Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 9/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 1
Średnia: 7
σ=0

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Tropical-Rouge! Precure

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2021
Czas trwania: 46×24 min
Tytuły alternatywne:
  • トロピカル~ジュ! プリキュア
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Kodomo, Shoujo; Postaci: Magical girls/boys, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Lato, słońce, kolory i optymistyczny nastrój – wszystko, czego można oczekiwać od serii mającej „tropikalność” w tytule.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Manatsu przyjeżdża z oddalonej od świata wyspy, na której mieszkała z tatą, do miasta, w którym pracuje jej mama. Rozpoczęcie nauki w gimnazjum to ekscytująca perspektywa, ale bądźmy szczerzy: dla hiperaktywnej bohaterki praktycznie wszystko jest ekscytującą perspektywą! Laura przybywa z podmorskiego królestwa w poszukiwaniu legendarnych wojowniczek. Misja, którą otrzymała od samej królowej syren, jest kluczowa dla dalszego istnienia podwodnego świata, ale bądźmy szczerzy: Laura widzi w tym przede wszystkim szanse na znaczne skrócenie własnej drogi do tronu. Chociaż pierwsze spotkanie Manastsu z młodą syreną nie przebiega zbyt obiecująco, nie trzeba wiele czasu, by się okazało, kto stanie się nową wojowniczką, Cure Summer, i stanie do walki z podwładnymi Wiedźmy Prokrastynacji. Teraz tylko znaleźć odpowiednie towarzyszki i nową opowieść o wojowniczkach Precure czas zaczynać.

Na tle całego cyklu Tropical Rouge! Precure ma wyjątkowo wręcz dobrze poukładaną i rozplanowaną fabułę. Co więcej, ma do opowiedzenia historię znacznie ciekawszą od klasycznych przepychanek ze złem i jego podwładnymi – dobrze wykorzystuje motyw zetknięcia dwóch światów (w osobach Laury i Manatsu, a potem także pozostałych dziewcząt). To właśnie ten wątek jest tutaj kluczowy i jego kulminacja stanowi właściwy finał serii, acz oczywiście wiąże się to z określoną „ceną”. Precure to cykl dla dzieci, więc optymistyczne przesłanie i pozytywne zakończenia są w nim rzeczą oczywistą, ale nawet w porównaniu z innymi seriami, omawiana tutaj ma wyjątkowo lekki i komediowy charakter (pod tym względem kojarzy się mocno ze Smile Precure!). Jeśli komuś bardziej odpowiadał ton poprzedniczki tego tytułu, czyli Healin’ Good Precure, może się poczuć trochę zawiedziony, ale tego rodzaju zmiany tonu poszczególnych odsłon są w tym cyklu całkowicie normalne. Motywem spajającym całość są tutaj oczywiście tropiki (w wydaniu japońskim, czyli nawiązującym do wyspy Okinawa oraz Hawajów) oraz… makijaż. Magiczne gadżety do przemiany mają postać szminki, zaś temat makijażu powraca regularnie w samej serii. Co ciekawe, nie w typowym wydaniu „chciałabym być piękna i bardziej dorosła” – nałożenie szminki albo cienia do powiek to czynność, która może sprawiać przyjemność albo dodać pewności siebie. Nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek seksualizacją, co dla odbiorców z Zachodu (szczególnie pamiętających różne upiorne pomysły w stylu „małej miss”) może być odświeżające i zaskakujące.

Walka ze złem jest tutaj celowo zepchnięta na drugi plan. Widać zresztą wyraźnie, że nie jest ono kreowane na poważne zagrożenie. Wiedźma Prokrastynacji zamiast w groźnym zamku, mieszka w podmorskiej posiadłości (no dobrze, wyposażonej w lochy, ale mimo wszystko), zaś jej „generałami” są członkowie personelu: kucharz, lekarka i pokojówka, którymi zawiaduje dystyngowany kamerdyner. Zbieranie ludzkiej energii motywacji jest dla nich dodatkowym obowiązkiem, z którego się wywiązują o tyle, o ile muszą – podobnie jak ich przełożona, nie palą się do jakiejkolwiek akcji. Całkowity brak ambicji sprawia, że trudno w ogóle nazywać ich „złymi”, tym bardziej że do siebie nawzajem odnoszą się życzliwie, a do Eldy – małej pokojówki – wręcz opiekuńczo. To może brzmieć nieciekawie, ale w rzeczywistości taki układ pozwala poświęcić im nawet więcej miejsca niż zazwyczaj, łącznie z całymi odcinkami koncentrującymi się na ich perypetiach. Co więcej, na pierwszy rzut oka „leniwie” napisany wątek Wiedźmy także okazuje się przemyślany i dobrze zaplanowany, a pod pewnymi względami nawet zaskakujący.

Skoro obowiązkowym walkom nie poświęca się więcej czasu niż to konieczne, można spożytkować go na coś innego. Tropical­‑Rouge! Precure konsekwentnie rozwija wątki bohaterek i ich szkolnego życia, czyli to, co w większości serii z tego cyklu jest traktowane całkowicie marginalnie. Manatsu od samego początku koniecznie chce przynależeć do szkolnego klubu, zaś jego poszukiwania – a potem, rzecz jasna, zakładanie własnego – to nie jest temat na jeden odcinek. Co więcej, kiedy klub już powstaje, okazuje się zadziwiająco aktywny (chociaż jego założenia brzmią jak typowy „klub nicnierobienia”), zaś bohaterki potrafią kreatywnie wcielać w życie kolejne projekty. Wydaje mi się wręcz, że gdyby wyrwać z tej serii całą magię i elementy obowiązkowe cyklu, zostałaby całkiem sympatyczna i pozbierana szkolna komedia, a to już prawdziwy ewenement.

