Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

10/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,11

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 85
Średnia: 6,72
σ=1,97

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (wa-totem)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Uta~Kata

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2004
Czas trwania: 12×23 min
Tytuły alternatywne:
  • One~Song
  • うた∽かた
Tytuły powiązane:
Widownia: Shoujo; Postaci: Magical girls/boys; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Niezwykła, poruszająca opowieść o dorastaniu i o dziewczynce, która na przekór wszystkiemu zdołała je przetrwać.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Recenzowanie Uta~Kata zawsze wydaje się sprawiać wiele trudności autorom, zarówno polsko- jak i angielskojęzycznym. Anime to zdaje się przeciekać przez palce przy każdej próbie uchwycenia jego esencji; zbliżone tematycznie do paru gatunków nie wpasowuje się w żaden w nich, a każda próba klasyfikacji zostawia nieodparte wrażenie, że jakaś kluczowa część serii gdzieś się zgubiła. Oceniane jak każdy inny tytuł pozornie nie zawiera w sobie nic nadzwyczajnego, jednocześnie budząc intensywne emocje recenzentów i komentatorów – nawet bardziej niepochlebne komentarze zawierają zwykle pewną nutkę podziwu lub fascynacji (czasem widoczną jedynie w ciągnącej się w nieskończoność krytyce tego, jak nieprawdopodobnie zwyczajna jest to pozycja). To niezwykle dziwne anime często okazuje się trudne do ugryzienia dla widza właśnie ze względu na niemożność odniesienia go do czegokolwiek innego, co widzieliśmy do tej pory – przyłożone do innej pozycji zawsze okazuje się podobne jedynie w płytki, powierzchowny sposób.

Uta~Kata niezwykle przypomina baśń bądź podanie z dawnych czasów, mające przekazać słuchaczowi pewną prawdę o świecie i przygotować go na coś, z czym pewnego dnia przyjdzie mu się zmierzyć. Tytuł ten źle znosi zbyt dosłowne traktowanie przez widza, przykładanie do niego reguł psychologicznego prawdopodobieństwa czy głębokiej spójności fabularnej ma mniej więcej tyle sensu, co używanie ich wobec opowieści o Żelaznym Janie. Nie należy się spodziewać, że polubi się go; jego zadaniem nie jest się podobać. Nie należy też oczekiwać, że skłoni on widza do refleksji czy głębszych przemyśleń, zamiast podanych na tacy pytań, rozwiązań czy ocen, które można rozważyć w ciepłym fotelu, znajdziemy w nim same fakty i obserwacje. Nasiąknięte symbolami i przenośniami do szpiku kości, wyprane z komentarzy czy morałów i tak bezwzględnie bezstronne w pokazywaniu bolesnych rzeczy, jak tylko baśnie być potrafią, Uta~Kata konfrontuje oglądającego ze swoim tematem – dorastaniem – i zmusza go do emocjonalnego, osobistego zmierzenia się z nim. Robi to łagodnie i pośrednio, pokazując opowieść – metaforę tego trudnego procesu; nie straszy dosłownym, realistycznym obrazem okresu przemiany z dziecka w dorosłego, lecz raczej podaje alegorię, pozwalającą być może lepiej zrozumieć to, co dzieje się w rzeczywistości.

Całe szczęście, bo przedstawiony w Uta~Kata obraz dorastania sam w sobie jest dość szokujący, by wzbudzić niepokój nawet u pobieżnego widza. Czternastoletnia Ichika, główna bohaterka, zostaje wrobiona w zadanie użycia dwunastu dżinów – duchów reprezentujących różne aspekty świata, żywiołów i życia – i zdobycie tym samym doświadczenia, mającego zmienić jej dotychczasowy, dziecinny punkt widzenia. Zadanie to zostaje jej powierzone nie tylko bez jej zgody, ale nawet i wiedzy – przywołanie pierwszego z dżinów odbywa się niemal przez przypadek, a do używania kolejnych z nich dziewczyna zostaje zobowiązana przez swą „przewodniczkę” (tajemniczą postać wyłaniającą się z lustra w pierwszym odcinku) pod niewinnym pretekstem „przysługi w wykonywaniu pracy domowej”. Zarówno waga mocy, którą Ichika dostaje nagle do dyspozycji, jak i konsekwencje stosowania jej są od początku do końca trzymane przed nią w tajemnicy; w momencie, gdy bohaterka zdaje sobie sprawę, że każde kolejne przyzwanie ducha żywiołu zmienia i wyniszcza ją, okazuje się, że moment, w którym mogła się bezpiecznie wycofać z próby, dawno już minął.

