Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

anth

  • Avatar
    anth 18.10.2010 16:12
    Re: Im dalej w las tym gorzej
    Komentarz do recenzji "One Piece"
    "'nagle' silniejszy… " – dokładnie, również czekam na przykłady. Przecież nawet Gear Second i Third Luffy'ego mają „racjonalne” wytłumaczenie.
  • Avatar
    A
    anth 13.10.2010 22:44
    Komentarz do recenzji "Arakawa Under the Bridge x Bridge"
    Po pierwszym ep kamień spadł mi z serca – konwencja drugiego sezonu w niczym się nie zmieniła. Świetny, oryginalny humor (choć przyznaję i mówię tutaj również o pierwszym sezonie – czasami jest nieco słabiej), typowo SHAFT'owa oprawa no i na deser fantastyczny opening, którego można słuchać na okrągło.
  • Avatar
    anth 25.07.2010 18:51
    Re: Niewielkie rozczarowanie
    Komentarz do recenzji "Durarara!!"
    W tym momencie czuję się, jakbyś wszedł do mojej głowy i spisał dokładnie moje spostrzeżenia na temat DRRR. O ile jeszcze przez pierwszą część byłem mocno zaintrygowany całością, o tyle z każdym kolejnym odcinkiem moje zainteresowanie ulatniało się równie szybko, co sens przedstawionej historii. Produkcja gorsza co najmniej o dwie klasy od Baccano!.
  • Avatar
    anth 20.06.2010 00:14
    Re: Smoczek
    Komentarz do recenzji "Ichiban Ushiro no Daimaou"
    Kilka dni po ocenzurowanej wersji emisję miały odcinki już bez niej – wystarczy poszukać.
  • Avatar
    anth 9.06.2010 21:22
    Re: 10/10
    Komentarz do recenzji "Major [2007]"
    Road of Major (ten sam zespół, którego kawałki zostały użyte jako openingi w S1 i S2)- Play the Game
  • Avatar
    A
    anth 2.06.2010 01:03
    Komentarz do recenzji "Evangelion 2.22 (Nie) możesz iść naprzód"
    Piszę ten komentarz będąc świeżo po obejrzeniu Evangeliona 2.22 i jestem nieco rozdarty jeśli chodzi o jego ocenę. Graficznie – po prostu brak słów. Geniusz w najczystszej postaci. Wszystko dopieszczone do granic możliwości, brak choćby jednej słabej klatki. Nawet użycie efektów 3D nie razi, jak to bywa w wielu innych produkcjach. Widać ogromny budżet, ale zapewniam, że żaden jen nie został zmarnowany. Oglądanie tego cudu w czymkolwiek poniżej 1080p jest zbrodnią. Muzycznie też jest nieźle, no może poza dwoma zupełnie chybionymi utworami (kto widział, ten pewnie wie, o czym mowa). To tyle jeśli chodzi o stronę techniczną. Sama historia doczekała się znacznego liftingu (w przeciwieństwie do Eva 1.11). Klimat poprzedniczek został jednak zachowany. Teraz dochodzimy do dwóch największych moim zdaniem bolączek – wprowadzenie na siłę nowej postaci – Mari, która prawdopodobnie odegra jakąś większą rolę w 3 i 4 części, ale jej obecność i tak jest co najmniej bezsensowna i każdorazowo jej pojawieniu się towarzyszyło ciche „nosz kur”. Druga sprawa – końcowa scena, już po walce z Zeruelem 2.0. Po prostu… litości. Tutaj właśnie pojawia się problem odnośnie oceny. Pomimo dziwnych i trochę chybionych w moim odczuciu zabaw z fabułą wystawienie Evangelionowi 2.22 jakiejkolwiek noty poniżej 10 stawia pod znakiem zapytania wymogi potrzebne do jej uzyskania. Może i trochę na wyrost, ale jednak stawiam dychę. Stronniczy nie jestem, NGE uwielbiałem już po pierwszym epizodzie obejrzanej ładnych parę lat temu serii. Czym więc jest dla mnie ten film? Udaną próbą przypomnienia mi, jak niesamowitym i ponadczasowym jest uniwersum stworzone przez Gainax, oraz, o ile możliwe, uczynienie go (jeszcze bardziej?) nieśmiertelnym. Podejrzewam, że przez najbliższe kilka lat nie opuści mojego dysku.
  • Avatar
    A
    anth 26.05.2010 20:26
    W opozycji
    Komentarz do recenzji "Monster"
    Doskonały przykład serii, która zyskuje u ludzi uznanie głównie dlatego, bo „wypada” się nią zachwycać i chwalenie jej mniej czy bardziej wyimaginowanych zalet czyni „wyrobionym” (ulubione określenie elitarystycznych redaktorków) i „dorosłym” widzem. Fabuła jest bezsensowna i ślamazarna, postaci są bardziej niż beznadziejne (Anna i Tenma – najgorsza para protagonistów, jakich miałem nieprzyjemność poznać. Dobrze, że chociaż Lunge i Grimmer ratują w jakimś stopniu tą mizerię), a do tego ich zachowanie jest kompletnie pozbawione logiki. Jedyny istotny plus Monster to setting, czyli „prawdziwa” Europa schyłku XX wieku. Chętnie obejrzałbym coś osadzonego w podobnych realiach.
  • anth 13.04.2010 01:53:43 - komentarz usunięto
  • Avatar
    anth 25.03.2010 20:34
    Komentarz do recenzji "5 centymetrów na sekundę"
    Dobrze powiedziane. Sam również postrzegam Byousoku raczej jako opowieść o samotności towarzyszącej nam od chwili narodzin aż do śmierci, utracie wiary w ideały z czasów dzieciństwa i o rozczarowaniu prawami rządzącymi naszym światem. Traktowanie tego dzieła jako love story o niespełnionej miłości jest chyba trochę krzywdzące.
  • Avatar
    anth 25.02.2010 21:15
    Re: J-pop
    Komentarz do recenzji "Macross: Flash Back 2012"
    Nie do końca, bo brzmi to trochę jak krytykowanie wykorzystania np polskich utworów w rodzimych filmach, co jest co najmniej dziwne. Czego niby mieli użyć Japończycy w ich dziele? Muzyki ludowej Zimbabwe czy japońskiego popu?
  • Avatar
    A
    anth 23.02.2010 02:10
    /yawn
    Komentarz do recenzji "Lucky Star"
    Straszliwie się męczyłem z Lucky Star. Obejrzenie całości zajęło mi dobry rok. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Azumange polubiłem od samego początku, tutaj wszystko mnie drażniło i irytowało (Lucky Channel zacząłem przewijać już po 2 ep), a szkoda, bo spodziewałem się naprawdę fajnej komedii, a sceny, które naprawdę mnie rozbawiły zdołałbym policzyć na palcach jednej dłoni. Same nawiązania do innych tytułów są banalne i ordynarne, daleko im choćby do tych z SZS. Gdyby nie moja wrodzona niechęć do porzucania serii najprawdopodobniej nie dojechałbym do 5 odcinka (opinie o tym, że później się rozkręca, można o kant wiadomo czego rozbić).
  • anth 25.01.2010 02:31:35 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    anth 18.01.2010 13:16
    Na +
    Komentarz do recenzji "Hajime no Ippo"
    Zaintrygowany wysokimi ocenami na wszystkich serwisach traktujących o anime skusiłem się na obejrzenie przygód małego Ippo. Co mogę po zakończeniu powiedzieć? Było warto.

