Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Sasaki to Miyano

  • Avatar
    R
    tamakara 24.04.2022 16:02
    Zastanawia mnie, czy trafne jest użycie w recenzji określenia „metafora gatunku”. Chyba nie. Świadomość istnienia klisz i szukanie/dostrzeganie ich w budowanej przez siebie relacji, to nie jest metafora, ani z poziomu bohaterów, ani twórców :| Poruszamy się w jednym obszarze znaczeniowym.
    Myślę też, że wspomniana tu dyskusja ze schematami nie objawia się w przytoczonych sytuacjach. To, że uke ma problem ze swoją prawdziwą czy domniemaną „dziewczęcością”, jest strasznie oklepanym motywem. W 10 na 9 BLach pada przecież „ale ja jestem facetem”. I nie uważam też, że bohaterowie czują, że muszą powielać schematy. Tak naprawdę tylko Miyano, jako „znawca”, tych schematów szuka i wyraźnie mówi, że nie potrafi Sasakiego sklasyfikować (co dowodzi, że najciemniej pod latarnią hih). Jednocześnie sam, nieświadomie, jak należy mniemać, staje się najgorszą możliwą kliszą, a Sasaki od swojej kliszy odchodzi jak tylko się da najdalej.
    • Avatar
      Tuvo 24.04.2022 20:30
      Dziękuję za komentarz do recenzji – odniosę się do kilku rzeczy.

      Zastanawia mnie, czy trafne jest użycie w recenzji określenia „metafora gatunku”.


      Też mnie to zastanawiało przez pewien czas. Można to sobie pewnie swobodnie wymieniać na >symbol<, jak ktoś chce – mi się metafora podobała. Nigdzie nie zresztą napisałem, że to metafora z poziomu twórców i/lub bohaterów. Metafory mają to do siebie, że to, czy są, czy ich nie ma, zależy od odbiorcy i kontekstu.

      Poruszamy się w jednym obszarze znaczeniowym.


      Metafora ma też to siebie to, że NIE operuje na jednym obszarze znaczeniowym, ale przynajmniej na dwóch.

      jest strasznie oklepanym motywem.


      Tak, o to mi chodziło. Czy to jest 10/9 (?), to nie wiem, trudno mi operować takimi ogólnikami. Może tak jest.

      a Sasaki od swojej kliszy odchodzi jak tylko się da najdalej.


      Trochę o to mi chodziło, kiedy napisałem, że „przeglądaj się w gatunkowym lustrze”. Kliszę trzeba znać, jeśli chce się od niej odchodzić. Tutaj nie chodzi o bohaterów i pewnie też nie chodzi o twórców, ale JEŚLI O KOGOŚ CHODZI, to pewnie o TWÓRCÓW właśnie.

      Jeśli coś w recenzji jest niejasne lub nieskładne, to bardzo chętnie wyjaśnię, co miałem na myśli. To moja pierwsza recenzja, a konstruktywna krytyka zawsze się przyda.

      Serdecznie pozdrawiam,
      T
    • Avatar
      tamakara 24.04.2022 21:08
      Metafora ma też to siebie to, że NIE operuje na jednym obszarze znaczeniowym, ale przynajmniej na dwóch.


      No właśnie. A tutaj wychodzi, że BL jest metaforą BLa. Dlatego mi zazgrzytało.

      W 10 na 9 BLach

      Tak, to mój błąd, oczywiście miało być 9 na 10 XD Gdybym chciała odwracać kota ogonem, mogłabym teraz napisać, że hej, jak taki tekst nie pada, to jest święto lasu! Bardzo go nie lubię, swoją drogą.

      Sasaki odchodzi od swojej kliszy nieświadomie. On po prostu jest dobrym dzieckiem. To czytelnik/widz widzi, że jest inaczej niż można by się spodziewać. I może nie zwrócić na to uwagi –  kliknij: ukryte  – gdyby ciągle o tych tropach nie gadano.

      • Avatar
        Tuvo 24.04.2022 22:45
        A tutaj wychodzi, że BL jest metaforą BLa

        No tak, ale podczas oglądania wydawało mi się często, że w serii chodziło o to, żeby BL komentowało samo siebie. Może podchodzę do tego za bardzo symbolicznie – bo może szukam drugiego dna tam, gdzie go nie ma – ale żeby komentować konwencję, to trzeba wyjść trochę z tej konwencji (w jakiś sposób, który teraz mi trudno nazwać) i stanąć w jakimś oddzielnym polu. Stąd te dwa pola – jedno stereotypowe, które widzi widz/widzka, i drugie to meta­‑gatunkowe, które też widzi widz/widzka, ale tylko będąc chociaż przez chwilę w tym pierwszym. To chyba ma sens.

