x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
San-san
13.02.2025 08:25 po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Na razie jestem na 13 odcinku i na koniec z pewnością jeszcze się rozpiszę. Zaczęłam oglądać właśnie ze względu na pozytywne recenzje, ale nie nastawiałam się na wyżyny animacji.
Seria jest w porządku, (jak na razie 8/10)
bardzo lubię to, że bohaterowie są stonowani. W zasadzie oni nawet nie są do końca stonowani jako realistyczne osoby, tylko tak je postrzegamy, w przeciwieństwie do innych bohaterów japońskiego świata, którzy są przejaskrawieni. Na przykład shounenowi. Bardzo mi się podoba to, że Stark jest kliknij: ukryte tchórzliwy… Nie wróć, on nie jest tchórzliwy, on jest rozsądny. Podoba mi się to jak ukazano więź Fern i Frieren, choć Fern nie jest moją ulubioną bohaterką… Ale to kwestia świętoszkowatości. Efekt wychowania przez klechę. Albo jakaś taka natura dewotki. Takie mam wrażenie. Jest niezła i nie mam nic do jej zdolności. Gdyby była słaba, byłabym zawiedziona.
Frieren jest super i Flamme też jest bardzo cool. Zwodzi nas wygląd Frieren, która od setek lat wygląda jak dziewuszka, acz cieszę się, że widać różnicę z czasów któe spędziła z mistrzynią Flamme. Bardzo mi się podoba to, że Frieren nie jest nadęta. Podoba mi się, że ma swoją zajawkę i że ma różne przywary. Natomiast zdanie sobie sprawy, jak samotne jest życie, w którym wszyscy odchodzą i jesteś jedyną osobą, która je pamięta… No bardzo smutne. To tak jakbyśmy w ciągu całego naszego życia mieli różnych czworonożnych przyjaciół, ukochanych i wpatrzonych w nas, a potem oni odchodzą, bo przecież ich życia są krótsze. Są tacy, co po stracie ukochanego czworonoga długo nie mogą się zdobyć na nowe zwierzę. I tak ma Frieren, tylko nie chodzi o zwierzęta, a inteligentne, ruchliwe istoty, jakimi są ludzie. Frieren jest wiekowa i bardzo doświadczona, choć chyba większość swego życia spędziła w odosobnieniu, tak jak poleciła jej to mistrzyni. Ale i tak dostrzega pewne mechanizmy i oswoiła się, z przemijaniem i biegiem historii. (Niemniej płakała po śmierci Himmela) W każdym razie jej stoicyzm moze wynikać głównie z takich obserwacji. Acz gdy poznajemy ją w „dzieciństwie” wydaje się równie apatyczna… No nic, moim zdaniem sprawdza się jako główna bohaterka.
Co mnie bawi to niemieckie nazewnictwo… No co te isekaje? Bardzo to zabawne. Np. Góry Schwer… buahaha. No się nie popisali. Wkurzało mnie trochę, że porobili mało oryginalne nawiązania do kultury europejskiej… Ekskalibur, motyw Bogini, która dokonała aktu stworzenia, księża i kapłani nawet ubrani w sutanny i akcesoria podobne jak w chrześcijaństwie. Słabe. Ja jestem uczulona na klechów. Aureole, Niebo… A jeszcze budynki raz od czapy greckie kolumny, a raz mur pruski… Fajnie, że mamy różnorodne lokacje, ale jak dla mnie to było zaledwie poprawne. Nie zachwycające. Takie tam… Wiecie, ja uważam, że taki poziom tła to powinien być w każdym isekaju, zawsze. pff.
No dobrze, zaczepię jeszcze o kwestię fantasy wszech czasów…
Sousou no Frieren nie przebija:
Mushishi. To jest dla mnie TOP fantasy nr 1 i w ogóle nie spotkałam jeszcze anime z lepszym combo: fabuła‑grafika‑muzyka. I Ginko też nie ustępuje Frieren jako postać. Oj nie.
dalej:
Shin Sekai Yori no fabuła moim zdaniem powala.
Natsume Yuujinchou – podobne motywy przemijania, pamięci samotności… Ale dobra, to nie isekai…
Made in Abyss — świat fantasy pełną gębą. No można się przyczepić do zdrowia psychicznego jego autora… ale robi o wiele większe wrażenie niż Sousou…
Kemono no Souja Erin – piękny długas
Katanagatari – co za grafika
Seirei no Moribito – świetne postaci
Houseki no Kuni – no co za idea!
No o Kino no Tabi nie wspomnę…
To moim zdaniem świetne fantasy. Niczym nie ustępują Sousou no Frieren, a jeśli mam porównać do czegoś jeszcze batdziej zbliżonego: Hai to Gensou no Grimgar – bardzo na poziomie, wcale nie gorsze.
A motyw drogi: Shoujo Shuumatsu Ryokou, tak samo filozoficzne i spokojne.
Ej a Ascendance of a Bookworm – bardzp wciągające.
Tak więc Sousou no Frieren jest bardzo spoko. Ale plasuje się gdzieś pomiędzy wymienionymi przeze mnie seriami.
Jiri50
13.02.2025 11:12 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Ładny opis fasady budynku. Nawet omówiono niektóre detale, pokusiliśmy się o porównania do innych budowli. Nieźle.
Fajnie, ciekawe . . ciekawe, a doczekamy się kiedyś kogoś kto pokusi się o omówienie wnętrza.
Bo im dłużej śledzę mangę, tym większe mam wrażenie, że są tam szalenie interesujące rzeczy. ;-))))
A będzie już rok jak, nie sam zresztą bawię się tymi klockami. I to jest naprawdę fascynujące zajęcie. ;-))))
I podejrzewam, że wiele z tego jak bardzo podobno popularna jest ta seria wynika z tej zawiłej i tajemniczej magii którą tak trudno przeanalizować. ;-)))
Kurubuntu
13.02.2025 12:43 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Z tym porównywaniem trochę się nie zgodzę.
Oczywiście jeśli weźmiemy fantasy jak najszerzej się da, to faktycznie, Frieren będzie miało sporo oponentów. Natomiast w tej klasycznej, Tolkienowskiej to elfka jest najlepsza. Zarówno z powodu jakości, jak i braku większej konkurencji.
Mushishi – jest to seria 10/10, ale to kompletnie inne gatunki i koncept na fabułę. To trochę jak porównać Franka Dolasa i szer. Rayana. Niby to i to o IIWŚ, ale jak bardzo inaczej.
Shin Sekai Yori – to jest utopijne postapo.
Made in Abyss — Po obejrzeniu wszystkiego, bardziej to przypomina SF niż fantasy. I to z tych groteskowych.
Kemono no Souja Erin – Fajne to było, ale ciut za dziecinne, za proste, widać że jest to obraz skierowany to młodszych. Gdzie Erin do Frieren pod względem psychologii bohaterów?
Katanagatari – opowieść "„historyczna”" z supermocami.
Kino no Tabi, Shoujo Shuumatsu Ryokou – ciężko to porównać Frieren, bo nie są to fantasy, a same fabuły te to specyficzne opowieści alegoryczne(?),w formie a'la opowieści szkatułkowej.
Grimgar jest blisko gatunkowo, ale raz, to isekaj, a dwa, miał mocno z gamifikowany świat przedstawiony (klasy, levele, itd.).
Reszty bajek nie widziałem, ale chyba Moribito będzie jeszcze blisko.
No i Frerien to nie isekaj, chyba że miał być to żarcik. Jeśli tak to nie załapałem xd
San-san
13.02.2025 21:59 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Ja nie wiem, czy Sousou np Frieren można podpiąć pod tolkienowskie fantasy… nie wiem, czemu napisałam, że to isekai. Może dlatego, że mi się stylem skojarzyło właśnie. Ej zauważyliście, że Piotruś Pan oraz Czarnoksiężnik z krainy Oz to isekaje? XD
Zobaczmy do Wikipedii, mamy tu wyszczególnione spośród wielu podgatunków fantasy:
Heroic fantasy, High fantasy oraz Magia i miecz
Pierwsze, heroic fantasy:
Fantastyka heroiczna nie należy do najbardziej szanowanych gatunków, ze względu na prostą konstrukcję fabuły. Najczęstszym motywem heroic fantasy jest wędrówka bohatera (człowieka, czasem w towarzystwie innych ludzi, elfów czy krasnoludów) walczących z czarnoksiężnikami, smokami lub innymi kreaturami, aby uratować świat. – To chyba odpada, bo tyczy się raczej Himmela niż Freiren
drugi typ, high fantasy Głównym wyznacznikiem gatunku jest bohater, często wywodzący się z bardzo skromnego środowiska, który przezwycięża własne słabości, będąc zaplątanym w sytuację, nad którą nie ma kontroli. W miarę swej podróży bohater ten dojrzewa, staje się kimś niesamowitym i mimo przeciwności zwycięża nad złem i zepsuciem.
Świat przedstawiony w takiej opowieści jest jednym z trzech wariantów:
inny, równoległy świat, gdzie nie istnieje „nasz” świat; przykładami tego wariantu jest cykl Władca Pierścieni J.R.R. Tolkiena.
inny świat, do którego bohater przenosi się z „naszego” świata; przykładem tego wariantu jest cykl Opowieści z Narnii C.S. Lewisa.
świat istniejący wewnątrz „naszego” świata; przykładami tego wariantu są cykl powieści o Harrym Potterze J.K. Rowling.
Często powieści są opowiadane z perspektywy głównego bohatera, opisując niemalże wyłącznie tylko jego interakcje z innymi bohaterami. Bohater zwykle staje na czele „tych dobrych” i walczy ze złem, które próbuje zakłócić istniejący porządek.
To też odpada, bo Frieren nie jest typem od zera do bohatera. Jest potężna i choć pokonuje demony, to w istocie fabuła historii skupia się nie tyle na akcji, ile na przeżyciach bohaterki…?
i wreszcie: Magia i miecz (ang. sword and sorcery) podgatunek fantasy charakteryzujący się zuchwałymi bohaterami, uczestniczącymi w krwawych i ekscytujących przygodach. Zwykle w tym gatunku znajdują się elementy nadnaturalne i magia. Często też można w nim znaleźć elementy romantyczne. W odróżnieniu od high fantasy, fabuła skupia się na osobistych dążeniach postaci, niż na uczestnictwie w konfliktach dotyczących całego świata. Przykładem tego jest Saga o wiedźminie.
Więc Frieren jest bliższa Geraltowi niż Bilbowi (sic!).
Dlaczego mi się Sousou skojarzyło z isekajem? Bo to świat, w którym poszukiwacz przygód to klasa i zawód. Bohaterowie zbierają się w grupki typowe dla gier fantasy z tankiem, kapłanem pełniącym funkcję healera, magiem itd… o wykonują misje i dostają za nie nagrody. Nasza Frieren robi same questy poboczne i dostaje w zamian proste, niebitewne zaklęcia.
Made in Abyss jest chyba najbliższe steam punkowi. Ale wciąż więcej tu magii (artefakty) niż nauki. To barzo silne fantasy.
No to, co mamy blisko pod względem świata? Ishuzoku Reviewers Wiem jak to brzmi… Ale mamy klasy i rasy i nawet nawiązania do wieku elfek. A notabene genialna seria. Cudownie zabawna.
Dlatego też przytoczyłam Grimgar – bo świat jest podobny i jakby wyjąś kwestię przeniesienia się do świata alternatywnego to nic serii nie ujmie a założenia i struktura świata będą takie same.
No i zauważcie, że w Sousou no Frieren mamy bardzo dużo użytkowników magii. Jest ona bardzo powszechna. W Tolkienie magią operują czarodzieje.
Tak czy siak, nasza Frieren plasuje się wysoko, ale konkurencja się broni. Rozważam jeszcze Akatsuki no Yona albo Shingeki no Bahamut. I może Shingeki no Kyojin?
Jiri50
14.02.2025 05:46 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Wasza analiza naprawdę robi wrażenie. Nie ironizuję. Się nie znam.
Ależ po zastanowieniu się, to wg. mnie w sumie to jest isekai.
Pewna młoda panienka mieszka sobie w miłej elfiej wiosce, ma tam ten swój znany i bezpieczny świat.
I nagle jest z tego świata „przeniesiona”, „wyrwana” przez rzeź i mord jakiego bardzo złe kreatury dokonują na wszystkich których znała. Tylko tu to świat jej wioski zostaje wymazany, a ona wrzucona do świata ludzi który w sumie jest światem dla niej raczej nie znanym, obcym i równoległym. To świat gdzie elfy to właściwie już mit i pogłoska.
Jak by tak się bawić dalej w takie szufladkowanie to mamy tu jakieś kino samurajsko‑westernowe z zemstą na obwiesiach którzy zawinili w tle. ;-)))) W sumie to taki raczej banał czyż nie? ;-))
Chociaż trzeba przyznać, że już samo to zawiązanie tego isekaia to naprawdę wygląda tu . . . no jest raczej spoko. ;-)))
San-san
14.02.2025 07:30 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Gdybyśmy dostali historię o tym, jak drużyna Himmela pokonuje króla demonów i motywacją Frieren jest zemsta i tyle, to byłoby bliżej. Ale tutaj zabawiono się z konwencją i dostajemy tylko odpryski tej historii, a cel podroży jest tak naprawdę tylko umowny, wybrany na zasadzie „A dobra, czemu nie?”.
Isekaje zakładają podróż pomiędzy światami. Jak Log Horizon, SAO, KonoSuba, wspomniany Grimgar…
No dobra, ale nie będę się kłócić, jak sobie wpiszemy „fantasy” w wyszukiwaniu na Tanuku + świat alternatywny to mamy Frieren na 1 miejscu. [link]
Jiri50
14.02.2025 07:51 Dziwne sploty pewnego zaklęcia . . .
Ale tutaj zabawiono się z konwencją i dostajemy tylko odpryski tej historii, a cel podroży jest tak naprawdę tylko umowny, wybrany na zasadzie „A dobra, czemu nie?”.
Ok. Motyw zemsty zdaje się gdzieś się z Frieren ulotnił chyba już wcześniej. ;-))
No dobra to jak się bawimy tak dalej to co to jest?:
Pewna dziewczyna zostaje przygarnięta (dla kaprysu ;-)) przez elfiego maga.
Panie rozstają się, chyba jest spora różnica zdań.
Dziewczyna już jako mag przygarnia młodą elfkę i szkoli ją i . . . wychowuje. W sposób mniej (interakcje z ludźmi) lub bardziej (magia bojowa) szczęśliwy.
Nasza wychowana przez ludzkiego maga elfia dziewczyna dzięki intrydze przyjaciół zostaje wrobiona w wychowanie uzdolnionej ludzkiej dziewczynki. Ma komu matkować .. .;-)
Saga rodowa? Czy krąg życia? Z bardzo ciekawą karuzelą między rasową. ;-)))
Avellana
14.02.2025 09:06 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Dopowiem tutaj, że „świat alternatywny” nie oznacza isekaja w rozumieniu potocznym, tylko właśnie utwór dziejący się w innym świecie.
Rozważaliśmy wprowadzenie wyróżnika „isekai”, ale są z tym co najmniej trzy problemy. Problem najmniej poważny to w niektórych przypadkach spoilery; problem techniczny to wsteczne ogarnięcie tysięcy tytułów w bazie (dałoby się zrobić przy odrobinie filtrowania i samozaparcia); problem irytujący to „nieostrość” definicji i kwestia tego, że jak nie potraktujemy starych tytułów sprzed upowszechnienia się tego terminu w fandomie zachodnim, to zawsze będzie źle :)
San-san
14.02.2025 14:39 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Właśnie miałam o to pytać. Ale te dwa wyznaczniki: „fantasy” i „świat alternatywny” zawężają zbiór do kręgu anime pokrewnego Sousou no Frieren. Chodziło mi o odnalezienie tytułów, których fabuła dzieje się w rzeczywistości fantastycznej, a nie w naszym świecie: jak niedawny Isekai Ojisan) albo produkcje typu supermoce: Elfen Lied, Kämpfer, Mahou Tsukai no Yome, i milion innych… Kekkai Sensen (to mi się skojarzyło, gdy demon używam swych mocy. No kropka w kropkę), bądź Kyoukai no Kanata, a także Kobayashi‑san Chi no Maid Dragon (reverse isekai)...
Ej a mamy jeszcze rewelacyjne „Paripi Koumei” też reverse isekai, ale w sumie żadnych elementów fantastycznych tam nie ma poza faktem reinkarnacji… ??? No jak to zakwalifikować prawda?
Jeśli mowa o „nieostrych” definicjach to tak to jest z fantastyką w ogóle. Są tytuły będące prawie osobnym gatunkiem. Albo dziejące się prawie jak w naszym świecie, ale jednak nie bardzo: Shadows House…
San-san
14.02.2025 14:49 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Można by zrobić tabelkę z tytułami anime, gdzie zaznaczylibyśmy procentowy udział mocy nadnaturalnych w fabule, osadzenie świata od rzeczywistości pseudomediewistycznej po realistyczną współczesną przez coś dziwnego pomiędzy, inne wieki, stylistykę steampunk itp, oraz charakterystyczne cechy: temat od zera do bohatera (Boku no Hero Akademia) i posiadanie albo nabycie ekstra umiejętności (Saiki Kusuo no Psi Nan, Mob‑psycho, Shiguang Dailiren, Tiger&Bunny, Gatchaman CROWDS), magiczne przedmioty (Steins Gate), magiczne zwierzęta (Furuba), Bóstwa (Saint Onii‑san, AA! Megami‑sama!, Kamisama Hajimemashita), zaświaty (Angel Beats, Death Parade) i wiele innych, nie zawsze jest sens dzielić pomiedzy fantasy a science fiction… Masakra.
Ryuki
14.02.2025 15:29 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Eee, po co komplikować gatunki? Prawda jest taka, że większość serii anime/mangi czy innych japońskich mediów jak jrpg są hybrydami. Większość jrpg to dosłownie połączenie fantasy i SF. Niektóre anime mają tyle w sobie gatunków, że moderatorzy by zwariowali próbując robić pod gatunki do wszystkiego. Np. Lord of Lords Ryu Knight ma w sobie i SF i western( lata 90 więc nic dziwnego ) i komedię i mecha i fantasy i post apokaliptyczne elementy i jeszcze pewnie z 10 innych gatunków. Fantasy to taki ładny zbiorczy gatunek do wszystkiego gdzie nie ma technicznych wytłumaczeń a i tak z jakiegoś niewiadomego powodu dobrze łączy się ze swoim przeciwieństwem SF( jeśli zaczęłam bym ci wyliczać jrpg które w jeden czy drugi sposób skończyły się w kosmosie to bym pewnie wypisała 90% tego w co grałam ).
pseudomediewistycznej
??? W stylu średniowiecznym? To lepiej po polsku brzmi choć łapię z przyzwyczajenia używanie angielskiego bo to non stop sama robię.
Większość twoich gatunków/przykładów to po prostu supernatural. Gatunek głównie używany w świecie współczesnym gdzie elementy fantasy się pojawiają. Bardzo popularny w SQ moim ulubionym magazynie i jest to gatunek mojej uwielbianej mangi Blue Exorcist. W shounen Sunday gdzie Frieren wychodzi też się to pojawia( jak ich wielki klasyk Ushio&Tora ) ale bardziej normalne fantasy jak Magi( chyba to się zalicza do isekai jeśli weźmiemy skąd ludzie mówiący jednym językiem się pojawili w tym świecie :D ) czy właśnie Frieren. Sunday ogólnie jest dość spokojniejszym magazynem^^ zwłaszcza w porównaniu do Jump'a. Dlatego mnie w ogóle nie zdziwiło, że tam ten tytuł obecnie wychodzi.
PS. Wy tak gadacie o najlepszym fantasy a ja nie mogę się oprzeć by nie powiedzieć, nic nie pobija w tym Violinist of Hamel( manga ) :D Żadne inne fantasy nie równa się z tą manga i jak bardzo się wgryzła w mój mózg. Chociaż to też nie czyste fantasy w końcu lata 90 więc SF pojawiło się w nim.
xx
14.02.2025 12:48 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Ej zauważyliście, że Piotruś Pan oraz Czarnoksiężnik z krainy Oz to isekaje? XD
I w dodatku oba mają anime… A jeszcze w późniejszych częściach Oza Dorotka rzuca Amerykę i zostaje w Oz na zawsze…
Saarverok
2.03.2025 20:36 Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
W ogóle mam bekę, bo z wymienionych oglądałem tylko Grimgar. I gdzieś tam mam je wpisane na listę do obejrzenia, ale na ten przykład do Natsume Yuujinchou podszedłem i mnie nie powaliło. Made in Abyss nawet nie dotknąłem przez kaszojady na plakacie reklamującym, a też ponoć spoko jest. Jednak człowiek jak ma swoje uprzedzenia to się mocno trzyma od potencjalnie dobrego xD
Czy faktycznie brak popularności Frieren na zachodzie jest spowodowane jej „japonizacją”, czy bardziej spowodował to brak marketingu w celowanego w zachodniego odbiorcę? Brak wyeksponowania tych „tolkienowskich” cech? Wydaje mi się że, anime to stało się „ofiarą” Japońskiego podejścia skupiania się na rynku wewnętrznym olewając resztę świata.
Nie zgadzam się z czwartym akapitem. Piszesz o balach i słodkościach, że nie pasują do Tolkiena. I ok, racja. Ale czy ważniejszą kwestią nie jest to, czy pasują one do Frieren? Czy elementy te psują przedstawianą wizję świata? Wymagają większego zawieszenia niewiary? IMHO nie, w szczególności, że świat w anime wydaję się stać na wyższym poziomie społeczno‑organizacyjnym niż śródziemie w 3? erze (tak, uprościłem).
Co do leveli i kółek to w sumie mógłbym napisać to samo, ale fakt levele są ciut za mocno zaznaczone. Zbyt to cRPGowe.
Z tym konserwatyzmem to faktycznie fajne spostrzeżenie. Tylko czy Frieren jest realnie takie, czy może to kwestia braku ekstremalnego progresywizmu? Bo ja szczerze tego tak nie odebrałem, ale to może przez to, że unikam zachodniego „współczesnego” mainstreamu zarówno w filmach, jak i grach.
Czy Frieren jest japońskim wycofanym społecznie otaku? Kurde, blisko, ale chyba nie do końca. Nasza elfka jest zbyt wolna, zbyt niezależna, ona dosłownie nie musi nic. Całkowita freelancerka. Do tego, o ile pamiętam, ona nie rozumiała czym są relacje społeczne, kompletnie ich nie czuła, byłą wręcz upośledzona w tej materii. Dopiero w raz z fabułą, zaczęły się w niej budzić potrzeby jak i zrozumienie co jest co. Dlatego ciężko mi ją umiejscowić w tym uproszczonym schemacie „intro‑ekstra”.
A co do naszej ludzkiej parki, to jeszcze jak! Widać że chcą, ale nie mogą. Chociaż ich zachowanie można tłumaczyć specyficznym dzieciństwem. Ale uważam, w ich przypadku ważniejsze jest nie to, że mają zbliżony charakter do potencjalnego odbiorcy, a to że są fenomenalnie napisani, przynajmniej jeśli mówimy o światku chińskich bajek. Ale z drugiej strony jestem starym koniem z Polski, a nie nastolatkiem z Nipponu.
Jeszcze raz fajna recenzja, dająca materiał do refleksji, jak i do dyskusji.
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Dobrze, że ktoś nas dyscyplinuje. Jak ta Fern całą resztę.
Wspomniałem już, że mam dziwne wrażenie, iż seria trochę jakby nosi ten kostium fantasy. Coś w stylu, autorzy puszczają do widza oko . . . no dobra. Cała nasza para nie idzie w kreowanie spójnego świata. Nie będziemy pilnowali się niewolniczo szczegółów. W sumie nie o to nam chodzi. Ale może to faktycznie sznyt kalki ich ujmowania tego tego tematu.
Przecież wszyscy (a na pewno Jap.) mamy ochotę zobaczyć Fern i Starka jako parę na balu kopciuszka! Prawda! Ni szczerze się przyznaję . . . tak ja też w sumie miałem. Chociaż to i zgrzyta z resztą.
No to się zobaczy i furda tam. Co z tego, że stroje, okna i desery pasują do Wiktoriańskiej Anglii albo jakiejś Austrii Franca Jozefa. W końcu ważne jest aby to był ten walc wiedeński i te emocje na parkiecie. No i nie tylko. A no klimat 3 ery jakoś tak nie pasi do takich wygibasów.
W kwestii tej konserwy . . zdaje się sprawa jest zawiła. I na jakiś sążnisty wpis w stylu poważne analiza niepoważnej chińskiej bajki.
Bo Friren to raczej nie jest takie fantasy dla fantasy, to bardziej przygoda podróżnicza w świecie fantasy. To co ma cię zainteresować to ludzie i ich interakcje, a reszta to tylko narzędzia. I to jest wg mnie siła tego anime, bo ciekawych fantastycznych światów trochę znajdziesz, a „realnych” bohaterów?
A dlaczego ci nie pasują te desery i stroje? Czy świat fantasy w którym istnieje magia musi iść dokładnie tą samą drogą co nasz?
Dopytam, zgrzytają ci wyżej wymienione elementy, czy sam fakt „parowania” Ferna i Starka?
Jak masz jakieś przemyślenia na temat konserw to dawaj, z chęcią przeczytam. Zresztą, życie jest niepoważne, więc co szkodzi?
Ja tam zgodny jestem niesłychanie. Mnie to na język nadepniesz i nic nie powiem.
Ja się czepiał tych wstawek z XIX w czepiał nie będę. Potraktuje to jako fanserwis. Lubiący Tolkiena ale nie fanatyk.
przygoda podróżnicza w świecie fantasy. To co ma cię zainteresować to ludzie i ich interakcje, a reszta to tylko narzędzia. I to jest wg mnie siła tego anime, bo ciekawych fantastycznych światów trochę znajdziesz, a „realnych” bohaterów?
– świetnie to zwerbalizowałeś.
Bardziej patrzę co tu się dzieje z bohaterami niż ze światem.
Była mała dyskusja czy brak umiejętności społecznych Freiren wynika z jej elfickości czy z niedojrzałości emocjonalnej i społecznej. W sumie może mieć braki wychowana przez samotną czarodziejkę skupioną na tym aby zrobić z niej broń masowej zagłady demonów.
Trochę tę elfickość bagatelizowałem . . . ale nie to chyba będzie jednak główny czynnik. Chociaż traumy i braków w wychowaniu nada bym nie bagatelizował.
Sprawdzę czy mogę wrzucić ten kawałek. Wyszło wg. mnie ciekawie.
Jako się rzekło, komuś Aura się z modern woman skojarzyła i z pewną sytuacją, zderzenia z pewnymi powierzchniami mało ustępliwymi.
Pociągnięcie tego odczucia dalej wywołało u mnie pewne skojarzenia – cytat:
CZY TY MOŻE PRZYPADKIEM ZAWAŻYŁEŚ JAKĄ PUSZKĘ Z PANDORĄ OTWIERASZ? ;-)))
Idąc twoim tokiem rozumowania dalej Aura:
1. Ma armię bezgłowych samców spełniających każdy jej kaprys, samców których jak modlicha pozbawiła głowy ;-)))))
2. Jej bronią ostateczną jest waga, na której waży dusze i manę. Tylko to jest oszustwo bo ona z góry wie, że waga jest oszukana. Bo nikt ze śmiertelników nie może jej podskoczyć. Spawa ustawiona jak nie przymierzając – (to my jesteśmy stołem) I tylko przypadek sprawia, że trafia na kogoś kto potrafi tę wagę wykorzystać przeciw niej. ;-))))
3. Jest demonem a dla nich wygląd, zachowanie i mowa to wabik dla ofiar. Nie obowiązuje ich żadne z pojąć tj. prawda, moralność czy sumienie. ;-))))
Jak powiem kogo portret ja tu widzę . . . to mnie zamkną w Tworkach.
Siostro to ja proszę ten kaftanik ciaśniej. ;-))) Ale koncepcja bardzo mnie się podoba. Cóż poradzę złośliwy bywam czasem niesłychanie.
O ile serial triumfuje wśród miłośników japońskiej animacji, o tyle „na zewnątrz” nie cieszy się wielkim zainteresowaniem.
Jako człowiek lubiący wkręcać znajomych spoza fandomu w oglądanie anime, dostrzegam dość prozaiczne przyczyny: współczesne metody konsumpcji mediów oraz ograniczoną dystrybucję. Dla porównania takie Dungeon Meshi jest przez moich kolegów z podwórka uwielbiane, ale kiedy polecałem im Frieren jako coś w podobnym gatunku, słyszałem komentarze typu „nah, jak nie ma na Netflixie, to mi się nie chce.”
casual
6.01.2025 23:05
Paradoksalnie – jako kilkunastoletni fan anime nie rozumiem za bardzo zachwytów nad Dungeon Meshi, natomiast Sousou no Frieren uważam za objawienie. To pierwsze porzuciłem po kilku odcinkach, to drugie wciągnęło mnie od pierwszych odcinków… Inne doświadczenie?? Ale w sumie nigdy nie zestawiłbym tych tytułów obok siebie jako jakkolwiek podobnych.
Trochę prawda. Ale z drugiej strony, ciężko się dziwić takim ludziom. Jeżeli ktoś nie jest wkręcony w świat anime, to trudno będzie mu uzasadnić przed samym sobą zakup kolejnej subskrypcji na np. Crunchyrollu, żeby oglądać „tylko bajki”. Bo nadal w świadomości szerszej publiki zakorzenione jest przeświadczenie, że anime = bajka dla dzieci, albo dla zwyrodnialców lubiących oglądać małe dziewczynki. Jakby nie patrzeć, to świat anime sam nakręca taką narrację, gdzie jeżeli protag ogląda anime/czyta mangę, to prawie zawsze musi być otaku, wkręconym w temat na 200%, nie mający żadnych innych zainteresowań, wycofany, aspołeczny, a jego jedynymi znajomymi są zazwyczaj inne „mało atrakcyjne” dziwaki.
O świecie fanowskich subów i torrentach nie będę nawet wspominał, bo technika korzystania z torrentów w dzisiejszych czasach jest wśród mainstreamu czymś kompletnie zapomnianym lub nieznanym.
Bo nadal w świadomości szerszej publiki zakorzenione jest przeświadczenie, że anime = bajka dla dzieci, albo dla zwyrodnialców lubiących oglądać małe dziewczynki.
Akurat przy pewnych rozważaniach i dyskusji prywatnej wypadało odświeżyć sobie Alta „Czysty wymysł”. Jak gość pisze, zdaje się mamy dwa nurty animacji. Z których ten Tezukowo – Miazakowy uważany jest za skarb narodowy i hołubiony.
I ten drugi – geikowy który . . . kojarzony jest ze złem wszelakim. I otaku . . . to dla prawilnych obywateli obelaga – coś jak u nas leń i pasożyt. I bardzo nieciekawe sprawy chyba z tym się działy. Łącznie z zapapraniem wizerunku grupy przez utożsamienie ich z bardzo nieciekawym przypadkiem seryjnego mordu. Ale chyba to nie temat do tak przyjemnej serii.
Eeee no elfka . . . raczej chyba może liczyć na pomniczek i status skarbeńka a nie na wywalenie poza nawias społeczeństwa.
Jednak spora część animacji podobno jedzie na buncie młodych przeciw wykorzystywaniu przez wapniaków. Ale to ta część o której akurat nie mam pojęcia. Ironia losu ;-).
Nie dostrzegam w tym przypadku żadnych uprzedzeń do fandomu czy podstaw do porównań jakościowych. Ogląda się to, co jest bardziej dostępne.
Klemens napisał(a):
O świecie fanowskich subów i torrentach nie będę nawet wspominał, bo technika korzystania z torrentów w dzisiejszych czasach jest wśród mainstreamu czymś kompletnie zapomnianym lub nieznanym.
Dokładnie tak i nie miałbym nic przeciwko, gdyby legalni dystrybutorzy byli w stanie to zrekompensować. Crunchyroll nie ma nawet polskich napisów, a pewne ograniczenia trzeba obchodzić VPN‑em. „Niedzielny widz” nie będzie się bawił w coś takiego.
Klemens napisał(a):
Bo nadal w świadomości szerszej publiki zakorzenione jest przeświadczenie, że anime = bajka dla dzieci, albo dla zwyrodnialców lubiących oglądać małe dziewczynki.
Prowadzimy dyskusję pod recenzją anime, w której autor wyprowadza analogie do filmów Béli Tarra. Bardziej zasymilowani już nie będziemy.
Dokładnie tak i nie miałbym nic przeciwko, gdyby legalni dystrybutorzy byli w stanie to zrekompensować. Crunchyroll nie ma nawet polskich napisów, a pewne ograniczenia trzeba obchodzić VPN‑em. „Niedzielny widz” nie będzie się bawił w coś takiego.
Crunchyroll nawiązało współpracę z Canal Plus, więc u nich można znaleźć część tytułów z polskimi napisami. Ponadto można wykupić Crunchyroll przez Amazon Prime, ale nie wiem jak to dokładnie działa, bo nie korzystałam.
Dokładnie tak i nie miałbym nic przeciwko, gdyby legalni dystrybutorzy byli w stanie to zrekompensować. Crunchyroll nie ma nawet polskich napisów, a pewne ograniczenia trzeba obchodzić VPN‑em.
No właśnie – która platforma streamingowa oferuje na przykład klasykę kina? Wiem, że średnio popularną, ale fajnie byłoby gdzieś ją znaleźć… I faktycznie, Crunchyroll bywa dziwny pod kątem dostępności – raz doszło do absurdalnej sytuacji, że musiałem zrezygnować z ich platformy na dwa tygodnie, kiedy byłem na wakacjach… w Japonii.
Natomiast co do wyższości „Dungeon Meshi” nad „Frieren” się nie wypowiem, bo akurat ich popularność wśród moich znajomych co nie obcują z anime jest podobna. Choć z drugiej strony trafiłem ostatnio na dane, według których to Netflix więcej zarabia na dystrybucji anime, mimo, że nie specjalizuje się w japońskich animacjach.
No właśnie – która platforma streamingowa oferuje na przykład klasykę kina?
Generalnie The Criterion Channel, Turner Classic Movies, ale w Europie chyba żadna.
Sulpice9 napisał(a):
[...] Netflix więcej zarabia na dystrybucji anime, mimo, że nie specjalizuje się w japońskich animacjach.
Zarabia więcej po prostu, niezależnie od treści.
xx
7.01.2025 15:13
Tanuki niespecjalnie odzwierciedla poglądy przeciętnego fana anime, a co dopiero szerszej publiki. To, że tutaj recenzent robi odwołania do kina europejskiego, nijak się ma do tego, co o anime sądzi przeciętna osoba.
BTW, o ile torrenty faktycznie odeszły do lamusa, to nadal mamy całkiem popularne pirackie strony ze streamingiem.
Nie dostrzegam w tym przypadku żadnych uprzedzeń do fandomu czy podstaw do porównań jakościowych.
Ja to piszę z własnego doświadczenia. Mam wielu znajomych, którzy jednocześnie potrafią jarać się Demon Slayerem czy Jujutsu Kaisen, miło wspominać Naruto czy DB, zachwycać się nad produkcjami Ghibli, a jednocześnie wyzywać i jechać do spodu z osobą, która ogląda coś spoza „mainstreamu”, tj. spoza Netflixa.
Karo napisał(a):
Ogląda się to, co jest bardziej dostępne.
A Crunchyroll nie jest szeroko dostępny? Starczy tylko chcieć i mieć otwartą głowę.
Ryuki
8.01.2025 09:11
którzy jednocześnie potrafią jarać się Demon Slayerem czy Jujutsu Kaisen, miło wspominać Naruto czy DB, zachwycać się nad produkcjami Ghibli, a jednocześnie wyzywać i jechać do spodu z osobą, która ogląda coś spoza „mainstreamu”, tj. spoza Netflixa.
Frieren jest jak najbardziej mainstreamem. To adaptacja mangi z jednego z największych magazynów( Shounen Sanday ) a anime na razie siedzi na pierwszym miejscu na MALu( co znaczy nic oprócz popularności ). Dlatego widząc jakie tytuły wymieniłeś może chodzi o gatunek? Oprócz Chibli wszystko to battle serie kiedy Frieren nie jest z tego gatunku. Dlatego może osobą nie pasuję seria pod tym względem lub ogólnie z wyglądu( myślą że to moe lub coś w tym stylu ) itd. Osobiście jestem w fandomie od lat 90 ale Frieren jest tytułem, który w ogóle mnie nie interesuje z wielu powodów( nie mój styl ani typ fabuły ) a ja lubię wolne serie fantasy jak Mushishi. Chociaż nie łapię wspomnianego jeżdżenia po kogoś guście.
Tego nie czaje, ja oglądam serie tak różne od siebie że czasem sam się zastanawiam co ze mną „nie tak” :D Owszem czasem dziwi mnie „zachwyt” nad tę czy tamtą serię np. w życiu bym nie powiedział że Frieren będzie tak popularne jak jest bo jest… za spokojne? Z drugiej strony mam takie przemyślenie że w sumie to już długi czas po prostu chyba nie było dobrze zrobionego, takiego fantasy anime w zachodnich klimatach jak w dawnych czasach. Najbliżej w ostatnich latach był chyba Mushoku Tensei no ale to jest isekai więc raczej odpada… Dungeon Meshi też coś próbuje (to takie DnD w wersji japońskiej) ale tam jest za dużo komedii i zabawy konwencją.
Ale dzisiejszych czasach wciąż bardziej mnie dziwi że ludzie traktują anime dalej jako „bajki”, no ale widocznie każdy ma jakieś tam swoje wrażliwości. Może to właśnie przez tych nadmiernie emocjonujących się fanów anime :D
Bo anime w Polsce to nadal giga nisza, a jak ludzie nie mają z czymś styczności, no to będą tworzyć stereotypy i uogólnienia.
Jak było z grami komputerami? W latach '90 gierki były tylko dla małolatów i przegrywów. Po 30 latach te osoby dorosły, mają pracę, dzieci, medialne sukcesy i nadal grają w gry. Dzisiaj osoba 40+ grająca w gry to nic niezwykłego, trzy dekady temu to prawie ewenement. To jest już mainstream.
Dodaj do tego jeszcze kwestie biznesowe. W Polsce gamedev trzyma się mocno, zarówno wśród małych studiów, jak i giełdowych spółek. Ludzie widzę, że z tego jest hajs i to zajebisty. W grach jest więcej pieniędzy niż w przemyśle filmowym i muzycznym razem wziętych. A wśród wielu to budzi „szacunek”.
A polski przemysł/branża filmów animowanych? To to w ogóle istnieje?
dzisiejszych czasach wciąż bardziej mnie dziwi że ludzie traktują anime dalej jako „bajki”,
Noo Jasiu ze starych kawałów z brodą mówi przy takiej okazji – o jak bardzo mi się podoba twój tok rozumowania. Dzięki!
Jeden z internautów opisując tę serię określił ją jako „nudną i fascynującą” wg. mnie zabawne ale interesujące i chyba trafiające w sedno zestawienie odczuć.
Właśnie wybrałem się na zakupy prezentu dla Starka – nudy, żadnej walki, darcia gęby czy wymuszonego humoru. Jak się przeanalizuje co mówią i co wspominają. To wypływa nam słowo „doceniać” z jego wielorakimi aspektami.
O relacji Fern – Stark też można sobie podumać smakowicie. I fascynująco się ponudzić. Chyba uwielbiam się tak nudzić . . ale mnie bawią bardzo dziwne rzeczy. ;-)
Ja uważam że Japończycy potrafią bardzo umiejętnie adaptować „zachodnie fantasy”. Sztuka ta została trochę przygaszona isekajami i kliszowymi już motywami „z gier”, ale gdy biorą się za coś w czym mocno widać wpływy zachodnie (np. takie Dungeon Meshi) to potrafi naprawdę wyjść perełka. Pomijając różne aspekty które czynią Frieren udaną serią dla tej czy tamtej osoby – dla mnie jest to przede wszystkim ten „zachodni” klimat. Bo skoro w USA/Europie z grubsza nie potrafią tego robić (zresztą obecnie interesuje ich coś zupełnie „innego” w adaptacjach :/, a poza adaptacjami nic innego nie robią), to trzeba się posiłkować tym co oferują Japończycy. Nawet dawniej kiedy na zachodzie próbowano się brać za jakieś animowane adaptacje, to wychodziło słabo (pamiętam np. jak wielkim zawodem była dla mnie animowana adaptacja Dragonlance). Jedynym promykiem nadziei w ostatnim czasie było chyba Legend of Vox Machina.
Jiri50
12.01.2025 14:11 Mongolskie bajki z morałem
Obawiam się nie znam zbyt dobrze anime. Jestem tu trochę przypadkiem. I od początku staram się wybierać tytuły które mają interesujące tła. Zresztą okazuje się, że to one jakoś tak zwykle szwendają się gdzieś tam na topie. A jest paru ludzi którzy fajnie potrafią je zasygnalizować.
Zachodnia sztuka opowiadania ważnych i interesujących historii chyba właśnie kona przytłoczona menhirem jedynie słusznej ideologii. No skoro czytający Tolkiena to prawicowe oszołomy . . . to o czym my możemy tu mówić?
[link] To jak tu napisać dobrą i ważną historię? Skoro nawet taka np. J.K. Rowling jest atakowana. [link]
Jak mamy coś interesującego stworzyć? Wychodzi nam taki retelling kopciuszka, że fani przed premierą już ostrzą widły i siekiery. A sądząc po ocenach największym szczęściem Disneya był by pożar wszystkich kopii i uzyskanie odszkodowania. I tyle w tym temacie. Nie ciągnijmy tego może. Niedziela jest i niech te pracowite rączki z nożyczkami mają wolne. ;-))
Swoją drogą generalnie co tu mamy? Twórczo rozwinięty wątek Aragorn – Arvena? Tylko Arvena jest niedojrzałą nastolatką – bo taką ma mentalność i nie potrafi odwzajemnić uczuć? Być może. Wątki Tolkiena w świetnej ostatniej recenzji były podkreślane.
Też ten wątek sygnalizowałem wcześniej . . . chyba dałem nawet film. świetny zresztą.
Jak już coś jej świta co czuje Himmel, to jest za późno. I rusza powodowana: żalem, wyrzutami sumienia, spóźnioną miłością .. . czy czymś innym, do krainy umarłych. Dlaczego rusza . . . po odkupienie, no bo chyba go nie wyciągnie. Ot mają na nas tu haka! ;-)))
Tu mamy z kolei wątek Orfeusza na który zwracał uwagę recenzent w równie doskonałej pierwszej recenzji? Cóż to dopiero za klasyka.
To co opowieść o późnym dojrzewaniu otaku? A może coś innego?
Przyznam się zabawa w odczytywanie trwa już sporo czasu. Ostatnio znajmy stwierdził, że Aura Gilotynniczka to mu się się kojarzy z pewnymi sytuacjami realnymi. Gdy panie pewne swego trafiają na trudnego przeciwnika w postaci poziomych przeszkód murowanych. I są mocno zdziwione . . . no jak to, mnie to nic nie pokona. I'm supergirl . . .[link]
Cóż . . . wysnuliśmy sobie dalszy ciąg rozważań w tym kierunku. I mogliśmy tylko stwierdzić z przestrachem jaką „puszkę z pandorą” tu mamy. Sugeruję samemu sobie przeanalizować postać Aury pod tym kątem. I zastanowić się nad symboliką tej pani i jej starcia z Freiren.
Nie wiem czy to co sobie tu dostrzegamy dając taką perspektywę, to celowe zamierzenie autorów. Nie wiem czy to prawda . . . w sumie niezależnie od tego, to jest naprawdę świetna myśl. I nawet jeśli to nie prawda to całkiem nieźle powiedziane. ;-)
I jak tu nie lubić Mongolskich bajek z takim morałem?
Jiri50
12.01.2025 14:43 Re: Mongolskie bajki z morałem
Wstyd! Oczywiście chodzi nie o kopciuszka . . . a o „nową” Śnieżkę.
Nooo jak sobie pomyślę o retellingu Freiren . . . to one z tą Aurą dogadały by się przy latte. I zaprowadziły właściwe porządki w tym zacofanym i dyskryminującym demony miasteczku.
A tak mamy:
"-Przecież Himmela już nie ma.
-Rozumiem. Całe szczęście. Jednak demony to bestie. Nie będę się nad tobą litować. Zasługujesz na śmierć.”
Cóż za staroświeckie i barbarzyńskie podejście. Zupełnie nie w duchu inkluzywności. I mamy panie skandal!
