Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Hiyorin25

  • Avatar
    A
    Hiyorin25 10.04.2014 17:19
    Komentarz do recenzji "Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai: Gekijouban"
    Stało się. Usłyszałam „Znaleźliśmy Cię, Menma!” o jeden raz za dużo.

    Choć reklamowany jako powtórzenie znanej nam już historii z punktu widzenia Menmy, film jest w zasadzie chaotycznym zlepkiem najbardziej wzruszających momentów, wzbogaconym o kilka wstawek z teraźniejszości, czyli kolejnego lata w życiu bohaterów. Nigdy nie byłam fanką AnoHany, aczkolwiek żywiłam do niej coś w rodzaju sentymentu, może słabości, lubię takie melodramaty. Niestety, A.1 Pictures posunęło się o krok za daleko. To już przestało wzruszać, a zaczęło irytować. Półtora godziny okazało się dla mnie absolutną męczarnią, którą musiałam oglądać w dwóch podejściach. Zamiast wykorzystać czas antenowy na rozwinięcie relacji pomiędzy bohaterami, postanowino podać nam odgrzanego kotleta i to już mocno stęchłego. Przy każdej kolejnej scenie czułam się, jak gdyby ktoś złapał mnie za włosy tuż przy samej głowie i uderzał nią o ścianę, krzycząc „Płacz, płacz!”. Nie podziałało. Stronę audiowizualną utrzymano na równie wysokim poziomie, co w serii TV, choć mam wrażenie, że nowsze wstawki prezentowały się lepiej – rozumiem, tak niskim kosztem robi się kasę, wszak po co odświeżać starsze, skoro były zupełnie niebrzydkie. Utwór przy napisach końcowych – piękny, bardzo melancholijny i przywodzący na myśl klimat „starej” AnoHany.

    Gratka chyba tylko dla zdesperowanych fanów serii TV. Nie podobało mi się. 3/10
  • Avatar
    Hiyorin25 1.10.2013 22:19
    Komentarz do recenzji "Gin no Saji"
    jak dla mnie 7/10, zaś dyszka jest zarezerwowana tylko dla tytułów, które z miejsca stają się klasyką.

    A nagłówek „ocena recenzenta” nie świadczy czasem o tym, że seria zasługuje na dyszkę według… Recenzenta właśnie?
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 29.09.2013 19:14
    Megatony dramatu i trochę paskudnej grafiki, polane sosem z plastiku.
    Komentarz do recenzji "Kimi no Iru Machi"
    Pozwolę sobie z góry zaznaczyć – nie oceniam Kimi no Iru Machi przez pryzmat mangi której nie czytałam i czytać nie planuję.

    Pierwszy odcinek dawał nadzieję na coś nietuzinkowego, jakieś wyłamanie się ze schematu dzisiejszych romansów, w których sidła wpada większość anime z tej kategorii. Fakt – wyszło nieco inaczej, aczkolwiek uczucia pozostały tylko negatywne.

    W przypadku serii niemal „bezfabularnych”, największą siłą napędową powinni być bohaterowie. Tutaj dostaliśmy komplet przerysowany z dawno sprawdzonych szablonów. I tak mamy niewyróżniającego się niczym protagonistę, jego uroczą do bólu ukochaną, wesołą przyjaciółkę z dzieciństwa, nowego, energicznego kumpla (tym razem z koleżanką do kompletu) i starszą siostrę Dobra Rada. O dziwo, udało mi się polubić dwójkę z nich, aczkolwiek, jak to zazwyczaj bywa, oboje zostali okrutnie przez scenariusz potraktowani. Kyousuke  kliknij: ukryte  natomiast Asuka dostała rolę  kliknij: ukryte  Obojga mi było szkoda, tym bardziej, że do głównego bohatera nie mogłam wykrzesać nawet odrobiny sympatii. Przez całą serię miałam wrażenie, jakby mi coś umykało albo twórcy zapomnieli nam przekazać czegoś istotnego dla fabuły. Nieznośne uczucie niedosytu utrzymało się aż do ostatniego odcinka. Brakowało mi jakiegoś wyjaśnienia poczynań bohaterów, dlaczego są do siebie tak przywiązani bądź czemu też robią to, a nie co innego. Najbardziej intrygował mnie wątek Yuzuki i jej siostry. Może to dlatego, że z racji znużenia, nie skupiałam się zbytnio podczas seansu, ale na dobrą sprawę, wciąż nie wiem, co się między nimi działo i jaki był ku temu powód. Przez to wszystko, relacje pomiędzy bohaterami wydawały mi się płytkie i naciągane. Tak samo z resztą cała seria.