        Gdybym chciała odwracać kota ogonem, mogłabym teraz napisać, że hej, jak taki tekst nie pada, to jest święto lasu! Bardzo go nie lubię, swoją drogą.

        Nie rozumiem i nie umiem się odnieść.

        Sasaki odchodzi od swojej kliszy nieświadomie.

        Nie wiem, na jakim poziomie to refleksja. Scenariusz, który został stworzony przez twórców, to scenariusz stworzony świadomie, i wszystko wewnątrz niego ma wywrzeć jakiś efekt na odbiorcy.

        Co do reszty – nie przyszło mi do głowy, żeby w recenzji pisać o tym, czy jakiś bohater jest toksyczny i ma taki być, bo to jakiś element gatunku (a jest? nie wiem, nie mam do czego porównać). Rzuciły mi się w oczy inne rzeczy, o których napisałem.


        • Avatar
          tamakara 25.04.2022 10:52
          Hmmm naprawdę nie wiesz, że tekst „ale ja przecież jestem facetem” to jeden z podstawowych punktów na checkliście do umieszczenie w dialogach BLa? Nie czytałeś ich zbyt wiele, co…? To może ustalmy. Ogólnie rzecz biorąc, swoje wnioski na temat serii i jej komentowania cech gatunku, wysuwasz tylko z tego, co jest w samej serii, nie z własnej wiedzy? Nie, że nie masz prawa, po prostu odniosłam wrażenie, że jakoś się tam znasz.

          Refleksja nt. Sasakiego jest pisana z perspektywy świata przedstawionego, oczywiście. Spójrz na komentarz kirci poniżej. Można z niego wyczytać, że joj będący „abuse­‑free” to jest wydarzenie. Dlaczego to jest wydarzenie? Bo, jak rozumiem, widziała już tyle historii w jednym schemacie, że jej bokiem wychodzi. To nie znaczy, że każdy seme ma być „tokscyczny” z definicji, po prostu można się po takiej postaci spodziewać pewnego modelu zachowań. Nie znaczy to też, że każdy BL, jaki kiedykolwiek powstał, jest oparty na tym jednym schemacie. To jest po prostu popularne z powodów, których tu nie będę omawiać.
          Kircia przytacza też Given, jako przykład podobnego „abuse­‑free”. Czy o Given też można powiedzieć, że komentuje gatunek, którego jest przedstawicielem? Zapewne nie. kliknij: ukryte . O sasamiya można tak powiedzieć, bo Miyano jest fudansiem i zna tropy, których bohaterowie innej historii byliby nieświadomi. Czyż nie rozdziela radośnie łatek swoim kolegom? Autorytarnie stwierdził na przykład, że jego tleniony sepaj to uke. A dlaczego niby? Jakoś to uzasadniał, ale nie pamiętam. Zachowanie Sasakiego, odbiegające jakoś (jak? nie precyzuje) od tych tropów, wprowadza go w chwilową konsternację, jednocześnie nie dostrzega, że sam jest ukiem do kwadratu. Czyli niby orientuje się, co i jak, ale jednocześnie jest ślepy na oczywiste sygnały – taki paradoks. I to – jako widzowie – możemy zobaczyć i potraktować jako dyskurs między nami i autorką. Taki żart. Ale jest to coś, czego bohaterowie nie wiedzą, bo są ograniczeni do swojej własnej rzeczywistości. Dlatego napisałam, że Sasaki jest nieświadomy swojej „nieszablonowości”.
          Świadome by było, gdyby on, albo jakiś inne seme z innej historii, wziął jakiegoś joja, przeczytał, spojrzał na siebie i na swojego ukochanego, porównał i powiedział: „Teraz bym cię zgwałcił z miłości, ale nie zrobię tego, bo to zły trop”...
          Co znów jest dość zabawne, bo Sasaki idealnie oddaje sobą to, co rozumiemy przez bycie seme. Bycie semem nie oznacza bycie toksycznym, tylko podejmowanie działania. Z perspektywy odbiorcy, ta nieszablonowość objawia się w tym, że ilekroć Sasaki zbliża się do miejsca, z którego nie ma odwrotu (eufemizm), zawsze się zatrzymuje. Kiedy zamknął się z Miyano w klasie – widzom powinno podskoczyć serduszko, a przez głowę przebiec myśl, że „teraz to będzie”, a tu proszę – znowu nic z tego. Gdyby go tam pocałował, nie byłoby to ani OOC, ani nie rozczarowałoby widza (chyba). Nie rozczarowałby nawet samego Miyano, któremu zdarza się stwierdzić, że pewna zaborczość ze strony Sasakiego wcale mu nie przeszkadza.
          Zbudowanie tej sceny w taki a nie inny sposób może być odbierane jako odbieganie od schematów, ale równie dobrze i nawet bardziej prawdopodobne, granie na zwłokę i przeciąganie historii.
          I to o to chodzi, a nie o westchnienie w duchu, że chciałoby się być bardziej przebojowym. To jest imo kwestia drugorzędna.
          Innym takim motywem może być stwierdzenie Miyano, że Sasaki ma kawaii momenty. Nie ważne jak cię tam w BLnych kategoriach sklasyfikują, kocham cię, więc jesteś kawaii. To jest dopiero wyjście poza klisze!
          • Avatar
            Tuvo 25.04.2022 11:26
            Hmmm naprawdę nie wiesz, że tekst „ale ja przecież jestem facetem” to jeden z podstawowych punktów na checkliście do umieszczenie w dialogach BLa? Nie czytałeś ich zbyt wiele, co…?


