Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Mika-taicho

  • Avatar
    A
    Mika-taicho 23.03.2014 12:38
    Komentarz do recenzji "Samurai Flamenco"
    Haha xD To jedno z najdurniejszych anime jakie kiedykolwiek oglądałam, ale ten debilizm nie jest jakiś super­‑hiper najgorszy xD Fakt, z całej serii podobało mi się może z 10 odcinków, ale w kit. Niestety polubiłam bohaterów więc serii nie dropnęłam. Akcja z  kliknij: ukryte  była tandetna, jeszcze wcześniej ten cały  kliknij: ukryte  Wszystkie te gadki­‑szmatki o superbohaterach i sprawiedliwości mnie dobijają i doprowadzają do stanu: „Och, znowu pieprzy o tym samym”.
    Można temu anime zarzucić wiele, ale moim zdaniem nie przewidywalność. Chyba tylko raz przewidziałam co się stanie i co czwartek siedzę przed komputerem z wyrazem na twarzy idealnie odwzorowującym słynne: „WTF?!” Wszystko to jeden wielki TROLL i później nawet sami bohaterowie nie ogarniają o co chodzi. :p
    Najgorszej oceny nie wystawię i jeszcze długo będę się zastanawiać czy, z powodu tej całej sympatii, warto dać tej bajce jakąś wyższą notkę.
    Osobiście nieźle leję się z tego anime i chyba właśnie z racji tego będę je mile wspominać xD
  • Avatar
    A
    Mika-taicho 21.02.2014 05:06
    Komentarz do recenzji "Uta no Prince-sama: Maji Love 2000%"
    Boże, ludzie… Jeszcze nigdy nie męczyłam się z 13­‑odcinkową serią tyle czasu! Pierwsza zabijała mnie swoim idiotyzmem, a w drugiej, przewijałam wszystkie momenty kiedy panowie rozmawiali z tą biedną, małą owieczką, nie mającą za grosz rozumu (postawmy zniczyk nad jej duszyczką [*]).
    W połowie serii po prostu, przepraszam za wyrażenie, rzygałam tymi wszystkimi sparklącymi się serduszkami, gadkami o potędze i impulsie piosenki itp. Jako osoba nie porzucająca serii (zły nawyk moim zdaniem ;-;) błagałam tylko, żeby dotrwać jeszcze te kilka odcinków….
    No litości: jedna zidiociała krowa, z jakimiś odstraszającymi paczadłami, stadko biszów z żelatyną zamiast mózgu, grupka pyz z „raju”, przenoszenie się w świat serduszek i idealna harmonia bo „muzy tak chciały” + wesoły trans, zespolik odseparowanych od siebie gwiazdeczek i tłusty facio w otoczeniu sparklu itp…
    To się nie mogło udać, jak każdy dzisiejszy harem lub romans. Cóż, przeminęły dobre czasy ;-;
  • Avatar
    Mika-taicho 16.12.2013 02:13
    Re: Jupi! Skończyłam!
    Komentarz do recenzji "Kuroko no Basket"
    Chciałam tylko dodać swoje zdanie jeżeli chodzi o punkt 1.
    Moim zdaniem tu właśnie chodzi o to w co wszedł Kagami jeżeli chodzi o mecz Seirin vs Shuutoku, a mianowicie o egoizm. Tyle, że u Pokolenia Cudów, ten cały proces egoizmu trwał przez trzy lata gimnazjum, a u Kagamiego – pięć minut?
    Oni twierdzili, że skoro są tak silni to nie muszą trenować, starać się, wchodzić w jakiekolwiek interakcje z drużyną itp. Uważali, że są samowystarczalni, co spotkało się z brutalną porażką w liceum. Właśnie ten egoizm i myśl: „należę do tych niepokonanych”, sprawiła że przegrywali. Myślę, że pokonanie Kise było pierwszym krokiem Kuroko do zmiany właśnie tego egoizmu w członkach jego starego gimnazjum, bo nie wiem czy pamiętasz, ale  kliknij: ukryte , jednak sądzę, że tu chodziło o coś więcej niż samo „wygranie meczu”. Tak naprawdę, Kuroko pragnie ich jednocześnie wszystkich zmienić, co skutecznie udało mu się nie tylko z Kise, ale również z Midorimą. Też na początku myślałam, że to dziwne dlaczego Kise z nimi przegrał. Dopiero potem zrozumiałam, że to był punkt kulminacyjny, który dogłębnie zmienił jednego z członków Kiseki no Sedai. Więcej na ten temat można zobaczyć w mandze, bo w anime jeszcze tego nie było i nie będzie (no chyba, że zrobią trzeci sezon). Nie krytykuję Cię w żaden sposób, że tak na to patrzysz tylko po prostu musiałam to powiedzieć bo stoi mi to w gardle i nie mam gdzie tego wydusić xD
  • Avatar
    A
    Mika-taicho 16.12.2013 01:52
    Komentarz do recenzji "Code:Breaker"
    Co do Code Breaker'a to mam mieszane uczucia. Niby postawiłam mu wysokie noty w moim rankingu, to mam wrażenie, jakby właśnie coś nie tak było z fabułą. Najpierw bohaterka ogłasza swoje widzi­‑mi­‑się na temat tego co robi Oogami o obiecuję go powstrzymać, a potem nagle ma to chyba wszystko gdzieś bo tylko raz go w jakiś tam niby sposób powstrzymała, ale to jednak nie to i w końcu dupa z tego wyszła. Potem rzeczywiście coś się zaczęło się chrzanić… Kolejne absurdy w fabule, brak logiki – tak jak to napisał niżej Subaru. Zakończenie mnie wyjątkowo rozczarowało. Wszystko na szybko z wymówką: „Bo mamy tylko trzynaście odcinków!”.
    Wbrew pozorom Sakura przypadła mi w pewnym stopniu do gustu. Znaczy się, do pewnego momentu. Mimo iż wyglądała jak typowa Mary Sue to jednak takiej postaci od dawna mi brakowało. Wszędzie tylko te dziewuchy z tym swoim „och, ach, boli, przepraszam, co ty robisz?”. ;-; A dlaczego do pewnego momentu? Bo w pewnym momencie rzeczywiście zrobiła się po prostu nijaka.

