x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Moderacja uśmiała się setnie z lekkości dowcipu. A teraz poważniej: rozumiem potrzebę dyskutowania o ulubionej serii, jednak w pewnym momencie trzeba podjąć nieprzyjemne dla uczestników dyskusji decyzje. Innymi słowy: proszę przenieść dalszy ciąg tych dywagacji na kanały prywatne. Kolejne komentarze młócące dawno wymłóconą słomę będą usuwane *bez* wnikania w subtelności i detale.
Jiri50
3.02.2023 10:11 Re: Uwaga odmoderacyjna
Subtelności i detale stanowią o smaku życia i jego jakości. I jedyne pomiędzy czym można wybierać to nudna i powierzchowna paplanina o kresce i tłach albo dyskusja o czymś istotnym związanym z dziełem. ;-)))
komentarze młócące dawno wymłóconą słomę
– Hmmm trudno lepiej nazwać większość „dyskusji” jakie nam tu pozostaną.
Stary Widz
4.02.2023 19:54 Re: Uwaga odmoderacyjna
Cóż, pozostaje się pożegnać i podziękować wszystkim za bardzo twórcze trzy miesiące wymiany poglądów. Może spotkamy się jeszcze przy komentarzach „pod” innym anime.
Szkoda tylko usunięcia poprzedniego komentarza – akurat francuski film, z którego autorzy czerpali mniej lub bardziej inspirację chyba nikomu nie wadził. Ale rozumiem, jak wszyscy to wszyscy. Dura lex, sed lex.
Ja też dziękuję. Miło było poczytać szereg przemyśleń, interpretacji i nawiązań.
Jiri50
7.02.2023 09:24 Re: Uwaga odmoderacyjna
„Czasem niebezpiecznie jest wyjść z domu, gdy staniesz na drodze, nigdy nie wiadomo, dokąd cię nogi poniosą”. Jak to zauważył pewnego dnia Frodo.
Jakiś czas temu odpowiedziałem na pozdrowienie nieznajomego i wynikła z tego trwająca ponad 2 miesiące podróż. Cóż, doprawdy trudno sobie wyobrazić lepsze towarzystwo niż SW na taką wyprawę.
Z dużym rozczarowaniem ale nie bez zaskoczenia przyjmuję styl i sposób zakończenia tej wyprawy. Nożyczki brzękały tu już od pewnego czasu, cóż takie ich prawo ;-) Jako komcia w tej sprawie zamieszczę tam gdzie zwykle pewien obrazek Miku który jest dla mnie najlepszym podsumowaniem całej sytuacji. ;-)
Ew. czytelników (a okazuje się, że byli) zachęcam do wybrania pigułki właściwego koloru i podążenie dalej już na własną rękę.
Nie kończy się to tak jak sobie planowałem, ale człowiek żyje ze świadomością, że na jego grobie jakiś żartowniś może bez pudła spokojnie dopisać: „Miał inne plany”. Mi bliscy chyba walną to od razu w granicie. ;-))
Jeszcze raz dziękuję za fascynującą przygodę.
Czas już stworzyć trochę prywatnych wspomnień jak to powiedział Uesugi i przeżyć trochę swoich emocji czego wszystkim życzę. Nogi i obowiązki niosą dalej na swoje szlaki. Zapewne zajrzę za jakiś czas. Ale dźwięk nożyc skutecznie zniechęca do angażowania się.
Z pozdrowieniami dla wszystkich.
Stary Widz
7.02.2023 19:07 Re: Uwaga odmoderacyjna
Bardzo dziękuję wszystkim! Mi również miło było wymienić się poglądami, tym bardziej, że od lat nie toczyłem tak szczegółowej dyskusji pod jakimkolwiek serialem. Pan Jiri50 był szalenie ciekawym towarzyszem na forum, który wniósł tu mnóstwo informacji (zwłaszcza tych popularnonaukowych i naukowych), których istnienie dostarczyło nam tak wielu nowych interpretacji.
Na zakończenie, przytoczę jedną z moich ulubionych myśli przewodnich, gdy ktoś mnie prosi o podsumowanie tej serii: łatwo jest podziwiać i wymieniać zalety serii doskonałych i dopracowanych do ostatniego szczegółu. Ale czasem ciekawiej przysiąść do serii nieco nierównej, gdzie narwany młodzieńczy temperament autora nie wszystko uporządkował, za to umieścił tyle skarbów i wciągających detali, że człowiek chce je ciągle i ciągle odkrywać.
Pozdrawiam wszystkim i być może do następnych dyskusji!
Ycg HB ju ibkbiinik29.01.2023 14:03:10 - komentarz usunięto
Jiri5029.01.2023 15:03:42 - komentarz usunięto
A
Spróbuję Pana obronić dr Nakano
28.01.2023 11:35
Tyle tu nieprzyjemnych słów wylano na doktora. A ja spróbuję go trochę wytłumaczyć.
Raz, że doktor jest tradycyjnym, wychowanym w japońskich uwarunkowaniach społecznych mężczyzną. Ma nie okazywać emocji, bólu i uczuć na zewnątrz. Ma także o nich nie rozmawiać z innymi. Ma być silny i sobie radzić, choćby mu właśnie pękało serce po utracie ukochanej kobiety.
I Pan Doktor stara się temu sprostać. Nie pokazuje na zewnątrz własnego bólu. Zamyka go wewnątrz siebie, co postronnemu obserwatorowi może wydawać się przejawem braku
uczuć wyższych.
Dwa – ma być odpowiedzialny. I jest, bo podejmuje się utrzymania pięciorga dorastających dziewcząt, łoży na ich utrzymanie i potrzeby. A w momencie, gdy potrzebują pomocy w nauce opłaca im korepetytora.
Nie bije ich, nie wyżywa się na nich za to, że one zostały a ich matka umarła.
Nie jest pełen empatii i współczucia nie tylko dlatego, że nie został tak wychowany, żeby współczuć – lecz żeby działać.
Być może on sam potrzebuje empatii i współczucia po utracie ukochanej, a przecież nikt mu tej empatii nie okazuje.
Jeżeli mu współczują, to tylko tego, że łoży na cudze dzieci i nie doczekał się wlasnych.
Ale kto JEMU pomógł w czasie, gdy przechodził swój wewnętrzny dramat?
Przecież nie pomogły mu w tym małoletnie pasierbice, których widok tylko mu przypominał o doznanej stracie.
Człowiek ów zachował się najlepiej jak potrafił. Oraz obowiązkowo i sumiennie.
Wymaganie od niego, że zapomni o własnym bólu, otworzy się nagle i będzie kimś kim nie jest – uważam, że jest wobec niego nie fair.
Zrobił wszystko, co mógł na tyle, ile umiał w danym momencie.
Nie wymigiwał się od obowiązków, ani nie zrzucił ciężaru utrzymania dziewczyn na instytucje, albo dalekich krewnych.
Dzięki niemu dziewczyny nie doświadczyły przemocy, traum związanych z pobytem w domu dziecka, ani bólu rozłąki przy kolejnych adopcjach.
To mało?
Jiri50
28.01.2023 16:25 O psach i facetach słów parę
Myślę, że czytając w/w tekst oraz ten o :
SW napisał(a):
Skąd ta frustracja u Uesugiego? Znaleźć możemy pewien wspólny mianownik.
Przyznam się nie mam pojęcia czy autorowi przypadkiem tak wyszło, że czytelnicy analizując sytuację wpadają na to pytanie : a co z tym facetem? I nie tylko z tym zresztą.
Co więc tu mamy – opowieść o toksycznej rodzinie i jej skutkach – o tak.
Moralitet o krwi‑dziedziczeniu bo o tym mówią nam pięcioraczki? Dla mnie niewątpliwie tak.
Jeszcze nam mało? To wrzućmy coś o poświęcaniu się facetów? Pojemne kulisy ma to dzieło jak widać.
Od jakiegoś czasu też o tym myślałem. Nie podjął bym się o tym napisać. Dzięki bogu nie muszę, są tacy którzy robią to o niebo lepiej. A i z racji na płeć są bardziej wiarygodni. Bo my przecież mało męscy bylibyśmy o tym wspominając. I epitet rozgoryczonych nieudaczników załatwia sprawę znakomicie.
Myślę, że odpowiedź na pytania postawione przez SW możecie znaleźć tu:
[link]
O matko jak to dobrze, że SW przygotował nam grunt tak wspaniale.
A
Jiri50
27.01.2023 09:45 O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Przyznaję, że gdy zobaczyłem tę scenę w anime pomyślałem sobie no, nie . . . basta teraz to autor już naprawdę solidnie przesolił. Przecież to jest niestrawne. Siostry odwaliły taki kawał solidnej i jak się finalnie okazuje nikomu nie potrzebnej kreciej roboty. A ta melepeta znowu tchórzy! No sorry można być przegrywem, no ale przecież nie aż takim. Mimo to scena ta wydała mi się w jakiś sposób kluczowa dla większej całości tej historii. I długo mnie uwierała.
Moja interpretacja po ponownym obejrzeniu i przeczytaniu mangi zmieniła się stanowczo na korzyść Miku. Wydaje mi się, że dalsze ujęcia sygnalizują jakąś przemianę która w niej zaszła w czasie tej ostatniej wycieczki.
A więc z czym jak mi się wydaje mamy do czynienia? Prześledźmy wszystko od początku wojny. Krąg bliźniaczek z łoskotem werbli ogłosił wojnę. Oto mają one ostatnią okazję do zdobycia decydujących wg. walczących o Futarou punktów mogących przesądzić o związaniu się z nim.
W tych warunkach, nieporadna i zakompleksiona Miku i tan jej misternie ułożony plan wyznania tego co i tak nie jest żadną tajemnicą, pada ofiarą brutalnych przepychanek. Zszokowana i zdezorientowana gwałtownością walki w którą nagle została wplątana Miku odmawia dalszego udziału w tych samolubnych zmaganiach. Krańcowo załamana i zdezorientowana obserwuje z boku jak siostry rozrywają w tej przedziwnej rywalizacji ich krąg wsparcia.
Jej załamanie i rezygnacja zaczynają wpływać na pozostałe dziewczyny powodując w końcu jakieś opamiętanie. Jak zauważa Ichika, dalsza walka spowoduje tylko straty i żadna z nich nie zrobi kroku naprzód. Powodowane wyrzutami sumienia dziewczyny robią wszystko aby to Miku była tą która zrobi to swoje wymarzone wyznanie. Przed mocno zaskoczoną dziewczyną nagle otwiera się prosta a czasem nawet odpowiednio zamieciona droga do tego celu.
Nadchodzi więc ten wiekopomny moment, wyciągnięty paluch wskazuje obiekt ciepłych uczuć i . . . przycupnięty krąg struchlałych sióstr w tle. Wypychających jak te stado antylop gnu najsłabszą sztukę ze stada do bezpiecznego miejsca. Dziewczyny popychają Miku w ramiona Futaro same rezygnując z tego bezpieczeństwa.
W Makbecie jest scena w której widok maszerującego we mgle w kierunku na zamek lasu wyjaśnia bohaterowi wszystko. Szkocki pan nagle zdaje sobie sprawę z tego jak fatum zakpiło sobie z niego, wykorzystując jego ambicje i rządze aby go zgubić.
Zdaje się dla Miku widok sióstr rezygnujących z szansy dla najsłabszej z nich jest takim właśnie znakiem wyjaśniającym wszystko. Epidemia zauroczenia Futaro która wydaje się irracjonalna ma bowiem wg. mnie dla sióstr jeden wspólny mianownik.
Strach przed niepewną przyszłością i samotnością. Jak widać strach potrafi być znakomitym afrodyzjakiem! ;-)))
Dziewczyny nie zaznały zbyt dużo akceptacji i wsparcia w swoim życiu. Przyszła trzecia klasa, dorosłość za pasem. Trzeba pójść w swoją stronę i rozluźnić krąg, zacząć życie na własny rachunek. Wspierający partner będzie dla każdej z nich w takiej sytuacji na wagę złota stabilizując psychicznie osamotnione i poranione dziewczyny. Ach a więc to nie jest miłość, to strach przed dalszą samotną drogą przez życie myśli sobie Miku, olśniona wymową tej sceny.
A więc moje uczucia są przecież podobne, czy będę uczciwa mówiąc coś czego tak naprawdę nie czuję? Czy mam prawo narzucać temu człowiekowi takie zobowiązanie? Świadomość swoich prawdziwych intencji i tego czego się obawiamy rodzi siłę. Taką która pozwala jej na końcu nawet zakpić z Futaro i jego zadufanego „tak, wiem”.
No ale to tylko takie moje przemyślenia na ten temat. Wsparte co prawda znacząco właśnie przeczytaną „Czy chcesz zostać starą panną” gdzie ten strach Japonek jest wszechobecny i przytłaczający.
Stary Widz
27.01.2023 12:39 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Bardzo, bardzo pięknie napisane. Co prawda o niektórych rzeczach już tu rozmawialiśmy, ale po pierwsze bardzo ładne zebranie wszystkich myśli, po drugie bardzo ciekawie przedstawione :D
Dobra, ale bez zbędnego słodzenia :)
Parę uwag, raczej jako uzupełnienie niż kontra:
Krąg bliźniaczek z łoskotem werbli ogłosił wojnę.
- zabawnym smaczkiem jest to, że manga rozpoczyna się od bitewnych słów Miku, które tak bardzo pasują do jej hobby. Nie spodziewała się jednak, że burza, którą rozpęta może ją zgruchotać :D
Jej załamanie i rezygnacja zaczynają wpływać na pozostałe dziewczyny powodując w końcu jakieś opamiętanie. Jak zauważa Ichika, dalsza walka spowoduje tylko straty i żadna z nich nie zrobi kroku naprzód. Powodowane wyrzutami sumienia dziewczyny robią wszystko aby to Miku była tą która zrobi to swoje wymarzone wyznanie.
To jest coś, co w ogóle moim zdaniem świadczy o klasie tej marki – po pierwsze, strasznie lubię to, że jakby dłużej się zastanowić, to taka typowa, agresywna rywalizacja o chłopaka trwa de facto szalenie krótko (3‑4 odcinki w serialu, 2 tomy w mandze). Autor za dobrze napisał postacie, by wiedzieć, że ludzie, którzy już przeszli ze sobą jakąś drogę szybciej orientują się w pewnych sprawach.
Po drugie, to co spotyka Miku jest pewnego rodzaju zwieńczeniem jej drogi – przez cały czas siostry litowały się nad nią, a ta uparcie powtarzała, kliknij: ukryte że „bądźmy fair, rywalizujmy na równych prawach, nie mam zamiaru przegrać, róbcie co uważacie za słuszne” – sęk w tym, że jak Nino i Ichika zaczęły robić to co uważają za słuszne, to dziewczyna upada i rozbija sobie… wiadomo co. „Powodowane wyrzutami sumienia” – jak dla mnie, to jest kluczowy moment. kliknij: ukryte Miku nie tylko zaczyna rozumieć, że szczęście musi zdobyć sama, a nie z litości (bo przecież przez ostatnie 20 odcinków siostry ciągle litują się nad małą, przestraszoną siostrzyczką – nie widząc przy tym problemów Yotsuby, ale to już mniejsza). Dlatego też rezygnuje z nadarzającej się okazji.
Dziewczyny nie zaznały zbyt dużo akceptacji i wsparcia w swoim życiu. Przyszła trzecia klasa, dorosłość za pasem. Trzeba pójść w swoją stronę i rozluźnić krąg, zacząć życie na własny rachunek. Wspierający partner będzie dla każdej z nich w takiej sytuacji na wagę złota stabilizując psychicznie osamotnione i poranione dziewczyny. Ach a więc to nie jest miłość, to strach przed dalszą samotną drogą przez życie myśli sobie Miku, olśniona wymową tej sceny.
Wraca temat, dlaczego Fuutarou jest tak atrakcyjny dla całej piątki :) I tak, tu pojawia się coś, co pisałem już przy opowieści z gorących źródeł. kliknij: ukryte Być może Miku uświadomiła sobie, że miłość do Uesugiego to strach przed samotnością, a być może to, że jej uczucie jest bardziej niczym dziecka do szukającego miłości rodzica. Miku musi zaakceptować siebie i zrozumieć, że miłość to nie tylko potrzeba posiadania kogoś, kto będzie cię wiecznie ratował. Ba, być może nawet teraz nie wie, czy w ogóle kocha Fuutarou w tym romantycznym sensie. Od toksycznej dziewczyny, która wrzeszczała „pomocy” do dojrzałej osoby, która wie, że musi zrozumieć siebie, jeśli ktoś ma być jej partnerem, a nie metaforycznym ojcem. Bardzo ładna droga.
Jednocześnie, będę powtarzać – w ten sposób Miku wywalczyła sobie szacunek dla samej siebie, szacunek u sióstr i u Fuutarou. kliknij: ukryte Ale to też jest ten moment, w którym rywalizację o rękę Uesugiego przegrała. Mangaka za bardzo podkreślał jak bardzo zmęczony gierkami jest główny bohater, by taki fortel mógł puścić płazem. Tym bardziej, że pozostałe siostry same go nakręcały (i to od dłuższego czasu), podpytując, czy Miku do niego zagadywała… Być może na innego faceta by to podziało, ale zbyt dobrze znamy Uesugiego: w relacjach międzyludzkich ceni prostotę. Z drugiej strony – moja teoria o kobiecie, która poszukuje bardziej akceptacji niż miłości ma swoją konkluzję w finale, gdzie Miku i Fuutarou przyjaźnią się, ale nie czuć tam żadnej romantycznej chemii. I w to idzie uwierzyć.
Jiri50
27.01.2023 13:18 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Na tym etapie to wszystko jest już wg mnie pozamiatane.
kliknij: ukryte Jeśli czytać dosłownie to co Uesugi do powiedzenia Yotsubie w autobusie gdy wracają z akcji w światyni. To wprost mówi on jej o tym, że nadszedł czas wyboru i decyzji. Myślę, że adresatka tych słów nie jest przypadkowa. Tylko tak bardzo zajęta odgrywaniem roli psa w rodzinie, że nie rozomie co do niej się mówi. ;-)))
Stary Widz
27.01.2023 13:30 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Oj, zdecydowanie! Jedyne nad czym się zastanawiam, to czy kliknij: ukryte ona „rzeczywiście nie wie”, czy „ma nadzieję, że nie rozumie” :) Nie bez powodu to w czasie wycieczki/po niej (w mandze) mówi Itsuki, że dobrze się stało, że Fuutarou jej nie rozpoznał.
Jiri50
27.01.2023 18:37 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Hmm a o tym przyznam się jakoś na razie nie pomyślałem. Właściwie czekam na tę 11 aby bardziej wgryźć się w tę osobowość. Zresztą chyba naprawdę ciekawie będzie jak już klamka zapadnie. Niestety po ang. nie potrafię czytać emocji. Szacunek ponowny dla tłumacza.
Z listy 20 potrzeb ludzkich jakie zdefiniował w pewnym wykładzie na You Tube na podstawie książek o dysfunkcyjnych rodzinach pewien psycholog.
1. przetrwanie, 2. bezpieczeństwo 3. dotyk, kontakt cielesny . ..
Sorry! Nie wiem jak na Was ale na mnie upiorne wprost wrażenie sprawiła sytuacja z załamaną Miku w hotelu. Czy tam naprawdę nie ma komu jej przytulić? Co z tymi siostrami? Co z tym autorem? Punkt 3 w piramidzie potrzeb!!! To jest chore.
Stary Widz
27.01.2023 22:44 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
To czekamy, w tym jedenastym tomie dużo powinno się wydarzyć :)
Nie wiem jak na Was ale na mnie upiorne wprost wrażenie sprawiła sytuacja z załamaną Miku w hotelu. Czy tam naprawdę nie ma komu jej przytulić? Co z tymi siostrami?
Są Japonkami. Przepraszam, może to było brutalne, ale ten kraj tak działa (tak, wiem i ludzie tam jakoś chcą mieszkać, też nie rozumiem).
Jiri50
28.01.2023 02:15 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Bo wie pani mam problemy, ale się staram, ćwiczę jogę. Wychodzę do lasu i przytulam się do drzew dla uspokojenia jak radzi instruktor.
Acha, tak . . . to fajnie, a kiedy przytuliła pani swoje dziecko?
Bo wie pani ja mam tu razem z pani córką taką piątkę która wisi na mnie cały czas na długich przerwach. Proszę jednak przytulać czasem coś innego a nie drzewa.
Wymyśliłem to sobie? No ciekawe . . . kostki na gumce moderacji zbielały, wracajmy stricte do tematu . . . tylko czy to na pewno nie na temat jest? ;-)
Łowca czarownic
27.01.2023 23:07 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Łaskawi jesteście dla głównego bohatera. On jest w relacjach raczej aspołecznym niewartym uwagi ignorantem a nie zmęczony gierkami. I wybór w pewien stopniu potwierdza to, że o relacji ma raczej marne pojęcie wybierając tą która będzie zdominowana intelektualnie.
Jiri50
28.01.2023 02:21 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Cóż . . . może za jakiś czas dojrzejemy aby gdybać nad przyczyną takiego a nie innego wyboru. I pomysł, że wybrał tę a nie inną dlatego, że kliknij: ukryte jest dobra w sprzątaniu będzie trzeba brać pod uwagę. ;-) Dzięki za Citrusa!
Stary Widz
28.01.2023 11:44 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Ja wiem? kliknij: ukryte Fuutarou pochodzi z biednego domu, musi pracować z piątką trudnych w obejściu pannic (bo wie, że długi rodzinne wiszą nad nim jak miecz Damoklesa), przez pół roku dziewczyny wykręcają się jak żarówki, trując go, sabotując zajęcia, co chwila przebierając się nawzajem… Potem, gdy próbuje się z nimi zakolegować (ze średnim skutkiem, przyznaję, ale dajmy ten punkt za chęci) kończy w szpitalu. Kiedy wszystko zaczyna się pozornie układać, wychodzi rodzinna drama i z korepetytora musi stać się psychologiem mimo woli. Potem, proszą go o wsparcie, nawet jak mu nie mogą zapłacić… Gdy wszystko zaczyna się pozornie układać, nagle dostaje kolejną łamigłówkę i najbardziej obraźliwe wyznanie jakie można otrzymać (powtarzam – pięknie napisane). Na wakacjach wiosennych siostry znowu kręcą, mimo, że w końcu zdały i sprawy miały wreszcie układać się na spokojnie. Potem dostaje kolejne wyzwanie i nie tylko musi ogarnąć siostry, ale i samemu podciągnąć się w nauce. Po maratonie naukowym, który powinien być zakazany przez konwencję praw człowieka (a dorzućmy do tego pracę i udzielanie korków), chce wreszcie odpocząć na wycieczce ze znajomymi… Takiego, siostry nie dość, że sączą coraz więcej sprzecznych aluzji, to jeszcze jedna z nich znowu się przebiera za ukochaną z dzieciństwa. Aha, no i zanim Miku wykręca mu numer w Kyoto, warto zwrócić uwagę, że chwilę wcześniej zrobiła jedną rzecz, którą każda z sióstr powinna była zrobić co najmniej 3 miesiące wcześniej. Czyli zorientowała się, że Uesugi faktycznie nie ma matki i może mieć własne problemy. Patrząc na ostatni gest Miku, zakładam, że taki ciąg myślowy mógł przejść Fuutarou przez głowę: „Zaraz, to ona się zorientowała, że ja też mogę mieć blizny i traumy? Może wreszcie któraś z nich popatrzy na mnie jak na człowieka? (...) Eh, było do przewidzenia…”
Skąd ta frustracja u Uesugiego? kliknij: ukryte I dlaczego zdecydował się na „łatwy wybór”, czyli dziewczynę, która po prostu się o niego troszczyła? Cytując za Tadeuszem Sznukiem „Nie wiem, ale się domyślam”.
W każdym razie, zgadzam się z kolegą – 11 tom powinien zawierać odpowiedzi na kilka kluczowych pytań, wtedy będzie łatwiej ocenić, czy zakończenie było „słuszne”.
Łowca czarownic
28.01.2023 16:11 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Skoro jest z biednej rodziny a ma szansę na pewny społeczny i towarzyski awans oraz zaczał przyjemnie spędzać czas to niechaj przynajmniej nie zachowuje jak gbur uyrwalajac stereotypy i przysłowia o prostaczkach którzy się wybijają i nie potrafią zachować – chłop że wsi wyjdzie a wieś z chłopa nigdy.
Jest to akurat typ bohatera który w pewnym momencie przekroczył cienką linię i stał się irytujący. Właśnie ta bierność była chyba najbardziej irytująca.
Podobają mi się analizy dot. tego czemu się akurat jego czepiły jak mógłby zdecydowanie lepiej wybrać. Natomiast jego wybór to niejako potwierdzenie po skraknej prostoty prymitywizmu oraz potrzeby podkreślania swojej dominacji.
Citrus ? To raczej na pewnie akurat nie ja. ;)
Stary Widz
28.01.2023 18:52 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
OK, myślę, że wątek Uesugiego możemy sobie odpuścić (przynajmniej między naszą dwójką), bo z tego co pamiętam od kilku miesięcy się w tej kwestii nie zgadzamy i chyba żadna ze stron nie przesunęła tej drugiej w swoją stronę choćby o centymetr :)
Spokojnego weekendu :)
Odpowiedź dla uzytk.: Łowca czarownic
28.01.2023 21:55 Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Łaskawi jesteście dla głównego bohatera. (...) wybór w pewien stopniu potwierdza to, że o relacji ma raczej marne pojęcie wybierając tą która będzie zdominowana intelektualnie.
Myślę, że to nie jest kwestia jego marności pojęcia, czy aspołeczności.
Z jego dosyć antypatycznym i zarozumiałym charakterem miał ogromną szansę od losu (czy też od ojca), że poznał bliżej dziewczyny i to w liczbie 5 naraz.
Ojciec Uesagiego robi dobre i ciepłe wrażenie, ale widząc jak trudno się żyje będąc tym przysłowiowym wystającym gwoździem, to być może chciał synowi zapewnić lepszą przyszłość u boku stosownej panny (5 do wyboru, więc szansa rośnie, że któraś na syna się skusi)
A syn dokonuje wyboru po linii najmniejszego oporu. Jest zbyt młody, żeby przewidzieć skutki dlugoplanowe swojego wygodnego wyboru. Bo w pewnym momencie może mu zacząć przeszkadzać dysproporcja intelektu. Początkowo zadowolony po czasie może go to zacząć uwierać, albo nie będzie szanował żony. A żona początkowo zagubiona, ale szczęśliwa, że Uesagi wybrał ją z całej piątki, albo będzie mieć jednak wyrzuty sumienia, że pozbawiła inne siostry szczęścia, albo przeciwnie, zacznie dostrzegać prawdziwą naturę ich relacji i powód, dlaczego została wybrana, a to na pewno nie przysłuży się związkowi.
Problem może stanowić nie jego rozwój społeczny (który może nadgonić), ale właśnie jego charakter i dysproporcja intelektualna.
Ale kto wie, jeżeli będzie pracować od rana do wieczora, to może nawet na takie „drobiazgi” nie zwrócić uwagi.
A
Stary Widz
21.01.2023 10:06 Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Spokojnie czekam sobie na kolejny tom, ciesząc się mocnym sezonem zimowym. A skoro 11. album ma zawierać kilka ważnych retrospekcji, przejrzałem sobie jeszcze raz początek i znalazłem kilka ciekawych drobiazgów z samego początku. Choć widzę też parę niedociągnięć, o których zaraz.
1. Przedstawienie bohatera, czyli jak ładnie wykreować postać w mniej niż minutę – jak poznajemy Uesugiego? Zamawia sobie zestaw z mięsem bez mięsa. Po czym tłumaczy, że dzięki temu ma za darmo sałatkę, wodę i zupę miso. Zanim usiądzie do stolika, usłyszy kilka kąśliwych uwag, które zbywa śmiechem zadowolonego z siebie buca.
Zawsze twierdziłem, że ilekroć reżyser i scenarzysta pokazują nam co bohater robi lub jak działa (zamiast wtłaczać nam eskpozycję), jakość oglądanego materiału rośnie. Ile dowiedzieliśmy się z tej krótkiej ekspozycji? Całkiem sporo. Bohater pochodzi prawdopodobnie z biednej rodziny, jest kuty na cztery nogi (albo przynajmniej tak mu się wydaje – ten nieco głupkowaty śmiech nie był moim zdaniem przypadkowy, w mandze zresztą zalicza glebę – widać, pech go nie opuszcza) i ma absolutnie gdzieś konwenanse. Myślę, że nawet u nas zamówienie takiego zestawu mogłoby być żenującym zachowaniem, a w Japonii to już w ogóle jest łamanie wszelkich norm społecznych :) Fakt, że niedługo potem prowadzi niezdarny dialog z Itsuką i dość niezręcznie chwali się swoimi osiągnięciami, tylko to podbija. Świetne, błyskawiczne wprowadzenie bohatera, szacun.
2. Pierwsze spotkanie z… – ... Itsuką. Co ciekawe, pomysł na pierwszą scenę (podobno) nie pochodzi od mangaki, tylko japońskiego wydawcy. Zasugerował on autorowi, że kliknij: ukryte jeśli Fuutarou jako pierwszą pozna Yotsubę (jak ponoć planował), to całość wejdzie w banał, że pierwsza chronologicznie poznana panna w mandze będzie tą, którą wybierze na końcu. Fakt, mogłyby się pojawić takie „oskarżenia”, zwłaszcza, że już wystarczy, że chronologicznie poznał ją jako pierwszą… A w sumie wybór Itsuki na pierwszą rozmowę był dość rozsądny, bo od samego początku ładnie podbija fałszywy trop, jakoby to z nią na końcu miałby być Fuutarou („bo okazuje najmniejsze zainteresowanie”). Rodzi to jednak ciekawą dziurę fabularną, bowiem… nie ma żadnego uzasadnienia dlaczego akurat wtedy Itsuka jadła sama. Jasne, można sobie dopowiedzieć, że akurat pierwszego dnia przyszła tylko ona (może w 11. tomie coś będzie na ten temat), bo podpisywała dokumenty za całą rodzinę Nakano albo pozostałym po prostu nie chciało się przyjść, ale póki co, wyjaśnienia brak :) Z drugiej strony – jeśli takie zmiany były naprawdę, no to fajnie, bo mamy potwierdzenie, że wybór Fuutarou był od początku zaplanowany.
3. Sprytne przemilczenie w finale pierwszego odcinka – gdy Fuutarou odjeżdża kliknij: ukryte po „wodzie” od Nino, dziewczęta siedzą sobie i rozmawiają jak gdyby nigdy nic (swoją drogą, o zachowaniu Nino trzeba by zrobić osobny komentarz). Tę dziwną, nasiąkniętą czarnym humorem scenę (siostrzyczki w ogóle nie gorszy zachowanie ich siostry‑kucharki) okraszono ładnym szczegółem – skoro Yotsuba pomaga Fuutarou od początku i wiemy, że jest w nim zakochana, to dziwnie by było, żeby nie zaprotestowała przeciw takim rozwiązaniom. Dlatego, w czasie tej rozmowy – dziewczę po prostu sobie śpi. Choć nie wiem, czy ja bym zasnął jakby ktoś zrobił coś takiego osobie w której jestem zakochany… Ciekawe swoją drogą, że to zachowanie nigdy nie miało swojego pay‑offu, jak wiele innych scenek z samego początku. Cóż, może to po prostu specyficzne poczucie humoru autora :)
Jiri50
21.01.2023 16:40 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Tak pewne sprawy się nie kleją się tu w sposób idealny.
Dajmy na to pocałunek Ichiki w pokoju w którym wspólnie nocują. Jest zanim jeszcze wpadnie na to, iż to jest właśnie ten z którym grała w 7. kliknij: ukryte A przecież tłumaczy nam się potem, że głębokie uczucie Ichiki zrodziło się wtedy gdy go ponownie rozpoznała. Chmm jak na Japonię całowanie śpiących to chyba nie byle co, co innego Francja. ;-)
Zgadza się, odwiezienie uśpionego Futarou do domu przez Itsuki wygląda kiepsko. Nawet jeśli kliknij: ukryte Yotsuba przegapiła akcję Nino. Która mogła jej zresztą z nikim nie uzgadniać. To brak jej obecności w czasie odstawiania tego jedynego do domu jest odrobinę dziwny. Coś tu ewidentnie kuleje.
Odnoszę dziwne wrażenie, że autor miał rozpisany scenariusz na 2 rywalizujące dziewczyny. Reszta miała być tłem . . . ale pod wpływem fanów to tło zajęło tyle miejsca, że niewiele go zostało dla głównej wygranej. Na co ta skarży się zresztą w tej końcówce z dialogiem pomiędzy postaciami i autorem.
Przyznam, że jestem zaskoczony. Obstawiałem, że scena wyznania Miku będzie najgorszą sceną w serii. A zaczynam o niej myśleć jak o najlepszej. kliknij: ukryte Nic dziwnego, że główna bohaterka jest rozgoryczona. Faktycznie oddała scenę siostrom. Zostały jej ogryzki, no i pierwsze miejsce. Ale trochę jakby przez to, że tyle jej nie było nie przywiązaliśmy się do postaci. Chociaż zalety są niezaprzeczalne.
Stary widz
21.01.2023 17:45 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Dajmy na to pocałunek Ichiki w pokoju w którym wspólnie nocują. Jest zanim jeszcze wpadnie na to, iż to jest właśnie ten z którym grała.
Szczerze mówiąc, miałem o tym napisać przy 11. tomie (bo zakładałem, że może jeszcze coś będzie przy retrospekcjach) :))) Jestem jeszcze ciekaw, czy wyjaśnią dwie inne, duże luki fabularne, ale czekam cierpliwie ;)
Odnoszę dziwne wrażenie, że autor miał rozpisany scenariusz na 2 rywalizujące dziewczyny.
To możliwe – a na kogo byś obstawiał? kliknij: ukryte Yotsubę i Itsuki? Yotsubę i Miku? Ten drugi wariant brzmi ciekawie, bo w sumie wtedy Fuutarou wybierałby między dwoma dziewczynami z największymi skłonnościami do depresji… Do tego o miłości jednej z nich dowiadujemy się już na samym początku.
Przyznam, że jestem zaskoczony. Obstawiałem, że scena wyznania Miku będzie najgorszą sceną w serii
.
kliknij: ukryte Chodzi o tę z filmu? Fakt, jest świetna. Z drugiej strony, mam wrażenie, że im bardziej Miku dojrzewa, tym bardziej widzimy, że Fuutarou nie jest jej potrzebny do szczęścia, a wręcz przeciwnie – rośnie ryzyko, że całe życie oprze wyłącznie na nim i wróci do strefy komfortu. Swoją drogą, w epilogu najpierw się zdziwiłem, jak bardzo zmieniła się fizycznie, a potem uświadomiłem sobie, że po prostu przestała nosić słuchawki i zaczęła się czesać :)
Nic dziwnego, że główna bohaterka jest rozgoryczona. Faktycznie oddała scenę siostrom.
No właśnie – z tym jeszcze chcę poczekać do ostatniego tomu. kliknij: ukryte Ale tak patrząc po filmie i kierując się pewnego rodzaju „logiką z kryminałów”, to chyba celowo odsunięto Yotsubę z pierwszego planu (choć z drugiej strony, w mandze, jeśli ma cały tom 11 dla siebie, to nikt nie powinien narzekać, że jej uczucie nie zostało pokazane). Cierpliwość to podoba cnota, będę się w niej szkolić :)
Pozdrawiam!
Jiri50
23.01.2023 08:54 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Dwie główne siostry wg. mnie.
kliknij: ukryte Ichika i Yotsuba. Podstęp i uwodzenie kontra prawdomówność i prostota, klasyka. Obie uwikłane w wycieczkę z Kioto. Ale . . . widzowie namieszali i wymusili konieczność rozwoju pozostałych postaci.
Stary Widz
23.01.2023 23:18 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Kolega widzę ma kliknij: ukryte dość złe zdanie o Ichice. No chyba, że chodzi o to, że przy takim pojedynku „wchłonęłaby” kilka brzydkich zwyczajów swoich sióstr. Bo w samej serii widać mnóstwo jej pozytywnych cech: ba, można wręcz powiedzieć, że gdyby nie miotała się z tych samych pobudek co Yotsuba (odstąpienie chłopaka siostrze, skoro ta się tak mocno zakochała), to ona mogłaby się stać nową panią Uesugi.
Choć fakt, pierwsza wycieczka z Kioto (połączona z tą niewinną uwagą Yotsuby w ósmym tomie, że najstarsza siostra zawsze podkradała młodszej znajomych) jakoś to sensownie ustawia. W każdym razie, gdyby to miał być tylko pojedynek między Yotsubą, a Nino, to po miłosnym wyznaniu Uesugiego, na miejscu czwartej siostry nic bym więcej do jedzenia od Nino nie wziął :))) Ewentualny pojedynek Yotsuby i Miku raczej w grę nie wchodzi, z rozgarniętością Uesugiego to zostalibyśmy na etapie podchodów do końca mangi :)
Cóż, wyszła praktycznie całkowicie ukryta wiadomość, bywa i tak :D Pozdrawiam!
Jiri50
24.01.2023 07:14 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Cóż, numer jaki Ichika wywinęła Miku nie usposabia mnie do niej specjalnie przychylnie. Tak to w obejściu bardzo sympatyczna postać. Chyba . . . jeszcze nie przemyślałem sobie oceny postaci, może za wcześnie na to? Zbyt zajęty byłem szukaniem tego skarbu do którego mapę zostawił nam autor. ;-))) Tak niewątpliwie on tu jest. ;-)))
kliknij: ukryte Zdaje mi się, że Ninio miała być ciemniejszą stroną Itsuki tak jak Miku tą bardziej depresyjną stroną Yotsuby. Autor wyciągnął te dwie z „żebra” głównych postaci. Chyba interwencja edytora – pod względem marketingowym mocno udana. Tak to widzę. Dzięki pewnej wskazówce odkryłem skąd autor czerpał pomysł i inspirację do całego dzieła. Nie ukrywa on tego za specjalnie.
:-))) Znowu kluczem są bliźniaczki.
Stary Widz
25.01.2023 23:27 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Cóż, numer jaki Ichika wywinęła Miku nie usposabia mnie do niej specjalnie przychylnie.
To rozumiem, aczkolwiek, patrząc na to, kliknij: ukryte że cała akcja wyniknęła z dość opacznego zrozumienia swoich sióstr. W każdym razie cały konflikt trwa raptem niecałe dwa tomy, więc może wierzyłbym w jej złe intencje, gdyby całość bardziej rozciągnięto. Zwłaszcza, że przez tyle tomów pomagała wszystkim. Ale fakt, są jeszcze trzy tomy do przemyśleń :)
Dzięki pewnej wskazówce odkryłem skąd autor czerpał pomysł i inspirację do całego dzieła. Nie ukrywa on tego za specjalnie.
Aż jestem ciekaw :)
Stary Widz
25.01.2023 23:29 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
PS – swoją drogą, 11. tomu jeszcze nie zapowiedzieli, myślałem, że będzie koło połowy lutego, jednak może będzie dopiero w marcu?
Jiri50
26.01.2023 14:34 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Poczekamy, jeśli materiały zamieszczone w dodatkach do skanów jakie znalazłem są chronologiczne to przy 88 rozdziale autorowi urodziła się córeczka.
[link] Akurat jesteśmy na wycieczce w Kioto. Yotsuba się gubi.
Dziękuję Łowcy Czarownic za podrzucenie tego „Citrusa” niewątpliwie jest on źródłem z którego wynikają pięcioraczki.
Z porównania dat wydawania akurat pięcioraczki pojawiają się na koniec wydawania „Citrusa”. Niespodzianka – ten koniec to wycieczka w Kioto ;-)))). Z dwiema bardzo fajnymi bliźniaczkami z których jedna się gubi. Jest cała masa innych szczegółów które nie pozostawiają wątpliwości co do rodowodu pomysłu.
Stary Widz
26.01.2023 23:05 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Poczekamy, jeśli materiały zamieszczone w dodatkach do skanów jakie znalazłem są chronologiczne to przy 88 rozdziale autorowi urodziła się córeczka.
[link]
Akurat jesteśmy na wycieczce w Kioto. Yotsuba się gubi.
O matko, przeurocze, dzięki wielkie :)
Z porównania dat wydawania akurat pięcioraczki pojawiają się na koniec wydawania „Citrusa”. Niespodzianka – ten koniec to wycieczka w Kioto ;-)))). Z dwiema bardzo fajnymi bliźniaczkami z których jedna się gubi. Jest cała masa innych szczegółów które nie pozostawiają wątpliwości co do rodowodu pomysłu.
O, to faktycznie ciekawe, dzięki, nie wiedziałem o tym;)
A
Stary Widz
14.01.2023 11:20 Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Mieliśmy ostatnio sporo dość ciężkich przemyśleń na temat tej serii, ale ostatnio uświadomiłem sobie, że gdzieś umyka mi ten lżejszy, a przy tym bardzo inteligentny ton serialu/mangi ;)
Tak więc dzisiaj o fajnych, małych rzeczach, które autorzy sprytnie przemycili :) Na dzisiaj dwa takie drobiazgi, ale może kiedyś jeszcze coś znajdę ;)
1. „Lista fantazji Fuutarou, czyli zadziwiająca strzelba Czechowa” – jak wiele elementów humorystycznych tej serii do mnie nie trafia, tak odpowiedź na kliknij: ukryte pytanie Miku „Jakie kobiety cię kręcą?” jest jedną z moich ulubionych scen komediowych tej marki. Przypomnijmy: ten jeden z nielicznych razy (przynajmniej w pierwszych tomach) to Uesugi uciera nosa siostrom i podaje swoje 3 topowe cechy idealnej kobiety… kończąc je sugestią, że mówił o swojej siostrze. W tych cechach znajdziemy „Pełna energii /Potrafi gotować/Wspiera swojego… brata”
Wszystko fajnie i inteligentnie, natomiast (z perspektywy całej serii) cały czas bawią mnie dwie rzeczy:
a) reakcja Miku – kliknij: ukryte skoro na tym etapie historii punkty jeden i trzy były absolutnie niewykonalne, od tego momentu Miku zaczyna z uporem maniaka gotować, co z czasem staje się jej pasją i „pozostaje jej pociechą”, gdy Fuutarou wybiera Yotsubę. Może tylko ja tak mam, ale ciągle przez głowę przelatuje mi figlarna myśl, co by było gdyby Fuutarou napisał „musi być znakomitą kuśnierką” albo „zna się na snycerstwie”. Ta historia mogłaby się potoczyć w zupełnie innym kierunku :D
b) reakcja Yotsuby – kliknij: ukryte ponieważ to seria romansowo‑psychologiczno‑kryminalna, przyszło mi głowy, że może przypadkiem/podświadomie Fuutarou podał wszystkie cechy Yotsuby. Punkt pierwszy i trzeci na pewno się sprawdzają (oczywiście zamiast „brata” jest „ukochanego”), ale sprawdziłem sobie, czy wiemy coś o jej zdolnościach kulinarnych. I tu pan autor miło mnie zaskoczył, bo zrobił to niepozornie, jak w dobrym kryminale. Gdy Yotsuba przeprasza siostry za zamieszanie z klubem lekkoatletycznym, Miku mówi jej, że może (w ramach przeprosin) zrobić im śniadanie. I widzimy potem jak wszyscy zajadają się ładnie przygotowanymi onigiri. Szkoda, że ten fragment nie pojawił się w anime (jest tylko w mandze). Można powiedzieć, że to nie jakieś wielce wyrafinowane danie, ale mangaka trochę za dużo razy podkreślał, że Uesugi nie ma nie wiadomo jak wyrobionego podniebienia i w jedzeniu bardziej docenia wysiłek, który ktoś włożył, by go przyzwoicie nakarmić.
2. „Syndrom 50 kilogramów” – już w pierwszym odcinku Fuutarou (z właściwym sobie wdziękiem mizantropa) mówi Itsuki, żeby tyle nie żarła, bo przytyje. Co ciekawe, to jedna z nielicznych rzeczy, gdzie nasz protagonista od początku zgadza się z Nino :)
W każdym razie, mangaka dorzucił jeden ciekawy akcent w humorystycznej historyjce na końcu tomu – kliknij: ukryte pięcioraczki wspólnie zasiadają do wielkiej wagi i na całą piątkę wychodzi 250 kg. Zachwycona Itsuki mówi, „To oznacza 50 kg na każdą z nas! Idealnie, prawda? Prawda?”. Niby zabawnie, ale jeśli wierzyć źródłom internetowym (co nie zawsze jest zdrowe), w Japonii kobiety panicznie boją się mieć więcej niż 50 kg (taka psychologiczna granica), stąd źródło pewnych kompleksów Itsuki.
Aha, zanim ktoś napisze, że to głupie – tak, zgadzam się, uważam to za idiotyczną normę. Tym bardziej, że w innej historyjce wyszło, że dziewczyny są zdecydowanie wyższe od średniej krajowej. Nie mówiąc o tym, że (jak już z przekąsem kilka razy podkreślałem) zostały one narysowane dość… ekhm… kobieco, więc z pewnych powodów będą ważyć więcej niż przeciętna Japonka. Zresztą tego typu reguły nieuwzględniające budowy ciała, wzrostu i paru innych rzeczy, totalnie nie mają sensu. Jednak ten wątek ma akurat mocno komediowe zabarwienie, więc tu się zatrzymam :)
Dobrego weekendu wszystkim :)
Łowca czarownic
14.01.2023 17:40 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Analizy są zaiście zadziwiające. Nie zmienia to faktu, że zakończenie to jest z gatunku takiego, że jakby skończył z Raihą to byłoby tylko nieco gorzej.
Re: Małe, urocze akcenty
14.01.2023 20:15
Być może w każdej serii czy filmie można dostrzec szereg elementów interesujących, które nie zawsze będą zamierzone przez autora czy wykonawcę, a głębi nadaje im umysł patrzącego. Na zasadzie, że „w ziarenku piasku można zobaczyć cały wszechświat ".
Być może autor wcale nie był geniuszem, wyraził tylko swoje pragnienia, oraz zrobił to spójnie, rzemieślniczo poprawnie, oraz w taki sposób, aby było sprzedawalne. Zwłaszcza, że w momencie pisania mangi miał dwadzieścia kilka lat, więc automatycznie duże doświadczenie życiowe dotyczące relacji męsko damskich teoretycznie odpada.
A cały geniusz autora może być zwyczajnie tylko i wyłącznie wynikiem intelektualnej obróbki i interpretacji jego mangi. Coś na zasadzie interpretowania obrazów.
Ten przykładowo jest bezpośredni i także jego tytuł mówi o czym jest
[link]
Natomiast ten wcale nie jest jednoznaczny do interpretacji, choć niby można się upierać, że to tylko tulipany
[link]
Sposob na pięcioraczki stał się być może takim testem rorschacha.
Im większa dojrzałość wewnętrzna cechuje interpretatorów, albo im większa jest ich wyobraźnia, tym więcej mogą oni dostrzec szczegółów, albo więcej dopowiedzieć.
A sam autor mógłby być zdziwiony, że aż tak dużo wyciągnięto z jego produkcji.
Rzecz w tym, że wielu twórców jest bystrymi obserwatorami rzeczywistości, ale bardzo często robią te obserwacje intuicyjnie, nieświadomie, czy instynktownie. A dopiero szczegółowa analiza ich twórczości wyciąga na światło dzienne te wszystkie (nieuświadomione przez samego autora) treści.
A może zwyczajnie, autor opisał swoje własne doświadczenia i własne dojrzewanie emocjonalne, stąd protagonista, który dojrzewa. Taki autoportret mangowy, tyle że ubarwiony wyobraźnią, a zamiast sióstr, lub przyjaciółek są pięcioraczki, żeby nikt przypadkiem nie odniósł tego do niego. A może faktycznie znał bliżej jakieś bliźniaczki i temat był mu znany osobiście. I wcale nie musiał spędzać długich godzin na badaniach, studiowaniu kultury i obyczajowości.
Jiri50
15.01.2023 07:50
Facet miał dobry pomysł. Pomysł związany jest z poważnymi kwestiami natury egzystencjonalnej.
Żeby było fajniej to akurat pytania te dotyczyły go w sposób szczególny. Ciekawe . . . ktoś powinien przebadać panów spodziewających się dziecka. Patrząc na to z punktu natury to logicznym było by pewne podświadome przygotowywanie panów do roli ojca. No może nie wszystkich, ale części zapewne tak.
W takim stanie autor mógł mieć szczególne predyspozycje do umieszczenia w tle spraw niezbyt pasujących do romansowo szkolnej komedii. Mówiąc wprost gość właśnie pożegnał się z nastoletniością w sposób ewidentny i absolutny bo urodziło mu się dziecko. Jeszcze sporo pamięta, w sumie to tylko 4 lata od bliźniaczek (jeśli faktycznie miał wtedy lat 20). To dobry punkt wyjścia do opowiadaniu o tym etapie życia.
Jiri50
15.01.2023 07:29 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Interesujące, a czy możesz to rozwinąć?
Jiri50
15.01.2023 09:00 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Autor nie oszczędził biednych bliźniaczek. Wrzucił na ich wątłe (za wyjątkiem Yotsuby) barki spore ciężary emocjonalne. Brak ojca w dzieciństwie. Wychowanie w biedzie, przez matkę która miała problemy rodzinne i do tego nie stroniła od używania ręki jako elementu dyscyplinowania dzieci. Jej śmierć, która oznaczała zagrożenie bidulem albo rozdzieleniem sióstr. Ratunek przychodzi ze strony człowieka zimnego, wymagającego i niedojrzałego emocjonalnie. W ogólności, a do wychowania dzieci w szczególności. Na koniec prawie autor wpycha im na wózek kolejne wielkie kamienie a to wspólne zauroczenie jednym panem, o sprawie krwi pewnego obżartucha nie wspominając.
Normalnie trądu to im chyba oszczędził wyłącznie z tego powodu, że to fatalnie by mu na rysunkach wyglądało. Hiob 5.0 , no może taki trochę podrasowany. Warunki bytowania to one raczej mają takie dosyć komfortowe, reszta naprawdę do bani.
Optymizmem tchnie tu to, że dziewczyny się nie poddały. W sumie tworzą coś co dla obserwatora z zewnątrz sprawia wrażenie w miarę normalnych nastolatek, z w miarę normalną rodziną. Wiara autora we wzajemne wsparcie rodzeństwa jest wielka. I nie jest bynajmniej wg. mnie nieuzasadniona. Przykładów na przejęcie roli rodzica przez najstarsze z dzieci można by trochę przytoczyć.
Przyznam się szczerze, że od jakiegoś czasu seria to budziła u mnie dziwne skojarzenia. Dopiero teraz uświadomiłem sobie dlaczego. Podobną hiobową sytuację mamy w „Pannie z mokrą głową” Makuszyńskiego. Na tę mokrą głowę zwalają się wszelkie plagi egipskie ze śmiercią ojca i chorą matką w szczególności. Irenka nie poddaje się i rusza w świat szukając pomocy u krewnej o cechach naszego doktorka. Dzielność bohaterek jest wg mnie podobna.
Cóż mogę powiedzieć więcej? Nasza „bliźniaczka” jest napisana zupełnie inaczej. Prosto, jasno i z dużą dozą ciepłej ironii. Trauma jakby się jej nie ima. Taka Yostsuba bez tej drugiej twarzy. Ale tak naprawdę różnice tkwią gdzieś w opisie otoczenia i jego reakcji. Irenka spotyka się z sympatią i szczerą chęcią pomocy ze wszystkich stron. W porównaniu z nią Japońskie bliźniaczki są przeraźliwie osamotnione. Czy to nie jest niepokojąca diagnoza społeczna?
Do tego u Makuszyńskiego wszystko skrzy się dobrocią, optymizmem i ironicznym humorem. Szkoda, że nie ma tego w tej serii zbyt wiele. Bardzo by się przydało.
W trakcie cichego przeglądania forum zauważyłem zachwyty niektórych uczestników nad osobowością tsundere. Jak by to powiedzieć, w 1937 osobowość ta hasała sobie w najlepsze na kartach tej „Mokrej głowy”. W owym czasie panny w Japonii o takim zachowaniu nie miały co marzyć. Miały być pokorne, ciche i nie sprawiające kłopotów. Tymczasem w RP zawiedziona w miłości pra‑tsundere (nomen omen Irena, cóż za jadowita ironia), srogą ręką wymierza sprawiedliwość zdradzieckiemu obiektowi westchnień. Myśląc na koniec, że o kosmyk włosów ukochanego nie będzie musiała już prosić. Bo z tego co zostało jej w garści spokojnie się takowy przecież uzbiera. Może warto sobie o tym pomyśleć.
PS. Imię Irena pochodzi od greckiego słowa eirene (pokój) i oznacza osobę niosącą pokój.
Stary Widz
15.01.2023 13:00 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Troszkę jestem zabiegany, więc postaram się odpisać na wszystkie komentarze, (poza zakończeniem, bo jak mówiłem, czekam na wyjście mangi do końca).
Być może w każdej serii czy filmie można dostrzec szereg elementów interesujących, które nie zawsze będą zamierzone przez autora czy wykonawcę, a głębi nadaje im umysł patrzącego.
Przyznaję, jest to coś od czym myślę od jakiegoś czasu, tym bardziej, że zawodowo zajmuję się drążeniem takich szczegółów (choć raczej nie natury artystycznej), więc mogę być śmiało „tym podejrzanym” o snucie nadinterpretacji. Z drugiej strony, jak widać po naszych długich dyskusjach na forum, jest tu mnóstwo rzeczy, które dostają swoją pointę, tudzież wracają w ciekawy, często przewrotny sposób i nie sądzę, by wszystko było tu dziełem przypadku. Może to kwestia, że za dzieciaka czytałem za dużo kryminałów i po prostu staram się doszukać istotności poszczególnych elementów. Choć wciąż będę twierdzić, że „Sposób na pięcioraczki” ma mnóstwo elementów „romantycznego kryminału” – potwierdza to nie tylko fabuła i rzucane w poszczególnych tomach/odcinkach wskazówki, ale też konstrukcja opierająca się na zmianach narracji/perspektywy.
Oczywiście, nie zmienia to faktu, że autor mógł sobie po prostu zostawić kilka furtek albo zwyczajnie porozrzucać kilka tropów, które później dostosował do zmieniającej się koncepcji historii. Nawet jeśli ja i pan Jiri50 mamy pewne wątpliwości co do przymiotnika „light” w gatunku, to wciąż była to seria zaplanowana jako szeroko sprzedający się produkt, nie tylko z powodu ładnych panienek na okładce (choć to pewnie nie zaszkodziło). Zresztą, jeśli w tomie 11 jest to o czym słyszałem, to osobiście wytknę jedną sporą pomyłkę u mangaki, więc to nie tak, że patrzę na całość bezkrytycznie. Z drugiej strony, jeśli to prawda i w 11 tomie kliknij: ukryte poznajemy bieg wydarzeń z pozostałych 10 tomów z perspektywy Yotsuby, to przymiotnik „light” definitywnie wywalam do kosza.
Pełna zgoda, że osobiste przeżycia i doświadczenia mogą być inspiracją do artystycznej twórczości. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że ludzkość robi to od prawieków i nie sądzę, by coś się zmieniło :D Ojcostwo to zbyt ważny etap w życiu dojrzałego mężczyzny, by powiedzieć, że nie ma wpływu na zmianę twórczości pisarza, zwłaszcza japońskiego (gdzie role społeczne są bardzo starannie wytyczone).
No i ostatnia, istotna rzecz, o której pisze tu pan Jiri50 – naprawdę mało która seria ma tak dobrze i przekonujące tło psychologiczne (traumy, które przechodzą tu bohaterowie, w anime tendencyjnym trwają odcinek, góra dwa), trudną i pasującą do charakterów postaci przeszłość, ciekawie i niepokojąco opisany problem socjologiczny (niełatwy los bliźniąt w Japonii – wiem, nie ma go w mandze i anime per se, ale z rzeczy tu podrzuconych za dużo elementów podejrzanie się zgadza) oraz bardzo krytyczne spojrzenie na chłód japońskich zwyczajów i norm społecznych. Obraz tego, przez co przechodzą główni bohaterowie wcale nie wygląda na lekki, łatwy i przyjemny, a ich perypetie zadziwiająco łączą się w eleganckie puzzle. Jasne, zdarzyło mi się kilka razy dopatrzeć głębi tam, gdzie jej nie ma i mangaka pewnie sam byłby zdumiony niektórymi pomysłami, które snują japońscy internauci (zresztą, pewnie nie ma na to czasu, rodzina i robota czekają :D ). Ale dobrze się bawię pisząc sobie rozmaite uwagi i mam nadzieję, że komuś miło się to czyta :)
Cóż, zaplanowałem ten wątek jako wentyl od poważniejszych tematów serii, a widzę, że w komentarzach jednak przeważa chęć powrotu do mroczniejszych akcentów :) Zobaczymy co będzie dalej.
Wszystkich, którzy dotarli aż tu, serdecznie pozdrawiam!
PS – fakt, zadziwiające jest to, jak bardzo sztuka XX‑lecia międzywojennego (także filmowa) potrafiła być pełna energii i optymizmu (choć oczywiście nie cała). Dla zainteresowanych tematem (i tym, którym niekoniecznie chce się czytać „Pannę z mokrą głową”) polecam porównać sobie „Znachora” z lat 30‑tych i tego z lat 80‑tych. Niesamowite jak bardzo przygasł duch w narodzie…
Jiri50
15.01.2023 17:08 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Manga z panną z mokrą głową! Jeśli udało by się zachować optymizm oryginału to był by to strzał w 10.
Japończycy osiedlający się w RP bardzo podkreślają bezpośredniość i ciepło Polaków. Jak już do tego przywykną. Może powinniśmy to im sprzedać. Co ciekawe nie mam info o tłumaczeniach Makuszyńskiego. Czyżby nie poszedł w świat?
Rozmawiałem z pedagogami, potwierdzają moją diagnozę. Najlepsza literatura dla młodzieży for ever, dla nich też. Może Lofting z ciepłem, Mark Twain z ironią są porównywalni. No ale to są sławy, a nasi nie przebili się. W sumie Korczak też był ok. A jakoś zapomniani nawet i u nas.
Czytam sobie tę 10, dialogi nie napuszone i naturalne. Dziewczyny miłe i słodkie, urocze.
Ale . . . ale czegoś brakuje . . . jakiś chłód to wszystko przenika. Taka sztywność i sztuczność, strach przed odsłonięciem się. Brak dystansu do siebie i autoironii. Nawet te stosunki między siostrami pokazane są z deficytem serdeczności, na rzecz poświecenia się i rywalizacji. Jakoś tego nie czuję.
Kawaii może to i jest, ale serca i miodu trochę mi tu brakuje. Trochę ognia i dobrego szaleństwa.
Fabularnie i edycyjnie . . . najwyższa półka. Pejzaż emocjonalny wg. mnie dosyć ciekawy i szczery.
Tak w 11 jest pokazane wszystko z pkt. widzenia Yotsuby.
Jiri50
15.01.2023 17:14 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Przy 11 znalazłem ten obrazek Yotsuby. W sumie to może być i fan serwis . . . ale chyba niezły. Być może pójdzie na ścianę. Podobał się ?
Stary Widz
15.01.2023 21:19 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Tak, sporo mówi o bohaterce. A gdzie znalazłeś ten obrazek z gratulacjami dla mangaki z powodu powiększenia rodziny? Nigdzie go nie mogę odszukać na kartach 10‑ciu tomów mangi…
Prawda, jest tu zimno i trochę sterylnie, ale jak dla mnie brak słowiańskiej fantazji akurat bardzo pomaga historii. Ta opowieść skończyłaby się pewnie ze dwa razy szybciej, gdyby nie mentalność japońska. Ba, podejrzewam, że w wariancie już nawet nie naszym, ale ogólnoeuropejskim kliknij: ukryte Yotsuba po prostu przyznałaby się Fuutarou do wszystkiego i przy pierwszym, drugim spotkaniu poprosiła chłopaka (ale jako „swojego chłopaka”) o pomoc w nauce. Jasne, mogłoby się to skończyć awanturą, dlaczego jego połowica tak zaniedbała edukację, ale mogę sobie wyobrazić, że po paru szczerych rozmowach, wszystko by sobie wyjaśnili. Drugi tom mangi wyglądałby tak, że Uesugi prowadzi lekcje w pogodnej atmosferze, trzymając za stołem rękę Yotsuby. Liczba konfliktów spada o połowę (dla Nino szybciej staje się „swój”, jako jej potencjalny przyszły szwagier, Ichika i Itsuki raczej nie chciałyby sprawić przykrości siostrze, a Miku dałaby się przekonać wiedzą z historii średniowiecznej Japonii). Koniec. :) Nie, no teraz oczywiście hiperbolizuję, natomiast szczerość w tak trudnych relacjach zdecydowanie pomaga. To właśnie wspomniany deficyt uczuć i chęć poświęcania się (czy nawet obowiązek poświęcania się, zwłaszcza, jak wcześniej się nabroiło) sprawia, że wszyscy trzymają swoje karty bardzo blisko siebie. Co, z perspektywy mentalności tego kraju, jak najbardziej pasuje.
Pozdrawiam – odpiszę tylko na drugi komentarz i na jakiś czas mnie tu nie będzie, może znowu zbiorę coś drobnego i wrzucę pod koniec tygodnia :)
Jiri50
16.01.2023 06:47 Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Ech optymizm godny tego XX lecia zdaje się odezwał. Tak dobrze by nie było. Po zachowaniu Uesugiego przy pierwszym spotkaniu z testami słowiańska Yotsuba była by śmiertelnie obrażona – gorzej niż Itsuki na początku i te 14 tomów zajęło by im przeproszenie jej.
Ale chyba odbiegamy od tematu. Jest jak jest. Zapisujemy sobie to zimno i sterylnie bo nie zawaham się tego użyć ;-).
W czasie przygotowań do wyjazdu na wycieczkę sojusz trzech sióstr wyciąga Usegiego na zakupy. Itsuki ogląda bieliznę która wprawia Raichę w zakłoptanie. Potem Itsuki znika „zdjąć miarę”, przecież macie taki sam rozmiar odpala nasz bohater! Przez chwilę Yotsuba panikuje ściskając swoje piersi . .. czyżby Itsuki nas przegoniła? Taki mały drobiazg. Oj tu chyba w jakimś rozmiarze G – jak gigantico albo i F‑jak fantastico jak mawia mój znajomy.
Swoją drogą jeśli mają takie same rozmiary to ten pomysł z wagą może nie jest taki całkiem do bani. ;-)))
A tak poza tym to na pkt. rozmiaru biustu ci Japończycy zdaje faktycznie się mają ciężkawego fisia.
No i na koniec, jak na takie uosobienie powagi jakie sobą prezentuje Itsuki to zakup takiej bielizny mocno świadczy o niecnym szukaniu okazji do ich ukazania, w jakimś strategicznie ważnym momencie. Co mocno kłoci się ze statecznością i rozwagą. ;-)) Mnie akurat to bawi.
Stary Widz
15.01.2023 21:53 Re: Zadziwiające majtki Itsuki
A tak, przyznam, mnie też ta scena rozbawiła ;), tym bardziej, że mimo tematu, nie było tu fanserwisowania.
kliknij: ukryte A tak poza tym to na pkt. rozmiaru biustu ci Japończycy zdaje faktycznie się mają ciężkawego fisia.
Nie wiem, który raz z rzędu to napiszę, ale – tak, pełna zgoda. Jeśli anime o jednym facecie i pięciu pannach ma się dobrze sprzedać, to choćby nie wiem jak ambitne i twórcze były założenia scenariusza i konstrukcja bohaterów, produkt się nie sprzeda bez odpowiedniej… powiedzmy, oprawy.
Szczerze powiem, niby zabawny wątek, ale trochę się zastanawiam – kliknij: ukryte czy chodzi o to, że Itsuki jednak coś czuje do Fuutarou i chciała, by dostrzegł w niej kobietę (przepraszam, nie miałem innego pomysłu, jak ubrać to w odpowiednie słowa)? Czy może raczej chodziło o to, że kupiła ją, by przekonać Yotsubę, że czas pokazać Fuutarou, że jego przyszła żona jest dojrzałą kobietą?
W sumie, mangace dość dobrze wyszło zrobienie z niej „red herringa”, czyli oczywistego podejrzanego, którego widzowie będą obstawiać jako zwycięzcę wyścigu (na zasadzie – „tak mało zwraca na siebie uwagę, że pewnie autor ją zaplanował”, słysząc o „fatalnym zakończeniu” obstawiałem taki wariant). Szczerze? Stawiałbym na jedno i drugie: było to zmylenie czytelników i kolejna pomoc udzielona siostrze. Chyba, że znowu przesadzam
i to tylko mała, urocza scena komediowa :)
Swoją drogą, jak mówimy o tym tomie – nie znalazłem nigdzie informacji, kiedy dziewczyny się urodziły (bo wiemy, że są ciut młodsze od Fuutarou – swoją drogą, szkoda, że w Japonii nie ma osiemnastek, taki rozdział z imprezy chętnie bym zobaczył, nawet jako off‑top ;) ). W każdym razie, wszedłem na wikipedię i okazało się, że są z ... 5 maja. Przyznaję, żart tani, ale mnie rozbawił :D Ciekaw jestem, czy przypadkiem poród nie zaczął się o 5:55… ;)
Niewiele nam to daje . . . a już zatarłem rączki! Horoskopu z tego nie będzie ;-)))
„Japońskie znaki zodiaku
W Japonii stosuje się chiński system astrologiczny, który dzieli się na 12 znaków (Szczur, Bawół, Tygrys, Królik, Smok, Wąż, Koń, Kozioł, Małpa, Kogut, Pies, Świnia). Taki podział związany jest z cyklem obiegowym Jowisza wokół słońca, który trwa ok. 12 lat. Każdy rok jest reprezentowany przez inny znak zodiaku i przyporządkowane mu cechy. Dodatkowo wyróżnia się jeszcze 5 żywiołów, zwanych Niebiańskimi pniami (woda, ziemia, drewno, ogień, metal), które zmieniają się każdego roku, dając inne zabarwienie duchowe danemu znakowi.”
A szkoda pasował by do lżejszego ujęcia tematu.
Szukam tego obrazka z dzieckiem ale nie mogłem znaleźć.
W finale z podłożonymi dialogami pomiędzy dziewczynami i autorem jedna z nich ironicznie rzuca – i ten gość dostał nagrodę? Któraś z dziewczyn z przekąsem odpowiada i a co w tym dziwnego, to przecież Japonia. ;-))) Woda sodowa chyba nie szumiała w głowie autora na koniec. To miłe.
Stary widz
21.01.2023 14:18 Re: Zadziwiające majtki Itsuki
W finale z podłożonymi dialogami pomiędzy dziewczynami i autorem jedna z nich ironicznie rzuca – i ten gość dostał nagrodę? Któraś z dziewczyn z przekąsem odpowiada i a co w tym dziwnego, to przecież Japonia. ;-))) Woda sodowa chyba nie szumiała w głowie autora na koniec. To miłe.
Piękne :D
A co do horoskopów, to w sumie Uesugi czyta raz czy dwa „klasyczne” wróżby. Wynika z tego wybitnie tani żart (i to raczej w języku polskim, a nie w oryginale), że nasz wzorowy uczeń i mądra głowa jest spod znaku… barana (tak, wiem, to żart na poziomie nabijania się z „męskich” facetów, którzy są spod znaku panny. Ale nawet się uśmiechnąłem jak to sobie uzmysłowiłem).
Cóż jako modelowy Baran – otoczenie twierdzi, że nie tylko zodiakalny zresztą. Naprawdę nie widzę niczego śmiesznego w takim sucharze. ;-))))
Hmm rozwaga, roztropność . . . i Baran . . . aj widać oni tam się w tej Europejskiej astrologii zupełnie nie orientują. Chociaż zasada najpierw palnij a potem nad tym się zastanów . . to akurat jest znak rozpoznawczy tego znaku co tu akurat bardzo by nawet i pasowało. ;-))
Stary widz
21.01.2023 17:48 Re: Zadziwiające majtki Itsuki
Cóż jako modelowy Baran – otoczenie twierdzi, że nie tylko zodiakalny zresztą. Naprawdę nie widzę niczego śmiesznego w takim sucharze. ;-))))
Hahahaha, doskonale rozumiem :))) Dorastałem z kumplami, którzy byli spod znaku panny, ich też niezbyt śmieszyły te suchary :)
Jeśli chodzi o rzeczy, których Japończycy totalnie nie ogarniają, to akurat muszę pochwalić realizatorów anime, że bohaterowie przynajmniej nie najgorzej mówią po francusku (bo zwykle jest dramat:) ).
Oprawa, oprawą ale mam tu kolejny sygnał wskazujący na to, że kobitki w Japonii chyba mocno się zestresowały tą wszechobecną oprawą. Przynajmniej tak to jest przedstawiane w twórczości anime‑mangowej. Szkoda by było. Zawsze o Japonkach i ich rozsądku miałem dobre mniemanie, co prawda bez osobistych doświadczeń w tym względzie ale tak jakoś mam. Cóż fakt zrobienia ich w „balony”, mocno by te moje dobre zdanie (nie wiem czy zasadne) na ich temat weryfikował.
A
Jiri50
4.01.2023 11:32 Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Może to niektórym wydawać się dziwne ale w czasach głębokiego PRL w wielu zakładach Polacy z wielką pieczołowitością i zaangażowaniem kultywowali pewien Japoński zwyczaj. Tym zwyczajem były pracowe popijawy. Anegdotyczne wydarzenia które opisuję miały miejsce na takim właśnie „produkcyjnym” spotkaniu. Panowie zeszli się z pewnej okazji w swoim ulubionym lokalu. Po pewnym czasie stan ich pozwalał na dosyć wylewne (o to naprawdę odpowiednie tu słowo) i tyleż szczere co czasem niestety kontrowersyjne tematy. Problemem przy takich okazjach są z reguły osobniki które nie zachowują właściwych granic w poruszaniu się po towarzysko obyczajowym polu minowym. I na tym spotkaniu trafił się też niestety tak właśnie i egzemplarz.
Sponsorem popijawy był chłopak który właśnie zawarł związek małżeński z niewiastą miłą, ładną i rezolutną ale obdarzoną dwójką uroczych, ale dosyć już odchowanych pociech. Ich „Tatuś” wyszedł był sobie po papierosy parę lat temu. Ilość czasu jaki zajmował mu powrót do domu, skłonił w końcu pozostawioną bez wsparcia partnera kobietę do przeprowadzenia rozwodu. I ułożenia sobie życia. Również pociechy nie interesowały naszego palacza zupełnie, choć jakieś tam alimenty płacił.
Oczywiście jak się domyślacie towarzyskim polem minowym okazała się tu rola ojczyma jaką przyjął na siebie fundator spotkania. Pijany tuman bez żadnego zażenowania wyjechał z tym, że on to nigdy by „cudzych bachorów nie chował”. Dużo lepiej trzymający fason świeży ojczym odpowiedział, że dla niego to nie jest żaden problem. Minęły go co prawda pieluchy, ząbkowania i nieprzespane noce, ale teraz ma dwa świetne gotowce, które bardzo potrzebują go jako ojca. „Pozostało mi kochać i wychowywać” co może być fajniejszego stwierdził wesoło i optymistycznie upierdliwemu koledze.
Natręt był w fazie pijanego uporu, dalej więc nie odpuszczał. W pewnym momencie równie ululany kolega z boku zapytał awanturnika czy ten jest zupełnie pewien tego czy jego pociechy mają właśnie jego materiał genetyczny. A bo przecież różne historie ludziom się przytrafiają. Najwyraźniej coś było na rzeczy i wywiązała się szarpanina.
Z interwencją pośpieszyła barmanka. Sprawnymi ciosami przez łeb przywołała obu panów do porządku. Wysłuchała wyjaśnień co do natury konfliktu. Po czym pan upierdliwy zabulił za szkody, postawił butelkę na przeprosiny kolegom. A kolejkę reszcie klientów i wyleciał z lokalu z wilczym biletem. No odchodnym barmanka chwilę pogadała z fundatorem.
Zaciekawieni panowie po uspakajającej kolejce zapytali co takiego miała do powiedzenia krewka niewiasta. A nic takiego, odpowiedział świeżo upieczony żonkoś i ojczym. Powiedziała mi tylko, że jej ojczym też jest świetnym ojcem.
Myślę, że jednak potrzebujemy odpowiedzi na pytanie jakim ojcem jest dla pięcioraczek ich ojczym. W pewnym momencie taka ocena pojawia się co prawda w tej historii ale, ze strony kogoś kto wg. mnie absolutnie nie ma prawa do jej sformułowania. Przy okazji koniecznym było by zastanowienie się nad motywami kierującymi nim w chwili gdy zdecydował się „adoptować” bliźniaczki.
Stary Widz
5.01.2023 21:31 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Jak już wspomniałem, na razie nie bardzo mam czas i możliwości, by przeczytać 4. ostatnie rozdziały oraz ponownie obejrzeć film zamykający całość (choć być może uda mi się ponownie rzucić okiem na animację), więc nie jestem pewien, czy mam dość wiedzy, by ocenić tę postać w całości. Natomiast do tego momentu nasuwają się pewne wnioski (najwyżej później będę aktualizować).
1. Zgadzam się w pełni z anegdotą podaną w powyższym komentarzu – jeśli ktoś wiąże się z drugą osobą i ma świadomość, że ta druga osoba ma z poprzedniego związku dzieci, to musi się liczyć z tym, że bierze całą rodzinę w pakiecie. Jasne, może się to skończyć źle (Oktawian August jest tego najlepszym przykładem), ale na tym polega dorosłe życie, że jesteśmy świadomi naszych decyzji i bierzemy za nie w pełni odpowiedzialność. Ludzi jak wspomniany tu pijaczyna nie ma nawet co komentować, bo sami sobie wystawiają opinię.
2. Przypadek pana Nakano jest dość ciekawy i mam wrażenie, że mangaka sporo przed nami ukrył. kliknij: ukryte Czy ożenił się z Reną wyłącznie dla urody, a dzieciaki wziął, bo wypada? Wątpię, sprawia wrażenie zbyt trzeźwo patrzącego na świat człowieka. Czy miał wobec nich jakiś projekt zawodowy, jak przejęcie kliniki (tym bardziej, że przyjęły jego nazwisko), a z powodu braku postępów w nauce spisał je na straty? Ta teoria ma więcej sensu, aczkolwiek nie tłumaczy, dlaczego tak szybko stracił nimi zainteresowanie… (chociaż świetnie wyjaśnia tekst Nino, że „Ojciec nie wybacza błędów”). Czy może ożenił się z miłości, ale nie potrafił pokochać dzieci, które genetycznie nie są jego? To już bardziej prawdopodobne. Choć z drugiej strony, krótki epizod jego rodziców, sugeruje osobę wychowaną w duchu raczej nieskłonnym do wielkich porywów serca. A może uznał, że skoro dostanie pięć ładnych przybranych córek, to wykorzysta je by pozyskać wpływowych zięciów? Ta teoria też się broni, czego nie najgorszym przykładem może być wprowadzenie Takedy i… w sumie samego Fuutarou, przynajmniej patrząc na to, co się dzieje na początku. W dodatku w Japonii mamy długą tradycję adopcji dorosłych mężczyzn, by ci przejęli nazwisko rodowe i rodzinny interes, co moim zdaniem otwiera tu sporo opcji. A może po prostu zainteresował się pięcioraczkami z czysto naukowej ciekawości, a potem zaklasyfikował córki jako niezbyt interesujący eksperyment? Jakby nie patrzeć, jego działania, choć prawnie legalne, nie przysparzają mu popularności, a przynajmniej mojej.