            ¯\_(ツ)_/¯

            Ogólnie rzecz biorąc, swoje wnioski na temat serii i jej komentowania cech gatunku, wysuwasz tylko z tego, co jest w samej serii, nie z własnej wiedzy?


            Chyba w ogóle nie jest możliwe, żeby te dwie rzeczy oddzielić. Czy się znam, to trudno powiedzieć. Jeśli chodzi o to, czy widziałem trochę takich serii, to tak i czy znam – chociaż pobieżnie – cechy gatunkowe, to pewnie znam.

            To nie znaczy, że każdy seme ma być „tokscyczny” z definicji, po prostu można się po takiej postaci spodziewać pewnego modelu zachowań.


            Nie rozumiem, do czego się to odnosi. Ja tego podziału na seme/uke w recenzji nie wprowadzałem dość celowo, bo mi się ten podział wydawał dość słabo zachowany.

            Wydaje mi się, że w bardzo wielu miejscach mówimy o tym samym, tylko innymi słowami i z innej perspektywy. Ta sytuacja w klasie to była pewnie ta odwrócona klisza, taka mi się wydawała i tak sobie o niej napisałem, kiedy robiłem notatki do recenzji.

            Odnoszę wrażenie, że gdybym produkcje tego typu oglądał częściej lub do każdej podszedł w ten sposób, jak do tej, to może z każdej z nich wyciągnąłbym podobne wnioski. Trudno powiedzieć. Nadal myślę, że to metafora gatunku w fajnym wydaniu.

            Dzięki za wyjaśnienie moich wątpliwości!
            • Avatar
              tamakara 25.04.2022 12:11
              Skoro przyznajesz, że się nie znasz, to faktycznie niepotrzebnie wdaję się w te wszystkie dygresje. Trafią w próżnię.
              Powiem więc coś, na czym zapewne w pierwszym komentarzu powinnam się zatrzymać. Metafora nie opisuje samej siebie. Chodzi ci raczej o pojęcie z zakresu metajęzyka.
              „jest komentarzem do gatunku”
              „wariacją na temat schematów gatunku”
              lub coś w tym rodzaju.
              Tyle.
              • Avatar
                Bez zalogowania 25.04.2022 15:34
                Tuvo napisał(a):
                Jeśli chodzi o to, czy widziałem trochę takich serii, to tak i czy znam – chociaż pobieżnie – cechy gatunkowe, to pewnie znam.


                tamakara napisał(a):
                Skoro przyznajesz, że się nie znasz



                Stwierdzenie „trochę znam” lub „pewnie znam” nie oznacza automatycznie, że ktoś się w ogóle na tym nie zna, tylko że nie uważa się za eksperta w tym temacie.

                Kiedy można się uznać za eksperta w temacie manga i anime BL?
                Są jakieś standardy, które trzeba spełnić? ^^

                • Avatar
                  Tuvo 26.04.2022 22:18
                  Pozwolę sobie dopowiedzieć kilka słów w kontekście eksperckości lub jej braku. Dziękuję za komentarz.

