x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Dobrze że ktoś dojechał temat ;) Przypomina mi się „Arte” jak to czytam….
A
Bez zalogowania
29.03.2025 18:40 Do recenzji Tamakary
Tamcia, wiem że możesz mieć w poważaniu to co napiszę na temat Twojej recenzji,
ale serio jestem pod wrażeniem.
Dobrze mi się ją czytało.
Była merytoryczna (według mnie) I dobrze zaargumentowana (według mnie)
I mimo że krytyczna to napisana ze smakiem.
Co do zakończania, to poszperałem po internetach i jedna teoria wydaje się całkiem całkiem. kliknij: ukryte Mianowice cała historia (bez epilogu) to… treść książki napisanej przez Artura. Po co to napisał? Może żeby przewalczyć do końca swoje traumy? Dla zabawy teorią heliocentryczną? Tego można się co najwyżej domyślać, ale teorią ta tłumaczy całą ahistoryczność dzieła.
„Dowodem” na jej poparcie jest zbieżność wydarzeń między „książką” a prawdziwym życiem Artura, jakby brał inspiracje ze swoich doświadczeń:
- Scena z Kubkiem i Rafałem
- Strach przed nocnym niebem u Artura i Oczy
- Podejście do popularyzacji nauki u Badiniego takie same jak ojca A.
- Ksiądz, u którego A. się „spowiadał”, mówi coś +- takiego: „przez to, że pewnym momencie nic nie zrobiłem, mój towarzysz zginał”, co mocno przypomina sytuację dwóch młodych inkwizytorów, tych co jeden z nich uwolnił Jolantę
- Słowa Księdza i Huberta o Cudzie jakim jest nasz świat.
- List do Potockiego
I pewnie jakby to obejrzeć raz jeszcze, znalazłoby się multum innych rzeczy.
Tu popłynę, ale poszczególne epizody wydają się pewnymi etapami życia u A.:
- Młody Rafi to młody Artur, ufny, szczęśliwy, beztroski. Oba etapy kończą się przez heliocentryzm/wiedze. Jedną śmierć przynosi Hubert, drugą Rafał.
- Oczy i cała jego przemiana z depresyjnego i bojącego się życia człowieka, do pewnego siebie i snującego plany na przyszłość. Jak Artur. Oczy odmienił się przez edukację, uczenie się, czyli to co Artur uwielbia i co utracił przez tragedię. Gras i Badani to jego przyszywany ojciec i Ksiądz, ludzie, dzięki którym którym mógł stać się nowym sobą. A Jolanta, cóż, dla mnie to personifikacja dziecięcej ciekawości, która mimo kompletnie niesprzyjających warunków przetrwała, aby móc nadal poznawać świat. Poza tym, kto uczy Oczy pisać i czytać? A dlaczego Oczy się uczy? Bo chce.
- Z etapem Drako jest trochę trudniej, bo „mentalnie” dzieje się ona równoległe z etapem Oczy. Nasz szermierz musiał się pogodzić ze samym sobą, tak jak Artur. Natomiast u tatarki(?)/romki(?), mamy utratę ideałów i konflikt ze światem zewnętrznym. Drako w dzieciństwie traci ojca, a jej jedyny bliski do którego ma zaufanie i który ją w końcu zdradza, podczas pocieszania kastruje ją z jakichkolwiek ideałów. Czy nie jest to łudząco podobne do przeżyć Artura? O ile końcowa scena śmierci z pokochaniem świata na nowo i w pewnym sensie, uwolnieniem się od traumy/helio jest jasna, tak nie do końca potrafię zinterpretować Shmita i Jolantę. Rycerz jako próba ucieczki w ekstremum i bunt przeciwko światu? Jolanta jako próba powrotu do tego jak było? Nie wiem.
Innymi słowy Chi jest historią zamkniętą w innej historii.
A jako bonus dla wytrwałych, porównanie miasta z początku do tego z końca:
A nie chodzi ci przypadkiem o kliknij: ukryte Alberta, nie Artura? :D Czy może ja o jakiejś postaci zapomniałam, no ale Google też nie zna żadnego kliknij: ukryte Artura
Co do kliknij: ukryte księdza z końcówki, to tak, patrząc na to, co mówi, i na ten sam głos,to z dużym prawdopodobieństwem jest to kliknij: ukryte pomocnik Nowaka, bodajże Liev się zwał Acz dopiero recenzja ostatniego odcinka na ANN mnie o tym uświadomiła.
Nie wgłębiałam się (jeszcze) w różne teorie na temat anime, ale co by nie mówić, to z pewnością nie można powiedzieć, że jest nijaka i że nie zachęca do dyskusji, szperania, główkowania itp. I to jest piękne.
Czytałam o paru takich teoriach – łącznie z taką, że te wszystkie wydarzenia przed odcinkami kliknij: ukryte z Albertem (bo zgaduję, że to Twój Artur xD) dzieją się w równoległej rzeczywistości.
Te wszystkie teorie są ciekawe i pasujące do części wydarzeń, ale zawsze coś w nich nie gra. Ja nie jestem zwolenniczką żadnej z nich, bo po prostu nie układa mi się to w całość i zawsze coś będzie pominięte, lub straci sens w obliczu kolejnego pryzmatu.
A przede wszystkim nie wydaje mi się, żeby to był ten typ historii, za bardzo trąciłoby fantastyką – ale niczego nie wykluczam na 100%.
Uważam, że to wszystko faktycznie się działo, a jedynym „oczkiem” do widza, trikiem, był właśnie fałszywy powrót Rafała. O tym napisałam troszkę więcej w odpowiedzi do użytkownika Windir zaraz pod spodem, można zerknąć, nie będę cytować samej siebie :D
Niemniej ciekawie się to czyta i bardzo podobają mi się Twoje rozważania i próby dopasowania wydarzeń i ludzi do tych teorii. Człowiek czasem aż ma takie „och, to by miało sens”. Fajny sposób myślenia.
Zaś co do księdza z końcówki, to na 99% procent kliknij: ukryte jest ten uczeń Nowaka, którego kolega wypuścił Jolentę, wg wszelkich możliwych informacji :D
Cieszę się, że cię zaciekawiło :)
I Chryste Panie, tak, ALBERT, aż mi głupio XD
Widziałem komentarz, taż miałem podobne przemyślenia, jednak zostanę przy swojej, książkowej. Bo tłumaczy ona tą totalną ahistoryczność.
Bo jakby nie patrzeć, anime już w pierwszych chwilach mówi, że jest fikcją totalną. Chodzi mi o to pierwsze miasto:
- ogromne mury, na oko 30‑metrowe, co na mury miejskie jest wartością absurdalną,
- Ogromna, bezdenna rozpadlina leżąca 10 metrów od murów,
- Zamek, zamiast na wzgórzu, stoi se pod nim,
- Zbyt dużo odległość od źródła wody,
i ta symetryczność zabudowy/kształtu miasta.
Nie chce mi się wierzyć, że Autor/Madhouse nie zrobił tego specjalnie.
Nie chce mi się wierzyć, że Autor/Madhouse nie zrobił tego specjalnie.
To rozróżnienie występuje tylko w anime, w mandze obie panoramy wyglądają tak samo.
kliknij: ukryte Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem, czemu potwierdzenie teorii o opowieści w opowieści miałoby wymagać wyłuskiwania jakichś scenograficznych detali. W końcu cały ten dwuodcinkowy epilog po coś tu jest.
Oj od razu „wyłuskiwanie detali”, raczej kropka nad „i” ;)
Co do tego rozróżnienia, to nie byłem do końca pewny, ale jeśli zrobił to Madhouse, to plus dla nich. Zazwyczaj studia psują adaptowany materiał (jeśli wierzyć ludkom w Internetach).
"Panie, ja kończyłem podstawówkę, a nie historię." – parafrazując Otyłego Pana. Wszelkie niezgodności historyczne w strojach, wydarzeniach, technologii czy budownictwie mnie nie interesują bo się na tym nie znam. Poniższe wrażenia zostały spisane przez ignoranta w dziedzinie historii.
Co to za anime? Nawet realistyczny (brak supermocy) dramat historyczny osadzony w 15 wieku w „Państwie P” wzorowanym na średniowiecznej Polsce. Seria potrafi trzymać w napięciu, brutalnych scen nie brakuje, a fabularnie jest ciekawie zbudowana (bardzo odświeżające podejście!), ale całość niestety mocno przegadana.
Wszystko w spoiler bo jestem bardziej leniwy niż zwykle. Odsłaniać spoiler po obejrzeniu całości!!!
kliknij: ukryte
Minusy:
- Przegadanie. I nie chodzi mi o brak akcji. Lubię opowieści bez akcji, ale tutaj gadania jest aż za dużo. Rozumiem, że przy takiej konstrukcji fabularnej, gdzie postacie znikają z ekranu trzeba je sensownie nakreślić póki jest czas, ale mocno się nudziłem gdy mało znaczące postacie (ale dość ważne dla głównych bohaterów) dostawały sporo czasu na ekranie i gadały i gadały.
- Dość przewidywalne. Jak z ojcem Jolanty, któremu ukrywano twarz podczas domowego obiadu, ale głos zostawiono bez zmian. Widz wiedział. OP też trochę rzeczy spoilerował.
- Trzecia część anime. Czyli super‑duper fanatyczna „anty‑kościelana” partyzatnka wyposażona w materiały wybuchowe, idealne umundurowanie, materiały do druku itd. Przez to prawie 10 epków na minus. No może Draka i biskup Damian na plus, ale reszta postaci z tej części rozwleczona strasznie. I jeszcze te wspomnienia Alberta z nagle dziwnie żyjącym „starszym Rafałem” i jego grupą towarzyską do dyskusji. Kompletnie z czapy pomysł… Nie chciało mi się nawet weryfikować/szukać wyjaśnienia tych „wspomnień”. Epilog zakończył u mnie temat definitywnie – i to mocno pozytywnie.
- Muzyka kompletnie niezauważalna. Oglądam teraz serie sprzed ~25 lat i muzyka tam aż wali po uszach. Mocne, głośne i naprawdę dobre motywy. A tu kompletnie nic. Warunki oglądania takie same zawsze. Słuchawki, późny wieczór.
- Tłumaczenie Netflixa/polskie napisy. Jak już ja wyłapuje literówki czy dziwne zdania to jest jest dramat. Żeby nie było to sporo wypowiedzi fajnie stylizowanych na a'la średniowieczne, ale całość niechlujna. Chyba żadnej korekty nie było. Nie mam pojęcia czy Netflix aktualizuje/poprawia z czasem napisy.
Plusy:
+ Polskie smaczki. Imiona/nazwiska i napisy na listach/księgach.
+ Przepiękne obrazy nocnego nieba.
+ Pomysł na fabułę. Pierwsze dwie części naprawdę fajne, pomysłowe i skrajnie różne. Zachowania postaci/sposoby na przekazanie dalej wiedzy świetne. Szczególnie Oczy na plus z bohaterów. Od nieumiejącego czytać i pisać bogobojnego osiłka/szermierza przez własnoręcznie spisanie dziennika dotyczącego heliocentryzmu, aż do śmierci z rąk inkwizycji z uśmiechem na ustach.
+ Epilog. Bardzo mi się spodobał. Krótki i mocny. Wszystkie trupy, poświęcenia, porażki i zaangażowanie postaci o różnych poglądach/różnym podejściu do wiary jednak i tak natchnęły Alberta.
