x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
[link]
W mojej głowie okupuje od kilku miesięcy zasłużone miejsce w playliście piosenek „z anime”, i nie chce z niej wypaść. Także warto wziąć na to poprawkę… ;)
Op
Przy każdym odcinku odsłuchany, obejrzany.
Sztuka
To co mnie urzekło w tym anime to prace, które ewoluowały i nie były doskonałe. Ale tutaj mam też pewien problem. Według mnie prace prezentowały poziom przeciętny, nie było tam żadnych geniuszy. To dziwne, bo przecież to jest prestiżowa uczelnia. Ostatnia praca – u nas niestety by to nie przeszło.
Kolejny ważny pominięty aspekt to konieczność pogłębiania wiedzy z zakresu sztuki współczesnej i budowania świadomości artysty. Bohaterzy są jak dzieci zamknięte w szklanej bańce. Coś tam sobie tworzą, ale patrzą tylko na siebie obok. Dziewczyna, która pięknie malowała anioły – u nas takich pełno i zazwyczaj są wyśmiewani przez profesorów (niestety), nazywani rzemieślnikami, nie artystami. Po 3 latach na uczelni są przerabiani na artystów tworzących sztukę społeczną lub feministyczną, która nikomu nie jest potrzebna, ale zbiera najwyższe oceny.
Ale mimo wszystko jest to fajna bajka, dobrze oddająca artystyczny klimat.
Re: Sztuka
To jest poruszane w dalszej części historii.
Dziwnym nie jest, bo wtedy trzeba posiadać prawa do prac geniuszy. Prace są autentycznymi pracami (nie wiem czy studentów, czy uczniów jakiegoś studium przygotowawczego).
W dechę!
Na pierwszym planie jest sztuka i praca nad warsztatem artystycznym. W tle pytania powiązane z tworzeniem. Pytania o własne miejsce, identyfikację, własne spojrzenie na sztukę i spojrzenie na nią przez pryzmat wiedzy i dalej trochę wątków obyczajowych. Pytania, które na które wskazał także recenzent, zostają postawione, ale są wydaje mi się zbyt obszerny tematem by móc na nie odpowiedzieć ot tak, albo chociaż rozwinąć. Zwyczajnie seria odbiegłaby od tematu gdyby poświęciła więcej czasu niż na to co było zaplanowane. Także obecność innych postaci (niekiedy epizodyczna obecność), jest dla mnie zupełnie zrozumiała aby z serii nie powstał monodram ku czci jednego bohatera. Aby było realistycznie, mamy sporo różnorodnych postaci, które zupełnie prawdziwie oddają gromadki na kierunkach artystycznych.
Ale tym co mnie najbardziej urzekło, były prace tworzone przez różne postaci w trakcie całej serii. I ktoś musiał się doprawy napracować i zapewne było to kilka osób by tak zróżnicować jakoś i styl prezentowanych rysunków i malunków.
Po pierwsze wystawa szkolna: Tam na ścianie mamy zestawienie typowo szkolnych prac z plastyki, gdzie niektórzy nie mają zainteresowania ani wprawy nad rysunkiem wcale, niektórym brakuje warsztatu, ale widać zamiłowanie do ulubionych tematów – postać, psy/koty, pejzaż, martwa natura. Są też prace niezłe, dobrze zapowiadających się twórców. Są szkice ołówkiem, rysunki węglem, jakaś niezdarna plakatówka, akwarela.
Widać te prace gdy Ryuji ogląda malunek protagonisty i następnie gdy trzeba te rysunki pościągać pod koniec roku. Widać próby pejzaży, krzywe żyrafy, konar drzewa, zdobne kolumny. Widać też szkic miasta, kolejny lekki ekspresyjny pejzaż, oraz toporny „fragment widziany z okna pokoju” malowany „prosto z tuby” z wyrazistymi konturami i krzywą perspektywą, oraz portrety domowych ulubieńców – poprawne, ale bez pomysłu na tło.
Świetne studium przeciętnych prac. I to każda w innym stylu, inną techniką! Odrębne, przygotowane osobno przez rysowników obrazki.
Także rysunek, który bohater zrobił kliknij: ukryte patrząc na swoją mamę przy kuchni – świetnie realistycznie kiepski :). Taki właśnie, jaki zrobiłaby osoba ucząca się, która już umie zarysować postać, ale np. nieszczególnie wychodzą jej dłonie i jeszcze perspektywa jest koślawa, kontury za mocne, walor za słaby i nieco rozmazane palcem.