                  Wiem, że istnieje przekonanie, że recenzent_tka ma być ekspertem_tką w dziedzinie, którą recenzuje. Ja tego przekonania nie podzielam, bo nie wiem, jak eksperckość się mierzy. Może doświadczeniem, może liczbą napisanych recenzji, a może liczbą obejrzanych produkcji.

                  Myślę, że podzielenie się tym, co się w danej produkcji zaobserwowało, to szeroko rozumiana wartość dodana. Wiem, że nie dla każdego to, co napisałem, będzie powiewem świeżości, ale to chyba można powiedzieć o każdej recenzji.
                • Avatar
                  tamakara 29.04.2022 17:18
                  Hmmm… Autor recenzji pisze o gatunku ogólnie, więc ja też zaczęłam pisać o gatunku ogólnie, na co Autor recenzji dwukrotnie odpowiedział, że nie może się do tego co piszę, ustosunkować. Stąd moje bezpośrednie pytanie „czy się zna”, odpowiedź: rozłożenie rąk.
                  Dlatego napisałam dalej, że nie ma sensu, żebym się wdawała w dygresje. Ten fragment zdania, który wyrzuciłaś ;p I nie odbieram nikomu prawa do wypowiadania się, co też wyraźnie zaznaczyłam.
                  • Avatar
                    Tuvo 29.04.2022 17:36
                    Dziękuję za komentarz.

                    O gatunku piszę ogólnie, bo recenzja w swojej naturze jest raczej ogólna. Nie chciałem napisać analizy, bo wydaje mi się, że nie taka jest rola recenzji.

                    Nie czytałeś ich zbyt wiele, co…?


                    Może to jest moja nadinterpretacja, ale nie wiem, na ile to było bezpośrednim pytaniem, czy się znam. Wydawało mi się bardziej sugestią. Jeśli chodzi o rozłożenie rąk, to oznaczało ono tylko tyle, że niewiele mogę na takie postawienie sprawy dopowiedzieć, bo trudno mi odpowiedzieć na naprawdę nie wiesz, że…, coś co nadawałoby temu komentarzowi jakiejś merytoryki.

                    Jeśli chodzi o to, że napisałem, że nie mogę się odnieść, to wynikało to z tego, że nie zrozumiałem treści zdania. Czytałem je kilka razy i nadal ich nie rozumiem. Trudno.

                    Wszystkiego dobrego.
                    • Avatar
                      tamakara 29.04.2022 21:12
                      Napiszę więc jeszcze raz, najprościej jak potrafię.

                      Zwracasz w recenzji uwagę na elementy, które mają dowodzić tego, że bohaterowie „przyglądają się sobie w gatunkowym lustrze”. Jako przykład podajesz Miyano i jego problem z „dziewczęcym” wyglądem. Ale ten konkretny przypadek nie jest żadną dyskusją ze schematami. Prawdą jest, że, często asekuracyjne, podkreślanie swojej płci przez bohatera BLa jest codziennością w tym gatunku. Codzienność, chleb powszedni, a gdy tego nie ma – to jest wydarzenie, święto lasu – przenośnia taka. I tutaj mielibyśmy, być może, do czynienia z meta­‑komentarzem, gdyby Miyano obawiał się, że przez tę domniemaną dziewczęcość „musi” być uke. A tego nie robi. Nie czuje, że musi powielać jakieś klisze. Chociaż klasyfikuje innych, z sobą tego nie robi. I nie robi tego też z Sasakim.
                      Piszesz: „Wygląda na to, że główni bohaterowie (...) zastanawiają nad tym, czy chcą powielać stereotypy, które w ramach gatunku powielać muszą.”
                      No właśnie nieszczególnie. Poza jedną sceną, gdzie Miyano wyobraża sobie sytuację okołóżkową z Sasakim na „dole”, ani razu się nad tym nie zastanawia. A Sasaki nie zastanawia się nad tym w ogóle. Mówi raz, że chciałby być bardziej przebojowy, o czym wspominasz, ale nie dlatego, że chce sprostać wymogom gatunku. Nie mówi, że nie robi tego czy tamtego, bo to zła klisza. Po prostu szanuje Miyano. Przytoczona przeze mnie scena w klasie jest, w mojej opinii, bardzo ładnym przykładem na wychodzenie poza schemat, ponieważ była tak skonstruowana, że wręcz należało się spodziewać, że coś się tam stanie. Czy Sasaki jest przez to mniej seme? Nie. Czy ma tego świadomość? Nie.
                      Na pewno też nie można powiedzieć, że bohaterowie czują, że MUSZĄ powielać stereotypy.
                      Zgodzę się, że seria nie ma zamiaru być przełomowa. Piszesz jednak, że „że wszystkie zabiegi, które zastosowano w opowieści, są trochę przez przypadek”. Jak przez przypadek? Przecież scenariusz jest pisany świadomie ;p
                      A więc, moim zdaniem, stawiasz tezę i popierasz ją argumentami zupełnie chybionymi, a nie poruszasz tych istotnych.
                      Tak, jeśli ktoś chce zatrzymać się tutaj na poziomie słodkiej historyjki, ma do tego pełne prawo, ale odniosłam wrażenie, że chcesz się tutaj wgryźć głębiej. Piszesz jednak, że nie chcesz. No to po co się tu rozpisuję i czas tracę…
                      Szkoda też, że poświęcając cały, dość enigmatycznie brzmiący, akapit zagadnieniu bycia fudanshi, nie wspominasz o jedynej osobie w całej serii, która miała jakieś antagonistycznie podejście do zjawiska… Sam Sasaki ma do BL podejście ambiwalentne. Z radością zostałby, jak powiedziałam gdzieś tam wyżej, filatelistą, albo grzybiarzem, gdyby to pozwoliło zbliżyć mu się do Miyano, ale jednocześnie to Sasaki najładniej i szczerze BL broni.

