x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Otonari no Tenshi-sama ni Itsunomanika Dame Ningen ni Sareteita Ken
A
Jiri50
28.02.2025 17:58 A to ja na te resztki bardzo chętnie . . . się skuszę.
Świeta recenzja, dobre anime.
Przyznaję szczerze bardzo żałuję, że dopiero teraz dane mi było zapozanać się z tą serią. A przecież już od dłuższego czasu życzliwi ludzie sugerowali. Jak tak lubisz sobie grzebać w tym co może tkwić tam pod spodem to ta seria jest w sam raz dla ciebie.
Ale broniłem się zażarcie i uparcie. W kwestii uporu to gdy ja wychodzę na tor, muły i osły nawet nie opuszczają boksów. Oddając gonitwę walkowerem. Sam sobie człowiek winien. No może nie tak do końca. Najpierw zwaliły się na mnie te niestety słuszne opinie o tonach cukru. A na koniec jakichś dwóch odmiennej orientacji intelektualnej oglądaczy podsumowało to anime jako romansidło z macaniem sąsiadki. Takie samo jak Nozoki Ana. Jeśli ktoś potrafi wyjaśnić mi jakimi drogami ta nędza ludzka doszła do takiego wniosku będę bardzo wdzięczny. Ja nie nie dam rady.
Cóż recenzja doskonale podsumowuje główne wady jakimi twórcy obarczyli to dzieło. I nie sposób z tym polemizować. A przecież spod tego wyziera naprawdę dobry i głęboki tekst na jakim to oparto.
Stawiam tu na swego rodzaju dramat psychologiczny. Z tak dobrze wykreowanymi postaciami, że gdyby to dać naprawdę dobremu scenarzyście. I na tej podstawie nakręcić normalny rasowy film. To kto wie czy przy dobrej obsadzie nie zawalczył by on o Oskary. Przesadzam? Chyba niewiele. Zresztą tego Oskara można by mu zaklepać na 100%. Drobnym zabiegiem fabularnym. Wystarczyło by zmienić płeć jednej z głównych osób dramatu. I to była by wtedy już rzecz wybitna, genialna i jedyna w swoim rodzaju. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Jest jak jest. Dla mnie pewnym pozostaje, że za podjęcie tej decyzji o utopieniu tego w słodkiej melasie. Decydent będzie smażył się w piekle i to w mękach okrutnistych. I nie będę go żałował. Jak piekło da z tego transmisję załatwię sobie na to abonament i popkorn do tego. Należy się mu jak rzadko komu.
Wydaje mi się, że taki kameralny dramat obyczajowy ograniczający się czesto do kadrów dwojga ludzi na kanapie i ich rozmowy jest trudny dla anime. I chyba to co chciałbym tu otrzymać wymagało by natchnionego artysty. A dostaliśmy wyśmienitego rzemieślnika ograniczonego przez fatalne założenia początkowe. Szkoda, szkoda!
A może jednak się mylę? A może to nie to? Może jednak znowu widzę duchy? Weźmy sobie ten początek.
Pewna dziewczynka całe swoje życie zabiega o uznanie swoich rodziców dla których jest niewidzialnym dzieckiem. A stara się o tą uwagę wręcz rozpaczliwie. I nagle drogiej mamusi w końcu zbiera się na daleko posuniętą szczerość. A wiesz co odpuść Ty już sobie. kliknij: ukryte Jesteś dla mnie jedynie zaniechaniem aborcyjnym. I to niestety takim które mamusię kosztuje te kochane pieniążki.
Daj już sobie siana ze staraniami. Wszystkimi staraniami. Niezły cios przyjmuje nasz aniołek . . taki po którym piórka fruwają w całej okolicy. I to dosłownie.
Co można z tym zrobić? Rozwiązanie jest w zasadzie proste, ale radykalne i ostateczne.
