x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Jakim cudem coś tak pięknego (tła, kolory, styl graficzny teł) i tak doskonale udźwiękowionego (dużo jazzu, Freddie) mogło dostać tak fatalny scenariusz? Wyszedł taki w sumie kryminał/sensacyjny z kliknij: ukryte oprychami na poziomie tych z „Kevin sam w domu”. Co gorsze, podszyty dodatkowo smutami bo każda „sprawa” ma równolegle prezentowane smutnawe flashbacki dotyczące członków ekipy. Zmuszałem się się do oglądania, a zakończenie nawet nie rozczarowało. Trzymało poziom całości. Nie wiem, może za dużo oglądam poważniejszych kryminałów, albo inaczej: „bardziej przyziemnych” i dlatego tak mi się dłużyło? Wszystkie te kanty to kliknij: ukryte sztuka dla sztuki, zamiast po prostu odurzyć, okraść, ewentualnie wystawić policji i uciec. Było czuć, że plot armor jest u każdej postaci, a wykonanie prawie zawsze okazywało się tak przekombinowane, że nieciekawe. Chyba najsensowniejsza była sprawa z numer 3 kliknij: ukryte z obrazem, pozostałe super złe.
Zgadzam się z kilkoma przedmówcami, w kwestii przekombinowanego zakończenia i pewnej naiwności fabuły. Niemniej…
Great Pretender posiada wszystkie cechy dobrego anime. Kilku niezłych bohaterów, nietuzinkową, przyciągającą wzrok grafikę, interesującą fabułę i dobrze dopasowaną muzykę. Całość obejrzałam z przyjemnością delektując się rozrywką oglądania ciekawej serii. Ale nie postawię 10/10.
O wiele lepiej ogląda mi się anime niż filmy aktorskie. Kreska animacji wabi mnie i pozwala wybaczać. Atrakcyjność designu czy szalone zwroty akcji, tudzież bezczelne wyciskacze łez – na to wszystko się złapię, nie znaczy jednak, że nie wiem jak to działa. Filmy aktorskie tyle nie wybaczają. Gdyby Great Pretender był filmem sensacyjnym w hollywoodzkiej obsadzie to wiele by stracił. Jak na anime ma wiele plusów. Ciekawe projekty postaci – nie wszyscy są na jedno kopyto. Nie wszyscy są piękni, mamy różne nacje i rasy, odcienie skóry, rysy twarzy. Bardzo podobało mi się, że bohaterowie mówili w różnych językach, że pojawił się bardzo przekonujący chiński, że poruszaliśmy się po wielu krajach, wielu lokacjach i to robiło duże wrażenie rozmachu i swobody. Bo to jest nietypowe dla anime. Ale w zwykłych filmach najzupełniej normalne.
Główny bohater był na wskroś japoński, typowy, animowy. Szkoda mi go było, że daje się tak robić i wrabiać i że zamiast być błyskotliwym oszustem to tak daje sobą manipulować.
Sprawa z Dorothy jest absurdalna, szczególnie zakończenie po zakończeniu.
Zresztą wiele elementów jest naiwnych i nierealistycznych.
Może oceniam Great Pretender surowo, ale sądzę, że autorzy sami sobie wysoko postawili poprzeczkę.
Nie odbiera to przyjemności z oglądania.
8/10
A
Łowca czarownic
22.05.2021 09:24 Bez końcówki byłoby lepiej
Bardzo dobry tytuł i można się podpisać pod wieloma jego zaletami. Bardzo dobre postacie oraz grafika. Wygląda to cudownie a sama fabuła w większości spraw bardzo dobra. Szkoda faktycznie pewnej naiwności zbytniej oraz ocenę psuje ostatni arc w którym postacie sporo tracą. Nie kupuję zakończenia z bardzo różnych powodów – przekombinowaniexto jedno ale tam są większe grzechy. Zakończenie stanowi wręcz policzek dla dotychczasowych starań grupy. Nie mniej jednak Londyński śnieg był doskonały i to najlepsza część. Serię można śmiało polecić. Szkoda, że nie dojechali z poziomem do końca – byłoby 9,5 jest chyba około 8.