+ OP czyli Sakanaction – Kaijuu. Cudna nutka i OP często aktualizowany o zmiany fabularne. Za każdym razem z przyjemnością słuchany i oglądany!
Gdyby trzecia część była równie dobra co dwie poprzednie to bym takie mocne 7, może naciągane 8 wystawił. Niestety nie była…
Nie będę dyskutować z tymi minusami, z częścią się zgadzam, natomiast mnie to po prostu aż tak bardzo nie przeszkadzało. Dla czegoś innego to anime oglądałam więc przez inny pryzmat go widzę.
Natomiast:
kliknij: ukryte I jeszcze te wspomnienia Alberta z nagle dziwnie żyjącym „starszym Rafałem” i jego grupą towarzyską do dyskusji.
To nie będzie tylko moje zdanie, ale też najpopularniejsze wyjaśnienie tego zjawiska, i chyba najbardziej racjonalne; kliknij: ukryte Nie ma żadnego „żyjącego starszego Rafała”. Takie wnioski się nasuwają, jak człowiek chwilę pomyśli. Nowak nawet w chwili śmierci słówkiem nie pisnął, że chłopiec mógł przeżyć. Widzi jego zjawę, bo był przy jego śmierci. A o Nowaku można dużo powiedzieć, ale nie to, że chłop kłamał albo puścił Rafałka wolno. I jak pisałam u siebie, to jest taki trik narracyjny. Rafał to pewna idea. A to, że pod koniec widzimy tę ideę taką skrzywioną, to być może przestroga – że nic nie jest czarne lub białe. Albo, jak w całej reszcie anime, skonfrontowanie różności. Jeden Rafałek napędził machinę, która rozbudziła ciekawość wielu kolejnych ludzi i pobudziła ich do działania, a drugi Rafał prawie tę ciekawość zabił i przez to Albert o mały włos nie zrezygnował z nauki.
Osobiście, przez cały seans byłam pewna, że żyjącego Rafała jeszcze zobaczymy, a z drugiej strony równie pewna, że chłopiec umarł – no i stało się dokładnie tak. Jakimś trafem obie opcje okazały się prawdziwe w takim rozumieniu tych wydarzeń.
kliknij: ukryte Opcja, że jakimś cudem przeżył – jeszcze do zaakceptowania. Ale, że w tej samej okolicy x lat później dalej sobie naucza (korepetycje) i uczestniczy w wystawnych spotkaniach intelektualnych? Tyle to nie. Może to były wspomnienia dziecięcego Alberta, ale zniekształcone przez czas? Tego już mi się nie chciało weryfikować. Epilog zamknął u mnie temat.
Możemy się nie zgadzać i ciągle pozostawać przyjaciółmi, prawda?… Prawda?
Cztery na dziesięć?
(╯°□°)╯︵ ┻━┻
Taki nikubou! Unsub leci i łapka w dół.
A tak na poważnie, fajna recenzja pokazująca jak dokładnie tą samą rzecz można w różny sposób odebrać.
Tu chyba wszystko obija się o tą „historyczność”. Tak jak piszesz, świat przedstawiony jest absurdalny, ale czy właśnie nie przez tą absurdalność autor wskazuję, że cała ta historia jest pewną przypowieścią? Alegorią? Że nie chodzi tu o Polskę, heliocentryzm, Kościół, Inkwizycję, a o pewne uniwersalne wartościTM?
Oczywiście można zadać pytanie: To dlaczego Polska itd., a nie jakieś fantasy? I tu bym strzelał że: z lenistwa, ale podyktowanego rozsądkiem. Grupa ludzi, postrzeganych przez władzę religijną jako heretyków, chcę rozpowszechnić teorię dla tej władzy szkodliwą. Żeby temu przeciwdziałać, wysyła ona swoje zbrojne odziały żeby tych heretyków udupić. Inkwizycja i kościół katolicki nasuwają się same.
I też się zgadzam, że teoria heliocentryzmu jest po to, aby móc się z nią utożsamiać i każdy głupi zrozumiał „o co ho”. Ale przez to czytelników nie musi się zastanawiać nad jej sensem, nie musi jej rozkminiać, bo odbiorca ma się skupić na wszystkim wokół. Na „akolitach”, na ich próbie zrozumienia świata, na walce o przetrwanie tej idei, itp. Tu dosłownie mogło być wszystko, ale czy jest coś bardziej popkulturowo popularne? Tezy Lutra? Wojny husyckie?
Co do Vinland Sagi, to fakt, pod względem historyczności to są kompletnie inne bajki i próba ich porównania w tym względzie to absurd. Pełna zgoda. Z drugiej strony, w Chi mamy konsekwentnie położoną lachę na historię, a w Sadze chłopa, rzucającego 3‑metrowymi palami skuteczniej od balisty. (Drugiej sezon lepszy).
Ogólnie, cały ten mój grafomański wywód jest o tym, czy powinno się traktować Chi jako bajkę historyczną? Według mnie, nie. Zbyt oderwana od rzeczywistości.
Co do bohaterów, to nie przesadzasz ciut ciut? kliknij: ukryte Rafał był walnięty, ok, ale Oczy? Miał chłop kryzys egzystencjonalny, ale przezwyciężył go dzięki edukacji, wyjściu do ludzi i zrozumieniu kilku rzeczy. A heliocentryzm był tego symbolem. Zresztą czy poświęcił się on tylko dla teorii? Czy również dla Badeniego? Shmitt był oszołomem co wierzył w Panteizm, ok, ale Drako? Do końca miała w dupie ten heliocentryzm, a jej „poświęcenie” było mocno przypadkowe.
OP świetny, szczególnie to przejścia z Rafałem z sieni do kościoła, ahh.
Czepne się za to modeli trzyde, momentami wyglądały jak sprzed 20 lat. Było jedno takie ujęcie, kamera umiejscowione pod powozem, spoglądająca na jego podwozie. Chryste, na Internecie ogarniesz bardziej szczegółowe modele.
Świetna recenzja. Licentia poetica nie dotyczy podstaw funkcjonowania dobrze ugruntowanego uniwersum, to jest podstawowy błąd światotwórczy, którego nie popełni żaden szanujący się autor. Stąd też np. powszechna krytyka „Pierścieni Władzy”, a przecież mówimy tu o czasach historycznych, dobrze naukowo udokumentowanych. Wyjątkiem są oczywiście światy alternatywne/równoległe i pomysł z Królestwem P. mógłby sugerować taki kierunek, ale zabrakło w tym wiarygodnej konsekwencji.
Jak można porównywać Chikyuu do sytuacji w „Pierścieni Władzy”? O_o. I jaki to „podstawowy błąd światotwórczy”? „Dobrze ugruntowane uniwersum” – jakie? Uniwersum heliocentryczne? Sorry za natłok pytań, ale serio mnie zaskoczyłeś…
Nie, chodziło mi o konkretny okres historyczny – zasady są takie same jak w przypadku fikcyjnych światów, czy to będzie np. cykl kryminalny jak „Saga o detektywie Eberhardzie Mocku” Krajewskiego, czy cykl S.T.A.L.K.E.R. Gołkowskiego – nie ma tu różnicy. Wiarygodność przekazu wynikająca ze znajomości przez autora danego okresu historycznego, czy fikcyjnego uniwersum jest siłą takiej literatury czy filmu itd.
Ja serię porzuciłem – bez oceniania jej, bo zdaję sobie sprawę z różnej tolerancji widzów na ten aspekt światotwórstwa, jednak podoba mi się, że ta kwestia została poruszona w recenzji :)
Świetne anime, dla mnie przyszły klasyk. Ale po kolei.
To nie jest anime historyczne, miejsce akcji to czysta fikcja stworzona na podstawie późnośredniowiecznej Polski. Brak realnych miejsc, architektury, wydarzeń, postaci, geopolityki. Świat przedstawiony to li tylko kanwa pod fabułę i nic więcej.
A jeśli boisz się gimbo‑ateizmu i jeb**** Kościołowi dla samego jeb**** to… O chłopie! Jak zdziwisz! Praktycznie 90% postaci jest otwarcie religijna, a większość jedynie chcę reformy tej instytucji. Dawno nie widziałem czegoś tak dojrzałego w tej kwestii.
Chi jest serią przygodową, mamy całkiem sporo akcji, jak i znacznie więcej dialogów. Ale nie jest to (prawie) anime przegadane. Rozmowy służą do podbijania napięcia, kreacji bohaterów oraz do filozofowania.
I tu się na chwilę zatrzymamy. To anime daje nam mnóstwa fajnych rozkmin i myśli, na takie tematy jak współczesna metodologia badań, fundamentalizm vs wolnomyślicielstwo, przekonania vs wygodne życie, jak pogodzić naukę z wiarą, jak znaleźć sens w życiu. Ale co jest najważniejsze, oni to mówią wprost. To nie jest kolejny NGE, gdzie proste rzeczy są chowane za barokowymi konstrukcjami słownymi, albo za wymyślną symboliką. Tu skupiamy się na treści przekazu, nie jego formie.
A co po za tym? Fajne, charakterne postacie, trzymająca w napięciu fabułą z mocnym posmakiem intryg i spiskowania, garść dobrze wykonanych walk bronią białą. Nic tylko oglądać.
Oj tak, to anime będzie długo wspominane i bardzo cieszy, że jest należycie doceniane – nie mówię, by zaraz wszyscy rzucali dziesiątkami jak ja (ja mam swoje kryteria wystawiania najwyższych ocen), ale na 7‑9/10 jak najbardziej zasługuje.
Nigdy, ani przez moment, nie uwierała mnie ta „historyczność”, wiedziałam, że to umowne, że czepianie się, że inkwizycja tak nie działała, że to i tamto, to… właśnie czepianie. Rozbawił mnie wątek na Malu – ktoś się oburzył, że seria nie jest zgodna z faktami historycznymi, to kilkaset osób wklepało formułkę „nie obchodzi mnie to, to nie jest dokument”. Piękne! :D
Dla mnie jednak anime stoi bohaterami – wątpię, bym była tak samo zainteresowana, gdybyśmy otrzymali miałkie postaci. Rafał, Badeni czy Szmith to bohaterowie z krwi i kości, bardzo ludzcy, a o takich bardzo trudno w anime, gdzie przeważa sztampa i budowanie osobowości na góra 2‑3 cechach. Dla samego Badeniego warto obejrzeć serię, to jeden z ciekawiej napisanych protagonistów od dawna, fajnie na jego przykładzie pokazano, że kliknij: ukryte na protagów niekoniecznie trzeba zawsze dawać dobroduszne, uczynne czy po prostu wzbudzające sympatię osoby. A jednocześnie, mimo swojej dupkowatej strony, nie odrzucał, nie budził wstrętu. I jego duet z Oczy, coś wspaniałego!
Zastanawiałam się, czy pisać recenzje. Z jednej strony nie czuję, bym posiadała odpowiedni warsztat do tak poważnego tytułu, z drugiej zaś tyle mam ochotę napisać, za tyle rzeczy można serię pochwalić. No i gdy zobaczyłam dziś jedną ocenę na tanuku, od razu sprawa się rozwiązała – a napiszę alternatywną recenzję! :D Tak, Patka jest z tych, co jak jej się nie spodoba ocena w recenzji, to nie robi gównoburzy w komentarzach i nie obraża autora, tylko pisze swój tekst, ha!