A przecież instynkt samozachowawczy wyje rozpaczliwie szukając jakiegoś powodu aby nie iść w tym kierunku. Pretekstu, punktu zaczepienia, a to trzeba oddać parasol, a to wykurować chorego. Pomóc tej życzliwej osobie która sama sobie nie radzi. Wszystko byle nie to, byle o tym nie myśleć. Nawet za cenę bycia odrobinę nachalną. Byle nie być z tym sama na dłużej. Przecież jest nauczona, że za bycie z kimś się płaci. Swoją ciężką pracą. Zapłaci, chętnie zapłaci.
Ale chyba nie spodziewamy się czegoś takiego w słodkiej kawaii komedii? Nie no raczej nie ma mowy. Prawda?
Tak sobie myślę nad tą sceną gdy Amane wychodzi na balkon aby „wypić obiad”. Machiru pojawia się natychmiast z kąśliwą uwagą na temat zdrowej diety chłopaka. Za chwilę do jego drzwi zapuka z pojemnikiem z „resztkami” z obiadu. Ech to ja też poproszę takie „resztki”.
Zabawne, że ludzie którzy zadbali aby ta seria bardziej przypominała ten przesłodzony mus nie usunęli tej sceny. Ten ton Machiru którym pyta – „Ty ty się tym żywisz?” – dla mnie cudo. Dobrze, że jak się tu pogrzebie to jeszcze sporo się takich smakowitych resztek znajdzie. Jak dla mnie nawet na całkiem solidną ucztę starczy. Ja taką przyznaję miałem.
A i to nie nie jest o macaniu sąsiadki, jeśli już to o przytulaniu sąsiadki. Trochę zaczyna mnie przerażać, że dla niektórych to chyba żadna różnica. Naprawdę dosyć to smutne.
Miłego oglądania. Naprawdę warto.
Jiri50
1.03.2025 06:27 Re: A to ja na te resztki bardzo chętnie . . . się skuszę.
słodkiej kawaii komedii
– kawaii romansie raczej. Jak napisał zresztą recenzent komedii tu nie ma za wiele – może wątek przyjaciół i geanialnej zresztą mamusi Amane.
Oczywiście recenzent oczywiście też pisał o sile tego co daje tu LN. Żeby nie było. Pozostaje nam tylko kwestia jak czytać te oglądane sytuacje.
A
Bez zalogowania
7.06.2023 17:57 Dziękuję :))
Bardzo się cieszę, że jedna z moich ulubionych tegorocznych serii ma swoją recenzję :)) Domo arigato :)
Bardzo proszę :) Choć dla mnie to jest czołówka tego roku, ale fakt, przynajmniej będzie widnieć w katalogu, co pomoże jej z rozpoznawalnością ;)
Pozdrawiam!
A
Jak uleczyć wnętrze - troszcząc się
3.05.2023 04:35
Początkowe dwa odcinki wydawały się tak bardzo słodkie, że trzeba było przerwać seans, żeby cukier za bardzo mi nie skoczył w górę. Ale powolne, i pełne słodyczy tempo relacji przyciągnęło mnie z powrotem.
Mamy tu przyjemny i relaksujący pomysł na pokazanie, jak dawanie z siebie – może być kojące i podnoszące na duchu i dla dawcy i dla biorcy. Motyw główny niczym w filmie Patch Adams kliknij: ukryte Na szczęście tutaj z dobrym zakończeniem.
I tak jak poniżej pisze mana – ta seria ma w sobie coś więcej, przede wszystkim pokazuje kliknij: ukryte trochę utopijny, idealny model relacji. Aczkolwiek.. Ok, nie utopijny :) ;)
Tagi – przyjaźń, romans i domowo – szkolne okruszki.
A do tego takie bardzo, bardzo delikatne i miłe ujęcie stałego budowania się bliskości :)
Poziom lekkości iskrzenia i słodyczy wyższy nawet, niż w Ore Monogatari.
