Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 3
Średnia: 5
σ=0,82

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Melmothia
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Astro Note

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2024
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • アストロノオト
Gatunki: Komedia, Romans
Postaci: Kucharze/cukiernicy, Obcy; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Przez żołądek do serca – uniwersalna mądrość, która sprawdza się w całej galaktyce!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Takumi Miyasaka to szef kuchni z imponującym jak na swój młody wiek doświadczeniem. Niestety, nie wszystko układa się po jego myśli i z powodu restrukturyzacji po czterech latach pracy w renomowanym hotelu musi sobie szukać nowego zajęcia. Zgłasza się do Astro Note – lokalu stawiającego na wielkie talenty kulinarne, a przynajmniej tak wynika z najeżonego wymaganiami ogłoszenia. Jednak rozmowa kwalifikacyjna przybiera niespodziewany obrót. Właścicielka przybytku, Mira Goutokuji, przyznaje się do pomyłki – nie prowadzi renomowanej restauracji, a pensjonat dla stałych rezydentów serwujący darmowe śniadania. Zatem nie potrzebuje żadnego „mistrza kuchni”, a jedynie solidnego kucharza na niepełny etat. Na szczęście pojawiają się inne czynniki znacznie uatrakcyjniające ofertę. Po pierwsze, Takumi nie będzie czuć presji z powodu wysoko zawieszonej poprzeczki, bowiem dotychczasowe obowiązki kulinarne spoczywały na barkach Miry, która potrafi przypalić nawet wodę na herbatę. Po drugie, właścicielka oprócz skromnej pensji oferuje zakwaterowanie, a dla młodego kawalera własny pokój to niemały atut. No i po trzecie – Takumi już od pierwszego wejrzenia zakochał się w uroczej i nieporadnej gospodyni, zaś zachwyceni jego potrawami lokatorzy sączą mu do ucha sugestie, że dobra kuchnia może zagwarantować zwycięstwo w miłosnych podbojach. Oczywiście, ten ostatni argument przeważa. Mistrz Miyasaka zostaje przyjęty ku powszechnej radości mieszkańców, z wyjątkiem pudla Miry, który z dziwnego powodu traktuje go jak niebezpiecznego intruza.

Na początku wszystko układa się dobrze. Takumi cieszy się ze stabilizacji, ma sporo wolnego czasu i powoli przyzwyczaja się do nieco zwariowanej, ale sympatycznej społeczności. Poza gospodynią i kucharzem w Astro Note rezydują jeszcze cztery osoby i jest to ekipa dość niestandardowa. Tomihiro Wakabayashi dobrze by się dogadał z „naszym” Ferdynandem Kiepskim, bo choć różnią się z usposobienia, łączy ich podobny stosunek do pracy, jedzenia i alkoholu. Mimo to stara się być autorytetem dla swojego syna Rena, choć z tym już bywa różnie. W innym pokoju mieszka Teruko Matsubara – podrzędna idolka, która „w cywilu” demonstruje sceniczny entuzjazm głównie wtedy, gdy może się najeść i napić na cudzy koszt. Kwartet egzotyczny zamyka najbardziej zagadkowa postać – Shoukichi Yamashita – wiekowy i pełen pozytywnej energii pisarz, którego twórczości nikt jakoś nie może sobie przypomnieć. Po jakimś czasie do grona mieszkańców dołącza Aoi Uemachi – jednak trudno coś opowiedzieć o tej postaci bez sporych spojlerów.

Choć Takumi dobrze się dogaduje z lokatorami (nawet jeśli od czasu do czasu drą ze sobą koty), to im dłużej przebywa z Mirą, tym mocniej przeczuwa, że coś z nią nie tak – młoda właścicielka jest co prawda bardzo sympatyczna, ale czasami sprawia wrażenie nieco nieobecnej. Co więcej, nieraz zdradza dziwne luki w wiedzy o przedmiotach codziennego użytku, a nawet o zasadach społecznego ładu. Szef kuchni nie może oprzeć się wrażeniu, że jego obiekt westchnień pochodzi z innego świata. Czyżby Mira… była cudzoziemką?