Początkowo Ichika podchodzi do swoich nowych możliwości z dużym entuzjazmem, ufnie traktując nowe moce jako szansę dokonania czegoś, co wcześniej było poza jej zasięgiem. Nieuprzedzona o prawdziwych powodach, dla których powierzono jej pieczę nad dżinami, szybko zaczyna jednak za ich sprawą odkrywać różne bolesne prawdy o sobie i innych, rujnujące krok za krokiem jej niewinne spojrzenie na świat; prędko zaczyna ją też przygniatać odpowiedzialność za zdarzenia, w których bierze udział, a do której podjęcia nie została w żaden sposób przygotowana. Błąkając się po omacku w plątaninie niedomówień i półprawd zaczyna ostatecznie tracić kontrolę nad swoim ciałem i impulsami, pogrążając się w bezradności do tego stopnia, że przerwanie rytuału bądź zaprzestanie używania mocy dżinów przestaje być dla niej możliwe. Osaczona, doprowadzona do nienawiści wobec siebie i reszty ludzkości zostaje ostatecznie postawiona przemocą przed wyborem między dwoma opcjami – obydwoma mogącymi doprowadzić jedynie do tragedii.

Proces przechodzenia z dzieciństwa w dorosłość przedstawiony w fabule szokuje mechaniczną, formalną bezdusznością. Młoda bohaterka zostaje obciążona wielką odpowiedzialnością, nie otrzymując jednocześnie żadnego realnego wsparcia; jej dziecinny jeszcze niedawno świat zostaje zalany informacjami o otaczających ją okrucieństwie, grozie i bólu bez żadnego komentarza czy wskazówek, jak te fakty przetworzyć, zrozumieć i przyswoić. Ichika, tracąc powoli panowanie nad swymi myślami i mocami, nie ma pojęcia ani o tym co, ani dlaczego się z nią dzieje, nie może też liczyć na niczyją pomoc w zapanowaniu nad nimi. Nieprzygotowana, wrzucona nagle z nieznanych sobie przyczyn w wir wydarzeń, których nie jest w stanie pojąć, zdana jest jedynie na samą siebie – to, jak wielkiej krzywdy dozna, nie jest przez przeprowadzającą rytuał traktowane jako istotna kwestia.

Nie bez znaczenia jest zresztą fakt, że sam rytuał przebiega według zestawu rygorystycznych zasad, których przestrzegania pilnuje nadzorująca go Saya, czarnowłosa wiedźma. Reguły te nigdy nie zostają przedstawione wprost, samo zresztą ich istnienie jest kolejną tajemnicą utrzymywaną tak przed Ichiką, jak i przed prawie wszystkimi innymi bohaterami (związanymi z rytuałem lub nie) aż do ostatniego odcinka. Płynne i trudne do uchwycenia, często wydają się przez Sayę tworzone bądź interpretowane ad hoc, na poczekaniu; ich nieznajomość nie chroni jednak przed karą za ich złamanie, wymierzaną przez nią z pełnym rygorem. O ile same poszczególne przepisy nie zostają nigdy ujawnione, ich ogólny sens staje się jasny bardzo prędko: mają one nie pozwolić osobom trzecim (w tym Ichice) na zdobyciu wiedzy o tym, co naprawdę się dzieje w rytuale, jak również udzielaniu bohaterce pomocy przez kogokolwiek. Nieprzyjazna sytuacja zostaje w ten sposób sztucznie spotęgowana, stając się jeszcze trudniejsza do zniesienia. Ani opiekująca się Ichiką Manatsu, ani opiekuńczy Sei, ofiara podobnych wydarzeń sprzed lat, ani nieuwikłane w same wydarzenia przyjaciółki dziewczyny nie mogą zrobić nic, co w rzeczywisty sposób ulżyłoby jej brzemieniu, nie narażając się na pomstę – w ostatnich odcinkach wymierzaną także przez samą Ichikę, która tracąc kontrolę nad sobą, zaczyna sama przykładać się do wyniszczających ją wydarzeń.