A
Shorexen
26.03.2023 00:24 Otonari no Tenshi-sama po 12 odcinku (koniec)
W ogólnym rozrachunku wyszła przyjemna, ale zdeczka przewidywalna seria. Oprawa audio‑wizualna nierówna i ostatecznie przeciętna, ale nadrabiały postaci oraz ich pogłębiająca się relacja. Natomiast dla mnie i tak wygrywa Itsuki, zabawny typo. Chociaż przyznam, że w pewnym momencie już zaczęły mnie nieco irytować kliknij: ukryte te podchody Mahiru już po tym jak ewidentnie się w nim zakochała i niezdecydowanie Amane wynikające z jego ogólnej dobroci, szacunku oraz niskiej samooceny. Na szczęście w miarę zgrabnie domknęli wątek, więc kontynuację z miłą chęcią się obejrzy jak w ogóle powstanie. Ostatecznie moja ocena i tak będzie lekko zawyżona, ponieważ ogólnie lubię romanse, zawsze miło mi się je ogląda i nawet jak posiadają wady, to mi to nie przeszkadza. Mimo wszystko od tego typu serii (nie licząc pojedynczych przypadków) zaczynałem te 10 lat temu lekką ręką. Kiedyś to pochłaniałem ich ogromne ilości, w końcu też zabrakło serii jakie mogłem obejrzeć z tego gatunku i skończyłem tak, że mi się na jakiś czas przejadły. Natomiast teraz zawsze miło wracam do tego typu pozycji, dobrze spędzam przy nich czas i zawsze są mi bliskie. ;)
Klemens
26.03.2023 03:09 Re: Otonari no Tenshi-sama po 12 odcinku (koniec)
To jakaś kontynuacja może być? Coś z powieści jeszcze nie zostało zekranizowane?
Shorexen
26.03.2023 03:55 Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Znaczy… nie wiem. :D Z tego co widzę, to pierwowzór nadal wychodzi, więc jakaś tam szansa na sequel istnieje. Nawet jak dobrze domknęli ten wątek, to z chęcią poznam ich dalsze relacje, dorastanie, pierwsze kłótnie i tak dalej. Nie znam w ogóle nowelki, więc nie wiem czego mogę się spodziewać. Ale nie ma co gdybać, bo równie dobrze może nic nigdy nie powstać, a sam pierwowzór zaraz się skończy i tyle.
Klemens
26.03.2023 04:40 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
A tu – uwaga – miłe zaskoczenie. Otóż nowelka dalej wychodzi, ma 8 volumów, a fanów którzy to tłumaczą nie brakuje. To widzimy się za kilka dni, jak to przeczytam i zdam relację z wydarzeń.
Louis Rossman
26.03.2023 03:13 Re: Otonari no Tenshi-sama po 12 odcinku (koniec)
Wyjątkowo napisane moje myśli przez kogoś innego niż ja.
W 169% podpisuje autentyczność powyższego dokumentu iż oddaje moje przemyślenia na temat tej bajki.
Kolejna nudna i powtarzalna do bólu seria, ale że jest to romans, to jest bliski mojemu serduszku, więc +1 do oceny.
Brakuje mi w sumie takiej serii, gdzie akcja toczy się dalej po „i żyli długo i szczęśliwie”. Dlaczego tak mało tego typu romansów powstaje!?
Saarverok
25.03.2023 22:16
Bo dalej przychodzi proza życia i bezlitośnie dopada ich japoński system pracy :D
W Skikimori‑san główna para jest już na starcie po wyznaniu miłosnym, ale tak poza tym nie przychodzą mi inne tytuły do głowy.
A
mana
19.02.2023 13:15 7
Ta seria pokazuje coś więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka. kliknij: ukryte Scena z matką Mahiru i późniejsza rozmowa z Amane pokazuje w jakim stanie psychicznym jest Mahiru. Wydaje mi się że gdyby nie spotkała Amane to po jeszcze jednej albo dwóch rozmowach z jej matką lub ojcem mogłaby się całkowicie załamać. Możliwe że popełniłaby samobójstwo.
