Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 3/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 1
Średnia: 5
σ=0

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Akai Kiba Blue Sonnet

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1989
Czas trwania: 5×30 min
Tytuły alternatywne:
  • Blue Sonnet
  • 紅い牙 ブルー・ソネット
Widownia: Shoujo; Postaci: Androidy/cyborgi; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Supermoce
zrzutka

Flaki, cyborgi, psychokineza, nagie kobiety, złowrogie korporacje i brak sensu… Niech nam żyją stare sensacyjne anime!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: aotoge

Recenzja / Opis

Bojowe cyborgi, posiadacze umiejętności parapsychicznych, tajne organizacje, klonowanie, starożytne genetyczne dziedzictwo i uroczo wyglądająca „nowoczesna” technologia… Drodzy czytelnicy, witam serdecznie w niniejszej recenzji kolejnego starocia ze schyłku lat 80. poprzedniego wieku. A imię jego Akai Kiba Blue Sonnet.

W zasadzie w powyższym akapicie zdradziłem już sporo z tego, co będzie zawierać fabuła tej w sumie dwuipółgodzinnej produkcji. Ale recenzencka rzetelność wymagałaby, by powiedzieć jednak coś więcej. No więc szczegóły wyglądają następująco: w pewnym koedukacyjnym liceum w Tokio uczy się pozornie zwykła siedemnastolatka, Lan Komatsuzaki. Biorąc pod uwagę powyższy akapit i słówko „pozornie”, nie zdziwi was zapewne, że posiada ona moce parapsychologiczne, które objawiają się tym, że pod wpływem silnych emocji potrafi telekinetycznie manipulować różnymi przedmiotami. Oczywiście rodziców nie posiada, mieszka z przyjacielem ojca i młodszym bratem i… Znajduje się na celowniku tyleż tajemniczej, co z całą pewnością złej Grupy, Która Chce Przejąć Świat, o jakże uroczej nazwie „Szpony”. Początkowo w celu obserwacji, a następnie schwytania, wysyłają oni do Japonii własną psychokinetyczkę, a przy tym cyborga, o imieniu Sonnet. O tej ostatniej wiemy w zasadzie tyle, że jest diablo potężna i ma (a jakże…) cokolwiek tragiczną przeszłość spędzoną w slumsach. Poza tym warto też wspomnieć o „twórcy” Sonnet, doktorze Merekesie. Jest on światowej klasy specjalistą w dziedzinie inżynierii genetycznej, a przy tym aroganckim, cynicznym i okrutnym draniem dążącym bezwzględnie do obranego celu. No i jest też pewien tajemniczy obrońca, który dokłada wszelkich starań, by narobić koło pióra Sonnet i jej mocodawcom, a którego przyjaciele nazywają Ptakiem. I tak to właśnie mniej więcej fabularnie wygląda. Lan stara się rozwinąć i opanować swoje moce, Sonnet i Merikus ją ścigają, nie przejmując się przy tym za bardzo postronnymi, mniej bądź bardziej zwykłymi, obywatelami. W finale oczywiście dochodzi do Ostatecznej Konfrontacji Parapsychologicznych Potęg Tego Świata, a na koniec widz… Dowiaduje się, że w gruncie rzeczy obejrzał wersję demonstracyjną o wiele dłuższej i najwyraźniej bardziej rozbudowanej historii. Chcecie wiedzieć więcej? Sięgnijcie po mangę.

To jest właściwie największa wada Akai Kiba Blue Sonnet. Gotów byłem przełknąć wylewającą się z ekranu sztampę i kicz (wszak mówimy o anime z 1989 roku, wtedy takie motywy były modne i w miarę świeże), gotów byłem przełknąć poniektóre doprawdy głupawo nakreślone postaci, czego sztandarowym przykładem jest według mnie Sonnet, którą początkowo twórcy kreują jako superpotężną, bezwzględną i inteligentną zabójczynię, a potem przerabiają na przymuszaną ofiarę o nieomal gołębiem sercu… Mogłem zrozumieć niepojęte dla mnie zaufanie, jakim z miejsca zaczęła darzyć się rosnąca z czasem grupka bohaterów pozytywnych, które w zasadzie można by zrzucić na karb przyjętej konwencji fabularnej. Ostatecznie nie czepiałbym się też grafiki, animacji i muzyki, które z perspektywy naszych czasów prezentują poziom iście muzealny, ale muszę przyznać, że w swoich czasach musiały robić co najmniej dobre wrażenie. Właściwie nawet dziś można podziwiać kunszt efektów specjalnych, których tu w gruncie rzeczy nie brakuje, a które naprawdę potrafią cieszyć oczy. Choć w gruncie rzeczy tylko one, gdyż cała reszta, a więc projekty postaci, tła i tym podobne szczegóły, są już na dobrym, acz niewyróżniającym się poziomie. No i okropnie pachną naftaliną. Kwestię muzyczną, poza miłym dla ucha endingiem, litościwie pominę milczeniem… Powiem tylko, że nie przepadam za tego typu głównie elektronicznymi klimatami. Ale tak perfidnie uciętej fabuły z zaledwie napoczętymi i niedomkniętymi wątkami nie zdzierżę. W zasadzie Akai Kiba… od samego początku nie budziło we mnie zbyt pozytywnych uczuć, ale to nieszczęsne zakończenie zwyczajnie przelało czarę goryczy.

Podsumowując powyższe, powiem tak: Akai Kiba Blue Sonnet w żadnym wypadku nie jest tytułem wybitnym, którego nieznajomość stanowi plamę na honorze i powinno być jak najszybciej nadrobione. To tylko lub aż dość przeciętna, mocno sztampowa i jeszcze mocniej kiczowata, starej daty opowiastka w klimatach science­‑fiction o cyborgach i psychokinetykach. Nie brak tu przemocy, miejscami bardzo dosłownej, znajdzie się też trochę golizny w młodym nastoletnim wydaniu, a i ogólnie rzecz biorąc, sporo tu przysłowiowego „skur***stwa”. I to będą niewątpliwe plusy dla miłośników tego typu mrocznych i brutalnych opowieści o ludziach z nadnaturalnymi możliwościami. Jednocześnie jednak nie brak tu logicznych potknięć, pewnych dłużyzn, niedzisiejszej już oprawy technicznej, i wreszcie brak jest też porządnego zakończenia, które nie dość, że jest totalnie otwarte, to jeszcze pozostawia furtkę dla banalnego wątku romantycznego. Mnie osobiście ta seria nie porwała, w gruncie rzeczy nawet trochę wynudziła, a zakończenie zwyczajnie mnie zirytowało. Stąd też taka, a nie inna ocena w stopce. Ale osoby, które na nią spojrzą, niech wezmą poprawkę na fakt, że w gruncie rzeczy ja nie stanowię grupy docelowej tej produkcji. Tak więc amatorzy tego typu klimatów, którzy widząc moje narzekania, wzruszają tylko pogardliwie ramionami, mogą dać temu tytułowi szansę. A nuż się wam spodoba?

Diablo, 24 sierpnia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Mushi Productions, Tatsunoko Productions
Autor: Masahiro Shibata
Projekt: Katsuichi Nakayama, Masahito Yamashita
Reżyser: Takeyuki Kanda
Scenariusz: Kouichi Mizuide, Seiji Matsuoka