3. Mimo, że nie przepadam za panem doktorem, to jest to dobrze napisana postać i jego rola w całym serialu jest niezwykle istotna. Myślę, że jeśli ktoś szuka tropów, gdzie autor mangi znalazł inspirację, to zajrzałbym do kina skandynawskiego. Jednym z moich ulubionych filmów jest „Jesienna sonata” Bergmana, gdzie dostajemy studium psychologiczne matki, która nie potrafi kochać swoich dzieci. Podobne problemy znajdziemy w książkach Steinebecka (ze wspomnianym już przeze mnie „Na wschód od Edenu” sztukach Eugune'a O'Neilla, rosyjskich książkach i kinie… Generalnie, im dłużej obserwuję japońską kulturę, tym bardziej widzę, ile ma punktów stycznych z cywilizacjami północy.
4. Jeżeli popatrzymy na całą historię, jak na rzecz typowo japońską, znajdziemy tu trochę usprawiedliwień dla pana Nakano, co tylko pogłębia tragizm całej opowieści. kliknij: ukryte Z japońskiej perspektywy, to powszechnie szanowany obywatel pierwszej kategorii ożenił się z jakąś podejrzaną kobietą z niższych sfer i łaskawie przyjął pod swój dach jej piątkę dzieciaków (w sumie ludzie nawet nie wiedzą, czy to ślubne dzieci, a znając siłę plotek, to pewnie od razu sobie dośpiewali pikantniejszy scenariusz). Po jej śmierci, łaskawie łoży na ich czesne, a całe miasto kiwa z uznaniem głową, przypominając dziewczętom, że powinny być wdzięczne tak szlachetnemu bohaterowi. Mogę sobie wyobrazić, że dziewczyny, zagubione po śmierci matki, nie bardzo wiedzą co się wokół nich dzieje, nie rozumieją, dlaczego mężczyzna, który stał się ich ojcem nagle je odsyła, ale skoro całe społeczeństwo mówi jaki to on dobry (serio, w Japonii obcy może podejść do dziecka i wytłumaczyć mu, jak powinno się zachowywać), to uznały, że coś z nimi jest nie tak… Dziewczęta budują jakąś stabilizację, ale nie radzą sobie z życiem, pogarszają się ich wyniki w nauce, presja społeczna (i ta w kwestiach rodzinnych, i ta w kwestiach naukowych wymagań) zaczyna się pogłębiać, pierwsza z nich zaczyna pękać i nie radzić sobie w nauce… Nie zostaje porzucona, ale też nie otrzymuje rozgrzeszenia, co pcha ją w ogromne kompleksy… Następna zamyka się w domu, kolejna (bardziej świadoma zagrożeń) nie dopuszcza świata zewnętrznego do ich kręgu, najmłodsza dostaje rolę „dziecka” w tym domu, a na najstarszą spada zdecydowanie za dużo obowiązków, przez co coraz lepiej jej idzie przywdziewanie kolejnych masek (co pomoże jej w karierze – przynajmniej tyle dobrego). I oto trafiamy do pierwszego odcinka… Taaa, jak na „light novel” to jest trochę mroczne.
5. Fakt, być może z powodu przynależności gatunkowej mangaka nie zdecydował się tak mocno rozgrzebywać tego tematu i w sumie jakoś bardzo go nie winię: wciąż poszedł o wiele dalej od swoich kolegów i koleżanek piszących w ramach tego gatunku. A zresztą: ciekawe, bogate w treść pytania okraszone licznymi wskazówkami są już wystarczająco ciekawym punktem do przemyśleń, nawet jeśli nie dostaniemy do nich jednoznacznej odpowiedzi :)
No i jak już tu wspomniano: widać pewne lęki autora związane z rolą męża i ojca – jeśli ta marka ma jakiś morał, to na pewno podkreśla, jak bardzo złe mogą być skutki wychowania bez ojca. Tym bardziej, że do kontrastu dostajemy ojca Fuutarou: może i lekkoducha, może trochę nieokrzesanego, może bez perspektyw zawodowych, ale kochającego i wspierającego. I nawet jeśli dzieciaki niekoniecznie traktują go jak należałoby czcigodną głowę rodziny, widać, że wszyscy się tam kochają i udzielają sobie wsparcia. Chyba już kiedyś pisałem, kliknij: ukryte że pięknym kontrastem dla modelu wychowawczego jest scena zamykająca ósmy tom, kiedy po dniu użerania się z ojczymem, dziewczyny pytają siostrę Fuutarou o to jak jej minął dzień, a ta opowiada, że jest szczęśliwa, bo spędziła cały dzień z ojcem.
Stary Widz 5.01.2023 22:42:38 - komentarz usunięto
Stary Widz 5.01.2023 22:57:57 - komentarz usunięto
Jiri50
7.01.2023 05:27 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Na SW zawsze można liczyć. Trudno o lepsze podsumowanie i scharakteryzowanie motywów którymi mógł się kierować doktorek adoptując bliźniaczki.
kliknij: ukryte Przy czym od razu powiem, że możemy sobie odpuścić związek pomiędzy matką i doktorem. Jeśli już to ew. platoniczny. Wygląda na to, że dziewczynki raczej zostały wpisane do rodziny a nie przyjęte w wyniku małżeństwa. Czy platoniczne uczucie jest na tyle silne aby pozwolić na przejęcie i otoczenie opieką piątki dzieciaków? Z ręką na sercu nie potrafię odpowiedzieć. Może w Japonii jest jakoś inaczej, bo często spotykamy w ich twórczości motyw silnego „białego” związku. Obawiam się moja konstrukcja psychiczna uniemożliwia mi zrozumienie i wyczucie takiego związku. Powiem więcej mocno wątpię w jego siłę. Nic na to nie poradzę tak już mam. Chyba podsumuję to tym „oni tam za dużo tej soi żrą” mojego znajomego, który tak zazwyczaj komentuje informacje z ciekawostkami obyczajowymi z Japonii jakie do nas docierają. A które świadczą o sporym oziębieniu seksualnego temperamentu wśród ludności tego kraju.
Jak by na to nie spoglądać siła uczuć oraz dobrych chęci doktora wyczerpały się dosyć szybko. I poza wsparciem finansowym oraz wymaganiami niewiele ma już do zaoferowania piątce dorastających dziewczyn. Są jeszcze te jego wpływy dzięki którym może im wiele załatwić. W sumie nie jest to mało. Ale akurat dla rozwoju pewnych istotnych obszarów tworzących człowieka jest to zupełnie bez znaczenia. Ten jego szlachetny zapał szybko okazał się być albo słomianym albo mocno naznaczony brakami umiejętności emocjonalno‑społecznych.
Nie da się zaprzeczyć, że podjęcie się utrzymywania sióstr uchroniło je przed niezbyt ciekawym losem. Właściwie nie ma najmniejszych szans aby dziewczyny nie skończyły w bidulu gdyby nie on.
[link]
Jak by na to nie patrzeć, ojczym zrobił dla nich dużo dobrego. Może po prostu tyle tylko potrafił i mógł, w sferach innych niż finansowe. Tu trzeba by trochę bardziej zapoznać się z tradycjami i wychowaniem w Japońskich rodzinach aby w pełni na to odpowiedzieć. Są pewne wskazówki, że wygląda to zupełnie inaczej niż w naszej sferze kulturowej i przewijają się one nawet w mangach. Do tego cześć z tej tradycji powoduje już spory bunt w młodszych pokoleniach pragnących w tej kwestii nowinek podpatrzonych w krajach anglosaskich.
To prawda, istnieją pewne plusy jakie pan Nakano może wyciągać z sytuacji opieki prawnej nad bliźniaczkami. Właściwie wszystkie chyba wymienił SW w swoim poście.
Niewątpliwie opieka prawna nad dziewczynami ułatwiała by doktorowi ew. prowadzenie badań np. nad ich rozwojem. Ba poczułem mocne ukłucie przy relacji Yotsuby o ich rodzinnych wyjazdach wakacyjnych w bardzo różne strefy klimatyczne. Widzimy też dziewczyny na jakichś szczepieniach. Wyniki takich badań mogły by być prawdziwą gratką dla naukowca tak zupełnie przy okazji popychając do przodu jego karierę.
Naukowcy w USA przeprowadzili pewne badania nad bliźniakami. W sposób zmierzony rozdzielono je przy adopcji, do tego w wieku wykluczającym wpływ wiedzy o tym, że mają rodzeństwo. Przez wiele lat prowadzono nad nimi intensywne badania. Dzieci miały bardzo różne środowiska, ocena ich rozwoju była całościowa i prowadzona regularnie przez wiele lat. Naukowcy byli mocno zdziwieni widząc jak bardzo podobne osobniki uzyskali w wyniku tego eksperymentu. Ale pełnych wyników nie opublikowali. Ich materiał badawczy nie został poinformowany o istnieniu 2‑go czy 3‑go brata/siostry. Psycholog która wiele lat spędziła odwiedzając domy w których wychowywane były bliźnięta aby prowadzić na nich testy. Została zapytana o to jak mogła pogodzić się z faktem rozdzielania dzieci, odparła „Byłam naukowcem, jak mogłam się temu oprzeć?”. Niektóre nadal nie zdają sobie sprawy z istnienia rodzeństwa.
Ciekawe czy nasz doktorek też nie mógł się oprzeć okazji jaka mu się trafiła. Na szczęście dla obiektów w ciut mniej drastycznym wymiarze bo pozwalającym im na pozostanie razem.
Jeśli już jesteśmy przy pracy Japońskich lekarzy, to nie sposób nie wspomnieć tu o eugenicznych dokonaniach tego środowiska. Niedługo podam parę linków rzucających trochę światła na te sprawy. Kto dociekliwy sobie doczyta. Na razie zauważę z przekąsem, że matka dziewczynek kwalifikowała by się wg pewnych punktów takich jak bieda, nieporadność życiowa i rozwiązłość do . . . sterylizacji!
Wg. książki Macieja Zaręby Bielawskiego „Higieniści. Z dziejów eugeniki” takiemu zabiegowi w Japonii poddano nawet 800 tys. ludzi, głównie kobiet oczywiście. W celu uniknięcia dalszego propagowania niewłaściwych cech genetycznych w boskiego rodowodu narodzie. Obecnie rząd Japonii przyznał się do odpowiedzialności za proceder i wyznaczył ofiarom, odszkodowania. Przy czym mówi się o ok. 16 tyś poszkodowanych. Rozbieżność cyfr jest znaczna i nie mam pewności z czego może wynikać. W Szwecji podobnej procedurze poddano 60 tys. kobiet. Nie wiem czy statystyki celowo podrasowano w dół, ale jeśli tak , to osobiście powołuję ducha „kobiety z rozciętym brzuchem” który odbierze wam drodzy Japończycy to co odebrano jemu. A to właściwie już się dzieje, biorąc pod uwagę obecną demografię.
Czy biorąc pod uwagę to wszystko można założyć, że wprowadzenie postaci doktora Nakano przez autora mangi jest zbiegiem okoliczności? Dlaczego jest to akurat lekarz a nie biznesmen? No i oczywiście wyposażenie tej postaci w tak zimny i odstręczający charakter to zwykły przypadek? Taka osobowość raczej nie pomaga przy pracy z ludźmi, zwłaszcza chorymi. Ocena należy do czytającego.
Stary Widz
7.01.2023 21:51 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Uczucia Japończyków to w ogóle trudny temat – przypominam, że najsłynniejszy reżyser anime (chyba można za takiego uznać Hayao Miyazakiego), kiedy miał narysować scenę romantyczną w „Zrywa się wiatr” miotał się, bo nie wiedział „jak w ogóle wygląda miłość romantyczna” (przypominam, był już wtedy ponad 45 lat po ślubie i doczekał się dwóch synów). Patrząc z takiej perspektywy, miłość platoniczna to już dużo. Inna rzecz, że w Japonii zaobserwowano zjawisko sporego odsetku mężczyzn (choć raczej młodych), którzy w ogóle nie są zainteresowani kobietami w jakikolwiek sensie (tzn. „roślinożercy”). Z drugiej strony, żaden ze mnie ekspert w tej dziedzinie, więc tu się zatrzymam.
Jak by na to nie patrzeć, ojczym zrobił dla nich dużo dobrego. Może po prostu tyle tylko potrafił i mógł, w sferach innych niż finansowe. Tu trzeba by trochę bardziej zapoznać się z tradycjami i wychowaniem w Japońskich rodzinach aby w pełni na to odpowiedzieć.
Tak i wydaję mi się, że tragizm całej sytuacji leży w tym, że od strony formalnej, ale przede wszystkim kulturowej, pan Nakano jest jak najbardziej w porządku. kliknij: ukryte Jak już wspomniałem wcześniej – w oczach społeczeństwa musiał być postrzegany jako najpiękniejszy brylant, co na pewno regularnie przypominano jego pasierbicom. Co z tego wyszło, widzimy… W kinie amerykańskim wyglądałoby to zupełnie inaczej, dlatego warto filtrować fabułę dzieła przez kulturę danego państwa :)
Wg. książki Macieja Zaręby Bielawskiego „Higieniści. Z dziejów eugeniki” takiemu zabiegowi w Japonii poddano nawet 800 tys. ludzi, głównie kobiet oczywiście. W celu uniknięcia dalszego propagowania niewłaściwych cech genetycznych w boskiego rodowodu narodzie. Obecnie rząd Japonii przyznał się do odpowiedzialności za proceder i wyznaczył ofiarom, odszkodowania.
Zastanawiałem się, czy liczyć tę serię jako light novel haremówkę i do tej pory raczej kwestionowałem ten ostatni człon. Ale jak człowiekowi przy mandze w czasie normalnej dyskusji przypomina się z całą powagą „Wyrok w Norymberdze”, to już chyba nawet „light” powinno się poddać w wątpliwość, prawda?
Dlaczego jest to akurat lekarz a nie biznesmen?
Też o tym myślałem – i tu widzę dwa powody. Pierwszy, wspomniany przez ciebie, medyczny sposób patrzenia na rodzinę, którego cień rzuca się na całą fabułę. Przecież równie dobrze mógłby być wiecznie nieobecnym biznesmenem i mangaka sprawę miałby łatwo odhaczoną. A tak mamy zimnego, pogrążonego w pasji zawodowej profesjonalistę, o którym nie wiemy ile w nim człowieka, a ile bardzo niezdrowo zainteresowanego naukowca. Ponownie – temat bliźniąt wraca w bardzo mrocznej wersji.
Myślę, że może być też drugi powód, o którym jeszcze nie rozmawialiśmy – mianowicie Fuutarou. Jak chyba w każdym rozwiniętym kraju, jeśli spyta się młodego, pilnego człowieka ze świetnymi wynikami w nauce, kim chce być w przyszłości, jakoś tak stereotypowo przyjął się „lekarz” kliknij: ukryte (to zresztą jest pokazane na przykładzie Takedy, od którego oczekuje się, że pójdzie na medycynę). Do tego panowie są do siebie nawet fizycznie trochę podobni… zastanawiam się, czy postać doktora Nakano nie jest przestrogą dla głównego bohatera. kliknij: ukryte W pewnym sensie Fuutarou też dojrzewa i rozwija się dzięki niemu, ale na zasadzie „na końcu mojej ambitnej ścieżki zawodowej nie mogę stać się taki jak on”. To zresztą widać w kilku rozmowach: odchodząc z posady, przyjmując wyzwanie, czy dyskutując o przyszłości dziewczyn, za każdym razem prezentuje coraz więcej asertywności i empatii, którą początkowo bardzo skrzętnie ukrywał… A może trochę szukam dziury w całym, w końcu to tylko lekka haremówka, tak? :).
Jiri50
8.01.2023 13:32 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Tak kwestia wychowania jest tu kluczowa. Czas na danie główne jakie serwują nam bliźniaki. Chyba nie dam rady zrobić tego kompleksowo. Będę jechał uproszczeniami i ogólnikami. Zbyt duży ten słoń.
W Japonii źle widziani są ludzie którzy osiągają pewien poziom a nie posiadający rodziny. Ten element też musimy brać pod uwagę.
W kwestii profesji lekarza, tu też jest pewna mroczna strona o której warto wiedzieć. W naszej opowieści zdaje się może ona mieć spore znaczenie.
[link] Polecam całość, ale najważniejsze jest ok. 20 minuty.
Nie możemy wykluczyć socjopatii nabytej przez doktora Nakano w wyniku stresu w pracy. To może uniemożliwiać mu normalne funkcjonowanie jako rodzica. Po prostu odcięcie się od bólu i cierpienia pacjentów spowodowało ogólną blokadę emocjonalną i facet nie potrafi już odblokować swojej empatii nawet wobec rodziny.
Jiri50
8.01.2023 14:12 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Jak to już w pewnym momencie powiedziałem, z tą lekkością . . . jest tu dziwnie. Wygląda na to, że na poważne rozważania nałożono dosyć ciekawą i dobrą obyczajówkę z romansem.
Ale najlepiej to co jest pod spodem charakteryzuje:
[link] Może się odpali.
Stary Widz
9.01.2023 00:22 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
W Japonii źle widziani są ludzie którzy osiągają pewien poziom a nie posiadający rodziny. Ten element też musimy brać pod uwagę.
Fakt – tego elementu też nie można pominąć. Szeregowy pracownik, specjalista (czy nawet lekarz nie‑ordynator) jeszcze by uszli, ale jak już ktoś celuje w wyższe stanowisko, to jakże to tak, by był starym kawalerem/starą panną? Kolejna, ładnie komponująca się z całością cegiełka.
Co do przesłanego filmu – tak, to też jedna z tych oczywistych rzeczy. Nie wiem, czy na pewno posunąłbym się do określenia „socjopatii”, ale zawsze byłem zwolennikiem teorii, że zawód wykonywany przez lata w ten lub inny sposób kształtuje naszą psychikę. A skoro już w starożytnym Rzymie uczono lekarzy, by nie reagowali na krzyki pacjentów… Jasne, to nie tak, że każdy doktor z czasem zaczyna przejawiać zanik ludzkich uczuć, natomiast na pewno niemało dźwigają na swych barkach.
Nie wiem, w jakiej skali pan Nakano był „lodowaty” przed podjęciem pracy lekarza (w mandze kliknij: ukryte mamy jednokadrowe, ale istotne cameo jego rodziców), ale ścieżka jaką podjął na pewno mu nie pomogła.
Tak to już w pewnym momencie powiedziałem, z tą lekkością . . . jest tu dziwnie. Wygląda na to, że na poważne rozważania nałożono dosyć ciekawą i dobrą obyczajówkę z romansem.
Spokojnie, nie kwestionuję, że byłeś pierwszy :D
Natomiast, ciągle myślę co z drugą częścią tej wypowiedzi i jednoznaczną odpowiedź dam po lekturze całości. Fakt, to bardzo dobra historia o trudnym losie bliźniąt i krętej życiowej ścieżce kujona‑outsidera, a do tego to zadziwiająco ciekawy romans zbudowany w formacie kryminału‑łamigłówki. Z drugiej strony, gdzieś widać te kompromisy dla „szerokiej widowni” kliknij: ukryte jak lukrowaną oprawę audiowizualną (jak mówimy o mandze i anime), drugoplanowe postacie, które nie wprowadzają miłosnych wątpliwości do tego sześciokąta, czy pewne elementy zakończenia. Na obecną chwilę, powiedziałbym, że to bardzo dobra rzecz, której zaszkodziły pewne kroki podjęte, by był to również sukces komercyjny. Jednak nie twierdzę, że nie zmienię zdania po dalszej lekturze :)
Jiri50
9.01.2023 05:17 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Dzięsiątka wreszcie zamówiona. Zrobili sobie długi weekend. Ale wreszcie papier też ruszył.
Nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre. Okazuje się, że jednak w Japonii najwyraźniej zwyczaj zwracania się do starszych którzy znają naszych rodziców per wujku. Zostałem zmuszony do zapoznania się z pewną małą dziewczynką która macha drewnianą kataną i rozstawia wszystkich po kątach. I nagle wujek też tam się pojawił. Czyli ten domysł rodzinny był błędny. W rodzinnym względzie przynajmniej.
kliknij: ukryte Ale w kwestii ojca Uesugiego jak zwykle masz rację. Wygląda na osobę która cały ten proces uruchomiła celowo i z rozmysłem. Zna przecież sytuację bliźniaczek dosyć dobrze jak się okazuje.
Uesugi zachowuje się jakby miał jakieś lekkie spektrum aspergera. W każdym razie sfera emocjonalna i społeczna jakoś tak kuleją. Wrzucenie go w krąg pięciu panien w jego wieku i zmuszenie go do współpracy z nimi zdecydowanie wymusza jego przyśpieszony rozwój tej sfery. A i w drugą stronę również.
kliknij: ukryte Mam dziwne wrażenie, że szanowny ojciec protagonisty przemyślał tę sprawę. Po prostu nie stać go na terapię na kozetce. I kierując się starym: „dziewuchy mu wytłumaczą” wrzuca syna na głęboką wodę. Co jest bardzo dobrym posunięciem. Pisałeś o tym już od jakiegoś czasu. Ale przyznam się tak do końca do sprawy przekonał mnie ten materiał [link]. Faktycznie, może czasem wystarczy spotkać się z kimś i pogadać. A nie trzeba pompować kieszeni terapeutom
„Fakt, to bardzo dobra historia o trudnym losie bliźniąt i krętej życiowej ścieżce kujona‑outsidera, a do tego to zadziwiająco ciekawy romans zbudowany w formacie kryminału‑łamigłówki.” Hmm do tego udany wg mnie zabieg oglądania tych samych wydarzeń z wielu stron. Mam na myśli festiwal. Robi wrażenie.
kliknij: ukryte Na końcu w skanach do których dotarłem jest wyjaśnienie jak wybrano tą jedyną. Nie do końca jestem przekonany na ile szczere. Ale bazuje ono na badaniu fanów. Wielbiciele Miku byli już kupieni. Fani Yotsuby mogli się obrazić. Mam pewne wątpliwości ale chyba trzeba sobie spojrzeć jak to wygląda do tego rankingu. W każdym razie jeśli wpływ fanów na fabułę był decydujący to, sorry ale:
„to bardzo dobra rzecz, której zaszkodziły pewne kroki podjęte, by był to również sukces komercyjny” jest niewątpliwie uzasadnionym wnioskiem.
I naprawdę w sumie i tak jakoś nieźle im to się spina. Jeśli takimi kryteriami się kierowali.
Stary Widz
9.01.2023 23:38 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Okazuje się, że jednak w Japonii najwyraźniej zwyczaj zwracania się do starszych którzy znają naszych rodziców per wujku.
Japoński system nazewnictwa określonych osób należy do jednego z bardziej skomplikowanych. Ale akurat o tym wiedziałem – nawet w „Spirited away” kliknij: ukryte była ciekawa scena, gdzie Chihiro zwraca się do Yubaby „babciu”, a wiedźma tak zdumiona jej bezczelnością, że nawet nie wpada w szał :)
Nie lubię tego frazesu, ale to faktycznie jest taka seria, „gdzie w sumie wszyscy sobie nawzajem pomagają.” Tak, to dość uniwersalne przesłanie, jednak działa od czasu kina Franka Capry (ba, wtedy chyba działało najlepiej), więc nie będę narzekać. Zwłaszcza, że to nie jedyny atut tej serii :)
Jasne, to również bardzo dobry przykład opowieści ze zgrabną zmianą narracji. Pokazuje to nie tylko film, ale i rozdziały przed egzaminami na koniec roku, czy trzydniowa wycieczka do Kioto.
Co do tego plebiscytu – w polskim wydaniu znajduje się on na początku 7. tomu; jeżeli rzeczywiście był prowadzony w Japonii, w tym samym momencie wydawania mangi (czyli stawiałbym, że głosowanie obywało się mniej więcej, kiedy wydawano 5‑6 tom), to gdzieś po głowie klarują mi się trzy warianty:
a) wariant pesymistyczny (na szczęście, chyba najmniej prawdopodobny) – od samego początku wszystko szło pod ankiety, a to by oznaczało, że mamy do czynienia z tak bardzo „powszechnie konsumpcyjnym” produktem jak dzieła Marvela. Natomiast jak dla mnie, nie działa z tego powodu, że jednak za dużo puzzli już na początku porozstawiano w taki sposób, by uzależnić całość od jakichś plebiscytów,
b) wariant optymistyczny (drugi w kolejności prawdopodobieństwa) – podobno pan mangaka ma skłonność do trollowania swoich Czytelników, nie zdziwiłbym się, gdyby wprowadził takie głosowanie, a potem całość elegancko wywalił do kosza ;) Natomiast Japończycy nie mają skłonności do ryzyka, gniew fandomu mógłby na zawsze pogrzebać jego karierę, a i pewnych rzeczy nie przewidzimy, kliknij: ukryte bo w sumie wygrała jedna z popularniejszych opcji. c) wariant realistyczny – umiarkowana kontrola. Pan mangaka miał już porozpisywane główne wątki i to jak się skończy ta historia, jednak potrzebował wyników by wiedzieć, jak dalej prowadzić wątki poboczne. kliknij: ukryte Dziwnym trafem to Miku dostała chyba najbardziej rozbudowany rozwój, gdzie jednocześnie (jeśli już jesteśmy trochę starsi od bohaterów) wiemy, że raczej nie wygra, ale jednocześnie widzimy, że tak naprawdę najlepiej się stanie jeśli ona i Fuutarou będą przyjaciółmi. Dla dobra obojga. Jednocześnie od 6‑7 tomu Ichika i Nino, które nie cieszyły się dużą popularnością, dostały świetne rozdziały, by nie powiedzieć całe tomy… Z ostatecznym werdyktem się wstrzymam, ale może to było takie sprytne badanie opinii publicznej, by trzymać rękę na pulsie w rozwoju bohaterek i ich relacji? Pod wieloma względami wydaje się to być najbardziej racjonalnym wariantem.
Wracając do samego początku, jednego z moich pierwszych wpisów: jasne, wolałbym, by „Sposób na pięcioraczki” był opowieścią psychologiczną i romansem obyczajowym z mniej dogadzającą widowni oprawą, mniejszą ilością humoru szkolnego i zdecydowanie mniejszą ilością fanserwisu (serio, jeden z tych onsenów to już mogli sobie darować), ale jakoś to trzeba było sprzedać. A że efekt wciąż uważam za więcej niż dobry, to w sumie… Rzadko się zdarza zrobić tak dobre dzieło komercyjne.
Do 11 tomu jeszcze miesiąc, ale może za kilka dni napiszę o jeszcze dwóch drobiazgach – tym razem będzie lekko i będę chwalić ;)
Jiri50
10.01.2023 21:03 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
SW napisał(a):
Jasne, to również bardzo dobry przykład opowieści ze zgrabną zmianą narracji. Pokazuje to nie tylko film, ale i rozdziały przed egzaminami na koniec roku, czy trzydniowa wycieczka do Kioto.
Ja to chyba jednak zwariowałem. Widać koszt emocjonalny dokopania się do tych mrocznych smaczków był zbyt wielki.
Nie pamiętam jak nazwała się ta stara komedia w której trzy tancerki relacjonują ich rozstanie a każda z zupełnie innego punktu widzenia. Mamy tam trzy oddzielne historie – nagle zespół nam się rozpada i każda z nich ma swoją historię każda inną.
Tu mamy tego odwrotność, sześć punktów widzenia które tworzą jedną całość. Hmm coś mi się zdaje, że od festiwalu staje się to historia kręgu 6 bliźniąt. ;-))))
SW napisał(a):
podobno pan mangaka ma skłonność do trollowania swoich Czytelników, nie zdziwiłbym się, gdyby wprowadził takie głosowanie, a potem całość elegancko wywalił do kosza ;)
Muszę jeszcze raz sobie spojrzeć na ten koniec. Nie wiem czy ten gość nie robi sobie jaj z Czytelników zapatrzonych w wyścig panien do ręki Futaru. Scena „oczepinowa” znalazła by swoje uzasadnienie jako perwersyjny nieomal element gry z Czytelnikiem.
Sulpice9
10.01.2023 23:25 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
To tak na szybko – być może chodzi ci o znakomity film Josepha Mankiewicza „List do trzech żon” z 1949 (choć to nie były tancerki, a trzy szacowne obywatelki z prowincji, które w osobnych historiach rozważają czy ich mężowie nie opuścili ich i uciekli z jedną lokalną lafiryndą :) ). Jak ktoś nie oglądał, to szczerze polecam, w ogóle nie czuć, że obraz ma ponad 70 lat na karku :)
Ewentualnie są jeszcze trzy osobne historie (łączące się w całość) w filmie „Wielki pan” z 1965, gdzie zamykają w Paryżu dom publiczny i panie szukają szczęścia na różne sposoby. Film średni, nie licząc ostatniej historii z jedną z lepszych kreacji Louisa de Funes (do tego komentarze z offu są znakomite).
Serdecznie pozdrawiam.
Stary Widz
10.01.2023 23:31 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Ja to chyba jednak zwariowałem. Widać koszt emocjonalny dokopania się do tych mrocznych smaczków był zbyt wielki.
Spoko, za kilka dni wrzucę drobny komentarz o lekkich, ciekawych smaczkach z fabuły, możemy na jakiś czas zająć się fajnymi, mniej mrocznymi rzeczami, bo jest tu tego sporo :)
Tu mamy tego odwrotność, sześć punktów widzenia które tworzą jedną całość. Hmm coś mi się zdaje, że od festiwalu staje się to historia kręgu 6 bliźniąt. ;-))))
Ładnie powiedziane :)
Dobrej nocy i na najbliższe dni postaram się by wpadło coś lżejszego :D
Jiri50
12.01.2023 07:33 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Czy taki chwyt jaki zaprezentował autor wywalając tekst oryginalny i podstawiając swoje kwestie to coś nowego? Czy może norma? Otrzymujemy z tego dialog autora z postaciami. Bardzo szczery zresztą. Oj muszę nad tym sobie posiedzieć ze słownikiem. Prawdę powiedziawszy dopiero teraz gdy autor wciela się w główną postać męską zauważyłem to Negi – Uesegi, czyżby kolejny smaczek? Chyba autor może mieć mniejszy dystans do swojej głównej postaci męskiej niż mogło by się wydawać. ;-)))
Stary Widz
6.01.2023 21:12 Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Dobra, dogrzebałem się do jednej sceny z filmu, którą gdzieś kojarzyłem i pamiętałem, iż była istotna (będą spoilery i to poważne, jak ktoś nie oglądał to nie polecam czytać dalej) i muszę się wycofać z kilku spraw.
Przede wszystkim: w scenie, kliknij: ukryte gdzie Fuutarou i Nino jadą wręczyć ojcu naleśniki, dowiadujemy się (a przynajmniej tak sugeruje retrospekcja), że w tym zimnym typie jednak tkwiło szczere uczucie do matki dziewczyn, nawet jeśli nie sprawia wrażenia przesadnie wylewnego. Zatem właściwie cały drugi punkt mojego wywodu idzie do kosza. Ciekawe i trochę budujące jest to, że Fuutarou nie tylko wychowuje siostry, ale w sumie również pana doktora, który w końcu przyznaje, że zaniedbuje pasierbice. To też osłabia mój punkt trzeci – nie jest to żadna kreatura z lodowatej Skandynawii, ile tragiczna postać, którą przerosło powierzone mu zadanie. Jasne, to nie usprawiedliwia faktu, że skopał sprawę prawie po całości (zatrudnił Uesugiego, to można mu wpisać w poczet osiągnięć) i wciąż ciężko go „lubić”, ale trochę lepiej go rozumiem.
Nic, czekam z niecierpliwością na wydanie mangi, mam wrażenie, że będzie tam więcej materiału niż w filmie.
A
Stary Widz
27.12.2022 18:59 Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Dobra, 10. tom za mną, tomik ten kończy sezon drugi serialu. Na następny wpis pewnie będzie trzeba trochę poczekać, bo tom 11 pewnie pojawi się gdzieś w lutym. Zatem jak kogoś męczą moje wypociny, to będą dwa miesiące przerwy :)
Nie lubiłem finału drugiego sezonu, choć od początku widziałem, że tego typu rozwiązanie będzie niezbędne. W końcu kliknij: ukryte siostry musiały na poważnie przegadać fakt, że zakochały się w jednym facecie, a jeżeli wybierze jedną z nich, to nie będą mogły ot tak „rozejść się każda w swoją stronę”. Być może z powodu owej przewidywalności (tj. gdyby nie było czegoś takiego, cała seria mocno straciłaby w moich oczach) jakoś nie lubię wracać do tego epizodu i konfrontacja z mangą niewiele pomogła.
Czy są jakieś znaczące różnice? Kilka drobiazgów się znajdzie, w większości na korzyść mangi (ale, ponownie – nie ma tu nic tak odkrywczego, co skłoniłoby mnie do przyznania, że twórcy anime dali plamę). Przede wszystkim, z tomu na tom widzę, że Uesugi jest ciekawszą postacią w wersji papierowej – dłuższy format pozwala na pokazanie większej ilości szczegółów. Tu na przykład mocniej widać, że ewidentnie ma dość. Gdybym najpierw czytał mangę, poważnie rozważałbym, czy w ramach zakończenia serii, kliknij: ukryte nie spakuje manatek i nie wyjedzie w Bieszcza… znaczy w Alpy Japońskie. I ponownie, nie wynika to z tego, że jest jakiś „zły, okropny, aspołeczny”. Jak rzadko staram się patrzeć na bohaterów ich oczami (a bardziej skupiam się na perspektywie „z boku”), tak tutaj podzielam jego ogólnorozumiane zmęczenie: pół roku szkolenia dziewczyn, które chętnie kąsały wyciągniętą do nich rękę (fakt, nie zawsze zgrabnie podaną, ale jednak), potem dwa razy nieudane egzaminy podopiecznych, nowa robota, darmowe korepetycje, kolejne egzaminy, wstępne państwowe egzaminy trzecioklasisty… Po czymś takim człowiek powinien mieć prawo do kilku dni wolnego, a tu jeszcze okazuje się, że edukacyjnie nieprzystosowane panny kliknij: ukryte zamiast spokornieć to chcą kolejnej konfrontacji, tym razem romantycznej. Naprawdę, łatwo zrozumieć, czemu chciał pojechać z kumplami.
Jeśli chodzi o same dziewczyny, zmiany jest kilka, a jedna lub dwie nawet istotne. Szkoda, że w anime kliknij: ukryte Uesugi nie wyznał Ichice, że celowo wybrał plan „E”, bo liczył, że będą mogli pogadać i ją przeprosi, aczkolwiek tu wyłapanie jej krętactw poszło mniej łopatologicznie niż w mandze, co też się chwali. Nino ładnie pokazuje pazury, ale też zaczyna doceniać uczucia sióstr. Na tym tle Yotsuba po prostu chce, by wszyscy miło spędzili czas, co kliknij: ukryte znowu (może podświadomie) dodaje jej punkty w rankingu Uesugiego. Przesunięcie „wyznania”, że to ona była „Reną” z dzieciństwa kompletnie mi nie przeszkadza – gdyby w anime ten sekret był na końcu drugiego sezonu, to dostalibyśmy dość łopatologiczną wskazówkę, kto wygra.
Praktycznie nie zmienił się wątek Miku, aczkolwiek tu chcę się na chwilę zatrzymać. Podoba mi się jej ostatnia, ważna scena – kliknij: ukryte co prawda traci w ten sposób spory dystans względem sióstr (faceta ewidentnie zmęczonego gierkami nie częstuje się kolejną, zwłaszcza w takiej chwili), ale w ten sposób bardzo zdrowo poukładała sobie sytuację z siostrami i ze sobą samą. Zdała sobie sprawę, że emocjonalnie i psychicznie obciąża całe środowisko, a siostry ciągle pomagają jej z litości. To może pomóc w poukładaniu ich relacji. I może skończy ciągłe „podsuwanie” Miku przez siostry, jakby była towarem z wyprzedaży…
Najciekawszą zmianą jest wątek Itsuki – w mandze kliknij: ukryte najmłodsza siostra chyba też coś czuje do Fuutarou (i papierowej formie mam wrażenie, że trochę mocniej sugerują, że to ona może być czarnym koniem finału) i nie rezygnuje z roli Reny. Mam pewne wątpliwości, czy powinna była wrócić do tej roli (to znacząco osłabia jej pojawienie się w parku), natomiast strasznie podoba mi się reakcja Uesugiego w galerii handlowej („Kobieto, mam dość tych gierek – mów o co chodzi albo daj mi spokój”). I podoba mi się to, że Fuutarou wykombinował, że z tej ograniczonej anonimowości on też będzie brał użytek (Rena staje się niejako „wentylem” do szczerych rozmów Uesugiego z rodziną Nakano).
kliknij: ukryte A zatem siostry się pogodziły, romans wisi w tle, Uesugi powoli rozumie własne potrzeby… Szkoda tylko, że panie nie chcą mu dać nawet tych trzech dni by sobie jakoś to poukładał. Bo nie daj Boże, jeszcze coś wymyśli!
No i jedna z najważniejszych rzeczy, które chodzą mi po głowie od samego początku: wreszcie, w tym odcinku jedna Miku w końcu zrozumiała, że związek to gra zespołowa i może miło by było dowiedzieć się czegokolwiek o swoim potencjalnym wybranku, bo jak na razie jedna Yotsuba myśli o tym, że ich ukochany może mieć jakieś potrzeby, marzenia, pragnienia…
Jiri50
27.12.2022 21:31 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Oj. płynie w nas gorąca krew . . . ale mamy czas. Manga ma 14 t. co oznacza finał gdzieś w sierpniu. ;-))) Jeśli dożyjemy co w tych dziwnych czasach nie jest wcale takie oczywiste. Temat dzięki naszej aktywności nie schodzi z czołówki. Objętościowo odwala chyba robotę za kilkanaście recenzji.;-)
Sorry ugrzęzłem w książce popularnonaukowej nt. bliźniaków. Właściwie mam już pewność co do tego, że autorzy raczej solidnie odrobili pracę domową na ten temat. Ale to temat na odrębne wpisy, a to nie są wcale proste sprawy panie Marianie.
Czy bardzo się wygłupię spekulując na temat relacji doktorka i matki bliźniaczek? Coś zostaje wyjaśnione, czy mogę swobodnie gdybać? Kwestie jak wyglądają relacje pomiędzy siostrami i ojczymem mają jednak zasadnicze znaczenie dla odczytania zachowania dziewczyn. A i poczucie winy wobec matki też. Zwłaszcza, że chyba odkryłem nowy ku temu powód. No chyba, że razem potem będziemy mieli bekę z moich przypuszczeń jak się zagalopuję. O to może być zabawne? Jak z tą żoną doktora, która chyba nam się zdematerializuje.
Tak . . chciałbym zwrócić uwagę na kadry Miku w 9 części. Tu już coraz częściej narysowana jest kobieta, a nie dziewczynka z depresją! Pierwszy taki kadr był w pensjonacie przy rozmowie z Itsuki kliknij: ukryte na temat sabotowania dalszych korków przez Miku. Nie dziwię się, że niektórych mocno urzekła.
Jednak możecie mieć rację. Wątek romantycznego uczucia pięciu panien do jednego partnera wg. prawideł wyłożonych w czytanej właśnie książce wypada raczej słabo. Nawet jeśli trafiają się bliźniaki dzielące partnera to są to podobno wyjątki od reguły. A niby to genetyczne kopie? Chyba, że znajdzie się jakieś inne wytłumaczenie tego fenomenu.
Ktoś tu napisał „Miłość to wojna”, jaką wojnę prowadzi Futaro? Z kim? I o co? I dlaczego?
Stary Widz
28.12.2022 11:55 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Jak wspomniałem poprzednio, teraz, po gęstej lekturze mangi i powtórce z serialem trochę zatarły mi się poszczególne wątki z filmu, ale mogę tyle zagwarantować, kliknij: ukryte że wątek rodziców jeszcze wróci i nie zawsze będzie przyjemnie (choć nie aż tak mrocznie, jak sugerowałyby niektóre teorie).
Z Miku, podobnie jak z Nino, to jest reakcja w pełni zrozumiała: lubimy obserwować bohaterów, którzy przechodzą „długą drogę”, a jak się teraz zerknie na pierwszy tom, aż dziw bierze, że to te same osoby. W dodatku, jak uważam, że obsada aktorska anime jest solidna, choć może nie rzuca na kolana, tak seiyuu Miku brzmi oryginalnie i świeżo, co pewnie pomogło ;)
Jak już wspomniałem, nie przekreślałbym tego, że niektóre elementy zachowania bliźniąt zostały wprowadzone, nawet jeśli nie mają stuprocentowo potwierdzonego naukowego backstory – teorie, które są w fazach domysłów, czy jeszcze nie do końca potwierdzonych badań, to i tak dużo jak na light novel i dowodzą staranności scenariusza. Zresztą, akurat w wielu dziedzinach na których trochę lepiej się znam anime/nie zawsze wypadają wzorcowo, więc i tu tak ładnie zawieszono sobie poprzeczkę ;)
„Miłość to wojna” – potwierdzam, aczkolwiek bardziej myślałem o wojnie toczonej przez siostry. Uesugi robi tu trochę za pole bitewne, czy to mu się podoba czy nie :) Natomiast widać, że kalkuluje i walczy o to, by po pierwsze móc samemu podjąć decyzję, po drugie – by zwyczajnie być szczęśliwym i pozostać sobą. Ale i po trzecie (mikro spoiler do następnych tomów): jak to poukładać, by będąc samemu szczęśliwym z ukochaną nie zranić pozostałej czwórki, z którą zdążył się już zaprzyjaźnić. A to nie będzie łatwe, bo relacje społeczne nie są jego mocną stroną. Wyjazd do Kioto fajnie pokazuje, że Fuutarou zależy też na tym, by móc zachować dla siebie odrobinę przestrzeni, co jest bardzo miłym powiewem świeżości w tego typu produkcjach :)
Pozdrawiam i czekam na inne ciekawe konkluzje, ewentualnie do usłyszenia po 11 tomie :D
Jiri50
28.12.2022 13:00 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Hmm a dla mnie ciekawa jest wojna na linii Uesugi i ojczym. Być może warto założyć, że walczy już o dobro dziewczyn tak jak on je rozumie. Bardzo ciekawa jest wg. mnie pod tym względem scena spotkania z ojczymem przy huśtawkach w tomie 9. Na dziesiąty w papierze nie mogę się doczekać.
Stary Widz
28.12.2022 14:27 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
No tak, zapomniałem o ojczymie – to znaczy, jak przyznaję, kliknij: ukryte że o ile sam wątek w mandze średnio mnie przekonał, tak wspomniałem, że ostatnia rozmowa jest ciekawa. W sumie, kochany tatulo nie najgorzej to rozegrał: wycofał się i wyciągnął rękę do zgody. Czy dlatego, że uznał, iż lepiej przyłączyć się do zwycięzcy, bo zrozumiał, że zawsze byli po tej właściwej stronie? Czy może raczej liczy na to, że skoro znowu będzie płacić za korki, to stawia wymagania i liczy na ponowne sformalizowanie relacji korepetytora z uczennicami? Ponieważ wiem, co się dzieje dalej, to odpowiedzi nie udzielę :D
Jiri50
28.12.2022 17:00 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
:-) Drogi tatulo przegrywa tam podwójnie. Mocno niwecząc plany doktorka. ;-) Przynajmniej mi wydaje się, że coś takiego dostrzegam. Warto prześledzić tekst i ostatnie rysunki momentu gdy ojczym dowiaduje się o tym jakie są wyniki tego testu krajowego.
Stary widz
28.12.2022 23:31 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Fakt, więc opcja pierwsza ma więcej sensu – „Przyłącz się do zwycięzcy i udawaj, że od początku chcieliście tego samego” :)
Aha, i to dość ciekawe spostrzeżenie, że kliknij: ukryte pod wieloma względami Fuutarou i ojczym są niepokojąco do siebie podobni, co znów nasuwa równie niepokojące pytanie, co dziewczyny widzą w swoim korepetytorze. Tym bardziej, że te najstarsze i „najdojrzalsze” najbardziej roztapiają się jak masło na patelni, gdy Fuutarou robi za bad boya :D
Jiri50
29.12.2022 07:13 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Oj tam roztapiają się . . . cóż powiedzmy, że to zauroczenie wszystkich panien Nakano jednym panem jest z punktu widzenia realnej sytuacji (z tego co ostatnio przeczytałem) najsłabszym ogniwem.
Cóż gatunek ma swoje wymagania, a fajnie to się ogląda. Kupmy z pewnym przymrużeniem oka. Jest sporo innej fajnej zawartości w tej „ligh novel”.
Dobra mówiąc wprost. Tatulo zbyt późno zorientował się, że miejsce rodzica które zostawił puste dziewczyny sobie zagospodarowały. Bo miały taką potrzebę. Sadzając na nim pierwszego wspierającego je faceta który się im trafił. Trafiła tam zresztą z inicjatywy ojczyma, cóż za ironia losu. Tatulo nie docenił siły z jaką dziewczyny będą szukały wsparcia rodzinnego. Dla niego gotowe są wywalić „złote klamki” które im zafundował zamiast swojej obecności i zaangażowania.
Co robi tatulo. Odpala wariant B! Och dziewczyny są zauroczone tym dosyć wycofanym typem! Załatwimy im coś extra! Typ glamour, popularny, inteligentny i wyrobiony. Do tego nie czarujmy się, zdaje się być wybrany wg. mnie na ew. „syna” pana Nakano. Z perspektywą pracy w klinice. Już tylko wydać go za jedną z bliźniaczek i mamy sprawę dziedziczenia załatwioną.
Ale nagle wychodzi nam z tego starcie, wojna! Wynik już nie tylko dziewczyny pokazują gdzie mają plany i pomysły ojczyma. Okazuje się, że nawet „kandydat” na dziedzica buntuje się przeciw planom ojców! Wybiera tak jak dziewczyny swoją drogę za nic mając plany rodziców! No bunt się szerzy jak pożar na stepie ;-)).
„Przemyślę swoją drogę kariery” – czy jakoś tak! Cios? Żeby to jeden! Zaraz potem prawy sierpowy. Futoro jednoznacznie deklaruje – wali mnie to! Niezależnie od tego co teraz powiesz moja rola skończy się dopiero w momencie gdy dziewczyny znajdą swoją drogę życiową!
Mówiąc wprost, nie chciałeś zostać rodzicem, dziewczyny mnie w to wrobiły. Ale teraz przyjmuję tę rolę z wszelkimi konsekwencjami, bo ty jej się nie podjąłeś we właściwym czasie i zakresie. Nie chciałem tego, ale teraz jest zbyt późno! Miałem wątpliwości czy to co robię jest właściwe, teraz już ich nie mam.
Jedyne na co zdobywa się Maruo to obelga wobec Futaro i dziewczyn przypomnienie, że ma być korepetytorem i „gentelmanem” bo tak wg. mnie należy czytać ten tekst który wyprodukował zszokowany tatulo. ;-))
Ale to moja interpretacja tej sceny ;-) Wg. mnie kluczowej.
Stary widz
29.12.2022 23:39 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Tak, też to zaobserwowałem, co zresztą bardzo ładnie komponuje się ze strukturą całości. Fuutarou kliknij: ukryte składa psychikę sióstr i poprawia ich poczucie własnej wartości, zastępuje im ojca i decyduje się wszystkich uratować, co nie zmienia faktu, że jest takim trochę „bohaterem z przypadku”. Nie prosił się o ratowanie wszystkich, ale jakoś tak wyszło, że najpierw pomaga rodzinie (tu akurat świadomie), potem siostrom – de facto to dzięki niemu znajdują siłę, by postawić się ojczymowi, aż w końcu przypadkiem zbuntował jednego z lepszych uczniów w szkole. W sumie jakiego „wroga” by nie dostał i jak bardzo by przy tym nie gderał, w końcu przekabaca go na swoją stronę. Na miejscu pana doktora zszedłbym mu z drogi :) Aż strach pomyśleć, co by się stało, jakby pewnego dnia Fuutarou wziął się za politykę :D
Ścieżka dojrzałości naszego bohatera idzie nadzwyczaj ciekawie, tym bardziej, że dorzucono mu w pakiecie życiowe zmęczenie i ładny zestaw bardzo ludzkich wad ( kliknij: ukryte tekst do Nino, że w sumie jedyne w czym czuje się mocny to nauka nie jest żadną kokieterią).
Zabawne w tym wszystkim jest to, że za ten ciężki trud biedaka czeka kolejne starcie, tym razem miłosne. kliknij: ukryte Ale jak pisał Kazandzakis (luźny cytat) „Kobieta, szefie jest dla mężczyzny straszną sprawą, ale jeszcze bardziej nieszczęśliwy jest ten, kto nigdy nie miał z taką do czynienia” ;)
Nic, czekam na kolejne tomy, w końcu bohaterowie są za dobrze napisani by ciągnąć to w nieskończoność, akt II za nami, czas na jakieś konkluzje :)
Jiri50
30.12.2022 08:20 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Cóż, jak by to powiedzieć. Czytam to dalej . . . na stronie jest sporo materiału dodatkowego. Część jest bardzo ciekawa.
Np okładka t. 10 Yotsuba w tej dziwnej pozie z palcem rozciągającym usta. Tylko na tym obrazku jest w normalnych ciuszkach. Z mocno cieknącymi oczyma, mówi do Futaru „Czy teraz uśmiecham się właściwie”. Ot taki obrazek wart 1000 słów na ten temat.
Cóż niewątpliwie mamy tu warstwę dla trochę starszych dzieci które mają potrzebę zastanawiania się nad sprawą wychowania i pojęcia rodziny itd. Będę się upierał, że te rozważania oparte są o wyniki badań nad bliźniętami.
Hmm no to kolejny obrazek. Stoi trzymając niemowlę, z zachwytem w nie wpatrzony. Otaczają go równie zachwycone i podniecone pięcioraczki. Futaro? Nie autor! To gratulacje z powodu narodzin córki od zespołu. Gratuluję również.
I podziwiam upór oraz kunszt z jakim swoje rodzicielskie obawy i rozważania zawarł w tle tej mangi. Uwzględniając najwyraźniej to co przeczytał nt. badań nad bliźniętami i jak to rzutuje na nasz świat. A zwłaszcza na rolę rodzica.
Chyba część widzów powinna wrócić do tej produkcji w pewnej określonej sytuacji życiowej aby ze zdziwieniem odczytać zupełnie inne treści w tle miłosnych perypetii pięciokąta.
Chyba w końcu, już mogę cieszyć się tymi perypetiami.
Stary widz
31.12.2022 12:01 Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Np okładka t. 10 Yotsuba w tej dziwnej pozie z palcem rozciągającym usta. Tylko na tym obrazku jest w normalnych ciuszkach. Z mocno cieknącymi oczyma, mówi do Futaru „Czy teraz uśmiecham się właściwie”. Ot taki obrazek wart 1000 słów na ten temat.
Też się zastanawiałem o co chodzi – tym bardziej, że właśnie tu sprawia wrażenie bardzo poważnej. Cóż, kliknij: ukryte cieszmy się, że wszystko dobrze się skończyło :)
Futaro? Nie, autor! To gratulacje z powodu narodzin córki od zespołu. Gratuluję również.
To już z 11. tomu? W 10. tego nie widzę… z drugiej strony ja mam wydanie w PDF‑ie, może nie ma jakiegoś dodatkowej ilustracji „spoza fabuły”.
Oj tak, zdecydowanie widać tu obawy młodego małżonka i ojca, który bez wątpienia patrzy w przyszłość z nadzieją, ale i obawami o los swojej rodziny. W którejś książce Pratchetta było ładnie napisane (bardzo luźny cytat, raczej połączenie kilku komentarzy narratora) „Robota w straży zrobiła się naprawdę ciężka. Do komendanta Vimesa dotarło, że skoro teraz został ojcem, to musi zostawić swojemu Samowi świat w jak najlepszym porządku. Obejrzał sobie ten świat i stwierdził, że jest mnóstwo do uprzątnięcia.” Ta wartość dodana przekłada się zarówno na staranność scenariusza, ale też pozwoliła uniknąć sztampy – z tego powodu mamy mało tendencyjnego bohatera, bohaterki, które nabierają kolejnych wymiarów i, przede wszystkim, wiarygodne, długo budowane, naturalnie płynące relacje. A to wszystko podlane precyzyjnym scenariuszem, gdzie kupę ważnych elementów dostajemy już w pierwszych tomach/epizodach.
Swoją drogą, szalenie szanuję ekipę od anime, że ta adaptacja jest tak wierna (wiadomo, różnice są, ale tego ciężko uniknąć).
Chyba część widzów powinna wrócić do tej produkcji w pewnej określonej sytuacji życiowej aby ze zdziwieniem odczytać zupełnie inne treści w tle miłosnych perypetii pięciokąta.
Dokładnie tak i to jest przyczyna, dla której staram się nie krytykować tych, którzy tej serii nie lubią. Nie wiem, jak odniósłbym się do tej marki, gdybym czytał/oglądał ją jako nastolatek. Jakiś czas temu przeczytałem w końcu „Buszującego w zbożu” – gdybym czytał tę książkę w liceum, pewnie podziwiałbym upór i determinację bohatera, a jego problemy wydawałyby mi się wielkie jak Texas. Dziś, jako 30‑latek, patrzę na to z lekkim pobłażaniem, na zasadzie „No, fajnie, każdy z nas był kiedyś taki naiwny, ale trzymam kciuki za bohatera, by sobie gęby nie obił w tym wchodzeniu w dorosłość :)". I nie piszę tego, bo się wywyższam, czy coś – po prostu wiek inaczej patrzy na pewne sprawy i w „Sposobie na pięcioraczki” uważam, że dorosły widz/czytelnik ma po prostu trochę więcej… nie wiem, czy „zabawa” to dobre określenie, ale wydaję, że odkrywam tu więcej tropów niż jakbym zaznajomił się z tym tytułem jako nastolatek :)
Serdecznie pozdrawiam!
A
Stary Widz
22.12.2022 20:16 Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
Jak głosi tytuł jednego z bardziej popularnych anime ostatnich lat, „Miłość to wojna”, a do tej zawieruchy przygotowywani byliśmy od wielu, wielu odcinków.
I, co ciekawe, pierwsza istotna batalia to również pierwszy poligon między scenarzystami serialu, a mangaką. O ile wcześniej pojawiały się pewne różnice, to wciąż twierdzę, że niektóre rzeczy należało wyciąć/zmienić, bo format telewizyjny różni się od papierowego i nic w tym strasznego. Tu jednak jest inaczej i, co ciekawe, nie mogę wskazać kto ma rację.
Jeśli chodzi o anime, nie pamiętałem, jak błyskawicznie wszystko zostało rozpisane. Na przykład, kliknij: ukryte w przeciągu jednego odcinka (a nawet lepiej – do jego 17. minuty) przejdziemy przez okres szukania zatrudnienia przez Nino, zdobycia przez nią pracy, pierwszych prób i trudnej rozmowy z Uesugim. W mandze ten wątek ciągnął się przez 3 rozdziały, dzięki czemu człowiek czuł, że całość płynie swobodniej. Z drugiej strony, takie przyspieszenie sprzyja „sprintowi” Itchiki, która w ciągu jednego odcinka sabotuje wszystkie siostry, „poluje” na Uesugiego przed szkołą i podszywa się pod Miku. Konflikt „urodzinowy” między starszymi siostrami jest ładnie rozegrany w obu mediach, choć szkoda, że nie znalazło się miejsce na ogłoszenie zwycięzcy (które było w mandze).
Równie problematyczna jest ocena Uesugiego – choć chyba manga wygrywa. Tu już widać, że nasz bohater dojrzał, inaczej patrzy na relacje międzyludzkie i ma więcej tolerancji do pewnych postaw, nawet jeśli ich nie rozumie. W anime wycięto kilka takich scen, a jedną zmieniono na „minus”, i to znacznie ( kliknij: ukryte gdy opowiada Nino o tym, że jedyne co potrafi to nauka: w anime brzmi to trochę jak przechwałka, w mandze jest raczej próbą usprawiedliwienia się, że z powodu pięciu lat intensywnego kucia zatracił część umiejętności interpersonalnych. A zatem bohater jest już świadom swoich własnych ograniczeń). Jednak jedną rzecz anime zrobiło lepiej – kliknij: ukryte kiedy Itchika podszywa się pod Miku i wyznaje, że „będzie kibicować jemu i najstarszej siostrze”, Fuutarou z mangi jest zaskoczony, ale chyba daje się przekonać. Z kolei ten z anime jest zdecydowanie bardziej sceptyczny. Sprawa o tyle dziwna, że ledwie epizod wcześniej chłopak rozpoznał Miku (co prawda w lepszych warunkach, ale jednak) i w tym samym tomie aż dwie siostry podpytują go, czy Miku się do niego nie zaleca. Coś powinno zaświtać w jego głowie, że to przekręt. Chyba, że tak dobrze ukrywa swoje podejrzenia przed wszystkimi, także przed Czytelnikami :)
W mandze mam też problem kliknij: ukryte z całym, trzecim już chyba starciem Fuutarou z ojczymem sióstr – konflikt trwa jeden tom, i to w sumie niecały. Jedyny sensowny argument jaki nasz lekarz ma dla Fuutarou powinien był paść o wiele wcześniej („przez dziewczyny pogorszyły ci się wyniki”), a propozycja nowego korepetytora, bo przecież powinien być to najlepszy uczeń w klasie to żart. „Wybitny ekspert” to nie to samo co „dobry nauczyciel”, a zarówno bohaterowie, jak i Czytelnicy dostrzegli tę naukę dawno temu. W sumie jedyne co przyniósł ten epizod to dość ciekawą, ostatnią w tomie rozmowę Fuutarou z ojczymem dziewcząt i fakt, że „ten front” chłopak ma już zabezpieczony. A to oznacza, że zostają mu już „tylko” problemy uczuciowe… W anime ten wątek skrócono do minimum, a jego rywal, Takeda, stał się komediową poczciwiną, z czym bardziej mu do twarzy
Z drobnych rzeczy – kliknij: ukryte Itsuki zdradza lekkie zainteresowanie Fuutarou, chyba minimalnie większe w mandze. Miku w obydwu przypadkach jest napisana praktycznie tak samo, więc tym razem bez komentarza, aczkolwiek dużo szykuje się w następnym tomie.
No i zostaje najdziwniejsza sprawa w obydwu mediach: kliknij: ukryte kwestia Yotsuby. Jak dla mnie punkt idzie do anime. O ile w obydwu przypadkach widzimy, że kliknij: ukryte jej po prostu zależy na tym, by Fuutarou był szczęśliwy i to nieważne z którą z sióstr (z nią oczywiście nie, bo przecież mało nie zniszczyła rodziny i sprawia wszystkim kłopoty), o tyle działania są już inne. Początek jeszcze się zgadza i świetnie koresponduje z charakterem postaci: wybory na przewodniczącego znakomicie pasują do Yotsuby i stanowią doskonałą terapię dla Fuutarou (nawet jeśli ten przyjmuje ją niechętnie). Problem w tym, że w mandze Yotsubę zaczyna przerażać fakt, że ludzie podejrzewają ją i Fuutarou o związek. Przy drugiej lekturze, zauważyłem, że do tego rozdziału rysownicy przyłożyli się szczególnie mocno i wydaję mi się kliknij: ukryte w czasie trudnej konwersacji naszych przewodniczących mangaka bardzo chciał pokazać sprzeczną paletę emocji dziewczyny, kiedy ta ewidentnie kłamie, mówiąc, że go nie cierpi lub zaprzeczając, że coś do niego czuje. Wydaję mi się, że jednak nie znalazł satysfakcjonującego rozwiązania. kliknij: ukryte Jasne, fajnie, że próba odejścia ze stanowiska to głęboko skrywany „syndrom oszusta” (Yotsuba nie wierzy, że może być dobra w czymś bardziej ambitnym i skomplikowanym), jednak nie dziwię się, że przy adaptacji na ekran prawie cały wątek poszedł do kosza. O wiele więcej o emocjach Yotsuby mówi jej histeria, gdy siostry „przyłapują ją” na robieniu żurawi (oszukuje siostry, choć jednocześnie myśli tylko o dobrze Fuutarou, nie oczekując nic w zamian), a cała scena trwała z minutę.
Teraz już bardziej rozumiem, dlaczego kliknij: ukryte „randkę” przesunięto aż tu – tak, jak „temat zastępczy” jest w tym sens, choć wolałbym, by jakoś lepiej to uzasadniono (choćby tym, że Yotsuba narobiła mu żurawi przed egzaminami).
Swoją drogą, teraz trochę żałuję, że jednak wycięto ten rozdział kliknij: ukryte z opieką nad córką szefa Itchiki – w sumie trochę więcej rywalizacji między Miku i Itchiką zaostrzyłoby konflikt, teraz nawet lepiej widać pewne „babcine” cechy Nino, a przede wszystkim: fakt, że Yotsuba bez żadnego marudzenia zgodziła się zostać psem w tej „rodzinie” prezentuje się teraz nieco niepokojąco…
Dobra, wpis długi jakbym analizował film Bergmana, więc tu się zatrzymam :)
Muszę jeszcze uderzyć się w piersi i przyznać do przeinaczenia w poprzednich wpisach: kliknij: ukryte wspominałem, że to Yotsuba załatwiła Fuutarou wycieczkę z kolegami, a tak naprawdę sama chciała się wycofać, by „nacieszył się” towarzystwem całej czwórki. Wycieczkę z kolegami Fuutarou ogarnął sam. Co prawda, motyw przewodni wciąż działa (czyli Yotsuba wspiera Fuutarou i pomaga mu w czymś, w czym sam sobie nie radzi – w relacjach międzyludzkich), aczkolwiek trochę osłabia argument.
Jiri50
22.12.2022 22:38 Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
Wygląda na to, że ci „rodzice” to chyba byk tłumacza. Nino wyobraża sobie życie „sama z ojcem”. Nowa żona popada w niebyt.
W kwestii pana Nakano – typ coraz bardziej jawi mi się tu jako psychopata. Pokrętne intrygi, zastraszenia i szantaże. Chyba muszę poświęcić mu duży wpis. Hmm faktycznie „Kwiaty w pudełku” do przeczytania – tak traktuje pięcioraczki.
Mamy tu też konflikt pokoleń pomiędzy dyrektorami i ich dziećmi w którym Fuutarou bierze czynny udział. Pokazujący być może, że ten cały wyścig szczurów może być lipnie ustawiany. Zadziwiające?
Hmm w kwestii Yotsuby, wydaje mi się, że warto pamiętać o ich sytuacji rodzinnej. Dziewczyna pamięta jak matka przejechała się w życiu. Czy to było by dziwne, że się boi powtórki w swoim? A tu w obecności pewnego osobnika budzą się dziwne pomysły. Jak to kiedyś określiła moja znajoma „kisiel w majtkach” nawet jest rysunek kropli potu na jej udzie. Koleżanki plotkują, dając nadzieję . . . a ta się nie potwierdza bo Fuutarou zaprzecza. Pewno któraś z sióstr będzie tą szczęściarą. Znowu ten stalowy charakter, tak będę Was wspierać.
Stary Widz
23.12.2022 00:32 Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
Koleżanki plotkują, dając nadzieję . . . a ta się nie potwierdza bo Fuutarou zaprzecza. Pewno któraś z sióstr będzie tą szczęściarą. Znowu ten stalowy charakter, tak będę Was wspierać.
To jest dość ciekawy wątek, zwłaszcza kwestia „nadziei” – kliknij: ukryte tzn. jest oczywiście w nim zakochana po uszy, ale z drugiej strony ma tak zaniżone poczucie własnej wartości i jeszcze czuje, że posiada ogromny dług wobec sióstr… Ciekawe, czy gdyby Fuutarou wyznał jej uczucia w tym momencie, to czy nie odprawiłaby go z kwitkiem. Czyż przyjęcie jego zalotów nie byłoby zdradą wobec sióstr? W sumie nie dziwi mnie, że w pewnym sensie okazuje ulgę, gdy może zaprzeczyć przed koleżankami. Swoją drogą, gdy pada jakakolwiek kwestia romantyczna, to ciekawe, że wszystkie zasłaniają się Miku (poza Nino, ale ona zrezygnowała z gierek już jakiś czas temu).
Stalowy charakter? Jak najbardziej, 10/10. Chowanie emocji? Również wyjątkowe. Gorzej, że jak za dobrze ukrywasz swoje problemy, to ktoś może ich zwyczajnie nie dostrzec…
Tym niemniej, choć są to ciekawe konkluzje, wciąż nie jestem przekonany do konstrukcji samego rozdziału w mandze – wydaję mi się, że można to było zrobić ciekawiej albo budować to bardziej płynnie, przez cały tom. To skondensowanie było jakieś dziwne – może to kwestia tego, że plotki zwykle wymagają czasu na rozwój (o czym śpiewają wszystkie basy świata od ponad 200 lat). Jasne, można stwierdzić, że kliknij: ukryte rozdział wcześniej było podobnie, ale poza uczuciem Nino i Fuutarou dowiedzieliśmy się też więcej o ich samych (zwłaszcza o Uesugim), o ich codziennej pracy, o problemach przy pierwszym zatrudnieniu, a nawet zaliczyliśmy zabawny epizod z Itsuką.
Jak mi się coś jeszcze ciekawego przypomni z radością jeszcze napiszę :) Natomiast tom 10 i finał drugiego sezonu to najwcześniej po Bożym Narodzeniu :)
Aha i jeszcze jedna ciekawa uwaga – pod koniec rozmowy kliknij: ukryte Yotsuby i Uesugiego, ta mówi „Widzę, że droga jeszcze daleka”, co można rozkosznie interpretować na tyle sposobów.
Jiri50
23.12.2022 07:15 Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
Cóż, praktycznie cała ta historia to pompowanie poczucia wartości bliźniaczek które mają kolektywnego doła zafundowanego przez ojczyma. Facet praktycznie wyparował jako rodzic. Ba, on ma wygórowane wymagania zapewniając zero wsparcia psychicznego dziewczynom które mogą mieć spore problemy bo 1. dorastają 2. są bliźniaczkami – a to i dar i obciążenie.
Prawdę powiedziawszy to zaczynam typa podejrzewać o to, że prowadzi sobie na nich rodzaj eksperymentu i zupełnie mu zwisa ich dobro. (Jak wiecie nie znam zakończenia tego, poza jednym faktem kto wygrywa).
Yotsuba wg. mnie ugotowała się w przebieralni. Przekroczyła tam z Futaro barierę intymności. Po tym oczekiwanie, czegoś więcej było tylko kwestią czasu. Dalej było zlizanie kremu które świadczy o akceptacji fizyczności Futaro. Nie było pocałunku na diabelskim młynie, to sobie sama go skradła pod dzwonem. Oj tu dopiero jest chemia, ale jednostronna. Druga strona dojrzewa do niej po „dzwonie”. Nagle dostrzega wargi, ale nie wie czyje. Zabawa w kopciuszka może być fajna jak widać. A na pewno ugotuje naszego pana statecznego.
Dobra – Zdrowych i Wesołych Świąt.
Stary Widz
23.12.2022 10:10 Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
W sumie, przez tę analizę rozdziałów i poszczególnych odcinków sam zaczynam się przyłapywać na tym, że zamazują mi się kontury fabularne filmu. I teraz zaczynam się zastanawiać, czy kilka elementów z tego rozdziału nie powędrowało właśnie do materiału filmowego (co miałoby dla mnie więcej sensu, bo klasa zdążyła sobie poobserwować przewodniczących).
Cóż, praktycznie cała ta historia to pompowanie poczucia wartości bliźniaczek które mają kolektywnego doła zafundowanego przez ojczyma.
Jasne, o tym w dużej mierze pisałem już od pierwszego wpisu otwierającego te liczne dyskusje. :D I dlatego finalny wybór głównego bohatera jest tak dobry, bo niespodziewanie protagonista zadaje sobie pytanie „Dobra, pomogłem im, ale z kim ja chciałbym spędzać czas ?”
I z tego powodu wynik jest taki, a nie inny – kliknij: ukryte by już się nie powtarzać, Yotsuba widzi w Fuutarou mężczyznę i partnera od samego początku, chce by i on się rozwijał, a nie by tylko je ciągle ratował z opresji. No i zdaje sobie sprawę, że chłopak potrzebuje przestrzeni, a nie tylko dziwnego rodzeństwa jako ekwiwalentu całego świata. Swoją drogą, po internecie krąży to zestawienie: „Jak ktoś mówi, że między nimi nic nie było, to Yotsuba pierwsza poznała Fuutarou, pierwsza mu pomagała w korkach, pierwsza wyznała mu miłość, pierwsza go pocałowała, pierwsza pocałowała go w usta i pierwsza poszła z nim na randkę. To może jednak coś między nimi było przez tę całą historię”
Pozdrawiam i do usłyszenia w przyszłym tygodniu ;)
Stary Widz
22.12.2022 22:47 Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
PS – w sumie kliknij: ukryte jak uwzględnić zaczerpnięte epizody z poprzednich materiałów i fakt, że ostatnia historia już jest z 10. tomu, to w sumie tom 9‑ty to raptem półtorej odcinka.
A
Jiri50
22.12.2022 07:34 Związany słoń w salonie
Intymny kontakt fizyczny, tj. przytulenie się ciał i uściski są budulcem więzi międzyludzkiej. Nie musicie wierzyć mi na słowo. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowa wieź i przytulanie albo przyjąć, że nie łżę jak pies.
Czemu o tym piszę? Bo ma to spory związek z naszą mangą.
Cyt. :” Ktoś, kto nie jest bliźniakiem, nie jest w ogóle w stanie wczuć się w sposób myślenia i odczuwania dwóch ludzkich klonów.”
Zaproponuję zatem zabawę w pewne kalkulacje.
Zakładam, że naprawdę zgrana para w długotrwałym związku heroicznie trzyma się 2 godzin tygodniowo w czasie których solennie pracuje nad utrzymaniem swojej więzi. W dłuższym związku to trudne ale wykonalne. W roku mamy 52 tygodnie, po 2 godziny intensywnego wtulania się w tygodniu daje nam 104 godziny przytulaskowe w roku.
Ciąża trwa 40 tygodni. Odrzućmy z tego dajmy na to te pierwsze 10. Badania nad okresem prenatalnym trwają, i jasnym jest tylko, że to okres niesłychanie ważny. W sumie to tak do końca nie wiadomo od którego tygodnia możemy mówić o jakieś świadomości płodu przyjmijmy sobie, że to będzie gdzieś po 10 tygodniu.
Mamy więc 30 tygodni, razy 7 dni, razy 24 godziny co daje nam 5040 godzin przytulania. Przeliczając to na godziny przytulania wyrabiane przez naszą hipotetyczną parę bliźniaki przychodząc na świat mają za sobą „staż małżeński” w tworzącym wieź przytulaniu się taki jaki ta dobrze prowadząca się para osiągnie po 48 latach wspólnego pożycia.
Nawet jeśli przyjmiemy tylko poniższy czas odczuwania tj. jakieś 4,5 miesiąca (wiem, że to są kwestie mocno sporne):
Cyt: „W piątym miesiącu ciąży w mózgu powstają komórki nerwowe, dzięki którym dziecko będzie mogło rozpoznawać smak, zapach, dźwięk, światło oraz dotyk. Dziecko w brzuchu mamy zaczyna być zdolne do reagowania na odgłosy. Między 21. a 24. tygodniem ciąży rozwija się zmysł dotyku, a eksperci uważają, że płód zaczyna odbierać bodźce bólowe.”
Wychodzi nam z tego wg. powyższych kalkulacji staż więzi jak w 29 letnim małżeństwie.
Och o takich drobiazgach jak np. wspólne pływanie w wodach płodowych, słuchanie bicia serca matki i rodzeństwa, wspólne łożysko, wpływ jedzenia i nastrojów matki . . . pfft ot takie tam drobiazgi (zapewne) bez znaczenia! ;-)
Dobrze . . . to jest trąba zwierzęcia stojącego w salonie. Ale nadal możemy sobie je tak po prostu ignorować. ;-) Bo jest zbyt duże jak na tak mało poważny salonik.
Bo może nie wiecie ale to bliźniaczki są, zaskoczyłem Was tym prawda?
Stary Widz
22.12.2022 15:48 Re: Związany słoń w salonie
Ponownie, jak w dobrze napisanym kryminale A. Christie – prawda jest tak bardzo wystawiona na piedestał, że aż jej nie widać :)
W „Sposobie na pięcioraczki” (swoją drogą – lubię to tłumaczenie, aczkolwiek w „Sposobie na Alcybiadesa” główny wątek szedł w drugą stronę :D ) może faktycznie chodzi o… pięcioraczki.
Jasne, wiem, że wokół bliźniąt jako‑takich narosło sporo mitów (współodczuwanie bólu i myśli, etc.) , z drugiej strony omawiamy light novel/anime, a nie artykuł naukowy, zatem sądzę, że autor mógł korzystać zarówno z tego co jest prawdą, a co jest popularną „miejską legendą”. W każdym razie, jak popatrzymy na całość jako historię 5‑ciu bliźniaczych sióstr, które zostały zostawione na pastwę losu, całość nabiera kolejnego wymiaru.
Pierwsza rzecz – na ile decyzje podejmowane przez bohaterki nie są analizą „czy to moja autonomiczna decyzja, czy też przemawiam w imieniu całości?” Ta „kolektywizacja” poglądów jest o tyle ciekawa, że mówimy o Japonii, gdzie indywidualność jest co najwyżej ekscentrycznym przywilejem młodych. Siostry z jednej strony sobie pomagają, z drugiej, jak dostrzeże wnikliwy Czytelnik/Widz (a w pewnym momencie i Uesugi) kliknij: ukryte nakładają na siebie ograniczenia. I wynika to raczej z mało zdrowej o troski o to, by swoimi „kaprysami” (a w rzeczywistości chęcią samorealizacji) nie naruszyć równowagi, której nie ogarnęłaby pozostała czwórka
Uwaga, tu już będzie wielki spoiler, dotyczący szczegółów samego finału: kliknij: ukryte to zresztą jest głównym punktem hiper kompleksów Yotsuby. Dziewczyna cierpi nie tylko dlatego, że jest najsłabsza w nauce (co siostry przyjmują do wiadomości i akceptują), ale dlatego, że jako pierwsza odważyła się „wyjść z szeregu” w czym widzi rozpad ich relacji. Tak naprawdę opowieść Nino o gnieździe mogłaby by być opowiedziana z perspektywy Yotsuby, i wtedy byłaby to historia tej „złej”, która ośmieliła się zaproponować pierwszy lot poza gniazdo… Fakt, że siostry (poza najmłodszą) zdają się przez 2 sezony milcząco to ignorować, też zdradza pewne podświadomie chowane urazy…
Zastanawiam się też, na ile pewne elementy tej układanki wynikają z obaw, że jeśli któraś z nich zrobiła coś złego, to czy pozostałe nie kombinują na zasadzie „Kurcze, jak ona dopuszcza się czegoś takiego, to czy ja też jestem do tego zdolna? W końcu to prawie ja.” Czasem ma to wręcz prosty odpowiednik jeden do jednego ( kliknij: ukryte plaskacze, którymi wymieniły się Nino i Itsuki), a czasami ten sam problem lub niedoskonałość objawia się zupełnie innymi objawami ( kliknij: ukryte na pierwszy rzut oka Miku i Yotsuba różnią się jak dzień od nocy, ale zdecydowanie obie powinny chodzić do psychologa i mieć apteczkę wypełnioną antydepresantami). Z drugiej strony, właśnie świadome tej bliskiej, bliźniaczej więzi (i tego, że w sumie emocjonalnie polegają tylko na sobie), mogą uznać, że lepiej wszystko ładnie zamieść pod dywan. Konsekwencje? Cóż, zapraszam do komentarzy poniżej, trochę tych problemów znaleźliśmy :D
No i trzecia rzecz – relacje z otoczeniem. Choć każda z nich zupełnie inaczej radzi sobie ze światem zewnętrznym, nie jest w stanie stworzyć choćby w połowie tak bliskiej więzi jak z bliźniaczymi siostrami (nawet te najbardziej towarzyskie, jak Yotsuba lub Nino nie mają bliskich przyjaciółek). kliknij: ukryte I to kolejna cegiełka wyjaśniająca, dlaczego zakochują się w Fuutarou – jako jedyny zbudował z nimi więź na tyle bliską, na ile stworzyły między sobą siostry. A skoro został zaakceptowany nawet przez mentalną „nestorkę” tej rodziny, czyli Nino, i jest osobnikiem płci przeciwnej, pewne kalkulacje po prostu zaczynają się uruchamiać… Ale o tym w sumie już było przy omawianiu samotnego pięciokąta.
