x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Ostatni odcinek było imo lepszy od dwóch wcześniejszych, ale to i tak nie ratuje serii.
Tak se myślę, że chyba największym problemem tej ekranizacji (pomijam kwestie audio‑wideo), jest kurczowe trzymanie się mangi. Mówię tutaj o fabule, postaciach, wydarzeniach. Przecież to wszystko jest tak durne, głupie i bezsensowne. że nie da się tego brać na poważnie. Na każdą mocną rzecz przypada tona absurdu. I nie byłby to żaden problem, gdyby nie to, że Uzuamki bierze siebie tak bardzo na poważnie.
Oglądałem sobie niedawno Martwicę Mózgu i tam również wszystko jest głupie as fuck, ale film ten od początku traktuje się jak czarna komedia, przez co nie czujemy dysonansu, dyskomfortu, że składowe filmu nie kleją się do siebie tak jak to się dzieje w Uzumaki.
Chęcią obejrzałbym serial na podstawie U., ale z kompletnie innym scenariuszem, już mniejsza o to czy na słodko, czy na gorzko. Bo tak, dostajemy biorącego się na poważnie, durnowatego body horrora klasy B, jakiegoś powodu otoczonego nimbem dzieła głębokiego i nietuzinkowego.
Czy U. można polecić fanom dobrego anime?
Nie.
A fanom horrów?
Też nie.
A jak lubię obrzydlistwa?
To już bardziej, ale zamiast seansu całości, wskazałbym na kompilacje scen na jutubie, pewnie ktoś już zrobił.
Jedynie co mógłbym szczerze polecić, to pierwszy odcinek i to tym osobom, które interesują się animacją jako taką. Komercyjna, fajnie zrobiona animacja w czerni i bieli jest raczej ewenementem.
A i muzyczka była fajna, szczególnie ta ---> [link]
Piękne, po prostu piękne. Oglądając ten odcinek czułem się, jakbym go oglądał w x1,25 większej prędkości. Nawet było słychać artefakty powstające przy takim cyfrowym przyspieszeniu. Ale czego można było się spodziewać, jak oni w ~30 minut chcieli upchnąć 6 rozdziałów mangi, gdzie już w poprzednim, 25 minutowym odcinku, na który przypadły 4 rozdziały, było czuć rushowanie tempa. Ciekawi mnie tylko, czy seijuu podkładali głos widząc animację, czy tak sobie czytali, bez żadnych wizualnych punktów odniesienia. Bo ciężko mi sobie tą pierwszą sytuację wyobrazić, wszak oprawa wizualna nie wyglądała na sztucznie przyspieszoną. A skoro dźwięk ewidentnie był, to musiano by im to spowolnić do nagrywek. Jeżeli tak, to komicznie musiało to wyglądać.
No ogólnie co. Jak ktoś lubi horrory, to niech lepiej sobie chwyci mangę jeżeli jej nie zna. Tego gniota naprawdę ciężko polecić. Pierwszy odcinek kompletnie nie rekompensuje tego, czym dalej to anime się stało. Solidne 2/10 to maksimum, jakie mogę dać z czystym sercem.
dobra, już kij z tą animacją, ale fabularnie i ogólnie jest to naprawdę mętne. A w zasadzie nie ma tu ani fabuły ani bohaterów. Kolejne scenki następują po sobie, bo czemu nie, bohaterowie są tak pasywni, że w zasadzie robią za reprezentację widzów, a suspensu, tajemnicy i czegokolwiek też tu nie ma, bo bohaterowie nic nie robią – ani nie próbują uciekać (okej, teraz pewnie już nie mogą, ale wcześniej? Przecież nie wiadomo, czy klątwa już wtedy trzymała ich w mieście, czy nie), nie próbują zrobić czegokolwiek z klątwą, w zasadzie to po prostu plączą się po ekranie, by być świadkami kolejnych dziwacznych wydarzeń.
W sumie jedyna zaleta to kreatywność Junjiego Ito w wymyślaniu makabrycznych, absurdalnych i ogólnie niepokojących obrazów – no ale właśnie za to by można pochwalić mangę, a ciężko znaleźć jakieś zalety, za które można by pochwalić tylko anime.
