x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bardzo dobry sezon i jednocześnie niesatysfakcjonujące zakończenie serii.
Bardzo dobrze oglądało się PRZEWODNICZĄCĄ Kumiko.
kliknij: ukryte Na ekranie była masa mniejszych lub większych dram, a wszystko na jej głowie. Czuć było to przytłoczenie i mozolną walkę. Wszystkie „problemy” trzymały poziom. Było trochę tych służbowych: prywatne sprawy innych członków orkiestry, dziwne pierwszaki, kwasy po przesłuchaniach. Było tez trochę świetnych osobistych: plany na studia + presja z każdej strony na ten temat, konflikt z Reiną, utrata solówki i mimo tego ciągle bycie mega zaangażowaną przewodniczącą. Świetnie się patrzyło na zmagania Kumiko na przestrzeni calutkiego roku.
Muzyka.
kliknij: ukryte Cholernie mi jej brakowało… Żeby przez tyle sezonów chociaż jeszcze jednej perełki pokroju Rydeen nie zaserwować. Boli :( No niby dostaliśmy koncert na samym końcu, ale muzycznie to taki raczej bez walnięcia, a na ekranie zamiast zachwycać się grafiką/wykonaniem utworu poleciały fatalnie zrobione wspominki ze wszystkich sezonów/filmów…
Zakończenie/Epilog.
kliknij: ukryte Wygranie wymarzonego złota jakoś mnie nie ruszyło. Fajno, że Kumiko akurat tak skończyła kilka lat po ostatnim koncercie, ale co z resztą dziewczyn z paczki? Co z Shuuichim (spinka/ozdoba do notatnika to za mało)? Ehhhh… Spore rozczarowanie, a raczej ogromny niedosyt. Wszystkie 4 dziewczyny z głównej paczki polubiłem tak samo, a tu niemal nic… Żyje nadzieją, że może film podsumowujący coś kiedyś? Ehhhh. ..
PS: niby koniec, ale nie do końca. Do wydań Blu‑ray/DVD będą dodane specjale. Łącznie 6. 2 już wyszły, kolejne 4: sierpień/wrzesień/październik/listopad.
Info o odcineczkach o czym są i kiedy premiera: [link]
PS1: Jak juz pokopałem w internetach to są to 3‑4 minutowe zbiory grafik (bardzo ładne, jak prosto z anime), z pełnym udźwiękowieniem, ale bez animacji. Ot scenka w kawiarni czy podczas jazdy pociągiem. Oba specjale co widziałem dzieją się podczas czasów szkolnych.
No to teraz zostało dalej czekać na kolejny sezon Ao no Orchestra. I nadrobić w końcu Nodame Cantabile. Może jeszcze dam szansę Yoru no Kurage wa Oyogenai i GIRLS BAND CRY – ale w obu przypadkach strach przed generyczny rockiem póki co przeważa ;)
Po dziewięciu latach, w trakcie których oglądaliśmy w newsach także i masakrę w KyoAni, doczekaliśmy końca. I to jakiego… ta seria jako całość jest urocza, zwłaszcza dla kogoś kto nie ucieka przed muzyką poważną jak diabeł przed wodą święconą, i nawet pierwsze sezony, z konieczności mające otwarte zakończenia, były warte oglądania, ale ta ostatnia część cyklu jest wyjątkowa.
W zasadzie, jedynym minusem może być niesamowicie liczna obsada – co w szkole i w jak by nie było orkiestrze dętej jest oczywiście uzasadnione.
Poza tym, w samym trzecim sezonie, troszeczkę mnie zdetonowało że postanowiono się silić na oryginalne, i raczej nieudane zmiany. kliknij: ukryte W nowelkach, jest raczej czytelne że to właśnie konieczność konkurowania o soli, i wola zagrania go z Reiną, jest tym brakującym impulsem który wybija Kumiko z marazmu i kieruje ją na jej drogę życiową; to ona wygrywa ostateczną selekcję. Postać Mayu właściwie istnieje po to, by ten impuls wytworzyć. Ale tak czy siak, sama końcówka jest bardzo satysfakcjonująca, także w kontekście długiej podróży jaką odbyliśmy z serią do tego miejsca, i perypetii przez które przeszło studio. Zwłaszcza to, że KyoAni zdołało zachować i podtrzymuje swoje wspaniałe tradycje, a mimo upływu prawie dekady, całość stoi na tym samym, wysokim poziomie i cieszy oko jednolitym stylem.
Na pewno największym minusem jest praktycznie brak występów. Postawiono przede wszystkim na emocjonalną podróż Kumiko, najpierw jak sobie radzi w roli przewodniczącej zespołu, a następnie w którym kierunku idą jej ambicje gdy zakończy szkołę. Z jednej strony brak występów (zostawiony tylko na koniec) można zrozumieć, bo to jednak 3 sezon (plus kilka filmów i odcinków specjalnych), więc znamy tych ludzi i ich umiejętności. Ale z drugiej to jednak ostateczne pożegnanie z serią, więc chciałoby się trochę częściej ich zobaczyć w akcji.
Ostatecznie nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało – bo jednak dałam 9/10. To jest jedna z moich ulubionych serii w ogóle, zarówno pod względem technicznym, jak i fabularnym. Ich determinacja i miłość do muzyki po prostu mnie poruszyła, zarówno 9 lat temu, jak i teraz. Cieszę się, że doczekaliśmy się zakończenia, które owszem, może nie jest perfekcyjne, ale dla mnie satysfakcjonujące.
Meh. Taka szansa na to, żeby skończyć w oryginalny sposób, cały 12 odcinek mieszający w historii, a na zakończenie dostajemy takie coś.
kliknij: ukryte Kumiko kończąca jako nauczycielka, w parze z Shunichim (co nie ma kompletnie sensu na tle przedstawionej historii), Kitauji wygrywające złoto… Słabizna, zmarnowany potencjał, po prostu – nuda. Polecam tylko komuś, kto wcześniej się wkręcił w historię, obejrzał wszystko co ma ta seria do zaoferowania, jest w stanie przymknąć oko na kilka(naście) mniejszych i większych idiotyzmów, jakie zaserwowano i chce do końca poznać przygody Kumiko. W przeciwnym wypadku – raczej sobie darujcie.
