Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Tenskwatawa

  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 29.03.2020 11:36
    Jest dziwnie
    Komentarz do recenzji "Oda Cinnamon Nobunaga"
    Postacie historyczne przedstawiane są w anime na najrozmaitsze sposoby (wystarczy wspomnieć Sengoku Basara albo koszmarne Bakumatsu Rock), ale samurajów w postaci piesków do tej pory chyba jeszcze nie mieliśmy. Pomysł dziwaczny, ale nie najgorszy, jeżeli zostałby dobrze zrealizowany. Niestety sporo w tej serii kuleje. Właściwie jedyną zaletą są psy, ale tylko dlatego, że są psami, no jak tu nie lubić psów ;) Dodatkowo na koniec każdego odcinka mamy małe „live action” z prawdziwymi zwierzakami, miło na nie popatrzeć.
    To, co najbardziej psuje przyjemność z oglądania i wywołuje pewien dyskomfort, to sposób, w jaki przedstawiono opiekę nad psami. Nie jestem ekspertem, lepiej znam się na kotach, ale mimo tego zauważyłam tu mnóstwo dziwnych zachowań ludzi wobec psów, które w prawdziwym życiu nie powinny mieć miejsca. Zwierzaki zresztą też nie zachowywały się zbyt naturalnie.
    Dodajmy do tego, że nasi czworonożni samuraje mają umysły dorosłych facetów, a ich właścicielkami są głównie młode kobiety, co wywołuje różne niezręczne sytuacje. A, i jeszcze wątek pewnego młodzieńca wykazującego chorobliwe wręcz zainteresowanie postacią głównego psiego bohatera. Nie było to wcale zabawne i trąciło pokręconą zoofilią.
    5/10
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 6.03.2020 11:21
    Ogromne rozczarowanie
    Komentarz do recenzji "Kimi to Boku"
    W komentarzach same zachwyty, więc wtrącę swoje trzy grosze. Serial ten jest do bólu mdły i nijaki, a całkowity brak realizmu w kwestii konstrukcji postaci sprawia, że nie byłam w stanie wczuć się i zżyć z bohaterami. Bohaterami, którzy, będąc reprezentantami typowych szablonów znanych z setek innych anime (głupkowaty wesołek, nadęty okularnik, zniewieściały nieśmiałek często brany za dziewczynę oraz bliźniaki, których główną cechą jest to, że są bliźniakami, a na dokładkę mała tsundere, którą ma się ochotę zabić ze szczególnym okrucieństwem) są irytujący oraz infantylni i ani trochę nie przypominają młodych ludzi z krwi i kości. Rozmemłani licealiści zachowują się jak naiwne dzieci z podstawówki, co w połączeniu z ich niedorzecznym zachowaniem w retrospekcjach – przedszkolaki prowadzące poważne rozmowy o miłości – sprawiło, że przez cały seans przewracałam oczami.
    Żenujące żarciki, niezbyt ładne i mało charakterystyczne z wyglądu postacie, rozmowy o niczym, szczątkowa fabuła, generalnie żadnych plusów poza tymi śmiesznymi kotkami wciskanymi gdzie popadnie.
    Może po prostu jestem na to za stara, ale jedyne, co czułam podczas oglądania, to znudzenie połączone z lekką irytacją i ciarkami żenady.
    Ode mnie niestety czwóreczka.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 4.01.2020 13:17
    Rozczarowanie
    Komentarz do recenzji "Higashi no Eden"
    Zaczęło się zabawnie i intrygująco, a skończyło po prostu głupio. Przez pierwsze kilka odcinków myślałam, że trafiłam na serię pozytywnie zakręconą i oryginalną. Pod koniec zostało już tylko znudzenie i irytacja. Sam pomysł na fabułę był nawet dobry, ale po drodze gdzieś się niestety zagubił, a na chaos widoczny na ekranie nie dało się patrzeć.
    Średnie 6/10, głównie za pierwszą połowę.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 23.12.2019 08:21
    Komentarz do recenzji "Africa no Salaryman"
    Bardzo przyjemna, pozytywnie zakręcona komedia.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 27.03.2019 21:21
    W sam raz dla kociarzy
    Komentarz do recenzji "Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue"
    Wiedziałam, że muszę to obejrzeć ze względu na tematykę: aspołeczny mól książkowy + kot = oho, czyżby coś, z czym będzie można się utożsamić? ;)
    Co prawda pierwsze odcinki nie sprawiają piorunującego wrażenia, ale serial zyskuje z czasem. Może to po prostu kwestia przyzwyczajenia do jego formuły. Jest prosto, czasem naiwnie, a zachowania głównego bohatera nieco przerysowane, ale przynajmniej nic nie razi głupotą. Najważniejsze, że kot (czy też koty, oraz inne zwierzęta – pies sąsiadki to skarb :D) swoim zachowaniem w miarę przypomina prawdziwe zwierzę. Może i nie wszystkie momenty przedstawiane z kociej perspektywy mi się podobały, ale mogło być gorzej. Obawiałam się, że będę co chwilę wyłapywać błędy z rodzaju „tak nie powinno się zajmować kotem/koty tak nie robią”, ale tak się nie stało. Zamiast tego bez przerwy rozczulałam się puchatą kulką na ekranie :)
    Mocne 7/10.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 26.03.2019 16:52
    Strata czasu
    Komentarz do recenzji "Bakumatsu ~Ren'ai Bakumatsu Kareshi Garden~"
    Ależ to było słabe… zupełna strata czasu. Fabuła głupia i w sumie żadna, postacie kompletnie nijakie, popatrzeć też nie ma na co. Bajki o stadach brzydkich bishów nie należą do arcydzieł, ale czasem mają jakieś plusy, tu się takowych nie uświadczy. Jak można tak zmarnować Shinsengumi i resztę postaci zaczerpniętych z historii… to już chyba nawet Hakuouki było lepsze.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 27.10.2018 07:43
    Zaskakująco przyjemny film
    Komentarz do recenzji "Hana to Alice: Satsujin Jiken"
    Nie spodziewałam się, że taka prosta historia okaże się tak dobra. Na pierwszy rzut oka nie wygląda zachęcająco, ale warto dać temu szansę. W filmie nie ma ekscytujących zwrotów akcji i aż roi się od absurdów  kliknij: ukryte , ale są to głupotki zamierzone, całkiem sympatyczne i zabawne. Taka trochę komedia omyłek.
    Na uwagę zasługuje nietypowa grafika, która z początku wydała mi się brzydka i zniechęcała do obejrzenia filmu, lecz po chwili zaczęłam się nią zachwycać. To nie wygląda brzydko, tylko realistycznie, co jest miłą odskocznią od tych wszystkich wielkookich stworzeń z kolorowymi włosami, od których roją się inne produkcje.
    7/10 bez wahania.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 29.09.2018 09:14
    A mnie się podoba
    Komentarz do recenzji "Boruto -Naruto Next Generation-"
    Nigdy nie oglądałam Naruto (nie liczę urywków podpatrzonych w dzieciństwie u koleżanki na kanale, do którego dostępu w domu nigdy nie miałam), dlatego na moje odczucia wobec Boruto nie ma wpływu ani sentyment, ani zawiedzione oczekiwania. Nie należę do osób od lat zaznajomionych z tym wszystkim i nie mam z czym porównywać nowej serii, więc oglądam ją z nieco innej perspektywy.
    I podoba mi się.
