Anime
Oceny
Ocena recenzenta
9/10postaci: 10/10 | grafika: 10/10 |
fabuła: 8/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Kure-nai
- 紅
- Kure-nai (Komiks)
- Kure-nai OAV
„Zbliżyli się do szczęścia tak nieoczekiwanie, jak gdyby zaskoczyli motyla w zimowej puszczy…” (Edith Wharton). Wyśmienity kąsek dla fanów kina obyczajowego, twórcy Red Garden i Rozen Maiden.
Recenzja / Opis
Wielu japońskich licealistów dorabia w najróżniejszy sposób, najczęściej w restauracjach, sklepach czy rozwożąc gazety. Szesnastoletni Shinkurou Kurenai również pracuje, jednak jest to zawód bardzo nietypowy dla tak młodego człowieka – mediator. Niestety ostatnimi czasy ma do czynienia wyłącznie z chuliganami i przy każdym spotkaniu prosi swoją przełożoną, aby powierzyła mu zadanie, dzięki któremu będzie mógł się wykazać i ostatecznie przekonać ją, że dorósł do ważnych zleceń. Niespodziewanie jeszcze tego samego wieczoru w jego mieszkaniu zjawia się właśnie Benika Juuzawa w towarzystwie jednej ze swoich pracowniczek, Yayoi, i małej milczącej dziewczynki. Kobieta zleca Shinkurou ochronę dziewczynki, nie zdradzając przy tym żadnych szczegółów. Z początku chłopak nie jest tym pomysłem zachwycony i odmawia, jednak kiedy bliżej przygląda się dziecku, nagle widzi w niej siebie samego sprzed kilkunastu lat. Po chwili namysłu decyduje się podjąć tego zadania. Nie wie jednak, jak bardzo trudna będzie opieka nad siedmioletnią Murasaki Kuhouin i jakie kłopoty może na siebie ściągnąć, próbując dowiedzieć się czegoś o wpływowej rodzinie, z której pochodzi dziewczynka, należącej do japońskiej plutokracji zwanej zaibatsu.
Przedstawiona tu historia do wybitnie skomplikowanych nie należy, jednakże w tym przypadku nie jest to absolutnie żadną wadą. Scenariusz posiada bowiem bardzo solidną podstawę, która mimo ujawnienia tuż pod koniec serii nie pogrążyła jej, a wręcz przeciwnie, umocniła tylko pozycję wśród najlepszych anime wiosennego sezonu 2008. Fabuła skupia się na relacjach oraz interakcjach ludzkich w przeróżnych warunkach. Można się więc spodziewać niezwykle żywych i udanych dialogów, stanowiących siłę napędową dla warstwy obyczajowej, która przez większość czasu skutecznie odsuwa na dalszy plan pozostałe wątki. Rozmowy bohaterów dotyczą głównie spraw codziennych, a prowadzone w dosyć nieszablonowy sposób wypadają bardzo naturalnie, nie raz skrząc się błyskotliwym humorem. Dużo okazji do śmiechu, ale również i do przemyśleń, dają próby zrozumienia przez Murasaki środowiska, w którym się znalazła. Wspominałam już o solidnej podstawie? W tym przypadku stanowią ją motywy kierujące odizolowanym od społeczeństwa rodem Kuhouin. Pomimo kontrowersyjnego pomysłu, system panujący w hermetycznym środowisku tej rodziny jest jak najbardziej logiczny i do przyjęcia. Wraz ze szczegółami z prywatnego życia rodzinnego Murasaki, na scenę wkracza spora dawka dramatyzmu, który wprowadza zupełnie inny nastrój, tak różniący się od obyczajowej powłoczki, jaką spowite były początkowe odcinki. Nie znaczy to jednak, iż seria zmienia się na tym etapie w tani wyciskacz łez, emanujący przesadnym patosem. Owszem, wydarzenia te są jak najbardziej przygnębiające i mało komu będzie wtedy do śmiechu, jednakże tragizm nie zerwał się z naprężonej smyczy i otrzymujemy niecodzienną serię w niezwykle realistycznej otoczce.
