x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bardzo fajna bajka, połączenie kliknij: ukryte podróży w czasie i motywu „od zera do bohatera” zawsze na propsie. Ja tylko jednej rzeczy nie rozumiem. Dlaczego główny bohater i dziewczyna kliknij: ukryte giną? W pierwszym odcinku rozumiem, że dziewczyna ginie przypadkiem w porachunkach gangów, ok. A potem? Kim ona była żeby wpieprzać się w nią samochodem? I teraz MC, w późniejszych epizodach wiadomo, chciano się pozbyć ludzi związanych jakoś Mikem itp., ale czemu, na samym początku wepchnięto go pod pociąg? Przecież wtedy był nikim, nikogo nie znał, niczego nie zrobił, nie był nawet w gangu i spieprzył z okolicy przy pierwszej okazji.
To mnie najbardziej mierzi, co było tak naprawdę przyczyną tej całej kabały?
To jest właśnie pytanie które widzowie powinni sobie zadawać. kliknij: ukryte Dlaczego Hina ciągle ginie? Jaki ma z tym związek? Przecież Kisaki jej nawet nie zna. A w zasadzie to skąd wiemy że się nie znają? No w sumie nie wiemy. Ludzie czasem szybko porzucają to anime, bo „bez sensu”, a to nieprawda. Odpowiedź już jest, ale trzeba albo przeczytać mangę albo czekać na sezon trzeci, bo wątpię że drugi pokryje ten konkretny arc.
Wtedy też wyjaśni się sprawa kliknij: ukryte dlaczego ginie też Takemichi. I tutaj dokłada się kwestia popularnej teorii kliknij: ukryte o drugim time leaperze, co by tłumaczyło wiele rzeczy które teraz wydają się dziurami fabularnymi. Jak coś konkretnie Cię frapuje i nie boisz się spoilerów to mogę napisać :D
Póki co wszystko co było dziwne w pierwszym sezonie miało swój konkretny powód. Nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione, ale manga się nadal nie skończyła. Może jestem TR simpem ale będę bronić tej historii bo jest lepiej przemyślana niż się wydaje na pierwszy rzut oka po seansie pierwszego sezonu.
Tutaj naprawdę trzeba się zastanowić nad przyczyną czegoś, chociaż na pewno łatwiej stwierdzić że głupie i bez sensu, zwłaszcza jeśli tematyka czy główny bohater nie przypadną do gustu – każdy ma do tego prawo.
Miałam tylko mile wspominać to anime i ruszyć dalej, tymczasem mija już grubo ponad pół roku a moje zainteresowanie nie słabnie.
Hanma supremacy 🔥
Fan anime
24.04.2022 15:55 Re: Truck-kun
A możesz odpowiedzieć na pytanie, które zadałem poniżej, gdy anime rozpoczynało swoją emisję? Ponieważ Naoto tego nie zdradził, a sam bohater też wydawał się tym niezainteresowany. kliknij: ukryte Natomiast ja jako widz chciałbym wiedzieć, czemu 1 powrót nie zakończył sprawy tzn. czemu Naoto przeżył, a jego siostra zginęła w identyczny sposób jak przed zmianą przyszłości. Od razu dodam, że porzuciłem tę serię na dość wczesnym etapie m.in. właśnie przez to. 'Zrobiłem wszystko co mogłem' mi nie wystarcza, gdyż tu powinno paść szczegółowe wyjaśnienie ze strony Naoto. Bez tego kontynuowanie historii nie ma sensu. Być może w późniejszych odcinkach lub mandze jest to poruszone?
Dzięki za odpowiedź, cóż, będę czekał na animca, bo mangi z założenia nie trawię, a na spojlery jestem uczulony :D. Co do teorii kliknij: ukryte drugiego skoczka to rzeczywiście też o tym myślałem, ale dowodów w pierwszym sezonie nie ma (przynajmniej nie zauważyłem).
Mam nadzieje, że historia nadal będzie trzymać jako taki poziom bo bajka jest super, przeszkadza tylko wiek bohaterów i te dramatyczne momenty z krzykami i płaczem (no ale cóż, shunen ma swoje prawa).
I zgadzam się też z cenzurą, co oni tam robią to żart jakiś xd.
Ciekawe kiedy przestaną traktować ludzi jak debili.
Otóż to, też mi parę rzeczy przeszkadza, ale po prostu uwielbiam jako całość.
Najlepsze rozdziały i zwroty akcji jeszcze przed nami – oby tylko dostali więcej pieniążków na animację ;(
uma3333
6.02.2023 08:26
kliknij: ukryte bo Kisaki kochal Hinę i chciał być numerem 1 by była jego. Był zazdrosny że kocha Takemichiego. wolał by umarła niż była z innym. manga rozdziały ok 170‑195
A mi się podobalo.. dla odmiany powiem ze dla mnie anime jest naprawdę warte uwagi, faktycznie ma to cos, czekam na drugi sezon.
A
Xaven
4.11.2021 23:59 Bo czasem wystarczy Talk no Jutsu i można rządzić światem.
Okropne. Głupie. Látom.
kliknij: ukryte (Piękna końcówka tho, wreszcie debil MC dostał strzała i Kisaki zasłużenie może teraz rządzić światem. Ofc, pewnie go ożywią lub ktoś uratuje w/e.)
Na dobry początek:
R.I.P. dla wszystkich tych, którzy oglądali ocenzurowaną wersję.
Nawet nie planowałam oglądać tej serii i już sama nie pamiętam, czemu się zdecydowałam – chyba dlatego, że spodobał mi się design postaci i postanowiłam sprawdzić – tym razem bez zagłębiania się w cudze komentarze i opinie. I pewnie też dlatego, że tu i tam przewijał się Kisaki i jaki to z niego nie jest sku…, a to mnie zaciekawiło. I pewnie też trochę, bo Baji.
Ale po seansie przeczytałam wypowiedzi pod spodem i z wieloma zarzutami się zgadzam… co nie zmienia faktu, że mi się spodobało i na pewno za chwilę o tej produkcji nie zapomnę. Za dłuższy czas pewnie też nie.
W tym anime coś jest, ale jakby ktoś mnie zapytał, to nie potrafiłabym powiedzieć, co. Po prostu ma coś w sobie.
Faktem jest, że na palcach jednej ręki można policzyć, ile razy sięgnęłam po mangę przez anime – dokładnie tyle było tych przypadków. I to jest jeden z nich. Jestem dość wybredna jeśli chodzi o postacie i ogólnie typ świata przedstawionego. Mało tak naprawdę mamy produkcji stricte o samurajach czy o gangach/yakuzie. Najczęściej pojawiają się produkcje o szkolnym życiu, komedie, jakieś zboczone isekaie czy ogółem fantasy – w każdym sezonie jest dobrze, jeśli chociaż ze 2 pozycje wydają mi się interesujące. Ja po prostu nie mam zbyt dużego wyboru…
Niestety Tokyo Revengers to nie seinen, a nadal shounen, z tego tytułu ma swoje typowe wady, ale ma też elementy nietypowe. (Wiem, bo nie wytrzymałam i trochę wygooglałam – tutaj ukłon w stronę postaci Inui i Kokonoi)
Główny bohater, bolączka wszystkich tu komentujących. Owszem, jego brak umiejętności podejmowania szybkich decyzji czy po prostu logicznego myślenia może irytować, mnie raczej czasem męczył. Bo pomyślałam tak – był osobą, która zakończyła edukację na gimnazjum i jak to było wyraźnie pokazane, zazwyczaj tylko przepraszał. Gimnazjalne lata zabiły w nim pasję, jeśli jakąś miał, chęci do czegokolwiek i na pewno potencjał. Był typowym przegrywem. Skąd on ma nagle być super sprytny i działać, skoro przez długie lata nie wierzył w siebie? To, że on akurat taki jest, ma w tym konkretnym przypadku dużo sensu.
Można by tu się żalić, czemu twórca w ogóle zdecydował się na takiego bohatera, ale podobno – podobno – rozkręca się, jak zresztą wielu innych bohaterów shounenów. Piszą, że trzeba na to trochę poczekać, ale robi się z niego naprawdę fajna postać.
Dodam też, że nie za bardzo mi to przeszkadza, bo akurat on póki co mnie najmniej interesuje. Traktuję go jako medium do poznawania świata przedstawionego i innych postaci – tych, które mnie faktycznie na chwilę obecną interesują, a jest ich tam sporo.
Nie uważam absolutnie, żeby byli nudni. To ich historie ciekawią mnie najbardziej. Jest tam kilka charyzmatycznych postaci, a o dziwo też w dość wyważony sposób się je prezentuje. No, może jak na tego typu produkcje. To nie są tylko buzie z cechami charakteru. Przedstawiają kogoś i w pierwszej chwili można sobie pomyśleć, że jest przerysowany, a jednak okazuje się, że nie. Jeśli nie dostajemy skrawka czyjejś historii, to po prostu prędzej czy później pojawia się scena, która pokazuje czyjąś inną stronę. Te postacie nie są płaskie, żadna z nich – ale zgaduję, że to jest kwestia percepcji. Ja po prostu lubię ten typ. Dlatego też zdecydowałam się na wersję papierową, bo po prostu muszę się o nich więcej dowiedzieć. Rzadko czymś się tak ekscytuję. Szkoda, że manga tak powoli wychodzi. :(
Najbardziej tak naprawdę przeszkadza mi fakt – szczerze mi przeszkadza – że postacie nie są chociażby o rok starsze. Ot, miałoby to chyba trochę więcej sensu i wiarygodności. Denerwowało mnie też to, że już w wieku 12‑13 lat wyglądali i brzmieli jak uczniowie z końca gimnazjum właśnie. Może w mandze wygląda to lepiej, myślę że błędem reżyserskim w anime było podstawienie im w retrospekcjach tych samych aktorów głosowych, których mają w wieku 15+. To się po prostu gryzło.
A jak już jesteśmy przy seiyuu, to teraz te dobre strony. Shoutaro Morikubo jako Kisaki to był po prostu strzał w dziesiątkę. Dawno go już nie słyszałam i zastanawiałam się, jak będzie teraz brzmieć. Jasny gwint, ledwo się odezwał i człowiek po prostu wiedział, że oto ma przed sobą pierwszej klasy *tu wstaw obraźliwy epitet*.
Kisaki to faktycznie taki antagonista, który zbiera hejty. Ludzie go nienawidzą. Bo nie okłamujmy się, nikt nie nienawidzi takiego np. Sukuny. Wszyscy tylko czekają, aż wylezie. W sumie większość antagonistów to jedne z ulubionych postaci fanów w takich produkcjach.
