
Komentarze
Kanon [2006]
- Re: Się zestarzałam chyba jednak : Karo : 28.02.2019 10:44:44
- Re: Się zestarzałam chyba jednak : Zegarmistrz : 27.02.2019 17:10:33
- Re: Się zestarzałam chyba jednak : Orzi : 24.02.2019 19:20:56
- Re: Się zestarzałam chyba jednak : Akawashi : 24.02.2019 17:02:45
- Re: Się zestarzałam chyba jednak : Orzi : 24.02.2019 14:27:36
- Re: Się zestarzałam chyba jednak : Slova : 24.02.2019 10:35:43
- Się zestarzałam chyba jednak : Annemon : 23.02.2019 22:31:28
- potworek : lasagna777 : 25.05.2015 21:57:07
- komentarz : 34325 : 15.12.2014 23:28:10
- komentarz : Sayo : 4.11.2014 18:52:33
Się zestarzałam chyba jednak
Może obejrzę to do końca, ale niestety, niestety – wygląda na to, że czasy, gdy z zachwytem chlipałam nad ekranizacjami visual novel odeszły bezpowrotnie…
W powodzi chłamu było ogólnie dobrze
Teraz szczegóły w kolejności przypominania. Grafika piękna jeśli chodzi o poziom wykonania, tła dopracowane, barwy, światła, wszystko na wysokim poziomie i miłe dla oka. Twarze – wiadomo klasyka, nie lubię tego rysunku (oczy na pół twarzy, ślicznusie buźki i tak dalej), ale też nie jest to dla mnie jakoś szczególnie przykre, żeby mi zepsuło oglądanie. Opening i ending – nie, przewijałam, nic dla mnie wartego uwagi.
Fabuła. Trzyma zainteresowanie widza. I to jest najważniejsze. Anime po prostu nie nudzi, ogląda się z zaciekawieniem kolejne odcinki, jest się ciekawym końca. Czy to wzrusza? Eee… no mnie nie bardzo, może za stara jestem :) Więc wzruszające nie, ale interesujące – tak. Więc jest dobrze :)
Postacie. Ogólnie sympatyczne, główny bohater bardzo w porządku. Dziewczynki wiadomo – słodziusie, idealne przyszłe żony dla każdego mężczyzny (głównie są w życiu zajęte robieniem słodkich minek i przysmaków dla chłopców ;)). Żałuję, że nie znam Japonii i tamtejszych zwyczajów, naprawdę chciałabym zobaczyć, jakie są społeczne wymogi wobec dziewcząt i kobiet. Czy rzeczywiście tak one funkcjonują? Wstają o piątej rano zapewne, żeby przygotowywać ślicznusie śniadanka dla kolegi i ogólnie są takie słodziaki, że tylko je do domu wziąć i hodować ;) A Sayuri to jest w ogóle cud, miód i orzeszki, istny anioł na tej ziemi ;)
Jeszcze odnośnie fabuły i postaci. Ogólnie: główny bohater, Nayuki, Ayu – tak. Makoto, Shiori, Kaori, Mai – raczej nie bardzo. Teraz trochę negatywów i czepiania się w kolejności przypomnienia. A więc:
kliknij: ukryte
Ja naprawdę rozumiem, że główny bohater to wspaniały, młody człowiek, ale bez przesady, że cała armia dziewczątek przez lata nie potrafi o nim zapomnieć i gotowa jest poświęcić wiele, dla jego szanownej osoby ;) Swoje życie i wspomnienia – Makoto, życie i zdrowie psychiczne – Mai (ta scena usiłowania samobójstwa mieczem – drętwe i bez sensu), ostatnie chwile życia – Shiori, wszystkie sny i marzenia w śpiączce – Ayu. No ja naprawdę rozumiem, że to najbardziej pożądany chłopał świata, ale może bez przesady? Wiem, wiem, to haremówka mimo wszystko ;)