Trekot1900
25.05.2021 18:44 Re: Bez końcówki byłoby lepiej
No, fajnie by było jakby na końcu główny bohater całą tą bandę oszustów oszukał. A za to co mu zrobili, wręcz tego chciałem.
Świetne anime pod każdym względem (fabularnie, muzycznie, wizualnie). Świetni bohaterowie i nieprzewidywalna historia. Jedynie wątek we Francji moim zdaniem gorszy od pozostałych ale i tak ciekawy. Po seansie jestem pewien, że przez długi czas będzie to jedno z moich ulubionych anime.
Jak wielu komentujących mam podobne odczucia – ogląda się dobrze, jednak naiwność fabuły nieco rozczarowuje. Brakuje sytuacji, w których jak w życiu, coś się nie udaje i trzeba improwizować. Z drugiej strony popularność postaci w rodzaju Arsène'a Lupin pokazuje, że jest zapotrzebowanie na takich idealnych bohaterów, którym wszystko wychodzi, albo może na antagonistów, którym nie wychodzi nic… :)
Brakuje sytuacji, w których jak w życiu, coś się nie udaje i trzeba improwizować.
Chwila, przecież były w serii takie sytuacje. Protagonistom nie wszystko przychodziło ot tak i musieli się sporo narobić, by załatwić kolejnego oszusta. Inna sprawa, że czasem sami siebie zaskakiwali jak w trzeciej historii. A że ogólnie byli bardzo dobrze zorganizowani i pomysłowi, nic dziwnego, że koniec końców zawsze im się udawało – nie uważam, by miało to oznaczać naiwność fabuły.
Zgadza się, jak z organizowaniem laboratorium, ale to drobiazgi. I tak zawsze się okazuje, że Laurent wszystko miał pod kontrolą :) Jednak podniosę ocenę o oczko, bo przyjemność z oglądania była faktycznie spora. W sumie to też jestem fanem Arsèna Lupin, chociaż do nowej wersji z Omarem Sy jakoś nie mogę się przekonać…
Bardzo fajny styl, przyjemna grupa bohaterów i super pomysł. W czasie oglądania miałem też trochę skojarzeń z Bebopem. Jedyny problem dla mnie, to jednak trochę zbyt duża naiwność, szczególnie ostatniej historii kliknij: ukryte na przykład, jak na grupę przestępczą zajmującą się od lat handlem ludźmi, stopień zabezpieczeń budynku wyglądał absurdalnie amatorsko. Po prostu czoło bolące od facepalmów jednak trochę psuje oglądanie ;) Mimo to, miła niespodzianka i seria, której zdecydowanie warto dać szansę.
Moje anime roku. W zasadzie ostatni akapit recenzji Ancietejki oddaje wszystko, co czuję do tej serii. Każdy, kto poszukuje trochę świeżości na rynku anime powinien sięgnąć po ten tytuł. To, czy się przy nim zatrzyma to już jego decyzja – zachęcam jednak, żeby dać szansę przynajmniej jednej Sprawie. Świetna jazda bez trzymanki, do tego przyjemna dla oka i ucha. Polecam!
Obejrzałem całość. O ile ostateczne wyzwanie w pewnym sensie zaspokoiło moje oczekiwania odnośnie antagonisty, to jednak nie rozwiązało to wszystkich problemów z tym anime.
Historie czasem są zbyt naiwne jak dla mnie. To niestety boli, bo to w tym wypadku podstawa tego anime. Czy jest tragicznie? Nie. Dlatego to nadal solidne anime. Do tego nie bardzo podobała mi się końcówka.
