Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
fabuła: 8/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 10
Średnia: 5,7
σ=1,73

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Azag)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

IGPX

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Immortal Grand Prix
  • インモータル・グランプリ
Widownia: Shounen; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Czy mech musi być machiną wojenną? – Nie. Czy na torze muszą ścigać się samochody? – Nie. Czy seria obyczajowa o mechach musi być nudna? – też nie!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Świat zaawansowanej technologicznie przyszłości. Drużyna Satomi dostaje się do pierwszej ligi IGPX – Nieśmiertelnego Grand Prix. Jej liderem jest Jin Takeshi, pełen entuzjazmu młody pilot o niemałym potencjale, wciąż jednak mający pewne słabe strony. Razem z Liz i Amy (oraz kotem tej ostatniej) tworzą wyjściowy skład tegorocznego beniaminka. Pierwsza liga to nie lada wyzwanie, nie ma w niej miejsca na skrupuły czy słabości – zwycięży tylko najlepszy. Dla drużyny Satomi, wliczając w nią rezerwowego pilota, menadżera, trenera, mechanika i sekretarkę, rozpoczyna się prawdziwy wyścig, w którym przyjdzie im stanąć do rywalizacji nie tylko na torze wyścigowym.

Czym jest IGPX? Tor wyścigowy ma długość 40 mil. Składają się na niego nie tylko długie proste i wijące się zakrętasy, ale również spirala, tunel, ciasny „kanion”, a nawet swojego rodzaju skocznia. Ponadto na specjalne okazje można go nieco przekształcić i urozmaicić. Mechy poruszają się po nim z prędkością 250 mil na godzinę. Wyróżnia się wśród nich trzy typy: napastnik, pomocnik i obrońca – różniące się budową i mające określone zadania. Każdy wyścig składa się z trzech okrążeń. Pierwsze jest okrążeniem próbnym – przejazd i „zajmowanie pozycji”. Na drugim rozpoczyna się walka o wyeliminowanie przeciwnika z gry – najlepiej permanentne (bo możliwy jest jednorazowy trzyminutowy pit stop). Na trzecim okrążeniu mechy mogą (choć nie muszą) przejść do szybszej, aerodynamicznej postaci i pomknąć do mety. Zwycięzca otrzymuje 15 punktów, za drugie miejsce dostaje się ich 7, za trzecie 5 itd. Wygrywa drużyna, która zdobędzie najwięcej punktów – możliwy jest także remis. To w skrócie reguły tej gry.

Jeżeli serię Planetes można nazwać obyczajową opowieścią, której akcja dzieje się w przestrzeni kosmicznej, to o IGPX spokojnie można powiedzieć, że są to ludzkie perypetie, rozgrywające się na i dookoła toru wyścigowego. Z początku miałem wrażenie, że akcja toczy się za szybko – wyścigi były raczej krótkie i mało emocjonujące – po prostu mniej ważne. Natomiast ciekawie i płynnie, choć nieco przewidywalnie rozkręcała się fabuła pomiędzy wyścigami. Duży nacisk położony został na postacie. Poznajemy lepiej cały skład drużyny Satomi, a główna akcja toczy się równolegle do ich prywatnych spraw. Nie zaobserwowałem częstego zabiegu, jakim jest poświęcenie całego odcinka jednej postaci, można jednak zauważyć, na kim w danym momencie koncentruje się uwaga twórców. W ten sposób seria nabrała rumieńców. Jednak na dobre wszystko rozkręciło się w drugiej części. Akcja stała się bardziej zaskakująca, a większość wyścigów przerodziła się w prawdziwe ekscytujące spektakle. Całość okraszona została motywami komediowymi w niezłym stylu.

Świat przyszłości jest nieco odmienny od naszego, nie brak pewnych nowinek technologicznych. Najbardziej widoczne oczywiście są mechy oraz imponujący tor wyścigowy (położony w centrum miasta), zwróciłem też uwagę na to, że nowoczesne domy mieszkalne cechuje duży luksus. Ciekawym motywem jest też możliwość komunikowania się ze zwierzętami poprzez coś w rodzaju telepatii – tę zdolność, uzyskiwaną za pomocą technologii, ma tylko pewna grupa ludzi. W ten sposób kot Amy – Luca – jako postać trzecioplanowa ożywia nieco całość. Podobało mi się również ukazanie w serii pewnych normalnych zjawisk społecznych, jak fani, gazety brukowe czy ważność pieniądza. Na początku trochę nie rozumiałem, czemu w I lidze jest tylko sześć zespołów – ale biorąc pod uwagę koszty choćby jednego wyścigu… Sam wyścig często stanowi ważny element fabuły. Szczególnie pierwsze okrążenia obfitują w budujące napięcie retrospekcje. Poza tym jednak nie zobaczymy tu żadnych wielce dramatycznych przeżyć, drastycznych scen czy podtekstów seksualnych.