Przeprowadzenie rytuału zgodnie z regułami i osiągnięcie określonego w nich efektu wydaje się celem nadrzędnym dla Sayi, o wiele ważniejszym niż jego sens lub skutki dla przechodzącej go bohaterki. Bez względu na to, ile dobrej woli bądź wewnętrznej siły nie ujawni Ichika, lub jak bardzo perypetie, w które została wplątana, zmienią ją na lepsze, jedynym dopuszczalnym dla wiedźmy zakończeniem jest to zgodne ze scenariuszem – odarcie dziewczyny z dziecięcych „złudzeń” w kwestii otaczającego ją świata, doprowadzenie do zgorzknienia i rezygnacji, po czym postawienie jej przed wyborem bez dobrych opcji. Dobra, właściwa odpowiedź nie zostaje w ogóle zaprezentowana; w momencie gdy Ichika wybiera ją na przekór postawionemu jej pytaniu, słyszy, że ten trafny wybór łamie zasady i musi zostać ukarany. Doprowadzenie do szczęśliwego końca okazuje się możliwe tylko poprzez wyrwanie bohaterki z zaplanowanego przez Sayę schematu, okupione ciężkim, bolesnym poświęceniem wszystkich istotnych postaci w serii (włączając w to samą Ichikę).

Uta~Kata nie daje widzowi żadnej odpowiedzi na pytanie „Co to naprawdę znaczy być dorosłym”. Jest to jedynie wypadkowa tego, co stanie się z młodym człowiekiem podczas rytuału przejścia. Opisuje za to w bardzo symboliczny sposób, czym stało się w naszych czasach przejście w dorosłość: młoda bohaterka zostaje wrzucona na głęboką wodę, by dowieść, że jest dość dojrzała, by utrzymać się na powierzchni, bez żadnej wiedzy o tym, przez co przechodzi i celu, do którego mogłaby dążyć. Cała odpowiedzialność za siebie i swoje czyny zostaje jej przekazana nagle, bez żadnego przygotowania lub uprzedzenia, zaś przekazujący umywają od niej ręce. Stwierdzenie, że dziewczyna „jest już w wieku, w którym powinna dorosnąć”, nakłada na przeprowadzających rytuał „obowiązek” zniszczenia jej dziecięcego światopoglądu, przekonania jej o tym, jak bardzo wrogim, niebezpiecznym i pozbawionym nadziei miejscem jest ten świat, zabicia jej dziecinnej ufności, odwagi i optymizmu oraz pozbawienia jej jakiegokolwiek wsparcia z zewnątrz jako warunków koniecznych i wystarczających, by osiągnęła dojrzałość. Niczym każda prawdziwa baśń, Uta~Kata relacjonuje ten proces bez słowa komentarza czy oceny; w żadnym momencie serii autorzy nie potępiają toczącego się dramatu, ale nie proponują także żadnego wytłumaczenia czy usprawiedliwienia, mającego przekonać widza, że cierpienia bohaterki służą czemukolwiek bądź są jakkolwiek potrzebne. O ile Ichika jest w stanie wyjść z próby zwycięsko, dzieje się tak raczej na przekór niż dzięki próbom, przez które musiała przejść; nie pozwalając się złamać okolicznościom i zyskując dojrzałość, dziewczyna nie wpada w pułapkę wdzięczności za to, co ją spotkało. Nietrudno wyobrazić sobie inne ofiary tego samego rytuału, które skończyły w o wiele smutniejszy sposób (wybierając na przykład jedną z dwóch zaprezentowanych im opcji).

