Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 10/10 grafika: 7/10
fabuła: 9/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,67

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 110
Średnia: 8,5
σ=1,57

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Kysz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Uchuu Kyoudai

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 99×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 宇宙兄弟
  • Space Brothers
Tytuły powiązane:
Widownia: Seinen; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Realizm
zrzutka

Rzecz o dwóch braciach, marzeniach i kosmosie. Rzadka perła obyczajowa dla nieco dojrzalszych widzów.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Było raz sobie dwóch braci, którzy widzieli UFO. Po tym fascynującym zdarzeniu postanowili, że w przyszłości sami polecą w kosmos, by zbadać ową tajemnicę. Lata płynęły i w końcu młodszemu z braci udało się zrealizować dziecięce marzenie – został astronautą. Lecz cóż się stało ze starszym, który przecież powinien przecierać szlaki?

Mutta Nanba, starszy z braci, pracuje obecnie w branży samochodowej. A właściwie pracował, bowiem zwolnili go za uderzenie z główki szefa, który miał czelność obrazić jego brata (notabene było to zachowanie rozmyślnie imitujące słynną „główkę” Zinedine Zidane’a). Zrezygnowany i całkowicie wypalony, musi z powrotem zamieszkać z rodzicami, niezbyt zresztą zadowolonymi z takiego obrotu spraw. Trzydziestokilkuletniemu mężczyźnie wydaje się, że zmarnował życie, a teraz jest już za późno na realizacje marzeń. Czasami jednak wystarczy wykonać za taką osobę pierwszy krok, by wróciła ona na właściwą ścieżkę. Za ten pierwszy krok odpowiedzialna zostaje jego rodzina, która w tajemnicy przed Muttą wysyła w jego imieniu zgłoszenie do JAXA (japońskiej agencji kosmicznej) przeprowadzającej właśnie wstępne egzaminy dla kandydatów na astronautów. Mutta tym razem wykorzystuje swoją szansę i tak zaczyna się jego spóźniona przygoda z kosmosem.

W prawie stu odcinkach tej serii dostajemy solidnie rozbudowaną, wielowątkową fabułę. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Mutta – to z jego perspektywy oglądamy większość wydarzeń. Z czasem jednak poznajemy także historie pozostałych bohaterów i to nawet tych, wydawałoby się, mało ważnych, którzy na ekranie pojawiają się stosunkowo krótko. Pozwala to na poruszenie wielu różnych aspektów związanych z astronautyką, co byłoby niemożliwe, gdyby skupić się tylko na jednym bohaterze. Przykładowo, Mutta jest singlem – nie ma nawet stałej partnerki, nie mówiąc już o żonie czy dziecku. W jego przypadku oddawanie się tak czasochłonnej pracy jest o wiele prostsze, niż jeśli chodzi o poznanego podczas egzaminów Kenjiego, który musi godzić obowiązki zawodowe z zobowiązaniami rodzinnymi.

Rodzina to zresztą jeden z ważniejszych motywów w tym serialu, pokazany w sposób absolutnie perfekcyjny. Z oczywistych względów najmocniej wyeksponowano bardzo silny związek pomiędzy dwójką braci. Choć Mutta i Hibito mają odmienne charaktery, dogadują się ze sobą naprawdę dobrze. Widać tutaj miłość i wzajemne zrozumienie, a przy tym ani przez moment nie ociera się to o granicę tandety czy sztuczności. Tak samo wygląda ich relacja z rodzicami, z którymi obaj są mocno zżyci, mimo iż przecież mają już trzydziestkę na karku. Starsi państwo (aczkolwiek brzmi to trochę niestosownie w tym przypadku, bo patrząc na ich pełnię energii, owo określenie nijak nie pasuje) bardzo kochają synów, lecz nie mają zamiaru ograniczać swojej swobody, gdy któremuś podwinie się noga. Równie interesująco przedstawiają się stosunki familijne u innych bohaterów. W końcu każdy z nich ma kogoś bliskiego, kto dba o niego i o którego sam się troszczy i dla każdego owa miłość przyjmuje inny wymiar, a ukazanie tego nadaje całości jeszcze bardziej życiowy charakter. Jest to o tyle ważne, iż w niewielu anime takie wątki zostają poruszone, nie mówiąc już o ich rozwinięciu, a uważam, iż jeśli chce się stworzyć prawdziwie realistyczną obyczajówkę, to trudno o nich po prostu zapomnieć.