Różne debilizmy fabularne i psychologicznie mało zrozumiałe motywy postępowania postaci. Wątek sióstr – beznadzieja, najgorszy chyba. Kaori traktuje młodszą umierającą siostrę jak ostatniego śmiecia, bo… no właśnie bo co? Dęty, naciągany powód, trudno się tym wszystkim wzruszyć. W dodatku ta diagnoza lekarska – umrzesz po tych konkretnych swoich urodzinach, buhaha :) Ciekawe, przy jakich schorzeniach określają kres życia co do daty :/ Oraz sama postać Shiori – snuje się pod tą szkołą jak… nie przymierzając – wiadomo co, ma infantylne marzenia, masakra ;)
Wątek lisa Makoto – stracony potencjał. Potencjalnie piękna historia lisicy, która z miłości przybiera ludzką postać, poświęcając życie i wspomnienia (piękny tekst, że cud wymaga dwóch ofiar: życia i wspomnień). Niestety byłoby łatwiej się tym wzruszyć, gdyby rzeczona lisica nie miała mentalności upierdliwej do granic, upośledzonej pięciolatki (te jej nocne kawały, te jej dziwaczne dźwięki, które wydaje, no co to ma być?!). Beznadziejna postać, naprawdę. Kolejna porażka – Mai i te idiotyzmy z demonami oraz śmieszno – straszna scena z nieudanym samobójstwem, te wydumane traumy… :/
Dla mnie najlepszą postacią kobiecą jest Nayuki – najbardziej spokojna i jakby postać tła. Broni się też główna historia Ayu. Te dwie rządzą, reszta raczej – mniej lub bardziej – do wymiany.
I jeszcze z realnego życia wzięte: dlaczego Nayuki i jej matka mają twarze W TYM SAMYM WIEKU? :) Kiedy matka Nayuki chodzi do pracy, z czego one w ogóle żyją, czym ona się zajmuje (bo jedyne, co robi w tym domu, to gotuje i usługuje tej całej rodzinie). Dlaczego główny bohater, z całego tego haremu, zakochuje się i wybiera właśnie dziewczynę, która wygląda jak DZIECKO z podstawówki? :) Tak, tak, wiem – kochał ją jako chłopiec, no ale moi państwo, mimo wszystko :P
Tyle czepiania, lubię się zawsze przyczepić, tak mam :) Ale ogólnie jak mówiłam – jest dobrze :)
To jednak Key
Chyba że jest coś co pominąłem, w szczególności że ona sama w sobie takim cudem była.
Życzenie pod koniec miało uszczęśliwić głównego bohatera,
mam rozumieć że zapomniał o biednym oswojonym lisku? :(
To jednak key, zawsze mi pozostawi coś co mi się nie spodoba. . . taka dziura w ideale. Z całą pewnością 10/10
9,5/10
Faktem jest, że jeśli Ayu miała być główną postacią, to trochę się w tym zagubili. Ale z drugiej strony, mogło o być zamierzone. Tutaj wiele z pozoru nieważnych elementów ma znaczenie, więc to „przewijanie się” Ayu mogło być zamierzone.
Na początku trochę się pogubiłam w tej iluzji – nie iluzji, ale i tak bardzo mi się podobało.
Na koniec pytanko: kliknij: ukryte Czy Ayu była po prostu jakimś duchem, który świadomie był z Yuuichim i resztą/
9,5… po zaokrągleniu 10, więc:D
UFFF
Wszystkiego było zbyt dużo! Te dziewczyny wprost zniechęcały do dalszego oglądania. Sama fabuła może nie była zła, ale nie śledziłam tego wszystkiego z jakimś wielkim zainteresowaniem. Dla mnie jedynym plusem był głos Tomokazu Sugita,który podkładał głos Ginowi z Gintamy.
Waham się między 6 a 7 chociaż nie wiem czy dać 5.
Nieco bardziej przyjazny dla otoczenia żeński harem, z jakimiś nadnaturalnymi mocami. Heh…tego jeszcze chyba nie było. Kanon przynajmniej jest przedstawiony w spokojnym klimacie.
Taka zima tylko w Kanon.
To jest to!
