x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Potwierdzone info o kontynuacji trochę ratuje ogólne wrażenie z seansu. Bo mimo wspaniałej oprawy audio‑wizualnej (ostatni odcinek szczególnie pięknie się prezentuje), to fabuła tak śmiga do przodu, że ciężko mi było faktycznie się zaangażować emocjonalnie w historię. 12 odcinków to zdecydowanie za mało na tak dużo wątków, które chcieli zawrzeć w serii. Nie szło faktycznie „złapać tchu” i pozwolić sobie na trochę refleksji (zwłaszcza przy kliknij: ukryte śmierci Roberto), a nawet za dobrze poznać wszystkich postaci – oryginalna seria pozwoliła sobie na „mini fillery” w formie wielu różnych interakcji między bohaterami (często komediowych, ale tych poważnych również), a tutaj brakowało na to czasu, przez co sam Vash wypada dużo bladziej niż przy anime z '98. Nie mówiąc o całej reszcie (np. skąd u Roberto taki cynizm do wszystkiego? Fakt, nie jest to świat idealny, ale brakowało mi jego osobistego stanowiska i spojrzenia na ten świat).
Ostatecznie jest ok – nie uważam, że seria jest tragiczna, ale też nie powiem, że polecałabym ją każdemu. Może w kontynuacji pozwolą sobie na trochę więcej oddechu i lepszego rozwoju postaci ( kliknij: ukryte Milly wraca! Na to warto czekać!), ale na dzień dzisiejszy zostaję z ogromnym niedosytem.
Dla mnie seria była niesamowita. Nawet nie planowałem oglądać z uwagi na CGI i jak srogo bym się pomylił. Oprawa jest świetna, opening jest fenomenalny. Sama historia również mi się podobała, ale tak, absolutnie masz rację, historia zdecydowanie za szybko gna do przodu i nie daje czasu na refleksję. Wyszło nieźle ale jestem zdziwiony, że zamknęli wszystko w 12 odcinkach. Za szybko doszło do spotkania z Knivsem, za mało było tego świata pokazane.
Tak, historia sama w sobie jest dobra, ale właśnie przez to, że tak mało czasu mieliśmy, nie jestem w stanie tak jej docenić. Szczególnie mając w pamięci serię z '98, gdzie było dużo lepsze tempo (więcej odcinków).
Oj tak, tempo tam było dużo lepsze i nawet przysiągłbym że stara seria była dużo dłuższa, a tu jednak tylko 26 odcinków. Chociaż w tym wypadku to chyba aż 26. Może dlatego tak pozytywnie odebrałem remake bo poprzednika oglądałem z coś koło 16‑18 lat temu.
Nie wiem czy dobrze ale kojarzy mi się że tam Vash był mniejszym pacyfistom i łatwiej mu przychodziło sięganie po broń kiedy sytuacja tego wymagała. Poza tym tam chyba też dużo później wyszedł cały kosmiczny background i pochodzenie Vasha.
Seria ma bardzo fajny klimat (Opening!), grafika i ścieżka dźwiękowa bez zarzutu, można nawet powiedzieć że to jeden z lepiej wyglądających seriali z użyciem CGI jakie widziałem.
Ale Matulu Vash to tak żałosny protagonista, że aż żeby zgrzytają. Nie dość że koleś faktycznie jest bezsilny to jeszcze każdy po koleii po nim jedzie i mu to uświadamia. Twórcy to jacyś masochiści?
Z serialu z lat 90‑tych pamiętam że Vash był pacyfistą i był wkurzający (robił z siebie błazna), ale jak trzeba było to potrafił się zachować, no i seria to był taki bardziej Western a nie depresyjne filozofowanie.
Szkoda że protag jest takim wielkim minusem, bo tak było by bardzo dobrze.
Zagorzali fani oryginału muszą podejść do tej serii z dużą otwartością, bowiem w zasadzie wszystko w niej jest inne. Ja osobiście na razie jestem ostrożna z oceną, ponieważ ogólnie oglądało się to dobrze, ale niektóre dialogi były dość koślawe IMO. Za to akcja i animacja wyśmienita, jak w zasadzie każda produkcja studia Orange :D
Inne/właściwe spojrzenie na Triguna, które mi się spodobało. Jest wiele rzeczy, które zmienili, ale czy na plus? Zobaczymy później. Najważniejsze, że czuć klimat, który jest równie o wiele poważniejszy, niż początek starszej serii, choć nie zabrakło zabawniejszych scenek.
CGI stoi na fajnym poziomie, tego można było się spodziewać po studiu Orange, czyli specjalistach od Beastars i Houseki no Kuni.
Bardzo fajne wprowadzenie. Mamy nie tylko przedstawienie postaci ale od razu i całkiem dużo akcji, czego nie spodziewałem się już po pierwszym odcinku.
Wiem, że wiele ludzi psioczyło na CGI ale prawda jest taka, że nawet jeśli w dobrym 2D to wszystko mogłoby być spektakularne, to w tej formie jest co najmniej dobre – inni animatorzy 3D mogliby się uczyć od ludzi z tego projektu w kontekście dynamiki scen, choreografii, czy ekspresji twarzy. Mogło być epicko ale i tak jest dobrze/b.dobrze.
Klimat zachowany, historia nie przypomina następnego fillera oraz Matsuoka zdecydowanie jest interesującym wyborem pod aktora dla Vasha.
Ostatecznie jest ok – nie uważam, że seria jest tragiczna, ale też nie powiem, że polecałabym ją każdemu. Może w kontynuacji pozwolą sobie na trochę więcej oddechu i lepszego rozwoju postaci ( kliknij: ukryte Milly wraca! Na to warto czekać!), ale na dzień dzisiejszy zostaję z ogromnym niedosytem.
Nie wiem czy dobrze ale kojarzy mi się że tam Vash był mniejszym pacyfistom i łatwiej mu przychodziło sięganie po broń kiedy sytuacja tego wymagała. Poza tym tam chyba też dużo później wyszedł cały kosmiczny background i pochodzenie Vasha.
Ale Matulu Vash to tak żałosny protagonista, że aż żeby zgrzytają. Nie dość że koleś faktycznie jest bezsilny to jeszcze każdy po koleii po nim jedzie i mu to uświadamia. Twórcy to jacyś masochiści?
Z serialu z lat 90‑tych pamiętam że Vash był pacyfistą i był wkurzający (robił z siebie błazna), ale jak trzeba było to potrafił się zachować, no i seria to był taki bardziej Western a nie depresyjne filozofowanie.
Szkoda że protag jest takim wielkim minusem, bo tak było by bardzo dobrze.
CGI stoi na fajnym poziomie, tego można było się spodziewać po studiu Orange, czyli specjalistach od Beastars i Houseki no Kuni.
Wiem, że wiele ludzi psioczyło na CGI ale prawda jest taka, że nawet jeśli w dobrym 2D to wszystko mogłoby być spektakularne, to w tej formie jest co najmniej dobre – inni animatorzy 3D mogliby się uczyć od ludzi z tego projektu w kontekście dynamiki scen, choreografii, czy ekspresji twarzy. Mogło być epicko ale i tak jest dobrze/b.dobrze.
Klimat zachowany, historia nie przypomina następnego fillera oraz Matsuoka zdecydowanie jest interesującym wyborem pod aktora dla Vasha.
Póki co jestem zachwycony.