Coraz głupsza i chaotyczniejsza ta galeria obrzydliwości. Strasznie pocięty odcinek, skaczemy od akcji do akcji przez co ciężko utrzymać napięcie. Za szybko się dzieje, tu mogliby ze dwa odcinki z tego zrobić. I w sumie te obrzydliwości też jakieś specjalne nie są, tzn. doceniam wyobraźnię autora, jak najbardziej, jednak wykonanie w anime raczej leży.
O kierwa xd. Takie jest moje wrażenie po tych dwóch odcinkach. Jako że kompletnie nie znam oryginału, spodziewałem się w miarę klasycznego, groteskowego horroru.
A dostałem historię w stylu „ja i moje niezwykłe wakacje/miasteczko, gdzie dzieją się rzeczy”, wiecie o jaką kliszę chodzi. Nie jest to złe, ma fajny klimacik, świetną estetykę, może zaciekawić, ba! może nawet obrzydzić. Ale stawiam Gundamy przeciw żołędziom, że częściej na waszej twarzy będzie gościł banan niż grymas obrzydzenia.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, to nadal jest horror, wzbudza niepokój, ale przy tym jednocześnie ma tak głupkowato‑absurdalnie‑fantastyczne momenty, że tego nie da się brać na poważnie. Serio, póki co Uzumaki kojarzy mi się z „JoJo: Diamond is Unbreakable” xd.
Co do jakości technicznej, muszę się zgodzić z przedmówcami, drugi odcinek daję ciała. Te bieda‑kanciaste zbliżenie, te animacje biegu, ał.
I bym zapomniał, fabuła to wielkie xd, dzieją się rzeczy i tyle. O ile pierwszy odcinek, MOŻE coś obiecywał, tak drugi machnął na to wszystko ręką.
Ogólnie zamierzam kontynuować seans i polecam to wszystkim innym, którzy mają ochotę na coś poje… znaczy dziwnego w mrocznym, raczej obrzydliwym sosie.
Nie no, na miłość boską, wstawienie jako kadru DOSŁOWNIE screena z mangi i to jeszcze w tak niskiej jakości, jakby ktoś go wziął z jakiegoś agregatora i trzasnął przycisk PrintScreen na laptopie, a potem tego screena przybliżał w Paincie i używał tego jako kadru – to już jest szczyt. Albo raczej dno. Słów mi brakuje. 5 lat na zrobienie 4 odcinków i już w drugim takie coś. Masakra.
>5 lat na zrobienie 4 odcinków i już w drugim takie coś.
Ta produkcja nigdy zapewne nie miała tyle trwać, a i tak po drodze na rok została całkowicie zatrzymana. Generalnie to, co się tam działo i wychodzi dopiero teraz, to dramat. Nagahama, reżyser, ze względu na swój perfekcjonizm (i być może nieporozumienia z producentami), w pewnym momencie został zupełnie odsunięty od projektu i zakazano mu pojawiania się na spotkaniach z resztą ekipy – stąd w drugim odcinku jako reżyser listowany jest Yuuji Moriyama, a nie on. Za reżyserię drugiego odcinka z kolei odpowiadał Taiki Nishimura, który jest dosłownie tak beznadziejny, że większość studiów po prostu zakazało zatrudniania go przy jakichkolwiek projektach. Z reguły jeśli produkcja czegoś trwa tyle i zalicza ciągłe obsuwy, to nie po to, żeby zadbać o jakość, a dlatego, że za kulisami dzieje się źle.
Inna sprawa, że przed premierą zapowiadano, że za produkcję odpowiada studio Drive, tymczasem w pierwszym odcinku w napisach wymienione jest Fugaku, w drugim za to Akatsuki, po Drive na razie ani śladu. Tak jakby w pewnym momencie po prostu zrezygnowali z brania udziału w Uzumaki.
No i już się sypło… Znając problemy produkcyjne tego anime mniej‑więcej się tego spodziewałem, ale i tak szkoda, że już drugi odcinek wygląda tak słabo.
Dobrze, że przynajmniej reszta nadal się trzyma. Choć strukturalnie to bardziej zbiór strasznych, groteskowych, może nawet trochę zabawnych scenek. Jakiejś większej fabuły raczej tu nie ma – nawet główni bohaterowie nie przejawiają jakiejś większej inicjatywy, by uciec albo pokonać klątwę.
