x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Anonimowa
18.11.2023 23:55 Abstrakcyjne, urocze, zabawne, ujmujące, czyli odcinki 1-10
Od razu podkreślę, że mangi nie czytałam, a nietypowa strona wizualna serialu sprawiała mi pewną przyjemność.
Lubiłam też słuchać seiyuu głównych bohaterów, bo ich gra (choć osobliwa) zdawała mi się kawaii.
Odcinki 1‑6 to ta bardziej komediowa część według mnie. Przerysowana i pełna delikatnie abstrakcyjnych gagów, które jednak sprawiały, że cały czas się uśmiechałam. kliknij: ukryte Czyli było to coś w stylu „tak głupawe, że aż zabawne” Zabawny wydał mi się także główny bohater z jego panicznymi reakcjami – a jednak zdobywający się na odwagę działania, bądź odwagę wytrwania w mocno żenujących go sytuacjach.
Od epizodu 7ego zaczyna jednak seria po trochu odchodzić od formatu komediowego – w stronę psychologii pierwszych uczuć. Oraz w kierunku przeżyć wewnętrznych z tym związanych i kliknij: ukryte podejmowanych drobnymi kroczkami działań.
Nadal główna bohaterka zachowuje się dla widza absurdalnie, jednak teraz pokazuje też, że kliknij: ukryte wcale sobie tak dobrze nie radzi ze stresem. Że boli ją – jej własna niedoskonałość. I że nie chce być ona dla nikogo ciężarem.
Oraz że jest jej naprawdę ciężko z tym, że jest czasem tak gapowata, nieuważna, odpływa myślami, zapomina rzeczy, bądź się myli. Czyli w społeczeństwie ceniącym perfekcjonizm – odczuwa boleśnie własną dysfunkcyjność. Według mnie były to momenty, gdzie widz może odczuć współczucie dla niej.
A
Navigator
17.10.2023 21:12 do recenzji
Musze pogratulować skrupulatnego podejścia i wybebeszenia problemów jak i pozytywów w tym anime, niestety ja straciłem czas na to „dzieło”, MOJA WINA, MOJA BARDZO WIELKA WINA.
Recenzent bardzo obiektywnie zkrytykował tą karykaturę, chociaż nawet gdyby to była subiektywna krytyka nie byłbym w stanie dostrzec różnicy.
Cóż, prawda jest taka, że w sezonie lato 2023 niewiele było dobrych serii, więc podejrzewam, że wielu (w tym i ja) wybierało obiecujące tytuły, a manga zbiera bardzo dobre opinie. Zresztą, za ten sezon mam cztery recenzje w planie (dwie już za mną) i w żadnej nie wystawię pozytywnej opinii, choć jedna trafia do mojej czołówki anime guilty pleasure :) Na szczęście ten sezon jest już lepszy.
3 odcinki chyba mi starczą.
kliknij: ukryte Tła kompletnie nie pasują do charakteru anime, animacja jest co najmniej dziwna i tak samo nie pasuje do romansu (bardziej do jakiegoś akcyjniaka), projekty postaci są tragiczne, ogólny poziom grafiki spadł drastycznie, pomimo że jest to dopiero 3 odcinek (nie, żeby był wysoki od samego początku).
Reżyseria serii leży i kwiczy – postać Komury jest kompletną karykaturą, swego rodzaju memem, który w jednej postaci zawiera chyba wszystkie możliwe negatywne cechy i złe skojarzenia dzisiejszego „kanonu” MC romansów. Seiyuu Komury został dobrany na 90% po znajomości i na 10% z łapanki. Nie uwierzę, że ktokolwiek, kto przeczytał mangę mógł wpaść na pomysł, że „TAK, TEN CZŁOWIEK I TEN GŁOS IDEALNIE ODDAJĄ UCZUCIA SKONSTERNOWANEGO NASTOLATKA, KTÓRY POWOLI ZAKOCHUJE SIĘ PIERWSZY RAZ W SWOIM ŻYCIU!”. No chyba, że osoby odpowiedzialne za dobór głosów nie czytały mangi, istnieje też takie duże prawdopodobieństwo. Głos tejże postaci irytuje mnie bardziej, niż głos Asty z Black Clover, a to duży wyczyn. Z postaci Mie zrobiono kompletną idiotkę, nic więcej tutaj nie można dodać.