Jiri50
12.01.2025 14:50 Re: Mongolskie bajki z morałem
Pionowych przeszkód murowanych. Ta pogoda to mnie wykończy.
Ryuki
12.01.2025 15:32 Re: Mongolskie bajki z morałem
np. J.K. Rowling jest atakowana
O tak bidna, popłaczę się nad milionerką, która ucieszyłaby się gdyby osoby takie jak ja skróciły swój czas na tej ziemi :D Zresztą Percy Jackson i tak jest lepszy, zawsze tak uważałam nawet przed jej wyrzygiwaniem się na twiterze.
Cóż za staroświeckie i barbarzyńskie podejście. Zupełnie nie w duchu inkluzywności. I mamy panie skandal!
Nie to jest po prostu nudne by wrzucić całą rasę pod good or bad. Tego stylu krytyzm jedynie słyszałam. Mnie to mało obchodzi ale też nie lubię biało czarnego pisania. Żadnego też skandalu nie było parę komentarzy to nie skandal.
Ogólnie po twoich wypowiedziach bardzo polecam więcej oglądania anime z zeszłego wieku. Fantasy w stylu zachodnim tam nie brakowało. I tych spokojniejszych i tych bardziej zwariowanych. Mam na myśli to, że ta cała strona pochodzi od fanów Slayers :D
Jiri50
12.01.2025 15:46 Re: Mongolskie bajki z morałem
A to coś już było z tym wykluczeniem demonów? Serio? Jakaś afera?
Nie ja tu panie jaja sobie robię a być może niesłusznie.
Śmiszno i straszno.
Sorry ale
Jestem tu trochę przypadkiem. I od początku staram się wybierać tytuły które mają interesujące tła. Zresztą okazuje się, że to one jakoś tak zwykle szwendają się gdzieś tam na topie. A jest paru ludzi którzy fajnie potrafią je zasygnalizować.
Nie dysponuję czasem jaki ma nasza bohaterka . . i muszę nim gospodarować oszczędnie. Nauka od pewnej dziewczynki która ma kłopoty ze spaniem. ;-)
Ryuki
12.01.2025 16:00 Re: Mongolskie bajki z morałem
Nie dysponuję czasem jaki ma nasza bohaterka . . i muszę nim gospodarować oszczędnie. Nauka od pewnej dziewczynki która ma kłopoty ze spaniem. ;-)
A to idealnie się składa bo wiele najlepszych starszych tytułów to paro odcinkowe OVA :D Także dużo czasu nie zabierają. Tak czy siak polecam bo jak jesteś nowy warto zobaczyć trochę historii i tęż stylu animacji jaki się juz nie robi. Do tego komedie fantasy były jednym z najpopularniejszych gatunków lat 90.
Jiri50
28.02.2025 16:12 Czasem wolałbym nie mieć racji . ..
Człowiek sobie zażartuje . . . a tu słowo skowronkiem wyleci a wołem powróci.
Zaglądam sobie co tam nowego o Elfce mają do powiedzenia . . . i masz babo placek z ziemniakami.
[link] Nie no. Serio?
Już dziś do serca przytul demona, weź na kolanka smoka . . . [link]
Jiri50
12.01.2025 15:59 Re: Mongolskie bajki z morałem
A w kwestii J.K. Rowling, to nie cenię jej poglądów na pewne tematy. Ale akurat to, że podkreśla iż zakładanie nam knebla to nie jest fajna zabawa to się zgodzę.
HP bardzo cenię tym bardziej, że na złość modzie nie czytałem go do momentu aż szaleństwo się przewaliło. I zmusiły mnie do tego pewne okoliczności osobiste. Jackson jest niezły ale chyba wolę Eragona.
Eeee jak już się bawić to na grubo tj. raczej Martin i Abercrombie.
Ale ja mam takie wrażenie, ulotne zresztą, że Frieren trochę nosi kostium fantasy. Ale to pewnie takie moje zwichnięcie.
Ryuki
12.01.2025 16:06 Re: Mongolskie bajki z morałem
Ja bardzo chętnie bym ją olewała i rzeczywiście mogę bo nie mieszkam w Brytanii :D
Ogólnie czytałam pierwsze 4 książki HP też już po największym szaleństwie ale jakoś w tym miejscu stanęłam, jest ok. Eragona też lubię, z tego gatunku też lubię Krucze wrota czy starsze tytuły jak Niekończąca się opowieść :D Trochę tego przeczytałam wieki temu.
A
xx
6.01.2025 15:40
Kontekst tzw. historyczny: Frieren wyszła w okresie, kiedy redakcji Shounen Sunday bardzo zależało na rekrutacji, promowaniu i rozwoju nowych autorów, dzięki czemu szczególnie przyglądano się „innym” pomysłom. Tutaj wywiad z naczelnym z 2020 (część 2) w którym mowa o problemach z jakimi mierzył się magazyn w 2015 i próbach zmiany ogólnego nastawienia, które w 2020 zaczęły już dawać wymierne efekty. W skrócie – Sunday nadmiernie polegało na znanych już autorach i redaktorach, przez co magazyn nieubłaganie zmierzał do upadku.
Frieren tez się pojawia w części 2.
The 2015 rookie cultivation team came together at once five years ago but now five years later it feels like the children we sent out into the world with new serializations have met expectations. That thought embodies the new work that started this year from a rookie duo: “Sousou No Frieren.” It was incredible –when the editor read the storyboard during the planning phrase they were taken aback, and exclaimed “This is super good!!” (Laugh) “Maybe the best Japan has to offer?” But man, I really think the youngsters this year have produced the best new serializations.
--The two chapters that were published when the serialization began were great. You could definetly get the sense that it is a deeply profound series. Although the target demographic for Sunday is middle school, it wouldn't be surprising if readers of “Frieren” re‑read the series as adults and got a different impression from it than their memories of it the first time.
Ichihara: It's a story about humanity itself.
--That's right, I think this is a series that will hold up and be historically loved for a long time.
O, dzięki! Faktycznie, ciekawe – gdzieś w innym wątku dwoje użytkowników prowadziło rozmowę, że właśnie czasopisma shounenowe wpadają w pułapki wręcz „telenowelowych serii”, które jak dobiegną końca, to nie ma czyimi dziełami wypełnić po nich pustki… Fajnie, że ktoś w wydawnictwie był na tyle zapobiegliwy i wprowadził mangakę :)
No chyba był czas na pewne przemyślenia ja już seria przestała być szokującą swoim rozmachem i nowością.
Przyznaję siedzę sobie kolejny raz z mangą i wygrzebuje te wszystkie smaczki. Może za bardzo skupiłem się na szczegółach . . . i straciłem tę panoramę jaką daje nam najnowsza recenzja.
Tajemnica sukcesu?
Zamiast tego autor woli sięgnąć po postacie z cechami przypisywanymi milenialsom, takimi jak nieśmiałość, wycofanie, małomówność i niechęć do budowania społecznych relacji. Widziane pod tym kątem Sousou no Frieren staje się bez cienia ironii fantastyką na nasze czasy, stworzoną w sposób, który będzie zrozumiały i dla następnych pokoleń.
Pytanie które krąży w pewnej dyskusji. Czy ta cześć tej japońskiej sztuki rysowania emocji jest dziełem otaku? Czy dla otaku. Bo na pewno to jest nie tylko dla nich. I może to jest klucz do tego jak wielu się podoba?
Ba gdzieś tam mam dziwne poczucie, że i tak to wszystko zakotwiczone jest w pewnych powszechnych ludzkich pragnieniach. Które mamy właściwie wszyscy nie licząc przypadków ekstremalnych . . . takich jak socjopaci.
Jakie to pragnienia? Cóż . . . chyba ta seria celowo bawi się tu z nami w ciuciubabkę. Rzucając nam wyzwanie z jakże kobieco brzmiącym intrygującym tekstem „to ty nie wiesz, a weź się domyśl”.
Omawiając tę serię, nie mogę też odpuścić jednej z wręcz „szalonych” decyzji związanych z Sousou no Frieren, jaką jest niezwykle wręcz konserwatywny wydźwięk dzieła.
Konserwatywny? Mamy dwie bardzo silne damskie bohaterki. Nawet i mamy ciut mniej „testosteronowych” chłopaków.
Ale mimo to ... nie ma żadnego pier . . . politycznego. Cóż za ulga zobaczyć coś gdzie nie ma tej wojny damsko męskiej. Ludzie to jak oddech po podtopieniu tymi produkcjami z zachodu. Fern może i jest za . . ta. Ale uczy się i w końcu czuje szacunek do Starka. Elfka docenia w pełni Himmela jak jest zbyt późno (znak czasów?) Takie to normalne i uczciwe, że aż boli.
Jeszcze raz dzięki za inspirującą do przemyśleń recenzję.
Było i owszem, ale akurat coś mnie bardzo chłostnęło w tym temacie i myślę, że warto to podkreślić dla reszty czytających.
Koncepcja, że może chodzi o tempus fugit i żal, że się straciło pewne szanse bo . . . 10 lat to moment też jest bardzo fajna. I niebywale aktualna jak sądzę.
Tempus fugit . . . hmmm [link] doprawdy jakież to poruszające. Biorąc pod uwagę o czym i kto śpiewa.
Ło matko, panie co to się wyprawia i wszędzie ta polityka!
Nie mam zupełnie pojęcia czemu cała ta ostatnia dyskusja dziwnie kojarzy mi się z polityką.
Kruszenie kopii o sondaże, kto i jak je skręcił czy kupił. Czy gość dobrze wygląda w garniturze i wystarczająco nie ma osobowości aby ten teflon tak od niego nie odpadał.
Czy wśliźnie się każdemu bez problemu i oporu. Nie naruszając błogiego jedynie słusznego światopoglądu i nie zagrażając zmuszeniem kogoś do jakiegoś wysiłku.
A podobno istotą tego ma być jakiś tam program, idee i przekonania. Jakieś rzeczy z sedna istoty spraw.
Nie no ta cywilizacja to jednak naprawdę zasłużyła na to aby upaść. A jednak czasem trochę tego i szkoda.
I to już od prawie roku. I to z jaką przewagą. I to pomimo review bombingu, gdzie wrzucono w jednym momencie około 3000 ocen 1/10.
Piękne są też komentarze, gdzie ludzie pisali, że w przeciągu 2‑3 lat ocena spadnie poniżej 9, bo z ludzi zejdzie hype, a minął już rok i średnia nadal rośnie – rok temu, w trakcie emisji było to 9.14, teraz jest 9.32.
No i bardzo dobrze :)
(a te akcji z jedynkami nawet mi się nie chce wspominać, nie wiem jak znudzonym, małostkowym trzeba być żeby się akurat takiej serii czepiać i jakiś dziki nieuzasadniony hejt z siebie wylewać. Tym milej, że nie wyszło :p )
No Mal‑u to klasyka gatunku. Od wielu lat przecież pilnowano pierwszego miejsca Fullmetal Alchemic, co pośrednio doprowadziło do zmian w liczeniu ocen i szeroko zakrojonej akcji przeciwko spam‑kontom. Ogólnie z jakiegoś powodu duża część społeczności uznaje te rankingi i oceny za jakąś świętość, za którą trzeba walczyć z jak największą zaciekłością.
Psychologicznie to się w to aż tak nie zagłębiałam, też nie mam pojęcia czemu akurat tak a nie inaczej, przecież i tak każdy ma swoje własne ulubione tytuły, ale cóż, ludzie bywają dziwni :p
Shorexen
30.11.2024 12:40 Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
To działa w dwie strony, tak samo jak chamskie jest dawanie specjalnie oceny 1, aby obniżyć ogólną ocenę, tak samo chamskie jest dawanie 10 w tym samym celu. Piję do tego, że nie ma złotego środka i ocena na ten moment jest bardzo zawyżona w przypadku Frieren, FMA w sumie też. I żeby mnie ktoś nie posądził, że jestem przeciwnikiem jakieś z wymienionych przeze mnie serii, bo obie serie są bardzo dobre, ale nie wybitne – to już moje zdanie.
Łowca czarownic
30.11.2024 20:49 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Dawanie 10 jest znacznie mniej szkodliwe tym bardziej, że ten tytuł jest znacznie bliżej 10 niż 1. Obiektywnie rzecz biorąc nie umiałbym go ocenić na mniej niż 8. Bardzo dobrze wykonany tytuł.
Shorexen
1.12.2024 09:55 Odpowiedź na komentarz użytkownika Łowca czarownic
Zgodzę się, tylko tutaj też nie chodzi o samą ocenę, a zamysł osoby, która ją daje. Co innego dać 10, bo mi się seria bardzo podobała i ją lubię, dawaj nawet największemu crapowi, co mnie to, ważne tylko, że wiesz iż jest słaba, ale Ci się podobała i w taki sposób to okazujesz. Co innego niestety dać 10 tylko dlatego, żeby seria była jak najwyżej w rankingu. Chociaż jak tak się teraz zastanawiam, to jedno wynika z drugiego, więc w sumie… mniejsza.
:)
1.12.2024 04:16
Jak dla mnie to trochę porażka… Jak można porównywać serie 100(FMA:B) + która była dobrym wprowadzeniem do anime i webizmu z serią ep 20 +/-... Zważywszy ze arc o egzaminie jest straszną biedą i nudą…
Widać po komentarzach tutaj jak bardzo współczesna publika nie ma bladego pojęcia o fantasy i jego dobrych odsłonach…
Przykład pedagogiki wstydu. Ciekawe czy jest taki głupi co to kupi?
:)
7.01.2025 03:58
Twoje oczy nie przywykły do światła więc nic dziwnego że są przez nie palone. Sugeruje wrócić do jaskini z której wyszedłeś/łaś i po woli zacząć się adaptować…
Pozycja „przywracająca wiarę”. Że „medium” nie kończy się na Miyazakim i jego superprodukcjach. Że można trochę inaczej, i nie mniej ciekawie. Że można wystawić za okno cały koncept „isekai”. Że pośpiech jest może wskazany, ale przy łapaniu pcheł :)
Ten tytuł ma całą galerię ciekawych postaci, zero naleciałości mnożącego mierne historyjki gatunku isekai – zdecydowanie bliżej mu do klasycznego high fantasy. A twórcy z równą uwagą traktują epickie bitwy z potężnymi wrogami, jak odpoczynek i postój w prowincjonalnym miasteczku.
Bardzo cieszy też że ekranizacja nie próbowała dodawać od siebie, skracać czy przyśpieszać… chociaż akurat to może wydawać się uzasadnione, bo przecież w 2024 roku nie mamy do czynienia jeszcze z kompletną, opowiedzianą do końca historią. A dokąd ona nas zaprowadzi… cóż, zobaczymy.
Najlepsze fantasy od jeden Bóg tylko pamięta, jak dawna.
Od czasów Saihate no Paladin z 2021 roku ;) No może pierwszy sezon paladyna pośladów nie urwał, ale dwa sezony do kupy to już mega sensowne fantasy w zachodnim stylu.
A teraz do moich wrażeń.
Kapitalna przygoda. Niby typowa podróż i jak zwykle różnego typu „eventy” po drodze, ale jednocześnie oryginalna próba zrozumienia ludzi jako gatunku przez kogoś niemal nieśmiertelnego. Do tego sporo smutniejszych elementów, starzenia się i naturalnego umierania na ekranie. I jeszcze ten fantastyczny pomysł na demony. Humor też mi wyjątkowo podszedł.
Calutki sezon jest prześliczny i bombarduje w ciąż nowymi przepięknymi grafikami. I jeszcze ta muzyka. Soundtrack autorstwa Evana Calla – ten sam gość co Violet Evergarden czy Hakumei & Mikochi. Tutaj w wydaniu mocno smyczkowym, sporo fletów/piszczałki – bardzo dobrze dobrane pod to co na ekranie. Zdecydowanie: Time Flows Ever Onward, More Than Mere Tales, Fear Brought Me This Far, Zoltraak, Frieren the Slayer, Deep in the Dungeon więcej niż dobre.
I jeszcze ten wspaniały pierwszy OP: YOASOBI – „Yuusha (勇者)". Tylko omijać angielskojęzyczną wersje bo taka też jest.
Dominuje raczej wole tempo, dużo przystanków zróżnicowanej długości (dni, tygodnie, nawet miesiące), malutko walk, wszystko cudnie przeplecione wspomnieniami z młodości czy z czasów poprzedniej drużyny. No i te losowe przygody takie proste, zwyczajne. Tutaj kliknij: ukryte szukamy konkretnego kwiatu, tam pomagamy oczyścić plaże, tutaj ktoś choruje/przeziębia się poważnie, tutaj pieczęć sprzed 70 lat, a tam robimy za dublera księcia przez kilka miesięcy bo płacą dobrze, a życie w drodze kosztuje. Wszystko jest takie… naturalne. Jak prawdziwa podróż, która zajmuje kilka lat. A nie typowy sprint od potwora do potwora.
Walki. Tu mam problem. Po tej jednej kliknij: ukryte gdzie nie było w sumie żadnej wymiany ciosów to już wszystkie wydają się mało ciekawe. Takie tam typowe nawalanie/odrzucanie/wybuchy. Ale ten jeden pojedynek… Mimo, że wynik starcia był wiadomy od początku to jak to zrealizowano to WOW.
Zapaliła mi się ostrzegawcza lampka jak zaczęło się kliknij: ukryte battle royal z nastolatkami, ale szybko to wyprostowano. Trzecia próba ciekawsza niż pierwsze dwie. Magia innych postaci na ekranie też średnio mnie interesuje. Powiem więcej: cała reszta razem z dowódcą frontowym po trzydziestce, który wygląda jakby był w tym samym wieku co dwie w kółko tłukące się nastolatki do utylizacji. Ale po coś ich pokazano… Pewnie wszyscy z egzaminu powrócą w drugim sezonie. Trochę szkoda. Polubiłem tam tylko Denkena. No może jeszcze okularnik od klonów ma potencjał bo naprawdę ma ciekawą magie.
Czyli spadek jakości pod koniec serii, ale ocena prawie, że maksymalna. Jak tak można? Bo 70% serii to takie 12/10. Tak jestem zachwycony podróżowaniem, przyziemnymi zadaniami pobocznymi, wspomnieniami, muzyką, grafiką. Arcydzieło.
Cierpliwie czekam na kolejny sezon. Manga bez tego udźwiękowienia i tych kolorów to nie będzie to.
PS: Dopiero po seansie doczytałem (kompletnym przypadkiem) dosłowne tłumaczenie/znaczenie japońskiego tytułu czyli właśnie Sousou no Frieren. Piękny detal. Nie googlać przed połową sezonu bo dość duży spoiler jest nieunikniony.
Zdaje się faktycznie, ta zbitka tytułu jest ciekawa pod wieloma względami.
Od jakiegoś czasu podejrzewałem, że poważna warstwa tej opowieści jest z tym związana. To spora zaleta tj. poruszenie tak bardzo poważnych kwestii.
Ale i niestety jest to spore niebezpieczeństwo, że końcówka wyłoży całość koncertowo. I nawet atmosfera przygody‑podróży w grupie bohaterów tego nie uratuje. A niestety chyba takie trywialne zakończenia fajnie zapowiadających się poważnych wątków nie są niczym zaskakującym.
No chyba wszystkich nas trafi jasny szlag jak elfka na koniec spyta ducha bohatera : „A jaki jest przepis na te Twoje super smaczne mielone?”
Tak na marginesie. Coraz bardziej mi się ta manga kojarzy ze Spell Force. [link]
Atmosfera przygody i przedzierania się przez różne zadania z zespołem. Z tego co pamiętam podobna.
Do tego srebrnowłosa elfka która straciła wszystkich w masakrze.
Brzmi znajomo? Pierwszą część robili Niemcy. Jeden z dodatków: „Oddech zimy”.
[link] Ale może ja po prostu za bardzo lubię to „starzywo” i dlatego mi się kojarzy.
Może nie mam racji ale ciekawie robi się jak tak sobie posiedzieć ze słownikiem Niemieckim nad tymi imionami.
No nie wiem . . [link]
Skończyłem mangę. I może daję się ponieść nastrojowi w jaki wpadłem po „Ganbare! Warsztaty umierania”.
Ale mam dziwne wrażenie, że właściwym podkładem muzycznym do tego klipu byłby ten.
[link]
Wielka szkoda, że nie potrafię robić takich klipów. Nie będę się upierał ale takie mam odczucia wobec tego co mamy w tej serii do tej pory.
Kurubuntu
15.06.2024 17:13 Re: Imiona po niemiecku
Całkiem fajne spostrzeżenie z tymi imionami. Sprawdziłem sobie część i wydaje mi się, że autor wpadł na prosty, a zarazem sprytny pomysł na wymyślanie imion. Ale jakbym znał płynnie niemiecki to traktowałbym to jako wadę. Te imiona są zbyt dosłowne i można by je traktować jako spoilery.
Jiri50
15.06.2024 16:48 W kwestii zrozumienia natury .. .
Coś mi się zdaje, że natura elfów . . . nie różni się zbytnio od ludzkiej w kwestii traum i tego co one powodują. I być może stąd ta Frieren.
Zomomo
15.06.2024 19:08 Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
Wydaje mi się, że to jednak nadinterpretacja po dość ciężkiej lekturze. Traum podobnych tym z cytowanej książki w tej opowieści nie ma, przeciwnie – wiemy od początku, że krytycznej sytuacji zaradzono i nikt z otoczenia bohaterki nawet nie zginął. Wszyscy umierają w sposób naturalny. To jest opowieść o przemijaniu i próba zrozumienia, swoista symulacja uczuć postaci, która może wszystkich przeżyć i to w ogromnej skali czasowej. Stopniową zmianę w postrzeganiu przez Frieren swojego otoczenia uzyskano poprzez właściwy dobór specyficznych towarzyszy podróży :)
Co do książki, to dobry reportaż, jednak myślę, że w Japonii przeszłaby bez echa. Nawet patrząc na współczesne, ostatnie filmy np. Kimi no na wa i Suzume widzimy podejście do tematu całkiem odmienne od oczekiwanego przez zachodniego widza, stąd też często niezrozumienie i krytyka Suzume. Katastrofy mają wymiar boski i to w zupełnie innym rozumieniu niż odbierają to chrześcijanie. Zupełnie inne jest już podejście do wojny i tu dobrym przykładem może być Grobowiec świetlików, albo znacznie dla mnie lepszy film – Kono Sekai no Katasumi ni.
Jiri50
16.06.2024 04:10 Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
No nie wiem . . . katastrofy naturalnej faktycznie nie ma. Ale jest militarna.
Dzieciakowi na jego oczach wymordowali wszystkich bliskich. Małej udało się ocalić tylko siebie. Materiału do traumy jest jak dla mnie wystarczająco dużo. PTSD i syndrom ocaleńca? Jak najbardziej by się tu chyba nadawał. Potem mała jeszcze uczy się tłumienia wewnętrznej energii. I wylądowała w środowisku w których wszelka wieź oznacza szybkie jej zerwanie ze względu na różnicę w długości życia. I dodaje kolejne stresory do swojej pamięci. Może zryć banię? Oj raczej może.
Z lektury tych reportaży została mi teza o tym, iż powstrzymywanie wyrażania emocji (tłumienie swojej wewnętrznej energii) sporo Japończyków kosztuje. I często jeśli strata jest ogromna a oni jej nie mogą „opłakać” i wyrzucić z siebie to zamarzają. Ale to może tyko moje wrażenie.
Ciekawym aspektem jest ten rozdział o rozmowach z umarłymi. Kontaktować potrafią się szamanki. Jest ich już bardzo mało. Jakoś tak . . . wychodzi, że obecnie wszystkie mieszkają daleko na północy w zimnych rejonach.
Zomomo
16.06.2024 05:59 Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
Tak, tylko myślę, że na szczęście tamte wspomnienia zostały napisane przez te lepsze, późniejsze – z podróży z mentorką i później drużyną Himmela. Ostatecznie w czasie „teraźniejszym” odbieram jej osobowość jako pozytywną i nieskażoną tamtymi wydarzeniami. Ja widzę u niej raczej ASD niż PTSD.
Co do reportaży to niewątpliwie masz rację. Japońskie społeczeństwo zmienia się z każdym pokoleniem. Do zabezpieczenia Fukushimy zgłosiło się dobrowolnie ponad 200 ochotników, wszyscy w wieku powyżej 60 lat – pokolenie dla którego ważne było działanie, a nie opłakiwanie.
Jiri50
16.06.2024 06:46 Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
Ja widzę u niej raczej ASD niż PTSD.
Też tak sobie myślałem. Ale bardziej się skłaniam ku temu, że to moja wersja jest słuszna. A może . . obie? W każdym bądź razie w wyniku podróży zaczyna robić postępy.
Ale też i zdobywa kolejną traumę odejście Himmela. Do którego kto wie może trochę się przyczyniła. Jeśli będziemy pamiętali o mrocznej aurze tego rogu smoka. Bardzo szybko się gość postarzał. Jeszcze więcej poczucia winy?
Kapłan może jest drinkującym wesołkiem ale w dzieciaku nad przepaścią może kogoś dostrzegł. Krasnolud to żelazo ale raczej nie tępe. I swoje też widzi. Dlatego wysyłają towarzyszkę która ma problemy w podróż dzięki której ma je rozwiązać. Nawet zadbali o odpowiednie towarzystwo dla niej. O i to się nazywa dobra kompania.
pokolenie dla którego ważne było działanie, a nie opłakiwanie.
Opłakanie jest równie ważne jak działanie. Na początku książki jest historia dwóch nurkujących panów. Szukających kości bliskich. Co weekend schodzą w zimne głębiny aby szukać od lat. Nie potrafią opłakać i zamarzli na działaniu. Zapewne kiedyś nie wypłyną spod wody. Przecież to zdarza się najlepszym.
Ach jakże ładnie elfka się uśmiecha gdy słyszy swoją uczennicę mówiącą, że chyba mogła by ją zabić tą magią. Przecież to zdarza się nawet najlepszym. Jaka kusząca perspektywa.
Soundtrack jest rewelacyjny i dałby radę w epickiej produkcji kinowej. Evan Call wypada tu nie gorzej niż Howard Shore i muzyka do Władcy Pierścieni :)
Manga będzie niedługo miała nieokreślenie długą przerwę.
W przeszłości oznaczało to jedno z dwóch rzeczy:
1. Albo autor nie ma pomysłu co dalej zrobić z historią i potrzebuje czasu, żeby jakoś wybrnąć z bagna, w jakie wszedł (a też jest taka opcja);
2. Albo szykujcie się na newsa o drugim sezonie anime w najbliższej przyszłości.
Avru
8.05.2024 07:36 Re: Oho
Jako że już całą przeczytałem – raczej pkt 1.
Ewidentnie skończyły mu się pomysły, w zasadzie po tym sztampowym egzaminie z Anime, nic istotnego się już nie dzieje. Zlepek specjali w stylu gotujemy obiad, brakuje jeszcze tylko odcinka na plaży :D
Cóż, nie nazwałbym tego zlepkiem specjali, raczej typowe wątki fabularne, jakie mamy w shounenach, ale prawdą jest, że historia raczej nie podąża za bardzo do przodu.
No i zgodzę się, punkt 1 byłby zdecydowanie lepszy. Bo obawiam się, że kolejny sezon byłby wielkim rozczarowaniem i mógłby mocno zaszkodzić tytułowi. Bardzo mocno.
A
Shorexen
4.05.2024 16:38 Sousou no Frieren po 28 odcinku (koniec)
No i w końcu się zebrałem żeby dokończyć. Musiałem pierw ochłonąć, bo seria ewidentnie była zbyt napompowana przez niedobrych ludzi i w sumie nadal troszkę jest, ale mniejsza. Ostatecznie druga połowa, czyli cały wątek z egzaminem, minął mi bardzo szybko i niezwykle przyjemnie. Niestety, bądź stety to głównie zasługa studia Madhouse, które zaserwowało nam prawie że techniczne arcydzieło oraz pobocznych postaci, których poczynania śledziłem z większym zaciekawieniem i obawą o ich los (nawet jak tworzone na jedno i to samo mentalne kopyto) niż naszej trójki głównych bohaterów, gdzie Fern oraz Stark byli w pewnym momencie już nie do zniesienia przez swój charakter i interakcje pomiędzy nimi, a nie ukrywam, że do pewnego momentu ich relacja nawet mi się podobała. Potem stała się już tylko nużąca i irytująca. Frieren ostatecznie i na szczęście jakoś wydostała się z tego wora, bo przynajmniej zaliczyła sensowny oraz zauważalny progres charakteru, no ale niczego innego nie oczekiwałem od tytułowej bohaterki, to był wręcz mus. Seria też ma ogólny problem z brakiem konsekwencji w strukturze i prowadzeniu opowieści. Nie wie czym jest, czym chce być i dokąd ostatecznie zmierza, ale to chyba problem już u autora, bo ewidentnie rzucał pomysłami na lewo i prawo, bo sam zapewne nie był do końca przekonany co chce żeby z tego powstało. Niemniej wrażenia są ogólnie bardzo pozytywne, gdyż seria potrafiła wciągnąć i zaskoczyć, ale arcydziełem nigdy bym tego nie nazwał, bo zbyt dużo tu dziur i pójścia na skróty w sferze głównie fabularnej.
Natomiast już tak kończąc, to dla takiego Landa, Ubel i może spin‑offka z ich wspólnego wypadu na jakąś misję, to kontynuację obejrzałbym z pewnością :D a tak to nie wiem, po prostu obawiam się ponownego przyjazdu i konfrontacji z kultobusem. Skutecznie starają się popsuć przyjemność z oglądania czegokolwiek.
Chyba jeszcze nie spotkałem takiego anime, gdzie z takim stoickim spokojem przyjmowali prawie wszytko. A może to ja za dużo oglądam tytułów o przesadzonej ekspresji emocjonalnej? Może…
Ja bym się nie dziwił jakby to sama Ferieren była bezpłciowy, nijaki w swych reakcjach, ale jednak jest inaczej. Taką postawę mamy u prawie wszystkich.
W ogóle sposób prowadzenia fabuły i koncept jest znany, ale jednak inaczej przedstawiony. Motyw wiecznego podróżnika mi się podoba. Przygody okraszone wspomnieniami sprzed lat jako próba wywołania wzruszenia i zaciekawienia bohaterem. Seria mnie od 1 odcinka ujęła sposobem przedstawieniem historii. Na pewno będę wyczekiwał drugiego sezonu.
Avru
4.05.2024 11:16 Re: Ciekawe jest ta seria.
ot świat pełen introwertyków ;) do tego wszyscy po przejściach.
Miła odmiana po wiecznie rozkrzyczanych azjatyckich bohaterach.
Jak coś to manga idzie 1:1, 1 sezon skończył się gdzieś w c55
Sulpice9
4.05.2024 12:52 Może po prostu fantastyka na nasze czasy? :)
Nie wiem, czy będę chciał pisać alternatywną recenzję, ale na pewno wtedy o tym wspomnę: jak dla mnie sceną, która wyjaśnia filozofię marki jest kliknij: ukryte historia ze starszą panią od której bohaterowie nieudolnie usiłują wydobyć informacje. Wówczas dostajemy zabawny komentarz Frieren, że „w przeciwieństwie do mojej poprzedniej drużyny, my nie posiadamy nikogo z mocnymi umiejętnościami społecznymi”.
Według mnie jest to jeden z głównych czynników sukcesu tej serii – to (nieironicznie pisząc) odczytanie Tolkiena i klasyki fantasy dla nowego pokolenia. W przeciwieństwie do wielu zachodnich produkcji nie bawimy się w kwestie około polityczne, ale zajmujemy się analizą, jak bardzo zmieniło się społeczeństwo przez ostatnie pół wieku. Nie mamy w ekipie takiego Himmela/Aragorna, bo w nowych pokoleniach jest zdecydowanie mniej charyzmatycznych liderów. Drużyną dowodzi Frieren, która (jak ktoś trochę niemiło ją podsumował) jest jak prawdziwy otaku, bo przez lata siedzi na czterech literach i przez tak długi czas nie jest w stanie ogarnąć sobie choćby jednego przyjaciela.
Tak, bohaterowie są wycofani i stonowani, bo najmłodsze pokolenia prezentują takie zachowania. Czy to lepiej, czy gorzej? To już trzeba będzie omówić za wiele lat :)
Jiri50
4.05.2024 18:50 Re: Może po prostu krytyka naszych czasów
Oooo jestem pod wrażeniem! Ja bym na to nie wpadł. Ale w końcu ktoś tam się zmienia. kliknij: ukryte A robi to pod wpływem wspomnień i tęsknoty za Himmelem/Aragornem. A i ta podróż jest w celu porozmawiania z duchem jw. Bo krasnolud stwierdził, że ta rozmowa jest konieczna. Czyżby ktoś zauważył, że dalsze prezentowanie takich zachowań to droga w niebyt? W końcu elfów mamy tam aż całe 3. I każdy idzie swoją drogą. Zajmując się tylko sobą. ;-) Następny seans chyba będzie z patrzeniem na serię pod tym kątem.
Sulpice9
4.05.2024 19:37 Re: Może po prostu krytyka naszych czasów
kliknij: ukryte Fakt, Frieren się zmienia, ale bardzo powoli – w końcu jest nieśmiertelną rasą, a ci nie przyswajają nowinek zbyt szybko. Myślę, że za jej zmiany w postępowaniu odpowiada drugi, powszechnie znany motyw przewodni serii – czas.
Dużo o zachowaniu bohaterki mówi znana scena, gdy Himmel wręcza jej pierścionek (niczym na oświadczynach) – [link] . Piękna symetria – po jednej stronie on, po drugiej ona, a w środku wieża zegarowa… W końcu by uczucie Frieren dojrzało potrzebuje ona więcej czasu. Niestety, dużo więcej czasu.
Sulpice9
4.05.2024 19:43 Re: Może po prostu krytyka naszych czasów
PS – co do:
Czyżby ktoś zauważył, że dalsze prezentowanie takich zachowań to droga w niebyt?
Tu mam wrażenie, że seria idzie tropem książek Pratchetta, gdzie elfy (jako zła rasa) nie są w stanie wygrać z ludźmi, ponieważ z powodu nieśmiertelności nie potrafią zaakceptować zmian i uczyć się nowego. Dzięki temu, że przyjmuje perspektywę śmiertelnych ras, Frieren unika tego błędu i w końcu zaczyna akceptować, że nawet krótkie towarzystwo (czyli z jej perspektywy prawie każde) może wnieść coś istotnego do jej wędrówki. Jak napisało to już kilka osób, serial świetnie radzi sobie z portretowaniem rasy, która faktycznie jest nieśmiertelna. Tu elf to ktoś więcej szczupła istota istotka ze szpiczastymi uszami, która żyje sobie w lesie na uboczu.
I dwa najsilniejsze byty magiczne to elfy. Do tego konflikt jaki przetrzebił Elfy to był konflikt pomiędzy nimi i demonami. Jeśli się nie mylę.
Ludzie to jakieś denerwujące epizody . . raptem te 80 lat. Do kogo tu się przywiązywać na poważnie. Do drozofila melanogaster? [link] ;-)
Ale faktycznie jeśli masz za dużo czasu to nie odczuwasz potrzeby szybkiego rozwoju. Zostajesz w tyle i cię wyprzedzą. Jak tego demona od zoltraka. Te 80 lat pracy nad zaklęciem bardzo je posunęło do przodu.
Przy takim łowieniu symboliki jak ta z zegarem zapowiada się sporo dobrej zabawy.
Sulpice9
5.05.2024 10:45 Re: Ale mana rośnie z czasem?
To w ogóle jest ciekawa tematyka, zważywszy na to, że seria powstała w Japonii, która ma przecież nację z najbardziej imponującą długością życia, ale jednocześnie niczym elfy, rozpoczęła trend na seksualną jałowość i problemy demograficzne (długo ukrywane przez wzrost produktywności i dzielnie pracujące starsze pokolenia).
Korciłoby mnie, by poruszyć ten temat z perspektywy globalnej, ale wtedy możemy wejść na brudne ścieżki kwestii politycznych, więc chyba lepiej się zatrzymać. Ewentualnie zapraszam na PW :)
Aż korci aby był jakiś Hyde Park. Mnie ciekawi Okagesama, może trzeba by na tą produkcję spojrzeć przez ten pryzmat.
Hmm „seksualna jałowość” – chyba brak pojęcia zakochania od pierwszego wejrzenia. Intymność więdnąca w kulturze braku fizycznego kontaktu. Być może tyle.
Ale my nie o tym. Faktycznie, możne przez to anime spojrzeć globalnie. I zobaczymy ciekawe rzeczy. Np. kto ma mowę po to aby zwodzić jak demony. Miał być koniec historii a okazuje się, że . . . [link]
No ale dobrze było by aby to nie były takie brzydale.
A
Jiri50
21.04.2024 20:13 Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
Ciężar jaki musisz unieść to nie tylko kwestia wagi. To też kwestia jak długo musisz go nieść. Wieczność . . . to sporo czasu. ;-)
Ale pewno się mylę.
Sulpice9
21.04.2024 20:50 Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
Jeśli dopiero zasiadłeś do serii i nie chcesz spojlerów, to powiem tylko, kliknij: ukryte że wątek nieśmiertelności elfów jest tu nadzwyczaj tolkienowski i nikt się z tym nie kryje :D Czego broń Boże nie uważam za wadę, przeciwnie – po „Pierścieniach władzy” miło, że pojawiło się coś, co rozumie idee wymyślone przez Tolkiena ;)
Jiri50
21.04.2024 21:26 Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
Smakuję to sobie nieśpiesznie. Naprawdę tu nie ma co się śpieszyć.
Tolkien, Tolkienem ale ... ja tak w kwestii praktycznej. Gdy odchodzi ktoś bliski zostajesz z pustką i bólem. My znosimy to zaledwie parę lat . . . komuś kto musi to dźwigać naprawdę długo chyba nie zazdroszczę. Jeśli jeszcze jego pamięć jest jak brzytwa i to się nie zaciera. Chyba może być naprawdę ciężko.
Z kiepskich wątków nie powstanie dobra historia, jak i z kiepskich alkoholi dobry blend :) Tu wątki są proste, ale zrealizowane w kreatywny sposób i dopieszczone technicznie.
To anime jest jak Nikka Days whisky, zmieszana ze świetnego grainu z Miyagikyo i maltu z destylarni Yoichi :)
Aż tak to ja się nie znam. Ale czuje się, że to mix składników bardzo dobrej jakości. Do tego dobranych w bardzo precyzyjny i przemyślany sposób. Mnie praktycznie nic tu nie razi, nic mi tu nie przeszkadza itd.
Hmmm o jakimś polityku ktoś powiedział: nie jest człowiekiem wielkich umiejętności czy wspaniałych zalet. Ale nie znam nikogo innego kto byłoby tak jak on pozbawiony wszelkich wad. Dlatego potrafi zjednać sobie wszystkich.
Mi tam nawet egzamin pasował. Zwłaszcza zadanie drugie jest ciekawe. Nie grałem w zbyt wiele RPG ale . . . ulubionym był Spell Force. Mam dziwne uczucie deja vu, ta sytuacja bardzo przypomina ostatnią planszę z tej gry. Chyba jedynki?
Drugie zadanie było bardzo oryginalne i możliwe, że szukano pomysłów w starych grach. Zwykle jak oglądam jakieś anime – fantasy, szczególnie isekai, to mogę przewidzieć co będzie dalej, a często mam też poczucie, że sporo można było zrobić ciekawiej. Czasem serial świetnie się zaczyna, ale z czasem poziom spada i pozostaje tylko rozczarowanie. Frieren trzyma poziom od pierwszego do ostatniego odcinka. Tu ciągle byłem czymś zaskakiwany i miałem to rzadkie uczucie, że tym razem twórcy mieli więcej wyobraźni ode mnie :) Nie każdy lubi jednocześnie seriale fantasy i okruszki, ja tak – dla mnie to połączenie gatunków było czymś wyjątkowo odświeżającym i oryginalnym – jak japońska whisky, chociaż i w jednym i drugim przypadku nastawiony byłem sceptycznie :)
SpellForce to całkiem ciekawy trop. W dwójkę grałem bardzo mało, a w jedynkę dość dawno, ale na pewno zgadza się ten trochę melancholijny, trochę „pogodzenie się z tragedią” klimat. Tu i tu mamy świat „post-", oraz tu i tu często wracamy do przeszłości w ten czy inny sposób.
Zgadza się, poza tym ten duch przygody i podążania z drużyną. Rozwiązywanie zagadek poza walką itd. Może taka atmosfera jest i w innych grach. Ale tu mocno korespondowała.
Poza ty w tej II mamy tę elfkę. Która straciła wszystkich w najeździe demonów na jej miasto. I żyje wyłącznie dla misji jaką powierzył jej ojciec. Poza tym nic nie trzyma jej na tym padole.
Jest delikatnie to ujmując jest dosyć powściągliwa w wyrażaniu emocji. Jakoś to mi się kojarzy z inną srebrnowłosą.
Matko dawno nie grałem. A na nowych kopach nie da rady.
Jak ci płytkowa wersja nie działa, to polecam Steam albo GoG. Śmiga bez problemu. Lepszy w sumie GoG, bo zawsze będziesz mógł ściągnąć instalkę. Jakby co pisz priv.
NA początku smutno przez duże „S”, potem jak mucha w smole. Natomiast później fabuła się nieźle rozkręciła do tego stopnia że ta powolność fabuły już nie raziła tak.
A
Anon2
1.04.2024 11:51
Ale crap. Przecież to się niczym nie różni od isekajów, które wychodzą w każdym sezonie. Przy pierwszych odcinkach usnąłem, a potem poszedł drop
Jak nie możesz wygrać z wiatrakami, to się nim stań. Szpiedzy w grupie są mniej zauważalni, a od środka łatwiej coś rozwalić. :D
A
El Tiburón
29.03.2024 14:08 Hype train goes choo choo
Rzuciłem pobieżnie okiem po drugiej połowie i nie pozostaje mi nic innego jak podtrzymać swoją wcześniejszą opinię. Im dłużej seria trwa tym bardziej początkowy czar pryska, a całość przetacza się w kolejne sztampowe fantasy jakich wiele. Całość rozwłóknia się na odseparowane historyjki, od lokacji A do lokacji B. Początek obiecywał więcej. I chyba nie ja jeden czuję się oszukany, bo z tego co widzę, po dotarciu do części egzaminacyjnej poziom narzekań wzrósł, co widać nawet i tu w komentarzach. Zaraz jednak wszyscy spieszą znów zaręczyć, że mimo może tych paru potknięć seria i tak jest niezwykle pozytywna i jak najbardziej godna polecenia. Trochę mi tu pachnie sunken cost fallacy i jak i zaślepieniem całym tym hypem, jaki się wokół tego tytułu toczy.
Całość jest wolna, a fabuła i sama wyprawa jakoś się rozpływa w tych całych scenkach pobocznych. Połowy można by się pozbyć ze znikomą stratą. kliknij: ukryte Wspominałem już o elfie, natomiast jeszcze jaskrawszym przykładem jest Stein, który dołączył (o co błagali go pół odcinka), przeszedł się z drużyną parę epizodów i sobie poszedł. No faktycznie kapitalnie poprowadzony wątek, który mnóstwo wniósł. Podobnie i cały egzamin to tylko jedno wielkie zdanie poboczne do odbębnienia. Można by pomyśleć, że legendarna czarodziejka z legendarnej drużyny, którą wszyscy znają z setek pomników na każdym kroku, nie potrzebuje jakiś specjalnych pozwoleń tylko po to, by ją wpuścili do krainy demonów i zrobią dla niej wyjątek. Brzmi jak trochę wydumany pretekst byleby można było utopić trochę czasu na kolejnym wyświechtanym motywie do zrealizowania jakim jest World Chunin Hunter Hero Exam. Ale ludziom nie przeszkadza, że po początku opowieść traci cały impet, bo wystarczy sypnąć trochę fanserwisu w postaci Fern wydymającą policzki czy Frieren z głupią miną i wszyscy się cieszą.
A właśnie, Fern, im dłużej ją oglądałem tym mniej ją lubiłem. Kolejna bohaterka ociekająca zajebistością i talentem przewyższającym wszystko, co świat widział. Przynajmniej w przypadku Frieren jej siła ma uzasadnienie fabularne, bo jednak miała setki lat na doskonalenie swojej sztuki. A tamta jest super utalentowana i bez skazy – bo tak. Dwie Mary Sue w jednym barszczu to jednak trochę za dużo. I tylko Starka szkoda, który został na tym tle sprowadzony do elementu komediowego, jeśli nie zwyczajnej zapchajdziury, bo podczas egzaminu nie bardzo dało się gdzie go wcisnąć.