Ciekawe, ciekawe spostrzeżenie – faktycznie, sam widzę, że miejscami patrzyłem na te postacie jak na siostry, a nie jak na siostry‑pięcioraczki (niby szczegół – jednak ile zmienił!). Pozdrawiam i czekam na inne tego typu przemyślenia :)
Jiri50
22.12.2022 19:41 Re: Związany słoń w salonie
W kraju znanym z zamiłowania do zbędnej czasem perfekcji autorzy nie pozwolili by sobie na miejskie legendy. Oni wręcz się z nich nabijają. W scenie gdzie pięcioraczki pojawiają się po raz pierwszy razem w klasie, poproszona o numer z pokazaniem tej samej karty Nino odpowiada: Wybaczcie, nie jesteśmy telepatkami. Jak na razie . . . to wygląda mi na to, że autorzy bardzo się przyłożyli do oddania realiów meandrów psychiki takiego fenomenu jakim są bliźniaki. I to nie są jakieś wymyślone problemy a realne kłopoty z jakimi borykają się takie osoby.
Tak na marginesie – dla mnie scena na ślubie gdy piątka jest wpatrzona w Futaro przestała być „głupia”. Jak by to powiedzieć . . . w Papilionie zbiegły więzień żyje z indiańskimi siostrami bliźniaczkami. I to nie musi by tylko mokry sen erotomana. Koleżanka z podstawówki wyszła za bliźniaka, wiem na pewno, że przez pewien czas to był związek delikatnie mówiąc nieszablonowy. A potem trzecia połówka znalazła sobie kogoś na stałe.
Możecie mi nie wierzyć, ale jutro podrzucę link do artykułu na ten temat. Tj. kłopotów psychicznych bliźniąt oczywiście, a nie erotycznych wielokątów praktykowanych ;-). Wiem boli trzeba coś przeczytać. Zamówiłem już sobie odpowiednią książkę, jest w drodze. Temat będę zgłębiał bo jest naprawdę fascynujący.
Ale mam i złą wiadomość. Na razie rzuciłem światło tylko na jedną psychologiczną stronę słonia. Ale o reszcie pogadamy już raczej po świętach. Spore to jest.
Stary Widz
22.12.2022 20:55 Re: Związany słoń w salonie
Przyznam, że zawsze byłem trochę sceptyczny co do tych badań odnośnie bliźniąt (bo w sumie jak to naukowo „zmierzyć”?), ale chętnie poczytam, tym bardziej, że samym tematem nigdy się specjalnie nie interesowałem :)
Sporo rzeczy w moim postrzeganiu scen zmienia się w trakcie lektury, więc co do oceny sceny ślubu chwilowo się wstrzymam. Na razie, choćby z literackiego punktu widzenia, wolałbym by wyglądało to inaczej… Ale, jak mówię, na spokojnie poczekam :)
Jiri50
23.12.2022 06:50 Re: Związany słoń w salonie
Zgodnie z obietnicą wrzucam coś do poczytania na ten temat:
[link] [link] Zwracam uwagę, że to nie są „sensacyjne” stronki internetowe tylko magazyny popularnonaukowe.
Oj oczyma wyobraźni widzę naradę produkcyjną na początku – dobra zrobimy schemat haremiku, ale inny damy tu siostry bliźniaczki. To jakoś nam to uprawdopodobni, to się ładnie zepnie. A do tego przy rysowaniu zmieniamy tylko detale! Cóż za oszczędność wysiłku przy pracy. A potem nagle . . ooo mamy problem! Kurde bliźniaczki to zupełnie inna bajka! To co robimy? To nam rozsadzi projekt! Dobra robimy, damy z siebie wszystko ;-) A słoń niech sobie stoi w tym salonie, nie trzeba go tylko pompować i jakoś to będzie.
Myślicie, ze to jest duże? Phhhi to jest zaledwie czubek bliźniaczkowej góry. Cytat z opisu książki którą sobie zamówiłem:
(W domyśle kwestia bliźniąt):
Przynosi wiele niepokojących pytań biologicznej, psychologicznej, a nawet teologicznej natury. Co decyduje o naszym życiu: my sami, geny czy środowisko?
Jak by to powiedzieć . . . niechcący wpadliśmy na drugie najważniejsze dla ateistycznej części ludzkości pytanie, po tym skąd uzyskać energię, tak aby nie wykończyć się przy okazji. Ale o tym już po świętach. O bliźniaczkach naukowo, a nie o energii oczywiście. ;-)
Tom 10 też już wtedy będzie. ;-) Są pierwsze strony dostępne u wydawcy.
Stary Widz
23.12.2022 09:52 Re: Związany słoń w salonie
O, dziękuję za linki – faktycznie, ciekawa sprawa, zwłaszcza, jak niektóre wyniki badań przyrówna się do serialu/mangi: „Bliźnięta często osiągają gorsze wyniki w nauce”, „Często mogą bardziej się buntować, by pokazać, że wcale nie są takie same jak rodzeństwo”, „Mają podobny dobór partnerów” i (o proszę) „O wiele rzadziej żenią się/wychodzą za mąż”.
Przynosi wiele niepokojących pytań biologicznej, psychologicznej, a nawet teologicznej natury. Co decyduje o naszym życiu: my sami, geny czy środowisko? (...) najważniejsze dla ateistycznej części ludzkości
Spokojnie, jako katolicki beton, potwierdzam – my też zadajemy sobie pytania co kształtuje człowieka :)
Schodząc na bardziej bezpieczny grunt (ban za ewentualną poityczno‑teologiczną dyskusję wisi w powietrzu, zresztą w takowej też nie chcę brać udziału), to polecam i to gorąco jedną z moich ulubionych książek ever, czyli „Na wschód od Edenu” Steinbecka – tam właśnie jest bardzo dużo o tym, na ile człowiek jest zły, bo tak został wychowany, a na ile wynika to z doboru materiału genetycznego (tam zresztą mamy nieobecną rodzicielkę, przy której ojczym naszej piątki sprawia wrażenie „całkiem spoko” gościa).
Dziesiąty tom już mam, ale czas na lekturę i wnioski to będzie dopiero po Bożym Narodzeniu (za to jeszcze przed Nowym Rokiem ;) ).
Jiri50
27.12.2022 22:19 Re: Związany słoń w salonie
Sprawa jest bardzo poważna. Jedną z najbardziej intrygujących kwestii w dyskusji natura (geny) czy wychowanie (środowisko) jest to na ile nasze życie jest zdeterminowane przez jedno albo przez drugie. Dyskusja trwa praktycznie nieomal od momentu gdy Darwin zaprezentował swoją teorię. A niektórzy przymierzyli ją do człowieka.
W międzyczasie mieliśmy już rasowe wykwity teorii genetycznej które zaowocowały min. ludobójstwem rasowym i marksistowską wersję walki o lepsze środowisko dla rozwoju klasy które zaowocowało ludobójstwem klasowym.
W tym kontekście wpakowanie bliźniaczek i lekarza do jednej mangi nie może być przypadkowym zabiegiem a jeśli to bardzo niefortunnym bo budzącym poważne pytania.
W kwestii nauki to Futaro mówiąc Miku i Yotsubie, że mają takie same potencjały najwyraźniej nie kłamie. Zapewne chłopak przeczytał na ten temat co nieco. Miał takie ciągoty, a w przypadku korków dla bliźniaczek było to raczej mocno uzasadnione.
Z badań nad rozdzielonymi bliźniętami (wychowane w różnych rodzinach) wynika, że wskaźnik dziedziczności w kwestii ilorazu inteligencji wynosi ok. 0,7. A wg. pewnych badań nawet 0,76. Dla bliźniąt wychowywanych razem pewien zespół określił zgodność ich cech na 0,86, przy 0,87 dla tej samej osoby testowanej dwukrotnie. Ciekawe prawda?
Jutro wrzucę artykulik omawiający te sprawy. Jeśli są chętni. Sami sobie ocenicie.
Stary Widz
28.12.2022 12:09 Re: Związany słoń w salonie
kliknij: ukryte Z badań nad rozdzielonymi bliźniętami (wychowane w różnych rodzinach) wynika, że wskaźnik dziedziczności w kwestii ilorazu inteligencji wynosi ok. 0,7. A wg. pewnych badań nawet 0,76. Dla bliźniąt wychowywanych razem pewien zespół określił zgodność ich cech na 0,86, przy 0,87 dla tej samej osoby testowanej dwukrotnie. Ciekawe prawda?
Bardzo ciekawe!
Fakt, Uesugi dość szybko chwyta, że dziewczyny mają swoiste punkty styczne. Na początku co prawda ocenia je wyłącznie przez pryzmat naukowy, natomiast później coraz mocniej widzi, że musi patrzeć na całość jak na psychologiczne puzzle. Jedno jest pewne: biedakowi nie jest łatwo, tym bardziej, że każda straumatyzowana grupa społeczna, każda z pięcioraczek ma swoją interpretację tego, co zrobić z zaistniałym statusem. A wątek kliknij: ukryte romantyczny niekoniecznie musi się splatać z genami (choć ta teoria ma swój powab, chętnie bym jej nie odrzucał): wystarczy, że dziewczyny wciąż liczą na to, że Fuutarou zostanie w ich małej rodzinie i będzie tym „szóstym”. A to oznacza, że na świecie nie ma innych mężczyzn, więc trzeba się bić o tego jednego. I to wcale nie żadna męska fantazja, ile raczej ponury krajobraz przeżytych traum
Jiri50
28.12.2022 12:49 Re: Związany słoń w salonie
Możliwość zainteresowania jednym partnerem całej piątki można by ew. wytłumaczyć teorią inprintingu. Fizycznie Uesugi wg. mnie może przypominać dziewczynom ojczyma, tj. tego rodzica którego dobrze znają. I jak te gąski za tym Lorenzem . . . ;-)
Od dosyć dawna bliźniakami interesowała się nauka. Od kilkudziesięciu lat zainteresowanie to stało się nieomal obsesyjne. Naukowcy upatrują w tym fenomenie klucza do wyjaśnienia wielu kwestii związanych z genetyką, wychowaniem oraz określeniem jak i dlaczego zapadamy na niektóre choroby.
Badania min. nad rozdzielonymi bliźniętami stały się czymś w rodzaju Świętego Grala genetyki ewolucyjnej. Na świecie wprowadzono szereg programów badawczych mających rejestrować i porównywać różne fakty związane z bliźniętami jedno i wielojajowymi oraz ich nie bliźniaczymi odpowiednikami w podobnych warunkach. Mając nadzieję przez porównanie ich wyników dojść do pewnych kluczowych dla ludzkości odpowiedzi.
Dobra tak wiem kim był Mengele, wiem że z 1500 bliźniąt przeżyła 100. Wspomnijmy o tym mroku dla porządku. Aby podkreślić do czego zdolni potrafią być naukowcy i lekarze. I pozwólmy temu spać w niepamięci. Zanim pragnienie przegryzienia komuś krtani uniemożliwi mi jasne myślenie.
Stary Widz
28.12.2022 14:55 Re: Związany słoń w salonie
Ciekawy artykuł, dzięki.
Jest jeszcze jedna kwestia dla której (moim zdaniem) naukowcy tak dużo czasu poświęcają bliźniętom – według wielu statystyk, bliźniacze rodzeństwo będzie coraz bardziej powszechne. Ponoć już co 42 dziecko jest bliźniakiem i wskaźnik rośnie.
Zobaczymy co będzie dalej, od pierwszych poważnych badań genetycznych minęło raptem 150 lat, jeszcze sporo zostało do odkrycia :)
Jiri50
29.12.2022 08:11 Re: Związany słoń w salonie
Już jakiś czas temu zauważyłem dziwną anomalię w przyswajaniu zachodnich pojęć i idei. Wydaje się, że Japończycy są jakby zaimpregnowani i jakoś nie nasiąkają światem, ale doppelganger wydaje się wyjątkiem, bo się przyjął i jest obecny w paru mangach które czytałem. Dziwna anomalia prawda?
Czym jest?
„W wierzeniach jednak odnosi do złego brata bliźniaka. W języku niemieckim słowo to określa „podwójnego wędrowca”, kogoś, kto porusza się w taki sam sposób jak druga osoba. Słowo to może również oznaczać zjawisko polegające na tym, że człowiek widzi siebie samego kątem oka w miejscu, w którym zobaczenie swojego własnego odbicia jest niemożliwe. Takie zobaczenie samego siebie przyjmuje się jako zapowiedź nadchodzącej zguby lub nieszczęścia.” Za wiki.
Czemu nagle doppelganger jest takim wyjątkiem? Wydaje mi się, że znalazłem właściwą odpowiedź. Bo pasuje do mentalności i wierzeń Japończyków a do tego . . . statystycznie Japończycy jeszcze parę lat temu mieli statystycznie największą możliwość zetknięcia się z takim fenomenem w realu.
Zabawne prawda? W naszej mandze doppelganger też występuje i nie bez powodu. Jego casus jest tu bardzo znaczący i wiele wg. mnie wyjaśnia.
Stary widz
29.12.2022 23:14 Re: Związany słoń w salonie
Tak, choć jego bezpośrednie nawiązanie ma charakter raczej komediowy ( kliknij: ukryte Yotsuba bierze przebraną Nino za samą siebie… A wcześniej przez moment wierzy w istnienie szóstej siostry, więc akurat tego bym tak poważnie nie traktował :D ).
Jiri50
30.12.2022 07:47 Re: Związany słoń w salonie
Zgadza się. Jednak obstaję przy tym, że problem komediowy bynajmniej już nie jest. Dodaje to nam pewną specyficzną jeszcze ciemniejszą kolorystykę do sprawy matki dziewczynek. Chyba warto abyśmy mieli tego świadomość.
W książce Lawrence Wright „Bliźnięta Tajemnica Tożsamości” narzekają na niewielką grupę porównawczą bo w końcu to tylko 300 par odnalezionych bliźniąt rozdzielonych w dzieciństwie. Pojawia się tam odnośnik: „Być może więcej materiału badawczego znajdzie się w Japonii. Według profesora Juko Ando, badacza z Wydziału Edukacji Uniwersytetu w Keio, często rozdzielano bliźnięta, które urodziły się w wiejskich okolicach, z powodu hańby, jaką były mnogie porody. W ostatnich dziesięcioleciach zaniechano tej praktyki.”
Trochę innych uroczych faktów o bliźniętach z całego świata:
file:///C:/Users/11919437/Downloads/Bliznieta%20dar%20niebios%20czy%20przeklenstwo%20bogow.%20Cz.%203‑4_wcag.pdf
W tym:
„Badania epidemiologiczne przeprowadzone
w drugiej połowie XX w. wykazały jednoznacznie,
że w Japonii bliźnięta rodzą się znacznie rzadziej (jedna para na 160 porodów) niż w Europie i USA (jedna na 87 porodów). Potwierdzenie tego było jednak bardzo trudne, bowiem japońskie matki wierzą, że rodzić więcej niż jedno dziecko w tym samym czasie jest aktem przeciw naturze. Z tego powodu, nawet jeszcze dzisiaj, próbują one ukryć poród wielopłodowy poprzez oddzielną rejestrację noworodków, a nawet poprzez ich zabójstwo. W szlacheckich rodach Dalekiego Wschodu jeszcze do niedawna urodzenie się bliźniąt utrzymywane było w głębokiej tajemnicy. Bliźnię urodzone jako drugie mogło być zabite albo przynajmniej oddane na służbę. Być może proceder ten sprawił, że obecnie wśród społeczeństw tamtego rejonu świata odnotowuje się najniższy odsetek bliźniąt dwuzygotycznych.”
Chyba mamy pewien niespodziewany przyczynek do tego z jaką determinacją matka walczyła o to aby dziewczynki pozostały razem. I dlaczego całe stadło miało i ma potężne poczucie zagrożenia i solidnego doła. To zapewne jest też trop do uroczego „wydziedziczam cię” babci Nino. Zaiste dosyć ciekawe cienie ma ta „light nowel”. A i jest to kolejny krępujący temat na który w Japonii wypada milczeć.
Jak widać popularność idei sobowtóra wydaje się mieć u nich pewne praktyczne uzasadnienie. Albowiem była tam grupa ludzi która miała spore szanse na doświadczenie tego zjawiska w rzeczywistości.
Chyba dojrzewamy do rozważań o sytuacji matki i dzieci przed i w chwili jej zgonu.
Przyznaję . . . ruszyłem do przodu po angielsku. Hmm „a nie mówiłem” – przyznaję potwierdzenie moich domysłów sprawiło mi sporą satysfakcję.
Stary widz
31.12.2022 09:09 Re: Związany słoń w salonie
No tak, współcześnie nawet w anime dość często pojawia się motyw (i to raczej w oprawie rodem z horroru) doppelgangera, co można tłumaczyć rozmaitymi lękami związanymi z losem bliźniaków.
Choć jednocześnie (nie mówię, że taki argument padł, ale wolałbym, by nie zostawić tu domysłów) nie odrzucałbym elementów komediowych związanych z losem bliźniąt, bowiem i tu znajdziemy sporo inteligentnego materiału. kliknij: ukryte Jedna z moich ulubionych scen w całej serii to ta, kiedy Miku i Nino zaczynają się kłócić na temat ulubionej herbaty. Wcześniej ładnie zbudowano to, że obie już nieco dojrzały, obie wiedzą, że jeszcze mają sporą drogę do przejścia i obie mogą czegoś się od siebie nawzajem nauczyć. Jednocześnie mangaka wprowadza wątek komediowy: w wyniku ich przekomarza o wyższości zielonej herbaty nad słodzoną czarną (albo odwrotnie, w zależności od frontu, jednak od strony gustów kulinarnych osobiście trzymam stronę Miku, co to za herbata, którą trzeba słodzić :D ) odkrywają, że dwie tak różne herbaty przyrządza się z tych samych liści… W kontekście bliźniąt to szalenie inteligentna pointa :) Tam też pada ładna sentencja, która przy źle zbudowanej scenie trąciłoby banałem – na pytanie Nino dlaczego miałaby wrócić do domu, skoro i tak kiedyś każda pójdzie w swoją stronę, Miku odpowiada z rozbrajającą szczerością „No bo… jesteśmy rodziną”.
Pozdrawiam i muszę przeprosić, ale teraz będę odpisywać z długimi przerwami. W robocie powiedzieli, że styczeń i luty zapowiada się ciężko i chyba nie kłamali :D Z tego też powodu na razie poczekam na 11 tom, ale chętnie usłyszę komentarze po 10., nawet jak na razie zatrzymam się na 10‑tym (na drugi komentarz postaram się jeszcze dzisiaj odpisać).
Jiri50
2.01.2023 06:54 Re: Związany słoń w salonie
Wydaje mi się, że „tradycja” o której właśnie się dowiedzieliśmy może mieć pewne znaczenie dla sytuacji w jakiej są dziewczyny. Po prostu warto mieć świadomość tego stygmatu. Ja nie miałem o nim pojęcia. A sporo on zmienia.
Cóż z tych samych liści (bliźniaczek) otrzymuje się zupełnie inną herbatę (człowieka dorosłego). Przy czym w przypadku ludzi nie da się otrzymać tak podobnych rezultatów. Zbyt dużo czynników ma na to wpływ. Wychodzi z tego całkiem niezły hazard.
No wyrazy uznania i współczucia dla tłumacza. To nie jest proste tłumaczenie.
Cóż można powiedzieć, że prawie widziałem film do końca. Nie będę poruszał się po omacku. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Stary Widz
3.01.2023 17:29 Re: Związany słoń w salonie
Wydaje mi się, że „tradycja” o której właśnie się dowiedzieliśmy może mieć pewne znaczenie dla sytuacji w jakiej są dziewczyny. Po prostu warto mieć świadomość tego stygmatu. Ja nie miałem o nim pojęcia. A sporo on zmienia.
Oj zdecydowanie! I w sumie może też trochę usprawiedliwiać dlaczego tak często wszyscy mylą nasze bohaterki, wszak bliźnięta są niejako „nowością”(niestety) w Japonii (więc ludzie odruchowo zakładają, że to ta sama osoba, skoro to tak rzadki widok). Choć wciąż uważam, że owe pomyłki to przede wszystkim klasyka animowanego kina z bliźniakami.
To przy kolejnym tomie czekam na następne ciekawe dyskusje, może też będę w stanie obejrzeć film drugi raz :) Póki co, wszystkiego najlepszego w Nowy Roku.
PS – patrzę, że serial trafił na 8. miejsce w dyskusjach tanuki za 2022 rok… Zrobiliśmy trochę rabanu :)
Jiri50
3.01.2023 18:45 Re: Związany słoń w salonie
A najlepszego w Nowym Roku. Cieszy mnie to. Faktycznie sporo się wyjaśniło. I mam pewną koncepcję na te pięć samotnych panien za te pięć lat. Bo głupio to wygląda. Ale najpierw załatwimy doktorka! Chociaż trochę muszę go przeprosić, bo posądzałem go o bardzo niecne sprawki.
Stary Widz
28.12.2022 15:15 Re: Związany słoń w salonie
Fizycznie Uesugi wg. mnie może przypominać dziewczynom ojczyma, tj. tego rodzica którego dobrze znają. I jak te gąski za tym Lorenzem . . . ;-)
Proszę przestać, ja mam bogatą wyobraźnię :D
Jiri50
22.01.2023 07:34 Re: Związany słoń w salonie
Ostatnio na podstawie badań o których pisałem poprzednio pojawiła się koncepcja w myśl której za te pozostałe 50% które jest plastyczne i może być zmieniane odpowiadają czynniki takie jak rodzina i grupa rówieśnicza. Przy czym całkiem niedawno spory rozgłos zrobiła koncepcja wg. której wpływ rodziców na wychowanie dzieci jest zerowy. Jak widać w myśl tej koncepcji ojczym bliźniaczek przyjął właściwy model wychowania pozostawiając swoje dzieci samopas i bez wsparcia.
Kłóci się to znacząco z doświadczeniem jakie zdobyła na tym polu pedagogika podkreślająca jak ważną sprawą jest stworzenie wspierającego dzieci środowiska. I że najlepszym takim środowiskiem jest rodzina – to czego brakuje pięcioraczkom.
Wg. mnie właśnie ten aspekt podkreśla autor opisując proces progresu dziewczyn po stworzeniu im środowiska wspierającego przez Uesugiego.
Wygląda na to, że można pisać o tłach ale jedynie tych rysowanych. I zapewne to też nie jest na temat.
Uprzejmie prosimy o powrót do tematu dotyczącego stricte danego tytułu, w przeciwnym razie będziemy zmuszeni do interwencji.
Pozdrawiam,
Moderacja
Jiri50
22.01.2023 07:13 Re: Związany słoń w salonie
Droga moderacjo. Kwestia modelu wychowania ma jak najbardziej związek z tematem tego anime. Ponieważ dotyka ono kwestii modelu wychowania jaki został przyjęty przez ich opiekuna. I tego, że jest on błędny. Pozdrawiam.
A
Stary Widz
19.12.2022 14:47 Egzaminy i "jajecznica"
Zacznijmy od tego, że bardzo szanuję tytuł, który wymyślono dla praktycznie wszystkich rozdziałów ósmego tomu – świetnie oddaje to, że kliknij: ukryte te „5 jaj, które w końcu opuszczą gniazdo” (jak to określiła Nino w „7 pożegnaniach”) zaczyna mieszać, mącić i wychodzić poza swoje tradycyjne role. Jednocześnie w jajecznicy ciężko połapać się które jajko jest które, a właśnie taki problem ma Fuutarou przez większą część tego epizodu.
Miałem spore oczekiwania po tych rozdziałach (w anime było to ewidentnie wejście na wyższy poziom, które zresztą zaczęło się od „7 pożegnań”) i nie rozczarowałem się.
Gdybym miał w skrócie opisać zmiany manga‑anime, powiedziałbym, że anime opowiada praktycznie o tym samym, tylko manga mocniej podbija niektóre elementy. Tu faktycznie literacki pierwowzór jest ciekawszy (choć twórcy anime broń Boże nie odwalili fuszerki), bo papierowy format pozwolił na więcej szczegółów.
O ile szósty tom kończy się kliknij: ukryte dużym, hollywoodzkim gestem, o tyle siódmy otwiera proza życia.
W przeciwieństwie do anime, tu dziewczyny ponownie zdradzają trochę większą naiwność, że „jakoś to będzie” (cytując za Mikołajem Cieślakiem „Jakoś to będzie to szalenie nieprecyzyjny plan”) i, że kliknij: ukryte Fuutarou łatwo zgodzi się na darmowe lekcje. Zostajemy też dłużej kliknij: ukryte w ich nowym mieszkaniu, gdzie atmosfera wcale nie jest tak kolorowa, jak mogłoby się wydawać. To ładnie buduje kolejny segment, gdzie widzimy Ichikę grającą do kotleta.
W tych dwóch tomach, chyba najwięcej dowiemy się o Ichice – tu chyba najbardziej widać, że gdyby kliknij: ukryte rozegrała to lepiej, to de facto ta historia mogłaby się skończyć inaczej. Fuutarou nie szczędzi jej ciepłych słów, widząc, że ogarnęła i pracę, i naukę (w końcu osiągnęła najlepszy wynik), ale jednocześnie jej własne niezdecydowanie doprowadziło do sabotażu (czego punktem kulminacyjnym jest początek ósmego tomu – daje się wyprzedzić Nino). Bezwzględnie najciekawszą zmianą w stosunku do anime (przynajmniej w siódmym tomie) jest ich wspólna wizyta w księgarni – w mandze Ichika spotyka dwóch kolegów z klasy, którzy są tymi tradycyjnymi (tendencyjnymi) bohaterami anime: mili, uczynni, trochę bezbarwni. Gdy widzą, że dziewczyna zraniła się w rękę, panikują i rzucają się na poszukiwanie lekarza. Jak reaguje Fuutarou, gdy widzi jej siniaka? Niczym Jeremy Clarkson, gdy któryś z jego kolegów ma zepsuty samochód w środku amazońskiej dżungli (pozdrowienia dla fanów Top Geara): „No, niezdara z ciebie, uważaj”. I jak na to reaguje Ichika? Ma odlot nie mniejszy od tych, które zaliczają Miku i Nino. Ta scena mówi bardzo dużo i o niej, i o Fuutarou, i chyba o tym, co mangaka chciał przekazać Czytelnikom: może czasem warto zachowywać się naturalnie w kontaktach z płcią piękną, a nie tylko iść zgodnie z podręcznikiem japońskiego savoir‑vivre'u? W każdym razie, znów sprawdza się temat rozpoczęty kilka wątków temu – by okiełznać (i w przyszłości, rozkochać w sobie) pięć nastolatek z problemami. potrzeba było bohatera twardego, który będzie umiał je pochwalić, ale i kopnąć w pewną część ciała, gdy te zejdą ze słusznej drogi.
Pozostali główni bohaterowie raczej się nie zmienili w stosunku do serialu, co nie zmienia faktu, że ich rozwój jest kapitalny: Nino kliknij: ukryte zadecydowała, że Fuutarou będzie jej jedynym, czy mu się to podoba czy nie (ponownie, pod kątem realizacyjnym świetna scena wyznania miłości, ale i bardzo ciekawa rozmowa ze starszą siostrą w gorących źródłach. Aha, i miło, że Nino szybko załapała, że wśród „wrogów” ma nie tylko Miku – jak trzeba, dziewczyna szybko łączy fakty). Skoro już wspomniałem o Miku, trzecia siostra kliknij: ukryte zalicza bardzo ciekawy progres, aczkolwiek tu już widać, że ona nie wygra (przynajmniej znając dalsze wydarzenia). O ile sprawa egzaminu i czekoladek jeszcze prezentuje się w miarę romantycznie, o tyle cały epizod w pensjonacie już odsłania pewne karty. „Rozpoznanie” w pensjonacie na pierwszy rzut oka może wydawać się urocze, ale więcej tu radości dziecka, które wreszcie pochwalił rodzic, niż prawdziwej miłości damsko‑męskiej. O ile dobrze pamiętam, wycieczka do Kioto tylko to potwierdzi. Yotsuba z kolei demonstruje w pełni kliknij: ukryte swój zestaw kompleksów, których żadna z sióstr, poza Itsuki, chyba nie jest świadoma. Ona też rozpętuje burzę, dając przez pomyłkę przyzwolenie Ichice, by mogła dołączyć do gry, stosując dowolne sztuczki – ale o tym w następnym tomie. Z rzeczy nowych – w mandze Yotsuba zalicza kolejną scenę z Raihą, gdzie mówi, by marzy, by została jej siostrą… A skoro już kliknij: ukryte o siostrzanym sojuszu mowa, Itsuki z kolei coraz bardziej zaprzyjaźnia się z Fuutarou, jednocześnie stając się jego koleżanką, ale na pewno nie partnerką. Z drugiej strony, chyba obojgu to odpowiada: w czasie gdy pozostałe zdają się nie być usatysfakcjonowane, gdy Fuutarou nazywa je „znajomymi”, czy „przyjaciółmi”, Itsuki szaleje ze szczęścia, gdy korepetytor przyznaje, że stanowią teraz paczkę przyjaciół. A on z kolei potrzebuje jej, by ogarnąć całą tę hałastrę.
Ciekawe są też jej zachowania, ilekroć któraś z sióstr wyznaje jej co czuje do Fuutarou. Wcale nie jest tak szczęśliwa, aczkolwiek (znając zakończenie) nie dlatego, że sama jest w nim zakochana, ale wie, że ktoś inny już podkochuje się w ich korepetytorze… Nie zauważyłem tej machającej ręki – faktycznie, choć chyba jeszcze będą jakieś szczegóły odnośnie tej sceny w przyszłości, to na obecną chwilę wygląda to tak, jakby Yotsubie ktoś pomógł. W obecnej sytuacji może to być tylko Itsuki. Nie zmienia to faktu, że Yotsubę zżerają wyrzuty sumienia.
Sam Fuutarou zalicza w mandze większy rozwój niż w anime, ponieważ bardziej współgra z mocniej rozwiniętymi postaciami drugoplanowymi. kliknij: ukryte Zarówno z ojczymem dziewcząt, jak i, przede wszystkim, z ich dziadkiem. O ile w anime były to raczej tajemnicze, enigmatyczne rozmowy, o tyle pod koniec wizyty panowie chyba nawiązali nić porozumienia. Uesugi zdecydowanie lepiej zrozumiał sytuację rodzinną sióstr i zaczyna w końcu zadawać pytania o swoje własne uczucia. Oczywiście pewnie o tym myślał już przy scenie wyznania Nino, aczkolwiek ona sama przyznała, że ich relacje szybko przeszły ze skrajności w skrajność, zatem wie, że ma czas by to sobie poukładać. Ale co z pozostałymi? Może faktycznie kocha jedną z sióstr?
Aha, no i rozmowy dwóch ojców też sporo wnoszą do całej historii. Może nie rozwijają kluczowych wydarzeń, ale ładnie uzupełniają cały ten obrazek. W czasie gdy dziewczyny przez kilka rozdziałów walczą przeciwko ojczymowi, w ostatnim rozdziale Raiha opowiada im, że świetnie się bawiła z tatą, który spędził z nią calutki dzień. Kontrast bolesny, nie powiem. Z drugiej strony, szanuję, że ojczym dziewczyn pomyślał o tym, by spotkały się z dziadkiem zanim będzie za późno. To pokazuje, że jednak jest w tym człowieku coś więcej.
Ciekaw jestem 9 tomu – kliknij: ukryte wydarzenia sprzed wycieczki do Kioto to jeden z moich ulubionych momentów w serialu: trzy siostry zaczynają otwarty konflikt, jak w antycznej tragedii, a jednocześnie Yotsuba pcha Fuutarou w rejony mu nieznane, z których wychodzi (ku własnemu zdumieniu) obronną ręką.
Powinno też być więcej materiału niż w anime – cały tom dotyczy raptem niecałych dwóch odcinków (epizod kliknij: ukryte z „randką” już był wcześniej).
PS – ponownie, zapomniałem o jednym, świetnym momencie. kliknij: ukryte Yotsuba wypomina Ichice, że za dzieciaka to ona była łobuziarą, która „podkradała jej każdego przyjaciela/chłopaka, który się do niej zbliżył”. Scena ciekawa podwójnie, bo po pierwsze takie podchody za chwilę się zaczną, a po drugie – Ichika zrobiła coś takiego już 5 lat wcześniej, w czasie wycieczki do Kioto (poszła „obejrzeć” sobie chłopaka, którego przyprowadzi Yotsuba).
Łowca czarownic
19.12.2022 15:33 Re: Egzaminy i "jajecznica"
No i tu jest opisana ta która moim zdaniem to mogła spokojnie wygrać – taka z którą była jakaś większa chemia. Chociaż szkoda by jej by jej na takiego jak Fuutaro.
Jiri50
19.12.2022 16:51 Re: Egzaminy i "jajecznica"
„To pokazuje, że jednak jest w tym człowieku coś więcej.” No ja bardzo przepraszam, ale ja tu mam bardzo poważne wątpliwości.
Scena 1
Rozmowa Itsuki z uczennicą matki. Córka pyta o to jaka była jej matka. Na marginesie… uczennica była mocno zauroczona nauczycielką – ciekawy trop. Powinnaś ją dobrze pamiętać mówi – to było 5 lat temu. Czyli nasze kalkulacje czasowe były słuszne.
Scena 2
Rozmowa Nino z Ojczymem: „pozwoliłem sobie obejrzeć ten Wasz nowy dom. W moich oczach wygląda to wręcz na krok w tył. Nie wierzę, że zapominałyście o wszystkim sprzed pięciu lat. Miałyście dosyć takiego życia, nieprawdaż? Przestańcie w końcu kaprysić i ...”
Nie wiem jak dla Was ale dla mnie to wygląda na jakiś układ który praktycznie na łożu śmierci zawarła matka dziewczynek z Ojczymem. Czego dotyczył?
Tak wiem, że w Japonii 17 latka może wyjść za mąż za zgodą opiekuna prawnego. Tak zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku zgoda na poślubienie nieletniej przez lekarza dziwnym trafem nie spotkała by się raczej ze sprzeciwem opiekuna prawnego. Ale też raczej wątpię aby o to tu chodziło. Zwłaszcza, iż podejrzewamy jego ponowny ożenek.
Naprawdę można sobie tu wyszukać bardzo komediowe akcenty.
Stary Widz
19.12.2022 17:41 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Przyznam, tym razem nie rozumiem – to znaczy podejrzewasz, że sam ojczym miał ochotę na ożenek z którąś ze swoich podopiecznych, jak w XVIII wiecznej sztuce?
Nie wiem, może tym razem czegoś nie zauważyłem, ale wydaję mi się, że ich ojczym po prostu ożenił się z ładną kobietą, która miała 5‑tkę dzieci z poprzedniego małżeństwa. Jasne, istnieje spora szansa, że Rena nie kochała swojego drugiego męża i wyszła za niego wyłącznie dla pieniędzy, natomiast po jej śmierci nie wiem, czy ich ojczym posunąłby się do aż tak radykalnego kroku.
Tym bardziej, że jeśli wierzyć wikipedii (nie pamiętam, gdzie w mandze widzimy zapisane jego dane osobowe), to dziewczyny przejęły jego nazwisko A więc „zyskał” na tym małżeństwie coś bardzo konkretnego: ma dziedziczki, które dzierżą jego nazwisko.
Jeśli o mnie chodzi, to ochłodzenie ich relacji może wynikać z tego, że żadna z dziewcząt nie sprawia wrażenia osoby, która byłaby w stanie przejąć rodzinny biznes, i to już nawet nie jako lekarz.
Ale to tylko moje spostrzeżenia, szczęśliwie, jest tu sporo materiału, który można różnie interpretować, możliwe, że coś przeoczyłem albo będzie za niedługo w mandze :)
Pozdrawiam!
Jiri50
19.12.2022 22:09 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Dlaczego zakładasz jakiegoś pierwszego męża Reny?
Cóż wygląda na to, że wyszła za niego dokładnie w roku swojej śmierci. Będąc kobietą która była już „podupadła na zdrowiu” jak to określiła Itsuki. Coś takiego nie dzieje się z dnia na dzień. Gdyby to była jakaś gwałtowna choroba zakładam, że by o tym wspomniała. Wyraźnie Itsuki użyła „podupadła” podkreślając, że był to wynik starań aby zająć się odpowiednio córkami, co sugeruje proces trwający jakiś czas.
Wg. mnie Maruo zapewne już pracuje nad potomstwem które będzie miało jego linię genetyczną z nową małżonką. Zapewne nowa małżonka nie bardzo się znosi z pięcioma pasierbicami i stąd to oddzielne mieszkanie.
Nie sądzę aby :„jak w XVIII wiecznej sztuce” chciał jedną z nich przysposobić na żonę. Podkreślam rolę opiekuna prawnego!
Ale nie wiem na co tu opiewa „cyrograf”. Mam tylko pewne podejrzenia.
Jiri50
19.12.2022 22:23 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Bardzo bym chciał się mylić i zobaczyć w nim zagubionego człowieka uwikłanego w sztywny gorset tradycji i zakazów. Oraz swojego perfekcjonizmu. Ale intuicja, dawno włączyła mi czerwony alarm. I jakoś nie mogę się na to zdobyć. A i jest jeszcze kwestia zasadnicza o której wspomniałem. Mogą być powody bardzo pozarodzinne dla których pan dyrektor kliniki może być jest zainteresowany siostrami i opieką prawną nad nimi. I może mieć to związek z tymi jajeczkami i słoniem ;-))
Jiri50
19.12.2022 22:45 Re: Egzaminy i "jajecznica"
„Z drugiej strony, szanuję, że ojczym dziewczyn pomyślał o tym, by spotkały się z dziadkiem zanim będzie za późno. To pokazuje, że jednak jest w tym człowieku coś więcej.” Ojczym wyjechał przez błąd Miku, do którego sama przyznaje się Futaro w zajeździe. Jest to więc prawda. On się wprosił widząc, że coś się święci pomiędzy dziadkiem i wnuczkami. Przyjechał aby nakłonić dziadka aby wpłynął na wnuczki aby te odzyskały rozsądek i wróciły do poprzedniej sytuacji. Na miejscu zastaje ciekawy komplet person.
Stary Widz
19.12.2022 23:12 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Co do ostatniego komentarza – faktycznie, kliknij: ukryte przeoczyłem to, myślałem, że po prostu chciał, by wnuczki spędziły jeszcze trochę czasu z dziadkiem.
Wg. mnie Maruo zapewne już pracuje nad potomstwem które będzie miało jego linię genetyczną z nową małżonką. Zapewne nowa małżonka nie bardzo się znosi z pięcioma pasierbicami i stąd to oddzielne mieszkanie.
Racja, o tym nie pomyślałem – a jest to wyjaśnienie, które odpowiada na bardzo dużo pytań.
Natomiast co do samej postaci ojczyma, bo nie jestem pewien: wiem, że nie oglądałeś filmu, ale czy znasz mangę do końca? Bo nie chcę robić spoilerów, a tam trochę jeszcze o nim będzie… W takim wypadku (jeśli nie znasz) proponowałbym odłożyć ten wątek na później :)
Pozdrawiam!
Jiri50
20.12.2022 06:47 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Ok. głupio by było po takim czymś bardzo szarżować. Ok. czyli co bardziej drastyczne opcje można raczej wykluczyć.
Wygląda na to, że chyba tego filmu jednak nie widziałem. Mangi w wersji ang. nie zaczytuję do przodu aby nie psuć sobie przyjemności z lektury polskiego wydania. Za chwilkę pojawi się część 10.
Oj coś mi się wydaje mój głód dramatycznych rozwiązań nie zostanie niestety zaspokojony. Cóż opcje które leżały na stole . . . gryzą się z klimatem (lekko komediowym) zbytnio wpychając to w kierunku dramatu. Chyba to nawet lepiej, że nie poszliśmy tą drogą.
I tak jest tu nadal sporo ciekawych wątków.
Stary Widz
20.12.2022 09:05 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Mam nadzieję, że jednak za dużo nie zdradziłem. Sorry, nie byłem pewien jak to wygląda z Twojej strony, powinienem być nieco ostrożniejszy. Jednocześnie bez większych problemów rozmawiamy o tym, że wyścig o serce Fuutarou wygrała kliknij: ukryte Yotsuba, zatem wiedziałem, że znasz zakończenie, ale widzę, że wątki drugoplanowe (rodzinne) nie były do końca jasne, stąd te podejrzenia :).
Natomiast, nie zdradzając nic ponad to, co wynika z komentarzy wcześniejszych – spokojnie, kliknij: ukryte jeszcze co nieco się dowiemy, w dodatku nie wszystko będzie takie ładne i lukrowane, jak sugerowała by oprawa light novel. Myślę też, że niektóre Twoje teorie, nawet jeśli nie dostaną wyjaśnienia, to wciąż mogły mieć miejsce. Pamiętajmy, że autor zawsze przygotowuje więcej materiału, którym niekoniecznie dzieli się z Czytelnikami, ale jest mu potrzebny do kreacji bohaterów.
I tak jest tu nadal sporo ciekawych wątków.
Pomyślałem o tym samym – póki co, mamy mnóstwo materiału do grzebania w samym sześciokącie, więc może skupmy się na tym, co przed nami :) Swoją drogą, 10 tom akurat kończy drugi sezon serialu, więc po tym możemy zrobić lekką przerwę. Kiedyś na tanuki był seria statystyk, a w niej pozycja „burza w szklance wody” – czyli najbardziej rozgrzane forum: mielibyśmy zwycięstwo za ten i ostatni miesiąc w kieszeni :D.
Pozdrawiam!
Jiri50
21.12.2022 09:24 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Okazuje się, że tom 9 czytałem . . . ale zapomniałem z kretesem kto robił za Renę. Ciekawe są te meandry pamięci.
Wojna kobiety, hmm pazurki się wysunęły i grają na werblach. Niestety obawiam się, że to będzie realizacja czyichś planów. Przyznaję bardzo jestem ciekawy jak pani generał przeprowadzi tę kampanię.
Właściwie dla mnie pojawił się pierwszy zgrzyt w narracji. Nie rozumiem i nie czuję sytuacji Yotsuby która chce zrezygnować z przewodniczenia.
Przyznaję nagłe zainteresowanie ustami bliźniaczek jakie wykazuje nasz bohater ciągle wprawia mnie w rozbawienie.
Jakoś jednak mi brak tych problemów z epoki gniazda. Może jednak jakoś się oswoję z tą przejrzystością emocji.
Stary Widz
21.12.2022 10:13 Re: Egzaminy i "jajecznica"
Powrót po przerwie do pracy był u mnie raczej twardym lądowaniem, więc na razie przeczytałem ledwie połowę tomu (choć rozdział poświęcony Yotsubie dwa razy, o tym później), powtórzyłem sobie odcinek 9 i chyba jeszcze zerknę na 10. (bo na nim się chyba skończy tom).
Jutro wieczorem postaram się sklecić coś dłuższego. Póki co, mam wrażenie, że zarówno anime jak i manga zrobiły kilka rzeczy zadziwiająco lepiej, jak i zadziwiająco gorzej (co mocno dziwi zważywszy na to, jak do tej pory oba formaty ściśle ze sobą współpracowały).
Nie pamiętałem, że Fuutarou zrobił aż taki progres w relacjach międzyludzkich przez te 2 tomy (szkoda, że w anime niezbyt, ale ponownie – o tym później), ale aż miło na niego patrzeć jak nam dorasta :D
Jakoś jednak mi brak tych problemów z epoki gniazda. Może jednak jakoś się oswoję z tą przejrzystością emocji.
Cóż, bohaterowie idą do przodu, więc szczęśliwie pewne rzeczy zaczynają się poprawiać. Natomiast nie wiem jak w 9‑tym, ale 10‑tym będzie jedno widowiskowe skoczenie sobie do gardeł (przynajmniej jeśli mnie pamięć nie myli ;) ).
Co do rozdziału Yotsuby, przyznaję, że przy pierwszym przeczytaniu miałem reakcję „Zaraz, co?”. Jednak ponowna lektura (szczególnie dokładniejsza analiza rysunków) podsunęła mi jedno wyjaśnienie tego epizodu – ale o tym powiem więcej jak skończę tom, może pamięć płata mi figle.
A
Jiri50
15.12.2022 22:46 7 pożegnań ?
No i cóż t 5 i 6, mamy tu 7 pożegnań. Czy jesteśmy w stanie wymienić?
Do tego zagadkę która, lub które odstawiły nr. z Reną. Yotsuba nie da rady się przebrać. Chyba tylko to ubezpiecza.
Cóż ja tam muszę też się pożegnać z wizją doskonałej samotnej matki. Zdaje się panny mają za sobą parę policzków o których się pamięta ale mówić nie wypada.
Nie wiem na czym to polega ale odnoszę wrażenie, że u nas samotne panie lepiej sobie radzą. Parę lat temu jedna z matek zabiła swoje dziecko. Był to spory szok dla Japończyków. Dla mnie szokiem było stwierdzenie jednej z takich matek, że to mogło się przydarzyć każdej z nich. Społeczeństwo jest tak do nich nastawione, że nie dają rady. To rodzi frustrację i przemoc którą czasem kierują na dziecko. Można takie tematy znaleźć w Koe Katai, Oblubienicy Czarnoksiężnika itd. Problem chyba jest poważny. A przemoc . . rani w sumie wszystkich.
Stary Widz
16.12.2022 21:51 Re: 7 pożegnań ?
Trochę odczekałem, bo skończyłem tom 5 i jak zobaczyłem, że cały tom 6 to w sumie zakończenie wątku „7 pożegnań” (czyli do końca czwartego odcinka, jeśli się nie mylę – 5 i 6 zbiór to na razie jeden tom na dwa odcinki).
Na początek jeszcze kilka sprostowań z początku piątego tomu – kliknij: ukryte w sumie w czarno‑białej mandze ciężko zdecydować, czy to ich ojczym, czy inny lekarz wrzeszczał na Uesugiego, ale faktycznie to chyba był ktoś inny. Mea culpa, aczkolwiek nie dziwię się, że nie zauważyłem :)
Co do testu – kliknij: ukryte patrząc na kadry (znów, nie do końca przesądzające), to był chyba test otwarty :D Ale racja, tak żeby mieć 0 punktów…
Sojusz „siostrzany” między Istuką, a Raihą? No, w sumie… Zważywszy na to, że to Itsuka kliknij: ukryte była Reną, prawdopodobnie na prośbę Yotsuby (choć może w mandze będzie to wyjaśnione klarowniej), to ma to sporo sensu. Z drugiej strony, w mandze autor trochę bardziej miesza… Mam wrażenie, że w 6 tomie po raz pierwszy Itsuba okazuje jakieś bardziej romantyczne uczucie Fuutarou. I tu chyba trochę bardziej stanowczo protestuje, gdy chłopak mówi, że będzie dla nich ojcem. A może to tylko zaprzeczanie dla zaprzeczania?
Samo główne danie, czyli „7 pożegnań” – jestem mile zaskoczony jak anime dobrze oddało mangę. To znaczy, tu faktycznie jest prawie to samo, a niektóre różnice wynikają z innej „filozofii” formatu. Bardzo spodobało się, że o ile w mandze idzie to chronologicznie, to w anime kliknij: ukryte najpierw widzimy zmokniętego Fuutarou, a dopiero później opowiadającego Nino co się stało i, że w sumie dostał kosza (na tym etapie należałoby dodać „chyba”).
Z drobnostek, podoba mi się, że po tym spotkaniu kliknij: ukryte widzimy Yotsubę biegającą w towarzystwie koleżanek – dzięki temu wiemy, że to na 100% nie ona. W anime moim zdaniem zrobili drobny błąd, bo biegała sama, więc nie ma alibi.
W mandze dialog Uesugiego z Nino (zanim kliknij: ukryte rozpoczęła się awantura) jest chyba ciut lepiej napisany, choć może to być również kwestia tłumaczenia.
Natomiast w mandze zrobili lepiej jeszcze jedną rzecz – kliknij: ukryte dialog Uesugiego z ojczymem jest moim zdaniem ciekawszy. To znaczy, w anime go nie ma, bo chciano zbudować suspens pod koniec odcinka, co ma sens, za to dialogi w konfrontacji Fuutarou‑pan doktor są dobre, prawdziwe i bardzo dobrze budują obydwu bohaterów.
Pozostaje jeszcze jedyna duża zmiana, czyli kliknij: ukryte brakująca opowieść o opiece nad córką szefa Ichiki. I… powiem szczerze, jeżeli miałbym do tej pory coś wycinać, to wyciąłbym ten epizod. Tu pełna zgoda z trórcami anime. Nie mówię, że jest słaby: dodaje ładne cegiełki do postaci Fuutarou (może faktycznie, w anime brakuje takich scen ukazujących, że jest normalnym, „dobrym” facetem na którym można polegać), ale poza tym mamy znowu dziwną milczącą rywalizację Miku i Itchiki (która znowu, nie przesuwa relacji ani o centymetr), a pozostałe pięcioraczki zaliczają ledwie występ gościnny (choć zachowanie Nino jest przeurocze).
A teraz mięsko, czyli o co chodzi w tym rozbudowanym epizodzie. W dużym skrócie, zgadzam się z przedmówcą. Po pierwsze, wszyscy zrozumieli, że przeszłość wcale nie była taka idealna i jej miejsce jest… no, w przeszłości. Cieszę się, że Fuutarou wypowiada to zdanie, która i ja kolega mówimy od dłuższego czasu: kliknij: ukryte siostry dały sobie wsparcie, ale jednocześnie nałożyły się na siebie ograniczenia. I, niestety, w pewnym momencie coś takiego musiało skończyć się tak jak w tej opowieści
Cóż ja tam muszę też się pożegnać z wizją doskonałej samotnej matki. Zdaje się panny mają za sobą parę policzków o których się pamięta ale mówić nie wypada.
Na początku chciałem napisać, że się nie zgadzam, ale potem uświadomiłem sobie, kliknij: ukryte że Nino krzyczy do Itsuki (chwilę po tym, jak ta pierwsza wymierzyła cios) – „Przestań naśladować naszą matkę!”. I w tym momencie pomyślałem sobie „O jasny…”. Jak słusznie zauważył mój przedmówca, zaskakująco dużo tu brudu jak na lukrowaną serię o pięciu atrakcyjnych nastolatkach i młodym człowieku.
W wielu anime pojawia się problem traum, odrzucenia i skrywanych żali, moim zdaniem wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze, w kulturze japońskiej w dobrym tonie jest ukrywać swoje emocje i to o wiele lepiej niż robią to bohaterowie japońskich animacji. Ktoś ładnie napisał, że kultura anime zaczyna się tam, gdzie kończy się japońska, ale jeszcze nie zaczyna amerykańska. Tłumienie emocji, zwłaszcza bez bliskiej osoby jest czymś, co prędzej czy później kończy się średnio. Druga rzecz, w Japonii trochę inaczej patrzy się na młodzież: o ile faktycznie są bardziej ogarnięci w szeroko rozumianym prowadzeniu domu i częściej dorabiają, o tyle wciąż traktuje się ich jak dzieci (do kwietnia tego roku pełnoletność osiągało się dopiero w wieku 20. lat, więc nasi bohaterowie w tomie 6. mają jeszcze aż 3 lata do pełnoletności). Fakt, że siostry mniej lub bardziej musiały przejąć dorosłe obowiązki też ma swoje widoczne konsekwencje.
O wymogach japońskiego społeczeństwa można by długo, ale tak – wymagają i to sporo. Ale komentarz długi, więc tu się już zatrzymam.
W każdym razie – teraz zaczyna się kliknij: ukryte twarde lądowanie dla sióstr i ostra, miłosna ofensywa. Wszyscy zrobili ten lub inny progres i widzę, że pół tomu siódmego to egzaminy, więc jestem ciekaw co będzie (w anime to było pół odcinka, więc będzie dodatkowy materiał :) ).
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :)
Jiri50
18.12.2022 21:43 Re: 7 pożegnań ?
Chyba czas na pewne podsumowanie tematu z okazji np. tych 7 pożegnań. Sporo tu się już przecież naprodukowaliśmy.
Jak to określiła nam nasza koleżanka, należy zakwalifikować to anime i mangę do haremowej szufladki. Problem w tym, że na tej tematyce znam się jeszcze mniej niż nieoceniony SW. Właściwie to jedynym haremem który udało mi się prześledzić w większym kawałku jest Monster Musume. Ale to dla odmiany jest nic innego jak pastisz szydzący z wielu mangowych schematów i postaci. To tak jakby na temat filmów o lotnictwie wypowiadać się na podstawie „Czy leci z nami pilot”. Tam wszystko jest narysowane dla jaj, a tak właściwie to cycków ;-).
Jednak zdaje się że generalny schemat tego typu produkcji zasadza się na postawieniu w środku akcji jakiegoś miałkiego, nijakiego typka i uszczęśliwieniu go na siłę bandą bardzo atrakcyjnych adoratorek. Przy czym powody dla których uznają one, że typ jest tym jedynym. Są delikatnie mówiąc mocno podejrzanego sortu. I z reguły nie odbiegają zbyt daleko od schematu pt. wpadłam na niego w drodze do szkoły. Oczywiście malowniczo lądując mu przy tej okazji pupą na facjacie. Lądująca nie wiedzieć czemu, przypadek ten uznaje za znak od losu, czystej wody iluminację siły wyższej. Ach mój ci jest on a jedyny. Właściwie jedyną pracą i wysiłkiem do którego zmuszany jest nasz typek to poranne wciągniecie spodni i wyjście z domu. No i oczywiście bycie w odpowiednim czasie i miejscu jest tu jedynym niezbędnym do zostania mimowolnym casanową atrybutem.
Po co robi się takie produkcje? Robi się je dla kolegi Kazia z klasy 3Y. Kolega Kazio skrycie wzdycha bowiem do bycia totalnie adorowanym przez płeć piękną, chciałby pobyć choć przez tę jedną chwilę tym pępkiem świata. Wszystko oczywiście tak bez narażania się na odrzucenie, problemy czy też wysiłek w pracy nad sobą. W którymś z wywiadów z „gwiazdką” idolkowej sceny w Japonii, mówi ona o facetach którzy w to się bawią, że żądają oni bezwarunkowej akceptacji i miłości oraz chętnie płacą za jej ułudę. Oj mi to wygląda, że to jest ten sam mechanizm co w haremie. Drogi kolega Kazio ćpa więc kolejne produkcje tego typu opierając na jakimś magicznym myśleniu. No jak już zobaczę tą 500 produkcję coś nagle pyknie, objawi się jakiś dobry Bóg anime który powie mu teraz kurcze twoja kolej drogi Kazimierzu. Tylko najpierw załatw sobie tęgi kij, co by cię te napalone fanki nie zadeptały.
Mogę się mylić ale czy po tym co do tej pory napisaliśmy o tej serii nadal możemy upierać się przy tym zwykłym haremie? Bo tu stanowczo do schematu miłosnej awantury z jedną osobą w centrum doczepiono masę innych rzeczy. Co zresztą wg mnie wpływa na taki a nie inny odbiór tej serii przez Kazimierzy. Dla tego kolegi jakieś tam afery rodzinne, traumy, rozwój postaci są tylko zbędnym, męczącym i psującym pożądany klimat napawania się beztroskim uwielbieniem, dodatkiem. Generalnie waifu najlepiej właściwie jednak jak jest gumowa. No ew. niewiele od tego ideału odbiega intelektem i życiem emocjonalnym.
A co my tu mamy. Nie no, do ostrej rywalizacji miłosnej dochodzi dopiero w 6 tomie? Dojrzewanie do tego momentu zajmuje im po jakiegoś grzyba, połowę całej serii! Normalnie nie ma kiedy napawać się tymi pannami rywalizującymi o względy.
Do tego ten główny bohater no kurcze geniusz, do tego sumienny pracuś. Obrzydzenie aż bierze. Dobrze chociaż, że fizycznie nie jest wyrobiony bo jak tu by można było takiego typa znieść. Jak by jeszcze w sporcie się wyrabiał. Wiem, znałem paru takich typów i darzyłem ich prawdziwą i niekłamaną zawiścią! Osiągali to nad czym ja i inni pracowaliśmy ciężko i wytrwale, tak lekko i jakby właściwie mimochodem, praktycznie się nie przykładając. Cóż takie jest życie. He, he, he o tym przecież jest ta opowieść.
Ciekawią mnie problemy które widać u Japończyków. Chyba warto to obserwować, bo te problemy po części i nas dotykają w miarę naszego rozwoju. Pewne już zresztą się pojawiły. Drogi Kazio jest tego np. jednym z licznych przykładów. Odnoszę dziwne wrażenie, że być może niechcący autorzy sprzedali nam pewien trop do tajemnicy np. tych Japońskich zmagań z pracoholizmem, wyobcowaniem i wycofaniem. Kluczem tym wydaje mi się zdanie które wypowiada wściekła Rena kliknij: ukryte (wg. Mnie to Ichika) rzucając Futaro amulet z Kioto :” Otwórz ten amulet kiedy poczujesz, że możesz zaakceptować samego siebie.”
Kaziu lepiej popracuj nad sobą, tak solidnie. Potem zaakceptuj samego siebie, może i nie jesteś geniuszem ale warto się starać i coś zrobić z życiem. Bo po tym 500 anime nic nie pyknie. Oj dobra ten morał jest sponsorowany.
Stary Widz
19.12.2022 10:15 Re: 7 pożegnań ?
Przyznam, że wolałbym uniknąć komentarzy o widzach, bo internet jest strefą anonimową, gdzie łatwo kogoś obrazić. Na pewno ludzie mają swoje powody i motywy, by oglądać haremówki i gatunki pokrewne. Natomiast zgadzam się, że tego typu serie nie są zbyt pożyteczne dla widzów, mam też spory problem z moralną oceną takich projektów.
Inna rzecz, że coraz bardziej tracę pewność, czy to aby na pewno haremówka – nawet jeżeli, to mocno wypaczona. Po pierwszym sezonie (po 4 tomach) serial/manga skręca w zupełnie innym kierunku niż sugerowałyby początkowe epizody. Takie rzeczy kliknij: ukryte jak kłótnia Itsuki z Nino nie pasują do gatunku, który raczej nie wychodzi poza strefę komfortu. No i zakładając, że w haremówce bohater powinien być mniej lub bardziej tendencyjny, to ciężko tym przymiotnikiem określić Uesugiego (powiem o tym więcej w następnym wpisie). Ponownie – rozumiem, że można go nie lubić, ale napisany jest świetnie.
Ciekawostka – z moją opinią chyba zgadza się wydawnictwo Yatta (polski wydawca „Sposobu na pięcioraczki”), bo manga ma klasyfikację „komedia, romans, shonen”. Haremówki brak… (a sprawdziłem, dysponują takim tagiem).
Reasumując temat po szóstym tomie i dwóch sezonach oraz filmie: wciąż nie rozumiem problemu z ostatecznym wyborem bohatera. kliknij: ukryte Yotsubę można lubić albo nie, ale od pierwszych odcinków/rozdziałów widać, że interesuje się bohaterem, jako pierwsza wyznała mu miłość, zdecydowanie najmocniej go wspiera i dba o jego rozwój. Do tego, znając zakończenie, mam świetną frajdę z pozyskiwania kolejnych poszlak :) Kiedy rozmawia z Reną (notabene imię matki pięcioraczek, co jak dla mnie dowodzi, że to Itsuki- kto w końcu ma tam największy kompleks rodzicielki?), gdy Fuutarou opisuje Yotsubę, w pewnym momencie waha się, czy aby czegoś jeszcze nie dodać. Po chwili mówi „Nie, chyba mi się wydaje” – czy już wtedy dodał dwa do dwóch, że wyznanie miłosne to wcale nie była ściema (w końcu „Yotsuba nie potrafi kłamać”)? Tym bardziej, że w mandze byli już po „randce”. Inna ciekawostka – ktoś zauważył, że kiedy pod koniec 4. tomu, gdy Uesugi leży chory i dziewczyny trzymają go za palce, Yotsuba ściska jego palec serdeczny (czyli palec na który nakłada się obrączkę), niby detal, może to być przypadek (czwarta dziewczyna – czwarty palec), ale jak dla mnie to kolejny mikro dowód, że całość była przemyślana od początku.
Chwilowa niedyspozycja zdrowotna zamknęła mnie w domu, co oznacza, że miałem czas na przeczytanie 7 i 8 tomu – spróbuję dzisiaj jeszcze coś wrzucić (może jako nowy wątek), szczęśliwie robotę mam normalną i L4 akceptują :) A w tomie 7 i 8 zmiany są – choć niewielkie, to tym razem bardzo ciekawe.
Pozdrawiam
Jiri50
19.12.2022 10:48 Re: 7 pożegnań ?
Dobra, mam nadzieję nie zjedzą mnie za to moralizowanie. Sfera komfortu – świetne muszę to sobie zapamiętać.
Też to zauważyłem. Tj. to wahanie przy opisie Yotsuby. Bardzo ciekawe.
W scenie pocałunku pod dzwonem, akcja jest przerwana odwołaniem całującej przez bliżej nieokreśloną osobę machającą ręką. Cóż sojusz pewnych sióstr chyba jest coraz bardziej prawdopodobny, ktoś tam ją ubezpieczał. Poza tym, w źródłach każda na swoją rękę bada uczucia i motywy (znowu coś raczej nie spotykane w haremach) swoich sióstr. kliknij: ukryte Yotsuba załatwia Ichikę, Itsuki rozgryza Miku. No Nino właściwie zapaliła neon i najcięższe działa. Tu już nie ma przebacz. Ten facet na białym koniu nie ma właściwie nic do gadania. Jak by co weźmie się go nawet gwałtem.
Jesteśmy na podobnym etapie czytania. Też miałem L4.
Jak by to powiedzieć jest jeszcze gorzej niż myślałem. W kwestii sytuacji rodzinnej naszych pań też. Np. okazuje się, że szanowna mama miała zwyczaj prania uczniów po łbie. No nie wiem . . . u nas nie do pomyślenia.
Ale to też jeszcze nie to. Pojawia się wg. mnie kwestia słonia.
- Drogi Watsonie, jeśli mnie oczy i nos nie mylą to stanowczo twierdzę, iż w naszym salonie znajduje się duży ssak nazywany potocznie słoniem! – Zauważył jak zawsze błyskotliwy detektyw Sherlock Holmes.
- Ależ drogi Sherlocku, to niemożebne. Słoń w salonie na Baker Street 221? Jestem pewien, że istnieje inne, proste wytłumaczenie na to co widzisz i czujesz! Również te olbrzymie ilości paszy dostarczane przez naszą gosposię w istocie niczego tak naprawdę, nie przesądzają!
Doprawdy twój wspaniały umysł i słynna sztuka dedukcji zaraz zapewne znajdzie jakieś przyziemne wytłumaczenie tego fenomenu. To nie może być słoń, słoń w salonie jest po prostu irracjonalny! Zupełnie nie na miejscu. – Odparował wyraźnie poruszony doktor Watson.
Pytanie brzmi co jest słoniem którego starają się na siłę „nie widzieć” i omijać twórcy tej mangi? I dlaczego to robią?
A
Jiri50
5.12.2022 10:10 Pięcioraczki i rodzina
Jak wiadomo koń‑sekwencja to drugie imię faceta. Taki jak obieca, że coś zrobi, to zrobi i co pół roku nie ma co mu głowy o to suszyć. Jak mówi, że kończy dyskusję . . to czyta całość i dopiero wtedy ogarnia, że chyba nie poruszono być może najważniejszej dla niego kwestii.
Szkolny romans i haremówka – w taką niszę wrzucono pięcioraczki w poprzednim arcyciekawym wątku. Jak by to powiedzieć, akcji szkolnych jest tu dla mnie jakoś podejrzanie mało. Szkoła pojawia się bardziej jako pretekst zbierający główne persony razem. A nie główne i najważniejsze miejsce akcji. Nie wydaje mi się aby szkoła pojawiła się jako tło chociaż w 20% fabuły. A jej rola ogranicza się raczej do bardzo dalekiego i rozmazanego tła. Zdecydowanie instytucja edukacyjna niezbyt nachalnie upomina się o tę główną scenę. Bohaterowie więcej czasu spędzają w apartamencie i innych okolicach. Starając się najpierw uniknąć nauki z jednej strony, a zagonić pozostałą piątkę do niej z drugiej strony. A potem ucząc się razem. Niż siedząc kamieniem w szkolnych ławach. To co naprawdę „Szkolny” romans?
Harem – nic na to nie poradzę, mi tam to słowo dosyć jednoznacznie i pejoratywnie się kojarzy. I to bynajmniej nie z tym siostrzanym „Archeo” do którego na początku trafia nasz główny „samiec”.
Co my tam mamy? Dziewczyny zostały bez matki, ojciec jest gdzieś tam . . . nieobecny, zimny i wymagający. Funkcjonalne sierotki jakoś tam sobie radzą tworząc wspierającą się namiastkę rodziny. Ktoś robi za matkę – z racji „starszeństwa” i hersztowania grupie od zawsze. Ktoś komuś sprząta, ktoś o kogoś dba ciut inaczej. Mały samopomocowy dziewczęcy światek.
I w to wszystko wklejony zostaje Uesagi. Chłopak bez matki z ojcem który co prawda jest. Ale . . . to chyba ten przysłowiowy wystający gwóźdź który dzięki dobijaniu kiepsko sobie radzi z utrzymaniem rodziny.
Gdzieś w tym wszystkim po początkowym wystawieniu za drzwi, chłopak zostaje włączony w ten światek. Zanim się obejrzy, będzie spełniał coraz bardziej wspierającą siostry rolę. Nieuchronnie przyjmując rolę ich nieobecnego ojca. Gdzieś w przestrzeni zawiśnie pytanie która z sióstr ma robić za tę zastępczą matkę? Czy to przypadkiem nie do tego trwa cały ten wyścig?
Jak na komercyjny romans, harem itd. zawiązanie akcji jest raczej nieszablonowe. Z reguły rodziny w takie produkcje się nie miesza. Nawet trochę z tego „wymazania” rodziców z tych produkcji trochę się w mangach chyba już nabijają.
Z drugiej strony, w wielu produkcjach wg. mnie zaobserwować można zjawisko które określił bym lamentem nad utraconymi więziami. W tym nad dysfunkcyjnymi albo utraconymi związkami rodzinnymi w szczególności. Element braku obecności „staruszków”, braku wsparcia z ich strony przy dużych wymaganiach z ich mocno się przewija. I to szczególnie w tych co ciekawszych dla mnie pozycjach. W pięcioraczkach też niewątpliwie ma spore znaczenie.
Jednym słowem ciekawe czy kliknij: ukryte Uesugi i Yotsuba stając się małżeństwem, resztę stadła mają zapisaną jako wspierające młodą parę siostry i wzajemnie. Czy też może raczej jako bardzo rozbrykane dorastające przyszywane dzieci.
Ok. macie pewno macie rację, szukanie jakichś damskich Edypów w szkolnych romansach to zajęcie co najmniej dziwne. I dosyć podejrzane. Do tego źle wpływa na sprzedaż tych silikonowych wifu. I pewno coś mi się tylko tak wydaje.
Zamaskowano spoiler.
Stary Widz
5.12.2022 12:41 Re: Pięcioraczki i rodzina
Wydaję mi się, że ten temat troszkę nam się przewijał, ale faktycznie, nie prowadziliśmy dyskusji o tym elemencie per se :)
Fakt, jednym z ważniejszych elementów całej tej historii (bez której to mogła być po prostu opowieść korepetytorze i jego uczennicach, być może z pojedynczym wątkiem romantycznym w tle) jest to, że dziewczęta żyją w zamkniętym dla siebie kręgu. kliknij: ukryte Nino nie sabotuje Uesugiego od samego początku, bo ten zrobił na niej złe pierwsze wrażenie, tylko dlatego, że jest „tym obcym”, który może ten krąg rozwalić (co zresztą prędzej czy później i tak musi się stać, co w końcu uświadamia po karczemnej awanturze z jedną z sióstr). Itchika wywołuje zamęt, bo jako dojrzała, odpowiedzialna za rodzinę starsza siostra w pierwszym odruchu chce odstąpić pana korepetytora Miku, która z kolei nie pełni żadnej istotnej funkcji rodzinnej, co tylko pogłębia jej stany depresyjne. Yotsuba stara się trzymać kontakt ze światem zewnętrznym i być tym promieniem nadziei dla reszty. A ponieważ sama nie do końca wierzy w szczęście, płaci za tę postawę niskim poczuciem własnej wartości i godzi się na status „tej głupiej”. Itsuki, jako tej najmłodszej, zostawia się najwięcej swobody, ale pełni też tę rolę wiecznego dziecka, które najlepiej by nigdy nie dojrzało.
Rodzina Uesugiego jawi się jako ta normalniejsza. Owszem, bieda jest, ale rodzeństwo trochę lepiej się rozumie i dobrze się wspiera, mimo różnicy wieku (a przynajmniej ich chęci są podparte zdrowszym działaniem). Tu akurat nie osądzałbym tak źle ojca Uesugiego: kliknij: ukryte z tego co wiemy, problemy finansowe powstały z powodu kosztów leczenia jego żony. I pamiętajmy, że w Japonii jeśli raz wylecisz z „normalnej” pracy, to drugiej szansy nie dostajesz i do końca życia musisz się imać różnych zajęć. Nie bez kozery w Japonii praktycznie nigdy nie zmienia się zatrudnienia: ludzie boją się stoczyć na samo dno. A z innych rzeczy, w tych momentach, w których go widzimy na ekranie, okazuje rodzinie zadziwiająco dużo ciepła (przynajmniej jak na japońskie standardy).
To, że Uesugi jakoś dotarł do wszystkich sióstr, powoduje dość specyficzną sytuację: kliknij: ukryte z racji tego, że siostry niechętnie akceptują ludzi z zewnątrz, Uesugi zdaje się być nie tylko najatrakcyjniejszym, ale i jedynym kandydatem na chłopaka. I, jak słusznie zauważyłeś, de facto ich nowego ojca. Paradoksalnie, z psychologicznego punktu widzenia, ten harem na sporo sensu (nie spodziewałem się, że przy ocenie anime użyję kiedykolwiek w jedynym zdaniu słów „harem” i „psychologia”). Fuutarou przestaje być „obcym” dla społeczności sióstr, ale jednocześnie nie jest też „ich” człowiekiem. Zatem najprostszym sposobem na wciągnięcie go do rodziny jest… związek. Jednocześnie to właśnie stanowi siłę tego anime: siostry już od pierwszych epizodów zdają sobie sprawę, że nawet jeśli Fuutarou kogoś wybierze, to ich relacje nie będą już takie same. I, ciekawa rzecz: wybór Yotsuby ucina spekulacje w jaki sposób utrzymać siostrzany krąg, bo ona i Uesugi chcą wyprowadzić siostry „do ludzi”. Krąg może nie tyle zostaje zniszczony, ale „wiele musi się zmienić, by wszystko zostało po staremu”. Czy Yotsuba i Fuutarou założą własną rodzinę, czy będą do końca życia pełnić rolę przybranych rodziców sióstr Yotsuby? Pewnie się nie dowiemy, ale jak mam wybrać szczęśliwe zakończenie, to wolę myśleć, że wybrali pierwszą opcję. Dla dobra całej szóstki.
Fajnie, że jeszcze ten temat wyszedł – w sumie nie rozmawialiśmy o tym, ale jako anime o rodzeństwie ten tytuł prezentuje się zadziwiająco ciekawie :)
PS – równie znaczący jest fakt, że dziewczęta nie uczęszczają do żadnego klubu (poza kliknij: ukryte Yotsubą, która – ponownie, jako jedyna wychodzi naprzeciw rówieśnikom… bo nie sądzę, by Ichika znalazła w środowisku aktorskim wielu kolegów), to znowu niosłoby ryzyko, że wspólnota dziewczyn może się rozpaść.
PSPS – na koniec ostatnia rzecz, z cyklu „tak oczywiste, że nie zauważyłem”. Dopiero teraz do mnie dotarło, że każda z nich (w kolejności starszeństwa) ma w imieniu liczebnik w kanji :D Np. Ichika – „jeden” i „kwiat”, czy Istuki – „pięć” i „księżyc” :)
Jiri50
5.12.2022 21:32 Re: Pięcioraczki i rodzina
Kwestie liczebników w imieniu w mandze wyłożone są wprost. Jak się nie jest bystrym . . papier lepszy.
Jestem pewien, że mama wam to powtarzała. Nie dyskutuj z głupcem, bo sprowadzi cię na swój poziom i pokona doświadczeniem. Nie słuchaj ludzi szalonych bo złapią za rękaw i wciągną w otchłań swojego szaleństwa. Ale skoro to czytacie to nie posłuchaliście. Hi, hi życie z gumową wifu . .. nic specjalnego jakie to zabawne! To przecież nic takiego.
Dobra teraz naprawdę będzie nieźle, jak się bawić to na grubo. Nie muszę chyba dodawać, tego nie ma w mandze, ani w anime. To istna orgia poszlak ;-)) Urojeń i domysłów.
Obecnie dzieją się w psychologii dosyć dziwne rzeczy. Szarlatan z w
Wiednia został przez niektórych nazwany szarlatanem. Inni jednak nadal poważnie dyskutują różne jego tezy. A nawet jeśli są jakieś wątpliwości to jednak nadal spora gromada lekarzy dusz uważa, że coś jednak w tym jest. „Ooo panie faktycznie coś w tym jest, że pana łupie w krzyżu – powiedział lekarz wyciągając góralowi ciupagę z pleców”. W każdym bądź razie póki wojna w środowisku nie doprowadziła psychologów do stosowania przymusowej lobotomii w walce z ich przeciwnikami. Chyba można w miarę bezpiecznie nadal poważnie rozważać co popularniejsze teorie.
I tak odpowiednikiem kompleksu Edypa u chłopców, ma być u dziewczynek tzw. kompleks Elektry. Cyt: „Polega na odczuwaniu przez dziewczynkę silnych uczuć (także tych o wymiarze erotycznym) wobec ojca i odrzuceniu w tym czasie postaci matki. Jest naturalnym etapem dorastania, jednak nieodpowiednie jego zakończenie, może prowadzić do niewłaściwego rozwoju psychoseksualnego dziewczynki i zaburzonych relacji z przyszłym partnerem. Kompleks Elektry to rodzaj zaburzeń psychoseksualnych, który dotyczy dziewczynek w wieku od 3‑7 lat. Przejawia się nadmierną fascynacją osobą ojca.”
Ok. jeśli przyjmiemy, że dziewczynki w czasie gdy miały mamę posiadały normalny ciepły dom. Tak wiem, to trudno sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę jak ojciec jest przedstawiony na obecnym etapie tej historii. Ale przecież jakoś te dzieciaczki oni zrobili. No chyba nie zakładamy tu jakiejść naprawdę cieżkiej patoli. Nie . . . nie uśpił jej chyba . . . no raczej nie? Chociaż to jabłko i ta jabłoń, dobra nie gdybajmy więcej. Zostawmy to!
Ten etap rozwoju jest naturalny. I myśli o tym, że fajnie by było gdyby tatusia mieć tylko dla siebie a mamusi jakoś by nie było, są podobno normalną koleją rzeczy. Jak możemy się zorientować pięcioraczki mają sprzężenie zwrotne i często tendencję do wzajemnego się nakręcania. Mogło być naprawdę bardzo ciekawie w tym okresie. W krańcowej sytuacji takiego „elektrowania” życzenia wobec mamusi mogą wprost przyjmować formy ostateczne.
