
Komentarze
Mushikaburi Hime
- Re: Hmmm... : Bez zalogowania : 21.01.2023 20:48:57
- Hmmm... : Zomomo : 21.01.2023 19:43:28
- Nie tylko zalety ;) : Bez zalogowania : 11.01.2023 17:57:04
- Bibliofilka? : Bez zalogowania : 10.01.2023 06:40:38
- Re: Za co książę uwielbiał wybrankę.. : Bez zalogowania : 10.01.2023 06:11:04
- Re: Za co książę uwielbiał wybrankę.. : Bez zalogowania : 10.01.2023 06:05:50
- Re: Za co książę uwielbiał wybrankę.. : Rinsey : 9.01.2023 23:33:53
- Re: Za co książę uwielbiał wybrankę.. : xx : 8.01.2023 22:52:57
- Re: Za co książę uwielbiał wybrankę.. : Bez zalogowania : 8.01.2023 21:37:12
- Re: Za co książę uwielbiał wybrankę.. : tamakara : 8.01.2023 20:58:43
Hmmm...
Romantycznie, bajkowo, cukierkowo, ale niekoniecznie dla dzieci
charakter typowego shoujo romansu,
a do tego przeidalizowany projekt piewszoplanowej postaci – wyglądającej przez to jak porcelanowa lalka.
Dla kogoś może to być miłe, a mnie zdecydowanie ten wizualny lukier przeszkadzał.
Natomiast zupełnie akceptowałam delikatny i wrażliwy charakter głównej bohaterki, zwłaszcza że miała także inne zalety – potrafiła myśleć o dobru innych, i to na szeroką skalę. Skalę społeczną i państwową. Oraz szanowała innych, bez względu na ich status materialny, czy społeczny.
Z początku obawiałam się, że to będzie romans w stylu chińskim czy tureckim. I owszem, miejscami tak bywało, więc mimo wszystkich wymienionych wcześniej infantylności nie wiem, czy polecić serię np dzieciom. Ale już w innych momentach bardziej przypominało mi baśnie z wczesnego dzieciństwa.
Ostatecznie była to taka trochę – japońska animowana wersja historii o księżniczce Sissi. Takie są oczywiście moje, baaaaaardzo Luźne Skojarzenia :)
Odradzam wszystkim, którzy lubią twarde, lub nieokrzesane, czy ogniste główne bohaterki.
Księżniczka Bibliofilka jest niemal całkowitym zaprzeczeniem tego typu postaci.
Niemal, bo kilka drobnych razy wykazała nieco większy dynamizm niż jako blondwłosy ślimaczek xd i nie była wtedy wcale, ale to wcale rozmemłana :) :)
A tak poza tym – dziewczę stanowi archetyp delikatnej, pięknej i bardzo wrażliwej księżniczki z bajek dla dzieci.
Książę już niekoniecznie.
No i jeszcze ten plus, że dwie inteligentne główne postacie ostatni raz oglądałam w anime typu romans chyba trzy lata temu. To dodatkowy punkt do oceny.
W sporej mierze zgrabnie jak na serię anime ukazano niektóre niuanse dworskiej etykiety, czy zakulisowych działań, lub prób manipulacji rządzącymi.
Słabszym punktem jest dla świat przedstawiony, przypominający raczej cokolwiek mniejszego niż choćby księstwo Luksemburg, a już na pewno mniejszego niż znane mi jakiekolwiek królestwo :) Czasami tylko jakby w magiczny sposób powiększała się liczba mieszkańców tej Nibylandii, zarówno dworu, jak państwa.