Tymczasem Kisaki ma w sobie coś bardzo niepokojącego, a z tym równomiernie fascynującego. Oglądając faktycznie trochę się bałam, co on teraz zrobi, czy zaraz ktoś przez niego nie zginie – gdzie praktycznie nie zdarza mi się to przy innych anime.
Dla równowagi napiszę jeszcze o minusach, bo przecież tu są.
Momentami brak logiki czy trochę naciągane rozwiązania – owszem, zdarza się. Trochę połatane, żeby fabuła trzymała się kupy. Ja to widzę, ale akceptuję.
Co do motywów, jakimi kierowali się poszczególni bohaterowie, to jedne są bardziej sensowne od drugich, ale akurat sprawę Kazutory uważam za tę „bardziej”. kliknij: ukryte To był jego psychologiczny mechanizm obronny, a przynajmniej ja tak to widzę. Albo to, albo załamanie nerwowe, na którego skraju i tak już był.
W sumie najbardziej się tu można czepiać tego motywu przenoszenia w czasie i zmieniania biegu wydarzeń. Bo to działa na tej samej zasadzie jak w „Powrocie do przyszłości”. Generalnie, wg. wszelkich prawideł i teorii to nie ma prawa tak działać, i już dużo dyskusji na ten temat było.
Z drugiej strony, nikt się jeszcze w czasie nie przeniósł – a przynajmniej oficjalnie – i nikt tak naprawdę nie wie, co by się stało. Zdecydowałam się po prostu przyjąć założenie, że w świecie przedstawionym po prostu działa to w ten sposób, i tyle. Nie zagłębiam się w to, nie analizuję. Ot, cieszę się designami dorosłych postaci <3
I tu jeszcze coś o kresce i animacji… no piękna nie jest, zwłaszcza z profilu.
Sama kreska to swoją drogą, zależy która postać. Takemichi w wieku 26 lat wygląda nadal jakby miał czternaście, a taki Draken cały czas wygląda jakby miał ze dwadzieścia. Chyba taki już tu urok.
Animacja… meh. O ile więcej frajdy byłoby z oglądania, gdyby te walki były płynne. Szkoda, ale na to się nic nie poradzi. Jak fabuła się spodoba i polubicie postacie, to i tak będziecie oglądać. Pamiętam, że np. bitka kliknij: ukryte Drakena z Hanmą w 19 odcinku wyglądała strasznie że aż uehhh, ale już minutę później, dosłownie kilka sekund walki kliknij: ukryte Mikeya z dwoma kapitanami Valhalli wyglądało naprawdę nieźle i animacja dosłownie przeskoczyła o kilka poziomów wyżej. I więcej już taka nie wróciła :(
Hm, czy polecam… Nie wiem, nie lubię polecać i nie lubię, żeby mnie coś polecano.
Ludzie mają różne gusta. Zostawiam komentarz, bo czasem ktoś się waha, tak jak ja. Jak dla mnie to takie 7/10 ogółem, za same postacie ocena byłaby wyższa, bo akurat trafiają w moje gusta. Dużo chłopów, mało dziewczyn.
Jestem świadoma wielu wad tej produkcji, ale…
ja się po prostu trochę w tym wszystkim zakochałam.
Ugh, to była w większości droga przez mękę, aż sama się dziwię, że dotrwałam do końca (ostatnie odcinki doobejrzałam bardziej na zasadzie „a, mało zostało, dociągnę” niż żywego zainteresowania, jak się seria skończy).
Beznadziejny protagonista‑płaczek, który niby na trochę się ogarnia, by za chwilę zachowywać się jak nie powiem kto, do tego niepotrafiący myśleć, kojarzyć i wykorzystywać informacji (głównie pomaga mu scenariusz i sympatia znajomych, sam nic by nie osiągnął). Reszta postaci najwyżej średnia, jedni słabo wykorzystani (ale rozumiem, że ich czas jeszcze nadejdzie), inni postępujący zgodnie z jakąś pokrętną logiką ( kliknij: ukryte Kazutora, o tobie mówię), jeszcze inni nudni. Niby mangaka wymyśla im jakieś historie, przedstawia ich przeszłość itp., ale to wszystko jest okrutnie nijakie, a niemal wszystkim bohaterom brakuje charyzmy i charakteru. Polubiłam jedynie Kena i Manjirou, może jeszcze Chifuyu. Fabuła mało ciekawa, zwroty akcji nie robią wrażenia, plus różne dziury i nielogiczności fabularne (zgaduję, że w mandze przynajmniej część później jest wyjaśniana, ale teraz w anime słabo wyglądają). Przede wszystkim jednak seria jest okropnie brzydka, od projektów postaci do topornej animacji, aż przykro było patrzeć. Jedyny plus to muzyka, zwłaszcza opening.
No i ten słaby cliff na końcu… Byłabym w stanie wybaczyć, gdyby od razu ogłosili drugi sezon, no ale o dziwo (patrząc na popularność anime/mangi) nie ogłosili.
Oj tak, jak dobrze przeczytać głos rozsądku, bo aż się dziwie, że ten tytuł znajduje zwolenników, a na MALu ma tak wysoką ocenę.
Ja zdecydowanie nie traktowałbym tego tak krytycznie, tło, bohaterowie drugo‑planowi, gangi to wszystko jest spoko (poza brakiem jakiegokolwiek celu istnienia tych gangów, albo tego jak funkcjonują, poza tym że się biją i włóczą po mieście…). Niemnie całość mogłaby być naprawdę przyjemnym średniakiem gdyby nie Takemichi, cudowny przykład jak głównym bohaterem można położyć całą serię.
Idiotyczna, nijaka postać, która nie przechodzi żadnej drogi w ciągu 24 odcinków, nic się nie zmienia, nie rozwija, niczego nie uczy, potrafi tylko biegać i płakać mimo że zbliża się do trzydziestki to jest umysłową amebą, która plasuje się poniżej nastolatków w których to towarzystwie obraca się po przeskoku. Jakby tego było mało szczytny cel do którego dąży… nie dąży? No bo ciągłe chodzenie za kimś bez pomysłu, gadanie patetycznych rzeczy i płakanie to żaden plan nie? A jeszcze w dodatku składa bekowe deklaracje, bo wow on zostanie kliknij: ukryte szefem Tomanu żeby uratować kogoś, wow on który nie ma żadnych predyspozycji do tego, pewności siebie, umiejętności walki czy dowodzenia ludźmi, on dla którego wyczynem jest wstać rano, zjeść śniadanie, ubrać się, zawiązać buty, pójść do pracy i nie rozpłakać się siedem razy po drodze… kliknij: ukryte No jak on zostanie szefem Tomanu to Toman upadnie.
I jeszcze to zebranie na koniec kliknij: ukryte trzeba mieć pół działającego mózgu chyba, żeby wybrać go na dowódce. Bo co? Bo jest kolegą? Bo popłakał sobie i kogoś do czegoś przekonał? Nikt go nie kojarzy poza chłopakami na górze, ludzie mają go gdzieś, niczym się nie wyróżnia, a w dodatku dopiero co został oficjalnym członkiem gangu i robią z niego dowódce dywizji? Który ma pod sobą ludzi, którzy powinni go słuchać? No kto niby będzie go słuchał jak nic nie osiągnął? Przecież to jest tak samo żenujące jak Mikey biorący na dowódcę Kisakiego, o którym sam mówi że coś mu śmierdzi i jeszcze mieszający się z dopiero co pokonaną Valhalla, nie widząc jaki to ma wpływ na Toman.
Inną sprawą, wartą poruszenia jest otoczenie które nie zwraca uwagi na Takemichiego. Twój kumpel nagle zachowuje się jakby cofnął się w rozwoju i nie pamięta o czym z tobą wczoraj rozmawiał, ani przed wczoraj, ani przed przed, a wzruszasz ramionami i przestajesz na to zwracać uwagę bo spoko to nic takiego? Zresztą to nie jedyna taka sytuacja bo mamy inny paradoks, traktowanie jak powietrze bohatera z którym się wchodzi w interakcje. Jak do kogoś mówisz, wykładasz mu swój plan, prowadzisz monolog, cokolwiek to po skończeniu oczekujesz chyba jakiejś reakcji tak? Nie mówisz tego do ściany tylko do żywego człowieka, ale Takemichi najczęsciej reaguje zdziwieniem, wewnętrznym monologiem, albo jakiś dukaniem „eee…yy…oooo…”, a druga postać przechodzi nad tym do porządku dziennego jakby tego oczekiwała i mówi dalej… dramat i męczarnia. Też nie wiem czemu to skończyłem.
3/10 chociaż mogłoby być 6/10 gdyby nie główny bohater i skoki w czasie. Swoją drogą spoglądając jeszcze raz na koniec na logikę, to ciekawi mnie jak się zachowywał drugi Takemichi, no wiesz jak wracał świadomością do teraźniejszości to przecież zostawiał swoje przeszłe ja w takiej samej czarnej d… amnestii i gość nie wiedział co się działo, dlaczego jest pobity, albo dlaczego nagle jest członkiem gangu o którym tylko słyszał xD Normalny człowiek raczej zacząłby się martwić takimi zanikami pamięci i poszedł do lekarza, a to mogłoby się w ogóle odbić na psychice :) No ale przecież to tylko anime, nie wymagajmy od niego za dużo realizmu.
kor56
25.09.2021 08:03 Re: koniec - uff!
Ufff… Widzę, że coraz więcej osób zauważa że to anime jest napompowaną wydmuszką. Szczególnie postać MC. Co bardziej rozbudowana recenzja to miesza ten tytuł z błotem (przynajmniej na polskim podwórku).
Olafo
26.09.2021 02:55 Re: koniec - uff!
A co jest nie tak z postacią MC? Właśnie fajnie, że jest taki bardziej rzeczywisty. Ani zbyt waleczny, ani nie jakoś szczególnie kumaty. W zasadzie Takemisio to kopiuj‑wklej przeciętny polski Janusz, który chodził w gimnazjum pod ścianą. I właśnie z tego względu jednym tym element pasuje, a drudzy czują się jakoś „dotknięci” albo po prostu wolą typowo głupkowatego shounena z OP bohaterem.
