x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
kliknij: ukryte A oto miłość między Yuyu a Riri zmaterializowała się, wykluła z zielonej bańki i przyjęła imię Yuri – znak naszych czasów :) Już połowa serii i nadal w zasadzie nie wiem, co o tym sądzić. Niby się to kręci obok madokowych klimatów, niby jest Shaft tu i ówdzie, ale nic z tego nie wynika. Jest nijako, schematycznie, momentami wręcz nudnawo, kiedy czas akcji wypełniają klasyczne słodkodziewczynkowe zagrywki. Ogólnie przymknąłbym na to oko, ale grafika, element, który zawsze przykrywa pewne niedoskonałości, jest tutaj zupełnie mdła – projekty postaci są generyczne i kolorowe jak pudełko zakurzonych kredek, tła są rozmyte i nieciekawe (to boli mnie najbardziej), a animacja wygląda dobrze tylko w scenach walki – przez większość czasu mocno średnia.
Ogląda się to w miarę przyjemnie, ale bez większego szału. Ostatnia moja nadzieja w jakimś niespodziewanym błysku geniuszu pana reżysera, ale jeżeli to nie nastąpi, nie będę bardzo zawiedziony…
Shaft w formie czy jednak nie? Trudno na razie stwierdzić… Taki mocno średni ten pierwszy odcinek. Ani nie zachęca, ani nie odstrasza. Trochę fajnej animacji, dobry opening i ending, fanserwis (nogi) i yuri‑baity. Bez jakiegoś mniejszego lub większego twistu raczej się nie obejdzie, więc pozostaje czekać. Ostatecznie pan Saeki wydaje się być ogarniętym reżyserem…
7
Już połowa serii i nadal w zasadzie nie wiem, co o tym sądzić. Niby się to kręci obok madokowych klimatów, niby jest Shaft tu i ówdzie, ale nic z tego nie wynika. Jest nijako, schematycznie, momentami wręcz nudnawo, kiedy czas akcji wypełniają klasyczne słodkodziewczynkowe zagrywki. Ogólnie przymknąłbym na to oko, ale grafika, element, który zawsze przykrywa pewne niedoskonałości, jest tutaj zupełnie mdła – projekty postaci są generyczne i kolorowe jak pudełko zakurzonych kredek, tła są rozmyte i nieciekawe (to boli mnie najbardziej), a animacja wygląda dobrze tylko w scenach walki – przez większość czasu mocno średnia.
Ogląda się to w miarę przyjemnie, ale bez większego szału. Ostatnia moja nadzieja w jakimś niespodziewanym błysku geniuszu pana reżysera, ale jeżeli to nie nastąpi, nie będę bardzo zawiedziony…
1