Najbardziej jednak serię krzywdzą sami jej fani. Bo to w sumie porządny w swojej klasie tytuł, który jest wynoszony do ranki świętości przez rzeszę wyznawców alergicznie reagujących na wszelkie świętokradcze próby krytyki. Z czego pewnie większość tłumnie podąży za kolejnym tytułem, który akurat będzie w modzie w danym sezonie. I ten ich ślepy entuzjazm zmusza mnie do wrzucenia we wpisy tejże przeciwwagi.
Bo to w sumie porządny w swojej klasie tytuł, który jest wynoszony do ranki świętości przez rzeszę wyznawców alergicznie reagujących na wszelkie świętokradcze próby krytyki.
Nie, no chyba nie jest aż tak źle? Sam pisałem tu sporo komentarzy wyrażających wątpliwości na temat poszczególnych elementów i jakoś nie dostawałem odpowiedzi w stylu, że „jestem głupi i się nie znam”. I piszę to jako osoba, która ma podobny problem, choć do innego w tym sezonie tytułu (umiarkowany entuzjazm na tle ogólnego hype'u).
Jeśli chodzi do samego serialu, wydaję mi się, że sporo zależy od samych oczekiwań. Jak dla mnie Frieren to bardziej „obyczajowa fantastyka” niż „fantastyka z elementami obyczajowymi” – wspomniany brak impetu dla mnie raczej wędrówka po spokojnych, nieraz nudnych miejscach i wspominkach, bo cóż, życie jest tak napisane, że rzadko spotykamy coś niesamowicie interesującego. Ja wolę „Frieren” kiedy właśnie mniej się dzieje.
kliknij: ukryte
natomiast jeszcze jaskrawszym przykładem jest Stein, który dołączył (o co błagali go pół odcinka), przeszedł się z drużyną parę epizodów i sobie poszedł. No faktycznie kapitalnie poprowadzony wątek, który mnóstwo wniósł.
Jak w życiu – spotkasz kogoś, fajnie spędzacie czas po czym wasze drogi się rozchodzą. Zresztą z perspektywy Frieren to i tak różnica niewielka – 3 miesiące, czy 3 lata… :)
Dwie Mary Sue w jednym barszczu to jednak trochę za dużo.
O, ciekawe, a ja w ogóle nie czułem, że to Mary Sue – choćby dlatego, że obie mają wady (np. bardzo słabo sobie radzą w kontaktach społecznych).
Być może sam napiszę recenzję do tej serii, ale wolę chyba z tym poczekać – chciałbym sprawdzić, jakie będę mieć wrażenia, jak przejdzie wspomniany hype ;)
PS – i przyznam, że nie zgadzam się z podejrzeniami o fanserwis. Akurat to jedna z tych rzeczy, które bardzo mi się podoba, że główne bohaterki są na etapie moralności, iż ukazanie kostek jest już szczytem nieprzyzwoitości :)
Fakt, powstało mnóstwo dziwnych fanartow, aczkolwiek trudno winić o to sam serial.
El Tiburón
30.03.2024 18:59 Re: Hype train goes choo choo
Nie chodziło mi o seksualizację bohaterek. Po prostu pokazywanie jak słodkie panienki robią słodkie rzeczy pokroju Fern nadymającej się jak żabka, czy okładającej Starka piąstkami, to również forma fanserwisu dla widzów. Sporo ludzi się zachwyca takimi momentami, więc seria im tego nie żałuje.
Serio? Chyba faktycznie jestem trochę za niewinny na seans anime, nie spodziewałem się, że ktoś traktuje takie rzeczy jako coś więcej niż element komiczny… Jeżeli siądę do recenzji alternatywnej (ale to za jakiś czas, jak trochę powszechny hiper entuzjazm opadnie i mam nadzieję, że będę mieć dość czasu), to postaram się nie odseparować od tego typu rzeczy na ile to możliwe. Na razie jestem na zbyt świeżo i czuję za duży respekt do powszechnego hiper entuzjazmu by brać się za szczegółową analizę :)
Całość jest wolna, a fabuła i sama wyprawa jakoś się rozpływa w tych całych scenkach pobocznych. Połowy można by się pozbyć ze znikomą stratą.
Dokładnie to seria obiecywała od początku. Od samiutkiego początku było pokazywane, że Frieren ze względu na fakt bycia elfem, inaczej pojmuje czas i dla niej spędzenie 10 lat w wiosce zbierając zioła i przenosząc krowy z brzegu na brzeg jest czymś, co dla normalnego człowieka będzie 1 dniowym pobytem, żeby odpocząć. Zachowanie Frieren po części się zmieniło pod wpływem chęci poznania bliżej ludzi i interakcji z Fern, która jasno dała (i daje przez całą serię) do zrozumienia, że ona niestety elfem nie jest i Frieren będzie zmuszona pójść na kompromisy. Tak, kompromisy, bo o ile elfka zdecydowanie ograniczyła swoje zapędy do pozostawania w jednym miejscu przez lata, o tyle nie była w stanie zrezygnować z chęci eksploracji i pomocy, co Fern (i w sumie Stark) musiała również zaakceptować.
Wspominałem już o elfie, natomiast jeszcze jaskrawszym przykładem jest Stein, który dołączył (o co błagali go pół odcinka), przeszedł się z drużyną parę epizodów i sobie poszedł. No faktycznie kapitalnie poprowadzony wątek, który mnóstwo wniósł.
Noooo… Tak, wniósł. Te parę odcinków to w rzeczywistości były miesiące wspólnej podróży, których zwyczajnie nie pokazano i nie wypakowano na siłę akcją, bo nie taka jest rzeczywistość. Rzeczywistością i normalnością jest codzienność, nuda i powtarzalność. Nie wiem, mieli zrobić pół serii o tym, jak bohaterowie sobie idą przez las i nic się nie dzieje, żeby Stein dostał więcej czasu ekranowego? Ale wracając do tematu – owszem, wątek Steina wniósł do serii coś. Coś, co na sam koniec zostało pokazane jeszcze raz, tym razem wytłumaczone dokładnie – ludzie przychodzą i odchodzą. Każdy ma swoje cele w życiu, swoje plany i pragnienia i przychodzą takie momenty, gdzie zwyczajnie trzeba powiedzieć sobie arrivederci. Stein miał jasny cel, Frieren i dzieciaki mieli swój, ich drogi się rozeszły, odbyli wspólną przygodę i tyle, życie toczy się dalej. Taki jest morał tej historii. Więc nie rozumiem jak możesz mówić, że ten wątek nic nie wniósł.
Można by pomyśleć, że legendarna czarodziejka z legendarnej drużyny, którą wszyscy znają z setek pomników na każdym kroku, nie potrzebuje jakiś specjalnych pozwoleń tylko po to, by ją wpuścili do krainy demonów i zrobią dla niej wyjątek.
Ale jakich pomników? Większość pomników, które widzieliśmy, to były przecież pomniki Himmela. Skąd ludzie mają wiedzieć o istnieniu Frieren? Nie raz możemy zobaczyć, jak ludzie mówiąc o grupie, która pokonała Króla Demonów, mówią o bohaterze Himmelu i ich towarzyszach. Że w drużynie była jakaś czarodziejka. Ba, nikt nawet nie wspomina o Eisienie, tak jakby go nie było. To było 80 lat temu. Wiesz co się potrafi stać z historią przez 80 lat? Spójrz sobie na historię II WŚ. Żyjemy w świecie, w którym istnieje ustandaryzowany system szkolnictwa, gdzie każdy ma dostęp do tych samych informacji, a przez lata na setkach historii powstało tyle narośli, że znacząca ich część przerodziła się w legendy, które mają mało wspólnego z rzeczywistością. A co dopiero w czasach, gdzie wiedza taka była przekazywana z ust do ust! A przecież Sousou no Frieren jest kreowane właśnie w takim świecie.
Poza tym, Himmel jako jedyny dbał o swoją markę i jako jedyny przejmował się tym, żeby jego imię pozostało zapamiętane. Nikt inny w drużynie taki nie był, więc nie dziwota, że ludzie pamiętają głównie o nim, a nie o reszcie drużyny.
Dalej – czy Frieren w którymkolwiek momencie używała swojego imienia, żeby zyskać jakąkolwiek przewagę lub być traktowana ulgowo? Taki charakter postaci, że tak się nie zachowuje więc nie rozumiem, dlaczego miałaby akurat w momencie zachować się inaczej?
Dalej – dlaczego mieliby akurat dla Frieren robić wyjątek? W oczach obecnych tam magów, Frieren jest przeciętnym magiem, z przeciętną maną i nie mają oni żadnych podstaw do tego, żeby kogoś takiego przepuścić. Teraz spójrzmy na to ze strony świata realnego – jakbyś był dzisiaj żołnierzem, stojącym na warcie i podszedłby do Ciebie Piłsudzki (tak, taki jakim go znasz z obrazków, tylko żywy), przedstawiłby się i kazał wpuścić się na teren jednostki, którą pilnujesz – wpuściłbyś go? Przecież to Piłsudzki, no chyba dla niego możesz zrobić wyjątek i wpuścić go do koszar, co nie? Co z tego, że znasz go tylko z legend i opowieści, nigdy nie widziałeś człowieka na oczy, no przecież to Piłsudzki.
Kolejna bohaterka ociekająca zajebistością i talentem przewyższającym wszystko, co świat widział.
Przecież Fern nie ocieka samym talentem. Ocieka przede wszystkim ciężką pracą i szczęściem, że spotkała taką, a nie inną mistrzynię. Przecież była mowa o tym, że ukrywanie swojej many nie jest czymś popularnym, a już na pewno nie w dzisiejszym świecie, gdzie mało kto ma do czynienia z demonami, a Fern ćwiczyła tą sztukę od małego. Tylko dlatego, że potrafiła ukryć swoją manę, mogła zajść od tyłu Wirbela i tylko dlatego mogła wziąć udział w ataku na bossa lochu w egzaminie, czy pokonać demona. Nie zapominajmy też, że Fern przez te lata odbyła niezliczoną ilość walk i treningów/sparingów z Frieren i jej „zajebistość”, to nie tylko talent, ale i doświadczenie i ciężka praca – autor tego nie pokazuje, bo jakby miał, to taki egzamin odbyłby się za 5 sezonów, a każdy odcinek opierałby się na cotygodniowej walce z innym przeciwnikiem – a nie o tym jest ta historia.
alergicznie reagujących na wszelkie świętokradcze próby krytyki
No ja np. alergicznie reaguję na wszelkie próby krytyki, które opierają się na przeświadczeniu, że to anime powinno być czymś, czym nie jest i powinno spełniać standardy ludzi, których nie spełni, bo ma na siebie pomysł i go skrupulatnie realizuje. Owszem, ciężko nie zgodzić się z tym co pisałeś, że Stark jest traktowany w tej serii po macoszemu, że ogólnie ten egzamin posiada trochę taki vibe Chunnin Examu, że autor nie za bardzo miał pomysł na to, jak poprowadzić z początku serię, przez co pierwsza połowa wygląda jakbyśmy mieli do czynienia z historią w stylu Majo no Tabi Tabi, a w drugiej połowie zaczerpnięto mocno z typowych arcowych shounenów jak Naruto. Ale większość komentarzy które widuję w necie to są właśnie narzekania na to, że opowieść nie prezentuje tego, co komentujący by chciał, żeby prezentowało. I to nie jest problem anime, czy samej opowieści, ale właśnie samego komentującego. Ktoś chciałby generic fantasy, jakich wychodzi pełno każdego roku, żeby mógł ponarzekać na to, jakie to fantasy nie zrobiły się już nudne i powtarzalne i wystawić ocenę 6/10, a jak wychodzi coś nowego, świeżego, z pomysłem na siebie, to krytykuje serię za to, że nie jest nudnym i powielającym schematy generic fanatsy anime. No przecież to się nie trzyma kupy.
Sousou no Frieren ma swoje problemy. Tylko znacząca większość próbująca kwestionować wielkość i to, jak wspaniała jest to seria, patrzy tam, gdzie nie powinna i skupia się na cechach, które nie są problemem. Może właśnie dlatego ludzie reagują już zwyczajnie złością i agresją – bo widzą po raz 58 ten sam zarzut, bo ktoś myśli, że jego czepianie się czegoś, czego po tej serii nie można oczekiwać jest oryginalne. A często nie jest, często starczyłoby poczytać i zrozumiałoby się punkt widzenia innych osób. No ale takie pisanie populizmów przez tzw. „freethinkerów”, bez wcześniejszego researchu jest w dzisiejszych czasach prawdziwą plaga.
Gratuluje wyśmienitego wygarnięcia backhandem logiki i także wyjaśnienia co było zamiarem twórców tego anime, i chyba wk…enia także, zgadzam się absolutnie z powyższym tekstem.
".... często nie jest, często starczyłoby poczytać i zrozumiałoby się punkt widzenia innych osób...”
żeby ludzie to potrafili zrozumieć i zastosować.. Ehh, ale wtedy nie było by dyskusji i problemów, ewentualnie iż człek z IQ kaktusa by czytał i nie rozumiał.
Trochę się nie dziwię, bo Frieren pozornie wygląda na sztampowe fantasy:
Mamy tu typowe dla fantasy/isekai światotwórstwo, które nie robi wrażenia – zanim się nie zorientujemy jak perfekcyjnie i przemyślanie wszystko zostało zaprojektowane i jak dobre rzemiosło widzimy;
Mamy tu dość typową fabułę (z maou i mazoku), zanim się nie zorientujemy, że tak naprawdę liczy się tu świetne tło fabularne, a fabuła może być nawet pretekstowa i niczego to nie zmieni :)
I na marginesie, to co się dzieje na MAL‑u to już nie jest zwykły hype – to jest warte analizy nowe zjawisko. Ewidentnie mieliśmy nawet akcję antyhypową i ok 3000 „1” miało zrównoważyć szaloną ilość „10” – nie pomogło :)
Być może wielu animemaniaków otrzymało wreszcie to czego im zwykle w takich produkcjach brakowało :)
Shorexen
30.03.2024 16:35 Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Chciałbym tylko zapytać, czy coś co jest wspaniałe może mieć problemy? Czym jest tutaj wspaniałość? Obiektywnym określeniem zajebistości tworu, czy subiektywną oceną pomijającą problemy? Każdy ma prawo narzekać i chwalić, każdy ma prawo się mylić, pytanie czy robisz to umyślnie, czy nieumyślnie dla większych idei? Tym bardziej jak się jest świadomym tego z czym tytuł ma problem i jakie ma błędy, a mimo wszystko uważać, że jest ideałem, a przynajmniej tak wynika z opinii ogółu i kultu wyznawczego szerzącego ze swojej bańkowej perspektywy szczerą i jedyną prawdziwą opinię, ale z zewnątrz wygląda to jak bull‑shit bez jakiejkolwiek solidnej argumentacji poza powiewem świeżości tam gdzie tego nie ma. Kto ma rację? Nikt i wszyscy. Ale nadal bawi mnie bezsensowność wszystkiego co się wokół tej serii dzieje, bo w gruncie rzeczy każdy się myli i każdy ma rację. Wypada jedynie wyciągnąć średnią dla świętego spokoju, a nie za wszelką cenę słuchać każdej z baniek, bo są to dwie skrajne głupoty, które w końcu same siebie wytępią. Szczerze to jest chyba pierwszy przypadek w historii, gdzie grupa chcąc pomóc tytułowi szkodzi mu diametralnie, powodując często nieuzasadnione głosy sprzeciwu, ale nie dlatego, że te sprzeciwy nie mają racji, one już z zasady i na starcie nie mają, bo powstał kult szerzący całkowicie przeciwne ideały negujące wszystko co złe, nawet jak znajdzie się coś solidnie uargumentowanego. Nikt tutaj nie wygra, będą tylko stratni.
El Tiburón
30.03.2024 18:55 Re: Hype train goes choo choo
No i jak się można było spodziewać, szybko znalazł się ktoś oburzony tym, że ktoś śmie szargać jego świętość.
Noooo… Tak, wniósł. Te parę odcinków to w rzeczywistości były miesiące wspólnej podróży, których zwyczajnie nie pokazano i nie wypakowano na siłę akcją, bo nie taka jest rzeczywistość. Rzeczywistością i normalnością jest codzienność, nuda i powtarzalność. Nie wiem, mieli zrobić pół serii o tym, jak bohaterowie sobie idą przez las i nic się nie dzieje, żeby Stein dostał więcej czasu ekranowego? Ale wracając do tematu – owszem, wątek Steina wniósł do serii coś. Coś, co na sam koniec zostało pokazane jeszcze raz, tym razem wytłumaczone dokładnie – ludzie przychodzą i odchodzą. Każdy ma swoje cele w życiu, swoje plany i pragnienia i przychodzą takie momenty, gdzie zwyczajnie trzeba powiedzieć sobie arrivederci. Stein miał jasny cel, Frieren i dzieciaki mieli swój, ich drogi się rozeszły, odbyli wspólną przygodę i tyle, życie toczy się dalej. Taki jest morał tej historii. Więc nie rozumiem jak możesz mówić, że ten wątek nic nie wniósł.
No bo nie wniósł. Jakby cały ten wątek kompletnie wyciąć, co by się zmieniło w przekonaniach i motywacjach bohaterów? W jaki sposób jego obecność przybliżyła nas do zdefiniowanego celu? Jakby ktoś się pomylił i omyłkowo przegapił kilka odcinków, to w praktyce kompletnie nic by nie stracił w odbiorze całości. Można by ten odizolowany kawałek wspólnej podróży usunąć lub przemieścić w losowe miejsce bez żadnej szkody dla ciągłości fabuły. Cały ten motyw w takim wykonaniu to nic innego jak filler, kolejny przystanek w drodze by wypełnić czas antenowy. I taki zapychacz jak najbardziej może mieć swoje mądre przesłania, co nie zmienia faktu, że ciągle jest to filler.
Ale jakich pomników? Większość pomników, które widzieliśmy, to były przecież pomniki Himmela. Skąd ludzie mają wiedzieć o istnieniu Frieren? (...)
Oh proszę, cały premise tej historii polega na tym, że bohaterowie już pokonali demonicznego króla, co jest wydarzeniem i precedensem. Starczy wspomnieć, że Flamme i Serie dyskutowali walkę z nim już tysiąc lat wcześniej. Pokonanie go brzmi jak najważniejsze wydarzenie z historii, o którym każdy powinien wiedzieć. A nawet jak jakiś szeregowy pastuch, rycerz czy gwardzista nie pamięta dokładnie kto był w drużynie, to autorytety nie powinni mieć problemu ze zweryfikowaniem tożsamości Frieren i powinni piać z zachwytu, że znowu wybiera się na północ, bo problemy z demonami wciąż występują. Zresztą dokładnie to stało się w 6 odcinku, gdzie kasztelan kaja się, że jakiś jego żołdak nie wpuścił takiej persony przez bramę i z pocałowaniem ręki przepuszcza przez mury. Tak że sorry, ale ta cała argumentacja, że ludzie nie pamiętają lub nie mają powodu by specjalnie ją traktować najzwyczajniej mi się nie trzyma kupy. Jak dla mnie ten wymóg obecności certyfikowanego czarodzieja na szlaku to nic innego jak ewidentnie sztuczna blokada rzucona naprzeciw bohaterom, byleby istniał pretekst do wrzucenia ich w rozwleczone zadanie poboczne.
Dalej – czy Frieren w którymkolwiek momencie używała swojego imienia, żeby zyskać jakąkolwiek przewagę lub być traktowana ulgowo? Taki charakter postaci, że tak się nie zachowuje więc nie rozumiem, dlaczego miałaby akurat w momencie zachować się inaczej?
Bodajże pierwszy argument, z którym się mogę zgodzić.
Przecież Fern nie ocieka samym talentem. Ocieka przede wszystkim ciężką pracą i szczęściem, że spotkała taką, a nie inną mistrzynię.
Jakby nie patrzeć Lernen miał jeszcze potężniejszą mistrzynię i pewnie też nie leniuchował, ale to jednak to na widok Fern Seire prawie się zmoczyła z zachwytu.
Nie zapominajmy też, że Fern przez te lata odbyła niezliczoną ilość walk i treningów/sparingów z Frieren i jej „zajebistość”, to nie tylko talent, ale i doświadczenie i ciężka praca
Stark walcząc ze swoją demonicą przynajmniej się musiał przełamać. Dlatego jego wygrana miała jednak większy ładunek emocjonalny. Fern po prostu z chłodną miną terminatora rozmontowała swojego x razy starszego przeciwnika. Zwycięstwa odniesione w ten sposób odczuwam jako biedniejsze narracyjnie. Żeby wygrana miała smak trzeba pokazać jak bohater pokonuje swoje słabości. Bez tego mamy po prostu pusty popis mocy.
No ja np. alergicznie reaguję na wszelkie próby krytyki, które opierają się na przeświadczeniu, że to anime powinno być czymś, czym nie jest i powinno spełniać standardy ludzi, których nie spełni, bo ma na siebie pomysł i go skrupulatnie realizuje. Owszem, ciężko nie zgodzić się z tym co pisałeś, że Stark jest traktowany w tej serii po macoszemu, że ogólnie ten egzamin posiada trochę taki vibe Chunnin Examu, że autor nie za bardzo miał pomysł na to, jak poprowadzić z początku serię, przez co pierwsza połowa wygląda jakbyśmy mieli do czynienia z historią w stylu Majo no Tabi Tabi, a w drugiej połowie zaczerpnięto mocno z typowych arcowych shounenów jak Naruto. Ale większość komentarzy które widuję w necie to są właśnie narzekania na to, że opowieść nie prezentuje tego, co komentujący by chciał, żeby prezentowało. I to nie jest problem anime, czy samej opowieści, ale właśnie samego komentującego. Ktoś chciałby generic fantasy, jakich wychodzi pełno każdego roku, żeby mógł ponarzekać na to, jakie to fantasy nie zrobiły się już nudne i powtarzalne i wystawić ocenę 6/10, a jak wychodzi coś nowego, świeżego, z pomysłem na siebie, to krytykuje serię za to, że nie jest nudnym i powielającym schematy generic fanatsy anime. No przecież to się nie trzyma kup
Krytykuję serię za to czym mogła być, że nie spełniła moich oczekiwań. Już pisałem, że po znakomitym początku spodziewałem się, że dalej seria będzie eksplorować owe trudne tematy dotyczące przemijania, nostalgii i długowieczności. Tymczasem okazało się, że to był tylko gimmick na odpalenie serii, po czym przeszliśmy do kupowania ciastek, szlachtowania demonów i turnieju trójmagicznego. Cały klimat początku zdążył się dawno ulotnić. Znamienne jest to, że tak wiele ludzi pisze, że najbardziej sobie ceni w serii jej sielankowość, gdy tymczasem zaczynała się ona od pogrzebu. Więc trudno abym miał nie wylewać swoich żali, skoro obiecano mi jedno, miast tego dostarczono co innego.
Poza tym zdążyłem już parę razy podkreślić, że uważam ten tytuł za dobry w swojej klasie, a krytyka dotyczy głównie stawiania go jako jakiś wzór anime wszech czasów przez gromadki zachłyśniętych wyznawców.
El Tiburón
31.03.2024 09:25 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Zegarmistrz
No bo nie wniósł. Jakby cały ten wątek kompletnie wyciąć, co by się zmieniło w przekonaniach i motywacjach bohaterów? W jaki sposób jego obecność przybliżyła nas do zdefiniowanego celu? Jakby ktoś się pomylił i omyłkowo przegapił kilka odcinków, to w praktyce kompletnie nic by nie stracił w odbiorze całości.
Otóż wątek turniejowy:
(...)
Cytowany przez ciebie fragment odnosi się do wątku Steina, a nie turnieju. Proponuję czytać uważniej zanim zaczniesz zarzucać mi kłamstwa i złe intencje.
Już wyjaśniam, skąd się bierze popularność Frieren:
1) To fantasy.
2) To bardzo dobre graficznie i muzycznie anime.
3) To bardzo refleksyjne anime.
Każda z tych rzeczy wystarczyłaby, żeby zapewnić serii popularność, jednak podstawowy powód kryje się w punkcie pierwszym i wynika z pewnego zbiegu okoliczności. Otóż fantasy jest niesamowicie popularne. Z jednej strony jest najpopularniejszym gatunkiem fantastyki, a z drugiej: najbardziej pechowym gatunkiem fantastyki.
Posługując się przykładem książek: cała, udokumentowana sprzedaż fantastyki wyniosła 4,5 miliarda książek, z czego 2,5 miliarda to książki fantasy, około 800 milionów to horror (przy czym 500 milionów to książki Stephena Kinga), 600 milionów to romans paranormalny, 600 milionów to hard i soft science fiction oraz 6,5 miliona to cyberpunk.
W samym fantasy najpopularniejszy blok to Harry Potter (600 milionów), Tolkien (350 milionów), naśladowcy Tolkiena (250 milionów), marki związane z Dungeons And Dragons (200 milionów), Percy Jackson (190 milionów) i pisarze wzorujący się na Dungeons and Dragons (160 milionów).
Niestety fantasy jednocześnie ma pecha. Większość tworzących go pisarzy albo poumierała (jak Terry Pratchett, Robert Jordan, Terry Goodkind, Ursula le Guin), albo jest na emeryturze (jak Michael Moorcock, Tad Williams albo Mercedes Lackey), albo padły ofiarami polityki wielkich korporacji (jak linia powieści do Dungeons and Dragons, którą Hasbro zamknęło, gdy okazało się, że wartość sprzedaży kart do Magic: The Gathering jest większa nić wartość całego rynku książkowej fantastyki). Na ich miejsce nie wyłoniono następców, a ci, których pisali albo low fantasy, albo fantasy eksperymentu. Oba te gatunki okazały się zarówno komercyjnymi, jak i artystycznymi porażkami. Całe Dark / Low / Grimdark Fantasy sprzedało się na takim poziomie jak Hobbit (tak naprawdę jeszcze gorzej, bo 70% sprzedanego Dark to gadżety do Gry o Tron). Fantasy Eksperymentu (Rothfuss, Sanderson, Jemisin, Bardugo i im podobni) ma jeszcze gorzej, bo tam nie było Gry o Tron, która mogłaby to pociągnąć…
Filmów fantasy jest mało, bo są bardzo drogie w realizacji. Gier jest mało, bo też są bardzo drogie w realizacji. To w tej chwili literalnie najdroższy gatunek.
Odnoszę się tylko do kwestii hajpu i kultu, bo serii nie widziałam.
A nie widziałam i nie zamierzam oglądać (przynajmniej w najbliższym czasie) właśnie przez ten cały szum, wynoszenie anime na piedestał. Nie tyczy to zresztą tylko Frienen, ale ogólnie wielu wielkich, popularnych, wokół których słyszy się ciągle, jakie są super, och, ach. Niektóre, jak Bocchi czy SpyxFamily próbowałam oglądać, ale szybko, rozczarowana, znudzona itp., porzucałam, ewentualnie udawało mi dotrwać do końca, ale z takim „ech, średnie…”. I tak, ktoś napisze: „po co się nastawiałaś?”, ale to nastawienie skądś się wzięło.
Kończąc poprzedni komentarz, bo musiałam przerwać i nie chciałam kasować i pisać od nowa – dlatego cieszą mnie takie komentarze bardziej krytycznym (ale też nie na zasadzie hejtu i trollingu) okiem patrzące na serię, od osób, które nie boją się wyrazić swoich zastrzeżeń wśrod rozentuzjazmowanego tłumu. Pomaga mi to z dystansem spojrzeć na anime i kto wie, może w przyszłości – ale najwcześniej za kolejny sezon/pół roku – wezmę się za Frieren bez błędnego nastawienia, że to wybitny tytuł bez wad.
który jest wynoszony do ranki świętości przez rzeszę wyznawców alergicznie reagujących na wszelkie świętokradcze próby krytyki
Co widać po niektórych komentarzach w tej dyskusji… :)
Navigator30.03.2024 22:41:37 - komentarz usunięto
A
Góral
28.03.2024 17:50 Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Kolejne generic fantasy, z debilną fabułą (jak choćby to, że nasi bohaterowie zostali bez problemu pojmani przez ludzi, choć pokonali niby króla demonów, z czego wniosek, że musiał on być wyjątkowo słaby i mieć śmieszną obstawę skoro takie słabeusze były w stanie spuścić mu bęcki, co najlepsze działo się to wielokrotnie) i kompletnie nijakimi bohaterami.
Takiego znużenia podczas oglądania nie odczuwałem od dawna. Mamy tu postacie żywcem wyjęte z D&D, mamy tłumaczenie swojego postępowania podczas walki i zdradzanie strategicznych informacji czy łopatologiczne objaśnienia by nawet najgłupszy widz rozumiał co chciał przekazać scenarzysta. To już Naruto trzymało wyższy poziom.
Jedno z najbardziej przereklamowanych anime w historii.
Kurubuntu
28.03.2024 20:07 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Te pojmanie, to rozumiem, że chodzi ci o tą sytuację, kliknij: ukryte kiedy spotkali demony w mieście? Tak na chłopski rozum, co mieli wtedy zrobić? Stawiać opór? Pozabijać ich? Przecież to byli niewinni ludzie, wykonywujący swoje obowiązki.
Dała się „zamknąć”, aby nie eskalować sytuacji i spróbować to jakoś załatwić na spokojnie.
Oczywiście, możesz zapytać „To na cholerę odpalała magię w mieście?”. kliknij: ukryte Cóż, dla Frieren demony są jak wściekłe zwierzęta i jedyna słuszna opcja interakcji z nimi to odstrzał. Dodatkowo, przez myśl jej nie przeszło, że ludzie mogą z nimi pertraktować i traktować jak posłów. No i stało się, co się stało.
Dla mnie bohaterowie zachowywali się jak całkiem normalni ludzie. Rozumiem, że dla kogoś może oznaczać nijakość. W końcu to są dwa bardzo podobne pojęcia.
Góral
29.03.2024 00:13 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Czemu od razu zabijać? W arsenale mają masę czarów, w tym tarcze i inne, ale że to anime dla CIACH to kto by się tym przejmował skoro przeciętny widz wszystko łyknie…
Góral
29.03.2024 00:14 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Generalnie to śmieszne (i debilne, jak całe anime), że czwórka dała radę całej armii demonów, choć byle chłop był w stanie ich obezwładnić. To samo z chęcią rozwinięcia relacji dyplomatycznych z demonami po 50 latach, lol.
Zegarmistrz
29.03.2024 08:57 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
ale że to anime dla CIACH to kto by się tym przejmował skoro przeciętny widz wszystko łyknie…
Jak widać po załączonym przykładzie: jednak nie.
Góral
29.03.2024 09:31 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Uderz w stół…
Jesteś doskonałym przykładem widza CIACH, który zachwyca się byle czym i nie potrafi nawet dostrzec przeciętnych dialogów (napisałbym słabych gdyby nie to, że twórcy sami od czasu do czasu puszczają oko w stronę widza doskonale wiedząc, że zalatuje sztampą) czy wyświechtanej fabuły. W recenzji tych kwestii właściwie nie poruszasz, zamiast tego lejesz wodę jakby ci płacili od każdego słowa. Z twojego opisu wynika, że to anime jakich wiele, gdzie mamy powolne tempo akcji, ale gdzie później nie brakuje też walk (które są dokładnie takie jak w dziesiątkach innych anime, nie ma tu żadnej unikatowości o której piszesz) i tak właściwie nie wiadomo dlaczego się nad nim zachwycasz. A właściwie wiadomo, bo sam zaznaczyłeś, że anime oczarowało się warstwą techniczną, tzn. grafiką i muzyką.
Dalej nie chce mi się pisać, w sumie nie od dziś wiem, że twoich recenzji nie warto czytać.
IKa
29.03.2024 10:33 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Moderacja uprzejmie przypomina, że komentarze służą do dyskusji o anime/recenzji, a nie do wycieczek osobistych.
Wycięto.
Zegarmistrz
29.03.2024 11:02 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Góral: powiem krótko. Ciągnę z Tobą rozmowę tylko dlatego, że im więcej powiesz, tym większego CIACH z siebie zrobisz. I bardzo dobrze. Niech ludzie widzą. Miarą dzieł są także ich wrogowie.
Symptomatyczne jest, że nie potrafisz odnieść ani jednego, merytorycznego argumentu wobec Frieren. Wylewasz z siebie tylko epitety i atakujesz zwolenników. Jednak nie potrafisz wskazać ani jednej wady.
Że podobne do DeDeków? To jest zaleta. Ludzie KOCHAJĄ Dungeons & Dragons. Trzy pokolenia graczy wychowały się na tej grze.
Porównanie z Naruto też traktuje jako honor. Nie jestem fanem, ale to też jest seria kochana przez ludzi.
Że ładna grafika i muzyka? Czy ty patrzysz, co piszesz? To ma być wada?
Czepianiem się fabuły i że Frieren nie zabiła strażników, natomiast ludzie próbowali zawrzeć pokój z demonami pokazuje, że nie kumasz, że TO WŁAŚNIE są normalne relacje. Widać po tym, jak grimdark edgy gore dark low fantasy cyberpunk robi ludziom wodę z mózgu.
Myślę, że tak naprawdę to nie podoba Ci się we Frieren. Że czujesz, że – jeśli ludzie zorientują się, że inni ludzie cenią właśnie takie historie – to tacy jak ty zostaną zmieceni, tak jak heroic fantasy już raz was zmiotło w latach 80‑tych.
Ale mów dalej. Zapraszam.
Góral
31.03.2024 17:32 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
:D :D :D
Jesteś CIACH. Wystawiłeś temu anime najwyższą możliwą notę, w szczególności za fabułę, choć jest sztampowa do bólu i są dosłownie dziesiątki podobnych tytułów. Nie ma tu NIC kreatywnego, a to co jest nie jest też jakoś kunsztownie zaprezentowane, a co najwyżej przeciętnie, a zazwyczaj słabo. Seria nie broni się niczym i to ty w żaden sposób nie uzasadniłeś swojej oceny poza fanbojstwem i CIACH.
Kompletnie ignorujesz głupotę bohaterów czy debilny scenariusz (jak wspomniane przeze mnie nielogiczne przedstawienie potęgi postaci czy traktowanie widza jak idioty i klasyczne shounenowe „pogadajmy sobie podczas walki i wyjaśnijmy parę kwestii widzom w sposób łopatologiczny, bo to przecież tylko anime”.
Ignorujesz też to (choć sam to przyznajesz), że bohaterowie SĄ SZTAMPOWI, ale to zaleta, bo tego fani D&D oczekują :D. Dalej nie chce mi się produkować, za CIACH jesteś.
Twoja recenzja to idealny przykład wodolejstwa, tekst bez rzeczowej treści, peany zachwytu bez żadnych argumentów ku temu. Nie wiem jakim cudem coś tak słabego zostało opublikowane, choć się domyślam.
Łowca czarownic
31.03.2024 21:50 Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Wyjątkowo żałosny ten trolling. Mało sprytny i skrajnie płytki. Nieprzystojący wręcz do osób które w pewnym wieku.
Poza językiem razi totalny brak argumentów które by uzasadniały ocenę 1.
Nawet jakby uznać, że Frieren nie zasługuje na 10/10 – co jest całkowicie normalne. Sam takiej oceny nie wystawiłem to ocenienie tego na 1/10 jest skrajnym przykładem na brak jakiegokolwiek obiektywizmu, brak zdolności do analizowania czegokolwiek lub właśnie przykładem złośliwego trollowania.
Kilka serii naprawdę nie podobało ale jak grafika była w porządku, muzyka w porządku a pasowało to do innego odbiorcy to oceniałem 6/10 jak seria obiektywnie dobra i mi się podobała to nawet 7/10.
Zerknąłem aż z ciekawości na to jakież to arcydzieła anime uzyskały ocenę dobrą od takiego eksperta. Lista jak lista i wobec krytyki tutaj jakoś nieszczególnie to się również broni.
Jeden lubi pomarańcze a drugi jak mu skarpety śmierdzą. Dobrze jakby ten drugi umiał uzasadnić swój gust. Tutaj nawet tego nie ma :D
Nawet jakby uznać, że Frieren nie zasługuje na 10/10 – co jest całkowicie normalne. Sam takiej oceny nie wystawiłem to ocenienie tego na 1/10 jest skrajnym przykładem na brak jakiegokolwiek obiektywizmu, brak zdolności do analizowania czegokolwiek lub właśnie przykładem złośliwego trollowania.
Dokładnie, sama miałam właśnie napisać coś podobnego.
Jeśli brak jakichkolwiek rzeczowych argumentów a padają jedynie mało wyszukane epitety to zwykła prowokacja, mącenie dla radości z samego mącenia.
Zwyczajnie nie warto psuć sobie nerwów i takim osobom odpisywać. Szkoda czasu na dyskusje bez dyskusji.
PG13 MyAnimeList, na nasze 12+ jak większość telewizji. Trochę krwi i przemocy i to w zasadzie tyle.
Amarette
29.03.2024 10:58 no nie wiem czy takie 12+
Cóż, ja bym jednak może ostrzegła, bo nie wiem o jak bardzo nieletnich chodzi, że dla młodszego widza, zwłaszcza na początku a i potem miejscami, anime może być po prostu smutne.
Seria w dość dojrzały sposób traktuje o śmierci bliskich i przemijaniu, więc wbrew pozorom chwilami tematyka do lekkich nie należy.
A i w walkach z demonami bywało krwawo i dość graficzna przemoc się niespodziewanie trafiła kliknij: ukryte ( no sorry, ale Frieren w lochu praktycznie tego demona zmasakrowała xp i sama byłam tą sceną dość zaskoczona bo wcześniej aż takowych nie bywało a tu nagle prawie gore jakieś xD )
Jiri50
2.04.2024 11:08 Re: no nie wiem czy takie 12+
Dzięki wielkie za wskazówki. Chyba jednak najpierw sam to zobaczę. Smutek i powaga nie przeszkadza nieletni wychował się na Tolkienie. Ale przemoc to może nie najlepszy pomysł. Ma tego wystarczająco w szkole na co dzień. :-(
Wszystko to widzimy w dość stonowanej, pastelowej kolorystyce. Barwy nie są szczególnie intensywne, choć przeważają jasne. Ogólnie trudno je opisać: przywodzą na myśl letni dzień krótko po wschodzie słońca, gdy jest już jasno, ale wszystko lśni od rosy, słońce jeszcze nie praży, a połowę nieba pokrywają chmury.
Termin, którego przypuszczalnie szukasz, to „złota godzina” :)
Nie będę oczywiście za żadne skarby próbował namawiać do jakiejkolwiek zmiany, czy tym bardziej pouczał, natomiast kliknij: ukryte z tego co pamiętam, że Frieren ruszyła w stronę Ende nie po śmierci Heitera, tylko po tym, jak odwiedziła Eisena. Śmierć Heitera „dała jej” w prezencie Fern, z którą przez jakiś czas wędrowała bez celu i dopiero po prośbie krasnoluda postanowiła wyruszyć w poszukiwaniu Aureole. Ale to tylko czepianie się szczegółów :D
Ja nie mogę tego zmienić, trzeba poczekać na autora recenzji, żeby zdecydował, co zrobić. (Osobiście uważam, że taka szczegółowość nie jest potrzebna w recenzji).
Tak, wiem o tym, świadomie dokonałem tutaj skrótu myślowego. Generalnie pisząc recenzję zakładam, że jej odbiorca nie zna anime, a tekst ma go zachęcić do obejrzenia czegoś dobrego, albo odradzić mu coś, co będzie tylko stratą czasu. W tym momencie postanowiłem dokonać kompromisu, rezygnując z oddania szczegółów fabuły (które mogłyby go tylko znudzić) na rzecz płynności tekstu.
Dla takich produkcji oglądam anime. Nie dość że pozycja 10/10 to jeszcze z dziedziny fantasy co Japończykom zdarza się rzadko. Wspaniała oprawa wizualna, animacje, walki, wykreowany świat, opowieść, po prostu wszystko cud miód. Mimo powolnego tempa i mniej lub bardziej epizodycznej fabuły ogląda się to niesamowicie przyjemnie.
Mam tylko dwa zarzuty. Drobny: to jak się zestarzał Himmel jest absurdalne, tym bardziej porównując do podobnego wiekiem Heitera, który żył kilkanaście lat dłużej i prawie się nie zmienił nie licząc zmarszczek i siwizny. Poważniejszy: brak charakteru Fern. Fern podobnie jak Frieren jest na pierwszy rzut oka stoica, zdystansowana, pozbawiona emocji. Tyle że Frieren pod tym spokojem ma masę emocji i przemyśleń, które dyktują jej działaniami, a dzięki retrospekcjom widzimy jak wiele się nauczyła i jak bardzo zmieniła na przestrzeni tych lat. Frieren ma swoje słabości, Frieren ma swoje zainteresowania. Fern… poza tym, że jest potężnym magiem i wali dziecinne fochy nie sposób o niej powiedzieć więcej, a na przestrzeni całego sezonu nie przechodzi praktycznie żadnych zmian.
Niemniej pomimo tego poważniejszego zarzutu to i tak jest cudowne i dopracowane anime, obok którego nie można przejść obojętnie. Wincyj!
Ps. kliknij: ukryte Liczyłem, że Sein wróci do ich party jeszcze w tym sezonie. Nie zawiedźcie mnie ponownie, zróbcie kolejny sezon i niech Sein wróci w końcu bo drużyna powinna mieć 4 osoby :)
Też się zgadzam z tym starzeniem, ale mam jedno bieda -wytłumaczenie. kliknij: ukryte Heiter był kapłanem o wysokim stanowisku i posługiwał się „boską magią”. Zwyczajnie mogło to wpłynąć na biologię jego organizmu. Bo tak naprawdę nie wiemy zbyt dużo o magii kapłańskiej w świecie Frieren. Cholera wie jakie ma właściwości.
Co do Fern, ale tak szczerze, to jak miałaby się zmienić? kliknij: ukryte Jest ona normalną, choć trochę specyficzną dziewczyną z dość jasno określonym charakterem. Przez całą podróż nie wydarzyło się nic, co mogłaby usprawiedliwić jakąś nagłą przemianę. Poza tym, według mnie ta przemiana następuję, tylko jest bardzo subtelna. Widzimy jak pod wpływem swojego chłopaczka, Fern staje się bardziej otwarta i szczera, oraz „przystosowana” społecznie.
Rozumiem, że w porównaniu do elfki jest prawie nic. kliknij: ukryte Ale z drugiej strony Frieren przechodzi ze stanu „zimna jak głaz tysiącletni” do zwykłej, nawet uroczej dziewczyny.
Bo Frieren jest zwykłą dziewczyną. Tyle, że na miarę elfów, a nie ludzi. Ona mierzy czas inaczej, niż my. Dla niej te 80 lat z pierwszego odcinka to były 23 minuty, jak dla nas.
Swoją drogą to chyba rzadkość w anime, żeby elfy (albo inne humanoidalne rasy) zachowywały się inaczej, czy też różniły się, ja wiem, behawioralnie od zwykłych homo sapiens. Zazwyczaj elfy to szpiczaste sugoi dekai, ewentualnie drobne loli. I tyle z różnic.
A u Frieren to taka mieszanka, bo raz zachowuje się jak młoda nastolatka, która dopiero zaczyna ogarniać swoje emocje, a raz jak mądra i niesamowicie doświadczona kobieta.
Kurubuntu, elfy jak elfy, ale mnie absolutnie zachwyciło to jak były zrobione demony. kliknij: ukryte Ich odmienność od podręcznikowych animcowych demonów i cały motyw tego, że mowa jest narzędziem do walki i manipulacji, a nie sposobem komunikowania się jest absolutnie świetny. To jest prawidłowo prezentowana odmienność jakiegoś gatunku.
Faktycznie, kompletnie mi to wyleciało ze łba, domeny zostały zrobione naprawdę fajnie, był na to jakiś pomysł.
Tylko ciężko mi je traktować jako cywilizowany gatunek, jak właśnie elfy. kliknij: ukryte Demoniszcza to takie drapieżniki specjalizujące się w polowaniu na ludzi. Bardzo inteligentne ale zarazem ograniczone umysłowo.
Jeśli są wolne od prawdy to jak mogą kłamać?
Jeśli są wolne od pojęcia dobra to jak mogą być złe?
Jeśli są wolne od wszelkich zobowiązań to jak można im zarzucić, że coś powinny robić a czegoś nie?
Skoro moralność i cała reszta, nie istnieje a jednym prawem obowiązującym jest zachcianka demona i entropia – patrz głód?
To otrzymamy inteligentnego drapieżcę bez żadnych granic dla swojego ego. Chyba coś jakby magiczny psychopata?
Oj. z historykiem o filozofii . . . mogę napytać sobie biedy.