Załóżmy teraz, że dziewczynki odczuwają takie emocje i mają takie pragnienia. I nagle, na ich nieszczęście ono się spełnia. Matka z którą konkurują o względy ojca naprawdę umiera! W sumie jakoś nie kojarzę czy wiemy, w jaki wieku były dziewczynki gdy to się stało. Chyba jednak gdzieś blisko wieku „elektry”. Sama śmierć matki niewątpliwie ryje psychikę, a jak dodamy do tego poczucie winy z powodu . . . pragnień związanych z kompleksem elektry. Noo to może być naprawdę duży problem. Nawet jeśli to było już po tym etapie, wstyd za takie wcześniejsze pragnienia i tak może zrobić swoje. Od obwiniania się o śmierć matki do poczucia, że jestem potworem nie jest daleko. Od poczycia winy do postawy teraz muszę zrekompensować siostrom swoją winę . . . też blisko. Podłoże tego silnego wsparcia pomiędzy siostrami, mogło by mieć jak widać dosyć różne żródła.
Jeżeli założyliśmy istnienie radosnego etapu relacji z ojcem, możemy chyba też założyć, że jego koniec związany jest z dramatem jaki przeżył on w wyniku śmierci żony. Wycofał się w pracę, oddalił od dziewczynek w swój ból w momencie gdy go najbardziej potrzebowały. Wyobraźcie sobie teraz, że jesteś małą dziewczynką która obwinia się za takie uczucia wobec matki. Uczucia te związane są z ojcem który po tym zdarzeniu nagle cię odrzuca. Mi to wygląda na dosyć traumatyczne wydarzenie. A już na pewno na tyle, aby jak to ktoś tu nazwał „zachowywać się potem jak idiotka”.
Cyt:„Z kolei zbyt szorstkie odrzucenie przez ojca w trakcie trwania kompleksu Elektry może doprowadzić do obniżonej samooceny kobiety. Niskie poczucie wartości sprawi wówczas, że kobieta będzie tworzyć związki z partnerami, którzy ją wykorzystują i podporządkowują.”
W to wszystko zostaje wmieszany Foutaru. Ma uczyć dziewczyny. Udaje mu się jakoś sforsować zaporę przed obcymi jaką zbudowały. W końcu nawet się uczą . . . ale chłopak dostrzega, że nie tu leży prawdziwe sedno problemu. Mówi to wprost ich ojcu rzucając pracę która daleko przerasta to do czego go wynajęto. Postawa prawdziwego ojca nie ulega zmianie. Ale dziewczyny już sobie podświadomie wykombinowały sposób na przerobienie tych relacji z ojcem. Tym razem zastępczym.
Czy jestem na tyle szalnony abym podejrzewał istnienie takiej warstwy bardzo gorzkiej czekolady stanowiącej dno tej oblanej różowym lukrem fikuśnej szkolnej historyjki? Owszem, ale nigdy nie ukrywałem żem szalony. Jadąc omszałym klasykiem : „Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda.” Być może. Może być . ..
Jiri50
6.12.2022 05:11 Re: Pięcioraczki i rodzina
Proszę o wybaczenie . . . to jak się nie jest bystrym odnosi się tylko i wyłącznie do mnie! Ekhmm fatalnie i niezręcznie to wyszło.
Stary Widz
6.12.2022 14:13 Re: Pięcioraczki i rodzina
Przyznam, że nigdy nie byłem fanem Freuda, aczkolwiek kilka obserwacji jest dość ciekawych.
Jedna z technik aktorskich przy budowaniu postaci głosi, że trzeba rozpisać sobie bohatera wliczając w to rzeczy, których nie ma w fabule (czyli co robią postacie „poza kadrem”). Ten sam zabieg dotyczy zresztą tworzenia bohaterów przez autorów. Być może w zapiskach mangaki znajdziemy informację, że dziewczyny faktycznie patrzyły wilkiem na rodzicielkę, którą obwiniały za kiepskie relacje z ojcem. Nie wiem, na ile ten element był eksploatowany w mandze (w animacjach najwięcej informacji znajdziemy kliknij: ukryte w drugim sezonie i w filmie), ale nie zdziwię się jeśli było tego więcej.
Jedno jest pewne – jeżeli popatrzeć na bohaterki jako na dziewczyny z nieprzepracowanym syndromem Elektry (choć wydaję mi się, że w nieco łagodniejszym wariancie), to relacje z Uesugim znów nabierają dodatkowego wymiaru i skrywają bardziej toksyczne pierwiastki niż sugerowałoby to kolorowe opakowanie. Wszak kliknij: ukryte pierwsza zakochuje się w nim Miku, która najgłośniej krzyczy „pomocy!” i żąda wręcz „opiekuna” (nie chcę już wchodzić w daddy issues, byłby to chyba krok za daleko), a jako ostatnia ulega mu Nino, która z kolei szuka bad boya, który pomógłby jej chronić to stado. Zresztą, wszyscy zachwycają się stanowczością w wyznaniu Nino (ja zresztą też, świetnie napisana scena, także pod kątem kadrowania), a mało kogo zastanawia skąd ta nagła zmiana. Chęć nadrobienia „zaległości” w stosunku do reszty? Miłość wzmocniona wyrzutami sumienia (skoro i tak Fuutarou będzie częścią jej rodziny, a ona traktowała go zdecydowanie najgorzej)? Czy właśnie chęć przeobrażenia się w matkę dla sióstr, a będzie mogła to zrobić tylko z nim jako partnerem? Każdy wariant ma swoje „za” i „przeciw” i w sumie cieszę się, że anime nie udziela tu jednoznacznej odpowiedzi.
Przedostatni akapit jak dla mnie jest w punkt. Już w pierwszych odcinkach kliknij: ukryte Itchika sugeruje bohaterowi, że najpierw powinien je lepiej poznać. Oczywiście, zarówno on, jak i widzowie możemy uznać, że po prostu chodzi o zrozumienie ucznia i stworzenie bardziej indywidualnego toku nauczania (dobra metoda, polecam). Tylko, że jak ogląda się to drugi raz, to widać, że dziewczynom bardziej zależy na tym by ktoś im pomógł z traumami niż zdać do następnej klasy.
To kolejny powód (wiem, powtarzam się) dla którego uważam, że główny bohater jest kapitalnie napisany. Gdyby był tendencyjnym bohaterem młodzieżowego romansu, zapewne kiwałby ze współczuciem głową i obiecywał, że ich nie zostawi. kliknij: ukryte Jednak, jeżeli coś miało się zmienić w tej historii, dziewczyny musiał uczyć ktoś, kto je zrozumie, ale też nauczy życia i, za przeproszeniem, metaforycznie kopnie w pewną część ciała, by wskazać właściwy kierunek. Czyli ktoś, kto de facto będzie im trochę rodzicem.
kliknij: ukryte
końcu nawet się uczą . . . ale chłopak dostrzega, że nie tu leży prawdziwe sedno problemu. Mówi to wprost ich ojcu rzucając pracę która daleko przerasta to do czego go wynajęto. Postawa prawdziwego ojca nie ulega zmianie. Ale dziewczyny już sobie podświadomie wykombinowały sposób na przerobienie tych relacji z ojcem. Tym razem zastępczym.
Dokładnie – ten punkt, jak dla mnie ostatecznie przekręca wajchę z „romansidła dla męskiej widowni” na „robimy dobry serial”. kliknij: ukryte Zarówno postawa Uesugiego jest w pełni zrozumiała (i bardzo wychodzi poza schemat klasycznego anime), jak i to, że dziewczyny rzuciły ciekawe wyzwanie bohaterowi i sobie samym. Ciekawe, czy już wtedy coś mu podpowiadało, że rozpoczął się wyścig o bycie matką w rodzinie, w której to on ma zostać ojcem… Szczęśliwie dla niego, jedna z nich ma wobec niego mniej freudowskie, a bardziej romantyczne podejście.
Kurcze, dawno nie analizowałem żadnego anime tak dokładnie i w sumie świetnie się bawię. Chyba trzeba będzie wrócić do pisania recenzji… W każdym razie, podobnie jak mój poprzednik, uważam, że sporo tu zadziwiająco gorzkich akcentów (mimo, że mówimy o komedii, gdzie pięć lasek podrywa jednego faceta).
W kwestii bohaterek
7.12.2022 07:38 Re: Pięcioraczki i rodzina
No miałam się już nie produkować w tym wątku.
Tylko niech potem nie będzie stękania, że napisałam szczerze, to co myślę w temacie pięcioraczek.
Bo widzę, że Ktoś tu nie może przeboleć owego niefortunnego i pejoratywnego sformułowania „idiotki”.
Zatem lojalnie uprzedzam, że dalej wcale miło nie będzie i polecam odpuszczenie sobie czytania reszty tego komentarza.
A zatem…
Niestety, jak mawiał Tomasz z Akwinu „głupota jest grzechem”
Dla mnie tymi „grzechami” są u bliźnaczek lenistwo umysłowe kliknij: ukryte (bo głupie nie były, tylko uczyć im się nie chciało) jak i lenistwo ogólnie skoro dołożyć do tego, że u jednej z nich był syf w pokoju rodem z serii Nodame Cantabile. A skoro reszta sióstr to akceptowała, no to już jest dla mnie drugi idiotyzm związany z łamaniem zasad higieny. Po trzecie na start odrzucanie szansy na poprawę ich własnej sytuacji (wyganianie potencjalnej pomocy w osobie Uesagiego) to już DLA MNIE idiotyzm kolejny.
Po czwarte zakochiwanie się od startu w jakimś antypatycznym gościu tylko dlatego, że nosi spodnie i wow, odezwał się do niej/do nich (a gdzie był ich szacunek do samych siebie?)
Bo na mnie akurat wcale tak bardzo zakompleksionych, ani zahukanych wrażenia na początku nie robiły.
W dodatku ich wysoki status materialny od razu stawiał je na pozycji uprzywilejowanej.
Że były bystre, świadczy o tym choćby ta historia z herbatą i glutem. (tak, uogólniam na wszystkie) bo jakby bystra nie była, to by się nie zorientowała w niewiedzy chłopaka.
Raczej to twórca (i twórcy serialu) mam wrażenie, że z nich idiotki kreują, choćby tymi początkowymi wynikami testu, (ohoho, jaki śmieszny gag), oraz niektórymi zachowaniami (i niestety wyglądem) pustych lalek. A do tego w komplecie Yotsuba wbiegająca do męskiej (nie pamiętam dokładnie) szatni, czy przebieralni? To może było mądre?
Ten zabieg autora, żeby wszystkie pięć zgarnęły 100pkt…czysty cringe.
Ja wiem… Komedia..
To słowo klucz.
Taa… Że kobieta w tej serii że ma ładnie wyglądać, to rozumiem, ale serio musi być do tego bezmyślna i dopiero pod wpływem jakże oświeconego Uesagiego dostąpić transcendencji… Meh.
Zwłaszcza, że mądrość Uesagiego to zwyczajnie pracowitość (i chwała mu za to), ale robić też i z niego idiotę, który myli panny po triku ze związanymi włosami??????
To wszystko wrażenia z dwóch pierwszych odcinków.
Ps. Harem plus szkolne, to szufladka, a nie nisza ;)
Dlaczego uważam, że bohater był antypatycznym opiszę w osobnym komentarzu.
PPS. Hihi, nie tylko winni 'się tlumaczą';) Także tłumaczą „się” Ci, co chcą być właściwie (czytaj zgodnie z myślą i intencjami autora) zrozumiani przez innych np. ;)
Jiri 50
7.12.2022 09:09 Re: Pięcioraczki i rodzina
Cóż, leki pomogły. Kaftanik poluzowali i na ograniczony dostęp do klawiatury też pozwolili.
Małe dziewczynki zamknięte w bursztynie, zamrożone w momencie śmierci matki z nieprzerobionymi uczuciami z tamtego czasu. Wtulone kurczowo w siebie. Wspierające się ale i ograniczające wzajemnie.
Myślę, że jesteś bardzo szczęśliwą osobą. Tylko jeszcze o tym nie wiesz. Naprawdę ludzie dla których pojęcie depresja stanowi całkowicie nieznane zjawisko takimi są. A bardzo często wszystko wygląda ok dla spoglądających z boku. Myślę, że moje otoczenie pozwala na takie wnioski ;-)
Jak się bawimy w przysłowia – ten wysoki Indianin z czwórki ma takie jedno. „Jeśli chcesz kogoś zrozumieć musisz przechodzić jeden dzień w jego mokasynach”.
Psst, kończę siostra idzie!
Stary Widz
7.12.2022 09:23 Re: Pięcioraczki i rodzina
OK, akurat mam niespodziewaną przerwę w robocie, to mogę napisać parę słów :)
Myśl przewodnia komentarza – mam trochę ograniczone pole manewru, bo ja (i kolega, który spłodził równie dużo komentarzy) piszemy z perspektywy osób, które znają całość (kolega nawet czytał mangę), więc podejście do całości jest inne. W paru miejscach będę musiał wprowadzić kilka spoilerów.
1. Luźno cytując, bo fragment obszerny: „bohaterki cierpią na lenistwo umysłowe, gdyby chciały, mogłyby spokojnie zdać do następnej klasy, popełniają ogromną głupotę wyrzucając Uesugiego za drzwi i migając się od obowiązków” – oczywiście, że tak jest. Przynajmniej to widać w dwóch pierwszych odcinkach (i paru następnych). I dokładnie to samo sądzi Uesugi :D
Sęk w tym, że im głębiej wejdziemy w tę historię, tym bardziej widać, skąd wziął się ten naukowy kryzys. Z doświadczenia wiem, że ludzie rzadko osiągają tak patologicznie niskie wyniki jeśli nie mają problemów w domu (a może po prostu jestem za stary i dzisiejsze pokolenie jest inne. A co tam, myślmy dobrze o młodzieży :) ).
2.
Bo na mnie akurat wcale tak bardzo zakompleksionych, ani zahukanych wrażenia na początku nie robiły.
W dodatku ich wysoki status materialny od razu stawiał je na pozycji uprzywilejowanej.
Ponownie – z perspektywy dwóch pierwszych odcinków, pełna zgoda. To zresztą jest kością niezgody między Uesugim, a Itsuką (no bo jego wściekłość w scenie na stołówce wynika oczywiście z ekonomicznego upokorzenia, a nie tego, że jakaś dziewczyna miała czelność zawracać mu głowę). Tylko, że w następnych odcinkach kliknij: ukryte dowiadujemy się, że dziewczyny również dorastały w biedzie, a majątek, którym dysponują należy de facto do ich ojczyma. Zresztą, gdy próbują się od niego odciąć, decydują się też na finansową niezależność, co kończy się nie do końca łagodnym zderzeniem z rzeczywistością (choć pewnie mogło to być zrobione jeszcze brutalniej). Na początkowym etapie serii, jak dla mnie zasłanianie się „nowobogactwem” jest psychologicznie uzasadnioną próbą uniknięcia upokorzenia.
3.
Po czwarte zakochiwanie się od startu w jakimś antypatycznym gościu tylko dlatego, że nosi spodnie i wow, odezwał się do niej/do nich (a gdzie był ich szacunek do samych siebie?)
Znaczy, o tym jest ta dyskusja już od dłuższego czasu – kliknij: ukryte Miku, która zakochuje się jako pierwsza nie ma absolutnie żadnego poczucia własnej wartości, a pozostałe wcale nie są w tej kwestii dużo lepsze. Początkowa „miłość” jest tak naprawdę szalenie toksycznym, błagalnym krzykiem o zainteresowanie. To jest właśnie ta gorycz ukryta pod ładnym lukrem, o którym tu sobie gawędzimy z kolegą. Pytanie brzmi, czy jest coś złego w ukazywaniu tak toksycznych relacji (oczywiście z literackiego punktu widzenia)?
To, że postać nie jest taka jak my, czy ma wady, które ganimy, nie oznacza, że takich ludzi nie ma. Mi nie przeszkadza fakt, że bohater jest głupi, antypatyczny, czy budzący wręcz moją niechęć… A przynajmniej tak długo, jak został solidnie napisany. Zresztą historia literatury i sztuki trzyma w tej kwestii moją stronę :)
4.
Ten zabieg autora, żeby wszystkie pięć zgarnęły 100pkt…czysty cringe.
– tego nie rozumiem, ale może czegoś nie pamiętam z pierwszych odcinków. kliknij: ukryte Chyba, że podejrzewasz, iż Fuutarou nauczy je tak, że osiągną 5x po 100%? Bo jeśli tak, to uspokajam – do tego nie dojdzie :)
5.
Niektórymi zachowaniami (i niestety wyglądem) pustych lalek. A do tego w komplecie Yotsuba wbiegająca do męskiej (nie pamiętam dokładnie) szatni, czy przebieralni? To może było mądre?
– tak, to było głupie, pełna zgoda.
6.
robić też i z niego idiotę, który myli panny po triku ze związanymi włosami??????
– taaaak, to jest problem, kliknij: ukryte który zresztą przewija się przez serial i dotyczy nie tylko jego. Aczkolwiek to już bym zwalił nie tylko na karb gatunku, ale i na pewne reguły rządzące światem animacji (nie tylko japońskiej), wszak w świecie „niekreskówkowym” bliźniacy/trojaczki/itd. nie są przecież do siebie aż tak łudząco podobni. A nie natrafiłem jeszcze na animację, by jednojajowe rodzeństwo tej samej płci nie było obiektem tej, czy innej komedii omyłek. Na pewien plus zaliczam to, że w tym serialu ten zabieg został całkiem sprytnie wykorzystany przynajmniej raz lub dwa.
Tyle ode mnie – może to kwestia tego, że mam już swoje lata i na nastolatków patrzę z trochę większym dystansem i wyrozumiałością (myślę, że miałbym o tym serialu zupełnie inną opinię, gdybym był w wieku bohaterów) i widzę z czego wynikają ich rozmaite głupoty i decyzje. Wszak sam byłem kiedyś tak niemądry.
Dobra, już kończę, bo zaczynam ocierać się o protekcjonalność, a tego bym nie chciał. W końcu każdy (także mój) wiek ma swoje głupoty :)
Serdecznie pozdrawiam ;)
No, to tyle z perspektywy
Jiri50
7.12.2022 10:14 Re: Pięcioraczki i rodzina
„dowiadujemy się, że dziewczyny również dorastały w biedzie, a majątek, którym dysponują należy de facto do ich ojczyma.” O matko, no tak to ojczym! Zapomniałem.
Ale przynajmniej Niko akceptuje go jako ojca wołając do niego patrz jak będziemy się rozwijały. Reszta chyba też nie ma problemu ze słowem ojciec. A to nie wyklucza „elektry” co najwyżej ją ew. wzmacnia bo strata jest potrójna, prawdziwy ojciec, matka i odsuwający się ojczym. Jeszcze ciekawiej.
Zwłaszcza w kontekście nie oddam córek jakiemuś Foutaru które pada z jego strony. A tu już uwarunkowania sytuacji mogą być . . . no co najmniej trochę dziwne? Ojczym i pięć pięknych dorastających panien które nie są z jego linii genetycznej.
Shakespeare zrobił by z tej sytuacji coś co pozwoliło by mu utopić we krwi ze 2‑3 królestwa. A my tu jakąś lukrowaną komedię mamy.
Stary Widz
7.12.2022 22:38 Re: Pięcioraczki i rodzina
No, na szczęście, kliknij: ukryte tu ojczym nie przejawia freudowskich ciągot wobec swoich podopiecznych, natomiast fakt, że odsuwa je od siebie na pewno im nie pomógł.
kliknij: ukryte Bardziej zastanawiałem się (z cyklu „dalekiego gdybania”) na ile liczył, że skoro nie doczekał się dzieci z ich matką, to czy któraś z nich (dzierżąc jego nazwisko) nie przejmie po nim kliniki – a gdy okazało się, że żadna z nich nie zapowiada się na gwiazdę szkoły medycznej, to jednak zaczął się od nich odsuwać.
kliknij: ukryte Myślę, że ich akceptacja (bo raczej cieplejsze stosunki to nie były) wynikała z tego, że mimo wszystko ich nie zostawił. A przynajmniej znał swoje obowiązki i dotrzymywał słowa. Nie było to może dużo, ale i tak więcej niż oferowali inni.
Jak rzadko biorę się za mangi, to tu chyba faktycznie sięgnę, aż jestem ciekaw, jakie ciekawe wątki mogły umknąć.
Pozdrawiam!
Jiri50
8.12.2022 23:13 Re: Pięcioraczki i rodzina
Dzięki bogu za rozsądek Starego Widza! Stary Widz ma rację nawet jeśli się myli. I to nie jest sarkazm.
Dobrze zabieram się za robotę! Tak jak powinienem od samego początku. Ściągnąłem to co mam z półki. A mam do 9 obecnie wydanej części.
Przede wszystkim chylę czoła! Właściwie należało by odpowiedzieć . . . przecież wybór był jeden! Jak to SW zauważył i słusznie akurat ta bohaterka współpracuje od samego początku. BA zanim reszta ogarnie się i zastanowi czy i na jakich warunkach ma zamiar się uczyć ona już zastanawia się jak to będzie gdy będą małżeństwem. W kwestii wyznania miłości . . . no nie wiem, dla mnie to jednak właśnie jej jest bezkonkurencyjne. I bardzo odważne bo najwcześniejsze. Cóż jeśli jedną z bohaterek nazwano tu rozpędzoną lokomotywą, to w jej przypadku chyba powinniśmy mówić o pocisku hipersonicznym ;-).
kliknij: ukryte [/Nie lubię dziada! I mam ku temu powody! Wyjaśnię to potem. A to ćwiczenie z ukrywania tekstu. ;-)]
Chronologia jest tu ważna, w szóstej klasie była wycieczka? Przekładając to na nasze realia – jakieś 12 lat? Na razie brak innych info. Jest poszlaka – na zdjęciu z wycieczki pięcioraczki są beztroskie i szczęśliwe i to bardzo – zakładam, że matka żyje. Dziś uśmiecha się właściwie jedna. Pięć lat później Futaru ogląda zdjęcie z Kioto w ich apartamencie. Czyli mają po 17 lat. Rany nie są wcale takie stare. Czy coś przegapiłem?
Jiri50
9.12.2022 05:42 Re: Pięcioraczki i rodzina
Szanownego moderatora błagam o pilną interwencję!!!! Bardzo proszę o zmianę na duże B w drugim słowie poprzedniego komcia. Zanim dopadną mnie plagi egipskie! Chyba, że . . no to też jest jakiś sposób na zakończenie wątku. ;-)
Stary Widz
9.12.2022 16:29 Re: Pięcioraczki i rodzina
A dziękuję :)
Fakt, kliknij: ukryte wyznanie Yotsuby też jest świetnie zrobione (w anime bardzo podoba mi się to, że dali całości wybrzmieć, budując reakcje obojga na stosownych pauzach – wiedząc jak to się skończy, faktycznie czuć wagę tego wyznania), aczkolwiek w wyznaniu Nino piękne ogrywają schemat „miłosnej komedii omyłek”. Tzn. Nino stwierdziła, że po prostu nie będzie żadnej komedii omyłek. Do tego słownictwo w czasie tej sceny jest cudownie romantyczne i cyniczne jednocześnie (luźny cytat: Mówiłam ci, że będziesz miał fart, jak znajdzie się choć jedna kobieta na tej planecie, która cię pokocha. No i masz pecha – to jestem ja. – pięknie pasuje do postaci). A może po prostu to moja wdzięczność wobec postaci, że zdusiła ten banał, zanim zdążył narobić szkód? :)
Tak, to chyba było 5 lat. Faktycznie, kliknij: ukryte rany bardzo świeże. W połączeniu z problemami, które wydarzyły się jeszcze przed samym serialem (w filmie to pokazują) i tym, co wiemy o ich siostrzanym konflikcie, to z jednej strony za mało, by wszystko zdążyło się zabliźnić i, niestety, na tyle długo by zwyczajnie przyzwyczaiły się do problemu. A świat idzie dalej swoimi torami.
Z różnic manga/anime (to chciałem sprawdzić, bo w anime coś mi nie pasowało), literacki pierwowzór ma lepiej zrobioną jedną, ważną scenę – kliknij: ukryte gdy Yotsuba całuje Uesugiego przy dzwonie nowożeńców. W czasie gdy w anime jest to radosna, szybko ucięta scenka (z komentarzem bohatera, że wówczas jeszcze nie wiedział, że to jego przyszła żona), tak w mandze jest ciekawiej. Yotsuba biegnie do Uesugiego, całuje go… po czym uświadamia sobie co zrobiła i ucieka. To fajnie pokazuje, że choć jest zakochana po uszy, to jednak (choćby z racji, że to przez nią siostry musiały się przenieść) czuje się winna i niewarta szczęśliwego związku. Z drugiej strony, czytałem, że po tej scenie, po internecie rozeszła się wieść, iż to musi być Yotsuba, więc może twórcy animacji przestraszyli się zbyt oczywistej wskazówki. Taka ciekawostka w ramach rozpoczęcia weekendu :)
Jiri50
9.12.2022 17:53 Re: Pięcioraczki i rodzina
Muszę to z dzwonem zobaczyć w mandze w wersji angielskiej. W polskiej nie załapałem. Tam jakoś to jest ucięte.
Dziewczynki mają tyle lat, że ta elektra jest jakby wykluczona z racji wieku.
kliknij: ukryte A tak chciałem tu napisać o terapii dramą i scenie ślubu z wpatrzonymi pięcioraczkami. Które od tego momentu pójdą dalej szukać swoich partnerów uwolnione od tego kompleksu. Nawet jest scena która coś takiego sugeruje. Scena z zabawą w dom – opieka nad córką szefa Ichiki.
Tam zresztą Miku z wykłada kawę na ławę i jasnym staje się, czemu dziewczyny tak się zachowują i czym je Uesugi ujął za serca.
SW użył tu porównania akcji w cieniach do kryminału Lady Agathy. Jak jej nie dali szlachectwa to jest to jedna z większych głupot Korony Angielskiej. Właśnie złowiłem kolejne istotny szczegół który wyjaśnia trochę intrygę. Problem w tym, że to pojedyncze słowa które jednak są w stanie ustawić wszystko na swoim miejscu. I tu trochę się obawiam . . . bo pewne słowa są w wersji Polskiej a inne w Angielskiej. No sorry ale aż tak mnie nie wzięło abym nauczył się japońskiego.
W każdym razie: kliknij: ukryte Obserwując tak sobie te zakulisowe działania ojczyma. Człowiek który miał styczność z Serią Niefortunnych Zdarzeń nie może zadać sobie pytania czy coś z tego nie ma miejsca w tym przypadku. A szanowny eskulap nie jest psychopatolem któremu zbyt ambitny korepetytor usamodzielniający córki nie psuje jakiegoś niezbyt cnego planu.
Ot taka to lekka komedia wychodzi.
kliknij: ukryte W pensjonacie u źródeł pięcioraczki nie są przypadkiem. Ale czy przypadkiem trafia tam Uesugi? Uśmiał bym się gdyby okazało się to sprawką kogoś kto chciał go osobiście zobaczyć i ocenić.
Stary Widz
9.12.2022 23:03 Re: Pięcioraczki i rodzina
O, to skoro są takie smakowitości, kliknij: ukryte jak cały rozdział z zabawą w dom, gdzie bohaterki tłumaczą swoje motywacje, to z tym większą ciekawością zerknę w literacki pierwowzór.
Ha, w sumie – kliknij: ukryte mogło tak być, że sam zorganizował „wygraną” dla jego rodziny :) Owszem, niby kazał mu trzymać się z daleka, ale tak głupi przecież nie był, by nie wiedzieć, że jakoś będą się spotykać. Bardziej w tym epizodzie intryguje mnie dziadek, w sumie postać dość enigmatyczna. Z jednej strony kochający krewny, z drugiej strony – fakt, że życzył sobie, by wszystkie nosiły się jak ta najmłodsza jest trochę przerażający.
Z ciekawostek na koniec dnia: kliknij: ukryte nie wiem, na ile to przypadek (już tak daleko z teoriami się nie posuwam), ale szanuję, że w ekipie pięcioraczek to właśnie Ichika, przyszła aktorka, jest najlepsza z matematyki. Jakoś tak się utarło, że aktorstwo to niby dyscyplina stricte humanistyczna, a ci z moich znajomych, którzy są po PWST, zawsze podkreślają, że logika i analiza to podstawa aktorskiego rzemiosła.
Jiri50
10.12.2022 04:22 Re: Pięcioraczki i rodzina
Ten rozdział to perełka. Mała zmusza Futaro, Miku i Ichikę do zabawy w dom. Okazuje się, że w domu nie ma mamy! Cóż, mama dała nogę z kochankiem. „Ja nie potrzebuję mamy, wystarczy mi tata”- oświadcza mała. „Nie tęsknię za nią, tylko sprawiała tacie kłopoty”. „Bzdury mówi Futaru” – kładąc małej rękę na głowie. „Masz prawo czuć się źle i to okazywać”. Skamieniała Miku stoi wpatrzona w tę scenę. „Właśnie o to chodzi. Futaro ma w sobie ciepło które pozwala mu zrozumieć uczucia innych” Myśli stojąca jak posąg Miku. kliknij: ukryte Dzięki temu rozpuścił lód w moim sercu.. Dalej zabawa się rozkręca. Nadchodzi reszta, Nino zostaje babcią. Myślę, że tu mamy pewien interesujący ślad. Jakim tekstem wychodzi babcia do syna? „Wyrzekam się ciebie”. Tak wiem nie lubią się, ale dobór słowa jest wg. mnie znaczący.
Ojciec Futaro w kąpieli z ojczymem. Nabija się z niego. Mówi do niego po imieniu, proponuje kielicha. Oczym jest zły – „Mówiłem ci żebyś nie mówił mi po imieniu”. Ojciec Futaro – mówi, że było pięć wygranych. A przyjechały poza nimi cztery pary. „Nie znamy się na tyle żeby wymieniać plotki” stwierdza ojczym. [Ojciec Futaro jest bardzo bezpośredni jak na tamtejsze warunki. Tak sobie na luzie gawędzić z obcym. Z kimś kto sobie nie życzy! Czy to nie dziwne?] „Chyba wiem dlaczego on sfałszował vouczer” myśli Futaro. Czy ma rację co do tego kto sfałszował?
Starszy pan martwi się o ukochane wnuczki. Dzieje się coś dziwnego, uciekły od ojczyma. Z jakimś chłopakiem. Ależ on ma fart ten starszy pan. Wszyscy trafiają mu pod nos. Łącznie z rodziną Futaro i ojczymem. Starszy pan prosi wnuczki aby wyglądały tak samo. Ach ale czy on żyje? Siedzi przecież tylko z boku i patrzy. Na co? Na kogo? Co zobaczył? Na zdjęciach pożegnalnych zdaje się być szczęśliwy. Kim jest ten pan poza byciem dziadkiem? Bo chyba jest portierem? Takie sprawia wrażenie.
To mała próbka pytań wartych zadania. I zagadek jakie nam serwuje autor.
Ach – jednym z zarzutów, że to głupie jest był ten o małym prawdopodobieństwie wygranej. Z tego co pamiętam. Fakt było małe.
Stary Widz
12.12.2022 10:49 Re: Pięcioraczki i rodzina
Trochę nie pisałem, bo dostałem pierwsze tomy mangi (przyznaję, możliwość zakupu elektronicznego dostępu jest bardzo wygodna). Jestem po 4 tomach (czyli po materiale na pierwszy sezon), więc mam już lekki ogląd w relacji manga‑anime.
Jak to się prezentuje? Widzę, że anime jest… zadziwiająco wierną adaptacją. Ba, nie wiem, czy z pierwszych tomów pominięto jakikolwiek epizod, nawet ten mniej istotny. Pod tym kątem jestem trochę rozczarowany… Z drugiej strony, jeśli liczyć, że film końcowy to takie „pół sezonu” (6‑7 odcinków), to w pierwszej odsłonie wykorzystano zdecydowanie najmniej materiału źródłowego: sezon 1 obejmuje 4 tomy, sezon 2 – już 6, film – kolejne 4. Zatem zakładam, że dodatkowe wydarzenia będą w późniejszych tomach :)
Natomiast jest kilka ciekawych zmian: po pierwsze, wydaję mi się, że pierwowzór jest zdecydowanie mniej śmieszny, a bardziej obyczajowy, co akurat bardzo mi odpowiada. Po drugie, mam wrażenie, że jest też mniej fanserwisu (co BARDZO mnie cieszy), po trzecie niektóre akcenty są rozłożone trochę inaczej. Na przykład, wydaję mi się, iż trochę lepiej pokazano, że z różnych powodów Fuutarou nie do końca radzi sobie z ludźmi. kliknij: ukryte W bardziej rozbudowanej niż w anime scenie wesela jego siostra nawet wspomina, że przez te 5 lat brat wreszcie nabrał trochę ogłady. Po drugie, trochę też lepiej uzasadniono zachowanie Itsuki – to znaczy tu bardziej widać (choć anime też nieźle to pokazało) kliknij: ukryte obsesję dziewczyny by zostać nauczycielką jak jej matka. Jednocześnie, z racji tego, że jest rozpieszczoną najmłodszą siostrą z wybujałym ego, w nauce totalnie jej nie idzie. Co sprawia, że nie potrafię polubić tej bohaterki, ale mogę ją zrozumieć. Z innych detali, ciekawie, że Miku kliknij: ukryte w pierwszym odcinku anime sugeruje Fuutarou, że ukradł jej kurtkę, a w mandze wprost nazywa go złodziejem – ktoś tu ma spore wahania nastrojów :D A tak całkiem serio, to jeszcze dobitniej pokazuje jak bardzo nie radzi sobie z obcymi. Choć chyba wolę ten nieco mniej przerysowany wariant z anime. I chociaż rodzinie Uetsugich nie poświęcono więcej czasu niż w serialu, to widzę, że tworzone są podwaliny, by byli istotniejsi na późniejszym etapie.
Dam znać, jak będę po następnych tomach :) Może do końca tygodnia zrównam się z polskim wydaniem.
Do wspomnianych epizodów wrócę jak trafię na nie w mandze, natomiast – tak, ojciec jest bardzo ciekawą postacią. Prezentuje co prawda dość prostą zasadę psychologiczną (tzn., że dzieci‑kwiaty wychowały pokolenie poważnych pracowników korpo), ale jeśli proste reguły działają to czemu ich nie stosować? Co nie zmienia faktu, że nawet jak dzieci traktują go niespecjalnie poważnie ( kliknij: ukryte świetna scena Raihy i ojca przed ślubem Fuutarou), to ewidentnie kochają go i są przez niego kochane.
Inna rzecz, że obecne młode pokolenie w Japonii ma niesamowite problemy z komunikacją: pamiętam, że przy ostatnim wyjeździe, jeżeli gdzieś się zgubiłem i trzeba było zapytać kogoś młodego, to nawet znajomość japońskiego nie pomagała. Natomiast ludzie w średnim wieku i emeryci z radością służyli radą. Nie dlatego, że młodzież jest „zła”, tylko dlatego, że tak bardzo boją się obcych ludzi (nie mówiąc o tym, że chyba spośród wszystkich pokoleń, to oni najgorszej mówią po angielsku – tzn. angielski znają, ale boją się go używać). Oglądając ten serial, kołatała mi się po głowie ta myśl, że obserwuję zachowanie pokolenia, które w relacjach międzyludzkich jest mniej lub bardziej skrzywione. To sporo wyjaśnia.
Tak, dziadek zdecydowanie więcej ukrywa niż prezentuje – nie zdziwiłbym się, gdyby on tego mniej lub bardziej nie zaplanował. kliknij: ukryte Pamiętajmy też, że jest dziadkiem ze strony matki, a zatem jego relacje z ojczymem wcale nie muszą być takie dobre, zaś samego Fuutarou bada jako potencjalnego, przyszłego opiekuna całej piątki. Szczególnie istotna wydaje się rozmowa (z serialu) na temat tego jak rozróżnić poszczególne dziewczyny.
Pozdrawiam i będę pisać jak nadrobię pozostałe tomy.
Jiri50
12.12.2022 12:28 Re: Pięcioraczki i rodzina
Cieszy mnie, że się podoba. Tak wydaje mi się, że ten „harem” jest zadziwiająco obyczajowy. Np. klucz do relacji pomiędzy ojczymem i pięcioraczkami. Starsza matrona z prowincji, przez „postępowców” nazywana pogardliwie zacofaną babą ze wsi. Znajdzie bez trudu już po pierwszym tomie. Po prostu zapyta o to jaki troszczący o dobro pociech się ojciec pozwala pięciu 17 letnim pannom mieszkać samopas bez nadzoru. Albowiem skutkuje to takimi wydarzeniami jak np. podanie środków odurzających Futaro. Czyn karalny i niebezpieczny dla zdrowia i życia – co Wam każdy anestezjolog potwierdzi. Zresztą w jednym z dialogów Niono wprost zada mu pytanie – dlaczego nagle się nami interesujesz. Milutko nie. kliknij: ukryte Czytasz szybko i łapczywie możesz przeoczyć. W scenie gdy Futaro przekazuje Itsuki informację kto jest korepetytorem. Ta osuwając się na ziemię mówi: Nie wierzę, że Rodzice zatrudnili kogoś takiego jak ty. W wersji angielskiej tej kwestii nie znalazłem. Ale nie sądzę aby tłumacz się rypnął. Zbyt dobrze ustawia ten puzel całą sutuację. I wiele sobie można dośpiewać na podstawie tego jednego słowa. Czy nadal scena gdy ta czwarta włazi do chłopięcej szatni wydaje Ci się głupia? Bo mi już nie. A tak na marginesie? Itsuki to miała jakieś wyznanie? Bo coś nie kojarzę oficjalnego coming out z jej strony? ;-) Ciekawe pytanie brzmi od którego momentu dziewczyny orientują się, że Futaro jest chłopakiem spotkanym sporo wcześniej. Bo to może sporo zmieniać w oglądzie scen. Miłego czytania. PS. Obawiam się, że w wersji PL zabrakło jednego ważnego słowa które jest w wersji angielskiej. Sporo to wyjaśnia min zachowania ojca Futaro w pewnych okolicznościach.
Stary Widz
12.12.2022 18:55 Re: Pięcioraczki i rodzina
Po prostu zapyta o to jaki troszczący o dobro pociech się ojciec pozwala pięciu 17 letnim pannom mieszkać samopas bez nadzoru.
– prawda. W Japonii dzieciakom daje się dużo więcej swobody (albo o wiele więcej się wymaga, w zależności jak na to patrzeć), ale są jakieś granice. Tym bardziej, że ta seria stara się funkcjonować w normalnej rzeczywistości.
Pierwsze rozdziały ładnie podkreślają zarówno ich brak zrozumienia rzeczywistości, jak i szeroko rozumiane rozwydrzenie. kliknij: ukryte Rzeczywiście, nie zauważyłem tych „rodziców” – miło wiedzieć, że pewne wskazówki padają już w pierwszym rozdziale ( kliknij: ukryte tak jak teraz zauważyłem, że już w drugim rozdziale Fuutarou obawia się, że Itsuki grzebała w jego legitymacji – a tam przecież trzymał owe zdjęcie sprzed lat).
Czytam szybko, ale bardziej zawinił sezon przeziębieniowy, z powodu którego odpadło mi kilka spotkań. Teraz, w tygodniu roboczym, raczej przystopuję :)
Epizod w męskiej przebieralni mógł być rozegrany nieco lepiej. Chociaż, zależy jak na to patrzeć: jeśli tylko na to, że dziewczyny nie mają pojęcia jak działa świat, to dało radę ukazać to mądrzej. Ale jeśli założymy, kliknij: ukryte że Yotsuba po prostu nie chciała odstąpić ukochanego ani na krok, to faktycznie, robi się ciekawiej…
Pamiętając dwa sezony i film, to wydaję mi się, że kliknij: ukryte Itsuki takiego wyznania nie ma. I jak dla mnie to ten „fałszywy trop”, rodem z kryminałów Christie – to ma być ta oczywista „podejrzewana”. Bohater się z nią przyjaźni, ale nie posiada żadnych około romantycznych interakcji, więc widz podejrzewa, że niespodziewanie ją wybierze na koniec (tak zresztą jest reżyserowany wieczór w którym bohater podejmuje decyzję). W sumie nie dziwi mnie fakt, że Itsuki tak zaprzyjaźniła się z Raihą, w końcu podświadomie pragnie być młodszą siostrą Fuutarou. I może dlatego jako jedyna nie bierze udziału w tym wyścigu: choć chce zrobić wszystko co jej matka, nie interesuje się tym, by zostać „matką” dla sióstr. Paradoksalnie, nawet zostając pod koniec filmu nauczycielką, niewiele wskazuje na to, by zrobiła jakiś progres – o nią chyba bałbym się najbardziej… Ponownie: bardzo prawdziwa postać, aczkolwiek takich ludzi staram się unikać.
Pozdrawiam i dzięki za ciekawe spostrzeżenia.
Stary Widz
12.12.2022 18:57 Re: Pięcioraczki i rodzina
PS – ciekawy jest jeszcze jeden drobiazg. kliknij: ukryte Zaskoczyło mnie, że Miku w czwartym tomie powiedziała otwarcie Ichice, że kocha Fuutarou, w anime chyba była bardziej powściągliwa. Ciekawe, czy manga pójdzie tu trochę innym torem.
Jiri50
13.12.2022 15:20 Re: Pięcioraczki i rodzina
Jeżeli zakładamy realizm a nie umowność to test z okrągłym zerem jest nie do osiągnięcia. Sorry coś trafisz choć przypadkiem. Chyba, że całkiem sobie go odpuścisz i nie wypełnisz. Albo to jakaś lipa stworzona w celu błagania o pomoc.
Wersja 1. W jej łapce pojawiają się dwa testy, ona jest przygotowana do tego spotkania. Jeden zabezpieczony chyba w czasie rozmowy z Itsuki. Albo sama namierzyła najzdolniejszego ucznia w szkole, zebrała o nim info i zabezpieczyła jego test. Błaga go o pomoc, bo czuje że żarty się skończyły. Czemu? Bo podejrzewa, że korepetytor może być sadystą. Ciekawe czemu? ;-) Dosiada się do gościa i stara się ująć go uśmiechem. Gość ją odtrąca, odrzuca czego ma już w życiu trochę za dużo. Biegnie za nim panice praktycznie błagając o pomoc. Szatnia? W panice ludzie potrafią się tratować.
Wersja 2. Od razu rozpoznaje chłopaka z przeszłości. Ale szczęcie, wreszcie spotkają się ponownie. Do tego on może jej pomóc, nie może być cudowniej. Przygotowuje się do rozmowy, ma testy. Dosiada się i promieniejąc ze szczęścia czeka na cudowne spotkanie po latach. Tyle sobie po tym obiecuje. A tu :„Kim ty jesteś?” i daj mi spokój. Znowu panika, poczucie porażki i odrzucenia.
W obu przypadkach aby podziękować za zwrócenie testu i się uśmiechnąć trzeba mieć charakter twardy jak Ukraińskie jaja.
Ciekawe klimaty jak na „harem” i „ecci”.
Stary Widz
13.12.2022 17:39 Re: Pięcioraczki i rodzina
Powiem tyle – jak napiszę coś głupiego, to potrafię się przyznać. Teraz widzę, że ta scena ma o wiele więcej sensu, dzięki wielkie za dłuższe wyjaśnienie :)
Starając się odtworzyć wydarzenia z animacji (do mangi jeszcze daleko), to chyba opcja pierwsza jest bardziej prawdopodobna (jednak Yotsuba poznała Uesguiego kliknij: ukryte po jego opowieści w parku, ale mogę się mylić. Wolałbym też takie rozwiązanie, bo to potwierdzałoby teorię, że ich spotkanie w dzieciństwie nie miało aż tak dużego znaczenia – na zasadzie, że zakochali się w sobie ponownie).
W obu przypadkach aby podziękować za zwrócenie testu i się uśmiechnąć trzeba mieć charakter twardy jak Ukraińskie jaja.
kliknij: ukryte Zważywszy na to jakie podejmowała działania przez dwa sezony i jak skutecznie ukrywała swoje uczucia, trudno zaprzeczyć :)
Na razie powoli czytam tom 5, już widzę, że tu będą wyraźniejsze zmiany (zaraz zacznę rozdział 3, z historią, której chyba nie było w anime – korzystają z dnia wolnego). Czekam na kliknij: ukryte dramę Nino‑Itsuki, w serialu był to jeden z mocniejszych momentów całej marki.
Dam znać, jak tylko skończę :)
Jiri50
14.12.2022 06:33 Re: Pięcioraczki i rodzina
W moich mrocznych podejrzeniach te dwa policzki – na razie tyle namierzyłem są na niepoślednim miejscu. Nino‑Itsuki nie mają oporów przed użyciem przemocy wobec drugiej osoby i to przy świadkach. To nie jest dobry znak. Zwykle jest to naśladownictwo wzorów podpatrzonych w otoczeniu przez dzieci.
Masz rację Itsuki nie musi być romantycznie zainteresowana Futaro, ew. ma większe opory niż siostry aby to przyznać. Rozmowa z chorą Ichiką na pikniku to wyjaśnia. I daje kolejny sygnał, że rola tatusia jest tu niebagatelna. Tj. zrobił coś bardzo złego czego dziewczyna nie może przeboleć. Pytanie który z ojców? kliknij: ukryte I czy jest to tylko szybki ponowny ożenek po śmierci matki. Co jest sygnalizowane. Czy coś jeszcze.
Zaczynam mieć wrażenie, że Futaro ma naprawdę poważne powody aby się starać podciągnąć dziewczyny w nauce. A i zachowanie jego ojca staje się dzięki temu czytelniejsze. kliknij: ukryte W wersji angielskiej na samym początku gdy dowiaduje się o tym, że ma uczyć pięcioraczki zwraca się do ich ojca per „uncle”. Jeśli nie ma u nich jakiegoś dziwnego skandynawskiego ;-) zwyczaju zwracania się do obcych w ten sposób. A tłumacz się nie pomylił . .
Rodzina Uesugi ma dług medyczny. kliknij: ukryte Podejrzewam, że wiem kto jest właścicielem tego długu. Chyba to się układa. Dosyć makabrycznie brzmi tu żart jego siostry nt. tego, że przecież nie musi uczyć. Bo z jedną nerką można żyć. Tylko taki żart w jej wieku? Czyżby powtarzała coś zasłyszanego w domu? Do tego, szanowny wujek kończąc z korepetytorem drugą rozmowę, nagle życzy mu zdrowia? Czy to standardowe japońskie pożegnanie czy jakaś aluzja? W każdym bądź razie Futaro bardzo się napina po tych życzeniach.
Ot takie tam komediowe akcenty. ;-)
Stary Widz
15.12.2022 09:54 Re: Pięcioraczki i rodzina
Chyba będziemy prowadzić te dysputy dłużej, mam nadzieję, że nikomu to nie wadzi :)
Miałem się odezwać po piątym tomie, ale po czterech rozdziałach zrobiło się takie salto, że na bieżąco muszę relacjonować :D
Dwa pierwsze rozdziały nie wprowadzają może istotnych zmian (stanowią pierwszy odcinek drugiego sezonu), aczkolwiek trochę więcej wiemy o Uesugim i panu doktorze. W momencie, kliknij: ukryte w którym Fuutarou rozmawia z dziewczynami i marudzi na ich poziom edukacji, ojczym nie wytrzymuje, wychodzi z gabinetu i nazywa go „zdrajcą”. Może oczywiście chodzić o komediową reakcję nadopiekuńczego ojczyma, ale równie dobrze, zważywszy na wspomniany przez Ciebie rodzinny dług, może to być gniew urażonego pryncypała.
W ogóle, co do tych kliknij: ukryte „ojców”, to jest ciekawa rozmowa w zakończeniu 4. tomu/ w 12. odcinku pierwszej serii: kiedy Itsuki mówi, że ma problem by zaufać Fuutarou, Ichika prosi ją by dała mu szansę, bo „on nie jest jak ojciec” Pytanie – o którego im chodziło?
Drugi rozdział to jeden z moich ulubionych elementów komediowych całej serii, czyli zgadywanka, kliknij: ukryte która z nich rzuciła w Uesugiego egzaminami z samymi „0”. Tu już na serio mamy mikro‑zagadkę jak w opowiadaniu A. Christie, nawet wątek przebieranek brzmi jak z kart powieści królowej kryminałów (musiała to być Ichika, bo w tak krótkim czasie tylko ona zdążyłaby wysuszyć włosy. Do tego ubrała się na szybko w długą bluzę – nie miała czasu na nic innego). Dużych różnic nie ma, ale fajnie, że znalazło się trochę więcej czasu na pokazanie procesu myślowego obu stron „konfliktu”.
No i rozdział trzeci i czwarty, który zupełnie inaczej rozkłada pewne elementy w stosunku do anime. kliknij: ukryte W dniu wolnym od nauki Raiha namawia brata, by kupił Yotsubie prezent (w podzięce za pomoc na wakacjach zimowych). Dziewczyna z kolei zamiast tego, woli z nim kluczyć po mieście, rzucając żartobliwie, że to „randka”.
Ok, tu już są megaspoilery, więc zakrywam cały wątek.
kliknij: ukryte w anime ten epizod również miał miejsce, aczkolwiek jego poprowadzenie różni się jak dzień od nocy. Po pierwsze, w animacji ta scena miała miejsce tuż przed wycieczką do Kioto, a więc kiedy relacje korepetytora z podopiecznymi były już przyjacielskie, a w niektórych przypadkach – około romantyczne. Po drugie: w anime byli wówczas bez grosza, więc nie korzystali z luksusowych atrakcji metropolii, co ma miejsce w mandze (Uesugi marudzi, że nie może za nic zapłacić, a to przecież on ją zaprosił). Po trzecie i najważniejsze: zanim doszło do „randki”, Uesugi odmówił podobnego spotkania Ichice i Miku (przy Yotsubie uległ namowom siostry). W późniejszej fazie tego dnia, razem z Yotsubą unikają dwóch sióstr w sklepie, a później Raiha pomaga im umknąć przed Itsuki.
kliknij: ukryte Który wariant ma więcej sensu? Trudno powiedzieć. Z jednej strony umiejscowienie go w mandze jest bardziej logiczne (w czasie seansu zastanawiało mnie, czemu ta „randka” wyszła tak późno, skoro obóz był ponad rok temu). Po drugie, znając zakończenie, widać jak na dłoni kogo faworyzuje siostra bohatera i ponownie pokazuje, że dobro wraca. W końcu Raiha przekonuje go tym, że Yotsuba zasłużyła, skoro jako jedyna tak mu pomogła. Po trzecie, Fuutarou przez jeden dzień zaznaje luksusu, co może być sprytną pułapką Yotsuby („patrz jakie dobre życie cię czeka, jak będziesz ciężko pracować, albo – kto wie? Ożenisz się z bogatą panną”) lub też ładnie skomponowanym preludium mangaki przed nadchodzącą katastrofą (zaraz zaczyna się awantura Nino‑Itsuki, więc dajmy bohaterom odrobinę sielanki). Mam nieodparte wrażenie, że twórcy anime chcieli wyciąć cały ten epizod, ale zgłosił się do nich autor i kazał im to wprowadzić, wiedząc, jak kluczowe było to spotkanie.
kliknij: ukryte Z drugiej strony, mam wrażenie, że mangaka trochę przesadził. Po pierwsze, fakt, że dziewczyny dostały „prawie, że kosza” trochę za ostentacyjnie spycha je na drugi plan. Tym bardziej, że potem uciekają przed nimi jak w jakieś romantycznej komedii. Jest też jedna strona, gdzie w Uesugi widzi w Yotsubie swoją dawną miłość i wydaję mi się, że to już za duża wskazówka. Ja wiem, zaraz rozpocznie się wielka zasłona dymna (najpierw awantury rodzinne, potem ofensywa Nino, Itchiki i Miku), ale nie sądzę, czy gdybym nie czytał najpierw mangi, nie myślałbym przez dalszą lekturę „nie, panie autorze, już mnie pan nie zwiedziesz”. Ogólnie rzecz biorąc, gdybym miał wybrać idealne rozwiązanie, to chyba chciałbym skrócony format z anime, ale umiejscowiony właśnie przed domową awanturą. Kto wie? Może mangaka był świadom, że przegiął i poprosił o skrócenie tego kluczowego epizodu?
Na zakończenie, wspaniały smaczek: kliknij: ukryte cieszę się, że zarówno w mandze, jak i w anime randka kończy się stwierdzeniem Yotsuby „przyjdźmy tu jeszcze kiedyś, ale całą paczką”. No i przyszli. Gdy Uesugi jej się oświadczył, a siostry obserwowały Yotsubę z daleka…
No jestem ciekaw, co będzie dalej :)
Pozdrawiam!
Jiri50
15.12.2022 13:52 Re: Pięcioraczki i rodzina
Czytam mangę 2 raz. W podobnym tempie. Akurat jestem w t5. Sprawdzę ten pierwszy fragment. Ale zdaje się to nie ojczym tylko inny lekarz. Ojczym jest mignięciem kadru z „Liczę na ciebie Futaru”.
No i mam za swoje a tyle się naprodukowałem nt. prawdopodobieństwa osiągnięcia 0 pkt. Jak widać w tym uniwersum to jest możliwe. To ciekawe bo reszta spraw daje się obronić w kategoriach jakieś tam „prawdopodobieństwa”.
Ciekawe . . Itsuki nie wkupiła się tak w łaski Raichy pomimo wspólnego wyjścia, w sumie to kolejnego zresztą. Hmm . . . jak zauważyłem przy pierwszej wypłacie mówi mu : „wystarczy twoja obecność”, w szpitalu chyba pada „jesteś nam potrzebny”. Coraz częściej chodzi mi po głowie pomysł paktu „ostatnich” sióstr. Itsuki neutralizuje Raichę aby Yotsuba miała wyjście 1‑1.
Autor tak tu nas kręci w kwestii romantycznego rozstrzygnięcia, że naprawdę trudno coś odgadnąć wcześniej.
Przyznam, że ponowne czytanie sprawia mi sporą frajdę. Nawet nie wiem czy nie większą niż poprzednio. Mogę skupić się na drobiazgach i smaczkach a nie na palącej ciekawości która to będzie tą panną młodą.
Najgorsze z tego, że ja jednak tego filmu po 2 sezonie nie widziałem. A chyba jestem do ojczyma uprzedzony ;-))) Tak jakoś bardzo podpada mi na główny czarny charakter.
Chyba warto założyć nowy korzeń katalogu, od następnego wpisu.
Bo jeśli ktoś poza nami zerka na wątek to się zgubi.
Jest tu kto?
Łowca czarownic
15.12.2022 14:23 Re: Pięcioraczki i rodzina
Czytam to nawet i nadziwić się nie mogę. Teorie niektóre są ciekawe, inne mocno dziwne. Ale nie mniej jednak temat żyje. Dalej jednak jeśli chodzi o wybór i jakiekolwiek uzasadnienie tego to jest dla mnie tak odpychający, że się nie mogę do dyskusji włączyć. A sam Fuutaro i jego zachowanie z tomu na tom coraz bardziej mnie irytował. Zdzierżyć mogłem go tylko w pierwszym sezonie.
Aby było częściowo w temacie – ojczym to nie jest charakter który mnie kupił. Również uważam go raczej za antagonistę który córki ma bo ma ale były tylko dodatkiem do atrakcyjnej żony która skończyła źle.
Co do zaś tematu nauki dla nauki i samorozwoju to fajnie jakby to było jakoś pokazane. Bo niestety dla mnie było to głównie zakuwanie, zakuwanie dla zakuwania. Marnowanie młodości aby osiągnąć – tak naprawdę nic bo sukces jakiś osiągają tylko dwie z czego jedna niekoniecznie musiała się tak męczyć bo jej siła tkwi gdzie indziej.
Szkoda potencjału sióstr i stąd nie umiem patrzeć przychylnym okiem na ten tytuł. Jest przez to dość wysoko na mojej liście zepsutych zakończeń mang.
Jiri50
15.12.2022 22:26 Re: Pięcioraczki i rodzina
Mimo wszystko miło, że ktoś się wysila na tyle żeby to przeczytać.
A
Stary widz
28.11.2022 19:39 Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Moje relacje z tym serialem są dość specyficzne. Z jednej strony nie oglądam haremówek, z drugiej: chętnie sięgam po serie z pozytywnymi opiniami i w sumie obejrzałem z satysfakcją oba sezony. Później przeczytałem, że zakończenie to dno i profanacja wszystkiego, więc jakoś zapomniałem o filmie kończącym serię.
No i ostatnio obejrzałem go sobie bez większych oczekiwań i… trochę nie ogarniam tej fali hejtu. Jak dla mnie wybór bohatera był jak najbardziej uzasadniony.
Po tym wszystkim aż zrobiłem sobie speedrun obu sezonów, bo uznałem, że może coś istotnego pominąłem… ale nie, wszystko się zgadza.
Jeśli ktoś nie ma co robić, to zapraszam do mojego uzasadnienia. Uprzedzam, jest długie i na ewentualne komentarze nie odpiszę od razu (człowiek pracujący jestem, z pewną dozą obowiązków także po niej :) ).
Na początek ważna, ogólna uwaga: to, co moim zdaniem świadczy o jakości tego serialu, to relacje międzyludzkie, które rozwijają się bardzo nieliniowo (do tego stopnia, że po kliknij: ukryte pierwszym sezonie tylko trzy dziewczyny czują coś do swojego nauczyciela). Bohaterowie mają swoje warstwy i traumy, i niewiele rzeczy da się rozwiązać od razu. Z tego powodu, serii moim zdaniem bliżej do bardziej rozrywkowego „Kokoro connect” niż klasycznej haremówki.
Z tego też powodu uważam, że nie powinniśmy patrzeć na wybór Uesugiego jak na decyzję widzów w stylu „którą bohaterkę polubiliśmy najbardziej” albo „która powinna wygrać, bo zrobiła największy progres”. Moim zdaniem tego typu podejście jest mocno haremówkowe, a lepiej spojrzeć na to, tak jak na każdy dobrze napisany romans. Czyli „którą bohaterkę wybierze bohater, bo wierzy, że ta uczyni go szczęśliwym?”.
Co wiemy o Uesugim? kliknij: ukryte Pół życia zasuwał i zajeżdżał się, próbując osiągnąć jasno sprecyzowany cel. Często opiekował się siostrą. Dorabiał w wolnych chwilach. A to wszystko w radosnej atmosferze piekła japońskiego systemu edukacji. Stworzyło to człowieka asertywnego, pracowitego, pewnego siebie (miałem trochę przebłyski z Honjo ze „Zrywa się wiatr” Hayao Miyazakiego), jest takim trochę młodym wilkiem. Ale i z tego też powodu bywa pyskaty i brakuje mu ogłady, czym płaci samotnością (do pewnego momentu tak naprawdę nie ma żadnych kolegów) i pewną kanciastością w relacjach międzyludzkich. Niektórzy narzekają, że główny bohater nie domyśla się pewnych rzeczy i nie wie jak postępować z zainteresowaną nim płcią przeciwną. Jasne, tylko pytanie brzmi – kiedy miał się tego nauczyć?
Popatrzmy teraz na pozostałą piątkę. I, bez względu na to co zaraz napiszę, proszę byście pamiętali: Uważam, że wszystkie zostały nakreślone co najmniej dobrze i na pewno bohater mógłby być mniej lub bardziej szczęśliwy z każdą z nich. Przyznam, że nie wygrała moja ulubiona postać, ale to ma być wybór protagonisty, a nie widzów.
A zatem:
kliknij: ukryte 1. Miku – dziewczyna zrobiła ogromny progres od outsiderki, po dziewczynę bardziej świadomą swoich możliwości i otaczającego ją świata. Zawdzięcza mnóstwo bohaterowi i siostrom, ale pytanie brzmi dlaczego Uesugi miałby ją pokochać miłością romantyczną? To, że jej pomógł, nie oznacza, że z miejsca ma zostać jej mężem. Przeciwnie, ten związek mógłby sprawić, że dziewczyna wróciłaby do swojej strefy komfortu i całe życie oparła wyłącznie na nim. Tym bardziej, że Uesugi ma również skłonności outsiderskie, więc mogliby się tyko nawzajem nakręcać.
2. Nino – świetnie napisana postać, również wspaniały progres od pierwszego odcinka do finału, ale znów: czy to partnerka dla głównego bohatera? Uesugi nie ma problemu z asertywnością, nie potrzebuje aż tak „silnej, niezależnej kobiety”, natomiast zdecydowanie brakuje mu kogoś, kogo mógłby darzyć zaufaniem. Nino przeskoczyła szybko od wielkiej niechęci do wielkiej miłości. I choć my, widzowie, doskonale wiemy, że to nie do końca było tak, to jednak z perspektywy bohatera (który nie ma dostępu do scenariusza) nie sądzę, by był w stanie jej bezgranicznie zaufać. Poza tym, taki związek na pewno byłby barwny, ale nie wiem, czy dla wiecznie zapracowanego, styranego życiem młodego człowieka perspektywa burzy i naporów to coś, o czym marzy. Inna rzecz (dotycząca też Miku): wybór którejkolwiek z nich mógłby doprowadzić do kolejnego rozłamu i kolejnych kłopotów w rodzinie (zważywszy na napiętą sytuację między tymi siostrami). Nie mówię, że był to czynnik decydujący, ale na pewno nie pomógł.
3. Itsuki – przyznam, jedyna dziewczyna, której nie chciałem w roli małżonki, głównie dlatego, że zapowiadała się na standardową wybrankę tego typu serii. Wycofana, nieufna, najmniej charakterystyczna, mocno zwrócona ku przeszłości, najmniej się narzucająca. W sumie, oglądając ponownie serial, w jej jednej widziałem tylko przyjaciółkę bohatera, żaden materiał na ukochaną (więc zakładałem, że to mógł być ten „fatalny finał”). Cieszę się, że nie wygrała, przeciwnie – jest tą, która ma najmniej problemów z wyborem Uesugiego. W dodatku pojawia się po raz kolejny pytanie: co ona mogłaby wnieść do związku? Nie wiem. Ale tu najmniej dumałem, gdyż nie czułem między nią, a protagonistą żadnej chemii, może coś pominąłem.
4. Ichika – tu z kolei czułem chemii zdecydowanie najwięcej. I to nie w stylu anime, a bardziej francuskiej nowej fali (gdzieś po głowie krążyła mi „Moja noc z Maud”). Jak dla mnie, była najbliżej pierwszego miejsca. Kobieta, która nie do końca chce się odsłonić, jest wyzwaniem emocjonalnym dla głównego bohatera, a w związku to bez wątpienia „trudny przeciwnik” (w dobrym znaczeniu tego słowa). Jednocześnie odpowiedzialna, choć czasem idąca na skróty. Mogliby się od siebie sporo nauczyć. Jednak tu wina leży po stronie samej bohaterki, która najpierw nie korzysta z nadążającej się okazji (wyjazd zimowy w pierwszym sezonie), potem miesza w głowach sióstr i bohatera, by przystąpić z opóźnieniem do gry, kierując się najbardziej nieetycznymi środkami. Uesugi mógł nie do końca rozumieć co się dzieje, ale jako człowiek z trudną historią, stąpający po nieznanym sobie gruncie, mógł również stracić do niej zaufanie, przynajmniej stopniu około romantycznym. Jako prosty (ale niegłupi) chłopak mógł też być zmęczony jej niepewnością. Zastanawiam się również (choć nie było to zasygnalizowane), czy Uesugi nie bałby się, że stałbym się „starszym bratem” dla pozostałych sióstr, bo sprawia wrażenia człowieka, którego już trochę męczy kierowanie życiem innych.
5. No i zostaje Yotsuba. Przyznaję, byłem zaskoczony finałem, jednak po obejrzeniu serialu jeszcze raz i tego co pojawiło się w filmie, wybór ten ma chyba najwięcej sensu. Co robi Yotsuba przez dwa sezony? Najrzadziej sabotuje pierwsze zajęcia, pomaga Fuutarou, pierwsza wyznaje mu miłość (potem dodaje, że to żart, ale nie bez powodu najpierw ona, a po jakimś czasie inni powtarzają, że „Yotsuba nie umie kłamać”). I, co ją wyróżnia na tle pozostałej czwórki, Yotsuba chce, żeby Uesugi był lepszym człowiekiem, niekoniecznie tylko dla sióstr. Kiedy pozostała czwórka albo potrzebuje pomocy, albo pomaga bohaterowi w relacjach owego sześciokąta, Yotsuba wspiera go w tym, czego sam nie umie osiągnąć. Fuutaro nie potrzebuje kliknij: ukryte asertywności Nino, determinacji Miku, dbania o potrzeby rodziny w wykonaniu Ichiki, czy parcia do nauki w wykonaniu Itsuki – z tym sam sobie radzi. Nie, on potrzebuje kogoś, kto wyciągnie go do ludzi. Patrząc z tej perspektywy, to tak naprawdę nie Nino, a Yotsuba była „rozpędzoną lokomotywą” drugiej połowy drugiego sezonu: dzięki niej zostaje przewodniczącym i to dzięki niej Fuutarou może spokojnie pojechać do Kioto z kolegami, by na chwilę oderwać się od tej pokręconej rodzinki. Yotsuba jako jedyna myśli o tym, że Fuutarou ma prawo spokojnie żyć jako członek społeczności, a nie dodatek do rodziny Nakano. I to właśnie ten element (a nie fakt, że znali się w dzieciństwie) zadecydował o takim, a nie innym zakończeniu.
Z perspektywy samego serialu, kluczowy wydaje się dzień, gdy zabiera Yotsubę na poszukiwania prezentu. Moment, w którym zaczynają się wydurniać na huśtawkach jest tak naprawdę pierwszym, w którym Fuutarou dobrze się bawi bez myślenia o tym, co ludzie powiedzą albo jak popatrzą na to pozostałe siostry. Wybrał kogoś, kto dał mu wsparcie tam gdzie go potrzebował i nawet nie prosił o nic w zamian. Ponownie: jeśli popatrzymy na to z perspektywy gościa, który całe swoje życie podporządkował pracy, który miał wyraźne problemy w relacjach społecznych, który raczej nie potrzebował partnerki dla której musiałby być wiecznym ojcem/partnera z którym będzie walczył o dominację w związku/nauczycielem, to moim zdaniem wszystko działa. Wybrał kogoś, kto będzie dla niego może nieco wymagającym opieki, ale jednak wciąż równorzędnym partnerem do przejścia przez świat.
Oczywiście, nie zmienia to faktu, że pewne rzeczy można było zrobić lepiej: kliknij: ukryte faktycznie, mogłaby pojawić się jedna lub dwie wskazówki więcej (dość niejasno pokazano to, że to Yotsuba poprosiła Itsuki o przebranie się za dawną miłość bohatera) i zabolał mnie ten haremówkowy ślub, gdzie panie niby dojrzały i poszły swoją drogą, ale dalej są zapatrzone w głównego bohatera jak ciele na malowane wrota. Eh… Pewne rzeczy z przeszłości Yotsuby też mogły pojawić się wcześniej. Z drugiej strony, nie wspomniałem o wielu innych, fajnych drobiazgach, jak choćby o nauce narciarstwa (ponownie – coś, co może pomóc w wyjściu do ludzi), czy dość istotnej scenie na diabelskim młynie. Tak czy siak, choć całość jest wciąż obciążona grzechami niezbyt poważnej szkolnej serii, to zaskakująco dobrze się bawiłem i zdecydowanie polecam, nie tylko fanom haremówek (i pisze to osoba, która nie lubi tego gatunku).
Jak ktoś dotarł aż tu, to bardzo mi miło, chętnie posłucham, co ewentualnie zrobiłem nie tak. Pamiętajcie, że to tylko opinia i moje obserwacje, macie pełne prawo do odmiennego zdania :)
Jiri50
1.12.2022 04:35 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Witam, czapka z głowy! Bardzo ciekawa analiza. Wykonanie jej wymaga jednak przyjęcia pewnego założenia. A mianowicie takiego, iż autor serii chce zakończeniem przekazać nam jakiś morał, czegoś nas nauczyć i do czegoś przekonać. A nie jedynie zamigać ładnymi twarzyczkami, ciałkami oraz sprawnie poprowadzić zagmatwaną historyjkę. Tak abyśmy niecierpliwie czekali na finał „z którą to on w końcu?”. Te jakieś plebiscyty w trakcie itd. Ciekawe czy to był tylko chwyt marketingowy czy miało realny wpływ na fabułę. Bo jeśli miało to chyba ten, że autor celowo wybrał najmniej spodziewaną przez widzów opcję. Jednym słowem kolejna wydmuszka napompowana przez dział marketingu? Czy też gdzieś tam tkwi jakaś prawda o życiu którą chce nam przekazać autor. Cóż wydaje się, że twórcy tyle zaangażowania i serca wpakowali w postaci tej 5, że chyba nie zrobili by im tego, nie nadając w końcu jakiegoś realnego głębszego znaczenia. Ale może to (nie tylko moje jak widać) chciejstwo uwiedzionego widza. To naturalny odruch, chciało by się aby to coś ładnego nie było pustakiem jak blondi z szowinistycznych dowcipów.
Stary widz
1.12.2022 22:44 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Witam,
„A nie jedynie zamigać ładnymi twarzyczkami, ciałkami oraz sprawnie poprowadzić zagmatwaną historyjkę.” – tak, przyznam, że mi również ten argument gdzieś kołatał po głowie.
Wydaję mi się, że jednak całość jest zrobiona trochę za dobrze, byśmy skończyli z przysłowiowym „niczym”.
O ile gatunek haremówek jest mi obcy, to jeśli dobrze rozumiem założenia tego typu serii, kluczowym element fabularny opiera się na odpowiedniej ilości atrakcyjnych kobiet zainteresowanych protagonistą. A ów wybranek powinien być albo maksymalnie bezpłciowy, albo jak najbardziej przeciętny (tak by widz mógł się z nim utożsamiać i przeżywać katharsis). Ponadto, albo powinien być niezdolny do podjęcia ostatecznej decyzji, albo (z powodu dziwnych okoliczności kulturowych) móc związać się z nimi wszystkimi.„Go‑Toubun” szczęśliwie wyłamuje się z tego schematu na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, o ile Panie są napisane ciekawie, to jeszcze ciekawiej prezentuje się główny bohater, który zdecydowanie nie jest przeciętny. Nie jestem kobietą, a tym bardziej Japonką, ale jak na moje oko wygląda na kogoś, kto może być popularny wśród koleżanek: inteligentny, pracowity, przedsiębiorczy, charakterny, a jednocześnie opiekuńczy dla bliskich. Do tego ma swoje wady, które czynią go bardziej ludzkim.
Po drugie, uniknięto zachowania stutusu quo, i potraktowano to całkiem serio (może nie licząc tego głupiego zakończenia, kliknij: ukryte kiedy to pozostałe cztery panny wciąż nie mogą zapomnieć „o tej licealnej miłości”) i fakt, że bohater dokonuje tego, bądź innego wyboru. Do tego kierując się pobudkami, z którymi możemy się nie zgadzać, ale pasują do jego osobowości.
Zastanawiałem się też, jak traktować te wszystkie tropy. Popatrzyłem sobie jeszcze raz na odcinek pierwszy i, w sumie już tam widać kliknij: ukryte istotną rolę Yotsuby. Zaczynając od tego, że jako jedyna nie zraża się do Uesugiego, kończąc na epizodzie w mieszkaniu, kiedy próbuje mu pomóc nakłonić do nauki pozostałą czwórkę. I jasne, można to optymistyczne nastawienie potraktować jako chęć odkupienia win w oczach sióstr, bo to z jej powodu musiały się przenieść. Z drugiej strony, następne epizody tylko piętrzą te „zdobywane punkty”, choć zdobywane są raczej dyskretnie. W poprzednim komentarzu nie wspomniałem nawet o ich rozmowie w autobusie z wycieczki po Kioto. W sumie z nikim innym Uesugi nie miał tak poważnej rozmowy w finale II sezonu. Tam znów rozmawiali o uczuciach i trudnych decyzjach, a nie o poszczególnych animozjach między siostrami.
No i właśnie, zauważyłem jeszcze coś. Co do komentarza kliknij: ukryte „Bo jeśli miało to chyba ten, że autor celowo wybrał najmniej spodziewaną przez widzów opcję.” – to mam tu skojarzenia nie tyle ze szkolnymi historiami z anime, ile z kryminałami Agathy Christie. Przy drugim seansie miałem coś takiego jak przy ponownej lekturze dobrej ksiązki‑łamigłówki (na zasadzie „Aaaa, to stąd mogliśmy wiedzieć, że Pan X faktycznie był na kolacji u wuja”) – nawet jak już znałem rozwiązanie, to fajnie było zapoznać się jeszcze raz z całym procesem budowania głównej intrygi i wszelkich zasłon dymnych. kliknij: ukryte Tu zresztą też wygrywa ta „najmniej podejrzana”. I jak obejrzałem całość drugi raz, to moim zdaniem historia ma sens, nawet jeśli nie rozgryzłem łamigłówki. Może faktycznie autor celowo mylił nam tropy, ale byśmy próbowali sami znaleźć wskazówki, jak w dobrej zagadce?
A może po prostu staram się dobrze myśleć o artystach, którzy dostarczają dzieło solidnej jakości? Jeżeli postacie działają, reżyseria poszczególnych scen działa, aktorzy działają, to może warto zaufać autorowi i założyć, że zakończenie też mogło być przemyślane? Nawet jeśli to dzieło obarczone kilkoma grzechami pierworodnymi tego gatunku.
Tym optymistycznym akcentem serdecznie pozdrawiam :)
Stary widz
1.12.2022 22:50 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
PS – zapomniałem o jednym, ważnym drobiazgu: nawet jeśli ktoś uzna, że nie mam racji (co jest oczywiście bardzo możliwe, wszak jesteśmy tylko ludźmi i nie twierdzę, że mam monopol na prawdy objawione), to jedna rzecz wciąż mnie zastanawia. Czy skoro decyzję bohatera można w mniej lub bardziej logiczny sposób wyjaśnić, to czy owo zakończenie naprawdę zasługuje na aż tak złą reputację?
Jiri50
2.12.2022 00:29 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Jak rozumiem zakończenie 3 serii anime mamy na myśli? Ja skończyłem na 2 – z przekonaniem o Itsuki.
Zbieram mangę, wg. mnie warto. Jest czas na delektowanie się drobiazgami.
Wybór niby jest zaskakujący a przecież oczywisty. Na tyle na ile poznaliśmy głównego bohatera to postawiony wobec zagadek uczuciowych pewnie coś poczytał. Pewno nie poszedł na łatwiznę i sięgnął do klasyki. A co tam mamy? Nie pamiętam czy to u dziadka Owidiusza czy u babci Kamasutry pojawiły się następujące porady. Chcesz wiedzieć czy kocha – patrz jak odnosi się do twoich bliskich. Masz pod ręką życzliwą bezstronną kobietę. Zapytaj ją o zdanie.
No i pojawia się Raiha. Co prawda Itsuki wbiła mu na chatę, aby pomieszkać razem. Lepiej zrozumieć Uesugiego i sprawdzić czy radę w razie czego tak żyć. Ale to ta czwarta skradła serduszko małej.
Wiesz co bracie Ichika, Nino i Miku urządzają o ciebie jakiś dziki konkurs. Coś mi to za bardzo przypomina kłótnię i rywalizację o nową zabawkę. Kto pierwszy ma się nią bawić. Średnio to dojrzałe, a mocno niemądre. Itsuki w to się nie bawi, ale jakiż ona ma charakterek i ego. No wy ciągle będziecie się kłócić. Drogi bracie! Wybór jest tylko jeden. Nawet w źródłach powiedziała mi, że chciała by sfałszować zapisy rodzinne abym była jej siostrą. A to można załatwić bez fałszowanie czegokolwiek ;-)))
A tak na serio to chyba dziewczyna ma najwięcej tego co określają inteligencją emocjonalną i dlatego jest najlepszym wyborem dla faceta! I to jest być może ten zaginiony morał w tej przeuroczej opowieści.