Manga toczy się zupełnie innym tempem. To, co w mandze zajmuje 2 strony i czyta się parę sekund, my jesteśmy zmuszeni oglądać minuty. Tempo serii i nacisk na poszczególne sceny kompletnie nie ma sensu. Jest to kolejna rzecz, która pozwala mi przypuszczać, że osoby odpowiedzialne za adaptację w ogóle nie przeczytały mangi albo tylko pobieżnie przejrzały pierwsze kilka rozdziałów. Bo gdyby przejrzeli chociażby kawałek dalej, to zauważyliby, że seria nie opiera się później wyłącznie na żarcie „Mie znowu zapomniała okularów, co ciekawego się dzisiaj przydarzy?”. Nie, twórcy ze spokojem mogli od samego początku przeplatać inne wątki, co dałoby widzowi odetchnąć trochę od wałkowania tego samego schematu, wszak trzeba przyznać – taki format żartów (a właściwie żartu) nie nadaje się kompletnie na ekrany telewizorów. I nie powinno im za bardzo to przeszkadzać, skoro od samiutkiego początku stwierdzili, że łamią pierwotne założenia mangi i z grubej rury wjeżdżają ze stwierdzeniem „Komura kocha Mie”. Dlaczego tego nie zrobiono? Nie wiem, choć się domyślam.
A, czy wspomniałem również, że samo to założenie, to kolejny pokaz braku wiedzy twórców co oni tak właściwie adaptują? Bo tam te uczucia rozwijają się powoli, przez co seria daje czytelnikowi vibe „Komura jest zawstydzony tym, jak bardzo jakaś kompletnie obca mu dziewczyna przybliża się do niego, ale hej, w sumie to…”, co jest zwyczajnie normalne dla chłopaka w jego wieku, a nie vibe, jaki serwuje nam anime „Komura jest simpem i creepem, który pewnie po tym, jak Mie go dotknęła, patyczkiem wytarł to miejsce, żeby zachować na zawsze sebum swojej miłości”. Przez to postać Komury jest moim zdaniem największym minusem tej serii, jest kompletnie obrzydzająca i niesmaczna.
Podsumowując – odnoszę silne wrażenie, że doszło tutaj do jednego wielkiego nieporozumienia w każdym możliwym punkcie tego wielkiego łańcucha tworzenia anime, a największym błędem było na 100% wybranie studia GoHands jako tego, które miało zająć się tą serią. Mocno współczuję twórcy, że musi obserwować, jak jego całkiem przyjemne dzieło zostaje tak kaleczone. Owszem, może nie jest to manga wysokich lotów, ale na pewno nie zasłużyła na taki los.
No, to się wyżyłem i z czystym sercem mogę dać 1 i porzucić to guano.
Z większością się zgadzam, choć akurat ja jestem masochistą i obejrzę do końca xd. No i po tych trzech odcinkach jestem już pewien, że największym problemem nie jest grafika, a reżyseria. Od początku wiedziałem, że tego typu mangę ciężko przenieść na format tv, ale miałem cichą nadzieję, że reżyser będzie na tyle ogarnięty, że chociaż nie popsuje podstaw. No a tu już zarżnęli największą zaletę mangi, czyli bohaterów. Podczas seansu cały czas zastanawiałem się, czy Komura naprawdę jest tak irytujący, ale to jednak zasługa reżysera i niestety, aktora głosowego.
W sumie to pod względem reżyserii powinno wyglądać jak Non Non Biyori albo nawet Boku no Kokoro no Yabai Yatsu.
No i jeśli chodzi o głos Komury to czytając mangę słyszałem w tej roli Romi Pak albo jakąś inną aktorkę, która często gra młodych chłopców xd. A w sumie to chyba prawie każdy aktor by tu lepiej pasował xd
Za to przynajmniej Mie brzmi prawie idealnie, szczególnie że gra ją debiutantka.