A
Łowca czarownic
1.10.2024 16:06 Po 1 odcinku
Bardzo póki co to jest ciekawa sprawa.
Podoba mi się narracja oraz sam klimat tego miasteczka i jego pejzażu. Atmosfera narastającego szaleństwa niemal wylewa się z ekranu w bardzo estetycznej formie.
Abstrahując od show.
Strasznie mi się podoba idea tego krótkiego formatu. Zwięzła historia, na której autor mógł się skupić w 100%, bez niepotrzebnych wątków pobocznych. Brakuje mi w sezonie tego typu opowieści, z takim warsztatem, w pełnej oprawie. Wielka szkoda, że przemysł anime nie jest zainteresowany krótszymi formatami. Może to by też przekonało autorów/edytorów/wydawców mang do tego, żeby tworzyć spójne twory, a nie potworki, które z początku zachęcają czytelnika, a jeżeli okażą się hitem, to wplata się do nich tonę niepotrzebnego i oklepanego crapu, byleby przedłużyć żywotność tytułu.
Oho.. Takich tworów w postaci anime nie ogląda się zbyt wiele o ile w ogóle. Trzeba przyznać, że jest bardzo klimatycznie. Tylko czy w 4 odcinkach zrobią z tego coś sensownego?
No, to było coś. Zdecydowanie coś…
Ale i tak najbardziej interesująca jest animacja: motion capture, potem animacja 3D, a potem rysunki nakładane na modele 3D – wygląda to naprawdę fascynująco i w połączeniu z akcją, muzyką i całym tym klimatem surrealnej psychozy, trudno oderwać wzrok od ekranu.
Tak se myślę, że chyba największym problemem tej ekranizacji (pomijam kwestie audio‑wideo), jest kurczowe trzymanie się mangi. Mówię tutaj o fabule, postaciach, wydarzeniach. Przecież to wszystko jest tak durne, głupie i bezsensowne. że nie da się tego brać na poważnie. Na każdą mocną rzecz przypada tona absurdu. I nie byłby to żaden problem, gdyby nie to, że Uzuamki bierze siebie tak bardzo na poważnie.
Oglądałem sobie niedawno Martwicę Mózgu i tam również wszystko jest głupie as fuck, ale film ten od początku traktuje się jak czarna komedia, przez co nie czujemy dysonansu, dyskomfortu, że składowe filmu nie kleją się do siebie tak jak to się dzieje w Uzumaki.
Chęcią obejrzałbym serial na podstawie U., ale z kompletnie innym scenariuszem, już mniejsza o to czy na słodko, czy na gorzko. Bo tak, dostajemy biorącego się na poważnie, durnowatego body horrora klasy B, jakiegoś powodu otoczonego nimbem dzieła głębokiego i nietuzinkowego.
Czy U. można polecić fanom dobrego anime?
Nie.
A fanom horrów?
Też nie.
A jak lubię obrzydlistwa?
To już bardziej, ale zamiast seansu całości, wskazałbym na kompilacje scen na jutubie, pewnie ktoś już zrobił.
Jedynie co mógłbym szczerze polecić, to pierwszy odcinek i to tym osobom, które interesują się animacją jako taką. Komercyjna, fajnie zrobiona animacja w czerni i bieli jest raczej ewenementem.
A i muzyczka była fajna, szczególnie ta ---> [link]
4
No ogólnie co. Jak ktoś lubi horrory, to niech lepiej sobie chwyci mangę jeżeli jej nie zna. Tego gniota naprawdę ciężko polecić. Pierwszy odcinek kompletnie nie rekompensuje tego, czym dalej to anime się stało. Solidne 2/10 to maksimum, jakie mogę dać z czystym sercem.
3
W sumie jedyna zaleta to kreatywność Junjiego Ito w wymyślaniu makabrycznych, absurdalnych i ogólnie niepokojących obrazów – no ale właśnie za to by można pochwalić mangę, a ciężko znaleźć jakieś zalety, za które można by pochwalić tylko anime.
Do obejrzenia ale seria wyraźnie pikuje w dół.