Jeśli chodzi o wykonanie, to nie potrafili utrzymać stylu graficznego w ryzach. To co pokazali na początku było dużym wyzwaniem, więc ostatecznie mnie to nie dziwi. Nie znaczy oczywiście, że kreska stała się zła. Znowu: solidnie. Nie do końca polubiłem też postaci, ale tu już nie znajduję dobrego powodu, bo nie widzę w nich jakichś uchybień.
Co do oceny, wahałem się pomiędzy 9‑ką a 8‑ką. Czyli jak widać ocenami dobrymi. Jednak ostatecznie jest to 8‑ka. Pomimo braku wad i ewidentnych zalet nie bawiłem się na tym anime jakoś super wybitnie i to dla mnie problem. Z drugiej strony to jest i tak lepsze niż większość sezonowego crapu.
Ziewać chcę od oglądania, ziewać się od czytania recenzji. Przydałaby się jedna porządna fabuła, która by wciągnęła. Gdy tak rozbite historyjki nie stanowią dla nikogo wyzwania. Za proste to wszystko jak bajki dla dzieci.
A
luke white
16.10.2020 15:01
Jako osoba zajmująca się zawodowo produkcją muzyki do tv show, uważam, że muzyka powinna mieć ocenę 7/10. maks 8/10. bardzo mało muzyki orkiestrowej (która jest droższa w produkcji). To powoduje zmniejszenie oceny o te 2 punkty. Mogę to głębiej uzasadnić, jeśli ktoś jest chętny
No niechaj stracę luke white, głębiej uzasadniaj, czemu muzyka orkiestrowa jest droższa i o ile. No i dlaczego, jeśli pozycja nie ma muzyki orkiestrowej, to musi dostać dwa punkty mniej.
A
kor56
16.10.2020 10:05 No wow
Spodziewałem się, że tanuki postara się wyciągnąć brudy tej serii a tu proszę. Wręcz idealnie, dwa 10/10. Ciekawe jak się potoczy dalej.
Taka mała ciekawostka, koty w endingu nie są przypadkowe. Freddie Mercury był zapalonym kociarzem, miał całą ich gromadkę, traktował je jak swoje dzieci – ergo, ten ending jest nieprzypadkowy, a wręcz przeciwnie, jest jak dla mnie ukłonem w stronę tego Wielkiego Artysty.
A pod recenzją pod recenzją podpisuję się obiema rękami, mój czarny koń sezonu, zasługujący na zdecydowanie większą uwagę.
A
Trekot1900
8.10.2020 10:32 9/10
Koncept ciekawy i od pierwszego odcinka większy nacisk stawia na historie niż jak na postacie a historie są naprawdę dobre. Seria o ludziach z pod prawa, zawsze cieszyły się uznaniem, nie inaczej jest tu. Seria bazuje na historiach o oszustach którzy niczym mściciele, oszukują bogatych, zepsutych ludzi aby ich okraść, bo jak to mówią, okraść złodzieja to nie grzech. Mamy tu tetralogie kilku filmów, które żaden nie ustępuje jakością. Dla mnie najlepszą historią była ta ostatnia, bardzo dobrze napisana, z retrospekcjami które nie polegały tylko na nadaniu większej głębi postaci. Najmniej podobała mi się historia trzecia, za duży czynnik szczęście tam według mnie był oraz brak tej tajemnicy pracy bohaterów. Jednak to minimalne niuanse. Historie są zróżnicowane, pod względem historii jak i lokalizacji, przez co nie są zapominane. Bardzo fajne jest to, ze twórcy nie pozostawiają niedomówień, nie każą widzowi uwierzyć na słowo w sposób jaki im się udało coś zrobić, ale faktycznie pokazują jak to zrobili. Nie jest to na zasadzie „przewidziałem twój ruch 1 odcinek temu” też nie jest to od razu zdradzane, ale nie jest to robione w tani sposób w myśl „nie mam pomysłu jak z tego MC ma wyjść”. I można