                      To wszystko, co mam do powiedzenia, już mnie tu wołami nie przyciągną XD
                      Również dobrego.
                      • Avatar
                        Tuvo 29.04.2022 22:13
                        Pozwolę sobie odpowiedzieć, jeśli nie dla kontynuowania dyskusji, to dla osób, które kiedyś tę dyskusję będą chciały prześledzić po przeczytaniu recenzji.

                        To, co napisałem w recenzji – o tym, że bohaterowie ZASTANAWIAJĄ SIĘ nad tym, czy powielają schematy – odnosiło się do tego, że twórcy produkcji, być może, ZASTANAWIAJĄ SIĘ nad tym, jak pokazać to powielanie schematów. Utożsamienie potencjalnej linii interpretacyjnej twórców z tym, co mówią bohaterowie być może było niefortunne. Napisałem o tym na samym początku, w jednym z pierwszych komentarzy.

                        Odnoszę wrażenie, że to te wyznaczniki gatunkowe traktuje się bardzo binarnie: albo są, albo ich nie ma, albo MUSZĄ BYĆ, albo nie. Raczej nie o to mi chodziło.

                        O świadomości czy nieświadomości bohaterów trudno dyskutować, bo – ponownie – to postaci wyobrażone, które przekazują to, co przekazać chcieli twórcy.

                        Tak, jeśli ktoś chce zatrzymać się tutaj na poziomie słodkiej historyjki, ma do tego pełne prawo, ale odniosłam wrażenie, że chcesz się tutaj wgryźć głębiej. Piszesz jednak, że nie chcesz. No to po co się tu rozpisuję i czas tracę…


                        To była również moja konkluzja, którą zawarłem w recenzji. Ponownie napiszę, że mam wrażenie, że w wielu rzeczach się zgadzamy, tylko na trochę innych poziomach i z innej perspektywy.

                        Bronić swojej hipotezy nie będę, bo ciągle wydaje mi się, że recenzja miejscem stawiania hipotezy nie jest. Jeśli jest tam hipoteza, która powinna była być obroniona, a nie jest, to może jest to kwestia słabej recenzji. Teraz już wiem, na co zwrócić uwagę, za co się kłaniam.

                        Mam jednak wszelką nadzieję, że wymiana komentarzy nie była stratą czasu, a jeśli była, to cóż – wyrażam ubolewanie i jeszcze raz dziękuję za wyjaśnienie moich wątpliwości.

                        • Avatar
                          Karo 30.04.2022 10:29
                          (...) wydaje mi się, że recenzja miejscem stawiania hipotezy nie jest.

                          Właściwie dlaczego nie?
                          • Avatar
                            Tuvo 30.04.2022 18:02
                            Dziękuję za pytanie.

                            Myślę, że hipoteza cechuje jednak bardziej wywody o charakterze naukowym, niż recenzje jako takie. Po przeczytaniu recenzji pewnie można odnieść wrażenie – i pewnie poniekąd słusznie – że próbuję coś w niej udowodnić, na przykład to, że StM jakoś dyskutuje ze schematami. Wydawało mi się, że – bez względu na postawioną hipotezę lub jej brak – przedstawiłem swoje argumenty w sposób przejrzysty.