Hmmmm, ciekawe, okazuje się, że anime dostaje oryginalne zakończenie – kliknij: ukryte w nowelce to Kumiko wygrywa. Miałem już takie podejrzenia wcześniej (i nie chodzi mi tu o wątek yuri), aczkolwiek jestem tutaj szczerze mocno zaskoczony, i to nie wiem czy pozytywnie, czy negatywnie… No muszę jednak zmienić zdanie, jednak warty polecenia będzie ten sezon.
Wow, serio? Jakoś tak bardziej mi pasuje to, co w anime pokazali, pod względem narracyjnym. kliknij: ukryte Czy tylko ja płakałam jakby to było moje przesłuchanie? Tak to jest, jak się ogląda tą historię przez tyle lat i zwiąże emocjonalnie z bohaterami…Już się nie mogę doczekać wylewu łez w finale!
Jedyne o co teraz się modlę, to to, żeby Kitauji nie wygrało złota i Kumiko mogła naprawdę pokazać, jak bardzo się zmieniła i jak silne są jej przekonania co do podjętych przez nią decyzji. Wątpię, że tak się stanie, bo jakiś happy ending musi być, ale kto zabroni mieć marzenia…
A, no i zapomniałem się do tego odnieść.
kliknij: ukryte
Jakoś tak bardziej mi pasuje to, co w anime pokazali, pod względem narracyjnym.
No i dlatego po części uważam, że taka zmiana była dobra.
Ale druga część mnie uważa, że taka decyzja jest kompletnie nielogiczna z punktu widzenia muzyka. Dlaczego? Otóż śpieszę z wyjaśnieniem.
Nielogiczna, bo sam Taki stwierdził, poziom techniczny Kumiko i Mayu jest taki sam i to samo pokazał wynik głosowania w klubie.
A przecież na miłość boską, istnieje coś takiego jak „chemia” pomiędzy ludźmi, która ma rzeczywisty wpływ na to, jak dwójka ludzi będzie ze sobą brzmieć!
3 lata wspólnej gry, emocje pomiędzy nimi, właśnie ta „chemia”, to jest coś, co ma rzeczywisty i słyszalny impakt w występie dwójki ludzi. A nie, jakiś wymyślony „luz”, bo w występie Kumiko było słychać jakieś „zwątpienie”, a u Mayu nie. I oczywiście Taki tego nie usłyszał, tylko kto? No oczywiście Reina, bo trzeba ją hajpować jako tą „wyjątkową”. Po prostu ręce opadają…
Nie wzięcie tak banalnej i oczywistej rzeczy pod uwagę w doborze solistki przez MUZYKA jakim jest Taki oraz przez Reine (sama powiedziała, że wie, która to Kumiko), która podobno chce jak najlepiej dla zespołu… No to jest coś, co mi kompletnie nie pasuje.
Tak, dla dramy napisano fajny bieg wydarzeń. Ale z logicznego punktu widzenia… Ah, szkoda gadać. Z resztą, o czym ja mówię, jaka logika – na logikę, to ten zespół powinien odpaść już na poziomie prefektury i rozpaść się jak domek z kart przy poprzedniej dramie, bo żaden zespół nie jest w stanie zagrać dobrze, będąc tak napiętym. A jednak, przeszli dalej dzięki magicznej przemowie Kumiko na 5 minut przed występem.
A
Sulpice9
15.06.2024 14:50 Po 10 odcinku - no domęczę, ale...
Na początku chciałbym zaznaczyć, że piszę to jako może umiarkowany, ale wciąż fan dwóch pierwszych sezonów. Wcześniejsze odsłony „Hibike!” były ciekawymi opowiastkami licealno‑artystycznymi, gdzie co prawda muzyce poświęcano niewiele miejsca (choć kilka mechanizmów zaprezentowano całkiem fajnie), natomiast toksyczność była wręcz wyborna. Artystyczny egocentryzm połączony z nastoletnią dramą i poczuciem niepewności? Super!
Przyznam, że w końcu nie znalazłem tych dwóch filmów pełnometrażowych, natomiast wydaję mi się, że i bez tego byłbym zagubiony w tym sezonie…
W zasadzie nie wiem co mogę tu pochwalić… Oprawa jest ładna i aktorzy się starają. Tyle. kliknij: ukryte W poprzednich sezonach było może i nie za dużo muzyki, ale tu to jej nie ma prawie wcale. Pan dyrygent ze stoickiego dyktatora z batutą (czyli prawidłowo, jak ktoś ogarnia profesję) stał się trzecioplanową ciamciaramcią, nasza wirtuozer gry na trąbce z toksycznej artystki z niezdrowymi fiksacjami przeobraziła się w dojrzałą przyjaciółkę głównej bohaterki, a sama Kumiko robi tu za drama queen. Jej potencjalny związek z kolegą z orkiestry nie ma sensu – prawdopodobnie tak jak napisał mój przedmówca, w poprzednich sezonach postawiono na yuri bajt (który tu działał, bo podbijał toksyczność), a pana puzonistę olano (inaczej niż w light novel), no i właśnie w tym sezonie zbierają tego żniwo…
Do tego wprowadzono masę nowych postaci, a stare olano, choćby dziewczynę grającą na kontrabasie. Przy ograniczonych projektach postaci robi się już straszny galimatias, tym bardziej, że orkiestra jeszcze bardziej się sfeminizowała i coraz trudniej rozpoznać i zapamiętać kolejną nastolatkę. Zwłaszcza, że projekty twarzy są dokładnie takie same…
W zasadzie nie wiem dla kogo jest ta seria – jeśli miała skręcić w CGDCT, to jest za „brzydko” emocjonalnie, muzyki tu prawie nie ma, bohaterowie nie angażują, przez co drama również nie działa, nowe postacie nie mają dość czasu antenowego… – ani to dobre anime o klubie, ani dobry dramat, ani dobre anime muzyczne. Czasami gdzieś wysunie się dobry pomysł, jak drama z powodu nowej solistki , ale nieraz jest to przeciągnięte i prowadzi do wiadomych konkluzji.
Póki co, ode mnie jakieś 5/10 i to raczej zawyżone, bo mam jednak nadzieję, że zawody trochę poprawią ogólny obraz.
Klemens
15.06.2024 19:48 Re: Po 10 odcinku - no domęczę, ale...
Ojjjjj, kolego, i tutaj idziemy na kosy…
kliknij: ukryte
nasza wirtuozer gry na trąbce z toksycznej artystki z niezdrowymi fiksacjami przeobraziła się w dojrzałą przyjaciółkę głównej bohaterki, a sama Kumiko robi tu za drama queen
W jaki sposób niby Reina przemienia się w tą dojrzałą, a Kumiko jest od robienia dram?
To właśnie Reina z postaci dojrzałej, choć trochę naiwnej, zmienia się w królową dram, a Kumiko stara się (chociaż średnio) wydorośleć.
Zacznijmy od tego, że Taki, może jako dyrygent podejmuje racjonalne decyzje (chociaż ciężko mi to stwierdzić, bo w serii nie ma zwyczajnie muzyki, lol), natomiast jest on przede wszystkim nauczycielem w szkole. Szkoła ma uczyć. Szczególnie liceum, gdzie rozrzut dojrzałości dzieciaków jest największy – pierwszoklasiści to nadal dzieci, a trzecioklasiści stają się powoli osobami dorosłymi, podejmują pierwsze życiowe wybory, przechodzą pierwsze trudy życia – mentalność tych dwóch grup jest zdecydowanie na kompletnie innym poziomie. Więc nie dziwota, że pierwszaki nadal zachowują się jak… well… jak dzieci, a trzecioklasiści podchodzą do tematu przesłuchań trochę dojrzalej i mniej uczuciowo. Rolą Takiego powinno być nie tylko dobrać jak najlepszy zespół, ale PRZEDE WSZYSTKIM uczyć młodsze pokolenia, dlaczego podejmuje takie, a nie inne wybory – szczególnie, że to właśnie te dzieciaki będą z nim przez następne lata współpracować i to relacja z nimi i ich zaufanie powinny być dla Takiego priorytetem. Tego tutaj nie ma. Jest natomiast siedzenie w pokoju nauczycielskim i zabawa w dyrygenta prawdziwej orkiestry, kiedy w rzeczywistości jego zespół przechodzi kryzys egzystencjalny powstały w wyniku jego decyzji – w końcu to on jest liderem, a nie jak może się wydawać – Kumiko z Shunichim i Reiną. Za liderem nie podąża się „bo jest liderem”, tylko dlatego, że potrafi on uzasadnić swoje decyzje i przekonać ludzi do tego, żeby za nim podążali – u Takiego tego nie ma. No i nie zapominajmy też o tym (i chyba najważniejszym), że Taki już dwukrotnie zawiódł w roli dyrygenta i nie dowiózł złota w konkursie narodowym. Owszem, udało mu się stworzyć z beznadziejnej orkiestry zespół, który może marzyć o tymże złocie, ale tego nowe osoby nie widzą. Widzą natomiast jednorazowy cud, w postaci osiągnięcia z ekipą, gdzie grały takie postaci jak Asuka czy Kaori, natomiast już następny rok był zdecydowanie gorszy, a aktualnie sytuacja w zespole jest napięta jak gumka w za małych gaciach.
I tutaj przechodzimy do Reiny. Takiej osoby i postawy broni Reina. Ale nie broni tego w sposób adekwatny do swojego wieku, tylko rzuca jak jakieś tantry „Taki‑sensei ma rację i koniec!”. W momencie, gdzie takie postaci jak Hazuki czy Midori (które nie oszukujmy się, nie grają już nawet trzecich skrzypiec) mają własne zdanie i to nawet logiczne, Reina jedyne co potrafi, to opierniczyć pierwszoklasistki za to, że w ogóle śmią wątpić w wielkość jej ukochanego senseia, oraz wydrzeć się i obrócić się na pięcie i odejść obrażona na swoją tzw. „przyjaciółkę” Kumiko, na którą spływają nie tylko obowiązki przewodniczącej, ale także problemy życiowe. No super zachowanie, bardzo dojrzałe. I nie zapominajmy, że Reina jest zakochana w Takim, co gdyby wyszło na jaw w klubie, postawiłoby jej zdanie na równi z poziomem podłogi. A tekst, że Kumiko „zawiodła jako przewodnicząca”, bo śmie w ogóle kontestować zdanie Takiego i wziąć pod uwagę innych członków klubu? Żałosne i niskie.
A Kumiko? Nie będę jej całkowicie bronił, bo sama jest sobie winna za bycie ciapowatą mamałygą bez krzty charakteru, przez co zwala się na nią cały ten burdel, natomiast ona tutaj jako jedyna próbuje w jakikolwiek sposób dojść porozumienia, jako jedyna próbuje załagodzić sytuację w klubie, jako jedyna konfrontuje się z Takim (żałośnie, but there was an effort), jako jedyna COKOLWIEK stara się zrobić. To, że jej to nie wychodzi, to jedno. Ale przynajmniej się stara. Stara się zmienić, szuka rozwiązań, szuka pomocy, rady, działa. I co dostaje w zamian? Przyjaciółkę, która ją z tym wszystkim zostawia i tyle.
Pamiętajmy – to jest tylko i wyłącznie orkiestra szkolna. Gdyby taka drama była w, powiedzmy, Nodame Cantabile, to bym zgodził się z postacią typu Reiny w 100%. Ale tutaj? Nie ma opcji, że to Reina jest tą dojrzalszą. To właśnie Reina zachowuje się tutaj jak dziecko i podsyca dziejącą się dramę, a Kumiko pozostawiona z butelką wody, stara się jakoś ugasić ten pożar. Mógłbym jeszcze tutaj wspomnieć o tym, jak Reina wymuszała emocjonalnie na Kumiko pomoc gdy ta miała dramę o solo z Kaori, czy o tym, jak nierealistycznym jest podejście Takiego i tego, że w ogóle nie reaguje na powstające napięcia w zespole, które ewidentnie wpłynęłyby na brzmienie zespołu, na co jako dyrygent nie może sobie pozwolić i jak to, że wcześniej jakoś potrafił się odnieść do tego typu dramy, a teraz siedzi cicho jak mysz kościelna pod miotłą, ale już sobie daruję.
No i oczywiście na koniec – największym winnym jest tutaj postać Takiego bez dwóch zdań i za mało o tym się mówi.
Sulpice9
15.06.2024 20:27 Re: Po 10 odcinku - no domęczę, ale...
OK, po początkowym fragmencie:
Ojjjjj, kolego, i tutaj idziemy na kosy…
Bałem się, że naprawdę tak dużo nas różni, ale z twojego komentarza wynika, że zgadzamy się w 90% :)
kliknij: ukryte Taki, który z ciekawej postaci stał się bezbarwną mamałygą, która w zasadzie nie wiadomo, po co tam jest – to sama opinia.
Ważne drugoplanowe postacie, które nagle zeszły na trzeci plan, jeśli nie dalej – ta sama opinia :)
Nie wiem jak z beznadziejnie napisanym romansem z Shuunichim, ale jeśli dobrze rozumiem Twoje poprzednie komentarze, to też się zgadzamy :)
Co do Reiny i Kumiko – to tu się faktycznie ciut różnimy, choć może nie wszystko doprecyzowałem. Nie twierdzę, że Reina nie robi dramy, gdy Kumiko nie ma solówki, ale jest o wiele bardziej stonowana i mniej toksyczna niż w poprzednich sezonach (chyba, że pamięć płata mi figle). Poza tym, akurat tu jej postawa jest dla mnie zrozumiała albo inaczej – byłaby w pełni zrozumiała, gdyby Taki miał tę energię z poprzednich dwóch sezonów. Zresztą pan dyrygent i tak jest bardzo stonowany od samego początku, aż jestem ciekaw, jak szkoła by sobie radziła, mając takiego Toscaniniego za dyrygenta :D [link]
Wracając do tematu, z jednym elementem się nie zgodzę – o ile w pełni popieram, że wypadałoby pomyśleć o pierwszorocznych i o budowaniu czegoś trwałego, o tyle dla Reiny i Kumiko ten koncert jest czymś więcej niż „klubowymi zawodami”, jeśli obie chcą wiązać swoją przyszłość z muzyką, a ta pierwsza jeszcze z panem dyrygentem. Jasne, jest to naiwne, ale ona tego nie wie. Jeśli dla obu ten koncert ma być jakąś przepustką do większej kariery albo chociaż zagwarantować wejście do japońskiego odpowiednika Akademii Muzycznej, to fakt, że robią z tego dramę i rozciągają temat na całą orkiestrę mieszając w to Shuuinchiego, jakoś mnie nie dziwi. Natomiast to, że dorośli powinni sprawę ukrócić. No i dlaczego to trwa tak długo… Szkoda w tym wszystkim Shuuinchiego, który mógł być o wiele ciekawszą postacią.
W każdym razie – wciąż nie wiem, jak mogli z tak ciekawej serii zrobić tak nijaki serial…
Nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem.
Nie rozumiem zachowania Kanade względem Natsuki. Niby film oglądałem, ale za cholerę nie rozumiem interakcji pomiędzy tymi dwoma postaciami.
Nie rozumiem zachowania Reiny. Postać przez 2 sezony i film chłodna, nastawiona wyłącznie na swój cel i na Takiego, a nagle w 3 sezonie cały ten chłód gdzieś uleciał, a twórcy anime chcą nam ją pokazać jako „kawaii‑tsundere”, ale zdecydowanie nie ma to umocowania w fabule. Co się stało przez te 2 lata?
I przede wszystkim – postać Mayu. Jej nie rozumiem kompletnie. Po co ona jest, jej intencji, jej zachowania, jej komentarzy, nic. Kompletnie nic. I o ile rozumiałem, dlaczego Kumiko trzymała się jej z daleka, to znowu nie rozumiem – skąd ta nagła zmiana?
Ewidentnie ktoś tutaj dał klapy – albo autor powieści, albo scenarzyści. I patrząc na narzekania osób znających powieść, wygląda na to, że raczej ci drudzy.
No i na koniec dodam, że to, czego obawiałem się najbardziej, stało się prawdą – za dużo postaci, za mało czasu. Scena na basenie? Nie mam pojęcia kto jest kim z 1. i 2. roku. Mimo, że anime ewidentnie stara się widzowi przedstawić postać np. Kanade jako ważną, dla mnie ona ma mniej znaczenia, charakteru i charyzmy, niż grająca na oboju Mizore, która praktycznie nie pojawia się od 2. sezonu. Już nie będę jej porównywać do Asuki czy nawet Haruki (pierwszej przewodniczącej klubu), bo zwyczajnie nie ma do czego – różnica między tymi postaciami jest jak między Niebem a Ziemią.
Trzeci sezon zdecydowanie jest najsłabszy ze wszystkich i muszę przyznać, że czuję się poniekąd zawiedziony.
I niech mi ktoś powie, że autorzy anime nie wpychają nam wątku yuri, to mu zaraz dmuchnę w trąbę. Jako, że film był kanonem i poprzedza wydarzenia z sezonu 3, tym bardziej nie potrafię zrozumieć, na jakiej podstawie scenarzyści postanowili w ogóle ruszać tam wątek z tym puzonistą, którego imienia ni cholery nie potrafię zapamiętać, skoro nagle, w sezonie 3, znowu jedyne poszlaki prowadzące do konkluzji, że Kumiko z tym puzonistą łączy coś więcej, są deluzje postaci pobocznych, a „akcja” skupia się na bez dyskusji na uczuciach Kumiko i Reiny.
Bait czy nie, nadal ma więcej sensu niż wciskanie na siłę Shuichiego (przypomniałem sobie jego imię!). Szczególnie w przypadku Kumiko.
Bo o ile rozumiem jeszcze postać Reiny, która może się tak zachowywać, ze względu na to, że Kumiko jest jej jedyną przyjaciółką i wydarzenia które mają miejsce mogą w niej wzbudzać zazdrość czy smutek (chodzi mi o zagranie solo z Mayu, a nie z Reiną oraz o strach przed utratą najbliższej przyjaciółki przez to, że ich drogi po liceum się rozejdą), o tyle zachowania Kumiko zwyczajnie nie potrafię inaczej wytłumaczyć niż ciągoty do koleżanek.
J♣
8.05.2024 22:39 Re: 5
Anime od początku eksploatowało w chamski sposób yuri‑bait, który nie miał nic wspólnego z oryginalnym zamysłem autorki. W książce jednym z wątków głównych jest rodzący się „romans” Kumiko z Shuichim, czego nie dało się w ogóle uświadczyć przez pierwsze dwa sezony anime. No i teraz tfurcy mają problem, bo im się ni cholery fabuła nie spina z materiałem źródłowym…
Boże, kocham tą serię. Mało która historia potrafi w tak idealny sposób przedstawić tok myślenia i dramy przeciętnego nastolatka oraz tego, jak bardzo rozdmuchuje problemy, na których rozwiązanie jest banalnie proste.
Scena, gdzie nowa bohaterka mówi, żeby kliknij: ukryte dać ludziom odejść jak im się nie podoba, w końcu to tylko klub, nikt nikogo na siłę nie trzyma i reakcja reszty postaci? Majstersztyk.
Pełna zgoda, dodałbym tylko, że znakiem rozpoznawalnym tej serii jest mieszanka nastoletniej dramy z toksycznością środowiska artystycznego. Cieszę się, że twórcy mają świadomość co jest ich mocną kartą i stawiają właśnie na rozbujane konflikty w społeczności muzycznej, a nie na muzykę per se.
Kocham KyoAni. Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi po pierwszym odcinku, tyle czasu minęło od poprzednich wydarzeń, a czuję się jak w domu. Nic, trzeba jeszcze raz obejrzeć poprzednie sezony.
Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi po pierwszym odcinku, tyle czasu minęło od poprzednich wydarzeń
Miałem podobnie, choć kilka postaci ogarnąłem :D Może to i dobrze, że zaczęli nowy rok i tylko pierwszoroczni z pierwszego sezonu (czyli obecnie trzecia klasa) pozostali, bo ich losy śledziliśmy od samego początku i ich łatwiej zapamiętać ;)
Swoją drogą, jak ktoś ogarnia lepiej wydarzenia (bo przyznam, że trochę mi szkoda czasu powtarzać dwa sezony), to czy mógłby mi wyjaśnić kliknij: ukryte „wagę” ostatniej sceny pierwszego odcinka? Rozumiem, że dziewczyna gra dobrze na eufonium, ale kim ona jest, że protagonistka mało nie usiadła z wrażenia, jak ta się przedstawiła?
Wydarzenia w sezonie 3 są bezpośrednią kontynuacją któregoś z filmów. Szczerze – nie pamiętam którego xD Ale planuję sobie całość dzisiaj/jutro odświeżyć, to dam znać.
O, dziękuję wszystkim za informacje – przyznam, że jestem tylko po dwóch sezonach, które w dodatku oglądałem lata temu kliknij: ukryte myślałem, że ten brązowy medal w finale drugiego sezonu, to był za drugi rok :) .
Szkoda, że na Crunchyrollu nie ma filmów, tym bardziej, jeśli mają takie znaczenie dla głównych wątków…
Dla porządku:
Kitauji Koukou Suisougakubu e Youkoso (2016) i Todoketai Melody (2017) streszczają pierwsze dwa sezony.
Liz to Aoi Tori (2018), Chikai no Finale (2019) i Ensemble Contest Hen (2023) rozgrywają się miedzy drugim i trzecim sezonem.
Po wszystkich seansach i bez większych spoilerów – ta dziewczyna nie ma żadnego związku z wcześniejszymi wydarzeniami. Być może wydarzy się coś, o czym jeszcze nie wiemy. Wszak narrator zdaje mi się opowiada/komentuje historię z pozycji, jakby wiedział, co się wydarzy.
7=-/10
Bardzo dobrze oglądało się PRZEWODNICZĄCĄ Kumiko.
kliknij: ukryte Na ekranie była masa mniejszych lub większych dram, a wszystko na jej głowie. Czuć było to przytłoczenie i mozolną walkę. Wszystkie „problemy” trzymały poziom. Było trochę tych służbowych: prywatne sprawy innych członków orkiestry, dziwne pierwszaki, kwasy po przesłuchaniach. Było tez trochę świetnych osobistych: plany na studia + presja z każdej strony na ten temat, konflikt z Reiną, utrata solówki i mimo tego ciągle bycie mega zaangażowaną przewodniczącą. Świetnie się patrzyło na zmagania Kumiko na przestrzeni calutkiego roku.
Muzyka.
kliknij: ukryte Cholernie mi jej brakowało… Żeby przez tyle sezonów chociaż jeszcze jednej perełki pokroju Rydeen nie zaserwować. Boli :( No niby dostaliśmy koncert na samym końcu, ale muzycznie to taki raczej bez walnięcia, a na ekranie zamiast zachwycać się grafiką/wykonaniem utworu poleciały fatalnie zrobione wspominki ze wszystkich sezonów/filmów…
Zakończenie/Epilog.
kliknij: ukryte Wygranie wymarzonego złota jakoś mnie nie ruszyło. Fajno, że Kumiko akurat tak skończyła kilka lat po ostatnim koncercie, ale co z resztą dziewczyn z paczki? Co z Shuuichim (spinka/ozdoba do notatnika to za mało)? Ehhhh… Spore rozczarowanie, a raczej ogromny niedosyt. Wszystkie 4 dziewczyny z głównej paczki polubiłem tak samo, a tu niemal nic… Żyje nadzieją, że może film podsumowujący coś kiedyś? Ehhhh. ..
PS: niby koniec, ale nie do końca. Do wydań Blu‑ray/DVD będą dodane specjale. Łącznie 6. 2 już wyszły, kolejne 4: sierpień/wrzesień/październik/listopad.
Info o odcineczkach o czym są i kiedy premiera: [link]
PS1: Jak juz pokopałem w internetach to są to 3‑4 minutowe zbiory grafik (bardzo ładne, jak prosto z anime), z pełnym udźwiękowieniem, ale bez animacji. Ot scenka w kawiarni czy podczas jazdy pociągiem. Oba specjale co widziałem dzieją się podczas czasów szkolnych.
No to teraz zostało dalej czekać na kolejny sezon Ao no Orchestra. I nadrobić w końcu Nodame Cantabile. Może jeszcze dam szansę Yoru no Kurage wa Oyogenai i GIRLS BAND CRY – ale w obu przypadkach strach przed generyczny rockiem póki co przeważa ;)
Dziewięć lat...
W zasadzie, jedynym minusem może być niesamowicie liczna obsada – co w szkole i w jak by nie było orkiestrze dętej jest oczywiście uzasadnione.