Saarverok
21.02.2023 07:42 Re: 7
No trochę to też tłumaczy Mahiru i jej zachowanie wobec MC. kliknij: ukryte Ta obopólna opieka miała być dla niej formą egoistycznej terapii, gdzie odbudowywała swoje ego, dostając od niego dawkę autentycznej wdzięczności i docenienia jej osoby. A że przy okazji zaczęli coś do siebie czuć – well, side effects. Chociaż mogliby już przestać udawać, że nie są parą :)
mana
21.02.2023 16:39 Re: 7
Zgadzam się w pełni. kliknij: ukryte Amane ma też swoją traumę. Stara się jak najmniej rzucać w oczy. Prawdopodobnie w poprzedniej szkole był nękany. Jego grzywka jest tego symbolem. Chłopak którego nikt nie rozpoznaje i dziewczyna którą zna każdy w szkole. Oboje potrzebują siebie żeby zwalczyć swoje traumy. Miłość to skutek uboczny :) Też czekam na moment kiedy w końcu przestaną zaprzeczać swoim uczuciom.
Saarverok
13.03.2023 19:19 Po 10
Póki co wszystko się zgadza. Ale chyba będę musiał zawiesić oglądanie, bo dziwnym trafem po każdym odcinku coś mi cukier mocno skacze do góry :D
Anonimowa
3.05.2023 13:07 "Pańskie oko konia tuczy" :)
kliknij: ukryte kliknij: ukryte Wrócę do tematu Aniołka tu na forum – Wieeeem, że to jest miejscami słodkie do granic, (ale tez bywają takie związki.) i że dla większości ludzi jest to zupełnie nierealne – tak bardzo się starać jak się stara główna para.
Tylko, że w tej opowieści ma to uzasadnienie w przypadku protagonistki.
Ludzie mający bardzo wymagającego, chłodnego rodzica, czy rodziców,
to często te osoby, które będą starać się za wszelką cenę,
aby zasłużyć na szacunek i na miłość.
Bo jeśliby popatrzeć w szkole na co się działo – niby prawie każdy się nią zachwycał,
ale to był tylko zachwyt nad jej ujmującą powierzchownością.
Protagonista był pierwszy,
który przyłapał ją na chwili słabości,
ale nie przeszedł obojętnie lub udając, że nie widzi, tylko zareagował,
I zdecydował udzielić pomocy. A to zwyczajowo nie jest w tej kulturze standardowe zachowanie.
Aż mi się znowu scena z Yamady lv999 przypomniała, gdy dziewczyna upada, a ludzie udają, że tego nie widzą, żeby tylko nie musieć się zaangażować osobiście.
Tu też jest ten motyw, chłopak zobaczył osobę zupełnie rozbitą psychicznie i zadziałał.
Nie byłoby reszty tej serii, gdyby tego nie zrobił.
Być może potoczyłoby się to tak, jak pisze Mana.
W końcu odsetek samobójstw jest tam jaki jest.
Niby głupie podanie parasola ( a raczej wmuszenie jej tego parasola ;) i już czyjaś historia może się ułożyć inaczej.
Pod tymi tonami lukru też i według mnie pokazano dużo więcej.
A to ja na te resztki bardzo chętnie . . . się skuszę.
Przyznaję szczerze bardzo żałuję, że dopiero teraz dane mi było zapozanać się z tą serią. A przecież już od dłuższego czasu życzliwi ludzie sugerowali. Jak tak lubisz sobie grzebać w tym co może tkwić tam pod spodem to ta seria jest w sam raz dla ciebie.
Ale broniłem się zażarcie i uparcie. W kwestii uporu to gdy ja wychodzę na tor, muły i osły nawet nie opuszczają boksów. Oddając gonitwę walkowerem. Sam sobie człowiek winien. No może nie tak do końca. Najpierw zwaliły się na mnie te niestety słuszne opinie o tonach cukru. A na koniec jakichś dwóch odmiennej orientacji intelektualnej oglądaczy podsumowało to anime jako romansidło z macaniem sąsiadki. Takie samo jak Nozoki Ana. Jeśli ktoś potrafi wyjaśnić mi jakimi drogami ta nędza ludzka doszła do takiego wniosku będę bardzo wdzięczny. Ja nie nie dam rady.