    Najgorzej stoi zdecydowanie strona audiowizualna. Postacie żeńskie zostały narysowane prawdopodobnie od kalki, gdyby ogolić je na łyso, a oczom nadać ten sam kolor, nigdy w życiu nie zdołałabym zgadnąć, która jest która. Animacja kulała, a miejscami wręcz pełzała. Do klimatu dramatu dużo daje muzyka, aczkolwiek w tym przypadku nijak nie zmieniła mojej opinii odnośnie całości. Szczerze powiedziawszy, w ucho wpadł mi tylko spokojny ending. Muzyka w tle… była, opening pominę wymownym milczeniem.

    Uwielbiam dramaty. Naprawdę. Cóż jednak z tego, skoro od wieków nie oglądałam dobrego przedstawiciela gatunku? Jeżeli szukacie romansu – nie te drzwi. Dramatu – to też nie tu. Nie wiem, może miłośnikom przesadnego wręcz dramatyzmu i tanich romansideł przypadnie do gustu. A może to tylko ja jestem taka wybredna. 3/10

    PS Ocena podciągnięta o jedno oczko, za te retrospekcje w retrospekcji. Toż to już prawie Incepcja.

  • Avatar
    A
    Hiyorin25 3.03.2013 22:05
    Komentarz do recenzji "Chihayafuru"
    Chihayafuru było moim pierwszym anime sportowym. Zabrałam się za nie tylko dlatego, że moja koleżanka wychwalała je pod niebiosa. Cóż… chyba zrozumiałam, o co jej chodzi.
    Przygoda Chihayi i jej przyjaciół z karutą wciągnęła mnie bardziej, niż niejedno anime akcji. Rzadko się zdarza, bym tak wczuwała się w klimat i bohaterów. Wszelkie ich porażki powodowały u mnie zaszklenie oczu, to było tak druzgocące, jakbym to ja przegrywała. Jednak bez nich ta seria nie była by tak realistyczna. Główna bohaterka stara się, ewidentnie ma talent, ale nie jest mistrzem świata już po pierwszym turnieju. Stara się pracować nad brakami, choć jest tylko człowiekiem. Oczywiście, oprócz niej, są jeszcze inne postacie, wszystkie naprawdę sympatyczne i łatwe do polubienia. Techincznie, również jest cacy. Kreska przyjemna dla oka, za to muzyka, a szczególnie ending i opening, po prostu cudowna. Dawno nie oglądałam tak dobrej serii, co więcej, przekonałam się do sportowych anime, a słyszałam już o kilku must watch. Wiadomość o drugim sezonie spowodowała u mnie nagłą chęć dzikiego tańca radości. Na szczęście, ten również trzyma wysoki poziom swojej poprzedniczki. Ode mnie 9.5/10, pół punkcika w dół za kilka nudnawych odcinków. Polecam!
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 21.02.2013 23:56
    Komentarz do recenzji "Ore no Imouto ga Konna ni Kawaii Wake ga Nai"
    Wielkich oczekiwań nie miałam. Ot, zwykła haremówka z młodszą siostrą w roli głównej. Efekt jednak zupełnie inny.
    Jedyną postacią, której nie zdołałam polubić była Kirino. Smarkuli wszystko uchodziło płazem, robiła z igły widły i sporą karierę, jak na czternastolatkę, co wypadło niezwykle nierealnie. Brat w roli podnóżka, choć sympatycznego podnóżka. Moją uwagę przykuły natomiast Saori, Kuroneko i Manami. Ta ostatnia była tak urocza i naturalnie miła, że mimowolnie się uśmiechałam na każdy jej widok. Zdecydowanie za mało czasu antenowego dostali jej dziadkowie, ale do obejrzenia zostały mi odcinki specjalne, może tam się jeszcze pojawią. Kreska miła dla oka, muzyka wpada do ucha (ale od razu z niego wypada). Fabuła niezbyt skomplikowana, lekka w odbiorze.
    Końcowo, dałabym 7.5/10, bo uśmiałam się do łez a większość postaci (chyba wszystkie, oprócz Ayase i Kirino) naprawdę polubiłam. Polecam szczególnie do zrelaksowania się po cięższej serii, no chyba że ktoś jest naprawdę cięty na tsundere.
  • Avatar
    Hiyorin25 25.01.2013 16:54
    Komentarz do recenzji "Shin Sekai Yori"
    Dzięki. Fakt, postąpiłam nie fair oceniając to w ten sposób, za co przepraszam. Obiecuję obejrzeć dalej – jeśli faktycznie związki homoseksulane mają coś wspólnego z fabułą a nie tylko fanserwisem, to przeproszę jeszcze raz. A jak narazie – trzymam się swojego zdania.
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 25.01.2013 00:04
    Komentarz do recenzji "Shin Sekai Yori"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 21.01.2013 14:01
    Komentarz do recenzji "Shin Sekai Yori"
    Odcinek ósmy wywołał u mnie odruch wymiotny. Jak można zrobić z takiej fajnej postaci jak Satoru  kliknij: ukryte  Nie wiem, czy zabiorę się za kolejny epizod. No, chyba że ze zwykłej ciekawości. Narazie dałabym 5/10, za fajną muzykę i całkiem przyjemny początek. Tak jak mówiłam – ósmy odcinek zrujnował mi cały obraz tego anime.

