x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Anonimowa napisała co i ja bym napisał, ale dodał bym że anime ma vibe a'la Bokura Ga Ita, zwłaszcza poprzez 11 epizod.
Pierwszy odcinek jest bardzo mylący, sądziłem że będzie Tragiczny (TM) dhramat, naszczęście nie doszło do kryzysu wiary.
9/10, przywraca nadzieje w ludzi, szkoda że tylko animowanych.
A
Anonimowa
29.03.2025 19:31 Nieoderwanie (seans polecam , głównie introwertykom)
Anime początkowo wydało mi się podobne do Kimi ni todoke, potem do Watashi shiawase no kekkon, ostatecznie będąc sobą.
Dziewczę jest stłumione dobrym wychowaniem. Typowa presja rodziny w stylu bądź grzeczna a bedziesz chwalona
i rób to czego oczekujemy a będziesz przez nas kochana.
To oddziela ją od rówieśników w gimnazjum i sprawia że staje się ofiarą własnego bycia potulną.
Złote dziecko zostaje zdeptane a rodzice nie są tego świadomi.
Jak większość rodzin samobójców.
Na szczęście Uka kocha życie.
Chce czuć, przeżywać i doświadczać przyjaźni i kontaktów z rówieśnikami.
Chce iść do zwyczajnej, nienapuszonej, barwnej szkoły.
Jeszcze zanim spotka Miurę.
On da tylko niezbędny napęd i impuls do działania.
Sam Miura w odróżnieniu od Bestii z ławki obok jest wewnętrznie zrównoważony, a przy tym odważny i traktujący ludzi nie jak pionki i nie jak rośliny.
Jasne, w mandze przeczytanej po kilku odcinkach anime widać lepszy obraz rodziny i relacji głównej pary.
I tego kto Ukę akceptuje, kto lubi a kto ledwie toleruje z musu.
Miura to nie jest drabina.
To ktoś kto wziął Ukę do dżungli i pomaga karczować drogę.
I uczy jak przetrwać.
Budzi w niej to co najlepsze.
Budzi odwagę do życia.
Zdrową odwagę, a nie tę nastoletnią.
Jest szlifierzem diamentu co nie bardzo widać bo to początek szlifowania.
Ale żeby ktoś zmienil się i dojrzał musi tego bardzo chcieć.A Uka Chce.
Padło tu zdanie że Uka to cierpienia młodego Wertera.
Tak.
Do 15ego roku życia blokowała uczucia, blokowała emocje, blokowała działania.
Ale TYLKO NA ZEWNĄTRZ.
Zawsze dużo czuje.
Jest ona jak sangwinik zmuszony być dotąd stoikiem – aby być kochaną.
A Miura Chce żeby Uka była sobą.
Zaakceptuje ją taką jaką jest naprawdę.
Pod tym względem anime bezcenne.
To nie jest levelowanie.
To wyjście motyla z kokonu.
Delikatne szlifowanie kamienia.
szlachetnego
Bez wymuszania
Za to pełne zachęty zaoferowanie przez Miurę parasola ochronnego i wsparcia, przy zachowaniu szacunku dla jej wolnej woli.
I o ten szacunek do wolnej woli się rozchodzi.
Miura, dobrze że jesteś tylko 2d.
Saarverok
30.03.2025 20:02 Re: Nieoderwanie (seans polecam , głównie introwertykom)
Gahhh, sam jestem w miarę introwertykiem, ale tego było dla mnie po prostu za dużo. Może mówisz w jakiś sposób o nie‑levelowaniu, ale na mój level intrawertyczności to po prostu nie zadziałało. Widzę po Twoich wypowiedziach że dla Ciebie to było bardzo relatable, ale dla mnie nie. Może przez to rozbijanie emocji na części pierwsze, jak ma to miejsce w shoujo, co parę shoujo widziałem i nie było aż tak bardzo, ale ja tutaj mam po prostu nie. Jak się podobało to się cieszę, mnie zmęczyło bardzo po kilku odcinkach i wrócić nie zamierzam. Ile można ten diament szlifować :)
Re: Nieoderwanie
31.03.2025 19:44 Ogląd całości
To jest ten przykład serii gdzie ogląd początku nie daje pełnego obrazu.
Serial jest domknięty w warstwie romansowej, domknięty w pokazaniu zewnetrznej (zachowania socjalne, odwaga) i wewnętrznej (otwarcie i motywacja) zmiany u Uki, zostało też pokazane tło rodzinne Uki, oraz w 11ym i bodajże od 10ego – zmiany w Miurze.
Ale tak naprawdę ta zmiana zachodzi przez całą serię jako stały progres.
Uka jest bardzo introwertyczna.
Nie w miarę introwertyczna ale BARDZO..
Jak każdy kto przetwarza nadmiarowo i za dużo myśli. I nie ma to w ogóle związku z tym czy to jest shoujo
Powstały nawet książki mające na celu pomóc osobom które za dużo przetwarzają np „Jak myśleć mniej”.
Na szczęście Uka ma Miurę, a ten wspiera jej działanie.
Zachęca do zadziałania, motywuje.
Inaczej utknęłaby w pętli myślenia.
I dlatego Uka stawi czoła przeszłości. Odważy się. Podejmie działanie.
Dla osób takich jak Uka taki Miura to błogosławieństwo od losu.
Trochę przydługi wywód.wiem.
Ale oceniasz całość przez pryzmat początku.
Jeśli jednak nie lubisz takich rozkmin, oraz analizy wewnętrznych treści to nic dziwnego, że odpadłeś.
Ja lubię oglądać zasadny progres postaci. I ludzi też.
Lubię też rozkminy :))
A seria ujęła mnie ciepłym klimatem budzącego się uczucia.
Wbrew pozorom postacie tu są bardziej realne niż zazwyczaj.
Zachowania ludzi mają psychologiczne i socjologiczne podstawy.
Ale nie każdy człowiek musi chcieć oglądać cudze otwarcie na świat i cudze emocje.
Nawet jeśli to ludzie animowani.
I ok.
Nie musimy wszyscy lubić to samo :))
Ps. Jak chcesz szybszego tempa to polecam odcinki 11 i 12
Odniesiesz być może wrażenie że to inna seria ;))
A
kot schrödingera
26.03.2025 02:46 Fajny ten odcinek jedenasty.
Początkowo myślałem, że jak zwykle nie jest to romans, tylko kolejny Ego Leveling, gdzie bohater/ka kompensuje sobie różnorodne deficyty. Romans który nie jest romansem, tylko pretekstem, bo Leveling nie może dokonywać się Solo, w końcu nie jesteśmy w Korei. Mnóstwo tego typu serii obrodziło szczególnie na wiosnę 2023: Boku no Kokoro…,
Yamada‑kun to Lv999…, itd.
I oczywiście jest to historia wydobywania się z samego dna głębokiej studni, zarówno zaniżonej samooceny jak i dołu hierarchii społecznej, przy wielu cechach wspólnych z typowymi seriami gatunku. Między innymi świat na działania (lub brak działań) protagonistki reaguje w sposób niezgodny z prawami fizyki, jak i z pozostałą częścią matematyki, która nie jest przez te prawa wyrażana. Słowem Uka Ishimori nie trafiła do liceum Hachimitsu, lecz do krainy białych jednorożców.
Ale powoli pojawiły się różnice:
Dotąd typowy obiekt westchnień (Yamada‑kun, Yamada‑chan, itd.), oprócz przebywania na szczycie drabiny społecznej, szkicowany był niczym puste naczynie, gdzie oglądacza zmuszano wlać swoje prywatne wyobrażenia o idealnym partnerze – w Honey Lemon Soda Kai Miura stoi oczywiście na szczycie, ale nie dość że hierarchii jest wiele, a ta jego wcale nie błyszczy, to on sam portretowany jest wprost jako Drabina. I sam siebie tak postrzega. Szokująca szczerość.
Kolejną jest stosunek bohaterki do dziejących się zdarzeń: Uka woli celebrować własną wewnętrzną radość z odwiedzin grupy pod oknem, niż spróbować nawiązać z przyjaciółmi realny kontakt. Wszyscy odchodzą. Nie pastwmy się nad dziewczyną, ważne, że w takich momentach fabuła pokazuje nam swą drugorzędność wobec świata wewnętrznego.