A
kircia
23.03.2025 17:14 Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
Dawno temu, jak pierwszy raz gdzieś natknęłam się na informacje, że robią anime „o Polsce i tam będzie taki Rafał zamiast Kopernika”, to dosłownie powiedziałam zniesmaczona „chyba kogoś p******o.” Nie pamiętam dokładnie, czemu. Musiał mi się nie spodobać ten pomysł.
Ale miesiące mijały, przestało mnie to interesować zupełnie, a potem zaczęła się emisja. I wyglądało to po prostu dobrze, tak z grubsza, więc zaczęłam oglądać.
I mogłoby się wydawać, że skoro tak odrzucił mnie pomysł „naszej historii” robionej przez Japończyków, to dołączę do chóru hejtu nad nieprawdziwym settingiem historycznym.
Ale nie, jakoś zupełnie mi to nie przeszkadza. Może dlatego, że od początku to anime nie było dla mnie historyczne, i nie przez taki pryzmat go oglądałam. Znalazłam chyba tylko jeden komentarz, który oddaje moje nastawienie do tej serii.
Nie nazywam tego „przekłamaniem” ani niczym takim, mimo że niby ma to być Polska, bo wg mnie od początku ten cały świat przedstawiony jest tam tylko w celu pokazania jakichś uniwersalnych wartości. I to nie twórcy „wszystko pomieszali i co to ma być”, tylko twórcy chcieli zrobić coś uniwersalnego o wierze, nauce, ludziach i ludzkich pragnieniach, i akurat padło na Polskę, skoro tematem miał być kosmos – bo Kopernik. I jeśli chcieli pokazać, z czym muszą mierzyć się bohaterowie i jak ciężko o to walczyć, to wprowadzili takie realia nie inne.
Dlatego też dziwi mnie ilość narzekania na tę kwestię. Niby mogę to zrozumieć, ale nie widzę potrzeby akurat w tym przypadku. Bo zwyczajnie nie o to chodzi i nigdy nie chodziło, ot co.
To, że tu wszystko jest bardzo umowne i nigdy nie miało tu być faktów historycznych, najlepiej pokazują ostatnie odcinki, kiedy to kliknij: ukryte wraca Rafałek. No właśnie, wraca? Moim zdaniem nie. Nie mamy żadnych przesłanek żeby sądzić, że chłopiec przeżył. Gdyby tak było, dowiedzielibyśmy się tego od konającego Nowaka. Rafał umarł dawno temu. To jest ktoś, kto go symbolizuje, albo raczej symbolizuje ten archetyp – gotowy za swoje przekonania umrzeć, ale i zabić. Jakiś inny, przekłamany Rafał, jakim widzieć go nie chcieliśmy. Dla mnie ta produkcja jest o ścieraniu się idei i ludzi, pozornie nie do pogodzenia. Konserwatywny kościół i nauka, humanizm i egoizm, duchowość i materializm, Bóg i jego brak – i można tak jeszcze wymieniać. kliknij: ukryte I ta postać też miała być pewną ideą. Konkretny chłopiec o tym imieniu, od którego zaczęła się historia, spłonął. Ale jemu podobni żyli dalej i kontynuowali – w niekoniecznie chwalebne sposoby – to, co było dla nich tak ważne.
To, że dostajemy na końcu historyczną postać, to tylko taki miły dodatek, „plot twist”. Nie każe nam wierzyć, że tak było w Polsce w tamtym czasie.
Jeśli zaś chodzi o samą fabułę, to osobiście lepiej się bawiłam w pierwszej części. Po tym jak kliknij: ukryte zniknął Badeni i Oczy, seria straciła dla mnie trochę uroku, a Draka go nie przywróciła. Po pierwsze dlatego, że same postacie bardziej mi się podobały. Zwłaszcza duet Badeni/Oczy mnie ubawił. Trochę wstyd się przyznać, ale jeszcze zanim kliknij: ukryte Badeni aktywnie pojawił się w odcinkach, to z samego openingu wnioskowałam, że to dorosły Rafałek xD Może nie byłam jedyna. Oczywiście tak było tylko do momentu, w którym faktycznie się pojawił i odezwał – tu już nie było mowy o pomyłce.
Po drugie, zdecydowanie bardziej podobały mi się stricte naukowe rozważania i fakty, a w wątku z Draką bardziej skupiamy się na różnych ideach, samej wierze i niewierze, czyichś pragnieniach i celach. Nie mówię, że to było słabe czy nieistotne – dla mnie po prostu mniej interesujące.
Co do zakończenia, uważam ten cały zabieg za genialny. Przecież przez te wszystkie odcinki kliknij: ukryte śledzimy masę pracy naukowej, starań i walki, żeby przekazać wiedzę dalej, a później wydać książkę. I podczas seansu w zasadzie jesteśmy pewni, że się uda, musi przecież, prawda? Inaczej to by było bez sensu. A tu nic, nie udaje się. Cała praca, wszystkie obserwacje i odkrycia, wszystkie dokumenty, a w końcu same idee – wszystko powolutku tracimy, potem trochę odzyskujemy, a potem znów tracimy. Udaje się uratować strzępki, a potem nawet one przepadają. Imiona przestają być rozpoznawalne, historia nikogo z nich nie zapamięta. I na koniec nie zostaje prawie nic, tylko tytuł, który przypadkiem KTOŚ usłyszał. I to wystarczyło, niewiarygodne, niesamowite. To jest jeden z najlepszych pomysłów na doprowadzenie historii do końca, jakie w anime dane mi było oglądać, nie żartuję.
Opening nie pominięty nigdy, ani razu.
Jeśli na coś mam narzekać, to animacja momentami była brzydka, twarze czasem wyglądały krzywo.
I tak po skończonym seansie jest coś, co być może jest tu najważniejsze. Bo czasami o wartości anime decyduje nie dobrze napisana fabuła ani jakie problemy ono porusza.
Tylko to, do czego ludzi inspiruje i czy jest w stanie na kogoś wpłynąć. Bo ja oglądałam parę takich, które miały bezpośredni wpływ na to, co robiłam przez kolejne miesiące – i żadne z nich nie było majstersztykiem z uznaniem krytyków. Na przykład, w szkole nikt nigdy nie nauczył mnie na basenie, jak porządnie pływać na plecach. Jak ta dłoń powinna iść pod wodą. Nauczyło mnie tego… Free!.
A w przypadku Chi -Chikyuu no Undou ni Tsuite- sprawa ma się tak; Myślę, że mogłam zaliczać się do szczęśliwych dzieci, które miały na tyle ogarniętych rodziców, że umiały od małego rozpoznawać i wyszukiwać np. Wielką Niedźwiedzicę czy Oriona – albo przynajmniej jego pas. Dla mnie to od zawsze była oczywistość i taka podstawowa wiedza, ale wiem, że niestety nie wszyscy mogli na to liczyć.
Natomiast w tym momencie wiedza leży dosłownie na ziemi, a my po niej depcemy.
Nie musimy o nią walczyć, a mało kogo ona obchodzi.
A mnie osobiście po tym anime naszła ochota, żeby się w końcu dowiedzieć, co to są za inne mrugające do mnie gwiazdy, które widuję co wieczoru na spacerze, a nie potrafię ich nazwać. No i udało mi się. Zwłaszcza teraz, kiedy są różne aplikacje, to jest banalnie proste.
I chyba dopiero zdając sobie sprawę z tego, jaki łatwy mamy teraz dostęp do wiedzy, można lepiej docenić i zrozumieć, co twórcy chcieli nam powiedzieć – przynajmniej ja tak to odczuwam.
Anime nie było wybitnie dobre, ale nie ma to większego znaczenia, jeśli wzbudziło we mnie uśpioną ciekawość i natchnęło do aktywności, która sprawia mi radość.
Tak bym to zostawiła.
Kurubuntu
23.03.2025 18:41 Re: Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
To że z Draką była draka to się zgodzę. Do momentu jej pojawienia się obejrzałem wszystko, na jednym posiedzeniu, takie dobre. A następnie odbiłem się na kilka dni. Tak mi to nie pasowało klimatem do poprzednich odcinków, że szok. Jakby mi kto inną bajkę włączył. Ale na szczęście kilka ostatnich epków kompletnie zamazało ten blamaż.
Trochę wstyd się przyznać
Też tak myślałem xd kliknij: ukryte Ale to jeszcze nic! W momencie jak Nowak wspomina po pierwszy, że ma 4‑letnią córkę, ja byłem przekonany, że Jolanta i Rafał będą parą xd I będzie konflikt Ojciec inkwizytor – maż kacerz xd
kliknij: ukryte Co do końcówki, jezu jest świetna! Ale też jaka piękna! To że ich całe poświęcenie nie poszło na marne, bo gdyby nie ich praca Artur nie usłyszałby tego co usłyszał, że prawdzie wystarczy strzępek, drobne nasionko by wykiełkować. Że ludzka wyobraźnia i ciekawość jest czymś uniwersalnym i łączy wszystkich ludzi, niezależnie od wszystkiego. No cudowne po prostu.
Tutaj musiał bym zasiąść do seansu ponownie, ale w animcu widać parę fajnych rozwiązań narracyjnych, montażowych, jak czasami postacie w słowie lub czynie odnoszą się to wcześniej wypowiedzianych słów.
kliknij: ukryte A ta scena jak dorosły Rafał wypija tą wodę i mówi, że dla nauki poświęci wszystko, kurna mać, jaka to klamra ze sceną samobójstwa z początku! Aż ciary miałem!
Widać, że ktoś przysiadł nad materiałem źródłowym i dokładnie przemyślał i zaplanował co i jak.
xx
23.03.2025 19:13 Re: Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
kliknij: ukryte W momencie jak Nowak wspomina po pierwszy, że ma 4‑letnią córkę, ja byłem przekonany, że Jolanta i Rafał będą parą xd I będzie konflikt Ojciec inkwizytor – maż kacerz xd
Mój Boże, toż to piękne jest :D Ach, to by były dopiero rodzinne obiadki!
kircia
23.03.2025 20:26 Re: Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
kliknij: ukryte Ale to jeszcze nic! W momencie jak Nowak wspomina po pierwszy, że ma 4‑letnią córkę, ja byłem przekonany, że Jolanta i Rafał będą parą xd I będzie konflikt Ojciec inkwizytor – maż kacerz xd
Wybuchnęłam śmiechem XDDD Shipuję to!
kliknij: ukryte A ta scena jak dorosły Rafał wypija tą wodę i mówi, że dla nauki poświęci wszystko, kurna mać, jaka to klamra ze sceną samobójstwa z początku!
O, dzięki że zwróciłeś na to uwagę, genialny drobiazg. Muszę sobie to jeszcze raz zobaczyć.
Fajnie, że więcej nas myśli podobnie na temat tej produkcji.
Wybitne anime. Acz mam wrażenie, że zakończenie może sporo osób zirytować czy po prostu się nie spodobać. Na swój sposób jest odważne.
Uwielbiam takie niespodzianki,gdy serie, po których niewiele się spodziewałam, okazują się nad wyraz udane i strasznie wciągają. Aż mi smutno, że już koniec. Wątpię, by coś z najbliższych sezonów „zastąpiło” mi Chikyuu.
Trzeba przyznać, że Badeni rozegrał to po mistrzowsku. To się nazywa wykorzystanie wszelkich możliwych środków i sposobności. Tego się nie spodziewałem, po prostu genialne. :D
Fenomenalne anime. Oczywiście nie należy serii traktować jako dokumentu historycznego i się oburzać: „gdzie Kopernik?! tego tu nie powinno być!” itp. To świetnie napisana wariacja autora na temat dojścia do heliocentryzmu, trochę przygodowa, w większości jednak nastawiona na dramat i filozoficzne rozważania na temat wiedzy. A przy tym, poza małymi wstawkami, surowa, pozbawiona typowych dla anime ozdobników, a przez to być może dla niektórych nudna. Ja jestem kupiona, takie tytuły też są potrzebne.