Argument z gangami też jest dziwny w wielu opiniach, bo ludzie jakby w ogóle nie kojarzą faktów. W okolicach ~2005 roku właśnie tak wyglądały te młodociane gangi motocyklowe (anime z tego okresu zresztą tak samo je portretują). W przypadku TR dość łatwo mówić o wierności realiom, bo sam autor tego dzieła w młodości (okolice 2000‑2001 roku) należał właśnie do takiego gangu.
A co do ocen – nie ma się czym przejmować. W anime i tak dostaliśmy tylko wstęp do kolejnych 2‑3 arców, w których dopiero się dzieje. Usunięto wycieczki osobiste – Moderacja jak cała ta strona, ot co. :)
Nie chce mi się robić za adwokata, ale anime na takie fajne 8.5/10, czyli tyle, co ma na MAL‑u.
kor56
26.09.2021 09:51 Re: koniec - uff!
Rzeczywisty bo się z nim utożsamiasz… Jakie to tanie.
MC jest głupi jak but, nic nie potrafi zrobić, tak jak myślałem, podobnie jak z „Kanojo, okarishimasu”, dać zero jako MC i cała lawina którzy się utożsamiają z nim walą 10/10.
Więc nie pisz tu o głukowaych OP, bo mają większą wartość od nieudaczników którzy nic nie robią a cały świat ma się pod nich dostosować.
Olafo
26.09.2021 15:42 Re: koniec - uff!
Rzeczywisty bo się z nim utożsamiasz… Jakie to tanie.
Ale co jest niby w tym „taniego”? To jest właśnie ten inny, rzadki rzut na sytuację w anime. Dostajesz przeciętniaka jak większość populacji, który znalazł się w trudnej sytuacji i sobie ledwo radzi. Dość nietypowe jak na shounena, bo tu nie mamy jakiegoś dążenia do bycia hokage/najlepszym magiem (od zera do bohatera), tylko rozpaczliwą próbę odkręcenia sytuacji. A wszystko podane w otoczce gangów i lekko skoksowanej reszcie obsady. IMHO, po prostu fajnie to wyszło. Oczywiście, jest to lekko przesadzone, ale z goła realistyczne. Realia historyczne też się zgadzają. Po prostu niektórzy z jakiegoś powodu nie chcą przyjąć do wiadomości, że tak wyglądała młodociana gangsterka w tamtych okresie w Japonii. I dużo dzieł to potwierdza.
MC jest głupi jak but, nic nie potrafi zrobić, tak jak myślałem, podobnie jak z „Kanojo, okarishimasu”, dać zero jako MC i cała lawina którzy się utożsamiają z nim walą 10/10.
Dziwne porównanie, bo te postacie nie mają w sumie nic wspólnego. Ja mówiłem o normalnym ludku, a nie o przegrywie, którego życiowym celem jest zakiszenie ogóra, co jest raczej mało ambitne.
Więc nie pisz tu o głukowaych OP, bo mają większą wartość od nieudaczników którzy nic nie robią a cały świat ma się pod nich dostosować.
Ale ktoś się de facto dostosowuje do Takemisia? W pierwszym z dużym wątków miał dużo farta i pomocy kolegów. Sam zresztą, można by rzec, musiał walczyć jak baba, ale ostatecznie okazało się to skuteczne.
W drugim wątku też szczęśliwie udało mu się przekonać gościa za pomocą pewnej pamiątki. I dla mnie to jest strzał w dziesiątkę, bo TR ładnie pokazuje siłę oddziaływania ludzkich emocji. Ot, tak po prostu.
W sumie moment, w którym
kliknij: ukryte Mikeyowi z dużym trudem pojawia się łezka w oku uważam za jeden z najlepszych w całej serii.
kor56
26.09.2021 19:36 Re: koniec - uff!
WTF, to ma być przeciętniak? Nie, to zwykły nieudacznik życiowy, dureń i słabiak. Uważanie go za przeciętniego, to mówi wszystko. To nie jest żaden przeciętniak, tylko życiowy frajer. Tak też bronili MC z wynajem dziewczynę…
I nie mów, że nie ma dążenia do bycia naj, bo przypominam, główny bohater chce być szefem Toman, więc nie oglądałeś uważnie. Nie mów o realiźmie, główny bohater nic się nie zasłużył, prawie nic nie robi i nagle wszyscy go cenią… MC to życiowy nieudacznik, jeśli uważasz to za przeciętną to super.
Tak, dostosowują się do niego ... Cały świat to robi. Ciągle tylko bazuje na farcie, nic a nic nue robi by coś zmienić.
Pff
26.09.2021 20:11 Re: koniec - uff!
MC z Kanojo okarishimasu wcale nie był takim neptkiem. Zwykły nieśmiały chłopak, bez większego poczucia własnej wartości (częste jak się ma około 20 lat)
Olafo napisał(a):
Dziwne porównanie, bo te postacie nie mają w sumie nic wspólnego. Ja mówiłem o normalnym ludku, a nie o przegrywie, którego życiowym celem jest zakiszenie ogóra, co jest raczej mało ambitne.
No jasne, bo chęć „zakiszenia ogóra” dotyczy tylko rzadkich jednostek. Pff. To może Ty go tak odbierasz. Dla mnie to był zwykły chłopak, ze zwyczajnymi marzeniami, a nie żaden przegryw. I wynajął dziewczynę do randkowania, a nie prostytutkę. Równie dobrze mógłby psa kupić do mieszkania, żeby nie czuć się samotnym. Ale nie mógł, bo tylko je wynajmował.
Olafo
26.09.2021 22:27 Re: koniec - uff!
I wynajął dziewczynę do randkowania, a nie prostytutkę.
No bo spotykanie się za pieniądze to wcale nie jest prostytucja. WCALE! /s
Do użytkownika Olafo
26.09.2021 23:28 Re: koniec - uff!
W tym konkretnym przypadku zdecydowanie dokonuje Pan nadinterpretacji.
Praca pokazana w omawianym przez Pana anime nie stanowiła prostytucji. W żadnym razie,
ponieważ nie było świadczenia usług o charakterze seksualnym.
A jeżeli dotrzymywanie towarzystwa i trzymanie drugiej osoby za rękę, oraz bycie miłym dla kogoś np komplementy, czy drobne upominki uważa Pan za prostytucję, to obraża Pan tym mnóstwo ludzi. Na przykład opiekunów osób starszych.
To co było konkretnie w danym anime, to wykupywanie usługi aktorskiej i nic ponadto.
Obie strony zawierały stosowną umowę i miały stosować się do regulaminu, który określał zakres wykonywanej usługi. I obie strony były świadome, że biorą udział w dwuosobowym, płatnym spektaklu aktorskim.
A jeżeli uważa Pan inaczej proponuję powtórny seans.
Olafo
26.09.2021 22:31 Re: koniec - uff!
Uważanie go za przeciętniego, to mówi wszystko. To nie jest żaden przeciętniak, tylko życiowy frajer.
W takim razie większość populacji by musiała być „frajerami”. W końcu większość nie rodzi się z talentem do wszystkiego i nie zarabia trzech średnich krajowych.
I nie mów, że nie ma dążenia do bycia naj, bo przypominam, główny bohater chce być szefem Toman, więc nie oglądałeś uważnie.
Zarzucasz mi brak uwagi, a mylisz cel ze zwykłym środkiem do jego osiągnięcia.
Nie mów o realiźmie, główny bohater nic się nie zasłużył, prawie nic nie robi i nagle wszyscy go cenią…
Jak to nic nie robi? Może jest słaby, ale potrafił stawiać się dużo silniejszym. Może i jest głupi, ale potrafił przypominać ludziom o ważnych rzeczach, które im umykały.
To są dość subtelne rzeczy w tej serii, które moim zdaniem są całkiem zgrabnie poprowadzone. Chociaż dla większości ta seria pewnie i tak stoi Kisakim czy Mikeyem.
kor56
27.09.2021 07:30 Re: koniec - uff!
No tak. Większość populacji to nieudacznicy którzy nic nie umieją, ani myśleć, ani działać. Nie, główny bohater nie jest przeciętniakiem tylko nieudacznikiem. Pracuje w miejscu gdzie powinni sobie dorabiać licealiści, no tak przeciętna. Brak jakiejkolwiek inteligencji, no tak, to przeciętna.
WTF. Ma cel zostać przywódcą Toman, większość tych złych protagów shounenów również ma bycie tym naj jako środek do osiągnięcia celów. No ale podwójne standardy.
Nie. MC nic nie robi i nic nie umie. Wszystko co mu się udaje działa tylko dlatego bo autor tak chce. Główny bohater tylko beczy a potem wyskakują deus ex machina byleby mu pomóc. I jakoś nie pamietam by MC przypominał innym co i jak.
Po takim zakończeniu rzuciłam się na mangę jak lwica :P Sama historia może nie jest jakoś super odkrywcza i doskonała, ale dobrze się bawiłam i polubiłam tą grupę łobuzów…Tak, nawet Takemitchy'ego, chociaż momentami wymagał ode mnie sporej dozy cierpliwości.
O kurde, co za zakończenie… Nie wiem za bardzo co o nim myśleć, ale na pewno twórcy zaskoczyli mnie trochę kończąc to w ten sposób. Nie spodziewałam się co prawda zamknięcia wszystkich wątków w ostatnim odcinku, ale tego co zobaczyłam tym bardziej nie…
Nie jestem na bieżąco z zapowiedziami itd. więc nawet nie wiem czy planowany jest drugi sezon, ale jeżeli się pojawi chętnie obejrzę. Przyjemność z oglądania w moim przypadku była dość duża i była to jedna z nielicznych serii ostatnimi czasy, na której następny odcinek czekałam z niecierpliwością, dlatego daję 8.
Największym problemem Tokyo Revengers jest główny bohater: typ, ktorego bardzo trudno polubić. Wiecznie płaczący, przepraszający, przesadnie miły, słaby. Oczywiście ma swoje momenty, ale szybko wraca do swojej irytującej wersji.
Reszta postaci w większości ok. Czy fabuła i wątek podróży w czasie mają jakiś sens nie wiem, nie staram się go nawet doszukiwać w tego typu seriach i może dzięki temu oglądało się bardzo dobrze.
Ciężko się patrzy na serię tego typu, gdzie główny bohater nie potrafi wykorzystywać informacji na swoją korzyść, dedukcja kuleje i w ogóle nie jest zbyt ogarnięty… możliwe, że z czasem to się zmieni ale póki co mentalnie jest na bardzo niskim poziomie.