Jeśli idzie natomiast o główny temat anime, jakim jest eksploracja kosmosu, a dokładniej rzecz biorąc, szkolenie przyszłych astronautów, po raz kolejny muszę przyznać, że nie mam na ten temat zielonego pojęcia. Nieco bałam się, iż mój brak wiedzy może w jakiś sposób popsuć odbiór tej serii, bo w końcu cóż ja, biedny szaraczek zrozumiem z profesjonalnych terminów czy naukowego bełkotu. W końcu jak, bez zastosowania fachowej terminologii, można opowiedzieć tego typu historię? Na szczęście, jak widać, da się to zrobić w przystępnej formie, zachowując przy tym odpowiednią szczegółowość. Z każdym kolejnym odcinkiem uczyłam się czegoś nowego i dzięki posiłkowaniu się dodatkowymi informacjami wydobytymi z czeluści internetu, wyszedł mi z tego naprawdę rzetelny obraz owego zagadnienia. Potencjalni kandydaci na astronautów muszą przejść szereg prób, a selekcja z oczywistych względów jest bardzo ostra – bywa, że jeden drobiazg może zaprzepaścić czyjeś szanse. Po dwóch rundach egzaminów wstępnych przychodzi czas na trwający dwa tygodnie test, polegający na zamknięciu trzech pięcioosobowych grup w ograniczonej przestrzeni i przydzieleniu im rozmaitych zadań. Przejście tego etapu to ledwie pierwszy kroczek na długiej i żmudnej drodze prowadzącej w kosmos, trening przyszłych astronautów jest bowiem równie stresujący i wyczerpujący, a przede wszystkim – czasochłonny.

W taki oto sposób dochodzimy do najważniejszej kwestii, czyli powolnego tempa fabuły, które w zależności od punktu widzenia będzie bądź największą zaletą, bądź wadą tytułu. Nie muszę chyba wspominać, że w żadnym momencie nie zobaczymy efektownych scen akcji, czy to na Ziemi, czy w kosmosie, za to często będziemy mogli się skupić na życiu wewnętrznym postaci. Nie jest to żaden zarzut, a wręcz przeciwnie, bo dzięki temu widzowi łatwiej zżyć się z bohaterami i o wiele głębiej przeżywa on to, co dzieje się na ekranie. Przyznać za to należy, że jeszcze większe spowolnienie fabuły w połowie serii potrafiło już momentami lekko znużyć, głównie z tego powodu, że czasami nie udawało się utrzymać odpowiedniego balansu. W znacznym stopniu było to spowodowane wydłużającym się czasem retrospekcji na początku odcinka, które niekoniecznie były aż tak potrzebne za każdym razem.

Niewątpliwie największym atutem Uchuu Kyoudai są bohaterowie, i to zarówno ze względu na ich wiek, jak i ogólną kreację. Możecie powiedzieć, że się powtarzam, jednak dla mnie stworzenie dojrzałych postaci stanowi zaletę samą w sobie, a niestety nie zdarza się zbyt często. W dodatku wyemitowanie serii o tak poważnej tematyce z bandą nastolatków w rolach głównych byłoby strzałem w stopę. Jasne, można tak zrobić, ale wtedy cały realizm już na wstępie szlag trafia. Zapewne niektórym może się wydawać, że pełnoletność bohaterów oznacza powagę i nudę, ale to guzik prawda. Bardzo wiele osób lubi żartować, w końcu rozsądek nie musi iść w parze z brakiem poczucia humoru. Przykładem idealnym jest sam Mutta, obdarzony zresztą arcyciekawą osobowością. Ten logicznie myślący, inteligentny i wykształcony mężczyzna popełnia tyle różnego rodzaju gaf, że ich ilość niejednego by pewnie załamała. Choć raczej nie należy do optymistów, bo sam o sobie mówi, że urodził się w roku pecha, ma jedną cechę, która sprawia, że z łatwością daje sobie z tym wszystkim radę – potrafi śmiać się z samego siebie. Uważam go za wspaniały materiał na protagonistę, którego jednak nie dałoby się w pełni wykorzystać bez znakomitej pracy jego seiyuu.

Obok Mutty na pierwszy plan wysuwa się Hibito. W przeciwieństwie do brata, nigdy nie zwątpił on w swoje dziecięce marzenie i od najmłodszych lat ciężko pracował, by je w końcu zrealizować. Dzięki temu stał się pierwszym japońskim astronautą na Księżycu. Z powodu pogody ducha i optymistycznego podejścia do wszystkiego zyskał wielką popularność zarówno w ojczyźnie, jak i poza jej granicami. Jest zdecydowanie mniej emocjonalny od brata, przez co sprawia wrażenie dojrzalszego i silniejszego psychicznie, lecz jak się okazuje, są też rzeczy, z którymi nie jest w stanie sobie poradzić. Wątki z nim, utrzymane w poważniejszym tonie (nie mylić z przedramatyzowaniem), stanowiły znakomitą przeciwwagę dla tych pogodniejszych, związanych z osobą Mutty.