próbować się domyślać co i jak zrobią, czasem się to może wydać naiwne, ale taka właśnie była seria „Ocean”. Fabularnie jest naprawdę bardzo dobrze. Jeśli chodzi o postacie, to tu mam dość mieszane uczucia. Postacie mają naprawdę świetnie napisaną przeszłość ale nie raz ich zachowania i relacje wydają się być napisane na szybko. Edamura Masato był kliknij: ukryte początkującym oszustem, choć mówił o sobie inaczej facet który wbrew pozorom nie miał łatwo. Przez nieszczęśliwe wypadki, zchodzi na złą drogę. I jak jest dość niezłym cwaniakiem w Japonii tak potem okazuje się być na podstawowym poziomie. Co jest trochę niekonsekwentne. I postanawia oszukać Laurenta, przynajmniej raz. Pod koniec naprawdę dosłał w kość, aż się dziwiłem kliknij: ukryte że nie zdradził swoich „towarzyszy”. Po tym co mu zarobili, pewnie nie jeden widz chciał by tak się stało. Po za tym, jak na anime, jest dość standardową postacią. Laurent z kolei był najciekawsza postacią i miał też najlepszy charakter. Taki opanowany, typ szefa. Bardzo mi się podobało jego tło jak i kreacja. Był chyba najlepiej napisaną postacią. Abby to postać która mogłaby zastąpić Ethana Hunta. kliknij: ukryte Zimna chłopczyca szukająca śmierci chyba nie ma profesji której by nie umiała. Również bardzo dobrze napisana przeszłość. kliknij: ukryte Jej relacja z Edamurą jest na razie dość słaba, poprostu miała być. Na zasadzie przeciwnych charakterów. Cynthia z głównej czwórki była najbardziej z boku. Najpierw działała trochę na uboczu, potem już na pierwszej linii. I podobnie jak innych bohaterów, jej przeszłość też była bardzo dobra. Po za nimi, inni bohaterowie również sprawdzają się należycie. Reżyser, arabscy brania, koneser sztuki, chińczyk… dali spore pole do popisu. Antagoniści dobrze napisani i z pomysłem. Postacie drugoplanowe również są na wysokim poziomie, mógłbym o nich pisać długo. Animacja to złoto, bardzo ciekawie narysowane. Muzyka to geniusz, każda była wspaniała. Bardzo ciekawy styl graficzny. Serie warto obejrzeć, można też serie polecić komuś kto nigdy nie widział anime. Dam takie bardzo słabe 9/10. Było kilka rzeczy które można by zrobić lepiej. Anime prezentuje gatunek jaki ostatnimi laty jakoś umilkł, czyli lekka komedia gangsterska. Dla fanów serii „Ocean” pozycja obowiązkowo.
Problem z tym tytułem mam jeden: potencjalny brak wyzwań. Owszem, to niby wszystko trudne skomplikowane operacje, ale bohaterom przychodzi to jakby bez większego wysiłku. Brakuje jakiegoś antagonisty, który by krzyżował plany naszej szajce. Takiego Zenigaty jak z Lupina, albo jakiegoś oszukanego gangstera.
Jak widać zarzutów mało. Poza tym w anime podoba mi się bardzo styl grafiki.
Zgadzam się, aczkolwiek wszystkie podejścia Koike do Lupina mi się podobały. Może nawet bardziej niż to co widzę w GP. Od reszty raczej szybko odpadałem.
Zenigatę wymieniłem bardziej jako jego rolę policjanta ścigającego szajkę. Nie ma za wiele anime policjantach i złodziejach i on najbardziej mi pasował.
Połowę obejrzałem (tyle ile zaoferował netflix) i ogólnie bardzo konkretna przyjemna pozycja. Bohaterowie nie nudzą, bardzo fajnie prowadzona jest fabuła, a wszystko to dopełnia ładna kreska.