Seria kończy się jednym z najpiękniejszych happy endów, jakie zdarzyło mi się widzieć w anime. Obywa się on bez stwierdzenia „I żyli długo i szczęśliwie”, nie jest ono zresztą do niczego potrzebne: sam widok Ichiki, jej radosnego uśmiechu oraz kończący ostatni odcinek łagodny, ciepły lecz pełen wewnętrznej siły monolog nie zostawia złudzeń, że bohaterka wyszła z próby obronną ręką, zyskując nowe doświadczenia i nie zatracając przy tym samej siebie. Słuchając jej, możemy wierzyć, że będzie w stanie stawić czoło czekającym ją w życiu przeciwnościom losu; widząc jej sukces możemy mieć nadzieję, że to, co przytrafiło się raz, może udać się też innym dzieciom.

Przy ponurej otoczce fabularnej serii warto oddać twórcom doskonale dobraną otoczkę wizualną, podkreślającą baśniowy charakter opowieści. Żywa kreska, ciepłe barwy i spokojna, stonowana animacja tworzą kojącą, uspokajającą atmosferę przez większą część każdego odcinka, a majestatyczne projekty strojów oraz poszczególnych dżinów pozwalają widzowi docenić kunszt artystów pracujących nad projektem. Zamiast epatować negatywnymi nastrojami na podobieństwo swoich negatywnych bohaterów, artyści postanowili podkreślić piękno świata otaczającego Ichikę, wzmacniając dodatkowo w ten sposób smutek i przygnębienie, jakie wywołuje śledzenie jej zmagań.

Przyglądając się różnym komentarzom na temat Uta~Kata łatwo złapać się na myśli, że widzowie często tracą wiele z tego unikatowego doświadczenia przez własne oczekiwania związane z anime. Spodziewając się serii podobnej do dziesiątków innych już obejrzanych, a zbieżnych z nią jedynie w powierzchowny sposób, koncentrują się raczej na znalezieniu odpowiedniej szufladki, w którą mogliby ją włożyć; Uta~Kata ma jednak problemy zarówno ze zmieszczeniem się w szufladkach, jak i z pasowaniem do nich. To niezwykłe, pozornie płytkie anime okazuje się zaskakująco trudne i bolesne w odbiorze, jednocześnie wzruszające i przygnębiające, oferujące dużo bogatych przeżyć i niewiele oczekiwanej po nim rozrywki. Nie jestem pewien, czy jest to tytuł, który można polecać drugiej osobie; sam widz powinien wiedzieć najlepiej, czy czuje się gotowy i chętny do zmierzenia się z nim. Osoby otwarte na oferowane w nim doświadczenia bez wątpienia czeka niezapomniane przeżycie.

Bez wątpienia uważam jednak, że powinien zobaczyć je każdy fan anime w wieku gimnazjalnym i/lub licealnym. Może stanie się ono promykiem nadziei, jeśli któregoś dnia odnajdzie się on przyszpilony do lustra, przymuszany do dokonania wyboru bez dobrych odpowiedzi.

Kon-Chan, 13 marca 2010

Recenzje alternatywne

  • wa-totem - 26 kwietnia 2005
    Ocena: 7/10

    Jedna piosenka… Czyli rzecz o przyjemnościach lata, dorastaniu, zmaganiach ze sobą i światem oraz o magii, w dwunastu aktach. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bandai Visual, gimik
Autor: Keiji Gotou
Projekt: Keiji Gotou, Megumi Kadonosono
Reżyser: Keiji Gotou
Scenariusz: Hidefumi Kimura
Muzyka: Megumi Oohashi