A
Fan anime
18.04.2021 14:14 Po 2 odcinku
To nie ma żadnego sensu. kliknij: ukryte Jak niedopuszczenie do spotkania dwóch typów ma zapobiec potrąceniu przez ciężarówkę 12 lat później. Przecież w międzyczasie może się tyle wydarzyć, że to nic nie zmieni. Działać powinien Naoto w dniu wypadku. I tak sie zastanawiam czemu nie dostajemy od niego najważniejszej informacji, która powinna paść od razu. Jak on przeżył, a jego siostra nie? Dlaczego jego nie było na miejscu wypadku, a ona się tam znalazła (mimo, że mógł do tego nie dopuścić). Dlaczego bohater o to nie pyta? Dostajemy tylko ogólne 'zrobiłem wszystko, co mogłem'. Czyli co, zatrzymał ją przed pójściem w miejsce wypadku? Jeśli tak, to jak zginęła? Gdzie odpowiedzi na te fundamentalne pytania. Nie ma, zamiast tego dostajemy jakąś okrężną, bezsensowną próbę zmieniania odległej przyszłości.
Jak niedopuszczenie do spotkania dwóch typów ma zapobiec potrącniu przez ciężarówkę 12 lat później
Mówią o tym na samym początku, spotkanie tych dwóch typów ostatecznie buduje i doprowadza gang do sytuacji, w której później realnie się mordują nawzajem przy najmniejszych dysputach.
Oczywiście to tylko teoria(bohaterów, nie moja) ale jesteśmy na początku historii, manga ma ponad 200 rozdziałów więc albo to nie takie proste albo impulsem było zupełnie co innego.
Działać powinien Naoto w dniu wypadku.
On się nie cofa do dnia wypadku, gdy wraca do przyszłości jest już „później”. Skakać może też 12 lat – nie może sobie dodawać ani odejmować od tego dni.
Jak on przeżył, a jego siostra nie?
Efekt motyla albo mógł być na służbie ale to już moje spekulacje.
Dlaczego bohater o to nie pyta?
Bo prawda jest taka, że nasz protagonista nie jest zbyt bystry – on w ogóle nie potrafi wykorzystywać swojej wiedzy na korzyść, przynajmniej póki co.
Fan anime
18.04.2021 23:38 Re: Po 2 odcinku
kliknij: ukryte oni chcą uratować ją przed potrąceniem przez samochód, który wjechał w nią w wyniku porachunków gangów. Czyli zakładają, że jeżeli nie założą gangu to ten samochód w nią nie wjedzie 12 lat później. Jakiś ciąg przyczynowo – skutkowy tu jest, ale znalazłoby się kilka prostszych sposobów np odnaleźć kierowcę (Naoto jako policjant wie kto to jest) i nie dopuścić by dołączył do gangu. Ale to działanie 12 lat wcześniej, więc nie ma pewności, czy nie wjechalby w nią ktoś inny, tak jak jej nie ma, że nikt inny nie założy gangu. I tu kluczowy punkt z mojej wypowiedzi. Działanie w dniu wypadku Naoto, czyli jej brata, który od dziecka wiedział, że za 12 lat zginą i został policjantem, by chronić siostrę. Nie bohater skaczący w czasie, tylko ten Naoto policjant, który przychodzi do niego mówiąc że 'zrobił wszystko, co mógł by uratować siostrę'. Dlatego chcę wiedzieć (bohater też powinien), dlaczego pozwolił na to by jego siostra znalazła się na miejscu tragedii tego feralnego dnia. Dlaczego wiedząc, że oboje zginą po prostu nie zamknął się z nią wtedy w domu. Poszedł na służbę w dniu, w którym on i jego siostra mieli umrzeć? Dla mnie to kluczowe, bo protag już wtedy zmienił bieg wydarzeń informując jedną z ofiar (Naoto) o dniu ich śmierci, a ten mu uwierzył i sam uniknął tragicznego końca. Więc jakim cudem jego siostra zginęła w dokładnie takich samych okolicznościach jak bez tej zmiany.
kor56
19.09.2021 15:21 Re: Po 2 odcinku
Po pierwsze, to on może się cofać tylko konkretnie o 12 lat wstecz i wrócić. Co do reszty, po 24 odcinkach, zgoda.
Ok, na Twoją prośbę odpowiadam, są tu spoilery z mangi.
Dodam, że miałam już napisany cały długi komentarz na telefonie i dałam „wstecz”... Eheheh. Trochę płakałam.
kliknij: ukryte Z punktu widzenia Naoto Hina ginie w wyniku jakichś porachunków gangu, z którym nie powinna mieć nic wspólnego. Naoto więc stara się załatwić sprawę najbardziej kompleksowo jak może mając do dyspozycji 14‑letniego Takemisia. Dochodzi do wniosku, że najlepsze co może zrobić z poziomu 12 lat wstecz jest niedopuszczenie do spotkania Kisakiego z Mikem, żeby zapobiec utworzeniu organizacji Toman w jej ówczesnym składzie. (Samo unieszkodliwienie kierowcy nic by nie dało – kierowca to pionek, można go zastąpić setką innych ludzi.) Patrząc w ten sposób, ma to sens. Niestety dla Naoto, nie tak ta sprawa wygląda. Jak już mówiłam, pytanie „dlaczego ta biedna Hina ciągle ginie?” jest w tej sprawie kluczowe. Naoto założył, bo i nie miał podstaw do myślenia inaczej, że Hina to przypadkowa ofiara. Że znalazła się w złym miejscu i czasie. Co prawda, Naoto nie tłumaczy dokładnie jak próbował temu zapobiec, ale chociaż jest to ciekawe i miło by było dostać konkretne wyjaśnienie, nie ma to znaczenia. Nie ma to znaczenia, bo w pewnym momencie dowiadujemy się, że to nie był przykry wypadek. Hina zginęła, bo Kisaki chciał, żeby zginęła. Nie miało nawet znaczenia czy spotkał się w przeszłości z Mikem, bo taką czy inną drogą doszedłby do swego. Dlaczego Hina znowu się tam znalazła – może wcale nie z własnej woli? Może ktoś nią manipulował? Nie wiemy, nie ważne. Hina od początku była jedynym celem całego zamachu, i Naoto mógłby ją nawet wpakować do schronu albo wysłać na wakacje do innego kraju – zginęłaby w ten czy inny sposób, ewentualnie parę dni później, bo Kisaki chciał ją zabić i robił to za każdym razem. Dlaczego tak się uwziął – mogę rozwinąć, bo to jest właśnie odpowiedź na pytanie „dlaczego Hina ciągle ginie”, ale może jeszcze wrócisz do tej produkcji, więc nie będę tu wrzucać wszystkich niepotrzebnych spoilerów. Nie wiem, do którego miejsca udało Ci się wytrwać, ale po kolejnym time leapie Hina ginie ponownie, mimo że żyła jeszcze w momencie kiedy Takemichi wrócił do teraźniejszości. W jeszcze innej linii czasu to nawet sam Takemichi nieświadomie zleca jej zabójstwo, na polecenie Kisakiego zresztą. Każde działanie głównego bohatera zawsze udaje się popsuć, jak nie kompletnie, to w części, pomimo że ma tę super‑naturalną przewagę. Dlaczego?… Fanowskie teorie czekają w kolejce
A prawdziwe schody to się zaczynają dopiero później.
Fan anime
28.04.2022 01:50 Re: Po 2 odcinku
kliknij: ukryte ''Co prawda, Naoto nie tłumaczy dokładnie jak próbował temu zapobiec, ale chociaż jest to ciekawe i miło by było dostać konkretne wyjaśnienie, nie ma to znaczenia. Nie ma to znaczenia, bo w pewnym momencie dowiadujemy się, że to nie był przykry wypadek. Hina zginęła, bo Kisaki chciał, żeby zginęła.
Dlaczego Hina znowu się tam znalazła – może wcale nie z własnej woli? Może ktoś nią manipulował? Nie wiemy, nie ważne. Hina od początku była jedynym celem całego zamachu, i Naoto mógłby ją nawet wpakować do schronu albo wysłać na wakacje do innego kraju – zginęłaby w ten czy inny sposób, ewentualnie parę dni później, bo Kisaki chciał ją zabić i robił to za każdym razem.
Przecież to jest bardzo ważne i ma fundamentalne znaczenie dla fabuły. Nie wiem, co działo się później, ale skupiam się tylko i wyłącznie na 1 skoku w przeszłość. Zakładam, że Naoto znając datę swojej śmierci (i siostry) starał się jak najbardziej zminimalizować ryzyko. Pewnym jest, że powinni być razem i w jakimś bezpiecznym miejscu np. mieszkaniu. Wiemy, że Naoto na pewno uwierzył bohaterowi (przecież sam przeżył) i do tego był policjantem. To, że w takich okolicznościach Hina znalazła się sama na miejscu wypadku, bez jego wiedzy jest całkowitym zaprzeczeniem słów że zrobił 'wszystko co mógł by ją ocalić'. To, że nie padają jakiekolwiek słowa wyjaśnienia i że Takemichi o to nie dopytuje to ogromne pójście na łatwiznę, umożliwiające pchnięcie historii dalej bez robienia fikołków. Teraz załóżmy powyższy scenariusz (dzień w mieszkaniu lub schronie jak to ładnie określiłaś) i przeżycie naszej dwójki rodzeństwa. Przecież to kompletnie zmienia postać rzeczy gdyby Hina zginęła kilka dni później w jakiś inny sposób. Już na tym etapie bohaterowie mieliby bardzo ważną informację, naprowadzającą ich na fakt, że ktoś po prostu pragnie jej śmierci. Stałoby się to po zaledwie jednym skoku w przeszłość. Aż boję się zapytać ile to im zajęło normalnie.
kliknij: ukryte Po tak niewielkiej ilości materiału nie masz za bardzo możliwości patrzeć na to inaczej niż w taki liniowy sposób jak teraz, więc rozumiem Twoje argumenty. Ja nie mówię że tu nie ma błędów i przyznaję, że Naoto mógł to lepiej wyjaśnić i w scenariuszu autor poszedł na łatwiznę, naprawdę nie wiem dlaczego. Nie zapominaj też, że Naoto wiedział że zginą, ale nie wiedział dokładnie dlaczego. Mały Naoto nigdy się tego nie dowiaduje i pomiędzy rozmową z Takemichim na placu zabaw a tym zdarzeniem już się więcej o tym nie dowie. To był błąd Takemisia, bo pewnie nie wierzył do końca że mały weźmie to na serio – i nie mówił mu jak to się dokładnie stanie. Nie wiemy więc co robił Naoto żeby temu zapobiec. Jeżeli takie coś wystarczyło Ci żeby się poddać to w sumie nie wiem. To jest po prostu niedograne, zgadzam się, ale w tym wypadku wyjaśnień może być mnóstwo. Nawet takie że Kisaki zabrał ją na spacer, serio, albo została zaszantażowana i ktoś kazał jej tam iść.