Idealne do obiadu. :)
skrytyfankamena
6.10.2020 19:52
Obejrzałem do 14 odcinka i jest to jedno z lepszych anime tego roku. Mamy tu 3 historie. Pierwsza – rewelacja, takie 9/10, a rzadko sypię wysokimi ocenami. Druga póki co najsłabsza, w trzeciej powrót do formy. Polecam. Dobra mieszanka akcji i humoru. Do tego ładne, z charakterystyczną kreską. Wit nie robi maniany.
Tego się spodziewałem: stylowe, przewrotne, sympatyczne anime. Na pewno plusem dla mnie jest umiejscowienie w USA, lubię takie tło dla anime. Na razie dopiero po kilku odcinkach ale mnie wciągnęło. To taka komedia omyłek, bohater wplątał się w maras i teraz pewnie będzie próbował jakoś wybrnąć. Jeżeli będą fajne twisty to myślę że ocena końcowa będzie wysoka.
Obejrzałam na razie pierwszą część (5 odcinków) – jest naprawdę dobrze, powiedziałabym wręcz, że świetnie. Super, że Wit zdecydowało się na tak przyjemną komediową serię akcji, tym bardziej że ostatnimi czasy ogólnie anime spod tagów „komedia” i „sensacja” wychodzi niewiele. GP można chwalić praktycznie za wszystko, od prowadzenia fabuły, która co rusz potrafi zaskoczyć, po fajnych bohaterów aż do grafiki i muzyki, mnie jednak „kupiło” głównie dwiema kwestiami:
- grafika: jakie toto ma cudne kolory! Podczas oglądania nie raz, nie dwa przyłapywałam się, że zamiast skupiać się na akcji, podziwiałam tła; no i ta ekspresyjna mimika postaci – wystarczy spojrzeć na Makoto i już humor lepszy :D
- czuć, że twórcy mieli radochę przy tworzeniu anime i że włożyli w projekt dużo serca, dzięki czemu nie powstało jedynie „pocieszne patrzydełko”, ale seria zarówno „z jajem”, jak i umiejętnie bawiąca się różnymi schematami, niekiedy je nawet celnie wyśmiewająca, nie mówiąc o wszelkich nawiązaniach do np. popkultury (pewnie nawet nie wszystkie wyłapałam);
bonus: za rozwiązanie z językiem, którym mówią bohaterowie, mają u mnie jeden punkt do oceny – to było tak genialnie proste, że do dziś się śmieję :D
Ogólnie jednak jak na razie nie mam do czego się przyczepić. Serie z lata będą musiały się mocno postarać, żeby przebić w moich oczach GP.
skrytyfankamena
16.06.2020 19:27
Ogólnie to -5 punktów do oceny na starcie, bo Wit porzucili Tytany, a robią to coś :]
4/10
Just Pretender
Great Pretender posiada wszystkie cechy dobrego anime. Kilku niezłych bohaterów, nietuzinkową, przyciągającą wzrok grafikę, interesującą fabułę i dobrze dopasowaną muzykę. Całość obejrzałam z przyjemnością delektując się rozrywką oglądania ciekawej serii. Ale nie postawię 10/10.
O wiele lepiej ogląda mi się anime niż filmy aktorskie. Kreska animacji wabi mnie i pozwala wybaczać. Atrakcyjność designu czy szalone zwroty akcji, tudzież bezczelne wyciskacze łez – na to wszystko się złapię, nie znaczy jednak, że nie wiem jak to działa. Filmy aktorskie tyle nie wybaczają. Gdyby Great Pretender był filmem sensacyjnym w hollywoodzkiej obsadzie to wiele by stracił. Jak na anime ma wiele plusów. Ciekawe projekty postaci – nie wszyscy są na jedno kopyto. Nie wszyscy są piękni, mamy różne nacje i rasy, odcienie skóry, rysy twarzy. Bardzo podobało mi się, że bohaterowie mówili w różnych językach, że pojawił się bardzo przekonujący chiński, że poruszaliśmy się po wielu krajach, wielu lokacjach i to robiło duże wrażenie rozmachu i swobody. Bo to jest nietypowe dla anime. Ale w zwykłych filmach najzupełniej normalne.