Sprawy przybierają zły obrót, gdy Takumi przez przypadek słyszy rozmowę właścicielki, wyraźnie sugerującą, że jest ona wdową. Młody kucharz jest zszokowany nowiną, jednak zanim zdąży rozważyć, czy może lepiej byłoby poczekać z zalotami na stosowniejszy moment, do hostelu przybywa niespodziewany gość. Shoin Ginger – bogaty przystojniak z dalekiej Anglii i przyjaciel z dzieciństwa głównej bohaterki, który oświadczył się jej, kiedy jeszcze byli dziećmi. W tym momencie Takumi zaczyna się obawiać, czy jego zdolności kulinarne na pewno wystarczą w rywalizacji z majętnym bishounenem.

Na szczęście prowadzona z szerszej perspektywy narracja, zawczasu informuje nas, że to tylko zabawne nieporozumienie, które można „prosto” wyjaśnić. Mira jest tak naprawdę kosmitką, księżniczką z planety Widi (Takumi myślał, że słyszy angielskie widow oznaczające wdowę i stąd pomyłka). Towarzyszący jej pudel Naosuke to również kosmita, pełniący funkcję ochroniarza i doradcy. Oboje przylecieli na Ziemię, by znaleźć tajemniczy klucz, dzięki któremu będą mogli uratować swoją planetę, zaś Shoin (również kosmita) przybył później do miasta, by wesprzeć ich w przedłużających się poszukiwaniach. Wszystkie tropy prowadzą do pensjonatu Astro Note i w dziwny sposób wiążą się z jego poprzednim właścicielem. Niestety, to nie będzie łatwa misja, bowiem wskazówki są dość niejasne, zaś „tym dobrym” będą przeszkadzać agenci z wrogiej mieszkańcom Widi planety.

Uroczy dom wariatów, kosmici, szpiedzy z obcych planet i młody mężczyzna, który bardziej niż międzygalaktycznym konfliktem interesuje się atrakcyjną panią domu. A wszystko to miesza się z poszukiwaniem tajemniczego artefaktu obcej cywilizacji. Jeśli oczekujecie od tej serii fascynującej fabuły i pełnego niespodziewanych zwrotów akcji widowiska, to muszę was rozczarować. Cała bieganina za kluczem stanowi jedynie pretekst, byśmy mogli spędzić więcej czasu z bardzo specyficzną ekipą. Jednak ta decyzja artystyczna w ogóle mi nie przeszkadza – przeciwnie, po pierwszych odcinkach Astro Note zapowiadało się na moje ulubione anime sezonu. Oryginalny projekt studia Telecom Animation Film od samiutkiego początku uderza w najlżejsze tony, tworząc hybrydę komedii, serii obyczajowej i prostego romansu, a przy tym składając hołd lekkiemu kinu science­‑fiction z lat 80. i 90. Zdecydowanie zgadzam się z komentarzami, że serial inspirował się ówczesnymi anime (choćby Urusei Yatsura i Maison Ikkoku) pod względem założeń fabularnych, jak również estetyki i ścieżki dźwiękowej. Jednocześnie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że scenarzystka lubi amerykańskie produkcje z tamtych lat, gdzie Ziemia to prowincjonalna planeta, która podoba się nowo przybyłym kosmitom. Klimat dobrze oddają takie filmy jak Moja macocha jest kosmitką i Kokon, zaś wśród seriali od czasu do czasu myślałem o niegdyś popularnym (także u nas) Alfie.

Choć żarty w Astro Note średnio mnie bawią, to w pierwszych odcinkach seria wprawiała mnie w błogi, zrelaksowany nastrój. Niestety, mniej więcej w połowie wprowadzono jeden duży wątek, który z niezwykłą skutecznością zaczął niszczyć serial i to na kilka sposobów. Czy sprawił, że Astro Note rozsypało się jak domek kart? Na szczęście nie, tym bardziej że w pewnym momencie ten motyw schodzi na dalszy plan. Natomiast przez cały drugi akt poziom serialu tak drastycznie spadł, że przed porzuceniem go powstrzymała mnie jedynie zgłoszona do redakcji portalu rezerwacja.

