x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Lubię przesadę, po coś stworzyliśmy animację.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Zresztą mam wrażenie, że czepiam się tych biednych czołgów tylko dlatego, że cała reszta była tak bardzo bez sensu. W pierwszych odcinkach przymykałam na to oko – „e, to anime, może tak być”.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Ta scena była komiczna, dopóki listki sobie szumiały. W momencie, gdy nikt nie wrzasnął potem, żeby strzelać, załamałam się. Jest coś takiego jak krzywa napięcia i w momencie, gdy spada się z niej na mordę, oglądający zostaje z wytrzeszczem na twarzy: WTF?
Ich styl prowadzenia walki jest zawsze taki sam i powtórzę to, bo nie stać mnie na synonimy: hurra na wroga. Aż się boję myśleć, która armia miała doktrynę pod tytułem: robimy wszystko zgodnie z pierwszym planem, a jak coś nas zaskoczy wpadamy w panikę, jak to miały Kuromori. Chempioni~. Właśnie mistrzowie powinni być najbardziej elastyczni, a nie stać jak kaczki.
Ćwiczyły sporo. :DDD Oh yeah, dwa razy pójdę na chiński i już będę mogła się mniej więcej porozumieć. Oh yeah.
Jak się chce coś zrobić realistycznie, to dodaje się magiczną planszę typu „dwa miesiące później”. Wiele by to zmieniło, owszem. Ale trzeba rozumieć ograniczenia własnych pomysłów. Ludzie się śmieją z 8‑mioletnich hakerów, a to jest dokładnie ten sam poziom.
Widziałam w tym i żółwie i kaczki, więc nei jest tak, że tylko jedne to robią. Nie mówiąc o uciekających królikach. Jedyne, czego nie biorę pod uwagę to to, że parametry im się zmieniają z minuty na minutę. U wrogów też to działa. Najpierw Maus ledwie zdołał wykręcić, dewastując przy tym budynek, a potem nagle mieścił się w zakręty, które nei wiem, czy ja bym pokonała przy jakiekolwiek logicznej prędkości. A mój samochód to przy tym olbrzymie… mysz.
[quote]Ale one to się akurat nie pogodziły. [/quote]
Suuure. Bo charakterystyczny kadr z bijącą brawo matką to przecież nie cliche.
[quote]Żeby było ciekawiej, by postaci nie były wyzutymi z uczuć wydmuszkami, które działają zgodnie z potrzebami scenariusza.[/quote]
To zdanie opisuje dokładnie wszystko, czym są. Ich uczucia są tak głębokie, że zaraz im wyjdą drugą stroną. Zarysy ich teł byłyby okej, gdyby nei były rzuconym w próżnię pomysłem. Miho i jej rodzina to cliche beidnego bohatera, którego cała rodzina chce wcisnąć w ich system, a on się co? buntuje! Hana i jej połączenie sztuk jest okej, ale doprawdy, jakby było mniej scen z jedzeniem, można by to lepiej przedstawić – tak dostaliśmy nagłe objawienie, podobne do nagle dobrego ciśnienia u Mako! Pewnie, bo czołg to świetne miejsce, by sobie ciśnienie podnieść. Yukari ma bardzo słabe tło, a dwie pozostałe nie mają praktycznie żadnego. W 12‑stu odcinkach nie umieć opowiedzieć czegoś o bohaterce to wstyd. I nie trzeba do tego sweet‑scenek. Charakter widać najlepiej w sytuacjach fabularnych.
[quote]Ale czy anime by się bez niej obyło, w to wątpię.[/quote]
Owszem, obyłoby się. Już na tę chwilę mam przynajmniej trzy lepsze trzony fabularne, które by to napędzały. Zwykła ludzka chęć bycia najlepszymi też by dała radę, gdyby autorzy nie próbowali być realistyczni w momencie, gdy już rzucili nas w świat, który z realizmu drwi.
Inaczej reagowały tylko okazyjnie, a różnice między nimi są kosmetyczne. Jak była załamka, to wszystkie się łamały tak samo. Charakter to mają tu tylko poszczególne grupy. K‑on! miało większą różnorodność i charaktery tych dziewuch były bardziej skomplikowane.