I wtedy wchodzi cały na biało odcinek jedenasty, łamiąc tempo, oszałamiając sposobem narracji i wspaniałym, naprawdę wspaniałym podkładem muzycznym, by pokazać czym ta seria naprawdę jest:
Introwertycznym przeżywaniem wewnątrz własnych, zatrzymywanych w czasie, i przesterowanych do maksimum, emocji. Bodźce zewnętrzne wywołujące te stany są nieważne i często nierealne, ale nic to, emocje są prawdziwe.
Dlatego nieważne jak potoczy się fabuła w odcinku dwunastym (choć mam nadzieję, że nie zrobią z tego nowego Orange), to już nie jest zwykły Ego Leveling.
To romans czasu egoizmu i patrzenia w siebie. Wyznanie miłości sobie.
postscriptum
Najśmieszniejsze, że to wcale nie musi być złe. I nie znaczy, że samo anime jest dobre!
;-)
xx
26.03.2025 13:21 Re: Fajny ten odcinek jedenasty.
Introwertycznym przeżywaniem wewnątrz własnych, zatrzymywanych w czasie, i przesterowanych do maksimum, emocji. Bodźce zewnętrzne wywołujące te stany są nieważne i często nierealne, ale nic to, emocje są prawdziwe.
Witamy w shoujo.
A.bez zalogowania
29.03.2025 20:48 Własną miara
Wiadomo, każdy ma swoje własne filtry doświadczenia, wiedzy I przekonań.
Moje doświadczenie ze szkoły średniej są takie, że znam (osobiscie) podobne historie i osoby podobne do głównych bohaterów.
Niewiele tu było według mnie fantazji, a sporo z moich obserwacji, bądź doświadczeń nie tylko widzianych.
Szczególnie Uka i Miura.
Czasami motyl zamieniał się w poczwar(k)ę,
czasem gasiennica w motyla.
Uka jest sobą.
Nie staje się nagle gwiazdą.
Nie pięknieje na zewnątrz.
A wewnętrznie zawsze była piękna.
Szkoda jedynie że twórcy anime dosłodzili materiał. I zmienili kilka drobiazgów
jak to że w mandze nie chodziła przez cały fetyn w kostiumie.
No chcieli nieatrakcyjnej dziewczynie
dać te 5 minut chwały.
Poza tym anime jest słodsze niż mangą.
Ale mnie ten miodowy klimat pasował.
Nawet mimo grafiki niedopracowanej choć oryginalnej…
I nagle odcinek 11y…Ci co czytali mangę wiedzą jak to wszystko naprawdę, realnie się odbyło.
Sporo ludzi jednak przytłoczy ten kalejdoskop.
Ja byłam bardzo zadowolona
Inni zawiedzeni 11ym.
Ostatnie dwa odcinki podniosły mi ocenę za grafikę o dwa punkty.
A jeszcze…
Cudne wg mnie jest to, że Miura to ten chwalebny wyjątek co patrzy na wnętrze osoby.
I tak, takich mężczyzn i chłopaków też znam.
Nie są wcale bajką z mangi.
To tylko stereotyp że wszyscy mężczyźni to wzrokowcy.
Niektórzy po prostu mają lepszy wzrok i patrzą w głąb człowieka…
Albo zaczynają patrzeć…
I to wnętrze ich urzeka. kliknij: ukryte Uka była JEDYNĄ która chciała dobrze poznać Miurę. Jedyną na którą mógł liczyć.
Nie tylko ona na niego
I to jest najlepsze w tej historii.
Miura jako drabina?
Ale przeciez to Uka wchodzi z tą drabiną coraz wyżej.
A może to ona jest drabiną w tej historii????
Obydwoje otwierają w sobie inne sfery siebie.
I obydwoje stymulują swój rozwój.
To także jest piękne.
I tak.
Takie historie także znam…
A
Saarverok
8.01.2025 22:59 po 1.
Jak nie będzie zbyt ckliwe to może być nawet fajna seria okruszkowa. Czekam na rozwój wydarzeń.
Saarverok
3.02.2025 10:42 po 4.
JEST ZBYT CKLIWE. Bleh. Takie romansidło, gdzie w każdym odcinku heroinie dynda łza z oka. Albo ze szczęścia, albo z rozpaczy. Cierpienia Młodego Wertera w kobiecej wersji. A głównej bohaterce bym zalecał psychoterapię.
