x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Allen wcale nie jest szablonowym głownym bohaterem
Mrok – owszem, jest. Ale jakiś taki nijaki. Nie dociera do mnie.
Przede wszystkim idiotyzm niekórych scen i ten głupkowaty humor mnie odstraszyły. Nie, żebym czasem takiego nie lubiła. I nie twierdzę, że jest zły. Ale tu wybitnie mi nie pasował.
Earl jest jednym z tych antagonistów, których z całego serca nie cierpię. Brzydki, paskudny i zły, ale zły w taki nieprzyjemny sposób.
Za to rodzinka Noego (?) mi sie podobała i tylko dzięki niej myślę o dokończeniu tej serii. Kiedyś.
Poza tym, podobieństwo tych dwuch serii nieco mi umknęło. Są egzorcyści, ale przedstawieni inaczej. Są podręcznikowo stworzone postaci i ich relacje? Nie zaprzczę. Ale klimat obu anime diametralnie się różni, i tak po prostu złożyło się, że ten z DGM mi nie podszedł. Choć z drugiej strony, rozumiem, że może się podobać i nie twierdzę, że jest w tym coś złego!
Na początku nie było tak źle, ot, zwykła sadzawka. Woda niezbyt czysta, ale płytka. Przy okazji, towarzyszył temu jakiś zgniły zapaszek. Potem zaczęło się rozbić coraz bardziej muliście, a podejrzane podwodne pędy chwytały i przytrzymywały w najmniej odpowiednich momentach. Jakieś oślizgłe paskudztwa plątały mi się pod nogami coraz częściej. Uznałam, że lepiej nie będzie i zawróciłam.
Pasjonujące, nie? Podobnie jak to anime. A więc, zaczynajmy!
Na pierwszy ogień weźmy bohaterów. Chociaż może nie, sięganie dna na początku nie wróży dobrze dalszej podróży… No, to grafikę.
Ona jeszcze jako‑tako trzyma poziom. Gdyby nie wybitna szpetota i idiotyzm przedstawienia części elementów i bohaterów, powiedziałabym, że patrzy się przyjemnie.
Dalej fabuła i akcja. Wrzucone do jednego worka, bo obie sobie równe. Są lepsze momenty, są gorsze jak i w każdej serii. Tyle że te gorsze przeważają, niestety. Większość wątków niby trzyma się jakoś, ma odpowiedni przydział logiki i autentyczności… do czasu. Bo od pewnego momentu wszystko zaczyna tonąć.
Czas na bohaterów. I to jest właśnie ten śmierdzący trup. Czytam recenzje czy komentarze i oczy mi na wierzch wychodzą, a ręka automatycznie szuka sznura. To oni mają jakieś charaktery? Wybijają się na tle innych? Są Pełnokrwiści? No, chyba tylko ten wampir‑idiota. Allen to typowy główny bohater z niezbyt wielkim rozumkiem i zapędem do spełniania przykazania miłości. Tragiczna przeszłość skutecznie robi z niego sierotę i to nie tylko pod względem rodzinnym. Ta skacząca ciemnodługowłosa jeszcze mniej ma w sobie uroku, kiedy trzeba twarda, kiedy (nie)trzeba słodziutka… Ten mruk cierpiący na niedowład mięśni twarzy jest bardziej denerwujący niż Sasuke, a braciszek Lenalee nadaje się tylko do psychiatryka. Sytuację ratują wspomniany wyżej nieprzystosowany do życia wampir słodki rudzielec.
Antagoniści… Bywali ciekawsi. Troszkę. Jedynie Earl doprowadzał mnie do drgawek niczym wielka, obrzydliwa pijawka.
Gdyby car Piotr I wprowadził podatek od idiotyzmu, ta seria zbankrutowałaby błyskawicznie. Humor polega na wpędzaniu bohaterów w coraz to bardziej debilne sytuacje i stopniowym odejmowaniu im inteligencji (już starożytni odkryli, że od zera da się odjąć. Co popsuło ich wspaniałe kalkulacje dotyczące opisania świata liczbami. Ale to inna sprawa.)
Podsumowując, seria nie dobiła do dna. Albo raczej odstawiłam ją, zanim tak się stało. I jeśli nie wpadnie mi do głowy popełnianie samobójstwa przez utopienie, to raczej do niej nie wrócę.
Co nie zmienia faktu, że więcej niż 6,5 z zaokrągleniem w górę bym za to nie dała.
Re: Seria dobra, ale nie wybitna
Re: Manga
Bohaterowie – prości, raczej szablonowi, ale to akurat im pasuje. Da się ich lubić, Rin'a darzyłam ogromną sympatią – zazwyczaj nie przepadam za takimi… pierdołami. Ale on mino wszystko gada często do rzeczy. Potrafi myśleć, potrafi walczyć (nie wiem, jakim cudem się tak szybko nauczył, ale może demony tak mają;)) I jest słodki. Pozatym Mephisto Pheles – on jest arcydziełem!
Fabuła… cóż, gdyby poszła w kierunku dalszego szkolenia, zamiast popadać w różne idiotyczne wątki, z których połowa znalazła się w tej serii zupełnie bez potrzeby, byłoby świetnie. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Oprawa graficzna, muzyka – one zdecydowanie zasługują na wielkiego plusa. Openingi są wspaniałe, a i to, co słyszymy podczas odcinków, jest niezłe. Kreska (oprócz postaci żeńskich) jest taka, jak lubię.
Ogólnie, nie żałuję czasu poświęconego temu anime. Nieźle się bawiłam. Nie miałabym również nic przeciw większej dawce przygód Rina i reszty, gdyby tylko twórcy zabrali się za to tak, jak przy pierwszych odcinkach!
Re: Może być
To właśnie wątek z kliknij: ukryte utratą pamięci sprawił, że moja ocena poleciała o 1 w dół (z 7 na 6). Jest on conajmniej niedopracowany, to jego udawanie, że nic się nie stało jest szyte baardzo grubymi nićmi.
Coś, co można oglądać tylko jak się nie ma czegokolwiek innego pod ręką lub jeśli jest się nienormalnym i chce się skończyć prawie każdą zaczętą serię. I tak było w moim przypadku – pierwsze kilka odc było w miarę zachęcających, myślałam, że coś się zacznie dziać, a tu nic… Dalej ta sama nuda i ograniczanie czasu antenowego ciekawszych bohaterów do minimum!
To pierwsze słowo, jakie mi przyszło do głowy po obejrzeniu 1 odc. A że miałam akurat ochotę, na oglądanie czegoś słodkiego, niezbyt inteligentnego z przyjemnymi bohaterami, to oglądałam dalej. Nie żałuję!
Mimo różnych niedociągnięć (głównie pomyłek - kliknij: ukryte nie mogę zrozumieć, czemu w pierwszym odc wampiry zaczynają się dymić, kiedy pada na nie światło słoneczne, a potem dotyczy to tylko Jirou i paru wybranych, które musiały zginąć)
Poza tym wszystko jest wręcz wspaniałe, jeśli nie masz zawyżonych oczekiwań. bohaterowie nie denerwują (w większości) specjalnie, jest sporo zabawnych scen. Sam główny bohater to po prostu cudeńko. Taki… ok, nie będę spojlerować. Musicie go poznać samemu;)
Jest jeszcze jedna sprawa, którą mogiby sobie twórcy odpścić – kliknij: ukryte robienie z braciszka wcielenia Aliss.