No i pierwsze szkice chłopaka, który ćwiczy sobie martwą naturę, oraz porównanie prac różnych osób z kółka malarskiego. Szkicowniki… Bardzo fajnie się na to patrzyło. Nie dlatego, że były tak wybitnie dobre, tylko dlatego, że właśnie celowo nie były.
No znakomite!
Później wchodzimy w świat aplikujących na studia. I te prace znacznie już różnią się jakością. Mamy studium człowieka, widzimy prace abstrakcyjne i prace w muzeum. Szczególnie projekty na temat na zajęciach przygotowawczych. I znów nie są to dzieła sztuki, tylko typowe prace przyszłych studentów.
I wreszcie prace rzekłbym – konkursowe. (Minispojler dotyczący tematyki: kliknij: ukryte Zarówno portret jaki i modelka na płótnach wyglądają różnorodnie, wielo‑stylowo, widać ujęcia z różnych punktów sali i perspektyw. A końcowa praca protagonisty? Wow. Trochę mnie bawiło zestawienie: ocenzurowana animowana modelka, która wchodzi na podium i praca malarska będąca w zasadzie rysunkiem realistycznym. Bardzo udany Akt.
Nie mam nic do kreski serii jako takiej, niespecjalnie obchodziło mnie czy postaci poruszają się płynnie czy się nie wykoślawiają, bo to było dla mnie bardzo drugorzędne. Skupiałam się właśnie na dziełach ich rąk.
Poza tym technikalia, uwagi, warsztat, materiały – bardzo dobrze ukazane. Jedyna rzecz która mnie zastanowiła to ten wyścig szczurów i ta szalona konkurencja ze strony ubiegających się na studia. W Polsce jest zdecydowanie łatwiej dostać się na studia artystyczne i raczej brakuje studentów niż miejsc na uczelni. Ale w tym przypadku to w końcu Japonia i bardzo prestiżowa uczelnia więc w sumie przestałam się dziwić.
Jestem ogromnie ciekawa kontynuacji i z pewnością będę polować na 2 sezon jeśli się ukaże.
Polecam to anime wszystkim miłośnikom rysunku i malarstwa. Nie mam pojęcia jak odbierze to ktoś, kto sam tego nie przeżył, ale jak dla mnie… a niech będzie: 9/10
Powtórna ocena serii
Serię obejrzałam dwa razy, w tym niestety raz w języku polskim (co dużo jej ujęło), więc potencjalnym widzom polecam oryginał.
O ile oprawa wizualna, szczególnie animacja nie jest w żaden sposób wybitna, a czasem wręcz kuleje, o tyle jako anime obyczajowe dla mnie się sprawdziło. Jest mocno realistyczne i momentami naturalistyczne, postać głównego bohatera została poprowadzona dobrze (są to okruchy życia, gatunek nie dla każdego), w żadnym momencie nie czułam nudy, lub znużenia, a w takich stonowanych okruchach jak te niełatwo zatrzymać widza przy ekranie.
Żeby rozwinąć wszystkie wątki wskazane przez recenzenta potrzeba by conajmniej 24 odcinków. I nie wiem czy widzowie chcieliby anime bardziej psychologicznego, z rozwinięciem np tematu psychosomatyki. Nie ma pewności, czy omawiana wysypka była wynikiem stresu, czy nadmiernego eksploatowania organizmu i styczności z materiałami częściowo szkodliwymi. A może jedno i drugie. Analizowanie tego mogłoby zapędzić i twórcę i widzów w kozi róg.
Co do innych postaci, niż główny bohater, to gdyby w tak krótkiej jak 12, czy nawet 24 odcinki chcieć zamieścić rozwinięcie ich wątków, to główna oś, skoncentrowana na przeżyciach i rozwoju głównego bohatera – mogłaby się rozmyć.
Artysta zazwyczaj jest skoncentrowany na uwewnętrznieniu świata zewnętrznego i wyrażeniu go poprzez sztukę, i to w tej serii zostało według mnie przedstawione po mistrzowsku.
Sztuka jest tu (według mnie) głównym bohaterem, i stopniowe wchodzenie głównego bohatera w „romans” z Nią – ze sztuką właśnie.
A że przy okazji twórca pierwowzoru i twórcy anime zawarli dodatkowe wątki obyczajowe, to tylko chwała im za to.
Trzeba było dokonać wyboru,
czy to ma być anime o tworzeniu i rozwijaniu się, wyrażaniu poprzez kreację artystyczną,
czy też ma to być anime obyczajowe z bardziej realistym pokazaniem osób o niebinarnej seksualności.
Postawiono na sztukę i jej wpływ na kształtowanie ludzkiego wnętrza i relacji z otoczeniem. I zrobiono to według mnie sposób nazwyczaj udany.
A ciągnięcie wielu srok za ogon mogłoby się na tej produkcji odbić niekorzystnie.
Po powtórnym obejrzeniu hajp na Blue Period nieco mi się zmniejszył i dziś być może wystawiłabym najwyżej 9/10, ale mimo wszystko, porównując je z innymi anime tematycznymi, to główny wątek został przedstawiony dużo bardziej prawdziwie i rzetelnie niż zazwyczaj. Więc na razie najwyższa ocena pozostaje.
Zdaje sobie sprawę, że przez to może to być anime niszowe, skierowane do mniejszej grupy odbiorców, ale ja osobiście bardzo się cieszę, gdy takie produkcje powstają.
Ps. Tag dramat to jednak dla mnie jest trochę na wyrost. W ten sposób trzeba by conajmniej połowę anime tak otagować.
A klimat ogólny serii jest typowy dla obyczajowych slice of life.
Re: Powtórna ocena serii
Po prostu – główny bohater nie jest osobą o wyrazistej, ani wyjątkowej, czy charyzmatycznej osobowości, przez co część osób może być minimalnie rozczarowana tą produkcją.
Mimo to polecam serdecznie. Może kogoś obejrzenie Blue Period zachęci do malowania :)
kliknij: ukryte Albo pokaże, że immersja sztuki może na kogoś wpłynąć pozytywnie :)
Jednym słowem – oglądać xd
Re: Powtórna ocena serii
Po pierwsze, dziękuję za komentarz – co prawda nie jest do recenzji, ale trochę z recenzją dyskutuje, więc pozwalam sobie na następne trzy grosze.
Zdecydowanie. Stąd moje lekkie narzekanie na to, że w anime są rzeczy, które można byłoby rozwinąć, a nie tylko sygnalizować. A oś wydarzeń właśnie dlatego mi się rozmywała, bo miałem wrażenie, że próbuje się wypchnąć na pierwszy plan więcej niż jedną historię.
Ponadprzeciętność rozumiem bardzo szeroko, na zasadzie lepiej‑niż‑przeciętnie, a nie w kategoriach prawie‑wybitnie.
Pozdrawiam!
Re: Powtórna ocena serii
Dla mnie ocena 10 na 10 dla Blue Period nie musi oznaczać dzieła wybitnego, ale przykładowo – najlepsze w swojej kategorii, noszące znamiona oryginalności w ujęciu tematu, solidnie przedstawiające dane zagadnienie, z bogatszą warstwą psychologiczną, i bez znaczących uchybień w oprawie wizualnej, czy audialnej. Blue Period te kryteria spełnia. W dodatku nie było to wysoce irytujących postaci, albo dialogów za które dałabym punkty ujemne.
Kontrowersji dla samej kontrowersji (czyli Ryłko po to, aby przyciągnąć ciekawych) też nie zauważyłam. Wszystko też jest sensownie połączone fabularnie i na tym tle również zgrzytow nie było. Główny bohater ma stopniowy progres, tak zewnętrzny kliknij: ukryte czyli umiejętności, jak wewnętrzny. Proces jego dojrzewania na przełomie ok półtora roku ma podstawy w kolejnych sekwencjach. Pozostali bohaterowie także nie są papierowi, nawet jeżeli szkicowo zarysowani, zupełnie jak kliknij: ukryte na jego autoportrecie, tym z modelką.
Podsumowujac: Ma dla mnie wszystkie zalety, spelnia moje oczekiwania i nie posiada wad wpływających w mojej systematyce na obniżenie oceny, więc dla mnie zasłużyło na 10
Dążenie do niedoścignionego ideału w twórczości wydaje mi się nieco absurdalne i niemożliwe do spełnienia, skoro nie ma i nie może być obiektywnych, jasno, i konkretnie określonych kryteriów.
Re: Powtórna ocena serii
Pozdrawiam!
jest ok
Najlepsze
Temat główny potraktowany rzetelnie (nie tylko jako hobby, czy pasja, ale też jako odkrywanie i uzewnętrznienie części siebie, czyli „pot i łzy”)
Do tego budowa serii oparta na monologach wewnetrzych głównego bohatera pozwala na jego lepsze zrozumienie. I ogarnięcie całego procesu wewnętrznego, bez zakłamywania, czy fantazjowania o nim.
Na plus ciekawy bohater drugoplanowy i wszystko z nim zwiazane ukazane jest choć trochę sensownie. Zupełnie inaczej niż w wielu anime, ujęte poważniej.
Z jednej strony seria porusza dosłownością i realizmem. Z drugiej przekazuje emocje postaci w sposób bardziej niż zazwyczaj stonowany i bardzo prawdziwy. Bez histerii, bez przesady. Bez karykaturalnie udziwnionej mimiki.
I choć animacja kuleje, to sposób przekazania tematu, dojrzewanie bohatera, zmiana stosunku otoczenia (i zaistnienie tła rodzinnego) oraz pokazanie zwyczajności i rzeczywistości w interesujący sposób podciegnelo u mnie ocenę. Na duży plus ciekawa kreska w udany sposób zaadaptowana z mangi.
Nie spodziewałam się niczego a dostałam zacny kawałek obyczajówki i jeszcze lepszy ogarnięty tematycznie. Wizualnie (szkice, rysunki, obrazy, postacie) co najmniej dobrze.
Do czasu, aż zobaczę lepsze anime o tworzeniu 10/10
Co do...
Re: Co do...
Re: Co do...
kliknij: ukryte Chociaż mszę przyznać, że taki wątek w tytule który miał się kręcić w okół sztuki, wydaje się być wciśnięty na siłę i nie bardzo mi pasuje. Niemniej godne podziwu, że Japończycy zdecydowali się poruszyć taki temat w anime.
kliknij: ukryte Szczerze mówiąc po PVce spodziewałem się czegoś bardziej hmm klasycznego? Okruchy życia o trudnym życiu studentów ASP z romansem w tle, gdzie na przykład ekscentryczne zachowanie Ayukawy zwracana jego uwagę (nie w kontekście uczuciowym ale jest to po prostu dziewczyna która się wyróżnia) i tym sposobem gość trafia na kółko artystyczne gdzie olśniewa go ten obraz (być może jej właśnie a nie tej koleżanki). Ayukawa jest niechętna i go tam nie chce bo uważa go za takiego chuligana co to sztuki nie rozumie, ale Yatora się strasznie nakręca i malarstwo go oczarowuje. W bólach rodzi się pomiędzy nimi przyjacielska relacja, a ewentualny romans to tam gdzieś daleko na horyzoncie nawet nie w pierwszym sezonie. No ale to tylko takie moje wyobrażenie na podstawie tego jak odebrałem PVke. Ayukawa w moich oczach ewidentnie wyglądała na bohaterkę która ma przykuć uwagę i powiedzieć „hej to jest ten materiał na potencjalny romans”. Ale okej, może to tylko ja.
Re: Co do...
Nie rozumiem co w tym niezwykłego, przecież takie postaci pojawiają się regularnie – pierwsze z brzegu: kliknij: ukryte Ruka w Steins:Gate, Dororo, w Kemono Jihen był taki chłopak, a i Biwa w Heike Monogatari. Plus jeszcze inne. Chyba akurat ten temat traktują całkiem naturalnie.
Re: Co do...
kliknij: ukryte Biwy bym nie wliczał tak do końca bo jednak u niej ma to związek z tym, że ojciec jej od początku wpajał że lepiej by była chłopcem bo mają łatwiej w życiu.
Ale może to też fakt, że tam te postacie po prostu były i były inne i w zasadzie nikt nie drążył ich problemów. Tutaj jednak mamy współczesne czasy, totalnie pozbawione jakiejkolwiek fantastyki, coś z czym dużo bardziej możesz się utożsamiać. Może właśnie dlatego mocniej mnie uderzyła ta scena pokazująca dramaty jakie przeżywa Ayukawa i która to scena zaraz potem została w moich oczach trochę zepsuta…
Re: Co do...
Re: Co do...
I to mogło być dla Blondi tak poniżające.
Przynajmniej ja tak odebrałam kontekst tego zdarzenia.
A poza tym fakt, że ktoś szybko kliknij: ukryte pociesza się szukaniem następnego obiektu westchnień niekoniecznie świadczy o nieposiadaniu przezeń uczuć, czy 9 małej ich wadze, a wręcz przeciwnie.
Czyli na zasadzie kliknij: ukryte „klin klinem” żeby go tak nie bolało.
Oczywiście w tym momencie na razie (4 odcinki za mną) tylko zgaduję, co ta postać czuje tak naprawdę.
PS. Na razie bardzo dobra seria, przynajmniej temat główny nie został jak dotąd potraktowany po łebkach, albo jako tło jak np w Honey and Clover.
Kreska też na duży plus.