x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Co mogę powiedzieć. To jest po prostu dobre. Niby wiadomo, że główny ship został już w z góry ustalony, ale te małe interakcje między głównymi bohaterami rozgrzewają moje lodowate serduszko.
Dla mnie jest fajne to, że czytam sobie komentarz niżej i widzę, jak ktoś może zupełnie inaczej niż ja odbierać to anime. W sensie ja większości z tych wad nie dostrzegam, bo po prostu czekam na każdy kolejny odcinek, jak się ta relacja rozwija i to, że kliknij: ukryte Chinatsu zaczyna już odwzajemniać uczucia MC. Tu drobne dotknięcie, tam jakaś niezręczna interakcja, gdzieś małe niedopowiedzenie. Bardzo to pasuje mi do Japończyków, ta taka nieśmiałość w relacjach. Na pewno lepsze niż kolejny isekai, chociaż z nimi to mam wciąż bekę, bo jak jest fajnie zrobiony, to nawet się przyjemnie ogląda.
Ale wracając do źródła – fakt, myślałem, że jak w sumie cała sytuacja kręci się wokół sportu, to że będą jakieś sceny tego typu. Niestety zostają one wrzucone gdzieś w tło, kilka pojedynczych kadrów i na tym się kończy. No i momentami MC ma wywody jak z „Cierpień Młodego Wertera”, jakby się bardziej skupił na badmi… na bagmin… NA PALETCE, to by mu może lepiej szło. No ale młody jest, zakochany, dajmy chłopu żyć. Na moje zarzucany niżej „brak chemii” właśnie się kończy. Lepsze takie powolne dochodzenie do swoich emcji, niż jak teraz w jednym anime o którym już pisałem przechodzimy fazę frenemy dosłownie w trzy odcinki.
Jesteśmy na półmetku więc można już początkową opinię wydać.
Dla mnie to jest rozczarowanie. Poza ładną stroną graficzną ten tytuł nie ma za bardzo nic ciekawego do zaoferowania. Głównymi problemami są:
1)Brak sportu. Tak, oni tutaj grają w swoje różne sporty, ale nie nazwałbym tego sportówką z dodatkiem romansu, czy nawet romans z dodatkiem sportu. Powód jest prozaiczny. Ta kwestia tutaj nie istnieje. Oglądając ich zawody nie dowiemy się zasad gry w badmintona/koszykówkę/gimnastykę, nie ma żadnego, chociażby głębszego wejścia w te sporty. Tak naprawdę nie widzę, jak ci bohaterowie trenują, dostosowują swoje studia i styl życia do sportów, które uprawiają. Wszystko się ogranicza do „idziemy na trening i finito”. I X gra lepiej niż Y. Tyle. Nie ma tutaj żadnych strategii, zagłębiania się w psychikę przeciwników czy chociażby jakiegokolwiek opisania ich. Możecie zamienić sport na malarstwo, grę na pianinie itd., i nic nie stracicie.
2)Romans. Serii wyszłoby na dobre, gdyby to był powolny romans między dwójką ludzi i tyle. Zamiast tego dostajemy kolejny trójkąt miłosny, ale ten trójkąt jest nudny. Już wiadomo na samym starcie animca kto go wygra, a kto przegra. Co też skutkuje, że nie za bardzo się chcę go oglądać. Przy czym romans jest tak prowadzony, że zamiast kibicować danej parze to zaczyna się głównie współczuć dziewczynie, która została siłą dodana do tego trójkąta.
3)Bohaterowie.
Taiki – jest w porządku, ale nie powiedziałbym, że jest jakiś wybitny. Cała otoczka (a raczej jej brakiem) sportu wiele nie pomaga. Niby dużo trenuje, ale nie wiadomo jak, co się z nim dzieje, jak to na niego wpływa itd.
Chinatsu – Po 14 odcinkach ma się wrażenie, że jest tłem, a nie główną bohaterką. Niby ma dużo czasu ekranowego, ale nic z tego wynika. Plącze się po tym ekranie i w zasadzie tylko „jest”. Jej sceny paradoksalnie są też najnudniejsze w całym tytule. Zawsze jest szaro, smętnie. Przy czym jej relacja z Taikim też jest słaba. Nie widać żadnej chemii, nawet jak ze sobą nie chodzą.
Hina – Miała niestety pecha dostać przegraną pozycje w trójkącie więc w gruncie rzeczy wiadomo co się z nią stanie. Ma więcej charakterku niż Chinatsu co też pokazuje, ale cały potencjał jest zablokowany przez ten nieszczęsny trójkąt, który będzie trwał kawał czasu.
Jesteśmy przy 4 odcinku, a animacja zagrywek w badmintona nadal pierwszorzędna :D Niby nic takiego, ale mając za sobą wiele serii sportowo‑obyczajowych, które bardzo szybko zamieniają się w pokaz slajdów, to bardzo cieszy :D
Może w końcu jakieś poważniejsze okruszki, z których nie będę aż tak śmieszkować. Zapowiada się dobrze, zwłaszcza, że dostajemy 25 odcinków, więc będzie sporo czasu na rozwój fabuły.