Poza tym, w samym trzecim sezonie, troszeczkę mnie zdetonowało że postanowiono się silić na oryginalne, i raczej nieudane zmiany. kliknij: ukryte W nowelkach, jest raczej czytelne że to właśnie konieczność konkurowania o soli, i wola zagrania go z Reiną, jest tym brakującym impulsem który wybija Kumiko z marazmu i kieruje ją na jej drogę życiową; to ona wygrywa ostateczną selekcję. Postać Mayu właściwie istnieje po to, by ten impuls wytworzyć. Ale tak czy siak, sama końcówka jest bardzo satysfakcjonująca, także w kontekście długiej podróży jaką odbyliśmy z serią do tego miejsca, i perypetii przez które przeszło studio. Zwłaszcza to, że KyoAni zdołało zachować i podtrzymuje swoje wspaniałe tradycje, a mimo upływu prawie dekady, całość stoi na tym samym, wysokim poziomie i cieszy oko jednolitym stylem.
Ostatecznie nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało – bo jednak dałam 9/10. To jest jedna z moich ulubionych serii w ogóle, zarówno pod względem technicznym, jak i fabularnym. Ich determinacja i miłość do muzyki po prostu mnie poruszyła, zarówno 9 lat temu, jak i teraz. Cieszę się, że doczekaliśmy się zakończenia, które owszem, może nie jest perfekcyjne, ale dla mnie satysfakcjonujące.
Koniec
kliknij: ukryte Kumiko kończąca jako nauczycielka, w parze z Shunichim (co nie ma kompletnie sensu na tle przedstawionej historii), Kitauji wygrywające złoto…
Słabizna, zmarnowany potencjał, po prostu – nuda. Polecam tylko komuś, kto wcześniej się wkręcił w historię, obejrzał wszystko co ma ta seria do zaoferowania, jest w stanie przymknąć oko na kilka(naście) mniejszych i większych idiotyzmów, jakie zaserwowano i chce do końca poznać przygody Kumiko. W przeciwnym wypadku – raczej sobie darujcie.
12
Re: 12
Re: 12
Jedyne o co teraz się modlę, to to, żeby Kitauji nie wygrało złota i Kumiko mogła naprawdę pokazać, jak bardzo się zmieniła i jak silne są jej przekonania co do podjętych przez nią decyzji. Wątpię, że tak się stanie, bo jakiś happy ending musi być, ale kto zabroni mieć marzenia…
Re: 12
kliknij: ukryte
No i dlatego po części uważam, że taka zmiana była dobra.
Ale druga część mnie uważa, że taka decyzja jest kompletnie nielogiczna z punktu widzenia muzyka. Dlaczego? Otóż śpieszę z wyjaśnieniem.
Nielogiczna, bo sam Taki stwierdził, poziom techniczny Kumiko i Mayu jest taki sam i to samo pokazał wynik głosowania w klubie.
A przecież na miłość boską, istnieje coś takiego jak „chemia” pomiędzy ludźmi, która ma rzeczywisty wpływ na to, jak dwójka ludzi będzie ze sobą brzmieć!
3 lata wspólnej gry, emocje pomiędzy nimi, właśnie ta „chemia”, to jest coś, co ma rzeczywisty i słyszalny impakt w występie dwójki ludzi. A nie, jakiś wymyślony „luz”, bo w występie Kumiko było słychać jakieś „zwątpienie”, a u Mayu nie. I oczywiście Taki tego nie usłyszał, tylko kto? No oczywiście Reina, bo trzeba ją hajpować jako tą „wyjątkową”. Po prostu ręce opadają…
Nie wzięcie tak banalnej i oczywistej rzeczy pod uwagę w doborze solistki przez MUZYKA jakim jest Taki oraz przez Reine (sama powiedziała, że wie, która to Kumiko), która podobno chce jak najlepiej dla zespołu… No to jest coś, co mi kompletnie nie pasuje.
Tak, dla dramy napisano fajny bieg wydarzeń. Ale z logicznego punktu widzenia… Ah, szkoda gadać. Z resztą, o czym ja mówię, jaka logika – na logikę, to ten zespół powinien odpaść już na poziomie prefektury i rozpaść się jak domek z kart przy poprzedniej dramie, bo żaden zespół nie jest w stanie zagrać dobrze, będąc tak napiętym. A jednak, przeszli dalej dzięki magicznej przemowie Kumiko na 5 minut przed występem.
Po 10 odcinku - no domęczę, ale...
Przyznam, że w końcu nie znalazłem tych dwóch filmów pełnometrażowych, natomiast wydaję mi się, że i bez tego byłbym zagubiony w tym sezonie…
W zasadzie nie wiem co mogę tu pochwalić… Oprawa jest ładna i aktorzy się starają. Tyle. kliknij: ukryte W poprzednich sezonach było może i nie za dużo muzyki, ale tu to jej nie ma prawie wcale. Pan dyrygent ze stoickiego dyktatora z batutą (czyli prawidłowo, jak ktoś ogarnia profesję) stał się trzecioplanową ciamciaramcią, nasza wirtuozer gry na trąbce z toksycznej artystki z niezdrowymi fiksacjami przeobraziła się w dojrzałą przyjaciółkę głównej bohaterki, a sama Kumiko robi tu za drama queen. Jej potencjalny związek z kolegą z orkiestry nie ma sensu – prawdopodobnie tak jak napisał mój przedmówca, w poprzednich sezonach postawiono na yuri bajt (który tu działał, bo podbijał toksyczność), a pana puzonistę olano (inaczej niż w light novel), no i właśnie w tym sezonie zbierają tego żniwo…
Do tego wprowadzono masę nowych postaci, a stare olano, choćby dziewczynę grającą na kontrabasie. Przy ograniczonych projektach postaci robi się już straszny galimatias, tym bardziej, że orkiestra jeszcze bardziej się sfeminizowała i coraz trudniej rozpoznać i zapamiętać kolejną nastolatkę. Zwłaszcza, że projekty twarzy są dokładnie takie same…
W zasadzie nie wiem dla kogo jest ta seria – jeśli miała skręcić w CGDCT, to jest za „brzydko” emocjonalnie, muzyki tu prawie nie ma, bohaterowie nie angażują, przez co drama również nie działa, nowe postacie nie mają dość czasu antenowego… – ani to dobre anime o klubie, ani dobry dramat, ani dobre anime muzyczne. Czasami gdzieś wysunie się dobry pomysł, jak drama z powodu nowej solistki , ale nieraz jest to przeciągnięte i prowadzi do wiadomych konkluzji.
Póki co, ode mnie jakieś 5/10 i to raczej zawyżone, bo mam jednak nadzieję, że zawody trochę poprawią ogólny obraz.
