Komentarze
Kemono Jihen
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : kircia : 27.11.2021 23:47:16
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : ukloim : 27.11.2021 23:15:49
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : kircia : 27.11.2021 22:44:08
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : Patka : 27.11.2021 11:53:04
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : Ryuki : 27.11.2021 00:49:54
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : kircia : 26.11.2021 22:33:23
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : Ryuki : 25.11.2021 23:46:30
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : kircia : 25.11.2021 22:14:18
- Re: a komu to potrzebne? a dlaczego? : Ryuki : 25.11.2021 04:21:04
- a komu to potrzebne? a dlaczego? : kircia : 24.11.2021 22:50:02
a komu to potrzebne? a dlaczego?
Przez większość seansu zastanawiałam się, gdzie się podziała fabuła tego anime. Najzwyczajniej w świecie brakowało głównej osi. Owszem, ona się w końcu pojawia, niemniej główny trop do jej pociągnięcia bohaterowie znajdują przez przypadek, a nie w efekcie jakichkolwiek poszukiwań w tym kierunku. Coś, co brałam za „side questa” zostaje jednak głównym problem do rozwiązania. To same w sobie nie jest złe, ale dziwnie się za to zabrano.
Zastanawiam się też, do kogo to jest kierowane. Powiedziałabym, że do młodszych nastolatków, i nie dlatego, że bohaterami też są dzieci (Swoją drogą to zabawne, jak różnie w anime przedstawiają 14‑15 latków, tutaj są strasznie mali…). Bardziej chodzi o to, że przez większość czasu fabuła opiera się na „jeden odcinek – jedna sprawa do rozwiązania”, i to nie są sprawy ani skomplikowane, ani też mające coś do przekazania, jak np. w Mushishi. Tutaj zaledwie dotknięto jakichś tam ludzkich problemów, bardzo płytko. Potem wyskakują śmieszne ryczące potwory i trzeba się z nimi bić i czasem robi się infantylnie i głupkowato. Tyle że, no właśnie…
„Powiedziałabym”, ale nie powiem. Bo potem pojawia się wątek z matką Shikiego czy śnieżnej wioski, i już wiadomo, że to nie jest dla młodszego odbiorcy. Zresztą to anime ma rating R. O ile drugi z tych wątków jest ciekawy, to ten pierwszy nie wywołał żadnych emocji i zastanawiałam się wtedy, czy w ogóle włączyć kolejny odcinek.
I nie, żeby mi się bardzo nie podobało, czy żeby mnie denerwowało. Było ok, ale to było zupełnie, zupełnie przeciętne. Ładna animacja i sympatyczne postacie – sympatyczne, i tyle. Miłości tu nie znalazłam, to na pewno.
Trzeba jeszcze wytknąć, że wyjątkowo brzydko narysowane są tu dorosłe kobiety. Jakieś takie bleh. A już zwłaszcza Inari… Zbierało mnie na wymioty jak się pojawiała. Boże, cóż za szkaradne babsko… ueh.
Niekoniecznie żałuję czasu spędzonego na seansie, ale mogłam zamiast tego coś poczytać. Z plusów do wyliczenia zostaje:
- Pierwszy odcinek na wsi, klimatyczny. Szkoda, bardzo szkoda, że całość nie działa się w takim otoczeniu, wiecznie tylko Tokio i Tokio, nudy. Tam też miała miejsca najlepsza, nie kłamię, najlepsza scena z całego anime, która tylko narobiła mi nadziei na resztę odcinków, ale obietnicy nie dotrzymała, niestety. Chodzi o scenę, kiedy kliknij: ukryte Inugami drugi raz pyta Kabane, czy chce odnaleźć rodziców. Chłopiec uśmiecha się, przechyla głowę i bez mrugnięcia mówi: „Nie, proszę mnie zabić”. To było całkiem mocne. Nic podobnego tam się już niestety nie pojawiło.