    Zmoderowano. Na przyszłość proszę używać określeń nienacechowanych pejoratywnie.
    Moderacja
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 30.12.2012 14:44
    Tragiczny główny bohater i jedna wielka NUDA
    Komentarz do recenzji "Onegai Teacher"
    Nie mam pojęcia skąd te wszystkie pozytywne komentarze. Onegai teacher obejrzałam w dwa dni, ciężko było mi się zmusić do odpalenia kolejnych odcinków. Główny bohater – szkoda gadać. Jego pseudofilozoficzny bełkot w każdym odcinku doprowadzał moją osobę do szału. Cała reszta? Każdy jeden z osobna mnie irytował. Kreska jak na tamte lata ujdzie, ale szału nie ma. O humorze nawet nie ma co wspominać. Kompletne zero, moim zdaniem. Przez całe 13 odcinków nawet się nie uśmiechnęłam. Końcówka naiwna i przewidywalna… Muzyka jeszcze jakoś ujdzie. Co prawda, nie zapamiętałam żadnego utworu, oprócz openingu, ale ani jakoś specjalnie nie drażniła, ani nie była epicka. Zdecydowanie, najgorszy romans jako oglądałam (pobił nawet Bokura Ga Ita). Za całkiem fajny i obiecujący początek + całą resztę, dałabym naciągane 4/10
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 22.12.2012 13:57
    Beznadziejny początek z epickim finałem
    Komentarz do recenzji "Mahou Shoujo Madoka Magica"
    Mahou Shoujo Madoka Magica polecali mi wszyscy. Że niby tak odchodzi od typowego mahou shoujo, takie oryginalne i w ogóle. Przez pierwsze… 8 odcinków? Wręcz musiałam się zmuszać do dalszego oglądania. Ale wraz z wychodzeniem kolejnych przekręctw, a raczej niedomówień ze strony Kyuubeya, zaczęło robić się interesująco. Jeśli chodzi o kreskę – dziewczyny są narysowane w sposób dla mnie poprostu straszny, nie cierpię takiej kreski. Ale tła, a szczególnie wiedźmi, robią wrażenie. Najlepszym punktem serii jest zdecydowanie muzyka. Ending i theme Madoki na pewno zbrzydł już moim sąsiadom :P. Ostatnie dwa odcinki były poprostu piękne,  kliknij: ukryte . Wciąż jednak się zastanawiam, czy warto było? Dla samej muzyki i chwytającego za serce końca? Osobiście – daję 8/10.
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 17.12.2012 18:28
    Coś niesamowitego...
    Komentarz do recenzji "Nekojiru-so"
    Zwaliło mnie z nóg, skopało po plecach i wprasowało w ziemię. Nie wiem jak inaczej to opisać. Tak jak Elfen Lied (choć to akurat tytuły KOMPLETNIE różne), Cat Soup można albo kochać albo nienawidzić. Dla mnie 10/10. Zna ktoś coś podobnego?
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 12.11.2012 21:15
    Seria dobra, ale nie epicka
    Komentarz do recenzji "Shiki"
    ,,Shiki” znalazło się na mojej liście dosyć przypadkowo. Nie nastawiałam się na arcydzieło – i dobrze, bo bym się zawiodła. Zaczynając od strony technicznej, kreska była raczej ok. Oczy Kirishikich były bezbłędne, ludzi już niebardzo – nienawidzę tego typu kreski. Co do dziwnych fryzur, wąsów a nawet brwi, nie przeszkadzało mi to, taki urok serii i na swój sposób było to nawet ładne. Jeśli chodzi o muzykę, strzał w dziesiątkę. Klimatyczna, idealnie oddaje nastrój anime. Na szczególną uwagę zasługuje pierwszy opening, przynajmniej mnie podobał się on najbardziej. No dobrze, teraz najważniejsze, czyli fabuła. Nic wyszukanego, żadnych poplątanych intryg, nie trzeba się męczyć. To w mojej opinii plus. Początek zapowiadał się ciekawie, potem nuuda, a na końcu wszystko się zwaliło. Choć może to i dobrze. Najbardziej jednak raziło mnie to, że całkowicie spartaczono klimat –  kliknij: ukryte  – wtedy było niemal idealnie, później szkoda gadać. O dziwo, polubiłam kilka postaci – Megumi  kliknij: ukryte , Tohru  kliknij: ukryte , Natsuno  kliknij: ukryte , Toshio  kliknij: ukryte  i Sunako (jej historia bardzo mnie wzruszyła). Faktycznie, często myślałam nad tą serią. Nad tym, która rasa powinna przetrwać. Koniec mnie nie zawiódł, w sumie to się cieszę, że skończyło się w ten sposób.  kliknij: ukryte 

