x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Nadrobiłem… to znaczy obejrzałem jednym tchem kolejny sezon… Świetna produkcja. Chyba najbardziej podoba mi się to, jak potrafi mieszać gatunki. Gdy oglądasz, i niby wiesz do czego to wszystko zmierza, potrafi pozytywnie zaskoczyć, i wprowadzić nowe elementy, ale nadal świetnie wpasowujące się w konwencje. Naprawdę przyjemny seans. Nie mogę doczekać się kontynuacji. Do tego oprawa audio‑wizualna na najwyższym poziomie. Chcę więcej.
Przeczytałem sobie tę doskonałą recenzję. Poprawiłem równie dobrą z sezonu pierwszego. I nie sposób z autorem się nie zgodzić w każdym punkcie. Co najwyżej dorzucę tu parę swoich odczuć i przemyśleń.
Osobiście nawet lubię taką konstrukcję opowieści w wersji pisanej. W której autor wrzuca pewien często mniej lub bardziej sensacyjny wątek jako rusztowanie. Które służy mu potem do prezentacji różnych fajnych smaczków, klimatów, uczuć czy bardzo ciekawych i pouczających informacji. Takie dwa w jednym, sensacja cię przykuwa a te wypełniacze czegoś tam uczą i sprawiają dodatkową frajdę.
W naszym przypadku autor na „rusztowaniu” tragicznego i sensacyjnego wątku bliźniaków i ich rodziny rozwiesił parę bardzo interesujących szkiców prezentujących różne aspekty ze świata japońskiego show‑biznesu. Obrazki te są nawet dla mnie dosyć ciekawe. Celowo okraszone sytuacjami sygnalizującymi toczące te światki patologie. Mieliśmy już idolki – jak dla mnie patola sama w sobie. I dalej po kolei : tv z naciskiem na tv show, teatr, manga, youtuberzy itd.
Cóż nawet jeśli odmiany azjatyckiego popu wiszą mi jak kilo kitu. I uważam, że najlepszym podsumowaniem tego zjawiska jest konstatacja jaka pojawiła się u Alta w „Czystym Wymyśle”. Poziom artystyczny się nie liczy. Ważne aby to było na tyle łatwe do zaśpiewania, aby na karaoke trafiło. A promocja zrobi resztę. No i niezbyt wybredni ale fanatyczni fani też.
I niestety zdaje się taki tryb podchodzenia to twórczości zdaje się dominować w wielu dziedzinach. Co możemy obserwować i w naszych seriach. Patrz np. ten serial z mangi pierwszej autorki i to co tam się odwalało. Jak to spaprali.
I tu to mi naprawdę szkoda ludzi wrzuconych w tę maszynkę. I to się nawet trochę czuje u autora . . . ale umówmy się, że niezbyt nachalnie. Co jest moim podstawowym do niego zarzutem.
Nie znam się na tyle aby wyszukać inne analogie zamieszczone w tych szkicach. Ale będę się upierał, że duet mangaczek jest troszkę zerżnięty. Chyba nawet w anime specjalnie z tym się nie kryli. Stąd ten soczyście zielony kolor bluzy jednej z magaczek. No ja się będę upierał, że tę bluzę gdzieś widzałem. I tę przyjaźń też. I nie robię z tego zarzutu. Ten wątek jest świetny!
A teatr wręcz wybitny. I po prostu mnie porwał.
Cóż można począć z taką serią. Uważam że najlepsze wątki tj. te szkice z artystycznego światka chwilami wręcz ocierają się o doskonałość, a nawet te gorzej przez mnie oceniane bo mówiące o sprawach w sumie średnio mnie interesujących też są na przyzwoicie dobrym poziomie. Przykuwając uwagę i dając ciekawe informacje.
Niestety wg. mnie nie daje się tego samego powiedzieć o trzymającym to wszystko „rusztowaniu”. W porównaniu z tymi miniaturkami według mnie wypada ono sztucznie, mdło i płasko. Namiętności często nie czuję, pasja mnie nie porywa, więzi bohaterów są takie sobie. Przyznam się mam spory żal do autora. Tam są takie piękne rzeczy. Matka sierota która nie usuwa problematycznych dzieci. Kobieta wychowująca je po jej śmierci. Ech cóż za zmarnowany potencjał.
O dramacie i zmarnowanym potencjale tych którym się nie powiodło, albo ich powodzenie okupione jest tą bardzo słoną ceną nie wspomnę.
No tak . . . główna parka jest generalnie to genialna, no i wybitnie uzdolniona po mamusi i tatusi biologicznej. Niemniej przyznajmy, że mamusia zastępcza ale zakochana w pociechach. Która do tego szefem firmy promującej talenty może wiele zmieniać w kwestii ułatwienia kariery. No to o tym chyba nie wypada wspominać. Nepotyzm to niekoniecznie Japoński wynalazek, kojarzymy to z Rzymem Borgiów. Ale zdaje się bardzo dobrze się u nich przyjął.
Wielka szkoda, Moja Gwiazda jest gwiazdą jednego sezonu. A i to poniekąd jak zauważa słusznie recenzent jest to „zasługa” marnej konkurencji. To nadal jest raczej dosyć lukrowana opowieść tylko dla trochę mniej grzecznych i naiwnych dzieci.
A mogło to być wg. Mnie coś kultowego. Czegoś jednak zabrakło. Czego?
Może tego czegoś co widzę w takim małym filmiku który pozwole sobie polecić.
[link] Ale może po prostu jestem naiwny.