Generalnie też mi daleko do bycia fanem tej serii i zgadzam się z większością wspomnianych uwag, natomiast:
kliknij: ukryte
I nie powinno im za bardzo to przeszkadzać, skoro od samiutkiego początku stwierdzili, że łamią pierwotne założenia mangi i z grubej rury wjeżdżają ze stwierdzeniem „Komura kocha Mie”.
Ale z tego co kojarzę, to w mandze też od pierwszego rozdziału wiemy, że Komura się w niej podkochuje. Jasne, tam proces rozwoju tego uczucia stoi kilka pięter wyżej, jednak początkowe założenie jest chyba takie samo?
Generalnie tak, ale jednak nie.
kliknij: ukryte Od pierwszego rozdziału wiemy, że Komura jest zawstydzony kontaktem z dziewczyną, a kilka rozdziałów później wiemy, że Komura podkochuje się w Mie. Ergo, dowiadujemy się tego realtywnie szybko, zgoda.
Tylko tutaj właśnie chodzi mi o tą małą różnicę – gdzie w anime Komura z grubej rury wjeżdża z tekstem „KOCHAM MIE”, co jest (z tego co pamiętam) jednymi z pierwszych jego słów, a w mandze, może i czytelnik zdaje sobie sprawę z uczuć Komury, ale to właśnie on z nich tejże sprawy sobie nie zdaje. Bo jest dzieckiem. Bo to jego pierwsza miłość. Bo jest niedojrzały. I tak cała „przygoda” z odkrywaniem swoich uczuć jest, moim zdaniem, motorem napędowym humoru w początkowych rozdziałach mangi. I ten właśnie motor napędowy został kompletnie zabity poprzez jasne osadzenie całości fabuły w świetle jego ugruntowanych już uczuć.
Ta sama scenka będzie miała zupełnie inny wydźwięk, gdy postać od początku zna swoje uczucia, niż gdyby je dopiero odkrywała. O co mi chodzi – Komura jako postać w anime jest po prostu nudny, bo każda scenka kończy się tą samą „puentą” – Mie kawaii, suki desu. To jest męczące. Gdyby ta sama scenka zakończyła się tylko zawstydzeniem, jakimś rumieńcem, może jakąś dziwną miną, brakiem reakcji, oszołomieniem, cokolwiek – w ten prymitywny sposób można przekazać rozwój postaci. Ale idealnie to pasuje do tego, że jest to miłość dzieci, więc logiczne, że będzie prymitywna w oczach dojrzalszego widza. I moim zdaniem jest to lepsze, niż „Mie suki desu” podsumowujące dosłownie wszystko, co ma miejsce w anime.
Odszedłem trochę od tematu. Tak, założenie początkowe w mandze jest takie samo – Komura kocha Mie. Tylko w mandze widać rozwój tego uczucia w jakikolwiek sposób. I to pozwala na mniejsze zmęczenie materiału. W anime tego nie ma, anime od początku wali liścia widzowi, tu masz założenia, tu masz śmieszne scenki, śmiej się z nich albo spadaj. Romansu równie dobrze mogłoby tutaj nie być. A kto wie, może miałoby to lepszy wpływ na odbiór tego badziewia – przynajmniej w moim przypadku.
Swoją drogą, wspominałem już, jak irytujące jest, jak w anime mamy do czynienia z całym miksem modeli postaci? Widać, że zespół nie mógł się zdecydować, który styl postaci wybrać (w mandze są 2 style), więc zamiast wybrać jeden albo jakoś połączyć je ze sobą, to seria żongluje tymi stylami? Kolejna porażka ze strony reżyserii.
