Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Karasu wa Aruji o Erabanai

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    kircia 12.01.2025 21:40
    Nevermore
    Napisałabym to szybciej, gdyby nie fakt, że obejrzenie ostatnich odcinków wymagało czasochłonnego grzebania w internecie i innych poświęceń.

    Dobre, ładnie zrobione anime. Z ciekawymi bohaterami, światem przedstawionym i z ciekawą sytuacją, w której sam środek zostajemy wrzuceni.

    Problem jest taki, że fabularnie jest bardzo wyraźnie podzielone na dwie części w tym sezonie, i ta pierwsza część była bardzo dobra, a druga była tylko “ok”.
    To jest rzecz jasna kwestia gustu, mnie jakoś nie wciągnął wątek kryminalny z  kliknij: ukryte , i nawet smutno mi było, że dotychczasowy wątek polityczny został odłożony na bok.
    Widzę ku czemu to idzie i że to dopiero wstęp, niemniej straciło to trochę klimatu.
    Zostawię więc drugą część, a skupię się na tym, co było najlepsze.

    Pierwsza część, czyli bodajże odcinki do 13 włącznie, to był naprawdę dobry wątek.
    Jak zazwyczaj neutralnie lub niezbyt chętnie podchodę do tematów polityki czy walki o sukcesję, tak tutaj mi się podobało. W połączeniu z kwestią wyboru przyszłej małżonki to już w ogóle piękna kompozycja.
    Jeśli chodzi o dramat czterech pań w zmaganiach o zostanie wybranką, to klimatem gdzieś tam przypominał Kusuriya no Hitorigoto, trochę Ooku.
    Ale nie będę kłamać, mnie się to tak strasznie podobało głównie dlatego, że zakończenie tej części sprawiło mi ogromną satysfakcję. Ogromniastą.
    I nie dlatego, że mnie to zaskoczyło, bo ja się akurat spodziewałam takiego obrotu spraw – tylko właśnie dlatego, że jedna z moich teorii okazała się strzałem w dziesiątkę.

    Bo jeśli chodzi o  kliknij: ukryte Ach te spoilery z czołówek…
    I tak we mnie walczyły te skrajności, z jednej strony pewność że coś tu śmierdzi, z drugiej brak wiary w twórców w kwestii niesztampowych kobiecych postaci.

    I kiedy nadszedł odcinek bodajże 11, to aż trudno mi opisać, jaką frajdę mi to sprawiło. I od razu punkty szacuneczku poleciały na konto twórców. Tak więc nie zdziwił mnie sam fakt,  kliknij: ukryte 
    Wspominałam, że chcąc nie chcąc trochę to przypominało Kusuriya no Hitorigoto, ale właśnie, moim zdaniem twórcy Kusuriya… powinni się uczyć od twórców Karasu… jak się takie małe zagadki i większe intrygi pisze, jak się je wykonuje, odkrywa i jak się je wyjaśnia. Nie mogłam o tym nie myśleć podczas seansu.
    Natomiast zgrzytał mi długo motyw  kliknij: ukryte 

    A wracając do głównej sprawy, jeszcze bardziej cieszyłam się, że to moja absolutna faworytka,  kliknij: ukryte 

    Odcinki 10­‑13 to był naprawdę dobre widowisko i łyknęłam je wszystkie naraz, mimo że 10 miał być ostatnim obejrzanym przed snem.
    No, a potem zaczęła się druga część i czar trochę prysł – ale na chwilę obecną jestem bardzo chętna do obejrzenia kontynuacji, jeśli takowa się pojawi.
    Życzyłabym sobie jednak więcej wątków obyczajowych czy chociażby walki o sukcesję, bo w tym wydaniu dobrze mi się to ogląda. Martwi mnie jednak przeczucie, że to może pójść bardziej w akcję.

    Bohaterowie byli przyjemni i wyjątkowo… zwyczajni jak na fakt, że do zwyczajności im daleko. No i jak się przekonaliśmy nie tylko na przykładzie kobiet, każdy ma tu potencjał, żeby czymś widza zaskoczyć.
    Opening też mi się podobał, rzadko przewijałam.

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Zomomo 12.10.2024 18:07
    Jedno z najciekawszych tegorocznych anime, zagadką dla mnie pozostaje tak małe zainteresowanie widzów i porzucenie serialu przez tłumaczy po 12 odcinku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Nanami 22.09.2024 10:23
    Jak dla mnie czarny koń sezonu 10/10
    Uwielbiam historie, które zaczynają się przeciętnie i niepozornie, a potem rozkręcają się na maksa i totalnie oczarowują widza. I „Karasu…” jest dla mnie właśnie takim tytułem. Idealnie wpasowującym się w mój gust, czarny koń tego sezonu, którego większość pominęła albo odpadła na początku.

    Ogromnie się cieszę, że dałam szanse temu tytułowi.

    Historię śledzimy z punktu widzenia nastoletniego Yukiyi, który niespecjalnie ma ochotę być zamieszany w jakieś dworskie i polityczne intrygi, a co tak naprawdę myślą inni bohaterowie – tego nie wiemy, bo i on tego nie wie. I tak naprawdę to jedna z najmocniejszych i zarazem najsłabszych elementów – jesteśmy jako widzowie ograniczeni do punktu widzenia Yukiyi, a że brak mu wiedzy o relacjach między przełożonymi oraz oczywiście nic nie wie o intrygach, to również widzowi są tak pokazywane. Tak więc z początku wszystko wydaje się boleśnie oczywiste – tego wspieramy, ten to antagonista, a tu jakaś mdła intryga haremowa, jakoś zupełnie od czapy tu pasująca. Młody jest też często wrzucany w różne sytuacje bez słowa wytłumaczenia, wystawiany na próby, zostawiany sam sobie… Czasem też podziewa się coś zupełnie niespodziewanego, na co trudno znaleźć uzasadnienie i w co trudno uwierzyć. ALE! Z biegiem odcinków historia przekuwa ten „najsłabszy” punkt w „najmocniejszy”, bo wszystko zaczyna się tworzyć w skomplikowaną, misternie splecioną, spójną całość. Czasem biorąc elementy, które totalnie nie spinają się ze sobą. I te układanie się w spójną całość jest absolutnie genialne i każdy, kto lubi takie historie, doceni to na pewno.