[quote]Oczywiście, że się dało, dzięki świetnej reżyserii, przyjemnym postaciom, dynamice i czołgom. [/quote]
I innym cudownościom, które są niewidzialne.
Cliche już wyliczałam. Największą jest ta, że kompletne leszcze pokonują absolutnie wszystkich po drodze. Opieranie na tym historii po tylu latach śmiania się z naiwnych niemych filmów jest ujmujące. Nie bez powodu istnieją i cliche i tropy, żeby odróżnić tematy, które często się pokazują od tych, które zostały wyżute już 100 lat temu.
[quote]Że ma wiele samozaparcia i nie miała łatwo w życiu, ale wyrosła na porządną dziewczynę. I że boi się babci. [/quote]
Nic z tego nie dostrzegłam. Mako pokazuje sobą tylko to, że ma początki narkolepsji, albo lenistwo ściąga ją w dół. Gdyby nie miała łatwo, byłaby bardziej zintegrowana. A gdyby tak martwiła się babcią, jedyną osobą w jej życiu, częściej byśmy widzieli, że dba o członków załogi. Takie rzeczy przechodzą. A czołgami jeździła tylko po to, by usunąć spóźnienia z kartoteki (swoją drogą: nielegalna ingerencja w administrację – nice), więc nawet nie miała gdzie pokazać samozaparcia.
Tu nie chodzi o anime podobne do tego, tylko o identyczne typy postaci, a te znajdzie się wszędzie. Mam szczęście wypierać to od razu po zobaczeniu. Praktycznie większość „anime o dziewczynkach” bazuje na takich lekkich zarysach i większość robi to źle. A‑channel choćby?
[quote]Później się do niego niektóre elementy dolepia[/quote]
Piękne podsumowanie. Powiedz mi, proszę, ile literackich form dłuższych niż 5 stron stworzyłeś? Nie da się tak zbudować dobrej fabuły, bo w końcu coś się rozleci, albo znajdziemy się w ślepej uliczce, bo okaże się, że świat nie może podźwignąć fabuły. Wtedy czas na deus ex machina i wtedy powstają takie serie.
Gwiezdne Wojny miały wewnętrzny sens. Tengen Toppa Gurren Lagann jest wypchany dziwadłami z rzucaniem galaktykami na wyjściu, a nie zawiera pseudo‑logiki jak GuP. I bohaterów da się rozpoznać po czymś innym niż strój.
Jestem naprawdę pod wrażeniem Twojego sposobu wysławiania i używania ogromnych kwantyfikatorów. Każdemu się podobało, wspaniałe anime, ależ im się udało zrobić rzecz cudowną. Chciałabym mieć tyle entuzjazmu. Wszelka dyskusja od razu zmierza za nim donikąd.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Zauważam ten uroczy absurd. Właśnie przez te absurdalne czołgi tak mi się to anime na wstępie spodobało.
Trzeba naprawdę się postarać, by w takiej sytuacji jak ta z podsłuchem nie zauważyć, że plan nie wyszedł. Koleżanka skomentowała to niezbyt uprzejmie, ale chyba słusznie: „bo to Amerykanki, czego się spodziewasz?”.
Sytuacja z odcinka 6 była taka, że nasze bohaterki zaknacały w stronę wzgórza gonione przez czołgi wroga, a flagowy czołg jechał środkiem tuż na linii ich ostrzału. Stąd me pytanie, czemu żaden inny czołg go nie krył? Bo wszyscy tu lecą na hurra.
Siatkarki miały dość czasu, by zrobić cokolwiek: uciec, wystrzelić, odwrócić się. Drugi czołg też zamurowało, zamiast je zestrzelić. Czas reakcji leniwca.
Nie chodzi o to, że go przegapiły, tylko o to, że ktoś informował Katyushę, że któregoś czołgu nie ma, i zostało to zignorowane. Profesjonalnie.
Poza tym mówimy o serii „co ja oglądam?”, więc nie wiem, czy sugerowanie się autentycznymi czołgami ma tu zastosowanie.
Albo sposobem walki Armii Czerwonej. Już bez przesady.
Seria straciłaby jedynie charakter serii „od zera do bohatera”, co dodaje tyle uroku co zgniły kotlecik. A łudziłam się, że takie obrazy naiwności to już przeszłość. Co będzie następne? Historia ze złym czarnym charakterem przywiązującym damy do torów? Nie przekonuje mnie amatorszczyzna pokonująca wszystkich słynnych, mocnych uczestników po kolei. Z jednym mogły sobie poradzić głupim fuksem, ale tam wszyscy zachowują się jak niepełnosprawni umysłowo, co sugeruje, że wyniki tego turnieju są losowe – komu akurat się uda. To po prostu kolejna seria, która umniejsza znaczenie treningu i działa na zasadzie „cudem się udało”, które to cuda i tak w oczach innych postaci magicznie stają sie umiejętnościami.
Dziwne, że celność lub nie czołgów zależy wyłącznie od tego, co jest akurat wygodne. Raz czołgi ledwie dają radę podjechać bliżej, raz jeden wpada w tłum czołgów i wszystkie trafia, a sam wyjeżdża radośnie.
Nie słyszałam o takiej regule i nigdy nie widziałam takiego przypadku. Właśnie radosne zakończenia to najpopularniejszy motyw. Gdyby Miho i jej matka zostały skłócone, uznałabym to za niesamowity wyczyn.
I stąd moje pytanie: po jaki kij to tam zostało wsadzone? Oczywiście tylko po to, by udawać, że bohaterki coś sobą prezentują. Gdyby to wyciąć nie stałyby się płytsze, bo płytkość ujemna być nie może, a przynajmniej mielibyśmy jedną serię bez cliche mniej.
Nie bez powodu mówi się na takie rzeczy drama‑llama. Nie wiem, skąd pomysł, ze zaraz muszą mieć złe zakończenie.
poza tym największą dramą jest to nagłe zamykanie szkoły. Powody – denne, czas realizacji za szybki z punktu widzenia biurokracji i nie wiem, co samorząd ma tam do rządzenia. Wszystko po to, by była drama.
Nie da się zbudować więzi między bohaterami nie robiąc im charakterów. W takim kontekście to było marnowanie czasu.
Nie żeby teraz się dało…
Moim zdaniem zostały wstawione na pałę drogą losową.
Przepraszam, ale co o postaci mówi to, że nie ma rodziców i ma tylko babcię? To nie jest cecha charakteru. Co by to zmieniło, gdyby Mako miała rodziców, którzy pracują w cyrku? N‑I-C, bo nie ma ani miejsca na to, by pokazać ich relacje, ani na to by pokazać, jaki tacy rodzice mieli na nią wpływ. Brak połączenia między backgroundem postaci a jej charakterem uważam za grzech śmiertelny. Poza tym to nie jest trudne wymyślić sytuację rodzinną, która nie będzie jedną z najpopularniejszych klisz. Gazetę wystarczy otworzyć. Albo w ogóle wyjść ze swojego malutkiego świata identycznych anime, co się twórcom coraz rzadziej udaje. naprawdę lepiej by było, gdyby starą kreskówkową szkołą bohaterki miały „niewidzialnych” rodziców, o których nic nie wiemy i nigdy ich nie widzimy. Ich wpływ i tak jest zerowy.
Dobre praktyki pisarskie mówią, że jeśli czegoś może nei być, to nie powinno go być. Wstawianie losowych elementów bez robienia im cienia połączeń wskazuje na to, że twórcy nie mieli pomysłu na serię.
