Komentarze
Yuukoku no Moriarty
- 8-/10 : Windir : 18.09.2021 21:02:05
- zła napisana ilość odcinków. : Arisa85 : 19.02.2021 13:31:56
- Hm Hm : EveTheMermaid : 10.02.2021 11:22:31
- komentarz : Rinsey : 30.11.2020 23:43:47
- Piękna kreska : Engelson : 30.11.2020 04:49:40
- komentarz : Rinsey : 11.11.2020 16:25:41
- komentarz : GLASS : 3.11.2020 18:35:57
- ep 3 : tamakara : 2.11.2020 20:34:24
- Re: zabawa trwa : GLASS : 19.10.2020 19:00:07
- Jak tak dalej pójdzie : kor56 : 19.10.2020 14:45:08
8-/10
Minusy:
- kliknij: ukryte Pani Hudson.
- Wszystko trochę za „czyste” i za „sterylne” jak na te czasy.
- Fatalny OP i ED.
Plusy:
+ Naprawdę nieźle zaadaptowane kliknij: ukryte Studium w Szkarłacie.
+ Jakość grafiki. Architektura/wnętrza śliczne.
+ Sporo dymu/mgły/filtrów kolorowych.
+ Motywy muzyczne. Minimalistyczne, ale robiące klimacik.
+ Bardzo obiecująca końcówka. Raz, że zapowiada się kliknij: ukryte „gra” pomiędzy Williamem a Sherlockiem. A dwa szybko pokazano Mycrofta.
Drugi sezon już czeka!
zła napisana ilość odcinków.
Hm Hm
Po pierwsze, już w pierwszych odcinkach dało się chociażby w połowie zorientować się, jak te „zagadki” się zakończą. Z początku wydawały się one dość ciekawe, ale dość szybko dało się domyślić, co, gdzie i jak. Więc nie bardzo wyczuwałam nutkę napięcia podczas oglądania, a jedynie wyczekiwałam potwierdzenia moich domysłów.
Trochę mnie zraziła ta szybka retrospekcja, kliknij: ukryte przeskok w genezę pojawienia się Will'a i jego brata w rodzinie Moriarty już w początkowych odcinkach. Anime zamiast trzymać w napięciu, już na srebrnej tacy kliknij: ukryte podało motywy działań bohatera, więc takie to… Ech.
Przedstawiony tu Sherlock wzbudza we mnie uczucia takie, że… No jakby to ująć w słowa. Jest drażniący w swoim zachowaniu. Może i potrafi zachować powagę tam, gdzie trzeba, ale w większości jego zachowania są denerwujące, co sprawiało, że odcinki z jego udziałem oglądałam z przymrużeniem oka – to taka moja subiektywna ocena. Chyba o wiele znośniejszy był John, który zaskarbił moją sympatię tak samo, jak i William Moriarty.
Co do samej fabuły to jakoś ciężko mi się konkretnie wypowiedzieć. Jest typowe przedstawienie działania poszczególnych klas społeczeństwa na tamtejsze czasy – Arystokracja, klasa średnia plebs. Nie powiem, ale bardzo podobał mi się sposób, w jakim zapyziała arystokracja dostawała nauczkę od tych, których pokrzywdzili w mniej czy bardziej bezpośredni sposób.
Jeśli chodzi o opening to właśnie on mnie zachęcił do obejrzenia Yuukoku no Moriarty. „Dying Wish” w wykonaniu Tasuku Hatanakę wpadł mi od razu w ucho i wylądował szybko na mojej playliście. Nie powiem, zastosowane soundtracki w anime też były dość przyjemne dla ucha i w większości spełniły swoje zadanie.
Piękna kreska
Ale został zniszczony przez zjaponizowanie tematu. Cała retrospekcja w zasadzie zniszczyła tę pozycję w moich oczach. Trudno oglądać na poważnie coś opierającego się na takim absurdzie. Gdyby twórcy nigdy nie opowiedzieli o samych początkach pozostałe, „normalne” odcinki oglądałoby mi się może bez zachwytu, ale całkiem przyjemnie :).
ep 3
Wiele na nim wycierpiałam. Bolała mnie pseudogłębia, bolały flashbacki we flashbackach, bolał Albert – najżałośniejsza kreatura ever, bolała mnie ta „zbrodnia doskonała”, która składała się właściwie wyłącznie z łutów szczęścia. Ale nic nie bolało mnie tak jak tragiczna kreacja pani Moriarty.
Wcale się babce nie dziwię, że była cały czas wkurzona, skoro nie miała nawet kiecki na zmianę… :(
Jak tak dalej pójdzie
zabawa trwa
Swoją drogą większość tych bezradnych ludzi nauczyła się jakoś czytać i pisać, więc przynajmniej podstawowa edukacja wydaje się być powszechna. Tak się jednak złożyło, że tylko młody James przeczytał manifest komunistyczny…
W świecie przedstawionym etykieta pozwala, aby nosić kapelusz w domu oraz na to, aby dżentelmeni palili cygara i popijali koniaczek w towarzystwie dam, po pijaku padali przed nimi na kolana i składali kretyńskie deklaracje, za co potem żony robią im karczemne awantury :D Wszyscy szlachetnie urodzeni zadzierają nosa, mają dużo pieniędzy -po prostu- i zajmują się balowaniem oraz biciem służby, za wyjątkiem wyjątków, które to wyjątki żyją dobroczynnością.
Nie możemy zapomnieć też o złym lokaju, który jest tak zacietrzewiony w swojej pogardzie dla biednych sierotek, że nie umie jej powtrzymać nawet w obecności swojego panicza. I ten widok, kiedy obdarte dziecko, nominalnie przysposobiony syn arystokratycznej rodziny, zamiata przed rezydencją i nikt NIKT w tym domu nie uznał, że to wstyd… Jestem zachwycona!
W finale zaś wielki pożar.
Wycięto jednak sporo mangowego bicia sierotek i scenę mordu za pomocą szczebelka z oparcia krzesła, więc albo gnają z materiałem, albo cenzura działa.
Cóż, zapowiada się na to, że nie odszczekam. Pretensjonalne, naiwne i płytkie to było strasznie.
Zbrodnia, krew, zemsta… a ja się śmieję i wywracam oczami D: