x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jest dziwnie
To, co najbardziej psuje przyjemność z oglądania i wywołuje pewien dyskomfort, to sposób, w jaki przedstawiono opiekę nad psami. Nie jestem ekspertem, lepiej znam się na kotach, ale mimo tego zauważyłam tu mnóstwo dziwnych zachowań ludzi wobec psów, które w prawdziwym życiu nie powinny mieć miejsca. Zwierzaki zresztą też nie zachowywały się zbyt naturalnie.
Dodajmy do tego, że nasi czworonożni samuraje mają umysły dorosłych facetów, a ich właścicielkami są głównie młode kobiety, co wywołuje różne niezręczne sytuacje. A, i jeszcze wątek pewnego młodzieńca wykazującego chorobliwe wręcz zainteresowanie postacią głównego psiego bohatera. Nie było to wcale zabawne i trąciło pokręconą zoofilią.
5/10
Ogromne rozczarowanie
Żenujące żarciki, niezbyt ładne i mało charakterystyczne z wyglądu postacie, rozmowy o niczym, szczątkowa fabuła, generalnie żadnych plusów poza tymi śmiesznymi kotkami wciskanymi gdzie popadnie.
Może po prostu jestem na to za stara, ale jedyne, co czułam podczas oglądania, to znudzenie połączone z lekką irytacją i ciarkami żenady.
Ode mnie niestety czwóreczka.
Rozczarowanie
Średnie 6/10, głównie za pierwszą połowę.
W sam raz dla kociarzy
Co prawda pierwsze odcinki nie sprawiają piorunującego wrażenia, ale serial zyskuje z czasem. Może to po prostu kwestia przyzwyczajenia do jego formuły. Jest prosto, czasem naiwnie, a zachowania głównego bohatera nieco przerysowane, ale przynajmniej nic nie razi głupotą. Najważniejsze, że kot (czy też koty, oraz inne zwierzęta – pies sąsiadki to skarb :D) swoim zachowaniem w miarę przypomina prawdziwe zwierzę. Może i nie wszystkie momenty przedstawiane z kociej perspektywy mi się podobały, ale mogło być gorzej. Obawiałam się, że będę co chwilę wyłapywać błędy z rodzaju „tak nie powinno się zajmować kotem/koty tak nie robią”, ale tak się nie stało. Zamiast tego bez przerwy rozczulałam się puchatą kulką na ekranie :)
Mocne 7/10.
Strata czasu
Zaskakująco przyjemny film
Na uwagę zasługuje nietypowa grafika, która z początku wydała mi się brzydka i zniechęcała do obejrzenia filmu, lecz po chwili zaczęłam się nią zachwycać. To nie wygląda brzydko, tylko realistycznie, co jest miłą odskocznią od tych wszystkich wielkookich stworzeń z kolorowymi włosami, od których roją się inne produkcje.
7/10 bez wahania.
A mnie się podoba
I podoba mi się.
Arcydzieło to nie jest, dziwne głupotki i słabsze odcinki się zdarzają (z pewnością nie jestem w stanie wielu wad zauważyć, bo nie wiem jak to powinno wyglądać, ani jakie było kiedyś) ale jak dla mnie to na ten moment serial lekki i przyjemny, postacie całkiem sympatyczne (Sarada <3), zdarzają się niezłe walki, a dodatkową frajdę sprawia mi poznawanie tego świata ;) Wiem mniej więcej o co chodzi w Naruto, jedne postacie kojarzę lepiej, inne gorzej (albo wcale), a uzupełnianie tej bardzo pobieżnej wiedzy za pomocą domyślania się tego i owego z kontekstu mnie bawi. Choć jakaś szczegółowa wiedza do zrozumienia głupawych fillerów potrzebna nie jest :)
Obejrzałam ponad 70 odcinków w około miesiąc i będę śledzić to dalej. Gdy oglądać na luzie, z dystansem, jest całkiem sympatycznie. Może zachęcona przez Boruto sięgnę wkrótce po Naruto? Lepiej późno niż wcale :)
Reverse harem bez romansu
Serial w sam raz dla młodych miłośniczek haremów z ładnymi chłopcami, i chyba tylko dla nich.
Ode mnie 5/10, ale to mocna piątka, zdecydowanie wolę Yume Oukoku od tych wszystkich Utapri, Hakuouki, a już zwłaszcza szkodliwego Diabolik Lovers.
Marna kopia Osomatsu-san
Humor w tej komedii jest bardzo wymuszony, często jeden żart ciągnie się na siłę przez pół odcinka, przez co traci jakikolwiek efekt. W dodatku w znacznej części opiera się na nawiązaniach trudnych do zrozumienia dla zachodniego widza. Gagi w Osomatsu może i były dyskusyjnej jakości, ale nie brakowało im różnorodności i jakiejś takiej dynamiczności, a tutaj? Tutaj postacie potrafią przez 10 minut się nie ruszać (usprawiedliwione jakże zabawnym żarcikiem „nie stać nas na grafikę lepszej jakości”) gadając o niczym. I to nie jest pojedynczy przypadek, tylko coś, co zdarza się nagminnie. Każdy odcinek zapychany jest byle czym, byle dociągnąć go do końca i potem móc zażartować z jego marnej jakości, bo nie ma to jak śmiać się z samego siebie i burzyć czwartą ścianę. Nie stać nas na lepszy odcinek, nie chce nam się nic wymyślić, dostanie nam się za to od tych na górze, przepraszamy, obiecujemy, że następnym razem się poprawimy. I tak co odcinek. To jest po prostu nudne.
Zdarzają się fragmenty, które autentycznie śmieszą, ale jest ich niewiele. Oglądanie jednego odcinka na tydzień nie męczy, odmóżdżacz jakich wiele, ale jakby tak chcieć więcej naraz… oj nie wiem.
Dochodzi jeszcze kwestia postaci. Głównym bohaterem jest „Papa Bakabona”, pan charakteryzujący się wybitną głupotą, która może bawić raz czy drugi, ale na dłuższą metę zaczyna męczyć. Często towarzyszy mu odpychający policjant oraz jakieś postacie „na jeden odcinek”. Dużo sympatyczniejsi bohaterowie (Mama Bakabona, młodszy braciszek Bakabona Hajime, Unagi inu – pół pies, pół ryba, a przy okazji „ten rozsądny”) mają dla siebie bardzo mało czasu antenowego, nad czym ubolewam, bo z pewnością byłoby przyjemniej spędzać czas z nimi, niż z Papą Bakabona wypytującym ludzi na ulicach jak się robi dzieci, bo jemu się zapomniało.
Mogę to polecić chyba jedynie fan(k)om Osomatsu‑san, być może znajdą tam coś dla siebie, choćby kilka nawiązań do swojej ulubionej serii.
Generalnie, to lepiej trzymać się od tego z daleka i zamiast tego pooglądać Osomatsu, o. Podobne klimaty, ale wykonanie znacznie lepsze.
4/10, na pewno nie więcej.
Cukier, lukier i inne słodkości
Słabo
Maksymalnie 5/10.