Re: Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Brak dyscypliny – tak. Ale to wyjaśnienie sugeruje, że wszystkie poza Miho mają IQ poniżej 90. Jako osoba, która nie ma doświadczenia ni w czołgach, ni w żadnej strategii, gdy widzę coś takiego, krew mnie zalewa. W historii często przesądzało to, ze bitwy ciągnęły się tak długo, że ludzie tracili czujność, a tu wpadanie w pułapki odbywa się na początku plansz. Zresztą to nei tylko domena bohaterek, bo podsłuchujące amerykanki też poniewczasie zorientowały się, że ich plan został przejrzany. Brawo, Sherlocku. Ciekawe, czemu ofiary zachowują się kompletnie inaczej niż powiedziały. Pewnie myślą jak gołębie i działają automatycznie. Ale to wcale nie znaczy, że mamy przestać słuchać co mówią i całkowicie uzależniać od tego plan.
Tylko na początku, bo potem z jakiegoś powodu stał na środku polany, gdzie został zestrzelony ze stoku. Nie rozumiem też dlaczego siatkarki nie próbowały go zestrzelić, gdy się na niego władowały. Stały tam ponad minutę i gapiły się jak cielątka. Rosjanki zresztą też popisały się inteligencją nie szukając czołgu, który nagle sobie zniknął z widoku. I to przy przewadze liczebnej, gdy poświecenie dwóch czołgów na zwiad nie jest problemem. Nie mówiąc już o daniu im 3‑ech godzin, by się narozmyślały i najęczały, że nie mają jedzenia (bo najwidoczniej trzy godziny rozszerzyły im się na tydzień w okopach).
Cały pomysł z drużyną amatorek, które rozgramiają wszystkich za pierwszym razem to cud nad Wisłą. A można znaleźć 20 lepszych sposobów na rozwiązanie tej akcji. Choćby i taki, że w ichniejszym odpowiedniku gimnazjum (bo to chyba liceum…?) też były takie zajęcia, a wszystkie bohaterki to „emerytowane” czołgistki. Tak się dzieje, jak próbuje się rozwój umiejętności wepchnąć w najkrótszy okres. Naruto w pewnym momencie dotknęło to samo.
Stwierdzam jedynie, ze cuda fabularne pozwalające bohaterkom wygrać, które wymyślam na sekundę po ujrzeniu takich kwiatków, mają więcej sensu. Ich plany ataku są dziurawe i zakładają głównie, że potęgą scenariusza nie zostaną trafione, nawet gdy wróg już w nie celuje od dłuższego czasu.
U Hany też mamy konflikt w rodzinie – „nie przekraczaj progu mego domu!”. Gdyby nie te rzewne muzyczki i dramatyzowanie w wykonaniu bohaterek nie nazywałabym tego Tragicznymi Historiami.
Żebym miała lepszą pamięć może być odnalazła ten fragment. Odczuć Miho to nie zmienia i tak.
Co nie zmienia faktu, że trzeba było zrobić smutaśną scenę z helikopterem i zamartwianiem się.
O Mako.
I co z tego? To popularny trop, że główna/e bohaterka/i jest pierwszym przyjacielem. To przecież właśnie podkreśla, jaka to samotna biedaczka była wcześniej.
Jest. Nie wymagam niesamowitych intryg od serii o piciu her--- zaraz. Nie. To jest seria o jedzeniu. Ciągle coś jedzą. Dwa odcinki (bodaj 10‑ty i nie wiem który, albo przez Rosją albo przed Ameryką, albo oba, bo jest jeszcze hot‑pot) były o niczym, ale jedzenie musiało być.
Wymagam jedynie, by odpuścić sobie cliche i drama‑llamy. Sama fabuła z turniejem mi nie przeszkadza, a i lepiej by jej zrobiło, gdyby dziewczyny nie miały swoich pobocznych historii, bo te i tak nie mówią nic o ich charakterach i w zasadzie nie mają żadnego wpływu na ich obecne ja. O żadnej z nich nie potrafię powiedzieć sensownego zdania, bo wszystkie są takie same (okej, Saori się wyróżnia, nawet jeśli negatywnie).
Moja pasja umarła śmiercią tragiczną, żal mi patrzeć na jej szczątki.
Kij, że autorzy poczytali o tych czołgach tyle tylko, żeby je poprawnie narysować. Nie wiem, jak sobie wyobrażają, że czołg będzie tak skręcał, jak na co niektórych kadrach. Mój miejski samochodzik nie może zrobić takiego kółka, bo fizycznie niemożliwym jest wykonanie okręgu o dwa razy krótszym promieniu niż sama maszyna.