Cóż recenzja doskonale podsumowuje główne wady jakimi twórcy obarczyli to dzieło. I nie sposób z tym polemizować. A przecież spod tego wyziera naprawdę dobry i głęboki tekst na jakim to oparto.
Stawiam tu na swego rodzaju dramat psychologiczny. Z tak dobrze wykreowanymi postaciami, że gdyby to dać naprawdę dobremu scenarzyście. I na tej podstawie nakręcić normalny rasowy film. To kto wie czy przy dobrej obsadzie nie zawalczył by on o Oskary. Przesadzam? Chyba niewiele. Zresztą tego Oskara można by mu zaklepać na 100%. Drobnym zabiegiem fabularnym. Wystarczyło by zmienić płeć jednej z głównych osób dramatu. I to była by wtedy już rzecz wybitna, genialna i jedyna w swoim rodzaju. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Jest jak jest. Dla mnie pewnym pozostaje, że za podjęcie tej decyzji o utopieniu tego w słodkiej melasie. Decydent będzie smażył się w piekle i to w mękach okrutnistych. I nie będę go żałował. Jak piekło da z tego transmisję załatwię sobie na to abonament i popkorn do tego. Należy się mu jak rzadko komu.
Wydaje mi się, że taki kameralny dramat obyczajowy ograniczający się czesto do kadrów dwojga ludzi na kanapie i ich rozmowy jest trudny dla anime. I chyba to co chciałbym tu otrzymać wymagało by natchnionego artysty. A dostaliśmy wyśmienitego rzemieślnika ograniczonego przez fatalne założenia początkowe. Szkoda, szkoda!
A może jednak się mylę? A może to nie to? Może jednak znowu widzę duchy? Weźmy sobie ten początek.
Pewna dziewczynka całe swoje życie zabiega o uznanie swoich rodziców dla których jest niewidzialnym dzieckiem. A stara się o tą uwagę wręcz rozpaczliwie. I nagle drogiej mamusi w końcu zbiera się na daleko posuniętą szczerość. A wiesz co odpuść Ty już sobie. kliknij: ukryte Jesteś dla mnie jedynie zaniechaniem aborcyjnym. I to niestety takim które mamusię kosztuje te kochane pieniążki.
Daj już sobie siana ze staraniami. Wszystkimi staraniami. Niezły cios przyjmuje nasz aniołek . . taki po którym piórka fruwają w całej okolicy. I to dosłownie.
Co można z tym zrobić? Rozwiązanie jest w zasadzie proste, ale radykalne i ostateczne.
A przecież instynkt samozachowawczy wyje rozpaczliwie szukając jakiegoś powodu aby nie iść w tym kierunku. Pretekstu, punktu zaczepienia, a to trzeba oddać parasol, a to wykurować chorego. Pomóc tej życzliwej osobie która sama sobie nie radzi. Wszystko byle nie to, byle o tym nie myśleć. Nawet za cenę bycia odrobinę nachalną. Byle nie być z tym sama na dłużej. Przecież jest nauczona, że za bycie z kimś się płaci. Swoją ciężką pracą. Zapłaci, chętnie zapłaci.
Ale chyba nie spodziewamy się czegoś takiego w słodkiej kawaii komedii? Nie no raczej nie ma mowy. Prawda?
Tak sobie myślę nad tą sceną gdy Amane wychodzi na balkon aby „wypić obiad”. Machiru pojawia się natychmiast z kąśliwą uwagą na temat zdrowej diety chłopaka. Za chwilę do jego drzwi zapuka z pojemnikiem z „resztkami” z obiadu. Ech to ja też poproszę takie „resztki”.