Wiadomo kto
27.03.2024 17:50 Re: Wolność od zła
Jeśli są wolne od wszelkich zobowiązań to jak można im zarzucić, że coś powinny robić a czegoś nie?
Skoro moralność i cała reszta, nie istnieje a jednym prawem obowiązującym jest zachcianka
Wiesz, to jest ich punkt widzenia. Można by rzec, že mocno subiektywny. Drapieżnik zresztą poluje, gdy jest głodny, ale już dobrze wykarmione przez ludzi drapieżniki ów instynkt mają najczęściej ograniczony. Zazwyczaj. Albo realizują go np w zabawie.
Ale położyłeś Jiri na szali pytanie o moralność.
To popatrz.
Np z punktu widzenia matki (czy ojca) noworodka,
który jest podrzucony do dziadków czy do instytucji, gdy osoba podrzucająca chce siè dalej bawić i nie widzi nic złego w tym co robi.
Ale jak patrzą na to owi dziadkowie?
A jak patrzy owo podrzucone dziecko?
Można się upierać że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, albo twierdzić że wszystko jest subiektywne i jako takie wszystko jest dozwolone, ale można się zastanowić, po co w ogóle tworzone są normy.
Tworzenie zabawnych, albo sprytnych, czy wesołych demonków albo tych silnych i posiadających niezwykłe moce to norma w anime.
Ale juź użycie mowy jako narzędzia osiągania celów jest bliższe temu co opisuje nasz nazwijmy to krąg kulturowy.
Z tym użyciem mowy jako narzędzia manipulacji to Sasaki z Sasaki&Pii‑chan się tu przypomina. I użyte na forum sformułowanie, że charakter Sasakiego jest „śliski”.
To tak ku zastanowieniu, czemu śliski. I dlaczego akurat mowa o tym decyduje.
W sumie wychodzi na to, że demon to ego, głód i strach przed śmiercią. Reszta mu koncertowo zwisa.
Ciekawe . . . kim będziemy jeśli my ludzie ograniczymy się do tych trzech spraw? A ku temu chyba sobie zmierzamy.
Władca demonów porywa ziemską sekretarkę. Ta ogarnia mu domenę i organizuje w dobrze prosperujące korpo. Dążące do eksterminacji ludzkości. ;-)
-Dlaczego to robisz?
-A jestem sierotą, nie mam nawet imienia.
-Robisz to bo zasmakowałaś piekła które zgotowali ci ludzie?
-Czasami ludzie prześcigają demony pod względem okrucieństwa.
Na 140 stron raptem 1 dobra kwestia, raczej tego nie polecam.
Ja bym się ograniczył jednak do Frieren, a nie jakichś dziwnych innych mang.
Zauważcie, że to są Mazoku, a nie chrześcijańskie diabły. Ich celem nie jest kuszeniem dusz na potępienie, nie robią tego w akcie buntu przeciwko Bogu. Polują na ciała, a ich działania są czysto doczesne. To magiczne drapieżniki, bez nawet najmniejszych więzów społecznych: nie mają ojców, matek ani dzieci. Jednoczą się tylko celem polowania na ludzi.
A
Navigator
23.03.2024 23:33 niedosyt
Absolutnie 100/10, niesamowita seria o odnajdywaniu człowieczeństwa.
Niestety pozostawia ogromny niedosyt, nawet jakby ta seria miała 280 odcinków to też by taki niedosyt pozostał.
Dawno nie oglądałem czegoś co by pozostawiło mnie w tym smutnym i niesatysfakcjonującym stanie, gdzie chce się więcej i więcej.
Na dodatek świadomość że kolejny sezon nastąpi dodaje cierpienia że nie jest już, tylko trzeba czekać, niby to powinna być dobra wiadomość jeżeli serial był dobry/fajny, to owszem zgodzę się iż jest to dobra wiadomość.
A
japski
23.03.2024 13:07
No i koniec, szkoda.
Zdecydowanie jedna z najlepszych serii na przestrzeni ostatnich sezonów, dopracowana pod każdym względem. Jedna z tych pozycji, po zakończeniu której będzie mi czegoś brakowało. Pół roku z Frieren to była wręcz przyjemna rutyna.
Kontynuacja z pewnością powstanie, twórcy w ostatnim odcinku na każdym kroku subtelnie to insynuowali. Pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość.
Niby 28 odcinków, czyli grubo ponad normę, a niedosyt pozostał, zwłaszcza, że na siłę rozwleczono egzamin. Można było to zrobić nawet 2 odcinki krócej, ale twórcy pewnie nie mieli więcej materiału w planach i chcieli jak najlepiej wykorzystać czas. Rozumiem i mimo wszystko nie narzekam.
A
Sulpice9
23.03.2024 10:43 Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
... no chyba tak :) Nie jest to moje miejsce pierwsze, ale na pewno ścisła czołówka, więc nie oponuję ;)
Ostateczna opinia po seansie? Szczerze mówiąc czuję, że na to jeszcze za wcześnie. Bardzo dobrze się bawiłem, niektóre przemyślenia są wybitne, a oprawa audiowizualna to spokojnie 10/10, nawet jeśli musiałem się trochę przyzwyczajać do projektów postaci.
Natomiast przyznam, że nie mam wrażenia, by spędził czas z arcydziełem. W trakcie seansu nie miałem poczucia, że jestem świadkiem kolejnego wielkiego rozdziału w historii anime jak miałem przy najlepszych dziełach Ghibli, „Kowboju Bebopie” lub „Mushishi” (przynajmniej takie były moje odczucia przy tych seansach :D ). Chwilowo podtrzymuję 9-/10, bo z jednej strony nie żywię aż takiego podziwu jak do innych moich „dziewiątek”, a z drugiej ósemka to jednak trochę za mało.
Ale w przypadku tego typu serii ogromne znaczenie ma to, jakie wrażenia zostaną za jakiś czas. Czy seria szybko się zatrze niczym lata mijające w podróżach bohaterki, czy jednak faktycznie po pół roku stwierdzę, że każdy etap jej wędrówek zapadł mi w pamięć? Czas, tak kluczowy w tej serii, wszystko wyjaśni.
Na zakończenie – to jeden z tych nielicznych przypadków, gdzie ktoś mnie ubiegł przy rezerwacji recenzji i w sumie się cieszę. Chwilowo zwyczajnie czuję, że napisanie tekstu mogłoby mnie przerosnąć.
Natomiast już teraz mogę powiedzieć, że polecam :D
:)
24.03.2024 01:17 Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Czemu 2023 skoro produkcja skończyła się w 2024?
Sulpice9
24.03.2024 14:09 Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Bo „Frieren” wygrało głosowanie na anime roku 2023 na tym portalu :) Nie będzie więc brało udziału w głosowaniu pod koniec roku.
Zegarmistrz
24.03.2024 20:32 Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Jest też najlepszym anime wszechczasów na MAL‑u.
Sulpice9
24.03.2024 21:08 Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
To fakt.
Kurubuntu
25.03.2024 12:08 Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Zobaczymy jak długo się utrzyma. Bo póki co, oceniali ci najbardziej zainteresowani. Raczej wątpię, żeby spadło poniżej Top 10, ludzie raczej wiedzą czego się po seansie spodziewać, więc nikt się przypadkowo nie nadzieje.
Pamiętam jak Sonny Boy, bezpośrednio po zakończeniu emisji, miał bardzo wysoką ocenę, gdzieś ponad 8 i pół. Teraz ma 7,8. Prawdopodobny powód był taki, że ludzie zobaczyli wysokie oceny, ale nie wiedzieli do końca dlaczego tak jest. I się zrazili.
Dla kronik, dzisiaj na Malu, Frieren ma ocenę „9,39”, przy 275 374 ocenach. Powoduje to, że jest pierwsza pod względem wysokości ocen.
Jedna z najlepszych historii jakie miałem przyjemność doświadczyć. A to anime jest tylko wspaniałym hołdem dla tej historii. Nawet nie będę zły jak nie wyjdzie następny sezon, bo boję się, że nie podołałby w konfrontacji z pierwszym sezonem.
Może nie obejrzałem najwięcej anime na świecie, ale jest to dopiero druga opowieść w moim życiu, gdzie z czystym sumieniem, a nie w przypływie emocji, daję 10/10.
Natomiast czy polecam każdemu? Nie. Polecam jedynie zapoznać się z pierwszymi odcinkami i ocenić, czy wam się podoba czy nie, bo później jest praktycznie już tylko to samo.
Dobrze wiedzieć, bo jestem po 4 i oglądam nieco zestresowany, że jak zwykle coś spartaczą i czar pryśnie :)
Anonek
23.03.2024 10:33
Coś czuje, że zapowiada się powtórka z OPM S1. S1 – wygórowane oczekiwania. S2 – zawód. Studio studiem, ale zebranie drugi raz tak dobrej ekipy do pracy jest prawie niemożliwe.
Z tym stoczeniem się to trochę przesada, ale Madhouse ma za sobą cięższy okres, który już mają za sobą. Czasowo ciężko to szacować, ale zaczęło się, gdy Murayama odszedł i założył Mappę, zabierając ze sobą wielu ludzi ze studia. Potem po One Punch Manie były chyba gorsze wyniki finansowe, Madhouse został stał się własnością jakiejś tam innej firmy, po drodze pewnie jeszcze zespół się uszczuplił itd… No ale patrząc po ich ostatnich produkcjach są w dobrej formie, czego najlepszym przykładem jest właśnie Frieren.
Obecnie Madhouse nie jest już takim molochem i skupiają się na mniej mainstreamowych projektach, za którymi stoją reżyserowie, scenarzyści związani od wielu lat ze studiem, co w sumie jest dobrym kierunkiem. Zresztą Saitou to też w zasadzie wychowanek studia, który wrócił na stare śmieci po Bocchi the Rock.
No i w sumie zabawne, że Mappa miała być przeciwieństwem Madhouse, skupiając się na jakości, a nie ilości, a obecnie jest zupełnie odwrotnie, a może nawet gorzej niż w czasach, gdy Madhouse robił kilka anime na sezon.
O! Dzięki wielkie za odpowiedź. Faktycznie, MH robi mniej niż kiedyś, ale nadal ma świetne/dobre anime, jak słony boy lub Yamada. Swoją drogą, według MALa, przygotowują ekranizację mangi dziejącej się w XV wiecznej Polsce. Anime dziejące w pełni u nas? Tego nie grali.
Dokładnie o to. Rzucając jednym okiem, manga wygrała nagrodę imienia Tezuki. Więc, może, będzie całkiem dobre.
Anonek
17.03.2024 10:06
Potwierdzam, Kopernika w ogóle nie ma. Fikcji w sumie dużo nie ma, ale ja się tam jakoś na historii bardzo nie znam, stosy w Polsce były z tego, co czytałem, a reszta tematyki wydaje się na miejscu też.
Ogólnie jak już przyjdzie do ekranizacji to nie polecam mocno zżywać się z bohaterami. Cała manga może zostać zekranizowana w 24‑26 odcinków, tylko że w mandze występuje pięć historii – są one ściśle powiązane, a po każdej historii praktycznie wkracza nowy bohater, a poprzedni już się nie pojawia.
Ta manga ma dwa problemy:
Dialogów jest od cholery – nie wiem jak studio to wszystko zmieści w formacie odcinków. W mandze jest dużo po prostu samej gadaniny, podczas której nic więcej się nie dzieje, tylko rozmowa.
Styl kreski – jest kiepski, w sumie taki jakby robił go 15 latek. Tu nie ma co oczekiwać dużo. Ta manga jest pierwszym dziełem autora, który ma chyba 23 lata.
Anime może problem kreski na pewno rozwiązać, ale nie wiem czy podoła z masą dialogów.
Łowca czarownic
17.03.2024 14:17 Stosy
Stosów akurat w Polsce było żałośnie mało
Anonek
17.03.2024 14:25 Re: Stosy
W mandze więcej niż 10 nie widziałem, więc też niewiele. W każdym razie pomijając ogrom dialogów są one dobre. Zwyczajnie studio będzie miało wyzwanie upchać je sensownie zachowując cały sens. Sama tematyka w mandze skupiona jest na rywalizacji między heliocentryzmem, a geocentryzmem. A, i z racji, że jest to seinen krwi nie brakuje. Pewnie wleci ostra cenzura, ale kto wie. Już w 1 chapterze wyrywane są paznokcie
Madhouse stał się własnością NTV już wcześniej, dlatego właśnie Maruyama odszedł.
A jeśli chodzi o obecny stan Madhouse, to po prostu za Frieren, a wcześniej za inne najlepsze produkcje studia, czyli Sonny Boy, ACCA, Boogiepop, Takt czy One Punch Man, odpowiada ten sam producent animacji, Yuuchirou Fukushi, jeden z najlepszych producentów w całej branży z niesamowitym okiem do talentów – nie ma chyba animatora, który nie chciałby z nim współpracować, jest po prostu świetnym szefem.
Inne linie produkcyjne Madhouse'u już nie mają się wcale tak dobrze, no może jeszcze poza linią Kenjiego Nakamoto, która aktualnie w zasadzie ekskluzywnie realizuje produkcje reżyserowane przez Atsuko Ishizukę. Reszta, jak na przykład linia produkcyjna odpowiedzialna w ostatnich latach za Hakozume czy Ai no Idenshi, outsource'uje większość swojej pracy do koreańskiego DR Movie.
Zresztą, abstrahując już od tego, że pewnie jakieś 70% branży to freelancerzy, to też nie tak, że większość poszła za Maruyamą do Mappy. Część podążyła za Keijim Mitą do założonego przez niego studia Voln, cała linia produkcyjna Takuyi Tsunoki opuściła Madhouse i przeniosła się do jego studia NUT, a jeszcze inni albo poszli zupełnie gdzieś indziej, albo zostali.
Ok, czy tylko ja po tym odcinku mam wrażenie, że wyższe uczelnie w Japonii i Polsce muszą być podobne? ;) kliknij: ukryte Uczniowe stają na rzęsach by zdać egzamin na maga, po czym ostatni etap to spotkanie z elfką‑wykładowcą, która ocenia wedle swojego gustu ;P Realizm tego odcinka jest wręcz przerażający, a to niby fantasy;)))
Kurubuntu
16.03.2024 18:44 Re: Egzamin - 27 odcinek
Kto uczył się na uczelni publicznej, ten w cyrku się nie śmieje, heh.
Nie dziwię się wysokim ocenom. Graficzne cudo, tła, animacje, projekty, no wszystko. Nawet 3D wygląda tak jak powinno,(choć tu nie mam pewności, czy to faktycznie 3D czy mi się wydaję).
Sympatyczni, tak po prostu normalni główni bohaterowie. To tak miła odmiana w porównaniu do większości tytułów.
Dobra fabuła, ale nie pod względem wątku głównego (który jest zwyczajnie ok), ale pod względem klimatu i jego różnorodności, relacji miedzy bohaterami jak i samej przemiany jaką przechodzi główna bohaterka. Klasyczne, „to nie cel, a droga jest ważna”.
Do tego dochodzi tematyka, bo naprawdę rzadko dostajemy serię fantasy w stylu zachodniego RPG, które jest po prostu dobre i poważnie się traktujące. No bo ile tego? Złota rączka? Drauga? Grimgar? Slayersi sprzed stu laty? To by mogło też częściowo tłumaczyć te wysokie oceny, ludzie są zwyczajnie wyposzczeni na nie‑isekajowe fantasy.
Dodatkowo Frieren, tak jak Slayersi, ma mnóstwo takiej „cieszynkowej” animacji. To znaczy, te wszystkie głupawe miny elfki, jakieś pierdoły dziejące się na drugim/trzecim planie, wiecie, rzeczy nie niezbędne, ale dające wiele estetycznej radości.
Co do bycia OP przez Frieren, cóż, to chyba ten sam casus co OPM. Walki to tylko wysokooktanowe przerywniki, a fabuła skupia się na innych tematach.
A
Hasselhoff-san
1.03.2024 18:43 Fantasy a kuchnia
Jak ktoś chce ciekawe i świeże fantasy to polecam dungeon Meshi, SnF z odcinka na odcinek mocno spada jakościowo chociaż to nadal przyjemna masówka.
Łowca czarownic
1.03.2024 22:39 Re: Fantasy a kuchnia
Zobaczę ale idea robienia kulinarnego anime fantasy oraz poziom zadowolenia niektórych sugerują mi daleko idący sceptycyzm względem tytułu.
Porzuciłem po jakichś 14 odcinkach. To będzie niepopularna opinia, ale Frieren to chyba najbardziej przereklamowana seria w historii. Żeby nie było, nie jest ona zła – ale te nieprzebrane strumienie zachwytu nad nią jak i dominowanie wszystkich rankingów i topek uważam za jakieś szalone nieporozumienie.
kliknij: ukryte Problemem są tu początkowe odcinki – bo one są autentycznie dobre i faktycznie można przy nich poczuć jakość i świeżość. Mam jednak wrażenie, że widzowie, po tym jakich te pierwsze 2‑3 odcinki kupiły, zaczęły od tej pory łykać wszystko co im się podsuwa w bezrozumnym, bezmyślnym zachwycie i bez cienia refleksji. Tymczasem praktycznie rzecz biorąc po tym mocnym początku nic w zasadzie się nie dzieje. Gdy Heitler oddał Fern w opiekę to się spodziewałem, że będziemy kontynuować ten cały unikatowy wątek nieśmiertelności i nieuchronnego przemijania i już za odcinek‑dwa Fern będzie już staruszką, a im dalej w serię tym bardziej wspomnienia będzie się zacierać, aż bohaterka dożyje czasów aż – powiedzmy – te wszystkie posągi i pomniki dzielnej drużyny będą ludzie obalać i niszczyć w imię jakiejś rewolucji i pisania nowej historii. Tymczasem seria kompletnie przestała się opierać na motywie, który ją wyróżnił. Zamiast tego zbiera się nowa drużyna i niemrawo przemieszcza z miejsca na miejsce, zajmując się głupotkami pokroju szukania prezentów na urodziny, czy wątkami pobocznymi, które nie prowadzą do niczego. Ot chociażby odcinek w zimowaniem w chacie. Spotykamy kolejnego elfa, który po wszystkim sobie po prostu idzie w swoją stronę, tyle go widzieliśmy. Co to wniosło? Ano niewiele. Ani się nie spostrzegłem, a zrobiło się z tego zupełnie sztampowe adventure fantasy.
Nie powiem, tego typu sielankowo‑nastrojowe, spokojne historie też mają pewien urok. Jak ktoś bohaterów lubi, to pewnie będzie z radością oglądać czego by nie robili. Dla mnie jednak to jest rozczarowanie i zmarnowanie całego potencjału.
kliknij: ukryte Jeszcze gorzej jest jednak, jak seria odchodzi od tego schematu i próbując bym wszystkim jednocześnie, dodatkowo próbuje na poważnie wtrącać wątki bitewne i walki z demonami. Nie ustrzegł się autor bowiem najstarszego błędu takich serii jakim było stworzenie zbyt potężnej bohaterki, co momentalnie zabija jakiekolwiek napięcie, bo czym tu się przejmować, skoro praktycznie nie dla niej wyzwania? Doprawdy nie wiem dlaczego Japończycy mają taką fiksację na punkcie tego motywu przepakowanych bohaterów. Technicznie nie jest to isekai, ale doprawdy, smakuje niemalże tak samo. Szczególnie, że również opiera się na równie wyświechtanych rekwizytach co „król demonów”, który to termin zmusza mnie do wywrócenia oczyma. Cały ten wątek Aury został zaprojektowany tylko po to aby nasza bohaterka mogła radośnie wdeptać ją w ziemię bez cienia wysiłku, włącznie z zaprojektowaniem jej mocy tak, by cała bitwa rozegrała się o to, „kto ma większego”. Swoją drogą, niespecjalnie rozumiem tutaj dlaczego te demony nie wiedziały o jej tajemnicy. Lügner ją kiedyś widział i pamięta, jak dziesiątkowała jego pobratymców, Aura się z nią wita jak ze starą znajomą, powszechnie wiadomo, że jej grupa pokonała władcę ciemności. Chyba wystarczająco, by wyszło szydło z worka, a demony zorientowały się, co jest grane. Ale nie, wtedy nie można by pójść w najbardziej bezczelne power fantasy i pozwolić Frieren się popisać ileż to many to ona nie ukrywa.
W rezultacie nie rozumiem peanów, nie rozumiem zachwytów, nie rozumiem dlaczego to jest #1 na MAL‑u. Jako seria może być, nie mój gatunek (nie trawię isekajów, a to jest jednak w elementach zbyt podobne), po pierwszych odcinkach obiecywał dużo więcej, ale przestał dostarczać i porzucam bez żalu. Stawienie tego na piedestale i uznawanie, za najwybitniejszą rzecz pod słońcem, jakie to zachowanie obserwowałem wśród ogarniętego jakąś obsesją fandomu, budzi we mnie odruchową niechęć i zmusiło do napisania tego komentarza. Przereklamowane.
Łowca czarownic
29.02.2024 17:08 Szanuję aczkolwiek się nie zgadzam.
Bardzo dobrze, że poszło nieco w inny temat niż kolejne To Your Eternity w klimacie kiedy każdy następny odcinek to miałoby być powtarzanie schematu. Mi akurat dobrze siadła zmiana tego a odcinki np. z demonami bardzo siadły.
To bardziej slice of life i obserwacja jaki wpływ miała podróż na główną bohaterkę – na jej działania i to jak się zmieniła a obserwatorami tego jest nowa drużyna. Epizodyczne historie również budują ładnie świat. Co do OP to jak ja który nienawidzi OP postaci muszę przyznać, że tutaj jest to zrobione moim zdaniem dobrze.
Bardzo ładne i dobrze animowane. Świetna muzyka. Czy jakaś seria z tych co są na pierwszych miejscach robią to wszystko lepiej. Nie wiem – nie widziałem wszystkich. Czy jednak to jest top w porównaniu z tym co wychodzi i produkują. To biorąc pod uwagę gatunek szczególnie w fantasy to moim zdaniem na pewno.
Nie chce mi się logować
28.03.2024 14:52
Przereklamowane znaczy tylko „nie podoba mi się ta popularna rzecz”. To, że Tobie się seria nie podoba nie znaczy, że jest wszyscy inni nie mają racji
Góral
28.03.2024 17:58 Niby taka przekoksowana, a bez problemu obezwładnił ją jeden strażnik
Do tego co piszesz dodam jedynie, że nic tu się kupy nie trzyma, a ta jej nadzwyczajna moc jest wyjątkowo niespójna skoro nie była w stanie załatwić demona, a na dodatek momentalnie została powalona na ziemię przez zwykłego strażnika. Śmiech na sali.
Kawka
15.04.2024 15:32 Mam tak samo, jak Ty...
Praktycznie w całości podzielam Twoją opinię.
Zacznę od tego, że wg mnie ta seria jest dobra – oceniam, bo obejrzałam w całości. Po prostu dobra i nic ponad to, tak na naciągnięte 7/10, choć jak zaczynałam oglądać, to pierwsze odcinki mi się bardzo podobały. Lubię motyw przemijania, klimaty nostalgii, sięgnęłam więc po tę serię, choć nie przepadam za fantasy. Sporo osób mocno podjaranych Frieren poleciło mi ten tytuł i zaczęłam oglądać. Z początku pomyślałam – o, może hype faktycznie zasłużony, zaciekawiłam się. Tymczasem – im dalej w serię, tym robiło się słabiej. Bardzo oryginalne podejście do serii zmieniało się w generyczne fantasy, niektóre wątki rozwleczone na siłę (zwłaszcza egzaminowy arc, który jest zdecydowanie najsłabszy w całej serii i mocno mnie zanudził i rozczarował). Generalnie z tą serią mam dokładnie ten sam problem, co ze Sword Art Online. Tam kupiła mnie pierwsza połowa serii, była jak dla mnie naprawdę świetna, a druga… szkoda gadać. Bardzo mi zepsuła odbiór całego tytułu.
Samych bohaterów nawet polubiłam. Podobało mi się, jak Frieren uświadamiała sobie, że dystansowanie się od innych sprawiało, że nie doceniała chwil spędzanych z nimi i zaczęła je doceniać, gdy tych osób już nie było – jak dla mnie naprawdę dobrze napisana postać. W przypadku Fern podobało mi się, że nawet, gdy strzelała fochy, umiała po pewnym czasie dostrzec, że niekiedy sama przyczyniała się do konfliktu i przyznawała się do błędu.
Nie zmienia to wszystko faktu, że serię, którą z początku oglądałam z zaciekawieniem i nie mogłam się doczekać kolejnego odcinka, oglądałam pod koniec bardzo na siłę. Nie porzucałam, bo tych odcinków do końca miałam już niewiele, ale dokończyłam praktycznie z musu.
Do oprawy graficznej i muzycznej się nie przyczepię – tutaj obie stoją na bardzo wysokim poziomie.
Nie mam pojęcia, skąd ten hype. Bardzo przereklamowana seria jak dla mnie i dopóki nie weszłam w tę sekcję komentarzy myślałam, że jestem w tym odosobniona. Cieszy mnie to, że są też takie osoby, które uważają podobnie jak ja i nie popadają w bezkrytyczny zachwyt, wręcz bałwochwalczy. Dziwi mnie bardzo zajęcie pierwszego miejsca wszechczasów na MAL i to jeszcze tak mocno w średniej wyprzedzając anime na 2. miejscu. W sumie często mam tak, że jak jakaś seria jest bardzo mocno hypowana, to przeważnie mi się nie podoba i po pewnym czasie zauważam, że bardzo często to nie przez samą serię, ale przez sam hype i psychofandom tytułu – po prostu przez niego nastawiam się na coś super‑hiper‑wow, a potem oglądam i seria bardzo nie spełnia moich oczekiwań. Jest dobra, ale do absolutnej rewelacji daleko i takie coś krzywdzi sam tytuł prowokując do wojenek między psychofanami i antyfanami.
W sumie to jak pojawi się drugi sezon, będę oglądać. Nie będę czekać na to z tak ogromną niecierpliwością, jak czekam na drugą część rewelacyjnej Zielarki, ale jestem ciekawa, czy ten zachwyt się utrzyma. Może dostanę znacznie lepszy drugi sezon Frieren? A może będzie jednak słabszy? Nastawię się więc na dobrą kontynuację, żeby się nie rozczarować, a co najwyżej ewentualnie pozytywnie się zaskoczyć. I na przyszłość nie będę się kierować hypem, bo przeważnie mnie on zawodzi.
Pierwsza połowa niemal doskonała, ale wątek tego egzaminu niestety mnie nie kupił. kliknij: ukryte Jak jeszcze byłam w stanie zrozumieć/znieść „stoickość” Frieren i Fern, to kilkunastu magów o takim samym charakterze już nie :P Wszyscy są tacy zajebiści i „cool”, co mogę zrozumieć pod kątem umiejętności (w końcu to egzamin na maga najwyższej klasy), ale pod względem osobowości?… Brakuje mi różnorodności, ciekawych charakterów, które pozwolą mi odróżnić ich wszystkich od siebie. A tak to ma się wrażenie, że bycie magiem oznacza wyprucie ze wszystkich emocji.
:)
3.03.2024 04:17
Cieszy mnie fakt że nie jestem sam w podobnych przemyśleniach :)
Tak, generalnie jeszcze pierwsza część egzaminu była fajna, ale ostatni odcinek lub dwa były po prostu nudne. Mam wrażenie że ten arc jest na siłę rozwlekany – stracili cały odcinek na przygotowanie się do walki. Było stanowczo za długo a ci inni bohaterowie naprawdę mnie nie interesują, ta seria powinna skupiać się na Frieren. Po raz pierwszy mój entuzjazm spada. Swoją drogą nie podoba mi się że tak szybko pozbyli się kliknij: ukryte kleryka, nawet OP pod tym względem zwodzi bo przecież już wiadomo było że kliknij: ukryte ich drogi się rozejdą. Gość wprowadzał bardzo fajny balans do ekipy, jego pójście w swoją stronę było niefortunnym zwrotem fabularnym.
Seria powinna się skupiać na podróży bohaterów do ich celu i ich przygodach, obecny wątek miał chyba z założenia wprowadzić coś trochę innego, ale widać już po reakcjach ludzi że ostatnie odcinki nie zachwycają, mimo że w teorii przecież seria ani się nie pogorszyła jakościowo ani przecież nie zmieniła jakoś bardzo charakteru. Chyba trzeba przez to po prostu przebrnąć.
Łowca czarownic
6.03.2024 07:39
Ludzie bywają niezwykle nieprzewidywalni zarówno w swoim naruszeniu jak i zachwytach. Ten wątek we Frieren robi to czego większość anime nie robi. Buduje bardzo ładnie świat przedstawiony, rozwijając jego elementy i prezentując kolejne zasady. Dodatkowo tłumaczy historie świata, system magii oraz wprowadza istotną postać kliknij: ukryte Serie. Przez nią poznać można lepiej zarówno kliknij: ukryte Flamme jak i po części właśnie kliknij: ukryte Frieren
Zauważyłem, że różne wątki ludziom się podobają stąd nie są się zaspokoić każdego bez wyjątku. Niektórzy oczekiwali drugiego Fumetsu i najlepsze były odcinki 1‑2. Innych ucieszyło, że seria skupiła się na podróży i przygodach w nowej drużynie.
Całokształt póki co wypada niezwykle wysoko i ja osobiście nie widzę abym miał zmieniać ocenę czego np. nie powiem o bardzo dobrej ale rozciągniętej ponad miarę Aptekarce która zaczyna być nużąca.
ano właśnie, ile oglądających tyle opinii, dla mnie akurat Fumetsu jak i odcinki 1‑2 były zbyt dołujące.
Dlatego miałam nawet po tym drugim epizodzie darować sobie dalszy seans Frieren… ale, że lepszym serią daje zwykle te trzy poglądowe odcinki to zostałam, dalej poszło z górki ;)
Zdecydowanie wolę późniejszy, łagodniejszy klimat podróży, kojarzy mi się miejscami z „Hai to Gensou no Grimgar”, „Majo no Tabitabi” czy „Violet Evergarden”. Lubię takie kino drogi.
Przyznam, że o ile początkowo mnie też kliknij: ukryte wątek egzaminu totalnie nie przekonał (albo inaczej – wydawał się bardzo przeciągnięty), to 27 odcinek sporo rekompensuje. Jak wspomniałem w komentarzu powyżej, te wszystkie starania magów o zdanie egzaminu, te długie batalie, to wszystko i tak idzie się…, bo pani elfka‑wykładowca po prostu oblewa magów „bo tak”. :D Gdybyśmy nie byli świadkami tego jak urabiają się po łokcie, ten epizod nie wybrzmiałby tak mocno. Ciekaw jestem, czy pokażą w ostatnim odcinku którzy z czarodziei i czarodziejek ostatecznie zdali :)
Co do całości – sądzę, że to jeden z tych tytułów, gdzie warto poczekać miesiąc lub dwa po seansie, by sprawdzić na ile seria zadziałała i w nas pozostała. Na razie nie mam aż takiego odczucia bym obcował z arcydziełem, ale z anime bardzo dobrym to już na pewno. Z drugiej strony wielkie serie właśnie z nami „zostają”, nawet jeśli od czasu seansu upłynęło już dużo czasu…
No, a przynajmniej ja to tak interpretuję :)
Z jednej strony rozumiem działanie blond elfki, z drugiej strony cały jej system opierający się na klasach, elitaryzmie i talencie wydaję się czymś, nie wiem, sztucznym/niepotrzebnym. Dochodzi tu też kwestia dostępu do koryta, bo o ile się nie mylę, po pokonaniu Króla Demonów, magowie mają mniej poważnych zleceń. Jak w życiu, im mniej specjalistów tym większy kawałek tortu dla każdego.
Co do całości, to zgadzam się z tym co napisałeś, też nie mam poczucia obcowania z absolutem, ale wiesz jak to jest. Frieren to chyba ten przypadek, gdzie duża znajomość kultury „jako takiej” zwyczajnie przeszkadza. Bo bajka ta, według mnie, jest 10 na 10 jeśli mówimy o świecie anime, a i po za nim jest to tytuł, który faktycznie można polecić komuś kto chińskich bajek nie ogląda. Ale!
Ale ja nie widzę w nim nic nowego, świeżego, zaskakującego (no może poza jakością xd). To świetna historia w pięknym opakowaniu, tyle że widzieliśmy to lub coś podobnego dziesiątki razy, jeśli nie więcej.
Powiem tak, jakbym obejrzał to 10 lat temu, to Frieren byłoby TYM ANIME, dzisiaj jest zwyczajnie kolejnym świetnym tytułem.
Też trzeba pamiętać, że światek a&m jest już tak stary, że doświadczył zmiany pokoleniowej (o czym wspomina Zegarmistrz w swoich recenzjach ten czy inny sposób). Dla wielu, przygody elfki mogą być właśnie takie, jakie dla mnie nie są. (łał, wyżyny intelektu).
Hmmmm… Mam dziwne wrażenie, że po raz pierwszy odcinek dość mocno odbiegł od tego, co było pokazane w mandze… Nie wiem, czy to pamięć mnie zawodzi, czy o co chodzi, ale coś mi śmierdziało w tym odcinku, za dużo wątków było tutaj namieszane.
Żartowałem, jednak wszystko jest w porządku, słaba pamięć.
A
Agrado
7.01.2024 08:40 To dopiero połowa pierwszego sezonu
Moim zdaniem ta seria będzie legendarna. To dopiero połowa pierwszego sezonu, a nie mam słów żeby opisać jak jest dobra. To dopiero połowa pierwszego sezonu, a już widać, że aby w pełni ją docenić nie wystarczy obejrzeć jeden raz, jest wiele małych szczegółów porozrzucanych w różnych odcinkach, które można łatwo przegapić. Jak na przykład, że pewne rzeczy się nie zmieniają z czasem gdy Heiter przerzuca warzywa ze swojego talerza na Frieren podczas wyprawy by zabić króla demonów i robi to samo tuż przed śmiercią. Co w rzeczywistości symbolizował pierścionek Himmela, z pierwszego czy drugiego ep. i nie jest to nam nachalnie podane, ale jak cała seria, bardzo subtelne. Brawa dla autora mangi i całe szczęście, że jest to jedna z najwierniejszych ekranizacji. Twórcą udało się ją pogłębić. Mi bardzo podobają się nowe op i ed, są w duchu całe serii. Nie należy jej oglądać z ekscytacją i nastawiać się na coś co nas powali na kolana, ale spokojnie, powoli smakować z coraz większą przyjemnością, bo taka jest ta seria. A to dopiero połowa pierwszego sezonu
Zdecydowanie wolę stary OP i ED. W przypadku ED nie tylko nie podoba mi się ta oprawa graficzna rodem z Neverhood (zawsze bałem się tej gry), ale i dobór fragmentów piosenki jest moim zdaniem też dość średni.
Łowca czarownic
6.01.2024 09:45 Re: 17
A to prawda – nowy opening jest niestety słabszy a już pierwszy mógłby być bardziej dobry. Na szczęście zawartość dobra.
A
Shorexen
30.12.2023 17:24 Sousou no Frieren po 16 odcinku
Troszkę nie rozumiem zachwytów nad tą produkcją. Oczywiście zgadzam się, jest niezwykle przyjemna, ogólnie ładnie zrobiona, dobrze dawkuje humor, postaci sympatyczne i bije od tego wszystkiego taka pozytywna aura przez którą mamy ochotę poznawać ich dalsze przygody. To zwyczajnie przyciąga i wciąga. Ale nie jest to jakieś arcydzieło, bo ma mankamenty, drobiazgi do których mógłbym się przyczepić, trochę ustępstw i pójścia na skróty w kilku sytuacjach czy zachowaniu postaci oraz sama fabuła nie jest jakaś skomplikowana, momentami wręcz zbyt banalna. Obawiam się również, że jeśli nie nastąpi jakieś tąpnięcie / zaskakujący zwrot akcji, to z czasem seria ta może się okazać po prostu nudna i powtarzalna z racji na strukturę prowadzenia opowieści, bo mamy jedynie Maga, który zbiera ekipę oraz sobie łazi tu i tam i ma każdego na strzała. Miejmy nadzieję, że autor dobrze zaplanował całą historią, aby skutecznie zanegować moje obawy. Jak na razie bawię się bardzo dobrze, ale nie mam kompetencji aby ocenić, czy jest to topka sezonu, bo nic praktycznie nie oglądałem, ale po ocenach sądzę, że pewnie tak. Natomiast dla mnie na pewno nie jest to seria roku, bo żeby być serią roku nie wystarczy być przyjemną i wciągającą opowieścią, trzeba zaskoczyć czymś więcej oraz nie mieć tylu braków, drobiazgowych braków, ale jednak. Poza tym jest za wcześnie. Tutaj jest zbyt cienka granica pomiędzy całkowitym posypaniem się, a stania się czymś z ambicjami na coś więcej.
kircia
30.12.2023 18:17 Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Pewnie się nie powinnam wypowiadać, bo widziałam tylko kilka odcinków, ale pytałam o odczucia inne osoby, i dalej raczej jest tak samo… Więc wykorzystam Twój komentarz i zwrócę jeszcze uwagę na fakt, że tu nie chodzi już nawet o anime sezonu czy roku. Ta seria na MAL‑u wskoczyła na pierwsze miejsce w topce anime ogółem, detronizując znajdującego się tam od dawna FMA Brotherhood. I jakoś mnie to denerwuje. Bo raz, emisja się jeszcze nawet nie skończyła, więc jakim prawem? A dwa, może FMAB nie jest w czołówce moich ulubionych produkcji, niemniej ją doceniam i potrafię doskonale zrozumieć, dlaczego od lat jest numerem jeden. I w zasadzie ten zbiorczy wybór popieram. Możliwe obiektywnie, jest to twór zapewne daleko bardziej ambitny i uniwersalny niż Frieren (przynajmniej do tej pory), zaczynając od przekazu, a na rozbudowanej i wielowątkowej historii kończąc.
Nie mogę się z tym pogodzić.
Tak się chciałam wyżalić :/
Shorexen
30.12.2023 19:24 Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Nie masz się czym martwić. Było już kilka serii, które w trakcie emisji było na top 1. Za pół roku spadnie do około 8.90. Liczba z pupy, ale tak myślę. :D
kircia
30.12.2023 20:04 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
To było małostkowe marudzenie z mojej strony, ale poprawiłeś mi humor :D
nick temat treść
31.12.2023 11:37 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Po zakończeniu emisji odpadną oceny osób, które wystawiły 10 po obejrzeniu kilku odcinków, dlatego oceny powinny spaść.
Mnie akurat prozaiczność tej serii bardzo odpowiada. Brak tu nadęcia, epickich pojedynków (chociaż „walka” z Aurą to dobry pokaz efektownego starcia bez efekciarskich zagrywek), ale jest dużo o przemijaniu, życiu, poszukiwaniu szczęścia. Mnie taka nastrojowa opowieść bardzo odpowiada, a dzięki temu, że jest to połączone z kinem drogi, to taka formuła jeszcze mi się nie przejadła. Wiem też, że autor co jakiś czas przerywa tę rutynę (starcie z demonami oraz zdobywanie licencji maga, które pojawią się w nadchodzących odcinkach są tego przykładem).
kircia
31.12.2023 12:31 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Myślę, że każdemu mogą się podobać różne rzeczy. Ja sama też nie mam nic do założeń tej produkcji, i lubię różne spokojne serie. Rozumiem, dlaczego wymienione przez Ciebie elementy ujmują widzów i dobrze w zasadzie, że czasem wychodzi takie anime które operuje dobrymi uczuciami i nadal potrafi zebrać spore grono odbiorców. Doceniam mimo wszystko. A FMAB w mojej opinii nie zasługuje na 1 miejsce dlatego że ma epickie pojedynki, ale dlatego, że bardzo dobrze łączy w sobie różne skrajne elementy. No i przede wszystkim założeniem głównego bohatera i ogólnie całej historii nigdy nie było zostanie najlepszym. Tam reprezentuje się jednak inne wartości. To dlatego bronię tej topki, nie przedkładam efekciarstwa nad fabułę – gwoli wyjaśnienia.
Co do Frieren, to bardziej w tym klimacie od razu skojarzyło mi się z Mushishi. Nie wrzucam ich absolutnie do jednego worka, ale mają podobne elementy. Ale o ile tamto oglądałam jak zaczarowana, Frieren mnie nudziła. Może dlatego, że spokojni główni bohaterowie bardzo się różnią. Ginko jest właśnie spokojnym bohaterem, a co do Frieren to raczej opisałabym ją jako… pozbawioną ekspresji. Resztę bohaterów zresztą też. Pierwszy raz pomyślałam o różnicy między spokojem i brakiem ekspresji, właśnie przez seans tych kilku odcinków. Więc od początku coś mi tam zgrzytało. To jest oczywiście moje osobiste wrażenie i nie piszę tego żeby się kłócić, ktoś pewnie ma inne zdanie.
Nie neguję wartości tej serii, nie wyśmiewam osób które uznają ją za najlepszą. Mnie samą nawet miło zaskoczyła, bo postanowiłam odłożyć na bok moje następujące uprzedzenia;
- wygląda to jednak jak isekai tyle że raczej bez fanserwisu
- to nie jest „fantasy w zachodnim stylu” tylko japońskie wyobrażenia na temat zachodniego fantasy, czyli wygląda bardziej jak azjatyckie MMORPG, więc dlatego wygląda jak isekai, ogólnie dla mnie straszny animcowy rak
- główna bohaterka nijak nie zachęcała mnie do seansu
Niemniej, pomimo że oglądało się to znacznie lepiej niż się spodziewałam… nie wciągnęła mnie ta bajka i na ten moment nie wiem, czy do niej wrócę.
Łowca czarownic
1.01.2024 02:25 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Może nie jest to top topów ale jeśli chodzi o przeskoczenie Alchemika to nie broniłbym go jakoś nadmiernie. Miał swoje plusy ewidentne oraz fabułę ale również debilny mało śmieszny humor wrzucany na siłę i bez sensu co mocno psuło odbiór. Bardzo dobra seria ale tylko tyle. Na nr 1 nie wiem czy zasługuje.
Frieren bardzo ładnie łamie schematy i nie jest to opowieść z gatunku isekai. Co do inności głównej bohaterki go jest właśnie przynajmniej dość dobrze uzasadnione czemu jest jaka jest. Jest inna z racji tego że to całkowicie inna rasa niż człowiek. Tutaj ukazano właśnie rasy inne niż ludzie w sposób mocno odmienny niż ma to miejsce w większości anime fantasy. Długowieczność oraz podejście do świata elfów, logika demonów czy emocje krasnoludów są wyraźnie inne niż ma to miejsce zazwyczaj.
Na top sezonu się jak najbardziej nadaje – czy na top roku dam to nie wiem. Jeszcze będę myślał bo mam silnego konkurenta a tu historia nie jest zakończona. Na pewno jako fantasy to najlepsze co wyszło w tym roku.
kircia
1.01.2024 21:47 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Cóż, średnia wieku osób głosujących na MAL jest pewnie z 15 lat niższa od mojego…
Więc nie chodzi o to że jakoś szczególnie bronię FMAB, ale miło widzieć że to akurat ta seria jest/była numerem jeden. Dla przykładu, osobiście wolałabym tam widzieć na przykład Monstera albo zupełne przeciwieństwo, Gintamę – ale to subiektywnie, a te tytuły nie są tak uniwersalne, i nie każdy może je oglądać. Więc po prostu uważam że jeśli cokolwiek z top 10 zasługuje tam na 1 miejsce, to właśnie FMAB. I mimo wszystko uważam że nawet ta Gintama która czai się kilkukrotnie zaraz za podium nie zasługuje na wyższą notę, no bo po prostu nie. Pomimo osobistych preferencji potrafię przyznać, co jest obiektywnie lepsze i bardziej wartościowe.
Z tym humorem który psuje nastrój, to mnie się wydaje że to jest takie trochę specyficzne dla tych „trochę starszych” shounenów. W D.Gray‑manie było to samo, i w Kategorii Hitman Reborn. Taka moda, być może, aczkolwiek ja sama często narzekam na psucie nastroju takimi wstawkami lub postacią która ciągle paple.
Wiem, że Frieren to nie isekai, ale jak pisałam, tak wygląda. Nie jak zachodnie fantasy do którego pije, tylko jak isekai, MMORPG. A to dla mnie duży minus a wręcz straszliwa obelga :D Po prostu bardzo się z tym nie lubię.
Co do samych „czystych” fantasy to się nie wypowiem, bo ich nie oglądam właśnie dlatego, że tak często wyglądają. Te japońskie wyobrażenia zachodniego fantasy nijak mi po prostu nie pasują, i te ich magiczne dziewczynki… Wyjątków jest dosłownie kilka, w tym Berserk, i to raczej takie serie łamią dla mnie schematy, bo są po prostu bliższe źródła i zwyczajnie rzadkie – tak bym to określiła.