Poza tą dwójką przewija się tu cała plejada barwnych charakterów – praktycznie każda postać pojawiająca się na ekranie dodaje swoją cegiełkę do ukazanej historii, wzbogaca ją o własne doświadczenia, cele i plany na przyszłość. Poznajemy między innymi wiecznie głodną Serikę Itou, stanowiącą obiekt westchnień Mutty, czy opanowanego Kenjiego Makabe, jego najlepszego przyjaciela. Niemałą rolę grają też państwo Nanba, idealnie wpasowujący się w kanon małżeństwa, które odchowawszy dzieci, ma czas dla siebie i nie waha się go wykorzystywać. Właściwie mogłabym się rozpisywać przez parę akapitów, ale nie widzę w tym większego sensu. Dość rzec, że nie ma tu postaci bezsensownych czy pustych i nawet Apo został zaopatrzony w indywidualny, psi charakterek. Nieważne, czy ktoś pojawia się już na początku, czy może na samym końcu serii, zawsze poświęca się mu przynajmniej kilka minut, by nie pozostał tylko papierową marionetką w szponach fabuły. Co najważniejsze, wszyscy są bardzo ludzcy, ponieważ zostali obdarzeni także wadami. Nie ma tu chodzących ideałów, co nie zmienia faktu, że praktycznie każdy jest w stanie wzbudzić w widzu sympatię. Jedyną istotną skazę, której nie mogę pominąć, stanowi nadmiernie stereotypowe potraktowanie postaci wywodzących się z innych kręgów kulturowych. Z pewnością dałoby się to rozwiązać lepiej.

Pod względem technicznym Uchuu Kyoudai miota się pomiędzy czymś świetnym a przeciętnym. Niektóre elementy, jak oryginalne projekty postaci, z których każda ma bardzo indywidualne rysy, bądź pedantyczna wręcz drobiazgowość w przedstawianiu wyposażenia astronautów czy konkretnych lokacji, stoją naprawdę na najwyższym poziomie. Jednocześnie wyraźnie kuleje animacja, sprawiająca, że sceny dynamiczne nie są tak płynne, jak być powinny. Do tego nierzadko zdarzają się widoczne spadki jakości, a drugi plan praktycznie zawsze jest niedopracowany. Można przymknąć na to oko, gdyż nie jest to jeszcze poziom błędów, który by znacznie przeszkadzał w oglądaniu, lecz niedosyt z pewnością pozostaje.

Najsłabiej wypada warstwa dźwiękowa, przy czym nie można o niej powiedzieć, że jest kiepska. Jest to raczej związane z tym, że w tak genialnej serii chciałoby się usłyszeć coś wybitnego i zwykły kawał dobrej roboty to po prostu za mało. Podkład towarzyszący poszczególnym scenom nieźle się z nimi komponuje i jest na tyle charakterystyczny, iż po włączeniu jakiś czas po seansie bez problemu da się zidentyfikować. Szkoda, że jest przy tym aż tak powtarzalny, brakuje też kawałków rzucających od razu na kolana. Openingi i endingi za to nadzwyczaj wpadają w ucho, zresztą w większości jestem do dzisiaj zakochana, żeby wspomnieć tylko o klimatycznym Crater w wykonaniu Merengue, melodyjnym Goodbye Isaac Motohiro Haty, czy żywiołowym Feel so moon zaśpiewanym przez zespół Unicorn. Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie, bo piosenki otwierające i zamykające odcinek są naprawdę zróżnicowane.

Wypadałoby na koniec wytłumaczyć, dlaczego uważam, iż jest to anime przeznaczone raczej dla starszej widowni. Przede wszystkim wspominany już brak efektownych scen akcji, częstokroć automatycznie kojarzonych z anime o kosmosie, a także powoli rozwijająca się fabuła zanudzą młodszego widza, a należy też dodać, że nie ma tu żadnych elementów, które mogłyby go przyciągnąć. Do tego dochodzi jeszcze jedna, nie mniej ważna kwestia. Opowiadana tu historia ma bardzo piękną wymowę: pokazuje, że nigdy nie jest za późno, by coś dla siebie zrobić i nawet po trzydziestce można powalczyć o swoje marzenia. Motyw uciekającego czasu to dla nastolatków odległa przyszłość, za to niejednemu ze starszych fanów pewnie takie doświadczenie nie jest obce, tym bardziej interesujące będzie więc obejrzenie czegoś z tak optymistycznym przesłaniem, jakie ma Uchuu Kyoudai. Oczywiście dla wszystkich amatorów dojrzalszego kina obyczajowego powinna to być pozycja obowiązkowa, tak samo zresztą jak dla osób interesujących się kosmosem – im polecam ten tytuł niezależnie od wieku.

Kysz, 27 sierpnia 2015

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: A-1 Pictures
Autor: Chuuya Koyama
Projekt: Kouji Watanabe, Kouji Yabuno
Reżyser: Ayumu Watanabe
Scenariusz: Makoto Uezu
Muzyka: Toshiyuki Watanabe