Ja akurat mangi nie znam, ale to co mnie irytuje już od pierwszego odcinka to cgi. Technicznie jest coraz lepiej, widać studia inwestują w nowe narzędzia, ale tu to wygląda jakby reżyser dostał nową zabawkę i nie mógł się nią nacieszyć. Praca kamery jest kompletnie nienaturalna (wygląda jak w animacji eksperymentalnej) i kurzu w powietrzu też co chwilę oglądać nie mam ochoty. To jest kolejna reżyserska porażka :) Komura – sztampowa, irytująca postać, co faktycznie podkreśla jeszcze seiyū. Na razie mam dość po pierwszym odcinku…
OK, czyli mamy podobne spostrzeżenia – tzn. romans ma podobny początek, ale cała reszta jest zupełnie inna, ze zdecydowaną korzyścią dla mangowego pierwowzoru. Chciałem mieć pewność, czy czegoś nie pomyliłem :)
Generalnie zgadzam się z Waszymi opiniami, jedyne co, to przyznam, że mi akurat ta dziwna oprawa graficzna przypadła do gustu. Z drugiej strony ja jestem z tych co wolą nieudany, choć ciekawy eksperyment od bezpiecznej rutyny :)
Dalej już nie szaleją, podobnie było w Dekiru Neko (też GoHands) – w pierwszym odcinku musieli się pochwalić, ale dalej już nie przeginali :)
Jednak i tak porzucam po 3 odcinku, bo nie bawią mnie ani mało wiarygodnie wykreowane postacie, ani ten humor. Wolę już trzeci raz obejrzeć Karakai Jouzu no Takagi‑san albo drugi raz Soredemo Ayumu wa Yosetekuru :)
Bez zalogowania
28.09.2023 20:11 Re: 3
Muszę to w końcu dokończyć i zobaczę, czy nadal mnie bawi.
Jeśli tak, to będę jedną z niewielu osób zadowolonych z seansu ;)
Myślę, że to zależy też od tolerancji na niedostatki realizmu. Część widzów zna pewnie osoby niewidome i bardzo słabo widzące i one nie zachowują się tak dziwnie jak Mie :)
Zupełnie inna sytuacja była w świetnym Kubo‑san wa Mob wo Yurusanai, gdzie bohater był faktycznie niewidzialny, do momentu bliższej interakcji – tu można było puścić wodze fantazji, bo takiej osoby raczej nikt nie zna :)
Bez zalogowania
17.10.2023 19:28 Re: 3
Ale Mie nie zachowuje się dziwnie. Zachowuje się według mnie spójnie.
To na czym jej bardzo (ale to bardzo) zależy, to na tym, ażeby trzymać fason.
Żeby żyć zgodnie z tym – potrafi kliknij: ukryte schować zaparowane okulary do torby, żeby nie narazić się na prześmiwcze uwagi, albo nakładać gulasz/zupę tak, żeby wszyscy myśleli że to co robi – robi celowo.
Sama przed sobą nie lubi przyznawać się do błędów i woli (według mnie) brnąć w zaparte w głupim zachowaniu, niż przyznać, że „Cesarz jest nagi”
Czy przypadkiem nie czytałaś mangi? Bo myślę, że tak właśnie miało być, ale w anime te scenki są kompletnie nieprzekonujące – np. kiedy głaszcze siatkę na zakupy myśląc/udając, że to kot. Ani mnie to nie ubawiło, ani zachwyciło… I cały czas było tak samo :)
Bez zalogowania
17.10.2023 20:19 Re: 3
Absolutnie nie czytałam. No i obejrzałam pierwsze trzy odcinki xd
muszę koniecznie nadrobić resztę :)
PS. Znam x takich osób, dla których wizerunek jest priorytetowy, a różnica jest tylko taka, że wzrok zazwyczaj mają lepszy niż Mie :)
A
Bez zalogowania
14.07.2023 19:43 Odc 2
Ja wiem, że dowcip jest powtarzalny, a do tego robią echo i wrzucają retrospekcje, ale z bliżej nieznanego mi powodu nastrój się podnosi, a „na twarzy gości banan” :)
w mandze działa lepiej, bo jest podzielone na mniejsze kawałki i rozdziały wychodzą co miesiąc. I faktycznie – najpierw jest dość powtarzalnie, ale potem ten schemat praktycznie zanika, tyle tylko że trudno przewidzieć kiedy anime przejdzie do tego momentu.
Po kilkunastu minutach odcinka miałam dość i wyłączyłam. Mangi nie znam, więc nie wypowiadam się z punktu widzenia fanki z wielkimi oczekiwaniami, ale na to naprawdę nie da się patrzeć, więc doskonale rozumiem rozgoryczenie czytelników pierwowzoru.
Absolutnie obrzydzające. Nawet nie chce mi się wymieniać co zostało spieprzone, bo praktycznie wszystko. Naprawdę współczuję mangace, że TO jest adaptacja jego mangi. Na wieść o anime byłem mocno podekscytowany, ale patrząc na pierwszy odcinek… No jednak wolałbym jej nie dostać.
