Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
grafika: 10/10
fabuła: 8/10 muzyka: 10/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 14 Zobacz jak ocenili
Średnia: 9,07

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 213
Średnia: 8,89
σ=1,12

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Sezonowy)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Mushishi Tokubetsu Hen: Hihamu Kage

Rodzaj produkcji: odcinek specjalny (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 45 min
Tytuły alternatywne:
  • 蟲師 特別編「日蝕む翳」
Postaci: Youkai; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przeszłość
zrzutka

Niepokojące następstwa zaćmienia słońca, czyli udana rozgrzewka przed nową serią telewizyjną Mushishi.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Sezonowy

Recenzja / Opis

W świecie, w którym oprócz znanych nam form żywych istnieją mushi, byty egzystujące na granicy niepoznanego, zaćmienie słońca nie jest tylko niezwykłym zjawiskiem astronomicznym. To także niebezpieczny czas, kiedy niektóre mushi stają się lepiej widoczne, a inne zaczynają stanowić poważniejsze niż zwykle zagrożenie dla ludzi. W nadmorskiej wiosce doktor Adashino nie może się doczekać okazji do zobaczenia niezwykłych rzeczy. Daleko na wyżynach kronikarka Tanyuu przygotowuje kompilację znanych zagrożeń, którą następnie rozsyła innym mushishi. Większość związanych z zaćmieniem słońca mushi i ich możliwych wpływów jest dobrze opisana i poznana, pozostaje jednak odnotowane tylko raz zjawisko powodowane przez hihami, czyli „pożeracza słońca”. Zazwyczaj żyjące głęboko pod ziemią, podczas zaćmienia oddzielają się od swojego „korzenia” i wznoszą w niebo, tworząc chmurę, na pewnym obszarze blokującą całkowicie promienie słoneczne. Spośród wielu możliwych miejsc, ten fenomen pojawia się tym razem w niewielkiej wiosce, do której przybył mushishi Ginko, główny bohater tej opowieści.

Tym razem od początku znana jest zarówno nazwa, jak i sposób działania mushi. Aby rozproszyć przesłaniającą słońce i przedłużającą zaćmienie chmurę, należy odnaleźć „korzeń” i przewieźć go w miejsce, w którym zostanie wystawiony na działanie słońca. Wprawdzie nie jest to łatwe – nie wiadomo dokładnie, jaką ma formę ani gdzie go szukać – jednak w porównaniu do innych przypadków, z jakimi miał do czynienia Ginko, wydaje się to stosunkowo prostym rozwiązaniem i tylko kwestią czasu, aż wszystko uda się naprostować. Tu jednak w opowieść wplata się drugi wątek: bliźniaczek Hiyori i Hinaty, z których ta pierwsza od urodzenia cierpi na powodowaną przez mushi chorobę, sprawiającą, że musi unikać światła słońca. Jak zawsze w Mushishi, jedna historia splata się z drugą, pokazanie losów ludzi staje się okazją do postawienia kilku ciekawych pytań o to, co uważamy za oczywiste i niezmienne.

Przed seansem tego odcinka przypomniałam sobie całą serię telewizyjną, przekonując się przy okazji, że nie zmieniłabym na pewno wystawionej blisko osiem lat temu oceny. Stwierdziłam także, że studio Artland nie próbowało z niczym eksperymentować. Pokazana tu opowieść jest utrzymana w dokładnie takim samym stylu, jak odcinki serii telewizyjnej. Spokojnie wypełnia swoje czterdzieści pięć minut, nie odniosłam wrażenia, że jest nadmiernie rozciągnięta (czego się obawiałam). Powolne tempo narracji jest charakterystyczne dla Mushishi i pozwala stworzyć niezwykły klimat. Jeśli porównać tę historię z innymi z tego świata, powiedziałabym, że jest stosunkowo łagodna – nie ma tu tragedii ani niełatwych wyborów, dramat jest bardzo stonowany, nie pojawiają się także obecne w niektórych epizodach elementy ocierające się o horror. Wszystko to sprawia, że Hihamu Kage stanowi doskonałą propozycję dla widzów, którzy chcieliby się przekonać, jakiego rodzaju serią jest Mushishi – ta nastrojowa, lekko mistyczna opowieść wydaje się niezwykle reprezentatywna dla całości. Nie każdemu ten rodzaj stonowania i wyhamowania musi odpowiadać, jednak film aktorski z 2007 roku pokazuje, że próby udramatyzowania tego tytułu kończą się nie najlepiej.

Nowy widz nie będzie oczywiście znał bohaterów, jednak w gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia. Adashino jak zwykle pełni rolę raczej komiczną (choć niezwykle podobała mi się scena pod sam koniec, pokazująca, że jednak poważnie traktuje swoje obowiązki), natomiast historia rodzinna Tanyuu w tym przypadku akurat nie jest istotna. Jeśli komuś ten odcinek się spodoba, z pewnością sięgnie po pierwszą serię, a wtedy będzie miał okazję dowiedzieć się czegoś więcej o tej dwójce. Podobnie zresztą, jak o głównym bohaterze – Ginko jak zwykle (z wyjątkiem nielicznych odcinków odsłaniających fragmenty jego przeszłości i spraw osobistych) jest tu raczej przewodnikiem i katalizatorem wydarzeń niż typowym „głównym bohaterem”. Z kolei o Hiyori i Hinacie w tym momencie nie mogę nic więcej napisać, ponieważ właśnie odkrywanie ich historii i relacji stanowi główną oś fabuły.

W zasadzie jeśli napiszę, że oprawa graficzna praktycznie nie uległa zmianie, powinno to zostać uznane za poważny zarzut. „Grafika jak osiem lat temu” nie jest zazwyczaj komplementem, jednak także pod tym względem Mushishi to seria szczególna. Niesamowicie dopracowane do najmniejszego szczegółu pejzaże i uproszczone, utrzymane w przygaszonych barwach postaci ludzi, to w przypadku tego tytułu wybór idealny i naprawdę nie chciałabym, żeby cokolwiek tu „poprawiano” czy próbowano uwspółcześniać. Oprawa audio­‑wizualna stanowi idealne dopełnienie fabuły, chociaż akurat w tym przypadku domyślam się, że część widzów może się poczuć rozczarowana. Tak się składa, że ten akurat epizod rozgrywa się w większości w półmroku przedłużającego się zaćmienia, co po prostu nie pozwala na ukazanie – jak zwykle – niepowtarzalnego piękna przyrody. Widać to po załączonych kadrach i zapewniam, że nie należy się nimi zrażać. Poszczególne ujęcia pokazują, że także pod tym względem Artland trzyma dawną klasę i nie próbuje zmieniać tego, co wyszło dobrze. To samo dotyczy zarówno muzyki, jak i gry seiyuu – należy pamiętać, że Mushishi zawsze miało dość nietypowy styl aktorstwa, znacznie bardziej wyhamowany i teatralny (jeśli można użyć takiego słowa) niż to, do czego przyzwyczaiło nas większość anime.

Ktoś, kto obejrzał i dobrze pamięta serię telewizyjną, zobaczy bohaterów poszczególnych zawartych w niej historii w pięknej sekwencji pokazującej ludzi obserwujących zaćmienie słońca. Z kolei po napisach końcowych, a przed zapowiedzią nowej serii, pojawiają się nieznane postaci, zapewne należące do epizodów, które dopiero zostaną zanimowane. Trzeba przyznać, że jeśli ten odcinek miał być próbą generalną przed zapowiedzianym na kwiecień 2014 anime telewizyjnym, to jest to próba pokazująca, że wszystko zostało na swoim miejscu. Nie tylko seiyuu i twórcy (ze szczególnym uwzględnieniem reżysera, Hiroshiego Nagahamy), ale przede wszystkim uroda, klimat i nastrój. To nie jest tytuł, który ma obowiązek się każdemu podobać, ale jeśli ktoś jest ciekawy, niech spróbuje zacząć oglądanie właśnie od tego odcinka.

Avellana, 20 lutego 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Artland
Autor: Yuki Urushibara
Projekt: Yoshihiko Umakoshi
Reżyser: Hiroshi Nagahama
Scenariusz: Yoshihisa Ooyama
Muzyka: Toshio Masuda