x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bez zalogowania
30.07.2023 19:46 Wszystkie plusy z czasem
Zacznijmy od tego, że to nie jest seria realistyczna,ani komedia. O dramacie też ciężko mówić.w dodatku ma bajkowy ,czy fantazyjny motyw.
W dodatku dla mnie senny i trochę nużący był początek.
I ta początkowo androidowa bohaterka…
Jednak nie porzuciłam seansu. Wyciszał i koił przed snem dawkowany po odcinku.
I tak jak bohaterowie pomału zmianiali się pod swoim wpływem, tak samo mój stosunek do serii i protagonistów był coraz cieplejszy.
Z upływem czasu pojawiało się coraz więcej drobnych, obyczajowych niuansów. Ostatecznie bajka okazała się zaskakująco dla mnie przyjemna, z subtelną i cieplejszą niz początkowo się zdawało – warstwą rozkwitu i/lub zmiany relacji rodzinnych i okruszków życia.
Plus za rodzeństwo i koniecznie za rodziców. Którzy choc początkowo jawili się zdeterminowani przez rolę, to ostatecznie kliknij: ukryte okazali swoje ludzkie oblicza i bardziej prywatny rys.
Familijna opowieść codzienna w nieco idealistycznym ujęciu
A
Navigator
18.07.2023 23:44 wreszcie koniec...
Co za marnotrastwo bitów.
Princessa oderwana od realiów CCCP od swoich rodaków, kompletny dysonans miedzy jej postacia a głosem, romans popychany kijem na siłę żadnego taktu, czysta fantazja bez kotwicy w rzeczywistości.
Żądło(sic!!?!!?), jak można takie bzdety serwować ludziom, żenada.
Każdy jeden następny odcinek to niestety jeszcze gorzej powoduje ubytek szarych koórek, przewijałem często do przodu bo raczej cenie mój czas, teraz żałuję wysiłku na przewijanie, zamiast nacisnąć klawisz DELETE jeden raz na folderze z tym „czymś”.
2/10 tylko za familinje uczucie bohatrów do siebie.
Navigator18.07.2023 23:47:17 - komentarz usunięto
Bez zalogowania
30.07.2023 19:57 Re: wreszcie koniec...
romans popychany kijem na siłę żadnego taktu, czysta fantazja bez kotwicy w rzeczywistości.
Z tym akurat się nie zgadzam.
Zawiązanie było wymuszone, ale mam wrażenie że całość była symboliczną alegorią japońskiego związku, oraz tego, że kliknij: ukryte nawet jeżeli ludzi połączy jakieś wydarzenie, bądź swatanie, bądź chwilowa namiętność, to wspólne bycie razem, wspólnie łączone pasją lub pracą, oraz rodzina która łączy zamiast dzielić – i pojawia się szansa na coś więcej, na ocieplenie relacji, na wzmocnienie uczuć. I ostatecznie na pojawienie się miłości.
Na koniec taką samą jest legendą, jak wychodowanie drzewa z pestek. Może i udaje się tylko nielicznym, ale jednak udaje się
A
Anonimowa
10.07.2023 18:58 Codzienne okruszki z mangaką i jego księżniczką
Nie wiem ile osób marzy o tym, żeby ta druga połowa była księciem, lub księżniczką, choćby współczesną…
Żeby to była dobrze wychowana, kulturalna osoba, pracowita i troskliwa.
To anime to właśnie realizacja takiego marzenia.
Jest tu normalny, zwyczajny chłopak, który po śmierci ojca zajmuje się młodszym rodzeństwem,
jest pisanie, rysowanie mang i jest dwójka małych dzieci, tzn wystarczająco małych, żeby fabuła miała ręce i nogi. I jest owa księżniczka.
O zawiązaniu fabuły nie będę pisać, bo każdy, kto przetrwał pierwszy odcinek wyrobi sobie własne zdanie.
Dość powiedzieć, że księżniczka zostaje asystentką owego młodego mangaki.
Czy są zalety tego anime?
Na razie, czyli w odcinkach 1 do 7 nic zdrożnego się nie działo. Można według mnie posadzić własne młodsze rodzenstwo, lub dzieci przed ekranem i niech oglądają.