    Arcydzieło to nie jest, dziwne głupotki i słabsze odcinki się zdarzają (z pewnością nie jestem w stanie wielu wad zauważyć, bo nie wiem jak to powinno wyglądać, ani jakie było kiedyś) ale jak dla mnie to na ten moment serial lekki i przyjemny, postacie całkiem sympatyczne (Sarada <3), zdarzają się niezłe walki, a dodatkową frajdę sprawia mi poznawanie tego świata ;) Wiem mniej więcej o co chodzi w Naruto, jedne postacie kojarzę lepiej, inne gorzej (albo wcale), a uzupełnianie tej bardzo pobieżnej wiedzy za pomocą domyślania się tego i owego z kontekstu mnie bawi. Choć jakaś szczegółowa wiedza do zrozumienia głupawych fillerów potrzebna nie jest :)
    Obejrzałam ponad 70 odcinków w około miesiąc i będę śledzić to dalej. Gdy oglądać na luzie, z dystansem, jest całkiem sympatycznie. Może zachęcona przez Boruto sięgnę wkrótce po Naruto? Lepiej późno niż wcale :)
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 21.09.2018 09:08
    Reverse harem bez romansu
    Komentarz do recenzji "Yume Oukoku to Nemureru 100 Nin no Ouji-sama"
    Typowa haremówka na podstawie gry, nie ma więc sensu wymagać od tego więcej niż od innych dziewczyńskich haremówek, ale! Są plusy. Oczywiście główna bohaterka to istota całkowicie przezroczysta i pozbawiona jakiejkolwiek osobowości (w wersji, którą oglądałam, nie była nawet wymieniona w angielskich napisach końcowych), a otaczający ją zewsząd piękni młodzieńcy nie mają do zaoferowania wiele więcej poza wyglądem. Mimo tego, serial pozbawiony jest irytujących wątków miłosnych, tak częstych w produkcjach tego typu. Główna bohaterka nie musi odganiać się od przystojnych wielbicieli, bo oni zwyczajnie się za nią nie uganiają (Kihela bardziej ciągnie do Aviego, he he). Jasne, że czasem któremuś zdarza się ją uprowadzić do swojego zamku czy zabrać na jazdę na łyżwach przy świetle księżyca, ale to zdecydowanie nie to samo, co np. obrzydliwe napastowanie bohaterki ukazane w Diabolik Lovers. Fabuła Yume100 nie kręci się wokół walki o serce dziewczyny, jest raczej przygodówką w świecie fantasy. To prosta historia, niczego odkrywczego tu nie znajdziemy i często miałam wrażenie, że to naiwna bajka dla małych dziewczynek, ale da się oglądać bez wyrzucania komputera przez okno. Nic mi szczególnie nie przeszkadzało, może kilku spotkanych w podróży książąt – niektóre pomysły na te postacie były idiotyczne, zwłaszcza pewne istoty morskie oraz słaba interpretacja postaci z Alicji w Krainie Czarów. Stali towarzysze naszej księżniczki byli za to w porządku, to znaczy – książę Avi i Kihel, który przez całą serię stara się przypomnieć sobie swoją przeszłość, to jedyne postacie z jakąkolwiek osobowością, więc chcąc nie chcąc na nich skupiłam swoją uwagę. „Uroczy zwierzaczek”, lisek (?) Navi, mógłby za to nie istnieć.
    Serial w sam raz dla młodych miłośniczek haremów z ładnymi chłopcami, i chyba tylko dla nich.
    Ode mnie 5/10, ale to mocna piątka, zdecydowanie wolę Yume Oukoku od tych wszystkich Utapri, Hakuouki, a już zwłaszcza szkodliwego Diabolik Lovers.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 14.09.2018 14:02
    Marna kopia Osomatsu-san
    Komentarz do recenzji "Shin'ya! Tensai Bakabon"
    Oj słabiutko. Geniusz Bakabon usiłuje być następcą Osomatsu­‑san (ten sam autor mangowego pierwowzoru, bardzo podobna stylistyka), jednak z marnym skutkiem. To, co udało się w Osomatsu, tutaj okazało się kompletną klapą. I nie tylko dlatego, że sześciu zwariowanych chłopaków przyciągnie większą widownię niż pan w średnim wieku ;)
    Humor w tej komedii jest bardzo wymuszony, często jeden żart ciągnie się na siłę przez pół odcinka, przez co traci jakikolwiek efekt. W dodatku w znacznej części opiera się na nawiązaniach trudnych do zrozumienia dla zachodniego widza. Gagi w Osomatsu może i były dyskusyjnej jakości, ale nie brakowało im różnorodności i jakiejś takiej dynamiczności, a tutaj? Tutaj postacie potrafią przez 10 minut się nie ruszać (usprawiedliwione jakże zabawnym żarcikiem „nie stać nas na grafikę lepszej jakości”) gadając o niczym. I to nie jest pojedynczy przypadek, tylko coś, co zdarza się nagminnie. Każdy odcinek zapychany jest byle czym, byle dociągnąć go do końca i potem móc zażartować z jego marnej jakości, bo nie ma to jak śmiać się z samego siebie i burzyć czwartą ścianę. Nie stać nas na lepszy odcinek, nie chce nam się nic wymyślić, dostanie nam się za to od tych na górze, przepraszamy, obiecujemy, że następnym razem się poprawimy. I tak co odcinek. To jest po prostu nudne.