- Postać Kabane właśnie, bo chłopak praktycznie nie doświadczał rodzinnego życia, nie rozumie uczuć i jest przez to bardzo chłodny w obejściu, a jednak życzliwy. Dzięki temu nie musimy się męczyć z rozemocjonowanych bohaterem drącym kapcia, a jego reakcje i zachowania skopiowane od kolegów bywają urocze.
- Motyw ze śnieżną wioską też był ciekawszy niż cała reszta razem wzięta i mogłabym obejrzeć anime w całości opowiadające o tej historii. Tam był klimacik, jak i w pierwszym odcinku, którego reszcie produkcji brakowało.
- Daisuke Ono jako Mihai. Sama postać nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia, chociaż pewnie miał być podarkiem od autora dla płci pięknej.
Będzie mała dygresja – był taki czas, że Ono był bardzo popularny i najzwyczajniej w świecie mi się osłuchał, aż w pewnym momencie myślałam „eh, znowu Ono…”. Ale potem zmieniłam zdanie, bo akurat on potrafi wcielać się w najróżniejsze role – od takiego Erwina, przez Manigoldo, Handę, aż do takiego Mihaia. Po raz kolejny miło mnie zaskoczył, więc za to też plusik.
Ogółem ta produkcja jako całość jest wykonana poprawnie, ale pozbawiona jakiekolwiek iskry. Sezon drugi zapowiada się na ciekawszy, ale nic dziwnego, skoro w pierwszym mało co się działo…
I tak mnie teraz naszło (chociaż to różne gatunki i założenia), że w takim chińskim Shiguang Dailiren też przez większość czasu fabuła buja na się na zasadzie „odcinek – sprawa do rozwiązania”, a jednak tamta produkcja bije takie Kemono Jihen na głowę pod każdym względem. A mimo to w ogóle się tu o niej nie mówi. Szkoda.
nice
Po obejrzeniu serii mam ochotę sięgnąć po mangę.
Kemono Jihen ogólnie po 35 rozdziałach jest bardzo dobrą serią z wieloma unikalnymi pomysłami^^ jest ona dość podobna do Blue Exorcist w stylu akcji i w wprowadzaniu bardzo dorosłych tematów. Niestety tak samo jak BE jeśli anime będzie tylko 12 odcinkową reklamą to do głównej fabuły nie dojdą( dosłownie zaczyna się ona po wspomnianym przeze mnie arcu ) i trzeba brać się za mangę^^ Taki niestety los adaptacji miesięczników.
Natomiast co do animacji jest ona dobra i daje radę co cieszy^^ zobaczymy też jak sobie poradzą dalej. Natomiast opening… o matko po kilku przesłuchaniach bardzo mi się spodobał i do tego, nie będę obwijać w bawełnę po moim seansie Jojo słyszenie śpiewania Daisuke Ono mnie rozbraja :D( i jeszcze gra Mihai'a najbardziej ekscentryczną postać… 5 odcinek będzie rozbrajający ). Do tego nie wrzucili tak znowu wiele spoilerów :D się powstrzymali, jedyne co jest w openingu co psuje niespodziankę to wygląd Kabane kiedy używa swoich zdolności ghoula ale nie powiem fajny efekt zrobili.
Tak jeszcze na marginesie napisy funimation są bardzo dziwne^^, też ciekawe, że nie przetłumaczyli słowa hanyo( w tłumaczeniu mangi jakie śledzę było ona przetłumaczone na hybrydy ) przez co mam flashbacki do Inuyashy…
Po materiałach reklamowych spodziewałem się jakiegoś średniaka, nie wartego uwagi – a tu jak się okazuje jest perełka. Nie jest to poziom techniczny Jujutsu ale zdecydowanie jest przynajmniej ponadprzeciętny, do tego seans jest bardzo przyjemny.
Czekam na resztę bohaterów i zachęcam do obejrzenia.