Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Palmira

  • Avatar
    A
    Palmira 26.08.2014 21:31
    Czy nigdy nie dożyję porządnego yaoi?
    Komentarz do recenzji "Love Stage!!"
    Jak na razie jestem po 7 odcinku. I co można powiedzieć? Ten tytuł to średniak, do bólu przewidywalny. Moja nadzieja, że dane mi będzie kiedyś obejrzeć dobre anime BL, które będzie opowiadać o prawdziwie dojrzałej miłości, powoli się kończy… jednak Love Stage ogląda się miło i fajnie, gdy robimy to z przymrużeniem oka. Wiele razy w trakcie oglądania zdarzyło mi się nieźle uśmiać. Scena, kiedy  kliknij: ukryte . Ale wątek romantyczny rozwija się zbyt wolno, chyba będą musieli zrobić kolejna serię.
    Podsumowując, Love Stage sprawdza się jako komedia, jako romans raczej nie, bo naprawdę nic nowego i zaskakującego nie pokazuje. Zaś o jakiejkolwiek głębi czy czymś w tym rodzaju nie może być mowy.
  • Avatar
    A
    Palmira 1.08.2014 14:52
    Kocham i kochać nie przestanę
    Komentarz do recenzji "Junjou Romantica"
    Junjou to było moje pierwsze anime spod szyldu shounen­‑ai/yaoi. Oglądałam je wieki temu, jednak w te wakacje postanowiłam je sobie odświeżyć i przy okazji sklecić krótką opinię ;) Sam fakt, że oglądam jakieś anime drugi raz (co zdarza mi się baaaardzo rzadko) świadczy, iż jest to wartościowa produkcja.

    Trzy miłosne historie są nieprzypadkowe i dobrze przemyślane. Podobało mi się to, że zgrabnie się ze sobą przeplatają. Postaci odróżniały się charakterami, każda miała zestaw swoich cech i zachowań. Ale najwięcej czasu ekranowego poświęcono parze Misaki­‑Usagi. Nie brakowało w niej zabawnych zwrotów akcji, z drugiej strony twórcy anime zaserwowali nam wiele pikantniejszych scen. To połączenie sprawia, że seria będzie odpowiadać zarówno zagorzałym zwolenniczkom yaoi, jak również nowicjuszkom w tym gatunku.

    Pozostałe pary miały zdecydowanie mniej pola do popisu, bo i mniej odcinków im poświęcono. Jednak wszytkie historie trzymały poziom i niejednokrotnie śmiałam się przy nich tak, że byłam bliska spadnięcia z krzesła.

    To były plusy… A teraz pogadajmy o wadach serii. Przede wszystkim kreska, przez którą miałam ochotę dokarmić przez monitor niektóre postaci. Wszyscy seme wyglądali podobnie (wysocy, niemiłosiernie chude twarze, te same fryzury), ale również trójka uke zlewała się w jedno (wszyscy z grzywka, obdarzeni podobną mimiką). Ok, może się czepiam, jednak skoro bohaterowie różnili się od siebie charakterem, mogli także różnić się wyglądem. Opening i ending słabe, ale do przeżycia. Tekst tego pierwszego to jedna wielka beka, polecam się zapoznać :)

    Mimo otoczki komedii romantycznej, w niemal każdym odcinku znajduje się czas na przystopowanie akcji i przemyślenia bohaterów. Jednak nie są to melodramatyczne, przesadzone pytania w stylu „dlaczego ja?”. Myślę, że właśnie połączenie trzech wątków romantycznych, z bezpretensjonalnym humorem oraz szczyptą refleksji dały taki fajny efekt, dzięki któremu Junjou Romantica odróżnia się od innych yaoi. Seria niezwykle wciąga i ogląda się ją jednym tchem. Polecam wszystkim.
  • Avatar
    A
    Palmira 3.05.2012 00:55
    Dobre, naprawdę dobre :)
    Komentarz do recenzji "Night Head Genesis"
    Mam podobnie, jak ktoś z przedmówców; to anime było jednym z pierwszych, jakie obejrzałam. Wcześniej koleżanki polecały mi tytuły wychwalane pod niebiosa (np. Durarara!! albo Death Note) i jakoś.. do żadnego z nich nie byłam w stanie się przekonać. (choć dziś mam DN za sobą)
    Dopiero Night Head Genesis sprawiło, że na dobre zainteresowałam się tematyką M&A. Dlaczego? Od pierwszych sekund coś się tam działo! Zaintrygowała mnie historia tych dwóch braciszków, mimo dość często powtarzanego schematu „ludzi po przejściach z super­‑mocami”. I ten świetny, nieco przyciężki, lecz jedyny w swoim rodzaju klimat… Seria mnie nie rozczarowała, wciągnęła maksymalnie, choć miejscami dialogi między nimi mogły się wydawać strasznie denne, zbyt dramatyczne. Przeżyli swoje i jest to oczywiście zrozumiałe, ale było niekiedy trochę trudne do przełknięcia. Spodobały mi się drugoplanowe postaci, dobrze uzupełniały Naoto i Naoyę.
    Mimo to, rzucają się w oczy błędy fabularne, mam na myśli niektóre „akurat przydatne” rzeczy, biorące się niewiadomo skąd.
    Kreska często zawodziła – kiedy już na chwilkę się poprawiała, potem znów robiła się niemiłosiernie krzywa… jednak wygląd postaci przypadł mi do gustu. Muzyka? Opening znakomicie wpasowuje się w klimat NHG, jest taki odmienny od tego, co zwykle widzimy. Natomiast endingi – fantastyczne. Wciąż słucham ich i nie mam dość <3 Poza tym, da się usłyszeć jeszcze dwa, może trzy motywy, do znudzenia przewijane na przestrzeni tych 24 odcinków. Pod koniec naprawdę mnie denerwowały, ale rozumiem, że nie była to wysokobudżetowa produkcja, więc wybaczam.
    Reasumując, Night Head Genesis byłby świetną pozycją w gatunku supernatural, gdyby tylko twórcy umieli go ładnie opakować i podać! Niestety, dobrą fabułę często przesłania jęczący Naoya albo rozkminy w stylu „skąd on wytrzasnął ten samochód”? Przydałoby się też trochę poprawić kreskę. Ale polecam bardzo, wbija w fotel i zostaje na długo w pamięci.
  • Avatar
    R
    Palmira 2.05.2012 18:24
    Do zapomnienia!...
    Komentarz do recenzji "Okane ga Nai"
    Gyaboo! Anime było okropne, ale nie o tym chcę napisać.
    Mianowicie chodzi mi o fenomenalną recenzję Okane ga Nai – tak się przy niej uśmiałam, że koleżanka zaglądała do pokoju, w którym przebywam, by sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. Droga recenzentko, podziwiam Cię za to, że wytrwałaś przy tym strasznym tytule i zdołałaś jeszcze popełnić dobry tekst, ja odpadłam po dwóch odcinkach.
  • Avatar
    Palmira 2.05.2012 17:56
    Re: Jak bohaterowie
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    hmm… Coś Ci się pomieszało.
    Manga o pradziadku Lulu i C.C. (Shikkoku no Renya, czy jakoś tak, dokładnie nie pamiętam, choć też czytałam na ten temat w Arigato!) to zupełnie odrębny projekt od kolejnego sezonu. Nie czytałam jej, lecz sądząc po opisie – beznadzieja.
    Natomiast Gaiden, czyli trzecia seria spod szyldu Code Geass (podtytuł: Boukoku no Akito) to OVA, które wyjdzie na początku sierpnia tego roku. Opowiada o jednostce, która walczy w Europie w roku 2017, wtedy, gdy Lelouch rozkręcał Zakon Czarnych Rycerzy w pierwszym sezonie. Mają się pojawić zarówno znane nam postaci, jak i zupełnie nowe.
    Polecam fanpage Boukoku no Akito na facebooku – są już rysunki bohaterów i więcej szczegółów. Trochę boję się, że to będzie naciągane i nawet najbardziej oddani fani nie będą mogli tego przełknąć, jednak na razie wstrzymajmy się z opiniami do premiery.
  • Avatar
    A
    Palmira 27.04.2012 21:32
    Genialne!
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile: Finale"
    Po obejrzeniu Paris Chapter, z obawami podchodziłam do trójki spod szyldu Nodame Cantabile – a to dlatego, że o ile pierwsza odsłona historii o Nodame i Chiakim uwodziła świetnym, bezpretensjonalnym humorem, niesamowitym klimatem, o tyle dwójka rozczarowała mnie swoją nijakością. Co prawda, na początku było dość śmiesznie, jednak potem twórcy chyba chcieli rozwinąć poboczne wątki no i oczywiście, miłość między głównymi bohaterami, a ponieważ seria miała jedynie 11 odcinków, nie zdążono wszystkiego zrealizować i dostaliśmy ni komedię, ni romans. W dodatku, muzyki klasycznej, czyli niezwykle istotnego elementu anime, było jak na lekarstwo.
    Na szczęście, trzeci sezon utrzymuje poziom jedynki. To znaczy, zdecydowano się bardziej postawić na rozwijanie bohaterów, ich uczuć, niż humoru, ale mogliśmy oglądać coś zdecydowanego, nie zaś twora, który miał zadowolić wszystkich, a który w zasadzie nie satysfakcjonował nikogo. Relacje Nodame i Chiakiego przybierają bardziej poważny obrót, jednak uniknięto przesadnego patosu czy zupełnie typowego happy endu ze sceną  kliknij: ukryte . To, mimo narzekań niektórych fanów, było dobre posunięcie, przecież dzięki byciu niesztampową serią, Nodame Cantabile wyróżnia się spośród innych serii o podobnej tematyce.
    Ponadto – ten sezon to także genialna muzyka. Jako Polce, bardzo miło mi się zrobiło, gdy usłyszałam pięknie zagrany koncert fortepianowy Chopina i kilka słów na temat jego życiorysu. (Kurcze, głupio, że Japończycy bardziej się nim interesują, niż jego rodacy.) Poza tym – śliczne Bolero Ravela w wykonaniu Rui i wiele innych utworów, które długo pozostaną w pamięci.
    Polecam wszystkim i z czystym sumieniem daję 10/10!
  • Avatar
    Palmira 10.04.2012 14:35
    Re: Jak bohaterowie
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    3 sezon będzie krótszą OAVką, spin­‑offem, którego akcja rozgrywać się będzie w Europie. Poznamy zupełnie nowych bohaterów; oczywiście ci, których znamy, też się pewnie pojawią, ale ich rola będzie mniejsza.
    Podsumowując – Code Geass Gaiden: Boukoku no Akito (tak się będzie to nazywać) to NIE kontynuacja R2, więc tego genialnego (moim skromnym zdaniem) zakończenia nie zepsują.
    Pewnie kwestia  kliknij: ukryte  nie będzie wyjaśniona, ponieważ ciągłe spekulacje na ten temat podgrzewają atmosferę i wciąż fani się o niego spierają – a twórcy lubią, gdy o ich anime jest głośno, nie? ;)
  • Avatar
    A
    Palmira 9.04.2012 18:30
    Miło spędzona godzina!
    Komentarz do recenzji "Koisuru Boukun"
    Anime z gatunków yaoi (niestety D;) nie ma tak dużo, dlatego Koisuru Boukun ma w nim dość dobrą pozycję, mimo strasznego przesłodzenia i przewidywalności. Gdybym miała je porównywać do dobrych romansów, to dzieli je może nie przepaść, ale dość głęboki przydrożny rów. Jednak wystawiam 6/10, bo całkiem nieźle się przy nim uśmiałam (rozwaliła mnie scena z pijanym ukesiem, hahaha xD)
    Kreska to oczywiście bishouneny, ale oka nie rani, dobrze się oglądało (wracając do uke, to przypominał Soubiego z Loveless!) Muzyka nieco tandetna, po niej widać, że to niskobudżetowa produkcja. Mimo wszystko polecam fankom gatunku.
  • Avatar
    A
    Palmira 9.04.2012 18:09
    Świetne, mimo kilku błędów
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    Od razu napiszę, że moim zdaniem Code Geass to świetne anime (mimo paru widocznych nieścisłości w fabule) na dodatek z genialnym zakończeniem pozostawiającym pole do popisu dla fanów.
    Wszystko dlatego, że seria ma fajny, pełen kontrastu, klimat. Raz jest smutno, raz wesoło; niekiedy śmiesznie i majtkowo, ale nie do przesady. Z brzmienia prezentuje się to średnio, prawda? Jednak CG mnóstwo ludzi uważa za genialny tytuł i coś za tym musi stać. Przede wszystkim charyzmatyczny główny bohater i cała plejada drugoplanowych, które wzbudzają pozytywne emocje. (Przyczepiłabym się tylko do Niny, która z przesadzonym dramatyzmem mnie zwyczajnie wkurzała, kliknij: ukryte  Niepotrzebny zapychacz kilku minut większości odcinków)
    Ale oprócz tego, właśnie poprzez miszmasz postaci, emocji, ciekawych pojedynków między mechami (mi się przynajmniej podobały) i odmiennych strategii anime jest bliskie zwykłym widzom, mimo patetycznej otoczki, „dzyndzlów u kapelusika i dziwnych strojów” (jak to szanowna recenzentka określiła) bo nic nie jest białe albo czarne. W końcu nawet ktoś z reguły smutny czasem się śmieje, a pogodny wesołek popada w zadumę i na chwile znika mu uśmiech z twarzy. Ludzie ciągle się zmieniają i to nie jest wcale niedociągnięcie fabularne, tylko udowadnia prawdziwość tej serii i zasługuje na dużego plusa. Radzę niektórym ciut bardziej uczuciowo popatrzeć na anime, a niektóre sprawy się wyjaśnią. Na przykład ta z Rolo –  kliknij: ukryte 