Ogromny plus za ciekawe, ludzkie (mam na myśli, że nie będące zbiorem stereotypowych cech) i, co zasługuje na największe podkreślenie, bardzo konsekwentnie poprowadzone w swoich charakterach/osobowościach postacie. Badeni jest najlepszym przykładem, toć to kliknij: ukryte kawał skurczybyka i seria nie traci okazji, żeby to pokazać (rozmowa o tęczy mnie ubawiła). Fajnie zresztą widzieć na protagonistę osobę niekoniecznie kliknij: ukryte miłą, dobroduszną. Oczy też uwielbiam, czekam na rozwój wątku Jolanty, zwłaszcza że jest powiązana z inną ważną postacią (anime niestety nie potrafiło tego ukryć, bo głos aktora jest zbyt charakterystyczny i nie będzie niespodzianki – choć ja i tak wiedziałam wcześniej).
Ryuki
3.12.2024 20:43 Re: anime sezonu
Oczywiście nie należy serii traktować jako dokumentu historycznego i się oburzać
Myślę, że raczej chodzi o używanie stereotypu niż traktowanie jako dokument. Też krytykowanie czegoś nie znaczy oburzenia. Nie wspominając że mówimy o Polsce… kraju nie słynącym z silnej inkwizycji i mającym bardzo lekkie podejście do wiary w porównaniu do innych krajów w tamtych czasach :D Też nigdy nawet nie słyszałam o micie o zabiciu Galileo bo zawsze było o jego wymuszeniu odrzucenia heliocentryzmu, nawet stare „Była sobie Historia” tak to przedstawiło( jeśli dobrze pamiętam ). Cóż wychodzi na to, że w przedstawieniu naszego kraju wciąż Eternal Sonata wygrywa :D
Też ciekawi mnie co to są „anime ozdobniki” :D
PS. Anime sezonu = Blue Exorcist: Beyond the Snow Saga :p oczywiście dla mnie i nie bierz tego do siebie mój fanboysm tutaj wygrywa.
yor32
4.12.2024 08:35 Re: anime sezonu
„nie będące zbiorem stereotypowych cech”
Czyli źli inkwizytorzy, mądra dziewczyna która nie może w naukę bo czary….
A rozważania na temat wiedzy, kończą się na tym, że dokonują w tle jakiś obliczeń i potwierdzają tylko to, co wcześniej założyli.
No jeśli tak powierzchownie patrzysz na bohaterów i całą serię, to cóż, nie ma o czym dyskutować…
yor32
5.12.2024 09:03 Re: anime sezonu
Dyskutować nie ma co z kimś, kto wątek przekłamania historii spłaszcza do „przecież każdy wie, że to jest zmyślone”.
Po za tym, nie ja patrzę na te postacie powierzchownie, praktycznie całe ich charaktery są wymowne od pierwszych scen i oni sami, muszą o tym przypomnieć.
NickNick
6.01.2025 20:32 Re: anime sezonu
Powiem tylko tyle, że przekłamanie historii jest przemyślaną fabułą przez autora. Spoilery, jeśli ktoś chce się dowiedzieć dlaczego aktualna fabuła jest niezgodna z historią:
kliknij: ukryte W mandze mamy Królestwo P (bazujące na Polsce, w którym dzieje się akcja przez większość mangi) i Polskę. Polska pojawia się dopiero w epilogu, w którym występuje Albert Brudzewski – jedyna osoba, która rzeczywiście jest postacią historyczną w mandze. Podział na te dwa kraje można uznać za dwa osobne uniwersa. Dlaczego tak? Nie wiem, bo przeleciałem mangę na szybko, wnioski (pewnie po finale anime) zostawiam wam. Jestem tylko ciekaw, czy anime w epilogu pokaże bardziej sensowne średniowieczne miasto niż to z 1 odcinka z ogromnymi murami xd
A
yor32
3.12.2024 18:23 Historyczność
Z kilometra dało się wyczuć, że anime będzie cały czas walić inkwizycją, jaką to dla nauki było przeszkodą… No i nie pomyliłem się.
Widać, że łatwiej napisać stereotypową historię, niż zagłębić się w faktyczne problemy, jakie były z tym związane.
No bo co się okazuje, helicentryzm jest tak prosty i klarowny, że każdemu wystarczy chwila by w niego uwierzyć, walnąć tekstem „no tak” a potem przez następną chwilę „coś tam przeliczyć” i ma się odpowiedź!
Ale nie ma sensu się produkować, i tak przez oświeconych zostanę olany, podobnie jak z ich widzą na temat historii.
I będą mówić, jak to każdego palono na stosie jak Galileusza.
Łowca czarownic
3.12.2024 20:48 Re: Historyczność
Miło poczytać rozsądną opinię. Ja akurat póki co zatrzymałem się na mocno antypatycznym protagoniście nr 2 i jakoś ciężko mi ruszyć z tym.
yor32
4.12.2024 08:31 Re: Historyczność
To drugi problem, nowy protagonista jest totalnie przeźroczysty.
Niby jest, ale jest jak ten typ przydzielony przez nauczycielkę do pracy zespołowej, który nic nie robi i tylko dopisują jego nazwisko na koniec.
Widzę jednak, jak masa ludzi próbuje najpierw wmówić, jak ta seria pokazuje realia historyczne, a potem się bronią tym, że to w sumie zmyślone, więc może tak być.
Kreon
9.01.2025 14:12 Re: Historyczność
W kwestii historyczności to Galileusza nie spalono na stosie (on się wyparł heliocentryzmu i dano mu spokój). Spalono Giordano Bruno.
A co do samej serii to zarzucenie jej braku historyczności świadczy tylko o nie zrozumieniu konwencji. To anime jest celowo ahistoryczne. Nie ma tutaj historycznych postaci czy lokacji, tylko jesteśmy w fikcyjnym królestwie P., nie ma również eksponowania typowo chrześcijańskiej symboliki jak krzyże, święci czy sceny z życia Jezusa, itp.. Ma to dużo sensu bo celem tego dzieła jest filozoficzna rozkmina o nauce, prawdzie i sensie życia, skonfrontowana z dogmatycznym podejściem religii, a ahistoryczność pomaga w nadaniu uniwersalnego charakteru przedstawianej treści.
Mała poprawka.
Jest jedna historyczna postać.
Są krzyże.
W anime póki co ich nie ma, ale będą. Już drugi trailer pokazuje krzyż, więc można się spodziewać też rozkmin, czy Bóg istnieje i czy wiara w niego ma sens.
Taki tam
9.01.2025 16:58 Re: Historyczność
Ma to dużo sensu bo celem tego dzieła jest filozoficzna rozkmina o nauce, prawdzie i sensie życia, skonfrontowana z dogmatycznym podejściem religii, a ahistoryczność pomaga w nadaniu uniwersalnego charakteru przedstawianej treści.
Problem polega na tym, że podział „postęp/nauka vs religia” nie ma sensu także z uniwersalnej strony. Historia zna masę duchownych z kluczowym wkładem w rozwój nauki. Np. Mendel w genetyce, Lemaitre w astrofizyce lub… Mikołaj Kopernik w astronomii (co prawda był jedynie tzw. niższym duchownym kościoła katolickiego, ale zawodowo i rodzinnie był mocno związany z KK). Zatem wspomniany dogmatyzm religii sprzeciwiającej się zawsze i wszędzie nauce jakoś mi nie pasuje.
Umowność konwencji pozwala interpretować to szerzej – ja ten dogmatyzm odczytuję jako swego rodzaju metaforę opresyjności zinstytucjonalizowanych autorytetów. Zresztą wszyscy bohaterowie są tutaj wierzący, niezależnie od poglądów naukowych.
Kreon
9.01.2025 18:07 Re: Historyczność
Historia zna masę duchownych z kluczowym wkładem w rozwój nauki.
Jasne i to anime to uwzględnia. W końcu jeden z głównych bohaterów jest zakonnikiem.
A
Łowca czarownic
16.10.2024 09:11 Niespodziewane
I tak jak się nie spodziewałem niczego specjalnego tak póki co nic szczególnego seria nie pokazała – wykonanie całkiem dobra i fragmenty dochodzenia faktycznie dobrze zrobione. Tyle z większych zalet. Sama fabuła póki co to trzy odcinkowy wstęp do dalszej historii i zakończony patetycznie w dość tani sposób. Jakby człowiek czuł emocjonalna więź z postaciami to może efekt byłby lepszy a tu tego brakowało. Może się rozkręci później.
Póki co bez oceny.
yor32
3.12.2024 18:10 Re: Niespodziewane
Jedynie śmierć protaga zaskoczyła.
Tak, mamy z odcinka na odcinek spadek jakości.
Ludzie się podniecają bo „anime takie prawdziwe bo kościół jest zły”, tymczasem jakość historyczna tego dzieła, jest na równi isekajami.
Z inkwizycji robią potworka, który to pali każdego na stosie za naukę, w czasie, gdy tego nie robiła, to był protestantyzm, czyli oświecone czasy nowożytnie. A wielu przestępców, wolało by to oni ich skazywali, bo byli łagodniejsi i mieli prawo do obrony.
Ściganie za naukę, to też bajeczka, kościół tego nie robił. Heliocentryzm nie był udowodniony, zawierał błędy, dlatego nie był uznany. A Galileusza skazali przez to, że nagadywał na papieża, a mit o jego spaleniu na stosie, to anime podaje jako normę, mimo, że nawet on za to nie został stracony…
Póki co, mamy historie, jak to kościół ściga uczonych, którzy sobie bez trudu udowadniają heliocentryzm, a jedynym argumentem za aktualną wiedzą jest to, bo biskup tak powiedział.
A, nie zapominajmy, że nie wolno badać niczego, ale istnieją badacze XD
Oczywiście – wynika to z głupoty oraz niedouczenia. Kościół zły a wszystko inne wspaniałe – to jest tak naiwne i dalekie od realiów, że aż śmieszne.
Rzeź urządzana przez Kościół była ale to dotyczyło często faktycznie szkodliwych z punktu widzenia Kościoła heretyków jak Katarzy. Ale i tam motorem napędowym było bogate południe Francji vs biedniejsza północ.
yor32
5.12.2024 10:42 Re: Niespodziewane
Święte inkwizycje to też bardziej manipulacja.
Zazwyczaj to organizowały świeckie kraje, i pod płaszczykiem wiary, robiły najazdy.
A
PełneGacie
13.10.2024 09:08
Aż sobie przypominam mieszanie z błotem tego tytułu w pewnym jesiennym przeglądzie. Jak bardzo można było się mylić xD. To jest jedna z lepszych fabuł w tym sezonie
Jako fanka mangi wiedziałam, że sceptycy będą mile rozczarowani :D Cieszę się, że sporo ludzi doceniło ten tytuł, bo tak naprawdę historia dopiero się zaczyna.
Wiedziałam, co się wydarzy, bo sobie zaspoilerowałam, ale i tak dawno nie miałam tak ściśniętego gardła.
Wcześniej byłam po prostu ciekawa anime, no bo Polska, polskie imiona/nazwiska, fajnie, z tym że bez nadmiernej podniety. Teraz widzę, że szykuje się ponadprzeciętna seria i jeśli po drodze coś się nie zepsuje, może wyjść mocny kandydat do anime sezonu, a nawet roku.
