x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Winx Online
Mimo kilku wpadek Sword Art Online oceniam 8 na 10, ponieważ nawet jeśli wydawało się nieco 'puste' to mnie nieźle wciągnęło, a grafika stała na dość wysokim poziomie, ładne było również udźwiękowienie.
Według mnie najlepiej by było, gdyby anime skończyło się w czternastym odcinku. kliknij: ukryte Bardzo fajne zakończenie, opuścili sobie grę i teraz mogą się szczęśliwie odnaleźć w realu i żyć razem. I on tak fajnie szedł tym korytarzem z kroplówką XD
Piętnasty odcinek. Zaczyna się opening, widzę bohaterów w realnym świecie, wydawać się mogło że następne odcinki rozgrywane będą 'u nas', co by było na pewno bardzo ciekawe. A gdzie tam, nagle zaczynają latać jakieś wróżki rodem z 'Barbie' albo 'Dzwoneczka' czy innych produkcji dla dziewczynek w wieku 3‑10…
Dokąd wydarzenia działy się w realu, było bardzo przyjemnie. Ale gdy nasz główny bohater zatracił się w Alfheim Online wszystko w mgnieniu oka runęło w gruzach. Yui 'Dzwoneczkiem'? Latające wróżki bijące się w powietrzu? Niestety nie dam rady tego oglądać, to przecież tak naprawdę całkowicie inne anime (za które na pewno bym się nie zabrał) i według mnie SAO powinno być podzielone na dwie różne produkcje (lub całkowicie odciąć to całe Winx) – Sword Art Online które powinno mieć na pewno więcej odcinków niż te czternaście ( a zamiast Alfheim o wiele chętniej oglądałbym próbę odzyskania Yui w realnym świecie lub po prostu przygody podczas rozgrywki – całe dwadzieścia pięć odcinków SAO) i Alfheim Online, jednak serie powinny być jedynie powiązane, a przygoda z wróżkami nie powinna pod żadnym pozorem być kontynuacją.
Jestem pewien, że nie zabiorę się za resztę odcinków. Szkoda trochę tego anime, bo mogło być naprawdę dobre.
Gdy cykady zapłaczą
Pod względem fabularnym anime stoi na wysokim poziomie. Nie jestem może jakimś znawcą, ponieważ za mną dopiero kilkanaście serii, ale nurt wydarzeń mnie bardzo szybko porwał i obejrzałem Higurashi w zbyt krótkim czasie – całe szczęście, że jest jeszcze Kai i Rei.
Grafika może nie powala, na początku wydaje się trochę dziwna, jednak po przyzwyczajeniu się można odnaleźć w niej coś czarującego.
Opening jest świetny! Po pierwszym odsłuchaniu wylądował na moim komputerze i jest odtwarzany codziennie na dzień dobry, i nie tylko. Mogę chyba nazwać go na równi z pierwszym openingiem FMA: Brotherhood moim ulubionym.
Z postaci najbardziej polubiłem Furude Rikę. I te jej Nipaah! <3
Ogólnie serię oceniam na 9/10, oraz trafia do moich ulubionych. Na pewno warto ją obejrzeć, chyba, że widok wyrywania paznokci czy kliknij: ukryte rozszarpanego przez ptaki ciała Riki kogoś może przyprawić o mdłości.