                            Albo jest miejscem stawiania hipotezy, ale może sposoby argumentacji są inne? Trudno powiedzieć. Rzecz do zastanowienia się. Dzięki.
                            • Avatar
                              Karo 2.05.2022 10:56
                              Ja myślę, że ogólnikowe recenzje nastawione na funkcję informacyjną miały sens ze dwadzieścia lat temu, kiedy dostęp do nowych produkcji był ograniczony i trzeba było dokonywać selekcji. Dziś wszystko można samemu sprawdzić po paru kliknięciach, zatem recenzja służy raczej przedłużeniu relacji z utworem i pogłębiona analiza jest jak najbardziej pożądana.

                              A co do Twojego tekstu, to mnie osobiście przekonuje, aczkolwiek gatunkowość i metafikcja to trochę moje fiksacje, natomiast na tym konkretnym gatunku znam się słabo, więc moja opinia nie jest zbyt rzetelna :)

                              Dzięki.
                              • Avatar
                                Tuvo 2.05.2022 12:46
                                Dzięki za „metafikcję”. Przyda się.

                                Dobrego.
          • Avatar
            kircia 25.04.2022 18:48
            Nie chcę się absolutnie mieszać w Waszą wymianę zdań, ale czasem sobie zerkam z ciekawości, hehe, i zobaczyłam swój nick, więc wyjaśnię tylko tę kwestię o której wspominałam – tak, wiem że w Given jest taka scena (oglądałam tylko anime, ale na pewno chodzi o to samo) – ale nie klasyfikuję tego jako robienie z nadużycia czegoś fajnego. Wręcz przeciwnie.
            Właśnie to mi się w filmie Given podobało, że ten konkretny akt miał potwornie negatywny wydźwięk. Dla tej dwójki bohaterów był wydarzeniem niechcianym, przykrym i był bardzo jasny przekaz – „to nie było w porządku, to było świństwo i nie miał prawa tego robić”. Nikt go nie próbował usprawiedliwiać. To nie powinno się było wydarzyć.
            Dlatego tak bardzo spodobała mi się scena z końca filmu, kiedy  kliknij: ukryte  Mało momentów tak bardzo zapada mi w pamięć czy wręcz rozczula, jak w tym przypadku. To był taki mały, wydawało by się, gest, a wpleciony w tamtym momencie miał niesamowitą siłę przekazu i powiedział nam więcej niż można by zawrzeć w długim dialogu.

            Dodam też, że nie same nadużycia mnie odrzucają tylko sposób w jaki się je wykorzystuje. Są przecież tytuły w których przemoc tego typu pojawia się co rusz, ale jako element świata przedstawionego – z tym nie mam problemu, taki setting. Chodzi o to, żeby nie było czegoś takiego między parą głównych bohaterów. Lub, ewentualnie (nie można mieć wszystkiego) żeby przynajmniej nikt mam nie wmawiał, że jeden bohater wykorzystujący drugiego robi to z czystych pobudek bo „kocha”. Nazywajmy rzeczy po imieniu.
            • Avatar
              tamakara 29.04.2022 17:22
              Ale ja nie napisałam ani słowa o wydźwięku ten sceny, tylko samym fakcie, że jest obecna. I to nawet nie była oś mojej wypowiedzi xD
              • Avatar
                kircia 29.04.2022 21:24
                Ok.
                A ja myślałam że komentarze są też po to żeby rozmawiać z innymi :/
                Mój błąd.
        • Avatar
          Bez zalogowania 25.04.2022 11:00
          Recenzja
          Tuvo napisał(a):
          Stąd te dwa pola – jedno stereotypowe, które widzi widz/widzka, i drugie to meta­‑gatunkowe, które też widzi widz/widzka, ale tylko będąc chociaż przez chwilę w tym pierwszym. To chyba ma sens.



          Podobny zabieg, bardzo nasilony – został użyty w anime romans o naukowcach. Tam po to, aby zwiększyć stopień „komediowości” owej serii. Kiedy jednak mimo tego komentarza tamto anime nadal kurczowo trzymało się typowego romansowego schematu - to w osobach które oglądały już mnóstwo produkcji tego typu – mogło to budzić lekkie rozczarowanie. Tzn we mnie obudziło. Gdyby twórcy prezentujący świadomość klisz zdecydowali się od niej odejść byłabym zapewne dużo bardziej usatysfakcjonowana.

          Nie oglądałam Sasaki to Miyano, ale jeżeli podobna sytuacja zachodzi i tu, to rozumiem możliwe lekkie rozczarowanie osób mocno obeznanych z gatunkiem.