    Zdarzają się fragmenty, które autentycznie śmieszą, ale jest ich niewiele. Oglądanie jednego odcinka na tydzień nie męczy, odmóżdżacz jakich wiele, ale jakby tak chcieć więcej naraz… oj nie wiem.
    Dochodzi jeszcze kwestia postaci. Głównym bohaterem jest „Papa Bakabona”, pan charakteryzujący się wybitną głupotą, która może bawić raz czy drugi, ale na dłuższą metę zaczyna męczyć. Często towarzyszy mu odpychający policjant oraz jakieś postacie „na jeden odcinek”. Dużo sympatyczniejsi bohaterowie (Mama Bakabona, młodszy braciszek Bakabona Hajime, Unagi inu – pół pies, pół ryba, a przy okazji „ten rozsądny”) mają dla siebie bardzo mało czasu antenowego, nad czym ubolewam, bo z pewnością byłoby przyjemniej spędzać czas z nimi, niż z Papą Bakabona wypytującym ludzi na ulicach jak się robi dzieci, bo jemu się zapomniało.
    Mogę to polecić chyba jedynie fan(k)om Osomatsu­‑san, być może znajdą tam coś dla siebie, choćby kilka nawiązań do swojej ulubionej serii.
    Generalnie, to lepiej trzymać się od tego z daleka i zamiast tego pooglądać Osomatsu, o. Podobne klimaty, ale wykonanie znacznie lepsze.
    4/10, na pewno nie więcej.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 12.09.2018 09:12
    Cukier, lukier i inne słodkości
    Komentarz do recenzji "Gakuen Babysitters"
    Seria prościutka, leciutka, głupiutka – nie każdy się tym zachwyci. Dostałam próchnicy i cukrzycy od nadmiaru słodyczy ;) Co odcinek rozpływałam się nad tym, jakie to jest cieplutkie i urocze, a nawet nie lubię małych dzieci, no niesamowite. Choć tak w sumie, to dzieci, choć bez nich nie byłoby tego serialu, są w jakiś sposób jego słabym punktem – te rozwrzeszczane małe kluski potrafią zirytować. Mimo tego jest naprawdę przyjemnie, o ile lubi się „rodzinne” okruchy życia i przymknie się oko na pewne niedociągnięcia. Chcę więcej! Mocne 7/10.
  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 12.09.2018 07:48
    Słabo
    Komentarz do recenzji "Hal"
    Zapewne miało być pięknie i wzruszająco, ale wyszło nijako. To było po prostu nudne i mdłe. Film trwa ledwie godzinę, wprowadza różne postacie i wątki bez odpowiedniego przedstawienia czegokolwiek (np. taki Ryuu, postać kompletnie „znikąd”), wskutek czego dostajemy nieprzekonującą, nieangażującą w żaden sposób historyjkę. „Akcja” gna do punktu kulminacyjnego (który jest… naciągany? przedramatyzowany?), po drodze tak naprawdę nie pokazując nic konkretnego. Nie wiem, czemu miałyby mnie obchodzić losy tych postaci, skoro tak naprawdę nic nie wiem o nich ani ich relacjach. Te 60 minut dłużyło mi się niesamowicie i nie sądzę, by cokolwiek z tego filmu (poza pewną… żyrafką) miało zapaść mi na dłużej w pamięci. Samo przesłanie to za mało, historia musi mieć jakieś ręce i nogi, żeby mnie do siebie przekonać.
    Maksymalnie 5/10.