Jednak zacznijmy od zalet, bo jest tu co chwalić. Skłamałbym, i to mocno, twierdząc, że mieszkańcy Astro Note to skomplikowane osobowości, a mimo to bardzo ich polubiłem. Najwięcej czasu poświęcono oczywiście Mirze i Takumiemu oraz rozwojowi ich relacji. Już od samego początku ucieszyło mnie, że mamy do czynienia z romansem dwojga młodych, ale ewidentnie dorosłych ludzi. To znaczy dorosłego mężczyzny (analizując CV Takumiego, możemy zakładać, że ma 25–27 lat) i wyglądającej na dorosłą kobietę kosmitki, ale nie wnikajmy w szczegóły. W przeciwieństwie do licealnych romansów, Takumi działa już od samego początku i gdyby nie kilka nieporozumień oraz pojawienie się „pana idealnego”, podejrzewam, że w otwarty sposób zaprosiłby Mirę na randkę w trzecim lub czwartym odcinku. Sama dziewczyna jest co prawda bardziej pasywna, ale można to złożyć na karb wychowania (zakładając, że w całej galaktyce księżniczki żyją pod kluczem). Sprawy nie poprawia fakt, że władze Widi wysłały ją na Ziemię bez jakiegokolwiek szkolenia na temat życia na naszej planecie.

Opowiedziałem już sporo o czworgu rezydentów, lecz chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym związanym z nimi drobiazgu. Choć przez większą część seansu są przede wszystkim figurami komediowymi, to zdradzają swoje blizny i bolączki, zyskując ten niezbędny kawałek głębi, dzięki któremu są czymś ciekawszym niż barwnym tłumem. Dostarczają nam mnóstwo rozrywki, ale fakt, że znaleźli się raczej niżej niż wyżej na szczeblach społecznej drabiny, nie zostaje pominięty. Mimo to wciąż szukają swojego miejsca w życiu, a nawet znajdują czas na autorefleksję i nieraz udane próby poprawy swojej sytuacji. Nie ukrywam, śledzenie ich losów jest znacznie bardziej zajmujące niż poszukiwania MacGuffinowego klucza.

Skoro o nim mowa, osobą, która najbardziej przykłada się do poszukiwań artefaktu, jest Naosuke, agent, ochroniarz i pies (to ostatnie już pod przykrywką). Chociaż jako jedyny nie dysponuje humanoidalnymi kształtami, sprawia wrażenie najbardziej poukładanego i najinteligentniejszego. Do tego, podobnie jak czworo lokatorów, ma coś więcej do zaoferowania niż permanentne numery komediowe. Choć z wierzchu wydaje się być cholerykiem­‑służbistą, to potrafi okazać empatię, a nawet troskę o innych. Poza tym zdecydowanie popieram decyzję, by głosu użyczał mu Junichi Suwabe, który nawet przez sekundę nie próbuje przerobić kwestii Naosukego na szczekanie i gra całkowicie na serio ciemnym, niskim głosem. Efekt jest cudownie absurdalny i podejrzewam, że był to celowy zabieg.

Mamy więc ciekawy zestaw postaci, pretekstową, ale spełniającą swoją funkcję fabułę i ładną oprawę audiowizualną. Zatem co mogło pójść nie tak? Odpowiedź brzmi – trójkąt miłosny.

Należy stwierdzić, że w Astro Note istnieją dwa takie układy. O pierwszym wspomniałem już na początku (Takumi–Mira–Shoin) i ten zestaw jak najbardziej pasuje do serii. Wszystko jest pół­‑żartem, w otwarty sposób czerpiąc ze znanych schematów – mistrz kuchni to przeciętniak, z którym widz ma się utożsamiać, młoda kobieta jest uroczo nieświadomym głuptasem, jakby w ogóle nie wiedziała, że toczy się batalia o jej serce, zaś jej przyjaciel z dzieciństwa to jawna kpina z pozornie idealnych, superprzystojnych amantów. Jednak w pewnym momencie do pensjonatu wprowadza się Aoi Uemachi. Pominę kwestię jej przeszłości, natomiast muszę wspomnieć, że nowa lokatorka jest szaleńczo zakochana w Takumim. Co prowadzi nas do drugiego trójkąta i bez zbędnych upiększeń – został on skopany po całości.

Po pierwsze, Aoi jako jedyna nie jest postacią ze świata komedii. To bohaterka liryczna, wręcz melodramatyczna, żywcem wyjęta z dramatu obyczajowego. O ile pozostali mieszkańcy to komediowe figury (od czasu do czasu zdradzające głębię), o tyle nowej lokatorce nieodłącznie towarzyszą smutek i przygnębienie. To, że Aoi nie pasuje do zastanego świata, jeszcze mógłbym wybaczyć, gdyby nie fakt, że rozpoczyna ten nieszczęsny trójkąt miłosny. Zważywszy na przeszłość, trudno jej nie współczuć, ale jednocześnie wykazuje ona niezdrową wiarę w siłę sprawczą romantycznej relacji. Mówiąc prościej – wierzy, że jeśli Takumi odwzajemni jej uczucie, wszystkie pozostałe problemy magicznie same się rozwiążą. W związku z tym, choć było mi jej żal, jednocześnie trudno trzymać za nią kciuki.

Sprawa pogarsza się wraz z jej nieśmiałymi próbami zalotów. Są one prowadzone na serio, bez jakiejkolwiek komediowej zgrywy, a kolejne porażki wzmagają poczucie dyskomfortu. Co więcej, ilekroć ten trójkąt pojawia się na pierwszym planie, główna para zaczyna mnie drażnić. Takumi, który na co dzień jest sympatycznym, choć nie najmądrzejszym poczciwcem, w epizodach z Aoi raz po raz łamie jej serce z wdziękiem młodocianego buca, bo tylko Mira mu w głowie. Z kolei nieporadna i nierozumiejąca spraw romantycznych gospodyni, gdy przeciąga ten stan zawieszenia, przeobraża się z uroczej trzpiotki w pustą lalę, nieświadomą, że swoją głupotą rani całą masę osób. Niesamowite, jak bardzo przy pomocy jednej postaci drugoplanowej można zniechęcić do głównych bohaterów.

Na mały plus tego wątku mogę policzyć, że jedna z postaci niezaangażowanych w sprawę miała okazję rozwinąć się w ciekawym kierunku, no i ten segment mógł skończyć się o wiele gorzej. Z drugiej strony, kiedy zrozumiałem, że ten rozdział mamy za sobą, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że w zasadzie był to długi i nieśmieszny wypełniacz. Reasumując – wprowadzono niepotrzebny element, który tworzy zamieszanie w tonie serii (poważny dramat w lekkiej serii obyczajowej) i jeszcze psuje główne postacie, ilekroć do niego wracamy. Cóż, scenarzystka Kimiko Ueno ma na koncie udaną adaptację mangi Dungeon Meshi, ale poza tym jej CV nie zawiera żadnych „hitów”. Może więc stworzenie oryginalnej i spójnej fabuły nieco ją przerosło.

Szkoda, bo anime może pochwalić się bardzo udaną oprawą audiowizualną. Jasne, rysunek jest uproszczony, kolorystyka umowna, a animacja przerysowana, ale w całości bardzo ładnie nawiązuje do klimatów retro, dobrze podkreślając umowność opowieści. I przede wszystkim – przyjęta konwencja zdecydowanie bardziej zapada w pamięć niż kolejna zrobiona od sztancy seria z dokładnie takimi samymi szablonami postaci i scenerii. Klimat starych anime świetnie podkreśla ścieżka dźwiękowa, wyraźnie nawiązując do soundtracków z końca XX wieku. Zatem, choć odpowiedzialni za reżyserię Haruki Kasugamori i Shinji Takamatsu nie są mistrzami świata w dostarczaniu ciekawych kadrów i oryginalnych rozwiązań artystycznych, to całość wypada zdecydowanie powyżej przeciętnej.

Czy polecam ten serial? To zależy – jeżeli szukacie lekkiej, niezobowiązującej rozrywki, która nie do końca traktuje się serio, istnieje szansa, że wam się spodoba. Najistotniejszym sprawdzianem będzie prawdopodobnie wasz stosunek do tego fatalnego trójkąta miłosnego. Być może będzie was uwierać o wiele mniej niż mnie, choć dość skrupulatnie analizowałem komentarze pod odcinkami na Crunchyrollu i wszystko wskazuje na to, że nie jestem osamotniony w swojej opinii. Jednak, kto wie – może wam seans sprawi więcej przyjemności?

Sulpice9, 16 lipca 2024

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Telecom Animation Film
Autor: Maho Aoki
Projekt: Eisaku Kubonouchi, Kazunori Ozawa, Kazutaka Kawamoto, Shouhei Obara, Yasutoshi Niwa
Reżyser: Haruki Kasugamori, Shinji Takamatsu
Scenariusz: Kimiko Ueno
Muzyka: Kouhei Munemoto