Anime
Oceny
Ocena recenzenta
9/10postaci: 9/10 | grafika: 8/10 |
fabuła: 9/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Mahou Shoujo Lyrical Nanoha The Movie 2nd A's
- Magical Girl Lyrical Nanoha The Movie 2nd A's
- 魔法少女リリカルなのは The MOVIE 2nd A's
Nie oceniaj książki po okładce, czyli opowieść o miłości do literatury. W dodatku miłości przez tę literaturę odwzajemnionej.
Recenzja / Opis
Jeśli miałbym w kilku słowach określić pierwszy film kinowy z cyklu Mahou Shoujo Lyrical Nanoha, powiedziałbym, że był to dramat psychologiczny z domieszką przyjaźni i magii. W przeważającej część opis ten pasuje także do omawianego poniżej Mahou Shoujo Lyrical Nanoha The Movie 2nd A's, ale osobiście zastąpiłbym słowa „dramat psychologiczny” czymś innym, a krótszym. Słowem… horror. I to bynajmniej nie w odniesieniu do poziomu produkcji.
Pokazane w niniejszym filmie wydarzenia rozgrywają się głównie 6 miesięcy po zakończeniu pierwszej kinówki. Po „matce” Fate zostały już tylko wspomnienia, tak samo jak tylko gruzy zostały po jej siedzibie. Zakończył się także proces Fate i Arf, które oczyszczono z zarzutów i oddano pod formalną opiekę admirał Lindy. Można też odnieść wrażenie, że przez tych kilka miesięcy niezłą karierę zrobił Chrono. Jednak właściwą opowieść zawiązują dwa pozornie ze sobą niezwiązane wydarzenia. Z jednej strony pewna młoda dziewczyna, a imię jej Hayate, omal nie zostaje zmiażdżona przez ciężarówkę. Niedługo potem na Ziemię powraca Fate ze swoją nową rodziną, by móc teraz wieść życie u boku Nanohy. Jednak jeszcze tego samego dnia dziewczęta zostają niespodziewanie zaatakowane przez nieznaną grupę potężnych magów… Osoby, które znają będącą podstawą fabularną filmu serię telewizyjną, bez trudu dopowiedzą sobie ciąg dalszy. Zamieszanie związane z zapełnianiem Księgi Ciemności, zabawa w chowanego z Rycerzami Strażnikami, wreszcie epicka ostateczna walka z tutejszym odpowiednikiem Matriksowego Agenta Smitha. Jednak opisywany tutaj film, podobnie jak jego poprzednik, nie trzyma się wiernie telewizyjnego oryginału. Pominięto tu chociażby wątek podstarzałego admirała pragnącego odkupić przeszłe winy, nieco inaczej przedstawiają się także te czy inne „kanoniczne” wydarzenia. Całość trwa jednak dwie i pół godziny, tak więc widz, przynajmniej moim zdaniem, nie czuje, że ma do czynienia z wykastrowaną wersją opowieści telewizyjnej. Całość fabuły ma jak najbardziej ręce i nogi, i jest, podobnie jak poprzednio, wręcz rozbudowana względem serialu. Pokazuje tym samym szerszy obraz znanych już fanom wydarzeń, podając je w nowej formie i wartościowo je wzbogacając.
Postacie występujące w filmie nie różnią się w sposób znaczący od tego, co przedstawiono nam poprzednio. Fate i Nanoha są tymi samymi serdecznymi, inteligentnymi dziewczynami, starającymi się stawiać najpierw na dialog, a dopiero potem na magiczną rozróbę. Nieco rozwinięto postać Arf, która wydaje się tutaj znacznie dojrzalsza i bardziej opiekuńcza niż w poprzednim filmie, podobnie zresztą jak admirał Lindy, która świetnie odgrywa rolę przybranej matki Fate. Trochę zmian można za to dostrzec w Chrono. Stał się w tym filmie dosyć zdeterminowany, by rozliczyć się z własną przeszłością, pokazując się tym samym ze znacznie poważniejszej strony. Złego słowa nie powiem też o Rycerzach Strażnikach Księgi Ciemności. Dobrze oddano dręczące ich rozterki, a także to, jak rodziła się ich miłość i przywiązanie do aktualnej Mistrzyni. Sposób pokazania tej relacji może wywołać w widzach autentyczne wzruszenie i sprawić, że zaczną im kibicować. Co najważniejsze jednak, znacząco rozbudowano rolę uosobienia Księgi Ciemności (podobnie jak w pierwszym filmie zwiększono udział Precii). O ile w serii telewizyjnej pojawiała się ona dopiero pod koniec, tak tutaj poznajemy ją dużo wcześniej i można dostrzec, że jest ona znacznie bardziej ludzka niż mogłoby się to wydawać. W filmie występuje także całkiem spora grupka innych postaci, ale nie odgrywają one zbyt wielkiej roli w fabule lub też ich kreacje nie różnią się w żaden znaczący sposób od tego, co już znamy. Tym samym więc daruję sobie ich wymienianie. Zwłaszcza że lwia część i tak znana jest z poprzedniego filmu.