Dobra . . . wiem . . wiem ale ja azjatów nie rozróżniam. A już tych gatynków muzycznych to zupełnie. Co do zasady krew, pot i łzy . . . albo i jeszcze gorzej. Bardziej prawdziwe emocje i prostsze dramaty. I było by było naprawdę coś wspaniałego. A tak po prostu nie jest źle.
A
Dragonite~
25.10.2024 19:24 Jedna z najbardziej rozczarowujących kontynuacji
Wcale nie zmierzałem oglądać tego anime, opis był zniechęcający, ale dobre opinie skłoniły mnie do zobaczenia pierwszego odcinka (tak, ja często czytam recenzje i sprawdzam oceny, by wybrać coś dla siebie), a potem poleciał cały pierwszy sezon i był naprawdę dobry. Wciągał i trudno było się oderwać. To rozbudziło oczekiwania, które okazały się kompletnie chybione w kontynuacji.
Nawaliło przede wszystkim tempo akcji. Przez kilka odcinków obserwujemy sztukę sceniczną, gdzie za wiele się nie dzieje. Wcześniej rozmaite wątki jakby się swobodnie przeplatały, co nie jest łatwe, ale się udało – a teraz ktoś powiedział: stop, ustawcie się w kolejce. W efekcie akcja kręci się włoku jednego motywu, a dopiero gdy skończy, to przeskakuje dalej. I, o ironio, ta łatwiejsza metoda tutaj zawiodła.
Chciałoby się coś miłego powiedzieć o postaciach, ale większość z nich niczym nie zaskakuje. Ruby jest trochę zmarginalizowana, Kana nie ma nic ciekawego do powiedzenia i zachowuje się bardziej jak psychofanka. Aqua i Akane to wciąż całkiem udany duet, chociaż to chyba zasługa mierności reszty bohaterów.
Momentami powraca klimat tajemnicy z pierwszego sezonu, ale to tylko na kilka chwil i w dodatku w końcowych odcinkach. Twórcy niepotrzebnie też pokazali nam wizerunek pewnej postaci (kto jest po seansie, ten się domyśla o kim mowa), bo nie dojść, że niczego to wnosi, to jeszcze obniża potencjalne napięcie. Zmarnowana szansa, mogli zagrać tą kartą w przyszłości.
Na pewno plusem jest animacja, nad którą studio musiało się nieźle napocić, szkoda tylko, że poszło to w nieistotne sceny. Co do muzyki, to już zdecydowanie gorzej, ale to też bardziej kwestia gustu – w mój nie trafiła. Teledysk, który możemy zobaczyć razem z bohaterami, wionie tandetą; niby nic, ale poświęcono mu dwie cenne minuty czasu ekranowego – i to w sytuacji, w której tempo akcji już wcześniej siadło.
Niestety, mnie to anime rozczarowało tak bardzo, że na ten moment nie zamierzam już sięgać po kontynuację, bo nawet trudno mi wskazać, co mogłoby mnie w niej zaciekawić. Wiem, że są też inni malkontencie, ale patrząc po ocenach, jesteśmy w mniejszości. Dla cierpliwych widzów, którzy pochłaniają kolejne serie masowo, ten sezon może być wciąż przednią zabawą.
Zgrzytam zębami od pierwszego sezonu… kliknij: ukryte bo jakim cudem od 2 sezonów rodzeństwo nie przeprowadziło ze sobą rozmowy o przeszłym życiu i nie zorientowali się że się znają? Jak ja nienawidzę takiego scenopisarstwa które siłą odwodzi bohaterów od rozmów na tematy które powinny być oczywiste.
Przymknąłem oko na pierwszy sezon ale teraz mamy drugi i to samo! Czy oni ze sobą w ogóle o niczym nie rozmawiają? Pytają o siebie innych ludzi tylko nie siebie nawzajem? Ruby znajduje ciało doktora i co i nie ma żadnej rozmowy z bratem? Brat się nie interesuje siostra i nie idzie zapytać jak się czuje po takim traumatycznym przeżyciu? Przy takiej rozmowie naturalnie powinno wyjść, że to jego ciało i powinni odkryć wreszcie swoje tajemnice, ale nie skok czasowy. Przecież to jest durne!
Uff już mi lepiej, musiałem dać upust emocjom po tej karuzeli irytacji.
A i jeszcze te niepotrzebne elementy nadprzyrodzone…
A
Kapselek
6.10.2024 17:39
Niestety, pierwsza połowa sezonu koszmarnie nudna, wątek spektaklu niepotrzebnie rozwleczony do granic możliwości, dopiero kilka ostatnich odcinków wróciło na właściwe tory i dzięki temu podciągam ostateczną ocenę do 7/10. Mam nadzieję, że twórcy nie popełnią tego samego błedu przy trzecim sezonie.
Technicznie cały czas świetnie, opening bardzo dobry, a ending lepszy niż ten w pierwszym sezonie.
Przez całą serię nic się nie dzieję jakby leciały filery albo jakies anime z serii „slice of life” i dopiero na 2 ostatnie odcinki wracają do głównej ciekawej fabuły, ale też nie w jakiś sposób oszałamiający; Chociaż znając życie pewnie obejrzę 3 sezon gdy wyjdzie żeby zobaczyć w którą stronę pociągną główny wątek.
I od teraz wpadamy we wspaniałą spiralę samozniszczenia. Najpierw powoli, żeby ludzie się nie przestraszyli, a kiedy się zorientują co się święci, będzie już za późno.
Ehhh, Aka, Aka, coś ty dobrego narobił z tą serią… Wielka szkoda, że w porównaniu do Kaguyi tutaj nie ma takiego bezpiecznika, na którym twórcy mogliby się zatrzymać, bez jakiegoś większego uszczerbku na historii. Jak się nie zatrzymają, to kaplica, wilczy bilet, a jak się zatrzymają, to będzie hejt, bo ewidentnie będzie widać, że opowieść została urwana w połowie.
Shorexen
23.09.2024 21:17 Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Napisz dokładnie w spoilerach z czym jest problem w komiksie. Jestem zwyczajnie ciekaw, co się tak popsuło według ciebie na dalszym etapie historii. Prosiłbym podkreślić dokładne punkty w fabule / zabiegi autora, które wpłynęły na taki odbiór. Z góry dzięki.
Klemens
24.09.2024 03:24 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Dokładne?
kliknij: ukryte 1. Zagubienie się we własnej historii, przez co dochodzi coraz częściej do retconów i coraz większych niedopatrzeń, np. skąd Aqua wiedział o innych zabójstwach Kamakiego, my, jako wszechwiedzący obserwatorzy mamy oczywiście wgląd w całość historii, ale Aqua takim obserwatorem nie jest, dla niego i Ruby jedynym złem jaki Kamiki zrobił, to pośrednio doprowadził do śmierci Ai i nic więcej, to dlaczego z jego wypowiedzi idzie wywnioskować, że wie on o innych jego przewinieniach; inny przykład postaci zabójcy Ai, który został przedstawiony najpierw jako „typowy” psychofan uważający, że jego oshi nie może się z nikim umawiać, zretconowany do postaci insidera, który nagle wiedział dokładnie jak wyglądają relacje pomiędzy Ai a Nino, samemu umawiając się z Nino i w magiczny sposób popadł on w zazdrość, bez większego powodu do tego stopnia, że postanowił zabić Ai; osobiście uważam to za strasznie naciągane i wolałem pierwszą wersję wydarzeń, była bardziej realistyczna, jednak ten retcon był konieczny, gdyż:
2. Przekombinowano główny wątek – główny złol serii był tutaj zmieniany chyba już z 5 albo 6 razy, z czego z 4 na przestrzeni ostatnich KILKU rozdziałów – wynika to z:
3. Strasznego przyspieszenia tempa; wydarzenia, które mają aktualnie miejsce na początku historii byłyby ze spokojem rozpisane na kilka osobny arców, a teraz dzieją się one tak szybko, że czasami nawet jeden chapter zawiera więcej informacji, niż całe początkowe wątki, przez co praktycznie cała pierwsza część historii staje się zwyczajnie nieistotna; a jak już o nieistotności mowa, to:
4. Rozwiązywanie wątków w sposób (i tutaj nie wiem jakiego słowa mógłbym użyć, postaram się dokładniej opisać) nieistotny- co mam na myśli – np. jednym z wątków w historii była poniekąd reinkarnacja doktorka i jego chorej pacjentki, temat był nie ruszany aż do momentu, w którym, cóż, był poruszony, ba, był nawet rozwiązany, miał on swój punkt kulminacyjny, iiii… nic, kompletnie nic z tego nie wynika, zdawałoby się, że coś, co powinno mieć GIGANTYCZNY wpływ na Ruby/Sarinę, tak naprawdę gubi się w gąszczu innych wątków, a propos;
5. Wprowadzenie zbyt dużej liczby wątków/postaci pobocznych – nawiązując do wcześniejszego punktu, po co tutaj był wątek matki Sariny, po co nagle robić z Ruby Aque 2.0, po co kompletnie zmieniać jej postać, po co do wątku filmu wrzucać postać Frill i jakąś głupią rywalizację między nimi, co tak naprawdę wprowadził wątek filmu, trwający kilkadziesiąt rozdziałów, poza tym, że przedstawił nam postać Nino, wątek Hikaru tak naprawdę się tam nie rozwiązał, a to miało być właśnie clue tego filmu, równie dobrze postać Nino mogła być wrzucona kompletnie z czapy, jak ta dziewczyna kruk (która też nie wiadomo po co jest póki co) czy Ichigo, jakoś wcześniej Aka nie miał problemów dorzucać nowych postaci do historii, bo mu tak pasowało, po co dorzucać wątek romansu między Kanną a Aquą, i znowu:
6. Pomniejsze, ale coraz częstsze głupoty postaci – kto wpadł na pomysł, żeby narażać Akane na możliwość zostania dźgniętą nożem, dlaczego Aqua, który przecież nie osiągnął swojego celu, jakim cudem żona Ichigo nie potrafiła go znaleźć przez te wszystkie lata, pracując w show‑bizie, a Ruby i Aqua znaleźli go za pstryknięciem palca, co takiego zmieniło się u Aquy, który przecież ewidentnie nie osiągnął swojego celu, że zaczyna on myśleć o romansach, kiedy przez całe swoje życie nie potrafił myśleć o niczym innym, jak o zemście, a teraz, kiedy jest jej blisko jak nigdy, zaczyna się zachowywać jak normalny nastolatek; takich pomniejszych głupot przez ostatnie rozdziały zrobiło się zdecydowanie więcej.
I praktycznie to wszystko wiąże się z postacią Hikaru. Dlatego też piszę, że ten powolny upadek zaczyna się wraz z jego przedstawieniem na ekranie. Z początku tego nie zobaczymy, historia mniej lub bardziej będzie się trzymała kupy, ale im dalej ona zajdzie, tym głębiej zacznie kopać, przy okazji podkopując swoje fundamenty, kompletnie o nich zapominając.
Może też trochę wyolbrzymiam, bo to nie tak, że Oshi no Ko staje się nagle historią, której nie da się zobaczyć, nie. Ale z czegoś, co ze spokojem mogłoby mieć oceny na poziomie 9 albo nawet 10/10 i przebić Kaguye, staje się opowieścią 7/10 i bez perspektyw na poprawę stanu rzeczy.
Nie mówię, że Aka tego nie doprowadzi do jakiegoś super finału. Może nagle jak Małysz, wybije się z progu i poleci 102 metry, bijąc rekordy. Ale patrząc na to, jak wyglądała Kaguya pod koniec, oraz jak całościowo przedstawia się Renai Daikou, to mam mocne podstawy, żeby wątpić w jakiś nagły przebłysk geniuszu.
A co do Renai Daikou to mam swoją teorię, że to właśnie przez ten tytuł Aka podupadł. Podobno miał on dość spore problemy, żeby ktoś to opublikował i był strasznie załamany, jak mu podziękowano za ten tytuł. I dziwnym zbiegiem okoliczności, poziom Oshi no Ko zaliczył dwa znaczące upadki jakości historii – pierwszy, mniejszy, kiedy Renai Daikou zaczęło wychodzić i drugi, większy, który trwa aż do tej pory, po tym, jak przymusowo zakończono publikację tej mangi. Przypadek? Pewnie tak. Ale ja tam lubię takie małe teorie spiskowe. Mam nadzieję, że opisałem wszystko w miarę zrozumiale, jak nie, postaram się wytłumaczyć.
Klemens
24.09.2024 03:45 Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
A, no i zapomniałbym o dwóch największych zarzutach, jakie mam! Zwyczajnie słabym jest, jak autor przez znaczącą część opowiada historię i to z niej wynikają pewne rzeczy, a pod koniec rzuca tekstem „trust me bro” i coś, co byłoby normalnie przedstawione w przynajmniej jednym rozdziale, zostaje skoncentrowane do jednego panelu tekstu, w którym autor pisze, że coś się stało.
I przewidywalność, szczególnie widoczna w ostatnich rozdziałach.
Łowca czarownic
27.09.2024 22:30 Smutne to co piszesz aczkolwiek spoilerów nie otwieram
Oshi no Ko już całkiem zakończone?. Gorzej niż AoT to pewnie nie może skończyć. Sama Kaguya wymęczyła mnie w pewnym momencie i jest jednocześnie przeciągnięta i niedokończona.
Klemens
28.09.2024 06:52 Re: Smutne to co piszesz aczkolwiek spoilerów nie otwieram
Jeszcze nie. Czy się kończy? Chyba tak.
Nie wiem jak AoT się skończyło, bo nigdy nie śledziłem, więc nie porównam. OnK nie jest tak absurdalne jak Kaguya ( kliknij: ukryte Papagane wyskakujący z helikopterem xD), ale na swój sposób też jest meh. Chociaż ostatecznych pomiarów poziomu absurdu jeszcze bym nie wykonywał, bo z rozdziału na rozdział mam coraz większe wątpliwości, co do chęci autora zakończenia tego w sposób zgrabny, a nie szybki.
Łowca czarownic
28.09.2024 11:00 Re: Smutne to co piszesz aczkolwiek spoilerów nie otwieram
No cóż przykre informacje. Ten kto widział zakończenie Domestic na Kanojo to chyba przerwa wszystko.
Chociaż mocny kandydatem do takich zakończeń Usagi Drop jest ale tam to jest mniej więcej 1/3 historii do śmieci :D
Ma kilka drobnych problemów, ale jest chyba nawet lepsze od sezonu pierwszego :) Smucą mnie problemy z materiałem papierowym, ale wciąż liczę na to, że studio jakoś ładnie to ogarnie.
Jedna rzecz mnie zaciekawiła w ostatnim odcinku i trochę mi nie pasuję do tego co wiem, co japońskiej branży scenicznej – kliknij: ukryte brawa po tak udanym spektaklu są raczej skromne….
To, co Doga Kobo robi z tym tytułem to jest po prostu poezja. Przejrzałem sobie jeszcze raz mangę, żeby przypomnieć sobie jak tam była przedstawiona ta część historii i na miłość boską – kojarzycie scenę z 6 odcinka, gdzie Yoriko‑sensei (ta mangaka w okularach) popłakała się, jak zobaczyła występ Melta? Myślę, że reakcja Aki i Mengo mogła być podobna po obejrzeniu poprzednich trzech odcinków.
Natomiast nawiązując jeszcze do aktualnych wydarzeń, które mają miejsce w mandze, to skwituje to tak – liczę, że anime dostanie oryginalne zakończenie, albo chociaż nie pociągnie niektórych wątków. Aka zdecydowanie przekombinował i to, co się teraz dzieje w mandze jest… no cóż, po prostu jest. Nie wiem, czy to on się wypalił (co jest opcją, bo jego nowy tytuł, Renai Daikou, był na tyle słaby, że spotkał się z bezlitosnym toporem, tj. dostał tzw. „axa”), czy ma gorszą chwilę, ale historia straciła swój urok. Zrobiła się ona strasznie nielogiczna, do bólu przewidywalna, sztampowa i przeciągana na siłę – po prostu wieje nudą.
Byłoby wielką szkodą, gdyby studio i ogólnie ta adaptacja dostały po dupie przez słabszą chwilę swojego „ojca”. Może i przejmuje się na zapas, ale początki tegoż spadku jakości, będą widocznie już w potencjalnym następnym sezonie, tak więc… No trochę się obawiam o przyszłość tej serii.
Łowca czarownic
22.08.2024 09:01 Adaptacja która nie tylko nie psuje ale wiele dodaje to skarb.
Trochę smutne. Rzadko kiedy się prosi człowiek o oryginalne zakończenie ale niekiedy tak jest. Ja nie wiem co się tam dzieje na szczęście ale mimo to co nieco dociera.
Mangi jest jeszcze dużo do zakończenia?
Klemens
22.08.2024 14:42 Re: Adaptacja która nie tylko nie psuje ale wiele dodaje to skarb.
Raczej nie. Aka już jakiś czas temu zapowiedział, że ma zakończenie wymyślone i zdaje mi się, że jesteśmy w ostatnim akcie historii. Chociaż dałbym sobie rękę uciąć, że to samo mogłem powiedzieć o poprzednim akcie. I co? I nie miałbym kur… ręki. Także cholera tam wie, co mu siedzi w głowie.
Widziałem tylko 2 odc. 2 serii. Ale mam mangę i chyba ją wolę.
Kwestia przedstawienia i relacji aktorów . . . bajka. Magia teatru i aktorstwa w czystej postaci. Potem wg. mnie są mielizny. Może mnie po prostu tematy dotyczące rożnych internetowych celebrytek nie grzeją. Zwłaszcza tych rozbieranych.
Ciekawe co autorka knuje w kwestii tego show biznesu i jego krytyki . . . ale 11 letni sprawca ciąż czy coś takiego? Może ja coś nie tak zrozumiałem? Zresztą wątek kontaktów nieletnich z dorosłymi jest tu sygnalizowany przy okazji Cho.
W sumie seria i tak ma u mnie do przodu, ze względu na jedną genialną postać tj. Akane. Przypomina mi się pewna staruszka z „Wszystko zostaje w rodzinie”.
Napomniana przez córkę:
-Przecież, nie możesz chodzić i mordować każdego kogo nie lubisz.
-A i to jest kwestia co do której nigdy nie mogłam się zgodzić z moimi psychiatrami”.
Obie panie są w tym po prostu urocze. Chyba trochę zazdroszczę im tego podejścia. A jej empatia zatrącająca o jasnowidzenie to bardzo ciekawa cecha i ładnie opisana.
Saarverok
22.08.2024 18:30
Heh, w którymś z odcinków tego sezonu było wspomniane, że edytor ma przeciągać dobrą mangę, dowozić terminy i dbać o zdrowie psychiczne mangaki. Żeby się bujało i było ciekawie i aby co tydzień kura znosiła złote jaja. Tak jak opisujesz to, co się stało z Oshi no Ko to brzmi dokładnie jak to, z czego tutaj zrobili pół śmieszny żart.
Seria na pewno jest czymś innym. Można by pomyśleć że dzieli g… na atomy (wręcz idealizuje „idolstwo” czy „aktorstwo”), ale robi to w barwny, wręcz poetycki sposób tak że widz faktycznie to czuje. I chce więcej, bo seria potrafi trzymać w napięciu.
Nie dziwię się hype‑owi, to naprawdę dobra, bardzo ładnie animowana seria, ciekawa nawet jeśli nie lubisz dramatów. W sumie obecne odcinki to trochę nawet takie fantasy :P
Po 6 i 7 odcinku nie mam wątpliwości, że Oshi no Ko to jedno z najlepszych anime jakie widziałem. Złoto, po prostu złoto.
A
Łowca czarownic
10.08.2024 11:28 Powrót bardzo mocnej serii
Dopiero zacząłem bo niestety trudne do znalezienia w sieci na normalnych stremingach z tego obszaru geograficznego ale już pierwszy odcinek to świetne wprowadzenie.
A
Shorexen
14.07.2024 13:50 Oshi no Ko 2 po 2 odcinku
drugi sezon ok
Czyż nie dobija się . ..
Osobiście nawet lubię taką konstrukcję opowieści w wersji pisanej. W której autor wrzuca pewien często mniej lub bardziej sensacyjny wątek jako rusztowanie. Które służy mu potem do prezentacji różnych fajnych smaczków, klimatów, uczuć czy bardzo ciekawych i pouczających informacji. Takie dwa w jednym, sensacja cię przykuwa a te wypełniacze czegoś tam uczą i sprawiają dodatkową frajdę.
W naszym przypadku autor na „rusztowaniu” tragicznego i sensacyjnego wątku bliźniaków i ich rodziny rozwiesił parę bardzo interesujących szkiców prezentujących różne aspekty ze świata japońskiego show‑biznesu. Obrazki te są nawet dla mnie dosyć ciekawe. Celowo okraszone sytuacjami sygnalizującymi toczące te światki patologie. Mieliśmy już idolki – jak dla mnie patola sama w sobie. I dalej po kolei : tv z naciskiem na tv show, teatr, manga, youtuberzy itd.
Cóż nawet jeśli odmiany azjatyckiego popu wiszą mi jak kilo kitu. I uważam, że najlepszym podsumowaniem tego zjawiska jest konstatacja jaka pojawiła się u Alta w „Czystym Wymyśle”. Poziom artystyczny się nie liczy. Ważne aby to było na tyle łatwe do zaśpiewania, aby na karaoke trafiło. A promocja zrobi resztę. No i niezbyt wybredni ale fanatyczni fani też.
I niestety zdaje się taki tryb podchodzenia to twórczości zdaje się dominować w wielu dziedzinach. Co możemy obserwować i w naszych seriach. Patrz np. ten serial z mangi pierwszej autorki i to co tam się odwalało. Jak to spaprali.
I tu to mi naprawdę szkoda ludzi wrzuconych w tę maszynkę. I to się nawet trochę czuje u autora . . . ale umówmy się, że niezbyt nachalnie. Co jest moim podstawowym do niego zarzutem.
Nie znam się na tyle aby wyszukać inne analogie zamieszczone w tych szkicach. Ale będę się upierał, że duet mangaczek jest troszkę zerżnięty. Chyba nawet w anime specjalnie z tym się nie kryli. Stąd ten soczyście zielony kolor bluzy jednej z magaczek. No ja się będę upierał, że tę bluzę gdzieś widzałem. I tę przyjaźń też. I nie robię z tego zarzutu. Ten wątek jest świetny!
A teatr wręcz wybitny. I po prostu mnie porwał.
Cóż można począć z taką serią. Uważam że najlepsze wątki tj. te szkice z artystycznego światka chwilami wręcz ocierają się o doskonałość, a nawet te gorzej przez mnie oceniane bo mówiące o sprawach w sumie średnio mnie interesujących też są na przyzwoicie dobrym poziomie. Przykuwając uwagę i dając ciekawe informacje.
Niestety wg. mnie nie daje się tego samego powiedzieć o trzymającym to wszystko „rusztowaniu”. W porównaniu z tymi miniaturkami według mnie wypada ono sztucznie, mdło i płasko. Namiętności często nie czuję, pasja mnie nie porywa, więzi bohaterów są takie sobie. Przyznam się mam spory żal do autora. Tam są takie piękne rzeczy. Matka sierota która nie usuwa problematycznych dzieci. Kobieta wychowująca je po jej śmierci. Ech cóż za zmarnowany potencjał.
O dramacie i zmarnowanym potencjale tych którym się nie powiodło, albo ich powodzenie okupione jest tą bardzo słoną ceną nie wspomnę.
No tak . . . główna parka jest generalnie to genialna, no i wybitnie uzdolniona po mamusi i tatusi biologicznej. Niemniej przyznajmy, że mamusia zastępcza ale zakochana w pociechach. Która do tego szefem firmy promującej talenty może wiele zmieniać w kwestii ułatwienia kariery. No to o tym chyba nie wypada wspominać. Nepotyzm to niekoniecznie Japoński wynalazek, kojarzymy to z Rzymem Borgiów. Ale zdaje się bardzo dobrze się u nich przyjął.
Wielka szkoda, Moja Gwiazda jest gwiazdą jednego sezonu. A i to poniekąd jak zauważa słusznie recenzent jest to „zasługa” marnej konkurencji. To nadal jest raczej dosyć lukrowana opowieść tylko dla trochę mniej grzecznych i naiwnych dzieci.
A mogło to być wg. Mnie coś kultowego. Czegoś jednak zabrakło. Czego?
Może tego czegoś co widzę w takim małym filmiku który pozwole sobie polecić.
[link]
Ale może po prostu jestem naiwny.
Dobra . . . wiem . . wiem ale ja azjatów nie rozróżniam. A już tych gatynków muzycznych to zupełnie. Co do zasady krew, pot i łzy . . . albo i jeszcze gorzej. Bardziej prawdziwe emocje i prostsze dramaty. I było by było naprawdę coś wspaniałego. A tak po prostu nie jest źle.
Jedna z najbardziej rozczarowujących kontynuacji
Nawaliło przede wszystkim tempo akcji. Przez kilka odcinków obserwujemy sztukę sceniczną, gdzie za wiele się nie dzieje. Wcześniej rozmaite wątki jakby się swobodnie przeplatały, co nie jest łatwe, ale się udało – a teraz ktoś powiedział: stop, ustawcie się w kolejce. W efekcie akcja kręci się włoku jednego motywu, a dopiero gdy skończy, to przeskakuje dalej. I, o ironio, ta łatwiejsza metoda tutaj zawiodła.
Chciałoby się coś miłego powiedzieć o postaciach, ale większość z nich niczym nie zaskakuje. Ruby jest trochę zmarginalizowana, Kana nie ma nic ciekawego do powiedzenia i zachowuje się bardziej jak psychofanka. Aqua i Akane to wciąż całkiem udany duet, chociaż to chyba zasługa mierności reszty bohaterów.
Momentami powraca klimat tajemnicy z pierwszego sezonu, ale to tylko na kilka chwil i w dodatku w końcowych odcinkach. Twórcy niepotrzebnie też pokazali nam wizerunek pewnej postaci (kto jest po seansie, ten się domyśla o kim mowa), bo nie dojść, że niczego to wnosi, to jeszcze obniża potencjalne napięcie. Zmarnowana szansa, mogli zagrać tą kartą w przyszłości.
Na pewno plusem jest animacja, nad którą studio musiało się nieźle napocić, szkoda tylko, że poszło to w nieistotne sceny. Co do muzyki, to już zdecydowanie gorzej, ale to też bardziej kwestia gustu – w mój nie trafiła. Teledysk, który możemy zobaczyć razem z bohaterami, wionie tandetą; niby nic, ale poświęcono mu dwie cenne minuty czasu ekranowego – i to w sytuacji, w której tempo akcji już wcześniej siadło.
Niestety, mnie to anime rozczarowało tak bardzo, że na ten moment nie zamierzam już sięgać po kontynuację, bo nawet trudno mi wskazać, co mogłoby mnie w niej zaciekawić. Wiem, że są też inni malkontencie, ale patrząc po ocenach, jesteśmy w mniejszości. Dla cierpliwych widzów, którzy pochłaniają kolejne serie masowo, ten sezon może być wciąż przednią zabawą.
Dobre ale...
Przymknąłem oko na pierwszy sezon ale teraz mamy drugi i to samo! Czy oni ze sobą w ogóle o niczym nie rozmawiają? Pytają o siebie innych ludzi tylko nie siebie nawzajem? Ruby znajduje ciało doktora i co i nie ma żadnej rozmowy z bratem? Brat się nie interesuje siostra i nie idzie zapytać jak się czuje po takim traumatycznym przeżyciu? Przy takiej rozmowie naturalnie powinno wyjść, że to jego ciało i powinni odkryć wreszcie swoje tajemnice, ale nie skok czasowy. Przecież to jest durne!
Uff już mi lepiej, musiałem dać upust emocjom po tej karuzeli irytacji.
A i jeszcze te niepotrzebne elementy nadprzyrodzone…
Technicznie cały czas świetnie, opening bardzo dobry, a ending lepszy niż ten w pierwszym sezonie.
sezon filer ;c
22
Ehhh, Aka, Aka, coś ty dobrego narobił z tą serią… Wielka szkoda, że w porównaniu do Kaguyi tutaj nie ma takiego bezpiecznika, na którym twórcy mogliby się zatrzymać, bez jakiegoś większego uszczerbku na historii. Jak się nie zatrzymają, to kaplica, wilczy bilet, a jak się zatrzymają, to będzie hejt, bo ewidentnie będzie widać, że opowieść została urwana w połowie.
Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
kliknij: ukryte 1. Zagubienie się we własnej historii, przez co dochodzi coraz częściej do retconów i coraz większych niedopatrzeń, np. skąd Aqua wiedział o innych zabójstwach Kamakiego, my, jako wszechwiedzący obserwatorzy mamy oczywiście wgląd w całość historii, ale Aqua takim obserwatorem nie jest, dla niego i Ruby jedynym złem jaki Kamiki zrobił, to pośrednio doprowadził do śmierci Ai i nic więcej, to dlaczego z jego wypowiedzi idzie wywnioskować, że wie on o innych jego przewinieniach; inny przykład postaci zabójcy Ai, który został przedstawiony najpierw jako „typowy” psychofan uważający, że jego oshi nie może się z nikim umawiać, zretconowany do postaci insidera, który nagle wiedział dokładnie jak wyglądają relacje pomiędzy Ai a Nino, samemu umawiając się z Nino i w magiczny sposób popadł on w zazdrość, bez większego powodu do tego stopnia, że postanowił zabić Ai; osobiście uważam to za strasznie naciągane i wolałem pierwszą wersję wydarzeń, była bardziej realistyczna, jednak ten retcon był konieczny, gdyż:
2. Przekombinowano główny wątek – główny złol serii był tutaj zmieniany chyba już z 5 albo 6 razy, z czego z 4 na przestrzeni ostatnich KILKU rozdziałów – wynika to z:
3. Strasznego przyspieszenia tempa; wydarzenia, które mają aktualnie miejsce na początku historii byłyby ze spokojem rozpisane na kilka osobny arców, a teraz dzieją się one tak szybko, że czasami nawet jeden chapter zawiera więcej informacji, niż całe początkowe wątki, przez co praktycznie cała pierwsza część historii staje się zwyczajnie nieistotna; a jak już o nieistotności mowa, to:
4. Rozwiązywanie wątków w sposób (i tutaj nie wiem jakiego słowa mógłbym użyć, postaram się dokładniej opisać) nieistotny- co mam na myśli – np. jednym z wątków w historii była poniekąd reinkarnacja doktorka i jego chorej pacjentki, temat był nie ruszany aż do momentu, w którym, cóż, był poruszony, ba, był nawet rozwiązany, miał on swój punkt kulminacyjny, iiii… nic, kompletnie nic z tego nie wynika, zdawałoby się, że coś, co powinno mieć GIGANTYCZNY wpływ na Ruby/Sarinę, tak naprawdę gubi się w gąszczu innych wątków, a propos;
5. Wprowadzenie zbyt dużej liczby wątków/postaci pobocznych – nawiązując do wcześniejszego punktu, po co tutaj był wątek matki Sariny, po co nagle robić z Ruby Aque 2.0, po co kompletnie zmieniać jej postać, po co do wątku filmu wrzucać postać Frill i jakąś głupią rywalizację między nimi, co tak naprawdę wprowadził wątek filmu, trwający kilkadziesiąt rozdziałów, poza tym, że przedstawił nam postać Nino, wątek Hikaru tak naprawdę się tam nie rozwiązał, a to miało być właśnie clue tego filmu, równie dobrze postać Nino mogła być wrzucona kompletnie z czapy, jak ta dziewczyna kruk (która też nie wiadomo po co jest póki co) czy Ichigo, jakoś wcześniej Aka nie miał problemów dorzucać nowych postaci do historii, bo mu tak pasowało, po co dorzucać wątek romansu między Kanną a Aquą, i znowu:
6. Pomniejsze, ale coraz częstsze głupoty postaci – kto wpadł na pomysł, żeby narażać Akane na możliwość zostania dźgniętą nożem, dlaczego Aqua, który przecież nie osiągnął swojego celu, jakim cudem żona Ichigo nie potrafiła go znaleźć przez te wszystkie lata, pracując w show‑bizie, a Ruby i Aqua znaleźli go za pstryknięciem palca, co takiego zmieniło się u Aquy, który przecież ewidentnie nie osiągnął swojego celu, że zaczyna on myśleć o romansach, kiedy przez całe swoje życie nie potrafił myśleć o niczym innym, jak o zemście, a teraz, kiedy jest jej blisko jak nigdy, zaczyna się zachowywać jak normalny nastolatek; takich pomniejszych głupot przez ostatnie rozdziały zrobiło się zdecydowanie więcej.
I praktycznie to wszystko wiąże się z postacią Hikaru. Dlatego też piszę, że ten powolny upadek zaczyna się wraz z jego przedstawieniem na ekranie. Z początku tego nie zobaczymy, historia mniej lub bardziej będzie się trzymała kupy, ale im dalej ona zajdzie, tym głębiej zacznie kopać, przy okazji podkopując swoje fundamenty, kompletnie o nich zapominając.
Może też trochę wyolbrzymiam, bo to nie tak, że Oshi no Ko staje się nagle historią, której nie da się zobaczyć, nie. Ale z czegoś, co ze spokojem mogłoby mieć oceny na poziomie 9 albo nawet 10/10 i przebić Kaguye, staje się opowieścią 7/10 i bez perspektyw na poprawę stanu rzeczy.
Nie mówię, że Aka tego nie doprowadzi do jakiegoś super finału. Może nagle jak Małysz, wybije się z progu i poleci 102 metry, bijąc rekordy. Ale patrząc na to, jak wyglądała Kaguya pod koniec, oraz jak całościowo przedstawia się Renai Daikou, to mam mocne podstawy, żeby wątpić w jakiś nagły przebłysk geniuszu.
A co do Renai Daikou to mam swoją teorię, że to właśnie przez ten tytuł Aka podupadł. Podobno miał on dość spore problemy, żeby ktoś to opublikował i był strasznie załamany, jak mu podziękowano za ten tytuł. I dziwnym zbiegiem okoliczności, poziom Oshi no Ko zaliczył dwa znaczące upadki jakości historii – pierwszy, mniejszy, kiedy Renai Daikou zaczęło wychodzić i drugi, większy, który trwa aż do tej pory, po tym, jak przymusowo zakończono publikację tej mangi. Przypadek? Pewnie tak. Ale ja tam lubię takie małe teorie spiskowe.
Mam nadzieję, że opisałem wszystko w miarę zrozumiale, jak nie, postaram się wytłumaczyć.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Klemens
I przewidywalność, szczególnie widoczna w ostatnich rozdziałach.
Smutne to co piszesz aczkolwiek spoilerów nie otwieram
Re: Smutne to co piszesz aczkolwiek spoilerów nie otwieram
Nie wiem jak AoT się skończyło, bo nigdy nie śledziłem, więc nie porównam. OnK nie jest tak absurdalne jak Kaguya ( kliknij: ukryte Papagane wyskakujący z helikopterem xD), ale na swój sposób też jest meh. Chociaż ostatecznych pomiarów poziomu absurdu jeszcze bym nie wykonywał, bo z rozdziału na rozdział mam coraz większe wątpliwości, co do chęci autora zakończenia tego w sposób zgrabny, a nie szybki.
Re: Smutne to co piszesz aczkolwiek spoilerów nie otwieram
Chociaż mocny kandydatem do takich zakończeń Usagi Drop jest ale tam to jest mniej więcej 1/3 historii do śmieci :D
Top sezonu i top roku
Jedna rzecz mnie zaciekawiła w ostatnim odcinku i trochę mi nie pasuję do tego co wiem, co japońskiej branży scenicznej – kliknij: ukryte brawa po tak udanym spektaklu są raczej skromne….
Natomiast nawiązując jeszcze do aktualnych wydarzeń, które mają miejsce w mandze, to skwituje to tak – liczę, że anime dostanie oryginalne zakończenie, albo chociaż nie pociągnie niektórych wątków. Aka zdecydowanie przekombinował i to, co się teraz dzieje w mandze jest… no cóż, po prostu jest. Nie wiem, czy to on się wypalił (co jest opcją, bo jego nowy tytuł, Renai Daikou, był na tyle słaby, że spotkał się z bezlitosnym toporem, tj. dostał tzw. „axa”), czy ma gorszą chwilę, ale historia straciła swój urok. Zrobiła się ona strasznie nielogiczna, do bólu przewidywalna, sztampowa i przeciągana na siłę – po prostu wieje nudą.
Byłoby wielką szkodą, gdyby studio i ogólnie ta adaptacja dostały po dupie przez słabszą chwilę swojego „ojca”. Może i przejmuje się na zapas, ale początki tegoż spadku jakości, będą widocznie już w potencjalnym następnym sezonie, tak więc… No trochę się obawiam o przyszłość tej serii.
Adaptacja która nie tylko nie psuje ale wiele dodaje to skarb.
Mangi jest jeszcze dużo do zakończenia?
Re: Adaptacja która nie tylko nie psuje ale wiele dodaje to skarb.
Magia teatru
Kwestia przedstawienia i relacji aktorów . . . bajka. Magia teatru i aktorstwa w czystej postaci. Potem wg. mnie są mielizny. Może mnie po prostu tematy dotyczące rożnych internetowych celebrytek nie grzeją. Zwłaszcza tych rozbieranych.
Ciekawe co autorka knuje w kwestii tego show biznesu i jego krytyki . . . ale 11 letni sprawca ciąż czy coś takiego? Może ja coś nie tak zrozumiałem? Zresztą wątek kontaktów nieletnich z dorosłymi jest tu sygnalizowany przy okazji Cho.
W sumie seria i tak ma u mnie do przodu, ze względu na jedną genialną postać tj. Akane. Przypomina mi się pewna staruszka z „Wszystko zostaje w rodzinie”.
Napomniana przez córkę:
-Przecież, nie możesz chodzić i mordować każdego kogo nie lubisz.
-A i to jest kwestia co do której nigdy nie mogłam się zgodzić z moimi psychiatrami”.
Obie panie są w tym po prostu urocze. Chyba trochę zazdroszczę im tego podejścia. A jej empatia zatrącająca o jasnowidzenie to bardzo ciekawa cecha i ładnie opisana.
Nie dziwię się hype‑owi, to naprawdę dobra, bardzo ładnie animowana seria, ciekawa nawet jeśli nie lubisz dramatów. W sumie obecne odcinki to trochę nawet takie fantasy :P
Powrót bardzo mocnej serii
Oshi no Ko 2 po 2 odcinku