Komentarze
Shingeki no Kyojin: The Final Season [2023]
- 10/10 : Kaioken : 23.02.2024 15:01:30
- Re: spoilery : Kaioken : 23.02.2024 12:00:23
- spoilery : Amarette : 23.02.2024 11:49:17
- 4/10 : Windir : 26.01.2024 18:29:43
- komentarz : blob : 18.11.2023 17:39:29
- im dalej w las, tym gorzej : hmm : 14.11.2023 20:26:16
- Re: Propsy za żart o koniu : Kurubuntu : 13.11.2023 18:18:25
- Propsy za żart o koniu : kircia : 12.11.2023 12:30:46
- komentarz : Kurubuntu : 9.11.2023 16:22:59
- Kek is this : weiter : 8.11.2023 00:21:14
10/10
Widzę, że polaczki tylko potrafią narzekać, jest moda na hejt i tyle nawet w stosunku do takiego arcydzieła jakim jest Shingeki no Kyojin, m. kliknij: ukryte Dla mnie najlepszy arc (od Mare), tak samo finał niesamowity. To co mi się najbardziej podobało: skrzydła Mikasy, latający Falco, Jean i Connie razem z resztą ocalałych zamieniających się w tytanów (nie wierzyłem, że to się dzieje) oraz Mikasa całująca głowę Erena, wszystko skąpane w świetle do tego w jamie tytana, istnie shingekowa scena, CUDO, m! Nie sądziłem, że moce tytanów znikną i, że akt miłości będzie aż tak ważny na sam koniec. Wspaniały finał, m!
4/10
kliknij: ukryte
Fabularnie nie kupuje tego, że Eren i tak wszystko wiedział i nie miał nic przeciwko jak go powstrzymają bo widział przyszłość. Walki na Erenie z przeciwnikami spawnowanymi hurtem z powietrza słabe, bo nawet jak obrywają to zaraz znowu wygrywają – zero napięcia. Epilog? No może być. Moce tytanów znikają (nawet nie wiem w jaki sposób, chyba „robaczek” się rozpuścił po dekapitacji Erena przez Mikase „z miłości”, a Ymir… zniknęła bo zrozumiała, że fanatyczne przywiązanie do kogoś można zakończyć?), a ludzkość dalej się tłucze (mini grafiki podczas napisów). No kto by pomyślał…
Wady? Latający tytan ratujący wszystko, masa MEGA DŁUGICH szczerych rozmów „w snach”.
Poza epilogiem/definitywnym końcem przekazywania mocy tytanów, ciężko mi wskazać zalety.
Od momentu odkrycia Mare seria się psuła. Już nie walka o przetrwanie tylko prosta jak budowa cepa: polityka, nacjonalizm, rasizm, inwazje, rządy wojskowe…
Ważne, że temat zamknięty.
Generalnie chyba rozumiem o co chodziło twórcy kliknij: ukryte bezsens wojny, krytyka nacjonalizmu, ale po prostu za dużo mieliśmy tu motywów i postaci które rozmywały niepotrzebnie fabułę – może to kwestia chęci „dojenia” tego IP? Zgodzę się też z tym, że samo wytłumaczenie mocy Tytanów było słabe – kliknij: ukryte w skrócie można założyć, że był sobie taki pasożyt/plot device który wszystkie te moce sobie wyewoluował. Swoją drogą ciekawe dlaczego nikt otwarcie nie stwierdził, że wszystkie problemy przez tą galaretę xD. No ale umówmy się że sama idea Tytanów przeczy najprostszym prawom fizyki i biologii – jest to czyste science fiction i nie ma się w to co za bardzo wgryzać.
Ostatecznie o wiele rzeczy można się spierać, część rzeczy myślę można wytłumaczyć – ale parę osób już przede mną całkiem sprawnie podsumowało pewne kwestie. Dla niektórych seria będzie świetna, dla innych godna jedynie krytyki choćby za to jak była rozwleczona. Dla mnie był to jednak przede wszystkim dobry akcyjniak z paroma zapadającymi w pamięci scenami (głównie pierwsze sezony) i świetną muzyką, który towarzyszył mi przez kawał czasu spędzonego z japońską animacją. Myślę że w ogólnym rozrachunku mogę temu dać takie 7/10.
im dalej w las, tym gorzej
Czyli jak wiele popularnych serii opierających się na tajemnicach – im więcej odkrytych zagadek, tym świat przedstawiony zdaje się mniej atrakcyjny (patrz aktorskie: Lost/Zagubieni). Tak jakby twórcy mieli świetny początkowy zamysł, ale plot twisty / kolejne tajemnice / kolejne szczegóły wymyślali „na poczekaniu”, w miarę prowadzenia fabuły, aby jak najbardziej zaskakiwać (stąd np. tak duża ilość łatania fabuły w postaci retrospekcji), a w rzeczywistości nie mieli nigdy żadnego mocnego konkretnego zakończenia całej historii.