    Za przerażająco nudne pierwsze chyba 12 odcinków, ale świetną muzykę i przystępną kreskę przyznałabym 7/10. Seria do obejrzenia, ale nie jest to nic epickiego.
  • Avatar
    A
    Hiyorin25 11.11.2012 14:41
    Komentarz do recenzji "Ayakashi ~Japanese Classic Horror~"
    Za Ayakashi zabrałam się z bardzo dużymi oczekiwaniami… To był błąd.

    Pierwsza historia – nudna, przewidywalna, poprostu słaba. 3/10

    Druga historia – odrobinę lepiej, przynajmniej ta opowieść faktycznie plasuje się pod horror. Jednak spokojnie mogłaby być skończona w trzy odcinki, ten ostatni jest mocno naciągany. 4/10

    Trzecia historia – nareszcie! Ta była zdecydowanie najlepsza. Wreszcie znalazłam to, czego szukałam w tym anime. Kreska również była na najwyższym poziomie (w całej serii, choć ogólnie też niebrzydka), szczególnie postać sprzedawcy leków narysowana była świetnie. Rozwiązanie naprawdę mnie poruszyło –  kliknij: ukryte . 9/10

    Muzyka – jak dla mnie, muzyka była poprostu GENIALNA. Ani razu nie przewinęłam openingu, zawsze czekałam aż skończy się endning zanim przeszłam do następnego odcinka. No, ale ja mam dosyć osobliwy gust muzyczny. 11/10

    Jeśli miałabym obejrzeć Akayashi jeszcze raz, obejrzałabym tylko ostatnią historię (odcinki 9­‑11). I to w sumie zalecam wszystkim. No cóż, zabieram się za Mononoke. Mam nadzieję, że okaże się lepsze od Ayakashi. Całości, w dużej mierze za ostatnie trzy epizody i muzyję, przyznaję 7/10.