Ta początkowa scena to był prawdziwy koszmar nie tylko pod względem estetyki (te dziwne kąty kamery od dołu zmieniały głównego bohatera w jakąś nieludzką istotę), ale też dla moich biednych oczu, bo dosłownie zaczęło mi się kręcić w głowie. Przez taką głupotę w sumie do połowy zupełnie nie mogłam się przekonać, mimo że wyglądało to już na szczęście lepiej. W drugiej połowie niektóre rzeczy faktycznie zaczęły mnie śmieszyć, więc jeszcze dam temu anime szansę. Nic nie wiem o mandze, więc w sumie mnie ciekawi jak to zostanie pociągnięte dalej, bo myślę że na samym motywie bycia prawie ślepym bez okularów raczej nie da się za długo jechać xd
Bez zalogowania
6.07.2023 12:22 Re: pierwszy odcinek
W drugiej połowie niektóre rzeczy faktycznie zaczęły mnie śmieszyć, więc jeszcze dam temu anime szansę
Conajmniej kilka razy parsknęłam ze śmiechu, to wszystko jest tak absurdalne xd
kliknij: ukryte Nie wiem co lepsze, „zielone” buty, czy dziewczyna „czytająca” na lekcji ;) :))
Głos Masahiro Itou w ogóle nie pasuje mi do Komury. Nie jest to wina aktora, ale efekt uboczny tego, że przeczytałem mangę i już mam wyraziste wyobrażenie Komury. Cóż, jakoś przeżyję.
A prócz tego grafika nie jest aż tak zła jak myślałem. Póki nie ma ujęć kamery z dziwnych kątów jak na początku wygląda to całkiem porządnie. Tła też są, póki co, akceptowalne, choć aż za bardzo widać, że to przestrzenie 3D z nałożonymi zdjęciami i masą filtrów.
Jako adaptacja jest dokładnie i bez wycinania, choć wygląda na to, że rozdziały będą ekranizowane w innej kolejności, choć nie powinno to niczego popsuć. W sumie nie podobał mi się tylko wstęp, w którym Komura wyjaśnia widzowi, że kocha Mie – trochę to niepotrzebne, szczególnie że sam Komura zdaje sobie z tego sprawę znacznie później w mandze.
Nie jest źle, ale mogło być lepiej. No i gdybym chciał, by tego typu manga została zaadaptowana w niestandardowy sposób, to już chyba wolałbym by robił to Shaft, a nie GoHands…
Bez zalogowania
6.07.2023 12:18 Re: 1
Mnie te dziwne kąty kamery nie przeszkadzały, ot przynajmniej coś innego ;)
Lubię, jak twórcy wnoszą coś choć trochę bardziej oryginalnego.
Pierwowzoru nie znam, więc seiyuu mi pasował. Ale rozumiem, że znających mangę może to wszystko wybijać z odbioru anime.
Abstrakcyjne, urocze, zabawne, ujmujące, czyli odcinki 1-10
Lubiłam też słuchać seiyuu głównych bohaterów, bo ich gra (choć osobliwa) zdawała mi się kawaii.
Odcinki 1‑6 to ta bardziej komediowa część według mnie. Przerysowana i pełna delikatnie abstrakcyjnych gagów, które jednak sprawiały, że cały czas się uśmiechałam. kliknij: ukryte Czyli było to coś w stylu „tak głupawe, że aż zabawne”
Zabawny wydał mi się także główny bohater z jego panicznymi reakcjami – a jednak zdobywający się na odwagę działania, bądź odwagę wytrwania w mocno żenujących go sytuacjach.
Od epizodu 7ego zaczyna jednak seria po trochu odchodzić od formatu komediowego – w stronę psychologii pierwszych uczuć. Oraz w kierunku przeżyć wewnętrznych z tym związanych i kliknij: ukryte podejmowanych drobnymi kroczkami działań.
Nadal główna bohaterka zachowuje się dla widza absurdalnie, jednak teraz pokazuje też, że kliknij: ukryte wcale sobie tak dobrze nie radzi ze stresem. Że boli ją – jej własna niedoskonałość. I że nie chce być ona dla nikogo ciężarem.