Propsy za żart o koniu
Co myślę o postaciach, to już napisałam pod poprzednim sezonem, zresztą w odpowiedzi na komentarz, który idealnie całą tę serię opisał.
Najbardziej lubiłam Erwina, a losy reszty średnio mnie interesowały, więc możecie sobie wyobrazić, jak bardzo „ciekawie” oglądało mi się ostatnie sezony.
Nadal jednak uważam, że teraz to najfajniejsza była Gabi. Przecież to ona kliknij: ukryte odstrzeliła Erena zanim ten syf się zaczął, podczas gdy absolutnie nikt inny nie dał rady, i ta historia mogłaby się tu skończyć bez dramy. Niestety fabuła chciała inaczej.
Głupot też nie będę wyliczać, bo poprzednicy zrobili to wyśmienicie. Szczerze, to ta historia przez moce tytana pierwotnego jest tak zawiła, a przy tym tak niewiele mnie obchodząca, że się na tym przestałam skupiać i mnóstwo rzeczy zapomniałam. Zapomniałam, kto z kim miał układy, kto kogo zdradził, jak działają te moce, kim były niektóre postacie i gdzie jest Zeke, heh.
Do plusów zaliczę to, że chociaż nie obchodziło mnie zbytnio jak to się skończy i kto zginie, to jednak te odcinki trzymały mnie w przyzwoitym napięciu.
Niemniej, kiedy tylko przeleciały napisy, wzięłam się za kolejną serię, bez chwili zadumy – zakończenie tej serii nie zrobiło na mnie wrażenia.
A na początku było to wszystko dość niesamowite. I tak czytając komentarze innych, wiem że wielu widzów myśli to samo – to było ciekawe i tajemnicze do momentu, w którym wyjaśniło się pochodzenie tytanów.
I ta seria z czegoś, czego jeszcze nigdy nie było, stała się kolejną przypowieścią o wojnach i nienawiści.
Ja chyba jednak wolałabym się nigdy nie dowiedzieć, czym naprawdę byli tytani i skąd się wzięli. Tak jak nie chcę i nie dowiedziałam się, czym/kim jest dokładnie Kusuriuri, i gdzie jest Johan ♥️
Kek is this
6/10 całość. To coś 2/10
Mechy z mięsa nie takie złe
Dla mnie najgorszy moment to właśnie w momencie, kiedy okazało się że tytani to zwykłe „mechy” tylko że z mięsa i dlatego za drugi sezon wziąłem się dopiero po latach, no ale jak na taką serie to nie było źle, takie 6‑7/10 za całość. Zakończenie do dupy.
Lista głupot/durnot tego zakończenia:
kliknij: ukryte
- Moce Ackermanów – „Armin, You got your memories back too, right?” Oprócz spotkania z Arminem, to Eren spotkał się też pojedynczo z każdym ważniejszym dla niego przyjacielem w tym i z Mikasą. Każdemu też wymazał pamięć z tego spotkania. Problem polega na tym, że nie powinno się to przytrafić Mikasie. Jedną z głównych zasad tego uniwersum była całkowita odporność Ackermanów na moce związane z pamięcią, których mógł używać Founder. Nigdy w mandze taka sytuacja nie miała miejsca, tutaj natomiast autor uznał, że może mieć miejsce i sobie olał to pod koniec, bo tak było wygodniej. Ta sytuacja to oczywisty retcon, który nie miał nawet foreshadowingu, bo lore Ackermantów został później całkowicie olany.
- Jakim cudem Mikasa przeszła pieszo po jałowej pustyni 7000/8000km i w dodatku przepłynęła ocean? Przy tej głupiej próbie przejścia powinna zwyczajnie umrzeć. Co gorsza to miało od razu miejsce po rumblingu więc nie mogło być sytuacji, że mogłaby sobie ukraść trochę jedzenia.
- Eren x Mikasa – Tak się nie piszę romansów. Mam uwierzyć w ten romans skoro Eren pokazał swoje uczucia dopiero w ostatniej scenie i mi jeszcze seria wmawia, że tak było od zawsze? Przecież on przez pierwsze 3 sezony traktował ją jako nadopiekuńczą siostrę, której miał dosyć, a po timeskipie zwyczajnie ją olewał, bo przytłaczała go cała przyszłość co miała nadejść. Traktował ją jako jedną z bliskich mu osób, które chciał by nie umarły. Nawet w tych scenach gdzie są jego monologi nie ma nic co wskazywałoby, że coś do niej czuję.
- Mikasa – Jedna z głównych postaci, która tak naprawdę nic nie zrobiła wielkiego do całej fabuły. Jej rola ograniczała się tylko do bycia silną (przez cały lore związany z Ackermanami) i bycia przyjaciółką głównego bohatera. Nigdy żadne decyzje przez nią podjęte nie wpłynęły na tor głównej fabuły. Jedyny character arc jaki miał miejsce był na samym początku serii w Troście (który został cofnięty). Później to był statyczny charakter przez całą serię. Była szansa na rozwinięcie jej ale:
- lore Ackermanów nie został wcale ruszony
- Jej powiązania z Azumabito po wspomnieniu zostały wyrzucone do kosza
Jednak autor musiał sobie przypomnieć pod sam koniec, że ona nic tak naprawdę nie zrobiła więc należałoby coś dodać. Dlatego z niczego stała się główną motywacją bogini całego tego świata. Serio, żadnej podbudowy, jakiś hintów tylko tak nagle od czapy to się stało.
- Falco – Jakim cudem on mógł od razu perfekcyjnie latać? Reiner, Annie i reszta do swoich form tytanów musieli przejść przez bardzo rygorystyczny trening, który miał na celu maksymalizację ich wydajności w formie tytanów. Eren też miał w zasadzie cały arc poświęcony swojemu treningowi. Tutaj gość sobie raz transformację i potrafi wszystko na co reszta musiała pracować przez lata. W ogóle jakim cudem on się zmienił w formę ptaka? Seria nigdy nie daje na to odpowiedzi tylko zostają headcanony, które mają jakoś sensownie to wytłumaczyć.
Historia – Jedna z najważniejszych postaci dla całej serii, która też dostała swój własny arc (czego nie miała nawet Mikasa) nie dostała nawet mówionej kwestii. Wszystkie plot pointy też zostały dropnięte i nigdzie w zasadzie nie prowadziły.
Sojusz – goście, którzy chcieli zatrzymać tę całą masakrę i którym Eren mógł zabić rodziny są po „spotkaniu” z Erenem smutni, że on zginął. Całkowita zmiana osobowości o 180 stopni. Ciekawe czy byliby tak zadowoleni gdyby jednak zabił ich.
Masowy plot armor – Chyba nie trzeba tłumaczyć? Armia titan shifterów, sama Ymir, Founder nic nie mogą zrobić sojuszowi. Chyba jeszcze gorsze jest, że w zasadzie to Eren się z nimi bawił chociaż mógł ich przypadkiem zabić jak to miało miejsce z Hange. To też powoduje, że cała finałowa walka nie miała żadnej stawki porównując to do wcześniejszych bitew. Porównajcie to z tym jak odbijali Shiganshinę. To jest śmiech na sali.
Eren – plot twist, że to on nasłał Dinę na swoją matkę. To się kupy nie trzyma. Sam plot twist w kapliczce mógł tylko zaistnieć dzięki wyjątkowej kombinacji mocy Foundera i Attack Titana. Tutaj z czapy okazuje się, że Eren mógł w zasadzie wszędzie kontrolować każdego tytana. Pomijam już płacz Erena o Mikasę.
Ymir – Była zakochana w Królu Fritzie czyli cały lore miał swój początek przez syndrom sztokholmski. Nie tak sobie wyobrażałem początek całego lore kiedy zaczynałem tę serię wiele lat temu. To jest z głupot mniejszego kalibru, ale serio istniały lepsze rozwiązania.
To tylko takie przykładowe tego jest więcej:
- Czemu Rumbling ustał kiedy zginął Zeke? Przecież on wtedy nie miał w ogóle kontroli.
- Co się stało z robalem?
- Co się stało z tytanami z murów?
- Armin ignorujący, że Eren zabił swoją matkę po to by wybuchnąć chwilę później kiedy gadają głównie o uczuciach Mikasy
- Tani szok czyli Jean i Connie giną po to by 10 minut później zostać wskrzeszonymi
- Wyspa Paradis pozwalająca wrócić na wyspę Mikasie, która została jednocześnie okrzynięta zdrajczyjnią. W dodatku wraca z głową herosa całej wyspy. Przecież po takich okolicznościach powinna zginąć w przeciągu roku.
etc. etc.
Koniec
AoT to jest jak taki rysunek z koniem gdzie czyna się od zadka realistyczny szkic, potem jest dalej dobrze, potem jest zupełnie inaczej przechodząc w kubizm a kończąc na gryzmołach średnio utalentowanego 6 latka.
Itterasshai, Eren...
Obawiam się, że nie było i nie będzie drugiej takiej opowieści, która wywrze na mnie choćby porównywalne wrażenie.
9/10
info
Shingeki no Kyojin: The Final Season [2023]