Zachwyty nad mangą słyszę od lat, dlatego się skusiłam na oglądanie anime. Początek bardzo solidny, podoba mi się tematyka sportowej szkoły, a wielki twist na końcu jest oldchoolowy, na co patrzę z nostalgią :D Oglądam dalej, zobaczymy czy do końca.
Dla mnie jest fajne to, że czytam sobie komentarz niżej i widzę, jak ktoś może zupełnie inaczej niż ja odbierać to anime. W sensie ja większości z tych wad nie dostrzegam, bo po prostu czekam na każdy kolejny odcinek, jak się ta relacja rozwija i to, że kliknij: ukryte Chinatsu zaczyna już odwzajemniać uczucia MC. Tu drobne dotknięcie, tam jakaś niezręczna interakcja, gdzieś małe niedopowiedzenie. Bardzo to pasuje mi do Japończyków, ta taka nieśmiałość w relacjach. Na pewno lepsze niż kolejny isekai, chociaż z nimi to mam wciąż bekę, bo jak jest fajnie zrobiony, to nawet się przyjemnie ogląda.
Ale wracając do źródła – fakt, myślałem, że jak w sumie cała sytuacja kręci się wokół sportu, to że będą jakieś sceny tego typu. Niestety zostają one wrzucone gdzieś w tło, kilka pojedynczych kadrów i na tym się kończy. No i momentami MC ma wywody jak z „Cierpień Młodego Wertera”, jakby się bardziej skupił na badmi… na bagmin… NA PALETCE, to by mu może lepiej szło. No ale młody jest, zakochany, dajmy chłopu żyć. Na moje zarzucany niżej „brak chemii” właśnie się kończy. Lepsze takie powolne dochodzenie do swoich emcji, niż jak teraz w jednym anime o którym już pisałem przechodzimy fazę frenemy dosłownie w trzy odcinki.
Po 14 odcinkach
Dla mnie to jest rozczarowanie. Poza ładną stroną graficzną ten tytuł nie ma za bardzo nic ciekawego do zaoferowania. Głównymi problemami są:
1)Brak sportu. Tak, oni tutaj grają w swoje różne sporty, ale nie nazwałbym tego sportówką z dodatkiem romansu, czy nawet romans z dodatkiem sportu. Powód jest prozaiczny. Ta kwestia tutaj nie istnieje. Oglądając ich zawody nie dowiemy się zasad gry w badmintona/koszykówkę/gimnastykę, nie ma żadnego, chociażby głębszego wejścia w te sporty. Tak naprawdę nie widzę, jak ci bohaterowie trenują, dostosowują swoje studia i styl życia do sportów, które uprawiają. Wszystko się ogranicza do „idziemy na trening i finito”. I X gra lepiej niż Y. Tyle. Nie ma tutaj żadnych strategii, zagłębiania się w psychikę przeciwników czy chociażby jakiegokolwiek opisania ich. Możecie zamienić sport na malarstwo, grę na pianinie itd., i nic nie stracicie.
2)Romans. Serii wyszłoby na dobre, gdyby to był powolny romans między dwójką ludzi i tyle. Zamiast tego dostajemy kolejny trójkąt miłosny, ale ten trójkąt jest nudny. Już wiadomo na samym starcie animca kto go wygra, a kto przegra. Co też skutkuje, że nie za bardzo się chcę go oglądać. Przy czym romans jest tak prowadzony, że zamiast kibicować danej parze to zaczyna się głównie współczuć dziewczynie, która została siłą dodana do tego trójkąta.
3)Bohaterowie.
Taiki – jest w porządku, ale nie powiedziałbym, że jest jakiś wybitny. Cała otoczka (a raczej jej brakiem) sportu wiele nie pomaga. Niby dużo trenuje, ale nie wiadomo jak, co się z nim dzieje, jak to na niego wpływa itd.
Chinatsu – Po 14 odcinkach ma się wrażenie, że jest tłem, a nie główną bohaterką. Niby ma dużo czasu ekranowego, ale nic z tego wynika. Plącze się po tym ekranie i w zasadzie tylko „jest”. Jej sceny paradoksalnie są też najnudniejsze w całym tytule. Zawsze jest szaro, smętnie. Przy czym jej relacja z Taikim też jest słaba. Nie widać żadnej chemii, nawet jak ze sobą nie chodzą.
Hina – Miała niestety pecha dostać przegraną pozycje w trójkącie więc w gruncie rzeczy wiadomo co się z nią stanie. Ma więcej charakterku niż Chinatsu co też pokazuje, ale cały potencjał jest zablokowany przez ten nieszczęsny trójkąt, który będzie trwał kawał czasu.