Czas najwyższy na kilka słów na temat ogólnego odbioru filmu. Niebezpodstawnie we wstępie określiłem go „horrorem”. Klimat jest tu względem poprzedniej produkcji zdecydowanie cięższy. Dominują scenerie ciemne, mroczne i straszne, przeciwnicy, pomijając Rycerzy, to zwykle stwory groteskowe i szkaradne, a sam Główny Zły przypominał mi krzyżówkę skorupiaka, piranii oraz psychopatycznej pacjentki psychiatryka ze skłonnością do ekshibicjonizmu. Do tego dodać należy jeszcze dużą ilość wrzasków strasznych a bolesnych, sporą dawkę brutalności poszczególnych walk oraz pryskającą od czasu do czasu radośnie posokę, i otrzymujemy klimat stylistycznie pasujący jak najbardziej do horroru. Nie znaczy to oczywiście, że w filmie nie zobaczymy scen przyjemniejszych czy pogodnych, nie brakuje też ujęć za dnia i kolorów. Ba, twórcy zaserwują nam, jak już wspominałem, sporo wzruszeń i zwykłej rodzinnej sielanki. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że całość jest stosunkowo ciężka w odbiorze i może stanowić szok dla miłośników „cukierkowych” opowieści spod znaku magical girls. Oczywiście kwestią dyskusyjną pozostaje odpowiedź na pytanie, czy to źle, czy też dobrze. Osobiście uważam, że dość radykalna zmiana klimatu wyszła opowieści na dobre. Historia związana z Księgą Ciemności nie była zbyt urocza i adekwatna do tychże wydarzeń oprawa świetnie to podkreśla. Tej opowieści trudno się jest oczywiście przestraszyć, tym niemniej ostrzegam przed pokazywaniem filmu młodszemu rodzeństwu. To nie jest film dla nich. Tu jest mroczno, brutalnie i całkiem poważnie.
A jak tam kwestie techniczne? Jak wspomniałem powyżej, film w większej części spowija mrok, przeplatany co jakiś czas łagodniejszymi klimatycznie scenami. Całość sprawia całkiem przyjemne wrażenie, uwagę przykuwają także świetnie zrealizowane sceny bitewne, w których wszystko ładnie błyska, eksploduje i „robi hałas”, choć mnie osobiście brakowało kopa porównywalnego ze „Starlight Breakerem” z pierwszego filmu. Trudno się mówi… Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała, jest subiektywne odczucie pewnej plastikowości postaci i tła. Całkiem możliwe, że zwyczajnie czepiam się szczegółów, ale trochę raziła mnie sztuczności użytej w tym filmie grafiki komputerowej, choć nie wpływa to w znaczący sposób na jego odbiór. Podobnie wygląda zresztą kwestia muzyki. O ile melodie w tle poszczególnych wydarzeń były całkiem przyjemne i dobrze komponowały się z tym, co rozgrywało się akurat na ekranie, to już piosenki zrobiły na mnie średnie wrażenie. Poza jedną „kanoniczną”, dodaną przy okazji przebudzenia Hayate, pozostałe piosenki to średniej jakości j‑pop nierażący przesadną cukierkowatością czy głupotą, ale niewybijający się też w żaden sposób na plus. No, może poza stosunkowo przyjemną piosenką końcową.
Cóż mam powiedzieć na zakończenie? Druga filmowa Nanoha jest zdecydowanie tworem dobrym. Dość ciężkim klimatycznie i wyjątkowo długim, ale za to zrobionym na wysokim poziomie i niemęczącym dłużyznami czy głupawymi wypełniaczami. Bazuje na fabule serii telewizyjnej, ale nie kopiuje jej bezczelnie, dodając sporo od siebie i w ten sposób wzbogacając całość. Mówiąc krótko, dla fanów Nanohy, którym mrok niestraszny, pozycja obowiązkowa.
P.S. Puszczania oka do fanów innych anime ciąg dalszy. Tym razem twórcy kinowej Nanohy wpletli w wypowiedzi tytułowej bohaterki słowa, którym z radością przytaknąłby niejaki Alucard.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Seven Arcs Pictures |
Autor: | Masaki Tsuzuki |
Projekt: | Hiroyasu Oda, Tsutomu Miyazawa, Yasuhiro Okuda |
Reżyser: | Keizou Kusakawa |
Scenariusz: | Masaki Tsuzuki |
Muzyka: | Misa Chuujou |