x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Ale wystarczy, ja ze swojej strony dyskusję kończę, zobaczymy co dalej. Mi się podobało, niezależnie od tego czy miało sens – wszak to SAO, nie spodziewałem się realizmu. ^^
A to, że ona ma tonę godzin władowanych w grę i rozwinięte skille wcale nie oznacza, że ogarnia taktyki. Mało to jest w WoWie graczy, którzy grają 3 dodatek, a wciąż jak pójdą na raid to stoją w ogniu? :P Albo nie czytają taktyk bossów? Dużo godzin, wysoki level, dobre skille =/= myślenie i znajomość taktyki.
Przecież snajperzy byli dowódcami, którzy szkolili tych 4 piechurów. Żołnierze umarli -> koniec szkolenia, nie zabili jej, bo po co? Gra ich nie obchodzi. Ten duży koleś tego się domyślił, co oczywiście było naciągane, bo poziom dedukcji iście sherlockowy.
W życiu nie trafiasz na małe dziewczynki skaczące pomiędzy nabojami, po prostu.
Przecież był podstęp, ukryła się w torbie, zdezorientowała ich, bo nie wiedzieli gdzie jest, choć mieli skan.
Ja nie chcę udowodnić, że to była wspaniale pokazana arcyciekawa akcja, bo tak nie było. Ale (szczególnie jak na standardy tego typu anime) w obrębie gry była dobrze wyjaśniona i logiczna.
Re: Ups
Po 4 odcinku
Od siebie powiem, że mimo schematycznych postaci zapowiada się ciekawie. Jest tajemnica, spisek i cliffhangery i moim zdaniem to będzie stanowiło o sile serii, o ile będzie równie dobrze zrealizowane co w pierwszych odcinkach i nie pogubi po drodze sensu. Na pewno warto zobaczyć kilka odcinków i wyrobić sobie samemu opinię, bo anime wyróżnia się na tle innych tego sezonu. Ja obejrzę do końca.
Wspaniałe!
Ode mnie 10/10 i nie mogę już się doczekać drugiego sezonu!
Szkoda, że inne aspekty były równie kiepsko zrealizowane.
Mój zarzut jest chyba dość oczywisty. Walka miała być ekscytująca, ale została całkowicie zepsuta przez niemal całkowity brak konsekwencji. Spoiler: kliknij: ukryte Jest co prawda „zapominanie”, ale ponieważ ma formę ilościową – żeby zapomnieć dużo, musisz umrzeć wiele razy – poszczególne walki mają małe znaczenie, bo jedna śmierć to żadna tragedia. A oglądający powinien podczas walk czuć, że w każdej chwili coś może pójść nie tak, czego konsekwencje będą poważne – dopiero wtedy rodzą się emocje. Takie rozwiązanie tego nie oferuje.
Gdybym zwracał uwagę tylko na kolorowe obrazki, anime podobałoby mi się, bo tych akurat oferuje duże ilości. Niestety, niewiele więcej.
Nie ma to jak konstruktywna krytyka z rodzaju „nie znasz się bo się nie znasz”.
Największym problemem całego anime jest kompletny brak napięcia. Głównym tematem wielu odcinków jest JEDZENIE. Wrogów zwykle brak, a jeśli już są, to są słabi w porównaniu do bohaterów (w końcu radzą sobie z nimi niskopoziomowe dzieci…). Postaci nie umierają, tylko odradzają się, co powoduje, że całe napięcie podczas nielicznych i nudnych walk wydaje się jedynie śmieszne. Do tego problemy „ekonomiczne” (w świecie, w którym nikt nie musi pracować), które ukazane są w sposób tak idiotyczny, że nic tylko się za głowę łapać. Humor dziecinny. Irytowało mnie też, że wszyscy są dla siebie mili, a słodkie rozmowy to lwia część czasu anime. Ponadto, anime ponosi całkowitą porażkę w kwestii ukazania dramatu ludzi, którzy uwięzieni są w MMO i całkowicie oddzieleni od swojego dotychczasowego życia – ten temat właściwie nie był poruszany. Akcja przebiega dramatycznie wolno, przez kilka odcinków trwają przygotowania do wydarzenia, które była oczywista już dużo wcześniej – w związku z czym w tym okresie nic się nie dzieje.
I tak dalej…
Krótko mówiąc: dziecinne, sielankowe anime o tym, jak zorganizować przyjemne życie bezrobotnym uwięzionym w grze MMO.
Było kilka odcinków, które oglądało się z przyjemnością, ale nie warto męczyć się przez resztę serii.
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Date a Live jest świetne we wszystkim, czego się dotknie. Gagi, choć nie oryginalne, zrealizowane są perfekcyjnie. Praktycznie przy wszystkich śmiałem się, co rzadko mi się zdarza. Walki wyglądają bardzo dobrze, wciągają i trzymają w napięciu. Postaci są ciekawe i zróżnicowane. Fabuła jest wbrew pozorom naprawdę dobra, zwroty akcji potrafią zaskoczyć.
Na osobny akapit zasługuje strona wizualna. Sam rysunek jest ładny, choć nie zachwyca ilością szczegółów. To nie ma jednak takiego znaczenia, bo graficy doskonale zastosowali tu kolory. Bardzo mi się podobał efekt dominacji koloru odpowiadającego danej dziewczynie przy ważnych scenach z nią. Ten zabieg pasuje, nie razi, a daje wspaniały efekt. Date a Live wygląda naprawdę pięknie.
Cieszę się też, że twórcy nie boją się poprowadzić fabuły w faktyczny romans. Ten wątek był odsunięty po pierwszych kilku odcinkach i wydawało się, że został w ogóle odrzucony… Co byłoby wielką szkodą, bo szykowała się świetna para. Ostatni odcinek pokazał, że będzie jednak kontynuowany, dzięki czemu jeszcze bardziej czekam na drugą serię.
Nie spodziewałem się wiele po tym anime. Otrzymałem 6 godzin radości.
Ode mnie 10/10.
Co do samego anime – nie warto. Jest bardzo chaotyczne, nowe wątki wchodzą bardzo szybko, ale ich rozwiązanie jest ZAWSZE nieciekawe. Wszystko w tej serii z początku wydaje się interesujące, a później okazuje się być płytkie i przewidywalne. O ile pierwsze odcinki całkiem mi się podobały, o tyle ostatnie już w siebie wmuszałem. Główny wątek praktycznie zupełnie nie był poruszony, a to właśnie on wydawał się najciekawszy.
Walki wyglądają znośnie, ale jest ich bardzo mało. Do tego niemal zawsze kończą się „prawie‑śmiercią” głównego bohatera, który cudem przeżywa. Co, jak łatwo się domyślić, sprawia, że napięcie przy każdej kolejnej walce spada drastycznie. Sam główny bohater jest typowym shounenowym idiotą, który nikogo się nie słucha, nie myśli, a i tak dobrze na tym wychodzi.
Graficznie anime prezentuje się nieźle, ale efekt nieustannego przejaśnienia potrafi irytować.
Dałem 3/10. Jeśli ktoś nie widział – lepiej sobie darować, jest mnóstwo lepszych anime (np. Kill La Kill z tego samego sezonu)