Niestety przez starannie skonstruowany scenariusz drobne niekonsekwencje, które wkradły się pod koniec, są dość wyraźne i odbiegają standardem od całości, jednak ich waga sprawia, że nie mają wpływu na ogólny przebieg wydarzeń. Należy również zaznaczyć, że Kure‑nai jest adaptacją wciąż wydawanej, czterotomowej obecnie powieści shounen autorstwa Kentarou Katayamy. Jak wskazuje wyróżnik, docelową grupą czytelników są nastoletni chłopcy. Nie powinien dziwić więc fakt, iż w przeciwieństwie do anime, pierwowzór kładzie o wiele mniejszy nacisk na aspekt psychologiczny bohaterów, a zawiera znacznie więcej akcji. Dotyczy to głównie dodatkowych zleceń, otrzymywanych przez Shinkurou, które w anime pojawiają się jedynie na samym początku, ponieważ już zajmowanie się małą Murasaki to nie lada problem. Seria poważniej i bardziej realistycznie podchodzi do wątku rodziny Kuhouin. Osobom znającym zarówno anime, jak i powieści, zapewne łatwiej będzie wychwycić wprowadzone różnice. Uczciwie przyznaję, iż powyższe informacje opieram na tym, co udało mi się znaleźć w Internecie, ponieważ bezpośredniej styczności z pierwowzorem nie miałam. Znając jednak szczegóły dotyczące treści, cieszę się, że twórcy anime zakończyli serial w najodpowiedniejszym momencie (końcówka pierwszego tomu) i nie podążyli dalej za książkowym oryginałem. W przeciwnym razie zapewne zupełnie inaczej oceniłabym tę serię. Warto w tym miejscu przywołać inne anime, które również wyreżyserował Kou Matsuo, mianowicie Red Garden. Tam wątek obyczajowy został poprowadzony wyjątkowo dobrze i gdyby nie nazbyt naciągany wątek główny, seria byłaby zdecydowanie lepsza. Natomiast w przypadku Kure‑nai nie wprowadzono elementów, które można by nazwać nadprzyrodzonymi, dzięki czemu w pełni wykorzystano potencjał dramatu obyczajowego.
Jak już wspomniałam, główna siła Kure‑nai tkwi w ukazaniu codziennego życia bohaterów w dość nietypowych okolicznościach. Machiną napędzającą serię jest mała bohaterka, o której dowiadujemy się najwięcej ze wszystkich postaci. Wyrwana z rodzinnego domu, który był dla niej więzieniem, dziewczynka zostaje rzucona w środek zupełnie obcego świata. Nie ma pojęcia, jak funkcjonuje społeczeństwo, na początku jest zagubiona i wystraszona. Z czasem jednak przyzwyczaja się do nowych warunków życia i niemal każda nowo poznana rzecz jest dla niej czymś fascynującym. Murasaki jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci dziecięcych, jakie zdarzyło mi się oglądać w anime. Bez wątpienia jej charakter przypomina Chaguma z Seirei no Moribito, podobnie jak młody książę musi radzić sobie z codziennością. Poznaje reguły rządzące normalnym światem, tak bardzo różniące od tych, które wyznaje jej rodzina. Konfrontacja tych wykluczających się wartości prowadzi do przeróżnych sytuacji i wypadków, z których często można wyciągnąć ciekawe wnioski. Nasza mała arystokratka, prócz „złych” cech, wyniosła z domu również te dobre, których mieszanka zaowocowała niezwykłym charakterem dziewczynki dumnej, ale jednocześnie bardzo inteligentnej i wrażliwej. Duszony w domowym środowisku duch uwalnia się dopiero w momencie kontaktu ze światem zewnętrznym. Ponieważ Murasaki ma dopiero siedem lat, wszystkie nowości chłonie niczym gąbka i powoli dostosowuje się do społecznych norm, zachowując jednak indywidualność, która objawia się niemal na każdym kroku. Potrafi zachować się dojrzale i jest zdecydowanie bystrzejsza i bardziej spostrzegawcza niż jej rówieśnicy. W głębi duszy pozostaje jednak młodziutką i naiwną istotką, która bardzo często opacznie interpretuje zasłyszane informacje. Zupełnie jak… dziecko.