Tak czy siak, z czystej ciekawości w ciągu trzech odcinków przeszłam do oczarowania tytułem i absolutnie nie mogę się doczekać kolejnych odcinków (już sobie nie będę spoilerować, heh) i kolejnych bohaterów.
Wciągnęły mnie te dwa odcinki, ale mam dwa zastrzeżenia.
Po pierwsze, serio, Japonio? Królestwo P?
Po drugie, tła miasta z dwóch odcinków wyglądały jak wioski zza murów z Ataku Tytanów xD Bałem się, że zza rogu wyskoczy jakiś wielki dres.
Jeśli dobrze kojarzę, to religia też jest nazywa po prostu „C” (czy w ogóle nie jest nazywana) – wydaje mi się, że to nacisk od Netflixa, żeby zbytnio nie łączyć fikcji z faktami. Bo mimo że anime nie jest oparte na prawdziwej historii, to jednak dotyka dość wrażliwych tematów, jak właśnie wiara i ściganie tych, co mają „czelność” ją podważać (w ich mniemaniu). Manga takiej cenzury nie ma i dosłownie jest napisane, że to Polska :P
wątpię, że Netflix aż tak ingerował w serię, której nie jest producentem… Prędzej to decyzja reżysera albo producentów japońskich, choć też wątpię, by oni się tym aż tak przejmowali.
Jestem tego samego zdania, co ZSRRKnight, Netflix nie ma tu niczego do gadania, prędzej powiedziałbym, że to producenci/może scenarzyści. Kto wie. Ale z drugiej strony jest to trochę dziwne i może lekko wkurzające.
yor32
3.12.2024 18:16 Słucham?
W którym momencie jest oparte na prawdziwej historii?
Masz na myśli te kłamstwa o ściąganiu za naukę, paleniach na stosie co tydzień, które rozpowszechniane są przez samozwańczych strażników prawdy?
Historyczność, to akurat ostatnie co można powiedzieć o tym tytule.
Gdzie napisałam, że jest oparte na prawdziwej historii? Pisząc „fakty” miałam na myśli o lokalizacji (Polska) i religii (Chrześcijaństwo).
Jot57t7yby
10.12.2024 16:15 Re: Słucham?
I te „fakty” nie mają nic wspólnego z prawdą.
Historycznie mija się ze wszystkim, nie przedstawia ani autentycznych wydarzeń, a już tym bardziej rzeczywistości jaka tam była.
Ale już widze jak to wygląda według ciebie, dzięki za bana,w końcu mówienie tego, co nie pasuje konkretnym dogmatom należy ucinać.
Zabawne, to tak samo jak w tym anime.
Jaki ban? O czym ty mówisz xD? Ja tylko doprecyzowałam, co miałam na myśli pisząc o „faktach”, bo wydawało mi się, że nie zrozumiałeś mojego komentarza. Ja nie mam nic przeciwko temu, że seria ci się nie podoba, skąd takie insynuacje xD? Oczywiście, że to fikcja historyczna i nie ma nic wspólnego z tym, co się działo w tych czasach. Pisząc o
Bo mimo że anime nie jest oparte na prawdziwej historii, to jednak dotyka dość wrażliwych tematów, jak właśnie wiara i ściganie tych, co mają „czelność” ją podważać (w ich mniemaniu).
miałam na myśli tylko historię i tematykę, które są omawiane w anime, a nie coś, co istnieje naprawdę. Wydawało mi się, że napisałam to jasno, ale jak widać nie za bardzo, za co przepraszam.
PełneGacie
8.10.2024 17:24
Co do pierwszego znalazłem taki dość trafny komentarz, z którym się zgadzam:
Jest to królestwo P, ponieważ autor chce stworzyć wyimaginowany świat tak, aby mógł go wykorzystać tak, jak chce. Zrozumiecie to, kiedy dotrzecie do finału.
Tyle że sam autor mangi zawarł w swojej pracy, że jest to Królestwo Polski. Spójrz na komentarz Glass.
PełneGacie
10.10.2024 10:46
No niby tak, interpretować można to różnie. W każdym razie nie warto nastawiać się na zgodność historyczną w tym tytule. Fikcyjna historia ot co, a raczej historie (?), bo bohaterów będzie więcej – zrozumiesz o co mi chodzi po 3 albo 4 odcinku xd
Skleroza nie boli – mangę czytałam z dobre 2‑3 lata temu, więc kompletnie zapomniałam, że Królestwo P. było celowym zabiegiem autora, gdzie kliknij: ukryte mamy do czynienia z nie do końca prawdziwą/realną Polską – dopiero w ostatniej części z Albertem jesteśmy w „prawdziwej” Polsce, tj. Królestwie Polskim. Proszę mi wybaczyć zamieszanie xD
Przy tylu wielkich tytułach w tym sezonie to będzie hidden gem.
Historia jest naprawdę świetna i wciąga. Oczywiście tylko wtedy, jeśli traktuje się ją jako fikcję, tak samo jak prezentowaną tutaj Polskę.
a to nie powinno być „O obrotach ciał niebieskich”, jak dzieło Kopernika? Ok, domyślam się, że może z jakiegoś prawnego powodu nie mogli dać dokładnie takiego tytułu, ale ten obecny brzmi jak taka średnia kalka z angielskiego (bo pewnie nią jest…)
No niestety jest, każdy internetowy translator po wrzuceniu angielskiego tytułu, wypluwał tłumaczenie Netflixowe…
Nie zdziwię się, gdy w napisach tłumacz nie uwzględni polskich imion i nazwisk i będzie „Rafal” zamiast „Rafała” i „Novak”...
Pamiętam jak oglądałem Cardcaptor Sakura i były tam takie kwiatki jak „dwunastoklasista”. Nie wiem czy to dotyczy wszystkich anime na Netflixie, ale niektóre serie z pewnością tłumaczone są po amatorsku, czyli są to tłumaczenia angielskich napisów. Pewnie szkoda im kasy na tłumaczy z japońskiego na polski…
Ryuki
5.10.2024 20:35 Re: tytuł
O napisy polskie na Netflixie to takie małe dzieło sztuki. Tylko raz ich próbowałam jak oglądałam Jojo i odpadłam jak przetłumaczyli Stand( i to jeszcze źle jako widmo :D ) słowo, które jest po angielsku w każdej wersji :D Od tego momentu używam tylko angielskich i tak jestem najbardziej przyzwyczajona do oglądania anime z angielskimi napisami. Tutaj tez pewnie tak zrobię.
Do recenzji Tamakary
ale serio jestem pod wrażeniem.
Dobrze mi się ją czytało.
Była merytoryczna (według mnie) I dobrze zaargumentowana (według mnie)
I mimo że krytyczna to napisana ze smakiem.
Tamakaro bądź pochwalona.
Serio. Chętnie przeczytam kolejne.
Mam nadzieję że dotrwałaś do końca :p
kliknij: ukryte Serio ogromne.
Co do zakończania, to poszperałem po internetach i jedna teoria wydaje się całkiem całkiem. kliknij: ukryte Mianowice cała historia (bez epilogu) to… treść książki napisanej przez Artura. Po co to napisał? Może żeby przewalczyć do końca swoje traumy? Dla zabawy teorią heliocentryczną? Tego można się co najwyżej domyślać, ale teorią ta tłumaczy całą ahistoryczność dzieła.
„Dowodem” na jej poparcie jest zbieżność wydarzeń między „książką” a prawdziwym życiem Artura, jakby brał inspiracje ze swoich doświadczeń:
- Scena z Kubkiem i Rafałem
- Strach przed nocnym niebem u Artura i Oczy
- Podejście do popularyzacji nauki u Badiniego takie same jak ojca A.
- Ksiądz, u którego A. się „spowiadał”, mówi coś +- takiego: „przez to, że pewnym momencie nic nie zrobiłem, mój towarzysz zginał”, co mocno przypomina sytuację dwóch młodych inkwizytorów, tych co jeden z nich uwolnił Jolantę
- Słowa Księdza i Huberta o Cudzie jakim jest nasz świat.
- List do Potockiego
I pewnie jakby to obejrzeć raz jeszcze, znalazłoby się multum innych rzeczy.
Tu popłynę, ale poszczególne epizody wydają się pewnymi etapami życia u A.:
- Młody Rafi to młody Artur, ufny, szczęśliwy, beztroski. Oba etapy kończą się przez heliocentryzm/wiedze. Jedną śmierć przynosi Hubert, drugą Rafał.
- Oczy i cała jego przemiana z depresyjnego i bojącego się życia człowieka, do pewnego siebie i snującego plany na przyszłość. Jak Artur. Oczy odmienił się przez edukację, uczenie się, czyli to co Artur uwielbia i co utracił przez tragedię. Gras i Badani to jego przyszywany ojciec i Ksiądz, ludzie, dzięki którym którym mógł stać się nowym sobą. A Jolanta, cóż, dla mnie to personifikacja dziecięcej ciekawości, która mimo kompletnie niesprzyjających warunków przetrwała, aby móc nadal poznawać świat. Poza tym, kto uczy Oczy pisać i czytać? A dlaczego Oczy się uczy? Bo chce.
- Z etapem Drako jest trochę trudniej, bo „mentalnie” dzieje się ona równoległe z etapem Oczy. Nasz szermierz musiał się pogodzić ze samym sobą, tak jak Artur. Natomiast u tatarki(?)/romki(?), mamy utratę ideałów i konflikt ze światem zewnętrznym. Drako w dzieciństwie traci ojca, a jej jedyny bliski do którego ma zaufanie i który ją w końcu zdradza, podczas pocieszania kastruje ją z jakichkolwiek ideałów. Czy nie jest to łudząco podobne do przeżyć Artura? O ile końcowa scena śmierci z pokochaniem świata na nowo i w pewnym sensie, uwolnieniem się od traumy/helio jest jasna, tak nie do końca potrafię zinterpretować Shmita i Jolantę. Rycerz jako próba ucieczki w ekstremum i bunt przeciwko światu? Jolanta jako próba powrotu do tego jak było? Nie wiem.
Innymi słowy Chi jest historią zamkniętą w innej historii.
A jako bonus dla wytrwałych, porównanie miasta z początku do tego z końca:
[link]
Polecam szczególnie zobaczyć WIELKI KANION.
Co do kliknij: ukryte księdza z końcówki, to tak, patrząc na to, co mówi, i na ten sam głos,to z dużym prawdopodobieństwem jest to kliknij: ukryte pomocnik Nowaka, bodajże Liev się zwał Acz dopiero recenzja ostatniego odcinka na ANN mnie o tym uświadomiła.
Nie wgłębiałam się (jeszcze) w różne teorie na temat anime, ale co by nie mówić, to z pewnością nie można powiedzieć, że jest nijaka i że nie zachęca do dyskusji, szperania, główkowania itp. I to jest piękne.
Ech, moja recenzja będzie wielką laurką.
I czekam na recenzje!
Te wszystkie teorie są ciekawe i pasujące do części wydarzeń, ale zawsze coś w nich nie gra. Ja nie jestem zwolenniczką żadnej z nich, bo po prostu nie układa mi się to w całość i zawsze coś będzie pominięte, lub straci sens w obliczu kolejnego pryzmatu.
A przede wszystkim nie wydaje mi się, żeby to był ten typ historii, za bardzo trąciłoby fantastyką – ale niczego nie wykluczam na 100%.