Zakładasz też, że to czy wiedzieli że chodzi konkretnie o Hinę lub nie, ma znaczenie dla fabuły. Ponownie, nie ma większego znaczenia. Plan działania byłby ten sam. A tego że chodzi konkretnie o nią i później też Takemisia, to już dowiadują się bardzo szybko, po kolejnym skoku w czasie, więc wcale nie zajęło im to dużo czasu. (Pomiędzy jest jeszcze jeden ale on niczego nie zmienia). To wtedy Hina żyje po jego powrocie, spotyka się z Takemisiem i dopiero wtedy ginie – miał zginąć też sam Michi ale się spóźnił na tę egzekucję. Zamachowcem okazuje się być Akkun. Dowiadują się, że to był rozkaz Kisakiego, ale nadal mają więcej pytań niż odpowiedzi. Niewiele tu się wyjaśnia na tym etapie bo mają za mało informacji. Ale nadal, plan zostaje ten sam, niezależnie o kogo chodzi – pozbyć się Kisakiego.
Po drugie, wracając do tego jak bardzo uwieszasz się na tym konkretnym niedopatrzeniu ze strony autora – nie cała fabuła Tokyo Revengers opiera się na tym żeby uratować Hinę. Tylko jej część. Już od pewnego czasu w mandze ten motyw się prostu nie pojawia, bo się zwyczajnie skończył. Takemichi dalej potrafi się przenosić w czasie ale już nie za sprawą Naoto. W całości tej historii chodzi o coś znacznie więcej. Przewija się tam mnóstwo postaci i nie po to żeby ładnie wyglądać. W jednym przeskoku faktycznie udaje mu się pozbyć Kisakiego z Toman – i wiesz co? To jest najgorsza przyszłość ze wszystkich, prawie wszyscy byli już martwi jak wrócił. Nie tylko Hina, po prostu cała reszta też. Co ciekawe to nie sam Kisaki za to odpowiadał, a Mikey, którego Takemichi chciał przecież uratować nie mniej niż Hinę.
Jak pisałam wiele razy, są w fabule małe braki i niedopowiedzenia, są naiwne rozwiązania – ja to widzę i przyznaję, ale mnie wynagradzają to postacie i całość tej rozbudowanej historii. Dużo bym straciła gdyby mnie to miało zniechęcić.
Powiem tak – jest to historia z potencjałem, setting wydaje się być względnie ciekawy(choć nie jest to na pewno nic aż tak ambitnego jak Erased), jest dużo pole do ciekawych wydarzeń ALE:
1. Bajka średniawo sprzedaję w.w. historię, czasami nawet słabo. Rzeczy tego typu potrzebują dobrej reżyserii, TR takową pochwalić się nie może.
2. kliknij: ukryte Braciszek bardzo szybko kupuje historię protaga. Nie lubię kiedy ludzie też zbyt długo się dąsają, czy potrzebują jakichś naprawdę przesadnie wielkich wydarzeń, czy impulsów żeby uwierzyć w dziwne historie ale to zdecydowanie normalne nie jest, a na pewno nie była to naturalna reakcja.
3. Chardesigny – sposób rysowania uszu jest już trochę dziwny w materiale źródłowym u kilku postaci(nie u wszystkich, zaznaczam) ale tutaj jest to nader wyróżnione. Momentami wygląda to wręcz karykaturalnie.
Podejrzewam, że pojawi się tutaj masa rzeczy, do których można będzie można się przyczepić ale nie mamy zbyt wielu tworów ze skokami w czasie(tj. zaadaptowanych do anime), więc odpowiednio obniżając oczekiwania może być to całkiem akceptowalny seans.
Miałem spore oczekiwania co do tego tytułu ale pierwszy odcinek nie robi ma mnie wrażenia.
Przede wszystkim, dlaczego główny bohater musi być życiowym nieudacznikiem? A po drugie dlaczego 12 lat? Taki okres czasu rozmywa wydarzenia z przeszłości. Uważam, że dużo mocniej by to wybrzmiało gdyby poszli w wątek normalnego gościa, z normalnym życiem, który zakończył niedawno poważny związek. Kochali się, byli ze sobą długo, zależało im na sobie, ale coś nie grało i podjęli decyzje o rozstaniu, a kilka miesięcy później dowiaduje się, że jego ex zginęła z powodu tego gangu. Może nawet coś poważniejszego niż kliknij: ukryte przypadkowe potrącenie w akcji porachunków gangów. To miałoby spory emocjonalny ładunek gdyby pierwsze minuty odcinka poświęcić na ukazanie migawek z ich życia, związku rozstania, a potem trach. A tu mamy całe zaczepienie tylko w tym, że gość jest przegrywem, a laska z czasów szkolnych była jego jedyną dziewczyną więc w dramatycznej chwili staje się najjaśniejszym wspomnieniem w jego życiu. Meh.
Druga sprawa to taka, że wybija mnie z klimatu kliknij: ukryte powrót. Myślę, że to by dużo lepiej działało gdyby gość trafił do przeszłości i kliknij: ukryte pozostał tam, działając, przeżywając życie jeszcze raz i próbując wszystko ułożyć. Jednak patrząc na ostatnie minuty będziemy się bawili we wracanie, zmienianie czegoś i oglądanie jak wygląda świat po zmianach by przekonać się, że jego ex dalej z jakichś powodów nie żyje. Summa summarum, wydaje mi się, że wyjdzie z tego taki efekt motyla tylko w bieda wykonaniu.
Ech szkoda.
Revenn
5.05.2021 02:42 Re: hmm średnio
To że ktoś miał jedną dziewczyne czy nie miał wcale odrazu znaczy że jest przegrywem?
Proponuję przeczytać jeszcze raz, tylko tym razem ze zrozumieniem.
Revenn
22.05.2021 02:33 Re: hmm średnio
Według ciebie to że bohater miał jedną dziewczyne czyni z niego przegrywa?
Revenn
22.05.2021 02:41 Re: hmm średnio
Tak to zabrzmiało co napisałeś. Tworzą takie postacie z powodu sytuacji na rynku matrymonialnym w Japoni gdzie bardzo dużo osób jest samotnych lub miało jedną dziewczyne. I ja to jak najbardziej rozumiem.
Harashiken nie napisał, że bohater jest nieudacznikiem, BO miał jedną dziewczynę, tylko po prostu jest nieudacznikiem.
Zasugerował też, że skoro już stosuje się trop, gdzie przedstawia się nam postać, której jedynym zadaniem jest umrzeć, by protagonista znalazł w sobie motywację do działania, to można to było przeprowadzić w bardziej wiarygodny/angażujący widza sposób.
To mnie najbardziej mierzi, co było tak naprawdę przyczyną tej całej kabały?
Truck-kun
Wtedy też wyjaśni się sprawa kliknij: ukryte dlaczego ginie też Takemichi. I tutaj dokłada się kwestia popularnej teorii kliknij: ukryte o drugim time leaperze, co by tłumaczyło wiele rzeczy które teraz wydają się dziurami fabularnymi. Jak coś konkretnie Cię frapuje i nie boisz się spoilerów to mogę napisać :D
Póki co wszystko co było dziwne w pierwszym sezonie miało swój konkretny powód. Nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione, ale manga się nadal nie skończyła. Może jestem TR simpem ale będę bronić tej historii bo jest lepiej przemyślana niż się wydaje na pierwszy rzut oka po seansie pierwszego sezonu.
Tutaj naprawdę trzeba się zastanowić nad przyczyną czegoś, chociaż na pewno łatwiej stwierdzić że głupie i bez sensu, zwłaszcza jeśli tematyka czy główny bohater nie przypadną do gustu – każdy ma do tego prawo.
Miałam tylko mile wspominać to anime i ruszyć dalej, tymczasem mija już grubo ponad pół roku a moje zainteresowanie nie słabnie.
Hanma supremacy 🔥
Re: Truck-kun
Re: Truck-kun
Re: Truck-kun
Mam nadzieje, że historia nadal będzie trzymać jako taki poziom bo bajka jest super, przeszkadza tylko wiek bohaterów i te dramatyczne momenty z krzykami i płaczem (no ale cóż, shunen ma swoje prawa).
I zgadzam się też z cenzurą, co oni tam robią to żart jakiś xd.
Ciekawe kiedy przestaną traktować ludzi jak debili.
Re: Truck-kun
Najlepsze rozdziały i zwroty akcji jeszcze przed nami – oby tylko dostali więcej pieniążków na animację ;(
Bo czasem wystarczy Talk no Jutsu i można rządzić światem.
kliknij: ukryte (Piękna końcówka tho, wreszcie debil MC dostał strzała i Kisaki zasłużenie może teraz rządzić światem. Ofc, pewnie go ożywią lub ktoś uratuje w/e.)
flip flops
R.I.P. dla wszystkich tych, którzy oglądali ocenzurowaną wersję.
Nawet nie planowałam oglądać tej serii i już sama nie pamiętam, czemu się zdecydowałam – chyba dlatego, że spodobał mi się design postaci i postanowiłam sprawdzić – tym razem bez zagłębiania się w cudze komentarze i opinie. I pewnie też dlatego, że tu i tam przewijał się Kisaki i jaki to z niego nie jest sku…, a to mnie zaciekawiło. I pewnie też trochę, bo Baji.
Ale po seansie przeczytałam wypowiedzi pod spodem i z wieloma zarzutami się zgadzam… co nie zmienia faktu, że mi się spodobało i na pewno za chwilę o tej produkcji nie zapomnę. Za dłuższy czas pewnie też nie.
W tym anime coś jest, ale jakby ktoś mnie zapytał, to nie potrafiłabym powiedzieć, co. Po prostu ma coś w sobie.