Jakość „okruchów życia” jest zawsze powiązana z tym, na ile udane są postacie. Pod tym względem można by pomyśleć, że serie Precure mają pod górkę – po prostu jest cały szereg założeń, które muszą spełniać bohaterki, co zwykle mocno je ogranicza do stereotypu „miła, słodka i chce pomagać światu”. Jak się okazuje, tutaj także istnieje pole manewru. Kiedy przedstawiono Laurę, byłam początkowo sceptyczna. Bardzo spodobały mi się jej egocentryczność i zadzieranie nosa, ale zakładałam, że po paru odcinkach nie zostanie po nich śladu. Tymczasem Laura oczywiście uczy się, że nie jest pępkiem świata, ale po pierwsze, wypada to dość naturalnie, a po drugie, nie pozbawia jej charakteru – i całe szczęście. Manatsu na pierwszy rzut oka może wydawać się nieznośna jako kolejna hiperaktywna bohaterka, która więcej krzyczy niż mówi, ale nie okazała się irytująca. Po części dlatego, że scenariusz umie wykorzystać jej energię, po części dlatego, że równoważą ją koleżanki, a po części dlatego, że okazuje się postacią dobrze skonstruowaną i przyjemnie asertywną. Są też rzeczy, które znajdują zaskakujące uzasadnienie, tak jak jej zwyczaj przedstawiania się każdemu i pytania o imię (dla odbiorcy z Zachodu lekko dziwaczny, dla japońskiego – wyjątkowo obcesowy i trochę odstręczający).

Częstym problemem cyklu Precure jest to, że pozostałe bohaterki dostają ewentualnie jakieś pół wątku na wprowadzenie, ale potem biegają już całym stadkiem, ćwierkają między sobą i są odróżnialne wyłącznie po kolorach strojów. Jak łatwo zgadnąć – nie tutaj. Pozostała trójka dziewcząt – Sango, Minori i Asuka – jest dość stonowana (to konieczne, żeby równoważyć wulkan energii, jakim jest Manatsu), ale jednocześnie zróżnicowana. Najlepiej widać to przy porównaniu Sango i Minori, dwóch introwertyczek, stanowiących jednocześnie zupełnie inne typy osobowości. Każda z nich ma wątek, który przewija i rozwija się stopniowo przez całą serię. Nawet ich kostiumy i ataki po przemianie nie są dobrane przypadkowo, tylko układają się razem w spójny obraz (np. podstawowa „tarcza” Sango to w gruncie rzeczy umiejętność powiedzenia „nie”, a „niewidzialna” dawniej Minori nakłada do ataku owocowe „oczy”). Warto też zauważyć, że mimo odrealnionego klimatu i scenografii, problemy, z jakimi mierzą się bohaterki, mają solidne analogie do prawdziwego życia – podobnie jak ich rozwiązania, pozytywne, ale jednocześnie dość realistyczne. Co więcej, to jedna z serii, które wyraźnie podkreślają potrzebę indywidualności i rozwijania własnych zainteresowań zamiast (co bardzo częste w anime, zwłaszcza kierowanym do dzieci) skupiania się na potrzebach grupy i planach pozwalających uszczęśliwiać innych. Morały nie są nachalne, co tym bardziej sprawia, że seria jest wychowawcza (chociaż nie zalatuje „smrodkiem dydaktycznym”) i przyjemnie nietoksyczna.

Do udanej fabuły i postaci wypadałoby jeszcze dorzucić udaną grafikę i muzykę. Seria ma odpowiednio żywą kolorystykę, dopasowaną do tropikalnego klimatu. Potrafi także być całkiem ładnie animowana i widać, że osoby odpowiedzialne za projektowanie kompozycji i oświetlenia kadrów znają się na swojej robocie. Dużo uwagi poświęcono mimice, żywej i przerysowanej (zwłaszcza w przypadku Manatsu), dokładającej sporo do warstwy komediowej. Podobały mi się także kostiumy i przemiany, ale twórcy naprawdę popuścili wodze fantazji, wymyślając magiczne ataki, szczególnie te bardziej zaawansowane. Są one tak cudownie kolorowe i absurdalne, że – co rzadko się zdarza – zazwyczaj szkoda było mi je przewijać. Owszem, odbiera to walkom resztki powagi i napięcia (w szczególności walce finałowej, to trzeba zobaczyć…), ale nie wydaje mi się to poważną stratą, bo tak jak pisałam wcześniej, ta seria ani przez moment nie każe nam się obawiać o wyniki starć ze złem. Muzyka jest dopasowana odpowiednio do obrazu, a piosenka w czołówce, energiczne Viva! Spark! Tropical­‑Rouge! Precure wpadła mi w ucho do tego stopnia, że jej także zazwyczaj nie przewijałam – tym bardziej że wprawiała w doskonały nastrój przed seansem.

Jeśli ktoś miałby ochotę zacząć znajomość z cyklem Precure, ta seria jest zdecydowanie godna polecenia. To propozycja kierowana do widzów młodszych, ale na tyle inteligentna, że i starsi mogą się przy niej nieźle bawić, o ile mają akurat ochotę na coś bardzo pozytywnego i poprawiającego nastrój.

Avellana, 22 maja 2022

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Izumi Toudou
Projekt: Yukiko Nakatani
Reżyser: Yutaka Tsuchida
Scenariusz: Masahiro Yokotani
Muzyka: Shiho Terada

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Tropical-Rouge! Precure – wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl