
Anime
Oceny
Ocena recenzenta
7/10postaci: 7/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 6/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry




Top 10
Tasogare Outfocus
- Twilight Out of Focus
- 黄昏アウトフォーカス
- Rozmyty zmierzch (Komiks)
- Yoiyoi Monologue (Komiks)
- Zanzou Slow Motion (Komiks)

Trzy razy romans, jedno anime i odrobina rozmycia.
Recenzja / Opis
Twilight Out of Focus to anime, adaptacja mangi o tym samym tytule, które od razu przyciąga uwagę fanów i fanek BL – nie tylko za sprawą estetyki czy ciepłego klimatu, ale też dzięki obietnicy czegoś więcej niż tylko klasycznej szkolnej historii miłosnej. I rzeczywiście – mamy tu aż trzy równoległe wątki romantyczne, wszystkie osadzone w licealnym klubie filmowym. Brzmi ciekawie, prawda? W pewnym sensie (i do pewnego momentu) takie właśnie jest. Ale jednocześnie ta przeplatana struktura narracyjna staje się największym minusem serii.
Zacznijmy od najważniejszego – bohaterów. Mao i Hisashi to duet z pozoru spokojny, wręcz nieco introwertyczny, który łączą wspólny projekt filmowy, pokój w internacie i trzy małe obietnice. Od samego początku widać między nimi ciepło i chemię – jest coś bardzo naturalnego i niewymuszonego w tym, jak się do siebie zbliżają. Jin, przewodniczący klubu filmowego, oraz Giichi – jego młodszy kolega, który ewidentnie ma w sobie sporo zazdrości – tworzą parę bardziej napiętą, z wyraźnym konfliktem charakterów i swoistym tarciem. Natomiast Shion i Rei wnoszą do serii odrobinę komizmu i lekkości – Shion dołącza do klubu z zamiarem znalezienia chłopaka, a Rei… no cóż, Rei daje się w to wszystko wciągnąć, choć początkowo zupełnie tego nie planował.
Każda z tych par ma w sobie coś sympatycznego. Postacie są naprawdę życiowe – nie zostały przerysowane i tylko czasami zachowują się jakby wyskoczyły z telenoweli. To całkiem realni nastolatkowie z całym zestawem emocjonalnych rozterek. Ich zachowania, niepewności czy nieporadne próby rozmowy o uczuciach są momentami aż nazbyt znajome, co sprawia, że można z nimi przybić też‑tak‑mam piątkę.
I to działa. Przez jakiś czas.
Choć historia budzi pozytywne emocje, z czasem można odczuć pewne znużenie – bohaterowie mimo swojego uroku pozostają dość schematyczni. Brakuje pogłębienia, jakiejś większej wewnętrznej przemiany, silniejszych osobistych motywacji. Czuć, że każda para została zaprojektowana wokół konkretnego „problemu” lub dynamiki (np. „przyjaciele, którzy czują coś więcej” albo „starszy chłopak vs młodszy zazdrośnik”), ale poza tym nie wychodzą zbyt daleko poza ramy schematu.
Tu dochodzimy do kwestii, która dla mnie osobiście była największym zgrzytem. Anime próbuje opowiedzieć trzy historie równocześnie. Jasne, brzmi to świetnie na papierze, a wychodziło nawet i na ekranie (vide Hybrid Child) – różne pary, różne dynamiki, różne sposoby budowania relacji. Ale w praktyce… wszystko się trochę – nomen omen – rozmywa.
Każda z historii dostaje swoją chwilę, czasami nawet dwa lub trzy odcinki, ale żadna z nich nie ma wystarczająco dużo miejsca, żeby naprawdę zaistnieć. Przechodzimy od jednej pary do drugiej, czasem do trzeciej, a potem znowu wracamy. Brakuje czasu na to, żeby emocje naprawdę zaiskrzyły. To trochę tak, jakbyśmy zaczynali czytać trzy książki naraz – żadnej nie kończymy, bo cały czas przeskakujemy między rozdziałami. Niby wszystkie są ciekawe, ale żadna nie pochłania. Może to moje subiektywne wrażenie, ale mam poczucie, że gdyby seria skupiła się tylko na jednej relacji – np. Mao i Hisashiego – i zbudowała wokół niej bardziej zwartą, głęboką historię, to całość mogłaby wypaść znacznie lepiej. Czasem mniej znaczy więcej, a w tym przypadku mniej wątków mogłoby oznaczać więcej emocji, więcej niuansów, więcej czasu dla postaci.
Co mnie jednak pozytywnie zaskoczyło, to sposób, w jaki anime podchodzi do tematu uczuć. Nie ma tu zbyt wiele tego typowego „czekania do ostatniego odcinka”. Mimo wspomnianego braku przestrzeni, a może – paradoksalnie – dzięki temu właśnie, że tej przestrzeni brakuje, bohaterowie dość szybko zaczynają mówić wprost o tym, co czują – oczywiście w swoim tempie, z różnymi oporami, ale mimo wszystko raczej bezpośrednio. To jest miła odmiana, szczególnie w świecie BL, gdzie nierzadko relacje opierają się na nieporozumieniach, domysłach i wielkich dramatach. Twilight Out of Focus stawia raczej na subtelność i szczerość. Zamiast wielkich scen i łez w deszczu mamy rozmowy na korytarzu, drobne gesty, proste pytania, a czasami wszystko, co istotne, dzieje się i bez nich. I to naprawdę działa. Twilight Out of Focus czerpie przy tym garściami z japońskiej codzienności – tej cichej, pozornie zwyczajnej. Mamy tu klasyczne motywy znane z życia licealistów: klub filmowy jako przestrzeń szeroko rozumianej intymności i budowania relacji, gdzie dzieją się rzeczy, których nie widać na szkolnym korytarzu; przyroda w tle jako symbol przemijania i nowych początków; rozmowy na szkolnych schodach – japoński ekwiwalent parkowych ławek, gdzie wyznaje się miłość i zrywa przyjaźnie. Jeśli Twilight Out of Focus miałby stanąć obok innych tytułów, to można go porównać do spokojniejszej wersji Given – bez dramatycznych nut i rozdzierających emocji, ale z podobnym podejściem do emocjonalnej szczerości i ciepła między bohaterami.
Od strony wizualnej anime prezentuje się całkiem dobrze. Miękkie, pastelowe tła pozostają delikatnie rozmyte – jakby cały czas panował ten tytułowy „zmierzch”. Światło w scenach jest ciepłe, nastrojowe, bardzo przyjemne dla oka. Projekty postaci są proste, ale estetyczne – nie ma tu przesady, ale wszystko jest spójne i klimatyczne. Muzyka pełni raczej funkcję tła – nie wybija się na pierwszy plan, ale dobrze wspiera nastrój. Są momenty ciszy, które wybrzmiewają lepiej niż dramatyczne muzyczne wstawki. Całość robi wrażenie przemyślanej pod kątem nastroju i emocji.
Twilight Out of Focus to anime, które ma serce – ciepłe, miękkie i bardzo ludzkie. Ale to serce trochę się gubi w zbyt rozległej i nieco chaotycznej konstrukcji. Trzy wątki to dużo jak na jeden sezon i trochę za mało, by każdemu dać czas i oddech. Mimo to szczerość bohaterów i subtelność narracji sprawiają, że warto dać tej serii szansę. Może nie porwie od pierwszej sceny, ale zostawi z cichym „fajne”.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Studio DEEN |
Autor: | Janome |
Projekt: | Youko Kikuchi |
Reżyser: | Toshinori Watanabe |
Scenariusz: | Yoshimi Narita |
Muzyka: | Kaori Nakano, Satoshi Houno |