Przy przedostatnim odcinku się załamałem. Czułem, że już tego nie będzie. Że życie Youichi'ego będzie musiało zjechać na tor, na którym nie ma stacji Ayu. Ale ostatni odcinek… Tylko raz zdarzyło mi się, żeby ostatni odcinek przyniósł mi tyle emocji. Od strachu po wybuch radości. Był to ostatni epizod Clannad After Story. W obu przypadkach omal nie zszedłem na zawał. Studio KEY umieszczam na mojej liście na równi z Ghibli.
Aizawa Yuichi. Numer jeden. Ex aequo z Okazaki Tomoyą. Chłopak, który się nie poddał. Chciał pomóc wszystkim. I mimo traumatycznych, własnych przeżyć nie rzuca ręcznika. Walczy. Albo jak mawia Nayuki: „Faito!”.
Dzięki takim anime, aż ciepło robi się na sercu. Mimo, że Kanon to zima.
BEZ GADANIA – 10/10
Nie takie genialne...
Mimo że zakończenie nie przypadło mi do gustu, to serię ogólnie oceniam pozytywnie: 7/10.
Genialne anime
Nie wszyscy z pewnością lubią cukierkowe kawaii panienki, które nie zachowują się specjalnie naturalnie, ale uważam, że można to zaakceptować, spojrzeć na to z przymrużeniem oka.
Seria ta ma bardzo głęboki sens, wiele wątków, których rozwiązania jesteśmy już niemal pewni nagle całkowicie nas zaskakuje i zmienia cały bieg rzeczy. Dzięki temu anime jest wciągające i nieprzewidywalne.
Wiele osób, które oglądały pierwsze 'Clannad' czy 'Air' mogą nie ocenić 'Kanon' tak dobrze. Serie są do siebie dość podobne i kilkakrotne oglądanie podobnych wydarzeń może po prostu zanudzić widza.
Ja osobiście zaczęłam oglądanie tych dwóch serii i nie niesie to już za sobą takich samych emocji jak przy 'Kanonie'. Oczywiście nie zakończyłam ich, więc nie mam zdania na ten temat, ale coś mnie w nich denerwuje – są trochę przesadzone i zbyt nienaturalne.
Ale cóż – wypowiem się ponownie po ukończeniu ;)
Jeszcze raz gorąco zachęcam do obejrzenia tego anime, nawet osoby, których nie interesują dramaty. Każdy powinien poświęcić na to odrobinę czasu.
Seen twice : >
Kanon 2006 - opinia
Interesujący, musowy tytuł dla niemalże każdego, choć sam oceniam je na 9,5/10. Najlepszy dowód na to, że taka koncepcja anime jest tym czymś, a nie puste kadry rzucane na skąpe stroje animowanych dziewcząt (choć osobiście z tym walczyć nie zamierzam :D). Majstersztyk
Podsumowując- nie nudzi, jest miłe, przyjemne, nie aż tak dramatyczne jak Clannad ( kliknij: ukryte bo wokół Yuichi'ego ciągle dzieją się cuda:)), ale potrafi wzruszyć.
8/10.
Arcydzieło
Naprawdę mnie zachwycił‑ładne projekty postaci,szata graficzna i żywy drugi plan!
Ale jego magię poznaję teraz kiedy robię sobie powtórkę‑przypomniały mi się czasy kiedy nie byłem tak zatruty.Dzisiejsze produkcje do pięt nie dorastają Kanonowi‑no może kinówka Haruhi i Eiga.
Zauważyłem też że lata oglądania anime mnie uwrażliwiły‑przy niektórych scenach zbierało mi się na płacz,czego za pierwszym razem nie było.
Anime wyróżnia się też bohaterami‑szczególnie main hero często porównywany do Kyona,ale w przeciwieństwie do Smitha Yuichi ma „jaja”(konjo XD),mają tez inne seiyuu.
Historia ma tylko jeden słaby punkt‑spójność.
Pisze nieskładnie psia mać,ale to nie moja wina.Gorąco zachęcam do obejrzenia‑najlepiej jest jak go oglądają osoby dopiero wkraczające w świat anime.