Ale serio, kij z tym. Lubię te dziwaczne czołgi i, na moje, dziewczyny mogłyby nawet siedzieć im „na masce” – nie robiłoby to na mnie wrażenia, a może byłoby zabawnie.
Przeraża mnie natomiast, że logiczne myślenie to obecnie towar ekskluzywny. Pierwsza walka dziewcząt była okej, bo absurdy kończyły się na poziomie wyżej wymienionych czołgów‑gimnastyków. Ale dwie kolejne poraziły mnie mądrością tak wysublimowaną, że niedługo z facepalma zejdę do poziomu tarzania się po podłodze. kliknij: ukryte Jak można nie zorientować się, że wróg wciąga nas w pułapkę. „Ach, dlaczego on ucieka?”. Bogowie, ratujcie. I to dwa razy dały się złapać. Ponoć to złotej rybki nicego się nie da nauczyć. Nie rozumiem też motywacji teamu panny o imieniu Kei, który wystawił swój flagowy czołg na atak: pewnie, po co schować go za pozostałymi – postawmy go na samym środku, w razie, gdyby bohaterki nie zdołały go trafić. Najgorsze jest w tym wszystkim, że takie bzdury dałoby się niewielkim nakładem pracy przełożyć na coś, co zachowywałoby przynajmniej szczątki logiki. Ludzie, macie czołgi, które rozpędzają się niczym samochód! Czemu tego nie wykorzystujecie do niesamowitych akcji? ...I nagle zakręcił, strzelić – pach! Trafił! W momencie, gdy lepsze rozwiązanie nasuwa mi się w sekundę po zrozumieniu, że wcale nie śpię i te kretynki naprawdę to zrobiły, nie jestem w stanie nawet tego usprawiedliwiać. A moje chęci były ogromne.
Druga rzecz, która dręczy mnie nawet bardziej niż brak logiki: dawno już nie widziałam anime z taką pasją do powielania schematów. Po co bohaterkom charaktery skoro mają Tragiczne Historie. Ile razy można wałkować te same tematy: kliknij: ukryte chora babcia, brak rodziców, brak przyjaciół, matka mnie nie akceptuje x2, ojejej, a siostra ma mnie za idiotkę i inne egzaltacje. Serio? Naprawdę nie da się już zrobić ciekawszej historii? Naprawdę nie da się już zrobić dziewczynki, która byłaby interesująca przez to co SAMA robi TERAZ, a nie jaką ma „tragiczną przeszłość”, albo jak kopnięta jest jej rodzina? Innych elementów charakteru się tu nie dopatrzyłam.
Jestem zawiedziona. A wystarczyłoby pomyśleć przez pół minuty zanim się wymyśli deus ex machina i kolejne dwie minuty nad bohaterkami, które nie będą tylko bandą kopiuj‑wklej typowych postaci z dowolnego anime. I zamknąć TV Tropes, to po pierwsze.
No niestety, to też efekt tego, że w grze małpy i papugi się zasadniczo nie pojawiają. :< Papugę ostatni raz widziałam w drugiej grze, nawet jakieś znaczenie miała. Małpka pojawia się tylko jako element jednej z technik Keijiego. Chyba nikt na nie pomysłu nie miał, albo czasy zrobiły się tak trudne, że Keiji i Chousokabe nie mają czasu na zwierzątka. xD
Ooo, znam te pieski! xD One mają nawet serię mini‑komiksów: [link] xD
O taaak… Yukimurze się oberwało za darmo. xD Spotkanie Ishidy to był dla Masamune chyba taki szok, że aż mu odbiło. :D
Re: na serio to "na serio?"?
Chciałabym zażartować o nagonce, ale trochę mi ręce opadły.