Uważam, że to wszystko faktycznie się działo, a jedynym „oczkiem” do widza, trikiem, był właśnie fałszywy powrót Rafała. O tym napisałam troszkę więcej w odpowiedzi do użytkownika Windir zaraz pod spodem, można zerknąć, nie będę cytować samej siebie :D
Niemniej ciekawie się to czyta i bardzo podobają mi się Twoje rozważania i próby dopasowania wydarzeń i ludzi do tych teorii. Człowiek czasem aż ma takie „och, to by miało sens”. Fajny sposób myślenia.
Zaś co do księdza z końcówki, to na 99% procent kliknij: ukryte jest ten uczeń Nowaka, którego kolega wypuścił Jolentę, wg wszelkich możliwych informacji :D
I Chryste Panie, tak, ALBERT, aż mi głupio XD
Widziałem komentarz, taż miałem podobne przemyślenia, jednak zostanę przy swojej, książkowej. Bo tłumaczy ona tą totalną ahistoryczność.
Bo jakby nie patrzeć, anime już w pierwszych chwilach mówi, że jest fikcją totalną. Chodzi mi o to pierwsze miasto:
- ogromne mury, na oko 30‑metrowe, co na mury miejskie jest wartością absurdalną,
- Ogromna, bezdenna rozpadlina leżąca 10 metrów od murów,
- Zamek, zamiast na wzgórzu, stoi se pod nim,
- Zbyt dużo odległość od źródła wody,
i ta symetryczność zabudowy/kształtu miasta.
Nie chce mi się wierzyć, że Autor/Madhouse nie zrobił tego specjalnie.
To rozróżnienie występuje tylko w anime, w mandze obie panoramy wyglądają tak samo.
kliknij: ukryte Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem, czemu potwierdzenie teorii o opowieści w opowieści miałoby wymagać wyłuskiwania jakichś scenograficznych detali. W końcu cały ten dwuodcinkowy epilog po coś tu jest.
Co do tego rozróżnienia, to nie byłem do końca pewny, ale jeśli zrobił to Madhouse, to plus dla nich. Zazwyczaj studia psują adaptowany materiał (jeśli wierzyć ludkom w Internetach).
6/10
Co to za anime? Nawet realistyczny (brak supermocy) dramat historyczny osadzony w 15 wieku w „Państwie P” wzorowanym na średniowiecznej Polsce. Seria potrafi trzymać w napięciu, brutalnych scen nie brakuje, a fabularnie jest ciekawie zbudowana (bardzo odświeżające podejście!), ale całość niestety mocno przegadana.
Wszystko w spoiler bo jestem bardziej leniwy niż zwykle. Odsłaniać spoiler po obejrzeniu całości!!!
kliknij: ukryte
Minusy:
- Przegadanie. I nie chodzi mi o brak akcji. Lubię opowieści bez akcji, ale tutaj gadania jest aż za dużo. Rozumiem, że przy takiej konstrukcji fabularnej, gdzie postacie znikają z ekranu trzeba je sensownie nakreślić póki jest czas, ale mocno się nudziłem gdy mało znaczące postacie (ale dość ważne dla głównych bohaterów) dostawały sporo czasu na ekranie i gadały i gadały.
- Dość przewidywalne. Jak z ojcem Jolanty, któremu ukrywano twarz podczas domowego obiadu, ale głos zostawiono bez zmian. Widz wiedział. OP też trochę rzeczy spoilerował.
- Trzecia część anime. Czyli super‑duper fanatyczna „anty‑kościelana” partyzatnka wyposażona w materiały wybuchowe, idealne umundurowanie, materiały do druku itd. Przez to prawie 10 epków na minus. No może Draka i biskup Damian na plus, ale reszta postaci z tej części rozwleczona strasznie. I jeszcze te wspomnienia Alberta z nagle dziwnie żyjącym „starszym Rafałem” i jego grupą towarzyską do dyskusji. Kompletnie z czapy pomysł… Nie chciało mi się nawet weryfikować/szukać wyjaśnienia tych „wspomnień”. Epilog zakończył u mnie temat definitywnie – i to mocno pozytywnie.
- Muzyka kompletnie niezauważalna. Oglądam teraz serie sprzed ~25 lat i muzyka tam aż wali po uszach. Mocne, głośne i naprawdę dobre motywy. A tu kompletnie nic. Warunki oglądania takie same zawsze. Słuchawki, późny wieczór.
- Tłumaczenie Netflixa/polskie napisy. Jak już ja wyłapuje literówki czy dziwne zdania to jest jest dramat. Żeby nie było to sporo wypowiedzi fajnie stylizowanych na a'la średniowieczne, ale całość niechlujna. Chyba żadnej korekty nie było. Nie mam pojęcia czy Netflix aktualizuje/poprawia z czasem napisy.
Plusy:
+ Polskie smaczki. Imiona/nazwiska i napisy na listach/księgach.
+ Przepiękne obrazy nocnego nieba.
+ Pomysł na fabułę. Pierwsze dwie części naprawdę fajne, pomysłowe i skrajnie różne. Zachowania postaci/sposoby na przekazanie dalej wiedzy świetne. Szczególnie Oczy na plus z bohaterów. Od nieumiejącego czytać i pisać bogobojnego osiłka/szermierza przez własnoręcznie spisanie dziennika dotyczącego heliocentryzmu, aż do śmierci z rąk inkwizycji z uśmiechem na ustach.
+ Epilog. Bardzo mi się spodobał. Krótki i mocny. Wszystkie trupy, poświęcenia, porażki i zaangażowanie postaci o różnych poglądach/różnym podejściu do wiary jednak i tak natchnęły Alberta.
+ OP czyli Sakanaction – Kaijuu. Cudna nutka i OP często aktualizowany o zmiany fabularne. Za każdym razem z przyjemnością słuchany i oglądany!
Gdyby trzecia część była równie dobra co dwie poprzednie to bym takie mocne 7, może naciągane 8 wystawił. Niestety nie była…
Re: 6/10
Natomiast:
To nie będzie tylko moje zdanie, ale też najpopularniejsze wyjaśnienie tego zjawiska, i chyba najbardziej racjonalne; kliknij: ukryte Nie ma żadnego „żyjącego starszego Rafała”. Takie wnioski się nasuwają, jak człowiek chwilę pomyśli. Nowak nawet w chwili śmierci słówkiem nie pisnął, że chłopiec mógł przeżyć. Widzi jego zjawę, bo był przy jego śmierci. A o Nowaku można dużo powiedzieć, ale nie to, że chłop kłamał albo puścił Rafałka wolno. I jak pisałam u siebie, to jest taki trik narracyjny. Rafał to pewna idea. A to, że pod koniec widzimy tę ideę taką skrzywioną, to być może przestroga – że nic nie jest czarne lub białe. Albo, jak w całej reszcie anime, skonfrontowanie różności. Jeden Rafałek napędził machinę, która rozbudziła ciekawość wielu kolejnych ludzi i pobudziła ich do działania, a drugi Rafał prawie tę ciekawość zabił i przez to Albert o mały włos nie zrezygnował z nauki.
Osobiście, przez cały seans byłam pewna, że żyjącego Rafała jeszcze zobaczymy, a z drugiej strony równie pewna, że chłopiec umarł – no i stało się dokładnie tak. Jakimś trafem obie opcje okazały się prawdziwe w takim rozumieniu tych wydarzeń.
Re: 6/10
Opcja, że jakimś cudem przeżył – jeszcze do zaakceptowania. Ale, że w tej samej okolicy x lat później dalej sobie naucza (korepetycje) i uczestniczy w wystawnych spotkaniach intelektualnych? Tyle to nie. Może to były wspomnienia dziecięcego Alberta, ale zniekształcone przez czas? Tego już mi się nie chciało weryfikować. Epilog zamknął u mnie temat.
Cztery na dziesięć?
(╯°□°)╯︵ ┻━┻
Taki nikubou! Unsub leci i łapka w dół.
A tak na poważnie, fajna recenzja pokazująca jak dokładnie tą samą rzecz można w różny sposób odebrać.
Tu chyba wszystko obija się o tą „historyczność”. Tak jak piszesz, świat przedstawiony jest absurdalny, ale czy właśnie nie przez tą absurdalność autor wskazuję, że cała ta historia jest pewną przypowieścią? Alegorią? Że nie chodzi tu o Polskę, heliocentryzm, Kościół, Inkwizycję, a o pewne uniwersalne wartościTM?
Oczywiście można zadać pytanie: To dlaczego Polska itd., a nie jakieś fantasy? I tu bym strzelał że: z lenistwa, ale podyktowanego rozsądkiem. Grupa ludzi, postrzeganych przez władzę religijną jako heretyków, chcę rozpowszechnić teorię dla tej władzy szkodliwą. Żeby temu przeciwdziałać, wysyła ona swoje zbrojne odziały żeby tych heretyków udupić. Inkwizycja i kościół katolicki nasuwają się same.
I też się zgadzam, że teoria heliocentryzmu jest po to, aby móc się z nią utożsamiać i każdy głupi zrozumiał „o co ho”. Ale przez to czytelników nie musi się zastanawiać nad jej sensem, nie musi jej rozkminiać, bo odbiorca ma się skupić na wszystkim wokół. Na „akolitach”, na ich próbie zrozumienia świata, na walce o przetrwanie tej idei, itp. Tu dosłownie mogło być wszystko, ale czy jest coś bardziej popkulturowo popularne? Tezy Lutra? Wojny husyckie?
Co do Vinland Sagi, to fakt, pod względem historyczności to są kompletnie inne bajki i próba ich porównania w tym względzie to absurd. Pełna zgoda. Z drugiej strony, w Chi mamy konsekwentnie położoną lachę na historię, a w Sadze chłopa, rzucającego 3‑metrowymi palami skuteczniej od balisty. (Drugiej sezon lepszy).
Ogólnie, cały ten mój grafomański wywód jest o tym, czy powinno się traktować Chi jako bajkę historyczną? Według mnie, nie. Zbyt oderwana od rzeczywistości.
Co do bohaterów, to nie przesadzasz ciut ciut? kliknij: ukryte Rafał był walnięty, ok, ale Oczy? Miał chłop kryzys egzystencjonalny, ale przezwyciężył go dzięki edukacji, wyjściu do ludzi i zrozumieniu kilku rzeczy. A heliocentryzm był tego symbolem. Zresztą czy poświęcił się on tylko dla teorii? Czy również dla Badeniego? Shmitt był oszołomem co wierzył w Panteizm, ok, ale Drako? Do końca miała w dupie ten heliocentryzm, a jej „poświęcenie” było mocno przypadkowe.
OP świetny, szczególnie to przejścia z Rafałem z sieni do kościoła, ahh.
Czepne się za to modeli trzyde, momentami wyglądały jak sprzed 20 lat. Było jedno takie ujęcie, kamera umiejscowione pod powozem, spoglądająca na jego podwozie. Chryste, na Internecie ogarniesz bardziej szczegółowe modele.
Ja serię porzuciłem – bez oceniania jej, bo zdaję sobie sprawę z różnej tolerancji widzów na ten aspekt światotwórstwa, jednak podoba mi się, że ta kwestia została poruszona w recenzji :)
Jest to też ostatnio popularny temat wielu kursów on‑line.
To nie jest anime historyczne, miejsce akcji to czysta fikcja stworzona na podstawie późnośredniowiecznej Polski. Brak realnych miejsc, architektury, wydarzeń, postaci, geopolityki. Świat przedstawiony to li tylko kanwa pod fabułę i nic więcej.