Nauczycielem i opiekunem Murasaki zostaje Shinkurou, który wydaje się najmniej odpowiednią osobą do wypełnienia tego zadania, chociaż Benika ma nadzieję, iż jej podopieczny jakoś da sobie radę i przy okazji sam czegoś się nauczy. Shinkurou również jest postacią interesującą. O ile jego przeszłość została jedynie naszkicowana, o tyle motywacje i charakter rysowano markerem, przez co stał się bohaterem równie wyrazistym, jak jego mała towarzyszka. Pragnie odwdzięczyć się wszystkim ludziom, którzy mu pomagali, a w szczególności Benice. Jest ambitny i usilnie stara się udowodnić swojej pracodawczyni, że dorósł i stał się odpowiedzialnym człowiekiem, który ze wszystkim sobie poradzi. Jednak mimo specyficznych warunków, w jakich się wychowywał, podobnie jak Murasaki nie zdaje sobie sprawy z wielu rzeczy, pozostając szesnastolatkiem, który desperacko stara się wejść w świat dorosłych. Jego nieświadomość wyraźnie odbija się na kontaktach z ludźmi. Dotyczy to głównie jego dwóch koleżanek: zarówno Yuuno, jak i Ginko, chciałyby być dla niego oparciem w trudnych chwilach, żadna jednak nie wie, jak z nim postępować, aby sam domyślił się, o co tak naprawdę chodzi. Wszystkie wątpliwości są bardzo subtelnie akcentowane, poprzez drobne gesty, wyraz twarzy czy chociażby spojrzenie. Uniknięto przydługich monologów wewnętrznych, odzierających takie sceny z naturalności i kruchości, które im towarzyszą. Główni bohaterowie tworzą bardzo nietypowy duet, który, co ciekawe, przez postronnych obserwatorów bywa czasem źle rozumiany. Czy ja już pisałam, że w Kure‑nai można zaobserwować normalne reakcje społeczeństwa na rzeczy, które w większości anime uważane są za chleb powszedni? Dochodzi nawet do tego, że starsza pani podejrzewa Shinkurou o słabość do nieletnich dziewczynek… Zarzuty te jednak nie potwierdzają się w praktyce i dzięki temu otrzymujemy serial, w którym relacje między bohaterami przedstawione są bez żadnych niezdrowych podtekstów i mimo obecności różnych scen, takich jak np. wspólna kąpiel w publicznej łaźni, nie poczułam się zniesmaczona. Jako że już na początku można zauważyć podobieństwa dwójki bohaterów, ciąg dalszy będzie oznaczał uczenie się od siebie nawzajem i wymianę spostrzeżeń rzadko w anime poruszanych. Ku utrapieniu chłopaka, swoje trzy grosze do edukacji Murasaki dorzucają dwie ekscentryczne sąsiadki, co również prowadzi do nieporozumień. A jeśli dodam, że dziewczynka uzależnia się od telewizji, efekty będą jeszcze ciekawsze. Biorąc pod uwagę ilość pań otaczających głównego bohatera, można by odnieść wrażenie, że ogląda się haremówkę. Jeden rodzynek w otoczeniu siedmiu pań, z których potencjalnie każda ma zadatki na Tę Jedyną? To musi skończyć się jakąś dwuznaczną sceną, prawda? Na szczęście nie tutaj. Wszystko jest odpowiednio wyważone i zarysowane niezwykle realistycznie. Pozostali bohaterowie również zdecydowanie są ludźmi. Zachowują się naturalnie, a przede wszystkim myślą, i to wcale nie schematycznie.