I to nie tak że nie rozumiem dlaczego Frieren taka jest, ogarniam że jest inną rasą i żyje inaczej, mój zarzut nie celuje w jej stoicyzm czy wycofanie. I ten brak ekspresji nie dotyczy tylko jej, ale i reszty bohaterów. Nie wiem, jak inaczej mam to ująć.
Wierzę jednak na słowo skoro twierdzisz że łamie pewne schematy i dobrze coś ukazuje, nie będę się wdawać w takie dyskusje bo to nie do końca moje pole, no i za mało odcinków widziałam.
Łowca czarownic
1.01.2024 22:22 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Akurat jak dla mnie to ma całkiem wiele ze zwykłego fantasy i nie widzę tutaj jakiegoś zbyt wielkiego nawiązania do isekai. Dla mnie to czuć klimat tworów takich jak gry fabularne a to ewidentnie zachodni wynalazek.
Anime fantasy mało jest zwykłych dlatego tutaj tak ten tytuł ludziom siadł.
No ale nie podoba się. Trudno. Tak bywa. Ja Monstera wstrzymałem na 13 odcinku i jakoś tak czeka na dalszy ciąg.
kircia
1.01.2024 22:44 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Nie chcę już tu się produkować i śmiecić :D Z tym isekaiem to chodzi mi tylko o stronę wizualną, głównie projekty postaci. Niestety tak to w mojej głowie wygląda i tak się łączy. Ale ani fabuły ani zachowania bohaterów tak nie postrzegam.
Do Monstera sama podchodziłam dwa razy, a potem nie mogłam przestać oglądać. Ale to też trzeba lubić, wiadomo.
weiter
30.12.2023 21:13 Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
A myślałem, że tylko ja mam takie odczucia co do tej serii. :D
Może ludzie zmęczeni są już isekajami i dostając normalne fantasy pojechali hype pociągiem ^^
Anime roku? Dla jednych tak, dla innych nie. Natomiast na top 1 anime względem mala zwyczajnie nie zasługuje. Do fmab nie ma podjazdu.
Sulpice9
31.12.2023 13:45 Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Co do samej serii jeszcze nie chciałbym pisać wypracowań, na razie (po 16 odcinku) anime bardzo mi się podoba, ale na dłuższy komentarz wolałbym poczekać do ostatniego epizodu. Tym bardziej, że faktycznie coś może się posypać. Nie będę też wypowiadać się o FMAB, bo nie znam i jakoś mnie nie ciągnie. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na dwa drobiazgi:
a)
Może ludzie zmęczeni są już isekajami i dostając normalne fantasy pojechali hype pociągiem ^^
– absolutnie się zgadzam, że ludzie są wygłodniali fantastyki (nie tylko wśród miłośników anime) i każda seria ma na starcie punkt. To zresztą przypisuję niezrozumiałej dla mnie popularności „Gry o tron” :D
Z drugiej strony, analizując Frieren pod tym kątem, to akurat argument by ta seria NIE była popularna – pomimo oprawy fantasy, to dla mnie przede wszystkim okruchy życia. Jak ktoś tu wspomniał, to również moim zdaniem tej serii bliżej do „Mushi‑shi” niż do rasowego fantasy magii i miecza,
b) no i nie ma się co przejmować tak rankingami – pamiętajmy, że to tylko zestawienia najwyżej ocenianych pozycji przez użytkowników. Każdy z nich ma inne gusta, inne doświadczenia i wiedzę. W takich rankingach wygrywają rzeczy przede wszystkim przystępne i znane – jak sprawdzi się listę top 100 pozycji na Filwebie, to raczej nie dominują tam dzieła Bergmana, Felliniego, Tarkowskiego lub Kurosawy, a dobrze zrealizowane, znane szerokiej publiczności hollywoodzkie produkcje. Jasne, są tam też filmy pod kątem realizacyjnym wybitne, bo nawet Amerykanom coś się czasem uda („Ojciec chrzestny”, „12 gniewnych ludzi”), ale takie „Tam gdzie rosną poziomki”, „Czerwone trzewiki” lub „Rudobrody” nie trafiają do czołówek. A dziwne, bo u krytyków i ekspertów mają oceny wysokie. :D
Inna rzecz, że w takich rankingach często głosują osoby zawyżające wynik, bo to „najlepsza ze wszystkich 10 serii, które znają”. I w drugą stronę – wystawia się 1/10, bo „może seria nie jest taka zła, ale na tak wysokie miejsce nie zasługuje”.
Poza tym, choć da się oceniać każdą serię czynnikami mierzalnymi, to jednak dyskusja czy shoujou jest lepsze od anime egzystencjalnego wydaje mi się mało twórcza.
Nie przeciągając – to tylko rankingi i uważam, że nie ma co się spinać miejscami :)
xx
31.12.2023 14:17 Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
*shounen, FMA to shounen jednak :> Zresztą – Frieren też. To akurat niewiele ma do rzeczy.
Sulpice9
31.12.2023 15:05 Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Formalnie tak :) Natomiast jeśli można, pomińmy proszę temat klasyfikacji gatunkowych, to dość grząski grunt i nieraz się z kimś przekomarzałem w tych sprawach :D
A
Sulpice9
30.12.2023 13:25 Po 15 odc. - no klasa, klasa...
Wiem, że trochę marudziłem punktując kilka rzeczy, które mi się nie podobały. I żeby nie było – dalej uważam, że jest kilka drobiazgów do których można się przyczepić. Natomiast skłamałbym i to mocno, gdybym nie nazwał tej serii „świetną”. Bohaterowie zostali napisani wybornie, humor jest zaskakująco w punkt, balansując może nie tyle „melancholijny” (jak to często określa się ten serial), ile „liryczny” charakter serii. Fabuła jest może nie wybitna, ale dobra, a oprawa audiowizualna to top tego roku.
Jeśli seria się nie posypie, to ode dostanie 9/10. Nie wiem, czy to mój faworyt na ten rok (na pewno najlepsza rzecz, jaka pojawiła się w tym sezonie, a przynajmniej z tych serii, które znam), ale podium na pewno. Podejrzewam, że wygra głosowanie na anime 2023, tym bardziej, że brakuje takiej dobrej fantastyki w stylu zachodnim.
Zdecydowanie polecam.
Klemens
30.12.2023 16:43 Re: Po 15 odc. - no klasa, klasa...
Poczekaj na część z sezonu zimowego. Oj, to będzie, to dopiero będzie…
Sulpice9
30.12.2023 17:13 Re: Po 15 odc. - no klasa, klasa...
Trzymam za słowo :D
Bez zalogowania
31.12.2023 04:04 Re: Po 15 odc. - no klasa, klasa...
Jabym wolała pierwsze miejsce dla Zielarki.
No i dałabym też głos na Yamada 999lv jeżeli się znajdzie.
A FMAB to wiadomo… Nawet jeżeli nie dałam mu 10 to jest to anime, które mocno zapada w pamięci i wymusza emocje. X lat po seansie, a ja nadal mam wiele scen przed oczami…
Bez zalogowania
31.12.2023 18:48 Głosowanie
Tak czy owak ankieta roczna dopiero przed nami, na razie cieszę się, że dostaliśmy ankietę na koniec sezonu.
Jestem naprawdę ciekawa jej wyniku :)
Ps. Wszystkiego dobrego na cały 2024 rok, każdemu kto to czyta. Oby nadchodzący rok był lepszy, niż poprzedni!
A
Łowca czarownic
24.12.2023 11:31 Po 16
Wyjątkowo przyjemna i fajna seria. Po prostu chce się to oglądać aby dowiedzieć się co dalej spotka drużynkę w podróży i jak będą spędzać ten czas ze sobą.
Świetna grafika – przyjemni bohaterowie, świetne udźwiękowienie.
Przełamanie klimatu w odcinkach z ||Demonami|| bardzo się przydały.
No i będzie nowy opening i to w dodatku w wykonaniu Yorushika, a więc praktycznie ideał. I soundtrack jest już dostępny na spotify i pewnie w innych miejscach.
Następny odcinek, tj. odcinek 16 będzie ostatnim w „tym sezonie”, następny wyjdzie dopiero 5 stycznia.
Scena z balu? Coś wspaniałego. Jestem totalnie bias w tej sprawie, ale dla mnie jest to nie tylko anime sezonu czy roku, ale zdecydowanie topka wszechczasów. Nic nie jest w stanie opisać jak się cieszę z tego, że ta historia została animowana.
O, 16 na sezon? To całkiem sporo, w sumie robią chyba tylko raptem tydzień przerwy. Mam nadzieję, że w następnym sezonie będzie chociaż 10, bo choć może nie jest to dla mnie topka wszech czasów, to przynajmniej na tę chwilę faktycznie jedno z lepszych anime ostatnich lat :) Głosowanie na anime roku 2023 będzie sporym wyzwaniem, dobrze, że można oddać kilka głosów :)
Na MAL‑u jest 28 odcinków i to chyba oficjalnie, bo z tego, co widziałem to będzie siedem pudełek blu‑ray/dvd, czyli o jedno więcej niż zazwyczaj przy 20+ odcinkowych anime
O, to super, to znaczy, że na zimę 2024 czeka nas 12 epizodów, więc nie będzie przerw (ewentualnie może 1 w tygodniu). Dzięki za info :)
Navigator
16.12.2023 21:35 Re: 15 z 28
Ciężko się nie zgodzić że to jest naj…. anime.
Ja jestem wściekły na siebie że sądziłem że to będzie 13‑to odcinkowiec i zasiadłem do oglądania, a mam zasadę nie oglądać dopóki całość nie zostanie wyemitowana.
Więc doleciałem do 7 epizodu i zaczołem szukać więcej info o tym majstersztyku, tak okrutnie mi przypadła do gustu ta opowiastka i wyobraż sobie moje rozczarowanie.
Teraz walczę ze sobą czy oglądać już dalej czy poczekać i jeszcze raz zacząć od początku, a nienawidze także trwonienia mojego czasu.
Pierwsza połowa odcinka bardzo fajna, szczególnie morał o upiększaniu legend o bohaterach i o tym z czasem w legendach zatraca się prawdziwy obraz, ale następny wątek o urodzinach Starka był chyba jeszcze lepszy.
No i coraz bardziej jestem przekonany, że tej serii bardzo blisko do iyaskei'ów. W zasadzie to chyba najbardziej relaksujące anime tego roku, a jest tu przecież jeszcze trochę akcji i dramatu… Piszę to w każdym komentarzu, ale muzyka! – powiem szczerze, że jakoś wcześniej nie byłem wielkim fanem Evana Calla, ale ten soundtrack jest absolutnie idealny, świetnie oddaje cały klimat tego anime i ogólnie całą tą baśniowość, magię świata fantasy, który jest tu budowany…
Jestem ciekaw, kiedy będzie drugi opening. Bo jeśli miałbym wskazywać jakiekolwiek wady to właśnie piosenkę z openingu, ale to i tak kwestia subiektywna.
No i tak właśnie się przedstawia OP bohaterów. Perfekcja.
A
Łowca czarownic
11.11.2023 09:35 Wyjątkowo dobre anime
Od spokojnego klimatycznego startu przez przyjemną podróż i rozwój relacji oraz tła do rozbudowy świata i pokazaniu konfliktu który wcześniej wydawał się pretekstem. Niezwykle dobra seria. Piękna, ciepła, klimatyczna i nie cukierkowa.
Mocny kandydat na anime roku u mnie.
JA P…inkole. Ależ to było! Ten odcinek przerósł wszelkie moje oczekiwania. To budowanie napięcia, ta muzyka, ta narracja, TA KOŃCÓWKA! Ten moment był jednym z moich ulubionych w mandze, ale to co odwalono w anime to jest po prostu mistrzostwo świata. I niech ktoś mi teraz powie, że do epickich walk potrzebna jest kasa na flashy animacje i fajerwerki tryskające od każdego zetknięcia mieczy, to go odeślę do tego odcinka. Chapeau bas dla ludzi, którzy stworzyli scenariusz do tego odcinka. Naprawdę, nie wierzyłem, że to powiem, ale anime dziesięciokrotnie lepiej przedstawiło te wydarzenia. Wow, po prostu wow.
O ile mam swoje problemy z tym serialem, to fakt, ostatnie minuty robią wrażenie. Zwłaszcza, że kliknij: ukryte przy takich animacyjnych fajerwerkach mogli by sobie pozwolić na jakąś rozbuchaną walkę w stylu „Boku no hero academii” tylko w wersji fantasy, a zdecydowano się na niemalże psychologiczny pojedynek mocy trochę jak w pierwszych częściach „Gwiezdnych wojen” (znaczy się tych najstarszych). No i ostatnie kadry… klasa! Duży szacunek dla ekipy.
spike_flcl
12.11.2023 19:14 Re: 10
I niech ktoś mi teraz powie, że do epickich walk potrzebna jest kasa na flashy animacje i fajerwerki tryskające od każdego zetknięcia mieczy
Trochę głupi argument, bo akurat animacja w Frieren jest na szczytowym poziomie i w show zaangażowani są weterani całej branży, w tym jeden z założycieli MADHOUSE, który ma już ponad 70 lat i kiedyś animował takie cuda jak Vampire Hunter D.
Nie są to „fajerwerki” ale nawet spokojne sceny w Frieren mają włożone więcej pracy i talentu niż większosć scen akcji z innych anime.
Ale rozumiesz to, co napisałem? Przecież ja nie mówię o animacji.
Właśnie chodziło mi o wszelkie efekty, CGI, wybuchy, pościgi i inne fajerwerki. Pieniądze można użyć w inny sposób i uzyskać taki sam, a nawet lepszy efekt. Tak jak we Frieren zrobiono.
A
mana
11.11.2023 00:24 10
Ta seria z odcinka na odcinek jest coraz lepsza. Odcinek dziewiąty był bardzo dobry, ale dziesiąty to było mistrzostwo narracyjne z kumulacją którą była walka z Aurą. Z każdym kolejnym odcinkiem dostajemy coraz więcej informacji które naprawdę wiele wnoszą do historii. Mam nadzieję że do końca ta seria utrzyma taki poziom.
Spektakularny odcinek. A następny może być jeszcze lepszy, bo będzie walka Frieren. No i ogólnie był to najbardziej „shounenowy” epizod do tej pory xd.
A i tak najlepszy jest chyba soundtrack – animacja to mistrzostwo, ale muzyka również stoi na niezwykle wysokim poziomie.
A
Sulpice9
28.10.2023 22:57 Odcinek 8 - przepraszam, co?
OK, padłem ofiarą „nie wypowiadaj życzeń, bo jeszcze się spełnią” – co tu się dzieje? Nie chcę wyjść na forumowego marudę tej serii, bo uważam ją za solidną, ale jak tak dalej pójdzie, to wrzucę ją do szufladki ze zmarnowanym potencjałem.
Po pierwsze – kliknij: ukryte przez kilka dobrych odcinków niewiele się dzieje, tu jakiś port do uprzątnięcia, tu jakiś smok na głębokiej prowincji, o, a tu nagle w okolicy bogatego miasta będącego ważnym punktem obronnym zbliżającą się armia zła, o której wie tylko nasza elfka :P Znaczy nikt nie prowadzi zwiadu? Nie było jakiegoś raportu z mniejszych miejscowości? Żadni magowie nie puścili wiadomości do stolicy? (bo zakładam, że nie tylko Frieren patrzy na ręce potencjalnym złolom, a jak wiemy, magowie mają swoją akademię i jest ich więcej niż kilku). Serio, mam nadzieję, że coś pominąłem…
Poza tym – kliknij: ukryte przyznaję, że pan hrabia/graf postąpił bardzo „przewidująco” biorąc raptem czterech rycerzy, gdy wziął się przesłuchanie demonów, wiedząc, że potencjalnie są bardzo, bardzo niebezpieczne. xD Po co w ogóle udał się tam osobiście? Aż mi się przypomnieli rycerze Jedi z „Zemsty Sithów” (uwaga, spoiler!) jak szli aresztować kanclerza Palpatina ;)
Tu już może trochę się czepiam, ale jakoś kliknij: ukryte nie kupiłem tego pomysłu na lęki Starka – tzn. ok, nie czepiam się mocno, bo strach to często irracjonalna rzecz, ale po gościu, który pokonał smoka, oczekiwałbym raczej problemu w drugą stronę, czyli przesadnej brawury.
Żeby nie było, są tu wciąż dobre rzeczy, ale chyba wolałem kiedy serial mnie nieco nużył, za to zachwycał klimatem i postaciami :D
Klemens
29.10.2023 05:38 Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
SIEMA, TO JA! TWÓJ ULUBIONY SPOILEROWYCZ!
W sumie cała moja wypowiedź będzie jednym wielkim spoilerem, więc wrzucę w spoiler całość.
kliknij: ukryte tl;dr – Dużo wytłumaczą następne 2‑3 odcinki.
nagle w okolicy bogatego miasta będącego ważnym punktem obronnym zbliżającą się armia zła, o której wie tylko nasza elfka
No jak. Przecież walki tam toczyły się już od dłuższego czasu. Jego syn zginął tam (z tego co pamiętam) miesiące, jeżeli nie lata temu (to chyba będzie powiedziane w późniejszych odcinkach, o ile już nie było, chociaż czort wie, może to pominęli). Hrabia wiedział o tym, kto prowadzi atak. Wiedział też, że miasto jest chronione przez barierę, ale nie wie, jak długo ona wytrzyma, stąd były ataki na Aurę. A ta armia ciemności? To też będzie wytłumaczone w późniejszych odcinkach, ale jej armia składa się głównie z poległych żołnierzy, którzy są z tegoż miasta. Nie było raportów, bo Aura wcześniej zapewne podróżowała wyłącznie z tymi kilkoma demonami, które widzimy w pokojowym konwoju.
Żadni magowie nie puścili wiadomości do stolicy?
Tutaj jest kolejny problem. Miejsce, w którym się znajdują, czyli ten Płaskowyż Północny, nie posiada stricte „stolicy”, jest to obszar, w którym występują mniejsze i większe miasta, ale są one ze sobą luźno powiązane handlem, niektóre może paktami o współpracy wojskowej, ale nic więcej. To nie jest państwo. A co do magów – owszem, istnieje coś w stylu „akademii”, która trzyma pieczę nad np. nadawaniem magom tytułów, które są powszechnie uznawane w każdym mieście w tej krainie, ale nie jest to instytucja, która odpowiada za porządek wśród tej krainy. Owszem, rozsyłają oni magów tu i ówdzie, później, dużo później, zostanie nam przedstawiony chociażby mag, który jest czymś w stylu kapitana północnych oddziałów magów, który walczył z pozostałościami armii Maou, natomiast, co anime chyba zdążyło już przekazać, magia nie działa w taki sposób, w jaki większość ludzi sobie to wyobraża. Nie ma jakiegoś magicznego sposobu, żeby nadać informację do tegoż miasta. Ktoś musi im tą potrzebę pomocy zgłosić osobiście. A że miasto jest odcięte od drogi, przez którą należałoby się udać, żeby taką pomoc uzyskać (przez Aurę), to mają problem. Plus, nie w każdym mieście stacjonuje silny mag. A nawet zakładając, że jakaś osoba zarządzająca tym wszystkim dowie się, że potrzebna jest pomoc… No to nie bądźmy pewni, że tą pomoc wyśle. Mowa tutaj o Aurze – demonie, którego sama Frieren (ona na serio jest silna i każdy kto ją zna wie o tym doskonale, to nie jest wyłącznie czcze gadanie na potrzeby dramatyzmu odcinka) nie mogła pokonać (o tym również będzie w następnych odcinkach), więc wysyłanie zwykłego maga jest równoznaczne z posłaniem go na prawie pewną śmierć. A osoba, która tym wszystkim zarządza, jest… dość ekscentryczna, mówiąc delikatnie.
wiedząc, że potencjalnie są bardzo, bardzo niebezpieczne
No otóż nie wiedział. Wiedział, że Aura jest silna. To też zostało już w mniejszym, bądź większym stopniu przekazane, aczkolwiek o dziwo – ludzie nie mają zbytniego pojęcia o demonach. O ich sile, o tym jak działają, jakie są ich cele itp. Większość z nich nie spotkała i nie spotka takiego demona w swoim życiu nigdy. Tak jak mówię – Graf wiedział, że Aura jest silna, bo w końcu była ona bezpośrednią podwładną samego Maou, natomiast nie wiedział też jak silna. Gdyby tylko to wiedział, nie wysyłał by żołnierzy na pewną śmierć, dając jej dodatkową siłę w postaci armii. I tak samo z pozostałymi demonami. Wiedział, że jakąś tam siłę mają, ale jaką? Nie mógł się spodziewać, że będą oni tak silni, bo nie ma żadnego doświadczenia z demonami.
nie kupiłem tego pomysłu na lęki Starka
No i tutaj dochodzimy do rzeczy, którą ktoś kupuje, albo nie. Stark był wychowany przez Eisena i założenie jest takie, że potrafi on wyczuć, z jak silnym przeciwnikiem ma do czynienia – tak samo jak Eisen. Poza tym, jest on chłopakiem skromnym i niezbyt pewnym siebie. A jego strach w sumie jest po części tylko „zabiegiem”, który ma nam, przeciętnemu widzowi, pokazać, że właśnie demony z którymi bohaterowie mają do czynienia, są o wiele potężniejsze, niż jakiś tam smok.
I to jest właśnie ta rzecz, którą albo ktoś kupuje, albo nie. Ta umiejętność wykrywania siły przeciwnika.
W następnych odcinkach zostanie nam przedstawiona kwantytatywna metoda (mówi się tak w ogóle?) pokazania siły przeciwnika. Może on to właśnie wyczuwa? Tylko tutaj pojawi się inne pytanie – dlaczego Fern tego nie wyczuła? Dlaczego ona się nie bała? W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem i średnio pamiętam dokładnie, o czym będą toczyć się rozmowy. Może będzie coś więcej wytłumaczone.
Sulpice9
29.10.2023 10:15 Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
Ok, faktycznie, zapomniałem o kilku sprawach, moja wina. Natomiast wciąż trochę mi to zgrzyta:
kliknij: ukryte Pełna zgoda, zapomniałem o tej rozmowie odcinek wcześniej na temat armii i walk. Dzięki :) Mogę się też zgodzić z tym, że bohaterka mogła o tym nie wiedzieć i zastaje tak specyficzną sytuację niemalże z zaskoczenia, choć z perspektywy widza „podróż w celu poznania sekretów mistrzyni i zrozumienia jaki jest sens życia” wymieszana ze „znienacka musimy ratować świat” jest dla mnie zbalansowane dość średnio – tzn. po pierwszych czterech odcinkach nic nawet nie ocierało się o sugestię, że seria skręci w tę stronę.
Dzięki wielkie za duże i obszerne wyjaśnienie co do roli magów, natomiast w takim razie serial zrobił spory błąd w budowaniu świata – wprowadzając w jednym z pierwszych odcinków motyw studiowania zaklęć bojowych (a więc jakiegoś projektu militarnego, co za tym idzie – państwowego) z miejsca założyłem, że magowie jako instytucja są usankcjonowani i mniej lub bardziej powszechni. Podajesz bardzo fajne informacje i wyjaśnienia, które ładnie klarują świat, tylko szkoda, że serial jakoś tak zgrabnie tego nie pokazuje. Jeśli będą później wyjaśnienia to spoko, ale problem w tym, że pojawią się post factum.
No otóż nie wiedział.
Jeżeli mówimy o „wiedzy” jako o 100% to tak, ale właśnie doszło do niepokojących wydarzeń w strażnicy, a elficki mag zniknął – zważywszy jeszcze na wojenną zawieruchę i spory brak informacji (zgoda, nie wie, że wszystkie demony są niebezpieczne, ale też nie wie, czy są niegroźne), to najdelikatniej mówiąc ostrożność byłaby zalecana (nie mógł kogoś posłać? albo zdywersyfikować żołnierzy (jeśli faktycznie nie mieli maga)? albo pytać z trochę większej odległości?). Tym bardziej jeśli jest mniej lub bardziej odpowiedzialny za magiczną barierę.
Może będzie coś więcej wytłumaczone.
– szczerze mówiąc chętnie przyjmę dodatkowe wyjaśnienia :) Mam tylko nadzieję, że nie będzie isekajowy (na zasadzie, że poziom zagrożenia będzie podany jak statystyki).
PS –
kwantytatywna metoda (mówi się tak w ogóle?
) – nie wiem, jak to będzie się prezentować w serialu, ale może po prostu „mierzalna”?
Dzięki wielki za wyjaśnienia :)
Klemens
29.10.2023 12:52 Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
kliknij: ukryte
„podróż w celu poznania sekretów mistrzyni i zrozumienia jaki jest sens życia” wymieszana ze „znienacka musimy ratować świat” jest dla mnie zbalansowane dość średnio – tzn. po pierwszych czterech odcinkach nic nawet nie ocierało się o sugestię, że seria skręci w tę stronę.
Wiem, że to irytujące, ale znowu jestem zmuszony to napisać xD Musisz poczekać do następnego odcinka xD Tam będzie bardziej wyjaśniona kwestia tego, skąd nienawiść Frieren do demonów, dlaczego podejmuje działania jakie podejmuje (na pierwszy rzut oka pochopne i nie pasujące do jej osoby), itp. Po poznaniu dalszej historii, jej działania nabiorą większego sensu, charakterystycznego dla jej postaci – samolubnej (i tak to tłumaczącej), która po poznaniu odpowiedniej grupy ludzi, próbuje się zmienić.
Ogólnie to wydaje mi się, że manga jest w ten sposób budowana – najpierw czytelnika stawia się przed faktem dokonanym, a następnie historia powoli idzie w stronę przedstawienia, dlaczego ten fakt się dokonał. Nigdy w sumie się nad tym nie zastanawiałem, bo sam jestem typem czytelnika, który będzie coś ślepo obserwował, póki ma ładne ilustracje, ale jakby się nad tym głębiej zastanowić… To tak, raczej taki schemat będzie się powtarzał, gdzie osoba analizująca co się dzieje i dlaczego, będzie miała masę pytań, które z czasem zostają rozwiane przez następne rozdziały/odcinki.
A co do kwestii Grafa – masz w sumie rację. Ale zdaje mi się, że w grę wchodziła też brawura oraz chęć pomszczenia syna. Już wcześniej chciał ich osobiście zabić, ale tego nie zrobił, bo słodkie słówka demonów i duma jako „szefa” tego miasta nie pozwoliły mu wtedy działać – jego ludzie byli przy nim obecni, nie mieli żadnych dowodów na to, że przybyli dyplomaci są nastawieni negatywnie i pomimo, że zapewne wykonaliby jego rozkaz, nadszarpnęłoby to ich zaufanie – wszak zabicie konwoju pokojowego jest nie tylko niehonorowe, ale całkowicie zniszczyłoby możliwość pokojowego rozwiązania problemu. A nie zapominajmy, że wcześniej na polu walki zginęli ich przyjaciele, być może rodzina. Natomiast teraz, gdy mieli jasny dowód na to, że nasi rogaci przybysze nie są zbytnio pokojowi, nie mieli żadnych wątpliwości, że trzeba się ich pozbyć, więc Graf mógł ze spokojem działać tak, jak chciał z początku.
A co do kwestii bariery i odpowiedzialności Grafa, to znowu XD – POCZEKAŁBYM DO NASTĘPNYCH ODCINKÓW XD, bo coś mi się kojarzy, że kliknij: ukryte ta cała jego odpowiedzialność za utrzymanie bariery to tylko przykrywka, gdyż grymuar zawierający wiedzę na jej temat, to kolejny fejk pozostałości po mistrzyni Frieren.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie isekajowy
Nie nie, raczej będzie to przedstawione w sposób stricte wizualny a nie „liczbowy”, a sama mana (bo o niej mówimy), będzie miała troszeczkę „szersze” zastosowanie, niż przedstawienie power levelu danej postaci (wszak wiedza na temat aktualnych możliwości przeciwnika jest dość cenna ;) ).
Klemens
29.10.2023 13:05 Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
A, no i zapomniałbym.
kliknij: ukryte
nic nawet nie ocierało się o sugestię, że seria skręci w tę stronę
Seria będzie skręcać w te strony niejednokrotnie ;) Spotkanie z Aurą było pierwszym poważniejszym tego typu zabiegiem wykorzystanym prze autora i rzeczywiście, nie jest on do końca zgrabnie zrobiony. Natomiast późniejsze „arki”, będą miały trochę więcej sensu, z punktu widzenia całej opowieści – będą płynnie wplątane w historię (chociaż ktoś inny powie, że będzie to dość płytkie i naciągane, należy wziąć pod uwagę, że jestem wielkim fanem tej serii i absolutnie nie patrzę na nią obiektywnie) i będą one miały rzeczywisty sens w kwestii przygody naszych bohaterów.
Sulpice9
29.10.2023 19:14 Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
Ogólnie to wydaje mi się, że manga jest w ten sposób budowana – najpierw czytelnika stawia się przed faktem dokonanym, a następnie historia powoli idzie w stronę przedstawienia, dlaczego ten fakt się dokonał.
No właśnie tak mi się zdawało, że mangaka ma taki styl :D Być może na potrzeby mangi sprawia to lepsze wrażenie, natomiast w anime to daje efekt jakby ktoś wymyślał fabułę na bieżąco. Ale dobra, jeśli to taki styl, to wezmę to pod uwagę, dzięki :)
kliknij: ukryte Generalnie zgadzam się z opinią co do grafa i powiedzmy, że emocjonalnie ma to sens, nawet jeśli zdrowy rozsądek stracił prawo głosu :) Za to moment w którym:
Natomiast teraz, gdy mieli jasny dowód na to, że nasi rogaci przybysze nie są zbytnio pokojowi, nie mieli żadnych wątpliwości, że trzeba się ich pozbyć, więc Graf mógł ze spokojem działać tak, jak chciał z początku.
był właśnie tym, gdzie powaga opadła do poziomu „Zemsty Sithów” :) W sumie nawet czterech rycerzy co padli po jednym ciosie, to jak ci czterej jedi, co ich Palpatine w 15 sekund rozwalił :D
Seria będzie skręcać w te strony niejednokrotnie ;)
OK, to będę już bardziej nastawiony na większe zmiany, tak w wydarzeniach, jak i (mam nadzieję, rzadziej) w tonie :) kliknij: ukryte No i czekam na większe wyjaśnienie działania many :)
W ogóle dzięki za bardzo szczegółowy opis i wyjaśnienia ;)
kliknij: ukryte Ciekawe przedstawienie demonów. W zasadzie wręcz anime zręcznie zmyla widza tą historią, która przytoczyła Frieren. Bo na początku widz trzyma stronę Heitera, który okazuje łaskę, a potem się jednak okazuje, że Frieren miała rację i zarówno widzowie jak i bohaterowie byli naiwni, a demonica skorzystała z ich współczucia. Dostrzegam też podobieństwa między Frieren, a demonami i pewnie dlatego elfka nie daje się nabrać na ich grę. No bo w tej historii zamiary demonicy nie były złe z jej perspektywy. Para chciała odzyskać dziecko i ona myślała, że spełnia ich pragnienie, a jej zupełne nieposzanowanie i niezrozumienie ludzkiego życia i uczuć doprowadziło do tragedii. I w sumie to zmierza to trochę w tę stronę, że demony to rządne krwi bestie, a ich upodobnianie się do ludzi i granie na ich emocjach to jedna z metod „polowania”. Fajna jest właśnie scena, gdy demon‑dyplomata rozgląda się po pokoju i od razu wymyśla historyjkę, która zmiękcza serca ludzi, którzy chwilę wcześniej próbowali zabić go i jego towarzyszy. No i w następnym odcinku będzie konfrontacja i ciekawe jak to się potoczy. Bo być może nawet Stark i Fern będą przeciwko Frieren, choć my, widzowie, wiemy, że ma rację.
No i też jestem ciekaw, czy w przyszłości pojawi się jakiś demon, który będzie walczyć ze swoją naturą i będzie próbować zrozumieć ludzi i zyskać „człowieczeństwo”...
niechcemisielogowac
22.10.2023 21:15 Re: 7
Odpowiadając na pytanie na końcu – kliknij: ukryte tak i nie, chyba już każdy kto ogląda zauważył, że w ta historia nie jest czarno‑biała, natomiast z pewnością mogę powiedzieć, że nie uświadczymy tego w najbliższym czasie. A przynajmniej nie w tym, co zostało póki co zapowiedziane na antenę. Jeszcze dużo wątków przed nami.
Na szczęście są lekkie zmiany – kliknij: ukryte wprowadzenie Starka bardzo pomogło i podejrzewam, że już w następnych odcinkach całość nabierze lekkich kolorów. Nie mam nic przeciwko seriom trudnym, melancholijnym i nieco bezemocjonalnym, ale do tej pory filmy Bergmana to przy tym wesołe miasteczko :D
Freiren chyba już pozostanie świetnie napisaną, emocjonalną pustynią, natomiast jej uczennica powinna uniknąć tego losu, dzięki relacjom ze Starkiem. To dobrze, bo jak dla mnie jeden hiper melancholik na trio wystarczy :)
Ogólnie rzecz biorąc, do tej pory to serial wspaniały artystycznie, który jednak nieco nużył. Natomiast wszystko wskazuje na to, że wkrótce podkręci się go emocjonalnie o te 10‑15%, i to może być jedna z lepszych serii tego roku. Zatem ci trochę zaniepokojeni przesadnie oniryczną, melancholijną atmosferą moim zdaniem mogą spróbować. :)
niechcemisielogowac
22.10.2023 20:55 Re: Po 6 odcinku
Hehe, otóż nic bardziej mylnego jak się okazuje :D
Walka Starka ze smokiem wyglądała jeszcze lepiej niż sobie wyobrażałem. I tak szczerze to nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem anime, w którym smok jest po prostu smokiem i nie zmienia się w słodką dziewczynkę albo coś podobnego xd
Animacja animacją, ale mam wrażenie, że Evan Call przechodzi samego siebie. Póki co chyba soundtrack roku moim zdaniem xd. No a jak już jestem przy muzyce, to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że piosenka w openingu zupełnie nie pasuje i w zasadzie nieco wprowadza w błąd, co do klimatu i tematyki tej serii… Dobrze, że przynajmniej ending wypada dużo lepiej.
Ough… SZUTARKUUUUU~ Ależ mnie ta wymowa będzie boleć do samego końca…
A
Sulpice9
30.09.2023 12:57 Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
Nie znam pierwowzoru, więc nie streszczę jak seria prezentuje się w stosunku do mangi, natomiast wiele elementów przypadło mi do gustu. Mamy świetną oprawę graficzną, póki co obok Tengoku Daimakyou chyba najlepszą w tym roku (choć wiadomo, zupełnie inna estetyka). Podoba mi się świat przedstawiony i póki co nie mamy szastania szantażem emocjonalnym, czego bałem się po opisie fabuły.
Muzyka jest dobra, choć czołówka trochę rozczarowuje (tak wizualnie, jak i muzycznie), aktorzy grają zupełnie inną manierą niż w zwyczajowo w anime (co jest zdecydowanie na plus), prezentując bardziej teatralny styl. Dobrze też wiedzieć, że seria jest zaplanowana na dłużej, więc historia pewnie zostanie doprowadzona do końca.
Czy będzie z tego arcydzieło? Nie jestem pewien – o ile postacie w stylu protagonistki irytują mnie w życiu codziennym, o tyle tu jej hiper wycofana, beznamiętna osobowość ma sens, zważywszy na długość życia elfa (mam lekki vibe z opisem wysokich elfów z czwartej edycji Warhammera). Moje większe zastrzeżenia budzi to, że kliknij: ukryte druga główna bohaterka zdaje się być zbudowana z tego samego kruszcu – nie wiem, czy ponad 20 odcinków „przygód” dwojga skrajnie zamkniętych osobowości nie zamieni całości w ładnie narysowaną nudę.
Póki co ostrożnie jestem na tak, tym bardziej, że niewiele mamy ciekawych serii w tym sezonie.
ZSRRKnight
30.09.2023 13:28 Re: Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
z tego co widziałem w materiałach promocyjnych do bohaterek dołączy jakiś czerwonowłosy chłopak i być może on będzie miał nieco dynamiczniejszy, bardziej ekspresyjny charakter.
Sulpice9
30.09.2023 14:44 Re: Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
O, to dobre wieści, właśnie takiego uzupełnienia tego duetu to anime potrzebuje (no chyba, że będziemy mieli trio ultra introwertyków). Dzięki :)
Klemens
30.09.2023 15:47 Re: Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
Jezus Maria, jakież to jest piękne. I ten ending… Warto było tyle czekać, AOTS z bomby, nawet nie dyskutuję, bo nie ma o czym. O AOTY pewnie będzie walka.
Trochę szkoda mi tego openingu, Yoasobi mogli trochę bardziej popłynąć, ale może stawiam za duże wymagania po Oshi no Ko.
Nawet nie boję się, że seria nie dostanie następnego sezonu, bo już wiadomo, że dostanie, a będzie on potrzebny i to bardzo, bo tempo rozwoju historii jest… Cóż… No jest jakie jest. Ale taki już urok tej opowieści. Oby tylko manga nie ucierpiała na tym w znaczący sposób, bo jeżeli jej poziom spadnie ze względu na anime, to będę bardzo zawiedziony.
Dwugodzinna premiera to w rzeczywistości cztery pierwsze odcinki, a ogólnie seria będzie mieć ponad 20 odcinków. Mam nadzieję, że poziom animacji gwałtownie nie spadnie, bo póki co pięknie to wygląda. No ale najlepsze są tła i soundtrack – tyle pięknych krajobrazów, tyle cudownej muzyki…
I na całe szczęście to nie jest dramat przez duże „D” lub tani wyciskacz łez. Jest melancholia, przemijanie, czerpanie z życia, pojawiają się też zabawniejsze momenty. W sumie pod tym względem to anime nawet się zbliża do klasycznych iyaskei'ów. No i przez te cztery odcinki praktycznie nikt nie podnosi głosu – nawet gra aktorska oddaje spokojny charakter tej serii. Ogólnie nie wykluczam, że potem pojawią się dynamiczniejsze momenty, ale nie o tym jest ta seria.
I na koniec: opening ładny, choć piosenka mi się nie podoba, ending całkowicie cudowny, a dwugodzinna wersja z japońskiej telewizji ma inny ending z animacją Kou Yoshinariego, więc na niego też warto zerknąć.
po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Seria jest w porządku, (jak na razie 8/10)
bardzo lubię to, że bohaterowie są stonowani. W zasadzie oni nawet nie są do końca stonowani jako realistyczne osoby, tylko tak je postrzegamy, w przeciwieństwie do innych bohaterów japońskiego świata, którzy są przejaskrawieni. Na przykład shounenowi. Bardzo mi się podoba to, że Stark jest kliknij: ukryte tchórzliwy… Nie wróć, on nie jest tchórzliwy, on jest rozsądny. Podoba mi się to jak ukazano więź Fern i Frieren, choć Fern nie jest moją ulubioną bohaterką… Ale to kwestia świętoszkowatości. Efekt wychowania przez klechę. Albo jakaś taka natura dewotki. Takie mam wrażenie. Jest niezła i nie mam nic do jej zdolności. Gdyby była słaba, byłabym zawiedziona.
Frieren jest super i Flamme też jest bardzo cool. Zwodzi nas wygląd Frieren, która od setek lat wygląda jak dziewuszka, acz cieszę się, że widać różnicę z czasów któe spędziła z mistrzynią Flamme. Bardzo mi się podoba to, że Frieren nie jest nadęta. Podoba mi się, że ma swoją zajawkę i że ma różne przywary. Natomiast zdanie sobie sprawy, jak samotne jest życie, w którym wszyscy odchodzą i jesteś jedyną osobą, która je pamięta… No bardzo smutne. To tak jakbyśmy w ciągu całego naszego życia mieli różnych czworonożnych przyjaciół, ukochanych i wpatrzonych w nas, a potem oni odchodzą, bo przecież ich życia są krótsze. Są tacy, co po stracie ukochanego czworonoga długo nie mogą się zdobyć na nowe zwierzę. I tak ma Frieren, tylko nie chodzi o zwierzęta, a inteligentne, ruchliwe istoty, jakimi są ludzie. Frieren jest wiekowa i bardzo doświadczona, choć chyba większość swego życia spędziła w odosobnieniu, tak jak poleciła jej to mistrzyni. Ale i tak dostrzega pewne mechanizmy i oswoiła się, z przemijaniem i biegiem historii. (Niemniej płakała po śmierci Himmela) W każdym razie jej stoicyzm moze wynikać głównie z takich obserwacji. Acz gdy poznajemy ją w „dzieciństwie” wydaje się równie apatyczna… No nic, moim zdaniem sprawdza się jako główna bohaterka.
Co mnie bawi to niemieckie nazewnictwo… No co te isekaje? Bardzo to zabawne. Np. Góry Schwer… buahaha. No się nie popisali. Wkurzało mnie trochę, że porobili mało oryginalne nawiązania do kultury europejskiej… Ekskalibur, motyw Bogini, która dokonała aktu stworzenia, księża i kapłani nawet ubrani w sutanny i akcesoria podobne jak w chrześcijaństwie. Słabe. Ja jestem uczulona na klechów. Aureole, Niebo… A jeszcze budynki raz od czapy greckie kolumny, a raz mur pruski… Fajnie, że mamy różnorodne lokacje, ale jak dla mnie to było zaledwie poprawne. Nie zachwycające. Takie tam… Wiecie, ja uważam, że taki poziom tła to powinien być w każdym isekaju, zawsze. pff.
No dobrze, zaczepię jeszcze o kwestię fantasy wszech czasów…
Sousou no Frieren nie przebija:
Mushishi. To jest dla mnie TOP fantasy nr 1 i w ogóle nie spotkałam jeszcze anime z lepszym combo: fabuła‑grafika‑muzyka. I Ginko też nie ustępuje Frieren jako postać. Oj nie.
dalej:
Shin Sekai Yori no fabuła moim zdaniem powala.
Natsume Yuujinchou – podobne motywy przemijania, pamięci samotności… Ale dobra, to nie isekai…
Made in Abyss — świat fantasy pełną gębą. No można się przyczepić do zdrowia psychicznego jego autora… ale robi o wiele większe wrażenie niż Sousou…
Kemono no Souja Erin – piękny długas
Katanagatari – co za grafika
Seirei no Moribito – świetne postaci
Houseki no Kuni – no co za idea!
No o Kino no Tabi nie wspomnę…
To moim zdaniem świetne fantasy. Niczym nie ustępują Sousou no Frieren, a jeśli mam porównać do czegoś jeszcze batdziej zbliżonego: Hai to Gensou no Grimgar – bardzo na poziomie, wcale nie gorsze.
A motyw drogi: Shoujo Shuumatsu Ryokou, tak samo filozoficzne i spokojne.
Ej a Ascendance of a Bookworm – bardzp wciągające.
Tak więc Sousou no Frieren jest bardzo spoko. Ale plasuje się gdzieś pomiędzy wymienionymi przeze mnie seriami.
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Fajnie, ciekawe . . ciekawe, a doczekamy się kiedyś kogoś kto pokusi się o omówienie wnętrza.
Bo im dłużej śledzę mangę, tym większe mam wrażenie, że są tam szalenie interesujące rzeczy. ;-))))
A będzie już rok jak, nie sam zresztą bawię się tymi klockami. I to jest naprawdę fascynujące zajęcie. ;-))))
I podejrzewam, że wiele z tego jak bardzo podobno popularna jest ta seria wynika z tej zawiłej i tajemniczej magii którą tak trudno przeanalizować. ;-)))
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Oczywiście jeśli weźmiemy fantasy jak najszerzej się da, to faktycznie, Frieren będzie miało sporo oponentów. Natomiast w tej klasycznej, Tolkienowskiej to elfka jest najlepsza. Zarówno z powodu jakości, jak i braku większej konkurencji.
Mushishi – jest to seria 10/10, ale to kompletnie inne gatunki i koncept na fabułę. To trochę jak porównać Franka Dolasa i szer. Rayana. Niby to i to o IIWŚ, ale jak bardzo inaczej.
Shin Sekai Yori – to jest utopijne postapo.
Made in Abyss — Po obejrzeniu wszystkiego, bardziej to przypomina SF niż fantasy. I to z tych groteskowych.
Kemono no Souja Erin – Fajne to było, ale ciut za dziecinne, za proste, widać że jest to obraz skierowany to młodszych. Gdzie Erin do Frieren pod względem psychologii bohaterów?
Katanagatari – opowieść "„historyczna”" z supermocami.