Oraz że jest jej naprawdę ciężko z tym, że jest czasem tak gapowata, nieuważna, odpływa myślami, zapomina rzeczy, bądź się myli. Czyli w społeczeństwie ceniącym perfekcjonizm – odczuwa boleśnie własną dysfunkcyjność. Według mnie były to momenty, gdzie widz może odczuć współczucie dla niej.
do recenzji
Recenzent bardzo obiektywnie zkrytykował tą karykaturę, chociaż nawet gdyby to była subiektywna krytyka nie byłbym w stanie dostrzec różnicy.
Re: do recenzji
Cóż, prawda jest taka, że w sezonie lato 2023 niewiele było dobrych serii, więc podejrzewam, że wielu (w tym i ja) wybierało obiecujące tytuły, a manga zbiera bardzo dobre opinie. Zresztą, za ten sezon mam cztery recenzje w planie (dwie już za mną) i w żadnej nie wystawię pozytywnej opinii, choć jedna trafia do mojej czołówki anime guilty pleasure :) Na szczęście ten sezon jest już lepszy.
Pozdrawiam!
3
kliknij: ukryte Tła kompletnie nie pasują do charakteru anime, animacja jest co najmniej dziwna i tak samo nie pasuje do romansu (bardziej do jakiegoś akcyjniaka), projekty postaci są tragiczne, ogólny poziom grafiki spadł drastycznie, pomimo że jest to dopiero 3 odcinek (nie, żeby był wysoki od samego początku).
Reżyseria serii leży i kwiczy – postać Komury jest kompletną karykaturą, swego rodzaju memem, który w jednej postaci zawiera chyba wszystkie możliwe negatywne cechy i złe skojarzenia dzisiejszego „kanonu” MC romansów. Seiyuu Komury został dobrany na 90% po znajomości i na 10% z łapanki. Nie uwierzę, że ktokolwiek, kto przeczytał mangę mógł wpaść na pomysł, że „TAK, TEN CZŁOWIEK I TEN GŁOS IDEALNIE ODDAJĄ UCZUCIA SKONSTERNOWANEGO NASTOLATKA, KTÓRY POWOLI ZAKOCHUJE SIĘ PIERWSZY RAZ W SWOIM ŻYCIU!”. No chyba, że osoby odpowiedzialne za dobór głosów nie czytały mangi, istnieje też takie duże prawdopodobieństwo. Głos tejże postaci irytuje mnie bardziej, niż głos Asty z Black Clover, a to duży wyczyn. Z postaci Mie zrobiono kompletną idiotkę, nic więcej tutaj nie można dodać.
Manga toczy się zupełnie innym tempem. To, co w mandze zajmuje 2 strony i czyta się parę sekund, my jesteśmy zmuszeni oglądać minuty. Tempo serii i nacisk na poszczególne sceny kompletnie nie ma sensu. Jest to kolejna rzecz, która pozwala mi przypuszczać, że osoby odpowiedzialne za adaptację w ogóle nie przeczytały mangi albo tylko pobieżnie przejrzały pierwsze kilka rozdziałów. Bo gdyby przejrzeli chociażby kawałek dalej, to zauważyliby, że seria nie opiera się później wyłącznie na żarcie „Mie znowu zapomniała okularów, co ciekawego się dzisiaj przydarzy?”. Nie, twórcy ze spokojem mogli od samego początku przeplatać inne wątki, co dałoby widzowi odetchnąć trochę od wałkowania tego samego schematu, wszak trzeba przyznać – taki format żartów (a właściwie żartu) nie nadaje się kompletnie na ekrany telewizorów. I nie powinno im za bardzo to przeszkadzać, skoro od samiutkiego początku stwierdzili, że łamią pierwotne założenia mangi i z grubej rury wjeżdżają ze stwierdzeniem „Komura kocha Mie”. Dlaczego tego nie zrobiono? Nie wiem, choć się domyślam.