Graficznie seria powaliła mnie na kolana, przede wszystkim niezwykle płynną animacją i bogatą paletą barw. Przepiękne i niezwykle szczegółowe krajobrazy w kolorach jesieni i zimy towarzyszą każdej wyprawie poza Tokio, a ulice, budynki i wnętrza również zaprojektowano z odpowiednią precyzją i dokładnością. Zwykle nie zwracam na to uwagi, ale bardzo spodobał mi się samochód, jakiego używała Benika. Wygląd postaci wyraźnie przywodził na myśl Red Garden i tym, którym odpowiada taki styl rysowania, na pewno przypadną do gustu. Szczegółowo i solidnie zaprojektowane, biegały, tańczyły, chodziły, śmiały się czy płakały równie naturalnie, jak naturalnie płynęła woda w strumieniu, niosąc ze sobą czerwone liście. Mimika twarzy bohaterów jest niezwykle bogata i oddaje ich prawdziwe emocje, a na szczególne uznanie zasługuje animacja włosów, teoretycznie zbędny dodatek, tutaj zauważalny już na pierwszy rzut oka. Do gustu przypadły mi również stroje, zwłaszcza Murasaki – zarówno kimona, jak i te kupione jej przez Benikę. Brak w nich udziwnień, a jednocześnie wykonane są z pomysłem i dbałością. W parze z animacją idzie również dobór odpowiednich głosów, z których zdecydowanie wyróżnia się młodziutka Aoi Yabusaki (znana również jako Aoi Yuuki) w roli Murasaki, niezwykle charakterystyczny głos w pełni oddaje charakterek bohaterki i dopełnia niezwykle złożoną układankę, jaką jest postać dziewczynki. Miyuki Sawashiro również spisała się na medal, tym razem w męskiej roli, użyczając głosu Shinkurou. Ryouko Shintani, Sawa Ishige, Haruka Kimura, Takaya Kuroda, Asami Sanada czy Nozomi Masu: wszystkie te nazwiska warto zapamiętać, ponieważ właśnie ci seiyuu są odpowiedzialni za dynamiczne i charakterystyczne dialogi, których ze świecą szukać w innych produkcjach. Niespotykane również gdzie indziej partie musicalowe, obecne w jednym odcinku, wyszły wyśmienicie, a umiejąca całkiem ładnie śpiewać Ryouko Shintani udowodniła, że fałszowanie wychodzi jej równie dobrze. Całości towarzyszą delikatne, nieco melancholijne i nastrojowe utwory na pianino, czasem w towarzystwie skrzypiec. Są to kawałki zdecydowanie ładne, jednak ścieżka dźwiękowa w oderwaniu od obrazu wydała mi się jednak zbyt mało zróżnicowana, choć niepozbawiona swoistego uroku. Piosenki towarzyszące serii zdecydowanie nie pasują do klimatu, a i do szczególnie ładnych nie należą.
Zmiana atmosfery i dojrzalsze podejście do treści zdecydowanie wyszły serii na plus. Mimo wszelkich obaw, schemat „chłopak zajmujący się wrednym bachorem” nie potwierdził się. Z mieszanki sensacji z obyczajówką też niewiele by wyszło przy takiej długości serii. Kou Matsuo wybrał chyba najlepszą drogę, jaką mógł podążyć i znalazł przepis na dobre kino obyczajowe z odrobiną sensacji, wyważonym dramatem i niebanalnym humorem, opartym na dialogach. Współpraca reżysera i studia Brains Base okazała się na tyle owocna, iż z niecierpliwością będę czekać na kolejne tytuły, które, mam nadzieję, okażą się równie udane. Polecam wszystkim bez wyjątku, a w szczególności tym, którzy mają dość oklepanego schematu wrednego dzieciaka, utrudniającego życie bohaterom. Odmienne podejście do tematu sprawiło, że kino obyczajowe nie prezentowało się jako przesłodzona sielanka. Może być tak jak tutaj, czyli słodko‑gorzko, a przez to bardziej autentycznie.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Brain's Base |
Autor: | Kentarou Katayama |
Projekt: | Kumi Ishii, Yamato Yamamoto |
Reżyser: | Kou Matsuo |
Scenariusz: | Kou Matsuo |
Muzyka: | Ken Muramatsu |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Kure-nai - artykuł na Wikipedii | Nieoficjalny | pl |