Kino no Tabi, Shoujo Shuumatsu Ryokou – ciężko to porównać Frieren, bo nie są to fantasy, a same fabuły te to specyficzne opowieści alegoryczne(?),w formie a'la opowieści szkatułkowej.
Grimgar jest blisko gatunkowo, ale raz, to isekaj, a dwa, miał mocno z gamifikowany świat przedstawiony (klasy, levele, itd.).
Reszty bajek nie widziałem, ale chyba Moribito będzie jeszcze blisko.
No i Frerien to nie isekaj, chyba że miał być to żarcik. Jeśli tak to nie załapałem xd
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Zobaczmy do Wikipedii, mamy tu wyszczególnione spośród wielu podgatunków fantasy:
Heroic fantasy, High fantasy oraz Magia i miecz
Pierwsze, heroic fantasy:
Fantastyka heroiczna nie należy do najbardziej szanowanych gatunków, ze względu na prostą konstrukcję fabuły. Najczęstszym motywem heroic fantasy jest wędrówka bohatera (człowieka, czasem w towarzystwie innych ludzi, elfów czy krasnoludów) walczących z czarnoksiężnikami, smokami lub innymi kreaturami, aby uratować świat. – To chyba odpada, bo tyczy się raczej Himmela niż Freiren
drugi typ, high fantasy Głównym wyznacznikiem gatunku jest bohater, często wywodzący się z bardzo skromnego środowiska, który przezwycięża własne słabości, będąc zaplątanym w sytuację, nad którą nie ma kontroli. W miarę swej podróży bohater ten dojrzewa, staje się kimś niesamowitym i mimo przeciwności zwycięża nad złem i zepsuciem.
Świat przedstawiony w takiej opowieści jest jednym z trzech wariantów:
inny, równoległy świat, gdzie nie istnieje „nasz” świat; przykładami tego wariantu jest cykl Władca Pierścieni J.R.R. Tolkiena.
inny świat, do którego bohater przenosi się z „naszego” świata; przykładem tego wariantu jest cykl Opowieści z Narnii C.S. Lewisa.
świat istniejący wewnątrz „naszego” świata; przykładami tego wariantu są cykl powieści o Harrym Potterze J.K. Rowling.
Często powieści są opowiadane z perspektywy głównego bohatera, opisując niemalże wyłącznie tylko jego interakcje z innymi bohaterami. Bohater zwykle staje na czele „tych dobrych” i walczy ze złem, które próbuje zakłócić istniejący porządek.
To też odpada, bo Frieren nie jest typem od zera do bohatera. Jest potężna i choć pokonuje demony, to w istocie fabuła historii skupia się nie tyle na akcji, ile na przeżyciach bohaterki…?
i wreszcie: Magia i miecz (ang. sword and sorcery) podgatunek fantasy charakteryzujący się zuchwałymi bohaterami, uczestniczącymi w krwawych i ekscytujących przygodach. Zwykle w tym gatunku znajdują się elementy nadnaturalne i magia. Często też można w nim znaleźć elementy romantyczne. W odróżnieniu od high fantasy, fabuła skupia się na osobistych dążeniach postaci, niż na uczestnictwie w konfliktach dotyczących całego świata. Przykładem tego jest Saga o wiedźminie.
Więc Frieren jest bliższa Geraltowi niż Bilbowi (sic!).
Dlaczego mi się Sousou skojarzyło z isekajem? Bo to świat, w którym poszukiwacz przygód to klasa i zawód. Bohaterowie zbierają się w grupki typowe dla gier fantasy z tankiem, kapłanem pełniącym funkcję healera, magiem itd… o wykonują misje i dostają za nie nagrody. Nasza Frieren robi same questy poboczne i dostaje w zamian proste, niebitewne zaklęcia.
Made in Abyss jest chyba najbliższe steam punkowi. Ale wciąż więcej tu magii (artefakty) niż nauki. To barzo silne fantasy.
No to, co mamy blisko pod względem świata? Ishuzoku Reviewers Wiem jak to brzmi… Ale mamy klasy i rasy i nawet nawiązania do wieku elfek. A notabene genialna seria. Cudownie zabawna.
Dlatego też przytoczyłam Grimgar – bo świat jest podobny i jakby wyjąś kwestię przeniesienia się do świata alternatywnego to nic serii nie ujmie a założenia i struktura świata będą takie same.
No i zauważcie, że w Sousou no Frieren mamy bardzo dużo użytkowników magii. Jest ona bardzo powszechna. W Tolkienie magią operują czarodzieje.
Tak czy siak, nasza Frieren plasuje się wysoko, ale konkurencja się broni. Rozważam jeszcze Akatsuki no Yona albo Shingeki no Bahamut. I może Shingeki no Kyojin?
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Ależ po zastanowieniu się, to wg. mnie w sumie to jest isekai.
Pewna młoda panienka mieszka sobie w miłej elfiej wiosce, ma tam ten swój znany i bezpieczny świat.
I nagle jest z tego świata „przeniesiona”, „wyrwana” przez rzeź i mord jakiego bardzo złe kreatury dokonują na wszystkich których znała. Tylko tu to świat jej wioski zostaje wymazany, a ona wrzucona do świata ludzi który w sumie jest światem dla niej raczej nie znanym, obcym i równoległym. To świat gdzie elfy to właściwie już mit i pogłoska.
Jak by tak się bawić dalej w takie szufladkowanie to mamy tu jakieś kino samurajsko‑westernowe z zemstą na obwiesiach którzy zawinili w tle. ;-)))) W sumie to taki raczej banał czyż nie? ;-))
Chociaż trzeba przyznać, że już samo to zawiązanie tego isekaia to naprawdę wygląda tu . . . no jest raczej spoko. ;-)))
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Isekaje zakładają podróż pomiędzy światami. Jak Log Horizon, SAO, KonoSuba, wspomniany Grimgar…
No dobra, ale nie będę się kłócić, jak sobie wpiszemy „fantasy” w wyszukiwaniu na Tanuku + świat alternatywny to mamy Frieren na 1 miejscu. [link]
Dziwne sploty pewnego zaklęcia . . .
Ok. Motyw zemsty zdaje się gdzieś się z Frieren ulotnił chyba już wcześniej. ;-))
No dobra to jak się bawimy tak dalej to co to jest?:
Pewna dziewczyna zostaje przygarnięta (dla kaprysu ;-)) przez elfiego maga.
Panie rozstają się, chyba jest spora różnica zdań.
Dziewczyna już jako mag przygarnia młodą elfkę i szkoli ją i . . . wychowuje. W sposób mniej (interakcje z ludźmi) lub bardziej (magia bojowa) szczęśliwy.
Nasza wychowana przez ludzkiego maga elfia dziewczyna dzięki intrydze przyjaciół zostaje wrobiona w wychowanie uzdolnionej ludzkiej dziewczynki. Ma komu matkować .. .;-)
Saga rodowa? Czy krąg życia? Z bardzo ciekawą karuzelą między rasową. ;-)))
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Rozważaliśmy wprowadzenie wyróżnika „isekai”, ale są z tym co najmniej trzy problemy. Problem najmniej poważny to w niektórych przypadkach spoilery; problem techniczny to wsteczne ogarnięcie tysięcy tytułów w bazie (dałoby się zrobić przy odrobinie filtrowania i samozaparcia); problem irytujący to „nieostrość” definicji i kwestia tego, że jak nie potraktujemy starych tytułów sprzed upowszechnienia się tego terminu w fandomie zachodnim, to zawsze będzie źle :)
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Ej a mamy jeszcze rewelacyjne „Paripi Koumei” też reverse isekai, ale w sumie żadnych elementów fantastycznych tam nie ma poza faktem reinkarnacji… ??? No jak to zakwalifikować prawda?
Jeśli mowa o „nieostrych” definicjach to tak to jest z fantastyką w ogóle. Są tytuły będące prawie osobnym gatunkiem. Albo dziejące się prawie jak w naszym świecie, ale jednak nie bardzo: Shadows House…
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
??? W stylu średniowiecznym? To lepiej po polsku brzmi choć łapię z przyzwyczajenia używanie angielskiego bo to non stop sama robię.
Większość twoich gatunków/przykładów to po prostu supernatural. Gatunek głównie używany w świecie współczesnym gdzie elementy fantasy się pojawiają. Bardzo popularny w SQ moim ulubionym magazynie i jest to gatunek mojej uwielbianej mangi Blue Exorcist. W shounen Sunday gdzie Frieren wychodzi też się to pojawia( jak ich wielki klasyk Ushio&Tora ) ale bardziej normalne fantasy jak Magi( chyba to się zalicza do isekai jeśli weźmiemy skąd ludzie mówiący jednym językiem się pojawili w tym świecie :D ) czy właśnie Frieren. Sunday ogólnie jest dość spokojniejszym magazynem^^ zwłaszcza w porównaniu do Jump'a. Dlatego mnie w ogóle nie zdziwiło, że tam ten tytuł obecnie wychodzi.
PS. Wy tak gadacie o najlepszym fantasy a ja nie mogę się oprzeć by nie powiedzieć, nic nie pobija w tym Violinist of Hamel( manga ) :D Żadne inne fantasy nie równa się z tą manga i jak bardzo się wgryzła w mój mózg. Chociaż to też nie czyste fantasy w końcu lata 90 więc SF pojawiło się w nim.
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
I w dodatku oba mają anime… A jeszcze w późniejszych częściach Oza Dorotka rzuca Amerykę i zostaje w Oz na zawsze…
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
A teraz parę moich czepialstw.
Czy faktycznie brak popularności Frieren na zachodzie jest spowodowane jej „japonizacją”, czy bardziej spowodował to brak marketingu w celowanego w zachodniego odbiorcę? Brak wyeksponowania tych „tolkienowskich” cech? Wydaje mi się że, anime to stało się „ofiarą” Japońskiego podejścia skupiania się na rynku wewnętrznym olewając resztę świata.
Nie zgadzam się z czwartym akapitem. Piszesz o balach i słodkościach, że nie pasują do Tolkiena. I ok, racja. Ale czy ważniejszą kwestią nie jest to, czy pasują one do Frieren? Czy elementy te psują przedstawianą wizję świata? Wymagają większego zawieszenia niewiary? IMHO nie, w szczególności, że świat w anime wydaję się stać na wyższym poziomie społeczno‑organizacyjnym niż śródziemie w 3? erze (tak, uprościłem).
Co do leveli i kółek to w sumie mógłbym napisać to samo, ale fakt levele są ciut za mocno zaznaczone. Zbyt to cRPGowe.
Z tym konserwatyzmem to faktycznie fajne spostrzeżenie. Tylko czy Frieren jest realnie takie, czy może to kwestia braku ekstremalnego progresywizmu? Bo ja szczerze tego tak nie odebrałem, ale to może przez to, że unikam zachodniego „współczesnego” mainstreamu zarówno w filmach, jak i grach.
Czy Frieren jest japońskim wycofanym społecznie otaku? Kurde, blisko, ale chyba nie do końca. Nasza elfka jest zbyt wolna, zbyt niezależna, ona dosłownie nie musi nic. Całkowita freelancerka. Do tego, o ile pamiętam, ona nie rozumiała czym są relacje społeczne, kompletnie ich nie czuła, byłą wręcz upośledzona w tej materii. Dopiero w raz z fabułą, zaczęły się w niej budzić potrzeby jak i zrozumienie co jest co. Dlatego ciężko mi ją umiejscowić w tym uproszczonym schemacie „intro‑ekstra”.
A co do naszej ludzkiej parki, to jeszcze jak! Widać że chcą, ale nie mogą. Chociaż ich zachowanie można tłumaczyć specyficznym dzieciństwem. Ale uważam, w ich przypadku ważniejsze jest nie to, że mają zbliżony charakter do potencjalnego odbiorcy, a to że są fenomenalnie napisani, przynajmniej jeśli mówimy o światku chińskich bajek. Ale z drugiej strony jestem starym koniem z Polski, a nie nastolatkiem z Nipponu.
Jeszcze raz fajna recenzja, dająca materiał do refleksji, jak i do dyskusji.
Uniwersum Freiren
Wspomniałem już, że mam dziwne wrażenie, iż seria trochę jakby nosi ten kostium fantasy. Coś w stylu, autorzy puszczają do widza oko . . . no dobra. Cała nasza para nie idzie w kreowanie spójnego świata. Nie będziemy pilnowali się niewolniczo szczegółów. W sumie nie o to nam chodzi. Ale może to faktycznie sznyt kalki ich ujmowania tego tego tematu.
Przecież wszyscy (a na pewno Jap.) mamy ochotę zobaczyć Fern i Starka jako parę na balu kopciuszka! Prawda! Ni szczerze się przyznaję . . . tak ja też w sumie miałem. Chociaż to i zgrzyta z resztą.
No to się zobaczy i furda tam. Co z tego, że stroje, okna i desery pasują do Wiktoriańskiej Anglii albo jakiejś Austrii Franca Jozefa. W końcu ważne jest aby to był ten walc wiedeński i te emocje na parkiecie. No i nie tylko. A no klimat 3 ery jakoś tak nie pasi do takich wygibasów.
W kwestii tej konserwy . . zdaje się sprawa jest zawiła. I na jakiś sążnisty wpis w stylu poważne analiza niepoważnej chińskiej bajki.
Re: Uniwersum Freiren
A dlaczego ci nie pasują te desery i stroje? Czy świat fantasy w którym istnieje magia musi iść dokładnie tą samą drogą co nasz?
Dopytam, zgrzytają ci wyżej wymienione elementy, czy sam fakt „parowania” Ferna i Starka?
Jak masz jakieś przemyślenia na temat konserw to dawaj, z chęcią przeczytam. Zresztą, życie jest niepoważne, więc co szkodzi?
Re: Uniwersum Freiren
Ja się czepiał tych wstawek z XIX w czepiał nie będę. Potraktuje to jako fanserwis. Lubiący Tolkiena ale nie fanatyk.
– świetnie to zwerbalizowałeś.
Bardziej patrzę co tu się dzieje z bohaterami niż ze światem.
Była mała dyskusja czy brak umiejętności społecznych Freiren wynika z jej elfickości czy z niedojrzałości emocjonalnej i społecznej. W sumie może mieć braki wychowana przez samotną czarodziejkę skupioną na tym aby zrobić z niej broń masowej zagłady demonów.
Trochę tę elfickość bagatelizowałem . . . ale nie to chyba będzie jednak główny czynnik. Chociaż traumy i braków w wychowaniu nada bym nie bagatelizował.
Sprawdzę czy mogę wrzucić ten kawałek. Wyszło wg. mnie ciekawie.
Myśłi mocno nieuczesane
Pociągnięcie tego odczucia dalej wywołało u mnie pewne skojarzenia – cytat:
CZY TY MOŻE PRZYPADKIEM ZAWAŻYŁEŚ JAKĄ PUSZKĘ Z PANDORĄ OTWIERASZ? ;-)))
Idąc twoim tokiem rozumowania dalej Aura:
1. Ma armię bezgłowych samców spełniających każdy jej kaprys, samców których jak modlicha pozbawiła głowy ;-)))))
2. Jej bronią ostateczną jest waga, na której waży dusze i manę. Tylko to jest oszustwo bo ona z góry wie, że waga jest oszukana. Bo nikt ze śmiertelników nie może jej podskoczyć. Spawa ustawiona jak nie przymierzając – (to my jesteśmy stołem) I tylko przypadek sprawia, że trafia na kogoś kto potrafi tę wagę wykorzystać przeciw niej. ;-))))
3. Jest demonem a dla nich wygląd, zachowanie i mowa to wabik dla ofiar. Nie obowiązuje ich żadne z pojąć tj. prawda, moralność czy sumienie. ;-))))
Jak powiem kogo portret ja tu widzę . . . to mnie zamkną w Tworkach.
Siostro to ja proszę ten kaftanik ciaśniej. ;-))) Ale koncepcja bardzo mnie się podoba. Cóż poradzę złośliwy bywam czasem niesłychanie.
Jako człowiek lubiący wkręcać znajomych spoza fandomu w oglądanie anime, dostrzegam dość prozaiczne przyczyny: współczesne metody konsumpcji mediów oraz ograniczoną dystrybucję. Dla porównania takie Dungeon Meshi jest przez moich kolegów z podwórka uwielbiane, ale kiedy polecałem im Frieren jako coś w podobnym gatunku, słyszałem komentarze typu „nah, jak nie ma na Netflixie, to mi się nie chce.”
O świecie fanowskich subów i torrentach nie będę nawet wspominał, bo technika korzystania z torrentów w dzisiejszych czasach jest wśród mainstreamu czymś kompletnie zapomnianym lub nieznanym.
Zakorzenienie
Akurat przy pewnych rozważaniach i dyskusji prywatnej wypadało odświeżyć sobie Alta „Czysty wymysł”. Jak gość pisze, zdaje się mamy dwa nurty animacji. Z których ten Tezukowo – Miazakowy uważany jest za skarb narodowy i hołubiony.
I ten drugi – geikowy który . . . kojarzony jest ze złem wszelakim. I otaku . . . to dla prawilnych obywateli obelaga – coś jak u nas leń i pasożyt. I bardzo nieciekawe sprawy chyba z tym się działy. Łącznie z zapapraniem wizerunku grupy przez utożsamienie ich z bardzo nieciekawym przypadkiem seryjnego mordu. Ale chyba to nie temat do tak przyjemnej serii.
Eeee no elfka . . . raczej chyba może liczyć na pomniczek i status skarbeńka a nie na wywalenie poza nawias społeczeństwa.
Jednak spora część animacji podobno jedzie na buncie młodych przeciw wykorzystywaniu przez wapniaków. Ale to ta część o której akurat nie mam pojęcia. Ironia losu ;-).
Dokładnie tak i nie miałbym nic przeciwko, gdyby legalni dystrybutorzy byli w stanie to zrekompensować. Crunchyroll nie ma nawet polskich napisów, a pewne ograniczenia trzeba obchodzić VPN‑em. „Niedzielny widz” nie będzie się bawił w coś takiego.
Prowadzimy dyskusję pod recenzją anime, w której autor wyprowadza analogie do filmów Béli Tarra. Bardziej zasymilowani już nie będziemy.
Crunchyroll nawiązało współpracę z Canal Plus, więc u nich można znaleźć część tytułów z polskimi napisami. Ponadto można wykupić Crunchyroll przez Amazon Prime, ale nie wiem jak to dokładnie działa, bo nie korzystałam.
No właśnie – która platforma streamingowa oferuje na przykład klasykę kina? Wiem, że średnio popularną, ale fajnie byłoby gdzieś ją znaleźć… I faktycznie, Crunchyroll bywa dziwny pod kątem dostępności – raz doszło do absurdalnej sytuacji, że musiałem zrezygnować z ich platformy na dwa tygodnie, kiedy byłem na wakacjach… w Japonii.
Natomiast co do wyższości „Dungeon Meshi” nad „Frieren” się nie wypowiem, bo akurat ich popularność wśród moich znajomych co nie obcują z anime jest podobna. Choć z drugiej strony trafiłem ostatnio na dane, według których to Netflix więcej zarabia na dystrybucji anime, mimo, że nie specjalizuje się w japońskich animacjach.
Generalnie The Criterion Channel, Turner Classic Movies, ale w Europie chyba żadna.
Zarabia więcej po prostu, niezależnie od treści.
BTW, o ile torrenty faktycznie odeszły do lamusa, to nadal mamy całkiem popularne pirackie strony ze streamingiem.
Też prawda.
Ja to piszę z własnego doświadczenia. Mam wielu znajomych, którzy jednocześnie potrafią jarać się Demon Slayerem czy Jujutsu Kaisen, miło wspominać Naruto czy DB, zachwycać się nad produkcjami Ghibli, a jednocześnie wyzywać i jechać do spodu z osobą, która ogląda coś spoza „mainstreamu”, tj. spoza Netflixa.
A Crunchyroll nie jest szeroko dostępny? Starczy tylko chcieć i mieć otwartą głowę.
Frieren jest jak najbardziej mainstreamem. To adaptacja mangi z jednego z największych magazynów( Shounen Sanday ) a anime na razie siedzi na pierwszym miejscu na MALu( co znaczy nic oprócz popularności ). Dlatego widząc jakie tytuły wymieniłeś może chodzi o gatunek? Oprócz Chibli wszystko to battle serie kiedy Frieren nie jest z tego gatunku. Dlatego może osobą nie pasuję seria pod tym względem lub ogólnie z wyglądu( myślą że to moe lub coś w tym stylu ) itd. Osobiście jestem w fandomie od lat 90 ale Frieren jest tytułem, który w ogóle mnie nie interesuje z wielu powodów( nie mój styl ani typ fabuły ) a ja lubię wolne serie fantasy jak Mushishi. Chociaż nie łapię wspomnianego jeżdżenia po kogoś guście.
Ale dzisiejszych czasach wciąż bardziej mnie dziwi że ludzie traktują anime dalej jako „bajki”, no ale widocznie każdy ma jakieś tam swoje wrażliwości. Może to właśnie przez tych nadmiernie emocjonujących się fanów anime :D
Jak było z grami komputerami? W latach '90 gierki były tylko dla małolatów i przegrywów. Po 30 latach te osoby dorosły, mają pracę, dzieci, medialne sukcesy i nadal grają w gry. Dzisiaj osoba 40+ grająca w gry to nic niezwykłego, trzy dekady temu to prawie ewenement. To jest już mainstream.
Dodaj do tego jeszcze kwestie biznesowe. W Polsce gamedev trzyma się mocno, zarówno wśród małych studiów, jak i giełdowych spółek. Ludzie widzę, że z tego jest hajs i to zajebisty. W grach jest więcej pieniędzy niż w przemyśle filmowym i muzycznym razem wziętych. A wśród wielu to budzi „szacunek”.
A polski przemysł/branża filmów animowanych? To to w ogóle istnieje?
Mongolskie bajki
Noo Jasiu ze starych kawałów z brodą mówi przy takiej okazji – o jak bardzo mi się podoba twój tok rozumowania. Dzięki!
Jeden z internautów opisując tę serię określił ją jako „nudną i fascynującą” wg. mnie zabawne ale interesujące i chyba trafiające w sedno zestawienie odczuć.
Właśnie wybrałem się na zakupy prezentu dla Starka – nudy, żadnej walki, darcia gęby czy wymuszonego humoru. Jak się przeanalizuje co mówią i co wspominają. To wypływa nam słowo „doceniać” z jego wielorakimi aspektami.
O relacji Fern – Stark też można sobie podumać smakowicie. I fascynująco się ponudzić. Chyba uwielbiam się tak nudzić . . ale mnie bawią bardzo dziwne rzeczy. ;-)
Re: Mongolskie bajki
Mongolskie bajki z morałem
Zachodnia sztuka opowiadania ważnych i interesujących historii chyba właśnie kona przytłoczona menhirem jedynie słusznej ideologii. No skoro czytający Tolkiena to prawicowe oszołomy . . . to o czym my możemy tu mówić?
[link] To jak tu napisać dobrą i ważną historię? Skoro nawet taka np. J.K. Rowling jest atakowana. [link]
Jak mamy coś interesującego stworzyć? Wychodzi nam taki retelling kopciuszka, że fani przed premierą już ostrzą widły i siekiery. A sądząc po ocenach największym szczęściem Disneya był by pożar wszystkich kopii i uzyskanie odszkodowania. I tyle w tym temacie. Nie ciągnijmy tego może. Niedziela jest i niech te pracowite rączki z nożyczkami mają wolne. ;-))
Swoją drogą generalnie co tu mamy? Twórczo rozwinięty wątek Aragorn – Arvena? Tylko Arvena jest niedojrzałą nastolatką – bo taką ma mentalność i nie potrafi odwzajemnić uczuć? Być może. Wątki Tolkiena w świetnej ostatniej recenzji były podkreślane.
Też ten wątek sygnalizowałem wcześniej . . . chyba dałem nawet film. świetny zresztą.
Jak już coś jej świta co czuje Himmel, to jest za późno. I rusza powodowana: żalem, wyrzutami sumienia, spóźnioną miłością .. . czy czymś innym, do krainy umarłych. Dlaczego rusza . . . po odkupienie, no bo chyba go nie wyciągnie. Ot mają na nas tu haka! ;-)))
Tu mamy z kolei wątek Orfeusza na który zwracał uwagę recenzent w równie doskonałej pierwszej recenzji? Cóż to dopiero za klasyka.
To co opowieść o późnym dojrzewaniu otaku? A może coś innego?
Przyznam się zabawa w odczytywanie trwa już sporo czasu. Ostatnio znajmy stwierdził, że Aura Gilotynniczka to mu się się kojarzy z pewnymi sytuacjami realnymi. Gdy panie pewne swego trafiają na trudnego przeciwnika w postaci poziomych przeszkód murowanych. I są mocno zdziwione . . . no jak to, mnie to nic nie pokona. I'm supergirl . . .[link]
Cóż . . . wysnuliśmy sobie dalszy ciąg rozważań w tym kierunku. I mogliśmy tylko stwierdzić z przestrachem jaką „puszkę z pandorą” tu mamy. Sugeruję samemu sobie przeanalizować postać Aury pod tym kątem. I zastanowić się nad symboliką tej pani i jej starcia z Freiren.
Nie wiem czy to co sobie tu dostrzegamy dając taką perspektywę, to celowe zamierzenie autorów. Nie wiem czy to prawda . . . w sumie niezależnie od tego, to jest naprawdę świetna myśl. I nawet jeśli to nie prawda to całkiem nieźle powiedziane. ;-)
I jak tu nie lubić Mongolskich bajek z takim morałem?
Re: Mongolskie bajki z morałem
Nooo jak sobie pomyślę o retellingu Freiren . . . to one z tą Aurą dogadały by się przy latte. I zaprowadziły właściwe porządki w tym zacofanym i dyskryminującym demony miasteczku.
A tak mamy:
"-Przecież Himmela już nie ma.
-Rozumiem. Całe szczęście. Jednak demony to bestie. Nie będę się nad tobą litować. Zasługujesz na śmierć.”
Cóż za staroświeckie i barbarzyńskie podejście. Zupełnie nie w duchu inkluzywności. I mamy panie skandal!
Re: Mongolskie bajki z morałem
Re: Mongolskie bajki z morałem
O tak bidna, popłaczę się nad milionerką, która ucieszyłaby się gdyby osoby takie jak ja skróciły swój czas na tej ziemi :D Zresztą Percy Jackson i tak jest lepszy, zawsze tak uważałam nawet przed jej wyrzygiwaniem się na twiterze.
Nie to jest po prostu nudne by wrzucić całą rasę pod good or bad. Tego stylu krytyzm jedynie słyszałam. Mnie to mało obchodzi ale też nie lubię biało czarnego pisania. Żadnego też skandalu nie było parę komentarzy to nie skandal.
Ogólnie po twoich wypowiedziach bardzo polecam więcej oglądania anime z zeszłego wieku. Fantasy w stylu zachodnim tam nie brakowało. I tych spokojniejszych i tych bardziej zwariowanych. Mam na myśli to, że ta cała strona pochodzi od fanów Slayers :D
Re: Mongolskie bajki z morałem
Nie ja tu panie jaja sobie robię a być może niesłusznie.
Śmiszno i straszno.
Sorry ale
Nie dysponuję czasem jaki ma nasza bohaterka . . i muszę nim gospodarować oszczędnie. Nauka od pewnej dziewczynki która ma kłopoty ze spaniem. ;-)
Re: Mongolskie bajki z morałem
A to idealnie się składa bo wiele najlepszych starszych tytułów to paro odcinkowe OVA :D Także dużo czasu nie zabierają. Tak czy siak polecam bo jak jesteś nowy warto zobaczyć trochę historii i tęż stylu animacji jaki się juz nie robi. Do tego komedie fantasy były jednym z najpopularniejszych gatunków lat 90.
Czasem wolałbym nie mieć racji . ..
Zaglądam sobie co tam nowego o Elfce mają do powiedzenia . . . i masz babo placek z ziemniakami.
[link]
Nie no. Serio?
Już dziś do serca przytul demona, weź na kolanka smoka . . . [link]
Re: Mongolskie bajki z morałem
HP bardzo cenię tym bardziej, że na złość modzie nie czytałem go do momentu aż szaleństwo się przewaliło. I zmusiły mnie do tego pewne okoliczności osobiste. Jackson jest niezły ale chyba wolę Eragona.
Eeee jak już się bawić to na grubo tj. raczej Martin i Abercrombie.
Ale ja mam takie wrażenie, ulotne zresztą, że Frieren trochę nosi kostium fantasy. Ale to pewnie takie moje zwichnięcie.
Re: Mongolskie bajki z morałem
Ogólnie czytałam pierwsze 4 książki HP też już po największym szaleństwie ale jakoś w tym miejscu stanęłam, jest ok. Eragona też lubię, z tego gatunku też lubię Krucze wrota czy starsze tytuły jak Niekończąca się opowieść :D Trochę tego przeczytałam wieki temu.
Frieren tez się pojawia w części 2.
Palce lizać
Przyznaję siedzę sobie kolejny raz z mangą i wygrzebuje te wszystkie smaczki. Może za bardzo skupiłem się na szczegółach . . . i straciłem tę panoramę jaką daje nam najnowsza recenzja.
Tajemnica sukcesu?
Pytanie które krąży w pewnej dyskusji. Czy ta cześć tej japońskiej sztuki rysowania emocji jest dziełem otaku? Czy dla otaku. Bo na pewno to jest nie tylko dla nich. I może to jest klucz do tego jak wielu się podoba?
Ba gdzieś tam mam dziwne poczucie, że i tak to wszystko zakotwiczone jest w pewnych powszechnych ludzkich pragnieniach. Które mamy właściwie wszyscy nie licząc przypadków ekstremalnych . . . takich jak socjopaci.
Jakie to pragnienia? Cóż . . . chyba ta seria celowo bawi się tu z nami w ciuciubabkę. Rzucając nam wyzwanie z jakże kobieco brzmiącym intrygującym tekstem „to ty nie wiesz, a weź się domyśl”.
[link]
A przy takiej oprawie te poszukiwania są wręcz nomen omen magiczne. ;-)
Re: Konserwa?
Konserwatywny? Mamy dwie bardzo silne damskie bohaterki. Nawet i mamy ciut mniej „testosteronowych” chłopaków.
Ale mimo to ... nie ma żadnego pier . . . politycznego. Cóż za ulga zobaczyć coś gdzie nie ma tej wojny damsko męskiej. Ludzie to jak oddech po podtopieniu tymi produkcjami z zachodu. Fern może i jest za . . ta. Ale uczy się i w końcu czuje szacunek do Starka. Elfka docenia w pełni Himmela jak jest zbyt późno (znak czasów?) Takie to normalne i uczciwe, że aż boli.
Jeszcze raz dzięki za inspirującą do przemyśleń recenzję.
Re: Konserwa?
Re: Konserwa?
Koncepcja, że może chodzi o tempus fugit i żal, że się straciło pewne szanse bo . . . 10 lat to moment też jest bardzo fajna. I niebywale aktualna jak sądzę.
Tempus fugit . . . hmmm [link] doprawdy jakież to poruszające. Biorąc pod uwagę o czym i kto śpiewa.
Sondaż tygodnia
Nie mam zupełnie pojęcia czemu cała ta ostatnia dyskusja dziwnie kojarzy mi się z polityką.
Kruszenie kopii o sondaże, kto i jak je skręcił czy kupił. Czy gość dobrze wygląda w garniturze i wystarczająco nie ma osobowości aby ten teflon tak od niego nie odpadał.
Czy wśliźnie się każdemu bez problemu i oporu. Nie naruszając błogiego jedynie słusznego światopoglądu i nie zagrażając zmuszeniem kogoś do jakiegoś wysiłku.
A podobno istotą tego ma być jakiś tam program, idee i przekonania. Jakieś rzeczy z sedna istoty spraw.
Nie no ta cywilizacja to jednak naprawdę zasłużyła na to aby upaść. A jednak czasem trochę tego i szkoda.
Piękne są też komentarze, gdzie ludzie pisali, że w przeciągu 2‑3 lat ocena spadnie poniżej 9, bo z ludzi zejdzie hype, a minął już rok i średnia nadal rośnie – rok temu, w trakcie emisji było to 9.14, teraz jest 9.32.
(a te akcji z jedynkami nawet mi się nie chce wspominać, nie wiem jak znudzonym, małostkowym trzeba być żeby się akurat takiej serii czepiać i jakiś dziki nieuzasadniony hejt z siebie wylewać. Tym milej, że nie wyszło :p )
Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Odpowiedź na komentarz użytkownika Łowca czarownic
Widać po komentarzach tutaj jak bardzo współczesna publika nie ma bladego pojęcia o fantasy i jego dobrych odsłonach…
10/10
Wyborne.
A jednak da się!
Ten tytuł ma całą galerię ciekawych postaci, zero naleciałości mnożącego mierne historyjki gatunku isekai – zdecydowanie bliżej mu do klasycznego high fantasy. A twórcy z równą uwagą traktują epickie bitwy z potężnymi wrogami, jak odpoczynek i postój w prowincjonalnym miasteczku.
Bardzo cieszy też że ekranizacja nie próbowała dodawać od siebie, skracać czy przyśpieszać… chociaż akurat to może wydawać się uzasadnione, bo przecież w 2024 roku nie mamy do czynienia jeszcze z kompletną, opowiedzianą do końca historią. A dokąd ona nas zaprowadzi… cóż, zobaczymy.
10-/10
Od czasów Saihate no Paladin z 2021 roku ;) No może pierwszy sezon paladyna pośladów nie urwał, ale dwa sezony do kupy to już mega sensowne fantasy w zachodnim stylu.
A teraz do moich wrażeń.
Kapitalna przygoda. Niby typowa podróż i jak zwykle różnego typu „eventy” po drodze, ale jednocześnie oryginalna próba zrozumienia ludzi jako gatunku przez kogoś niemal nieśmiertelnego. Do tego sporo smutniejszych elementów, starzenia się i naturalnego umierania na ekranie. I jeszcze ten fantastyczny pomysł na demony. Humor też mi wyjątkowo podszedł.
Calutki sezon jest prześliczny i bombarduje w ciąż nowymi przepięknymi grafikami. I jeszcze ta muzyka. Soundtrack autorstwa Evana Calla – ten sam gość co Violet Evergarden czy Hakumei & Mikochi. Tutaj w wydaniu mocno smyczkowym, sporo fletów/piszczałki – bardzo dobrze dobrane pod to co na ekranie. Zdecydowanie: Time Flows Ever Onward, More Than Mere Tales, Fear Brought Me This Far, Zoltraak, Frieren the Slayer, Deep in the Dungeon więcej niż dobre.
I jeszcze ten wspaniały pierwszy OP: YOASOBI – „Yuusha (勇者)". Tylko omijać angielskojęzyczną wersje bo taka też jest.
Dominuje raczej wole tempo, dużo przystanków zróżnicowanej długości (dni, tygodnie, nawet miesiące), malutko walk, wszystko cudnie przeplecione wspomnieniami z młodości czy z czasów poprzedniej drużyny. No i te losowe przygody takie proste, zwyczajne. Tutaj kliknij: ukryte szukamy konkretnego kwiatu, tam pomagamy oczyścić plaże, tutaj ktoś choruje/przeziębia się poważnie, tutaj pieczęć sprzed 70 lat, a tam robimy za dublera księcia przez kilka miesięcy bo płacą dobrze, a życie w drodze kosztuje. Wszystko jest takie… naturalne. Jak prawdziwa podróż, która zajmuje kilka lat. A nie typowy sprint od potwora do potwora.
Walki. Tu mam problem. Po tej jednej kliknij: ukryte gdzie nie było w sumie żadnej wymiany ciosów to już wszystkie wydają się mało ciekawe. Takie tam typowe nawalanie/odrzucanie/wybuchy. Ale ten jeden pojedynek… Mimo, że wynik starcia był wiadomy od początku to jak to zrealizowano to WOW.
Zapaliła mi się ostrzegawcza lampka jak zaczęło się kliknij: ukryte battle royal z nastolatkami, ale szybko to wyprostowano. Trzecia próba ciekawsza niż pierwsze dwie. Magia innych postaci na ekranie też średnio mnie interesuje. Powiem więcej: cała reszta razem z dowódcą frontowym po trzydziestce, który wygląda jakby był w tym samym wieku co dwie w kółko tłukące się nastolatki do utylizacji. Ale po coś ich pokazano… Pewnie wszyscy z egzaminu powrócą w drugim sezonie. Trochę szkoda. Polubiłem tam tylko Denkena. No może jeszcze okularnik od klonów ma potencjał bo naprawdę ma ciekawą magie.
Czyli spadek jakości pod koniec serii, ale ocena prawie, że maksymalna. Jak tak można? Bo 70% serii to takie 12/10. Tak jestem zachwycony podróżowaniem, przyziemnymi zadaniami pobocznymi, wspomnieniami, muzyką, grafiką. Arcydzieło.
Cierpliwie czekam na kolejny sezon. Manga bez tego udźwiękowienia i tych kolorów to nie będzie to.
PS: Dopiero po seansie doczytałem (kompletnym przypadkiem) dosłowne tłumaczenie/znaczenie japońskiego tytułu czyli właśnie Sousou no Frieren. Piękny detal. Nie googlać przed połową sezonu bo dość duży spoiler jest nieunikniony.
Re: 10-/10
Od jakiegoś czasu podejrzewałem, że poważna warstwa tej opowieści jest z tym związana. To spora zaleta tj. poruszenie tak bardzo poważnych kwestii.
Ale i niestety jest to spore niebezpieczeństwo, że końcówka wyłoży całość koncertowo. I nawet atmosfera przygody‑podróży w grupie bohaterów tego nie uratuje. A niestety chyba takie trywialne zakończenia fajnie zapowiadających się poważnych wątków nie są niczym zaskakującym.
No chyba wszystkich nas trafi jasny szlag jak elfka na koniec spyta ducha bohatera : „A jaki jest przepis na te Twoje super smaczne mielone?”
Tak na marginesie. Coraz bardziej mi się ta manga kojarzy ze Spell Force. [link]
Atmosfera przygody i przedzierania się przez różne zadania z zespołem. Z tego co pamiętam podobna.
Do tego srebrnowłosa elfka która straciła wszystkich w masakrze.
Brzmi znajomo? Pierwszą część robili Niemcy. Jeden z dodatków: „Oddech zimy”.
[link]
Ale może ja po prostu za bardzo lubię to „starzywo” i dlatego mi się kojarzy.
Re: 10-/10
Imiona po niemiecku
No nie wiem . . [link]
Skończyłem mangę. I może daję się ponieść nastrojowi w jaki wpadłem po „Ganbare! Warsztaty umierania”.
Ale mam dziwne wrażenie, że właściwym podkładem muzycznym do tego klipu byłby ten.
[link]
Wielka szkoda, że nie potrafię robić takich klipów. Nie będę się upierał ale takie mam odczucia wobec tego co mamy w tej serii do tej pory.
Re: Imiona po niemiecku
W kwestii zrozumienia natury .. .
Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
Co do książki, to dobry reportaż, jednak myślę, że w Japonii przeszłaby bez echa. Nawet patrząc na współczesne, ostatnie filmy np. Kimi no na wa i Suzume widzimy podejście do tematu całkiem odmienne od oczekiwanego przez zachodniego widza, stąd też często niezrozumienie i krytyka Suzume. Katastrofy mają wymiar boski i to w zupełnie innym rozumieniu niż odbierają to chrześcijanie. Zupełnie inne jest już podejście do wojny i tu dobrym przykładem może być Grobowiec świetlików, albo znacznie dla mnie lepszy film – Kono Sekai no Katasumi ni.
Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
Dzieciakowi na jego oczach wymordowali wszystkich bliskich. Małej udało się ocalić tylko siebie. Materiału do traumy jest jak dla mnie wystarczająco dużo. PTSD i syndrom ocaleńca? Jak najbardziej by się tu chyba nadawał. Potem mała jeszcze uczy się tłumienia wewnętrznej energii. I wylądowała w środowisku w których wszelka wieź oznacza szybkie jej zerwanie ze względu na różnicę w długości życia. I dodaje kolejne stresory do swojej pamięci. Może zryć banię? Oj raczej może.
Z lektury tych reportaży została mi teza o tym, iż powstrzymywanie wyrażania emocji (tłumienie swojej wewnętrznej energii) sporo Japończyków kosztuje. I często jeśli strata jest ogromna a oni jej nie mogą „opłakać” i wyrzucić z siebie to zamarzają. Ale to może tyko moje wrażenie.
Ciekawym aspektem jest ten rozdział o rozmowach z umarłymi. Kontaktować potrafią się szamanki. Jest ich już bardzo mało. Jakoś tak . . . wychodzi, że obecnie wszystkie mieszkają daleko na północy w zimnych rejonach.
Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
Co do reportaży to niewątpliwie masz rację. Japońskie społeczeństwo zmienia się z każdym pokoleniem. Do zabezpieczenia Fukushimy zgłosiło się dobrowolnie ponad 200 ochotników, wszyscy w wieku powyżej 60 lat – pokolenie dla którego ważne było działanie, a nie opłakiwanie.
Re: W kwestii zrozumienia natury .. .
Ale też i zdobywa kolejną traumę odejście Himmela. Do którego kto wie może trochę się przyczyniła. Jeśli będziemy pamiętali o mrocznej aurze tego rogu smoka. Bardzo szybko się gość postarzał. Jeszcze więcej poczucia winy?
Kapłan może jest drinkującym wesołkiem ale w dzieciaku nad przepaścią może kogoś dostrzegł. Krasnolud to żelazo ale raczej nie tępe. I swoje też widzi. Dlatego wysyłają towarzyszkę która ma problemy w podróż dzięki której ma je rozwiązać. Nawet zadbali o odpowiednie towarzystwo dla niej. O i to się nazywa dobra kompania.
Opłakanie jest równie ważne jak działanie. Na początku książki jest historia dwóch nurkujących panów. Szukających kości bliskich. Co weekend schodzą w zimne głębiny aby szukać od lat. Nie potrafią opłakać i zamarzli na działaniu. Zapewne kiedyś nie wypłyną spod wody. Przecież to zdarza się najlepszym.
Ach jakże ładnie elfka się uśmiecha gdy słyszy swoją uczennicę mówiącą, że chyba mogła by ją zabić tą magią. Przecież to zdarza się nawet najlepszym. Jaka kusząca perspektywa.
Re: 10-/10
Oho
W przeszłości oznaczało to jedno z dwóch rzeczy:
1. Albo autor nie ma pomysłu co dalej zrobić z historią i potrzebuje czasu, żeby jakoś wybrnąć z bagna, w jakie wszedł (a też jest taka opcja);
2. Albo szykujcie się na newsa o drugim sezonie anime w najbliższej przyszłości.
Re: Oho
Ewidentnie skończyły mu się pomysły, w zasadzie po tym sztampowym egzaminie z Anime, nic istotnego się już nie dzieje. Zlepek specjali w stylu gotujemy obiad, brakuje jeszcze tylko odcinka na plaży :D
Re: Oho
No i zgodzę się, punkt 1 byłby zdecydowanie lepszy. Bo obawiam się, że kolejny sezon byłby wielkim rozczarowaniem i mógłby mocno zaszkodzić tytułowi. Bardzo mocno.
Sousou no Frieren po 28 odcinku (koniec)
Natomiast już tak kończąc, to dla takiego Landa, Ubel i może spin‑offka z ich wspólnego wypadu na jakąś misję, to kontynuację obejrzałbym z pewnością :D a tak to nie wiem, po prostu obawiam się ponownego przyjazdu i konfrontacji z kultobusem. Skutecznie starają się popsuć przyjemność z oglądania czegokolwiek.
Ciekawe jest ta seria.
Ja bym się nie dziwił jakby to sama Ferieren była bezpłciowy, nijaki w swych reakcjach, ale jednak jest inaczej. Taką postawę mamy u prawie wszystkich.
W ogóle sposób prowadzenia fabuły i koncept jest znany, ale jednak inaczej przedstawiony. Motyw wiecznego podróżnika mi się podoba. Przygody okraszone wspomnieniami sprzed lat jako próba wywołania wzruszenia i zaciekawienia bohaterem. Seria mnie od 1 odcinka ujęła sposobem przedstawieniem historii. Na pewno będę wyczekiwał drugiego sezonu.
Re: Ciekawe jest ta seria.
Miła odmiana po wiecznie rozkrzyczanych azjatyckich bohaterach.