    Technikalia – nie da się ukryć, że seria liczy sobie już praktycznie dobre 10 lat, więc ludzie, którzy nie lubią kanciastej grafiki dadzą Hajime no Ippo duży minus na samym starcie, ale przy natłoku wydarzeń szybko zapominamy o jej niedoskonałościach. Nie dało się oczywiście uniknąć dosyć częstych „still frames” czy wielokrotnego użycia tych samych scen, ale cóż – to w końcu tasiemcowaty shounen i takie praktyki mające na celu zmniejszenie budżetu są codziennością. Co do udźwiękowienia – tutaj jest naprawdę nieźle. Odgłosy zadawanych ciosów, pisk butów poruszanych na macie są po prostu dobre i brzmią realistycznie. Niewiele zarzucić można też openingom i endingom, które zamykają się w typowym schemacie „ostre granie na początek + wolniejsze flaczki na koniec”.

    Bohaterowie – główny protagonista jest typem bohatera, którego pomimo jego wad i trochę irytującego stylu bycia i tak nie sposób nie lubić. Reszta głównych bohaterów też dobrze pełni swoje role, a zwłaszcza komediowe trio Takamura – Aoki – Kimura. Zbyt wyszukanego humoru nie prezentują, ale mnie, jako człowieka z podwyższoną jego akceptacją niejednokrotnie rozbawiły na tyle, że kilkukrotnie oglądałem daną scenę (choćby wyobrażenia na temat Mashiby). Przeciwnicy przewijający się przez serię stanowią natomiast całą gamę charakterów i motywacji towarzyszącym zawodowym sportowcom. Praktycznie każdy ma swoją historię, mniej lub bardziej dramatyczną, ale po pewnym czasie człowiek zdaje sobie sprawę, iż kto by nie wygrał i tak będzie sprawiedliwie.

    Sama historia to takie typowe „od zera do bohatera”, więc nie ma się o czym rozpisywać. Irytował mnie natomiast szwankujący realizm w trakcie walk. Pomimo, że całość przygotowań została potraktowana w bardzo realistyczny sposób, to niestety twórcy (albo też twórca, w końcu HnI jest adaptacją mangi, a jej nie czytałem) dali upust swojej fantazji podczas samych spotkań. Rundy mają tendencję do wydłużania się w nieskończoność, a liczenie po upadnięciu na deski jest idealnym momentem do wygłoszenia minutowego monologu. W sumie nie miałbym nic przeciwko, gdyby zabieg taki został wykorzystany sporadycznie, ale średnio ma miejsce po kilka razy na walkę.

    Kończąc ten przydługi komentarz – Hajime no Ippo jest anime dobrym, może nawet bardzo. Całość oglądało mi się całkiem przyjemnie, pomimo ciągle powtarzających się schematów (nie wiem, na ile sposobów można przestawić przygotowania + walkę, ale praktycznie za każdym razem opierało się to na zasadzie kopiuj/wklej). Tak czy inaczej wątpię, żebym kiedyś sięgnął po nią po raz drugi. Subiektywnie oceniam na 8-.
  • Avatar
    A
    anth 13.01.2010 04:02
    Strata czasu
    Komentarz do recenzji "Umineko no Naku Koro ni"
    Prawdopodobnie największe rozczarowanie 2009 roku. Pierwsze 10 odcinków nazwałbym jeszcze w miarę udanymi, ale to co się później wyprawia woła o pomstę do nieba. Jedyne, co zapadło mi w pamięć to fakt, że dosłownie WSZYSTKIE postaci są nieziemsko irytujące i infantylne oraz to, że sztuką byłoby polubienie którejkolwiek. Chyba nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś podobnym.