x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Względem mamgi to anime to taki niemal miszmasz. Nie po kolei. Zabrakło też części postaci. Pozmieniane zostały zdarzenia. kliknij: ukryte Np W mandze jest wyznanie dziewczyny pod wpływem pewnej skrzynki ale to ona wycofuje się z tego wyznania, a Aoi to przeżywa. Itd. i ogółem wszystko jest tu wymieszane.
Nie wiem, co chcieli osiągnąć twórcy. Można było z tego zrobić przyzwoite i cały czas klimatyczne anime. Albo romans, albo mistery. Cokolwiek, byle spójnie.
Wiem, że manga to głównie artbook z dialogami Momochi i chłopaków, ale nawet tam jakoś „fabuła” szła do przodu. Z tylu tomików mogli wyciągnąć kondensat, zamiast wrzucać ów chaos do tygla i produkować kolejny miszmasz.
To wygląda, jakby to AI pisało scenariusz. Każdy odcinek w oderwaniu od innych.
No ale kolory ładne, obrazki też, w fajnym nieco starszym stylu. Biszom trochę zabrakło mangowego charakteru, tylko Aoi niemal taki sam i tam i tu. Za to cukierkowych i mniej cukierkowych demonków też i tu jest pod dostatkiem.
Szkoda gdy adaptacja powiela oryginał, zamiast go poprawić i scalić. Niektóre odcinki na plus. Fajna kocia‑babcia. I pewna „piosenka”
Racja, zwłaszcza z tym gorszym dzieckiem się zgadzam. Ja co prawda wytrzymałam trochę dłużej licząc, że jakoś się to jeszcze rozkręci i może pokusi o chociaż odrobinę oryginalności, ale nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Postacie też nie ratują sytuacji. Nie ma chemii między nimi i nie czuję, żeby jakoś specjalnie obchodziło mnie co się z nimi dalej stanie. W sumie chyba wolałabym obejrzeć ponownie Kamisama Hajimemashita niż tutaj się męczyć.
Bez zalogowania
23.02.2024 02:36 Re: Fruits Basket / Kamisama Hajimemashita
wolałabym obejrzeć ponownie Kamisama Hajimemashita
Też miałam takie wrażenie po pierwszych odcinkach.
Jednak nie jestem pewna czy to nie wady adaptacji sprawiają, że seria tak bardzo przypomina Kamisamę.
Chodzi mi o to, że Kamisama było komediodramą. Nanami to idealistka, skłonna rzucić się w otchłań piekielną żeby komuś , nawet obcemu pomóc
i często jest nierozsądna, impulsywnie działa.
Albo Tomoe – niby zimny jak lód ale choleryk. Taki męski tsundere.
Całość jest miksem komedii i dramatu fantasy, ale bardziej obyczajowego, z naciskiem na relacje, uczucia, oraz postępowaniem pod wpływem owych emocji i uczuć. Może dlatego jest tak angażujące.
Natomiast Strażnik z domu Momochi robi na mnie wrażenie serii bardziej nastawionej na folklor, niż na ludzką problematykę związków. Nie widać powolnego budowania uczuć.
Nie czuję tu komediowego vibe, za to momentami jest wg mnie taki… Lekko horrorowy?? Taaa… Słodki uroczy horror… Ech.
Chłopak, Aoi, przez przypadek uwięziony. Do tego to przeciwieństwo Tomoe, jest miły, słodki, troskliwy i czuły na zewnątrz, a w środku jakby wyziębiony i smutny. Niczym nieszczęśliwy introwertyk czyniący to co właściwe i robiący na zewnątrz dobrą minę, żeby przypadkiem nie ranić innych.
Tomoe został strażnikiem świątyni z wyboru.
Aoi przez przypadek.
I to uważam ta zasadnicza różnica.
Żeby zrobić przyciągające anime ze Strażnikiem nie wystarczą ładne obrazki, potrzeba by też umieć stworzyć klimatyczne sceny i budować napięcie. Bardziej podkręcić klimat i emocje. A tego jest za mało.
Znaczy bywa takie lekko horrorowate, ale brakuje tu dla mnie wartości dodanej, emocji na ekranie.
I tego co przyciągało wiele osób do Kamisamy,
czyli porządnego romansu. Dobrze zbudowanego.
Grającego na uczuciach widza.
Tymczasem Strażnik to takie jakby (na razie) akwarelki i to rozmyte miejscami, a miejscami zbyt ciemne.
A
Bez zalogowania
11.02.2024 02:23 Kolejny serial sinusoida
Jakiś to jest dziwny tydzień, bardzo średniego adaptowania materiału, najpierw w Solo, teraz Strażnik. Dobrze choć, że w Sasakim and Pii‑chanie były zabawne dialogi (choć akcja niemrawa.)
Jakby wszystkim twórcom nagle zabrakło weny, żeby podkręcić klimat.
Mam nadzieję, że przyszły tydzień będzie lepszy.
A
Strażnik z domu Momochi
1.02.2024 11:34 To już cztery odcinki :)
Po pierwszym epizodzie miałam ochotę narzekać na adaptację, na kreskę i w ogóle odpuścić.
Ale już w drugim zaczęłam się w to wkręcać :)
Tak, wiem jakie ma wady,
ale też fajna bije z tego energia, sympatyczna i większa, niż z mangi, do której muszę wrócić – zanim mi pożółknie na półce ;)
I serial ma swoje lekko komediowe momenty.
I zaczyna być takie… :) to już trzeba we własnym zakresie ocenić, czy działa ;)
Nie wiem, co chcieli osiągnąć twórcy. Można było z tego zrobić przyzwoite i cały czas klimatyczne anime. Albo romans, albo mistery. Cokolwiek, byle spójnie.
Wiem, że manga to głównie artbook z dialogami Momochi i chłopaków, ale nawet tam jakoś „fabuła” szła do przodu. Z tylu tomików mogli wyciągnąć kondensat, zamiast wrzucać ów chaos do tygla i produkować kolejny miszmasz.
To wygląda, jakby to AI pisało scenariusz. Każdy odcinek w oderwaniu od innych.
No ale kolory ładne, obrazki też, w fajnym nieco starszym stylu. Biszom trochę zabrakło mangowego charakteru, tylko Aoi niemal taki sam i tam i tu. Za to cukierkowych i mniej cukierkowych demonków też i tu jest pod dostatkiem.
Szkoda gdy adaptacja powiela oryginał, zamiast go poprawić i scalić. Niektóre odcinki na plus. Fajna kocia‑babcia. I pewna „piosenka”
Fruits Basket / Kamisama Hajimemashita
Panna typowo irytująca, panowie bezbarwni, zaś klątwa, dramaty, romanse i niuanse średnio porywające. Drop po drugim odcinku.
Re: Fruits Basket / Kamisama Hajimemashita
Re: Fruits Basket / Kamisama Hajimemashita
Też miałam takie wrażenie po pierwszych odcinkach.
Jednak nie jestem pewna czy to nie wady adaptacji sprawiają, że seria tak bardzo przypomina Kamisamę.
Chodzi mi o to, że Kamisama było komediodramą. Nanami to idealistka, skłonna rzucić się w otchłań piekielną żeby komuś , nawet obcemu pomóc
i często jest nierozsądna, impulsywnie działa.
Albo Tomoe – niby zimny jak lód ale choleryk. Taki męski tsundere.
Całość jest miksem komedii i dramatu fantasy, ale bardziej obyczajowego, z naciskiem na relacje, uczucia, oraz postępowaniem pod wpływem owych emocji i uczuć.
Może dlatego jest tak angażujące.
Natomiast Strażnik z domu Momochi robi na mnie wrażenie serii bardziej nastawionej na folklor, niż na ludzką problematykę związków. Nie widać powolnego budowania uczuć.
Nie czuję tu komediowego vibe, za to momentami jest wg mnie taki… Lekko horrorowy?? Taaa… Słodki uroczy horror… Ech.
Chłopak, Aoi, przez przypadek uwięziony. Do tego to przeciwieństwo Tomoe, jest miły, słodki, troskliwy i czuły na zewnątrz, a w środku jakby wyziębiony i smutny. Niczym nieszczęśliwy introwertyk czyniący to co właściwe i robiący na zewnątrz dobrą minę, żeby przypadkiem nie ranić innych.
Tomoe został strażnikiem świątyni z wyboru.
Aoi przez przypadek.
I to uważam ta zasadnicza różnica.
Żeby zrobić przyciągające anime ze Strażnikiem nie wystarczą ładne obrazki, potrzeba by też umieć stworzyć klimatyczne sceny i budować napięcie. Bardziej podkręcić klimat i emocje. A tego jest za mało.
Znaczy bywa takie lekko horrorowate, ale brakuje tu dla mnie wartości dodanej, emocji na ekranie.
I tego co przyciągało wiele osób do Kamisamy,
czyli porządnego romansu. Dobrze zbudowanego.
Grającego na uczuciach widza.
Tymczasem Strażnik to takie jakby (na razie) akwarelki i to rozmyte miejscami, a miejscami zbyt ciemne.
Kolejny serial sinusoida
Jakby wszystkim twórcom nagle zabrakło weny, żeby podkręcić klimat.
Mam nadzieję, że przyszły tydzień będzie lepszy.
To już cztery odcinki :)
Ale już w drugim zaczęłam się w to wkręcać :)
Tak, wiem jakie ma wady,
ale też fajna bije z tego energia, sympatyczna i większa, niż z mangi, do której muszę wrócić – zanim mi pożółknie na półce ;)
I serial ma swoje lekko komediowe momenty.
I zaczyna być takie… :) to już trzeba we własnym zakresie ocenić, czy działa ;)