Jak coś to manga idzie 1:1, 1 sezon skończył się gdzieś w c55
Może po prostu fantastyka na nasze czasy? :)
Według mnie jest to jeden z głównych czynników sukcesu tej serii – to (nieironicznie pisząc) odczytanie Tolkiena i klasyki fantasy dla nowego pokolenia. W przeciwieństwie do wielu zachodnich produkcji nie bawimy się w kwestie około polityczne, ale zajmujemy się analizą, jak bardzo zmieniło się społeczeństwo przez ostatnie pół wieku. Nie mamy w ekipie takiego Himmela/Aragorna, bo w nowych pokoleniach jest zdecydowanie mniej charyzmatycznych liderów. Drużyną dowodzi Frieren, która (jak ktoś trochę niemiło ją podsumował) jest jak prawdziwy otaku, bo przez lata siedzi na czterech literach i przez tak długi czas nie jest w stanie ogarnąć sobie choćby jednego przyjaciela.
Tak, bohaterowie są wycofani i stonowani, bo najmłodsze pokolenia prezentują takie zachowania. Czy to lepiej, czy gorzej? To już trzeba będzie omówić za wiele lat :)
Re: Może po prostu krytyka naszych czasów
Re: Może po prostu krytyka naszych czasów
Dużo o zachowaniu bohaterki mówi znana scena, gdy Himmel wręcza jej pierścionek (niczym na oświadczynach) – [link] . Piękna symetria – po jednej stronie on, po drugiej ona, a w środku wieża zegarowa… W końcu by uczucie Frieren dojrzało potrzebuje ona więcej czasu. Niestety, dużo więcej czasu.
Re: Może po prostu krytyka naszych czasów
Tu mam wrażenie, że seria idzie tropem książek Pratchetta, gdzie elfy (jako zła rasa) nie są w stanie wygrać z ludźmi, ponieważ z powodu nieśmiertelności nie potrafią zaakceptować zmian i uczyć się nowego. Dzięki temu, że przyjmuje perspektywę śmiertelnych ras, Frieren unika tego błędu i w końcu zaczyna akceptować, że nawet krótkie towarzystwo (czyli z jej perspektywy prawie każde) może wnieść coś istotnego do jej wędrówki. Jak napisało to już kilka osób, serial świetnie radzi sobie z portretowaniem rasy, która faktycznie jest nieśmiertelna. Tu elf to ktoś więcej szczupła istota istotka ze szpiczastymi uszami, która żyje sobie w lesie na uboczu.
Ale mana rośnie z czasem?
Ludzie to jakieś denerwujące epizody . . raptem te 80 lat. Do kogo tu się przywiązywać na poważnie. Do drozofila melanogaster? [link] ;-)
Ale faktycznie jeśli masz za dużo czasu to nie odczuwasz potrzeby szybkiego rozwoju. Zostajesz w tyle i cię wyprzedzą. Jak tego demona od zoltraka. Te 80 lat pracy nad zaklęciem bardzo je posunęło do przodu.
Przy takim łowieniu symboliki jak ta z zegarem zapowiada się sporo dobrej zabawy.
Re: Ale mana rośnie z czasem?
Korciłoby mnie, by poruszyć ten temat z perspektywy globalnej, ale wtedy możemy wejść na brudne ścieżki kwestii politycznych, więc chyba lepiej się zatrzymać. Ewentualnie zapraszam na PW :)
Czy to się łączy?
Hmm „seksualna jałowość” – chyba brak pojęcia zakochania od pierwszego wejrzenia. Intymność więdnąca w kulturze braku fizycznego kontaktu. Być może tyle.
Ale my nie o tym. Faktycznie, możne przez to anime spojrzeć globalnie. I zobaczymy ciekawe rzeczy. Np. kto ma mowę po to aby zwodzić jak demony. Miał być koniec historii a okazuje się, że . . . [link]
No ale dobrze było by aby to nie były takie brzydale.
Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
[link]
Ciężar jaki musisz unieść to nie tylko kwestia wagi. To też kwestia jak długo musisz go nieść. Wieczność . . . to sporo czasu. ;-)
Ale pewno się mylę.
Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
Tolkien, Tolkienem ale ... ja tak w kwestii praktycznej. Gdy odchodzi ktoś bliski zostajesz z pustką i bólem. My znosimy to zaledwie parę lat . . . komuś kto musi to dźwigać naprawdę długo chyba nie zazdroszczę. Jeśli jeszcze jego pamięć jest jak brzytwa i to się nie zaciera. Chyba może być naprawdę ciężko.
Sorry . .
Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
Re: Sekret popularności?
Odpowiednio mieszając udało się stworzyć coś co właściwie nieomal wszystkim pasuje. Ktoś dobrze dobrał proporcje.
Jak z nalewkami, z trzech niezbyt udanych można stworzyć coś co powala na kolana nie procentami a zbalansowanym smakiem.
Re: Sekret popularności?
To anime jest jak Nikka Days whisky, zmieszana ze świetnego grainu z Miyagikyo i maltu z destylarni Yoichi :)
Re: Sekret popularności?
Hmmm o jakimś polityku ktoś powiedział: nie jest człowiekiem wielkich umiejętności czy wspaniałych zalet. Ale nie znam nikogo innego kto byłoby tak jak on pozbawiony wszelkich wad. Dlatego potrafi zjednać sobie wszystkich.
Mi tam nawet egzamin pasował. Zwłaszcza zadanie drugie jest ciekawe. Nie grałem w zbyt wiele RPG ale . . . ulubionym był Spell Force. Mam dziwne uczucie deja vu, ta sytuacja bardzo przypomina ostatnią planszę z tej gry. Chyba jedynki?
Re: Sekret popularności?
Re: Sekret popularności?
Na oftopie, wyszła trójka z dodatkami.
Re: Klimat Spell Force
Poza ty w tej II mamy tę elfkę. Która straciła wszystkich w najeździe demonów na jej miasto. I żyje wyłącznie dla misji jaką powierzył jej ojciec. Poza tym nic nie trzyma jej na tym padole.
Jest delikatnie to ujmując jest dosyć powściągliwa w wyrażaniu emocji. Jakoś to mi się kojarzy z inną srebrnowłosą.
Matko dawno nie grałem. A na nowych kopach nie da rady.
Re: Klimat Spell Force
Sousou no Frieren to...
Jak nie możesz wygrać z wiatrakami, to się nim stań. Szpiedzy w grupie są mniej zauważalni, a od środka łatwiej coś rozwalić. :D
Hype train goes choo choo
Całość jest wolna, a fabuła i sama wyprawa jakoś się rozpływa w tych całych scenkach pobocznych. Połowy można by się pozbyć ze znikomą stratą. kliknij: ukryte Wspominałem już o elfie, natomiast jeszcze jaskrawszym przykładem jest Stein, który dołączył (o co błagali go pół odcinka), przeszedł się z drużyną parę epizodów i sobie poszedł. No faktycznie kapitalnie poprowadzony wątek, który mnóstwo wniósł. Podobnie i cały egzamin to tylko jedno wielkie zdanie poboczne do odbębnienia. Można by pomyśleć, że legendarna czarodziejka z legendarnej drużyny, którą wszyscy znają z setek pomników na każdym kroku, nie potrzebuje jakiś specjalnych pozwoleń tylko po to, by ją wpuścili do krainy demonów i zrobią dla niej wyjątek. Brzmi jak trochę wydumany pretekst byleby można było utopić trochę czasu na kolejnym wyświechtanym motywie do zrealizowania jakim jest World Chunin Hunter Hero Exam. Ale ludziom nie przeszkadza, że po początku opowieść traci cały impet, bo wystarczy sypnąć trochę fanserwisu w postaci Fern wydymającą policzki czy Frieren z głupią miną i wszyscy się cieszą.
A właśnie, Fern, im dłużej ją oglądałem tym mniej ją lubiłem. Kolejna bohaterka ociekająca zajebistością i talentem przewyższającym wszystko, co świat widział. Przynajmniej w przypadku Frieren jej siła ma uzasadnienie fabularne, bo jednak miała setki lat na doskonalenie swojej sztuki. A tamta jest super utalentowana i bez skazy – bo tak. Dwie Mary Sue w jednym barszczu to jednak trochę za dużo. I tylko Starka szkoda, który został na tym tle sprowadzony do elementu komediowego, jeśli nie zwyczajnej zapchajdziury, bo podczas egzaminu nie bardzo dało się gdzie go wcisnąć.
Najbardziej jednak serię krzywdzą sami jej fani. Bo to w sumie porządny w swojej klasie tytuł, który jest wynoszony do ranki świętości przez rzeszę wyznawców alergicznie reagujących na wszelkie świętokradcze próby krytyki. Z czego pewnie większość tłumnie podąży za kolejnym tytułem, który akurat będzie w modzie w danym sezonie. I ten ich ślepy entuzjazm zmusza mnie do wrzucenia we wpisy tejże przeciwwagi.
Re: Hype train goes choo choo
Nie, no chyba nie jest aż tak źle? Sam pisałem tu sporo komentarzy wyrażających wątpliwości na temat poszczególnych elementów i jakoś nie dostawałem odpowiedzi w stylu, że „jestem głupi i się nie znam”. I piszę to jako osoba, która ma podobny problem, choć do innego w tym sezonie tytułu (umiarkowany entuzjazm na tle ogólnego hype'u).
Jeśli chodzi do samego serialu, wydaję mi się, że sporo zależy od samych oczekiwań. Jak dla mnie Frieren to bardziej „obyczajowa fantastyka” niż „fantastyka z elementami obyczajowymi” – wspomniany brak impetu dla mnie raczej wędrówka po spokojnych, nieraz nudnych miejscach i wspominkach, bo cóż, życie jest tak napisane, że rzadko spotykamy coś niesamowicie interesującego. Ja wolę „Frieren” kiedy właśnie mniej się dzieje.
kliknij: ukryte
Jak w życiu – spotkasz kogoś, fajnie spędzacie czas po czym wasze drogi się rozchodzą. Zresztą z perspektywy Frieren to i tak różnica niewielka – 3 miesiące, czy 3 lata… :)
O, ciekawe, a ja w ogóle nie czułem, że to Mary Sue – choćby dlatego, że obie mają wady (np. bardzo słabo sobie radzą w kontaktach społecznych).
Być może sam napiszę recenzję do tej serii, ale wolę chyba z tym poczekać – chciałbym sprawdzić, jakie będę mieć wrażenia, jak przejdzie wspomniany hype ;)
Re: Hype train goes choo choo
Fakt, powstało mnóstwo dziwnych fanartow, aczkolwiek trudno winić o to sam serial.
Re: Hype train goes choo choo
Re: Hype train goes choo choo
Re: Hype train goes choo choo
Dokładnie to seria obiecywała od początku. Od samiutkiego początku było pokazywane, że Frieren ze względu na fakt bycia elfem, inaczej pojmuje czas i dla niej spędzenie 10 lat w wiosce zbierając zioła i przenosząc krowy z brzegu na brzeg jest czymś, co dla normalnego człowieka będzie 1 dniowym pobytem, żeby odpocząć. Zachowanie Frieren po części się zmieniło pod wpływem chęci poznania bliżej ludzi i interakcji z Fern, która jasno dała (i daje przez całą serię) do zrozumienia, że ona niestety elfem nie jest i Frieren będzie zmuszona pójść na kompromisy. Tak, kompromisy, bo o ile elfka zdecydowanie ograniczyła swoje zapędy do pozostawania w jednym miejscu przez lata, o tyle nie była w stanie zrezygnować z chęci eksploracji i pomocy, co Fern (i w sumie Stark) musiała również zaakceptować.
Noooo… Tak, wniósł. Te parę odcinków to w rzeczywistości były miesiące wspólnej podróży, których zwyczajnie nie pokazano i nie wypakowano na siłę akcją, bo nie taka jest rzeczywistość. Rzeczywistością i normalnością jest codzienność, nuda i powtarzalność. Nie wiem, mieli zrobić pół serii o tym, jak bohaterowie sobie idą przez las i nic się nie dzieje, żeby Stein dostał więcej czasu ekranowego? Ale wracając do tematu – owszem, wątek Steina wniósł do serii coś. Coś, co na sam koniec zostało pokazane jeszcze raz, tym razem wytłumaczone dokładnie – ludzie przychodzą i odchodzą. Każdy ma swoje cele w życiu, swoje plany i pragnienia i przychodzą takie momenty, gdzie zwyczajnie trzeba powiedzieć sobie arrivederci. Stein miał jasny cel, Frieren i dzieciaki mieli swój, ich drogi się rozeszły, odbyli wspólną przygodę i tyle, życie toczy się dalej. Taki jest morał tej historii. Więc nie rozumiem jak możesz mówić, że ten wątek nic nie wniósł.
Ale jakich pomników? Większość pomników, które widzieliśmy, to były przecież pomniki Himmela. Skąd ludzie mają wiedzieć o istnieniu Frieren? Nie raz możemy zobaczyć, jak ludzie mówiąc o grupie, która pokonała Króla Demonów, mówią o bohaterze Himmelu i ich towarzyszach. Że w drużynie była jakaś czarodziejka. Ba, nikt nawet nie wspomina o Eisienie, tak jakby go nie było. To było 80 lat temu. Wiesz co się potrafi stać z historią przez 80 lat? Spójrz sobie na historię II WŚ. Żyjemy w świecie, w którym istnieje ustandaryzowany system szkolnictwa, gdzie każdy ma dostęp do tych samych informacji, a przez lata na setkach historii powstało tyle narośli, że znacząca ich część przerodziła się w legendy, które mają mało wspólnego z rzeczywistością. A co dopiero w czasach, gdzie wiedza taka była przekazywana z ust do ust! A przecież Sousou no Frieren jest kreowane właśnie w takim świecie.
Poza tym, Himmel jako jedyny dbał o swoją markę i jako jedyny przejmował się tym, żeby jego imię pozostało zapamiętane. Nikt inny w drużynie taki nie był, więc nie dziwota, że ludzie pamiętają głównie o nim, a nie o reszcie drużyny.
Dalej – czy Frieren w którymkolwiek momencie używała swojego imienia, żeby zyskać jakąkolwiek przewagę lub być traktowana ulgowo? Taki charakter postaci, że tak się nie zachowuje więc nie rozumiem, dlaczego miałaby akurat w momencie zachować się inaczej?
Dalej – dlaczego mieliby akurat dla Frieren robić wyjątek? W oczach obecnych tam magów, Frieren jest przeciętnym magiem, z przeciętną maną i nie mają oni żadnych podstaw do tego, żeby kogoś takiego przepuścić. Teraz spójrzmy na to ze strony świata realnego – jakbyś był dzisiaj żołnierzem, stojącym na warcie i podszedłby do Ciebie Piłsudzki (tak, taki jakim go znasz z obrazków, tylko żywy), przedstawiłby się i kazał wpuścić się na teren jednostki, którą pilnujesz – wpuściłbyś go? Przecież to Piłsudzki, no chyba dla niego możesz zrobić wyjątek i wpuścić go do koszar, co nie? Co z tego, że znasz go tylko z legend i opowieści, nigdy nie widziałeś człowieka na oczy, no przecież to Piłsudzki.
Przecież Fern nie ocieka samym talentem. Ocieka przede wszystkim ciężką pracą i szczęściem, że spotkała taką, a nie inną mistrzynię. Przecież była mowa o tym, że ukrywanie swojej many nie jest czymś popularnym, a już na pewno nie w dzisiejszym świecie, gdzie mało kto ma do czynienia z demonami, a Fern ćwiczyła tą sztukę od małego. Tylko dlatego, że potrafiła ukryć swoją manę, mogła zajść od tyłu Wirbela i tylko dlatego mogła wziąć udział w ataku na bossa lochu w egzaminie, czy pokonać demona. Nie zapominajmy też, że Fern przez te lata odbyła niezliczoną ilość walk i treningów/sparingów z Frieren i jej „zajebistość”, to nie tylko talent, ale i doświadczenie i ciężka praca – autor tego nie pokazuje, bo jakby miał, to taki egzamin odbyłby się za 5 sezonów, a każdy odcinek opierałby się na cotygodniowej walce z innym przeciwnikiem – a nie o tym jest ta historia.
No ja np. alergicznie reaguję na wszelkie próby krytyki, które opierają się na przeświadczeniu, że to anime powinno być czymś, czym nie jest i powinno spełniać standardy ludzi, których nie spełni, bo ma na siebie pomysł i go skrupulatnie realizuje. Owszem, ciężko nie zgodzić się z tym co pisałeś, że Stark jest traktowany w tej serii po macoszemu, że ogólnie ten egzamin posiada trochę taki vibe Chunnin Examu, że autor nie za bardzo miał pomysł na to, jak poprowadzić z początku serię, przez co pierwsza połowa wygląda jakbyśmy mieli do czynienia z historią w stylu Majo no Tabi Tabi, a w drugiej połowie zaczerpnięto mocno z typowych arcowych shounenów jak Naruto. Ale większość komentarzy które widuję w necie to są właśnie narzekania na to, że opowieść nie prezentuje tego, co komentujący by chciał, żeby prezentowało. I to nie jest problem anime, czy samej opowieści, ale właśnie samego komentującego. Ktoś chciałby generic fantasy, jakich wychodzi pełno każdego roku, żeby mógł ponarzekać na to, jakie to fantasy nie zrobiły się już nudne i powtarzalne i wystawić ocenę 6/10, a jak wychodzi coś nowego, świeżego, z pomysłem na siebie, to krytykuje serię za to, że nie jest nudnym i powielającym schematy generic fanatsy anime. No przecież to się nie trzyma kupy.
Sousou no Frieren ma swoje problemy. Tylko znacząca większość próbująca kwestionować wielkość i to, jak wspaniała jest to seria, patrzy tam, gdzie nie powinna i skupia się na cechach, które nie są problemem. Może właśnie dlatego ludzie reagują już zwyczajnie złością i agresją – bo widzą po raz 58 ten sam zarzut, bo ktoś myśli, że jego czepianie się czegoś, czego po tej serii nie można oczekiwać jest oryginalne. A często nie jest, często starczyłoby poczytać i zrozumiałoby się punkt widzenia innych osób. No ale takie pisanie populizmów przez tzw. „freethinkerów”, bez wcześniejszego researchu jest w dzisiejszych czasach prawdziwą plaga.
Re: Hype train goes choo choo
".... często nie jest, często starczyłoby poczytać i zrozumiałoby się punkt widzenia innych osób...”
żeby ludzie to potrafili zrozumieć i zastosować.. Ehh, ale wtedy nie było by dyskusji i problemów, ewentualnie iż człek z IQ kaktusa by czytał i nie rozumiał.
Tak trzymaj Klemens
Re: Hype train goes choo choo
Mamy tu typowe dla fantasy/isekai światotwórstwo, które nie robi wrażenia – zanim się nie zorientujemy jak perfekcyjnie i przemyślanie wszystko zostało zaprojektowane i jak dobre rzemiosło widzimy;
Mamy tu dość typową fabułę (z maou i mazoku), zanim się nie zorientujemy, że tak naprawdę liczy się tu świetne tło fabularne, a fabuła może być nawet pretekstowa i niczego to nie zmieni :)
I na marginesie, to co się dzieje na MAL‑u to już nie jest zwykły hype – to jest warte analizy nowe zjawisko. Ewidentnie mieliśmy nawet akcję antyhypową i ok 3000 „1” miało zrównoważyć szaloną ilość „10” – nie pomogło :)
Być może wielu animemaniaków otrzymało wreszcie to czego im zwykle w takich produkcjach brakowało :)
Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Re: Hype train goes choo choo
No bo nie wniósł. Jakby cały ten wątek kompletnie wyciąć, co by się zmieniło w przekonaniach i motywacjach bohaterów? W jaki sposób jego obecność przybliżyła nas do zdefiniowanego celu? Jakby ktoś się pomylił i omyłkowo przegapił kilka odcinków, to w praktyce kompletnie nic by nie stracił w odbiorze całości. Można by ten odizolowany kawałek wspólnej podróży usunąć lub przemieścić w losowe miejsce bez żadnej szkody dla ciągłości fabuły. Cały ten motyw w takim wykonaniu to nic innego jak filler, kolejny przystanek w drodze by wypełnić czas antenowy. I taki zapychacz jak najbardziej może mieć swoje mądre przesłania, co nie zmienia faktu, że ciągle jest to filler.
Oh proszę, cały premise tej historii polega na tym, że bohaterowie już pokonali demonicznego króla, co jest wydarzeniem i precedensem. Starczy wspomnieć, że Flamme i Serie dyskutowali walkę z nim już tysiąc lat wcześniej. Pokonanie go brzmi jak najważniejsze wydarzenie z historii, o którym każdy powinien wiedzieć. A nawet jak jakiś szeregowy pastuch, rycerz czy gwardzista nie pamięta dokładnie kto był w drużynie, to autorytety nie powinni mieć problemu ze zweryfikowaniem tożsamości Frieren i powinni piać z zachwytu, że znowu wybiera się na północ, bo problemy z demonami wciąż występują. Zresztą dokładnie to stało się w 6 odcinku, gdzie kasztelan kaja się, że jakiś jego żołdak nie wpuścił takiej persony przez bramę i z pocałowaniem ręki przepuszcza przez mury. Tak że sorry, ale ta cała argumentacja, że ludzie nie pamiętają lub nie mają powodu by specjalnie ją traktować najzwyczajniej mi się nie trzyma kupy. Jak dla mnie ten wymóg obecności certyfikowanego czarodzieja na szlaku to nic innego jak ewidentnie sztuczna blokada rzucona naprzeciw bohaterom, byleby istniał pretekst do wrzucenia ich w rozwleczone zadanie poboczne.
Bodajże pierwszy argument, z którym się mogę zgodzić.
Jakby nie patrzeć Lernen miał jeszcze potężniejszą mistrzynię i pewnie też nie leniuchował, ale to jednak to na widok Fern Seire prawie się zmoczyła z zachwytu.
Stark walcząc ze swoją demonicą przynajmniej się musiał przełamać. Dlatego jego wygrana miała jednak większy ładunek emocjonalny. Fern po prostu z chłodną miną terminatora rozmontowała swojego x razy starszego przeciwnika. Zwycięstwa odniesione w ten sposób odczuwam jako biedniejsze narracyjnie. Żeby wygrana miała smak trzeba pokazać jak bohater pokonuje swoje słabości. Bez tego mamy po prostu pusty popis mocy.
Krytykuję serię za to czym mogła być, że nie spełniła moich oczekiwań. Już pisałem, że po znakomitym początku spodziewałem się, że dalej seria będzie eksplorować owe trudne tematy dotyczące przemijania, nostalgii i długowieczności. Tymczasem okazało się, że to był tylko gimmick na odpalenie serii, po czym przeszliśmy do kupowania ciastek, szlachtowania demonów i turnieju trójmagicznego. Cały klimat początku zdążył się dawno ulotnić. Znamienne jest to, że tak wiele ludzi pisze, że najbardziej sobie ceni w serii jej sielankowość, gdy tymczasem zaczynała się ona od pogrzebu. Więc trudno abym miał nie wylewać swoich żali, skoro obiecano mi jedno, miast tego dostarczono co innego.
Poza tym zdążyłem już parę razy podkreślić, że uważam ten tytuł za dobry w swojej klasie, a krytyka dotyczy głównie stawiania go jako jakiś wzór anime wszech czasów przez gromadki zachłyśniętych wyznawców.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Zegarmistrz
Cytowany przez ciebie fragment odnosi się do wątku Steina, a nie turnieju. Proponuję czytać uważniej zanim zaczniesz zarzucać mi kłamstwa i złe intencje.
Re: Hype train goes choo choo
1) To fantasy.
2) To bardzo dobre graficznie i muzycznie anime.
3) To bardzo refleksyjne anime.
Każda z tych rzeczy wystarczyłaby, żeby zapewnić serii popularność, jednak podstawowy powód kryje się w punkcie pierwszym i wynika z pewnego zbiegu okoliczności. Otóż fantasy jest niesamowicie popularne. Z jednej strony jest najpopularniejszym gatunkiem fantastyki, a z drugiej: najbardziej pechowym gatunkiem fantastyki.
Posługując się przykładem książek: cała, udokumentowana sprzedaż fantastyki wyniosła 4,5 miliarda książek, z czego 2,5 miliarda to książki fantasy, około 800 milionów to horror (przy czym 500 milionów to książki Stephena Kinga), 600 milionów to romans paranormalny, 600 milionów to hard i soft science fiction oraz 6,5 miliona to cyberpunk.
W samym fantasy najpopularniejszy blok to Harry Potter (600 milionów), Tolkien (350 milionów), naśladowcy Tolkiena (250 milionów), marki związane z Dungeons And Dragons (200 milionów), Percy Jackson (190 milionów) i pisarze wzorujący się na Dungeons and Dragons (160 milionów).
Niestety fantasy jednocześnie ma pecha. Większość tworzących go pisarzy albo poumierała (jak Terry Pratchett, Robert Jordan, Terry Goodkind, Ursula le Guin), albo jest na emeryturze (jak Michael Moorcock, Tad Williams albo Mercedes Lackey), albo padły ofiarami polityki wielkich korporacji (jak linia powieści do Dungeons and Dragons, którą Hasbro zamknęło, gdy okazało się, że wartość sprzedaży kart do Magic: The Gathering jest większa nić wartość całego rynku książkowej fantastyki). Na ich miejsce nie wyłoniono następców, a ci, których pisali albo low fantasy, albo fantasy eksperymentu. Oba te gatunki okazały się zarówno komercyjnymi, jak i artystycznymi porażkami. Całe Dark / Low / Grimdark Fantasy sprzedało się na takim poziomie jak Hobbit (tak naprawdę jeszcze gorzej, bo 70% sprzedanego Dark to gadżety do Gry o Tron). Fantasy Eksperymentu (Rothfuss, Sanderson, Jemisin, Bardugo i im podobni) ma jeszcze gorzej, bo tam nie było Gry o Tron, która mogłaby to pociągnąć…
Filmów fantasy jest mało, bo są bardzo drogie w realizacji. Gier jest mało, bo też są bardzo drogie w realizacji. To w tej chwili literalnie najdroższy gatunek.
Tak więc jest pustka.
I na tą pustkę nagle weszło świetne anime.
Re: Hype train goes choo choo
A nie widziałam i nie zamierzam oglądać (przynajmniej w najbliższym czasie) właśnie przez ten cały szum, wynoszenie anime na piedestał. Nie tyczy to zresztą tylko Frienen, ale ogólnie wielu wielkich, popularnych, wokół których słyszy się ciągle, jakie są super, och, ach. Niektóre, jak Bocchi czy SpyxFamily próbowałam oglądać, ale szybko, rozczarowana, znudzona itp., porzucałam, ewentualnie udawało mi dotrwać do końca, ale z takim „ech, średnie…”. I tak, ktoś napisze: „po co się nastawiałaś?”, ale to nastawienie skądś się wzięło.
Re: Hype train goes choo choo
Co widać po niektórych komentarzach w tej dyskusji… :)
Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Takiego znużenia podczas oglądania nie odczuwałem od dawna. Mamy tu postacie żywcem wyjęte z D&D, mamy tłumaczenie swojego postępowania podczas walki i zdradzanie strategicznych informacji czy łopatologiczne objaśnienia by nawet najgłupszy widz rozumiał co chciał przekazać scenarzysta. To już Naruto trzymało wyższy poziom.
Jedno z najbardziej przereklamowanych anime w historii.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Dała się „zamknąć”, aby nie eskalować sytuacji i spróbować to jakoś załatwić na spokojnie.
Oczywiście, możesz zapytać „To na cholerę odpalała magię w mieście?”. kliknij: ukryte Cóż, dla Frieren demony są jak wściekłe zwierzęta i jedyna słuszna opcja interakcji z nimi to odstrzał. Dodatkowo, przez myśl jej nie przeszło, że ludzie mogą z nimi pertraktować i traktować jak posłów. No i stało się, co się stało.
Dla mnie bohaterowie zachowywali się jak całkiem normalni ludzie. Rozumiem, że dla kogoś może oznaczać nijakość. W końcu to są dwa bardzo podobne pojęcia.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Jak widać po załączonym przykładzie: jednak nie.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Jesteś doskonałym przykładem widza CIACH, który zachwyca się byle czym i nie potrafi nawet dostrzec przeciętnych dialogów (napisałbym słabych gdyby nie to, że twórcy sami od czasu do czasu puszczają oko w stronę widza doskonale wiedząc, że zalatuje sztampą) czy wyświechtanej fabuły. W recenzji tych kwestii właściwie nie poruszasz, zamiast tego lejesz wodę jakby ci płacili od każdego słowa. Z twojego opisu wynika, że to anime jakich wiele, gdzie mamy powolne tempo akcji, ale gdzie później nie brakuje też walk (które są dokładnie takie jak w dziesiątkach innych anime, nie ma tu żadnej unikatowości o której piszesz) i tak właściwie nie wiadomo dlaczego się nad nim zachwycasz. A właściwie wiadomo, bo sam zaznaczyłeś, że anime oczarowało się warstwą techniczną, tzn. grafiką i muzyką.
Dalej nie chce mi się pisać, w sumie nie od dziś wiem, że twoich recenzji nie warto czytać.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Wycięto.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Symptomatyczne jest, że nie potrafisz odnieść ani jednego, merytorycznego argumentu wobec Frieren. Wylewasz z siebie tylko epitety i atakujesz zwolenników. Jednak nie potrafisz wskazać ani jednej wady.
Że podobne do DeDeków? To jest zaleta. Ludzie KOCHAJĄ Dungeons & Dragons. Trzy pokolenia graczy wychowały się na tej grze.
Porównanie z Naruto też traktuje jako honor. Nie jestem fanem, ale to też jest seria kochana przez ludzi.
Że ładna grafika i muzyka? Czy ty patrzysz, co piszesz? To ma być wada?
Czepianiem się fabuły i że Frieren nie zabiła strażników, natomiast ludzie próbowali zawrzeć pokój z demonami pokazuje, że nie kumasz, że TO WŁAŚNIE są normalne relacje. Widać po tym, jak grimdark edgy gore dark low fantasy cyberpunk robi ludziom wodę z mózgu.
Myślę, że tak naprawdę to nie podoba Ci się we Frieren. Że czujesz, że – jeśli ludzie zorientują się, że inni ludzie cenią właśnie takie historie – to tacy jak ty zostaną zmieceni, tak jak heroic fantasy już raz was zmiotło w latach 80‑tych.
Ale mów dalej. Zapraszam.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Jesteś CIACH. Wystawiłeś temu anime najwyższą możliwą notę, w szczególności za fabułę, choć jest sztampowa do bólu i są dosłownie dziesiątki podobnych tytułów. Nie ma tu NIC kreatywnego, a to co jest nie jest też jakoś kunsztownie zaprezentowane, a co najwyżej przeciętnie, a zazwyczaj słabo. Seria nie broni się niczym i to ty w żaden sposób nie uzasadniłeś swojej oceny poza fanbojstwem i CIACH.
Kompletnie ignorujesz głupotę bohaterów czy debilny scenariusz (jak wspomniane przeze mnie nielogiczne przedstawienie potęgi postaci czy traktowanie widza jak idioty i klasyczne shounenowe „pogadajmy sobie podczas walki i wyjaśnijmy parę kwestii widzom w sposób łopatologiczny, bo to przecież tylko anime”.
Ignorujesz też to (choć sam to przyznajesz), że bohaterowie SĄ SZTAMPOWI, ale to zaleta, bo tego fani D&D oczekują :D. Dalej nie chce mi się produkować, za CIACH jesteś.
Twoja recenzja to idealny przykład wodolejstwa, tekst bez rzeczowej treści, peany zachwytu bez żadnych argumentów ku temu. Nie wiem jakim cudem coś tak słabego zostało opublikowane, choć się domyślam.
Re: Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Poza językiem razi totalny brak argumentów które by uzasadniały ocenę 1.
Nawet jakby uznać, że Frieren nie zasługuje na 10/10 – co jest całkowicie normalne. Sam takiej oceny nie wystawiłem to ocenienie tego na 1/10 jest skrajnym przykładem na brak jakiegokolwiek obiektywizmu, brak zdolności do analizowania czegokolwiek lub właśnie przykładem złośliwego trollowania.
Kilka serii naprawdę nie podobało ale jak grafika była w porządku, muzyka w porządku a pasowało to do innego odbiorcy to oceniałem 6/10 jak seria obiektywnie dobra i mi się podobała to nawet 7/10.
Zerknąłem aż z ciekawości na to jakież to arcydzieła anime uzyskały ocenę dobrą od takiego eksperta. Lista jak lista i wobec krytyki tutaj jakoś nieszczególnie to się również broni.
Jeden lubi pomarańcze a drugi jak mu skarpety śmierdzą. Dobrze jakby ten drugi umiał uzasadnić swój gust. Tutaj nawet tego nie ma :D
1/10
Dokładnie, sama miałam właśnie napisać coś podobnego.
Jeśli brak jakichkolwiek rzeczowych argumentów a padają jedynie mało wyszukane epitety to zwykła prowokacja, mącenie dla radości z samego mącenia.
Zwyczajnie nie warto psuć sobie nerwów i takim osobom odpisywać. Szkoda czasu na dyskusje bez dyskusji.
Jakieś PEGI
Re: Jakieś PEGI
no nie wiem czy takie 12+
Seria w dość dojrzały sposób traktuje o śmierci bliskich i przemijaniu, więc wbrew pozorom chwilami tematyka do lekkich nie należy.
A i w walkach z demonami bywało krwawo i dość graficzna przemoc się niespodziewanie trafiła kliknij: ukryte ( no sorry, ale Frieren w lochu praktycznie tego demona zmasakrowała xp i sama byłam tą sceną dość zaskoczona bo wcześniej aż takowych nie bywało a tu nagle prawie gore jakieś xD )
Re: no nie wiem czy takie 12+
Termin, którego przypuszczalnie szukasz, to „złota godzina” :)
Bez większych spoilerów, wkradł się tu mały błąd ;)
Oj tak
Mam tylko dwa zarzuty. Drobny: to jak się zestarzał Himmel jest absurdalne, tym bardziej porównując do podobnego wiekiem Heitera, który żył kilkanaście lat dłużej i prawie się nie zmienił nie licząc zmarszczek i siwizny. Poważniejszy: brak charakteru Fern. Fern podobnie jak Frieren jest na pierwszy rzut oka stoica, zdystansowana, pozbawiona emocji. Tyle że Frieren pod tym spokojem ma masę emocji i przemyśleń, które dyktują jej działaniami, a dzięki retrospekcjom widzimy jak wiele się nauczyła i jak bardzo zmieniła na przestrzeni tych lat. Frieren ma swoje słabości, Frieren ma swoje zainteresowania. Fern… poza tym, że jest potężnym magiem i wali dziecinne fochy nie sposób o niej powiedzieć więcej, a na przestrzeni całego sezonu nie przechodzi praktycznie żadnych zmian.
Niemniej pomimo tego poważniejszego zarzutu to i tak jest cudowne i dopracowane anime, obok którego nie można przejść obojętnie. Wincyj!
Ps. kliknij: ukryte Liczyłem, że Sein wróci do ich party jeszcze w tym sezonie. Nie zawiedźcie mnie ponownie, zróbcie kolejny sezon i niech Sein wróci w końcu bo drużyna powinna mieć 4 osoby :)
Re: Oj tak
Co do Fern, ale tak szczerze, to jak miałaby się zmienić? kliknij: ukryte Jest ona normalną, choć trochę specyficzną dziewczyną z dość jasno określonym charakterem. Przez całą podróż nie wydarzyło się nic, co mogłaby usprawiedliwić jakąś nagłą przemianę. Poza tym, według mnie ta przemiana następuję, tylko jest bardzo subtelna. Widzimy jak pod wpływem swojego chłopaczka, Fern staje się bardziej otwarta i szczera, oraz „przystosowana” społecznie.
Rozumiem, że w porównaniu do elfki jest prawie nic. kliknij: ukryte Ale z drugiej strony Frieren przechodzi ze stanu „zimna jak głaz tysiącletni” do zwykłej, nawet uroczej dziewczyny.
Re: Oj tak
Re: Oj tak
A u Frieren to taka mieszanka, bo raz zachowuje się jak młoda nastolatka, która dopiero zaczyna ogarniać swoje emocje, a raz jak mądra i niesamowicie doświadczona kobieta.
Re: Oj tak
Re: Oj tak
Tylko ciężko mi je traktować jako cywilizowany gatunek, jak właśnie elfy. kliknij: ukryte Demoniszcza to takie drapieżniki specjalizujące się w polowaniu na ludzi. Bardzo inteligentne ale zarazem ograniczone umysłowo.
mowa jest narzędziem
A mam dziwne wrażenie, że skądś ten motyw znam? Nic o „mowie nienawiści” to piekielne tałatajstwo czasem nie wspominało? ;-)
Re: mowa jest narzędziem
Wolność od zła
Jeśli są wolne od pojęcia dobra to jak mogą być złe?
Jeśli są wolne od wszelkich zobowiązań to jak można im zarzucić, że coś powinny robić a czegoś nie?
Skoro moralność i cała reszta, nie istnieje a jednym prawem obowiązującym jest zachcianka demona i entropia – patrz głód?
To otrzymamy inteligentnego drapieżcę bez żadnych granic dla swojego ego. Chyba coś jakby magiczny psychopata?
Oj. z historykiem o filozofii . . . mogę napytać sobie biedy.
Re: Wolność od zła
Wiesz, to jest ich punkt widzenia. Można by rzec, že mocno subiektywny. Drapieżnik zresztą poluje, gdy jest głodny, ale już dobrze wykarmione przez ludzi drapieżniki ów instynkt mają najczęściej ograniczony. Zazwyczaj. Albo realizują go np w zabawie.
Ale położyłeś Jiri na szali pytanie o moralność.
To popatrz.
Np z punktu widzenia matki (czy ojca) noworodka,
który jest podrzucony do dziadków czy do instytucji, gdy osoba podrzucająca chce siè dalej bawić i nie widzi nic złego w tym co robi.
Ale jak patrzą na to owi dziadkowie?
A jak patrzy owo podrzucone dziecko?
Można się upierać że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, albo twierdzić że wszystko jest subiektywne i jako takie wszystko jest dozwolone, ale można się zastanowić, po co w ogóle tworzone są normy.
Tworzenie zabawnych, albo sprytnych, czy wesołych demonków albo tych silnych i posiadających niezwykłe moce to norma w anime.
Ale juź użycie mowy jako narzędzia osiągania celów jest bliższe temu co opisuje nasz nazwijmy to krąg kulturowy.
Z tym użyciem mowy jako narzędzia manipulacji to Sasaki z Sasaki&Pii‑chan się tu przypomina. I użyte na forum sformułowanie, że charakter Sasakiego jest „śliski”.
To tak ku zastanowieniu, czemu śliski. I dlaczego akurat mowa o tym decyduje.
Re: Wolność od zła
Ciekawe . . . kim będziemy jeśli my ludzie ograniczymy się do tych trzech spraw? A ku temu chyba sobie zmierzamy.
Władca demonów porywa ziemską sekretarkę. Ta ogarnia mu domenę i organizuje w dobrze prosperujące korpo. Dążące do eksterminacji ludzkości. ;-)
-Dlaczego to robisz?
-A jestem sierotą, nie mam nawet imienia.
-Robisz to bo zasmakowałaś piekła które zgotowali ci ludzie?
-Czasami ludzie prześcigają demony pod względem okrucieństwa.
Na 140 stron raptem 1 dobra kwestia, raczej tego nie polecam.
Re: Wolność od zła
Zauważcie, że to są Mazoku, a nie chrześcijańskie diabły. Ich celem nie jest kuszeniem dusz na potępienie, nie robią tego w akcie buntu przeciwko Bogu. Polują na ciała, a ich działania są czysto doczesne. To magiczne drapieżniki, bez nawet najmniejszych więzów społecznych: nie mają ojców, matek ani dzieci. Jednoczą się tylko celem polowania na ludzi.
niedosyt
Niestety pozostawia ogromny niedosyt, nawet jakby ta seria miała 280 odcinków to też by taki niedosyt pozostał.
Dawno nie oglądałem czegoś co by pozostawiło mnie w tym smutnym i niesatysfakcjonującym stanie, gdzie chce się więcej i więcej.
Na dodatek świadomość że kolejny sezon nastąpi dodaje cierpienia że nie jest już, tylko trzeba czekać, niby to powinna być dobra wiadomość jeżeli serial był dobry/fajny, to owszem zgodzę się iż jest to dobra wiadomość.
Zdecydowanie jedna z najlepszych serii na przestrzeni ostatnich sezonów, dopracowana pod każdym względem. Jedna z tych pozycji, po zakończeniu której będzie mi czegoś brakowało. Pół roku z Frieren to była wręcz przyjemna rutyna.
Kontynuacja z pewnością powstanie, twórcy w ostatnim odcinku na każdym kroku subtelnie to insynuowali. Pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość.
Niby 28 odcinków, czyli grubo ponad normę, a niedosyt pozostał, zwłaszcza, że na siłę rozwleczono egzamin. Można było to zrobić nawet 2 odcinki krócej, ale twórcy pewnie nie mieli więcej materiału w planach i chcieli jak najlepiej wykorzystać czas. Rozumiem i mimo wszystko nie narzekam.
Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Ostateczna opinia po seansie? Szczerze mówiąc czuję, że na to jeszcze za wcześnie. Bardzo dobrze się bawiłem, niektóre przemyślenia są wybitne, a oprawa audiowizualna to spokojnie 10/10, nawet jeśli musiałem się trochę przyzwyczajać do projektów postaci.
Natomiast przyznam, że nie mam wrażenia, by spędził czas z arcydziełem. W trakcie seansu nie miałem poczucia, że jestem świadkiem kolejnego wielkiego rozdziału w historii anime jak miałem przy najlepszych dziełach Ghibli, „Kowboju Bebopie” lub „Mushishi” (przynajmniej takie były moje odczucia przy tych seansach :D ). Chwilowo podtrzymuję 9-/10, bo z jednej strony nie żywię aż takiego podziwu jak do innych moich „dziewiątek”, a z drugiej ósemka to jednak trochę za mało.
Ale w przypadku tego typu serii ogromne znaczenie ma to, jakie wrażenia zostaną za jakiś czas. Czy seria szybko się zatrze niczym lata mijające w podróżach bohaterki, czy jednak faktycznie po pół roku stwierdzę, że każdy etap jej wędrówek zapadł mi w pamięć? Czas, tak kluczowy w tej serii, wszystko wyjaśni.
Na zakończenie – to jeden z tych nielicznych przypadków, gdzie ktoś mnie ubiegł przy rezerwacji recenzji i w sumie się cieszę. Chwilowo zwyczajnie czuję, że napisanie tekstu mogłoby mnie przerosnąć.
Natomiast już teraz mogę powiedzieć, że polecam :D
Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Pamiętam jak Sonny Boy, bezpośrednio po zakończeniu emisji, miał bardzo wysoką ocenę, gdzieś ponad 8 i pół. Teraz ma 7,8. Prawdopodobny powód był taki, że ludzie zobaczyli wysokie oceny, ale nie wiedzieli do końca dlaczego tak jest. I się zrazili.
Dla kronik, dzisiaj na Malu, Frieren ma ocenę „9,39”, przy 275 374 ocenach. Powoduje to, że jest pierwsza pod względem wysokości ocen.
Może nie obejrzałem najwięcej anime na świecie, ale jest to dopiero druga opowieść w moim życiu, gdzie z czystym sumieniem, a nie w przypływie emocji, daję 10/10.
Natomiast czy polecam każdemu? Nie. Polecam jedynie zapoznać się z pierwszymi odcinkami i ocenić, czy wam się podoba czy nie, bo później jest praktycznie już tylko to samo.
Obecnie Madhouse nie jest już takim molochem i skupiają się na mniej mainstreamowych projektach, za którymi stoją reżyserowie, scenarzyści związani od wielu lat ze studiem, co w sumie jest dobrym kierunkiem. Zresztą Saitou to też w zasadzie wychowanek studia, który wrócił na stare śmieci po Bocchi the Rock.
No i w sumie zabawne, że Mappa miała być przeciwieństwem Madhouse, skupiając się na jakości, a nie ilości, a obecnie jest zupełnie odwrotnie, a może nawet gorzej niż w czasach, gdy Madhouse robił kilka anime na sezon.
Coś tam fikcja historyczna o odkryciach Kopernika, ale chyba bez Kopernika i pewnie więcej w tym fikcji niż historii.
Ogólnie jak już przyjdzie do ekranizacji to nie polecam mocno zżywać się z bohaterami. Cała manga może zostać zekranizowana w 24‑26 odcinków, tylko że w mandze występuje pięć historii – są one ściśle powiązane, a po każdej historii praktycznie wkracza nowy bohater, a poprzedni już się nie pojawia.
Ta manga ma dwa problemy:
Dialogów jest od cholery – nie wiem jak studio to wszystko zmieści w formacie odcinków. W mandze jest dużo po prostu samej gadaniny, podczas której nic więcej się nie dzieje, tylko rozmowa.