A dostałem historię w stylu „ja i moje niezwykłe wakacje/miasteczko, gdzie dzieją się rzeczy”, wiecie o jaką kliszę chodzi. Nie jest to złe, ma fajny klimacik, świetną estetykę, może zaciekawić, ba! może nawet obrzydzić. Ale stawiam Gundamy przeciw żołędziom, że częściej na waszej twarzy będzie gościł banan niż grymas obrzydzenia.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, to nadal jest horror, wzbudza niepokój, ale przy tym jednocześnie ma tak głupkowato‑absurdalnie‑fantastyczne momenty, że tego nie da się brać na poważnie. Serio, póki co Uzumaki kojarzy mi się z „JoJo: Diamond is Unbreakable” xd.
Co do jakości technicznej, muszę się zgodzić z przedmówcami, drugi odcinek daję ciała. Te bieda‑kanciaste zbliżenie, te animacje biegu, ał.
I bym zapomniał, fabuła to wielkie xd, dzieją się rzeczy i tyle. O ile pierwszy odcinek, MOŻE coś obiecywał, tak drugi machnął na to wszystko ręką.
Ogólnie zamierzam kontynuować seans i polecam to wszystkim innym, którzy mają ochotę na coś poje… znaczy dziwnego w mrocznym, raczej obrzydliwym sosie.
Ta produkcja nigdy zapewne nie miała tyle trwać, a i tak po drodze na rok została całkowicie zatrzymana. Generalnie to, co się tam działo i wychodzi dopiero teraz, to dramat. Nagahama, reżyser, ze względu na swój perfekcjonizm (i być może nieporozumienia z producentami), w pewnym momencie został zupełnie odsunięty od projektu i zakazano mu pojawiania się na spotkaniach z resztą ekipy – stąd w drugim odcinku jako reżyser listowany jest Yuuji Moriyama, a nie on. Za reżyserię drugiego odcinka z kolei odpowiadał Taiki Nishimura, który jest dosłownie tak beznadziejny, że większość studiów po prostu zakazało zatrudniania go przy jakichkolwiek projektach. Z reguły jeśli produkcja czegoś trwa tyle i zalicza ciągłe obsuwy, to nie po to, żeby zadbać o jakość, a dlatego, że za kulisami dzieje się źle.
Inna sprawa, że przed premierą zapowiadano, że za produkcję odpowiada studio Drive, tymczasem w pierwszym odcinku w napisach wymienione jest Fugaku, w drugim za to Akatsuki, po Drive na razie ani śladu. Tak jakby w pewnym momencie po prostu zrezygnowali z brania udziału w Uzumaki.
2
Dobrze, że przynajmniej reszta nadal się trzyma. Choć strukturalnie to bardziej zbiór strasznych, groteskowych, może nawet trochę zabawnych scenek. Jakiejś większej fabuły raczej tu nie ma – nawet główni bohaterowie nie przejawiają jakiejś większej inicjatywy, by uciec albo pokonać klątwę.
Po 1 odcinku
Podoba mi się narracja oraz sam klimat tego miasteczka i jego pejzażu. Atmosfera narastającego szaleństwa niemal wylewa się z ekranu w bardzo estetycznej formie.
Strasznie mi się podoba idea tego krótkiego formatu. Zwięzła historia, na której autor mógł się skupić w 100%, bez niepotrzebnych wątków pobocznych. Brakuje mi w sezonie tego typu opowieści, z takim warsztatem, w pełnej oprawie. Wielka szkoda, że przemysł anime nie jest zainteresowany krótszymi formatami. Może to by też przekonało autorów/edytorów/wydawców mang do tego, żeby tworzyć spójne twory, a nie potworki, które z początku zachęcają czytelnika, a jeżeli okażą się hitem, to wplata się do nich tonę niepotrzebnego i oklepanego crapu, byleby przedłużyć żywotność tytułu.
Zakręciło.
Re: Zakręciło.
1
Ale i tak najbardziej interesująca jest animacja: motion capture, potem animacja 3D, a potem rysunki nakładane na modele 3D – wygląda to naprawdę fascynująco i w połączeniu z akcją, muzyką i całym tym klimatem surrealnej psychozy, trudno oderwać wzrok od ekranu.