x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Muzykę uważam za dobrą. Dodawała nieco klimatu do serii. Niektóry soundtracki mi się podobały, ale nie na tyle, żeby chciało mi się je znaleźć i słuchać w wolnej chwili.
Choć uważam Shakugan no Shanę za anime przeciętne… albo inaczej – anime, które nie sprostało moim (zapewne wygórowanym w stosunku do shounena) oczekiwaniom, to jednak zapewne obejrzę dwa kolejne sezony. Słyszałam, że są lepsze, a jak już się biorę za jakiś tytuł, to chcę go obejrzeć do końca.
Re: Niestety...
Wyłączyłam anime po pierwszych kilkunastu sekundach (jeszcze przed otwarciem wrót przez Madokę). Odłożyłam, zapomniałam. Potem znowu zainteresowałam się serią, za sprawą przeczytania pewnego okropnego spoileru (radzę nie rozwijać osobom, które jeszcze nie oglądały!) – kliknij: ukryte śmierć Mami Tomoe w trzecim odcinku – który jednak zachęcił mnie do obejrzenia (i tak radzę Wam nie rozwijać!). Często zastanawiam się, co by było, gdybym nie natrafiła na ten spoiler. Owszem, jestem trochę zła, ale zdaję sobie sprawę, że to właśnie dzięki temu obejrzałam serię. Dla mnie to było naprawdę nieprawdopodobne, że w tym gatunku z różowowłosą bohaterką w roli głównej kliknij: ukryte jakaś postać może stracić życie. To było wbrew wszystkiemu, co myślałam pierwotnie.
Szybko wczułam się w anime. Cudowny klimat, genialna muzyka Yuki Kajiury (szczególnie „Sis, Puella Magica!”, choć reszta nie odstaje poziomem) i wspaniały ending Kalafiny. Grafika na początku trochę mnie odstraszała, ale polubiłam ją.
Anime bardzo interesujące. Zapewne dlatego, gatunek mahou shoujo uważałam za świat słodyczy. I tak też się zapowiadało, prawda? kliknij: ukryte Niestety, koniec słodyczy skończył się tam, gdzie było ich najwięcej – w barierze Charlotte. Ale dalej nie mogłam w to uwierzyć. Mahou shoujo? Śmierć? Halo? Możecie mnie wyśmiać, ale… Ósmy odcinek, łza Sayaki upada na Soul Gem. Myślałam, że to zmieni żywot czarodziejki na lepszy. Wiecie, już nie chce walczyć z wiedźmami, więc wróci do ludzkiej postaci. Jak tak teraz pomyślę o zderzeniu moich oczekiwań z rzeczywistością… Cóż, „troszeczkę” się pomyliłam.
Czas na ocenę bohaterek. Być może jestem dziwna, ale Madoka nie irytowała mnie. Chciała być pożyteczna dla innych ludzi, ale Homura ją blokowała. To, że Madoka słuchała bardziej doświadczonych od siebie, działa dla mnie na jej korzyść. Ostatecznie znalazła wyjście z trudnej sytuacji. kliknij: ukryte Choć z zapowiedzi filmu można wywnioskować, że prawa nowego świata są bardzo zbliżone do poprzedniego. Poświęcenie Homury jest godne uwagi. Od początku mnie zaintrygowała, a później – wraz z poznaniem jej przeszłości – moja sympatia do niej wzrosła. Im więcej razy oglądam Madokę, tym bardziej lubię Sayakę – postać, która na początku nie przypadła mi do gustu. Mogłam nie lubić jej dlatego, że nie słuchała bardziej doświadczonych, odrzucała pomoc i później się użalała. Czyli… typowa nastolatka. Jej sposób życia nie był taki cool jak Homury, nie była inteligentna (bynajmniej nie mam zamiaru nikogo obrażać) i odpowiedzialna jak Mami, nie miała też tak silnej osobowości jak Kyouko. kliknij: ukryte Warto też dostrzec, że Sayaka nie wiedziała, że Mami związała Homurę wstążkami. Dla niej to naprawdę mogło wyglądać tak, że czarnowłosa czekała na śmierć Mami, aby się wtrącić – a tak naprawdę ruszyła na pomoc tak szybko jak mogła. Nie sądzę, aby Madoka wszystko sprostowała. Mami została przedstawiona jako bardzo pozytywna postać, ale według mnie da się znaleźć jej ciemną stronę, to samo zresztą dotyczy każdej dziewczyny. kliknij: ukryte Szkoda, że nie mogliśmy poznać blondynki lepiej, ale to zapewne jeszcze się zmieni. Kyouko na początku nie grzała mnie ani nie ziębiła, potem wiele zyskała. I, wreszcie… Kyubey. Zdecydowanie najbardziej ciekawa postać. kliknij: ukryte Osobiście uważam, że nie jest on zły, ale na ten temat można sporo dyskutować ;) W tym anime nie wskazałabym żadnego czarnego charakteru, choć w tej kwestii zdania są podzielone.
Wiele myślę i zastanawiam się nad anime, pomimo tego, że być może minął nawet i rok od mojego pierwszego obejrzenia serii. Im więcej się ogląda, tym więcej zauważa się detali. Każdy rewatch to dla mnie odkrycie czegoś nowego.
Ze wszystkimi odcinkami anime zapoznałam się w krótkim czasie. Nie miałam nic ciekawszego do roboty, a muszę przyznać, że się wciągnęłam. Do pewnego momentu było fajnie. Jednak nie spodobało mi się, że kliknij: ukryte Gai wstał zza grobu. Wolałabym, gdyby zostawili go w spokoju. Zapewne też dlatego, że wątek Many nie przypadł mi do gustu, no ale chciałam już dokończyć tę serię, więc nie przerwałam oglądania.
Postacie drugoplanowe zyskały więcej mojej sympatii niż para głównych bohaterów. Byłam zupełnie obojętna w stosunku do Shu i Inori, dlatego też zakończenie nie wywołało u mnie żadnych emocji. „Aha. Skończyłaś oglądać, możesz już iść spać, Nidia.” Hm, no nie no, może jednak jakieś uczucie wywołało, ale szybko zniknęło.
Aczkolwiek oglądało się przyjemnie, choć anime nie skłoniło mnie do większych refleksji i zastanawianiem się nad sensem życia. Nie wykluczam, że winna temu jestem ja i moje podejście do Guilty Crown. Dlatego nie mam pojęcia, jaką ocenę wystawić.