Stary widz
2.12.2022 10:26 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Tak, jestem po dwóch sezonach i filmie, który zamyka całość (notabene długim filmie, trwa ponad 2 godziny) – mam nadzieję, że niczego nie zaspoilerowałem. Nie mogłem napisać pod filmem, bo na tanuki nie zrobili jeszcze ogryzka :) Choć nie czytałem mangi, to słyszałem, że całość jest w miarę wierną adaptacją. Może się wezmę za czytanie, choć jak patrzę na ilość książek, które jeszcze na mnie czekają i ilość obowiązków zawodowych…
W sumie faktycznie, nie uwzględniłem w tym wszystkim siostry, a to istotna postać z drugiego planu.
Tekst Raihy piękny :) Jeśli to Pański autorski, to gratuluję, mógłby spokojnie znaleźć się na kartach mangi :) (choć może bardziej jako półpoważna dygresja niż element głównej historii).
Tak, to bardzo optymistyczny wniosek na koniec, cieszę się, że nie tylko ja to widzę :)
Pozdrawiam!
Łowca czarownic
2.12.2022 00:38 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Problem polega na tym ,że bohater okazał się miałki w swoim rozwoju i antypatyczności. Fatalne to jednak jest pod względem jak dziewczyny które miały wiele zalet nie miały zwyczajnie końcówki jaka im się należała. Cała nauka okazała się nieprzydatna poza może kliknij: ukryte Itsuki Bo co też takiego osiągnęły dzięki nauce? Sztuka dla sztuki a wybrane ścieżki nie wymagały wykształcenia. Wybór jest tej jednej z dwóch które nie przejawiały realnego zainteresowania a dodatkowo jeszcze takiej między którą nie było chemii. Zgodzę się jednak, że wybór kliknij: ukryte najmłodszej byłby chyba jeszcze gorszy Na koleżankę świetnie ale na żonę czy kochankę to się absolutnie na nadaje ta wybrana. Wybrał kliknij: ukryte najprostszą i zależną a nie partnerkę. A jakby nie kliknij: ukryte Ichika to nawet na to by się nie zdobył aby wybrać.
Którakolwiek poza nauczycielką byłaby akceptowalnym wyborem i zrozumiałbym. Wybrano jednak fatalnie. Podobno pod wpływem żony mangaki. Sam obstawiałem jednak zaskoczenie i kliknij: ukryte ja chętnie widziałbym Ichikę Zależało jej bardzo no ale dziwne pomysły to storpedowały.
Jiri50
2.12.2022 10:32 Re: Porady kobiet
Ok. Wychodzi na moje. Czyli ten mangaka to jednak naprawdę mądry facet jest. Słucha się żony, a to też nie głupia kobieta jest. ;-))))))
Co do wyborów każdy robi co chce. Cytując klasyka z pracy „Ja to głupi fiut jestem. Człowiek to jednak powinien uczyć się na nie swoich błędach. A mi dojście do tego, że najważniejsze jest aby kobieta była uczciwa i dobra aż 2 rozwody zajęło. A to nie są tanie sprawy zarówno materialnie jak i emocjonalnie.” ;-))))
Radzę pójść za tą radą i uwierzyć na słowo – kobieta chętnie stosująca oszustwo i manipulację to nie jest dobry wybór na partnerkę życiową. Oczywiście w to, że pewne prawdy życiowe są takie proste, aż trudno jest uwierzyć. Stąd tyle osób „musi” stanąć na te grabie aby celny cios trzonka, którego oczywiście się nie spodziewali oświecił ich w tej sprawie. ;-))))
Stary widz
2.12.2022 11:55 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Szczerze mówiąc, oglądając jeszcze raz całość, to uważam, że bohater zrobił spory progres. Słuchanie jego niezręcznych tekstów z pierwszych odcinków, kiedy próbuje być „miłym gościem” to jeden wielki festiwal żenady (i jest to zabieg celowy, jak w „Pali się moja panno” Formana albo, szukając odpowiednika w anime, w pierwszej połowie pierwszego epizodu „Wojen pokojówek z Akiby”). W pierwszym odcinku, siedząc w stołówce, słyszy nawet kąśliwe uwagi, że w końcu ktoś się łaskawie do niego odezwał. Kończy jako lubiany przewodniczący klasy, ma kumpli i zdecydowanie nabrał ogłady w relacjach z otoczeniem. Jedyne czego mi trochę zabrakło, to mógł szybciej zrozumieć, jakie stosować metody nauczania (typu „zakuwanie wieczność nie zawsze jest efektywne”).
Czy jest antypatyczny? Nie powiedziałbym. Owszem, w relacjach z dziewczynami bywa oschły, ale jak dla mnie działa tu kazus bycia korepetytorem. Może przemawiają przeze mnie własne studenckie doświadczenia (gdzie pomagałem kumplom i koleżankom w nauce), ale wiem, że jak na takich zajęciach robi się za „miło”, to temat nauki odlatuje na czwarty plan i zwykle nic z tego nie ma (tu zresztą ten motyw też przemyka). A Uesugi doskonale wie, że za co mu płacą. Jasne, mógłby zgrabniej rozdzielać pracę i życie osobiste, ale mam dość dystansu do siebie samego z przeszłości, by pamiętać, że i oni mają swoje ograniczenia.
Jeszcze jeden drobiazg – rzadko jest tak, że ludzie, którzy musieli sobie wyrąbać drogę na szczyt są jednocześnie mili i nienagannie wychowani. Nie musimy lubić bohatera, ale moim zdaniem jego zachowanie jest jak najbardziej uzasadnione przez całą serię. Zresztą nikt nie zmienia się całkowicie, przynajmniej nie bez terapii szokowej.
„Fatalne to jednak jest pod względem jak dziewczyny które miały wiele zalet nie miały zwyczajnie końcówki jaka im się należała.” – fakt, tu pełna zgoda, zresztą pisałem o tym dwa razy kliknij: ukryte tu mam żal, że autor nie wyszedł z butów haremówek i ciągle musimy obserwować jak już dorosłe kobiety wzdychają do bohatera, zamiast mieć własne, poukładane życie
„Bo co też takiego osiągnęły dzięki nauce? Sztuka dla sztuki a wybrane ścieżki nie wymagały wykształcenia.” – tu się nie do końca zgodzę, ale trochę wchodzimy w kwestie około ideologiczne. Zawsze uważałem, że warto się uczyć, bo warto pracować nad sobą i być zwyczajnie lepszym, bardziej świadomym życia człowiekiem. Praca nad sobą nie musi dawać rynkowo wymiernych korzyści, tylko uszlachetnić duszę. I to w tym serialu widać – kliknij: ukryte dziewczyny mogłyby w ten, czy inny sposób prześlizgnąć się do innych klas. Tylko jakby się to dla nich skończyło? Miku dalej siedziałaby w czterech ścianach? Nino trzymałaby całość w ryzach niczym najbardziej toksyczna matka? Ichika wciąż brałaby na siebie za dużo, nie widząc szans na artystyczny rozwój? A jest to istotne pytanie, jak popatrzymy na kraj pochodzenia tej serii. Wszak w Japonii samorozwój jest jedną z ważniejszych cnót.
No fakt, na pewno wybrał kliknij: ukryte „najprostszą” dziewczynę (choć, cytując za Pratchettem, prosty nie znaczy „głupi”), ale czy zależną? Oglądając ponownie serial (i znając zakończenie) zadziwia mnie jak aktywnie Yotsuba wspierała głównego bohatera. Zresztą, jak napisał użytkownik Jiri50, Uesugi nawet przez moment nie zdradza, że w relacjach damsko‑męskich lubi złożone gierki i wolałby kobietę, która zwyczajnie będzie go wspierać. Zwłaszcza, że jemu na inteligencji emocjonalnej zbywa, czego nie można powiedzieć o Yotsubie.
kliknij: ukryte Szczerze mówiąc, gdybym nie wiedział, że jest takie ogólne rozczarowanie, to też obstawiałem Ichikę. Mam nadzieję, że jednak finał był zaplanowany przez autora mangi od początku, bo trochę bym się rozczarował :) Natomiast fakt, jeśli doszło w pewnym momencie do zmian, to faktycznie, do końca drugiego sezonu Ichika była jedną z najbardziej prawdopodobnych opcji. By jednak do tego doszło, zabrakło na ostatniej prostej takiej dorosłej, poważnej rozmowy, gdzie obie strony wreszcie zrzucają maski i wyjaśniają sobie kilka spraw. I zgadzam się, taki związek jak najbardziej miałby przyszłość: jest między nimi mnóstwo chemii, są na tyle podobni, by się zrozumieć (pracowici, biorą na siebie za dużo, mają apetyt na życie) i są na tyle różni, by stanowić dla siebie wyzwanie. Ale jak mówiłem – bez takiej rozmowy nie dziwię się, że bohater postąpił tak, a nie inaczej.
Pozdrawiam
Jiri50
2.12.2022 12:46 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
No nie mogę: „mam żal, że autor nie wyszedł z butów haremówek i ciągle musimy obserwować jak już dorosłe kobiety wzdychają do bohatera, zamiast mieć własne, poukładane życie”. Dajcie trochę czasu autorowi. Niech się ogarnie, odetchnie i zregeneruje! Naprawdę sądzicie, że taki kąseczek jak przygody młodej pary wspierającej swoje siostry w ułożeniu sobie życia po prostu tak przepadną bez echa? Jak nie autor to środowisko pewno samo dopisze ciąg dalszy (z relacją z nocy poślubnej na tych portalach włącznie ;-)))). Osobiście jednak wolałbym aby autor to popełnił. Nie można mu odmówić sporego talentu. Mnie tam dręczy Miku. Budzi jakieś takie bardzo mieszane uczucia. Mam do niej słabość a jednocześnie jakoś nie lubię. Nie potrafię tego zwerbalizować.
Pięcioraczki?
2.12.2022 21:36
Cała tutaj wymiana zdań była dla mnie bardzo interesująca, a momentami rozbawiła mnie do łez.
Skusiłam się po niej na oglądanie pierwszego sezonu. Miałam nadzieję, że seans będzie równie udany, co czytanie powyższych komentarzy. Ale odpadłam po ledwie dwóch odcinkach.
Może to jest komedia, może niektóre postacie możnaby uznać za sympatyczne, ale… dużo jest tych „ale”
Główny bohater zrobił na mnie antypatyczne wrażenie. Do niego w komplecie pięć razy sklonowane postacie żeńskie o tylko nieco innym wyglądzie i nieco innym charakterze. Jednak najsmutniejsze, że twórca zrobił z nich kompletne (jak dla mnie)... idiotki. Z góry przepraszam tych, którzy upatrzyli je na swoje waifu. Na mnie nie robią wrażenia realnych osób, tylko kolejnych laleczek do kolekcji.
Do tego dorzucono sporo fanserwisu i typowe gagi w stylu chłopak wpada nosem w biust dziewczyny.
Dla mnie meh.
Zresztą, co się sprawdza w typowych ecchi haremikach, to niekoniecznie jest zaletą (według mnie) w serii szkolno obyczajowej. Nawet, gdy jest ona komedią.
Nie wiem tylko, czy to twórca tak rozpisał, czy ekipa produkcyjna zrobiła z tego tak czystą komercję.
Może kiedyś, gdy już obejrzę wszystkie szkolne komedie wrócę do tej i spojrzę na nią „łaskawszym okiem” ;)
Jiri50
3.12.2022 05:31
Cóż więcej można powiedzieć. Sprawa się rypła! Tak jest! Jesteśmy otaku fanami sypiającymi z latexowymi podobiznami naszych wifu! I realnego świata poza nimi nie widzimy. A tego o czym piszemy zupełnie tam nie ma. Tak tylko dla picu sobie udajemy aby jakoś usprawiedliwić te latexy. Niestety nie możemy polecić jakiegoś dobrego odwróconego haremu. Ale w razie czego znamy fajne sklepy gdzie można zakupić sobie gumowego chłopaka! Akurat black friday nają, jest pół ceny i z rabatem. Ja tam Miku sobie dokupiłem, no nie wiem czy zazdrości z tego nie będzie! Eeech moja obecna waifu tak się zestresowała, że muszę ją dziś zabrać na spacer do wylkanizatora. No cios w serducho okrutny!
Ahaha, ale śmieszne
3.12.2022 08:13
Jiri50 napisał(a):
Tak jest! Jesteśmy otaku fanami sypiającymi z latexowymi podobiznami naszych wifu! I realnego świata poza nimi nie widzimy. A tego o czym piszemy zupełnie tam nie ma. Tak tylko dla picu sobie udajemy aby jakoś usprawiedliwić te latexy
Hmm, ja się w moim komciu nikogo o preferencje nie pytałam, ale w sumie to jest nieźle pomyślane.
Taka Miku jako żona będzie dobra (nie wnikam do czego), będzie uczciwa (no chyba, że jest współlokator), nie gada, nie myśli samodzielnie, a do tego mało kosztuje ;)
A jakby iść tym tropem dalej, to wszystkie pięcioraczki można kupić i raj za życia, jak malowany. XD
A tak na serio
3.12.2022 08:44
Jiri50 napisał(a):
Bardzo ciekawa analiza. Wykonanie jej wymaga jednak przyjęcia pewnego założenia. A mianowicie takiego, iż autor serii chce zakończeniem przekazać nam jakiś morał, czegoś nas nauczyć i do czegoś przekonać. A nie jedynie zamigać ładnymi twarzyczkami, ciałkami oraz sprawnie poprowadzić zagmatwaną historyjkę.
Z mojej strony, przynajmniej przez te dwa pierwsze odcinki takie dokładnie robiło to wrażenie.
A pozbawianie postaci „szarych komórek” ujdzie jak dla mnie tylko w absurdalnie przerysowanych komediach. I dotyczy to wszelkich bohaterów. Albo strawne jest dla mnie w małych dawkach, np jedna, maksymalnie dwie postacie.
Rozumiem, że główny bohater miał określone potrzeby finansowe i stąd była jego początkowa motywacja i chęć nauczania, ale to jak twórcy zaprezentowali dziewczyny na początku trochę mnie zmierziło.
Zresztą, moje rozczarowanie mogło być efektem wyżej postawionej postaciom poprzeczki. Z powodu powyższych komentarzy do serii.
Jeżeli potem wszyscy (cała szóstka) mają progres, to dobrze. Jednak typowo komercyjny sposób realizacji pierwszego sezonu zniechęcił mnie do dalszego seansu.
Stary widz
3.12.2022 10:51 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Jeden dzień poza internetami i człowiek już tyle traci :)
Wiem, że podobno „tylko winny się tłumaczy” (notabene, jedno z durniejszych powiedzonek z naszego pięknego kraju), chciałem tylko nieśmiało zaznaczyć, że od samego początku piszę, że serii lepiej by zrobiło zrzucenie z siebie tych typowych haremówkowych naleciałości. Może powinienem był wytłumaczyć, o co mi chodzi: tak, fajnie by było, gdyby Panie nie wyglądały jak skrzyżowanie amerykańskich nastolatek z latynoskimi modelkami, tak, dowcipy około bieliźniane można było sobie darować, podobnie jak wspomniane zakończenie, kliknij: ukryte gdzie dziewoje nie mogą zapomnieć o miłości do głównego bohatera, nawet w dniu jego ślubu. Tym bardziej, że nie sądzę, by mangaka chciał kontynuować tę serię jakimś spin‑offem, zważywszy na reakcje fanów.
Z drugiej strony, gdy pogodziłem się z tymi założeniami (i wiedząc, że to nie kino Bergmana czy zbiór renesansowych madrygałów, a komercyjna seria młodzieżowa) zaciekawiło mnie jak się to dalej potoczy. I zaskoczyło mnie, że bohaterowie robią tak ładny progres i rozwijają się bardzo nieliniowo. Podoba mi się też to, że akcja idzie stosunkowo wolno – całość kończy się na trzecim roku, więc pewne rzeczy nie rozwijają się z dnia na dzień (przyznaję, to jedna z rzeczy do których mam ogromną słabość: strasznie lubię, kiedy widać, że upływ czasu ma wpływ na zachowanie bohaterów). Niektóre sceny są świetnie napisane/wyreżyserowane: jest tu być może moje ulubione wyznanie miłosne, a przynajmniej jakie widziałem w szkolnej serii, jest kilka ciekawych pomysłów na przebieranki sióstr (tzn. gdy jedna podszywa się pod drugą) i parę ciekawych rozwiązań, które są pokazywane bez zbędnych ekspozycji. Jednocześnie wybór bohatera jest bardzo poza kliszą szkolnej dramy i zgadza się z tym co widzimy przez 24 odcinki i film pełnometrażowy.
Ale żeby nie było – to nie jest seria, którą mam zamiar nie wiadomo jak bronić. Całości dałem 7/10, co u mnie oznacza „fajną, udaną rozrywkę”, a nie arcydzieło, które będzie mi się śnić po nocach :D Z drugiej strony – nie wiem, czy coś z tego gatunku ma u mnie podobnie wysoką notę (ale to raczej świadczy o samym gatunku). Może dlatego musiałem przelać na forum swoje spostrzeżenia, rzadko się zdarza znaleźć serię z tak mało ambitnego gatunku z kilkoma tak ambitnymi rozwiązaniami.
Pozdrawiam serdecznie,
PS – aha, jeszcze widzę, że Jiri50 pisał o Miku. Jeśli o mnie chodzi, to w pewien sposób rozumiem te mieszane uczucia. kliknij: ukryte Ta dziewczyna mnóstwo przeszła i zaczyna historię jako jeden wielki kłębek nerwów. Z tego powodu Uesugi jej współczuje, ale chyba wie, że bardziej niż „męskiego ramienia do oparcia” Miku potrzebuje pomocy psychologa. Przez dwa sezony dziewczyna opiera cały swój progres wyłącznie na Uesugim, co na pewno ich zbliżyło (i, jak podejrzewam, mogło ująć niejednego widza). Z drugiej strony, wracając do moich pierwszych wpisów, czy Uesugi potrzebuje kobiety, która będzie go permanentnie potrzebować? Moim zdaniem szuka kogoś, dla kogo będzie bardziej partnerem niż opiekunem, a ta relacja miejscami tak wygląda. Czuje do niej żal, ale tak naprawdę najlepsze co mógł zrobić, to pokazać jej, że poza nim i siostrami są jeszcze inni ludzie na tej planecie.
Jiri50
3.12.2022 13:24 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Dzięki, mnie też Miku rozczuliła i obudziła uczucia opiekuńcze ta jej niezaradność, aż woła – „wesprzyj”. Ok ale zaraz ta biedulka mówi bohaterowi – spadaj bo jeśli nie znasz historii epoki wojowników to dla mnie jesteś niczym. Trochę to nie fajne. Wygląda to na powszechną ostatnio postawę tj. wymagania wobec siebie takie malutkie, ale wobec innych kosmiczne. Hmm znam parę osób które doskonale żyją dzięki „biednej bezradności”. Technika miękkiego brzuszka – wzbudzenie współczucia i jechanie na wspomagających jeleniach. Wsparcia to ona zbyt dużego nie zaoferowała a w sumie mogła. Gdzieś blisko się ta postać tych rejonów trzyma.
Uesugi – ten odrażający typ! Sorki . . . czy ktoś zwrócił uwagę na ten ryż bez mięsa? Czemu jest wyizolowany z otoczenia? To chyba szkoła dla ludzi z kasą. Średnio tam pasuje – pewno stypendium za wyniki pozwala mu się tam uczyć. Ale na mięsko już nie starcza. Trzeba dorabiać, no trudno w tej sytuacji być duszą towarzystwa. Temat samotnego rodzicielstwa w Japonii to . . nie jest ciekawy temat. Wystarczy poczytać. Takie dzieciaki mają pod górkę i to nie tylko materialnie. Koe no Katachi się kłania. Polecam mangę ale film też zacny. Ostrzegam oglądający ryzykuje rozpad emocjonalny, trochę czasu trzeba mieć aby się poskładać. Jak na czysto „komercyjny” produkt to dosyć ciekawie skonstruowano amanta, nieprawdaż?
Wielbicielom Nino chciałbym przypomnieć, że w jednej z wersji tej historii mamy dramat sądowy z nią w roli głównej. Gdzie sędzia zadaje jej pytanie – „A więc podała mu pani pigułkę gwałtu. A on się po niej nie obudził? I mamy uwierzyć, że to był żart?”. ;-)) To tak na marginesie winy i tłumaczenia . .
Chmm Miku jednak zwróciłem. Bo mi Yotsuba oklapła. Nawet wulkanizator nic nie poradził. Ten jej wrodzony optymizm też nie wytrzymał takiego układu. A tak w ogóle, to czy zdrowy normalny facet jest w stanie znieść budzenie się obok kobiety wiecznie uśmiechniętej, zawsze tryskającej optymizmem, dobrej, uczciwej i do tego obdarzonej dużą dozą inteligencji emocjonalnej? Toż to prawdziwy dramat i horror! Czemu fani dali jaskrawy wyraz! Jak żyć panie premierze!
Faceci jak wiadomo uwielbiają zołzy. Ci którzy zdają sobie sprawę z tego, że nie są w stanie sprostać temu nakazowi tak jak np. ja. Wybierają silikonową wifu której zalety koleżanka wyliczyła powyżej.
Tak mi też się zdaje, że jak się oskrobie tę warstwę różowego lukru to pozostanie sporo fajnego materiały nad którym można sobie snuć różne ciekawe psie przemyślenia.
Jiri50
3.12.2022 14:44 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Cóż można dodać do Twojego ostatniego wpisu. Lepiej bym tego nie wyraził. I jadąc omszałym klasykiem ;-) Reszta jest milczeniem.
Zbiera się na mikołajki – przejmujecie obowiązki domowe. Mamę przed kompa pod przymusem obejrzenia 4 odcinków. Chyba doceni, a raczej już na pewno przestanie suszyć głowę o „mongolskie bajki”. Hmm a może faktycznie to bardziej dla facetów jest?
Stary widz
3.12.2022 16:03 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Nie znałem „techniki miękkiego brzuszka” – ciekawa rzecz, aż trochę poczytałem na ten temat, dziękuję. W świecie mniej wyidealizowanym (czyli naszym), postacie stosujące takie techniki istnieją, niestety. I tak, Miku miewa swoje humory (w ogóle w pierwszym odcinku bezczelnie oskarża Uesugiego o kradzież kurtki, no ja Was proszę…), ale to w sumie fajne potwierdzenie tego, że ci nieśmiali i zamknięci w sobie niekoniecznie przy bliższym poznaniu muszą jawić się jako wcielenie cnót wszelakich (a umysł ludzki ma skłonność do takiego szufladkowania).
W sumie też się zastanawiałem, czy Nino zdaje sobie sprawę z tego, że za to co odwaliła w pierwszym odcinku grozi jej poprawczak :D
Tak, licealiści w Japonii nie mają lekko, ci z niekompletnych i biedniejszych rodzin to już w ogóle mają pod górkę… Znam „Koe no katachi”, faktycznie dobry film.
Rodzinie jednak polecałbym coś ze studia Ghibli :) Albo „Mushishi” (z tych ambitniejszych rzeczy), albo „Kowboja Bebopa” lub „Sakamichi no Apollon”. Ta seria mogłaby doprowadzić do kilku dziwnych pytań, zwłaszcza jeśli jest Pan w wieku szkolno‑studenckim :D
Pozdrawiam
Jiri50
3.12.2022 19:13 Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Dwa tytuły miałem już namierzone. Kowboja sobie przewącham. Filmu nie ma, ale z mang Yotsuba wymiata. Nie wydaje mi się aby to był przypadek . . .chyba pewnego rodzaju hołd złożony przez autora pięcioraczków. Prostota i optymizm w czystej postaci jak u bohaterki. Wieku bynajmniej nie ukrywam ;-) Myślę, że temat tej serii rozebraliśmy na części pierwsze na tyle na ile zasługiwała. Cóż morał jak go odczytuję stary jak Miecio Fogg i mumie egipskie – od Braci Grimm przez Andersena bohaterowie wybierali dobre kobiety i żyli dzięki temu długo i szczęśliwie. Czego wszystkim czytającym serdecznie życzę!
A
MrParumiV18
26.03.2021 23:03 Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Nie za bardzo rozumiem zabieg z wyciszaniem dialogów na koniec. Przecież już po kolorze włosów widać kto to jest i nie trzeba znać pierwowzoru lub czytać spoilerów aby to wywnioskować. No chyba, że jakieś czary mary się tutaj rodzą. Tak czy siak dziwne podwójnie, że zapowiedziano kontynuację, a już w tym momencie sami twórcy spoilerują finał historii. Trochę szkoda, miałem cichą nadzieję, że zdecydują się na oryginalne, czyli inne niż w mandze, zakończenie. Trudno się mówi… Mimo wszystko bawiłem się naprawdę dobrze przy tym sezonie, dla mnie tak samo udany jak pierwszy i czekam na ciąg dalszy, nawet jak finał słaby.
Nikodemsky
26.03.2021 23:26 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Przecież już po kolorze włosów widać kto to jest i nie trzeba znać pierwowzoru lub czytać spoilerów aby to wywnioskować.
Nie wiesz jak bardzo nie masz pojęcia, jaką osobą jest autor mangi :D
Proponuję się uzbroić w cierpliwość do czasu wyjścia kontynuacji i nie traktować tego co pokazywali, jak czarno‑na‑białym :)
MrParumiV18
26.03.2021 23:54 Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky
No fakt, nie mam pojęcia, ale to wiem. :P
Mam rozumieć, że podpucha?
Nikodemsky
27.03.2021 16:25 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky
Hai, Negi to jest troll okrutny :>
Łowca czarownic
27.03.2021 14:29 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Oryginalne zakończenie ze zmienioną akcją mniej więcej od tego momentu do którego dojechał II sezon to jedyna nadzieja na to aby to można było w moim przypadku oglądać. Ale może być to tylko – trollowanie, że zmieni końcówkę tylko po to aby stwierdzić, że tamta jest wybitna i kazać oglądać ten dramat w wersji animowanej.
Klemens
27.03.2021 21:25 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Ciężko się nie zgodzić. Oficjalne zakończenie to mela w twarz czytelnika.
Nick
28.03.2021 11:47 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Kurde, no nie mówcie, że wybrał kliknij: ukryte tę najmniej eksploatowaną, czyli królika. xD
MrParumiV18
28.03.2021 15:19 Odpowiedź na komentarz użytkownika Nick
Yes sir.
Klemens
28.03.2021 19:44 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Kij z tym kogo wybrał. To, w jaki sposób to jest „uargumentowane”, to, że nie pokazano jego perspektywy, jak on te wszystkie podchody widział… To mi najbardziej leży na sercu. Miesiące budowania napięcia, tworzenia jakichś plotów, intrygi, łzy, śmiech – wszystko po to, żeby podsumować to w ilu… jednej? Dwóch scenach? A potem kliknij: ukryte wielka pogoń jak za króliczkiem. Szczerze – walić takie zakończenie. Znowu się ztriggerowałem…
Łowca czarownic
29.03.2021 00:14 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Dokładnie chodzi tutaj o styl tej postaci. Jakby nie jedna z sióstr kliknij: ukryte powszechnie nielubiana Ichika z którą jednak była moim zdaniem oczywista chemia to by nie wybrał. Chociaż szczerze to wybór też jest kliknij: ukryte no fatalny.
Fan anime
28.03.2021 03:41 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
W którym konkretnie momencie końcówki jest ten spojler? Przecież w tej scenie w kościele nie widać jaki to kolor włosów. Chyba, że przez późną porę czegoś nie dostrzegłem.
MrParumiV18
28.03.2021 15:25 Odpowiedź na komentarz użytkownika Fan anime
kliknij: ukryte [link] – dla mnie jak nic pomarańcz. Chociaż jak bawimy się w przypuszczenia, że następuje tutaj fabryka trolli, to równie dobrze każda mogła się przefarbować dla 'zabawy'. xD
Fan anime
28.03.2021 16:12 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Fan anime
kliknij: ukryte Jak dla mnie to tu jest wrzucony jakiś neutralny kolor, który nic nie sugeruje, a na pewno nie przypomina mocnego pomarańczowego Yotsuby.
A
MrParumiV18
21.03.2021 19:28 Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
Czegoś tutaj nie rozumiem. kliknij: ukryte Skoro Itsuki twierdzi, że na zdjęciu jest Yotsuba i że w związku z tym to ona spotkała się z Futarou te kilka lat temu w Kioto za dzieciaka (co zresztą już wiedziałem, bo sam finał i wybór protagonisty sobie zaspoilerowałem), to w takim razie kim była osoba z którą Futarou rozmawiał w 3 odcinku tego sezonu w parku na jeziorze gdy płynęli łódką? Strasznie mnie to zastanawia, bo tamta kobietka była bardzo podobna do pięcioraczek z czasów jak były młodsze i do siebie podobne z wyglądu. Myślałem, że to będzie jakoś wyjaśnione. Ktoś coś?
URGH. Moderacja
Olafo
21.03.2021 20:07 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
Będzie wyjaśnione w następnym odcinku, duh.
Fan anime
21.03.2021 21:18 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
kliknij: ukryte Według mnie na to była Itsuki, bo:
- tylko jej Futarou powiedział o tym spotkaniu sprzed lat
- w poprzednim odcinku była scena gdzie Ichika pyta ją o ubrania w kartonie. Itsuki odpowiada, że już ich nie nosi i musi się ich pozbyć, a było to przebranie tej dziewczyny. Poza tym wypadło z niego wiadome zdjęcie.
No chyba, że dali te wskazówki specjalnie by nas oszukać, a okaże się że to Yotsuba (pozostałą trójkę wykluczam). Przekonamy się w następnym odcinku.
Klemens
21.03.2021 22:26 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
kliknij: ukryte Była to Itsuki, Yotsuba o to ją poprosiła.
.
22.03.2021 05:58 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
Dla mnie bardziej niezrozumiałe jest, czemu ktoś tu daje w głównym poście odkryty spoiler istotnego twistu (no chyba że chce psuć zabawę widzom, którzy później będą zastanawiać się nad oglądaniem serii). Jeśli używanie znaczników jest zbyt trudne, to zawsze istnieje reddit z dyskusjami aktualnych odcinków.
IKa
22.03.2021 19:02 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Moderacja zaś życzy sobie, by także spoilery do bieżących odcinków były ukrywane – po to są znaczniki na stronie. Jeśli nie będą z czystej złośliwości, to będą leciały całe komentarze. A jeśli TO się nie podoba, to jest np. reddit.
Dyskusji zaś radzimy nie kontynuować – komentarze nie do tego służą. Wycięto wycieczki osobiste.
Pozdrawiamy serdecznie.
MrParumiV18
22.03.2021 22:32 Odpowiedź na komentarz użytkownika IKa
W regulaminie jest, że możecie usunąć każdy komentarz bez podania przyczyny (nie zdziwię się jak to też poleci), więc nic mi do tego, co i kiedy, a tym bardziej z jakiego powodu będziecie usuwać, natomiast nie ma nic o tym, że znaczniki na stronie są obowiązkowe w użytkowaniu, czy też zakazuje się pisania treści o charakterze spoilera bez wczesnego ukrycia go poprzez opcję 'ukryj tekst'. Moderacja sobie życzy aby tego nie robić, ale nie oznacza to, że robienie tego jest niezgodne z regulaminem wortalu. Coś ominąłem?
Podoba mi się tu, więc tutaj komentuję, zgodnie z regulaminem.
Dyskusję nie ja zacząłem, więc nie interesuje mnie to, że radzicie jej nie kontynuować, ale byłoby miło, że jak już ją usuwacie to należałoby to zrobić w całości, czyli też od użytkownika, który ją zapoczątkował. Nieistotne czy zrobił to słusznie/w dobrej wierze czy nie lub go poinformować, że regulamin tego nie zabrania.
Również pozdrawiam serdecznie.
A
MrParumiV18
8.03.2021 21:22 Go-Toubun no Hanayome ∬ po 9 odcinku
Nino nie jest już pociągiem, jest taktyczną bronią nuklearną. xD #nieautorskiealebekowe
A
MrParumiV18
21.02.2021 15:51 Go-Toubun no Hanayome ∬ po 7 odcinku
Wszystkie te wydarzenia i relacje wydają się być zdeczka bez sensu, ale wywalone na to. Nawet jak wiedziałem, że to nastąpi, to nie widziałem tego na własne oczy. No po prostu… Nino… 😍 W tym momencie #TeamMiku został poważnie zagrożony, chociaż osobiście wszedłbym bez najmniejszych zahamowań w #TeamMikuiNinoBezFutarou xD
kliknij: ukryte Nie, wygrywa klasyczna pierwsza miłość bohatera, która całą serię nie wykazuje ani krzty zainteresowania nim, po czym nagle w bólach i dramacie sytuacji przez kilka‑kilkanaście ostatnich chapterów uświadamia sobie, że ona go jednak kocha, wyrzucając tym samym rozwój pozostałej czwórki prosto do kosza, sama nie oferując tak naprawdę nic w zamian – Yotsuba. Na same wspomnienie o zakończeniu Pięcioraczek mnie nosi. Ogólnie polecam przeczytać mangę samemu, bo prawdopodobnie animowana seria dostanie oryginalne zakończenie oraz zostanie pominięte sporo materiału – tego ważniejszego materiału. Sam sobie będziesz mógł wtedy wyrobić opinie.
Łowca czarownic
19.01.2021 14:39
Ok mnie nosiło też ale zakończenie kliknij: ukryte Domestic na Kanojo zatarło w moim umyśle Pieciooraczki bo doprowadziło do znacznie większej furii. Pięcioraczki jednak powodują kliknij: ukryte gniew i smutek chociaż mniejszy bo tam poziom spadał.
Negi trollował świadomie, Sasuga niekoniecznie. Jeszcze nie widziałem swoją drogą, żeby ktoś nawiązał do DomeKano przy okazji pięcioraczków :D
Łowca czarownic
20.01.2021 07:41 Powiązania
W Pięcioraczkach kliknij: ukryte brak progresu głównego bohatera i zignorowanie rozwoju tych którym zależało mocno irytował i uznawałem,że poziom spadał drugi tytuł kliknij: ukryte miał straszne zjazdy poziomu fabuły ale główny heros wydawało się że zachowuje się rozsądnie i podejmuje zasadne wybory plus niektóre bohaterki były bardzo dobreOba tytuły z jednego sezonu były i oba oglądałem. Oba mi się podobały. A potem przeszedłem do mangi. Natomiast kliknij: ukryte jedno i drugie zakończenie jest całkowicie bezzasadne i mocno na zasadzie bo tak – w tym drugim masz rację, że to chyba była jakaś wymuszona zmiana przez czynniki zewnętrzne bo z fabuły nic nie wskazywało Wspólne jest to że kliknij: ukryte brak rozwoju i własnego zdania owocuje a posiadanie charakteru kliknij: ukryte nie.
Shepard's pie. Wygląda jak kupa, ale za to bardzo smaczna.
A
MrParumiV18
12.01.2021 13:15 Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
No nie będę ukrywał, że spodziewałem się czegoś gorszego. Faktycznie różnica względem poprzedniego sezonu patrząc tylko na stronę techniczną jest znacząca i gdy pierwszy raz ją ujrzałem w materiałach promocyjnych to ją skreśliłem w momencie, ale niespodziewanie dobrze mi się to oglądało i jakoś mi teraz nie przeszkadza już ta zmiana stylu. Oczywiście może być to za sprawą tego, iż sezon poprzedni widziałem dawno temu i do niego nie wracałem, więc może być też tak, że gdybym teraz odpalił sobie losowe momenty to byłbym oburzony oraz wytykałbym to i owo, ale nie zrobię tego, gdyż nie chcę sobie po prostu psuć pozytywnych emocji jakie wywołał na mnie ten wstęp. Oglądam dalej i stwierdzam, że zmiany w grafice mi nie przeszkadzają, a przynajmniej na razie. Natomiast nadal nie mogę się wyzbyć goryczy, że znam samo zakończenie pierwowzoru, które totalnie nie wpasowało się w moje gusta. Jak ja się modlę o filler end, jak nigdy. :D
Łowca czarownic
12.01.2021 15:53 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Ja przez to wszystko nie mogę się zmusić do odpalenia chociażby jednego odcinka. Może nadejdzie taki czas ale raczej póki co się nie zanosi.
Klemens
12.01.2021 16:50 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Oj tak byczq +1
Zakończenie mangi było z moim mniemaniu bardzo słabe i chciałbym zobaczyć trochę inny koniec. Ale z drugiej strony obawiam się, że może okazać się, że to będzie ostatni sezon, a nie ma opcji, żeby upchnąć resztę historii w 12 odcinkach, więc dostaniemy „i żyli długo i szczęśliwie i bez odpowiedzi która jest tą jedyną”.
Z dwojga złego… oryginalne zakończenie nie wygląda tak źle.
Chociaż znowu z trzeciej strony, tru ending z przyspieszoną historią będzie jeszcze bardziej idiotyczny niż w mandze.
Saarverok
12.01.2021 22:23 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Wiadomo, w końcu prawdziwą waifu jest kliknij: ukryte Miku. A mangowego zakończenia nie uznaję za kanoniczne :D
Łowca czarownic
13.01.2021 14:32 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
To co wyżej to i racja chociaż ja podejrzewałem przewrotność autora i obstawiałem kliknij: ukryte Ichikę Swoją drogą lubiłem ją w pierwszym sezonie. Mangowe zakończenia serii które wypuszczone zostały w tamtym sezonie mocno mnie zirytowały. Może jakoś tutaj wybrną z tego ale materiału jest na tyle dużo, że nie wiem jak to zmieszczą – inna sprawa, że kliknij: ukryte progres był w mandze potem żaden i nie ma sensu tego ciągać
Klemens
13.01.2021 20:39 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Klemens
13.01.2021 20:43 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
A co do kanonicznego zakończenia, to ja uznaję to z innej strony z mangami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nikodemsky
14.01.2021 00:20 Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Kilka serwisów – w tym Moetron, kiedy jeszcze działał, donosiły że drugi sezon ma mieć oryginalne zakończenie. Generalnie z bardzo wielu powodów ma to sens.
Stawiałbym więc również na dodatkowy, niezależny materiał i bezpieczną opcję typu kliknij: ukryte Miku, żeby udobruchać widza. Osobiście chciałbym tylko doczekać kliknij: ukryte zmiany Nino, reszta ma dla mnie raczej marginalne znaczenie.
No i kliknij: ukryte #teamIchika, choć jak na złość ona prawdopodobnie zawsze miała najmniejsze szanse :<
MrParumiV18
14.01.2021 03:24 Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky
Jak już wszyscy piszą swój team, to ja też się dołączę, bo czemu by nie. :D Chociaż ja to już chyba pisałem przy okazji pierwszego sezonu, ale od początku #TeamMiku, natomiast jak zobaczyłem przemianę Nino (rzecz jasna w mandze), to teraz jestem #TeamMikuxNino. Niechaj trójkąt nas pochłonie! ^^
Paskudne projekty postaci. Mam wrażenie, że oglądam Tonikaku Kawaii w haremowej wersji. Nie rozumiem, skąd to dążenie do uproszczenia modelów postaci do całkowitego minimum. Jak tak dalej pójdzie, to za kilka lat będziemy mieli do czynienia z anime oparte na stickmanach.
Saarverok
10.01.2021 19:06
Ja musiałem aż sobie odpalić urywki z poprzedniego sezonu i różnice widać bardzo mocno. Sad.
Uwaga odmoderacyjna
Re: Uwaga odmoderacyjna
Re: Uwaga odmoderacyjna
Szkoda tylko usunięcia poprzedniego komentarza – akurat francuski film, z którego autorzy czerpali mniej lub bardziej inspirację chyba nikomu nie wadził. Ale rozumiem, jak wszyscy to wszyscy. Dura lex, sed lex.
Z pozdrowieniami dla wszystkich.
Re: Uwaga odmoderacyjna
Re: Uwaga odmoderacyjna
Re: Uwaga odmoderacyjna
Jakiś czas temu odpowiedziałem na pozdrowienie nieznajomego i wynikła z tego trwająca ponad 2 miesiące podróż. Cóż, doprawdy trudno sobie wyobrazić lepsze towarzystwo niż SW na taką wyprawę.
Z dużym rozczarowaniem ale nie bez zaskoczenia przyjmuję styl i sposób zakończenia tej wyprawy. Nożyczki brzękały tu już od pewnego czasu, cóż takie ich prawo ;-) Jako komcia w tej sprawie zamieszczę tam gdzie zwykle pewien obrazek Miku który jest dla mnie najlepszym podsumowaniem całej sytuacji. ;-)
Ew. czytelników (a okazuje się, że byli) zachęcam do wybrania pigułki właściwego koloru i podążenie dalej już na własną rękę.
Nie kończy się to tak jak sobie planowałem, ale człowiek żyje ze świadomością, że na jego grobie jakiś żartowniś może bez pudła spokojnie dopisać: „Miał inne plany”. Mi bliscy chyba walną to od razu w granicie. ;-))
Jeszcze raz dziękuję za fascynującą przygodę.
Czas już stworzyć trochę prywatnych wspomnień jak to powiedział Uesugi i przeżyć trochę swoich emocji czego wszystkim życzę. Nogi i obowiązki niosą dalej na swoje szlaki. Zapewne zajrzę za jakiś czas. Ale dźwięk nożyc skutecznie zniechęca do angażowania się.
Z pozdrowieniami dla wszystkich.
Re: Uwaga odmoderacyjna
Na zakończenie, przytoczę jedną z moich ulubionych myśli przewodnich, gdy ktoś mnie prosi o podsumowanie tej serii: łatwo jest podziwiać i wymieniać zalety serii doskonałych i dopracowanych do ostatniego szczegółu. Ale czasem ciekawiej przysiąść do serii nieco nierównej, gdzie narwany młodzieńczy temperament autora nie wszystko uporządkował, za to umieścił tyle skarbów i wciągających detali, że człowiek chce je ciągle i ciągle odkrywać.
Pozdrawiam wszystkim i być może do następnych dyskusji!
Raz, że doktor jest tradycyjnym, wychowanym w japońskich uwarunkowaniach społecznych mężczyzną. Ma nie okazywać emocji, bólu i uczuć na zewnątrz. Ma także o nich nie rozmawiać z innymi. Ma być silny i sobie radzić, choćby mu właśnie pękało serce po utracie ukochanej kobiety.
I Pan Doktor stara się temu sprostać. Nie pokazuje na zewnątrz własnego bólu. Zamyka go wewnątrz siebie, co postronnemu obserwatorowi może wydawać się przejawem braku
uczuć wyższych.
Dwa – ma być odpowiedzialny. I jest, bo podejmuje się utrzymania pięciorga dorastających dziewcząt, łoży na ich utrzymanie i potrzeby. A w momencie, gdy potrzebują pomocy w nauce opłaca im korepetytora.
Nie bije ich, nie wyżywa się na nich za to, że one zostały a ich matka umarła.
Nie jest pełen empatii i współczucia nie tylko dlatego, że nie został tak wychowany, żeby współczuć – lecz żeby działać.
Być może on sam potrzebuje empatii i współczucia po utracie ukochanej, a przecież nikt mu tej empatii nie okazuje.
Jeżeli mu współczują, to tylko tego, że łoży na cudze dzieci i nie doczekał się wlasnych.
Ale kto JEMU pomógł w czasie, gdy przechodził swój wewnętrzny dramat?
Przecież nie pomogły mu w tym małoletnie pasierbice, których widok tylko mu przypominał o doznanej stracie.
Człowiek ów zachował się najlepiej jak potrafił. Oraz obowiązkowo i sumiennie.
Wymaganie od niego, że zapomni o własnym bólu, otworzy się nagle i będzie kimś kim nie jest – uważam, że jest wobec niego nie fair.
Zrobił wszystko, co mógł na tyle, ile umiał w danym momencie.
Nie wymigiwał się od obowiązków, ani nie zrzucił ciężaru utrzymania dziewczyn na instytucje, albo dalekich krewnych.
Dzięki niemu dziewczyny nie doświadczyły przemocy, traum związanych z pobytem w domu dziecka, ani bólu rozłąki przy kolejnych adopcjach.
To mało?
O psach i facetach słów parę
Przyznam się nie mam pojęcia czy autorowi przypadkiem tak wyszło, że czytelnicy analizując sytuację wpadają na to pytanie : a co z tym facetem? I nie tylko z tym zresztą.
Co więc tu mamy – opowieść o toksycznej rodzinie i jej skutkach – o tak.
Moralitet o krwi‑dziedziczeniu bo o tym mówią nam pięcioraczki? Dla mnie niewątpliwie tak.
Jeszcze nam mało? To wrzućmy coś o poświęcaniu się facetów? Pojemne kulisy ma to dzieło jak widać.
Od jakiegoś czasu też o tym myślałem. Nie podjął bym się o tym napisać. Dzięki bogu nie muszę, są tacy którzy robią to o niebo lepiej. A i z racji na płeć są bardziej wiarygodni. Bo my przecież mało męscy bylibyśmy o tym wspominając. I epitet rozgoryczonych nieudaczników załatwia sprawę znakomicie.
Myślę, że odpowiedź na pytania postawione przez SW możecie znaleźć tu:
[link]
O matko jak to dobrze, że SW przygotował nam grunt tak wspaniale.
O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Moja interpretacja po ponownym obejrzeniu i przeczytaniu mangi zmieniła się stanowczo na korzyść Miku. Wydaje mi się, że dalsze ujęcia sygnalizują jakąś przemianę która w niej zaszła w czasie tej ostatniej wycieczki.
A więc z czym jak mi się wydaje mamy do czynienia? Prześledźmy wszystko od początku wojny. Krąg bliźniaczek z łoskotem werbli ogłosił wojnę. Oto mają one ostatnią okazję do zdobycia decydujących wg. walczących o Futarou punktów mogących przesądzić o związaniu się z nim.
W tych warunkach, nieporadna i zakompleksiona Miku i tan jej misternie ułożony plan wyznania tego co i tak nie jest żadną tajemnicą, pada ofiarą brutalnych przepychanek. Zszokowana i zdezorientowana gwałtownością walki w którą nagle została wplątana Miku odmawia dalszego udziału w tych samolubnych zmaganiach. Krańcowo załamana i zdezorientowana obserwuje z boku jak siostry rozrywają w tej przedziwnej rywalizacji ich krąg wsparcia.
Jej załamanie i rezygnacja zaczynają wpływać na pozostałe dziewczyny powodując w końcu jakieś opamiętanie. Jak zauważa Ichika, dalsza walka spowoduje tylko straty i żadna z nich nie zrobi kroku naprzód. Powodowane wyrzutami sumienia dziewczyny robią wszystko aby to Miku była tą która zrobi to swoje wymarzone wyznanie. Przed mocno zaskoczoną dziewczyną nagle otwiera się prosta a czasem nawet odpowiednio zamieciona droga do tego celu.
Nadchodzi więc ten wiekopomny moment, wyciągnięty paluch wskazuje obiekt ciepłych uczuć i . . . przycupnięty krąg struchlałych sióstr w tle. Wypychających jak te stado antylop gnu najsłabszą sztukę ze stada do bezpiecznego miejsca. Dziewczyny popychają Miku w ramiona Futaro same rezygnując z tego bezpieczeństwa.
W Makbecie jest scena w której widok maszerującego we mgle w kierunku na zamek lasu wyjaśnia bohaterowi wszystko. Szkocki pan nagle zdaje sobie sprawę z tego jak fatum zakpiło sobie z niego, wykorzystując jego ambicje i rządze aby go zgubić.
Zdaje się dla Miku widok sióstr rezygnujących z szansy dla najsłabszej z nich jest takim właśnie znakiem wyjaśniającym wszystko. Epidemia zauroczenia Futaro która wydaje się irracjonalna ma bowiem wg. mnie dla sióstr jeden wspólny mianownik.
Strach przed niepewną przyszłością i samotnością. Jak widać strach potrafi być znakomitym afrodyzjakiem! ;-)))
Dziewczyny nie zaznały zbyt dużo akceptacji i wsparcia w swoim życiu. Przyszła trzecia klasa, dorosłość za pasem. Trzeba pójść w swoją stronę i rozluźnić krąg, zacząć życie na własny rachunek. Wspierający partner będzie dla każdej z nich w takiej sytuacji na wagę złota stabilizując psychicznie osamotnione i poranione dziewczyny. Ach a więc to nie jest miłość, to strach przed dalszą samotną drogą przez życie myśli sobie Miku, olśniona wymową tej sceny.
A więc moje uczucia są przecież podobne, czy będę uczciwa mówiąc coś czego tak naprawdę nie czuję? Czy mam prawo narzucać temu człowiekowi takie zobowiązanie? Świadomość swoich prawdziwych intencji i tego czego się obawiamy rodzi siłę. Taką która pozwala jej na końcu nawet zakpić z Futaro i jego zadufanego „tak, wiem”.
No ale to tylko takie moje przemyślenia na ten temat. Wsparte co prawda znacząco właśnie przeczytaną „Czy chcesz zostać starą panną” gdzie ten strach Japonek jest wszechobecny i przytłaczający.
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Dobra, ale bez zbędnego słodzenia :)
Parę uwag, raczej jako uzupełnienie niż kontra:
- zabawnym smaczkiem jest to, że manga rozpoczyna się od bitewnych słów Miku, które tak bardzo pasują do jej hobby. Nie spodziewała się jednak, że burza, którą rozpęta może ją zgruchotać :D
To jest coś, co w ogóle moim zdaniem świadczy o klasie tej marki – po pierwsze, strasznie lubię to, że jakby dłużej się zastanowić, to taka typowa, agresywna rywalizacja o chłopaka trwa de facto szalenie krótko (3‑4 odcinki w serialu, 2 tomy w mandze). Autor za dobrze napisał postacie, by wiedzieć, że ludzie, którzy już przeszli ze sobą jakąś drogę szybciej orientują się w pewnych sprawach.
Po drugie, to co spotyka Miku jest pewnego rodzaju zwieńczeniem jej drogi – przez cały czas siostry litowały się nad nią, a ta uparcie powtarzała, kliknij: ukryte że „bądźmy fair, rywalizujmy na równych prawach, nie mam zamiaru przegrać, róbcie co uważacie za słuszne” – sęk w tym, że jak Nino i Ichika zaczęły robić to co uważają za słuszne, to dziewczyna upada i rozbija sobie… wiadomo co. „Powodowane wyrzutami sumienia” – jak dla mnie, to jest kluczowy moment. kliknij: ukryte Miku nie tylko zaczyna rozumieć, że szczęście musi zdobyć sama, a nie z litości (bo przecież przez ostatnie 20 odcinków siostry ciągle litują się nad małą, przestraszoną siostrzyczką – nie widząc przy tym problemów Yotsuby, ale to już mniejsza). Dlatego też rezygnuje z nadarzającej się okazji.
Wraca temat, dlaczego Fuutarou jest tak atrakcyjny dla całej piątki :) I tak, tu pojawia się coś, co pisałem już przy opowieści z gorących źródeł. kliknij: ukryte Być może Miku uświadomiła sobie, że miłość do Uesugiego to strach przed samotnością, a być może to, że jej uczucie jest bardziej niczym dziecka do szukającego miłości rodzica. Miku musi zaakceptować siebie i zrozumieć, że miłość to nie tylko potrzeba posiadania kogoś, kto będzie cię wiecznie ratował. Ba, być może nawet teraz nie wie, czy w ogóle kocha Fuutarou w tym romantycznym sensie. Od toksycznej dziewczyny, która wrzeszczała „pomocy” do dojrzałej osoby, która wie, że musi zrozumieć siebie, jeśli ktoś ma być jej partnerem, a nie metaforycznym ojcem. Bardzo ładna droga.
Jednocześnie, będę powtarzać – w ten sposób Miku wywalczyła sobie szacunek dla samej siebie, szacunek u sióstr i u Fuutarou. kliknij: ukryte Ale to też jest ten moment, w którym rywalizację o rękę Uesugiego przegrała. Mangaka za bardzo podkreślał jak bardzo zmęczony gierkami jest główny bohater, by taki fortel mógł puścić płazem. Tym bardziej, że pozostałe siostry same go nakręcały (i to od dłuższego czasu), podpytując, czy Miku do niego zagadywała… Być może na innego faceta by to podziało, ale zbyt dobrze znamy Uesugiego: w relacjach międzyludzkich ceni prostotę. Z drugiej strony – moja teoria o kobiecie, która poszukuje bardziej akceptacji niż miłości ma swoją konkluzję w finale, gdzie Miku i Fuutarou przyjaźnią się, ale nie czuć tam żadnej romantycznej chemii. I w to idzie uwierzyć.
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
kliknij: ukryte Jeśli czytać dosłownie to co Uesugi do powiedzenia Yotsubie w autobusie gdy wracają z akcji w światyni. To wprost mówi on jej o tym, że nadszedł czas wyboru i decyzji. Myślę, że adresatka tych słów nie jest przypadkowa. Tylko tak bardzo zajęta odgrywaniem roli psa w rodzinie, że nie rozomie co do niej się mówi. ;-)))
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Z listy 20 potrzeb ludzkich jakie zdefiniował w pewnym wykładzie na You Tube na podstawie książek o dysfunkcyjnych rodzinach pewien psycholog.
1. przetrwanie, 2. bezpieczeństwo 3. dotyk, kontakt cielesny . ..
Sorry! Nie wiem jak na Was ale na mnie upiorne wprost wrażenie sprawiła sytuacja z załamaną Miku w hotelu. Czy tam naprawdę nie ma komu jej przytulić? Co z tymi siostrami? Co z tym autorem? Punkt 3 w piramidzie potrzeb!!! To jest chore.
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Są Japonkami. Przepraszam, może to było brutalne, ale ten kraj tak działa (tak, wiem i ludzie tam jakoś chcą mieszkać, też nie rozumiem).
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Acha, tak . . . to fajnie, a kiedy przytuliła pani swoje dziecko?
Bo wie pani ja mam tu razem z pani córką taką piątkę która wisi na mnie cały czas na długich przerwach. Proszę jednak przytulać czasem coś innego a nie drzewa.
Wymyśliłem to sobie? No ciekawe . . . kostki na gumce moderacji zbielały, wracajmy stricte do tematu . . . tylko czy to na pewno nie na temat jest? ;-)
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Skąd ta frustracja u Uesugiego? kliknij: ukryte I dlaczego zdecydował się na „łatwy wybór”, czyli dziewczynę, która po prostu się o niego troszczyła? Cytując za Tadeuszem Sznukiem „Nie wiem, ale się domyślam”.
W każdym razie, zgadzam się z kolegą – 11 tom powinien zawierać odpowiedzi na kilka kluczowych pytań, wtedy będzie łatwiej ocenić, czy zakończenie było „słuszne”.
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Jest to akurat typ bohatera który w pewnym momencie przekroczył cienką linię i stał się irytujący. Właśnie ta bierność była chyba najbardziej irytująca.
Podobają mi się analizy dot. tego czemu się akurat jego czepiły jak mógłby zdecydowanie lepiej wybrać. Natomiast jego wybór to niejako potwierdzenie po skraknej prostoty prymitywizmu oraz potrzeby podkreślania swojej dominacji.
Citrus ? To raczej na pewnie akurat nie ja. ;)
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Spokojnego weekendu :)
Re: O Miku spoglądającej z murów na maszerujący las
Myślę, że to nie jest kwestia jego marności pojęcia, czy aspołeczności.
Z jego dosyć antypatycznym i zarozumiałym charakterem miał ogromną szansę od losu (czy też od ojca), że poznał bliżej dziewczyny i to w liczbie 5 naraz.
Ojciec Uesagiego robi dobre i ciepłe wrażenie, ale widząc jak trudno się żyje będąc tym przysłowiowym wystającym gwoździem, to być może chciał synowi zapewnić lepszą przyszłość u boku stosownej panny (5 do wyboru, więc szansa rośnie, że któraś na syna się skusi)
A syn dokonuje wyboru po linii najmniejszego oporu. Jest zbyt młody, żeby przewidzieć skutki dlugoplanowe swojego wygodnego wyboru. Bo w pewnym momencie może mu zacząć przeszkadzać dysproporcja intelektu. Początkowo zadowolony po czasie może go to zacząć uwierać, albo nie będzie szanował żony. A żona początkowo zagubiona, ale szczęśliwa, że Uesagi wybrał ją z całej piątki, albo będzie mieć jednak wyrzuty sumienia, że pozbawiła inne siostry szczęścia, albo przeciwnie, zacznie dostrzegać prawdziwą naturę ich relacji i powód, dlaczego została wybrana, a to na pewno nie przysłuży się związkowi.
Problem może stanowić nie jego rozwój społeczny (który może nadgonić), ale właśnie jego charakter i dysproporcja intelektualna.
Ale kto wie, jeżeli będzie pracować od rana do wieczora, to może nawet na takie „drobiazgi” nie zwrócić uwagi.
Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
1. Przedstawienie bohatera, czyli jak ładnie wykreować postać w mniej niż minutę – jak poznajemy Uesugiego? Zamawia sobie zestaw z mięsem bez mięsa. Po czym tłumaczy, że dzięki temu ma za darmo sałatkę, wodę i zupę miso. Zanim usiądzie do stolika, usłyszy kilka kąśliwych uwag, które zbywa śmiechem zadowolonego z siebie buca.
Zawsze twierdziłem, że ilekroć reżyser i scenarzysta pokazują nam co bohater robi lub jak działa (zamiast wtłaczać nam eskpozycję), jakość oglądanego materiału rośnie. Ile dowiedzieliśmy się z tej krótkiej ekspozycji? Całkiem sporo. Bohater pochodzi prawdopodobnie z biednej rodziny, jest kuty na cztery nogi (albo przynajmniej tak mu się wydaje – ten nieco głupkowaty śmiech nie był moim zdaniem przypadkowy, w mandze zresztą zalicza glebę – widać, pech go nie opuszcza) i ma absolutnie gdzieś konwenanse. Myślę, że nawet u nas zamówienie takiego zestawu mogłoby być żenującym zachowaniem, a w Japonii to już w ogóle jest łamanie wszelkich norm społecznych :) Fakt, że niedługo potem prowadzi niezdarny dialog z Itsuką i dość niezręcznie chwali się swoimi osiągnięciami, tylko to podbija. Świetne, błyskawiczne wprowadzenie bohatera, szacun.
2. Pierwsze spotkanie z… – ... Itsuką. Co ciekawe, pomysł na pierwszą scenę (podobno) nie pochodzi od mangaki, tylko japońskiego wydawcy. Zasugerował on autorowi, że kliknij: ukryte jeśli Fuutarou jako pierwszą pozna Yotsubę (jak ponoć planował), to całość wejdzie w banał, że pierwsza chronologicznie poznana panna w mandze będzie tą, którą wybierze na końcu. Fakt, mogłyby się pojawić takie „oskarżenia”, zwłaszcza, że już wystarczy, że chronologicznie poznał ją jako pierwszą… A w sumie wybór Itsuki na pierwszą rozmowę był dość rozsądny, bo od samego początku ładnie podbija fałszywy trop, jakoby to z nią na końcu miałby być Fuutarou („bo okazuje najmniejsze zainteresowanie”). Rodzi to jednak ciekawą dziurę fabularną, bowiem… nie ma żadnego uzasadnienia dlaczego akurat wtedy Itsuka jadła sama. Jasne, można sobie dopowiedzieć, że akurat pierwszego dnia przyszła tylko ona (może w 11. tomie coś będzie na ten temat), bo podpisywała dokumenty za całą rodzinę Nakano albo pozostałym po prostu nie chciało się przyjść, ale póki co, wyjaśnienia brak :) Z drugiej strony – jeśli takie zmiany były naprawdę, no to fajnie, bo mamy potwierdzenie, że wybór Fuutarou był od początku zaplanowany.
3. Sprytne przemilczenie w finale pierwszego odcinka – gdy Fuutarou odjeżdża kliknij: ukryte po „wodzie” od Nino, dziewczęta siedzą sobie i rozmawiają jak gdyby nigdy nic (swoją drogą, o zachowaniu Nino trzeba by zrobić osobny komentarz). Tę dziwną, nasiąkniętą czarnym humorem scenę (siostrzyczki w ogóle nie gorszy zachowanie ich siostry‑kucharki) okraszono ładnym szczegółem – skoro Yotsuba pomaga Fuutarou od początku i wiemy, że jest w nim zakochana, to dziwnie by było, żeby nie zaprotestowała przeciw takim rozwiązaniom. Dlatego, w czasie tej rozmowy – dziewczę po prostu sobie śpi. Choć nie wiem, czy ja bym zasnął jakby ktoś zrobił coś takiego osobie w której jestem zakochany… Ciekawe swoją drogą, że to zachowanie nigdy nie miało swojego pay‑offu, jak wiele innych scenek z samego początku. Cóż, może to po prostu specyficzne poczucie humoru autora :)
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Dajmy na to pocałunek Ichiki w pokoju w którym wspólnie nocują. Jest zanim jeszcze wpadnie na to, iż to jest właśnie ten z którym grała w 7. kliknij: ukryte A przecież tłumaczy nam się potem, że głębokie uczucie Ichiki zrodziło się wtedy gdy go ponownie rozpoznała. Chmm jak na Japonię całowanie śpiących to chyba nie byle co, co innego Francja. ;-)
Zgadza się, odwiezienie uśpionego Futarou do domu przez Itsuki wygląda kiepsko. Nawet jeśli kliknij: ukryte Yotsuba przegapiła akcję Nino. Która mogła jej zresztą z nikim nie uzgadniać. To brak jej obecności w czasie odstawiania tego jedynego do domu jest odrobinę dziwny. Coś tu ewidentnie kuleje.
Odnoszę dziwne wrażenie, że autor miał rozpisany scenariusz na 2 rywalizujące dziewczyny. Reszta miała być tłem . . . ale pod wpływem fanów to tło zajęło tyle miejsca, że niewiele go zostało dla głównej wygranej. Na co ta skarży się zresztą w tej końcówce z dialogiem pomiędzy postaciami i autorem.
Przyznam, że jestem zaskoczony. Obstawiałem, że scena wyznania Miku będzie najgorszą sceną w serii. A zaczynam o niej myśleć jak o najlepszej. kliknij: ukryte Nic dziwnego, że główna bohaterka jest rozgoryczona. Faktycznie oddała scenę siostrom. Zostały jej ogryzki, no i pierwsze miejsce. Ale trochę jakby przez to, że tyle jej nie było nie przywiązaliśmy się do postaci. Chociaż zalety są niezaprzeczalne.
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Szczerze mówiąc, miałem o tym napisać przy 11. tomie (bo zakładałem, że może jeszcze coś będzie przy retrospekcjach) :))) Jestem jeszcze ciekaw, czy wyjaśnią dwie inne, duże luki fabularne, ale czekam cierpliwie ;)
To możliwe – a na kogo byś obstawiał? kliknij: ukryte Yotsubę i Itsuki? Yotsubę i Miku? Ten drugi wariant brzmi ciekawie, bo w sumie wtedy Fuutarou wybierałby między dwoma dziewczynami z największymi skłonnościami do depresji… Do tego o miłości jednej z nich dowiadujemy się już na samym początku.
.
kliknij: ukryte Chodzi o tę z filmu? Fakt, jest świetna. Z drugiej strony, mam wrażenie, że im bardziej Miku dojrzewa, tym bardziej widzimy, że Fuutarou nie jest jej potrzebny do szczęścia, a wręcz przeciwnie – rośnie ryzyko, że całe życie oprze wyłącznie na nim i wróci do strefy komfortu. Swoją drogą, w epilogu najpierw się zdziwiłem, jak bardzo zmieniła się fizycznie, a potem uświadomiłem sobie, że po prostu przestała nosić słuchawki i zaczęła się czesać :)
No właśnie – z tym jeszcze chcę poczekać do ostatniego tomu. kliknij: ukryte Ale tak patrząc po filmie i kierując się pewnego rodzaju „logiką z kryminałów”, to chyba celowo odsunięto Yotsubę z pierwszego planu (choć z drugiej strony, w mandze, jeśli ma cały tom 11 dla siebie, to nikt nie powinien narzekać, że jej uczucie nie zostało pokazane). Cierpliwość to podoba cnota, będę się w niej szkolić :)
Pozdrawiam!
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
kliknij: ukryte Ichika i Yotsuba. Podstęp i uwodzenie kontra prawdomówność i prostota, klasyka. Obie uwikłane w wycieczkę z Kioto. Ale . . . widzowie namieszali i wymusili konieczność rozwoju pozostałych postaci.
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Choć fakt, pierwsza wycieczka z Kioto (połączona z tą niewinną uwagą Yotsuby w ósmym tomie, że najstarsza siostra zawsze podkradała młodszej znajomych) jakoś to sensownie ustawia. W każdym razie, gdyby to miał być tylko pojedynek między Yotsubą, a Nino, to po miłosnym wyznaniu Uesugiego, na miejscu czwartej siostry nic bym więcej do jedzenia od Nino nie wziął :))) Ewentualny pojedynek Yotsuby i Miku raczej w grę nie wchodzi, z rozgarniętością Uesugiego to zostalibyśmy na etapie podchodów do końca mangi :)
Cóż, wyszła praktycznie całkowicie ukryta wiadomość, bywa i tak :D Pozdrawiam!
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
kliknij: ukryte Zdaje mi się, że Ninio miała być ciemniejszą stroną Itsuki tak jak Miku tą bardziej depresyjną stroną Yotsuby. Autor wyciągnął te dwie z „żebra” głównych postaci. Chyba interwencja edytora – pod względem marketingowym mocno udana. Tak to widzę.
Dzięki pewnej wskazówce odkryłem skąd autor czerpał pomysł i inspirację do całego dzieła. Nie ukrywa on tego za specjalnie.
:-))) Znowu kluczem są bliźniaczki.
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
To rozumiem, aczkolwiek, patrząc na to, kliknij: ukryte że cała akcja wyniknęła z dość opacznego zrozumienia swoich sióstr. W każdym razie cały konflikt trwa raptem niecałe dwa tomy, więc może wierzyłbym w jej złe intencje, gdyby całość bardziej rozciągnięto. Zwłaszcza, że przez tyle tomów pomagała wszystkim. Ale fakt, są jeszcze trzy tomy do przemyśleń :)
Aż jestem ciekaw :)
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
[link]
Akurat jesteśmy na wycieczce w Kioto. Yotsuba się gubi.
Dziękuję Łowcy Czarownic za podrzucenie tego „Citrusa” niewątpliwie jest on źródłem z którego wynikają pięcioraczki.
Z porównania dat wydawania akurat pięcioraczki pojawiają się na koniec wydawania „Citrusa”. Niespodzianka – ten koniec to wycieczka w Kioto ;-)))). Z dwiema bardzo fajnymi bliźniaczkami z których jedna się gubi. Jest cała masa innych szczegółów które nie pozostawiają wątpliwości co do rodowodu pomysłu.
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza, część 2
O matko, przeurocze, dzięki wielkie :)
O, to faktycznie ciekawe, dzięki, nie wiedziałem o tym;)
Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Tak więc dzisiaj o fajnych, małych rzeczach, które autorzy sprytnie przemycili :) Na dzisiaj dwa takie drobiazgi, ale może kiedyś jeszcze coś znajdę ;)
1. „Lista fantazji Fuutarou, czyli zadziwiająca strzelba Czechowa” – jak wiele elementów humorystycznych tej serii do mnie nie trafia, tak odpowiedź na kliknij: ukryte pytanie Miku „Jakie kobiety cię kręcą?” jest jedną z moich ulubionych scen komediowych tej marki. Przypomnijmy: ten jeden z nielicznych razy (przynajmniej w pierwszych tomach) to Uesugi uciera nosa siostrom i podaje swoje 3 topowe cechy idealnej kobiety… kończąc je sugestią, że mówił o swojej siostrze. W tych cechach znajdziemy „Pełna energii /Potrafi gotować/Wspiera swojego… brata”
Wszystko fajnie i inteligentnie, natomiast (z perspektywy całej serii) cały czas bawią mnie dwie rzeczy:
a) reakcja Miku – kliknij: ukryte skoro na tym etapie historii punkty jeden i trzy były absolutnie niewykonalne, od tego momentu Miku zaczyna z uporem maniaka gotować, co z czasem staje się jej pasją i „pozostaje jej pociechą”, gdy Fuutarou wybiera Yotsubę. Może tylko ja tak mam, ale ciągle przez głowę przelatuje mi figlarna myśl, co by było gdyby Fuutarou napisał „musi być znakomitą kuśnierką” albo „zna się na snycerstwie”. Ta historia mogłaby się potoczyć w zupełnie innym kierunku :D
b) reakcja Yotsuby – kliknij: ukryte ponieważ to seria romansowo‑psychologiczno‑kryminalna, przyszło mi głowy, że może przypadkiem/podświadomie Fuutarou podał wszystkie cechy Yotsuby. Punkt pierwszy i trzeci na pewno się sprawdzają (oczywiście zamiast „brata” jest „ukochanego”), ale sprawdziłem sobie, czy wiemy coś o jej zdolnościach kulinarnych. I tu pan autor miło mnie zaskoczył, bo zrobił to niepozornie, jak w dobrym kryminale. Gdy Yotsuba przeprasza siostry za zamieszanie z klubem lekkoatletycznym, Miku mówi jej, że może (w ramach przeprosin) zrobić im śniadanie. I widzimy potem jak wszyscy zajadają się ładnie przygotowanymi onigiri. Szkoda, że ten fragment nie pojawił się w anime (jest tylko w mandze). Można powiedzieć, że to nie jakieś wielce wyrafinowane danie, ale mangaka trochę za dużo razy podkreślał, że Uesugi nie ma nie wiadomo jak wyrobionego podniebienia i w jedzeniu bardziej docenia wysiłek, który ktoś włożył, by go przyzwoicie nakarmić.
2. „Syndrom 50 kilogramów” – już w pierwszym odcinku Fuutarou (z właściwym sobie wdziękiem mizantropa) mówi Itsuki, żeby tyle nie żarła, bo przytyje. Co ciekawe, to jedna z nielicznych rzeczy, gdzie nasz protagonista od początku zgadza się z Nino :)
W każdym razie, mangaka dorzucił jeden ciekawy akcent w humorystycznej historyjce na końcu tomu – kliknij: ukryte pięcioraczki wspólnie zasiadają do wielkiej wagi i na całą piątkę wychodzi 250 kg. Zachwycona Itsuki mówi, „To oznacza 50 kg na każdą z nas! Idealnie, prawda? Prawda?”. Niby zabawnie, ale jeśli wierzyć źródłom internetowym (co nie zawsze jest zdrowe), w Japonii kobiety panicznie boją się mieć więcej niż 50 kg (taka psychologiczna granica), stąd źródło pewnych kompleksów Itsuki.
Aha, zanim ktoś napisze, że to głupie – tak, zgadzam się, uważam to za idiotyczną normę. Tym bardziej, że w innej historyjce wyszło, że dziewczyny są zdecydowanie wyższe od średniej krajowej. Nie mówiąc o tym, że (jak już z przekąsem kilka razy podkreślałem) zostały one narysowane dość… ekhm… kobieco, więc z pewnych powodów będą ważyć więcej niż przeciętna Japonka. Zresztą tego typu reguły nieuwzględniające budowy ciała, wzrostu i paru innych rzeczy, totalnie nie mają sensu. Jednak ten wątek ma akurat mocno komediowe zabarwienie, więc tu się zatrzymam :)
Dobrego weekendu wszystkim :)
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Być może autor wcale nie był geniuszem, wyraził tylko swoje pragnienia, oraz zrobił to spójnie, rzemieślniczo poprawnie, oraz w taki sposób, aby było sprzedawalne. Zwłaszcza, że w momencie pisania mangi miał dwadzieścia kilka lat, więc automatycznie duże doświadczenie życiowe dotyczące relacji męsko damskich teoretycznie odpada.
A cały geniusz autora może być zwyczajnie tylko i wyłącznie wynikiem intelektualnej obróbki i interpretacji jego mangi. Coś na zasadzie interpretowania obrazów.
Ten przykładowo jest bezpośredni i także jego tytuł mówi o czym jest
[link]
Natomiast ten wcale nie jest jednoznaczny do interpretacji, choć niby można się upierać, że to tylko tulipany
[link]
Sposob na pięcioraczki stał się być może takim testem rorschacha.
Im większa dojrzałość wewnętrzna cechuje interpretatorów, albo im większa jest ich wyobraźnia, tym więcej mogą oni dostrzec szczegółów, albo więcej dopowiedzieć.
A sam autor mógłby być zdziwiony, że aż tak dużo wyciągnięto z jego produkcji.
Rzecz w tym, że wielu twórców jest bystrymi obserwatorami rzeczywistości, ale bardzo często robią te obserwacje intuicyjnie, nieświadomie, czy instynktownie. A dopiero szczegółowa analiza ich twórczości wyciąga na światło dzienne te wszystkie (nieuświadomione przez samego autora) treści.
A może zwyczajnie, autor opisał swoje własne doświadczenia i własne dojrzewanie emocjonalne, stąd protagonista, który dojrzewa. Taki autoportret mangowy, tyle że ubarwiony wyobraźnią, a zamiast sióstr, lub przyjaciółek są pięcioraczki, żeby nikt przypadkiem nie odniósł tego do niego. A może faktycznie znał bliżej jakieś bliźniaczki i temat był mu znany osobiście. I wcale nie musiał spędzać długich godzin na badaniach, studiowaniu kultury i obyczajowości.
Żeby było fajniej to akurat pytania te dotyczyły go w sposób szczególny. Ciekawe . . . ktoś powinien przebadać panów spodziewających się dziecka. Patrząc na to z punktu natury to logicznym było by pewne podświadome przygotowywanie panów do roli ojca. No może nie wszystkich, ale części zapewne tak.
W takim stanie autor mógł mieć szczególne predyspozycje do umieszczenia w tle spraw niezbyt pasujących do romansowo szkolnej komedii. Mówiąc wprost gość właśnie pożegnał się z nastoletniością w sposób ewidentny i absolutny bo urodziło mu się dziecko. Jeszcze sporo pamięta, w sumie to tylko 4 lata od bliźniaczek (jeśli faktycznie miał wtedy lat 20). To dobry punkt wyjścia do opowiadaniu o tym etapie życia.
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Normalnie trądu to im chyba oszczędził wyłącznie z tego powodu, że to fatalnie by mu na rysunkach wyglądało. Hiob 5.0 , no może taki trochę podrasowany. Warunki bytowania to one raczej mają takie dosyć komfortowe, reszta naprawdę do bani.
Optymizmem tchnie tu to, że dziewczyny się nie poddały. W sumie tworzą coś co dla obserwatora z zewnątrz sprawia wrażenie w miarę normalnych nastolatek, z w miarę normalną rodziną. Wiara autora we wzajemne wsparcie rodzeństwa jest wielka. I nie jest bynajmniej wg. mnie nieuzasadniona. Przykładów na przejęcie roli rodzica przez najstarsze z dzieci można by trochę przytoczyć.
Przyznam się szczerze, że od jakiegoś czasu seria to budziła u mnie dziwne skojarzenia. Dopiero teraz uświadomiłem sobie dlaczego. Podobną hiobową sytuację mamy w „Pannie z mokrą głową” Makuszyńskiego. Na tę mokrą głowę zwalają się wszelkie plagi egipskie ze śmiercią ojca i chorą matką w szczególności. Irenka nie poddaje się i rusza w świat szukając pomocy u krewnej o cechach naszego doktorka. Dzielność bohaterek jest wg mnie podobna.
Cóż mogę powiedzieć więcej? Nasza „bliźniaczka” jest napisana zupełnie inaczej. Prosto, jasno i z dużą dozą ciepłej ironii. Trauma jakby się jej nie ima. Taka Yostsuba bez tej drugiej twarzy. Ale tak naprawdę różnice tkwią gdzieś w opisie otoczenia i jego reakcji. Irenka spotyka się z sympatią i szczerą chęcią pomocy ze wszystkich stron. W porównaniu z nią Japońskie bliźniaczki są przeraźliwie osamotnione. Czy to nie jest niepokojąca diagnoza społeczna?
Do tego u Makuszyńskiego wszystko skrzy się dobrocią, optymizmem i ironicznym humorem. Szkoda, że nie ma tego w tej serii zbyt wiele. Bardzo by się przydało.
