x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Recenzja zdecydowanie zbyt ostra. Ktoś najwidoczniej szukał tytułu do wystawienia najniższej możliwej oceny i z góry założył jaki będzie rezultat. Anime jest złe, ale nie jest tragiczne. Dało się to oglądnąć, momentami zaśmiać z naiwności twórców. Banałów chyba cały możliwy zestaw został upchnięty. Dzięki temu oglądanie nie było specjalną męczarnia. Warto również dać małego plusa, że nikt nie probował nawet udawać że film aspiruje do czegoś więcej niż tandetnej sieczki.
Oceniając to jako zapychacz na ostatnie godziny nocki zasługuje na więcej niż 1/10 ;) Człowiek wtedy nie ma już siły na nową serie i szuka właśnie czegoś, aby zabić czas, wyłączyć mózg i nie zasnąć. Jedynym plusem jest grafika, która poza animacją (głównie mimika) się nie zestarzała. Oldschool graficzny po prawie 20 latach od premiery ciągle cieszy oko, a muzyka (którą też słyszałem góra 3 razy po kilkanaście sekund) przywodzi na myśl filmy z lat początku lat 90'. Fabularnie dużo niedomówień, schemat groni schemat, słabiutko zarysowanie postacie, a scenariusz skrócony do przesady. Ogólnie fabula jest tak słaba i niedopracowana, że nie mamy pojęcia jak to się może skończyć i oglądamy wytrwale do końca :) Ale jakaś akcja jest, „napięcie” też, do tego sporo juchy i brutalności. Krótko: kino akcji klasy C.
Nie ukrywam że Biohunter jest filmem słabiutkim, jednak nie aż tak tragicznym, by dostać 1/10. No, ale to decyzja recenzenta, i mam prawo się z nią nie zgadzać, jak on ma prawo ją mieć. Ja tytuł oceniam na 4/10. Fabułka – dziurawa jak durszlak i oklepana. Ludzie zmieniają się w potwory, potwory mordują ludzi, naukowcy próbują pozbyć się potworów i wpadają na polityczną aferę. Przynajmniej oszczędzono nam pomysłów, że potwory są wynikiem eksperymentu wojskowego, a to już plus. Poza tym tu mamy trupa, a tam trochę seksu, garść tenakli (w cokolwiek obrzydliwym wydaniu, ale co tam) i trochę przemocy. Na plus zaliczam zakończenie kliknij: ukryte przynajmniej twórcy darowali nam happyenda . Muzyka – hmyyy… a była jakaś? Aha, była. Chwała Najwyższemu, że tylko w kilku scenach, bo była okropna. Jak w serialach amerykańskich z połowy lat 80‑tych. Postacie – dość ciekawa postać naukowca‑demona; cała reszta nie wykazuje czegoś takiego jak charakter. Ot, po prostu są. Z drugiej strony, po cholerę w filmie o tenaklo‑przemocy charaktery? Grafika – o ile animacja jest mocno przeciętna, o tyle same projekty postaci bardzo przypadły mi do gustu. W tym wypadku jestem mocno nieobiektywna, bo po prostu uwielbiam ten styl rysunku (pozostało mi po CYBER CITY OEDO): niby mangowy, a jednocześnie dość realistyczny. Kolorystyka jest stonowana i dobrze oddaje klimat mrocznych zaułków. Wygląd potworów jest potworny, choć dość sztampowy (choć nie powiem, demon przypominający ptaka był o klasę lepszy od tych wyglądających jak tenakle z taniego pornola). Nie jest to dzieło wybitne, ani nawet dobre, ale seans nie jest czasem zupełnie straconym (zwłaszcza, jeżeli lubi się starocie). Ot, ciekawostka.
Z nudow mozna obejrzec,szkoda tylko ze jest stosunkowo trudno dostepne z oryginalnym seyiu.W zamian mamy niemiecki dubbing – bleee
Co do reszty,to chmmm nic specjalnego
4/10
3,5/10
Trochę ostra ta recenzja
Fabułka – dziurawa jak durszlak i oklepana. Ludzie zmieniają się w potwory, potwory mordują ludzi, naukowcy próbują pozbyć się potworów i wpadają na polityczną aferę. Przynajmniej oszczędzono nam pomysłów, że potwory są wynikiem eksperymentu wojskowego, a to już plus. Poza tym tu mamy trupa, a tam trochę seksu, garść tenakli (w cokolwiek obrzydliwym wydaniu, ale co tam) i trochę przemocy. Na plus zaliczam zakończenie kliknij: ukryte przynajmniej twórcy darowali nam happyenda .
Muzyka – hmyyy… a była jakaś? Aha, była. Chwała Najwyższemu, że tylko w kilku scenach, bo była okropna. Jak w serialach amerykańskich z połowy lat 80‑tych.
Postacie – dość ciekawa postać naukowca‑demona; cała reszta nie wykazuje czegoś takiego jak charakter. Ot, po prostu są. Z drugiej strony, po cholerę w filmie o tenaklo‑przemocy charaktery?
Grafika – o ile animacja jest mocno przeciętna, o tyle same projekty postaci bardzo przypadły mi do gustu. W tym wypadku jestem mocno nieobiektywna, bo po prostu uwielbiam ten styl rysunku (pozostało mi po CYBER CITY OEDO): niby mangowy, a jednocześnie dość realistyczny. Kolorystyka jest stonowana i dobrze oddaje klimat mrocznych zaułków. Wygląd potworów jest potworny, choć dość sztampowy (choć nie powiem, demon przypominający ptaka był o klasę lepszy od tych wyglądających jak tenakle z taniego pornola).
Nie jest to dzieło wybitne, ani nawet dobre, ale seans nie jest czasem zupełnie straconym (zwłaszcza, jeżeli lubi się starocie). Ot, ciekawostka.
ewentualnie
Co do reszty,to chmmm nic specjalnego