Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 6/10
fabuła: 6/10 muzyka: 10/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 91
Średnia: 7,69
σ=1,25

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Initial D: Second Stage

zrzutka

Dole i niedole, wzloty i upadki, miłości i dramaty. A my jedziemy dalej.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: zonk486

Recenzja / Opis

Po zdeklasowaniu całej okolicy w wyścigach samochodowych Takumi Fujiwara zyskał zasłużony respekt, należny najlepszemu drifterowi na przełęczy Akina. Jednak zawodnicy spoza „sąsiedztwa” jeszcze o jego wyczynach nie słyszeli. Oto bowiem do prefektury Gunma zawitał zespół Emperor, złożony wyłącznie z kierowców nowych odsłon legendarnego rajdowego Mitsubishi Lancera. Dzięki typowo sportowej charakterystyce swoich pojazdów i doświadczeniu deklasują i upokarzają konkurencję, a ich celem jest całkowite zdominowanie Gunmy. Jakież zdziwienie przeżywa ich kapitan, Kyouichi Sudou, gdy wyzywając swojego odwiecznego rywala, Ryousuke Takahashiego, dowiaduje się, że ten już nie jest niepokonany i przegrał wyścig z Toyotą AE86. Nie mija wiele czasu i Emperor na własnej skórze przekonują się, jak groźne może być to niewielkie auto w rękach utalentowanego kierowcy.

Tymczasem niczego nieświadomy główny zainteresowany wiedzie spokojne, acz już dużo bardziej urozmaicone życie. Czasami może nawet zbyt urozmaicone, gdyż podrzucane do szkolnej szafki na obuwie liściki wprowadzają Takumiego w zakłopotanie. To z nich chłopak dowiaduje się, że Natsuki Mogi nie była z nim do końca szczera. Związany z tym zawód i złość popychają młodego kierowcę do uczestnictwa w nierównym wyścigu, skutkującym uszkodzeniem sławnego na całą okolicę auta. W tym samym czasie, w którym na co dzień bujający w obłokach Takumi przeżywa kryzys, los uśmiecha się do Itsukiego, który ma wreszcie szansę zerwać z niedolą, jak to sam określa, „samotnego jeźdźca”.

W porównaniu do poprzedniej części, Second Stage jest o połowę krótsze. Mimo to miałem wrażenie, jakby akcja zwiększyła obroty, bowiem ilość zdarzeń i scen, zarówno drogowych, jak i obyczajowych, jest naprawdę imponująca. Bohaterowie z miejsca zostają rzuceni w wir sportowej rywalizacji, a oprócz niej muszą toczyć walkę z codziennym życiem i problemami młodości. I ponownie na tym zyskują. Takumi zmienia się, może nie nie do poznania, ale na pewno wykazuje więcej pewności siebie i rzeczywiście zaczyna mu zależeć na wyścigach. To dobrze, bowiem bez nowego podejścia nie mógłby stać się lepszy. A gdyby nawet tak się stało, to serial wiele by stracił, gdyż z historii pełnej pasji zmieniłby się w kolejną opowieść o zawodniku, który od niechcenia osiąga kolejne sukcesy, zupełnie ignorując trud i zapał konkurencji i samemu ich nie wykazując. Przyjęta w Initial D filozofia, głosząca, że serce należy włożyć we wszystko, co się robi, jeśli liczy się na pozytywny efekt, bardzo mi odpowiada. Takumi zyskuje też na tym, jak zareagował po uszkodzeniu ojcowego auta. Staje na wysokości zadania i decyduje się dołożyć wszelkich starań, by naprawić szkody, chociaż niekoniecznie jest ich winien. Niemniej bardzo szkoda mu samochodu, który polubił i jego żal był niezwykle szczery. Skąd jestem tego taki pewien? Kierowcy, którym przydarzyło się poważnie uszkodzić bliskie sercu auto raczej nie będą potrzebowali wyjaśnień, zaś pozostałym czytelnikom nie życzę, by musieli borykać się z podobnymi problemami.

Dzięki powyżej nakreślonej sytuacji Initial D staje się lepsze jeszcze w jednym aspekcie. Recenzując poprzednią część, narzekałem na brak zagadnień z zakresu techniki pojazdowej. Jak widać, historia dojrzewa razem z jej bohaterami, bowiem Second Stage bardzo mnie w tej materii usatysfakcjonowało. Zawodnicy nie dyskutują już tylko o technice jazdy, ale też o podzespołach i ich wpływie na zachowanie auta. Sam Takumi wreszcie zaczyna zgłębiać tajniki motoryzacji, w przekonaniu, że bez nowej wiedzy nie stanie się lepszym kierowcą. Tym samym zniknęła najpoważniejsza wada poprzedniczki, a w jej miejsce pojawiły się rozważania o samochodowej technologii.