W trakcie cichego przeglądania forum zauważyłem zachwyty niektórych uczestników nad osobowością tsundere. Jak by to powiedzieć, w 1937 osobowość ta hasała sobie w najlepsze na kartach tej „Mokrej głowy”. W owym czasie panny w Japonii o takim zachowaniu nie miały co marzyć. Miały być pokorne, ciche i nie sprawiające kłopotów. Tymczasem w RP zawiedziona w miłości pra‑tsundere (nomen omen Irena, cóż za jadowita ironia), srogą ręką wymierza sprawiedliwość zdradzieckiemu obiektowi westchnień. Myśląc na koniec, że o kosmyk włosów ukochanego nie będzie musiała już prosić. Bo z tego co zostało jej w garści spokojnie się takowy przecież uzbiera. Może warto sobie o tym pomyśleć.
PS. Imię Irena pochodzi od greckiego słowa eirene (pokój) i oznacza osobę niosącą pokój.
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Przyznaję, jest to coś od czym myślę od jakiegoś czasu, tym bardziej, że zawodowo zajmuję się drążeniem takich szczegółów (choć raczej nie natury artystycznej), więc mogę być śmiało „tym podejrzanym” o snucie nadinterpretacji. Z drugiej strony, jak widać po naszych długich dyskusjach na forum, jest tu mnóstwo rzeczy, które dostają swoją pointę, tudzież wracają w ciekawy, często przewrotny sposób i nie sądzę, by wszystko było tu dziełem przypadku. Może to kwestia, że za dzieciaka czytałem za dużo kryminałów i po prostu staram się doszukać istotności poszczególnych elementów. Choć wciąż będę twierdzić, że „Sposób na pięcioraczki” ma mnóstwo elementów „romantycznego kryminału” – potwierdza to nie tylko fabuła i rzucane w poszczególnych tomach/odcinkach wskazówki, ale też konstrukcja opierająca się na zmianach narracji/perspektywy.
Oczywiście, nie zmienia to faktu, że autor mógł sobie po prostu zostawić kilka furtek albo zwyczajnie porozrzucać kilka tropów, które później dostosował do zmieniającej się koncepcji historii. Nawet jeśli ja i pan Jiri50 mamy pewne wątpliwości co do przymiotnika „light” w gatunku, to wciąż była to seria zaplanowana jako szeroko sprzedający się produkt, nie tylko z powodu ładnych panienek na okładce (choć to pewnie nie zaszkodziło). Zresztą, jeśli w tomie 11 jest to o czym słyszałem, to osobiście wytknę jedną sporą pomyłkę u mangaki, więc to nie tak, że patrzę na całość bezkrytycznie. Z drugiej strony, jeśli to prawda i w 11 tomie kliknij: ukryte poznajemy bieg wydarzeń z pozostałych 10 tomów z perspektywy Yotsuby, to przymiotnik „light” definitywnie wywalam do kosza.
Pełna zgoda, że osobiste przeżycia i doświadczenia mogą być inspiracją do artystycznej twórczości. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że ludzkość robi to od prawieków i nie sądzę, by coś się zmieniło :D Ojcostwo to zbyt ważny etap w życiu dojrzałego mężczyzny, by powiedzieć, że nie ma wpływu na zmianę twórczości pisarza, zwłaszcza japońskiego (gdzie role społeczne są bardzo starannie wytyczone).
No i ostatnia, istotna rzecz, o której pisze tu pan Jiri50 – naprawdę mało która seria ma tak dobrze i przekonujące tło psychologiczne (traumy, które przechodzą tu bohaterowie, w anime tendencyjnym trwają odcinek, góra dwa), trudną i pasującą do charakterów postaci przeszłość, ciekawie i niepokojąco opisany problem socjologiczny (niełatwy los bliźniąt w Japonii – wiem, nie ma go w mandze i anime per se, ale z rzeczy tu podrzuconych za dużo elementów podejrzanie się zgadza) oraz bardzo krytyczne spojrzenie na chłód japońskich zwyczajów i norm społecznych. Obraz tego, przez co przechodzą główni bohaterowie wcale nie wygląda na lekki, łatwy i przyjemny, a ich perypetie zadziwiająco łączą się w eleganckie puzzle. Jasne, zdarzyło mi się kilka razy dopatrzeć głębi tam, gdzie jej nie ma i mangaka pewnie sam byłby zdumiony niektórymi pomysłami, które snują japońscy internauci (zresztą, pewnie nie ma na to czasu, rodzina i robota czekają :D ). Ale dobrze się bawię pisząc sobie rozmaite uwagi i mam nadzieję, że komuś miło się to czyta :)
Cóż, zaplanowałem ten wątek jako wentyl od poważniejszych tematów serii, a widzę, że w komentarzach jednak przeważa chęć powrotu do mroczniejszych akcentów :) Zobaczymy co będzie dalej.
Wszystkich, którzy dotarli aż tu, serdecznie pozdrawiam!
PS – fakt, zadziwiające jest to, jak bardzo sztuka XX‑lecia międzywojennego (także filmowa) potrafiła być pełna energii i optymizmu (choć oczywiście nie cała). Dla zainteresowanych tematem (i tym, którym niekoniecznie chce się czytać „Pannę z mokrą głową”) polecam porównać sobie „Znachora” z lat 30‑tych i tego z lat 80‑tych. Niesamowite jak bardzo przygasł duch w narodzie…
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Japończycy osiedlający się w RP bardzo podkreślają bezpośredniość i ciepło Polaków. Jak już do tego przywykną. Może powinniśmy to im sprzedać. Co ciekawe nie mam info o tłumaczeniach Makuszyńskiego. Czyżby nie poszedł w świat?
Rozmawiałem z pedagogami, potwierdzają moją diagnozę. Najlepsza literatura dla młodzieży for ever, dla nich też. Może Lofting z ciepłem, Mark Twain z ironią są porównywalni. No ale to są sławy, a nasi nie przebili się. W sumie Korczak też był ok. A jakoś zapomniani nawet i u nas.
Czytam sobie tę 10, dialogi nie napuszone i naturalne. Dziewczyny miłe i słodkie, urocze.
Ale . . . ale czegoś brakuje . . . jakiś chłód to wszystko przenika. Taka sztywność i sztuczność, strach przed odsłonięciem się. Brak dystansu do siebie i autoironii. Nawet te stosunki między siostrami pokazane są z deficytem serdeczności, na rzecz poświecenia się i rywalizacji. Jakoś tego nie czuję.
Kawaii może to i jest, ale serca i miodu trochę mi tu brakuje. Trochę ognia i dobrego szaleństwa.
Fabularnie i edycyjnie . . . najwyższa półka. Pejzaż emocjonalny wg. mnie dosyć ciekawy i szczery.
Tak w 11 jest pokazane wszystko z pkt. widzenia Yotsuby.
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Prawda, jest tu zimno i trochę sterylnie, ale jak dla mnie brak słowiańskiej fantazji akurat bardzo pomaga historii. Ta opowieść skończyłaby się pewnie ze dwa razy szybciej, gdyby nie mentalność japońska. Ba, podejrzewam, że w wariancie już nawet nie naszym, ale ogólnoeuropejskim kliknij: ukryte Yotsuba po prostu przyznałaby się Fuutarou do wszystkiego i przy pierwszym, drugim spotkaniu poprosiła chłopaka (ale jako „swojego chłopaka”) o pomoc w nauce. Jasne, mogłoby się to skończyć awanturą, dlaczego jego połowica tak zaniedbała edukację, ale mogę sobie wyobrazić, że po paru szczerych rozmowach, wszystko by sobie wyjaśnili. Drugi tom mangi wyglądałby tak, że Uesugi prowadzi lekcje w pogodnej atmosferze, trzymając za stołem rękę Yotsuby. Liczba konfliktów spada o połowę (dla Nino szybciej staje się „swój”, jako jej potencjalny przyszły szwagier, Ichika i Itsuki raczej nie chciałyby sprawić przykrości siostrze, a Miku dałaby się przekonać wiedzą z historii średniowiecznej Japonii). Koniec. :) Nie, no teraz oczywiście hiperbolizuję, natomiast szczerość w tak trudnych relacjach zdecydowanie pomaga. To właśnie wspomniany deficyt uczuć i chęć poświęcania się (czy nawet obowiązek poświęcania się, zwłaszcza, jak wcześniej się nabroiło) sprawia, że wszyscy trzymają swoje karty bardzo blisko siebie. Co, z perspektywy mentalności tego kraju, jak najbardziej pasuje.
Pozdrawiam – odpiszę tylko na drugi komentarz i na jakiś czas mnie tu nie będzie, może znowu zbiorę coś drobnego i wrzucę pod koniec tygodnia :)
Re: Małe, urocze akcenty, czyli o staranności scenariusza (być może część 1.)
Ale chyba odbiegamy od tematu. Jest jak jest. Zapisujemy sobie to zimno i sterylnie bo nie zawaham się tego użyć ;-).
Zadziwiające majtki Itsuki
Swoją drogą jeśli mają takie same rozmiary to ten pomysł z wagą może nie jest taki całkiem do bani. ;-)))
A tak poza tym to na pkt. rozmiaru biustu ci Japończycy zdaje faktycznie się mają ciężkawego fisia.
No i na koniec, jak na takie uosobienie powagi jakie sobą prezentuje Itsuki to zakup takiej bielizny mocno świadczy o niecnym szukaniu okazji do ich ukazania, w jakimś strategicznie ważnym momencie. Co mocno kłoci się ze statecznością i rozwagą. ;-)) Mnie akurat to bawi.
Re: Zadziwiające majtki Itsuki
kliknij: ukryte A tak poza tym to na pkt. rozmiaru biustu ci Japończycy zdaje faktycznie się mają ciężkawego fisia.
Nie wiem, który raz z rzędu to napiszę, ale – tak, pełna zgoda. Jeśli anime o jednym facecie i pięciu pannach ma się dobrze sprzedać, to choćby nie wiem jak ambitne i twórcze były założenia scenariusza i konstrukcja bohaterów, produkt się nie sprzeda bez odpowiedniej… powiedzmy, oprawy.
Szczerze powiem, niby zabawny wątek, ale trochę się zastanawiam – kliknij: ukryte czy chodzi o to, że Itsuki jednak coś czuje do Fuutarou i chciała, by dostrzegł w niej kobietę (przepraszam, nie miałem innego pomysłu, jak ubrać to w odpowiednie słowa)? Czy może raczej chodziło o to, że kupiła ją, by przekonać Yotsubę, że czas pokazać Fuutarou, że jego przyszła żona jest dojrzałą kobietą?
W sumie, mangace dość dobrze wyszło zrobienie z niej „red herringa”, czyli oczywistego podejrzanego, którego widzowie będą obstawiać jako zwycięzcę wyścigu (na zasadzie – „tak mało zwraca na siebie uwagę, że pewnie autor ją zaplanował”, słysząc o „fatalnym zakończeniu” obstawiałem taki wariant). Szczerze? Stawiałbym na jedno i drugie: było to zmylenie czytelników i kolejna pomoc udzielona siostrze. Chyba, że znowu przesadzam
i to tylko mała, urocza scena komediowa :)
Swoją drogą, jak mówimy o tym tomie – nie znalazłem nigdzie informacji, kiedy dziewczyny się urodziły (bo wiemy, że są ciut młodsze od Fuutarou – swoją drogą, szkoda, że w Japonii nie ma osiemnastek, taki rozdział z imprezy chętnie bym zobaczył, nawet jako off‑top ;) ). W każdym razie, wszedłem na wikipedię i okazało się, że są z ... 5 maja. Przyznaję, żart tani, ale mnie rozbawił :D Ciekaw jestem, czy przypadkiem poród nie zaczął się o 5:55… ;)
Udanego tygodnia! :)
Re: Zadziwiające majtki Itsuki
„Japońskie znaki zodiaku
W Japonii stosuje się chiński system astrologiczny, który dzieli się na 12 znaków (Szczur, Bawół, Tygrys, Królik, Smok, Wąż, Koń, Kozioł, Małpa, Kogut, Pies, Świnia). Taki podział związany jest z cyklem obiegowym Jowisza wokół słońca, który trwa ok. 12 lat. Każdy rok jest reprezentowany przez inny znak zodiaku i przyporządkowane mu cechy. Dodatkowo wyróżnia się jeszcze 5 żywiołów, zwanych Niebiańskimi pniami (woda, ziemia, drewno, ogień, metal), które zmieniają się każdego roku, dając inne zabarwienie duchowe danemu znakowi.”
A szkoda pasował by do lżejszego ujęcia tematu.
Szukam tego obrazka z dzieckiem ale nie mogłem znaleźć.
W finale z podłożonymi dialogami pomiędzy dziewczynami i autorem jedna z nich ironicznie rzuca – i ten gość dostał nagrodę? Któraś z dziewczyn z przekąsem odpowiada i a co w tym dziwnego, to przecież Japonia. ;-))) Woda sodowa chyba nie szumiała w głowie autora na koniec. To miłe.
Re: Zadziwiające majtki Itsuki
Piękne :D
A co do horoskopów, to w sumie Uesugi czyta raz czy dwa „klasyczne” wróżby. Wynika z tego wybitnie tani żart (i to raczej w języku polskim, a nie w oryginale), że nasz wzorowy uczeń i mądra głowa jest spod znaku… barana (tak, wiem, to żart na poziomie nabijania się z „męskich” facetów, którzy są spod znaku panny. Ale nawet się uśmiechnąłem jak to sobie uzmysłowiłem).
Re: Zadziwiające majtki Itsuki
Hmm rozwaga, roztropność . . . i Baran . . . aj widać oni tam się w tej Europejskiej astrologii zupełnie nie orientują. Chociaż zasada najpierw palnij a potem nad tym się zastanów . . to akurat jest znak rozpoznawczy tego znaku co tu akurat bardzo by nawet i pasowało. ;-))
Re: Zadziwiające majtki Itsuki
Hahahaha, doskonale rozumiem :))) Dorastałem z kumplami, którzy byli spod znaku panny, ich też niezbyt śmieszyły te suchary :)
Jeśli chodzi o rzeczy, których Japończycy totalnie nie ogarniają, to akurat muszę pochwalić realizatorów anime, że bohaterowie przynajmniej nie najgorzej mówią po francusku (bo zwykle jest dramat:) ).
Re: Zadziwiające majtki Itsuki
Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Sponsorem popijawy był chłopak który właśnie zawarł związek małżeński z niewiastą miłą, ładną i rezolutną ale obdarzoną dwójką uroczych, ale dosyć już odchowanych pociech. Ich „Tatuś” wyszedł był sobie po papierosy parę lat temu. Ilość czasu jaki zajmował mu powrót do domu, skłonił w końcu pozostawioną bez wsparcia partnera kobietę do przeprowadzenia rozwodu. I ułożenia sobie życia. Również pociechy nie interesowały naszego palacza zupełnie, choć jakieś tam alimenty płacił.
Oczywiście jak się domyślacie towarzyskim polem minowym okazała się tu rola ojczyma jaką przyjął na siebie fundator spotkania. Pijany tuman bez żadnego zażenowania wyjechał z tym, że on to nigdy by „cudzych bachorów nie chował”. Dużo lepiej trzymający fason świeży ojczym odpowiedział, że dla niego to nie jest żaden problem. Minęły go co prawda pieluchy, ząbkowania i nieprzespane noce, ale teraz ma dwa świetne gotowce, które bardzo potrzebują go jako ojca. „Pozostało mi kochać i wychowywać” co może być fajniejszego stwierdził wesoło i optymistycznie upierdliwemu koledze.
Natręt był w fazie pijanego uporu, dalej więc nie odpuszczał. W pewnym momencie równie ululany kolega z boku zapytał awanturnika czy ten jest zupełnie pewien tego czy jego pociechy mają właśnie jego materiał genetyczny. A bo przecież różne historie ludziom się przytrafiają. Najwyraźniej coś było na rzeczy i wywiązała się szarpanina.
Z interwencją pośpieszyła barmanka. Sprawnymi ciosami przez łeb przywołała obu panów do porządku. Wysłuchała wyjaśnień co do natury konfliktu. Po czym pan upierdliwy zabulił za szkody, postawił butelkę na przeprosiny kolegom. A kolejkę reszcie klientów i wyleciał z lokalu z wilczym biletem. No odchodnym barmanka chwilę pogadała z fundatorem.
Zaciekawieni panowie po uspakajającej kolejce zapytali co takiego miała do powiedzenia krewka niewiasta. A nic takiego, odpowiedział świeżo upieczony żonkoś i ojczym. Powiedziała mi tylko, że jej ojczym też jest świetnym ojcem.
Myślę, że jednak potrzebujemy odpowiedzi na pytanie jakim ojcem jest dla pięcioraczek ich ojczym. W pewnym momencie taka ocena pojawia się co prawda w tej historii ale, ze strony kogoś kto wg. mnie absolutnie nie ma prawa do jej sformułowania. Przy okazji koniecznym było by zastanowienie się nad motywami kierującymi nim w chwili gdy zdecydował się „adoptować” bliźniaczki.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
1. Zgadzam się w pełni z anegdotą podaną w powyższym komentarzu – jeśli ktoś wiąże się z drugą osobą i ma świadomość, że ta druga osoba ma z poprzedniego związku dzieci, to musi się liczyć z tym, że bierze całą rodzinę w pakiecie. Jasne, może się to skończyć źle (Oktawian August jest tego najlepszym przykładem), ale na tym polega dorosłe życie, że jesteśmy świadomi naszych decyzji i bierzemy za nie w pełni odpowiedzialność. Ludzi jak wspomniany tu pijaczyna nie ma nawet co komentować, bo sami sobie wystawiają opinię.
2. Przypadek pana Nakano jest dość ciekawy i mam wrażenie, że mangaka sporo przed nami ukrył. kliknij: ukryte Czy ożenił się z Reną wyłącznie dla urody, a dzieciaki wziął, bo wypada? Wątpię, sprawia wrażenie zbyt trzeźwo patrzącego na świat człowieka. Czy miał wobec nich jakiś projekt zawodowy, jak przejęcie kliniki (tym bardziej, że przyjęły jego nazwisko), a z powodu braku postępów w nauce spisał je na straty? Ta teoria ma więcej sensu, aczkolwiek nie tłumaczy, dlaczego tak szybko stracił nimi zainteresowanie… (chociaż świetnie wyjaśnia tekst Nino, że „Ojciec nie wybacza błędów”). Czy może ożenił się z miłości, ale nie potrafił pokochać dzieci, które genetycznie nie są jego? To już bardziej prawdopodobne. Choć z drugiej strony, krótki epizod jego rodziców, sugeruje osobę wychowaną w duchu raczej nieskłonnym do wielkich porywów serca. A może uznał, że skoro dostanie pięć ładnych przybranych córek, to wykorzysta je by pozyskać wpływowych zięciów? Ta teoria też się broni, czego nie najgorszym przykładem może być wprowadzenie Takedy i… w sumie samego Fuutarou, przynajmniej patrząc na to, co się dzieje na początku. W dodatku w Japonii mamy długą tradycję adopcji dorosłych mężczyzn, by ci przejęli nazwisko rodowe i rodzinny interes, co moim zdaniem otwiera tu sporo opcji. A może po prostu zainteresował się pięcioraczkami z czysto naukowej ciekawości, a potem zaklasyfikował córki jako niezbyt interesujący eksperyment? Jakby nie patrzeć, jego działania, choć prawnie legalne, nie przysparzają mu popularności, a przynajmniej mojej.
3. Mimo, że nie przepadam za panem doktorem, to jest to dobrze napisana postać i jego rola w całym serialu jest niezwykle istotna. Myślę, że jeśli ktoś szuka tropów, gdzie autor mangi znalazł inspirację, to zajrzałbym do kina skandynawskiego. Jednym z moich ulubionych filmów jest „Jesienna sonata” Bergmana, gdzie dostajemy studium psychologiczne matki, która nie potrafi kochać swoich dzieci. Podobne problemy znajdziemy w książkach Steinebecka (ze wspomnianym już przeze mnie „Na wschód od Edenu” sztukach Eugune'a O'Neilla, rosyjskich książkach i kinie… Generalnie, im dłużej obserwuję japońską kulturę, tym bardziej widzę, ile ma punktów stycznych z cywilizacjami północy.
4. Jeżeli popatrzymy na całą historię, jak na rzecz typowo japońską, znajdziemy tu trochę usprawiedliwień dla pana Nakano, co tylko pogłębia tragizm całej opowieści. kliknij: ukryte Z japońskiej perspektywy, to powszechnie szanowany obywatel pierwszej kategorii ożenił się z jakąś podejrzaną kobietą z niższych sfer i łaskawie przyjął pod swój dach jej piątkę dzieciaków (w sumie ludzie nawet nie wiedzą, czy to ślubne dzieci, a znając siłę plotek, to pewnie od razu sobie dośpiewali pikantniejszy scenariusz). Po jej śmierci, łaskawie łoży na ich czesne, a całe miasto kiwa z uznaniem głową, przypominając dziewczętom, że powinny być wdzięczne tak szlachetnemu bohaterowi. Mogę sobie wyobrazić, że dziewczyny, zagubione po śmierci matki, nie bardzo wiedzą co się wokół nich dzieje, nie rozumieją, dlaczego mężczyzna, który stał się ich ojcem nagle je odsyła, ale skoro całe społeczeństwo mówi jaki to on dobry (serio, w Japonii obcy może podejść do dziecka i wytłumaczyć mu, jak powinno się zachowywać), to uznały, że coś z nimi jest nie tak… Dziewczęta budują jakąś stabilizację, ale nie radzą sobie z życiem, pogarszają się ich wyniki w nauce, presja społeczna (i ta w kwestiach rodzinnych, i ta w kwestiach naukowych wymagań) zaczyna się pogłębiać, pierwsza z nich zaczyna pękać i nie radzić sobie w nauce… Nie zostaje porzucona, ale też nie otrzymuje rozgrzeszenia, co pcha ją w ogromne kompleksy… Następna zamyka się w domu, kolejna (bardziej świadoma zagrożeń) nie dopuszcza świata zewnętrznego do ich kręgu, najmłodsza dostaje rolę „dziecka” w tym domu, a na najstarszą spada zdecydowanie za dużo obowiązków, przez co coraz lepiej jej idzie przywdziewanie kolejnych masek (co pomoże jej w karierze – przynajmniej tyle dobrego). I oto trafiamy do pierwszego odcinka… Taaa, jak na „light novel” to jest trochę mroczne.
5. Fakt, być może z powodu przynależności gatunkowej mangaka nie zdecydował się tak mocno rozgrzebywać tego tematu i w sumie jakoś bardzo go nie winię: wciąż poszedł o wiele dalej od swoich kolegów i koleżanek piszących w ramach tego gatunku. A zresztą: ciekawe, bogate w treść pytania okraszone licznymi wskazówkami są już wystarczająco ciekawym punktem do przemyśleń, nawet jeśli nie dostaniemy do nich jednoznacznej odpowiedzi :)
No i jak już tu wspomniano: widać pewne lęki autora związane z rolą męża i ojca – jeśli ta marka ma jakiś morał, to na pewno podkreśla, jak bardzo złe mogą być skutki wychowania bez ojca. Tym bardziej, że do kontrastu dostajemy ojca Fuutarou: może i lekkoducha, może trochę nieokrzesanego, może bez perspektyw zawodowych, ale kochającego i wspierającego. I nawet jeśli dzieciaki niekoniecznie traktują go jak należałoby czcigodną głowę rodziny, widać, że wszyscy się tam kochają i udzielają sobie wsparcia. Chyba już kiedyś pisałem, kliknij: ukryte że pięknym kontrastem dla modelu wychowawczego jest scena zamykająca ósmy tom, kiedy po dniu użerania się z ojczymem, dziewczyny pytają siostrę Fuutarou o to jak jej minął dzień, a ta opowiada, że jest szczęśliwa, bo spędziła cały dzień z ojcem.
Pozdrawiam!
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
kliknij: ukryte Przy czym od razu powiem, że możemy sobie odpuścić związek pomiędzy matką i doktorem. Jeśli już to ew. platoniczny. Wygląda na to, że dziewczynki raczej zostały wpisane do rodziny a nie przyjęte w wyniku małżeństwa. Czy platoniczne uczucie jest na tyle silne aby pozwolić na przejęcie i otoczenie opieką piątki dzieciaków? Z ręką na sercu nie potrafię odpowiedzieć. Może w Japonii jest jakoś inaczej, bo często spotykamy w ich twórczości motyw silnego „białego” związku. Obawiam się moja konstrukcja psychiczna uniemożliwia mi zrozumienie i wyczucie takiego związku. Powiem więcej mocno wątpię w jego siłę. Nic na to nie poradzę tak już mam. Chyba podsumuję to tym „oni tam za dużo tej soi żrą” mojego znajomego, który tak zazwyczaj komentuje informacje z ciekawostkami obyczajowymi z Japonii jakie do nas docierają. A które świadczą o sporym oziębieniu seksualnego temperamentu wśród ludności tego kraju.
Jak by na to nie spoglądać siła uczuć oraz dobrych chęci doktora wyczerpały się dosyć szybko. I poza wsparciem finansowym oraz wymaganiami niewiele ma już do zaoferowania piątce dorastających dziewczyn. Są jeszcze te jego wpływy dzięki którym może im wiele załatwić. W sumie nie jest to mało. Ale akurat dla rozwoju pewnych istotnych obszarów tworzących człowieka jest to zupełnie bez znaczenia. Ten jego szlachetny zapał szybko okazał się być albo słomianym albo mocno naznaczony brakami umiejętności emocjonalno‑społecznych.
Nie da się zaprzeczyć, że podjęcie się utrzymywania sióstr uchroniło je przed niezbyt ciekawym losem. Właściwie nie ma najmniejszych szans aby dziewczyny nie skończyły w bidulu gdyby nie on.
[link]
Jak by na to nie patrzeć, ojczym zrobił dla nich dużo dobrego. Może po prostu tyle tylko potrafił i mógł, w sferach innych niż finansowe. Tu trzeba by trochę bardziej zapoznać się z tradycjami i wychowaniem w Japońskich rodzinach aby w pełni na to odpowiedzieć. Są pewne wskazówki, że wygląda to zupełnie inaczej niż w naszej sferze kulturowej i przewijają się one nawet w mangach. Do tego cześć z tej tradycji powoduje już spory bunt w młodszych pokoleniach pragnących w tej kwestii nowinek podpatrzonych w krajach anglosaskich.
To prawda, istnieją pewne plusy jakie pan Nakano może wyciągać z sytuacji opieki prawnej nad bliźniaczkami. Właściwie wszystkie chyba wymienił SW w swoim poście.
Niewątpliwie opieka prawna nad dziewczynami ułatwiała by doktorowi ew. prowadzenie badań np. nad ich rozwojem. Ba poczułem mocne ukłucie przy relacji Yotsuby o ich rodzinnych wyjazdach wakacyjnych w bardzo różne strefy klimatyczne. Widzimy też dziewczyny na jakichś szczepieniach. Wyniki takich badań mogły by być prawdziwą gratką dla naukowca tak zupełnie przy okazji popychając do przodu jego karierę.
Naukowcy w USA przeprowadzili pewne badania nad bliźniakami. W sposób zmierzony rozdzielono je przy adopcji, do tego w wieku wykluczającym wpływ wiedzy o tym, że mają rodzeństwo. Przez wiele lat prowadzono nad nimi intensywne badania. Dzieci miały bardzo różne środowiska, ocena ich rozwoju była całościowa i prowadzona regularnie przez wiele lat. Naukowcy byli mocno zdziwieni widząc jak bardzo podobne osobniki uzyskali w wyniku tego eksperymentu. Ale pełnych wyników nie opublikowali. Ich materiał badawczy nie został poinformowany o istnieniu 2‑go czy 3‑go brata/siostry. Psycholog która wiele lat spędziła odwiedzając domy w których wychowywane były bliźnięta aby prowadzić na nich testy. Została zapytana o to jak mogła pogodzić się z faktem rozdzielania dzieci, odparła „Byłam naukowcem, jak mogłam się temu oprzeć?”. Niektóre nadal nie zdają sobie sprawy z istnienia rodzeństwa.
Ciekawe czy nasz doktorek też nie mógł się oprzeć okazji jaka mu się trafiła. Na szczęście dla obiektów w ciut mniej drastycznym wymiarze bo pozwalającym im na pozostanie razem.
Jeśli już jesteśmy przy pracy Japońskich lekarzy, to nie sposób nie wspomnieć tu o eugenicznych dokonaniach tego środowiska. Niedługo podam parę linków rzucających trochę światła na te sprawy. Kto dociekliwy sobie doczyta. Na razie zauważę z przekąsem, że matka dziewczynek kwalifikowała by się wg pewnych punktów takich jak bieda, nieporadność życiowa i rozwiązłość do . . . sterylizacji!
Wg. książki Macieja Zaręby Bielawskiego „Higieniści. Z dziejów eugeniki” takiemu zabiegowi w Japonii poddano nawet 800 tys. ludzi, głównie kobiet oczywiście. W celu uniknięcia dalszego propagowania niewłaściwych cech genetycznych w boskiego rodowodu narodzie. Obecnie rząd Japonii przyznał się do odpowiedzialności za proceder i wyznaczył ofiarom, odszkodowania. Przy czym mówi się o ok. 16 tyś poszkodowanych. Rozbieżność cyfr jest znaczna i nie mam pewności z czego może wynikać. W Szwecji podobnej procedurze poddano 60 tys. kobiet. Nie wiem czy statystyki celowo podrasowano w dół, ale jeśli tak , to osobiście powołuję ducha „kobiety z rozciętym brzuchem” który odbierze wam drodzy Japończycy to co odebrano jemu. A to właściwie już się dzieje, biorąc pod uwagę obecną demografię.
Czy biorąc pod uwagę to wszystko można założyć, że wprowadzenie postaci doktora Nakano przez autora mangi jest zbiegiem okoliczności? Dlaczego jest to akurat lekarz a nie biznesmen? No i oczywiście wyposażenie tej postaci w tak zimny i odstręczający charakter to zwykły przypadek? Taka osobowość raczej nie pomaga przy pracy z ludźmi, zwłaszcza chorymi. Ocena należy do czytającego.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Tak i wydaję mi się, że tragizm całej sytuacji leży w tym, że od strony formalnej, ale przede wszystkim kulturowej, pan Nakano jest jak najbardziej w porządku. kliknij: ukryte Jak już wspomniałem wcześniej – w oczach społeczeństwa musiał być postrzegany jako najpiękniejszy brylant, co na pewno regularnie przypominano jego pasierbicom. Co z tego wyszło, widzimy… W kinie amerykańskim wyglądałoby to zupełnie inaczej, dlatego warto filtrować fabułę dzieła przez kulturę danego państwa :)
Zastanawiałem się, czy liczyć tę serię jako light novel haremówkę i do tej pory raczej kwestionowałem ten ostatni człon. Ale jak człowiekowi przy mandze w czasie normalnej dyskusji przypomina się z całą powagą „Wyrok w Norymberdze”, to już chyba nawet „light” powinno się poddać w wątpliwość, prawda?
Też o tym myślałem – i tu widzę dwa powody. Pierwszy, wspomniany przez ciebie, medyczny sposób patrzenia na rodzinę, którego cień rzuca się na całą fabułę. Przecież równie dobrze mógłby być wiecznie nieobecnym biznesmenem i mangaka sprawę miałby łatwo odhaczoną. A tak mamy zimnego, pogrążonego w pasji zawodowej profesjonalistę, o którym nie wiemy ile w nim człowieka, a ile bardzo niezdrowo zainteresowanego naukowca. Ponownie – temat bliźniąt wraca w bardzo mrocznej wersji.
Myślę, że może być też drugi powód, o którym jeszcze nie rozmawialiśmy – mianowicie Fuutarou. Jak chyba w każdym rozwiniętym kraju, jeśli spyta się młodego, pilnego człowieka ze świetnymi wynikami w nauce, kim chce być w przyszłości, jakoś tak stereotypowo przyjął się „lekarz” kliknij: ukryte (to zresztą jest pokazane na przykładzie Takedy, od którego oczekuje się, że pójdzie na medycynę). Do tego panowie są do siebie nawet fizycznie trochę podobni… zastanawiam się, czy postać doktora Nakano nie jest przestrogą dla głównego bohatera. kliknij: ukryte W pewnym sensie Fuutarou też dojrzewa i rozwija się dzięki niemu, ale na zasadzie „na końcu mojej ambitnej ścieżki zawodowej nie mogę stać się taki jak on”. To zresztą widać w kilku rozmowach: odchodząc z posady, przyjmując wyzwanie, czy dyskutując o przyszłości dziewczyn, za każdym razem prezentuje coraz więcej asertywności i empatii, którą początkowo bardzo skrzętnie ukrywał… A może trochę szukam dziury w całym, w końcu to tylko lekka haremówka, tak? :).
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
W Japonii źle widziani są ludzie którzy osiągają pewien poziom a nie posiadający rodziny. Ten element też musimy brać pod uwagę.
W kwestii profesji lekarza, tu też jest pewna mroczna strona o której warto wiedzieć. W naszej opowieści zdaje się może ona mieć spore znaczenie.
[link]
Polecam całość, ale najważniejsze jest ok. 20 minuty.
Nie możemy wykluczyć socjopatii nabytej przez doktora Nakano w wyniku stresu w pracy. To może uniemożliwiać mu normalne funkcjonowanie jako rodzica. Po prostu odcięcie się od bólu i cierpienia pacjentów spowodowało ogólną blokadę emocjonalną i facet nie potrafi już odblokować swojej empatii nawet wobec rodziny.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Ale najlepiej to co jest pod spodem charakteryzuje:
[link]
Może się odpali.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Fakt – tego elementu też nie można pominąć. Szeregowy pracownik, specjalista (czy nawet lekarz nie‑ordynator) jeszcze by uszli, ale jak już ktoś celuje w wyższe stanowisko, to jakże to tak, by był starym kawalerem/starą panną? Kolejna, ładnie komponująca się z całością cegiełka.
Co do przesłanego filmu – tak, to też jedna z tych oczywistych rzeczy. Nie wiem, czy na pewno posunąłbym się do określenia „socjopatii”, ale zawsze byłem zwolennikiem teorii, że zawód wykonywany przez lata w ten lub inny sposób kształtuje naszą psychikę. A skoro już w starożytnym Rzymie uczono lekarzy, by nie reagowali na krzyki pacjentów… Jasne, to nie tak, że każdy doktor z czasem zaczyna przejawiać zanik ludzkich uczuć, natomiast na pewno niemało dźwigają na swych barkach.
Nie wiem, w jakiej skali pan Nakano był „lodowaty” przed podjęciem pracy lekarza (w mandze kliknij: ukryte mamy jednokadrowe, ale istotne cameo jego rodziców), ale ścieżka jaką podjął na pewno mu nie pomogła.
Spokojnie, nie kwestionuję, że byłeś pierwszy :D
Natomiast, ciągle myślę co z drugą częścią tej wypowiedzi i jednoznaczną odpowiedź dam po lekturze całości. Fakt, to bardzo dobra historia o trudnym losie bliźniąt i krętej życiowej ścieżce kujona‑outsidera, a do tego to zadziwiająco ciekawy romans zbudowany w formacie kryminału‑łamigłówki. Z drugiej strony, gdzieś widać te kompromisy dla „szerokiej widowni” kliknij: ukryte jak lukrowaną oprawę audiowizualną (jak mówimy o mandze i anime), drugoplanowe postacie, które nie wprowadzają miłosnych wątpliwości do tego sześciokąta, czy pewne elementy zakończenia. Na obecną chwilę, powiedziałbym, że to bardzo dobra rzecz, której zaszkodziły pewne kroki podjęte, by był to również sukces komercyjny. Jednak nie twierdzę, że nie zmienię zdania po dalszej lekturze :)
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre. Okazuje się, że jednak w Japonii najwyraźniej zwyczaj zwracania się do starszych którzy znają naszych rodziców per wujku. Zostałem zmuszony do zapoznania się z pewną małą dziewczynką która macha drewnianą kataną i rozstawia wszystkich po kątach. I nagle wujek też tam się pojawił. Czyli ten domysł rodzinny był błędny. W rodzinnym względzie przynajmniej.
kliknij: ukryte Ale w kwestii ojca Uesugiego jak zwykle masz rację. Wygląda na osobę która cały ten proces uruchomiła celowo i z rozmysłem. Zna przecież sytuację bliźniaczek dosyć dobrze jak się okazuje.
Uesugi zachowuje się jakby miał jakieś lekkie spektrum aspergera. W każdym razie sfera emocjonalna i społeczna jakoś tak kuleją. Wrzucenie go w krąg pięciu panien w jego wieku i zmuszenie go do współpracy z nimi zdecydowanie wymusza jego przyśpieszony rozwój tej sfery. A i w drugą stronę również.
kliknij: ukryte Mam dziwne wrażenie, że szanowny ojciec protagonisty przemyślał tę sprawę. Po prostu nie stać go na terapię na kozetce. I kierując się starym: „dziewuchy mu wytłumaczą” wrzuca syna na głęboką wodę. Co jest bardzo dobrym posunięciem. Pisałeś o tym już od jakiegoś czasu. Ale przyznam się tak do końca do sprawy przekonał mnie ten materiał [link]. Faktycznie, może czasem wystarczy spotkać się z kimś i pogadać. A nie trzeba pompować kieszeni terapeutom
„Fakt, to bardzo dobra historia o trudnym losie bliźniąt i krętej życiowej ścieżce kujona‑outsidera, a do tego to zadziwiająco ciekawy romans zbudowany w formacie kryminału‑łamigłówki.” Hmm do tego udany wg mnie zabieg oglądania tych samych wydarzeń z wielu stron. Mam na myśli festiwal. Robi wrażenie.
kliknij: ukryte Na końcu w skanach do których dotarłem jest wyjaśnienie jak wybrano tą jedyną. Nie do końca jestem przekonany na ile szczere. Ale bazuje ono na badaniu fanów. Wielbiciele Miku byli już kupieni. Fani Yotsuby mogli się obrazić. Mam pewne wątpliwości ale chyba trzeba sobie spojrzeć jak to wygląda do tego rankingu. W każdym razie jeśli wpływ fanów na fabułę był decydujący to, sorry ale:
„to bardzo dobra rzecz, której zaszkodziły pewne kroki podjęte, by był to również sukces komercyjny” jest niewątpliwie uzasadnionym wnioskiem.
I naprawdę w sumie i tak jakoś nieźle im to się spina. Jeśli takimi kryteriami się kierowali.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Japoński system nazewnictwa określonych osób należy do jednego z bardziej skomplikowanych. Ale akurat o tym wiedziałem – nawet w „Spirited away” kliknij: ukryte była ciekawa scena, gdzie Chihiro zwraca się do Yubaby „babciu”, a wiedźma tak zdumiona jej bezczelnością, że nawet nie wpada w szał :)
Nie lubię tego frazesu, ale to faktycznie jest taka seria, „gdzie w sumie wszyscy sobie nawzajem pomagają.” Tak, to dość uniwersalne przesłanie, jednak działa od czasu kina Franka Capry (ba, wtedy chyba działało najlepiej), więc nie będę narzekać. Zwłaszcza, że to nie jedyny atut tej serii :)
Jasne, to również bardzo dobry przykład opowieści ze zgrabną zmianą narracji. Pokazuje to nie tylko film, ale i rozdziały przed egzaminami na koniec roku, czy trzydniowa wycieczka do Kioto.
Co do tego plebiscytu – w polskim wydaniu znajduje się on na początku 7. tomu; jeżeli rzeczywiście był prowadzony w Japonii, w tym samym momencie wydawania mangi (czyli stawiałbym, że głosowanie obywało się mniej więcej, kiedy wydawano 5‑6 tom), to gdzieś po głowie klarują mi się trzy warianty:
a) wariant pesymistyczny (na szczęście, chyba najmniej prawdopodobny) – od samego początku wszystko szło pod ankiety, a to by oznaczało, że mamy do czynienia z tak bardzo „powszechnie konsumpcyjnym” produktem jak dzieła Marvela. Natomiast jak dla mnie, nie działa z tego powodu, że jednak za dużo puzzli już na początku porozstawiano w taki sposób, by uzależnić całość od jakichś plebiscytów,
b) wariant optymistyczny (drugi w kolejności prawdopodobieństwa) – podobno pan mangaka ma skłonność do trollowania swoich Czytelników, nie zdziwiłbym się, gdyby wprowadził takie głosowanie, a potem całość elegancko wywalił do kosza ;) Natomiast Japończycy nie mają skłonności do ryzyka, gniew fandomu mógłby na zawsze pogrzebać jego karierę, a i pewnych rzeczy nie przewidzimy, kliknij: ukryte bo w sumie wygrała jedna z popularniejszych opcji.
c) wariant realistyczny – umiarkowana kontrola. Pan mangaka miał już porozpisywane główne wątki i to jak się skończy ta historia, jednak potrzebował wyników by wiedzieć, jak dalej prowadzić wątki poboczne. kliknij: ukryte Dziwnym trafem to Miku dostała chyba najbardziej rozbudowany rozwój, gdzie jednocześnie (jeśli już jesteśmy trochę starsi od bohaterów) wiemy, że raczej nie wygra, ale jednocześnie widzimy, że tak naprawdę najlepiej się stanie jeśli ona i Fuutarou będą przyjaciółmi. Dla dobra obojga. Jednocześnie od 6‑7 tomu Ichika i Nino, które nie cieszyły się dużą popularnością, dostały świetne rozdziały, by nie powiedzieć całe tomy… Z ostatecznym werdyktem się wstrzymam, ale może to było takie sprytne badanie opinii publicznej, by trzymać rękę na pulsie w rozwoju bohaterek i ich relacji? Pod wieloma względami wydaje się to być najbardziej racjonalnym wariantem.
Wracając do samego początku, jednego z moich pierwszych wpisów: jasne, wolałbym, by „Sposób na pięcioraczki” był opowieścią psychologiczną i romansem obyczajowym z mniej dogadzającą widowni oprawą, mniejszą ilością humoru szkolnego i zdecydowanie mniejszą ilością fanserwisu (serio, jeden z tych onsenów to już mogli sobie darować), ale jakoś to trzeba było sprzedać. A że efekt wciąż uważam za więcej niż dobry, to w sumie… Rzadko się zdarza zrobić tak dobre dzieło komercyjne.
Do 11 tomu jeszcze miesiąc, ale może za kilka dni napiszę o jeszcze dwóch drobiazgach – tym razem będzie lekko i będę chwalić ;)
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Ja to chyba jednak zwariowałem. Widać koszt emocjonalny dokopania się do tych mrocznych smaczków był zbyt wielki.
Nie pamiętam jak nazwała się ta stara komedia w której trzy tancerki relacjonują ich rozstanie a każda z zupełnie innego punktu widzenia. Mamy tam trzy oddzielne historie – nagle zespół nam się rozpada i każda z nich ma swoją historię każda inną.
Tu mamy tego odwrotność, sześć punktów widzenia które tworzą jedną całość. Hmm coś mi się zdaje, że od festiwalu staje się to historia kręgu 6 bliźniąt. ;-))))
Muszę jeszcze raz sobie spojrzeć na ten koniec. Nie wiem czy ten gość nie robi sobie jaj z Czytelników zapatrzonych w wyścig panien do ręki Futaru. Scena „oczepinowa” znalazła by swoje uzasadnienie jako perwersyjny nieomal element gry z Czytelnikiem.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Ewentualnie są jeszcze trzy osobne historie (łączące się w całość) w filmie „Wielki pan” z 1965, gdzie zamykają w Paryżu dom publiczny i panie szukają szczęścia na różne sposoby. Film średni, nie licząc ostatniej historii z jedną z lepszych kreacji Louisa de Funes (do tego komentarze z offu są znakomite).
Serdecznie pozdrawiam.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Spoko, za kilka dni wrzucę drobny komentarz o lekkich, ciekawych smaczkach z fabuły, możemy na jakiś czas zająć się fajnymi, mniej mrocznymi rzeczami, bo jest tu tego sporo :)
Ładnie powiedziane :)
Dobrej nocy i na najbliższe dni postaram się by wpadło coś lżejszego :D
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Re: Nie lubię pana Nakano, Doktorze Nakano.
Przede wszystkim: w scenie, kliknij: ukryte gdzie Fuutarou i Nino jadą wręczyć ojcu naleśniki, dowiadujemy się (a przynajmniej tak sugeruje retrospekcja), że w tym zimnym typie jednak tkwiło szczere uczucie do matki dziewczyn, nawet jeśli nie sprawia wrażenia przesadnie wylewnego. Zatem właściwie cały drugi punkt mojego wywodu idzie do kosza. Ciekawe i trochę budujące jest to, że Fuutarou nie tylko wychowuje siostry, ale w sumie również pana doktora, który w końcu przyznaje, że zaniedbuje pasierbice. To też osłabia mój punkt trzeci – nie jest to żadna kreatura z lodowatej Skandynawii, ile tragiczna postać, którą przerosło powierzone mu zadanie. Jasne, to nie usprawiedliwia faktu, że skopał sprawę prawie po całości (zatrudnił Uesugiego, to można mu wpisać w poczet osiągnięć) i wciąż ciężko go „lubić”, ale trochę lepiej go rozumiem.
Nic, czekam z niecierpliwością na wydanie mangi, mam wrażenie, że będzie tam więcej materiału niż w filmie.
Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Nie lubiłem finału drugiego sezonu, choć od początku widziałem, że tego typu rozwiązanie będzie niezbędne. W końcu kliknij: ukryte siostry musiały na poważnie przegadać fakt, że zakochały się w jednym facecie, a jeżeli wybierze jedną z nich, to nie będą mogły ot tak „rozejść się każda w swoją stronę”. Być może z powodu owej przewidywalności (tj. gdyby nie było czegoś takiego, cała seria mocno straciłaby w moich oczach) jakoś nie lubię wracać do tego epizodu i konfrontacja z mangą niewiele pomogła.
Czy są jakieś znaczące różnice? Kilka drobiazgów się znajdzie, w większości na korzyść mangi (ale, ponownie – nie ma tu nic tak odkrywczego, co skłoniłoby mnie do przyznania, że twórcy anime dali plamę). Przede wszystkim, z tomu na tom widzę, że Uesugi jest ciekawszą postacią w wersji papierowej – dłuższy format pozwala na pokazanie większej ilości szczegółów. Tu na przykład mocniej widać, że ewidentnie ma dość. Gdybym najpierw czytał mangę, poważnie rozważałbym, czy w ramach zakończenia serii, kliknij: ukryte nie spakuje manatek i nie wyjedzie w Bieszcza… znaczy w Alpy Japońskie. I ponownie, nie wynika to z tego, że jest jakiś „zły, okropny, aspołeczny”. Jak rzadko staram się patrzeć na bohaterów ich oczami (a bardziej skupiam się na perspektywie „z boku”), tak tutaj podzielam jego ogólnorozumiane zmęczenie: pół roku szkolenia dziewczyn, które chętnie kąsały wyciągniętą do nich rękę (fakt, nie zawsze zgrabnie podaną, ale jednak), potem dwa razy nieudane egzaminy podopiecznych, nowa robota, darmowe korepetycje, kolejne egzaminy, wstępne państwowe egzaminy trzecioklasisty… Po czymś takim człowiek powinien mieć prawo do kilku dni wolnego, a tu jeszcze okazuje się, że edukacyjnie nieprzystosowane panny kliknij: ukryte zamiast spokornieć to chcą kolejnej konfrontacji, tym razem romantycznej. Naprawdę, łatwo zrozumieć, czemu chciał pojechać z kumplami.
Jeśli chodzi o same dziewczyny, zmiany jest kilka, a jedna lub dwie nawet istotne. Szkoda, że w anime kliknij: ukryte Uesugi nie wyznał Ichice, że celowo wybrał plan „E”, bo liczył, że będą mogli pogadać i ją przeprosi, aczkolwiek tu wyłapanie jej krętactw poszło mniej łopatologicznie niż w mandze, co też się chwali. Nino ładnie pokazuje pazury, ale też zaczyna doceniać uczucia sióstr. Na tym tle Yotsuba po prostu chce, by wszyscy miło spędzili czas, co kliknij: ukryte znowu (może podświadomie) dodaje jej punkty w rankingu Uesugiego. Przesunięcie „wyznania”, że to ona była „Reną” z dzieciństwa kompletnie mi nie przeszkadza – gdyby w anime ten sekret był na końcu drugiego sezonu, to dostalibyśmy dość łopatologiczną wskazówkę, kto wygra.
Praktycznie nie zmienił się wątek Miku, aczkolwiek tu chcę się na chwilę zatrzymać. Podoba mi się jej ostatnia, ważna scena – kliknij: ukryte co prawda traci w ten sposób spory dystans względem sióstr (faceta ewidentnie zmęczonego gierkami nie częstuje się kolejną, zwłaszcza w takiej chwili), ale w ten sposób bardzo zdrowo poukładała sobie sytuację z siostrami i ze sobą samą. Zdała sobie sprawę, że emocjonalnie i psychicznie obciąża całe środowisko, a siostry ciągle pomagają jej z litości. To może pomóc w poukładaniu ich relacji. I może skończy ciągłe „podsuwanie” Miku przez siostry, jakby była towarem z wyprzedaży…
Najciekawszą zmianą jest wątek Itsuki – w mandze kliknij: ukryte najmłodsza siostra chyba też coś czuje do Fuutarou (i papierowej formie mam wrażenie, że trochę mocniej sugerują, że to ona może być czarnym koniem finału) i nie rezygnuje z roli Reny. Mam pewne wątpliwości, czy powinna była wrócić do tej roli (to znacząco osłabia jej pojawienie się w parku), natomiast strasznie podoba mi się reakcja Uesugiego w galerii handlowej („Kobieto, mam dość tych gierek – mów o co chodzi albo daj mi spokój”). I podoba mi się to, że Fuutarou wykombinował, że z tej ograniczonej anonimowości on też będzie brał użytek (Rena staje się niejako „wentylem” do szczerych rozmów Uesugiego z rodziną Nakano).
kliknij: ukryte A zatem siostry się pogodziły, romans wisi w tle, Uesugi powoli rozumie własne potrzeby… Szkoda tylko, że panie nie chcą mu dać nawet tych trzech dni by sobie jakoś to poukładał. Bo nie daj Boże, jeszcze coś wymyśli!
No i jedna z najważniejszych rzeczy, które chodzą mi po głowie od samego początku: wreszcie, w tym odcinku jedna Miku w końcu zrozumiała, że związek to gra zespołowa i może miło by było dowiedzieć się czegokolwiek o swoim potencjalnym wybranku, bo jak na razie jedna Yotsuba myśli o tym, że ich ukochany może mieć jakieś potrzeby, marzenia, pragnienia…
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Sorry ugrzęzłem w książce popularnonaukowej nt. bliźniaków. Właściwie mam już pewność co do tego, że autorzy raczej solidnie odrobili pracę domową na ten temat. Ale to temat na odrębne wpisy, a to nie są wcale proste sprawy panie Marianie.
Czy bardzo się wygłupię spekulując na temat relacji doktorka i matki bliźniaczek? Coś zostaje wyjaśnione, czy mogę swobodnie gdybać? Kwestie jak wyglądają relacje pomiędzy siostrami i ojczymem mają jednak zasadnicze znaczenie dla odczytania zachowania dziewczyn. A i poczucie winy wobec matki też. Zwłaszcza, że chyba odkryłem nowy ku temu powód. No chyba, że razem potem będziemy mieli bekę z moich przypuszczeń jak się zagalopuję. O to może być zabawne? Jak z tą żoną doktora, która chyba nam się zdematerializuje.
Tak . . chciałbym zwrócić uwagę na kadry Miku w 9 części. Tu już coraz częściej narysowana jest kobieta, a nie dziewczynka z depresją! Pierwszy taki kadr był w pensjonacie przy rozmowie z Itsuki kliknij: ukryte na temat sabotowania dalszych korków przez Miku. Nie dziwię się, że niektórych mocno urzekła.
Jednak możecie mieć rację. Wątek romantycznego uczucia pięciu panien do jednego partnera wg. prawideł wyłożonych w czytanej właśnie książce wypada raczej słabo. Nawet jeśli trafiają się bliźniaki dzielące partnera to są to podobno wyjątki od reguły. A niby to genetyczne kopie? Chyba, że znajdzie się jakieś inne wytłumaczenie tego fenomenu.
Ktoś tu napisał „Miłość to wojna”, jaką wojnę prowadzi Futaro? Z kim? I o co? I dlaczego?
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Z Miku, podobnie jak z Nino, to jest reakcja w pełni zrozumiała: lubimy obserwować bohaterów, którzy przechodzą „długą drogę”, a jak się teraz zerknie na pierwszy tom, aż dziw bierze, że to te same osoby. W dodatku, jak uważam, że obsada aktorska anime jest solidna, choć może nie rzuca na kolana, tak seiyuu Miku brzmi oryginalnie i świeżo, co pewnie pomogło ;)
Jak już wspomniałem, nie przekreślałbym tego, że niektóre elementy zachowania bliźniąt zostały wprowadzone, nawet jeśli nie mają stuprocentowo potwierdzonego naukowego backstory – teorie, które są w fazach domysłów, czy jeszcze nie do końca potwierdzonych badań, to i tak dużo jak na light novel i dowodzą staranności scenariusza. Zresztą, akurat w wielu dziedzinach na których trochę lepiej się znam anime/nie zawsze wypadają wzorcowo, więc i tu tak ładnie zawieszono sobie poprzeczkę ;)
„Miłość to wojna” – potwierdzam, aczkolwiek bardziej myślałem o wojnie toczonej przez siostry. Uesugi robi tu trochę za pole bitewne, czy to mu się podoba czy nie :) Natomiast widać, że kalkuluje i walczy o to, by po pierwsze móc samemu podjąć decyzję, po drugie – by zwyczajnie być szczęśliwym i pozostać sobą. Ale i po trzecie (mikro spoiler do następnych tomów): jak to poukładać, by będąc samemu szczęśliwym z ukochaną nie zranić pozostałej czwórki, z którą zdążył się już zaprzyjaźnić. A to nie będzie łatwe, bo relacje społeczne nie są jego mocną stroną. Wyjazd do Kioto fajnie pokazuje, że Fuutarou zależy też na tym, by móc zachować dla siebie odrobinę przestrzeni, co jest bardzo miłym powiewem świeżości w tego typu produkcjach :)
Pozdrawiam i czekam na inne ciekawe konkluzje, ewentualnie do usłyszenia po 11 tomie :D
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Aha, i to dość ciekawe spostrzeżenie, że kliknij: ukryte pod wieloma względami Fuutarou i ojczym są niepokojąco do siebie podobni, co znów nasuwa równie niepokojące pytanie, co dziewczyny widzą w swoim korepetytorze. Tym bardziej, że te najstarsze i „najdojrzalsze” najbardziej roztapiają się jak masło na patelni, gdy Fuutarou robi za bad boya :D
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Cóż gatunek ma swoje wymagania, a fajnie to się ogląda. Kupmy z pewnym przymrużeniem oka. Jest sporo innej fajnej zawartości w tej „ligh novel”.
Dobra mówiąc wprost. Tatulo zbyt późno zorientował się, że miejsce rodzica które zostawił puste dziewczyny sobie zagospodarowały. Bo miały taką potrzebę. Sadzając na nim pierwszego wspierającego je faceta który się im trafił. Trafiła tam zresztą z inicjatywy ojczyma, cóż za ironia losu. Tatulo nie docenił siły z jaką dziewczyny będą szukały wsparcia rodzinnego. Dla niego gotowe są wywalić „złote klamki” które im zafundował zamiast swojej obecności i zaangażowania.
Co robi tatulo. Odpala wariant B! Och dziewczyny są zauroczone tym dosyć wycofanym typem! Załatwimy im coś extra! Typ glamour, popularny, inteligentny i wyrobiony. Do tego nie czarujmy się, zdaje się być wybrany wg. mnie na ew. „syna” pana Nakano. Z perspektywą pracy w klinice. Już tylko wydać go za jedną z bliźniaczek i mamy sprawę dziedziczenia załatwioną.
Ale nagle wychodzi nam z tego starcie, wojna! Wynik już nie tylko dziewczyny pokazują gdzie mają plany i pomysły ojczyma. Okazuje się, że nawet „kandydat” na dziedzica buntuje się przeciw planom ojców! Wybiera tak jak dziewczyny swoją drogę za nic mając plany rodziców! No bunt się szerzy jak pożar na stepie ;-)).
„Przemyślę swoją drogę kariery” – czy jakoś tak! Cios? Żeby to jeden! Zaraz potem prawy sierpowy. Futoro jednoznacznie deklaruje – wali mnie to! Niezależnie od tego co teraz powiesz moja rola skończy się dopiero w momencie gdy dziewczyny znajdą swoją drogę życiową!
Mówiąc wprost, nie chciałeś zostać rodzicem, dziewczyny mnie w to wrobiły. Ale teraz przyjmuję tę rolę z wszelkimi konsekwencjami, bo ty jej się nie podjąłeś we właściwym czasie i zakresie. Nie chciałem tego, ale teraz jest zbyt późno! Miałem wątpliwości czy to co robię jest właściwe, teraz już ich nie mam.
Jedyne na co zdobywa się Maruo to obelga wobec Futaro i dziewczyn przypomnienie, że ma być korepetytorem i „gentelmanem” bo tak wg. mnie należy czytać ten tekst który wyprodukował zszokowany tatulo. ;-))
Ale to moja interpretacja tej sceny ;-) Wg. mnie kluczowej.
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Ścieżka dojrzałości naszego bohatera idzie nadzwyczaj ciekawie, tym bardziej, że dorzucono mu w pakiecie życiowe zmęczenie i ładny zestaw bardzo ludzkich wad ( kliknij: ukryte tekst do Nino, że w sumie jedyne w czym czuje się mocny to nauka nie jest żadną kokieterią).
Zabawne w tym wszystkim jest to, że za ten ciężki trud biedaka czeka kolejne starcie, tym razem miłosne. kliknij: ukryte Ale jak pisał Kazandzakis (luźny cytat) „Kobieta, szefie jest dla mężczyzny straszną sprawą, ale jeszcze bardziej nieszczęśliwy jest ten, kto nigdy nie miał z taką do czynienia” ;)
Nic, czekam na kolejne tomy, w końcu bohaterowie są za dobrze napisani by ciągnąć to w nieskończoność, akt II za nami, czas na jakieś konkluzje :)
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Np okładka t. 10 Yotsuba w tej dziwnej pozie z palcem rozciągającym usta. Tylko na tym obrazku jest w normalnych ciuszkach. Z mocno cieknącymi oczyma, mówi do Futaru „Czy teraz uśmiecham się właściwie”. Ot taki obrazek wart 1000 słów na ten temat.
Cóż niewątpliwie mamy tu warstwę dla trochę starszych dzieci które mają potrzebę zastanawiania się nad sprawą wychowania i pojęcia rodziny itd. Będę się upierał, że te rozważania oparte są o wyniki badań nad bliźniętami.
Hmm no to kolejny obrazek. Stoi trzymając niemowlę, z zachwytem w nie wpatrzony. Otaczają go równie zachwycone i podniecone pięcioraczki. Futaro? Nie autor! To gratulacje z powodu narodzin córki od zespołu. Gratuluję również.
I podziwiam upór oraz kunszt z jakim swoje rodzicielskie obawy i rozważania zawarł w tle tej mangi. Uwzględniając najwyraźniej to co przeczytał nt. badań nad bliźniętami i jak to rzutuje na nasz świat. A zwłaszcza na rolę rodzica.
Chyba część widzów powinna wrócić do tej produkcji w pewnej określonej sytuacji życiowej aby ze zdziwieniem odczytać zupełnie inne treści w tle miłosnych perypetii pięciokąta.
Chyba w końcu, już mogę cieszyć się tymi perypetiami.
Re: Tom 10/S02, E11-12, czyli, że facet nie może mieć nawet długiego weekendu
Też się zastanawiałem o co chodzi – tym bardziej, że właśnie tu sprawia wrażenie bardzo poważnej. Cóż, kliknij: ukryte cieszmy się, że wszystko dobrze się skończyło :)
To już z 11. tomu? W 10. tego nie widzę… z drugiej strony ja mam wydanie w PDF‑ie, może nie ma jakiegoś dodatkowej ilustracji „spoza fabuły”.
Oj tak, zdecydowanie widać tu obawy młodego małżonka i ojca, który bez wątpienia patrzy w przyszłość z nadzieją, ale i obawami o los swojej rodziny. W którejś książce Pratchetta było ładnie napisane (bardzo luźny cytat, raczej połączenie kilku komentarzy narratora) „Robota w straży zrobiła się naprawdę ciężka. Do komendanta Vimesa dotarło, że skoro teraz został ojcem, to musi zostawić swojemu Samowi świat w jak najlepszym porządku. Obejrzał sobie ten świat i stwierdził, że jest mnóstwo do uprzątnięcia.” Ta wartość dodana przekłada się zarówno na staranność scenariusza, ale też pozwoliła uniknąć sztampy – z tego powodu mamy mało tendencyjnego bohatera, bohaterki, które nabierają kolejnych wymiarów i, przede wszystkim, wiarygodne, długo budowane, naturalnie płynące relacje. A to wszystko podlane precyzyjnym scenariuszem, gdzie kupę ważnych elementów dostajemy już w pierwszych tomach/epizodach.
Swoją drogą, szalenie szanuję ekipę od anime, że ta adaptacja jest tak wierna (wiadomo, różnice są, ale tego ciężko uniknąć).
Dokładnie tak i to jest przyczyna, dla której staram się nie krytykować tych, którzy tej serii nie lubią. Nie wiem, jak odniósłbym się do tej marki, gdybym czytał/oglądał ją jako nastolatek. Jakiś czas temu przeczytałem w końcu „Buszującego w zbożu” – gdybym czytał tę książkę w liceum, pewnie podziwiałbym upór i determinację bohatera, a jego problemy wydawałyby mi się wielkie jak Texas. Dziś, jako 30‑latek, patrzę na to z lekkim pobłażaniem, na zasadzie „No, fajnie, każdy z nas był kiedyś taki naiwny, ale trzymam kciuki za bohatera, by sobie gęby nie obił w tym wchodzeniu w dorosłość :)". I nie piszę tego, bo się wywyższam, czy coś – po prostu wiek inaczej patrzy na pewne sprawy i w „Sposobie na pięcioraczki” uważam, że dorosły widz/czytelnik ma po prostu trochę więcej… nie wiem, czy „zabawa” to dobre określenie, ale wydaję, że odkrywam tu więcej tropów niż jakbym zaznajomił się z tym tytułem jako nastolatek :)
Serdecznie pozdrawiam!
Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
I, co ciekawe, pierwsza istotna batalia to również pierwszy poligon między scenarzystami serialu, a mangaką. O ile wcześniej pojawiały się pewne różnice, to wciąż twierdzę, że niektóre rzeczy należało wyciąć/zmienić, bo format telewizyjny różni się od papierowego i nic w tym strasznego. Tu jednak jest inaczej i, co ciekawe, nie mogę wskazać kto ma rację.
Jeśli chodzi o anime, nie pamiętałem, jak błyskawicznie wszystko zostało rozpisane. Na przykład, kliknij: ukryte w przeciągu jednego odcinka (a nawet lepiej – do jego 17. minuty) przejdziemy przez okres szukania zatrudnienia przez Nino, zdobycia przez nią pracy, pierwszych prób i trudnej rozmowy z Uesugim. W mandze ten wątek ciągnął się przez 3 rozdziały, dzięki czemu człowiek czuł, że całość płynie swobodniej. Z drugiej strony, takie przyspieszenie sprzyja „sprintowi” Itchiki, która w ciągu jednego odcinka sabotuje wszystkie siostry, „poluje” na Uesugiego przed szkołą i podszywa się pod Miku. Konflikt „urodzinowy” między starszymi siostrami jest ładnie rozegrany w obu mediach, choć szkoda, że nie znalazło się miejsce na ogłoszenie zwycięzcy (które było w mandze).
Równie problematyczna jest ocena Uesugiego – choć chyba manga wygrywa. Tu już widać, że nasz bohater dojrzał, inaczej patrzy na relacje międzyludzkie i ma więcej tolerancji do pewnych postaw, nawet jeśli ich nie rozumie. W anime wycięto kilka takich scen, a jedną zmieniono na „minus”, i to znacznie ( kliknij: ukryte gdy opowiada Nino o tym, że jedyne co potrafi to nauka: w anime brzmi to trochę jak przechwałka, w mandze jest raczej próbą usprawiedliwienia się, że z powodu pięciu lat intensywnego kucia zatracił część umiejętności interpersonalnych. A zatem bohater jest już świadom swoich własnych ograniczeń). Jednak jedną rzecz anime zrobiło lepiej – kliknij: ukryte kiedy Itchika podszywa się pod Miku i wyznaje, że „będzie kibicować jemu i najstarszej siostrze”, Fuutarou z mangi jest zaskoczony, ale chyba daje się przekonać. Z kolei ten z anime jest zdecydowanie bardziej sceptyczny. Sprawa o tyle dziwna, że ledwie epizod wcześniej chłopak rozpoznał Miku (co prawda w lepszych warunkach, ale jednak) i w tym samym tomie aż dwie siostry podpytują go, czy Miku się do niego nie zaleca. Coś powinno zaświtać w jego głowie, że to przekręt. Chyba, że tak dobrze ukrywa swoje podejrzenia przed wszystkimi, także przed Czytelnikami :)
W mandze mam też problem kliknij: ukryte z całym, trzecim już chyba starciem Fuutarou z ojczymem sióstr – konflikt trwa jeden tom, i to w sumie niecały. Jedyny sensowny argument jaki nasz lekarz ma dla Fuutarou powinien był paść o wiele wcześniej („przez dziewczyny pogorszyły ci się wyniki”), a propozycja nowego korepetytora, bo przecież powinien być to najlepszy uczeń w klasie to żart. „Wybitny ekspert” to nie to samo co „dobry nauczyciel”, a zarówno bohaterowie, jak i Czytelnicy dostrzegli tę naukę dawno temu. W sumie jedyne co przyniósł ten epizod to dość ciekawą, ostatnią w tomie rozmowę Fuutarou z ojczymem dziewcząt i fakt, że „ten front” chłopak ma już zabezpieczony. A to oznacza, że zostają mu już „tylko” problemy uczuciowe… W anime ten wątek skrócono do minimum, a jego rywal, Takeda, stał się komediową poczciwiną, z czym bardziej mu do twarzy
Z drobnych rzeczy – kliknij: ukryte Itsuki zdradza lekkie zainteresowanie Fuutarou, chyba minimalnie większe w mandze. Miku w obydwu przypadkach jest napisana praktycznie tak samo, więc tym razem bez komentarza, aczkolwiek dużo szykuje się w następnym tomie.
No i zostaje najdziwniejsza sprawa w obydwu mediach: kliknij: ukryte kwestia Yotsuby. Jak dla mnie punkt idzie do anime. O ile w obydwu przypadkach widzimy, że kliknij: ukryte jej po prostu zależy na tym, by Fuutarou był szczęśliwy i to nieważne z którą z sióstr (z nią oczywiście nie, bo przecież mało nie zniszczyła rodziny i sprawia wszystkim kłopoty), o tyle działania są już inne. Początek jeszcze się zgadza i świetnie koresponduje z charakterem postaci: wybory na przewodniczącego znakomicie pasują do Yotsuby i stanowią doskonałą terapię dla Fuutarou (nawet jeśli ten przyjmuje ją niechętnie). Problem w tym, że w mandze Yotsubę zaczyna przerażać fakt, że ludzie podejrzewają ją i Fuutarou o związek. Przy drugiej lekturze, zauważyłem, że do tego rozdziału rysownicy przyłożyli się szczególnie mocno i wydaję mi się kliknij: ukryte w czasie trudnej konwersacji naszych przewodniczących mangaka bardzo chciał pokazać sprzeczną paletę emocji dziewczyny, kiedy ta ewidentnie kłamie, mówiąc, że go nie cierpi lub zaprzeczając, że coś do niego czuje. Wydaję mi się, że jednak nie znalazł satysfakcjonującego rozwiązania. kliknij: ukryte Jasne, fajnie, że próba odejścia ze stanowiska to głęboko skrywany „syndrom oszusta” (Yotsuba nie wierzy, że może być dobra w czymś bardziej ambitnym i skomplikowanym), jednak nie dziwię się, że przy adaptacji na ekran prawie cały wątek poszedł do kosza. O wiele więcej o emocjach Yotsuby mówi jej histeria, gdy siostry „przyłapują ją” na robieniu żurawi (oszukuje siostry, choć jednocześnie myśli tylko o dobrze Fuutarou, nie oczekując nic w zamian), a cała scena trwała z minutę.
Teraz już bardziej rozumiem, dlaczego kliknij: ukryte „randkę” przesunięto aż tu – tak, jak „temat zastępczy” jest w tym sens, choć wolałbym, by jakoś lepiej to uzasadniono (choćby tym, że Yotsuba narobiła mu żurawi przed egzaminami).
Swoją drogą, teraz trochę żałuję, że jednak wycięto ten rozdział kliknij: ukryte z opieką nad córką szefa Itchiki – w sumie trochę więcej rywalizacji między Miku i Itchiką zaostrzyłoby konflikt, teraz nawet lepiej widać pewne „babcine” cechy Nino, a przede wszystkim: fakt, że Yotsuba bez żadnego marudzenia zgodziła się zostać psem w tej „rodzinie” prezentuje się teraz nieco niepokojąco…
Dobra, wpis długi jakbym analizował film Bergmana, więc tu się zatrzymam :)
Muszę jeszcze uderzyć się w piersi i przyznać do przeinaczenia w poprzednich wpisach: kliknij: ukryte wspominałem, że to Yotsuba załatwiła Fuutarou wycieczkę z kolegami, a tak naprawdę sama chciała się wycofać, by „nacieszył się” towarzystwem całej czwórki. Wycieczkę z kolegami Fuutarou ogarnął sam. Co prawda, motyw przewodni wciąż działa (czyli Yotsuba wspiera Fuutarou i pomaga mu w czymś, w czym sam sobie nie radzi – w relacjach międzyludzkich), aczkolwiek trochę osłabia argument.
Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
W kwestii pana Nakano – typ coraz bardziej jawi mi się tu jako psychopata. Pokrętne intrygi, zastraszenia i szantaże. Chyba muszę poświęcić mu duży wpis. Hmm faktycznie „Kwiaty w pudełku” do przeczytania – tak traktuje pięcioraczki.
Mamy tu też konflikt pokoleń pomiędzy dyrektorami i ich dziećmi w którym Fuutarou bierze czynny udział. Pokazujący być może, że ten cały wyścig szczurów może być lipnie ustawiany. Zadziwiające?
Hmm w kwestii Yotsuby, wydaje mi się, że warto pamiętać o ich sytuacji rodzinnej. Dziewczyna pamięta jak matka przejechała się w życiu. Czy to było by dziwne, że się boi powtórki w swoim? A tu w obecności pewnego osobnika budzą się dziwne pomysły. Jak to kiedyś określiła moja znajoma „kisiel w majtkach” nawet jest rysunek kropli potu na jej udzie. Koleżanki plotkują, dając nadzieję . . . a ta się nie potwierdza bo Fuutarou zaprzecza. Pewno któraś z sióstr będzie tą szczęściarą. Znowu ten stalowy charakter, tak będę Was wspierać.
Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
To jest dość ciekawy wątek, zwłaszcza kwestia „nadziei” – kliknij: ukryte tzn. jest oczywiście w nim zakochana po uszy, ale z drugiej strony ma tak zaniżone poczucie własnej wartości i jeszcze czuje, że posiada ogromny dług wobec sióstr… Ciekawe, czy gdyby Fuutarou wyznał jej uczucia w tym momencie, to czy nie odprawiłaby go z kwitkiem. Czyż przyjęcie jego zalotów nie byłoby zdradą wobec sióstr? W sumie nie dziwi mnie, że w pewnym sensie okazuje ulgę, gdy może zaprzeczyć przed koleżankami. Swoją drogą, gdy pada jakakolwiek kwestia romantyczna, to ciekawe, że wszystkie zasłaniają się Miku (poza Nino, ale ona zrezygnowała z gierek już jakiś czas temu).
Stalowy charakter? Jak najbardziej, 10/10. Chowanie emocji? Również wyjątkowe. Gorzej, że jak za dobrze ukrywasz swoje problemy, to ktoś może ich zwyczajnie nie dostrzec…
Tym niemniej, choć są to ciekawe konkluzje, wciąż nie jestem przekonany do konstrukcji samego rozdziału w mandze – wydaję mi się, że można to było zrobić ciekawiej albo budować to bardziej płynnie, przez cały tom. To skondensowanie było jakieś dziwne – może to kwestia tego, że plotki zwykle wymagają czasu na rozwój (o czym śpiewają wszystkie basy świata od ponad 200 lat). Jasne, można stwierdzić, że kliknij: ukryte rozdział wcześniej było podobnie, ale poza uczuciem Nino i Fuutarou dowiedzieliśmy się też więcej o ich samych (zwłaszcza o Uesugim), o ich codziennej pracy, o problemach przy pierwszym zatrudnieniu, a nawet zaliczyliśmy zabawny epizod z Itsuką.
Jak mi się coś jeszcze ciekawego przypomni z radością jeszcze napiszę :) Natomiast tom 10 i finał drugiego sezonu to najwcześniej po Bożym Narodzeniu :)
Aha i jeszcze jedna ciekawa uwaga – pod koniec rozmowy kliknij: ukryte Yotsuby i Uesugiego, ta mówi „Widzę, że droga jeszcze daleka”, co można rozkosznie interpretować na tyle sposobów.
Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
Prawdę powiedziawszy to zaczynam typa podejrzewać o to, że prowadzi sobie na nich rodzaj eksperymentu i zupełnie mu zwisa ich dobro. (Jak wiecie nie znam zakończenia tego, poza jednym faktem kto wygrywa).
Yotsuba wg. mnie ugotowała się w przebieralni. Przekroczyła tam z Futaro barierę intymności. Po tym oczekiwanie, czegoś więcej było tylko kwestią czasu. Dalej było zlizanie kremu które świadczy o akceptacji fizyczności Futaro. Nie było pocałunku na diabelskim młynie, to sobie sama go skradła pod dzwonem. Oj tu dopiero jest chemia, ale jednostronna. Druga strona dojrzewa do niej po „dzwonie”. Nagle dostrzega wargi, ale nie wie czyje. Zabawa w kopciuszka może być fajna jak widać. A na pewno ugotuje naszego pana statecznego.
Dobra – Zdrowych i Wesołych Świąt.
Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
Jasne, o tym w dużej mierze pisałem już od pierwszego wpisu otwierającego te liczne dyskusje. :D I dlatego finalny wybór głównego bohatera jest tak dobry, bo niespodziewanie protagonista zadaje sobie pytanie „Dobra, pomogłem im, ale z kim ja chciałbym spędzać czas ?”
I z tego powodu wynik jest taki, a nie inny – kliknij: ukryte by już się nie powtarzać, Yotsuba widzi w Fuutarou mężczyznę i partnera od samego początku, chce by i on się rozwijał, a nie by tylko je ciągle ratował z opresji. No i zdaje sobie sprawę, że chłopak potrzebuje przestrzeni, a nie tylko dziwnego rodzeństwa jako ekwiwalentu całego świata. Swoją drogą, po internecie krąży to zestawienie: „Jak ktoś mówi, że między nimi nic nie było, to Yotsuba pierwsza poznała Fuutarou, pierwsza mu pomagała w korkach, pierwsza wyznała mu miłość, pierwsza go pocałowała, pierwsza pocałowała go w usta i pierwsza poszła z nim na randkę. To może jednak coś między nimi było przez tę całą historię”
Pozdrawiam i do usłyszenia w przyszłym tygodniu ;)
Re: Tom 9/ S02 odc 9-10: pierwsze, większe różnice w przekazie
Związany słoń w salonie
Czemu o tym piszę? Bo ma to spory związek z naszą mangą.