Re: Po 10 odcinku - no domęczę, ale...
kliknij: ukryte
W jaki sposób niby Reina przemienia się w tą dojrzałą, a Kumiko jest od robienia dram?
To właśnie Reina z postaci dojrzałej, choć trochę naiwnej, zmienia się w królową dram, a Kumiko stara się (chociaż średnio) wydorośleć.
Zacznijmy od tego, że Taki, może jako dyrygent podejmuje racjonalne decyzje (chociaż ciężko mi to stwierdzić, bo w serii nie ma zwyczajnie muzyki, lol), natomiast jest on przede wszystkim nauczycielem w szkole. Szkoła ma uczyć. Szczególnie liceum, gdzie rozrzut dojrzałości dzieciaków jest największy – pierwszoklasiści to nadal dzieci, a trzecioklasiści stają się powoli osobami dorosłymi, podejmują pierwsze życiowe wybory, przechodzą pierwsze trudy życia – mentalność tych dwóch grup jest zdecydowanie na kompletnie innym poziomie. Więc nie dziwota, że pierwszaki nadal zachowują się jak… well… jak dzieci, a trzecioklasiści podchodzą do tematu przesłuchań trochę dojrzalej i mniej uczuciowo. Rolą Takiego powinno być nie tylko dobrać jak najlepszy zespół, ale PRZEDE WSZYSTKIM uczyć młodsze pokolenia, dlaczego podejmuje takie, a nie inne wybory – szczególnie, że to właśnie te dzieciaki będą z nim przez następne lata współpracować i to relacja z nimi i ich zaufanie powinny być dla Takiego priorytetem. Tego tutaj nie ma. Jest natomiast siedzenie w pokoju nauczycielskim i zabawa w dyrygenta prawdziwej orkiestry, kiedy w rzeczywistości jego zespół przechodzi kryzys egzystencjalny powstały w wyniku jego decyzji – w końcu to on jest liderem, a nie jak może się wydawać – Kumiko z Shunichim i Reiną. Za liderem nie podąża się „bo jest liderem”, tylko dlatego, że potrafi on uzasadnić swoje decyzje i przekonać ludzi do tego, żeby za nim podążali – u Takiego tego nie ma. No i nie zapominajmy też o tym (i chyba najważniejszym), że Taki już dwukrotnie zawiódł w roli dyrygenta i nie dowiózł złota w konkursie narodowym. Owszem, udało mu się stworzyć z beznadziejnej orkiestry zespół, który może marzyć o tymże złocie, ale tego nowe osoby nie widzą. Widzą natomiast jednorazowy cud, w postaci osiągnięcia z ekipą, gdzie grały takie postaci jak Asuka czy Kaori, natomiast już następny rok był zdecydowanie gorszy, a aktualnie sytuacja w zespole jest napięta jak gumka w za małych gaciach.
I tutaj przechodzimy do Reiny. Takiej osoby i postawy broni Reina. Ale nie broni tego w sposób adekwatny do swojego wieku, tylko rzuca jak jakieś tantry „Taki‑sensei ma rację i koniec!”. W momencie, gdzie takie postaci jak Hazuki czy Midori (które nie oszukujmy się, nie grają już nawet trzecich skrzypiec) mają własne zdanie i to nawet logiczne, Reina jedyne co potrafi, to opierniczyć pierwszoklasistki za to, że w ogóle śmią wątpić w wielkość jej ukochanego senseia, oraz wydrzeć się i obrócić się na pięcie i odejść obrażona na swoją tzw. „przyjaciółkę” Kumiko, na którą spływają nie tylko obowiązki przewodniczącej, ale także problemy życiowe. No super zachowanie, bardzo dojrzałe. I nie zapominajmy, że Reina jest zakochana w Takim, co gdyby wyszło na jaw w klubie, postawiłoby jej zdanie na równi z poziomem podłogi. A tekst, że Kumiko „zawiodła jako przewodnicząca”, bo śmie w ogóle kontestować zdanie Takiego i wziąć pod uwagę innych członków klubu? Żałosne i niskie.
A Kumiko? Nie będę jej całkowicie bronił, bo sama jest sobie winna za bycie ciapowatą mamałygą bez krzty charakteru, przez co zwala się na nią cały ten burdel, natomiast ona tutaj jako jedyna próbuje w jakikolwiek sposób dojść porozumienia, jako jedyna próbuje załagodzić sytuację w klubie, jako jedyna konfrontuje się z Takim (żałośnie, but there was an effort), jako jedyna COKOLWIEK stara się zrobić. To, że jej to nie wychodzi, to jedno. Ale przynajmniej się stara. Stara się zmienić, szuka rozwiązań, szuka pomocy, rady, działa. I co dostaje w zamian? Przyjaciółkę, która ją z tym wszystkim zostawia i tyle.
Pamiętajmy – to jest tylko i wyłącznie orkiestra szkolna. Gdyby taka drama była w, powiedzmy, Nodame Cantabile, to bym zgodził się z postacią typu Reiny w 100%. Ale tutaj? Nie ma opcji, że to Reina jest tą dojrzalszą. To właśnie Reina zachowuje się tutaj jak dziecko i podsyca dziejącą się dramę, a Kumiko pozostawiona z butelką wody, stara się jakoś ugasić ten pożar. Mógłbym jeszcze tutaj wspomnieć o tym, jak Reina wymuszała emocjonalnie na Kumiko pomoc gdy ta miała dramę o solo z Kaori, czy o tym, jak nierealistycznym jest podejście Takiego i tego, że w ogóle nie reaguje na powstające napięcia w zespole, które ewidentnie wpłynęłyby na brzmienie zespołu, na co jako dyrygent nie może sobie pozwolić i jak to, że wcześniej jakoś potrafił się odnieść do tego typu dramy, a teraz siedzi cicho jak mysz kościelna pod miotłą, ale już sobie daruję.
No i oczywiście na koniec – największym winnym jest tutaj postać Takiego bez dwóch zdań i za mało o tym się mówi.
Re: Po 10 odcinku - no domęczę, ale...
Bałem się, że naprawdę tak dużo nas różni, ale z twojego komentarza wynika, że zgadzamy się w 90% :)
kliknij: ukryte Taki, który z ciekawej postaci stał się bezbarwną mamałygą, która w zasadzie nie wiadomo, po co tam jest – to sama opinia.