Jako zupełnie stonowane – przed snem z pewnością się nadaje. Można usnąć w połowie odcinka, a następnego wieczoru dokończyć.
Natomiast to, co może zaboleć, to wizualny sposób realizacji i ścieżka dźwiękowa podobnie według mnie brzmiąca – jak w programach dla kilkulatków.
Z pewnością dobra realizacja techniczna dodałaby temu anime kilka punktów. A tak seans w większości momentów smakuje jak słoiczkowe dania dla niemowląt. Na szczęście było też kilka minimalnie bardziej uroczych scen.
I najbardziej dopasowane pod każdym względem jest tu zapewne młodsze rodzenstwo głównego bohatera.
Natomiast temat radzenia sobie z trudną codziennością po stracie bliskiego członka rodziny – został potraktowany w mojej ocenie zdecydowanie zbyt lekko. Bardziej jak dla grupy wiekowej kodomo.
A
Bez zalogowania
7.07.2023 06:08 Odc pierwszy i konfuzja
Jakie to było dziwnie sztuczne? Niby okruchy życia, niby potencjał na romans, a tak sobie patrzyłam – ile minut jeszcze do końca odcinka…
No i jak wyszła sprawa kliknij: ukryte z żądłem, to było tak krindżowe, że przestałam przysypiać xd
Spróbuję może jeszcze jeden odcinek, a co mi tam ;)
Bez zalogowania
7.07.2023 06:57 Drop w połowie trzeciego
Dlaczego bajki edukacji społecznej nie są zazwyczaj ciekawiej rozpisane?
Żeby choć realizacja serii była interesująca, ech.
To wszystko wygląda jak wypracowanie szkolne na temat „jak stworzyć relację i szczęśliwą rodzinę”, napisane przez kogoś, kto tylko o tym czytał ;)
Punkty, po kolei odhaczane z listy.
Śnieżny chłopak i cool dziewczyna przynajmniej było urocze i miejscami puchate.
A tu – zwykły chłopak udaje mężczyznę, ale zachowuje się jakby emocjonalnie był na poziomie jedenastolatka.
I księżniczka, która wygląda jak guwernantka z poprzedniej epoki z Anglii, pracuje jak sprawna maszyna, a rozmawia jak sztuczna inteligencja.
Taak. No i jeszcze zawiązanie fabuły…
Mogli z tego zrobić fantasy, albo zwykłe, realne okruszki, a wyszedł im kleik ryżowy. I to bez dodatku cukru :p
Średnia adaptacja średniej mangi, z której wyszło średnie anime. Dałbym 5/10, ale po -0,5 wpada za to, że 1) całą serię miałem wrażenie, jakby FMC była z innej bajki i 2) nie rozumiem po kiego grzyba tak się skupiano na postaci młodszego brata MC, żadnej wartości dodanej w anime, a w mandze nie ma nawet jednej strony, żeby autor aż tak poświęcał mu uwagę.
Wszystkie plusy z czasem
W dodatku dla mnie senny i trochę nużący był początek.
I ta początkowo androidowa bohaterka…
Jednak nie porzuciłam seansu. Wyciszał i koił przed snem dawkowany po odcinku.
I tak jak bohaterowie pomału zmianiali się pod swoim wpływem, tak samo mój stosunek do serii i protagonistów był coraz cieplejszy.
Z upływem czasu pojawiało się coraz więcej drobnych, obyczajowych niuansów. Ostatecznie bajka okazała się zaskakująco dla mnie przyjemna, z subtelną i cieplejszą niz początkowo się zdawało – warstwą rozkwitu i/lub zmiany relacji rodzinnych i okruszków życia.
Plus za rodzeństwo i koniecznie za rodziców. Którzy choc początkowo jawili się zdeterminowani przez rolę, to ostatecznie kliknij: ukryte okazali swoje ludzkie oblicza i bardziej prywatny rys.
Familijna opowieść codzienna w nieco idealistycznym ujęciu
wreszcie koniec...
Princessa oderwana od realiów CCCP od swoich rodaków, kompletny dysonans miedzy jej postacia a głosem, romans popychany kijem na siłę żadnego taktu, czysta fantazja bez kotwicy w rzeczywistości.
Żądło(sic!!?!!?), jak można takie bzdety serwować ludziom, żenada.