Warto zwrócić uwagę, że tutaj głównym celem istnienia mechów jest ściganie się. Chociaż jest tu sporo walki – styl wolny z wykorzystaniem rozmaitych „broni” – to jednak w zawodach bardziej liczy się to, kto pierwszy ukończy wyścig, a nie kto komu przyłoży (chyba, że w ten sposób uniemożliwi mu dotarcie do mety). Mechy obowiązuje większość znanych mi praw fizyki, ale inżynier racjonalista przyczepiłby się na pewno do wielu rozwiązań technicznych – bo to, co oni tymi robotami robią, to naprawdę jest niezłe future­‑fiction. Zapewniam jednak, że prezencję mają wyśmienitą – zarówno statycznie, jak i w dynamicznej ekwilibrystyce. Nie są to może arcydopracowane technicznie mechy z Gasaraki, ale daleko im też do robotów z jajka­‑niespodzianki, jak w Kannaduki no Miko.

Główny bohater opowieści, Takeshi, zasługuje na kilka pozytywnych zdań. Autorzy pokazują nam postać nieco anemicznego bohatera, często zapatrzonego w ekran gry komputerowej (jest też ona ważnym elementem fabuły), który budzi się do życia na czas treningu/wyścigu i zamienia wtedy w prawdziwego wojownika. Ponadto Takeshi ćwiczy jaido, ma też pewne duchowe zdolności, refleks i odpowiednią odporność psychiczną. W dużej mierze jest jednak zwyczajnym chłopcem, którego dorastanie na torze i poza nim możemy śledzić w miarę rozwoju fabuły. Nie jest zwykłym bohaterem, ale ciekawą oryginalną kompozycją, postacią, którą można szczerze polubić. Warto też wspomnieć o nieustannie sterczącym kołtunie na jego głowie, żyjącym własnym życiem, podobnie jak dwie kitki Tenmy ze School Rumble. Poza nim IGPX prezentuje całą gamę postaci, dobrze przedstawionych zarówno pod względem graficznym, jak i charakterologicznym – każda z nich tak naprawdę mogłaby w dowolnym momencie stać się głównym bohaterem. Zachowują się racjonalnie i cechuje je życiowe podejście do danej sytuacji. O każdym właściwie warto by napisać dwa zdania, ale ponieważ jest ich kilkanaście, zachęcam, by po prostu się z nimi zapoznać podczas oglądania. Osobiście zawsze cenię sobie takie podejście twórców do bohaterów drugiego planu. No i polubiłem kota, choć z zasady nie przepadam za „gadającymi” zwierzętami.

Bardzo dobrze prezentują się animacje 3D. Niektóre szczegółowo dopracowane sceny wręcz proszą się o to, by obejrzeć je kilka razy, a sposób poruszania się robotów chwilami naprawdę zachwyca. Co więcej, nie jest to sztuka dla sztuki – ich popisy są zawsze wkomponowane w fabułę. Oczywiście zdarzają się też sceny przeciętne, ale naprawdę za trud włożony w całe 26 odcinków należą się dla grafików wyrazy uznania. Postacie, zależnie od ujęcia, wypadają lepiej lub gorzej. Oczywiście, jak to zwykle bywa, najładniejsze są zbliżenia twarzy. Słabiej prezentują się tła, choć zdarzają się wyjątki w postaci ładnie pokazanego krajobrazu. Innymi nieciekawymi elementami są też kombinezony i uproszczone kontrolki w kabinie pilotów. Za to na pewno godne uwagi są liczne detale, pojawiające się głównie podczas akcji na torze: dym, zawirowania powietrza, odłamki itp.

Dźwięki i muzyka od razu zwróciły moją uwagę. Odgłosy są świetne – pełne realizmu i dokładne. Muzyka jest różnorodna, na pewno zapamiętałem połączenie muzyki elektronicznej z hip­‑hopem, a także pojawiające się chóry i kawałki rockowe. Pośród tych ostatnich bardzo ciekawie prezentuje się utwór z czołówki: Go for It grupy Gran Rodeo. Zwróciłem też uwagę na to, że na początku przez dobrych kilka odcinków nie powtórzył się chyba ani jeden utwór! Muzyka jest idealnie zgrana z akcją – stonowana lub ostra wtedy, kiedy potrzeba. Podczas wyścigów bardzo dobrze spełnia swoją rolę. Poza tym jednym wymienionym nie ma tu kawałków, które pozostają w pamięci, ale ogólnie jest naprawdę dobrze.

IGPX jest w dużej mierze opowieścią o dorastaniu, o mierzeniu się z rzeczywistością, o dojrzewaniu do odpowiedzialności. Wszystko pokazane jest w dobrym stylu, z piękną i wartką akcją na torze wyścigowym w tle. Seria może nie zachwyca, jest jednak naprawdę przyzwoita. Samo zakończenie można było zrobić nieco ciekawiej, brakowało mi też pokazania wyścigów innych drużyn niż Satomi albo choćby wyników i aktualnej tabeli – ale to tylko szczegóły. Ze względu na niecodzienne połączenie gatunków myślę, że serię można polecić chyba każdemu fanowi anime. Liczę na to, że powstanie kiedyś druga część, bo fabuła pozostaje otwarta – ot, opowieść urywa się w pewnym momencie, a miło by było popatrzeć na dalsze perypetie bohaterów, których na pewno wielu widzów zdąży polubić.

Azag, 6 września 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bee Train
Projekt: Kenji Teraoka, Tomoaki Kado
Reżyser: Kouichi Mashimo
Scenariusz: Kouichi Mashimo, Yuuki Arie
Muzyka: Fat Jon