          Co do samej recenzji  – napisana lekko, przyjemnie do czytania, wyłapując wiele elementów i zagadnień w niej niezbędnych.

           kliknij: ukryte 

          • Avatar
            Tuvo 25.04.2022 11:27
            Re: Recenzja
            Dziękuję!
    • Avatar
      Bez zalogowania 25.04.2022 15:55
      Meta komentarz
      Tuvo napisał(a):
      Mniej więcej w połowie seria zaczyna wyraźnie komentować założenia gatunku, którego jest przedstawicielką. To niespodziewane, ale i ciekawe, bo w seriach typowo romantyczno­‑rozrywkowych rzadko znajdziemy meta­‑komentarz na temat konwencji.


      Tuvo napisał(a):
      Bardziej dociekliwy i uważny oglądający zauważy pewnie, że te wszystkie sceny, które mają być komentarzem do konwencji, nie starają się przewracać jej do góry nogami. Czy to dobrze – trudno powiedzieć. To raczej mrugnięcie okiem do tych, którzy te konwencje dobrze znają,


      To fragmenty recenzji które jasno i wyraźnie mówią „co recenzent miał na myśli "
  • Avatar
    A
    kircia 23.04.2022 23:39
    pat pat
    Przyjemne, urocze, abuse­‑free.

    To jest kolejna po Given seria BL, która pokazuje „zdrowy” związek. Mam nadzieję, że będzie tego więcej. Więcej takich serii, zamiast ekranizacji one­‑shotów których fabuła polega na tym, że jeden chce a drugi nie i na siłę trzeba go do tego przekonać.

    Jak komuś podobało się Given, to może śmiało oglądać. Co prawda tutaj fabuła skupia się głównie na romansie i niestety nie oferuje, tak jak drugie wspomniane anime, innego ciekawego wątku do śledzenia. Tutaj raczej mamy klisze w postaci szkolnego festynu, sztucznych ogni, itd. itp., aczkolwiek… aczkolwiek poruszone problemy też są inne.
    Dość świeże i ciekawe podejście do pewnych tematów.

    Postacie sympatyczne, bywało uroczo, bywało zabawnie. Jak wspominałam, szczęśliwie nie znajdujemy tu budowania relacji na czyimś cierpieniu, nieszczęściu, szantażu, oszustwie, czy, o zgrozo, dosypywaniu czegoś do picia. Nie ma też głupiego pustego fanserwisu, który w niektórych tytułach pojawia się tylko po to, żeby podkręcić atmosferę.

    Nie żeby mnie zwaliło z nóg, ale też chyba nie taki był cel tej historii. Given wydawało mi się mimo wszystko ciekawsze, ale czasu spędzonego na seansie na pewno nie żałuję.
    Miło było przeżywać emocje oparte na takich czystych uczuciach bohaterów.

    Będzie chyba drugi sezon, a manga podobno jeszcze nie jest skończona. I gdzieś mignął mi wątek Hirano i jego współlokatora?… Czyli że to nie było tylko gadanie Miyano?… Uuu. Jak zwykle te poboczne wątki zawsze wydają mi się ciekawsze, więc czekam cierpliwie.

    • Avatar
      A. bez zalogowania 24.04.2022 12:56
      Re: pat pat
      kircia napisał(a):
      Więcej takich serii, zamiast ekranizacji one­‑shotów których fabuła polega na tym, że jeden chce a drugi nie i na siłę trzeba go do tego przekonać.

      Jak komuś podobało się Given, to może śmiało oglądać.



      Wiesz, myślę że to zależy czego się od danej produkcji oczekuje. Jeżeli jak później piszesz – żeby było uroczo, to zapewne obie te produkcje spełniają ten warunek dla wielu osób. Dla mnie Given było mdłe, jego bohaterowie także, w dodatku miało (ponoć typowe) elementy silnie według mnie deprecjonujące wobec kobiet (już samo to może odstręczyć)
      Nie wiem czy w Sasaki to Miyano ten element występuje, ale pomijając to – opisałaś tę serię jak typowe szkolne romansidło, które oprócz tego że ma dwie postacie męskie w związku, to według tego komentarza prawie niczym się od innych szkolnych romansideł nie różni.