Faktem jest, że na palcach jednej ręki można policzyć, ile razy sięgnęłam po mangę przez anime – dokładnie tyle było tych przypadków. I to jest jeden z nich. Jestem dość wybredna jeśli chodzi o postacie i ogólnie typ świata przedstawionego. Mało tak naprawdę mamy produkcji stricte o samurajach czy o gangach/yakuzie. Najczęściej pojawiają się produkcje o szkolnym życiu, komedie, jakieś zboczone isekaie czy ogółem fantasy – w każdym sezonie jest dobrze, jeśli chociaż ze 2 pozycje wydają mi się interesujące. Ja po prostu nie mam zbyt dużego wyboru…
Niestety Tokyo Revengers to nie seinen, a nadal shounen, z tego tytułu ma swoje typowe wady, ale ma też elementy nietypowe. (Wiem, bo nie wytrzymałam i trochę wygooglałam – tutaj ukłon w stronę postaci Inui i Kokonoi)
Główny bohater, bolączka wszystkich tu komentujących. Owszem, jego brak umiejętności podejmowania szybkich decyzji czy po prostu logicznego myślenia może irytować, mnie raczej czasem męczył. Bo pomyślałam tak – był osobą, która zakończyła edukację na gimnazjum i jak to było wyraźnie pokazane, zazwyczaj tylko przepraszał. Gimnazjalne lata zabiły w nim pasję, jeśli jakąś miał, chęci do czegokolwiek i na pewno potencjał. Był typowym przegrywem. Skąd on ma nagle być super sprytny i działać, skoro przez długie lata nie wierzył w siebie? To, że on akurat taki jest, ma w tym konkretnym przypadku dużo sensu.
Można by tu się żalić, czemu twórca w ogóle zdecydował się na takiego bohatera, ale podobno – podobno – rozkręca się, jak zresztą wielu innych bohaterów shounenów. Piszą, że trzeba na to trochę poczekać, ale robi się z niego naprawdę fajna postać.
Dodam też, że nie za bardzo mi to przeszkadza, bo akurat on póki co mnie najmniej interesuje. Traktuję go jako medium do poznawania świata przedstawionego i innych postaci – tych, które mnie faktycznie na chwilę obecną interesują, a jest ich tam sporo.
Nie uważam absolutnie, żeby byli nudni. To ich historie ciekawią mnie najbardziej. Jest tam kilka charyzmatycznych postaci, a o dziwo też w dość wyważony sposób się je prezentuje. No, może jak na tego typu produkcje. To nie są tylko buzie z cechami charakteru. Przedstawiają kogoś i w pierwszej chwili można sobie pomyśleć, że jest przerysowany, a jednak okazuje się, że nie. Jeśli nie dostajemy skrawka czyjejś historii, to po prostu prędzej czy później pojawia się scena, która pokazuje czyjąś inną stronę. Te postacie nie są płaskie, żadna z nich – ale zgaduję, że to jest kwestia percepcji. Ja po prostu lubię ten typ. Dlatego też zdecydowałam się na wersję papierową, bo po prostu muszę się o nich więcej dowiedzieć. Rzadko czymś się tak ekscytuję. Szkoda, że manga tak powoli wychodzi. :(
Najbardziej tak naprawdę przeszkadza mi fakt – szczerze mi przeszkadza – że postacie nie są chociażby o rok starsze. Ot, miałoby to chyba trochę więcej sensu i wiarygodności. Denerwowało mnie też to, że już w wieku 12‑13 lat wyglądali i brzmieli jak uczniowie z końca gimnazjum właśnie. Może w mandze wygląda to lepiej, myślę że błędem reżyserskim w anime było podstawienie im w retrospekcjach tych samych aktorów głosowych, których mają w wieku 15+. To się po prostu gryzło.
A jak już jesteśmy przy seiyuu, to teraz te dobre strony. Shoutaro Morikubo jako Kisaki to był po prostu strzał w dziesiątkę. Dawno go już nie słyszałam i zastanawiałam się, jak będzie teraz brzmieć. Jasny gwint, ledwo się odezwał i człowiek po prostu wiedział, że oto ma przed sobą pierwszej klasy *tu wstaw obraźliwy epitet*.
Kisaki to faktycznie taki antagonista, który zbiera hejty. Ludzie go nienawidzą. Bo nie okłamujmy się, nikt nie nienawidzi takiego np. Sukuny. Wszyscy tylko czekają, aż wylezie. W sumie większość antagonistów to jedne z ulubionych postaci fanów w takich produkcjach.
Tymczasem Kisaki ma w sobie coś bardzo niepokojącego, a z tym równomiernie fascynującego. Oglądając faktycznie trochę się bałam, co on teraz zrobi, czy zaraz ktoś przez niego nie zginie – gdzie praktycznie nie zdarza mi się to przy innych anime.
Dla równowagi napiszę jeszcze o minusach, bo przecież tu są.
Momentami brak logiki czy trochę naciągane rozwiązania – owszem, zdarza się. Trochę połatane, żeby fabuła trzymała się kupy. Ja to widzę, ale akceptuję.
Co do motywów, jakimi kierowali się poszczególni bohaterowie, to jedne są bardziej sensowne od drugich, ale akurat sprawę Kazutory uważam za tę „bardziej”. kliknij: ukryte To był jego psychologiczny mechanizm obronny, a przynajmniej ja tak to widzę. Albo to, albo załamanie nerwowe, na którego skraju i tak już był.
W sumie najbardziej się tu można czepiać tego motywu przenoszenia w czasie i zmieniania biegu wydarzeń. Bo to działa na tej samej zasadzie jak w „Powrocie do przyszłości”. Generalnie, wg. wszelkich prawideł i teorii to nie ma prawa tak działać, i już dużo dyskusji na ten temat było.
Z drugiej strony, nikt się jeszcze w czasie nie przeniósł – a przynajmniej oficjalnie – i nikt tak naprawdę nie wie, co by się stało. Zdecydowałam się po prostu przyjąć założenie, że w świecie przedstawionym po prostu działa to w ten sposób, i tyle. Nie zagłębiam się w to, nie analizuję. Ot, cieszę się designami dorosłych postaci <3
I tu jeszcze coś o kresce i animacji… no piękna nie jest, zwłaszcza z profilu.
Sama kreska to swoją drogą, zależy która postać. Takemichi w wieku 26 lat wygląda nadal jakby miał czternaście, a taki Draken cały czas wygląda jakby miał ze dwadzieścia. Chyba taki już tu urok.
Animacja… meh. O ile więcej frajdy byłoby z oglądania, gdyby te walki były płynne. Szkoda, ale na to się nic nie poradzi. Jak fabuła się spodoba i polubicie postacie, to i tak będziecie oglądać. Pamiętam, że np. bitka kliknij: ukryte Drakena z Hanmą w 19 odcinku wyglądała strasznie że aż uehhh, ale już minutę później, dosłownie kilka sekund walki kliknij: ukryte Mikeya z dwoma kapitanami Valhalli wyglądało naprawdę nieźle i animacja dosłownie przeskoczyła o kilka poziomów wyżej. I więcej już taka nie wróciła :(
Hm, czy polecam… Nie wiem, nie lubię polecać i nie lubię, żeby mnie coś polecano.
Ludzie mają różne gusta. Zostawiam komentarz, bo czasem ktoś się waha, tak jak ja. Jak dla mnie to takie 7/10 ogółem, za same postacie ocena byłaby wyższa, bo akurat trafiają w moje gusta. Dużo chłopów, mało dziewczyn.
Jestem świadoma wielu wad tej produkcji, ale…
ja się po prostu trochę w tym wszystkim zakochałam.
koniec - uff!
Beznadziejny protagonista‑płaczek, który niby na trochę się ogarnia, by za chwilę zachowywać się jak nie powiem kto, do tego niepotrafiący myśleć, kojarzyć i wykorzystywać informacji (głównie pomaga mu scenariusz i sympatia znajomych, sam nic by nie osiągnął). Reszta postaci najwyżej średnia, jedni słabo wykorzystani (ale rozumiem, że ich czas jeszcze nadejdzie), inni postępujący zgodnie z jakąś pokrętną logiką ( kliknij: ukryte Kazutora, o tobie mówię), jeszcze inni nudni. Niby mangaka wymyśla im jakieś historie, przedstawia ich przeszłość itp., ale to wszystko jest okrutnie nijakie, a niemal wszystkim bohaterom brakuje charyzmy i charakteru. Polubiłam jedynie Kena i Manjirou, może jeszcze Chifuyu. Fabuła mało ciekawa, zwroty akcji nie robią wrażenia, plus różne dziury i nielogiczności fabularne (zgaduję, że w mandze przynajmniej część później jest wyjaśniana, ale teraz w anime słabo wyglądają). Przede wszystkim jednak seria jest okropnie brzydka, od projektów postaci do topornej animacji, aż przykro było patrzeć. Jedyny plus to muzyka, zwłaszcza opening.
No i ten słaby cliff na końcu… Byłabym w stanie wybaczyć, gdyby od razu ogłosili drugi sezon, no ale o dziwo (patrząc na popularność anime/mangi) nie ogłosili.
3/10
Re: koniec - uff!
Ja zdecydowanie nie traktowałbym tego tak krytycznie, tło, bohaterowie drugo‑planowi, gangi to wszystko jest spoko (poza brakiem jakiegokolwiek celu istnienia tych gangów, albo tego jak funkcjonują, poza tym że się biją i włóczą po mieście…). Niemnie całość mogłaby być naprawdę przyjemnym średniakiem gdyby nie Takemichi, cudowny przykład jak głównym bohaterem można położyć całą serię.
Idiotyczna, nijaka postać, która nie przechodzi żadnej drogi w ciągu 24 odcinków, nic się nie zmienia, nie rozwija, niczego nie uczy, potrafi tylko biegać i płakać mimo że zbliża się do trzydziestki to jest umysłową amebą, która plasuje się poniżej nastolatków w których to towarzystwie obraca się po przeskoku. Jakby tego było mało szczytny cel do którego dąży… nie dąży? No bo ciągłe chodzenie za kimś bez pomysłu, gadanie patetycznych rzeczy i płakanie to żaden plan nie? A jeszcze w dodatku składa bekowe deklaracje, bo wow on zostanie kliknij: ukryte szefem Tomanu żeby uratować kogoś, wow on który nie ma żadnych predyspozycji do tego, pewności siebie, umiejętności walki czy dowodzenia ludźmi, on dla którego wyczynem jest wstać rano, zjeść śniadanie, ubrać się, zawiązać buty, pójść do pracy i nie rozpłakać się siedem razy po drodze… kliknij: ukryte No jak on zostanie szefem Tomanu to Toman upadnie.
