Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 3/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,62

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 269
Średnia: 5,64
σ=1,74

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Naruto: Dai Gekitotsu! Maboroshi no Chitei Iseki Datte ba yo!

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 96 min
Tytuły alternatywne:
  • NARUTO 大激突! 幻の地底遺跡だってばよ
  • Naruto the Movie 2: Legend of the Stone of Gelel
Widownia: Shounen; Postaci: Samuraje/ninja; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Supermoce
zrzutka

Pragnienie stworzenia „Utopii” za wszelką cenę, czyli o tym, jak utopiono budżet, fabułę, klimat i moje 96 minut wolnego czasu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: hakman4

Recenzja / Opis

Początek filmu bez jakiegokolwiek wprowadzenia przenosi nas w środek walk między shinobi z Wioski Piasku (jedna z pięciu głównych wiosek, znajdująca się w Kraju Wiatru) a tajemniczymi nieśmiertelnymi wojownikami, którzy wyłonili się z oceanu. Tymczasem Naruto, Shikamaru oraz Sakura dostali misję odnalezienia pewnej fretki i dostarczenia jej właścicielowi. Dwie niezwiązane ze sobą historie? Nie tym razem. Gdy pozostaje już tylko dostarczyć futrzaka, blondasek wraz z kompanami wpada w kłopoty. Atakują ich trzej wielcy, zakuci w żelazne zbroje wojownicy. Tak, tacy sami, z jakimi walczyli ninja z Wioski Piasku. Dodatkowo pojawia się chłopak o nieprzeciętnych zdolnościach – Temujin, i właśnie tutaj zaczyna się cały absurd tej produkcji.

Zaczynając oglądać film nie spodziewałem się niczego więcej, niż przeciętnej fabularnie produkcji w stylu końcowych „wypełniaczy” z serii telewizyjnej. Niestety tym razem znacznie się przeliczyłem – historia była po prostu głupia. Po drodze zgubiono też klimat oraz wszelkie reguły świata shinobi, znanego z Naruto. Produkcja ta była tak słaba, iż obejrzenie jej to zwykła strata czasu, zarówno dla osób znających przynajmniej kilkadziesiąt odcinków tego anime, jak i najbardziej zagorzałych fanów.

Trudno doszukać mi się jakichkolwiek pozytywów w fabule czy chociażby nowych bohaterach, pojawiających się w tym filmie. Otrzymujemy oklepane, schematyczne postaci. Mistrz, który pomimo pięknych idei jest czarnym charakterem, oraz Temujin – uczeń, który okazuje się ślepo zapatrzony w wizję nauczyciela. Dopiero pod wpływem Naruto zaczyna rozumieć, że droga do osiągnięcia celu nie zważając na ofiary nie jest właściwa. Na szczęście pozostał nam krzykliwy, nierozgarnięty i wytrwały Naruto, stara „dobra” Sakura oraz jedyny myślący w tym gronie, czyli Shikamaru (chociaż wydawał mi się bardziej tępy niż w serii telewizyjnej). Pomocną dłoń w walce wyciągnie do nich dwoje dobrze nam znanych shinobi Piasku.

Wracając do fabuły: kręci się ona wokół próby stworzenia „Utopii” (świata bez wojen, funkcjonującego na zasadach równości i sprawiedliwości) przy pomocy Kamienia Gelel, którego nawet mały odłamek daje wielką siłę. Na myśl przychodzi walka o złoża energonu między Decepticonami a Autobotami z Transformers, jednak ciągle to tylko połowa katastrofy. Jak to bywa w tego typu produkcjach, nie obyło się bez potyczek – potyczek, które nie miały nic wspólnego ze światem shinobi. Dostaliśmy za to walkę z żelaznymi wojownikami, wymachiwanie mieczem miotającym falę energii z Kamienia Gelel oraz końcowy pojedynek z naładowanym mocą kamienia staruszkiem, wykorzystującym macki wyłaniające się z pleców, niczym Doctor Octopus z filmu Spider Man 2. Myślicie, że to koniec absurdalnych pomysłów? Ależ skąd! Na dokładkę zaserwowano dwa nowe rasengany – jeden czerwony, z wykorzystaniem czakry Kyuubiego, drugi w kolorze Kamienia Gelel, tym razem zrobiony na spółkę z Temujinem. Nawet pomijając użycie obu naraz (czego Naruto zrobić nie potrafi), dochodzi też nonsens tworzenia tej techniki z zupełnie obcą osobą, niemającą pojęcia o tym ninjutsu.

Pora wspomnieć coś o oprawie audiowizualnej, czyli jedynym udanym aspekcie tego filmu. Jak wiadomo, produkcje pełnometrażowe dysponują większym budżetem, co widać. Tła są ładniejsze i bardziej szczegółowe niż w serii telewizyjnej, a animacja niezwykle płynna. Obyło się niestety bez fajerwerków graficznych, a szkoda, bo pojedynki byłyby okazją do wykazania się ekipy odpowiedzialnej za stronę wizualną. Podkład muzyczny częściowo znany jest z poprzedniej produkcji pełnometrażowej, a także serialu, jednak dobrze oddawał klimat i budował nastrój. Film ten pod względem technicznym jest równie dobry, jak pierwsza kinówka i jednocześnie przewyższa serię telewizyjną.

Gekijouban Naruto Daigekitotsu! Maboroshi no Chiteiiseki Dattebayo! to kiepska, za to dobrze rozreklamowana produkcja, stworzona dla zbicia kasy i korzystająca z dużej popularności tytułu Naruto. Nie polecam jej nikomu, nawet najzagorzalszym fanom przygód Uzumakiego. Ostrzegam zwłaszcza osoby, które nie znają tego anime – darujcie sobie film, to zwykła strata czasu. Brak jakiegokolwiek wprowadzenia do świata shinobi uniemożliwi widzom niezaznajomionym z pierwowzorem zrozumienie tej pozycji. Zastanawiałem się dosyć długo, do kogo twórcy kierowali tę produkcję, doszedłem jednak do wniosku, że chyba do nikogo. Fani będą zniesmaczeni zagubieniem klimatu oraz pogwałceniem reguł świata przedstawionego, osoby nieznające serii dostaną chaotyczną porcję walk. Krótko mówiąc, dno totalne…

Piotrek, 13 listopada 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Pierrot
Autor: Masashi Kishimoto
Projekt: Tetsuya Nishio
Reżyser: Hirotsugu Kawasaki
Scenariusz: Hirotsugu Kawasaki, Yuka Miyata
Muzyka: Toshio Masuda