      Choć gdyby to było jak Doukyuusei to może bym się skusiła :)


      A co do ekranizacji oneshotów – one często oferują cringe­‑owy humor i być może na tym polega ich popularność ;)
      • Avatar
        kircia 24.04.2022 14:15
        Re: pat pat
        Bardziej chodziło mi o zdrową relację, której często w yaoicach i ich pochodnych brakuje. No przepraszam, ale takie głupoty jak budowanie związku na syndromie sztokholmskim czy szantażu, albo po prostu, powiedzmy to sobie wprost –  kliknij: ukryte  – to jest dla mnie po prostu głupie.

        Given podałam tylko jako przykład zdrowej relacji, a fabuła mnie po prostu bardziej zaciekawiła od Sasaki to Miyano bo tam zwyczajnie był też wątek muzyczny. A tu mamy kręcenie się wokół siebie przez 12 odcinków, co czasem było nużące. Elementy deprecjonujące wobec kobiet? Nie podejmę tematu bo takie rzeczy są w wielu anime, i każdy je będzie usprawiedliwiać według własnego widzimisię. Mam przykłady takiego deprecjonowania które mnie dalece bardziej kłują.

        Ja czasem lubię szkolne romanse o parach przeciwnych płci, zależy od bohaterów czy samego podgatunku danego anime. BL wydaje mi się po prostu ciekawsze, bo wiążą się z tym inne dla postaci problemy, no i całkiem subiektywnie po prostu wolę męskie postacie, mniej mnie denerwują. Nie twierdzę że jeden romans jest lepszy od drugiego i nie oglądam czegoś tylko dlatego że to BL.
        A taka Horimiya dajmy na to jest świetnym przykładem na chorą relację w romansie o parze hetero – i strasznie mi się to anime nie podobało. Nie lubię historii które w relacjach między bohaterami wykorzystują nadużycia i wmawiają widzom że to miłość albo że to jest śmieszne. Do kosza z tym.

        • Avatar
          A. bez zalogowania 24.04.2022 14:39
          Re: pat pat
          A taka Horimiya dajmy na to jest świetnym przykładem na chorą relację w romansie o parze hetero


          Uważam identycznie, wie dostało ode mnie stosowną ocenę 2/10.

          Nigdy nie daję jedynek i dwójek za stronę techniczną, bo to niestety często jest wina braku funduszy na daną produkcję, ale już za takie akcje jak Hori odstawiała, albo bohater z Bestia z ławki obok, albo ten motyw z Hitorijime my hero (nie tylko z jednej strony paskudny szantaż emocjonalny, ale z drugiej poddawanie się temu) to już dla mnie zasługują na te dwie noty.
        • Avatar
          A. bez zalogowania 24.04.2022 14:56
          Re: pat pat
          tu mamy kręcenie się wokół siebie przez 12 odcinków, co czasem było nużące


          Jeżeli to tak poprowadzono, to może szkoda, że nie zrobili z tego jednej pełnometrażówki. Takie Doukyuusei mogło mi się podobać, ale gdyby je rozwlekli na 12 odcinków, to także by mogło wiele stracić.
          • Avatar
            tamakara 24.04.2022 15:10
            Re: pat pat
            Tylko, że Doukyuusei to jeden tom, a sasamiya ma ich 8 i ciągle rośnie.
            • Avatar
              A. bez zalogowania 24.04.2022 16:08
              Re: pat pat
              Ale jakby spróbować połączyć Sotsu Gyo Sei – zima , Sotsu Gyo Sei – wiosna, Sora i Hara , OB , Blanc i Futarigurashi razem w jedną całość to też by było sporo materiału, tylko ciężko byłoby to zrobić zgrabnie i sensownie, więc zekranizowana tylko Kolegów z klasy.

              Tu natomiast masz te 8 tomików +
              I to wszystko w pierwowzorze jest połączone w jedną całość, co daje twórcom anime dużo łatwiejsze pole do realizacji i i daje furtkę na sezon drugi lub więcej.
          • Avatar
            kircia 24.04.2022 15:23
            Re: pat pat
            Nie znam oryginału ale wydaje mi się że materiał rozplanowano dość sprawnie i to po prostu tego typu produkcja gdzie oboje bohaterów ma swoje rozterki i potrzebują sporo czasu żeby poradzić sobie ze swoimi uczuciami. To nie jest wada sama w sobie. Gdyby to skrócili to myślę że uciekłby sens tego wszystkiego, zwłaszcza że akcja dzieje się na przestrzeni paru miesięcy i ten wolno płynący czas był tu potrzebny. Ja osobiście czasem miałam ochotę pokręcić jakąś korbką żeby to przyspieszyło, i tylko tyle.

            Doukyuusei swoją drogą też bardzo mi się podobało.