Główny bohater był na wskroś japoński, typowy, animowy. Szkoda mi go było, że daje się tak robić i wrabiać i że zamiast być błyskotliwym oszustem to tak daje sobą manipulować.
Sprawa z Dorothy jest absurdalna, szczególnie zakończenie po zakończeniu.
Zresztą wiele elementów jest naiwnych i nierealistycznych.
Może oceniam Great Pretender surowo, ale sądzę, że autorzy sami sobie wysoko postawili poprzeczkę.
Nie odbiera to przyjemności z oglądania.
8/10
Bez końcówki byłoby lepiej
Re: Bez końcówki byłoby lepiej
Złoto
Chwila, przecież były w serii takie sytuacje. Protagonistom nie wszystko przychodziło ot tak i musieli się sporo narobić, by załatwić kolejnego oszusta. Inna sprawa, że czasem sami siebie zaskakiwali jak w trzeciej historii. A że ogólnie byli bardzo dobrze zorganizowani i pomysłowi, nic dziwnego, że koniec końców zawsze im się udawało – nie uważam, by miało to oznaczać naiwność fabuły.
oho
The Anime
10/10
Ladne lecz mierne
Historie czasem są zbyt naiwne jak dla mnie. To niestety boli, bo to w tym wypadku podstawa tego anime. Czy jest tragicznie? Nie. Dlatego to nadal solidne anime. Do tego nie bardzo podobała mi się końcówka.
Jeśli chodzi o wykonanie, to nie potrafili utrzymać stylu graficznego w ryzach. To co pokazali na początku było dużym wyzwaniem, więc ostatecznie mnie to nie dziwi. Nie znaczy oczywiście, że kreska stała się zła. Znowu: solidnie. Nie do końca polubiłem też postaci, ale tu już nie znajduję dobrego powodu, bo nie widzę w nich jakichś uchybień.
Co do oceny, wahałem się pomiędzy 9‑ką a 8‑ką. Czyli jak widać ocenami dobrymi. Jednak ostatecznie jest to 8‑ka. Pomimo braku wad i ewidentnych zalet nie bawiłem się na tym anime jakoś super wybitnie i to dla mnie problem. Z drugiej strony to jest i tak lepsze niż większość sezonowego crapu.
No wow
A pod recenzją pod recenzją podpisuję się obiema rękami, mój czarny koń sezonu, zasługujący na zdecydowanie większą uwagę.
9/10
Jak widać zarzutów mało. Poza tym w anime podoba mi się bardzo styl grafiki.
Zenigatę wymieniłem bardziej jako jego rolę policjanta ścigającego szajkę. Nie ma za wiele anime policjantach i złodziejach i on najbardziej mi pasował.
Idealne do obiadu. :)
- grafika: jakie toto ma cudne kolory! Podczas oglądania nie raz, nie dwa przyłapywałam się, że zamiast skupiać się na akcji, podziwiałam tła; no i ta ekspresyjna mimika postaci – wystarczy spojrzeć na Makoto i już humor lepszy :D
- czuć, że twórcy mieli radochę przy tworzeniu anime i że włożyli w projekt dużo serca, dzięki czemu nie powstało jedynie „pocieszne patrzydełko”, ale seria zarówno „z jajem”, jak i umiejętnie bawiąca się różnymi schematami, niekiedy je nawet celnie wyśmiewająca, nie mówiąc o wszelkich nawiązaniach do np. popkultury (pewnie nawet nie wszystkie wyłapałam);
bonus: za rozwiązanie z językiem, którym mówią bohaterowie, mają u mnie jeden punkt do oceny – to było tak genialnie proste, że do dziś się śmieję :D
Ogólnie jednak jak na razie nie mam do czego się przyczepić. Serie z lata będą musiały się mocno postarać, żeby przebić w moich oczach GP.