Każdy jeden następny odcinek to niestety jeszcze gorzej powoduje ubytek szarych koórek, przewijałem często do przodu bo raczej cenie mój czas, teraz żałuję wysiłku na przewijanie, zamiast nacisnąć klawisz DELETE jeden raz na folderze z tym „czymś”.
2/10 tylko za familinje uczucie bohatrów do siebie.
Re: wreszcie koniec...
Z tym akurat się nie zgadzam.
Zawiązanie było wymuszone, ale mam wrażenie że całość była symboliczną alegorią japońskiego związku, oraz tego, że kliknij: ukryte nawet jeżeli ludzi połączy jakieś wydarzenie, bądź swatanie, bądź chwilowa namiętność, to wspólne bycie razem, wspólnie łączone pasją lub pracą, oraz rodzina która łączy zamiast dzielić – i pojawia się szansa na coś więcej, na ocieplenie relacji, na wzmocnienie uczuć. I ostatecznie na pojawienie się miłości.
Na koniec taką samą jest legendą, jak wychodowanie drzewa z pestek. Może i udaje się tylko nielicznym, ale jednak udaje się
Codzienne okruszki z mangaką i jego księżniczką
Żeby to była dobrze wychowana, kulturalna osoba, pracowita i troskliwa.
To anime to właśnie realizacja takiego marzenia.
Jest tu normalny, zwyczajny chłopak, który po śmierci ojca zajmuje się młodszym rodzeństwem,
jest pisanie, rysowanie mang i jest dwójka małych dzieci, tzn wystarczająco małych, żeby fabuła miała ręce i nogi. I jest owa księżniczka.
O zawiązaniu fabuły nie będę pisać, bo każdy, kto przetrwał pierwszy odcinek wyrobi sobie własne zdanie.
Dość powiedzieć, że księżniczka zostaje asystentką owego młodego mangaki.
Czy są zalety tego anime?
Na razie, czyli w odcinkach 1 do 7 nic zdrożnego się nie działo. Można według mnie posadzić własne młodsze rodzenstwo, lub dzieci przed ekranem i niech oglądają.
Jako zupełnie stonowane – przed snem z pewnością się nadaje. Można usnąć w połowie odcinka, a następnego wieczoru dokończyć.
Natomiast to, co może zaboleć, to wizualny sposób realizacji i ścieżka dźwiękowa podobnie według mnie brzmiąca – jak w programach dla kilkulatków.
Z pewnością dobra realizacja techniczna dodałaby temu anime kilka punktów. A tak seans w większości momentów smakuje jak słoiczkowe dania dla niemowląt. Na szczęście było też kilka minimalnie bardziej uroczych scen.
I najbardziej dopasowane pod każdym względem jest tu zapewne młodsze rodzenstwo głównego bohatera.
Natomiast temat radzenia sobie z trudną codziennością po stracie bliskiego członka rodziny – został potraktowany w mojej ocenie zdecydowanie zbyt lekko. Bardziej jak dla grupy wiekowej kodomo.
Odc pierwszy i konfuzja
No i jak wyszła sprawa kliknij: ukryte z żądłem, to było tak krindżowe, że przestałam przysypiać xd
Spróbuję może jeszcze jeden odcinek, a co mi tam ;)
Drop w połowie trzeciego
Żeby choć realizacja serii była interesująca, ech.
To wszystko wygląda jak wypracowanie szkolne na temat „jak stworzyć relację i szczęśliwą rodzinę”, napisane przez kogoś, kto tylko o tym czytał ;)
Punkty, po kolei odhaczane z listy.
Śnieżny chłopak i cool dziewczyna przynajmniej było urocze i miejscami puchate.
A tu – zwykły chłopak udaje mężczyznę, ale zachowuje się jakby emocjonalnie był na poziomie jedenastolatka.
I księżniczka, która wygląda jak guwernantka z poprzedniej epoki z Anglii, pracuje jak sprawna maszyna, a rozmawia jak sztuczna inteligencja.
Taak. No i jeszcze zawiązanie fabuły…
Mogli z tego zrobić fantasy, albo zwykłe, realne okruszki, a wyszedł im kleik ryżowy. I to bez dodatku cukru :p