Bez zalogowania
7.02.2025 17:14 A mnie owszem a mnie tak
Jestem już po pięciu odcinkach.
I mnie się podoba :)
W świecie pozbawionym ckliwości albo jakichkolwiek wzruszeń taka seria to rodzynek.
Bo jakby nie było to obecnie większość anime dostarcza głównie mniejszych lub większych dawek adrenaliny albo epatuje fanserwisem (w ten czy inny sposób).
A ckliwość nie jest modna.
Choć jak czytam komentarze to jest jeszcze część osób która chce tego doświadczyć.
To co mi przeszkadza w serii a innym się podoba to kreska.
Znaczy projekty postaci są ok i nawet fajniejsze niż w mandze. Ale sylwetki! Czasami wręcz deformacje nieanatomiczne, oraz taka średnia animacja…
Ale poza tym jest ok.
Budzi wzruszenia u kogo ma wzbudzić;)
Porównałabym hehe…do serii MOJE SZCZĘŚLIWE MAŁŻEŃSTWO.
Taka szkolna drama plus romans z podobną bohaterką jak tam i podobnym księciem na białym koniu który zmienia jej świat na lepsze.
Tylko tu w szkole była dręczona a nie w domu.
Ale ich konstrukcja psychiczną jest podobna.
No może ta tutaj jest mimo wszystko dużo odważniejsza niż Mio według mnie.
Bokura Ga Ita vibe
Pierwszy odcinek jest bardzo mylący, sądziłem że będzie Tragiczny (TM) dhramat, naszczęście nie doszło do kryzysu wiary.
9/10, przywraca nadzieje w ludzi, szkoda że tylko animowanych.
Nieoderwanie (seans polecam , głównie introwertykom)
Dziewczę jest stłumione dobrym wychowaniem. Typowa presja rodziny w stylu bądź grzeczna a bedziesz chwalona
i rób to czego oczekujemy a będziesz przez nas kochana.
To oddziela ją od rówieśników w gimnazjum i sprawia że staje się ofiarą własnego bycia potulną.
Złote dziecko zostaje zdeptane a rodzice nie są tego świadomi.
Jak większość rodzin samobójców.
Na szczęście Uka kocha życie.
Chce czuć, przeżywać i doświadczać przyjaźni i kontaktów z rówieśnikami.
Chce iść do zwyczajnej, nienapuszonej, barwnej szkoły.
Jeszcze zanim spotka Miurę.
On da tylko niezbędny napęd i impuls do działania.
Sam Miura w odróżnieniu od Bestii z ławki obok jest wewnętrznie zrównoważony, a przy tym odważny i traktujący ludzi nie jak pionki i nie jak rośliny.
Jasne, w mandze przeczytanej po kilku odcinkach anime widać lepszy obraz rodziny i relacji głównej pary.
I tego kto Ukę akceptuje, kto lubi a kto ledwie toleruje z musu.
Miura to nie jest drabina.
To ktoś kto wziął Ukę do dżungli i pomaga karczować drogę.
I uczy jak przetrwać.
Budzi w niej to co najlepsze.
Budzi odwagę do życia.
Zdrową odwagę, a nie tę nastoletnią.
Jest szlifierzem diamentu co nie bardzo widać bo to początek szlifowania.
Ale żeby ktoś zmienil się i dojrzał musi tego bardzo chcieć.A Uka Chce.
Padło tu zdanie że Uka to cierpienia młodego Wertera.
Tak.
Do 15ego roku życia blokowała uczucia, blokowała emocje, blokowała działania.
Ale TYLKO NA ZEWNĄTRZ.
Zawsze dużo czuje.
Jest ona jak sangwinik zmuszony być dotąd stoikiem – aby być kochaną.
A Miura Chce żeby Uka była sobą.
Zaakceptuje ją taką jaką jest naprawdę.
Pod tym względem anime bezcenne.
To nie jest levelowanie.
To wyjście motyla z kokonu.
Delikatne szlifowanie kamienia.
szlachetnego
Bez wymuszania
Za to pełne zachęty zaoferowanie przez Miurę parasola ochronnego i wsparcia, przy zachowaniu szacunku dla jej wolnej woli.
I o ten szacunek do wolnej woli się rozchodzi.
Miura, dobrze że jesteś tylko 2d.
