x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jakaś radioaktywna ta pasza...
Ale z drugiej strony czaiło się sztuczne generowanie dram zagraniami w stylu „masz do wyboru zerwanie znajomości albo gwałt, ale to wszystko dlatego, że cię kocham” oraz „powiem ci, że nie mogę cię kochać, żebyś się psychicznie załamał i powiedział mi, że mnie kochasz, to ja wtedy będę mógł powiedzieć, że tak naprawdę to ja ciebie też, LOL”. I w tym momencie zamiast lekkiego gejowskiego romansidła robi się studium patologi :/
A wszystko polane sosikiem z marnej animacji, która momentami wysila się, żeby wyglądać znośnie.
Czas
Re: Oj xD
Re: Mi się podobało
Może to dlatego, że już na samym starcie nie oczekiwałam od tego anime zbyt wiele a potem już mogłam się tylko przyjemnie odmóżdżać.
Re: :D
Może to nawet lepiej, że tak dobrze opanowała bilokację, bo z Punisherem też tworzyła bardzo zgrabny duet.
:D
- Wszystko bardzo ładnie, ale gdzie jest Kapitan Ameryka?
- No jak to „gdzie”? W kinie! Walczy z Zimowym Żołnierzem!
- Acha. To w porządku!
Heh, naprawdę polecam :D
Re: W sumie czemu nie.
Shinobu po prostu miała jakąś osobowość i nie była kreowana na bóstwo. Fakt, była królową, itd, itp, ale miała też jakieś słabości i zainteresowania. Ją akurat bardzo lubiłam.
Re: W sumie czemu nie.
W sumie czemu nie.
1. Trójkąt romantyczny. Jeśli ktoś niespecjalnie lubi wątki tego typu, niech poważnie się zastanowi przed obejrzeniem tej serii. Cała trójka głównych zainteresowanych wykazała się bowiem nadzwyczajną umiejętnością do zadawania sobie nawzajem więcej bólu niż to konieczne.
2. Zachwyt główną bohaterką. Ależ owszem, czemu nie? Głupiej też należy się. Tylko nie w takich ilościach, bo zachwyt nią był w niektórych momentach nie tylko naciągany, ale i ciężkostrawny.
3. Postęp. Tym, co najbardziej urzekło mnie w Hikaru no Go były postępy czynione przez głównego bohatera, jego „nemezis” oraz przyjaciół. Tutaj mi tego zabrakło – każda „walka” Chihayi wyglądała niemal tak samo: najpierw widz dowiaduje się, jak silny jest przeciwnik i że ma szanse wygrać, a potem główna bohaterka jednak pokonuje go, bo… zrobiła postęp i stała się lepszym graczem? Nie… Raczej nie. Dużo lepiej wypada to w odniesieniu do jej przyjaciół, którzy dopiero zaczynają przygodę z karutą, aczkolwiek cały czas zastanawiało mnie jak to możliwe żeby praktycznie jako żółtodziób tak szybko wspiąć się na szczyt…
4. Arata. Jego kreacja bardzo przypominała mi Akirę, z tym, że Akira… Akira bez przerwy rósł w siłę. Arata natomiast jest absolutnie niepokonany i nie ma nikogo, kto mógłby się z nim mierzyć. Nie przypadło mi to do gustu, ale cóż…
Mogłabym generalnie wysnuć wniosek, iż seria ta nie jest dla mnie. Problem polega jednak na tym, że bawiłam się na niej bardzo dobrze i czasu na nią poświęconego ani trochę nie żałuję. Do perfekcji jej daleko, ale nie zmienia to faktu, że jest jedną z najprzyjemniejszych serii „sportowych” z jakimi miałam do czynienia i mogę ją z czystym sumieniem polecić wszystkim fanom zarówno anime szkolnych jak i sportowych z wątkiem miłosnym w tle.
Re: Zmarnowany potencjał
Ścieżka dźwiękowa również nie rzuca na kolana, nie mówiąc już o tym, że średnio wpasowuje się w klimat anime. Przydałoby się też wyrzucić kilka wątków a inne rozwinąć i lepiej dobrać seiyuu…
Szkoda. Mogło być duuuużo lepiej ;/
Re: mieszane uczucia.