Zabawne, że ludzie którzy zadbali aby ta seria bardziej przypominała ten przesłodzony mus nie usunęli tej sceny. Ten ton Machiru którym pyta – „Ty ty się tym żywisz?” – dla mnie cudo. Dobrze, że jak się tu pogrzebie to jeszcze sporo się takich smakowitych resztek znajdzie. Jak dla mnie nawet na całkiem solidną ucztę starczy. Ja taką przyznaję miałem.
A i to nie nie jest o macaniu sąsiadki, jeśli już to o przytulaniu sąsiadki. Trochę zaczyna mnie przerażać, że dla niektórych to chyba żadna różnica. Naprawdę dosyć to smutne.
Miłego oglądania. Naprawdę warto.
Re: A to ja na te resztki bardzo chętnie . . . się skuszę.
Oczywiście recenzent oczywiście też pisał o sile tego co daje tu LN. Żeby nie było. Pozostaje nam tylko kwestia jak czytać te oglądane sytuacje.
Dziękuję :))
Re: Dziękuję :))
Pozdrawiam!
Mamy tu przyjemny i relaksujący pomysł na pokazanie, jak dawanie z siebie – może być kojące i podnoszące na duchu i dla dawcy i dla biorcy. Motyw główny niczym w filmie Patch Adams kliknij: ukryte Na szczęście tutaj z dobrym zakończeniem.
I tak jak poniżej pisze mana – ta seria ma w sobie coś więcej, przede wszystkim pokazuje kliknij: ukryte trochę utopijny, idealny model relacji. Aczkolwiek.. Ok, nie utopijny :) ;)
Tagi – przyjaźń, romans i domowo – szkolne okruszki.
A do tego takie bardzo, bardzo delikatne i miłe ujęcie stałego budowania się bliskości :)
Poziom lekkości iskrzenia i słodyczy wyższy nawet, niż w Ore Monogatari.
Otonari no Tenshi-sama po 12 odcinku (koniec)
Re: Otonari no Tenshi-sama po 12 odcinku (koniec)
Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Re: Otonari no Tenshi-sama po 12 odcinku (koniec)
W 169% podpisuje autentyczność powyższego dokumentu iż oddaje moje przemyślenia na temat tej bajki.
Brakuje mi w sumie takiej serii, gdzie akcja toczy się dalej po „i żyli długo i szczęśliwie”. Dlaczego tak mało tego typu romansów powstaje!?
7
Re: 7
Re: 7
Po 10
"Pańskie oko konia tuczy" :)
Tylko, że w tej opowieści ma to uzasadnienie w przypadku protagonistki.
Ludzie mający bardzo wymagającego, chłodnego rodzica, czy rodziców,
to często te osoby, które będą starać się za wszelką cenę,
aby zasłużyć na szacunek i na miłość.
Bo jeśliby popatrzeć w szkole na co się działo – niby prawie każdy się nią zachwycał,
ale to był tylko zachwyt nad jej ujmującą powierzchownością.
Protagonista był pierwszy,
który przyłapał ją na chwili słabości,
ale nie przeszedł obojętnie lub udając, że nie widzi, tylko zareagował,
I zdecydował udzielić pomocy.
A to zwyczajowo nie jest w tej kulturze standardowe zachowanie.
Aż mi się znowu scena z Yamady lv999 przypomniała, gdy dziewczyna upada, a ludzie udają, że tego nie widzą, żeby tylko nie musieć się zaangażować osobiście.
Tu też jest ten motyw, chłopak zobaczył osobę zupełnie rozbitą psychicznie i zadziałał.
Nie byłoby reszty tej serii, gdyby tego nie zrobił.
Być może potoczyłoby się to tak, jak pisze Mana.
W końcu odsetek samobójstw jest tam jaki jest.
Niby głupie podanie parasola ( a raczej wmuszenie jej tego parasola ;) i już czyjaś historia może się ułożyć inaczej.
Pod tymi tonami lukru też i według mnie pokazano dużo więcej.