    Sezon dzieli się na dwie historie, które lekko się różnią wydźwiękiem. Pierwsza połowa to dworskie intrygi o to, który z braci będzie następnym władcą. Przeplata się z nim wątek haremu, gdzie młode dziewczęta z wasalskich rodów konkurują o to, która powinna zasiąść u boku przyszłego władcy. A knucia jest tutaj dużo… Historia też lubi wodzić za nos, niby pokazując, że tak tak na pewno będzie tak… po czym odwala taki plot­‑twist (ale bardzo solidnie osadzony!), że szczękę się zbiera z ziemi.

    Po domknięciu tych wątków otwiera się kolejny nowy (i tutaj podczas emisji było kilka tygodni przerwy w nadawaniu nowych odcinków). Ten ma zupełnie inny ton – opowiada o morderczych małpach, które zaczynają siać spustoszenie w krainie Yatagarasu. O pewnym narkotyku. I o… ludziach. Widząc „kruki” w ludzkiej postaci nie tak trudno zapomnieć, że to nie „ludzie”, a zupełnie inne istoty. Tak więc wątek „świata ludzkiego” też się pojawia i choć nie znajduje rozwiązania (nawiązania do niego są ewidentnie subtelne ze wskazaniem na „to sprawa na osobną historię w przyszłych sezonach”), to intryguje jak to się dalej potoczy.  kliknij: ukryte 

    Oba wątki mają genialne budowanie napięcia, plot­‑twisty, a zakończenie to miodzio. Zawsze gdy wydaje się, że już nic nie zdziwi, zdarza się coś, co powoduje zbieranie szczęki z podłogi.

    No i animacja jest ładna, bez 3D potworków. Muzyka świetnie buduje atmosferę (choć poza openingiem i endingiem nic nie kojarzę). Jak ktoś lubi takie historie jak matrioszki, takie z drugim dnem… To się nie zawiedzie.

    Dla mnie 10/10. Zaczynałam od mocnego 7/10, a w trakcie seansu konsekwentnie i powoli podwyższałam ocenę, by po ostatnim odcinku dać te 10/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Patka 8.09.2024 20:34
    po 18 odcinku
    O ja pierdziu, co tam się wyprawia… Człowiek myśli: e, już mnie niczym nie zaskoczą, jestem przygotowany na wszystko, a tutaj wchodzi na końcówkę sezonu taki odcinek, że zbierasz szczękę z podłogi.

    Rewelacyjne ma ta seria zwroty akcji, po prostu rewelacyjne. I to, trzeba podkreślić, wynikające ze świetnie stworzonej historii, a nie chęci szokowania/zaskakiwania na siłę.

    Serio mocno mnie zdziwiło, gdy Yukiya spytał o  kliknij: ukryte . Dotychczas nie traktowałam bohaterów jako  kliknij: ukryte , to znaczy widziałam ich jako  kliknij: ukryte , a tu się okazuje, że cały czas obcowaliśmy z  kliknij: ukryte . Plus ten  kliknij: ukryte  – był już zapowiedziany wcześniej, ale że będzie mu bliżej do  kliknij: ukryte ...

    Błagam, dajcie drugi sezon! Albo chociaż żeby dwa ostatnie odcinki wyszły bez opóźnień, heh.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Karasu wa Aruji o Erabanai 1.07.2024 16:56
    Do odcinka 13
    Ładne, pseudohistoryczne i z dodatkiem fantasy.
    Początkowo w jakiś sposób przypominało mi o pierwszym sezonie Kingdom, może przez „prawie głównego bohatera”.
    W teorii główną rolę „powinien” dzierżyć pretendent do tronu, ale dobrze że tak się nie stało.

    I póki co do odcinka nr 7 oglądało mi się to w miarę, wydawało proste, jasne, trochę schematycznie poprowadzone i z wiadomym od początku czarnym charakterem. I równie prostymi spiskami, oraz nieskomplikowanymi postaciami.

    Na szczęście od odcinka 7ego, a właściwie od początku ósmego fabuła ruszyła do przodu, wreszcie  kliknij: ukryte  się wykazał intelektem. I zadziało się.

    Naprawdę zaczęło się dziać i nastąpiły zwroty fabularne, połączone ze znakomitym podkręceniem nastroju w odcinkach od jedenastego do nr trzynaście.

    I tu, gdyby się tak właśnie zakończyło, to rozważałabym wyższą ocenę oraz głos w ankiecie na anime sezonu.

    Niestety zakończenie odcinka 13ego, sugerujące nowy kierunek fabuły i nazwijmy to  kliknij: ukryte  wątki mnie osobiście zniechęciło.
    A szkoda.

    Pewnie za jakiś czas dokończę cały seans. Jednak to poczucie, że mogli to uciąć takim mocnym i zgrabnym akcentem… No szkoda.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Anon2 21.04.2024 11:53
    Po 3 odcinkach
    Póki co moje anime sezonu. Naprawdę podoba mi się chemia między Yukiyą i paniczem. Jeśli komuś brakuje Zapisków Zielarki to to anime będzie idealne. Nie ma tu w głównej obsadzie kobiet, ale póki co nie jest to też żaden BL, co jest dla mnie plusem
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime