Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 9
Średnia: 6,89
σ=1,29

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kappa no Coo to Natsuyasumi

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2007
Czas trwania: 138 min
Tytuły alternatywne:
  • Summer Days with Coo
  • 河童のクゥと夏休み
Postaci: Youkai; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Znalezienie magicznego stworka początkiem przygody? Było, ale rzadko kiedy w realistycznej otoczce.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Umówmy się: trudno o bardziej klasyczny pomysł na film dla dzieci niż „bohater/ka spotyka coś”. W wersji niskobudżetowo­‑przyziemnej owo coś okaże się pieskiem lub kotkiem, dalej mamy cały przegląd królestwa zwierząt, a na przeciwnym końcu skali znajdują się wszelkiego rodzaju istoty nadprzyrodzone, baśniowe oraz kosmici. Nic nowego, byliśmy, widzieliśmy. Jaką wariację zatem otrzymujemy dzisiaj?

Tym razem omawianym stworzeniem jest kappa – rodzaj wodnego ducha z japońskich legend. Kappy zazwyczaj są nieduże, zielone, mają szeroki dziób, płetwiaste łapy, skorupę na plecach, a także charakterystyczne wgłębienie na głowie, które musi być zawsze pełne wody albo przynajmniej wilgotne. Generalnie uchodzą za istoty nieśmiałe i raczej nieszkodliwe, chociaż oczywiście rozgniewane mogą stać się niebezpieczne. Ze względu na swoje związki z wodą potrafią wywoływać deszcz.

Z całą pewnością niczego złego nie chciał uczynić ludziom ojciec młodziutkiego kappy, zwracający się pewnej nocy do wpływowego samuraja z prośbą o pozostawienie w spokoju pobliskich bagien. Ta prośba kosztuje go jednak życie, a malcowi udaje się ocaleć tylko dzięki trzęsieniu ziemi, które grzebie go żywcem na ponad sto lat. Właściwa historia zaczyna się w dniu, kiedy niejaki Kouichi Uehara w drodze ze szkoły znajduje nad brzegiem rzeki osobliwą „skamieniałość”... Która, wypłukana w wodzie, okazuje się nie taka znowu skamieniała. Mały kappa, nazwany Coo, najchętniej wróciłby do swoich pobratymców – gdzie jednak ich szukać, skoro wokół wyrosło Tokio, a w istnienie nadprzyrodzonych istot, czyli youkai, nikt już w zasadzie nie wierzy? Pozostaje zostać z przyjazną rodziną Uehara i spróbować zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Ale jak długo uda się utrzymać istnienie tak niezwykłego gościa w tajemnicy?

Choć kilka momentów (szczególnie scena śmierci ojca Coo) sprawia, że zdecydowanie nie polecałabym tego filmu dla małych dzieci, historia kappy rozwija się idealnie według schematu tego typu opowieści. Coo aklimatyzuje się w nowym miejscu, zaprzyjaźnia z Kouichim, poznaje świat ludzi i przeskok cywilizacyjny, jaki miał miejsce od jego czasów, poszukuje pobratymców… I tak dalej aż do szczęśliwego (acz także przewidywalnego) zakończenia. Pod tym względem naprawdę nie znajdziemy w tym filmie niczego, czego nie przewałkowałyby dziesiątki razy produkcje familijne spod znaku Walta Disneya. Czy więc Japończycy potrafili powiedzieć tutaj cokolwiek nowego, poza oczywiście dodaniem kilku brutalniejszych momentów (brutalniejszych jak na film dla dzieci, oczywiście)?

Odpowiedź brzmi: tak, jeśli przyjrzymy się pozostałym wątkom. Coo bowiem jest tu nie tyle bohaterem opowieści, ile osią wydarzeń mających znaczenie dla rodziny Uehara, a także wabikiem na młodych widzów. Takich, którzy pewnie nie mieliby ochoty przyjmować do wiadomości tego, co stanowi właściwą treść filmu. Opowieści o relacjach w grupie młodych ludzi, o tym, co sprawia, że jakieś dziecko nagle zostaje poddane ostracyzmowi i wyrzucone poza nawias szkolnego „społeczeństwa”, wcale nie przez młodocianych przestępców, ale przez zwykłych, przeciętnych rówieśników. W takiej sytuacji od początku znajduje się koleżanka z klasy Kouichiego (a przyczyny – jak się dowiemy pod koniec – nie zależą w żaden sposób od niej). W takiej sytuacji znajdzie się także sam Kouichi, bo tak naprawdę dla „grupy” każdy powód jest dobry, żeby kogoś wyśmiać i odrzucić. „Grupa” czuje się silna właśnie dlatego, że może to robić, że może określać, co jest żałosne, a co jest super. To zjawisko uniwersalne, tak samo w szkole japońskiej, jak i każdej innej na świecie. A lekarstwo? Niestety nie ma dobrego i film nie oferuje żadnej cudownej recepty. „Wyrzutkom” pozostaje tylko bronić się siłą charakteru i nie przejmować głupotą bliźnich, na pewno nie poddawać się i nie upodabniać do prześladowców (jak zrobił to poprzedni właściciel należącego do bohatera psa, Ossana).

Bohaterowie są bardzo prawdziwi, a przez to mogą wydawać się trochę nieefektowni. Sam bohater jest w zasadzie dobrym chłopcem, ale początkowo, tak jak wszyscy, omija „trędowatą” koleżankę – po prostu dlatego, że tak się robi, nie dlatego, że sam ma do niej jakieś pretensje. Jego rodzina jest też raczej zwyczajna, a tym, którzy – tak jak ja – nie raz mieliby ochotę przewiesić przez kolano młodszą siostrzyczkę Kouichiego, Hitomi, uświadamiam, że bardzo przekonująco pokazano na jej przykładzie, jak wygląda i zachowuje się nieludzko rozpuszczona kilkulatka. Jeśli mogłabym coś zarzucić spójności psychologicznej rodziców, to przede wszystkim ich zachowanie po „odkryciu” przez media istnienia Coo. Rozumiem, że w filmie dla dzieci potrzebna jest pewna łopatologia, ale całą sprawę można było (i należało) rozegrać zupełnie inaczej, z większym poszanowaniem prywatności własnej i uczuć małego kappy.

Grafika jest taka, jakiej można oczekiwać od współczesnego filmu kinowego, chociaż widać pewne oszczędności. Przede wszystkim w niektórych ujęciach tła posłużono się obrobionymi fotografiami (ale obrobionymi dostatecznie, by w miarę bezboleśnie wtapiały się w resztę grafiki), a sylwetki ludzkie widziane z dystansu upraszczają się niemal do brył geometrycznych. W obu przypadkach jest to świadomy wybór estetyczny, a nie błąd w animacji, może jednak chwilami razić. Należy też podkreślić, że tam, gdzie trzeba, animacja jest idealnie płynna i zachwycająca – na przykład w scenach podwodnych popisów Coo. Projekty postaci są ładne, ale ponieważ utrzymano je w stylu raczej realistycznym, chwilami miałam problemy z odróżnianiem bohaterów drugoplanowych. Bardzo sympatycznie natomiast prezentuje się Coo – dobór naturalnych kolorów i nieprzesadzona mimika sprawiły, że wygląda jak osobliwa część pokazywanego świata, a nie jak doklejony stworek z gry komputerowej. Spokojna, relaksująca muzyka raczej nie zwraca uwagi, jednak w paru miejscach pojawiają się utwory wyróżniające się spośród reszty – jak choćby motyw towarzyszący pojawieniu się smoka.

Napisałam wcześniej, że film może nie być odpowiedni dla małych dzieci, przypuszczam jednak, że tym powyżej 10­‑11 lat można już zaserwować go dość spokojnie (chyba że ktoś woli chronić je przed każdą kropelką krwi na ekranie). Przemoc i krew pojawiają się w bardzo nielicznych momentach i są dobrze uzasadnione fabularnie, na pewno nie stanowią tylko bezsensownego „ozdobnika”. Pewnym problemem może być długość filmu (ponad dwie godziny mogą znużyć nawet odpornego widza), nie będę więc twierdziła, że każdy powinien się z przygodami małego kappy zapoznawać. Dla mnie jednak seans okazał się ciekawszy niż przypuszczałam – od znanego motywu „przygód z magicznym zwierzątkiem” znacznie bardziej interesująca była możliwość rzucenia okiem na dość realistycznie pokazaną współczesną szkołę.

Avellana, 28 sierpnia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Shin-Ei Animation
Projekt: Yuuichirou Sueyoshi
Reżyser: Keiichi Hara
Scenariusz: Keiichi Hara
Muzyka: Kei Wakakusa