x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Apologia na rzecz scenarzystów.
Ps. Nudzę się, bo zbliża się sesja ;)
Re: Apologia na rzecz scenarzystów.
Po 5 epku wciąż mam mieszane odczucia.
Z jednej strony serial ten z samych swoich założeń fabularnych musi bazować na charakterach postaci i pogłębianiu relacji między nimi, z drugiej odnoszę wrażenie, że część postaci jest tam tylko dla gagów kliknij: ukryte (np. postać masochisty czy ta ekscentryczna dziewczyna. Raz twórcy sugerują mi, iż może się tu pojawić ciekawy kontekst dystopii i wpływu programu ,,Kiznaiver” na społeczeństwo, by za chwilę ubrać fabułę w szaty historyjki szkolnej o grupce przyjaciół, tylko takiej w hardkorowej wersji, bo niepozorna wycieczka w jednym momencie zamienia się w jakiś mokry sen psychopaty. I nie ma znaczenia czy akcja ma sens, czy nie – ważne że przykuwa uwagę widza.
Co uwidacznia największy mankament ,,Kiznaiver” – absolutny brak subtelności w opowiadaniu historii. Sam koncept wspólnego przeżywania bólu i emocji między ludźmi prosi się o przedstawienie, często negatywnych, skutków takiego połączenia; o pokazanie, że bycie z kimś w relacji wymaga poświęcenia, empatii i gotowości na bycie ranionym. Zmuszać do stawiania pytań: czy na pewno chcielibyśmy, by każdy mógł z łatwością poznać nasze emocje? A może są takie sytuację, w których chcielibyśmy zachować nasze uczucia tylko dla siebie? Silenie się na psychodeliczny klimat, przerysowany humor, upośledzoną grozę (pod postacią pingwina z piłą mechaniczną) na pewno temu nie pomagają.
Co prawda, w serialu mamy przebłyski (np. relacja Kacchon‑Chidori), to mój wrodzony sceptycyzm mówi mi, iż fabuła skończy się na odkrywaniu tajemnic bohaterów. Ale zobaczymy. Z tych składników wciąż może wyjść niebo w gębie, albo zatwardzenie ;)
Dobre, ale...
Apologia na rzecz scenarzystów.
Upraszczając tak, ale w przeciągu tych 4 odcinków dostaliśmy też: kliknij: ukryte (tymczasowy?) cel podróży pociągu; ekspozycje o świecie i Kabane; wytłumaczenie czym są Kabaneri oraz całą drogę od jawnej wrogości do zaakceptowania ich jako sojuszników; przeszłość MC oraz podpowiedzi co do przeszłości Mumei; zarys charakterów pozostałych bohaterów; masę widowiskowych akcji. Nieźle jak na wprowadzenie, które objętościowo zajmuje około 20% całego scenariusza(zakładam, iż seria będzie trwała dłużej niż jeden sezon. Szacuję, że tak około 24 odcinków).
Oczywiście scenariusz ma też swoje wady:
1) kliknij: ukryte Łyżwo‑klapki, ,,magiczne” wpadnięcie pociągu wypełnionego zombi do szczelnie chronionego miasta, niemedyczne powstrzymanie wirusa przez MC, czyli masę głupotek – a to wszystko zaledwie w pierwszym odcinku. Na szczęście ,,rule of cool” rekompensuję mi to.
2) Nie tyle ślepa nienawiść motłochu, co infantylne portretowanie wszystkich dorosłych, jako niekompetentnych, zepsutych, tchórzliwych drani i kontrastowanie ich z pozytywnymi cechami u młodych bohaterów. Serialowi dobrze by zrobiło pojawienie się chociaż jednego, dobrego dorosłego – tak dla równowagi.
Re: Irytujące zmiany względem oryginału
Re: Irytujące zmiany względem oryginału
Irytujące zmiany względem oryginału
Z kolei w mandze cała akcja jest skupiona wokół naszej pary bohaterów. W miarę szybko poznajemy ich przeszłość, przez co zaczynamy ,,przejmować” się ich losami. Na dodatek o wiele dłużej przeciągany jest konflikt wewnętrzny bohatera, dlatego wydaje się on dla widzów wiarygodną postacią. Mówiąc w skrócie: akcja przebiega płynnie, bez zbędnych dłużyzn, a mimo zbudowania całej fabuły na schematach gatunkowych czyta się to całkiem przyjemnie. Na razie o adaptacji nie mogę napisać tego samego.