A, czy wspomniałem również, że samo to założenie, to kolejny pokaz braku wiedzy twórców co oni tak właściwie adaptują? Bo tam te uczucia rozwijają się powoli, przez co seria daje czytelnikowi vibe „Komura jest zawstydzony tym, jak bardzo jakaś kompletnie obca mu dziewczyna przybliża się do niego, ale hej, w sumie to…”, co jest zwyczajnie normalne dla chłopaka w jego wieku, a nie vibe, jaki serwuje nam anime „Komura jest simpem i creepem, który pewnie po tym, jak Mie go dotknęła, patyczkiem wytarł to miejsce, żeby zachować na zawsze sebum swojej miłości”. Przez to postać Komury jest moim zdaniem największym minusem tej serii, jest kompletnie obrzydzająca i niesmaczna.
Podsumowując – odnoszę silne wrażenie, że doszło tutaj do jednego wielkiego nieporozumienia w każdym możliwym punkcie tego wielkiego łańcucha tworzenia anime, a największym błędem było na 100% wybranie studia GoHands jako tego, które miało zająć się tą serią. Mocno współczuję twórcy, że musi obserwować, jak jego całkiem przyjemne dzieło zostaje tak kaleczone. Owszem, może nie jest to manga wysokich lotów, ale na pewno nie zasłużyła na taki los.
No, to się wyżyłem i z czystym sercem mogę dać 1 i porzucić to guano.
Re: 3
W sumie to pod względem reżyserii powinno wyglądać jak Non Non Biyori albo nawet Boku no Kokoro no Yabai Yatsu.
No i jeśli chodzi o głos Komury to czytając mangę słyszałem w tej roli Romi Pak albo jakąś inną aktorkę, która często gra młodych chłopców xd. A w sumie to chyba prawie każdy aktor by tu lepiej pasował xd
Za to przynajmniej Mie brzmi prawie idealnie, szczególnie że gra ją debiutantka.
Re: 3
kliknij: ukryte
Ale z tego co kojarzę, to w mandze też od pierwszego rozdziału wiemy, że Komura się w niej podkochuje. Jasne, tam proces rozwoju tego uczucia stoi kilka pięter wyżej, jednak początkowe założenie jest chyba takie samo?
Re: 3
kliknij: ukryte Od pierwszego rozdziału wiemy, że Komura jest zawstydzony kontaktem z dziewczyną, a kilka rozdziałów później wiemy, że Komura podkochuje się w Mie. Ergo, dowiadujemy się tego realtywnie szybko, zgoda.
Tylko tutaj właśnie chodzi mi o tą małą różnicę – gdzie w anime Komura z grubej rury wjeżdża z tekstem „KOCHAM MIE”, co jest (z tego co pamiętam) jednymi z pierwszych jego słów, a w mandze, może i czytelnik zdaje sobie sprawę z uczuć Komury, ale to właśnie on z nich tejże sprawy sobie nie zdaje. Bo jest dzieckiem. Bo to jego pierwsza miłość. Bo jest niedojrzały. I tak cała „przygoda” z odkrywaniem swoich uczuć jest, moim zdaniem, motorem napędowym humoru w początkowych rozdziałach mangi. I ten właśnie motor napędowy został kompletnie zabity poprzez jasne osadzenie całości fabuły w świetle jego ugruntowanych już uczuć.
Ta sama scenka będzie miała zupełnie inny wydźwięk, gdy postać od początku zna swoje uczucia, niż gdyby je dopiero odkrywała. O co mi chodzi – Komura jako postać w anime jest po prostu nudny, bo każda scenka kończy się tą samą „puentą” – Mie kawaii, suki desu. To jest męczące. Gdyby ta sama scenka zakończyła się tylko zawstydzeniem, jakimś rumieńcem, może jakąś dziwną miną, brakiem reakcji, oszołomieniem, cokolwiek – w ten prymitywny sposób można przekazać rozwój postaci. Ale idealnie to pasuje do tego, że jest to miłość dzieci, więc logiczne, że będzie prymitywna w oczach dojrzalszego widza. I moim zdaniem jest to lepsze, niż „Mie suki desu” podsumowujące dosłownie wszystko, co ma miejsce w anime.