Styl kreski – jest kiepski, w sumie taki jakby robił go 15 latek. Tu nie ma co oczekiwać dużo. Ta manga jest pierwszym dziełem autora, który ma chyba 23 lata.
Anime może problem kreski na pewno rozwiązać, ale nie wiem czy podoła z masą dialogów.
Stosy
Re: Stosy
A jeśli chodzi o obecny stan Madhouse, to po prostu za Frieren, a wcześniej za inne najlepsze produkcje studia, czyli Sonny Boy, ACCA, Boogiepop, Takt czy One Punch Man, odpowiada ten sam producent animacji, Yuuchirou Fukushi, jeden z najlepszych producentów w całej branży z niesamowitym okiem do talentów – nie ma chyba animatora, który nie chciałby z nim współpracować, jest po prostu świetnym szefem.
Inne linie produkcyjne Madhouse'u już nie mają się wcale tak dobrze, no może jeszcze poza linią Kenjiego Nakamoto, która aktualnie w zasadzie ekskluzywnie realizuje produkcje reżyserowane przez Atsuko Ishizukę. Reszta, jak na przykład linia produkcyjna odpowiedzialna w ostatnich latach za Hakozume czy Ai no Idenshi, outsource'uje większość swojej pracy do koreańskiego DR Movie.
Egzamin - 27 odcinek
Re: Egzamin - 27 odcinek
Re: Egzamin - 27 odcinek
27
Sympatyczni, tak po prostu normalni główni bohaterowie. To tak miła odmiana w porównaniu do większości tytułów.
Dobra fabuła, ale nie pod względem wątku głównego (który jest zwyczajnie ok), ale pod względem klimatu i jego różnorodności, relacji miedzy bohaterami jak i samej przemiany jaką przechodzi główna bohaterka. Klasyczne, „to nie cel, a droga jest ważna”.
Do tego dochodzi tematyka, bo naprawdę rzadko dostajemy serię fantasy w stylu zachodniego RPG, które jest po prostu dobre i poważnie się traktujące. No bo ile tego? Złota rączka? Drauga? Grimgar? Slayersi sprzed stu laty? To by mogło też częściowo tłumaczyć te wysokie oceny, ludzie są zwyczajnie wyposzczeni na nie‑isekajowe fantasy.
Dodatkowo Frieren, tak jak Slayersi, ma mnóstwo takiej „cieszynkowej” animacji. To znaczy, te wszystkie głupawe miny elfki, jakieś pierdoły dziejące się na drugim/trzecim planie, wiecie, rzeczy nie niezbędne, ale dające wiele estetycznej radości.
Co do bycia OP przez Frieren, cóż, to chyba ten sam casus co OPM. Walki to tylko wysokooktanowe przerywniki, a fabuła skupia się na innych tematach.
Fantasy a kuchnia
Re: Fantasy a kuchnia
kliknij: ukryte Problemem są tu początkowe odcinki – bo one są autentycznie dobre i faktycznie można przy nich poczuć jakość i świeżość. Mam jednak wrażenie, że widzowie, po tym jakich te pierwsze 2‑3 odcinki kupiły, zaczęły od tej pory łykać wszystko co im się podsuwa w bezrozumnym, bezmyślnym zachwycie i bez cienia refleksji. Tymczasem praktycznie rzecz biorąc po tym mocnym początku nic w zasadzie się nie dzieje. Gdy Heitler oddał Fern w opiekę to się spodziewałem, że będziemy kontynuować ten cały unikatowy wątek nieśmiertelności i nieuchronnego przemijania i już za odcinek‑dwa Fern będzie już staruszką, a im dalej w serię tym bardziej wspomnienia będzie się zacierać, aż bohaterka dożyje czasów aż – powiedzmy – te wszystkie posągi i pomniki dzielnej drużyny będą ludzie obalać i niszczyć w imię jakiejś rewolucji i pisania nowej historii. Tymczasem seria kompletnie przestała się opierać na motywie, który ją wyróżnił. Zamiast tego zbiera się nowa drużyna i niemrawo przemieszcza z miejsca na miejsce, zajmując się głupotkami pokroju szukania prezentów na urodziny, czy wątkami pobocznymi, które nie prowadzą do niczego. Ot chociażby odcinek w zimowaniem w chacie. Spotykamy kolejnego elfa, który po wszystkim sobie po prostu idzie w swoją stronę, tyle go widzieliśmy. Co to wniosło? Ano niewiele. Ani się nie spostrzegłem, a zrobiło się z tego zupełnie sztampowe adventure fantasy.
Nie powiem, tego typu sielankowo‑nastrojowe, spokojne historie też mają pewien urok. Jak ktoś bohaterów lubi, to pewnie będzie z radością oglądać czego by nie robili. Dla mnie jednak to jest rozczarowanie i zmarnowanie całego potencjału.
kliknij: ukryte Jeszcze gorzej jest jednak, jak seria odchodzi od tego schematu i próbując bym wszystkim jednocześnie, dodatkowo próbuje na poważnie wtrącać wątki bitewne i walki z demonami. Nie ustrzegł się autor bowiem najstarszego błędu takich serii jakim było stworzenie zbyt potężnej bohaterki, co momentalnie zabija jakiekolwiek napięcie, bo czym tu się przejmować, skoro praktycznie nie dla niej wyzwania? Doprawdy nie wiem dlaczego Japończycy mają taką fiksację na punkcie tego motywu przepakowanych bohaterów. Technicznie nie jest to isekai, ale doprawdy, smakuje niemalże tak samo. Szczególnie, że również opiera się na równie wyświechtanych rekwizytach co „król demonów”, który to termin zmusza mnie do wywrócenia oczyma. Cały ten wątek Aury został zaprojektowany tylko po to aby nasza bohaterka mogła radośnie wdeptać ją w ziemię bez cienia wysiłku, włącznie z zaprojektowaniem jej mocy tak, by cała bitwa rozegrała się o to, „kto ma większego”. Swoją drogą, niespecjalnie rozumiem tutaj dlaczego te demony nie wiedziały o jej tajemnicy. Lügner ją kiedyś widział i pamięta, jak dziesiątkowała jego pobratymców, Aura się z nią wita jak ze starą znajomą, powszechnie wiadomo, że jej grupa pokonała władcę ciemności. Chyba wystarczająco, by wyszło szydło z worka, a demony zorientowały się, co jest grane. Ale nie, wtedy nie można by pójść w najbardziej bezczelne power fantasy i pozwolić Frieren się popisać ileż to many to ona nie ukrywa.
W rezultacie nie rozumiem peanów, nie rozumiem zachwytów, nie rozumiem dlaczego to jest #1 na MAL‑u. Jako seria może być, nie mój gatunek (nie trawię isekajów, a to jest jednak w elementach zbyt podobne), po pierwszych odcinkach obiecywał dużo więcej, ale przestał dostarczać i porzucam bez żalu. Stawienie tego na piedestale i uznawanie, za najwybitniejszą rzecz pod słońcem, jakie to zachowanie obserwowałem wśród ogarniętego jakąś obsesją fandomu, budzi we mnie odruchową niechęć i zmusiło do napisania tego komentarza. Przereklamowane.
Szanuję aczkolwiek się nie zgadzam.
To bardziej slice of life i obserwacja jaki wpływ miała podróż na główną bohaterkę – na jej działania i to jak się zmieniła a obserwatorami tego jest nowa drużyna. Epizodyczne historie również budują ładnie świat. Co do OP to jak ja który nienawidzi OP postaci muszę przyznać, że tutaj jest to zrobione moim zdaniem dobrze.
Bardzo ładne i dobrze animowane. Świetna muzyka. Czy jakaś seria z tych co są na pierwszych miejscach robią to wszystko lepiej. Nie wiem – nie widziałem wszystkich. Czy jednak to jest top w porównaniu z tym co wychodzi i produkują. To biorąc pod uwagę gatunek szczególnie w fantasy to moim zdaniem na pewno.
Niby taka przekoksowana, a bez problemu obezwładnił ją jeden strażnik
Mam tak samo, jak Ty...
Zacznę od tego, że wg mnie ta seria jest dobra – oceniam, bo obejrzałam w całości. Po prostu dobra i nic ponad to, tak na naciągnięte 7/10, choć jak zaczynałam oglądać, to pierwsze odcinki mi się bardzo podobały. Lubię motyw przemijania, klimaty nostalgii, sięgnęłam więc po tę serię, choć nie przepadam za fantasy. Sporo osób mocno podjaranych Frieren poleciło mi ten tytuł i zaczęłam oglądać. Z początku pomyślałam – o, może hype faktycznie zasłużony, zaciekawiłam się. Tymczasem – im dalej w serię, tym robiło się słabiej. Bardzo oryginalne podejście do serii zmieniało się w generyczne fantasy, niektóre wątki rozwleczone na siłę (zwłaszcza egzaminowy arc, który jest zdecydowanie najsłabszy w całej serii i mocno mnie zanudził i rozczarował). Generalnie z tą serią mam dokładnie ten sam problem, co ze Sword Art Online. Tam kupiła mnie pierwsza połowa serii, była jak dla mnie naprawdę świetna, a druga… szkoda gadać. Bardzo mi zepsuła odbiór całego tytułu.
Samych bohaterów nawet polubiłam. Podobało mi się, jak Frieren uświadamiała sobie, że dystansowanie się od innych sprawiało, że nie doceniała chwil spędzanych z nimi i zaczęła je doceniać, gdy tych osób już nie było – jak dla mnie naprawdę dobrze napisana postać. W przypadku Fern podobało mi się, że nawet, gdy strzelała fochy, umiała po pewnym czasie dostrzec, że niekiedy sama przyczyniała się do konfliktu i przyznawała się do błędu.
Nie zmienia to wszystko faktu, że serię, którą z początku oglądałam z zaciekawieniem i nie mogłam się doczekać kolejnego odcinka, oglądałam pod koniec bardzo na siłę. Nie porzucałam, bo tych odcinków do końca miałam już niewiele, ale dokończyłam praktycznie z musu.
Do oprawy graficznej i muzycznej się nie przyczepię – tutaj obie stoją na bardzo wysokim poziomie.
Nie mam pojęcia, skąd ten hype. Bardzo przereklamowana seria jak dla mnie i dopóki nie weszłam w tę sekcję komentarzy myślałam, że jestem w tym odosobniona. Cieszy mnie to, że są też takie osoby, które uważają podobnie jak ja i nie popadają w bezkrytyczny zachwyt, wręcz bałwochwalczy. Dziwi mnie bardzo zajęcie pierwszego miejsca wszechczasów na MAL i to jeszcze tak mocno w średniej wyprzedzając anime na 2. miejscu. W sumie często mam tak, że jak jakaś seria jest bardzo mocno hypowana, to przeważnie mi się nie podoba i po pewnym czasie zauważam, że bardzo często to nie przez samą serię, ale przez sam hype i psychofandom tytułu – po prostu przez niego nastawiam się na coś super‑hiper‑wow, a potem oglądam i seria bardzo nie spełnia moich oczekiwań. Jest dobra, ale do absolutnej rewelacji daleko i takie coś krzywdzi sam tytuł prowokując do wojenek między psychofanami i antyfanami.
W sumie to jak pojawi się drugi sezon, będę oglądać. Nie będę czekać na to z tak ogromną niecierpliwością, jak czekam na drugą część rewelacyjnej Zielarki, ale jestem ciekawa, czy ten zachwyt się utrzyma. Może dostanę znacznie lepszy drugi sezon Frieren? A może będzie jednak słabszy? Nastawię się więc na dobrą kontynuację, żeby się nie rozczarować, a co najwyżej ewentualnie pozytywnie się zaskoczyć. I na przyszłość nie będę się kierować hypem, bo przeważnie mnie on zawodzi.
Seria powinna się skupiać na podróży bohaterów do ich celu i ich przygodach, obecny wątek miał chyba z założenia wprowadzić coś trochę innego, ale widać już po reakcjach ludzi że ostatnie odcinki nie zachwycają, mimo że w teorii przecież seria ani się nie pogorszyła jakościowo ani przecież nie zmieniła jakoś bardzo charakteru. Chyba trzeba przez to po prostu przebrnąć.
Zauważyłem, że różne wątki ludziom się podobają stąd nie są się zaspokoić każdego bez wyjątku. Niektórzy oczekiwali drugiego Fumetsu i najlepsze były odcinki 1‑2. Innych ucieszyło, że seria skupiła się na podróży i przygodach w nowej drużynie.
Całokształt póki co wypada niezwykle wysoko i ja osobiście nie widzę abym miał zmieniać ocenę czego np. nie powiem o bardzo dobrej ale rozciągniętej ponad miarę Aptekarce która zaczyna być nużąca.
Majo no Tabitabi +
Dlatego miałam nawet po tym drugim epizodzie darować sobie dalszy seans Frieren… ale, że lepszym serią daje zwykle te trzy poglądowe odcinki to zostałam, dalej poszło z górki ;)
Zdecydowanie wolę późniejszy, łagodniejszy klimat podróży, kojarzy mi się miejscami z „Hai to Gensou no Grimgar”, „Majo no Tabitabi” czy „Violet Evergarden”. Lubię takie kino drogi.
Co do całości – sądzę, że to jeden z tych tytułów, gdzie warto poczekać miesiąc lub dwa po seansie, by sprawdzić na ile seria zadziałała i w nas pozostała. Na razie nie mam aż takiego odczucia bym obcował z arcydziełem, ale z anime bardzo dobrym to już na pewno. Z drugiej strony wielkie serie właśnie z nami „zostają”, nawet jeśli od czasu seansu upłynęło już dużo czasu…
No, a przynajmniej ja to tak interpretuję :)
Co do całości, to zgadzam się z tym co napisałeś, też nie mam poczucia obcowania z absolutem, ale wiesz jak to jest. Frieren to chyba ten przypadek, gdzie duża znajomość kultury „jako takiej” zwyczajnie przeszkadza. Bo bajka ta, według mnie, jest 10 na 10 jeśli mówimy o świecie anime, a i po za nim jest to tytuł, który faktycznie można polecić komuś kto chińskich bajek nie ogląda. Ale!
Ale ja nie widzę w nim nic nowego, świeżego, zaskakującego (no może poza jakością xd). To świetna historia w pięknym opakowaniu, tyle że widzieliśmy to lub coś podobnego dziesiątki razy, jeśli nie więcej.
Powiem tak, jakbym obejrzał to 10 lat temu, to Frieren byłoby TYM ANIME, dzisiaj jest zwyczajnie kolejnym świetnym tytułem.
Też trzeba pamiętać, że światek a&m jest już tak stary, że doświadczył zmiany pokoleniowej (o czym wspomina Zegarmistrz w swoich recenzjach ten czy inny sposób). Dla wielu, przygody elfki mogą być właśnie takie, jakie dla mnie nie są. (łał, wyżyny intelektu).
18
Re: 18
To dopiero połowa pierwszego sezonu
17
Re: 17
Sousou no Frieren po 16 odcinku
Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Nie mogę się z tym pogodzić.
Tak się chciałam wyżalić :/
Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Mnie akurat prozaiczność tej serii bardzo odpowiada. Brak tu nadęcia, epickich pojedynków (chociaż „walka” z Aurą to dobry pokaz efektownego starcia bez efekciarskich zagrywek), ale jest dużo o przemijaniu, życiu, poszukiwaniu szczęścia. Mnie taka nastrojowa opowieść bardzo odpowiada, a dzięki temu, że jest to połączone z kinem drogi, to taka formuła jeszcze mi się nie przejadła. Wiem też, że autor co jakiś czas przerywa tę rutynę (starcie z demonami oraz zdobywanie licencji maga, które pojawią się w nadchodzących odcinkach są tego przykładem).
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Co do Frieren, to bardziej w tym klimacie od razu skojarzyło mi się z Mushishi. Nie wrzucam ich absolutnie do jednego worka, ale mają podobne elementy. Ale o ile tamto oglądałam jak zaczarowana, Frieren mnie nudziła. Może dlatego, że spokojni główni bohaterowie bardzo się różnią. Ginko jest właśnie spokojnym bohaterem, a co do Frieren to raczej opisałabym ją jako… pozbawioną ekspresji. Resztę bohaterów zresztą też. Pierwszy raz pomyślałam o różnicy między spokojem i brakiem ekspresji, właśnie przez seans tych kilku odcinków. Więc od początku coś mi tam zgrzytało. To jest oczywiście moje osobiste wrażenie i nie piszę tego żeby się kłócić, ktoś pewnie ma inne zdanie.
Nie neguję wartości tej serii, nie wyśmiewam osób które uznają ją za najlepszą. Mnie samą nawet miło zaskoczyła, bo postanowiłam odłożyć na bok moje następujące uprzedzenia;
- wygląda to jednak jak isekai tyle że raczej bez fanserwisu
- to nie jest „fantasy w zachodnim stylu” tylko japońskie wyobrażenia na temat zachodniego fantasy, czyli wygląda bardziej jak azjatyckie MMORPG, więc dlatego wygląda jak isekai, ogólnie dla mnie straszny animcowy rak
- główna bohaterka nijak nie zachęcała mnie do seansu
Niemniej, pomimo że oglądało się to znacznie lepiej niż się spodziewałam… nie wciągnęła mnie ta bajka i na ten moment nie wiem, czy do niej wrócę.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Frieren bardzo ładnie łamie schematy i nie jest to opowieść z gatunku isekai. Co do inności głównej bohaterki go jest właśnie przynajmniej dość dobrze uzasadnione czemu jest jaka jest. Jest inna z racji tego że to całkowicie inna rasa niż człowiek. Tutaj ukazano właśnie rasy inne niż ludzie w sposób mocno odmienny niż ma to miejsce w większości anime fantasy. Długowieczność oraz podejście do świata elfów, logika demonów czy emocje krasnoludów są wyraźnie inne niż ma to miejsce zazwyczaj.
Na top sezonu się jak najbardziej nadaje – czy na top roku dam to nie wiem. Jeszcze będę myślał bo mam silnego konkurenta a tu historia nie jest zakończona. Na pewno jako fantasy to najlepsze co wyszło w tym roku.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Więc nie chodzi o to że jakoś szczególnie bronię FMAB, ale miło widzieć że to akurat ta seria jest/była numerem jeden. Dla przykładu, osobiście wolałabym tam widzieć na przykład Monstera albo zupełne przeciwieństwo, Gintamę – ale to subiektywnie, a te tytuły nie są tak uniwersalne, i nie każdy może je oglądać. Więc po prostu uważam że jeśli cokolwiek z top 10 zasługuje tam na 1 miejsce, to właśnie FMAB. I mimo wszystko uważam że nawet ta Gintama która czai się kilkukrotnie zaraz za podium nie zasługuje na wyższą notę, no bo po prostu nie. Pomimo osobistych preferencji potrafię przyznać, co jest obiektywnie lepsze i bardziej wartościowe.
Z tym humorem który psuje nastrój, to mnie się wydaje że to jest takie trochę specyficzne dla tych „trochę starszych” shounenów. W D.Gray‑manie było to samo, i w Kategorii Hitman Reborn. Taka moda, być może, aczkolwiek ja sama często narzekam na psucie nastroju takimi wstawkami lub postacią która ciągle paple.
Wiem, że Frieren to nie isekai, ale jak pisałam, tak wygląda. Nie jak zachodnie fantasy do którego pije, tylko jak isekai, MMORPG. A to dla mnie duży minus a wręcz straszliwa obelga :D Po prostu bardzo się z tym nie lubię.
Co do samych „czystych” fantasy to się nie wypowiem, bo ich nie oglądam właśnie dlatego, że tak często wyglądają. Te japońskie wyobrażenia zachodniego fantasy nijak mi po prostu nie pasują, i te ich magiczne dziewczynki… Wyjątków jest dosłownie kilka, w tym Berserk, i to raczej takie serie łamią dla mnie schematy, bo są po prostu bliższe źródła i zwyczajnie rzadkie – tak bym to określiła.
I to nie tak że nie rozumiem dlaczego Frieren taka jest, ogarniam że jest inną rasą i żyje inaczej, mój zarzut nie celuje w jej stoicyzm czy wycofanie. I ten brak ekspresji nie dotyczy tylko jej, ale i reszty bohaterów. Nie wiem, jak inaczej mam to ująć.
Wierzę jednak na słowo skoro twierdzisz że łamie pewne schematy i dobrze coś ukazuje, nie będę się wdawać w takie dyskusje bo to nie do końca moje pole, no i za mało odcinków widziałam.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Anime fantasy mało jest zwykłych dlatego tutaj tak ten tytuł ludziom siadł.
No ale nie podoba się. Trudno. Tak bywa. Ja Monstera wstrzymałem na 13 odcinku i jakoś tak czeka na dalszy ciąg.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika kircia
Do Monstera sama podchodziłam dwa razy, a potem nie mogłam przestać oglądać. Ale to też trzeba lubić, wiadomo.
Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Może ludzie zmęczeni są już isekajami i dostając normalne fantasy pojechali hype pociągiem ^^
Anime roku? Dla jednych tak, dla innych nie. Natomiast na top 1 anime względem mala zwyczajnie nie zasługuje. Do fmab nie ma podjazdu.
Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
a) – absolutnie się zgadzam, że ludzie są wygłodniali fantastyki (nie tylko wśród miłośników anime) i każda seria ma na starcie punkt. To zresztą przypisuję niezrozumiałej dla mnie popularności „Gry o tron” :D
Z drugiej strony, analizując Frieren pod tym kątem, to akurat argument by ta seria NIE była popularna – pomimo oprawy fantasy, to dla mnie przede wszystkim okruchy życia. Jak ktoś tu wspomniał, to również moim zdaniem tej serii bliżej do „Mushi‑shi” niż do rasowego fantasy magii i miecza,
b) no i nie ma się co przejmować tak rankingami – pamiętajmy, że to tylko zestawienia najwyżej ocenianych pozycji przez użytkowników. Każdy z nich ma inne gusta, inne doświadczenia i wiedzę. W takich rankingach wygrywają rzeczy przede wszystkim przystępne i znane – jak sprawdzi się listę top 100 pozycji na Filwebie, to raczej nie dominują tam dzieła Bergmana, Felliniego, Tarkowskiego lub Kurosawy, a dobrze zrealizowane, znane szerokiej publiczności hollywoodzkie produkcje. Jasne, są tam też filmy pod kątem realizacyjnym wybitne, bo nawet Amerykanom coś się czasem uda („Ojciec chrzestny”, „12 gniewnych ludzi”), ale takie „Tam gdzie rosną poziomki”, „Czerwone trzewiki” lub „Rudobrody” nie trafiają do czołówek. A dziwne, bo u krytyków i ekspertów mają oceny wysokie. :D
Inna rzecz, że w takich rankingach często głosują osoby zawyżające wynik, bo to „najlepsza ze wszystkich 10 serii, które znają”. I w drugą stronę – wystawia się 1/10, bo „może seria nie jest taka zła, ale na tak wysokie miejsce nie zasługuje”.
Poza tym, choć da się oceniać każdą serię czynnikami mierzalnymi, to jednak dyskusja czy shoujou jest lepsze od anime egzystencjalnego wydaje mi się mało twórcza.
Nie przeciągając – to tylko rankingi i uważam, że nie ma co się spinać miejscami :)
Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Re: Sousou no Frieren po 16 odcinku
Po 15 odc. - no klasa, klasa...
Jeśli seria się nie posypie, to ode dostanie 9/10. Nie wiem, czy to mój faworyt na ten rok (na pewno najlepsza rzecz, jaka pojawiła się w tym sezonie, a przynajmniej z tych serii, które znam), ale podium na pewno. Podejrzewam, że wygra głosowanie na anime 2023, tym bardziej, że brakuje takiej dobrej fantastyki w stylu zachodnim.
Zdecydowanie polecam.
Re: Po 15 odc. - no klasa, klasa...
Re: Po 15 odc. - no klasa, klasa...
Re: Po 15 odc. - no klasa, klasa...
No i dałabym też głos na Yamada 999lv jeżeli się znajdzie.
A FMAB to wiadomo… Nawet jeżeli nie dałam mu 10 to jest to anime, które mocno zapada w pamięci i wymusza emocje. X lat po seansie, a ja nadal mam wiele scen przed oczami…
Głosowanie
Jestem naprawdę ciekawa jej wyniku :)
Ps. Wszystkiego dobrego na cały 2024 rok, każdemu kto to czyta. Oby nadchodzący rok był lepszy, niż poprzedni!
Po 16
Świetna grafika – przyjemni bohaterowie, świetne udźwiękowienie.
Przełamanie klimatu w odcinkach z ||Demonami|| bardzo się przydały.
Top tego sezonu.
16
15
Scena z balu? Coś wspaniałego. Jestem totalnie bias w tej sprawie, ale dla mnie jest to nie tylko anime sezonu czy roku, ale zdecydowanie topka wszechczasów. Nic nie jest w stanie opisać jak się cieszę z tego, że ta historia została animowana.
Re: 15
Re: 15
Re: 15
Re: 15 z 28
Ja jestem wściekły na siebie że sądziłem że to będzie 13‑to odcinkowiec i zasiadłem do oglądania, a mam zasadę nie oglądać dopóki całość nie zostanie wyemitowana.
Więc doleciałem do 7 epizodu i zaczołem szukać więcej info o tym majstersztyku, tak okrutnie mi przypadła do gustu ta opowiastka i wyobraż sobie moje rozczarowanie.
Teraz walczę ze sobą czy oglądać już dalej czy poczekać i jeszcze raz zacząć od początku, a nienawidze także trwonienia mojego czasu.
12
No i coraz bardziej jestem przekonany, że tej serii bardzo blisko do iyaskei'ów. W zasadzie to chyba najbardziej relaksujące anime tego roku, a jest tu przecież jeszcze trochę akcji i dramatu… Piszę to w każdym komentarzu, ale muzyka! – powiem szczerze, że jakoś wcześniej nie byłem wielkim fanem Evana Calla, ale ten soundtrack jest absolutnie idealny, świetnie oddaje cały klimat tego anime i ogólnie całą tą baśniowość, magię świata fantasy, który jest tu budowany…
Jestem ciekaw, kiedy będzie drugi opening. Bo jeśli miałbym wskazywać jakiekolwiek wady to właśnie piosenkę z openingu, ale to i tak kwestia subiektywna.
Wyjątkowo dobre anime
Mocny kandydat na anime roku u mnie.
Oby poziom utrzymywali.
10
Re: 10
Re: 10
Trochę głupi argument, bo akurat animacja w Frieren jest na szczytowym poziomie i w show zaangażowani są weterani całej branży, w tym jeden z założycieli MADHOUSE, który ma już ponad 70 lat i kiedyś animował takie cuda jak Vampire Hunter D.
Nie są to „fajerwerki” ale nawet spokojne sceny w Frieren mają włożone więcej pracy i talentu niż większosć scen akcji z innych anime.
Re: 10
Właśnie chodziło mi o wszelkie efekty, CGI, wybuchy, pościgi i inne fajerwerki. Pieniądze można użyć w inny sposób i uzyskać taki sam, a nawet lepszy efekt. Tak jak we Frieren zrobiono.
10
9
A i tak najlepszy jest chyba soundtrack – animacja to mistrzostwo, ale muzyka również stoi na niezwykle wysokim poziomie.
Odcinek 8 - przepraszam, co?
Po pierwsze – kliknij: ukryte przez kilka dobrych odcinków niewiele się dzieje, tu jakiś port do uprzątnięcia, tu jakiś smok na głębokiej prowincji, o, a tu nagle w okolicy bogatego miasta będącego ważnym punktem obronnym zbliżającą się armia zła, o której wie tylko nasza elfka :P Znaczy nikt nie prowadzi zwiadu? Nie było jakiegoś raportu z mniejszych miejscowości? Żadni magowie nie puścili wiadomości do stolicy? (bo zakładam, że nie tylko Frieren patrzy na ręce potencjalnym złolom, a jak wiemy, magowie mają swoją akademię i jest ich więcej niż kilku). Serio, mam nadzieję, że coś pominąłem…
Poza tym – kliknij: ukryte przyznaję, że pan hrabia/graf postąpił bardzo „przewidująco” biorąc raptem czterech rycerzy, gdy wziął się przesłuchanie demonów, wiedząc, że potencjalnie są bardzo, bardzo niebezpieczne. xD Po co w ogóle udał się tam osobiście? Aż mi się przypomnieli rycerze Jedi z „Zemsty Sithów” (uwaga, spoiler!) jak szli aresztować kanclerza Palpatina ;)
Tu już może trochę się czepiam, ale jakoś kliknij: ukryte nie kupiłem tego pomysłu na lęki Starka – tzn. ok, nie czepiam się mocno, bo strach to często irracjonalna rzecz, ale po gościu, który pokonał smoka, oczekiwałbym raczej problemu w drugą stronę, czyli przesadnej brawury.
Żeby nie było, są tu wciąż dobre rzeczy, ale chyba wolałem kiedy serial mnie nieco nużył, za to zachwycał klimatem i postaciami :D
Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
W sumie cała moja wypowiedź będzie jednym wielkim spoilerem, więc wrzucę w spoiler całość.
kliknij: ukryte
tl;dr – Dużo wytłumaczą następne 2‑3 odcinki.
No jak. Przecież walki tam toczyły się już od dłuższego czasu. Jego syn zginął tam (z tego co pamiętam) miesiące, jeżeli nie lata temu (to chyba będzie powiedziane w późniejszych odcinkach, o ile już nie było, chociaż czort wie, może to pominęli). Hrabia wiedział o tym, kto prowadzi atak. Wiedział też, że miasto jest chronione przez barierę, ale nie wie, jak długo ona wytrzyma, stąd były ataki na Aurę. A ta armia ciemności? To też będzie wytłumaczone w późniejszych odcinkach, ale jej armia składa się głównie z poległych żołnierzy, którzy są z tegoż miasta. Nie było raportów, bo Aura wcześniej zapewne podróżowała wyłącznie z tymi kilkoma demonami, które widzimy w pokojowym konwoju.
Tutaj jest kolejny problem. Miejsce, w którym się znajdują, czyli ten Płaskowyż Północny, nie posiada stricte „stolicy”, jest to obszar, w którym występują mniejsze i większe miasta, ale są one ze sobą luźno powiązane handlem, niektóre może paktami o współpracy wojskowej, ale nic więcej. To nie jest państwo. A co do magów – owszem, istnieje coś w stylu „akademii”, która trzyma pieczę nad np. nadawaniem magom tytułów, które są powszechnie uznawane w każdym mieście w tej krainie, ale nie jest to instytucja, która odpowiada za porządek wśród tej krainy. Owszem, rozsyłają oni magów tu i ówdzie, później, dużo później, zostanie nam przedstawiony chociażby mag, który jest czymś w stylu kapitana północnych oddziałów magów, który walczył z pozostałościami armii Maou, natomiast, co anime chyba zdążyło już przekazać, magia nie działa w taki sposób, w jaki większość ludzi sobie to wyobraża. Nie ma jakiegoś magicznego sposobu, żeby nadać informację do tegoż miasta. Ktoś musi im tą potrzebę pomocy zgłosić osobiście. A że miasto jest odcięte od drogi, przez którą należałoby się udać, żeby taką pomoc uzyskać (przez Aurę), to mają problem. Plus, nie w każdym mieście stacjonuje silny mag. A nawet zakładając, że jakaś osoba zarządzająca tym wszystkim dowie się, że potrzebna jest pomoc… No to nie bądźmy pewni, że tą pomoc wyśle. Mowa tutaj o Aurze – demonie, którego sama Frieren (ona na serio jest silna i każdy kto ją zna wie o tym doskonale, to nie jest wyłącznie czcze gadanie na potrzeby dramatyzmu odcinka) nie mogła pokonać (o tym również będzie w następnych odcinkach), więc wysyłanie zwykłego maga jest równoznaczne z posłaniem go na prawie pewną śmierć. A osoba, która tym wszystkim zarządza, jest… dość ekscentryczna, mówiąc delikatnie.
No otóż nie wiedział. Wiedział, że Aura jest silna. To też zostało już w mniejszym, bądź większym stopniu przekazane, aczkolwiek o dziwo – ludzie nie mają zbytniego pojęcia o demonach. O ich sile, o tym jak działają, jakie są ich cele itp. Większość z nich nie spotkała i nie spotka takiego demona w swoim życiu nigdy. Tak jak mówię – Graf wiedział, że Aura jest silna, bo w końcu była ona bezpośrednią podwładną samego Maou, natomiast nie wiedział też jak silna. Gdyby tylko to wiedział, nie wysyłał by żołnierzy na pewną śmierć, dając jej dodatkową siłę w postaci armii. I tak samo z pozostałymi demonami. Wiedział, że jakąś tam siłę mają, ale jaką? Nie mógł się spodziewać, że będą oni tak silni, bo nie ma żadnego doświadczenia z demonami.
No i tutaj dochodzimy do rzeczy, którą ktoś kupuje, albo nie. Stark był wychowany przez Eisena i założenie jest takie, że potrafi on wyczuć, z jak silnym przeciwnikiem ma do czynienia – tak samo jak Eisen. Poza tym, jest on chłopakiem skromnym i niezbyt pewnym siebie. A jego strach w sumie jest po części tylko „zabiegiem”, który ma nam, przeciętnemu widzowi, pokazać, że właśnie demony z którymi bohaterowie mają do czynienia, są o wiele potężniejsze, niż jakiś tam smok.
I to jest właśnie ta rzecz, którą albo ktoś kupuje, albo nie. Ta umiejętność wykrywania siły przeciwnika.
W następnych odcinkach zostanie nam przedstawiona kwantytatywna metoda (mówi się tak w ogóle?) pokazania siły przeciwnika. Może on to właśnie wyczuwa? Tylko tutaj pojawi się inne pytanie – dlaczego Fern tego nie wyczuła? Dlaczego ona się nie bała? W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem i średnio pamiętam dokładnie, o czym będą toczyć się rozmowy. Może będzie coś więcej wytłumaczone.
Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
kliknij: ukryte Pełna zgoda, zapomniałem o tej rozmowie odcinek wcześniej na temat armii i walk. Dzięki :) Mogę się też zgodzić z tym, że bohaterka mogła o tym nie wiedzieć i zastaje tak specyficzną sytuację niemalże z zaskoczenia, choć z perspektywy widza „podróż w celu poznania sekretów mistrzyni i zrozumienia jaki jest sens życia” wymieszana ze „znienacka musimy ratować świat” jest dla mnie zbalansowane dość średnio – tzn. po pierwszych czterech odcinkach nic nawet nie ocierało się o sugestię, że seria skręci w tę stronę.
Dzięki wielkie za duże i obszerne wyjaśnienie co do roli magów, natomiast w takim razie serial zrobił spory błąd w budowaniu świata – wprowadzając w jednym z pierwszych odcinków motyw studiowania zaklęć bojowych (a więc jakiegoś projektu militarnego, co za tym idzie – państwowego) z miejsca założyłem, że magowie jako instytucja są usankcjonowani i mniej lub bardziej powszechni. Podajesz bardzo fajne informacje i wyjaśnienia, które ładnie klarują świat, tylko szkoda, że serial jakoś tak zgrabnie tego nie pokazuje. Jeśli będą później wyjaśnienia to spoko, ale problem w tym, że pojawią się post factum.
Jeżeli mówimy o „wiedzy” jako o 100% to tak, ale właśnie doszło do niepokojących wydarzeń w strażnicy, a elficki mag zniknął – zważywszy jeszcze na wojenną zawieruchę i spory brak informacji (zgoda, nie wie, że wszystkie demony są niebezpieczne, ale też nie wie, czy są niegroźne), to najdelikatniej mówiąc ostrożność byłaby zalecana (nie mógł kogoś posłać? albo zdywersyfikować żołnierzy (jeśli faktycznie nie mieli maga)? albo pytać z trochę większej odległości?). Tym bardziej jeśli jest mniej lub bardziej odpowiedzialny za magiczną barierę.
– szczerze mówiąc chętnie przyjmę dodatkowe wyjaśnienia :) Mam tylko nadzieję, że nie będzie isekajowy (na zasadzie, że poziom zagrożenia będzie podany jak statystyki).
PS – ) – nie wiem, jak to będzie się prezentować w serialu, ale może po prostu „mierzalna”?
Dzięki wielki za wyjaśnienia :)
Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
Wiem, że to irytujące, ale znowu jestem zmuszony to napisać xD Musisz poczekać do następnego odcinka xD Tam będzie bardziej wyjaśniona kwestia tego, skąd nienawiść Frieren do demonów, dlaczego podejmuje działania jakie podejmuje (na pierwszy rzut oka pochopne i nie pasujące do jej osoby), itp. Po poznaniu dalszej historii, jej działania nabiorą większego sensu, charakterystycznego dla jej postaci – samolubnej (i tak to tłumaczącej), która po poznaniu odpowiedniej grupy ludzi, próbuje się zmienić.
Ogólnie to wydaje mi się, że manga jest w ten sposób budowana – najpierw czytelnika stawia się przed faktem dokonanym, a następnie historia powoli idzie w stronę przedstawienia, dlaczego ten fakt się dokonał. Nigdy w sumie się nad tym nie zastanawiałem, bo sam jestem typem czytelnika, który będzie coś ślepo obserwował, póki ma ładne ilustracje, ale jakby się nad tym głębiej zastanowić… To tak, raczej taki schemat będzie się powtarzał, gdzie osoba analizująca co się dzieje i dlaczego, będzie miała masę pytań, które z czasem zostają rozwiane przez następne rozdziały/odcinki.
A co do kwestii Grafa – masz w sumie rację. Ale zdaje mi się, że w grę wchodziła też brawura oraz chęć pomszczenia syna. Już wcześniej chciał ich osobiście zabić, ale tego nie zrobił, bo słodkie słówka demonów i duma jako „szefa” tego miasta nie pozwoliły mu wtedy działać – jego ludzie byli przy nim obecni, nie mieli żadnych dowodów na to, że przybyli dyplomaci są nastawieni negatywnie i pomimo, że zapewne wykonaliby jego rozkaz, nadszarpnęłoby to ich zaufanie – wszak zabicie konwoju pokojowego jest nie tylko niehonorowe, ale całkowicie zniszczyłoby możliwość pokojowego rozwiązania problemu. A nie zapominajmy, że wcześniej na polu walki zginęli ich przyjaciele, być może rodzina. Natomiast teraz, gdy mieli jasny dowód na to, że nasi rogaci przybysze nie są zbytnio pokojowi, nie mieli żadnych wątpliwości, że trzeba się ich pozbyć, więc Graf mógł ze spokojem działać tak, jak chciał z początku.
A co do kwestii bariery i odpowiedzialności Grafa, to znowu XD – POCZEKAŁBYM DO NASTĘPNYCH ODCINKÓW XD, bo coś mi się kojarzy, że kliknij: ukryte ta cała jego odpowiedzialność za utrzymanie bariery to tylko przykrywka, gdyż grymuar zawierający wiedzę na jej temat, to kolejny fejk pozostałości po mistrzyni Frieren.
Nie nie, raczej będzie to przedstawione w sposób stricte wizualny a nie „liczbowy”, a sama mana (bo o niej mówimy), będzie miała troszeczkę „szersze” zastosowanie, niż przedstawienie power levelu danej postaci (wszak wiedza na temat aktualnych możliwości przeciwnika jest dość cenna ;) ).
Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
kliknij: ukryte
Seria będzie skręcać w te strony niejednokrotnie ;) Spotkanie z Aurą było pierwszym poważniejszym tego typu zabiegiem wykorzystanym prze autora i rzeczywiście, nie jest on do końca zgrabnie zrobiony. Natomiast późniejsze „arki”, będą miały trochę więcej sensu, z punktu widzenia całej opowieści – będą płynnie wplątane w historię (chociaż ktoś inny powie, że będzie to dość płytkie i naciągane, należy wziąć pod uwagę, że jestem wielkim fanem tej serii i absolutnie nie patrzę na nią obiektywnie) i będą one miały rzeczywisty sens w kwestii przygody naszych bohaterów.
Re: Odcinek 8 - przepraszam, co?
No właśnie tak mi się zdawało, że mangaka ma taki styl :D Być może na potrzeby mangi sprawia to lepsze wrażenie, natomiast w anime to daje efekt jakby ktoś wymyślał fabułę na bieżąco. Ale dobra, jeśli to taki styl, to wezmę to pod uwagę, dzięki :)
kliknij: ukryte Generalnie zgadzam się z opinią co do grafa i powiedzmy, że emocjonalnie ma to sens, nawet jeśli zdrowy rozsądek stracił prawo głosu :) Za to moment w którym:
był właśnie tym, gdzie powaga opadła do poziomu „Zemsty Sithów” :) W sumie nawet czterech rycerzy co padli po jednym ciosie, to jak ci czterej jedi, co ich Palpatine w 15 sekund rozwalił :D
OK, to będę już bardziej nastawiony na większe zmiany, tak w wydarzeniach, jak i (mam nadzieję, rzadziej) w tonie :) kliknij: ukryte No i czekam na większe wyjaśnienie działania many :)
W ogóle dzięki za bardzo szczegółowy opis i wyjaśnienia ;)
7
No i też jestem ciekaw, czy w przyszłości pojawi się jakiś demon, który będzie walczyć ze swoją naturą i będzie próbować zrozumieć ludzi i zyskać „człowieczeństwo”...
Re: 7
Po 6 odcinku
Freiren chyba już pozostanie świetnie napisaną, emocjonalną pustynią, natomiast jej uczennica powinna uniknąć tego losu, dzięki relacjom ze Starkiem. To dobrze, bo jak dla mnie jeden hiper melancholik na trio wystarczy :)
Ogólnie rzecz biorąc, do tej pory to serial wspaniały artystycznie, który jednak nieco nużył. Natomiast wszystko wskazuje na to, że wkrótce podkręci się go emocjonalnie o te 10‑15%, i to może być jedna z lepszych serii tego roku. Zatem ci trochę zaniepokojeni przesadnie oniryczną, melancholijną atmosferą moim zdaniem mogą spróbować. :)
Re: Po 6 odcinku
6
5
Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
Muzyka jest dobra, choć czołówka trochę rozczarowuje (tak wizualnie, jak i muzycznie), aktorzy grają zupełnie inną manierą niż w zwyczajowo w anime (co jest zdecydowanie na plus), prezentując bardziej teatralny styl. Dobrze też wiedzieć, że seria jest zaplanowana na dłużej, więc historia pewnie zostanie doprowadzona do końca.
Czy będzie z tego arcydzieło? Nie jestem pewien – o ile postacie w stylu protagonistki irytują mnie w życiu codziennym, o tyle tu jej hiper wycofana, beznamiętna osobowość ma sens, zważywszy na długość życia elfa (mam lekki vibe z opisem wysokich elfów z czwartej edycji Warhammera). Moje większe zastrzeżenia budzi to, że kliknij: ukryte druga główna bohaterka zdaje się być zbudowana z tego samego kruszcu – nie wiem, czy ponad 20 odcinków „przygód” dwojga skrajnie zamkniętych osobowości nie zamieni całości w ładnie narysowaną nudę.
Póki co ostrożnie jestem na tak, tym bardziej, że niewiele mamy ciekawych serii w tym sezonie.
Re: Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
Re: Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
Re: Po trzech odcinkach - bardzo dobre. Czy będzie wybitne?
Polecam się zapoznać, majstersztyk.
Trochę szkoda mi tego openingu, Yoasobi mogli trochę bardziej popłynąć, ale może stawiam za duże wymagania po Oshi no Ko.
Nawet nie boję się, że seria nie dostanie następnego sezonu, bo już wiadomo, że dostanie, a będzie on potrzebny i to bardzo, bo tempo rozwoju historii jest… Cóż… No jest jakie jest. Ale taki już urok tej opowieści. Oby tylko manga nie ucierpiała na tym w znaczący sposób, bo jeżeli jej poziom spadnie ze względu na anime, to będę bardzo zawiedziony.
4
I na całe szczęście to nie jest dramat przez duże „D” lub tani wyciskacz łez. Jest melancholia, przemijanie, czerpanie z życia, pojawiają się też zabawniejsze momenty. W sumie pod tym względem to anime nawet się zbliża do klasycznych iyaskei'ów. No i przez te cztery odcinki praktycznie nikt nie podnosi głosu – nawet gra aktorska oddaje spokojny charakter tej serii. Ogólnie nie wykluczam, że potem pojawią się dynamiczniejsze momenty, ale nie o tym jest ta seria.
I na koniec: opening ładny, choć piosenka mi się nie podoba, ending całkowicie cudowny, a dwugodzinna wersja z japońskiej telewizji ma inny ending z animacją Kou Yoshinariego, więc na niego też warto zerknąć.