    Sam opening wyjątkowo przypadł mi do gustu (wina Granrodero do których mam słabość xD).

    Mogło być rzeczywiście lepiej jeśli chodzi o fabułę i główną bohaterkę, ale nie uważam swojego czasu poświęconego na to anime za zmarnowanego. Co więcej, uważam, że było bardzo dobre, oczywiście pomijając pewne braki, które opisałam wyżej jak i również te, których wypisywać nie będę.
  • Avatar
    A
    Mika-taicho 16.12.2013 01:21
    Komentarz do recenzji "Brothers Conflict"
    Przepraszam, ale jak to mówią „coś jest tak złe, że aż dobre.” W moim przypadku idealnie pasowało to do tej serii. Absurd za absurdem, bish za bishem i to wszystko co w grach otome złożone w jedną całość.
    Na tą serię trafiłam w pewien niecodzienny sposób… Otóż moja mama stwierdziła, że jak już zaczęła oglądać anime to może na swój ekran powita jakąś nową serię. No i miała wyjątkowego pecha bo trafiła akurat na „Brothers Conflict”. Powiedziała mi o nim i stwierdziła, że myszka i pasek do przewijania są w takich momentach bardzo potrzebne. Osobiście to za jednego z tych mniej nachalnych uważam Masaomiego, a i o dziwo teksty wiewiórki, drącej się by żaden z nich jej nie dotykał, na początku bawiły mnie. Co do samej bohaterki, to w pewnym stopniu jest o wiele bardziej rozgarnięta niż Heroina w „Amnesii”, której nie ścierpię za nic w świecie.
    Jedyną rzeczą jaka w miarę zaciekawiła mnie (po kilku odcinkach całkowitego „Och, ach, jesteś moim bratem!” )to relacja Tsubakiego i Azusy (może to idiotycznie brzmi, ale  kliknij: ukryte  był znośny).
    Poza tym pierwsza raz tak bardzo raziło mnie w oczy te nienaturalne ruchy postaci.
    Jeżeli chodzi o muzykę: puszczam sobie ending, żeby się z nich pośmiać xD Naprawdę… A sama grafika jaką do tego złożyli była po prostu tak absurdalnie epicko idiotyczna, że o 1:00 w nocy nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy pierwszy raz to zobaczyłam.
    Ogółem fabuła jest, ale i jej nie ma… Tak naprawdę to nie ma tam nic oprócz ciągłego wpychania się jakiegoś brata + tekstu „Jesteśmy rodziną!” – na tym polega cały serial
    Słabo, słabo, ale może i dobrze, bo samych braci było zdecydowanie za dużo.