A jeśli boisz się gimbo‑ateizmu i jeb**** Kościołowi dla samego jeb**** to… O chłopie! Jak zdziwisz! Praktycznie 90% postaci jest otwarcie religijna, a większość jedynie chcę reformy tej instytucji. Dawno nie widziałem czegoś tak dojrzałego w tej kwestii.
Chi jest serią przygodową, mamy całkiem sporo akcji, jak i znacznie więcej dialogów. Ale nie jest to (prawie) anime przegadane. Rozmowy służą do podbijania napięcia, kreacji bohaterów oraz do filozofowania.
I tu się na chwilę zatrzymamy. To anime daje nam mnóstwa fajnych rozkmin i myśli, na takie tematy jak współczesna metodologia badań, fundamentalizm vs wolnomyślicielstwo, przekonania vs wygodne życie, jak pogodzić naukę z wiarą, jak znaleźć sens w życiu. Ale co jest najważniejsze, oni to mówią wprost. To nie jest kolejny NGE, gdzie proste rzeczy są chowane za barokowymi konstrukcjami słownymi, albo za wymyślną symboliką. Tu skupiamy się na treści przekazu, nie jego formie.
A co po za tym? Fajne, charakterne postacie, trzymająca w napięciu fabułą z mocnym posmakiem intryg i spiskowania, garść dobrze wykonanych walk bronią białą. Nic tylko oglądać.
Nigdy, ani przez moment, nie uwierała mnie ta „historyczność”, wiedziałam, że to umowne, że czepianie się, że inkwizycja tak nie działała, że to i tamto, to… właśnie czepianie. Rozbawił mnie wątek na Malu – ktoś się oburzył, że seria nie jest zgodna z faktami historycznymi, to kilkaset osób wklepało formułkę „nie obchodzi mnie to, to nie jest dokument”. Piękne! :D
Dla mnie jednak anime stoi bohaterami – wątpię, bym była tak samo zainteresowana, gdybyśmy otrzymali miałkie postaci. Rafał, Badeni czy Szmith to bohaterowie z krwi i kości, bardzo ludzcy, a o takich bardzo trudno w anime, gdzie przeważa sztampa i budowanie osobowości na góra 2‑3 cechach. Dla samego Badeniego warto obejrzeć serię, to jeden z ciekawiej napisanych protagonistów od dawna, fajnie na jego przykładzie pokazano, że kliknij: ukryte na protagów niekoniecznie trzeba zawsze dawać dobroduszne, uczynne czy po prostu wzbudzające sympatię osoby. A jednocześnie, mimo swojej dupkowatej strony, nie odrzucał, nie budził wstrętu. I jego duet z Oczy, coś wspaniałego!
Zastanawiałam się, czy pisać recenzje. Z jednej strony nie czuję, bym posiadała odpowiedni warsztat do tak poważnego tytułu, z drugiej zaś tyle mam ochotę napisać, za tyle rzeczy można serię pochwalić. No i gdy zobaczyłam dziś jedną ocenę na tanuku, od razu sprawa się rozwiązała – a napiszę alternatywną recenzję! :D Tak, Patka jest z tych, co jak jej się nie spodoba ocena w recenzji, to nie robi gównoburzy w komentarzach i nie obraża autora, tylko pisze swój tekst, ha!
Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
Ale miesiące mijały, przestało mnie to interesować zupełnie, a potem zaczęła się emisja. I wyglądało to po prostu dobrze, tak z grubsza, więc zaczęłam oglądać.
I mogłoby się wydawać, że skoro tak odrzucił mnie pomysł „naszej historii” robionej przez Japończyków, to dołączę do chóru hejtu nad nieprawdziwym settingiem historycznym.
Ale nie, jakoś zupełnie mi to nie przeszkadza. Może dlatego, że od początku to anime nie było dla mnie historyczne, i nie przez taki pryzmat go oglądałam. Znalazłam chyba tylko jeden komentarz, który oddaje moje nastawienie do tej serii.
Nie nazywam tego „przekłamaniem” ani niczym takim, mimo że niby ma to być Polska, bo wg mnie od początku ten cały świat przedstawiony jest tam tylko w celu pokazania jakichś uniwersalnych wartości. I to nie twórcy „wszystko pomieszali i co to ma być”, tylko twórcy chcieli zrobić coś uniwersalnego o wierze, nauce, ludziach i ludzkich pragnieniach, i akurat padło na Polskę, skoro tematem miał być kosmos – bo Kopernik. I jeśli chcieli pokazać, z czym muszą mierzyć się bohaterowie i jak ciężko o to walczyć, to wprowadzili takie realia nie inne.
Dlatego też dziwi mnie ilość narzekania na tę kwestię. Niby mogę to zrozumieć, ale nie widzę potrzeby akurat w tym przypadku. Bo zwyczajnie nie o to chodzi i nigdy nie chodziło, ot co.
To, że tu wszystko jest bardzo umowne i nigdy nie miało tu być faktów historycznych, najlepiej pokazują ostatnie odcinki, kiedy to kliknij: ukryte wraca Rafałek. No właśnie, wraca? Moim zdaniem nie. Nie mamy żadnych przesłanek żeby sądzić, że chłopiec przeżył. Gdyby tak było, dowiedzielibyśmy się tego od konającego Nowaka. Rafał umarł dawno temu. To jest ktoś, kto go symbolizuje, albo raczej symbolizuje ten archetyp – gotowy za swoje przekonania umrzeć, ale i zabić. Jakiś inny, przekłamany Rafał, jakim widzieć go nie chcieliśmy. Dla mnie ta produkcja jest o ścieraniu się idei i ludzi, pozornie nie do pogodzenia. Konserwatywny kościół i nauka, humanizm i egoizm, duchowość i materializm, Bóg i jego brak – i można tak jeszcze wymieniać. kliknij: ukryte I ta postać też miała być pewną ideą. Konkretny chłopiec o tym imieniu, od którego zaczęła się historia, spłonął. Ale jemu podobni żyli dalej i kontynuowali – w niekoniecznie chwalebne sposoby – to, co było dla nich tak ważne.
To, że dostajemy na końcu historyczną postać, to tylko taki miły dodatek, „plot twist”. Nie każe nam wierzyć, że tak było w Polsce w tamtym czasie.
Jeśli zaś chodzi o samą fabułę, to osobiście lepiej się bawiłam w pierwszej części. Po tym jak kliknij: ukryte zniknął Badeni i Oczy, seria straciła dla mnie trochę uroku, a Draka go nie przywróciła.
Po pierwsze dlatego, że same postacie bardziej mi się podobały. Zwłaszcza duet Badeni/Oczy mnie ubawił. Trochę wstyd się przyznać, ale jeszcze zanim kliknij: ukryte Badeni aktywnie pojawił się w odcinkach, to z samego openingu wnioskowałam, że to dorosły Rafałek xD Może nie byłam jedyna. Oczywiście tak było tylko do momentu, w którym faktycznie się pojawił i odezwał – tu już nie było mowy o pomyłce.
Po drugie, zdecydowanie bardziej podobały mi się stricte naukowe rozważania i fakty, a w wątku z Draką bardziej skupiamy się na różnych ideach, samej wierze i niewierze, czyichś pragnieniach i celach. Nie mówię, że to było słabe czy nieistotne – dla mnie po prostu mniej interesujące.
Co do zakończenia, uważam ten cały zabieg za genialny. Przecież przez te wszystkie odcinki kliknij: ukryte śledzimy masę pracy naukowej, starań i walki, żeby przekazać wiedzę dalej, a później wydać książkę. I podczas seansu w zasadzie jesteśmy pewni, że się uda, musi przecież, prawda? Inaczej to by było bez sensu. A tu nic, nie udaje się. Cała praca, wszystkie obserwacje i odkrycia, wszystkie dokumenty, a w końcu same idee – wszystko powolutku tracimy, potem trochę odzyskujemy, a potem znów tracimy. Udaje się uratować strzępki, a potem nawet one przepadają. Imiona przestają być rozpoznawalne, historia nikogo z nich nie zapamięta. I na koniec nie zostaje prawie nic, tylko tytuł, który przypadkiem KTOŚ usłyszał.
I to wystarczyło, niewiarygodne, niesamowite. To jest jeden z najlepszych pomysłów na doprowadzenie historii do końca, jakie w anime dane mi było oglądać, nie żartuję.
Opening nie pominięty nigdy, ani razu.
Jeśli na coś mam narzekać, to animacja momentami była brzydka, twarze czasem wyglądały krzywo.
I tak po skończonym seansie jest coś, co być może jest tu najważniejsze. Bo czasami o wartości anime decyduje nie dobrze napisana fabuła ani jakie problemy ono porusza.
Tylko to, do czego ludzi inspiruje i czy jest w stanie na kogoś wpłynąć. Bo ja oglądałam parę takich, które miały bezpośredni wpływ na to, co robiłam przez kolejne miesiące – i żadne z nich nie było majstersztykiem z uznaniem krytyków. Na przykład, w szkole nikt nigdy nie nauczył mnie na basenie, jak porządnie pływać na plecach. Jak ta dłoń powinna iść pod wodą. Nauczyło mnie tego… Free!.
A w przypadku Chi -Chikyuu no Undou ni Tsuite- sprawa ma się tak; Myślę, że mogłam zaliczać się do szczęśliwych dzieci, które miały na tyle ogarniętych rodziców, że umiały od małego rozpoznawać i wyszukiwać np. Wielką Niedźwiedzicę czy Oriona – albo przynajmniej jego pas. Dla mnie to od zawsze była oczywistość i taka podstawowa wiedza, ale wiem, że niestety nie wszyscy mogli na to liczyć.
Natomiast w tym momencie wiedza leży dosłownie na ziemi, a my po niej depcemy.
Nie musimy o nią walczyć, a mało kogo ona obchodzi.
A mnie osobiście po tym anime naszła ochota, żeby się w końcu dowiedzieć, co to są za inne mrugające do mnie gwiazdy, które widuję co wieczoru na spacerze, a nie potrafię ich nazwać. No i udało mi się. Zwłaszcza teraz, kiedy są różne aplikacje, to jest banalnie proste.
I chyba dopiero zdając sobie sprawę z tego, jaki łatwy mamy teraz dostęp do wiedzy, można lepiej docenić i zrozumieć, co twórcy chcieli nam powiedzieć – przynajmniej ja tak to odczuwam.
Anime nie było wybitnie dobre, ale nie ma to większego znaczenia, jeśli wzbudziło we mnie uśpioną ciekawość i natchnęło do aktywności, która sprawia mi radość.
Tak bym to zostawiła.
Re: Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
Też tak myślałem xd kliknij: ukryte Ale to jeszcze nic! W momencie jak Nowak wspomina po pierwszy, że ma 4‑letnią córkę, ja byłem przekonany, że Jolanta i Rafał będą parą xd I będzie konflikt Ojciec inkwizytor – maż kacerz xd
kliknij: ukryte Co do końcówki, jezu jest świetna! Ale też jaka piękna! To że ich całe poświęcenie nie poszło na marne, bo gdyby nie ich praca Artur nie usłyszałby tego co usłyszał, że prawdzie wystarczy strzępek, drobne nasionko by wykiełkować. Że ludzka wyobraźnia i ciekawość jest czymś uniwersalnym i łączy wszystkich ludzi, niezależnie od wszystkiego. No cudowne po prostu.