I jeszcze to zebranie na koniec kliknij: ukryte trzeba mieć pół działającego mózgu chyba, żeby wybrać go na dowódce. Bo co? Bo jest kolegą? Bo popłakał sobie i kogoś do czegoś przekonał? Nikt go nie kojarzy poza chłopakami na górze, ludzie mają go gdzieś, niczym się nie wyróżnia, a w dodatku dopiero co został oficjalnym członkiem gangu i robią z niego dowódce dywizji? Który ma pod sobą ludzi, którzy powinni go słuchać? No kto niby będzie go słuchał jak nic nie osiągnął? Przecież to jest tak samo żenujące jak Mikey biorący na dowódcę Kisakiego, o którym sam mówi że coś mu śmierdzi i jeszcze mieszający się z dopiero co pokonaną Valhalla, nie widząc jaki to ma wpływ na Toman.
Inną sprawą, wartą poruszenia jest otoczenie które nie zwraca uwagi na Takemichiego. Twój kumpel nagle zachowuje się jakby cofnął się w rozwoju i nie pamięta o czym z tobą wczoraj rozmawiał, ani przed wczoraj, ani przed przed, a wzruszasz ramionami i przestajesz na to zwracać uwagę bo spoko to nic takiego? Zresztą to nie jedyna taka sytuacja bo mamy inny paradoks, traktowanie jak powietrze bohatera z którym się wchodzi w interakcje. Jak do kogoś mówisz, wykładasz mu swój plan, prowadzisz monolog, cokolwiek to po skończeniu oczekujesz chyba jakiejś reakcji tak? Nie mówisz tego do ściany tylko do żywego człowieka, ale Takemichi najczęsciej reaguje zdziwieniem, wewnętrznym monologiem, albo jakiś dukaniem „eee…yy…oooo…”, a druga postać przechodzi nad tym do porządku dziennego jakby tego oczekiwała i mówi dalej… dramat i męczarnia. Też nie wiem czemu to skończyłem.
3/10 chociaż mogłoby być 6/10 gdyby nie główny bohater i skoki w czasie. Swoją drogą spoglądając jeszcze raz na koniec na logikę, to ciekawi mnie jak się zachowywał drugi Takemichi, no wiesz jak wracał świadomością do teraźniejszości to przecież zostawiał swoje przeszłe ja w takiej samej czarnej d… amnestii i gość nie wiedział co się działo, dlaczego jest pobity, albo dlaczego nagle jest członkiem gangu o którym tylko słyszał xD Normalny człowiek raczej zacząłby się martwić takimi zanikami pamięci i poszedł do lekarza, a to mogłoby się w ogóle odbić na psychice :) No ale przecież to tylko anime, nie wymagajmy od niego za dużo realizmu.
Re: koniec - uff!
Re: koniec - uff!
Argument z gangami też jest dziwny w wielu opiniach, bo ludzie jakby w ogóle nie kojarzą faktów. W okolicach ~2005 roku właśnie tak wyglądały te młodociane gangi motocyklowe (anime z tego okresu zresztą tak samo je portretują). W przypadku TR dość łatwo mówić o wierności realiom, bo sam autor tego dzieła w młodości (okolice 2000‑2001 roku) należał właśnie do takiego gangu.
A co do ocen – nie ma się czym przejmować. W anime i tak dostaliśmy tylko wstęp do kolejnych 2‑3 arców, w których dopiero się dzieje. Usunięto wycieczki osobiste – Moderacja jak cała ta strona, ot co. :)
Nie chce mi się robić za adwokata, ale anime na takie fajne 8.5/10, czyli tyle, co ma na MAL‑u.
Re: koniec - uff!
MC jest głupi jak but, nic nie potrafi zrobić, tak jak myślałem, podobnie jak z „Kanojo, okarishimasu”, dać zero jako MC i cała lawina którzy się utożsamiają z nim walą 10/10.
Więc nie pisz tu o głukowaych OP, bo mają większą wartość od nieudaczników którzy nic nie robią a cały świat ma się pod nich dostosować.
Re: koniec - uff!
Ale co jest niby w tym „taniego”? To jest właśnie ten inny, rzadki rzut na sytuację w anime. Dostajesz przeciętniaka jak większość populacji, który znalazł się w trudnej sytuacji i sobie ledwo radzi. Dość nietypowe jak na shounena, bo tu nie mamy jakiegoś dążenia do bycia hokage/najlepszym magiem (od zera do bohatera), tylko rozpaczliwą próbę odkręcenia sytuacji. A wszystko podane w otoczce gangów i lekko skoksowanej reszcie obsady. IMHO, po prostu fajnie to wyszło. Oczywiście, jest to lekko przesadzone, ale z goła realistyczne. Realia historyczne też się zgadzają. Po prostu niektórzy z jakiegoś powodu nie chcą przyjąć do wiadomości, że tak wyglądała młodociana gangsterka w tamtych okresie w Japonii. I dużo dzieł to potwierdza.
Dziwne porównanie, bo te postacie nie mają w sumie nic wspólnego. Ja mówiłem o normalnym ludku, a nie o przegrywie, którego życiowym celem jest zakiszenie ogóra, co jest raczej mało ambitne.
Ale ktoś się de facto dostosowuje do Takemisia? W pierwszym z dużym wątków miał dużo farta i pomocy kolegów. Sam zresztą, można by rzec, musiał walczyć jak baba, ale ostatecznie okazało się to skuteczne.
W drugim wątku też szczęśliwie udało mu się przekonać gościa za pomocą pewnej pamiątki. I dla mnie to jest strzał w dziesiątkę, bo TR ładnie pokazuje siłę oddziaływania ludzkich emocji. Ot, tak po prostu.
W sumie moment, w którym
kliknij: ukryte Mikeyowi z dużym trudem pojawia się łezka w oku uważam za jeden z najlepszych w całej serii.
Re: koniec - uff!
I nie mów, że nie ma dążenia do bycia naj, bo przypominam, główny bohater chce być szefem Toman, więc nie oglądałeś uważnie. Nie mów o realiźmie, główny bohater nic się nie zasłużył, prawie nic nie robi i nagle wszyscy go cenią… MC to życiowy nieudacznik, jeśli uważasz to za przeciętną to super.
Tak, dostosowują się do niego ... Cały świat to robi. Ciągle tylko bazuje na farcie, nic a nic nue robi by coś zmienić.
Re: koniec - uff!
Re: koniec - uff!
No bo spotykanie się za pieniądze to wcale nie jest prostytucja. WCALE! /s
Re: koniec - uff!
Praca pokazana w omawianym przez Pana anime nie stanowiła prostytucji. W żadnym razie,
ponieważ nie było świadczenia usług o charakterze seksualnym.
A jeżeli dotrzymywanie towarzystwa i trzymanie drugiej osoby za rękę, oraz bycie miłym dla kogoś np komplementy, czy drobne upominki uważa Pan za prostytucję, to obraża Pan tym mnóstwo ludzi. Na przykład opiekunów osób starszych.
To co było konkretnie w danym anime, to wykupywanie usługi aktorskiej i nic ponadto.
Obie strony zawierały stosowną umowę i miały stosować się do regulaminu, który określał zakres wykonywanej usługi. I obie strony były świadome, że biorą udział w dwuosobowym, płatnym spektaklu aktorskim.
A jeżeli uważa Pan inaczej proponuję powtórny seans.
Re: koniec - uff!
W takim razie większość populacji by musiała być „frajerami”. W końcu większość nie rodzi się z talentem do wszystkiego i nie zarabia trzech średnich krajowych.
Zarzucasz mi brak uwagi, a mylisz cel ze zwykłym środkiem do jego osiągnięcia.
Jak to nic nie robi? Może jest słaby, ale potrafił stawiać się dużo silniejszym. Może i jest głupi, ale potrafił przypominać ludziom o ważnych rzeczach, które im umykały.
To są dość subtelne rzeczy w tej serii, które moim zdaniem są całkiem zgrabnie poprowadzone. Chociaż dla większości ta seria pewnie i tak stoi Kisakim czy Mikeyem.
Re: koniec - uff!
WTF. Ma cel zostać przywódcą Toman, większość tych złych protagów shounenów również ma bycie tym naj jako środek do osiągnięcia celów. No ale podwójne standardy.
Nie. MC nic nie robi i nic nie umie. Wszystko co mu się udaje działa tylko dlatego bo autor tak chce. Główny bohater tylko beczy a potem wyskakują deus ex machina byleby mu pomóc. I jakoś nie pamietam by MC przypominał innym co i jak.
Po 24 odcinku
Nie jestem na bieżąco z zapowiedziami itd. więc nawet nie wiem czy planowany jest drugi sezon, ale jeżeli się pojawi chętnie obejrzę. Przyjemność z oglądania w moim przypadku była dość duża i była to jedna z nielicznych serii ostatnimi czasy, na której następny odcinek czekałam z niecierpliwością, dlatego daję 8.
Największym problemem Tokyo Revengers jest główny bohater: typ, ktorego bardzo trudno polubić. Wiecznie płaczący, przepraszający, przesadnie miły, słaby. Oczywiście ma swoje momenty, ale szybko wraca do swojej irytującej wersji.
Reszta postaci w większości ok. Czy fabuła i wątek podróży w czasie mają jakiś sens nie wiem, nie staram się go nawet doszukiwać w tego typu seriach i może dzięki temu oglądało się bardzo dobrze.
Polska
Re: Polska
Wyczuli piniądz.
Nie, żebym miał coś przeciw.
ep2
Po 2 odcinku
Re: Po 2 odcinku
Mówią o tym na samym początku, spotkanie tych dwóch typów ostatecznie buduje i doprowadza gang do sytuacji, w której później realnie się mordują nawzajem przy najmniejszych dysputach.
Oczywiście to tylko teoria(bohaterów, nie moja) ale jesteśmy na początku historii, manga ma ponad 200 rozdziałów więc albo to nie takie proste albo impulsem było zupełnie co innego.
On się nie cofa do dnia wypadku, gdy wraca do przyszłości jest już „później”. Skakać może też 12 lat – nie może sobie dodawać ani odejmować od tego dni.
Efekt motyla albo mógł być na służbie ale to już moje spekulacje.
Bo prawda jest taka, że nasz protagonista nie jest zbyt bystry – on w ogóle nie potrafi wykorzystywać swojej wiedzy na korzyść, przynajmniej póki co.
Re: Po 2 odcinku
Re: Po 2 odcinku
Re: Po 2 odcinku
Dodam, że miałam już napisany cały długi komentarz na telefonie i dałam „wstecz”... Eheheh. Trochę płakałam.
kliknij: ukryte Z punktu widzenia Naoto Hina ginie w wyniku jakichś porachunków gangu, z którym nie powinna mieć nic wspólnego. Naoto więc stara się załatwić sprawę najbardziej kompleksowo jak może mając do dyspozycji 14‑letniego Takemisia. Dochodzi do wniosku, że najlepsze co może zrobić z poziomu 12 lat wstecz jest niedopuszczenie do spotkania Kisakiego z Mikem, żeby zapobiec utworzeniu organizacji Toman w jej ówczesnym składzie. (Samo unieszkodliwienie kierowcy nic by nie dało – kierowca to pionek, można go zastąpić setką innych ludzi.) Patrząc w ten sposób, ma to sens. Niestety dla Naoto, nie tak ta sprawa wygląda. Jak już mówiłam, pytanie „dlaczego ta biedna Hina ciągle ginie?” jest w tej sprawie kluczowe. Naoto założył, bo i nie miał podstaw do myślenia inaczej, że Hina to przypadkowa ofiara. Że znalazła się w złym miejscu i czasie. Co prawda, Naoto nie tłumaczy dokładnie jak próbował temu zapobiec, ale chociaż jest to ciekawe i miło by było dostać konkretne wyjaśnienie, nie ma to znaczenia. Nie ma to znaczenia, bo w pewnym momencie dowiadujemy się, że to nie był przykry wypadek. Hina zginęła, bo Kisaki chciał, żeby zginęła. Nie miało nawet znaczenia czy spotkał się w przeszłości z Mikem, bo taką czy inną drogą doszedłby do swego. Dlaczego Hina znowu się tam znalazła – może wcale nie z własnej woli? Może ktoś nią manipulował? Nie wiemy, nie ważne. Hina od początku była jedynym celem całego zamachu, i Naoto mógłby ją nawet wpakować do schronu albo wysłać na wakacje do innego kraju – zginęłaby w ten czy inny sposób, ewentualnie parę dni później, bo Kisaki chciał ją zabić i robił to za każdym razem. Dlaczego tak się uwziął – mogę rozwinąć, bo to jest właśnie odpowiedź na pytanie „dlaczego Hina ciągle ginie”, ale może jeszcze wrócisz do tej produkcji, więc nie będę tu wrzucać wszystkich niepotrzebnych spoilerów. Nie wiem, do którego miejsca udało Ci się wytrwać, ale po kolejnym time leapie Hina ginie ponownie, mimo że żyła jeszcze w momencie kiedy Takemichi wrócił do teraźniejszości. W jeszcze innej linii czasu to nawet sam Takemichi nieświadomie zleca jej zabójstwo, na polecenie Kisakiego zresztą. Każde działanie głównego bohatera zawsze udaje się popsuć, jak nie kompletnie, to w części, pomimo że ma tę super‑naturalną przewagę. Dlaczego?… Fanowskie teorie czekają w kolejce
A prawdziwe schody to się zaczynają dopiero później.
Re: Po 2 odcinku
Dlaczego Hina znowu się tam znalazła – może wcale nie z własnej woli? Może ktoś nią manipulował? Nie wiemy, nie ważne. Hina od początku była jedynym celem całego zamachu, i Naoto mógłby ją nawet wpakować do schronu albo wysłać na wakacje do innego kraju – zginęłaby w ten czy inny sposób, ewentualnie parę dni później, bo Kisaki chciał ją zabić i robił to za każdym razem.
Przecież to jest bardzo ważne i ma fundamentalne znaczenie dla fabuły. Nie wiem, co działo się później, ale skupiam się tylko i wyłącznie na 1 skoku w przeszłość. Zakładam, że Naoto znając datę swojej śmierci (i siostry) starał się jak najbardziej zminimalizować ryzyko. Pewnym jest, że powinni być razem i w jakimś bezpiecznym miejscu np. mieszkaniu. Wiemy, że Naoto na pewno uwierzył bohaterowi (przecież sam przeżył) i do tego był policjantem. To, że w takich okolicznościach Hina znalazła się sama na miejscu wypadku, bez jego wiedzy jest całkowitym zaprzeczeniem słów że zrobił 'wszystko co mógł by ją ocalić'. To, że nie padają jakiekolwiek słowa wyjaśnienia i że Takemichi o to nie dopytuje to ogromne pójście na łatwiznę, umożliwiające pchnięcie historii dalej bez robienia fikołków. Teraz załóżmy powyższy scenariusz (dzień w mieszkaniu lub schronie jak to ładnie określiłaś) i przeżycie naszej dwójki rodzeństwa. Przecież to kompletnie zmienia postać rzeczy gdyby Hina zginęła kilka dni później w jakiś inny sposób. Już na tym etapie bohaterowie mieliby bardzo ważną informację, naprowadzającą ich na fakt, że ktoś po prostu pragnie jej śmierci. Stałoby się to po zaledwie jednym skoku w przeszłość. Aż boję się zapytać ile to im zajęło normalnie.
Re: Po 2 odcinku
Zakładasz też, że to czy wiedzieli że chodzi konkretnie o Hinę lub nie, ma znaczenie dla fabuły. Ponownie, nie ma większego znaczenia. Plan działania byłby ten sam. A tego że chodzi konkretnie o nią i później też Takemisia, to już dowiadują się bardzo szybko, po kolejnym skoku w czasie, więc wcale nie zajęło im to dużo czasu. (Pomiędzy jest jeszcze jeden ale on niczego nie zmienia). To wtedy Hina żyje po jego powrocie, spotyka się z Takemisiem i dopiero wtedy ginie – miał zginąć też sam Michi ale się spóźnił na tę egzekucję. Zamachowcem okazuje się być Akkun. Dowiadują się, że to był rozkaz Kisakiego, ale nadal mają więcej pytań niż odpowiedzi. Niewiele tu się wyjaśnia na tym etapie bo mają za mało informacji. Ale nadal, plan zostaje ten sam, niezależnie o kogo chodzi – pozbyć się Kisakiego.
Po drugie, wracając do tego jak bardzo uwieszasz się na tym konkretnym niedopatrzeniu ze strony autora – nie cała fabuła Tokyo Revengers opiera się na tym żeby uratować Hinę. Tylko jej część. Już od pewnego czasu w mandze ten motyw się prostu nie pojawia, bo się zwyczajnie skończył. Takemichi dalej potrafi się przenosić w czasie ale już nie za sprawą Naoto. W całości tej historii chodzi o coś znacznie więcej. Przewija się tam mnóstwo postaci i nie po to żeby ładnie wyglądać. W jednym przeskoku faktycznie udaje mu się pozbyć Kisakiego z Toman – i wiesz co? To jest najgorsza przyszłość ze wszystkich, prawie wszyscy byli już martwi jak wrócił. Nie tylko Hina, po prostu cała reszta też. Co ciekawe to nie sam Kisaki za to odpowiadał, a Mikey, którego Takemichi chciał przecież uratować nie mniej niż Hinę.
Jak pisałam wiele razy, są w fabule małe braki i niedopowiedzenia, są naiwne rozwiązania – ja to widzę i przyznaję, ale mnie wynagradzają to postacie i całość tej rozbudowanej historii. Dużo bym straciła gdyby mnie to miało zniechęcić.
1. Bajka średniawo sprzedaję w.w. historię, czasami nawet słabo. Rzeczy tego typu potrzebują dobrej reżyserii, TR takową pochwalić się nie może.
2. kliknij: ukryte Braciszek bardzo szybko kupuje historię protaga. Nie lubię kiedy ludzie też zbyt długo się dąsają, czy potrzebują jakichś naprawdę przesadnie wielkich wydarzeń, czy impulsów żeby uwierzyć w dziwne historie ale to zdecydowanie normalne nie jest, a na pewno nie była to naturalna reakcja.
3. Chardesigny – sposób rysowania uszu jest już trochę dziwny w materiale źródłowym u kilku postaci(nie u wszystkich, zaznaczam) ale tutaj jest to nader wyróżnione. Momentami wygląda to wręcz karykaturalnie.
Podejrzewam, że pojawi się tutaj masa rzeczy, do których można będzie można się przyczepić ale nie mamy zbyt wielu tworów ze skokami w czasie(tj. zaadaptowanych do anime), więc odpowiednio obniżając oczekiwania może być to całkiem akceptowalny seans.
hmm średnio
Przede wszystkim, dlaczego główny bohater musi być życiowym nieudacznikiem? A po drugie dlaczego 12 lat? Taki okres czasu rozmywa wydarzenia z przeszłości. Uważam, że dużo mocniej by to wybrzmiało gdyby poszli w wątek normalnego gościa, z normalnym życiem, który zakończył niedawno poważny związek. Kochali się, byli ze sobą długo, zależało im na sobie, ale coś nie grało i podjęli decyzje o rozstaniu, a kilka miesięcy później dowiaduje się, że jego ex zginęła z powodu tego gangu. Może nawet coś poważniejszego niż kliknij: ukryte przypadkowe potrącenie w akcji porachunków gangów. To miałoby spory emocjonalny ładunek gdyby pierwsze minuty odcinka poświęcić na ukazanie migawek z ich życia, związku rozstania, a potem trach. A tu mamy całe zaczepienie tylko w tym, że gość jest przegrywem, a laska z czasów szkolnych była jego jedyną dziewczyną więc w dramatycznej chwili staje się najjaśniejszym wspomnieniem w jego życiu. Meh.
Druga sprawa to taka, że wybija mnie z klimatu kliknij: ukryte powrót. Myślę, że to by dużo lepiej działało gdyby gość trafił do przeszłości i kliknij: ukryte pozostał tam, działając, przeżywając życie jeszcze raz i próbując wszystko ułożyć. Jednak patrząc na ostatnie minuty będziemy się bawili we wracanie, zmienianie czegoś i oglądanie jak wygląda świat po zmianach by przekonać się, że jego ex dalej z jakichś powodów nie żyje. Summa summarum, wydaje mi się, że wyjdzie z tego taki efekt motyla tylko w bieda wykonaniu.
Ech szkoda.
Re: hmm średnio
Re: hmm średnio
Re: hmm średnio
Re: hmm średnio
Re: hmm średnio
Zasugerował też, że skoro już stosuje się trop, gdzie przedstawia się nam postać, której jedynym zadaniem jest umrzeć, by protagonista znalazł w sobie motywację do działania, to można to było przeprowadzić w bardziej wiarygodny/angażujący widza sposób.