    Poza tym np. kwestia  kliknij: ukryte 

    Przypatrzcie się bardziej fabule, a dopiero potem wypisujcie negatywne komentarze.

    PS Nie wiem, dlaczego tak wielu osobom 1 sezon przypadł do gustu bardziej, niż drugi. Przecież w poprzedniczce R2 mieliśmy powtarzany do bólu schemat:  kliknij: ukryte 
    toż to dopiero drugi sezon jest ambitniejszy!
  • Avatar
    A
    Palmira 9.04.2012 17:18
    Można doszukiwać się luk w fabule czy śmiać się z mikrofalówek...
    Komentarz do recenzji "Steins;Gate"
    ... ale myślę, że nie o to twórcom chodziło.
    To anime nie jest co prawda majstersztykiem, który zapisze się na kartach historii anime, o którym do końca świata będziemy pamiętali, jednak ogląda się go z radością, a po obejrzeniu większość ludzi będzie miała sporą satysfakcję.
    Myślę, że zbyt szczegółowo niektórzy rozpatrują fabułę serii, że nadmiernie zwracacie uwagę na takie pierdoły, jak to, iż częścią wehikułu czasu stanowił sprzęt AGD. Jasne, można się tego czepiać, bo dobry serial(którym z pewnością jest Steins; Gate)powinien być w miarę logiczny i nie wywoływać litościwego wyrazu twarzy.
    Ale trzonem serii były uczucia bohaterów, ich przeszłość, charaktery, sympatie itp. Stąd na przykład odcinek  kliknij: ukryte , który mnóstwo ludzi uważa (moim zdaniem niesłusznie) za niepotrzebny.
    Natomiast nawet jako fanka serii, muszę przyznać, że pomysł  kliknij: ukryte  wydał mi się zapychaczem czasu ekranowego i nie dziwię się, że wielu widzom nie przypadł do gustu.
    Nie twierdzę jednak, żeby to jakoś szczególnie psuło ogólne wrażenie, a jest ono (przynajmniej u mnie) dobre ze względu na odmienność, lecz jednocześnie harmonię we współdziałaniu postaci. Każda miała jakieś charakterystyczne zachowania, była indywidualnością – oczywiście, najbardziej główny bohater, którego wręcz pokochałam, bo pozornie nadawał się do zakładu psychiatrycznego, ale tak naprawdę był świetnym gościem, który był autentycznie oddany przyjaciołom. Co więcej, ważne, że jego działania nie były czymś w rodzaju „zdejmę wszystkie koty z drzew i ludzie będą szczęśliwi, hurra!” i nie brały się niewiadomo skąd, tylko naprawdę czuło się jego uczucia i przywiązanie.
    Poza tym ogromny plus za dwie bohaterki – Kurisu i Mayuri. Obie to pozornie schematyczne postaci (zdolna tsundere i słodziutko­‑niewinna dziewczyneczka w kapelusiku). Kurisu pokazuje jednak swoją drugą twarz w bardzo nienachalny sposób, a Mayuri nie jest denerwująca. wręcz przeciwnie, to autentycznie miła osoba, dzięki której zespół nie padł jeszcze z głodu ;)
    nie będę się rozpisywać o Daru, ale też zyskał moją sympatię, bo wniósł do serii sporo nienaciąganego i całkiem strawnego humoru. To rzadkość w anime, mówię Wam ^^
    OGROMNY plus za kreskę i  kliknij: ukryte 
    Strasznie się rozpisałam. Podsumowując – serię polecam BARDZO, jest warta Waszego czasu, przy czym bardziej nadaje się dla miłośników wyrazistych bohaterów niż mistrzowskiej fabuły. Ale tym drugim też powinno się choć trochę spodobać ;)