Tutaj musiał bym zasiąść do seansu ponownie, ale w animcu widać parę fajnych rozwiązań narracyjnych, montażowych, jak czasami postacie w słowie lub czynie odnoszą się to wcześniej wypowiedzianych słów.
kliknij: ukryte A ta scena jak dorosły Rafał wypija tą wodę i mówi, że dla nauki poświęci wszystko, kurna mać, jaka to klamra ze sceną samobójstwa z początku! Aż ciary miałem!
Widać, że ktoś przysiadł nad materiałem źródłowym i dokładnie przemyślał i zaplanował co i jak.
Re: Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
Mój Boże, toż to piękne jest :D Ach, to by były dopiero rodzinne obiadki!
Re: Nie śpię, bo czekam aż Betelgeza wybuchnie
Wybuchnęłam śmiechem XDDD Shipuję to!
O, dzięki że zwróciłeś na to uwagę, genialny drobiazg. Muszę sobie to jeszcze raz zobaczyć.
Fajnie, że więcej nas myśli podobnie na temat tej produkcji.
koniec
Uwielbiam takie niespodzianki,gdy serie, po których niewiele się spodziewałam, okazują się nad wyraz udane i strasznie wciągają. Aż mi smutno, że już koniec. Wątpię, by coś z najbliższych sezonów „zastąpiło” mi Chikyuu.
10/10
ep15
anime sezonu
Ogromny plus za ciekawe, ludzkie (mam na myśli, że nie będące zbiorem stereotypowych cech) i, co zasługuje na największe podkreślenie, bardzo konsekwentnie poprowadzone w swoich charakterach/osobowościach postacie. Badeni jest najlepszym przykładem, toć to kliknij: ukryte kawał skurczybyka i seria nie traci okazji, żeby to pokazać (rozmowa o tęczy mnie ubawiła). Fajnie zresztą widzieć na protagonistę osobę niekoniecznie kliknij: ukryte miłą, dobroduszną. Oczy też uwielbiam, czekam na rozwój wątku Jolanty, zwłaszcza że jest powiązana z inną ważną postacią (anime niestety nie potrafiło tego ukryć, bo głos aktora jest zbyt charakterystyczny i nie będzie niespodzianki – choć ja i tak wiedziałam wcześniej).
Re: anime sezonu
Myślę, że raczej chodzi o używanie stereotypu niż traktowanie jako dokument. Też krytykowanie czegoś nie znaczy oburzenia. Nie wspominając że mówimy o Polsce… kraju nie słynącym z silnej inkwizycji i mającym bardzo lekkie podejście do wiary w porównaniu do innych krajów w tamtych czasach :D Też nigdy nawet nie słyszałam o micie o zabiciu Galileo bo zawsze było o jego wymuszeniu odrzucenia heliocentryzmu, nawet stare „Była sobie Historia” tak to przedstawiło( jeśli dobrze pamiętam ). Cóż wychodzi na to, że w przedstawieniu naszego kraju wciąż Eternal Sonata wygrywa :D
Też ciekawi mnie co to są „anime ozdobniki” :D
PS. Anime sezonu = Blue Exorcist: Beyond the Snow Saga :p oczywiście dla mnie i nie bierz tego do siebie mój fanboysm tutaj wygrywa.
Re: anime sezonu
Czyli źli inkwizytorzy, mądra dziewczyna która nie może w naukę bo czary….
A rozważania na temat wiedzy, kończą się na tym, że dokonują w tle jakiś obliczeń i potwierdzają tylko to, co wcześniej założyli.
Re: anime sezonu
Re: anime sezonu
Po za tym, nie ja patrzę na te postacie powierzchownie, praktycznie całe ich charaktery są wymowne od pierwszych scen i oni sami, muszą o tym przypomnieć.
Re: anime sezonu
kliknij: ukryte W mandze mamy Królestwo P (bazujące na Polsce, w którym dzieje się akcja przez większość mangi) i Polskę. Polska pojawia się dopiero w epilogu, w którym występuje Albert Brudzewski – jedyna osoba, która rzeczywiście jest postacią historyczną w mandze. Podział na te dwa kraje można uznać za dwa osobne uniwersa. Dlaczego tak? Nie wiem, bo przeleciałem mangę na szybko, wnioski (pewnie po finale anime) zostawiam wam. Jestem tylko ciekaw, czy anime w epilogu pokaże bardziej sensowne średniowieczne miasto niż to z 1 odcinka z ogromnymi murami xd
Historyczność
Widać, że łatwiej napisać stereotypową historię, niż zagłębić się w faktyczne problemy, jakie były z tym związane.
No bo co się okazuje, helicentryzm jest tak prosty i klarowny, że każdemu wystarczy chwila by w niego uwierzyć, walnąć tekstem „no tak” a potem przez następną chwilę „coś tam przeliczyć” i ma się odpowiedź!
Ale nie ma sensu się produkować, i tak przez oświeconych zostanę olany, podobnie jak z ich widzą na temat historii.
I będą mówić, jak to każdego palono na stosie jak Galileusza.
Re: Historyczność
Re: Historyczność
Niby jest, ale jest jak ten typ przydzielony przez nauczycielkę do pracy zespołowej, który nic nie robi i tylko dopisują jego nazwisko na koniec.
Widzę jednak, jak masa ludzi próbuje najpierw wmówić, jak ta seria pokazuje realia historyczne, a potem się bronią tym, że to w sumie zmyślone, więc może tak być.
Re: Historyczność
A co do samej serii to zarzucenie jej braku historyczności świadczy tylko o nie zrozumieniu konwencji. To anime jest celowo ahistoryczne. Nie ma tutaj historycznych postaci czy lokacji, tylko jesteśmy w fikcyjnym królestwie P., nie ma również eksponowania typowo chrześcijańskiej symboliki jak krzyże, święci czy sceny z życia Jezusa, itp.. Ma to dużo sensu bo celem tego dzieła jest filozoficzna rozkmina o nauce, prawdzie i sensie życia, skonfrontowana z dogmatycznym podejściem religii, a ahistoryczność pomaga w nadaniu uniwersalnego charakteru przedstawianej treści.
Re: Historyczność
Re: Historyczność
Jest jedna historyczna postać.
Są krzyże.
W anime póki co ich nie ma, ale będą. Już drugi trailer pokazuje krzyż, więc można się spodziewać też rozkmin, czy Bóg istnieje i czy wiara w niego ma sens.
Re: Historyczność
Problem polega na tym, że podział „postęp/nauka vs religia” nie ma sensu także z uniwersalnej strony. Historia zna masę duchownych z kluczowym wkładem w rozwój nauki. Np. Mendel w genetyce, Lemaitre w astrofizyce lub… Mikołaj Kopernik w astronomii (co prawda był jedynie tzw. niższym duchownym kościoła katolickiego, ale zawodowo i rodzinnie był mocno związany z KK). Zatem wspomniany dogmatyzm religii sprzeciwiającej się zawsze i wszędzie nauce jakoś mi nie pasuje.
Re: Historyczność
Re: Historyczność
Jasne i to anime to uwzględnia. W końcu jeden z głównych bohaterów jest zakonnikiem.
Niespodziewane
Póki co bez oceny.
Re: Niespodziewane
Tak, mamy z odcinka na odcinek spadek jakości.
Ludzie się podniecają bo „anime takie prawdziwe bo kościół jest zły”, tymczasem jakość historyczna tego dzieła, jest na równi isekajami.
Z inkwizycji robią potworka, który to pali każdego na stosie za naukę, w czasie, gdy tego nie robiła, to był protestantyzm, czyli oświecone czasy nowożytnie. A wielu przestępców, wolało by to oni ich skazywali, bo byli łagodniejsi i mieli prawo do obrony.
Ściganie za naukę, to też bajeczka, kościół tego nie robił. Heliocentryzm nie był udowodniony, zawierał błędy, dlatego nie był uznany. A Galileusza skazali przez to, że nagadywał na papieża, a mit o jego spaleniu na stosie, to anime podaje jako normę, mimo, że nawet on za to nie został stracony…
Póki co, mamy historie, jak to kościół ściga uczonych, którzy sobie bez trudu udowadniają heliocentryzm, a jedynym argumentem za aktualną wiedzą jest to, bo biskup tak powiedział.
A, nie zapominajmy, że nie wolno badać niczego, ale istnieją badacze XD
Re: Niespodziewane
Rzeź urządzana przez Kościół była ale to dotyczyło często faktycznie szkodliwych z punktu widzenia Kościoła heretyków jak Katarzy. Ale i tam motorem napędowym było bogate południe Francji vs biedniejsza północ.
Re: Niespodziewane
Zazwyczaj to organizowały świeckie kraje, i pod płaszczykiem wiary, robiły najazdy.
odcinek trzeci
Wcześniej byłam po prostu ciekawa anime, no bo Polska, polskie imiona/nazwiska, fajnie, z tym że bez nadmiernej podniety. Teraz widzę, że szykuje się ponadprzeciętna seria i jeśli po drodze coś się nie zepsuje, może wyjść mocny kandydat do anime sezonu, a nawet roku.
Tak czy siak, z czystej ciekawości w ciągu trzech odcinków przeszłam do oczarowania tytułem i absolutnie nie mogę się doczekać kolejnych odcinków (już sobie nie będę spoilerować, heh) i kolejnych bohaterów.
A, opening bardzo przyjemny.
Po pierwsze, serio, Japonio? Królestwo P?
Po drugie, tła miasta z dwóch odcinków wyglądały jak wioski zza murów z Ataku Tytanów xD Bałem się, że zza rogu wyskoczy jakiś wielki dres.
Jeśli dobrze kojarzę, to religia też jest nazywa po prostu „C” (czy w ogóle nie jest nazywana) – wydaje mi się, że to nacisk od Netflixa, żeby zbytnio nie łączyć fikcji z faktami. Bo mimo że anime nie jest oparte na prawdziwej historii, to jednak dotyka dość wrażliwych tematów, jak właśnie wiara i ściganie tych, co mają „czelność” ją podważać (w ich mniemaniu). Manga takiej cenzury nie ma i dosłownie jest napisane, że to Polska :P
Słucham?
Masz na myśli te kłamstwa o ściąganiu za naukę, paleniach na stosie co tydzień, które rozpowszechniane są przez samozwańczych strażników prawdy?
Historyczność, to akurat ostatnie co można powiedzieć o tym tytule.
Re: Słucham?
Re: Słucham?
Historycznie mija się ze wszystkim, nie przedstawia ani autentycznych wydarzeń, a już tym bardziej rzeczywistości jaka tam była.
Ale już widze jak to wygląda według ciebie, dzięki za bana,w końcu mówienie tego, co nie pasuje konkretnym dogmatom należy ucinać.
Zabawne, to tak samo jak w tym anime.
Re: Słucham?
miałam na myśli tylko historię i tematykę, które są omawiane w anime, a nie coś, co istnieje naprawdę. Wydawało mi się, że napisałam to jasno, ale jak widać nie za bardzo, za co przepraszam.
I w sumie to jednocześnie wyjaśnia drugie zdanie.
Po 2 odcinkach
Historia jest naprawdę świetna i wciąga. Oczywiście tylko wtedy, jeśli traktuje się ją jako fikcję, tak samo jak prezentowaną tutaj Polskę.
tytuł
Re: tytuł
Nie zdziwię się, gdy w napisach tłumacz nie uwzględni polskich imion i nazwisk i będzie „Rafal” zamiast „Rafała” i „Novak”...
Re: tytuł
Re: tytuł
Re: tytuł
Re: tytuł