Wnoszę o usunięcie recenzji, gdyż jest napisana nieprofesjonalnie. Recenzent ocenił dramat tak jakby byl komedią, bo się na nią najwidoczniej nastawił. Czyli ja mogę napisać recenzję horroru tak jakby to była komedia i narzekać, ze nie ma śmiesznych scen i cycków, tak? To ma byc profesjonalna strona? Czy nikt nawet nie sprawdza, co recenzent recenzuje, tak choćby na tyle, by zobaczyć w Anime News Network jaki to typ serii? Naprawdę? Potem ktoś to przeczyta i tez zacznie to oglądać jak komedię, bo nikt recenzenta nie poprawił, nikt się o inną tez nie pokusił (zresztą nie wiem, jaki byłby tego sens, skoro alternatywnych nikt chyba nie czyta). Dałbym tej serii 7/10, ale nie za to, ze nie była absurdalna tylko za… różne inne rzeczy. Nie przemawia do mnie jakoś argument, że poprzednie serie były śmieszne. Czyli dwa głupie epizody do Higurashi no naku koro ni Rei też powinienem oceniać jak horrory i narzekać, ze były jakieś glupawe? Tak?
Nie wiem, czy redakcja w ogole czyta komentarze, ale cóż… Napisało się.
Re: na serio to "na serio?"?
cd:
Naprawdę, chciałabym usiąść z Wami, ludzie, i obejrzeć ten pierwszy odcinek, bo fascynuje mnie, który moment uważacie tam za taki przedramatyzowany. Chyba mi się odczuwanie stępiło i tylko przerysowane rzeczy do mnie trafiają, skoro nie widzę tu przesady.
Re: na serio to "na serio?"?
Nikogo nie oskarżam o to, że tej serii nie pojmie. Mam na bakier z historią, a pojęłam, więc to nie jest wyczyn. Cytat o cyklu wydawniczym nie został przez Ciebie zrozumiany. Tylko dwie gry zostały wydane poza Japonią, JE nie było nawet w Japonii rozreklamowane, a moment, w którym wyszło sugeruje dość dosadnie, że było zrobione ku uciesze fanów trzeciej gry, żeby mieli co robić. Nie broniłam tu serii tylko decyzji Capcomu.
„Język” to nie tylko angielski, polski, japoński i tak dalej. Chodzi o merytorykę. Dwie gry wyszły poza Japonią i Capcom chyba nadal tego żałuje, bo były tragiczne. Tak, wszystkie anime na to cierpią, ale te historyczne zwłaszcza, bo są za głęboko osadzone w kulturze. Basara nie jest wyjątkiem – jest przykładem anime osadzonego w historii, czyli jednego z tych, których tłumaczenie na angielski jest absolutnie koszmarnie robione.
Opisuję tu przypadek marketingowy, a nie „przypadek – moja ukochana seria, ach”. A wskazane statystyki nie mają znaczenia, bo grupa odbiorców jest za szeroka. Wyżej napisałam o intendowanej grupie, ale ktoś nie przeczytał~.
Re: na serio to "na serio?"?
Re: na serio to "na serio?"?
Capcomowi jednak się widać opłacało, skoro zlecili zrobienie dokładnie takiej serii. ;) Japonia ją przyjęła z miłością. To z gaijinami jest problem.
Re: na serio to "na serio?"?
Re: na serio to "na serio?"?
Boże Narodzenie i jego zwyczaje to norma kulturowa. ;) Wesołej Chanuki.
Re: na serio to "na serio?"?
Zasadniczy problem polega na tym, że nigdzie w JE postacie nie były karykaturalne. Poprzednie serie anime rzutują na tę, choć nie powinny, bo nie mają z nią nic wspólnego poza źródłem. Nie wiem, czemu ludzie nie mogą się pogodzić, ze studio się zmieniło i wszystko inne też się zmieniło. Jakby do końca świata obowiązkiem Capcomu było zlecanie tylko głupawych anime.
Miałam to samo z Gyo. :P Co nie zmienia faktu, że JE obrywa za swoje poprzedniczki i to jedyne, co mnie w tym wkurza. Jakby nagle ktoś zrobił z Clannadu zupełnie odrębną serię w konwencji horroru też by były piski i krzyki, nawet jeśliby ta seria była spójna i obiektywnie dobra. Brak elastyczności.