Odszedłem trochę od tematu. Tak, założenie początkowe w mandze jest takie samo – Komura kocha Mie. Tylko w mandze widać rozwój tego uczucia w jakikolwiek sposób. I to pozwala na mniejsze zmęczenie materiału. W anime tego nie ma, anime od początku wali liścia widzowi, tu masz założenia, tu masz śmieszne scenki, śmiej się z nich albo spadaj. Romansu równie dobrze mogłoby tutaj nie być. A kto wie, może miałoby to lepszy wpływ na odbiór tego badziewia – przynajmniej w moim przypadku.
Swoją drogą, wspominałem już, jak irytujące jest, jak w anime mamy do czynienia z całym miksem modeli postaci? Widać, że zespół nie mógł się zdecydować, który styl postaci wybrać (w mandze są 2 style), więc zamiast wybrać jeden albo jakoś połączyć je ze sobą, to seria żongluje tymi stylami? Kolejna porażka ze strony reżyserii.
Re: 3
Re: 3
Generalnie zgadzam się z Waszymi opiniami, jedyne co, to przyznam, że mi akurat ta dziwna oprawa graficzna przypadła do gustu. Z drugiej strony ja jestem z tych co wolą nieudany, choć ciekawy eksperyment od bezpiecznej rutyny :)
Re: 3
Jednak i tak porzucam po 3 odcinku, bo nie bawią mnie ani mało wiarygodnie wykreowane postacie, ani ten humor. Wolę już trzeci raz obejrzeć Karakai Jouzu no Takagi‑san albo drugi raz Soredemo Ayumu wa Yosetekuru :)
Re: 3
Jeśli tak, to będę jedną z niewielu osób zadowolonych z seansu ;)
Re: 3
Zupełnie inna sytuacja była w świetnym Kubo‑san wa Mob wo Yurusanai, gdzie bohater był faktycznie niewidzialny, do momentu bliższej interakcji – tu można było puścić wodze fantazji, bo takiej osoby raczej nikt nie zna :)
Re: 3
To na czym jej bardzo (ale to bardzo) zależy, to na tym, ażeby trzymać fason.
Żeby żyć zgodnie z tym – potrafi kliknij: ukryte schować zaparowane okulary do torby, żeby nie narazić się na prześmiwcze uwagi, albo nakładać gulasz/zupę tak, żeby wszyscy myśleli że to co robi – robi celowo.
Sama przed sobą nie lubi przyznawać się do błędów i woli (według mnie) brnąć w zaparte w głupim zachowaniu, niż przyznać, że „Cesarz jest nagi”
Re: 3
Re: 3
muszę koniecznie nadrobić resztę :)
PS. Znam x takich osób, dla których wizerunek jest priorytetowy, a różnica jest tylko taka, że wzrok zazwyczaj mają lepszy niż Mie :)
Odc 2
pierwszy odcinek
Re: pierwszy odcinek
Conajmniej kilka razy parsknęłam ze śmiechu, to wszystko jest tak absurdalne xd
kliknij: ukryte Nie wiem co lepsze, „zielone” buty, czy dziewczyna „czytająca” na lekcji ;) :))
Poczekam na komentarze jak to idzie dalej ;)
1
A prócz tego grafika nie jest aż tak zła jak myślałem. Póki nie ma ujęć kamery z dziwnych kątów jak na początku wygląda to całkiem porządnie. Tła też są, póki co, akceptowalne, choć aż za bardzo widać, że to przestrzenie 3D z nałożonymi zdjęciami i masą filtrów.
Jako adaptacja jest dokładnie i bez wycinania, choć wygląda na to, że rozdziały będą ekranizowane w innej kolejności, choć nie powinno to niczego popsuć. W sumie nie podobał mi się tylko wstęp, w którym Komura wyjaśnia widzowi, że kocha Mie – trochę to niepotrzebne, szczególnie że sam Komura zdaje sobie z tego sprawę znacznie później w mandze.
Nie jest źle, ale mogło być lepiej. No i gdybym chciał, by tego typu manga została zaadaptowana w niestandardowy sposób, to już chyba wolałbym by robił to Shaft, a nie GoHands…
Re: 1
Lubię, jak twórcy wnoszą coś choć trochę bardziej oryginalnego.
Pierwowzoru nie znam, więc seiyuu mi pasował. Ale rozumiem, że znających mangę może to wszystko wybijać z odbioru anime.