Ważne drugoplanowe postacie, które nagle zeszły na trzeci plan, jeśli nie dalej – ta sama opinia :)
Nie wiem jak z beznadziejnie napisanym romansem z Shuunichim, ale jeśli dobrze rozumiem Twoje poprzednie komentarze, to też się zgadzamy :)
Co do Reiny i Kumiko – to tu się faktycznie ciut różnimy, choć może nie wszystko doprecyzowałem. Nie twierdzę, że Reina nie robi dramy, gdy Kumiko nie ma solówki, ale jest o wiele bardziej stonowana i mniej toksyczna niż w poprzednich sezonach (chyba, że pamięć płata mi figle). Poza tym, akurat tu jej postawa jest dla mnie zrozumiała albo inaczej – byłaby w pełni zrozumiała, gdyby Taki miał tę energię z poprzednich dwóch sezonów. Zresztą pan dyrygent i tak jest bardzo stonowany od samego początku, aż jestem ciekaw, jak szkoła by sobie radziła, mając takiego Toscaniniego za dyrygenta :D [link]
Wracając do tematu, z jednym elementem się nie zgodzę – o ile w pełni popieram, że wypadałoby pomyśleć o pierwszorocznych i o budowaniu czegoś trwałego, o tyle dla Reiny i Kumiko ten koncert jest czymś więcej niż „klubowymi zawodami”, jeśli obie chcą wiązać swoją przyszłość z muzyką, a ta pierwsza jeszcze z panem dyrygentem. Jasne, jest to naiwne, ale ona tego nie wie. Jeśli dla obu ten koncert ma być jakąś przepustką do większej kariery albo chociaż zagwarantować wejście do japońskiego odpowiednika Akademii Muzycznej, to fakt, że robią z tego dramę i rozciągają temat na całą orkiestrę mieszając w to Shuuinchiego, jakoś mnie nie dziwi. Natomiast to, że dorośli powinni sprawę ukrócić. No i dlaczego to trwa tak długo… Szkoda w tym wszystkim Shuuinchiego, który mógł być o wiele ciekawszą postacią.
W każdym razie – wciąż nie wiem, jak mogli z tak ciekawej serii zrobić tak nijaki serial…
Pozdrawiam serdecznie ;)
7
Nie rozumiem zachowania Kanade względem Natsuki. Niby film oglądałem, ale za cholerę nie rozumiem interakcji pomiędzy tymi dwoma postaciami.
Nie rozumiem zachowania Reiny. Postać przez 2 sezony i film chłodna, nastawiona wyłącznie na swój cel i na Takiego, a nagle w 3 sezonie cały ten chłód gdzieś uleciał, a twórcy anime chcą nam ją pokazać jako „kawaii‑tsundere”, ale zdecydowanie nie ma to umocowania w fabule. Co się stało przez te 2 lata?
I przede wszystkim – postać Mayu. Jej nie rozumiem kompletnie. Po co ona jest, jej intencji, jej zachowania, jej komentarzy, nic. Kompletnie nic. I o ile rozumiałem, dlaczego Kumiko trzymała się jej z daleka, to znowu nie rozumiem – skąd ta nagła zmiana?
Ewidentnie ktoś tutaj dał klapy – albo autor powieści, albo scenarzyści. I patrząc na narzekania osób znających powieść, wygląda na to, że raczej ci drudzy.
No i na koniec dodam, że to, czego obawiałem się najbardziej, stało się prawdą – za dużo postaci, za mało czasu. Scena na basenie? Nie mam pojęcia kto jest kim z 1. i 2. roku. Mimo, że anime ewidentnie stara się widzowi przedstawić postać np. Kanade jako ważną, dla mnie ona ma mniej znaczenia, charakteru i charyzmy, niż grająca na oboju Mizore, która praktycznie nie pojawia się od 2. sezonu. Już nie będę jej porównywać do Asuki czy nawet Haruki (pierwszej przewodniczącej klubu), bo zwyczajnie nie ma do czego – różnica między tymi postaciami jest jak między Niebem a Ziemią.
Trzeci sezon zdecydowanie jest najsłabszy ze wszystkich i muszę przyznać, że czuję się poniekąd zawiedziony.
5
Re: 5
Re: 5
Bo o ile rozumiem jeszcze postać Reiny, która może się tak zachowywać, ze względu na to, że Kumiko jest jej jedyną przyjaciółką i wydarzenia które mają miejsce mogą w niej wzbudzać zazdrość czy smutek (chodzi mi o zagranie solo z Mayu, a nie z Reiną oraz o strach przed utratą najbliższej przyjaciółki przez to, że ich drogi po liceum się rozejdą), o tyle zachowania Kumiko zwyczajnie nie potrafię inaczej wytłumaczyć niż ciągoty do koleżanek.
Re: 5
3
Scena, gdzie nowa bohaterka mówi, żeby kliknij: ukryte dać ludziom odejść jak im się nie podoba, w końcu to tylko klub, nikt nikogo na siłę nie trzyma i reakcja reszty postaci? Majstersztyk.
Re: 3
Miałem podobnie, choć kilka postaci ogarnąłem :D Może to i dobrze, że zaczęli nowy rok i tylko pierwszoroczni z pierwszego sezonu (czyli obecnie trzecia klasa) pozostali, bo ich losy śledziliśmy od samego początku i ich łatwiej zapamiętać ;)
Swoją drogą, jak ktoś ogarnia lepiej wydarzenia (bo przyznam, że trochę mi szkoda czasu powtarzać dwa sezony), to czy mógłby mi wyjaśnić kliknij: ukryte „wagę” ostatniej sceny pierwszego odcinka? Rozumiem, że dziewczyna gra dobrze na eufonium, ale kim ona jest, że protagonistka mało nie usiadła z wrażenia, jak ta się przedstawiła?
Szkoda, że na Crunchyrollu nie ma filmów, tym bardziej, jeśli mają takie znaczenie dla głównych wątków…
Kitauji Koukou Suisougakubu e Youkoso (2016) i Todoketai Melody (2017) streszczają pierwsze dwa sezony.
Liz to Aoi Tori (2018), Chikai no Finale (2019) i Ensemble Contest Hen (2023) rozgrywają się miedzy drugim i trzecim sezonem.
OK i wszystkie trzy nawiązują do głównych wątków, tak? Nie ma tu żadnej pobocznej historii?
Dzięki wielkie :)
Pozostałe dwa są raczej opcjonalne.