Swoją drogą, RM nie jest starą serią, może autorzy nie chcieli robić dwa razy tego samego i zamiast tego spróbowali czegoś nowego. No i cóż… mi ta nowa grafika podoba się bardziej. Owszem, pierwsza wersja była bardziej „dopieszczona”, ale może ten „ażurowo‑witrażowy” efekt (o,O?!) był zamierzony, a kasa zaoszczędzona na grafice jest przeznaczona na coś innego? (chyba znowu się łudzę).
"Co by było gdyby...
Cały czas miałam wrażenie, że autorzy tego zacnego anime pomyśleli sobie właśnie coś takiego. I muszę przyznać, że cokolwiek pomyśleli, myśl ta wcale nie była głupia, bo Bounen no Xamdou jest jednym z lepszych anime, jakie zdarzyło mi się ostatnio obejrzeć.
To w sumie dość zabawne, bo anime tego typu generalnie średnio mi się podobają, ale w tym przypadku nie miałam się praktycznie do czego przyczepić i jedyne, co mi pozostało to dobrze się przy nim bawić.
Za największe plusy zdecydowanie uważam opening, grafikę, mało irytujących i dobrze skonstruowanych bohaterów oraz idącą równym i przede wszystkim swoim własnym tempem fabułę (może na koniec niepotrzebnie przyspieszyła i przez to niektóre sceny były odrobinę niejasne, ale z drugiej strony dało to widzowi miejsce na własną interpretację).
Myślę, że jest to jedna z tych pozycji, które każdy powinien przynajmniej spróbować obejrzeć.
Właściwie, to czemu nie...?
Główny bohater… jak mu tam było? To niby miał być student? Wyglądał ledwie na licealistę, a jego charakter pozostawiał sporo do życzenia.
Ciągle zastanawiam się, kliknij: ukryte kim był Masasaki (chyba?) i jego banda i o co naprawdę chodziło w Dzielnicy Skarbowej…
Dużym plusem był opening, który od razu wpadł mi w ucho i zachęcał do dalszego oglądania.
Cóż, chociaż nie jestem tą serią jakoś przesadnie zachwycona, to i tak ją polecam, chociażby z tego powodu, że warto spróbować czegoś, co próbuje wyjść poza wyrobione schematy.
Garderoba...?
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że jest jednak subtelna różnica między „nie kwalifikuje się” a „nie znaleźliśmy wystarczająco informacji”. Skąd mam wiedzieć, czy wszystkie pozostałe odrzucone ogryzki, które się „nie kwalifikowały”, nie były potraktowane w ten sam sposób?
Re: Trupie przyjęcie
Re: Trupie przyjęcie
Re: Pytanie
No i po obejrzeniu dwóch odcinków zaczęłam się bać, że tak dobrze zapowiadająca się seria zacznie zmierzać w tym kierunku.
Re: Pytanie
Re: Pytanie
Pytanie
Czy to anime zalatuje haremem? Czy po raz kolejny jest to chłopiec w otoczeniu gromadki dziewcząt?
A mi się nawet podobało :D
CB ma niezłą kreskę, dobre sceny walki, bohaterów i pod schemat i przyjemnie ekscentrycznych, trochę tajemnicy, trochę humoru, trochę dobrej muzyki i prawie sześć godzin nie moje.
Tak, wiem, to nie jest specjalnie odkrywcza seria i pełno jest w niej motywów z innych anime, ale… to są motywy z dobrych anime i to nawet zgrabnie skomponowane, a to też jest wyczyn.
No i, przede wszystkim, CB nie kończy się ni w 5 ni w 10, tylko akurat, w prawdzie wciąż kilka wątków mogło być lepiej rozwiniętych, ale grunt, że główny ładnie zamknęli i chwała im za to.
Może po prostu stęskniłam się za kolejnym wcieleniem „tego, który ma moc, by odnowić oblicze świata, i nie zawaha się jej użyć” xD