Serie ogólnie oceniam na 6,5/10
+ Plusem na pewno jest grafika, ścieżka dźwiękowa, troche humoru, ładna śnieżna sceneria i w miare fabuła, pomimo całego idiotyzmu postaci, o czym opowiem niżej
- Minusem za to są prawie wszyscy bohaterowie. No na serio, z początku anime zapowiadało się na całkiem naturalną serię, a kliknij: ukryte mi tu naglę wychodzą jakieś nienormalne dziewczynki, gdzie jedna jest „reinkarnacją lisa”, druga chodzącym duchem, trzecia jakimś przyjacielem lisa, czwarta (ta z mieczem) to normalnie chyba z x‑man'ów wzięta, piąta to ponoć umierająca, a „biega” po świecie jak gdyby nigdy nic.
Chyba tylko Nayuki i Sayuri były tutaj w miarę normalne. Co do Yuichi i Jun'a to mam pewne wątpliwości.
Do tego Ludzie twierdzą, że to anime wzruszą, a to jest tak wzruszające jak przypalone kotlety na talerzu
IMO Kanon to prototyp Clannad'u (i chyba się nie mylę, bo obydwa anime były w oryginale visual novelką od KEY) i właśnie za to mu dziękuje, bo gdyby nie on, to być może moje ulubione anime nigdy by nie powstało :D
Matko
Najpierw obejrzałem „Clannad”. Gdybym tego nie zrobił, prawdopodobnie oceniłbym tą serię troszkę lepiej.
Wyraźnie w oczy rzuciła się wtórność charakterów postaci. Główny bohater, jego przyjaciel oraz dziewczęta mają osobowości właściwie identyczne co do swoich odpowiedników w „Clannad”. Tyle że w tamtej serii wyszło to nieźle, natomiast tu.. nie trafiło to do mnie.
Pełno nadnaturalnych wyjaśnień, dziewczęta, które starano się uczynić ciekawymi, a wyszło jak zawsze, czyli nijak. Typowy haremik rodem z visual novel. Wszystkie słodkie, wielkookie i CIERPIĄCE.
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Żadna z przedstawionych historii do mnie nie trafiła, były zbyt nastawione na efekt, czyli wzruszenie u widza. Nie wzruszyłem się, przeszedłem obok wszystkich zupełnie obojętnie. Co więc poczułem? Usilne starania twórców, by seria wypadła wiarygodnie i widz uronił trochę płynu z chlorkiem sodu.
Nie polecam.
O "Kanonie" słów kilka
SPOJLER!!! SPOJLER!!! SPOJLER!!! SPOJLER!!!
kliknij: ukryte Po pierwsze – bohaterowie. I tutaj największe gromy polecą w stronę Makoto. Co to w ogóle miało być?!Wita go po latach stwierdzeniem, że nie wie, kim on jest, ale go nienawidzi, a jakiś czas później chce się z nim hajtać? Historia strasznie naciągana, moim zdaniem ta bohaterka zabrała czas antenowy bardziej moim zdaniem wartościowym postaciom, jak np. Mai. Tę ostatnią polubiłam chyba najbardziej z całego haremu. Walcząca z demonami zaginiona siostra bliźniaczka Konaty z „Lucky Star” i/lub Shany z „Shakugan no Shana” była wg mnie fascynującą postacią i gdybym miała odpowiedzieć, którą dziewczynę wybrałabym głównemu bohaterowi na partnerkę, bez wahania wskazałabym właśnie Mai.
Główna bohaterka, właśnie. Chryste panie. Czy tylko ja zauważyłam, że w pewnym momencie wszystkie trzy główne bohaterki każdej z części trylogii robią się do siebie podobne? No cóż, wygląd to najmniejsze, co mi w niej przeszkadzało.
Podobał mi się motyw w historii tej dziewczyny, ten, który ją upodabnia do jednej z postaci z „Clannad”. Jednakże, tutaj jest on według mnie naciągany, że mało nie pęka. Że niby wszyscy dookoła głównego bohatera mieli takie same zwidy jak on? Że niby nawet Mai, która ma silną intuicję, nie wyczuła w niej nic podejrzanego? Oh, God. Dobra, dosyć tego. Wylałam z siebie niesamowitą ilość jadu. Życzę miłej nocy!