Cyt. :” Ktoś, kto nie jest bliźniakiem, nie jest w ogóle w stanie wczuć się w sposób myślenia i odczuwania dwóch ludzkich klonów.”
Zaproponuję zatem zabawę w pewne kalkulacje.
Zakładam, że naprawdę zgrana para w długotrwałym związku heroicznie trzyma się 2 godzin tygodniowo w czasie których solennie pracuje nad utrzymaniem swojej więzi. W dłuższym związku to trudne ale wykonalne. W roku mamy 52 tygodnie, po 2 godziny intensywnego wtulania się w tygodniu daje nam 104 godziny przytulaskowe w roku.
Ciąża trwa 40 tygodni. Odrzućmy z tego dajmy na to te pierwsze 10. Badania nad okresem prenatalnym trwają, i jasnym jest tylko, że to okres niesłychanie ważny. W sumie to tak do końca nie wiadomo od którego tygodnia możemy mówić o jakieś świadomości płodu przyjmijmy sobie, że to będzie gdzieś po 10 tygodniu.
Mamy więc 30 tygodni, razy 7 dni, razy 24 godziny co daje nam 5040 godzin przytulania. Przeliczając to na godziny przytulania wyrabiane przez naszą hipotetyczną parę bliźniaki przychodząc na świat mają za sobą „staż małżeński” w tworzącym wieź przytulaniu się taki jaki ta dobrze prowadząca się para osiągnie po 48 latach wspólnego pożycia.
Nawet jeśli przyjmiemy tylko poniższy czas odczuwania tj. jakieś 4,5 miesiąca (wiem, że to są kwestie mocno sporne):
Cyt: „W piątym miesiącu ciąży w mózgu powstają komórki nerwowe, dzięki którym dziecko będzie mogło rozpoznawać smak, zapach, dźwięk, światło oraz dotyk. Dziecko w brzuchu mamy zaczyna być zdolne do reagowania na odgłosy. Między 21. a 24. tygodniem ciąży rozwija się zmysł dotyku, a eksperci uważają, że płód zaczyna odbierać bodźce bólowe.”
Wychodzi nam z tego wg. powyższych kalkulacji staż więzi jak w 29 letnim małżeństwie.
Och o takich drobiazgach jak np. wspólne pływanie w wodach płodowych, słuchanie bicia serca matki i rodzeństwa, wspólne łożysko, wpływ jedzenia i nastrojów matki . . . pfft ot takie tam drobiazgi (zapewne) bez znaczenia! ;-)
Dobrze . . . to jest trąba zwierzęcia stojącego w salonie. Ale nadal możemy sobie je tak po prostu ignorować. ;-) Bo jest zbyt duże jak na tak mało poważny salonik.
Bo może nie wiecie ale to bliźniaczki są, zaskoczyłem Was tym prawda?
Re: Związany słoń w salonie
W „Sposobie na pięcioraczki” (swoją drogą – lubię to tłumaczenie, aczkolwiek w „Sposobie na Alcybiadesa” główny wątek szedł w drugą stronę :D ) może faktycznie chodzi o… pięcioraczki.
Jasne, wiem, że wokół bliźniąt jako‑takich narosło sporo mitów (współodczuwanie bólu i myśli, etc.) , z drugiej strony omawiamy light novel/anime, a nie artykuł naukowy, zatem sądzę, że autor mógł korzystać zarówno z tego co jest prawdą, a co jest popularną „miejską legendą”. W każdym razie, jak popatrzymy na całość jako historię 5‑ciu bliźniaczych sióstr, które zostały zostawione na pastwę losu, całość nabiera kolejnego wymiaru.
Pierwsza rzecz – na ile decyzje podejmowane przez bohaterki nie są analizą „czy to moja autonomiczna decyzja, czy też przemawiam w imieniu całości?” Ta „kolektywizacja” poglądów jest o tyle ciekawa, że mówimy o Japonii, gdzie indywidualność jest co najwyżej ekscentrycznym przywilejem młodych. Siostry z jednej strony sobie pomagają, z drugiej, jak dostrzeże wnikliwy Czytelnik/Widz (a w pewnym momencie i Uesugi) kliknij: ukryte nakładają na siebie ograniczenia. I wynika to raczej z mało zdrowej o troski o to, by swoimi „kaprysami” (a w rzeczywistości chęcią samorealizacji) nie naruszyć równowagi, której nie ogarnęłaby pozostała czwórka
Uwaga, tu już będzie wielki spoiler, dotyczący szczegółów samego finału: kliknij: ukryte to zresztą jest głównym punktem hiper kompleksów Yotsuby. Dziewczyna cierpi nie tylko dlatego, że jest najsłabsza w nauce (co siostry przyjmują do wiadomości i akceptują), ale dlatego, że jako pierwsza odważyła się „wyjść z szeregu” w czym widzi rozpad ich relacji. Tak naprawdę opowieść Nino o gnieździe mogłaby by być opowiedziana z perspektywy Yotsuby, i wtedy byłaby to historia tej „złej”, która ośmieliła się zaproponować pierwszy lot poza gniazdo… Fakt, że siostry (poza najmłodszą) zdają się przez 2 sezony milcząco to ignorować, też zdradza pewne podświadomie chowane urazy…
Zastanawiam się też, na ile pewne elementy tej układanki wynikają z obaw, że jeśli któraś z nich zrobiła coś złego, to czy pozostałe nie kombinują na zasadzie „Kurcze, jak ona dopuszcza się czegoś takiego, to czy ja też jestem do tego zdolna? W końcu to prawie ja.” Czasem ma to wręcz prosty odpowiednik jeden do jednego ( kliknij: ukryte plaskacze, którymi wymieniły się Nino i Itsuki), a czasami ten sam problem lub niedoskonałość objawia się zupełnie innymi objawami ( kliknij: ukryte na pierwszy rzut oka Miku i Yotsuba różnią się jak dzień od nocy, ale zdecydowanie obie powinny chodzić do psychologa i mieć apteczkę wypełnioną antydepresantami). Z drugiej strony, właśnie świadome tej bliskiej, bliźniaczej więzi (i tego, że w sumie emocjonalnie polegają tylko na sobie), mogą uznać, że lepiej wszystko ładnie zamieść pod dywan. Konsekwencje? Cóż, zapraszam do komentarzy poniżej, trochę tych problemów znaleźliśmy :D
No i trzecia rzecz – relacje z otoczeniem. Choć każda z nich zupełnie inaczej radzi sobie ze światem zewnętrznym, nie jest w stanie stworzyć choćby w połowie tak bliskiej więzi jak z bliźniaczymi siostrami (nawet te najbardziej towarzyskie, jak Yotsuba lub Nino nie mają bliskich przyjaciółek). kliknij: ukryte I to kolejna cegiełka wyjaśniająca, dlaczego zakochują się w Fuutarou – jako jedyny zbudował z nimi więź na tyle bliską, na ile stworzyły między sobą siostry. A skoro został zaakceptowany nawet przez mentalną „nestorkę” tej rodziny, czyli Nino, i jest osobnikiem płci przeciwnej, pewne kalkulacje po prostu zaczynają się uruchamiać… Ale o tym w sumie już było przy omawianiu samotnego pięciokąta.
Ciekawe, ciekawe spostrzeżenie – faktycznie, sam widzę, że miejscami patrzyłem na te postacie jak na siostry, a nie jak na siostry‑pięcioraczki (niby szczegół – jednak ile zmienił!). Pozdrawiam i czekam na inne tego typu przemyślenia :)
Re: Związany słoń w salonie
Tak na marginesie – dla mnie scena na ślubie gdy piątka jest wpatrzona w Futaro przestała być „głupia”. Jak by to powiedzieć . . . w Papilionie zbiegły więzień żyje z indiańskimi siostrami bliźniaczkami. I to nie musi by tylko mokry sen erotomana. Koleżanka z podstawówki wyszła za bliźniaka, wiem na pewno, że przez pewien czas to był związek delikatnie mówiąc nieszablonowy. A potem trzecia połówka znalazła sobie kogoś na stałe.
Możecie mi nie wierzyć, ale jutro podrzucę link do artykułu na ten temat. Tj. kłopotów psychicznych bliźniąt oczywiście, a nie erotycznych wielokątów praktykowanych ;-). Wiem boli trzeba coś przeczytać. Zamówiłem już sobie odpowiednią książkę, jest w drodze. Temat będę zgłębiał bo jest naprawdę fascynujący.
Ale mam i złą wiadomość. Na razie rzuciłem światło tylko na jedną psychologiczną stronę słonia. Ale o reszcie pogadamy już raczej po świętach. Spore to jest.
Re: Związany słoń w salonie
Sporo rzeczy w moim postrzeganiu scen zmienia się w trakcie lektury, więc co do oceny sceny ślubu chwilowo się wstrzymam. Na razie, choćby z literackiego punktu widzenia, wolałbym by wyglądało to inaczej… Ale, jak mówię, na spokojnie poczekam :)
Re: Związany słoń w salonie
[link]
[link]
Zwracam uwagę, że to nie są „sensacyjne” stronki internetowe tylko magazyny popularnonaukowe.
Oj oczyma wyobraźni widzę naradę produkcyjną na początku – dobra zrobimy schemat haremiku, ale inny damy tu siostry bliźniaczki. To jakoś nam to uprawdopodobni, to się ładnie zepnie. A do tego przy rysowaniu zmieniamy tylko detale! Cóż za oszczędność wysiłku przy pracy. A potem nagle . . ooo mamy problem! Kurde bliźniaczki to zupełnie inna bajka! To co robimy? To nam rozsadzi projekt! Dobra robimy, damy z siebie wszystko ;-) A słoń niech sobie stoi w tym salonie, nie trzeba go tylko pompować i jakoś to będzie.
Myślicie, ze to jest duże? Phhhi to jest zaledwie czubek bliźniaczkowej góry. Cytat z opisu książki którą sobie zamówiłem:
(W domyśle kwestia bliźniąt):
Przynosi wiele niepokojących pytań biologicznej, psychologicznej, a nawet teologicznej natury. Co decyduje o naszym życiu: my sami, geny czy środowisko?
Jak by to powiedzieć . . . niechcący wpadliśmy na drugie najważniejsze dla ateistycznej części ludzkości pytanie, po tym skąd uzyskać energię, tak aby nie wykończyć się przy okazji. Ale o tym już po świętach. O bliźniaczkach naukowo, a nie o energii oczywiście. ;-)
Tom 10 też już wtedy będzie. ;-) Są pierwsze strony dostępne u wydawcy.
Re: Związany słoń w salonie
Spokojnie, jako katolicki beton, potwierdzam – my też zadajemy sobie pytania co kształtuje człowieka :)
Schodząc na bardziej bezpieczny grunt (ban za ewentualną poityczno‑teologiczną dyskusję wisi w powietrzu, zresztą w takowej też nie chcę brać udziału), to polecam i to gorąco jedną z moich ulubionych książek ever, czyli „Na wschód od Edenu” Steinbecka – tam właśnie jest bardzo dużo o tym, na ile człowiek jest zły, bo tak został wychowany, a na ile wynika to z doboru materiału genetycznego (tam zresztą mamy nieobecną rodzicielkę, przy której ojczym naszej piątki sprawia wrażenie „całkiem spoko” gościa).
Dziesiąty tom już mam, ale czas na lekturę i wnioski to będzie dopiero po Bożym Narodzeniu (za to jeszcze przed Nowym Rokiem ;) ).
Re: Związany słoń w salonie
W międzyczasie mieliśmy już rasowe wykwity teorii genetycznej które zaowocowały min. ludobójstwem rasowym i marksistowską wersję walki o lepsze środowisko dla rozwoju klasy które zaowocowało ludobójstwem klasowym.
W tym kontekście wpakowanie bliźniaczek i lekarza do jednej mangi nie może być przypadkowym zabiegiem a jeśli to bardzo niefortunnym bo budzącym poważne pytania.
W kwestii nauki to Futaro mówiąc Miku i Yotsubie, że mają takie same potencjały najwyraźniej nie kłamie. Zapewne chłopak przeczytał na ten temat co nieco. Miał takie ciągoty, a w przypadku korków dla bliźniaczek było to raczej mocno uzasadnione.
Z badań nad rozdzielonymi bliźniętami (wychowane w różnych rodzinach) wynika, że wskaźnik dziedziczności w kwestii ilorazu inteligencji wynosi ok. 0,7. A wg. pewnych badań nawet 0,76. Dla bliźniąt wychowywanych razem pewien zespół określił zgodność ich cech na 0,86, przy 0,87 dla tej samej osoby testowanej dwukrotnie. Ciekawe prawda?
Jutro wrzucę artykulik omawiający te sprawy. Jeśli są chętni. Sami sobie ocenicie.
Re: Związany słoń w salonie
Bardzo ciekawe!
Fakt, Uesugi dość szybko chwyta, że dziewczyny mają swoiste punkty styczne. Na początku co prawda ocenia je wyłącznie przez pryzmat naukowy, natomiast później coraz mocniej widzi, że musi patrzeć na całość jak na psychologiczne puzzle. Jedno jest pewne: biedakowi nie jest łatwo, tym bardziej, że każda straumatyzowana grupa społeczna, każda z pięcioraczek ma swoją interpretację tego, co zrobić z zaistniałym statusem. A wątek kliknij: ukryte romantyczny niekoniecznie musi się splatać z genami (choć ta teoria ma swój powab, chętnie bym jej nie odrzucał): wystarczy, że dziewczyny wciąż liczą na to, że Fuutarou zostanie w ich małej rodzinie i będzie tym „szóstym”. A to oznacza, że na świecie nie ma innych mężczyzn, więc trzeba się bić o tego jednego. I to wcale nie żadna męska fantazja, ile raczej ponury krajobraz przeżytych traum
Re: Związany słoń w salonie
Od dosyć dawna bliźniakami interesowała się nauka. Od kilkudziesięciu lat zainteresowanie to stało się nieomal obsesyjne. Naukowcy upatrują w tym fenomenie klucza do wyjaśnienia wielu kwestii związanych z genetyką, wychowaniem oraz określeniem jak i dlaczego zapadamy na niektóre choroby.
Badania min. nad rozdzielonymi bliźniętami stały się czymś w rodzaju Świętego Grala genetyki ewolucyjnej. Na świecie wprowadzono szereg programów badawczych mających rejestrować i porównywać różne fakty związane z bliźniętami jedno i wielojajowymi oraz ich nie bliźniaczymi odpowiednikami w podobnych warunkach. Mając nadzieję przez porównanie ich wyników dojść do pewnych kluczowych dla ludzkości odpowiedzi.
Jeden z ciekawszych art. w linku poniżej:
[link]
Dobra tak wiem kim był Mengele, wiem że z 1500 bliźniąt przeżyła 100. Wspomnijmy o tym mroku dla porządku. Aby podkreślić do czego zdolni potrafią być naukowcy i lekarze. I pozwólmy temu spać w niepamięci. Zanim pragnienie przegryzienia komuś krtani uniemożliwi mi jasne myślenie.
Re: Związany słoń w salonie
Jest jeszcze jedna kwestia dla której (moim zdaniem) naukowcy tak dużo czasu poświęcają bliźniętom – według wielu statystyk, bliźniacze rodzeństwo będzie coraz bardziej powszechne. Ponoć już co 42 dziecko jest bliźniakiem i wskaźnik rośnie.
Zobaczymy co będzie dalej, od pierwszych poważnych badań genetycznych minęło raptem 150 lat, jeszcze sporo zostało do odkrycia :)
Re: Związany słoń w salonie
Czym jest?
„W wierzeniach jednak odnosi do złego brata bliźniaka. W języku niemieckim słowo to określa „podwójnego wędrowca”, kogoś, kto porusza się w taki sam sposób jak druga osoba. Słowo to może również oznaczać zjawisko polegające na tym, że człowiek widzi siebie samego kątem oka w miejscu, w którym zobaczenie swojego własnego odbicia jest niemożliwe. Takie zobaczenie samego siebie przyjmuje się jako zapowiedź nadchodzącej zguby lub nieszczęścia.” Za wiki.
Czemu nagle doppelganger jest takim wyjątkiem? Wydaje mi się, że znalazłem właściwą odpowiedź. Bo pasuje do mentalności i wierzeń Japończyków a do tego . . . statystycznie Japończycy jeszcze parę lat temu mieli statystycznie największą możliwość zetknięcia się z takim fenomenem w realu.
Zabawne prawda? W naszej mandze doppelganger też występuje i nie bez powodu. Jego casus jest tu bardzo znaczący i wiele wg. mnie wyjaśnia.
Re: Związany słoń w salonie
Re: Związany słoń w salonie
W książce Lawrence Wright „Bliźnięta Tajemnica Tożsamości” narzekają na niewielką grupę porównawczą bo w końcu to tylko 300 par odnalezionych bliźniąt rozdzielonych w dzieciństwie. Pojawia się tam odnośnik: „Być może więcej materiału badawczego znajdzie się w Japonii. Według profesora Juko Ando, badacza z Wydziału Edukacji Uniwersytetu w Keio, często rozdzielano bliźnięta, które urodziły się w wiejskich okolicach, z powodu hańby, jaką były mnogie porody. W ostatnich dziesięcioleciach zaniechano tej praktyki.”
Trochę innych uroczych faktów o bliźniętach z całego świata:
file:///C:/Users/11919437/Downloads/Bliznieta%20dar%20niebios%20czy%20przeklenstwo%20bogow.%20Cz.%203‑4_wcag.pdf
W tym:
„Badania epidemiologiczne przeprowadzone
w drugiej połowie XX w. wykazały jednoznacznie,
że w Japonii bliźnięta rodzą się znacznie rzadziej (jedna para na 160 porodów) niż w Europie i USA (jedna na 87 porodów). Potwierdzenie tego było jednak bardzo trudne, bowiem japońskie matki wierzą, że rodzić więcej niż jedno dziecko w tym samym czasie jest aktem przeciw naturze. Z tego powodu, nawet jeszcze dzisiaj, próbują one ukryć poród wielopłodowy poprzez oddzielną rejestrację noworodków, a nawet poprzez ich zabójstwo. W szlacheckich rodach Dalekiego Wschodu jeszcze do niedawna urodzenie się bliźniąt utrzymywane było w głębokiej tajemnicy. Bliźnię urodzone jako drugie mogło być zabite albo przynajmniej oddane na służbę. Być może proceder ten sprawił, że obecnie wśród społeczeństw tamtego rejonu świata odnotowuje się najniższy odsetek bliźniąt dwuzygotycznych.”
Chyba mamy pewien niespodziewany przyczynek do tego z jaką determinacją matka walczyła o to aby dziewczynki pozostały razem. I dlaczego całe stadło miało i ma potężne poczucie zagrożenia i solidnego doła. To zapewne jest też trop do uroczego „wydziedziczam cię” babci Nino. Zaiste dosyć ciekawe cienie ma ta „light nowel”. A i jest to kolejny krępujący temat na który w Japonii wypada milczeć.
Jak widać popularność idei sobowtóra wydaje się mieć u nich pewne praktyczne uzasadnienie. Albowiem była tam grupa ludzi która miała spore szanse na doświadczenie tego zjawiska w rzeczywistości.
Chyba dojrzewamy do rozważań o sytuacji matki i dzieci przed i w chwili jej zgonu.
Przyznaję . . . ruszyłem do przodu po angielsku. Hmm „a nie mówiłem” – przyznaję potwierdzenie moich domysłów sprawiło mi sporą satysfakcję.
Re: Związany słoń w salonie
Choć jednocześnie (nie mówię, że taki argument padł, ale wolałbym, by nie zostawić tu domysłów) nie odrzucałbym elementów komediowych związanych z losem bliźniąt, bowiem i tu znajdziemy sporo inteligentnego materiału. kliknij: ukryte Jedna z moich ulubionych scen w całej serii to ta, kiedy Miku i Nino zaczynają się kłócić na temat ulubionej herbaty. Wcześniej ładnie zbudowano to, że obie już nieco dojrzały, obie wiedzą, że jeszcze mają sporą drogę do przejścia i obie mogą czegoś się od siebie nawzajem nauczyć. Jednocześnie mangaka wprowadza wątek komediowy: w wyniku ich przekomarza o wyższości zielonej herbaty nad słodzoną czarną (albo odwrotnie, w zależności od frontu, jednak od strony gustów kulinarnych osobiście trzymam stronę Miku, co to za herbata, którą trzeba słodzić :D ) odkrywają, że dwie tak różne herbaty przyrządza się z tych samych liści… W kontekście bliźniąt to szalenie inteligentna pointa :) Tam też pada ładna sentencja, która przy źle zbudowanej scenie trąciłoby banałem – na pytanie Nino dlaczego miałaby wrócić do domu, skoro i tak kiedyś każda pójdzie w swoją stronę, Miku odpowiada z rozbrajającą szczerością „No bo… jesteśmy rodziną”.
Pozdrawiam i muszę przeprosić, ale teraz będę odpisywać z długimi przerwami. W robocie powiedzieli, że styczeń i luty zapowiada się ciężko i chyba nie kłamali :D Z tego też powodu na razie poczekam na 11 tom, ale chętnie usłyszę komentarze po 10., nawet jak na razie zatrzymam się na 10‑tym (na drugi komentarz postaram się jeszcze dzisiaj odpisać).
Re: Związany słoń w salonie
Cóż z tych samych liści (bliźniaczek) otrzymuje się zupełnie inną herbatę (człowieka dorosłego). Przy czym w przypadku ludzi nie da się otrzymać tak podobnych rezultatów. Zbyt dużo czynników ma na to wpływ. Wychodzi z tego całkiem niezły hazard.
No wyrazy uznania i współczucia dla tłumacza. To nie jest proste tłumaczenie.
Cóż można powiedzieć, że prawie widziałem film do końca. Nie będę poruszał się po omacku. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Re: Związany słoń w salonie
Oj zdecydowanie! I w sumie może też trochę usprawiedliwiać dlaczego tak często wszyscy mylą nasze bohaterki, wszak bliźnięta są niejako „nowością”(niestety) w Japonii (więc ludzie odruchowo zakładają, że to ta sama osoba, skoro to tak rzadki widok). Choć wciąż uważam, że owe pomyłki to przede wszystkim klasyka animowanego kina z bliźniakami.
To przy kolejnym tomie czekam na następne ciekawe dyskusje, może też będę w stanie obejrzeć film drugi raz :) Póki co, wszystkiego najlepszego w Nowy Roku.
PS – patrzę, że serial trafił na 8. miejsce w dyskusjach tanuki za 2022 rok… Zrobiliśmy trochę rabanu :)
Re: Związany słoń w salonie
Re: Związany słoń w salonie
Proszę przestać, ja mam bogatą wyobraźnię :D
Re: Związany słoń w salonie
Kłóci się to znacząco z doświadczeniem jakie zdobyła na tym polu pedagogika podkreślająca jak ważną sprawą jest stworzenie wspierającego dzieci środowiska. I że najlepszym takim środowiskiem jest rodzina – to czego brakuje pięcioraczkom.
Wg. mnie właśnie ten aspekt podkreśla autor opisując proces progresu dziewczyn po stworzeniu im środowiska wspierającego przez Uesugiego.
Wygląda na to, że można pisać o tłach ale jedynie tych rysowanych. I zapewne to też nie jest na temat.
Pozdrawiam.
Re: Związany słoń w salonie
Uprzejmie prosimy o powrót do tematu dotyczącego stricte danego tytułu, w przeciwnym razie będziemy zmuszeni do interwencji.
Pozdrawiam,
Moderacja
Re: Związany słoń w salonie
Egzaminy i "jajecznica"
Miałem spore oczekiwania po tych rozdziałach (w anime było to ewidentnie wejście na wyższy poziom, które zresztą zaczęło się od „7 pożegnań”) i nie rozczarowałem się.
Gdybym miał w skrócie opisać zmiany manga‑anime, powiedziałbym, że anime opowiada praktycznie o tym samym, tylko manga mocniej podbija niektóre elementy. Tu faktycznie literacki pierwowzór jest ciekawszy (choć twórcy anime broń Boże nie odwalili fuszerki), bo papierowy format pozwolił na więcej szczegółów.
O ile szósty tom kończy się kliknij: ukryte dużym, hollywoodzkim gestem, o tyle siódmy otwiera proza życia.
W przeciwieństwie do anime, tu dziewczyny ponownie zdradzają trochę większą naiwność, że „jakoś to będzie” (cytując za Mikołajem Cieślakiem „Jakoś to będzie to szalenie nieprecyzyjny plan”) i, że kliknij: ukryte Fuutarou łatwo zgodzi się na darmowe lekcje. Zostajemy też dłużej kliknij: ukryte w ich nowym mieszkaniu, gdzie atmosfera wcale nie jest tak kolorowa, jak mogłoby się wydawać. To ładnie buduje kolejny segment, gdzie widzimy Ichikę grającą do kotleta.
W tych dwóch tomach, chyba najwięcej dowiemy się o Ichice – tu chyba najbardziej widać, że gdyby kliknij: ukryte rozegrała to lepiej, to de facto ta historia mogłaby się skończyć inaczej. Fuutarou nie szczędzi jej ciepłych słów, widząc, że ogarnęła i pracę, i naukę (w końcu osiągnęła najlepszy wynik), ale jednocześnie jej własne niezdecydowanie doprowadziło do sabotażu (czego punktem kulminacyjnym jest początek ósmego tomu – daje się wyprzedzić Nino). Bezwzględnie najciekawszą zmianą w stosunku do anime (przynajmniej w siódmym tomie) jest ich wspólna wizyta w księgarni – w mandze Ichika spotyka dwóch kolegów z klasy, którzy są tymi tradycyjnymi (tendencyjnymi) bohaterami anime: mili, uczynni, trochę bezbarwni. Gdy widzą, że dziewczyna zraniła się w rękę, panikują i rzucają się na poszukiwanie lekarza. Jak reaguje Fuutarou, gdy widzi jej siniaka? Niczym Jeremy Clarkson, gdy któryś z jego kolegów ma zepsuty samochód w środku amazońskiej dżungli (pozdrowienia dla fanów Top Geara): „No, niezdara z ciebie, uważaj”. I jak na to reaguje Ichika? Ma odlot nie mniejszy od tych, które zaliczają Miku i Nino. Ta scena mówi bardzo dużo i o niej, i o Fuutarou, i chyba o tym, co mangaka chciał przekazać Czytelnikom: może czasem warto zachowywać się naturalnie w kontaktach z płcią piękną, a nie tylko iść zgodnie z podręcznikiem japońskiego savoir‑vivre'u? W każdym razie, znów sprawdza się temat rozpoczęty kilka wątków temu – by okiełznać (i w przyszłości, rozkochać w sobie) pięć nastolatek z problemami. potrzeba było bohatera twardego, który będzie umiał je pochwalić, ale i kopnąć w pewną część ciała, gdy te zejdą ze słusznej drogi.
Pozostali główni bohaterowie raczej się nie zmienili w stosunku do serialu, co nie zmienia faktu, że ich rozwój jest kapitalny: Nino kliknij: ukryte zadecydowała, że Fuutarou będzie jej jedynym, czy mu się to podoba czy nie (ponownie, pod kątem realizacyjnym świetna scena wyznania miłości, ale i bardzo ciekawa rozmowa ze starszą siostrą w gorących źródłach. Aha, i miło, że Nino szybko załapała, że wśród „wrogów” ma nie tylko Miku – jak trzeba, dziewczyna szybko łączy fakty). Skoro już wspomniałem o Miku, trzecia siostra kliknij: ukryte zalicza bardzo ciekawy progres, aczkolwiek tu już widać, że ona nie wygra (przynajmniej znając dalsze wydarzenia). O ile sprawa egzaminu i czekoladek jeszcze prezentuje się w miarę romantycznie, o tyle cały epizod w pensjonacie już odsłania pewne karty. „Rozpoznanie” w pensjonacie na pierwszy rzut oka może wydawać się urocze, ale więcej tu radości dziecka, które wreszcie pochwalił rodzic, niż prawdziwej miłości damsko‑męskiej. O ile dobrze pamiętam, wycieczka do Kioto tylko to potwierdzi. Yotsuba z kolei demonstruje w pełni kliknij: ukryte swój zestaw kompleksów, których żadna z sióstr, poza Itsuki, chyba nie jest świadoma. Ona też rozpętuje burzę, dając przez pomyłkę przyzwolenie Ichice, by mogła dołączyć do gry, stosując dowolne sztuczki – ale o tym w następnym tomie. Z rzeczy nowych – w mandze Yotsuba zalicza kolejną scenę z Raihą, gdzie mówi, by marzy, by została jej siostrą… A skoro już kliknij: ukryte o siostrzanym sojuszu mowa, Itsuki z kolei coraz bardziej zaprzyjaźnia się z Fuutarou, jednocześnie stając się jego koleżanką, ale na pewno nie partnerką. Z drugiej strony, chyba obojgu to odpowiada: w czasie gdy pozostałe zdają się nie być usatysfakcjonowane, gdy Fuutarou nazywa je „znajomymi”, czy „przyjaciółmi”, Itsuki szaleje ze szczęścia, gdy korepetytor przyznaje, że stanowią teraz paczkę przyjaciół. A on z kolei potrzebuje jej, by ogarnąć całą tę hałastrę.
Ciekawe są też jej zachowania, ilekroć któraś z sióstr wyznaje jej co czuje do Fuutarou. Wcale nie jest tak szczęśliwa, aczkolwiek (znając zakończenie) nie dlatego, że sama jest w nim zakochana, ale wie, że ktoś inny już podkochuje się w ich korepetytorze… Nie zauważyłem tej machającej ręki – faktycznie, choć chyba jeszcze będą jakieś szczegóły odnośnie tej sceny w przyszłości, to na obecną chwilę wygląda to tak, jakby Yotsubie ktoś pomógł. W obecnej sytuacji może to być tylko Itsuki. Nie zmienia to faktu, że Yotsubę zżerają wyrzuty sumienia.
Sam Fuutarou zalicza w mandze większy rozwój niż w anime, ponieważ bardziej współgra z mocniej rozwiniętymi postaciami drugoplanowymi. kliknij: ukryte Zarówno z ojczymem dziewcząt, jak i, przede wszystkim, z ich dziadkiem. O ile w anime były to raczej tajemnicze, enigmatyczne rozmowy, o tyle pod koniec wizyty panowie chyba nawiązali nić porozumienia. Uesugi zdecydowanie lepiej zrozumiał sytuację rodzinną sióstr i zaczyna w końcu zadawać pytania o swoje własne uczucia. Oczywiście pewnie o tym myślał już przy scenie wyznania Nino, aczkolwiek ona sama przyznała, że ich relacje szybko przeszły ze skrajności w skrajność, zatem wie, że ma czas by to sobie poukładać. Ale co z pozostałymi? Może faktycznie kocha jedną z sióstr?
Aha, no i rozmowy dwóch ojców też sporo wnoszą do całej historii. Może nie rozwijają kluczowych wydarzeń, ale ładnie uzupełniają cały ten obrazek. W czasie gdy dziewczyny przez kilka rozdziałów walczą przeciwko ojczymowi, w ostatnim rozdziale Raiha opowiada im, że świetnie się bawiła z tatą, który spędził z nią calutki dzień. Kontrast bolesny, nie powiem. Z drugiej strony, szanuję, że ojczym dziewczyn pomyślał o tym, by spotkały się z dziadkiem zanim będzie za późno. To pokazuje, że jednak jest w tym człowieku coś więcej.
Ciekaw jestem 9 tomu – kliknij: ukryte wydarzenia sprzed wycieczki do Kioto to jeden z moich ulubionych momentów w serialu: trzy siostry zaczynają otwarty konflikt, jak w antycznej tragedii, a jednocześnie Yotsuba pcha Fuutarou w rejony mu nieznane, z których wychodzi (ku własnemu zdumieniu) obronną ręką.
Powinno też być więcej materiału niż w anime – cały tom dotyczy raptem niecałych dwóch odcinków (epizod kliknij: ukryte z „randką” już był wcześniej).
PS – ponownie, zapomniałem o jednym, świetnym momencie. kliknij: ukryte Yotsuba wypomina Ichice, że za dzieciaka to ona była łobuziarą, która „podkradała jej każdego przyjaciela/chłopaka, który się do niej zbliżył”. Scena ciekawa podwójnie, bo po pierwsze takie podchody za chwilę się zaczną, a po drugie – Ichika zrobiła coś takiego już 5 lat wcześniej, w czasie wycieczki do Kioto (poszła „obejrzeć” sobie chłopaka, którego przyprowadzi Yotsuba).
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Scena 1
Rozmowa Itsuki z uczennicą matki. Córka pyta o to jaka była jej matka. Na marginesie… uczennica była mocno zauroczona nauczycielką – ciekawy trop. Powinnaś ją dobrze pamiętać mówi – to było 5 lat temu. Czyli nasze kalkulacje czasowe były słuszne.
Scena 2
Rozmowa Nino z Ojczymem: „pozwoliłem sobie obejrzeć ten Wasz nowy dom. W moich oczach wygląda to wręcz na krok w tył. Nie wierzę, że zapominałyście o wszystkim sprzed pięciu lat. Miałyście dosyć takiego życia, nieprawdaż? Przestańcie w końcu kaprysić i ...”
Nie wiem jak dla Was ale dla mnie to wygląda na jakiś układ który praktycznie na łożu śmierci zawarła matka dziewczynek z Ojczymem. Czego dotyczył?
Tak wiem, że w Japonii 17 latka może wyjść za mąż za zgodą opiekuna prawnego. Tak zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku zgoda na poślubienie nieletniej przez lekarza dziwnym trafem nie spotkała by się raczej ze sprzeciwem opiekuna prawnego. Ale też raczej wątpię aby o to tu chodziło. Zwłaszcza, iż podejrzewamy jego ponowny ożenek.
Naprawdę można sobie tu wyszukać bardzo komediowe akcenty.
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Nie wiem, może tym razem czegoś nie zauważyłem, ale wydaję mi się, że ich ojczym po prostu ożenił się z ładną kobietą, która miała 5‑tkę dzieci z poprzedniego małżeństwa. Jasne, istnieje spora szansa, że Rena nie kochała swojego drugiego męża i wyszła za niego wyłącznie dla pieniędzy, natomiast po jej śmierci nie wiem, czy ich ojczym posunąłby się do aż tak radykalnego kroku.
Tym bardziej, że jeśli wierzyć wikipedii (nie pamiętam, gdzie w mandze widzimy zapisane jego dane osobowe), to dziewczyny przejęły jego nazwisko A więc „zyskał” na tym małżeństwie coś bardzo konkretnego: ma dziedziczki, które dzierżą jego nazwisko.
Jeśli o mnie chodzi, to ochłodzenie ich relacji może wynikać z tego, że żadna z dziewcząt nie sprawia wrażenia osoby, która byłaby w stanie przejąć rodzinny biznes, i to już nawet nie jako lekarz.
Ale to tylko moje spostrzeżenia, szczęśliwie, jest tu sporo materiału, który można różnie interpretować, możliwe, że coś przeoczyłem albo będzie za niedługo w mandze :)
Pozdrawiam!
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Cóż wygląda na to, że wyszła za niego dokładnie w roku swojej śmierci. Będąc kobietą która była już „podupadła na zdrowiu” jak to określiła Itsuki. Coś takiego nie dzieje się z dnia na dzień. Gdyby to była jakaś gwałtowna choroba zakładam, że by o tym wspomniała. Wyraźnie Itsuki użyła „podupadła” podkreślając, że był to wynik starań aby zająć się odpowiednio córkami, co sugeruje proces trwający jakiś czas.
Wg. mnie Maruo zapewne już pracuje nad potomstwem które będzie miało jego linię genetyczną z nową małżonką. Zapewne nowa małżonka nie bardzo się znosi z pięcioma pasierbicami i stąd to oddzielne mieszkanie.
Nie sądzę aby :„jak w XVIII wiecznej sztuce” chciał jedną z nich przysposobić na żonę. Podkreślam rolę opiekuna prawnego!
Ale nie wiem na co tu opiewa „cyrograf”. Mam tylko pewne podejrzenia.
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Racja, o tym nie pomyślałem – a jest to wyjaśnienie, które odpowiada na bardzo dużo pytań.
Natomiast co do samej postaci ojczyma, bo nie jestem pewien: wiem, że nie oglądałeś filmu, ale czy znasz mangę do końca? Bo nie chcę robić spoilerów, a tam trochę jeszcze o nim będzie… W takim wypadku (jeśli nie znasz) proponowałbym odłożyć ten wątek na później :)
Pozdrawiam!
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Wygląda na to, że chyba tego filmu jednak nie widziałem. Mangi w wersji ang. nie zaczytuję do przodu aby nie psuć sobie przyjemności z lektury polskiego wydania. Za chwilkę pojawi się część 10.
Oj coś mi się wydaje mój głód dramatycznych rozwiązań nie zostanie niestety zaspokojony. Cóż opcje które leżały na stole . . . gryzą się z klimatem (lekko komediowym) zbytnio wpychając to w kierunku dramatu. Chyba to nawet lepiej, że nie poszliśmy tą drogą.
I tak jest tu nadal sporo ciekawych wątków.
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Natomiast, nie zdradzając nic ponad to, co wynika z komentarzy wcześniejszych – spokojnie, kliknij: ukryte jeszcze co nieco się dowiemy, w dodatku nie wszystko będzie takie ładne i lukrowane, jak sugerowała by oprawa light novel. Myślę też, że niektóre Twoje teorie, nawet jeśli nie dostaną wyjaśnienia, to wciąż mogły mieć miejsce. Pamiętajmy, że autor zawsze przygotowuje więcej materiału, którym niekoniecznie dzieli się z Czytelnikami, ale jest mu potrzebny do kreacji bohaterów.
Pomyślałem o tym samym – póki co, mamy mnóstwo materiału do grzebania w samym sześciokącie, więc może skupmy się na tym, co przed nami :) Swoją drogą, 10 tom akurat kończy drugi sezon serialu, więc po tym możemy zrobić lekką przerwę. Kiedyś na tanuki był seria statystyk, a w niej pozycja „burza w szklance wody” – czyli najbardziej rozgrzane forum: mielibyśmy zwycięstwo za ten i ostatni miesiąc w kieszeni :D.
Pozdrawiam!
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Wojna kobiety, hmm pazurki się wysunęły i grają na werblach. Niestety obawiam się, że to będzie realizacja czyichś planów. Przyznaję bardzo jestem ciekawy jak pani generał przeprowadzi tę kampanię.
Właściwie dla mnie pojawił się pierwszy zgrzyt w narracji. Nie rozumiem i nie czuję sytuacji Yotsuby która chce zrezygnować z przewodniczenia.
Przyznaję nagłe zainteresowanie ustami bliźniaczek jakie wykazuje nasz bohater ciągle wprawia mnie w rozbawienie.
Jakoś jednak mi brak tych problemów z epoki gniazda. Może jednak jakoś się oswoję z tą przejrzystością emocji.
Re: Egzaminy i "jajecznica"
Jutro wieczorem postaram się sklecić coś dłuższego. Póki co, mam wrażenie, że zarówno anime jak i manga zrobiły kilka rzeczy zadziwiająco lepiej, jak i zadziwiająco gorzej (co mocno dziwi zważywszy na to, jak do tej pory oba formaty ściśle ze sobą współpracowały).
Nie pamiętałem, że Fuutarou zrobił aż taki progres w relacjach międzyludzkich przez te 2 tomy (szkoda, że w anime niezbyt, ale ponownie – o tym później), ale aż miło na niego patrzeć jak nam dorasta :D
Cóż, bohaterowie idą do przodu, więc szczęśliwie pewne rzeczy zaczynają się poprawiać. Natomiast nie wiem jak w 9‑tym, ale 10‑tym będzie jedno widowiskowe skoczenie sobie do gardeł (przynajmniej jeśli mnie pamięć nie myli ;) ).
Co do rozdziału Yotsuby, przyznaję, że przy pierwszym przeczytaniu miałem reakcję „Zaraz, co?”. Jednak ponowna lektura (szczególnie dokładniejsza analiza rysunków) podsunęła mi jedno wyjaśnienie tego epizodu – ale o tym powiem więcej jak skończę tom, może pamięć płata mi figle.
7 pożegnań ?
Do tego zagadkę która, lub które odstawiły nr. z Reną. Yotsuba nie da rady się przebrać. Chyba tylko to ubezpiecza.
Cóż ja tam muszę też się pożegnać z wizją doskonałej samotnej matki. Zdaje się panny mają za sobą parę policzków o których się pamięta ale mówić nie wypada.
Nie wiem na czym to polega ale odnoszę wrażenie, że u nas samotne panie lepiej sobie radzą. Parę lat temu jedna z matek zabiła swoje dziecko. Był to spory szok dla Japończyków. Dla mnie szokiem było stwierdzenie jednej z takich matek, że to mogło się przydarzyć każdej z nich. Społeczeństwo jest tak do nich nastawione, że nie dają rady. To rodzi frustrację i przemoc którą czasem kierują na dziecko. Można takie tematy znaleźć w Koe Katai, Oblubienicy Czarnoksiężnika itd. Problem chyba jest poważny. A przemoc . . rani w sumie wszystkich.
Re: 7 pożegnań ?
Na początek jeszcze kilka sprostowań z początku piątego tomu – kliknij: ukryte w sumie w czarno‑białej mandze ciężko zdecydować, czy to ich ojczym, czy inny lekarz wrzeszczał na Uesugiego, ale faktycznie to chyba był ktoś inny. Mea culpa, aczkolwiek nie dziwię się, że nie zauważyłem :)
Co do testu – kliknij: ukryte patrząc na kadry (znów, nie do końca przesądzające), to był chyba test otwarty :D Ale racja, tak żeby mieć 0 punktów…
Sojusz „siostrzany” między Istuką, a Raihą? No, w sumie… Zważywszy na to, że to Itsuka kliknij: ukryte była Reną, prawdopodobnie na prośbę Yotsuby (choć może w mandze będzie to wyjaśnione klarowniej), to ma to sporo sensu. Z drugiej strony, w mandze autor trochę bardziej miesza… Mam wrażenie, że w 6 tomie po raz pierwszy Itsuba okazuje jakieś bardziej romantyczne uczucie Fuutarou. I tu chyba trochę bardziej stanowczo protestuje, gdy chłopak mówi, że będzie dla nich ojcem. A może to tylko zaprzeczanie dla zaprzeczania?
Samo główne danie, czyli „7 pożegnań” – jestem mile zaskoczony jak anime dobrze oddało mangę. To znaczy, tu faktycznie jest prawie to samo, a niektóre różnice wynikają z innej „filozofii” formatu. Bardzo spodobało się, że o ile w mandze idzie to chronologicznie, to w anime kliknij: ukryte najpierw widzimy zmokniętego Fuutarou, a dopiero później opowiadającego Nino co się stało i, że w sumie dostał kosza (na tym etapie należałoby dodać „chyba”).
Z drobnostek, podoba mi się, że po tym spotkaniu kliknij: ukryte widzimy Yotsubę biegającą w towarzystwie koleżanek – dzięki temu wiemy, że to na 100% nie ona. W anime moim zdaniem zrobili drobny błąd, bo biegała sama, więc nie ma alibi.
W mandze dialog Uesugiego z Nino (zanim kliknij: ukryte rozpoczęła się awantura) jest chyba ciut lepiej napisany, choć może to być również kwestia tłumaczenia.
Natomiast w mandze zrobili lepiej jeszcze jedną rzecz – kliknij: ukryte dialog Uesugiego z ojczymem jest moim zdaniem ciekawszy. To znaczy, w anime go nie ma, bo chciano zbudować suspens pod koniec odcinka, co ma sens, za to dialogi w konfrontacji Fuutarou‑pan doktor są dobre, prawdziwe i bardzo dobrze budują obydwu bohaterów.
Pozostaje jeszcze jedyna duża zmiana, czyli kliknij: ukryte brakująca opowieść o opiece nad córką szefa Ichiki. I… powiem szczerze, jeżeli miałbym do tej pory coś wycinać, to wyciąłbym ten epizod. Tu pełna zgoda z trórcami anime. Nie mówię, że jest słaby: dodaje ładne cegiełki do postaci Fuutarou (może faktycznie, w anime brakuje takich scen ukazujących, że jest normalnym, „dobrym” facetem na którym można polegać), ale poza tym mamy znowu dziwną milczącą rywalizację Miku i Itchiki (która znowu, nie przesuwa relacji ani o centymetr), a pozostałe pięcioraczki zaliczają ledwie występ gościnny (choć zachowanie Nino jest przeurocze).
A teraz mięsko, czyli o co chodzi w tym rozbudowanym epizodzie. W dużym skrócie, zgadzam się z przedmówcą. Po pierwsze, wszyscy zrozumieli, że przeszłość wcale nie była taka idealna i jej miejsce jest… no, w przeszłości. Cieszę się, że Fuutarou wypowiada to zdanie, która i ja kolega mówimy od dłuższego czasu: kliknij: ukryte siostry dały sobie wsparcie, ale jednocześnie nałożyły się na siebie ograniczenia. I, niestety, w pewnym momencie coś takiego musiało skończyć się tak jak w tej opowieści
Na początku chciałem napisać, że się nie zgadzam, ale potem uświadomiłem sobie, kliknij: ukryte że Nino krzyczy do Itsuki (chwilę po tym, jak ta pierwsza wymierzyła cios) – „Przestań naśladować naszą matkę!”. I w tym momencie pomyślałem sobie „O jasny…”. Jak słusznie zauważył mój przedmówca, zaskakująco dużo tu brudu jak na lukrowaną serię o pięciu atrakcyjnych nastolatkach i młodym człowieku.
W wielu anime pojawia się problem traum, odrzucenia i skrywanych żali, moim zdaniem wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze, w kulturze japońskiej w dobrym tonie jest ukrywać swoje emocje i to o wiele lepiej niż robią to bohaterowie japońskich animacji. Ktoś ładnie napisał, że kultura anime zaczyna się tam, gdzie kończy się japońska, ale jeszcze nie zaczyna amerykańska. Tłumienie emocji, zwłaszcza bez bliskiej osoby jest czymś, co prędzej czy później kończy się średnio. Druga rzecz, w Japonii trochę inaczej patrzy się na młodzież: o ile faktycznie są bardziej ogarnięci w szeroko rozumianym prowadzeniu domu i częściej dorabiają, o tyle wciąż traktuje się ich jak dzieci (do kwietnia tego roku pełnoletność osiągało się dopiero w wieku 20. lat, więc nasi bohaterowie w tomie 6. mają jeszcze aż 3 lata do pełnoletności). Fakt, że siostry mniej lub bardziej musiały przejąć dorosłe obowiązki też ma swoje widoczne konsekwencje.
O wymogach japońskiego społeczeństwa można by długo, ale tak – wymagają i to sporo. Ale komentarz długi, więc tu się już zatrzymam.
W każdym razie – teraz zaczyna się kliknij: ukryte twarde lądowanie dla sióstr i ostra, miłosna ofensywa. Wszyscy zrobili ten lub inny progres i widzę, że pół tomu siódmego to egzaminy, więc jestem ciekaw co będzie (w anime to było pół odcinka, więc będzie dodatkowy materiał :) ).
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :)
Re: 7 pożegnań ?
Jak to określiła nam nasza koleżanka, należy zakwalifikować to anime i mangę do haremowej szufladki. Problem w tym, że na tej tematyce znam się jeszcze mniej niż nieoceniony SW. Właściwie to jedynym haremem który udało mi się prześledzić w większym kawałku jest Monster Musume. Ale to dla odmiany jest nic innego jak pastisz szydzący z wielu mangowych schematów i postaci. To tak jakby na temat filmów o lotnictwie wypowiadać się na podstawie „Czy leci z nami pilot”. Tam wszystko jest narysowane dla jaj, a tak właściwie to cycków ;-).
Jednak zdaje się że generalny schemat tego typu produkcji zasadza się na postawieniu w środku akcji jakiegoś miałkiego, nijakiego typka i uszczęśliwieniu go na siłę bandą bardzo atrakcyjnych adoratorek. Przy czym powody dla których uznają one, że typ jest tym jedynym. Są delikatnie mówiąc mocno podejrzanego sortu. I z reguły nie odbiegają zbyt daleko od schematu pt. wpadłam na niego w drodze do szkoły. Oczywiście malowniczo lądując mu przy tej okazji pupą na facjacie. Lądująca nie wiedzieć czemu, przypadek ten uznaje za znak od losu, czystej wody iluminację siły wyższej. Ach mój ci jest on a jedyny. Właściwie jedyną pracą i wysiłkiem do którego zmuszany jest nasz typek to poranne wciągniecie spodni i wyjście z domu. No i oczywiście bycie w odpowiednim czasie i miejscu jest tu jedynym niezbędnym do zostania mimowolnym casanową atrybutem.
Po co robi się takie produkcje? Robi się je dla kolegi Kazia z klasy 3Y. Kolega Kazio skrycie wzdycha bowiem do bycia totalnie adorowanym przez płeć piękną, chciałby pobyć choć przez tę jedną chwilę tym pępkiem świata. Wszystko oczywiście tak bez narażania się na odrzucenie, problemy czy też wysiłek w pracy nad sobą. W którymś z wywiadów z „gwiazdką” idolkowej sceny w Japonii, mówi ona o facetach którzy w to się bawią, że żądają oni bezwarunkowej akceptacji i miłości oraz chętnie płacą za jej ułudę. Oj mi to wygląda, że to jest ten sam mechanizm co w haremie. Drogi kolega Kazio ćpa więc kolejne produkcje tego typu opierając na jakimś magicznym myśleniu. No jak już zobaczę tą 500 produkcję coś nagle pyknie, objawi się jakiś dobry Bóg anime który powie mu teraz kurcze twoja kolej drogi Kazimierzu. Tylko najpierw załatw sobie tęgi kij, co by cię te napalone fanki nie zadeptały.
Mogę się mylić ale czy po tym co do tej pory napisaliśmy o tej serii nadal możemy upierać się przy tym zwykłym haremie? Bo tu stanowczo do schematu miłosnej awantury z jedną osobą w centrum doczepiono masę innych rzeczy. Co zresztą wg mnie wpływa na taki a nie inny odbiór tej serii przez Kazimierzy. Dla tego kolegi jakieś tam afery rodzinne, traumy, rozwój postaci są tylko zbędnym, męczącym i psującym pożądany klimat napawania się beztroskim uwielbieniem, dodatkiem. Generalnie waifu najlepiej właściwie jednak jak jest gumowa. No ew. niewiele od tego ideału odbiega intelektem i życiem emocjonalnym.
A co my tu mamy. Nie no, do ostrej rywalizacji miłosnej dochodzi dopiero w 6 tomie? Dojrzewanie do tego momentu zajmuje im po jakiegoś grzyba, połowę całej serii! Normalnie nie ma kiedy napawać się tymi pannami rywalizującymi o względy.
Do tego ten główny bohater no kurcze geniusz, do tego sumienny pracuś. Obrzydzenie aż bierze. Dobrze chociaż, że fizycznie nie jest wyrobiony bo jak tu by można było takiego typa znieść. Jak by jeszcze w sporcie się wyrabiał. Wiem, znałem paru takich typów i darzyłem ich prawdziwą i niekłamaną zawiścią! Osiągali to nad czym ja i inni pracowaliśmy ciężko i wytrwale, tak lekko i jakby właściwie mimochodem, praktycznie się nie przykładając. Cóż takie jest życie. He, he, he o tym przecież jest ta opowieść.
Ciekawią mnie problemy które widać u Japończyków. Chyba warto to obserwować, bo te problemy po części i nas dotykają w miarę naszego rozwoju. Pewne już zresztą się pojawiły. Drogi Kazio jest tego np. jednym z licznych przykładów. Odnoszę dziwne wrażenie, że być może niechcący autorzy sprzedali nam pewien trop do tajemnicy np. tych Japońskich zmagań z pracoholizmem, wyobcowaniem i wycofaniem. Kluczem tym wydaje mi się zdanie które wypowiada wściekła Rena kliknij: ukryte (wg. Mnie to Ichika) rzucając Futaro amulet z Kioto :” Otwórz ten amulet kiedy poczujesz, że możesz zaakceptować samego siebie.”
Kaziu lepiej popracuj nad sobą, tak solidnie. Potem zaakceptuj samego siebie, może i nie jesteś geniuszem ale warto się starać i coś zrobić z życiem. Bo po tym 500 anime nic nie pyknie. Oj dobra ten morał jest sponsorowany.
Re: 7 pożegnań ?
Inna rzecz, że coraz bardziej tracę pewność, czy to aby na pewno haremówka – nawet jeżeli, to mocno wypaczona. Po pierwszym sezonie (po 4 tomach) serial/manga skręca w zupełnie innym kierunku niż sugerowałyby początkowe epizody. Takie rzeczy kliknij: ukryte jak kłótnia Itsuki z Nino nie pasują do gatunku, który raczej nie wychodzi poza strefę komfortu. No i zakładając, że w haremówce bohater powinien być mniej lub bardziej tendencyjny, to ciężko tym przymiotnikiem określić Uesugiego (powiem o tym więcej w następnym wpisie). Ponownie – rozumiem, że można go nie lubić, ale napisany jest świetnie.
Ciekawostka – z moją opinią chyba zgadza się wydawnictwo Yatta (polski wydawca „Sposobu na pięcioraczki”), bo manga ma klasyfikację „komedia, romans, shonen”. Haremówki brak… (a sprawdziłem, dysponują takim tagiem).
Reasumując temat po szóstym tomie i dwóch sezonach oraz filmie: wciąż nie rozumiem problemu z ostatecznym wyborem bohatera. kliknij: ukryte Yotsubę można lubić albo nie, ale od pierwszych odcinków/rozdziałów widać, że interesuje się bohaterem, jako pierwsza wyznała mu miłość, zdecydowanie najmocniej go wspiera i dba o jego rozwój. Do tego, znając zakończenie, mam świetną frajdę z pozyskiwania kolejnych poszlak :) Kiedy rozmawia z Reną (notabene imię matki pięcioraczek, co jak dla mnie dowodzi, że to Itsuki- kto w końcu ma tam największy kompleks rodzicielki?), gdy Fuutarou opisuje Yotsubę, w pewnym momencie waha się, czy aby czegoś jeszcze nie dodać. Po chwili mówi „Nie, chyba mi się wydaje” – czy już wtedy dodał dwa do dwóch, że wyznanie miłosne to wcale nie była ściema (w końcu „Yotsuba nie potrafi kłamać”)? Tym bardziej, że w mandze byli już po „randce”. Inna ciekawostka – ktoś zauważył, że kiedy pod koniec 4. tomu, gdy Uesugi leży chory i dziewczyny trzymają go za palce, Yotsuba ściska jego palec serdeczny (czyli palec na który nakłada się obrączkę), niby detal, może to być przypadek (czwarta dziewczyna – czwarty palec), ale jak dla mnie to kolejny mikro dowód, że całość była przemyślana od początku.
Chwilowa niedyspozycja zdrowotna zamknęła mnie w domu, co oznacza, że miałem czas na przeczytanie 7 i 8 tomu – spróbuję dzisiaj jeszcze coś wrzucić (może jako nowy wątek), szczęśliwie robotę mam normalną i L4 akceptują :) A w tomie 7 i 8 zmiany są – choć niewielkie, to tym razem bardzo ciekawe.
Pozdrawiam
Re: 7 pożegnań ?
Też to zauważyłem. Tj. to wahanie przy opisie Yotsuby. Bardzo ciekawe.
W scenie pocałunku pod dzwonem, akcja jest przerwana odwołaniem całującej przez bliżej nieokreśloną osobę machającą ręką. Cóż sojusz pewnych sióstr chyba jest coraz bardziej prawdopodobny, ktoś tam ją ubezpieczał. Poza tym, w źródłach każda na swoją rękę bada uczucia i motywy (znowu coś raczej nie spotykane w haremach) swoich sióstr. kliknij: ukryte Yotsuba załatwia Ichikę, Itsuki rozgryza Miku. No Nino właściwie zapaliła neon i najcięższe działa. Tu już nie ma przebacz. Ten facet na białym koniu nie ma właściwie nic do gadania. Jak by co weźmie się go nawet gwałtem.
Jesteśmy na podobnym etapie czytania. Też miałem L4.
Jak by to powiedzieć jest jeszcze gorzej niż myślałem. W kwestii sytuacji rodzinnej naszych pań też. Np. okazuje się, że szanowna mama miała zwyczaj prania uczniów po łbie. No nie wiem . . . u nas nie do pomyślenia.
Ale to też jeszcze nie to. Pojawia się wg. mnie kwestia słonia.
- Drogi Watsonie, jeśli mnie oczy i nos nie mylą to stanowczo twierdzę, iż w naszym salonie znajduje się duży ssak nazywany potocznie słoniem! – Zauważył jak zawsze błyskotliwy detektyw Sherlock Holmes.
- Ależ drogi Sherlocku, to niemożebne. Słoń w salonie na Baker Street 221? Jestem pewien, że istnieje inne, proste wytłumaczenie na to co widzisz i czujesz! Również te olbrzymie ilości paszy dostarczane przez naszą gosposię w istocie niczego tak naprawdę, nie przesądzają!
Doprawdy twój wspaniały umysł i słynna sztuka dedukcji zaraz zapewne znajdzie jakieś przyziemne wytłumaczenie tego fenomenu. To nie może być słoń, słoń w salonie jest po prostu irracjonalny! Zupełnie nie na miejscu. – Odparował wyraźnie poruszony doktor Watson.
Pytanie brzmi co jest słoniem którego starają się na siłę „nie widzieć” i omijać twórcy tej mangi? I dlaczego to robią?
Pięcioraczki i rodzina
Szkolny romans i haremówka – w taką niszę wrzucono pięcioraczki w poprzednim arcyciekawym wątku. Jak by to powiedzieć, akcji szkolnych jest tu dla mnie jakoś podejrzanie mało. Szkoła pojawia się bardziej jako pretekst zbierający główne persony razem. A nie główne i najważniejsze miejsce akcji. Nie wydaje mi się aby szkoła pojawiła się jako tło chociaż w 20% fabuły. A jej rola ogranicza się raczej do bardzo dalekiego i rozmazanego tła. Zdecydowanie instytucja edukacyjna niezbyt nachalnie upomina się o tę główną scenę. Bohaterowie więcej czasu spędzają w apartamencie i innych okolicach. Starając się najpierw uniknąć nauki z jednej strony, a zagonić pozostałą piątkę do niej z drugiej strony. A potem ucząc się razem. Niż siedząc kamieniem w szkolnych ławach. To co naprawdę „Szkolny” romans?
Harem – nic na to nie poradzę, mi tam to słowo dosyć jednoznacznie i pejoratywnie się kojarzy. I to bynajmniej nie z tym siostrzanym „Archeo” do którego na początku trafia nasz główny „samiec”.
Co my tam mamy? Dziewczyny zostały bez matki, ojciec jest gdzieś tam . . . nieobecny, zimny i wymagający. Funkcjonalne sierotki jakoś tam sobie radzą tworząc wspierającą się namiastkę rodziny. Ktoś robi za matkę – z racji „starszeństwa” i hersztowania grupie od zawsze. Ktoś komuś sprząta, ktoś o kogoś dba ciut inaczej. Mały samopomocowy dziewczęcy światek.
I w to wszystko wklejony zostaje Uesagi. Chłopak bez matki z ojcem który co prawda jest. Ale . . . to chyba ten przysłowiowy wystający gwóźdź który dzięki dobijaniu kiepsko sobie radzi z utrzymaniem rodziny.
Gdzieś w tym wszystkim po początkowym wystawieniu za drzwi, chłopak zostaje włączony w ten światek. Zanim się obejrzy, będzie spełniał coraz bardziej wspierającą siostry rolę. Nieuchronnie przyjmując rolę ich nieobecnego ojca. Gdzieś w przestrzeni zawiśnie pytanie która z sióstr ma robić za tę zastępczą matkę? Czy to przypadkiem nie do tego trwa cały ten wyścig?
Jak na komercyjny romans, harem itd. zawiązanie akcji jest raczej nieszablonowe. Z reguły rodziny w takie produkcje się nie miesza. Nawet trochę z tego „wymazania” rodziców z tych produkcji trochę się w mangach chyba już nabijają.
Z drugiej strony, w wielu produkcjach wg. mnie zaobserwować można zjawisko które określił bym lamentem nad utraconymi więziami. W tym nad dysfunkcyjnymi albo utraconymi związkami rodzinnymi w szczególności. Element braku obecności „staruszków”, braku wsparcia z ich strony przy dużych wymaganiach z ich mocno się przewija. I to szczególnie w tych co ciekawszych dla mnie pozycjach. W pięcioraczkach też niewątpliwie ma spore znaczenie.
Jednym słowem ciekawe czy kliknij: ukryte Uesugi i Yotsuba stając się małżeństwem, resztę stadła mają zapisaną jako wspierające młodą parę siostry i wzajemnie. Czy też może raczej jako bardzo rozbrykane dorastające przyszywane dzieci.
Ok. macie pewno macie rację, szukanie jakichś damskich Edypów w szkolnych romansach to zajęcie co najmniej dziwne. I dosyć podejrzane. Do tego źle wpływa na sprzedaż tych silikonowych wifu. I pewno coś mi się tylko tak wydaje.
Zamaskowano spoiler.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Fakt, jednym z ważniejszych elementów całej tej historii (bez której to mogła być po prostu opowieść korepetytorze i jego uczennicach, być może z pojedynczym wątkiem romantycznym w tle) jest to, że dziewczęta żyją w zamkniętym dla siebie kręgu. kliknij: ukryte Nino nie sabotuje Uesugiego od samego początku, bo ten zrobił na niej złe pierwsze wrażenie, tylko dlatego, że jest „tym obcym”, który może ten krąg rozwalić (co zresztą prędzej czy później i tak musi się stać, co w końcu uświadamia po karczemnej awanturze z jedną z sióstr). Itchika wywołuje zamęt, bo jako dojrzała, odpowiedzialna za rodzinę starsza siostra w pierwszym odruchu chce odstąpić pana korepetytora Miku, która z kolei nie pełni żadnej istotnej funkcji rodzinnej, co tylko pogłębia jej stany depresyjne. Yotsuba stara się trzymać kontakt ze światem zewnętrznym i być tym promieniem nadziei dla reszty. A ponieważ sama nie do końca wierzy w szczęście, płaci za tę postawę niskim poczuciem własnej wartości i godzi się na status „tej głupiej”. Itsuki, jako tej najmłodszej, zostawia się najwięcej swobody, ale pełni też tę rolę wiecznego dziecka, które najlepiej by nigdy nie dojrzało.
Rodzina Uesugiego jawi się jako ta normalniejsza. Owszem, bieda jest, ale rodzeństwo trochę lepiej się rozumie i dobrze się wspiera, mimo różnicy wieku (a przynajmniej ich chęci są podparte zdrowszym działaniem). Tu akurat nie osądzałbym tak źle ojca Uesugiego: kliknij: ukryte z tego co wiemy, problemy finansowe powstały z powodu kosztów leczenia jego żony. I pamiętajmy, że w Japonii jeśli raz wylecisz z „normalnej” pracy, to drugiej szansy nie dostajesz i do końca życia musisz się imać różnych zajęć. Nie bez kozery w Japonii praktycznie nigdy nie zmienia się zatrudnienia: ludzie boją się stoczyć na samo dno. A z innych rzeczy, w tych momentach, w których go widzimy na ekranie, okazuje rodzinie zadziwiająco dużo ciepła (przynajmniej jak na japońskie standardy).
To, że Uesugi jakoś dotarł do wszystkich sióstr, powoduje dość specyficzną sytuację: kliknij: ukryte z racji tego, że siostry niechętnie akceptują ludzi z zewnątrz, Uesugi zdaje się być nie tylko najatrakcyjniejszym, ale i jedynym kandydatem na chłopaka. I, jak słusznie zauważyłeś, de facto ich nowego ojca. Paradoksalnie, z psychologicznego punktu widzenia, ten harem na sporo sensu (nie spodziewałem się, że przy ocenie anime użyję kiedykolwiek w jedynym zdaniu słów „harem” i „psychologia”). Fuutarou przestaje być „obcym” dla społeczności sióstr, ale jednocześnie nie jest też „ich” człowiekiem. Zatem najprostszym sposobem na wciągnięcie go do rodziny jest… związek. Jednocześnie to właśnie stanowi siłę tego anime: siostry już od pierwszych epizodów zdają sobie sprawę, że nawet jeśli Fuutarou kogoś wybierze, to ich relacje nie będą już takie same. I, ciekawa rzecz: wybór Yotsuby ucina spekulacje w jaki sposób utrzymać siostrzany krąg, bo ona i Uesugi chcą wyprowadzić siostry „do ludzi”. Krąg może nie tyle zostaje zniszczony, ale „wiele musi się zmienić, by wszystko zostało po staremu”. Czy Yotsuba i Fuutarou założą własną rodzinę, czy będą do końca życia pełnić rolę przybranych rodziców sióstr Yotsuby? Pewnie się nie dowiemy, ale jak mam wybrać szczęśliwe zakończenie, to wolę myśleć, że wybrali pierwszą opcję. Dla dobra całej szóstki.
Fajnie, że jeszcze ten temat wyszedł – w sumie nie rozmawialiśmy o tym, ale jako anime o rodzeństwie ten tytuł prezentuje się zadziwiająco ciekawie :)
PS – równie znaczący jest fakt, że dziewczęta nie uczęszczają do żadnego klubu (poza kliknij: ukryte Yotsubą, która – ponownie, jako jedyna wychodzi naprzeciw rówieśnikom… bo nie sądzę, by Ichika znalazła w środowisku aktorskim wielu kolegów), to znowu niosłoby ryzyko, że wspólnota dziewczyn może się rozpaść.
PSPS – na koniec ostatnia rzecz, z cyklu „tak oczywiste, że nie zauważyłem”. Dopiero teraz do mnie dotarło, że każda z nich (w kolejności starszeństwa) ma w imieniu liczebnik w kanji :D Np. Ichika – „jeden” i „kwiat”, czy Istuki – „pięć” i „księżyc” :)
Re: Pięcioraczki i rodzina
Jestem pewien, że mama wam to powtarzała. Nie dyskutuj z głupcem, bo sprowadzi cię na swój poziom i pokona doświadczeniem. Nie słuchaj ludzi szalonych bo złapią za rękaw i wciągną w otchłań swojego szaleństwa. Ale skoro to czytacie to nie posłuchaliście. Hi, hi życie z gumową wifu . .. nic specjalnego jakie to zabawne! To przecież nic takiego.
Dobra teraz naprawdę będzie nieźle, jak się bawić to na grubo. Nie muszę chyba dodawać, tego nie ma w mandze, ani w anime. To istna orgia poszlak ;-)) Urojeń i domysłów.
Obecnie dzieją się w psychologii dosyć dziwne rzeczy. Szarlatan z w
Wiednia został przez niektórych nazwany szarlatanem. Inni jednak nadal poważnie dyskutują różne jego tezy. A nawet jeśli są jakieś wątpliwości to jednak nadal spora gromada lekarzy dusz uważa, że coś jednak w tym jest. „Ooo panie faktycznie coś w tym jest, że pana łupie w krzyżu – powiedział lekarz wyciągając góralowi ciupagę z pleców”. W każdym bądź razie póki wojna w środowisku nie doprowadziła psychologów do stosowania przymusowej lobotomii w walce z ich przeciwnikami. Chyba można w miarę bezpiecznie nadal poważnie rozważać co popularniejsze teorie.
I tak odpowiednikiem kompleksu Edypa u chłopców, ma być u dziewczynek tzw. kompleks Elektry. Cyt: „Polega na odczuwaniu przez dziewczynkę silnych uczuć (także tych o wymiarze erotycznym) wobec ojca i odrzuceniu w tym czasie postaci matki. Jest naturalnym etapem dorastania, jednak nieodpowiednie jego zakończenie, może prowadzić do niewłaściwego rozwoju psychoseksualnego dziewczynki i zaburzonych relacji z przyszłym partnerem. Kompleks Elektry to rodzaj zaburzeń psychoseksualnych, który dotyczy dziewczynek w wieku od 3‑7 lat. Przejawia się nadmierną fascynacją osobą ojca.”
Ok. jeśli przyjmiemy, że dziewczynki w czasie gdy miały mamę posiadały normalny ciepły dom. Tak wiem, to trudno sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę jak ojciec jest przedstawiony na obecnym etapie tej historii. Ale przecież jakoś te dzieciaczki oni zrobili. No chyba nie zakładamy tu jakiejść naprawdę cieżkiej patoli. Nie . . . nie uśpił jej chyba . . . no raczej nie? Chociaż to jabłko i ta jabłoń, dobra nie gdybajmy więcej. Zostawmy to!
Ten etap rozwoju jest naturalny. I myśli o tym, że fajnie by było gdyby tatusia mieć tylko dla siebie a mamusi jakoś by nie było, są podobno normalną koleją rzeczy. Jak możemy się zorientować pięcioraczki mają sprzężenie zwrotne i często tendencję do wzajemnego się nakręcania. Mogło być naprawdę bardzo ciekawie w tym okresie. W krańcowej sytuacji takiego „elektrowania” życzenia wobec mamusi mogą wprost przyjmować formy ostateczne.
Załóżmy teraz, że dziewczynki odczuwają takie emocje i mają takie pragnienia. I nagle, na ich nieszczęście ono się spełnia. Matka z którą konkurują o względy ojca naprawdę umiera! W sumie jakoś nie kojarzę czy wiemy, w jaki wieku były dziewczynki gdy to się stało. Chyba jednak gdzieś blisko wieku „elektry”. Sama śmierć matki niewątpliwie ryje psychikę, a jak dodamy do tego poczucie winy z powodu . . . pragnień związanych z kompleksem elektry. Noo to może być naprawdę duży problem. Nawet jeśli to było już po tym etapie, wstyd za takie wcześniejsze pragnienia i tak może zrobić swoje. Od obwiniania się o śmierć matki do poczucia, że jestem potworem nie jest daleko. Od poczycia winy do postawy teraz muszę zrekompensować siostrom swoją winę . . . też blisko. Podłoże tego silnego wsparcia pomiędzy siostrami, mogło by mieć jak widać dosyć różne żródła.
Jeżeli założyliśmy istnienie radosnego etapu relacji z ojcem, możemy chyba też założyć, że jego koniec związany jest z dramatem jaki przeżył on w wyniku śmierci żony. Wycofał się w pracę, oddalił od dziewczynek w swój ból w momencie gdy go najbardziej potrzebowały. Wyobraźcie sobie teraz, że jesteś małą dziewczynką która obwinia się za takie uczucia wobec matki. Uczucia te związane są z ojcem który po tym zdarzeniu nagle cię odrzuca. Mi to wygląda na dosyć traumatyczne wydarzenie. A już na pewno na tyle, aby jak to ktoś tu nazwał „zachowywać się potem jak idiotka”.
Cyt:„Z kolei zbyt szorstkie odrzucenie przez ojca w trakcie trwania kompleksu Elektry może doprowadzić do obniżonej samooceny kobiety. Niskie poczucie wartości sprawi wówczas, że kobieta będzie tworzyć związki z partnerami, którzy ją wykorzystują i podporządkowują.”
W to wszystko zostaje wmieszany Foutaru. Ma uczyć dziewczyny. Udaje mu się jakoś sforsować zaporę przed obcymi jaką zbudowały. W końcu nawet się uczą . . . ale chłopak dostrzega, że nie tu leży prawdziwe sedno problemu. Mówi to wprost ich ojcu rzucając pracę która daleko przerasta to do czego go wynajęto. Postawa prawdziwego ojca nie ulega zmianie. Ale dziewczyny już sobie podświadomie wykombinowały sposób na przerobienie tych relacji z ojcem. Tym razem zastępczym.
Czy jestem na tyle szalnony abym podejrzewał istnienie takiej warstwy bardzo gorzkiej czekolady stanowiącej dno tej oblanej różowym lukrem fikuśnej szkolnej historyjki? Owszem, ale nigdy nie ukrywałem żem szalony. Jadąc omszałym klasykiem : „Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda.” Być może. Może być . ..
Re: Pięcioraczki i rodzina
Re: Pięcioraczki i rodzina
Jedna z technik aktorskich przy budowaniu postaci głosi, że trzeba rozpisać sobie bohatera wliczając w to rzeczy, których nie ma w fabule (czyli co robią postacie „poza kadrem”). Ten sam zabieg dotyczy zresztą tworzenia bohaterów przez autorów. Być może w zapiskach mangaki znajdziemy informację, że dziewczyny faktycznie patrzyły wilkiem na rodzicielkę, którą obwiniały za kiepskie relacje z ojcem. Nie wiem, na ile ten element był eksploatowany w mandze (w animacjach najwięcej informacji znajdziemy kliknij: ukryte w drugim sezonie i w filmie), ale nie zdziwię się jeśli było tego więcej.
Jedno jest pewne – jeżeli popatrzeć na bohaterki jako na dziewczyny z nieprzepracowanym syndromem Elektry (choć wydaję mi się, że w nieco łagodniejszym wariancie), to relacje z Uesugim znów nabierają dodatkowego wymiaru i skrywają bardziej toksyczne pierwiastki niż sugerowałoby to kolorowe opakowanie. Wszak kliknij: ukryte pierwsza zakochuje się w nim Miku, która najgłośniej krzyczy „pomocy!” i żąda wręcz „opiekuna” (nie chcę już wchodzić w daddy issues, byłby to chyba krok za daleko), a jako ostatnia ulega mu Nino, która z kolei szuka bad boya, który pomógłby jej chronić to stado. Zresztą, wszyscy zachwycają się stanowczością w wyznaniu Nino (ja zresztą też, świetnie napisana scena, także pod kątem kadrowania), a mało kogo zastanawia skąd ta nagła zmiana. Chęć nadrobienia „zaległości” w stosunku do reszty? Miłość wzmocniona wyrzutami sumienia (skoro i tak Fuutarou będzie częścią jej rodziny, a ona traktowała go zdecydowanie najgorzej)? Czy właśnie chęć przeobrażenia się w matkę dla sióstr, a będzie mogła to zrobić tylko z nim jako partnerem? Każdy wariant ma swoje „za” i „przeciw” i w sumie cieszę się, że anime nie udziela tu jednoznacznej odpowiedzi.
Przedostatni akapit jak dla mnie jest w punkt. Już w pierwszych odcinkach kliknij: ukryte Itchika sugeruje bohaterowi, że najpierw powinien je lepiej poznać. Oczywiście, zarówno on, jak i widzowie możemy uznać, że po prostu chodzi o zrozumienie ucznia i stworzenie bardziej indywidualnego toku nauczania (dobra metoda, polecam). Tylko, że jak ogląda się to drugi raz, to widać, że dziewczynom bardziej zależy na tym by ktoś im pomógł z traumami niż zdać do następnej klasy.
To kolejny powód (wiem, powtarzam się) dla którego uważam, że główny bohater jest kapitalnie napisany. Gdyby był tendencyjnym bohaterem młodzieżowego romansu, zapewne kiwałby ze współczuciem głową i obiecywał, że ich nie zostawi. kliknij: ukryte Jednak, jeżeli coś miało się zmienić w tej historii, dziewczyny musiał uczyć ktoś, kto je zrozumie, ale też nauczy życia i, za przeproszeniem, metaforycznie kopnie w pewną część ciała, by wskazać właściwy kierunek. Czyli ktoś, kto de facto będzie im trochę rodzicem.
kliknij: ukryte
Dokładnie – ten punkt, jak dla mnie ostatecznie przekręca wajchę z „romansidła dla męskiej widowni” na „robimy dobry serial”. kliknij: ukryte Zarówno postawa Uesugiego jest w pełni zrozumiała (i bardzo wychodzi poza schemat klasycznego anime), jak i to, że dziewczyny rzuciły ciekawe wyzwanie bohaterowi i sobie samym. Ciekawe, czy już wtedy coś mu podpowiadało, że rozpoczął się wyścig o bycie matką w rodzinie, w której to on ma zostać ojcem… Szczęśliwie dla niego, jedna z nich ma wobec niego mniej freudowskie, a bardziej romantyczne podejście.