Initial D Second Stage rozwinęło się nie tylko fabularnie. I muszę napisać, że niestety, bowiem grafika komputerowa niemal całkowicie zdominowała serial. W poprzedniej części trójwymiarowe wstawki pojawiały się głównie przy okazji scen wyścigów i niekiedy także przy pokazywaniu ruchu ulicznego, ale w wielu ujęciach auta i ich wnętrza były nadal dziełem rysowników. Tymczasem w Second Stage dochodzi do sytuacji, kiedy rysunkowi bohaterowie zasiadają w trójwymiarowych wnętrzach aut, wysiadają z trójwymiarowych samochodów lub też stoją na ich tle. Biorąc pod uwagę, że jakość samej grafiki komputerowej nie uległa znaczącej poprawie, można sobie wyobrazić, jak tego typu sceny wyglądają. Oczywiście ujednolica to oprawę wizualną, bowiem zniknęły ujęcia, w których jadące auto jest trójwymiarowe, a po cięciu i zatrzymaniu się – narysowane. Lecz tego typu niedociągnięcia były zdecydowanie łatwiejsze do zaakceptowania niż mieszanie dwóch technik animacji, które zupełnie się nie komponują. Tym bardziej że rysownicy w Initial D podeszli bardzo poważnie do kwestii motoryzacyjnych i wykonane przez nich samochody wyglądały naprawdę dobrze nie tylko z zewnątrz, lecz też od strony dopieszczonych wnętrz. Jeśli więc miałbym wybierać między trójwymiarowymi obiektami na malowanych tłach a rysunkowymi na trójwymiarowych, to zdecydowanie wolę to pierwsze.

Wspomniałem, że grafika komputerowa, w porównaniu do poprzedniej części, nie uległa większej poprawie. Jednak jakaś poprawa nastąpiła i rzeczywiście, w scenach wyścigów auta mają lepsze tekstury, a tła nie są już płaskimi obrazkami usytuowanymi zawsze frontem do kamery. Lepiej wygląda też oświetlenie i kluczowe sceny zyskały jeszcze więcej dynamiki. Jednocześnie niektóre ujęcia z wykorzystaniem trójwymiarowych aut przywodzą na myśl raczej ruch pudełek lub litych klocków niż obiektów reagujących na przeciążenia. Z odwzorowaniem fizyki jest więc różnie i wiele zależy od tego, jak ważna jest dana scena. Oczywiście realizacja wyścigów dalej zdumiewa dynamizmem i dobrze oddaje emocje towarzyszące wydarzeniom, ukazując akcję z możliwie najbardziej efektownej perspektywy.

Odniosłem też wrażenie, że to, czego nie dało się zrobić w trójwymiarze, czyli bohaterowie, są bardziej płascy, niż wcześniej. I chyba mam rację, bowiem w pierwszej części cienie na ludzkich sylwetkach i ubraniach skuteczniej wywoływały wrażenie głębi obrazu, zaś kolory były zwyczajnie bardziej wyraziste. Na szczęście nikt nie pomyślał o „ulepszaniu” oprawy muzycznej i wciąż wydarzeniom towarzyszy energiczne brzmienie piosenek z gatunku eurobeat. Gorzej wypadł jednak opening, ponownie autorstwa grupy m.o.v.e. O ile sam utwór Blazin’ Beat może być dyskusyjny (jak na mój słuch, poprzednia część miała lepsze), tak zrealizowanie całej czołówki przy pomocy grafiki komputerowej raczej zniechęca niż zachęca do seansu. Umiejętne połączenie rysunków i trójwymiarowych aut w jeden klip prezentowało się znacznie lepiej niż komputerowe pudełka w kształcie aut, które nawet nie poruszają się jak prawdziwe samochody.

Z seansu Initial D Second Stage byłem zadowolony tak samo, jak z poprzedniej części i tak samo najchętniej z miejsca obejrzałbym kontynuację, która w tym przypadku jest filmem. Chociaż było to spotkanie krótkie, cieszyłem się z możliwości ponownego odwiedzenia bohaterów i sprawdzenia, co u nich słychać. Przyjemnie było zobaczyć, jak się zmieniają. I tylko szkoda mi Itsukiego. Los jest dla niego zdecydowanie zbyt podły i mam nadzieję, że w końcu szczęście się do niego uśmiechnie. Ale przynajmniej nauczył się nieco driftingu.

Slova, 27 września 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Pastel
Autor: Shuuichi Shigeno
Projekt: Masaki Satou, Shouhei Obara
Reżyser: Shin'ichi Masaki
Scenariusz: Hiroshi Toda, Nobuaki Kishima
Muzyka: Ryuuichi Katsumata

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Initial D na forum Kotatsu Nieoficjalny pl