Innym razem kilka osób musiało rozwiązywać wszystkie, nawet drobne kryzysy w kraju… No ale może za dużo czasem oczekuję od animowanych historyjek :)
Mimo wszystko jestem zadowolona z seansu, nawet tak hojnie obdarzonego górami lukru :)
Na próbę polecam ending :)
Do odcinka trzeciego :)
A kiedy już wiadomo, że główna cukrowa Księżniczka Bibliofilka robi trzy miny na krzyż i wypowiada myśli tylko w swojej głowie, to można zarezerwować spokojny czas na obejrzenie pierwszych trzech odcinków. kliknij: ukryte Kiedy spodziewamy się „niczego” , to wówczas „cokolwiek” zaskakuje nas pozytywnie
Przyznam, że dawno w anime nie widziałam takich kliknij: ukryte archetypowo bajkowych romantycznych scen :)
Aczkolwiek nie wiem, czy oglądać dalej xd
Ech...
Niby został jeszcze jeden odcinek, ale moja ocena nie zmieni się raczej zbyt wiele.
Może zacznę od zalet. Może sama sobie odpowiem przy okazji, dlaczego zmusiłam się do masochizmu w tym całkiem atrakcyjnym sezonie? Rysunki są śliczne. Lubię shojo, dobry romans zawsze jest w cenie. Kolejne sukienki, fryzury, kreacje Eliany, były śliczne. Książe, dosyć stereotypowy, ale coś tam myślał, za cholerę nie wiem za co, ale ubóstwiał swoją wybrankę. I zachowywał się całkiem spoko. Nie był głupi, nie poddawał się manipulacjom przygłupiego dworu, wyznawał mniej lub bardziej zasadę, ze w związku trzeba rozmawiać. To jest na plus.
I tyle jestem w stanie wykrzesać z siebie zalet.
Główna bohaterka kładzie serię niczym efekt domina. Ma być mega oczytana i mądra wedle narracji anime, a w praktyce jest niedojrzałą, nudną dziunią, która tylko wzdycha i wypowiada górnolotne kwestie, zacytowane z pochłanianych przez siebie książek. Rozumiem, że dziewczyna istniejąca tylko w świecie własnego czytelnictwa, ma pełne prawo taka być. Nie zna świata rzeczywistego, emocje kojarzy tylko z książek. Ale nie rozumiem, dlaczego książę tak ją pokochał, to że jako dziecko coś mu powiedziała mądrego (wtedy miała nawet jakiś charakter!), to mi takiej wręcz obsesji nie tłumaczy. Nagle zaczyna wypowiadać mądrości z książek w trakcie narad państwowych i zbawia świat. No nie… no nie… no nie… To tak nie działa… I nawet są osoby, które jej to mówią, ale fabuła wygodnie je ucisza bez żadnego głębszego powodu. Głupie, naiwne i głupie.
Czemu zatem to oglądałam? Bo miło się na to patrzy? I wciąż miałam nadzieję, że ktoś ją trzepnie, aby dziunia znormalniała? Chyba właśnie tak było. Niestety, nikt jej nie trzepnął. Ci, co próbowali zostali pobici przez „fabułę”, a reszta ją głaskała, że jest spoko. Absolutnie nie polecam. Na pewno są gorsze anime, ale to tylko ładna strata czasu.
echo śmiechu wiewióra...
Elianna jest książkową narkomanką i ma kupę szczęścia, że ktoś pozwala jej żyć pasożytniczo, niczego(?) nie oczekując w zamian. To, że jest przy tym cichutka i pasywna nie czyni z niej od razu postaci sympatycznej. To osobniczka skrajnie nijaka i może nie zdecydowałabym się na kopnięcie jej z rozbiegu w plecy, ale jednak założenie, że będę ją lubić i może jeszcze kibicować (w czym?) jest dla mnie trochę obraźliwe.
A przy okazji: nie mamy oczywiście pojęcia na jakiś zasadach zawierane są w tym bajkowym kraju traktaty małżeńskie, ale wmawianie mi – po raz kolejny w tego typu opowiastce – że państwo narzeczeństwo mieszkają ze sobą PRZEZ LATA i wszyscy wierzą, że nie ma żadnego „nielegalnego” migdalenia, a potem taką pannę co? można bezproblemowo odstawić do rodziców, bo pan młody zmienił zdanie…? Z wysoką odprawą, spodziewam się, inaczej to nie ma prawa działać.
Bardzo głupie i jednocześnie bardzo nudne. BARDZO!