Re: Nieoderwanie (seans polecam , głównie introwertykom)
Ogląd całości
Serial jest domknięty w warstwie romansowej, domknięty w pokazaniu zewnetrznej (zachowania socjalne, odwaga) i wewnętrznej (otwarcie i motywacja) zmiany u Uki, zostało też pokazane tło rodzinne Uki, oraz w 11ym i bodajże od 10ego – zmiany w Miurze.
Ale tak naprawdę ta zmiana zachodzi przez całą serię jako stały progres.
Uka jest bardzo introwertyczna.
Nie w miarę introwertyczna ale BARDZO..
Jak każdy kto przetwarza nadmiarowo i za dużo myśli. I nie ma to w ogóle związku z tym czy to jest shoujo
Powstały nawet książki mające na celu pomóc osobom które za dużo przetwarzają np „Jak myśleć mniej”.
Na szczęście Uka ma Miurę, a ten wspiera jej działanie.
Zachęca do zadziałania, motywuje.
Inaczej utknęłaby w pętli myślenia.
I dlatego Uka stawi czoła przeszłości. Odważy się. Podejmie działanie.
Dla osób takich jak Uka taki Miura to błogosławieństwo od losu.
Trochę przydługi wywód.wiem.
Ale oceniasz całość przez pryzmat początku.
Jeśli jednak nie lubisz takich rozkmin, oraz analizy wewnętrznych treści to nic dziwnego, że odpadłeś.
Ja lubię oglądać zasadny progres postaci. I ludzi też.
Lubię też rozkminy :))
A seria ujęła mnie ciepłym klimatem budzącego się uczucia.
Wbrew pozorom postacie tu są bardziej realne niż zazwyczaj.
Zachowania ludzi mają psychologiczne i socjologiczne podstawy.
Ale nie każdy człowiek musi chcieć oglądać cudze otwarcie na świat i cudze emocje.
Nawet jeśli to ludzie animowani.
I ok.
Nie musimy wszyscy lubić to samo :))
Ps. Jak chcesz szybszego tempa to polecam odcinki 11 i 12
Odniesiesz być może wrażenie że to inna seria ;))
Fajny ten odcinek jedenasty.
Yamada‑kun to Lv999…, itd.
I oczywiście jest to historia wydobywania się z samego dna głębokiej studni, zarówno zaniżonej samooceny jak i dołu hierarchii społecznej, przy wielu cechach wspólnych z typowymi seriami gatunku. Między innymi świat na działania (lub brak działań) protagonistki reaguje w sposób niezgodny z prawami fizyki, jak i z pozostałą częścią matematyki, która nie jest przez te prawa wyrażana. Słowem Uka Ishimori nie trafiła do liceum Hachimitsu, lecz do krainy białych jednorożców.
Ale powoli pojawiły się różnice:
Dotąd typowy obiekt westchnień (Yamada‑kun, Yamada‑chan, itd.), oprócz przebywania na szczycie drabiny społecznej, szkicowany był niczym puste naczynie, gdzie oglądacza zmuszano wlać swoje prywatne wyobrażenia o idealnym partnerze – w Honey Lemon Soda Kai Miura stoi oczywiście na szczycie, ale nie dość że hierarchii jest wiele, a ta jego wcale nie błyszczy, to on sam portretowany jest wprost jako Drabina. I sam siebie tak postrzega. Szokująca szczerość.
Kolejną jest stosunek bohaterki do dziejących się zdarzeń: Uka woli celebrować własną wewnętrzną radość z odwiedzin grupy pod oknem, niż spróbować nawiązać z przyjaciółmi realny kontakt. Wszyscy odchodzą. Nie pastwmy się nad dziewczyną, ważne, że w takich momentach fabuła pokazuje nam swą drugorzędność wobec świata wewnętrznego.
I wtedy wchodzi cały na biało odcinek jedenasty, łamiąc tempo, oszałamiając sposobem narracji i wspaniałym, naprawdę wspaniałym podkładem muzycznym, by pokazać czym ta seria naprawdę jest:
Introwertycznym przeżywaniem wewnątrz własnych, zatrzymywanych w czasie, i przesterowanych do maksimum, emocji. Bodźce zewnętrzne wywołujące te stany są nieważne i często nierealne, ale nic to, emocje są prawdziwe.
Dlatego nieważne jak potoczy się fabuła w odcinku dwunastym (choć mam nadzieję, że nie zrobią z tego nowego Orange), to już nie jest zwykły Ego Leveling.
To romans czasu egoizmu i patrzenia w siebie. Wyznanie miłości sobie.
postscriptum
Najśmieszniejsze, że to wcale nie musi być złe. I nie znaczy, że samo anime jest dobre!
;-)
Re: Fajny ten odcinek jedenasty.
Witamy w shoujo.
Własną miara
Moje doświadczenie ze szkoły średniej są takie, że znam (osobiscie) podobne historie i osoby podobne do głównych bohaterów.
Niewiele tu było według mnie fantazji, a sporo z moich obserwacji, bądź doświadczeń nie tylko widzianych.
Szczególnie Uka i Miura.
Czasami motyl zamieniał się w poczwar(k)ę,
czasem gasiennica w motyla.
Uka jest sobą.
Nie staje się nagle gwiazdą.
Nie pięknieje na zewnątrz.
A wewnętrznie zawsze była piękna.
Szkoda jedynie że twórcy anime dosłodzili materiał. I zmienili kilka drobiazgów
jak to że w mandze nie chodziła przez cały fetyn w kostiumie.
No chcieli nieatrakcyjnej dziewczynie
dać te 5 minut chwały.
Poza tym anime jest słodsze niż mangą.
Ale mnie ten miodowy klimat pasował.
Nawet mimo grafiki niedopracowanej choć oryginalnej…
I nagle odcinek 11y…Ci co czytali mangę wiedzą jak to wszystko naprawdę, realnie się odbyło.
Sporo ludzi jednak przytłoczy ten kalejdoskop.
Ja byłam bardzo zadowolona
Inni zawiedzeni 11ym.
Ostatnie dwa odcinki podniosły mi ocenę za grafikę o dwa punkty.
A jeszcze…
Cudne wg mnie jest to, że Miura to ten chwalebny wyjątek co patrzy na wnętrze osoby.
I tak, takich mężczyzn i chłopaków też znam.
Nie są wcale bajką z mangi.
To tylko stereotyp że wszyscy mężczyźni to wzrokowcy.
Niektórzy po prostu mają lepszy wzrok i patrzą w głąb człowieka…
Albo zaczynają patrzeć…
I to wnętrze ich urzeka. kliknij: ukryte Uka była JEDYNĄ która chciała dobrze poznać Miurę. Jedyną na którą mógł liczyć.
Nie tylko ona na niego
I to jest najlepsze w tej historii.
Miura jako drabina?
Ale przeciez to Uka wchodzi z tą drabiną coraz wyżej.
A może to ona jest drabiną w tej historii????
Obydwoje otwierają w sobie inne sfery siebie.
I obydwoje stymulują swój rozwój.
To także jest piękne.
I tak.
Takie historie także znam…
po 1.
po 4.
A mnie owszem a mnie tak
I mnie się podoba :)
W świecie pozbawionym ckliwości albo jakichkolwiek wzruszeń taka seria to rodzynek.
Bo jakby nie było to obecnie większość anime dostarcza głównie mniejszych lub większych dawek adrenaliny albo epatuje fanserwisem (w ten czy inny sposób).
A ckliwość nie jest modna.
Choć jak czytam komentarze to jest jeszcze część osób która chce tego doświadczyć.
To co mi przeszkadza w serii a innym się podoba to kreska.
Znaczy projekty postaci są ok i nawet fajniejsze niż w mandze. Ale sylwetki! Czasami wręcz deformacje nieanatomiczne, oraz taka średnia animacja…
Ale poza tym jest ok.
Budzi wzruszenia u kogo ma wzbudzić;)
Porównałabym hehe…do serii MOJE SZCZĘŚLIWE MAŁŻEŃSTWO.
Taka szkolna drama plus romans z podobną bohaterką jak tam i podobnym księciem na białym koniu który zmienia jej świat na lepsze.
Tylko tu w szkole była dręczona a nie w domu.
Ale ich konstrukcja psychiczną jest podobna.
No może ta tutaj jest mimo wszystko dużo odważniejsza niż Mio według mnie.
Polecam pierwsze trzy odcinki na spróbowanie.