Kanon na koniec snu ~
Bohaterowie,pomimo,że szablonowi byli naprawdę przemili.Najbardziej polubiłam Nayuki (ciągle zaspana, chodząca po domu jak ćma i do tego jej obsesja na punkcie kotów…słodziutka była :D),Ayu również była sympatyczna,te jej inteligentne kłótnie z Yuuichim.Sam Yuuichi był świetny – upodobnienie go do Kyona z Suzumiya Haruhi no Yuuutsu było strzałem w dziesiątkę.Tak świetnie wykreowanego bohatera w anime nie widziałam już od dawna.
Podobało mi się,że wszystko działo się w zimę.Uwielbiam tę porę roku więc skoro za oknem brakuje śniegu to chociaż mogłam popatrzeć jak w Kanonie bohaterowie brodzą w nim aż po kolana ;)
Do kreski nigdy się nie przekonam.Nie lubię stylu „rysowania” Keya i nigdy nie polubię,więc akurat na to tak dużej uwagi nie zwracałam (najbardziej przerażają mnie Key'owskie nisko osadzone,gigantyczne oczy…i wymyślne fryzury,jak np.włosy Nayuki.)
Ale czym twórcy spaprali Kanona? Tak! Wątkiem Mai i Shiori.O ile ta pierwsza jeszcze jakąś rolę odegrała w fabule (no sorry, kliknij: ukryte czy to nie ona przypadkiem w pewnym stopniu przyczyniła się do ozdrowienia Ayu?) to Shiori była tylko zbędnym dodatkiem.Okropnie mnie wkurzała. kliknij: ukryte Przyłaziła pod tą szkołę,stała i stała i stała…a niby taka chora.Jeszcze te randkowanie z Yuuichim i całus przy fontannie.Na co ona liczyła? Z drugiej strony Yuuichi też mógł się trochę opamiętać.Niby zakochany w Ayu,a za innymi laskami to lata i obiecuje spotkania.
Moim zdaniem anime byłoby ciekawsze i przyjemniejsze gdyby przynajmniej wątek Shiori zostałby pominięty.Całą jej historię obejrzałam tak przynudzona,że skakałam z radości gdy wreszcie kliknij: ukryte powiedziała „żegnaj” Yuuichi,a właściwie to napisała
W Kanonie pełno było absurdalnych wątków,które jednak nie wpłynęły na obniżenie mojej oceny kliknij: ukryte np.to,że pomimo zimy i mrozu wszyscy chodzili bez czapek,rękawic i kurtek (Nayuki),kto w środku zimy organizuje maraton (w którym biegła Nayuki),tajemnicza choroba Shiori i ustalenie dokładnej długości życia biedaczki (do 16 urodzin,tak?),lepienie bałwana bez rękawic czy jedzenie lodów na dworze,dziewczyna unikająca swojej siostry bo ta jest chora,a fakt,że mała Ayu wspięła się na tak wysokie drzewo? Jak ona to w ogóle zrobiła? Przecież tam nie było nawet się o co złpać…czemu nie poznaliśmy rodziców Yuunichego? Przecież po wypadku Akiko mówił do lekarza,że jego rodzice nie długo przyjadą.. Takich zagadek jest dużo dużo więcej…wiem nie powinnam zwracać uwagi na takie niedociągnięcia,ale nie mogłam się powstrzymać.
Ogólnie to seria naprawdę mi się podobała.Polecam każdemu kto miał uraz do Clannada czy Air bo akurat ta seria może okazać się przełomowa.
Moja ocena – 9.Byłaby 10 gdyby nie wątek Shiori.
10/10
Wszystkie Dziewoja po prostu Kawaii aż chciało by się je zabrać do domu(odezwał się mnie syndrom Reny;)a Yuichi chwilami nawet przebija Kyona
Komentarz
Wspaniałe <3
Świetne!!!
Ma urzekający klimat może też dlatego, że jest jednym z mniej licznych anime, gdzie przez całą serię trwa zima :)
Żeby nie przedłużać powiem krótko… GORĄCO POLECAM!
Cudowne cudowne,cudowne,cudowne !