Kurcze, dawno nie analizowałem żadnego anime tak dokładnie i w sumie świetnie się bawię. Chyba trzeba będzie wrócić do pisania recenzji… W każdym razie, podobnie jak mój poprzednik, uważam, że sporo tu zadziwiająco gorzkich akcentów (mimo, że mówimy o komedii, gdzie pięć lasek podrywa jednego faceta).
Re: Pięcioraczki i rodzina
Tylko niech potem nie będzie stękania, że napisałam szczerze, to co myślę w temacie pięcioraczek.
Bo widzę, że Ktoś tu nie może przeboleć owego niefortunnego i pejoratywnego sformułowania „idiotki”.
Zatem lojalnie uprzedzam, że dalej wcale miło nie będzie i polecam odpuszczenie sobie czytania reszty tego komentarza.
A zatem…
Niestety, jak mawiał Tomasz z Akwinu „głupota jest grzechem”
Dla mnie tymi „grzechami” są u bliźnaczek lenistwo umysłowe kliknij: ukryte (bo głupie nie były, tylko uczyć im się nie chciało) jak i lenistwo ogólnie skoro dołożyć do tego, że u jednej z nich był syf w pokoju rodem z serii Nodame Cantabile. A skoro reszta sióstr to akceptowała, no to już jest dla mnie drugi idiotyzm związany z łamaniem zasad higieny.
Po trzecie na start odrzucanie szansy na poprawę ich własnej sytuacji (wyganianie potencjalnej pomocy w osobie Uesagiego) to już DLA MNIE idiotyzm kolejny.
Po czwarte zakochiwanie się od startu w jakimś antypatycznym gościu tylko dlatego, że nosi spodnie i wow, odezwał się do niej/do nich (a gdzie był ich szacunek do samych siebie?)
Bo na mnie akurat wcale tak bardzo zakompleksionych, ani zahukanych wrażenia na początku nie robiły.
W dodatku ich wysoki status materialny od razu stawiał je na pozycji uprzywilejowanej.
Że były bystre, świadczy o tym choćby ta historia z herbatą i glutem. (tak, uogólniam na wszystkie) bo jakby bystra nie była, to by się nie zorientowała w niewiedzy chłopaka.
Raczej to twórca (i twórcy serialu) mam wrażenie, że z nich idiotki kreują, choćby tymi początkowymi wynikami testu, (ohoho, jaki śmieszny gag), oraz niektórymi zachowaniami (i niestety wyglądem) pustych lalek. A do tego w komplecie Yotsuba wbiegająca do męskiej (nie pamiętam dokładnie) szatni, czy przebieralni? To może było mądre?
Ten zabieg autora, żeby wszystkie pięć zgarnęły 100pkt…czysty cringe.
Ja wiem… Komedia..
To słowo klucz.
Taa… Że kobieta w tej serii że ma ładnie wyglądać, to rozumiem, ale serio musi być do tego bezmyślna i dopiero pod wpływem jakże oświeconego Uesagiego dostąpić transcendencji… Meh.
Zwłaszcza, że mądrość Uesagiego to zwyczajnie pracowitość (i chwała mu za to), ale robić też i z niego idiotę, który myli panny po triku ze związanymi włosami??????
To wszystko wrażenia z dwóch pierwszych odcinków.
Ps. Harem plus szkolne, to szufladka, a nie nisza ;)
Dlaczego uważam, że bohater był antypatycznym opiszę w osobnym komentarzu.
PPS. Hihi, nie tylko winni 'się tlumaczą';) Także tłumaczą „się” Ci, co chcą być właściwie (czytaj zgodnie z myślą i intencjami autora) zrozumiani przez innych np. ;)
Re: Pięcioraczki i rodzina
Małe dziewczynki zamknięte w bursztynie, zamrożone w momencie śmierci matki z nieprzerobionymi uczuciami z tamtego czasu. Wtulone kurczowo w siebie. Wspierające się ale i ograniczające wzajemnie.
Myślę, że jesteś bardzo szczęśliwą osobą. Tylko jeszcze o tym nie wiesz. Naprawdę ludzie dla których pojęcie depresja stanowi całkowicie nieznane zjawisko takimi są. A bardzo często wszystko wygląda ok dla spoglądających z boku. Myślę, że moje otoczenie pozwala na takie wnioski ;-)
Jak się bawimy w przysłowia – ten wysoki Indianin z czwórki ma takie jedno. „Jeśli chcesz kogoś zrozumieć musisz przechodzić jeden dzień w jego mokasynach”.
Psst, kończę siostra idzie!
Re: Pięcioraczki i rodzina
Myśl przewodnia komentarza – mam trochę ograniczone pole manewru, bo ja (i kolega, który spłodził równie dużo komentarzy) piszemy z perspektywy osób, które znają całość (kolega nawet czytał mangę), więc podejście do całości jest inne. W paru miejscach będę musiał wprowadzić kilka spoilerów.
1. Luźno cytując, bo fragment obszerny: „bohaterki cierpią na lenistwo umysłowe, gdyby chciały, mogłyby spokojnie zdać do następnej klasy, popełniają ogromną głupotę wyrzucając Uesugiego za drzwi i migając się od obowiązków” – oczywiście, że tak jest. Przynajmniej to widać w dwóch pierwszych odcinkach (i paru następnych). I dokładnie to samo sądzi Uesugi :D
Sęk w tym, że im głębiej wejdziemy w tę historię, tym bardziej widać, skąd wziął się ten naukowy kryzys. Z doświadczenia wiem, że ludzie rzadko osiągają tak patologicznie niskie wyniki jeśli nie mają problemów w domu (a może po prostu jestem za stary i dzisiejsze pokolenie jest inne. A co tam, myślmy dobrze o młodzieży :) ).
2.
Ponownie – z perspektywy dwóch pierwszych odcinków, pełna zgoda. To zresztą jest kością niezgody między Uesugim, a Itsuką (no bo jego wściekłość w scenie na stołówce wynika oczywiście z ekonomicznego upokorzenia, a nie tego, że jakaś dziewczyna miała czelność zawracać mu głowę). Tylko, że w następnych odcinkach kliknij: ukryte dowiadujemy się, że dziewczyny również dorastały w biedzie, a majątek, którym dysponują należy de facto do ich ojczyma. Zresztą, gdy próbują się od niego odciąć, decydują się też na finansową niezależność, co kończy się nie do końca łagodnym zderzeniem z rzeczywistością (choć pewnie mogło to być zrobione jeszcze brutalniej). Na początkowym etapie serii, jak dla mnie zasłanianie się „nowobogactwem” jest psychologicznie uzasadnioną próbą uniknięcia upokorzenia.
3.
Znaczy, o tym jest ta dyskusja już od dłuższego czasu – kliknij: ukryte Miku, która zakochuje się jako pierwsza nie ma absolutnie żadnego poczucia własnej wartości, a pozostałe wcale nie są w tej kwestii dużo lepsze. Początkowa „miłość” jest tak naprawdę szalenie toksycznym, błagalnym krzykiem o zainteresowanie. To jest właśnie ta gorycz ukryta pod ładnym lukrem, o którym tu sobie gawędzimy z kolegą. Pytanie brzmi, czy jest coś złego w ukazywaniu tak toksycznych relacji (oczywiście z literackiego punktu widzenia)?
To, że postać nie jest taka jak my, czy ma wady, które ganimy, nie oznacza, że takich ludzi nie ma. Mi nie przeszkadza fakt, że bohater jest głupi, antypatyczny, czy budzący wręcz moją niechęć… A przynajmniej tak długo, jak został solidnie napisany. Zresztą historia literatury i sztuki trzyma w tej kwestii moją stronę :)
4. – tego nie rozumiem, ale może czegoś nie pamiętam z pierwszych odcinków. kliknij: ukryte Chyba, że podejrzewasz, iż Fuutarou nauczy je tak, że osiągną 5x po 100%? Bo jeśli tak, to uspokajam – do tego nie dojdzie :)
5. – tak, to było głupie, pełna zgoda.
6. – taaaak, to jest problem, kliknij: ukryte który zresztą przewija się przez serial i dotyczy nie tylko jego. Aczkolwiek to już bym zwalił nie tylko na karb gatunku, ale i na pewne reguły rządzące światem animacji (nie tylko japońskiej), wszak w świecie „niekreskówkowym” bliźniacy/trojaczki/itd. nie są przecież do siebie aż tak łudząco podobni. A nie natrafiłem jeszcze na animację, by jednojajowe rodzeństwo tej samej płci nie było obiektem tej, czy innej komedii omyłek. Na pewien plus zaliczam to, że w tym serialu ten zabieg został całkiem sprytnie wykorzystany przynajmniej raz lub dwa.
Tyle ode mnie – może to kwestia tego, że mam już swoje lata i na nastolatków patrzę z trochę większym dystansem i wyrozumiałością (myślę, że miałbym o tym serialu zupełnie inną opinię, gdybym był w wieku bohaterów) i widzę z czego wynikają ich rozmaite głupoty i decyzje. Wszak sam byłem kiedyś tak niemądry.
Dobra, już kończę, bo zaczynam ocierać się o protekcjonalność, a tego bym nie chciał. W końcu każdy (także mój) wiek ma swoje głupoty :)
Serdecznie pozdrawiam ;)
No, to tyle z perspektywy
Re: Pięcioraczki i rodzina
Ale przynajmniej Niko akceptuje go jako ojca wołając do niego patrz jak będziemy się rozwijały. Reszta chyba też nie ma problemu ze słowem ojciec. A to nie wyklucza „elektry” co najwyżej ją ew. wzmacnia bo strata jest potrójna, prawdziwy ojciec, matka i odsuwający się ojczym. Jeszcze ciekawiej.
Zwłaszcza w kontekście nie oddam córek jakiemuś Foutaru które pada z jego strony. A tu już uwarunkowania sytuacji mogą być . . . no co najmniej trochę dziwne? Ojczym i pięć pięknych dorastających panien które nie są z jego linii genetycznej.
Shakespeare zrobił by z tej sytuacji coś co pozwoliło by mu utopić we krwi ze 2‑3 królestwa. A my tu jakąś lukrowaną komedię mamy.
Re: Pięcioraczki i rodzina
kliknij: ukryte Bardziej zastanawiałem się (z cyklu „dalekiego gdybania”) na ile liczył, że skoro nie doczekał się dzieci z ich matką, to czy któraś z nich (dzierżąc jego nazwisko) nie przejmie po nim kliniki – a gdy okazało się, że żadna z nich nie zapowiada się na gwiazdę szkoły medycznej, to jednak zaczął się od nich odsuwać.
kliknij: ukryte Myślę, że ich akceptacja (bo raczej cieplejsze stosunki to nie były) wynikała z tego, że mimo wszystko ich nie zostawił. A przynajmniej znał swoje obowiązki i dotrzymywał słowa. Nie było to może dużo, ale i tak więcej niż oferowali inni.
Jak rzadko biorę się za mangi, to tu chyba faktycznie sięgnę, aż jestem ciekaw, jakie ciekawe wątki mogły umknąć.
Pozdrawiam!
Re: Pięcioraczki i rodzina
Dobrze zabieram się za robotę! Tak jak powinienem od samego początku. Ściągnąłem to co mam z półki. A mam do 9 obecnie wydanej części.
Przede wszystkim chylę czoła! Właściwie należało by odpowiedzieć . . . przecież wybór był jeden! Jak to SW zauważył i słusznie akurat ta bohaterka współpracuje od samego początku. BA zanim reszta ogarnie się i zastanowi czy i na jakich warunkach ma zamiar się uczyć ona już zastanawia się jak to będzie gdy będą małżeństwem. W kwestii wyznania miłości . . . no nie wiem, dla mnie to jednak właśnie jej jest bezkonkurencyjne. I bardzo odważne bo najwcześniejsze. Cóż jeśli jedną z bohaterek nazwano tu rozpędzoną lokomotywą, to w jej przypadku chyba powinniśmy mówić o pocisku hipersonicznym ;-).
kliknij: ukryte [/Nie lubię dziada! I mam ku temu powody! Wyjaśnię to potem. A to ćwiczenie z ukrywania tekstu. ;-)]
Chronologia jest tu ważna, w szóstej klasie była wycieczka? Przekładając to na nasze realia – jakieś 12 lat? Na razie brak innych info. Jest poszlaka – na zdjęciu z wycieczki pięcioraczki są beztroskie i szczęśliwe i to bardzo – zakładam, że matka żyje. Dziś uśmiecha się właściwie jedna. Pięć lat później Futaru ogląda zdjęcie z Kioto w ich apartamencie. Czyli mają po 17 lat. Rany nie są wcale takie stare. Czy coś przegapiłem?
Re: Pięcioraczki i rodzina
Re: Pięcioraczki i rodzina
Fakt, kliknij: ukryte wyznanie Yotsuby też jest świetnie zrobione (w anime bardzo podoba mi się to, że dali całości wybrzmieć, budując reakcje obojga na stosownych pauzach – wiedząc jak to się skończy, faktycznie czuć wagę tego wyznania), aczkolwiek w wyznaniu Nino piękne ogrywają schemat „miłosnej komedii omyłek”. Tzn. Nino stwierdziła, że po prostu nie będzie żadnej komedii omyłek. Do tego słownictwo w czasie tej sceny jest cudownie romantyczne i cyniczne jednocześnie (luźny cytat: Mówiłam ci, że będziesz miał fart, jak znajdzie się choć jedna kobieta na tej planecie, która cię pokocha. No i masz pecha – to jestem ja. – pięknie pasuje do postaci). A może po prostu to moja wdzięczność wobec postaci, że zdusiła ten banał, zanim zdążył narobić szkód? :)
Tak, to chyba było 5 lat. Faktycznie, kliknij: ukryte rany bardzo świeże. W połączeniu z problemami, które wydarzyły się jeszcze przed samym serialem (w filmie to pokazują) i tym, co wiemy o ich siostrzanym konflikcie, to z jednej strony za mało, by wszystko zdążyło się zabliźnić i, niestety, na tyle długo by zwyczajnie przyzwyczaiły się do problemu. A świat idzie dalej swoimi torami.
Z różnic manga/anime (to chciałem sprawdzić, bo w anime coś mi nie pasowało), literacki pierwowzór ma lepiej zrobioną jedną, ważną scenę – kliknij: ukryte gdy Yotsuba całuje Uesugiego przy dzwonie nowożeńców. W czasie gdy w anime jest to radosna, szybko ucięta scenka (z komentarzem bohatera, że wówczas jeszcze nie wiedział, że to jego przyszła żona), tak w mandze jest ciekawiej. Yotsuba biegnie do Uesugiego, całuje go… po czym uświadamia sobie co zrobiła i ucieka. To fajnie pokazuje, że choć jest zakochana po uszy, to jednak (choćby z racji, że to przez nią siostry musiały się przenieść) czuje się winna i niewarta szczęśliwego związku. Z drugiej strony, czytałem, że po tej scenie, po internecie rozeszła się wieść, iż to musi być Yotsuba, więc może twórcy animacji przestraszyli się zbyt oczywistej wskazówki. Taka ciekawostka w ramach rozpoczęcia weekendu :)
Re: Pięcioraczki i rodzina
Dziewczynki mają tyle lat, że ta elektra jest jakby wykluczona z racji wieku.
kliknij: ukryte A tak chciałem tu napisać o terapii dramą i scenie ślubu z wpatrzonymi pięcioraczkami. Które od tego momentu pójdą dalej szukać swoich partnerów uwolnione od tego kompleksu. Nawet jest scena która coś takiego sugeruje. Scena z zabawą w dom – opieka nad córką szefa Ichiki.
Tam zresztą Miku z wykłada kawę na ławę i jasnym staje się, czemu dziewczyny tak się zachowują i czym je Uesugi ujął za serca.
SW użył tu porównania akcji w cieniach do kryminału Lady Agathy. Jak jej nie dali szlachectwa to jest to jedna z większych głupot Korony Angielskiej. Właśnie złowiłem kolejne istotny szczegół który wyjaśnia trochę intrygę. Problem w tym, że to pojedyncze słowa które jednak są w stanie ustawić wszystko na swoim miejscu. I tu trochę się obawiam . . . bo pewne słowa są w wersji Polskiej a inne w Angielskiej. No sorry ale aż tak mnie nie wzięło abym nauczył się japońskiego.
W każdym razie: kliknij: ukryte Obserwując tak sobie te zakulisowe działania ojczyma. Człowiek który miał styczność z Serią Niefortunnych Zdarzeń nie może zadać sobie pytania czy coś z tego nie ma miejsca w tym przypadku. A szanowny eskulap nie jest psychopatolem któremu zbyt ambitny korepetytor usamodzielniający córki nie psuje jakiegoś niezbyt cnego planu.
Ot taka to lekka komedia wychodzi.
kliknij: ukryte W pensjonacie u źródeł pięcioraczki nie są przypadkiem. Ale czy przypadkiem trafia tam Uesugi? Uśmiał bym się gdyby okazało się to sprawką kogoś kto chciał go osobiście zobaczyć i ocenić.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Ha, w sumie – kliknij: ukryte mogło tak być, że sam zorganizował „wygraną” dla jego rodziny :) Owszem, niby kazał mu trzymać się z daleka, ale tak głupi przecież nie był, by nie wiedzieć, że jakoś będą się spotykać. Bardziej w tym epizodzie intryguje mnie dziadek, w sumie postać dość enigmatyczna. Z jednej strony kochający krewny, z drugiej strony – fakt, że życzył sobie, by wszystkie nosiły się jak ta najmłodsza jest trochę przerażający.
Z ciekawostek na koniec dnia: kliknij: ukryte nie wiem, na ile to przypadek (już tak daleko z teoriami się nie posuwam), ale szanuję, że w ekipie pięcioraczek to właśnie Ichika, przyszła aktorka, jest najlepsza z matematyki. Jakoś tak się utarło, że aktorstwo to niby dyscyplina stricte humanistyczna, a ci z moich znajomych, którzy są po PWST, zawsze podkreślają, że logika i analiza to podstawa aktorskiego rzemiosła.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Ojciec Futaro w kąpieli z ojczymem. Nabija się z niego. Mówi do niego po imieniu, proponuje kielicha. Oczym jest zły – „Mówiłem ci żebyś nie mówił mi po imieniu”. Ojciec Futaro – mówi, że było pięć wygranych. A przyjechały poza nimi cztery pary. „Nie znamy się na tyle żeby wymieniać plotki” stwierdza ojczym. [Ojciec Futaro jest bardzo bezpośredni jak na tamtejsze warunki. Tak sobie na luzie gawędzić z obcym. Z kimś kto sobie nie życzy! Czy to nie dziwne?] „Chyba wiem dlaczego on sfałszował vouczer” myśli Futaro. Czy ma rację co do tego kto sfałszował?
Starszy pan martwi się o ukochane wnuczki. Dzieje się coś dziwnego, uciekły od ojczyma. Z jakimś chłopakiem. Ależ on ma fart ten starszy pan. Wszyscy trafiają mu pod nos. Łącznie z rodziną Futaro i ojczymem. Starszy pan prosi wnuczki aby wyglądały tak samo. Ach ale czy on żyje? Siedzi przecież tylko z boku i patrzy. Na co? Na kogo? Co zobaczył? Na zdjęciach pożegnalnych zdaje się być szczęśliwy. Kim jest ten pan poza byciem dziadkiem? Bo chyba jest portierem? Takie sprawia wrażenie.
To mała próbka pytań wartych zadania. I zagadek jakie nam serwuje autor.
Ach – jednym z zarzutów, że to głupie jest był ten o małym prawdopodobieństwie wygranej. Z tego co pamiętam. Fakt było małe.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Jak to się prezentuje? Widzę, że anime jest… zadziwiająco wierną adaptacją. Ba, nie wiem, czy z pierwszych tomów pominięto jakikolwiek epizod, nawet ten mniej istotny. Pod tym kątem jestem trochę rozczarowany… Z drugiej strony, jeśli liczyć, że film końcowy to takie „pół sezonu” (6‑7 odcinków), to w pierwszej odsłonie wykorzystano zdecydowanie najmniej materiału źródłowego: sezon 1 obejmuje 4 tomy, sezon 2 – już 6, film – kolejne 4. Zatem zakładam, że dodatkowe wydarzenia będą w późniejszych tomach :)
Natomiast jest kilka ciekawych zmian: po pierwsze, wydaję mi się, że pierwowzór jest zdecydowanie mniej śmieszny, a bardziej obyczajowy, co akurat bardzo mi odpowiada. Po drugie, mam wrażenie, że jest też mniej fanserwisu (co BARDZO mnie cieszy), po trzecie niektóre akcenty są rozłożone trochę inaczej. Na przykład, wydaję mi się, iż trochę lepiej pokazano, że z różnych powodów Fuutarou nie do końca radzi sobie z ludźmi. kliknij: ukryte W bardziej rozbudowanej niż w anime scenie wesela jego siostra nawet wspomina, że przez te 5 lat brat wreszcie nabrał trochę ogłady. Po drugie, trochę też lepiej uzasadniono zachowanie Itsuki – to znaczy tu bardziej widać (choć anime też nieźle to pokazało) kliknij: ukryte obsesję dziewczyny by zostać nauczycielką jak jej matka. Jednocześnie, z racji tego, że jest rozpieszczoną najmłodszą siostrą z wybujałym ego, w nauce totalnie jej nie idzie. Co sprawia, że nie potrafię polubić tej bohaterki, ale mogę ją zrozumieć. Z innych detali, ciekawie, że Miku kliknij: ukryte w pierwszym odcinku anime sugeruje Fuutarou, że ukradł jej kurtkę, a w mandze wprost nazywa go złodziejem – ktoś tu ma spore wahania nastrojów :D A tak całkiem serio, to jeszcze dobitniej pokazuje jak bardzo nie radzi sobie z obcymi. Choć chyba wolę ten nieco mniej przerysowany wariant z anime. I chociaż rodzinie Uetsugich nie poświęcono więcej czasu niż w serialu, to widzę, że tworzone są podwaliny, by byli istotniejsi na późniejszym etapie.
Dam znać, jak będę po następnych tomach :) Może do końca tygodnia zrównam się z polskim wydaniem.
Do wspomnianych epizodów wrócę jak trafię na nie w mandze, natomiast – tak, ojciec jest bardzo ciekawą postacią. Prezentuje co prawda dość prostą zasadę psychologiczną (tzn., że dzieci‑kwiaty wychowały pokolenie poważnych pracowników korpo), ale jeśli proste reguły działają to czemu ich nie stosować? Co nie zmienia faktu, że nawet jak dzieci traktują go niespecjalnie poważnie ( kliknij: ukryte świetna scena Raihy i ojca przed ślubem Fuutarou), to ewidentnie kochają go i są przez niego kochane.
Inna rzecz, że obecne młode pokolenie w Japonii ma niesamowite problemy z komunikacją: pamiętam, że przy ostatnim wyjeździe, jeżeli gdzieś się zgubiłem i trzeba było zapytać kogoś młodego, to nawet znajomość japońskiego nie pomagała. Natomiast ludzie w średnim wieku i emeryci z radością służyli radą. Nie dlatego, że młodzież jest „zła”, tylko dlatego, że tak bardzo boją się obcych ludzi (nie mówiąc o tym, że chyba spośród wszystkich pokoleń, to oni najgorszej mówią po angielsku – tzn. angielski znają, ale boją się go używać). Oglądając ten serial, kołatała mi się po głowie ta myśl, że obserwuję zachowanie pokolenia, które w relacjach międzyludzkich jest mniej lub bardziej skrzywione. To sporo wyjaśnia.
Tak, dziadek zdecydowanie więcej ukrywa niż prezentuje – nie zdziwiłbym się, gdyby on tego mniej lub bardziej nie zaplanował. kliknij: ukryte Pamiętajmy też, że jest dziadkiem ze strony matki, a zatem jego relacje z ojczymem wcale nie muszą być takie dobre, zaś samego Fuutarou bada jako potencjalnego, przyszłego opiekuna całej piątki. Szczególnie istotna wydaje się rozmowa (z serialu) na temat tego jak rozróżnić poszczególne dziewczyny.
Pozdrawiam i będę pisać jak nadrobię pozostałe tomy.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Czy nadal scena gdy ta czwarta włazi do chłopięcej szatni wydaje Ci się głupia? Bo mi już nie. A tak na marginesie? Itsuki to miała jakieś wyznanie? Bo coś nie kojarzę oficjalnego coming out z jej strony? ;-) Ciekawe pytanie brzmi od którego momentu dziewczyny orientują się, że Futaro jest chłopakiem spotkanym sporo wcześniej. Bo to może sporo zmieniać w oglądzie scen. Miłego czytania. PS. Obawiam się, że w wersji PL zabrakło jednego ważnego słowa które jest w wersji angielskiej. Sporo to wyjaśnia min zachowania ojca Futaro w pewnych okolicznościach.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Pierwsze rozdziały ładnie podkreślają zarówno ich brak zrozumienia rzeczywistości, jak i szeroko rozumiane rozwydrzenie. kliknij: ukryte Rzeczywiście, nie zauważyłem tych „rodziców” – miło wiedzieć, że pewne wskazówki padają już w pierwszym rozdziale ( kliknij: ukryte tak jak teraz zauważyłem, że już w drugim rozdziale Fuutarou obawia się, że Itsuki grzebała w jego legitymacji – a tam przecież trzymał owe zdjęcie sprzed lat).
Czytam szybko, ale bardziej zawinił sezon przeziębieniowy, z powodu którego odpadło mi kilka spotkań. Teraz, w tygodniu roboczym, raczej przystopuję :)
Epizod w męskiej przebieralni mógł być rozegrany nieco lepiej. Chociaż, zależy jak na to patrzeć: jeśli tylko na to, że dziewczyny nie mają pojęcia jak działa świat, to dało radę ukazać to mądrzej. Ale jeśli założymy, kliknij: ukryte że Yotsuba po prostu nie chciała odstąpić ukochanego ani na krok, to faktycznie, robi się ciekawiej…
Pamiętając dwa sezony i film, to wydaję mi się, że kliknij: ukryte Itsuki takiego wyznania nie ma. I jak dla mnie to ten „fałszywy trop”, rodem z kryminałów Christie – to ma być ta oczywista „podejrzewana”. Bohater się z nią przyjaźni, ale nie posiada żadnych około romantycznych interakcji, więc widz podejrzewa, że niespodziewanie ją wybierze na koniec (tak zresztą jest reżyserowany wieczór w którym bohater podejmuje decyzję). W sumie nie dziwi mnie fakt, że Itsuki tak zaprzyjaźniła się z Raihą, w końcu podświadomie pragnie być młodszą siostrą Fuutarou. I może dlatego jako jedyna nie bierze udziału w tym wyścigu: choć chce zrobić wszystko co jej matka, nie interesuje się tym, by zostać „matką” dla sióstr. Paradoksalnie, nawet zostając pod koniec filmu nauczycielką, niewiele wskazuje na to, by zrobiła jakiś progres – o nią chyba bałbym się najbardziej… Ponownie: bardzo prawdziwa postać, aczkolwiek takich ludzi staram się unikać.
Pozdrawiam i dzięki za ciekawe spostrzeżenia.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Re: Pięcioraczki i rodzina
Wersja 1. W jej łapce pojawiają się dwa testy, ona jest przygotowana do tego spotkania. Jeden zabezpieczony chyba w czasie rozmowy z Itsuki. Albo sama namierzyła najzdolniejszego ucznia w szkole, zebrała o nim info i zabezpieczyła jego test. Błaga go o pomoc, bo czuje że żarty się skończyły. Czemu? Bo podejrzewa, że korepetytor może być sadystą. Ciekawe czemu? ;-) Dosiada się do gościa i stara się ująć go uśmiechem. Gość ją odtrąca, odrzuca czego ma już w życiu trochę za dużo. Biegnie za nim panice praktycznie błagając o pomoc. Szatnia? W panice ludzie potrafią się tratować.
Wersja 2. Od razu rozpoznaje chłopaka z przeszłości. Ale szczęcie, wreszcie spotkają się ponownie. Do tego on może jej pomóc, nie może być cudowniej. Przygotowuje się do rozmowy, ma testy. Dosiada się i promieniejąc ze szczęścia czeka na cudowne spotkanie po latach. Tyle sobie po tym obiecuje. A tu :„Kim ty jesteś?” i daj mi spokój. Znowu panika, poczucie porażki i odrzucenia.
W obu przypadkach aby podziękować za zwrócenie testu i się uśmiechnąć trzeba mieć charakter twardy jak Ukraińskie jaja.
Ciekawe klimaty jak na „harem” i „ecci”.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Starając się odtworzyć wydarzenia z animacji (do mangi jeszcze daleko), to chyba opcja pierwsza jest bardziej prawdopodobna (jednak Yotsuba poznała Uesguiego kliknij: ukryte po jego opowieści w parku, ale mogę się mylić. Wolałbym też takie rozwiązanie, bo to potwierdzałoby teorię, że ich spotkanie w dzieciństwie nie miało aż tak dużego znaczenia – na zasadzie, że zakochali się w sobie ponownie).
kliknij: ukryte Zważywszy na to jakie podejmowała działania przez dwa sezony i jak skutecznie ukrywała swoje uczucia, trudno zaprzeczyć :)
Na razie powoli czytam tom 5, już widzę, że tu będą wyraźniejsze zmiany (zaraz zacznę rozdział 3, z historią, której chyba nie było w anime – korzystają z dnia wolnego). Czekam na kliknij: ukryte dramę Nino‑Itsuki, w serialu był to jeden z mocniejszych momentów całej marki.
Dam znać, jak tylko skończę :)
Re: Pięcioraczki i rodzina
Masz rację Itsuki nie musi być romantycznie zainteresowana Futaro, ew. ma większe opory niż siostry aby to przyznać. Rozmowa z chorą Ichiką na pikniku to wyjaśnia. I daje kolejny sygnał, że rola tatusia jest tu niebagatelna. Tj. zrobił coś bardzo złego czego dziewczyna nie może przeboleć. Pytanie który z ojców? kliknij: ukryte I czy jest to tylko szybki ponowny ożenek po śmierci matki. Co jest sygnalizowane. Czy coś jeszcze.
Zaczynam mieć wrażenie, że Futaro ma naprawdę poważne powody aby się starać podciągnąć dziewczyny w nauce. A i zachowanie jego ojca staje się dzięki temu czytelniejsze. kliknij: ukryte W wersji angielskiej na samym początku gdy dowiaduje się o tym, że ma uczyć pięcioraczki zwraca się do ich ojca per „uncle”. Jeśli nie ma u nich jakiegoś dziwnego skandynawskiego ;-) zwyczaju zwracania się do obcych w ten sposób. A tłumacz się nie pomylił . .
Rodzina Uesugi ma dług medyczny. kliknij: ukryte Podejrzewam, że wiem kto jest właścicielem tego długu. Chyba to się układa. Dosyć makabrycznie brzmi tu żart jego siostry nt. tego, że przecież nie musi uczyć. Bo z jedną nerką można żyć. Tylko taki żart w jej wieku? Czyżby powtarzała coś zasłyszanego w domu? Do tego, szanowny wujek kończąc z korepetytorem drugą rozmowę, nagle życzy mu zdrowia? Czy to standardowe japońskie pożegnanie czy jakaś aluzja? W każdym bądź razie Futaro bardzo się napina po tych życzeniach.
Ot takie tam komediowe akcenty. ;-)
Re: Pięcioraczki i rodzina
Miałem się odezwać po piątym tomie, ale po czterech rozdziałach zrobiło się takie salto, że na bieżąco muszę relacjonować :D
Dwa pierwsze rozdziały nie wprowadzają może istotnych zmian (stanowią pierwszy odcinek drugiego sezonu), aczkolwiek trochę więcej wiemy o Uesugim i panu doktorze. W momencie, kliknij: ukryte w którym Fuutarou rozmawia z dziewczynami i marudzi na ich poziom edukacji, ojczym nie wytrzymuje, wychodzi z gabinetu i nazywa go „zdrajcą”. Może oczywiście chodzić o komediową reakcję nadopiekuńczego ojczyma, ale równie dobrze, zważywszy na wspomniany przez Ciebie rodzinny dług, może to być gniew urażonego pryncypała.
W ogóle, co do tych kliknij: ukryte „ojców”, to jest ciekawa rozmowa w zakończeniu 4. tomu/ w 12. odcinku pierwszej serii: kiedy Itsuki mówi, że ma problem by zaufać Fuutarou, Ichika prosi ją by dała mu szansę, bo „on nie jest jak ojciec” Pytanie – o którego im chodziło?
Drugi rozdział to jeden z moich ulubionych elementów komediowych całej serii, czyli zgadywanka, kliknij: ukryte która z nich rzuciła w Uesugiego egzaminami z samymi „0”. Tu już na serio mamy mikro‑zagadkę jak w opowiadaniu A. Christie, nawet wątek przebieranek brzmi jak z kart powieści królowej kryminałów (musiała to być Ichika, bo w tak krótkim czasie tylko ona zdążyłaby wysuszyć włosy. Do tego ubrała się na szybko w długą bluzę – nie miała czasu na nic innego). Dużych różnic nie ma, ale fajnie, że znalazło się trochę więcej czasu na pokazanie procesu myślowego obu stron „konfliktu”.
No i rozdział trzeci i czwarty, który zupełnie inaczej rozkłada pewne elementy w stosunku do anime. kliknij: ukryte W dniu wolnym od nauki Raiha namawia brata, by kupił Yotsubie prezent (w podzięce za pomoc na wakacjach zimowych). Dziewczyna z kolei zamiast tego, woli z nim kluczyć po mieście, rzucając żartobliwie, że to „randka”.
Ok, tu już są megaspoilery, więc zakrywam cały wątek.
kliknij: ukryte w anime ten epizod również miał miejsce, aczkolwiek jego poprowadzenie różni się jak dzień od nocy. Po pierwsze, w animacji ta scena miała miejsce tuż przed wycieczką do Kioto, a więc kiedy relacje korepetytora z podopiecznymi były już przyjacielskie, a w niektórych przypadkach – około romantyczne. Po drugie: w anime byli wówczas bez grosza, więc nie korzystali z luksusowych atrakcji metropolii, co ma miejsce w mandze (Uesugi marudzi, że nie może za nic zapłacić, a to przecież on ją zaprosił). Po trzecie i najważniejsze: zanim doszło do „randki”, Uesugi odmówił podobnego spotkania Ichice i Miku (przy Yotsubie uległ namowom siostry). W późniejszej fazie tego dnia, razem z Yotsubą unikają dwóch sióstr w sklepie, a później Raiha pomaga im umknąć przed Itsuki.
kliknij: ukryte Który wariant ma więcej sensu? Trudno powiedzieć. Z jednej strony umiejscowienie go w mandze jest bardziej logiczne (w czasie seansu zastanawiało mnie, czemu ta „randka” wyszła tak późno, skoro obóz był ponad rok temu). Po drugie, znając zakończenie, widać jak na dłoni kogo faworyzuje siostra bohatera i ponownie pokazuje, że dobro wraca. W końcu Raiha przekonuje go tym, że Yotsuba zasłużyła, skoro jako jedyna tak mu pomogła. Po trzecie, Fuutarou przez jeden dzień zaznaje luksusu, co może być sprytną pułapką Yotsuby („patrz jakie dobre życie cię czeka, jak będziesz ciężko pracować, albo – kto wie? Ożenisz się z bogatą panną”) lub też ładnie skomponowanym preludium mangaki przed nadchodzącą katastrofą (zaraz zaczyna się awantura Nino‑Itsuki, więc dajmy bohaterom odrobinę sielanki). Mam nieodparte wrażenie, że twórcy anime chcieli wyciąć cały ten epizod, ale zgłosił się do nich autor i kazał im to wprowadzić, wiedząc, jak kluczowe było to spotkanie.
kliknij: ukryte Z drugiej strony, mam wrażenie, że mangaka trochę przesadził. Po pierwsze, fakt, że dziewczyny dostały „prawie, że kosza” trochę za ostentacyjnie spycha je na drugi plan. Tym bardziej, że potem uciekają przed nimi jak w jakieś romantycznej komedii. Jest też jedna strona, gdzie w Uesugi widzi w Yotsubie swoją dawną miłość i wydaję mi się, że to już za duża wskazówka. Ja wiem, zaraz rozpocznie się wielka zasłona dymna (najpierw awantury rodzinne, potem ofensywa Nino, Itchiki i Miku), ale nie sądzę, czy gdybym nie czytał najpierw mangi, nie myślałbym przez dalszą lekturę „nie, panie autorze, już mnie pan nie zwiedziesz”. Ogólnie rzecz biorąc, gdybym miał wybrać idealne rozwiązanie, to chyba chciałbym skrócony format z anime, ale umiejscowiony właśnie przed domową awanturą. Kto wie? Może mangaka był świadom, że przegiął i poprosił o skrócenie tego kluczowego epizodu?
Na zakończenie, wspaniały smaczek: kliknij: ukryte cieszę się, że zarówno w mandze, jak i w anime randka kończy się stwierdzeniem Yotsuby „przyjdźmy tu jeszcze kiedyś, ale całą paczką”. No i przyszli. Gdy Uesugi jej się oświadczył, a siostry obserwowały Yotsubę z daleka…
No jestem ciekaw, co będzie dalej :)
Pozdrawiam!
Re: Pięcioraczki i rodzina
No i mam za swoje a tyle się naprodukowałem nt. prawdopodobieństwa osiągnięcia 0 pkt. Jak widać w tym uniwersum to jest możliwe. To ciekawe bo reszta spraw daje się obronić w kategoriach jakieś tam „prawdopodobieństwa”.
Ciekawe . . Itsuki nie wkupiła się tak w łaski Raichy pomimo wspólnego wyjścia, w sumie to kolejnego zresztą. Hmm . . . jak zauważyłem przy pierwszej wypłacie mówi mu : „wystarczy twoja obecność”, w szpitalu chyba pada „jesteś nam potrzebny”. Coraz częściej chodzi mi po głowie pomysł paktu „ostatnich” sióstr. Itsuki neutralizuje Raichę aby Yotsuba miała wyjście 1‑1.
Autor tak tu nas kręci w kwestii romantycznego rozstrzygnięcia, że naprawdę trudno coś odgadnąć wcześniej.
Przyznam, że ponowne czytanie sprawia mi sporą frajdę. Nawet nie wiem czy nie większą niż poprzednio. Mogę skupić się na drobiazgach i smaczkach a nie na palącej ciekawości która to będzie tą panną młodą.
Najgorsze z tego, że ja jednak tego filmu po 2 sezonie nie widziałem. A chyba jestem do ojczyma uprzedzony ;-))) Tak jakoś bardzo podpada mi na główny czarny charakter.
Chyba warto założyć nowy korzeń katalogu, od następnego wpisu.
Bo jeśli ktoś poza nami zerka na wątek to się zgubi.
Jest tu kto?
Re: Pięcioraczki i rodzina
Aby było częściowo w temacie – ojczym to nie jest charakter który mnie kupił. Również uważam go raczej za antagonistę który córki ma bo ma ale były tylko dodatkiem do atrakcyjnej żony która skończyła źle.
Co do zaś tematu nauki dla nauki i samorozwoju to fajnie jakby to było jakoś pokazane. Bo niestety dla mnie było to głównie zakuwanie, zakuwanie dla zakuwania. Marnowanie młodości aby osiągnąć – tak naprawdę nic bo sukces jakiś osiągają tylko dwie z czego jedna niekoniecznie musiała się tak męczyć bo jej siła tkwi gdzie indziej.
Szkoda potencjału sióstr i stąd nie umiem patrzeć przychylnym okiem na ten tytuł. Jest przez to dość wysoko na mojej liście zepsutych zakończeń mang.
Re: Pięcioraczki i rodzina
Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
No i ostatnio obejrzałem go sobie bez większych oczekiwań i… trochę nie ogarniam tej fali hejtu. Jak dla mnie wybór bohatera był jak najbardziej uzasadniony.
Po tym wszystkim aż zrobiłem sobie speedrun obu sezonów, bo uznałem, że może coś istotnego pominąłem… ale nie, wszystko się zgadza.
Jeśli ktoś nie ma co robić, to zapraszam do mojego uzasadnienia. Uprzedzam, jest długie i na ewentualne komentarze nie odpiszę od razu (człowiek pracujący jestem, z pewną dozą obowiązków także po niej :) ).
Na początek ważna, ogólna uwaga: to, co moim zdaniem świadczy o jakości tego serialu, to relacje międzyludzkie, które rozwijają się bardzo nieliniowo (do tego stopnia, że po kliknij: ukryte pierwszym sezonie tylko trzy dziewczyny czują coś do swojego nauczyciela). Bohaterowie mają swoje warstwy i traumy, i niewiele rzeczy da się rozwiązać od razu. Z tego powodu, serii moim zdaniem bliżej do bardziej rozrywkowego „Kokoro connect” niż klasycznej haremówki.
Z tego też powodu uważam, że nie powinniśmy patrzeć na wybór Uesugiego jak na decyzję widzów w stylu „którą bohaterkę polubiliśmy najbardziej” albo „która powinna wygrać, bo zrobiła największy progres”. Moim zdaniem tego typu podejście jest mocno haremówkowe, a lepiej spojrzeć na to, tak jak na każdy dobrze napisany romans. Czyli „którą bohaterkę wybierze bohater, bo wierzy, że ta uczyni go szczęśliwym?”.
Co wiemy o Uesugim? kliknij: ukryte Pół życia zasuwał i zajeżdżał się, próbując osiągnąć jasno sprecyzowany cel. Często opiekował się siostrą. Dorabiał w wolnych chwilach. A to wszystko w radosnej atmosferze piekła japońskiego systemu edukacji. Stworzyło to człowieka asertywnego, pracowitego, pewnego siebie (miałem trochę przebłyski z Honjo ze „Zrywa się wiatr” Hayao Miyazakiego), jest takim trochę młodym wilkiem. Ale i z tego też powodu bywa pyskaty i brakuje mu ogłady, czym płaci samotnością (do pewnego momentu tak naprawdę nie ma żadnych kolegów) i pewną kanciastością w relacjach międzyludzkich. Niektórzy narzekają, że główny bohater nie domyśla się pewnych rzeczy i nie wie jak postępować z zainteresowaną nim płcią przeciwną. Jasne, tylko pytanie brzmi – kiedy miał się tego nauczyć?
Popatrzmy teraz na pozostałą piątkę. I, bez względu na to co zaraz napiszę, proszę byście pamiętali: Uważam, że wszystkie zostały nakreślone co najmniej dobrze i na pewno bohater mógłby być mniej lub bardziej szczęśliwy z każdą z nich. Przyznam, że nie wygrała moja ulubiona postać, ale to ma być wybór protagonisty, a nie widzów.
A zatem:
kliknij: ukryte 1. Miku – dziewczyna zrobiła ogromny progres od outsiderki, po dziewczynę bardziej świadomą swoich możliwości i otaczającego ją świata. Zawdzięcza mnóstwo bohaterowi i siostrom, ale pytanie brzmi dlaczego Uesugi miałby ją pokochać miłością romantyczną? To, że jej pomógł, nie oznacza, że z miejsca ma zostać jej mężem. Przeciwnie, ten związek mógłby sprawić, że dziewczyna wróciłaby do swojej strefy komfortu i całe życie oparła wyłącznie na nim. Tym bardziej, że Uesugi ma również skłonności outsiderskie, więc mogliby się tyko nawzajem nakręcać.
2. Nino – świetnie napisana postać, również wspaniały progres od pierwszego odcinka do finału, ale znów: czy to partnerka dla głównego bohatera? Uesugi nie ma problemu z asertywnością, nie potrzebuje aż tak „silnej, niezależnej kobiety”, natomiast zdecydowanie brakuje mu kogoś, kogo mógłby darzyć zaufaniem. Nino przeskoczyła szybko od wielkiej niechęci do wielkiej miłości. I choć my, widzowie, doskonale wiemy, że to nie do końca było tak, to jednak z perspektywy bohatera (który nie ma dostępu do scenariusza) nie sądzę, by był w stanie jej bezgranicznie zaufać. Poza tym, taki związek na pewno byłby barwny, ale nie wiem, czy dla wiecznie zapracowanego, styranego życiem młodego człowieka perspektywa burzy i naporów to coś, o czym marzy. Inna rzecz (dotycząca też Miku): wybór którejkolwiek z nich mógłby doprowadzić do kolejnego rozłamu i kolejnych kłopotów w rodzinie (zważywszy na napiętą sytuację między tymi siostrami). Nie mówię, że był to czynnik decydujący, ale na pewno nie pomógł.
3. Itsuki – przyznam, jedyna dziewczyna, której nie chciałem w roli małżonki, głównie dlatego, że zapowiadała się na standardową wybrankę tego typu serii. Wycofana, nieufna, najmniej charakterystyczna, mocno zwrócona ku przeszłości, najmniej się narzucająca. W sumie, oglądając ponownie serial, w jej jednej widziałem tylko przyjaciółkę bohatera, żaden materiał na ukochaną (więc zakładałem, że to mógł być ten „fatalny finał”). Cieszę się, że nie wygrała, przeciwnie – jest tą, która ma najmniej problemów z wyborem Uesugiego. W dodatku pojawia się po raz kolejny pytanie: co ona mogłaby wnieść do związku? Nie wiem. Ale tu najmniej dumałem, gdyż nie czułem między nią, a protagonistą żadnej chemii, może coś pominąłem.
4. Ichika – tu z kolei czułem chemii zdecydowanie najwięcej. I to nie w stylu anime, a bardziej francuskiej nowej fali (gdzieś po głowie krążyła mi „Moja noc z Maud”). Jak dla mnie, była najbliżej pierwszego miejsca. Kobieta, która nie do końca chce się odsłonić, jest wyzwaniem emocjonalnym dla głównego bohatera, a w związku to bez wątpienia „trudny przeciwnik” (w dobrym znaczeniu tego słowa). Jednocześnie odpowiedzialna, choć czasem idąca na skróty. Mogliby się od siebie sporo nauczyć. Jednak tu wina leży po stronie samej bohaterki, która najpierw nie korzysta z nadążającej się okazji (wyjazd zimowy w pierwszym sezonie), potem miesza w głowach sióstr i bohatera, by przystąpić z opóźnieniem do gry, kierując się najbardziej nieetycznymi środkami. Uesugi mógł nie do końca rozumieć co się dzieje, ale jako człowiek z trudną historią, stąpający po nieznanym sobie gruncie, mógł również stracić do niej zaufanie, przynajmniej stopniu około romantycznym. Jako prosty (ale niegłupi) chłopak mógł też być zmęczony jej niepewnością. Zastanawiam się również (choć nie było to zasygnalizowane), czy Uesugi nie bałby się, że stałbym się „starszym bratem” dla pozostałych sióstr, bo sprawia wrażenia człowieka, którego już trochę męczy kierowanie życiem innych.
5. No i zostaje Yotsuba. Przyznaję, byłem zaskoczony finałem, jednak po obejrzeniu serialu jeszcze raz i tego co pojawiło się w filmie, wybór ten ma chyba najwięcej sensu. Co robi Yotsuba przez dwa sezony? Najrzadziej sabotuje pierwsze zajęcia, pomaga Fuutarou, pierwsza wyznaje mu miłość (potem dodaje, że to żart, ale nie bez powodu najpierw ona, a po jakimś czasie inni powtarzają, że „Yotsuba nie umie kłamać”). I, co ją wyróżnia na tle pozostałej czwórki, Yotsuba chce, żeby Uesugi był lepszym człowiekiem, niekoniecznie tylko dla sióstr. Kiedy pozostała czwórka albo potrzebuje pomocy, albo pomaga bohaterowi w relacjach owego sześciokąta, Yotsuba wspiera go w tym, czego sam nie umie osiągnąć. Fuutaro nie potrzebuje kliknij: ukryte asertywności Nino, determinacji Miku, dbania o potrzeby rodziny w wykonaniu Ichiki, czy parcia do nauki w wykonaniu Itsuki – z tym sam sobie radzi. Nie, on potrzebuje kogoś, kto wyciągnie go do ludzi. Patrząc z tej perspektywy, to tak naprawdę nie Nino, a Yotsuba była „rozpędzoną lokomotywą” drugiej połowy drugiego sezonu: dzięki niej zostaje przewodniczącym i to dzięki niej Fuutarou może spokojnie pojechać do Kioto z kolegami, by na chwilę oderwać się od tej pokręconej rodzinki. Yotsuba jako jedyna myśli o tym, że Fuutarou ma prawo spokojnie żyć jako członek społeczności, a nie dodatek do rodziny Nakano. I to właśnie ten element (a nie fakt, że znali się w dzieciństwie) zadecydował o takim, a nie innym zakończeniu.
Z perspektywy samego serialu, kluczowy wydaje się dzień, gdy zabiera Yotsubę na poszukiwania prezentu. Moment, w którym zaczynają się wydurniać na huśtawkach jest tak naprawdę pierwszym, w którym Fuutarou dobrze się bawi bez myślenia o tym, co ludzie powiedzą albo jak popatrzą na to pozostałe siostry. Wybrał kogoś, kto dał mu wsparcie tam gdzie go potrzebował i nawet nie prosił o nic w zamian. Ponownie: jeśli popatrzymy na to z perspektywy gościa, który całe swoje życie podporządkował pracy, który miał wyraźne problemy w relacjach społecznych, który raczej nie potrzebował partnerki dla której musiałby być wiecznym ojcem/partnera z którym będzie walczył o dominację w związku/nauczycielem, to moim zdaniem wszystko działa. Wybrał kogoś, kto będzie dla niego może nieco wymagającym opieki, ale jednak wciąż równorzędnym partnerem do przejścia przez świat.
Oczywiście, nie zmienia to faktu, że pewne rzeczy można było zrobić lepiej: kliknij: ukryte faktycznie, mogłaby pojawić się jedna lub dwie wskazówki więcej (dość niejasno pokazano to, że to Yotsuba poprosiła Itsuki o przebranie się za dawną miłość bohatera) i zabolał mnie ten haremówkowy ślub, gdzie panie niby dojrzały i poszły swoją drogą, ale dalej są zapatrzone w głównego bohatera jak ciele na malowane wrota. Eh… Pewne rzeczy z przeszłości Yotsuby też mogły pojawić się wcześniej. Z drugiej strony, nie wspomniałem o wielu innych, fajnych drobiazgach, jak choćby o nauce narciarstwa (ponownie – coś, co może pomóc w wyjściu do ludzi), czy dość istotnej scenie na diabelskim młynie. Tak czy siak, choć całość jest wciąż obciążona grzechami niezbyt poważnej szkolnej serii, to zaskakująco dobrze się bawiłem i zdecydowanie polecam, nie tylko fanom haremówek (i pisze to osoba, która nie lubi tego gatunku).
Jak ktoś dotarł aż tu, to bardzo mi miło, chętnie posłucham, co ewentualnie zrobiłem nie tak. Pamiętajcie, że to tylko opinia i moje obserwacje, macie pełne prawo do odmiennego zdania :)
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
„A nie jedynie zamigać ładnymi twarzyczkami, ciałkami oraz sprawnie poprowadzić zagmatwaną historyjkę.” – tak, przyznam, że mi również ten argument gdzieś kołatał po głowie.
Wydaję mi się, że jednak całość jest zrobiona trochę za dobrze, byśmy skończyli z przysłowiowym „niczym”.
O ile gatunek haremówek jest mi obcy, to jeśli dobrze rozumiem założenia tego typu serii, kluczowym element fabularny opiera się na odpowiedniej ilości atrakcyjnych kobiet zainteresowanych protagonistą. A ów wybranek powinien być albo maksymalnie bezpłciowy, albo jak najbardziej przeciętny (tak by widz mógł się z nim utożsamiać i przeżywać katharsis). Ponadto, albo powinien być niezdolny do podjęcia ostatecznej decyzji, albo (z powodu dziwnych okoliczności kulturowych) móc związać się z nimi wszystkimi.„Go‑Toubun” szczęśliwie wyłamuje się z tego schematu na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, o ile Panie są napisane ciekawie, to jeszcze ciekawiej prezentuje się główny bohater, który zdecydowanie nie jest przeciętny. Nie jestem kobietą, a tym bardziej Japonką, ale jak na moje oko wygląda na kogoś, kto może być popularny wśród koleżanek: inteligentny, pracowity, przedsiębiorczy, charakterny, a jednocześnie opiekuńczy dla bliskich. Do tego ma swoje wady, które czynią go bardziej ludzkim.
Po drugie, uniknięto zachowania stutusu quo, i potraktowano to całkiem serio (może nie licząc tego głupiego zakończenia, kliknij: ukryte kiedy to pozostałe cztery panny wciąż nie mogą zapomnieć „o tej licealnej miłości”) i fakt, że bohater dokonuje tego, bądź innego wyboru. Do tego kierując się pobudkami, z którymi możemy się nie zgadzać, ale pasują do jego osobowości.
Zastanawiałem się też, jak traktować te wszystkie tropy. Popatrzyłem sobie jeszcze raz na odcinek pierwszy i, w sumie już tam widać kliknij: ukryte istotną rolę Yotsuby. Zaczynając od tego, że jako jedyna nie zraża się do Uesugiego, kończąc na epizodzie w mieszkaniu, kiedy próbuje mu pomóc nakłonić do nauki pozostałą czwórkę. I jasne, można to optymistyczne nastawienie potraktować jako chęć odkupienia win w oczach sióstr, bo to z jej powodu musiały się przenieść. Z drugiej strony, następne epizody tylko piętrzą te „zdobywane punkty”, choć zdobywane są raczej dyskretnie. W poprzednim komentarzu nie wspomniałem nawet o ich rozmowie w autobusie z wycieczki po Kioto. W sumie z nikim innym Uesugi nie miał tak poważnej rozmowy w finale II sezonu. Tam znów rozmawiali o uczuciach i trudnych decyzjach, a nie o poszczególnych animozjach między siostrami.
No i właśnie, zauważyłem jeszcze coś. Co do komentarza kliknij: ukryte „Bo jeśli miało to chyba ten, że autor celowo wybrał najmniej spodziewaną przez widzów opcję.” – to mam tu skojarzenia nie tyle ze szkolnymi historiami z anime, ile z kryminałami Agathy Christie. Przy drugim seansie miałem coś takiego jak przy ponownej lekturze dobrej ksiązki‑łamigłówki (na zasadzie „Aaaa, to stąd mogliśmy wiedzieć, że Pan X faktycznie był na kolacji u wuja”) – nawet jak już znałem rozwiązanie, to fajnie było zapoznać się jeszcze raz z całym procesem budowania głównej intrygi i wszelkich zasłon dymnych. kliknij: ukryte Tu zresztą też wygrywa ta „najmniej podejrzana”. I jak obejrzałem całość drugi raz, to moim zdaniem historia ma sens, nawet jeśli nie rozgryzłem łamigłówki. Może faktycznie autor celowo mylił nam tropy, ale byśmy próbowali sami znaleźć wskazówki, jak w dobrej zagadce?
A może po prostu staram się dobrze myśleć o artystach, którzy dostarczają dzieło solidnej jakości? Jeżeli postacie działają, reżyseria poszczególnych scen działa, aktorzy działają, to może warto zaufać autorowi i założyć, że zakończenie też mogło być przemyślane? Nawet jeśli to dzieło obarczone kilkoma grzechami pierworodnymi tego gatunku.
Tym optymistycznym akcentem serdecznie pozdrawiam :)
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Zbieram mangę, wg. mnie warto. Jest czas na delektowanie się drobiazgami.
Wybór niby jest zaskakujący a przecież oczywisty. Na tyle na ile poznaliśmy głównego bohatera to postawiony wobec zagadek uczuciowych pewnie coś poczytał. Pewno nie poszedł na łatwiznę i sięgnął do klasyki. A co tam mamy? Nie pamiętam czy to u dziadka Owidiusza czy u babci Kamasutry pojawiły się następujące porady. Chcesz wiedzieć czy kocha – patrz jak odnosi się do twoich bliskich. Masz pod ręką życzliwą bezstronną kobietę. Zapytaj ją o zdanie.
No i pojawia się Raiha. Co prawda Itsuki wbiła mu na chatę, aby pomieszkać razem. Lepiej zrozumieć Uesugiego i sprawdzić czy radę w razie czego tak żyć. Ale to ta czwarta skradła serduszko małej.
Wiesz co bracie Ichika, Nino i Miku urządzają o ciebie jakiś dziki konkurs. Coś mi to za bardzo przypomina kłótnię i rywalizację o nową zabawkę. Kto pierwszy ma się nią bawić. Średnio to dojrzałe, a mocno niemądre. Itsuki w to się nie bawi, ale jakiż ona ma charakterek i ego. No wy ciągle będziecie się kłócić. Drogi bracie! Wybór jest tylko jeden. Nawet w źródłach powiedziała mi, że chciała by sfałszować zapisy rodzinne abym była jej siostrą. A to można załatwić bez fałszowanie czegokolwiek ;-)))
A tak na serio to chyba dziewczyna ma najwięcej tego co określają inteligencją emocjonalną i dlatego jest najlepszym wyborem dla faceta! I to jest być może ten zaginiony morał w tej przeuroczej opowieści.
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
W sumie faktycznie, nie uwzględniłem w tym wszystkim siostry, a to istotna postać z drugiego planu.
Tekst Raihy piękny :) Jeśli to Pański autorski, to gratuluję, mógłby spokojnie znaleźć się na kartach mangi :) (choć może bardziej jako półpoważna dygresja niż element głównej historii).
Tak, to bardzo optymistyczny wniosek na koniec, cieszę się, że nie tylko ja to widzę :)
Pozdrawiam!
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Którakolwiek poza nauczycielką byłaby akceptowalnym wyborem i zrozumiałbym. Wybrano jednak fatalnie. Podobno pod wpływem żony mangaki. Sam obstawiałem jednak zaskoczenie i kliknij: ukryte ja chętnie widziałbym Ichikę Zależało jej bardzo no ale dziwne pomysły to storpedowały.
Re: Porady kobiet
Co do wyborów każdy robi co chce. Cytując klasyka z pracy „Ja to głupi fiut jestem. Człowiek to jednak powinien uczyć się na nie swoich błędach. A mi dojście do tego, że najważniejsze jest aby kobieta była uczciwa i dobra aż 2 rozwody zajęło. A to nie są tanie sprawy zarówno materialnie jak i emocjonalnie.” ;-))))
Radzę pójść za tą radą i uwierzyć na słowo – kobieta chętnie stosująca oszustwo i manipulację to nie jest dobry wybór na partnerkę życiową. Oczywiście w to, że pewne prawdy życiowe są takie proste, aż trudno jest uwierzyć. Stąd tyle osób „musi” stanąć na te grabie aby celny cios trzonka, którego oczywiście się nie spodziewali oświecił ich w tej sprawie. ;-))))
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Czy jest antypatyczny? Nie powiedziałbym. Owszem, w relacjach z dziewczynami bywa oschły, ale jak dla mnie działa tu kazus bycia korepetytorem. Może przemawiają przeze mnie własne studenckie doświadczenia (gdzie pomagałem kumplom i koleżankom w nauce), ale wiem, że jak na takich zajęciach robi się za „miło”, to temat nauki odlatuje na czwarty plan i zwykle nic z tego nie ma (tu zresztą ten motyw też przemyka). A Uesugi doskonale wie, że za co mu płacą. Jasne, mógłby zgrabniej rozdzielać pracę i życie osobiste, ale mam dość dystansu do siebie samego z przeszłości, by pamiętać, że i oni mają swoje ograniczenia.
Jeszcze jeden drobiazg – rzadko jest tak, że ludzie, którzy musieli sobie wyrąbać drogę na szczyt są jednocześnie mili i nienagannie wychowani. Nie musimy lubić bohatera, ale moim zdaniem jego zachowanie jest jak najbardziej uzasadnione przez całą serię. Zresztą nikt nie zmienia się całkowicie, przynajmniej nie bez terapii szokowej.
„Fatalne to jednak jest pod względem jak dziewczyny które miały wiele zalet nie miały zwyczajnie końcówki jaka im się należała.” – fakt, tu pełna zgoda, zresztą pisałem o tym dwa razy kliknij: ukryte tu mam żal, że autor nie wyszedł z butów haremówek i ciągle musimy obserwować jak już dorosłe kobiety wzdychają do bohatera, zamiast mieć własne, poukładane życie
„Bo co też takiego osiągnęły dzięki nauce? Sztuka dla sztuki a wybrane ścieżki nie wymagały wykształcenia.” – tu się nie do końca zgodzę, ale trochę wchodzimy w kwestie około ideologiczne. Zawsze uważałem, że warto się uczyć, bo warto pracować nad sobą i być zwyczajnie lepszym, bardziej świadomym życia człowiekiem. Praca nad sobą nie musi dawać rynkowo wymiernych korzyści, tylko uszlachetnić duszę. I to w tym serialu widać – kliknij: ukryte dziewczyny mogłyby w ten, czy inny sposób prześlizgnąć się do innych klas. Tylko jakby się to dla nich skończyło? Miku dalej siedziałaby w czterech ścianach? Nino trzymałaby całość w ryzach niczym najbardziej toksyczna matka? Ichika wciąż brałaby na siebie za dużo, nie widząc szans na artystyczny rozwój? A jest to istotne pytanie, jak popatrzymy na kraj pochodzenia tej serii. Wszak w Japonii samorozwój jest jedną z ważniejszych cnót.
No fakt, na pewno wybrał kliknij: ukryte „najprostszą” dziewczynę (choć, cytując za Pratchettem, prosty nie znaczy „głupi”), ale czy zależną? Oglądając ponownie serial (i znając zakończenie) zadziwia mnie jak aktywnie Yotsuba wspierała głównego bohatera. Zresztą, jak napisał użytkownik Jiri50, Uesugi nawet przez moment nie zdradza, że w relacjach damsko‑męskich lubi złożone gierki i wolałby kobietę, która zwyczajnie będzie go wspierać. Zwłaszcza, że jemu na inteligencji emocjonalnej zbywa, czego nie można powiedzieć o Yotsubie.
kliknij: ukryte
Szczerze mówiąc, gdybym nie wiedział, że jest takie ogólne rozczarowanie, to też obstawiałem Ichikę. Mam nadzieję, że jednak finał był zaplanowany przez autora mangi od początku, bo trochę bym się rozczarował :) Natomiast fakt, jeśli doszło w pewnym momencie do zmian, to faktycznie, do końca drugiego sezonu Ichika była jedną z najbardziej prawdopodobnych opcji. By jednak do tego doszło, zabrakło na ostatniej prostej takiej dorosłej, poważnej rozmowy, gdzie obie strony wreszcie zrzucają maski i wyjaśniają sobie kilka spraw. I zgadzam się, taki związek jak najbardziej miałby przyszłość: jest między nimi mnóstwo chemii, są na tyle podobni, by się zrozumieć (pracowici, biorą na siebie za dużo, mają apetyt na życie) i są na tyle różni, by stanowić dla siebie wyzwanie. Ale jak mówiłem – bez takiej rozmowy nie dziwię się, że bohater postąpił tak, a nie inaczej.
Pozdrawiam
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Skusiłam się po niej na oglądanie pierwszego sezonu. Miałam nadzieję, że seans będzie równie udany, co czytanie powyższych komentarzy. Ale odpadłam po ledwie dwóch odcinkach.
Może to jest komedia, może niektóre postacie możnaby uznać za sympatyczne, ale… dużo jest tych „ale”
Główny bohater zrobił na mnie antypatyczne wrażenie. Do niego w komplecie pięć razy sklonowane postacie żeńskie o tylko nieco innym wyglądzie i nieco innym charakterze. Jednak najsmutniejsze, że twórca zrobił z nich kompletne (jak dla mnie)... idiotki. Z góry przepraszam tych, którzy upatrzyli je na swoje waifu. Na mnie nie robią wrażenia realnych osób, tylko kolejnych laleczek do kolekcji.
Do tego dorzucono sporo fanserwisu i typowe gagi w stylu chłopak wpada nosem w biust dziewczyny.
Dla mnie meh.
Zresztą, co się sprawdza w typowych ecchi haremikach, to niekoniecznie jest zaletą (według mnie) w serii szkolno obyczajowej. Nawet, gdy jest ona komedią.
Nie wiem tylko, czy to twórca tak rozpisał, czy ekipa produkcyjna zrobiła z tego tak czystą komercję.
Może kiedyś, gdy już obejrzę wszystkie szkolne komedie wrócę do tej i spojrzę na nią „łaskawszym okiem” ;)
Hmm, ja się w moim komciu nikogo o preferencje nie pytałam, ale w sumie to jest nieźle pomyślane.
Taka Miku jako żona będzie dobra (nie wnikam do czego), będzie uczciwa (no chyba, że jest współlokator), nie gada, nie myśli samodzielnie, a do tego mało kosztuje ;)
A jakby iść tym tropem dalej, to wszystkie pięcioraczki można kupić i raj za życia, jak malowany. XD
Z mojej strony, przynajmniej przez te dwa pierwsze odcinki takie dokładnie robiło to wrażenie.
A pozbawianie postaci „szarych komórek” ujdzie jak dla mnie tylko w absurdalnie przerysowanych komediach. I dotyczy to wszelkich bohaterów. Albo strawne jest dla mnie w małych dawkach, np jedna, maksymalnie dwie postacie.
Rozumiem, że główny bohater miał określone potrzeby finansowe i stąd była jego początkowa motywacja i chęć nauczania, ale to jak twórcy zaprezentowali dziewczyny na początku trochę mnie zmierziło.
Zresztą, moje rozczarowanie mogło być efektem wyżej postawionej postaciom poprzeczki. Z powodu powyższych komentarzy do serii.
Jeżeli potem wszyscy (cała szóstka) mają progres, to dobrze. Jednak typowo komercyjny sposób realizacji pierwszego sezonu zniechęcił mnie do dalszego seansu.
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Wiem, że podobno „tylko winny się tłumaczy” (notabene, jedno z durniejszych powiedzonek z naszego pięknego kraju), chciałem tylko nieśmiało zaznaczyć, że od samego początku piszę, że serii lepiej by zrobiło zrzucenie z siebie tych typowych haremówkowych naleciałości. Może powinienem był wytłumaczyć, o co mi chodzi: tak, fajnie by było, gdyby Panie nie wyglądały jak skrzyżowanie amerykańskich nastolatek z latynoskimi modelkami, tak, dowcipy około bieliźniane można było sobie darować, podobnie jak wspomniane zakończenie, kliknij: ukryte gdzie dziewoje nie mogą zapomnieć o miłości do głównego bohatera, nawet w dniu jego ślubu. Tym bardziej, że nie sądzę, by mangaka chciał kontynuować tę serię jakimś spin‑offem, zważywszy na reakcje fanów.
Z drugiej strony, gdy pogodziłem się z tymi założeniami (i wiedząc, że to nie kino Bergmana czy zbiór renesansowych madrygałów, a komercyjna seria młodzieżowa) zaciekawiło mnie jak się to dalej potoczy. I zaskoczyło mnie, że bohaterowie robią tak ładny progres i rozwijają się bardzo nieliniowo. Podoba mi się też to, że akcja idzie stosunkowo wolno – całość kończy się na trzecim roku, więc pewne rzeczy nie rozwijają się z dnia na dzień (przyznaję, to jedna z rzeczy do których mam ogromną słabość: strasznie lubię, kiedy widać, że upływ czasu ma wpływ na zachowanie bohaterów). Niektóre sceny są świetnie napisane/wyreżyserowane: jest tu być może moje ulubione wyznanie miłosne, a przynajmniej jakie widziałem w szkolnej serii, jest kilka ciekawych pomysłów na przebieranki sióstr (tzn. gdy jedna podszywa się pod drugą) i parę ciekawych rozwiązań, które są pokazywane bez zbędnych ekspozycji. Jednocześnie wybór bohatera jest bardzo poza kliszą szkolnej dramy i zgadza się z tym co widzimy przez 24 odcinki i film pełnometrażowy.
Ale żeby nie było – to nie jest seria, którą mam zamiar nie wiadomo jak bronić. Całości dałem 7/10, co u mnie oznacza „fajną, udaną rozrywkę”, a nie arcydzieło, które będzie mi się śnić po nocach :D Z drugiej strony – nie wiem, czy coś z tego gatunku ma u mnie podobnie wysoką notę (ale to raczej świadczy o samym gatunku). Może dlatego musiałem przelać na forum swoje spostrzeżenia, rzadko się zdarza znaleźć serię z tak mało ambitnego gatunku z kilkoma tak ambitnymi rozwiązaniami.
Pozdrawiam serdecznie,
PS – aha, jeszcze widzę, że Jiri50 pisał o Miku. Jeśli o mnie chodzi, to w pewien sposób rozumiem te mieszane uczucia. kliknij: ukryte Ta dziewczyna mnóstwo przeszła i zaczyna historię jako jeden wielki kłębek nerwów. Z tego powodu Uesugi jej współczuje, ale chyba wie, że bardziej niż „męskiego ramienia do oparcia” Miku potrzebuje pomocy psychologa. Przez dwa sezony dziewczyna opiera cały swój progres wyłącznie na Uesugim, co na pewno ich zbliżyło (i, jak podejrzewam, mogło ująć niejednego widza). Z drugiej strony, wracając do moich pierwszych wpisów, czy Uesugi potrzebuje kobiety, która będzie go permanentnie potrzebować? Moim zdaniem szuka kogoś, dla kogo będzie bardziej partnerem niż opiekunem, a ta relacja miejscami tak wygląda. Czuje do niej żal, ale tak naprawdę najlepsze co mógł zrobić, to pokazać jej, że poza nim i siostrami są jeszcze inni ludzie na tej planecie.
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Uesugi – ten odrażający typ! Sorki . . . czy ktoś zwrócił uwagę na ten ryż bez mięsa? Czemu jest wyizolowany z otoczenia? To chyba szkoła dla ludzi z kasą. Średnio tam pasuje – pewno stypendium za wyniki pozwala mu się tam uczyć. Ale na mięsko już nie starcza. Trzeba dorabiać, no trudno w tej sytuacji być duszą towarzystwa. Temat samotnego rodzicielstwa w Japonii to . . nie jest ciekawy temat. Wystarczy poczytać. Takie dzieciaki mają pod górkę i to nie tylko materialnie. Koe no Katachi się kłania. Polecam mangę ale film też zacny. Ostrzegam oglądający ryzykuje rozpad emocjonalny, trochę czasu trzeba mieć aby się poskładać. Jak na czysto „komercyjny” produkt to dosyć ciekawie skonstruowano amanta, nieprawdaż?
Wielbicielom Nino chciałbym przypomnieć, że w jednej z wersji tej historii mamy dramat sądowy z nią w roli głównej. Gdzie sędzia zadaje jej pytanie – „A więc podała mu pani pigułkę gwałtu. A on się po niej nie obudził? I mamy uwierzyć, że to był żart?”. ;-)) To tak na marginesie winy i tłumaczenia . .
Chmm Miku jednak zwróciłem. Bo mi Yotsuba oklapła. Nawet wulkanizator nic nie poradził. Ten jej wrodzony optymizm też nie wytrzymał takiego układu. A tak w ogóle, to czy zdrowy normalny facet jest w stanie znieść budzenie się obok kobiety wiecznie uśmiechniętej, zawsze tryskającej optymizmem, dobrej, uczciwej i do tego obdarzonej dużą dozą inteligencji emocjonalnej? Toż to prawdziwy dramat i horror! Czemu fani dali jaskrawy wyraz! Jak żyć panie premierze!
Faceci jak wiadomo uwielbiają zołzy. Ci którzy zdają sobie sprawę z tego, że nie są w stanie sprostać temu nakazowi tak jak np. ja. Wybierają silikonową wifu której zalety koleżanka wyliczyła powyżej.
Tak mi też się zdaje, że jak się oskrobie tę warstwę różowego lukru to pozostanie sporo fajnego materiały nad którym można sobie snuć różne ciekawe psie przemyślenia.
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Zbiera się na mikołajki – przejmujecie obowiązki domowe. Mamę przed kompa pod przymusem obejrzenia 4 odcinków. Chyba doceni, a raczej już na pewno przestanie suszyć głowę o „mongolskie bajki”. Hmm a może faktycznie to bardziej dla facetów jest?
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
W sumie też się zastanawiałem, czy Nino zdaje sobie sprawę z tego, że za to co odwaliła w pierwszym odcinku grozi jej poprawczak :D
Tak, licealiści w Japonii nie mają lekko, ci z niekompletnych i biedniejszych rodzin to już w ogóle mają pod górkę… Znam „Koe no katachi”, faktycznie dobry film.
Rodzinie jednak polecałbym coś ze studia Ghibli :) Albo „Mushishi” (z tych ambitniejszych rzeczy), albo „Kowboja Bebopa” lub „Sakamichi no Apollon”. Ta seria mogłaby doprowadzić do kilku dziwnych pytań, zwłaszcza jeśli jest Pan w wieku szkolno‑studenckim :D
Pozdrawiam
Re: Zakończenie serii - trochę nie ogarniam
Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Nie wiesz jak bardzo nie masz pojęcia, jaką osobą jest autor mangi :D
Proponuję się uzbroić w cierpliwość do czasu wyjścia kontynuacji i nie traktować tego co pokazywali, jak czarno‑na‑białym :)
Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky
Mam rozumieć, że podpucha?
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Odpowiedź na komentarz użytkownika Nick
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Odpowiedź na komentarz użytkownika Fan anime
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Fan anime
Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
URGH. Moderacja
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
- tylko jej Futarou powiedział o tym spotkaniu sprzed lat
- w poprzednim odcinku była scena gdzie Ichika pyta ją o ubrania w kartonie. Itsuki odpowiada, że już ich nie nosi i musi się ich pozbyć, a było to przebranie tej dziewczyny. Poza tym wypadło z niego wiadome zdjęcie.
No chyba, że dali te wskazówki specjalnie by nas oszukać, a okaże się że to Yotsuba (pozostałą trójkę wykluczam). Przekonamy się w następnym odcinku.
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 11 odcinku
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Dyskusji zaś radzimy nie kontynuować – komentarze nie do tego służą. Wycięto wycieczki osobiste.
Pozdrawiamy serdecznie.
Odpowiedź na komentarz użytkownika IKa
Podoba mi się tu, więc tutaj komentuję, zgodnie z regulaminem.
Dyskusję nie ja zacząłem, więc nie interesuje mnie to, że radzicie jej nie kontynuować, ale byłoby miło, że jak już ją usuwacie to należałoby to zrobić w całości, czyli też od użytkownika, który ją zapoczątkował. Nieistotne czy zrobił to słusznie/w dobrej wierze czy nie lub go poinformować, że regulamin tego nie zabrania.
Również pozdrawiam serdecznie.
Go-Toubun no Hanayome ∬ po 9 odcinku
Go-Toubun no Hanayome ∬ po 7 odcinku
Pytanie dla osób, które znają zakończenie.
Proszę o odpowiedź w spojlerze, żeby nie zepsuć innym „przyjemności” z oglądania. Zwykłe tak lub nie. Nic więcej.
Czy rajd wygrywa Itsuki?
Powiązania
Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Zakończenie mangi było z moim mniemaniu bardzo słabe i chciałbym zobaczyć trochę inny koniec. Ale z drugiej strony obawiam się, że może okazać się, że to będzie ostatni sezon, a nie ma opcji, żeby upchnąć resztę historii w 12 odcinkach, więc dostaniemy „i żyli długo i szczęśliwie i bez odpowiedzi która jest tą jedyną”.
Z dwojga złego… oryginalne zakończenie nie wygląda tak źle.
Chociaż znowu z trzeciej strony, tru ending z przyspieszoną historią będzie jeszcze bardziej idiotyczny niż w mandze.
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Stawiałbym więc również na dodatkowy, niezależny materiał i bezpieczną opcję typu kliknij: ukryte Miku, żeby udobruchać widza. Osobiście chciałbym tylko doczekać kliknij: ukryte zmiany Nino, reszta ma dla mnie raczej marginalne znaczenie.
No i kliknij: ukryte #teamIchika, choć jak na złość ona prawdopodobnie zawsze miała najmniejsze szanse :<
Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky